8399010548

8399010548



Swego czasu spotkałem wielu antykomunistów, którzy byli przekonani, że komunizm był marionetką w rękach Żydów planujących przejąć władzę nad światem. Osobna struktura w John Birch Society przeznaczona dla żydowskich członków jest quasikomiczną pozostałością starego dobrego białego anglosaksońskiego protestanckiego antysemityzmu. Szeroko znane uwielbienie dla Hitlera, żywione przez czołowego działacza prawicowego Liberty Lobby jest prawdopodobnie pozostałością sposobu myślenia typu „potrzeba silnej ręki, by odeprzeć bezbożny komunizm.” Istnieją, oczywiście, prominentni żydowscy antykomuniści. I jest wielu antykomunistów potępiających antysemityzm. Ale najważniejszą kwestią dla większości pełnoetatowych antykomunistów, jakich spotkałem jest: Czy jesteś antykomunistą? Bycie przy okazji antysemitą nie znaczy automatycznej dyskwalifikacji na prawicy, choć na lewicy zwykle znaczy.

Zarówno konserwatyści, jak i liberałowie wspólnie wierzą w mistyczną właściwość narodów jako czegoś znaczącego, prawdopodobnie niezmiennego. Oba obozy przypisują wytyczonym na mapach - albo na piasku czy w powietrzu - liniom moc magicznego tworzenia ludzkich społeczności, wymagających rozpoznania i niezależności. Konserwatysta przeżywa to w egzaltacji w obliczu flagi USA. Liberał z akademicką pewnością oznajmia to, uznając, że radzieckie granice muszą być „zagwarantowane", by zapobiec nerwowości komunistów. W dzisiejszych czasach całkowitego zagubienia są ludzie, którzy uważają że radzieckie linie, wytyczone krwią są lepsze niż te wytyczone, również krwią przez amerykańską politykę zagraniczną. Politycy po prostu myślą w taki sposób.

Radykalny, rewolucyjny pogląd na przyszłość narodów jest taki, że tej przyszłości nie ma, jest jedynie przeszłość - nierzadko ekscytująca i zwykle historycznie bardzo ważna na jakimś etapie. Ale linie na mapie, na ziemi czy w stratosferze mnie są wystarczający, by zagwarantować ludzkości przyszłość.

Ponownie, to technologia pozwala kontemplować przyszłość, w której polityka narodowościowa jest równie martwa, co polityka władzy i partyjnego szowinizmu. Po pierwsze, jest na świecie wystarczająco dużo informacji i bogactwa, by zapewnić wszystkim ludziom wyżywienie, bez wymordowywania jednych by położyć ręce na własności drugich. Po drugie, i tak nie ma już możliwości, by ochronić cokolwiek lub kogokolwiek za państwową granicą.

Nawet Związkowi Radzieckiemu, który, jak obawiają się konserwatyści, dzierży „nieograniczoną” władzę nad swoimi poddanymi, nie udało się powstrzymać napływowi przewrotowych idei, muzyki, poezji, tańca, towarów, pożądań. Jeśli pierwszorzędne państwo policyjne na świecie (my albo oni, zależy od punktu widzenia) jest niezdolne do całkowitego schronienia się za swoimi granicami, jak możemy trwać w wierze w granice?

Można się spodziewać, że tak konserwatyści, jak i liberałowie reagują na pomysł końca narodowości bardzo podobnymi okrzykami potępienia i spazmami niedowierzania. Konserwatysta twierdzi, że tak nie może być. Zawsze będzie Inspektor Celny Stanów Zjednoczonych i krzyżyk mu na drogę. Liberał oznajmia, że wcale nie chce zakończyć narodowość, że chce ją rozszerzyć, uczynić ją ogólnoświatową stworzyć setki mini- i mikronacji w imię zachowania odrębności kulturalnej i etnicznej i wznieść ogromną superbiurokrację, by kontrolowała wszystkie pomniejsze biurokracje.

Jak Linus, ani liberał, ani konserwatysta nie może znieść myśli o oddaniu koca - porzuceniu rządu i podążaniu dalej samotnie, jako mieszkańcy planety, nie mieszkańcy państwa. Zwolennicy izolacjonizmu (choć dla niektórych fakt, jest on jedynie taktyką) wpadają w paradoks. Nie tylko polega on na narodowości, lecz ją umacnia. Istnieje kategoria izolacjonizmu, która próbuje tego uniknąć oświadczając, że wspiera jedynie militarny izolacjonizm, użycie siły jedynie w obronie własnej. Nawet to jednak wymaga politycznej definicji obrony narodowej w tej epoce pocisków, baz, bombowców i wywiadu.

Tak długo, jak istnieją rządy o sile wystarczającej, by utrzymywać granice i pojedynki na narodowe miny, będziemy mieli do czynienia z absolutnym ryzykiem, jeśli nie pewnością że dojdzie do wojny. Sama możliwość wojny zdaje się być zbyt katastroficzną by choćby brać pod uwagę w świecie przesiąkniętym technologią i potencjałem rozwoju, zawierającym nawet ziarno eksploracji kosmosu. Przemoc i te instytucje, które same z siebie mogą stać się jej źródłem powinny stać się zbędnymi.

Rządy toczą wojny. Moc dawania życia, jaką mogą sobie przypisywać przez prowadzenie szpitali czy żywienie biednych stanowi jedynie lustrzane odbicie ich mocy siania śmierci - wypełniania tych szpitali rannymi i



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
006 (60) poznaj sekrety tornado Dostrzega różnicę i przez to cierpi bardziej- Swego czasu spotkałem
54785 IMG18 Aztecy W czasach podboju azteckiego terytorium Hiszpanie byli przekonani, że muszą poło
psychiczną i intelektualną. Przez wiele lat naukowcy byli przekonani, że od końca drugiej dekady życ
IMG17 (12) Wielu biologów jest dziś przekonanych, że ewolucji podlega cały ekosystem oraz że proces
psychologia religii9 133 lieerloo, lecz zsuważyć także można u Sargenta oraz Hf tona. Wyrażali oni
Ogarniając wdzięcznym sercem wszystkich, którzy poświęcali nam cenne minuty i godziny swego czasu, ż
ZĄB (17) Po wielu przykrych przygodach Parasol przekonał się wreszcie, że wizyta u dentysty to nic s
img063 (13) Ed Ludbrook Pierwszym powodem jest to, że istnieje wielu ludzi, którzy po prostu uwielbi
P1030075 (3) jących więcej wolnego czasu, również wielu ludziom wydawała sję niemożliwa i nieosiągal
page0126 116 czalne głuchoty i ślepotę, katary nawet i t. d. Nic więc dziwnego, że wielu z tych, któ
page0911 Sandomierz003 doki najznakomitszych swego czasu miast europejskich, pomiędzy któreini znajd
JEZUS WJEŻDŻA do JEROZOLIMY 02 Wjechali do Jerozolimy. W mieście było wielu Żydów, którzy przybyli n

więcej podobnych podstron