KRAJOWE 1 ZAGRANICZNE. 299
Dwa prądy. Powieść na tle wspdłczesnem przez Anatola Krzyżanowskiego — odznaczona zaszczytnie na konkursie „Kuryera Warszawskiego’4. Nakt. i druk S.
Lewentala. Warsz. 18 90. 8-o na str. 34 6.
Soyons severes mais jusłes\
X. de Maislre.
Do spółubiegania się o palmę pierwszeństwa na polu literac-kiem, do którego wzywały niektóre Redakcye pism peryodycznych, stanęły przeważnie młode siły i pono młode tnlenta — nazwiska dotąd nieznane. Szczęśliwą mieli rękę sędziowie, nagradzając Rodziewiczównę za jej Dewajtisa, i choć owa powieść zawiera wady wszystkich pierwszych utworów młodości—nie mniej przeto widoczna, że autorka posiada talent niezaprzeczony. Ze zaś do konkursu nie stanął żaden ze znanych naszych, poważnych, renomowanych powie-ściopisarzy, odznaczono jeszcze „Strzaskane kolumny44 Rogosza i świeżo przez nas przejrzane: ,,D w a p rądy“.
Autorka („Kłosy44 odsłoniły pretensyonalną przyłbicę, ukutą z nazwiska rodzinnego)—wybrała motyw znany, ograny w pierwszej połowie bieżącego stulecia przez takie pióra jak: Kaczkowskiego, Kraszewskiego, Jeża i Zacharyasiewicza,— motyw,mający podówczas swą przyczynę bytu, gdyż osnuty był na drgających życiem nerwach całego narodu. Były to chwile przełomu, w których ścierały się dwa prądy: ci, o których pisał Kraszewski w swera mistrzowsko skreślo-nem dziele „Morituri“, niechętnie szli do mogiły, popychani najpierw przez ducha czasu, wymagającego od nich czegoś więcej niż uwielbiania podeptanej przez lekkomyślność przeszłości, zwalczani następnie przez młode siły społeczne, urabiane pod wpływem idei demokratycznych. Częścią też wymarli, częścią połatali dziury w mieniu i na tarczach semickiem grosiwem. częścią poszli śladem swego wieku i otrząsnąwszy się z pleśni dawnej, stanęli mężnie w nowych szeregach—stali się obywatelami tej ziemi z ducha i z krwi.
Dziś, jeżeli te dwa prądy, — używając wyrażenia autorki: arystokratyczny i demokratyczny, ścierają się czasami—to tylko na dalekich zaściankach, śród pojedynczych swych przedstawicieli. Takie starcia nie przekraczają sąsiedzkiej miedzy — są maleńką burzą w szklance wody.
Teraz zobaczmy, o ile ogólnikowy, grzmiący nagłówek powieści odpowiada jej zawartości.
Treść uboga, w jednej rozegrana rodzinie, błędnie nazwanej przez autorkę arystokratyczną,—bo Morscy, to szary koniec szlachty zbogaconej, która za kilkanaście tysięcy złr. kupiła sobie tytulik, jak wielu jej podobnych. Dorobkiewicze to. nawet nie intelligencyi, lecz prosto: worka, napchanego złotem ząpewne z bardzo względną uczciwością (str. 45).
Stary lir. Morski na Orłowie, umierając powierza synowicę swoję, wdowę Opolską z Opola i jej nieletnie dzieci Terenię i Tnde-