HISTORYKÓW POLSKICH. 105
znowu na ziemię sprowadzić, przebijając go bolesnym gwoździem kwcstyi socyalnej... Krasiński i Fryderyk Hebbel. Przypominamy sobie dobrze, iż z tego powodu prelegent przypisał Nieboskiej k o m e d y i dar proroczy, zapominając o małej tylko rzeczy, że do podobnego tryumfu rewolucyi socyalnej dotąd nie przyszło.
Wdawszy się w końcu w paralelę pomiędzy Mickiewiczem i Krasińskim, p. Antoniewicz powiada, że ..formy wielkiej, artystycznej Krasiński już stworzyć me mógł (a forma Przedświtu i Psalm ó w) i w tern staje o wiele niżej od Mickiewicza, ale iście szyllerowską uniwersalnością geniusza przewyższa go; przewyższa go też dojrzałością poglądów i głębszem zrozumieniem potrzeb społecznego ustroju.... Mickiewicz w Konrada Wallenroda włożył niewyczerpaną (!) siłę odporną, a w Tadeuszu stał się symbolem statyki narodowej; Krasiński przeciwnie wre i kipi siłą zaczepną, dynamiczną, przekonany o potrzebie i konieczności rozwoju umysłowego.“
Koroną wszystkich tych mętnych frazesów jest zakończenie: ,,W tein przeciwieństwie Mickiewicza i Krasińskiego wyobraża się różnica epok (!), a może i różnica ras (!!j. Mickiewicz potomkiem jest tych, co miedzy strzegli i za pługiem chodzili; Krasiński wnuk Rzeczy pospolitej (!) i swobód, pacholę hetmańskie, reprezentantem jest walki i ekspansywnej (?) zaborczości umysłowej. Dlatego dziś. kiedy konieczność tej ekspansyi (?) umysłowej czujemy, będzie Krasiński, jeżeli nie wzorem i wodzem naszym, to schematem (?)“ ’).
Pe referacie p. Antoniewicza, mającym charakter prospektu wydawniczego, oraz po jego luźnej improwizacyi wykładowej, zabrał jedynie głos p. Tretiak i to w kwestyi ubocznej, mianowicie zarzucił wszystkim wydaniom poetów naszych, że są—mało powiedzieć—niedbałe, a po prostu okropne. Na to p. Antoniewicz odpowiedział, że radziłby, aby wydanie dzieł Krasińskiego'powierzyć nic siłom zbiorowym, ale wprost jednej osobie, uzdolnionej odpowiednio i poświęcającej sic temn przedmiotowi.
Co się zaś tyczy uwagi p. Tretiaka, powiemy tylko, że istotnie wydania naszych poetów wiele pozostawiają do życzenia, choć może nie są tak okropn e, ale nam się zdaje, że przy obecnych stosunkach wydawniczych i słabym pokupie książek, w czem przoduje Galicya—na nieokropne wydanie długo poczekamy, chyba, że ktoś zamożny, w rodzaju pana Antoniewicza, nie ograniczy się na dzwonieniu na tę potrzebę, ale i odpowiedni fundusz na zaradzenie owej potrzebie zarezykuje.
ij Przyuczamy słowa p. Antoniewicza ze sprawozdania ,,Gazety Lwowskiej'1 zapisywane nader starannie przez p. Polifiskiogo, biegłego stenografa ze szkoły Ga-bolsbcrgcra. Zrosztą, podobno, sam prelegent czuwał nad korektą sprawozdania, cc zdają gję potwierdzać zmiany w niektórych frazesach, wyglądających poprawniej w druku, ^niżeli w ustnym wykładzie.