466


Scenariusz na szkolne jasełka.


Przedstawienie składa się z czterech aktów.
Potrzebne rekwizyty: laska Józefa, ognisko juhasów, laska góralska, kosz jabłek, wianek grzybów, tron, korona i berło Heroda, korony dla trzech królów, kosa dla śmierci.
Dekoracje: chata chłopska, dwór bogacza, pałac Heroda, stajenka.
Występują: Gwiazdor, Maryja, Józef, Baba, Chłop, Pani, Pan, Gość I, Gość II, Babcia, Baca, Kuba, Walek, Małgorzatka, Dworzanin I, Dworzanin II, Herod, Diabeł, Herodowa, Kacper, Melchior, Baltazar, Śmierć,

Akt I

Sceneria przedstawia drogę do Betlejem.

Gwiazdor:

A teraz kochani wielka frajda będzie - ujrzycie jasełka dzisiaj po kolędzie.
Zaraz się na scenie zacznie przedstawienie - Maryja i Józef będą w pierwszej scenie.
Patrzcie co się dzieje - idą do Betlejem a noc ciemna, że aż strach!

Maryja:

Józefie, zimno, Józefie ciemno, Józefie, Józefie co będzie ze mną?
Tak strasznie zimno, tak ciemno wszędzie, Józefie, Józefie co ze mną będzie?
Bóg ci dał w opiekę Pannę Maryję, gdzie jej dasz schronienie, czym ją okryjesz?
Buty pogubiłam, suknię podarł wiatr, Józefie, Józefie jak iść przez ten świat?
Józefie drogi, Józefie miły, Józefie, Józefie już nie mam siły.
Kamień pod głową, kamień pod nogą, może zapukasz wreszcie do kogoś?

Józef:

Bóg mi dał w opiekę Pannę Maryję a ona biedactwo już ledwo żyje.
Buty pogubiła, suknię podarł wiatr, o mój Panie Boże, jak iść przez ten świat?

Józef podchodzi do chłopskiej chaty i puka w okno.

Baba:

Kto się tam po nocy włóczy?

Chłop:

Zamknij drzwi na siedem kluczy!

Baba:

Spać nie dają włóczykije!

Józef:

Przyjmijcie Pannę Maryję. Dajcie nocleg choćby w sieni, jesteśmy bardzo strudzeni. Z Nazaret daleka droga, otwórzcie nam w imię Boga.

Baba:

tu nie zajazd, nie gospoda, idźcie stąd bo czasu szkoda.

Józef:

Ja gdziekolwiek, ale Ona... Bóg mi dał ją w opiekę, jest zziębnięta i strudzona, idziemy z drogi dalekiej...

Baba:

Nie pomoże święty Boże - drzwi włóczęgom nie otworzę!

Chłop:

Jeszcze czego! Co za ludzie! A prześpij się gdzieś w psiej budzie!

Baba:

Dobrała się z nędzą bieda, łazi taki i spać nie da...

Maryja:

Odmówili?...

Józef:

Mówić szkoda - "tu nie zajazd, nie gospoda... bieda z nędzą..."

Maryja:

Płaszcz dziurawy...

Józef:

Żeby chociaż łyżkę strawy, żeby chociaż garstkę słomy...

Maryja:

Tu są jeszcze inne domy.

Józef:

Słyszysz grają. Jeszcze nie śpią.

Maryja:

Powiedz im, że jesteś cieślą, że odwdzięczysz się jak trzeba za ten kąt i kromkę chleba, że zapłacisz swoją pracą...

Józef:

Może przydam im się na co...


Józef podchodzi do domu bogacza skąd dobiega muzyka weselna

Józef:

Nie usłyszą w tym rozgwarze. Hej otwórzcie gospodarze! Tylko jedno słowo powiem.

Pani:

Kto tam przyszedł?

Pan:

Jakiś człowiek. Jakiś obcy u drzwi stoi.

Pani:

A w tym domu sami swoi! Córka wyszła za celnika. Ej, muzyka, graj muzyka!

Pan:

Gości u nas bardzo wiele.

Józef:

Nie przychodzę na wesele.

Pan:

No i słusznie przyjacielu trza być w butach na weselu!

Józef:

Jestem cieślą...

Gość I:

Proszę cieśli, może byśmy domek wznieśli?

Gość II:

Cieśla nam zawraca głowę! Posłać cieślę na budowę!

Pani:

Niech się cieśla tu nie pęta!

Wszyscy:

Robol w domu prominenta?!!

Józef:

Prominenci! Stanowiska! Jeszcze przyjdzie na was kryska! Nie wpuścili nas bogacze.

Maryja:

Tylko wiatr nad nami płacze, tylko wiatr i nikt już więcej. Żeby chociaż ogrzać ręce. Tak niewiele nam potrzeba.

Józef:

Żeby chociaż kromka chleba, choćby okruch... serce boli, na dnie tylko grudka soli.

Babcia:

A wy skąd tutaj?

Józef:

Z dalekiej drogi.

Babcia:

I pewnie bardzo bola was nogi. Głodni zmarznięci a wicher wieje. Macie wy tutaj kogoś w Betlejem? Nie? No to więcej już się nie trapcie, boście w Betlejem spotkali babcię. Dam wam schronienie w tę noc grudniową, mam tu stajenkę, jest dach nad głową.

Akt II

Przy ognisku siedzą pasterze i kłócą się.

Baca:

Co to za kłótnie?

Bartek:

Nie w smak mu jabłka.

Walek:

Jabłka to może jeść twoja babka!

Bartek:

Twoja też jadła.

Walek:

O baju - baju!

Bartek:

I za to ją właśnie wypędzili z raju.

Walek:

Coś ty?

Baca:

A tak, Bartek dobrze mówi. Nie słyszałeś o Adamie i Ewie i o wężu na drzewie? (siada i opowiada) Żyli sobie w raju, rajski żywot wiedli, mleczko sobie pili i oszczypki jedli, ptaki im świergotały - szpaki i kwiczoły.

Małgorzatka:

A skrzydlate były?

Baca:

Takie jak anioły. Słonko im świeciło, mieli owiec stada...

Walek:

A kto pasł te owce?

Baca:

Wiadomo, że Adam. Owce sobie pasał, z Panem Bogiem gadał, a Pan Bóg do niego: Słuchaj - mówi - Adam! Mam ja tutaj w sadzie jabłonkę za płotem, jabłka na jabłonce rumiane i złote. Ale ty się nie skuś! Niech cię Pan Bóg broni, żebyś zerwał owoc z tej mojej jabłoni! Choćby sam Lucyper szeptał ci do ucha...

Walek:

I co? I co było? Adam Boga nie posłuchał?

Baca:

Adam Boga słuchał. Ale nie wiesz, ośle, że gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Za węża się przebrał okrutny Lucyper i mówi, że jabłko lepsze niż oszczypek! No i skusił Ewę. A baba jak baba - dała Adamowi i zrobił się raban. Przyleciał Archanioł z wysokiego proga - Adamie Adamie grzech nie słuchać Boga! Raj przed wami teraz zamknę na wiek wieków, idź ze swoją babą na ziemię, człowieku, idź ze swoją babą na ziemskie cierpienie i czekaj aż z nieba przyjdzie wybawienie. No i tak czekamy lat cztery tysiące.

muzyka: "Wśród nocnej ciszy" - pasterze zasypiają. Wchodzi Anioł i śpiewa "Gdy się Chrystus rodzi

Akt III

Scena rozgrywa się w pałacu króla Heroda. Król śpi na tronie, obok niego na podłodze siedzą dworzanie

Gwiazdor:

Trzecia scena będzie troszeczkę nerwowa - Herod w niej wystąpi oraz Herodowa. Poczekajcie krzynę, zajrzę za kurtyne czy wszystko gotowe? Trzęsą mi sie ręce, trzęsie mi się broda, u..u...uuu...ujrzałem Heroda! na tym kończę, język mi się plącze z okropnego strachu!

Herod:

Jakem Herod!... Ja tu rządzę!... Moja władza i pieniądze! Co jest moje, to jest moje! Tron!... Korona!... Złote stroje! Nie dam!... Nie dam!... Nie odbierzesz!... Aaa... ach... ojej!... Gdzie żołnierze? Zgiń! Przepadnij!... Tam do diabła! Czy korona już mi spadła? Precz odemnie!...

Dworzanin I:

Ale jęczy! Sen go jakiś straszny dręczy.

Dworzanin II:

Jakbyś tyle zjadł co on...

Herod:

Gdzie korona? Gdzie mój tron? gdzie jest pałac? Gdzie dworzanie? Uff! Jesteście. Co za męka, sen się przyśnił, głowa pęka. A ty co się gapisz baranie jeden? Skocz po muzykantów, ale już na jednej nodze!(Herod nalewa sobie wina - podśpiewuje)Będzie zabawa, będzie zabawa, bo sen nie ważny, ważna jest jawa, złota korona i pełny brzuch, i to, że można popić za dwóch!(wpadają diabełki i tańczą wokół Heroda) Słodkie jest wino i słodkie jest życie, jak się tak siedzi na samym szczycie, jak się koronę na głowie ma i jak muzyka gra - cza, cza, cza!

Diabeł:

Krótka będzie moja mowa - oto idzie Herodowa.(chowa się za tronem Heroda)

Herodowa:

Herodzie, Herodzie, co siedzisz na tronie, chociaż raz do roku pomyśl ty o żonie!

Herod:

A czego ci brakuje Herodowo? Może gwiazdki z nieba?

Herodowa:

Herodzie, Herodzie gwiazdki mi nie trzeba, na co Herodowej jakaś gwiazdka z nieba?

Herod:

Może myślisz o niebieskich migdałach?

Herodowa:

Herodzie, Herodzie, mój mężu królewski co mi po migdałach w dodatku niebieskich?

Herod:

Może zachciało ci sie ptasiego mleka?

Herodowa:

Herodzie, Herodzie, nie chcę ja i mleka, tylko daj pieniądze bo krawcowa czeka!

Herod:

Co? Krawcowa? Zwariowała Herodowa! Na krawcową nie dam ani grosza! Mało masz kiecek?

Herodowa:

Herodzie, Herodzie, nie znasz sie na modzie, te suknie są już dawno nie modne, Herodzie.

Herod:

Ani grosza! Ani kopiejki! Ani centa! I przestań mi się tu wreszcie pętać!

Herodowa:

Herodzie, Herodzie, okrutny despoto, jakem Herodowa - mam już ciebie potąd! Sknera z ciebie straszny, masz w kieszeni węża, jakem Herodowa, nie chcę cię za męża.

Herod:

Straszne tu wydajesz z siebie decybele, ale - jakem Herod tego już za wiele! Kto ma w kieszeni węża, kto?

Herodowa:

A to, to co? (ciągnie ogon diabła, diabeł piszczy. Herodowa bije Heroda kapciem i wychodzi)

Herod:

Baba z wozu koniom lżej.

Dworzanin:

(wpada) Królu przyszli jacyś trzej.

Herod:

Po co przyszli?

Dworzanin:

Nie wiem, panie.

Herod:

Podejdź bliżej ty baranie. A nie mają broni? (wchodzą królowie)

Razem:

Trzej królowie ze wschodu przyszli do twego grodu. Kasper, Melchior, Baltazar.

Herod:

A kto wam drogę wskazał?

Kasper:

Gwiazda drogę wskazała jasny blask nas obudził, nowy Król się narodził, władca świata i ludzi.

Melchior:

Nowy Król się narodził, zstąpił z niebios na ziemię, cud się wielki wydarzył na ludzkości zbawienie.

Baltazar:

Gwiazda jasna błysnęła, obwieściła nowiny, więc przyszliśmy za gwiazdą aż do twojej krainy.

Herod:

(do siebie)Zamach!... Zamach!... Nowy król... Z tronu chce mnie wysiudać! Ale to się nie uda! (głośno) A ten Król, to jaki? Uzbrojony? Pewnie chce mojej korony?

Kasper:

Nie, Herodzie, to władanie nad duszami pozostanie.

Herod:

(do dworzanina) Wiesz coś może o tym cudzie? Cóż tam w mieście mówią ludzie?

Dworzanin:

Bajdy plotą, aż wstyd słuchać. Coś wleciało mi do ucha.

Herod:

Bajdy mówisz?

Dworzanin:

Ot, nieuki, plotą jakieś banialuki. Coś tam mówią, że w Betlejem... Kolportują jakieś plotki.

Herod:

Co, ulotki? Ty huncwocie, dawaj zaraz te ulotki! "Proroctwo proroka Micheasza: - O domie chwalebny, Betlejem, maleńkieś między miastami ale z twych progów wyjdzie Zbawiciel władać nad nami. Rosą i ognia płomieniem przemieni dobro zło spali, zdejmie z człowieka win brzemię i z mocy piekła ocali." (diabeł wyje)

Kasper:

Mówiłeś coś Herodzie?

Herod:

Nie, nie to tylko mi tak w brzuchu burczy z głodu. Panowie zapraszam was na ucztę, puchary stoją puste, więc wina się naleje.

Melchior:

Daremna strata czasu.

Razem:

Idziemy do Betlejem. (wychodzą)

Herod:

Ty ośle! Ty kretynie! Pisma, proroctwa, plotki, ulotki, Betlejem, cuda, z tronu chcą mnie wysiudać. I co tak stoisz jak słup! No rób coś, słyszysz rób! To zbrodnia, zamach stanu, do stu tysięcy szatanów.

Dworzanin:

Tak, ja zaraz, ja, na jednej nodze skoczę do Betlejem i zobaczę co się tam dzieje. (wybiega, a diabeł szepce Herodowi coś do ucha)

Herod:

Co? Nic nie słyszę. Mów wyraźniej. Trzeba sprawić krwawą łaźnię. Trzeba zabic wszystkie dzieci, co w Betlejem urodzone, żeby żadne nie sięgneło po to berło i koronę.

Diabeł:

Nikt ci tronu nie odbierze.

Herod:

Dobrze mówisz Lucyperze. Ja nikogo sie nie boję. Co jest moje, będzie moje. Tron, korona i marmury. Złote szaty, złote góry, Złote wanny i sedesy, złote zęby, zlote zamki, złote klucze, złote klamki, zlote kury, złota bajka.

Diabeł:

Kury, żeby znosiły złote jajka, złote jajka i brylanty.

Herod:

A na stole kawiory, pomidory, telewizory, frykasy, ananasy, szampany, banany, koniaki, przysmaki i z własnej hodowli bażanty.

Diabeł:

A podpiszesz się pod tym wszystkim.

Herod:

Jasne, że tak. Z wielką chęcią i w dodatku z pieczęcią. (nabija cyrograf na widły)

Śmierś:

No, a teraz ze mną pomów. Za twe grzechy, za twe zbytki idź do piekła boś ty brzydki.

Herod:

Macha kosą tak jak wściekła. To pomyłka, ja do piekła!?

Diabeł:

A kto wydał taki dekret, że się będzie smażył w piekle.

Herod:

Belzebubie, Lucyperze.

Diabeł:

Dowód mamy na papierze. (podaje cyrograf)

Herod:

Ja, król Herod stwierdzić muszę, że sprzedałem diabłu duszę. Nie chcę siedzieć już na tronie, chcę do piekła iśc i koniec.

Diabeł:

No to jazda z tego stołka. Siup do piekła, do kociołka.

Śmierć:

Zatańczymy koło króla, niech ostatni raz pohula.

Diabeł:

Siup, i już jest po koronie, siup i zaraz będzie koniec.

Śmierć:

Nagrzeszyłeś ty okrutnie, zaraz Śmierc ci głowę utnie.

Diabeł:

A ty sługo, siup spod stołka i za panem do kociołka.

Akt IV

Na scenie żłobek, przy nim Maryja, Józef i Anioł

Gwiazdor:

No to mamy z głowy Heroda i czarta. trzy odsłony były, zaraz będzie czwarta. W tej czwartej odsłonie wielka radość będzie, wszyscy do stajenki przyjdą po kolędzie. Czekajcie kochani, chyba już ktoś przyszedł, szum anielskich skrzydeł za kurtyną słyszę.

Anioł:

(śpiewa) "Gdy śliczna Panna"

Józef:

Ktoś tu idzie do stajenki. Matko Boska ile ludzi!

Maryja:

Jeszcze dziecko sie obudzi.

Józef:

Jakieś granie, jakieś pieśni.Śpi Dzieciątko?

Maryja:

Nie już nie śpi. (wchodzą pasterze śpiewając "Przybieżeli do Betlejem")

Baca:

Przybieżeli do stajenki górale, od Giewontu wędrowali wytrwale. Stanęli przy stajence, kłaniają sie Panience.

Bartek:

Ja przyniosłem jabłuszka słodkie i rumiane.

Walek:

A ja niosę ciupagę.

Małgorzatka:

I grzybowy wianek.

Walek:

Jakby dziecko chciał skrzywdzić jakowyś Lucyper, to go Święty Józefie tą ciupagą wypędź!

Małgorzatka:

A te grzyby do barszczu niosę po kolędzie. Na Wigilię jak znalazł barszcz z grzybami będzie.

Babcia:

O Wigilię, kochani, to wy sie nie trapcie. Będzie wszystko, jak trzeba. Macie przecież babcię. Będzie barszczyk z uszkami, w uszkach będą grzyby, będzie ryba, Wigilia nie ważna bez ryby. kluski z makiem też będą. Zronię michę klusek. Garść sianka się położy pod białym obrusem, a przy stole - jak trzeba wolne miejsce będzie. Może jakiś wędrowiec przyjdzie po kolędzie?...

Małgorzatka:

Ojej! Patrzcie tylko jaki piękny widok! Trzej królowie idą. Kasper, Melchior, Baltazar.

Wszyscy:

śpiewają "Bóg się rodzi"



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
466
466 , Prawdą jest, że młodzież kontestuje dziedzictwo przekazywanych jej wartości
466
466
466
466
466
466
466
DRT1 Package OFR 00 466
466
C 466 1
466
466
466
466 ac
466
466

więcej podobnych podstron