Głównym polem aktywności twórczej Wojciecha Kubiczka są grafika i malarstwo. Pierwszą uprawiał z powodzeniem chociażby z racji zdobytej profesji, drugie towarzyszyło mu praktycznie od początku, a z czasem zaczęło nawet brać górę nad grafiką...
Prace graficzne artysty to przede wszystkim linoryty - tą techniką można posługiwać się nawet w domowym zaciszu, w przeciwieństwie do litografii czy tzw. technik metalowych, które wymagają odpowiednich pomieszczeń i specjalistycznych urządzeń. Nie oznacza to bynajmniej, że efekt osiągnięty w linorytach jest z założenia gorszy od tego, który dają techniki bardziej złożone. Prace linorytniczc mogą być również niezwykle precyzyjne, a przy okazji emanuje z nich swoista miękkość i ciepło.
Większość grafik Wojciecha Kubiczka prezentuje pejzaże miejskie. Można zatem dostrzec dworce autobusowe i kolejowe, place centralne, ryneczki i skrzyżowania ulic, budynki mieszkalne i obiekty przemysłowe. We wszystkich artysta operuje uproszczoną, grubą, jakby nieco naiwną kreską, stylizowaną na wypowiedzi dziecięce. Uwagę zwraca geometryzacja rozwiązań kompozycyjnych - operowanie owalami, lukami, figurami kątowymi i równoległymi, które pod ręką twórcy układają się w rytmiczne asocjacje, wywołujące w wyobraźni patrzącego skojarzenia tyleż realistyczne, bezpośrednie, co i symboliczne, uniwersalne. A skoro mowa o rytmie, to wydaje się, że najbardziej są nim nasycone prace prezentujące perony kolejowe, będące tłem, na którym harmonijnie układają się tory podzielone na odcinki przez krzyżujące się z nimi ramiona semaforów. Nie byłoby zapewne niespodzianką, gdyby artysta zechciał opatrzyć te „partytury" adresami genologicznymi w rodzaju: fuga, canzona lub sonata, bowiem ich „nieliczny” klimat wyraźnie zachęca do takich właśnie odczytań.
W pejzażach miejskich stosunkowo rzadko pojawiają się ludzie. Można nawet odnieść wrażenie, że ich obecność mogłaby w niektórych prezentacjach zakłócać geometryczny punkt wi
dzenia, o który zdaje się chodzić artyście. Ale istnieją też prace, w których postać ludzka wysuwa się na pierwszy plan. Co charakterystyczne -często są to dzieci (czyżby wpły w szkolnych doświadczeń Wojciecha Kubiczka?) ukazane jako zbiorowość w trakcie odpowiednich dla wieku czynności. Widać je zatem gimnastykujące się, odgrywające przedstawienia teatralne (tu panuje porządek, czynności zostały wcześniej wyreżyserowane), a z drugiej strony bawiące się swobodnie wedle własnych upodobań (tu z kolei zdolne są do improwizacji i autokreacji). W szeregu tych grafik można doszukać się atmosfery przypowieści o świecie dorosłych, funkcjonują one na zasadzie paraboli.
Co ciekawe, artysta pewną część swoich prac poświęcił sportowi, szczególnie zaś biegom i kolarstwu, a więc tym dyscyplinom, w których rytm - wynikający z powtarzalności zachowań, ruchów ciała - organizuje zarówno kompozycję, jak i ewokuje dynamikę prezentacji. Figury ludzkie zostały pokazane w uproszczony sposób, jakby zgeometryzowane i wystylizowane
Jak więc widać linoryty demonstrujące pejzaże miejskie, jak i te, których bohaterami są ludzie łączy tendencja zmierzająca do osiągnięcia prostoty kompozycji. Linearyzm, dziecięce stylizacje, wyzbycie się dekoracyjności, asceza formy, programowa „naiwność” budują klimat szczerości, rodzą zaufanie do mówiącego takim językiem artysty.
*
Szczególną urokliwością odznacza się malarstwo olejne Wojciecha Kubiczka. Nie jest ono ani krzykliwe, ani postmodernistyczne, ani „dzikie”, a przecież przyciąga uwagę widza swoim niezwykłym klimatem. W dobie, gdy modne jest po-kazywanie płócien ogromnych rozmiarów, agre- 131
sywnych tematycznie, kolorystycznie i kompo- -
zycyjnie - te niewielkie obrazki, tradycyjne w formie i w treści mogłyby właściwie pozostać niezauważone... A jednak mają jakąś tajemniczą moc przyciągania. Jest w nich bowiem coś, czego brakuje sztuce nowoczesnej. O ile bowiem ta pędzi (a może ucieka?) w szalonym, zwariowanym
Konspekt nr 1 /2006 (25)