Łukasz Tomasz Sroka
Punktem wyjścia do niniejszych rozważań stała się dla mnie lektura pracy profesora Kazimierza Karolczaka Dzieduszyccy. Dzieje rodu. Linia poturzycko-zarzecka (Kraków 2001). W pamięci zapadła mi nie tylko treść, ale także wspaniała promocja książki, która miała miejsce w Krakowie w Polskiej Akademii Umiejętności. To była prawdziwa uczta intelektualna, którą uświetnili przedstawiciele polskiej arystokracji, na czele z przedstawicielami rodu Dzieduszyckich. Już wtedy wiedziałem, że do Dzieduszyckich będę wracał. W tym roku sięgnąłem do nich ponownie, szukając odpowiedzi na pytania: co czyni człowieka, ród, naród, państwo - wielkim? Czy na przestrzeni wieków zaszły w tym względzie zasadnicze zmiany? Wydawać by się mogło, że odpowiedzi znamy, że są oczywiste. Tymczasem tak nie jest, wręcz przeciwnie. Na skreślone w ten sposób pytania, padały i padają różne, często wzajemnie wykluczające się odpowiedzi.
Z wielkością jest podobnie, jak ze zdrowiem. Bardzo często docenia się ją wtedy, gdy zostaje utracona. Z tego wynika (niemal zawsze) chęć
- jej odbudowania. Dostrzegalne są w tym wzglę-
166 dzie pewne podobieństwa pomiędzy narodami:
- polskim i żydowskim. Polacy w pełni docenili
wielkość - przynajmniej w wymiarze geograficznym - swojej ojczyzny, po tym, jak została rozebrana przez sąsiednie mocarstwa. Zestawianie kadłubowych państewek, takich jak Księstwo Warszawskie lub Królestwo Polskie z rozległą (niegdyś) Rzeczpospolitą dawało do myślenia.
Z powyższego wynikała niechęć zaborców do uczenia polskiej młodzieży geografii. Podobne tendencje wykazywali nasi najeźdźcy z 1939 r. Pragnienie zadośćuczynienia doznanym krzywdom zostało uwiecznione w hymnie narodowym: „co nam obca przemoc wzięła szablą od bierzemy”1. Żydzi co prawda doceniali Jerozolimę już wtedy, gdy sprawowali w niej niepodzielne rządy, niemniej utrata panowania nad miastem, zburzenie Świątyni i zmuszenie ich do opuszczenia własnej ziemi, dogłębnie wstrząsnęło tym narodem. Zrozumiał on bowiem, jak wiele utracił i nigdy nie zrezygnował z zamiaru odzyskania tego. Ich marzenia znalazły odzwierciedlenie w pozdrowieniu: „przyszłego roku w Jerozolimie” oraz w pieśni, która stała się hymnem Izraela:
llatikwa - Nadzieja
Dopóki w głębi serca tęskni żydowska dusza a spoglądając na Wschód oko wypatruje Syjonu jeszcze nie zginęła nasza nadzieja.
Nadzieja dwóch tysiącleci,
że będziemy wolnym narodem w naszej ziemi,
w kraju Syjonu i Jerozolimy2.
Problem w tym, że to nie zajmowane terytorium - samo z siebie - czyni wielkim. Gdyby tak było, to niektóre, wcale niemałe państwa afrykańskie powinny odgrywać poważną rolę na arenie międzynarodowej. Nieduża Austria prowadzi nie mniej aktywną politykę zagraniczną
Konspekt nr 2/2007 (29)