Magdalena Bałda
Wracam po całym dniu do domu. W moim pokoju na parapecie leżą dwie kartki pokryte kolorowymi plamami, kropkami i kreskami. Czasem na parapecie leżą trzy kartki, czasem tylko jedna, ale nie ma dnia, żeby ich tam nie było. To rysunki Michała.
Michał ma osiemnaście lat, jest upośledzony umysłowo w stopniu umiarkowanym. Komunikatywny werbalnie, samodzielny, dobrze funkcjonuje w społeczeństwie. Odkąd pamiętam - rysował, choć jego prace zaczęłam gromadzić dopiero od czterech lat, właściwie bez konkretnego celu. Dopiero teraz doceniam bogactwo tego materiału i ogrom wiedzy w nim drzemiący.
Chłopiec rysuje kredkami ołówkowymi o intensywnych kolorach lub flamastrami, nie lubi innych technik, mimo różnych proponowanych mu przeze mnie (farby plakatowe, akwarele - jak twierdzi - rozlewają się, kolory mieszają się na papierze; pastele rozmazują się i brudzą kartkę). Prawdopodobnie jest to spowodowane chęcią kontroli narzędzia i szybkiego efektu. Rozpoczęty rysunek zawsze kończy tego samego dnia. Nigdy nie wraca do raz stworzonego, nie poprawia go, nie ulepsza.
Michał nie mówi, co przedstawiają jego prace, bardzo trudno określić ich tematykę. Pokusiłabym się jednak o stwierdzenie istnienia dominujących i powtarzających się motywów, których jednak nie podejmę się zinterpretować. Oto przykład: na jednym z rysunków możemy zobaczyć dwie wieże, na które spoglądają z dołu oczy smoka. Na pytanie, dlaczego nie widać całego smoka lub chociaż jego głowy, usłyszałam: „bo chciałem narysować tylko oczy".
Bogata kolorystyka i gcometryzacja form oscyluje gdzieś na granicy konstruktywizmu i dekoracji. Kwadraty, trójkąty, linie proste i krzywe w pracach Paula Klee czy Wassily’ego Kandin-sky’ego uzupełnia kolor. Na rysunkach Michała strzałki, linie, monumentalne, zgeometryzowane bryły składają się w dokładnie - mogłoby się wydawać - przemyślaną kompozycję, nie odbiegając daleko od prac wymienionych artystów. U nich tego typu rozwiązania są następstwem ewolucji artystycznych poczynań, świadomą próbą ukazania rzeczywistości za pomocą najprostszych form. A u Michała?
Rysowanie jest dla niego pewnego rodzaju rytuałem. Zamyka się w swoim pokoju, puszcza ulubioną muzykę i „coś” powstaje. Czuję, że każda jego praca ma ogromny ładunek emocjonalny. Zawiera w sobie wszystko to, czego nie można wypowiedzieć inaczej, a co chce być wypowiedziane. Rysowanie czy malowanie u osób z różnymi dysfunkcjami jest autoterapią. W swojej twórczości odnajdują spokój, zadowolenie, ale przede wszystkim możliwość wyrażania siebie, sposób komunikacji ze światem zewnętrznym. Zapytałam kiedyś Michała: Jakie są Twoje rysunki? - Są wesołe, umieją nastroić. Mogą pokazać inną stronę mnie. - Jaka jest ta twoja inna strona? - Jest wesoła i kolorowa”.