zusie jeszcze się nie skończyły. O swoim zmęczeniu i zniechęceniu bezskutecznością własnych wysiłków pisze dalej:
Po co zaprzątać sobie głowę sprawami już dawno określonymi, zamkniętymi i opieczętowanymi na całą wieczność? Nie moje to sprawy. Idę przed siebie prostą drogą wytyczoną przez dzieje rodu i nie powinienem niepotrzebnym balastem obciążać mojego życia. Nasze drogi rozeszły się raz na zawsze. Już ich nic ze sobą nie połączy. Zniecierpliwiony zamknąłem Nowy Testament67.
Człowieczeństwo Jezusa było mu bliskie, lecz Bóstwo - ciągle nie do przyjęcia. Nie bez dumy już wtedy myślał o Jezusie: „najpiękniejszy Człowiek Historii urodził się z krwi moich starożytnych praojców”68, z podziwem odnosił się do nauk zawartych w Ewangeliach, uważał Jezusa z Nazaretu za jednego z większych proroków swego narodu - ale nie był w stanie przyjąć chrześcijańskiej, teologicznej prawdy o Jego bóstwie. Wtedy po raz pierwszy pomyślał o napisaniu książki o Jezusie - jednym z proroków Izraela, odrzuconym przez własny naród.
Próba znalezienia odpowiedzi na pytanie o tożsamość Jezusa z Nazaretu była dalszym ciągiem procesu wewnętrznego rozwoju, jaki się dokonywał w pisarzu. Był to proces powolny, delikatny i bardzo subtelny, ale jednocześnie pełen dynamizmu, jakim jest naznaczony każdy wybór człowieka, każda ludzka, świadoma i wolna decyzja. Pierwszy pobyt w Ziemi Świętej przyniósł także tomik poświęcony Jerozolimie: Jerozolima światła i mroku (1935) - świadectwo nostalgii za minioną przeszłością narodu i jego świętej stolicy.
Stosunek Brandstaettera do chrześcijaństwa zaczynał ulegać zmianie, gdy faszyści zaatakowali nie tylko Żydów, ale także chrześcijan, widząc w nich „wytwór ducha żydowskiego”69. Wielkie wrażenie wywarło na młodym literacie oświadczenie Piusa XI,
67 Tamże, s. 52.
68 Tamże, s. 55. bn Tamże, s. 49.
48