66
i zeszytów ćwiczeń, musi się dokonywać w świadomości nauczycieli. Jeżeli nie dokona się reformy w sposobie myślenia nauczycieli, to będziemy mówić o reformie, a jej w rzeczywistości nie będzie. Jeden z moich znajomych opowiadał mi, że nauczycielka z liceum w Chrzanowie naucza przedmiotu w taki sposób, że wcześniej dyktuje uczniom tekst z jakiegoś opracowania o znamionach bryku, a na następnej lekcji odpytuje z tego, co oni zapisali. Jeżeli taka dydaktyka jeszcze funkcjonuje pod koniec XX wieku, to jest to zgroza. Inne zagrożenie — resort podszedł bardzo tolerancyjnie do projektów nowych programów nauczania i w zasadzie zatwierdzono wszystko, co zostało zgłoszone. Pamiętajmy jednak, że nie zawrze różnorodność czy wielość tworzą nową jakość. MEN nie może rezygnować z odpowiedzialności za poziom zatwierdzanych programów i podręczników'. We Francji jest tak, że na ławce ucznia nie znajdzie się żaden tekst, który nie zyskał aprobaty ministra. A u nas nikt nie przejmuje się faktem, że różnego rodzaju ściągi są u ucznia, nie tylko pod pulpitem, i że — niestety — również nauczyciel czasem do tych materiałów sięga. Jakie widzę zagrożenia dla podręczników'? Odnoszę wrażenie, że znaczna ich część pisanych dla reformy, zwłaszcza podręczników' do gimnazjum, powstaje w bardzo szybkim tempie. Według mnie największym zagrożeniem dla tego procesu jest pośpiech, w ślad za którym nie idzie powrażne doświadczenie dydaktyczne i merytoryczne. Podręcznik powinien powstawać przez co najmniej kilkanaście lat, materiał)' powinny być sprawdzane, zanim się ukażą. Sądzę, że w tej dziedzinie w najbliższym czasie potrzebna będzie selekcja i korekta części pmgramów' i podręczników. Co zaś do reformy szkół)' wyższej...
H. Cz.: Wydaje się reforma oświaty powinna się zacząć od reformy szkoły wyższej, ta wypowiedź o podręcznikach w tym kierunku zmierza — najpierw programy, podręczniki, kadra, a potem reforma oświaty... Tymczasem na plan pierwszy wysuwają się sprawy reformy strukturalnej.
— Bo to są najbardziej widome, efektowne znaki działalności w tym zakresie. Wspomniałem, że bez zmiany świadomości nauczycieli ta reforma nie może się udać. Rzeczą najważniejszą jest —jak sądzę — w tej chwili weryfikowanie świadomości nauczycieli już pracujących. Przygotowywanie ich do samodzielnego myślenia, now'ej roli, jaką muszą spełniać. Nauczyciele najchętniej sięgają po „nowe-stare” podręczniki, tzn. te, które mają ileś tam lat, a teraz zostały „ufryzowane”, upiększone, i występują jako podręczniki do zreformowanej szkoły. Wynika to stąd, że nauczyciel kategoriami tych podręczników myślał przez dwadzieścia lat i jest mu łatwiej
- te książki nie zmuszają go do now'ego myślenia. Gdzie ma się zacząć zmiana świadomości nauczyciela? Także w uczelni tego typu co nasza. Nasz absolwent powinien należeć do awangardy przeobrażającej system oświaty. Trudno liczyć na pożądane efekty, jeżeli w naszych murach będzie on przygotowywany do zawodu według zasad sprzed dziesię-ciu-dwudziestu lat.
Przy różnych okazjach mówiłem o tym, co legło u podstaw naszych podręczników do nauczania języka polskiego. Po roku 1989 dokonała się nie tylko zmiana systemu politycznego, ale nastąpił również przyspieszony rozwój cywilizacyjny. Aby uczeń odnalazł się wr tych nowych warunkach, by ułatwić mu poruszanie się w nowym śwriecie, w święcie wielu znaków, które go atakują — poza pismem — trzeba radykalnie zmienić sposób uczenia go, m.in. języka ojczystego. Zmiany w uczelniach są potrzebne, ale kładę nacisk na przeobrażenia procesu dydaktycznego, weryfikację treści, zmianę metod nauczania. To jest proces żmudny i nieefektowny, wymagający bardzo poważnego wysiłku wszystkich, którzy w uczelni zajmują się procesem dydaktycznym, ale przede wszystkim naszej uczciwości nauczycielskiej — zawodowej. A tego się nie da narzucić, ani zarządzić. W czasach, kiedy zajmowałem się oświatą, mówiłem do nauczycieli, żeby zdawali sobie sprawę, że każdy z nich na każdej lekcji ma 25-30 wi-