STRONA *
Moja najciekawsza sprawa
Opowiada sędzia — WOJCIECH ARCZYŃSKI
MAGAZYN
NUMER 1630
ku większego znaczenia. Pr>-
ale... niewinny
J
1
JERZY PFADT - formoceu-lo, I. 61. Urodził się wir Son-domierzu. Ukończył siodło farmaceutyczne w Lublinie. Po studiach wrócił do Kiefć. Ze względów rodzinnych i mieszkaniowych no 9 łat o-ouścił jednak Kielecczyznę, by wrócić I rozpoczęć pracę. Nojpierw w aptece przy pl Partyzantów, potem otwiera? aptekę na Piekoszowskieh wreszcie w 1966 r. objqf funkcję kierownika zaopatrzenia „Cefonfc”. W 1974 r. został zastępcę dyrektora ds. zaopatrzenia tej instytucji.
1 listopoda br. otrzymał w drodze konkursu nominację na stanowisko dyrektora naczelnego. Żona także farma-ceutka, obecnie no emeryturze. Dwoje dzieci, Córka Aleksandra - nauczycielko, syn Piotr, technik radiowo--telewizyjny. Oprócz pracy zawodowej — bogata działalność społeczno. Ulubione zajęcia? turystyko, słuchanie muzyki, karty.
Wody: okropny choferylc,
nie podporządkowujący się dużej grupie. Nałogi: polanie, nie stroni też od alkoholu. W wolnych chwilach stawia sobie pasjanse.
MARIAN RUMIN - lat 44.
urodził się no Kielecczyznle. Ukończył Wydział Historii Sztuki na Uniwersytecie Warszawskim, a potem podyplomowe studium krytyki filmowej i artystycznej. Po studiach asystent oświatowy w Muzeum Świętokrzyskim, potem oyoęownik działów sztuki. rzemiosło artystycznego. W 1976 r. objął kierownictwo Biuro Wystaw Artystycznych. Żonaty, żona, Irena - po-łonJstkG, pracuje w liceum oqółnoksztołcqcym. Syn, łat \S uczeń liceum. Nie uważa się za kierownika, gdyż v tok małej Instytucji. jokq jest BWA pracuje s?ę wspólnie. W czosle wolnym także ' pracuje Pisze teksty dotyczące bieżących spraw artystycznych. opracowuje katalogi do wysłów, gromadzi do--kumentację miejscowego' środowiska plastycznego, którą być może kiedyś opublikuje!' Nie lubi domowych zajęć. Najlepiej bawi go lektura i to filozoficzno. Nie Uzymo sie żyda, oni jego rea*ió;/. Z natury łagodny, co w cł*i%»ejszycb czasach trek-
luje sie inko wadę. Uwożo że ludzie powinni się kicro-•woć teorią augustyńską. że prawdziwe szczęście polega na eliminowaniu potrzeb.
Sprawę tę prowadziłem Dod koniec lat siedemdziesiątych. ale do dziś pamiętam ją w najdrobniejszych szczegółach.
To był straszny wypadek drogowy Zginęło w nim dwoje dorosłych Ludzi i dziecko. Przeżył chłopiec.; który dziś jest kaleką i kierowca ‘ samochodu ciężarowego. W chwili wypadku ten ostatni miał we kr.wi 1.37 promille alkoholu. Dopuszczalna norma wynosi 0.2 promille.
Wypadek zdarzył się na dwukfei Jiikowej jezdni na trasie K;eiee — Ostrowiec. Za kierownicą „syreny” siedział 62-letni dziadek od 2 lat posiadający prawo jazdy o-bok niego syę. a z tyłu dwójka dzieci. Jedno w pozycji leżącej, co uratowało je od śmierci. Dwa pasy jezdni były dobrze wyodrębnione, ponieważ dopiero co położono na nich dywanik asfaltowy.
Na pasie, którym d2iadek jechał do Kielc, tuj przy krawędzi jezdni stały trzy osobowe samochody. Ich pasażerowie i właściciele stali nieco dalej. na łące. dzieląc s;ę świeżo upolowaną zwierzyną. K.c-dy „syrena” zbliżyła się do owych pojazdów, jęj kierowca najprawdopodobniej zaczął hamować Ekspertyza. której dokonano po wypadku wykazała, że hamulec w lewym przednim kole trzymał jafic brzytwa, za to w prawym nie było go wcale Samochód zniosło więc na lewo. na drugi pas jezdni, wprost pod nadjeżdżający z naprzeciwka ciągnik siodłowy z pustym pojemnikiem na cement, ważący około 14 ton Kiedy kierowca ciężarówki zobaczył co
się dzieje, TÓwnież zaczął hamować. I wówczas zdarzyło się coś absolu.nie nieprawdopodobnego Ciężarówce urwało się lewe kolo I potoczyło na drugą stronę jezdni, a „syrena” wbiła się w miejsce po kole.
Myśliwi nie widzieli przebiegu zdarzenia Zareagowali dopiero na huk spowodowany zderzeniem pojazdów. 2aden z nich ijie mógł więc wnieść niczego nowego do sprawy.
Na miejscu zdarzenia (ciężarówka razem z ..syreną” pojechała do przodu kilkadziesiąt metrów i zjechała na przeciwny pas jezdni) został sworzeń z urwanego koła i trochę S2kła. Ekspertyza wykazała, że to nie „syrena” ur-
waJa kolo ciężarówki, jak przypuszczano, ponieważ do tego potrzebna była siła uderzenia przedmiotu o wadze 44 ton ..Syrena” nie mogła uderzyć z taką siłą. Uszkodzenie sworznia zostało spowodowane najprawdopodobniej wcześniej uderzeniem ciągnika z pełnym ładunkiem o krawężnik.
Kto był winien tej kolizji? Obie ekspertyzy: analiza >tanu hamulców „syreny” oraz sworznia z urwanego koła ciężarówki wykazały, że nie byl nim nikt z prowadzących pojazdy. To, iż kierowca ciągnika wypij trochę alkoholu, nie miało na przebiec wypad-siedział w areszcie do sprawy około pól roku. Odpowiadał przed sądem jedynie za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości.
Dlai ego tak dobrze pamiętam tę sprawę? Dlatego że decyoujące 7na-c zenie w uwolnieniu człowieka od winy miały nie wątpliwości, które zwykle świadczą na korzyść oskarżonego, ale dowody, które -wykazały niezbicie, że był on niewinny.
Notowała
LIDIA
ZAWISTOWSKA
tosną ubiegłego roku jechałem pocią-giem przez Rumunię. To, co widziałem, widzieli wszyscy podróżujący przez Rumunię Polacy. Dziesiątki bosych cygańskich dzieci, żebrzących przy torach — hej. kolega, daj gumula.daj konserwa. daj cygaret —^handlarzy kupujących wszytko i uciekających grujmmi przed policją, biedę i szarość nigdy nie odnawianych budynków stacji kolejowych. wiejskich osiedli i miast. Wzdłuż torów rozlokowane były czasem obozy pracy Otoczone kolczastym drutem ze strażniczymi wieżyczkamiv strażnikami pod bronią, były miejscem, gdzie zsyłano niepra-yjomyślnych Jednego ranka. gdy mijaliśmy taki obóz. grupa więźniów w - pasiakach, zaprzęgnięta do pługa, orała ziemię Było zimno, padał deszcz, a oni miesili nogami ziemię i ciągnęli jak stado wołów ciężki pług.
W tym roku Rumunia było już po rewolucji. Pierwszym wrażeniem był brak żebrzących przy torach dzieciaków. Były, o-le nie tak natarczywe i było ich o wiele mniej. Ludzie jakby lepiej, bardziej kolorowo i europejsko ubrani, zdawało się. zrezygnowali z wszechogarniającej przedtem szarzyzny Zauważyłem odnawiane domy. Ale największe wrażenie zrobił na mnie widok pustych obozów pracy. IV strażniczych wieżyczkach nie stał nikt, pola otoczone kolczastymi drutami porosły trawą. Do pociągu nie wskakiwał nikt. handel odbywał się spokojnie, Znormalniał kraj, gdy zabito Ceausescu? — zastanawiałem się Czy tylko taka jest sugestia, każąca widzieć poprawę w kraju, po rewolucji? Jedno jest pewne — tooj.sfcoto? i celni- | cy byli przychylni, uśmiech- J nięci. nie znerwicowani I Podróżujący przez Rumunię wiedzą, jaki to jest i kraj. Rewolucja, rewolucją ale na Polaków czeka tu 8 toście przykrych niespo- jj dzianck. Czy to się zmie- ! ni? Zobaczymy.
MAREK
MACIĄGOWSKI