Autoreferat dr Tomasz Gosiewski
Zakażenia wywoływanie przez bakterie i grzyby od zawsze stanowiły poważny problem medyczny. Najgroźniejszym z nich są ogólnoustrojowe zakażenia czyli sepsy określane czasem mianem posocznic. Mimo postępów w ich leczeniu osiągniętych głównie dzięki zastosowaniu antybiotykoterapii oraz wprowadzenia do praktyki medycznej technologii pozwalających na długotrwałe podtrzymywanie czynności życiowych u pacjentów znajdujących się w stanie krytycznym, nadal nie udaje się utrzymać przy życiu wielu chorych. Paradoksalnie, w miarę rozwoju wiedzy medycznej i wprowadzaniu do lecznictwa coraz to nowszych procedur terapeutycznych, zapadalność na sepsę się zwiększa Jest to związane z coraz częstszym stosowaniem procedur inwazyjnego leczenia oraz sukcesywnym wydłużaniem się wieku pacjentów, którzy z tego powodu coraz częściej wymagają hospitalizacji. Sepsa jest największym zagrożeniem dla osób z obniżoną odpornością, zwłaszcza kiedy są one długotrwale hospitalizowane, gównie na oddziałach intensywnej opieki medycznej. Dotyka ona przede wszystkim pacjentów ze schorzeniami nowotworowymi, w immunosupresji, chorych oparzonych, osób w podeszłym wieku oraz dzieci. Sepsa stanowi wyzwanie nie tylko medyczne ale również olbrzymie obciążenie finansowe dla szpitali. Pacjenci z jej objawami, a zwłaszcza z jej ciężką odmianą, powodującą wystąpienie dysfunkcji narządów, wymagają bezwzględnej hospitalizacji na oddziałach intensywnej terapii (OIT), co przyczynia się do generowania dużych kosztów.
W leczeniu zakażeń krwi niezwykle istotnym problemem decydującym o skuteczności terapii i w konsekwencji o kosztach i czasie hospitalizacji jest skuteczna diagnostyka czynników etiologicznych wywołujących ogólnoustrojową odpowiedź zapalną w przebiegu sepsy. Oznaczenie czynnika etiologicznego pozwala na zastosowanie efektywnej antybiotykoterapii.
Do tej pory tzw. „złotym standardem” diagnostycznym są hodowle krwi prowadzone na specjalnych podłożach, najlepiej w systemach hodowli automatycznej. Do zalet tych metody należy ich prostota oraz względnie niski koszt wykonania badania. Słabą stroną metody opartej na hodowli krwi jest jej czasochłonność, sięgająca nawet 7 dni (do czasu wydania wyniku badania) oraz niska czułość, która powoduje że jedynie w ok. 15-30% hodowli udaje się uzyskać wzrost mikroorganizmów. Sytuację dodatkowo pogarsza fakt
Kraków, 2015
12