Jean Jacques Rousseau
EPOKA I MIEJSCE
Filozofia nowożytna, XVIII w., filozofia francuska.
BIOGRAFIA
Jean Jacques Rousseau (1712-1778) urodził się w Genewie jako syn zegarmistrza. Ojciec przeznaczył go do rzemiosła i oddał na termin do grawera. W 1728 roku młody Rousseau zbiegł z warsztatu i przez kilka lat wiódł życie włóczęgi. Kilkakrotnie podróżował do Włoch i Francji, by wreszcie w 1741 roku zdecydować się na pozostanie w Paryżu. Rousseau był samoukiem, jednak wrodzone zdolności szybko zjednały mu przyjaciół w gronie najwybitniejszych francuskich filozofów. Rousseau szybko jednak kłócił się z życzliwymi mu ludźmi. Niestałość charakteru jest chyba najczęściej wymienianą cechą filozofa. Urodził się w rodzinie protestanckiej, przeszedł na katolicyzm, a ostatecznie powrócił do kościoła zreformowanego. Znudzony wielkomiejskim życiem w 1754 powrócił do rodzinnej Genewy, nie znalazł tam jednak upragnionego spokoju. Przyjaciele stworzyli mu pod Paryżem ustronną rezydencję, jednak nawet tam Rousseau nie czuł się dobrze. W latach 1758 - 1762 był gościem marszałka de Luxembourg, później wyjechał do Anglii, gdzie otoczył go opieką David Hume. Wciąż niezadowolony Rousseau potrafił jednak pokłócić się także z nim. W końcu Rousseau zmarł w samotności.
POGLĄDY
Jean Jacques Rousseau napisał w 1750 roku rozprawę na konkurs ogłoszony przez Akademię w Dijon. Na pytanie, czy odrodzenie sztuk i nauk przyczyniło się do poprawy obyczajów dał odpowiedź negatywną i konkurs wygrał. Rozprawa Rousseau jest właściwie nieustającym narzekaniem. Częstym argumentem autora jest upadek imperiów i obserwacja, jakoby był on spowodowany zaniedbaniem powinności wojskowych i dyscyplinarnych na rzecz sztuki, czczego krasomówstwa i filozofii. Dlatego też Rousseau gloryfikuje postawę Sokratesa, wykazującego swoim współczesnym złudność ich wiedzy. Nauki i sztuki uważa Rousseau za "zbytki", przeciwstawiając państwom w których kwitły - na wskroś surową i przez to naturalną Spartę. Piętnuje zdobycze kultury jako czynnik prowadzący do obłudy i zakłamania ludzi, oddalający od pierwotnej szczerości. Uważa także, że nawarstwiające się w kolejnych wiekach zdobycze sztuk i nauk potęgują zepsucie obyczajów oraz powodują, że ludzie stają się więźniami nieautentycznych potrzeb. W dalszym toku wywodu Rousseau wykazuje, że rozwój sztuk i nauk prowadzi do prymatu przyjemności nad obowiązkami, także obywatelskimi. Śledzi również rozwój życia duchowego ludzkości, która niewinna mieszkała z bogami "po społu pod tymi samymi strzechami", a gdy musiała się już wstydzić swego zepsucia - wygnała ich do świątyń, by ostatecznie zamieszkać w domostwach równych świątyniom co do przepychu. Rousseau atakuje także filozofów, którzy sami nie praktykują własnych zaleceń, lub oddają się rozważaniom teoretycznym nie mającym nic wspólnego z życiem. Z całości rozprawy wyłania się pewien obraz, ilustrujący "wewnętrzną sprzeczność postępu".
Rozprawa, która przyniosła Janowi Jakubowi Rousseau sławę, stanowi dobre wprowadzenie do jego filozofii. Za najważniejszą jej część wypada uznać właśnie myśl społeczną, która rozpada się na dwie części: negatywną i pozytywną. Część negatywna to krytyka sposobu, w jaki została ukształtowana przestrzeń życia społecznego i wykazanie niesprawiedliwości aktualnego porządku. Część pozytywna jest propozycją rozwiązania problemu. Przywódcy rewolucji francuskiej uznali Jana Jakuba za swego duchowego ojca, mawiano nawet, że jego filozofia jest zdolna wybijać szyby. Do części pierwszej należą takie zagadnienia, jak opis stanu natury i mechanizmów nierówności. Część pozytywna to przede wszystkim koncepcja umowy społecznej.
STAN NATURY I PROBLEM NIERÓWNOŚCI
W "Rozprawie o pochodzeniu i podstawach nierówności między ludźmi" Rousseau przedstawia model stanu natury poprzedzającego organizację społeczną. Zdaniem autora rozprawy postęp cywilizacji i rozwój ludzkiego rozumu naruszyły elementarną równość między ludźmi i przyczyniły się do utrwalenia niesprawiedliwości.
Uzasadnienia swoich przekonań dokonuje Rousseau śledząc rozwój człowieka od stadium "naturalnego", "dzikiego", aż po współczesną mu rzeczywistość. Całość rozważań poprzedza zastrzeżenie, że mają one charakter hipotetyczny. Mimo to autor najwyraźniej jest głęboko przekonany, że odtwarza proces narastania nierówności w sposób nader prawdopodobny.
W stanie natury ludzie byli samotni. Każdy żył na własny rachunek, tylko od czasu do czasu potrzebował innych osobników swego gatunku - w celach prokreacyjnych. Nikt nie mógł nikomu narzucać swej woli, a nawet jeśli zdarzyłyby się takie próby, to nie miałyby poważnych konsekwencji - jak pisze Rousseau - człowiek przegoniony przez silniejszego z jednego drzewa wdrapuje się na inne. Tak więc "dziki człowiek" był wolny w pełnym tego słowa znaczeniu. Różnice między ludźmi były wówczas dużo mniejsze, niż obserwowane w warunkach cywilizacji. Z jednej strony było to spowodowane jednostajnością i prostotą życia, z drugiej - brakiem nierówności stanowionej, instytucjonalnej.
"Dziki człowiek" nie kierował się rozumem, lecz instynktem. Tym samym nie wiedział czym jest występek i sprawiedliwość. Zamiast tej ostatniej kierował się pierwotnym uczuciem litości. Rousseau stwierdza, że ludzie byliby potworami, gdyby nie byli wyposażeni w litość. Z tej właśnie cechy wypływają wszystkie cnoty społeczne. Rozum zaś stał się przyczyną antagonizmów, bowiem to za jego sprawą doszła do głosu miłość własna. W doskonałym zdaniem filozofa stanie natury zasada sprawiedliwości wyraża się w formule: "Czyń dobrze samemu sobie z możliwie najmniejszą krzywdą bliźniego."
To, że człowiek zauważył korzyści wynikające z porzucenia samotniczego trybu życia, zapoczątkowało tworzenie się nierówności. Wprawdzie w stadzie było mu łatwiej polować i bronić się przed drapieżnikami, ale w tej pierwszej społeczności zaczął obserwować innych i sam był obserwowany. W efekcie zaczęto wyróżniać ludzi górujących siłą, sprawnością, urodą. Zrodziło to próżność, dumę i zawiść.
Najbardziej fatalnym krokiem na drodze fatalnego postępu było jednak wynalezienie rolnictwa, bowiem uprawa ziemi musiała się łączyć z jej podziałem. W ten sposób doszło do pierwszego w historii uznania własności i w konsekwencji do sformułowania pierwszych zasad sprawiedliwości. Jednak gdy wykonywane przez ludzi zawody zróżnicowały się, okazało się, że ta sama praca może przynosić odmienne efekty. Podczas gdy jedni bogacili się, inni z trudem mogli się utrzymać. Doprowadziło to do pogłębienia nierówności. Biedni musieli środki do życia otrzymywać od bogaczy, lub je im wydzierać; stąd wzięło początek poddaństwo oraz grabieże. Bogacze zatrwożeni zagrożeniem swego stanu posiadania wmówili głupszym biedakom, że zamiast walczyć, można się pogodzić i żyć razem, kierując się mądrymi prawami gwarantującymi wszystkim ochronę. Spowodowało to, jak pisze Rousseau, wprzęgnięcie całego rodu ludzkiego w "jarzmo pracy, niewoli i nędzy." Tym samym zostały zanegowane zasady sprawiedliwości, niemalże równocześnie z jej powstaniem. Ustrój społeczny, zdaniem filozofa, miał zły początek i był dziełem przypadku. Systemy rządzenia sprowadzają się do prawa silniejszego, któremu miały pierwotnie zapobiegać. Ostatnim etapem tej swoistej ewolucji jest ponowne zrównanie jednostek. Wynika ono jednak z faktu, że jednostki straciły jakiekolwiek znaczenie. Według Rousseau współczesny świat charakteryzuje się obojętnością wobec dobra i zła, zdewaluowanymi pojęciami honoru bez cnoty, rozumu bez mądrości i przyjemności bez szczęścia. O ile pierwotna nierówność ludzi wynikała jedynie z biologicznych procesów (niemowlęctwo, starość) i u "osobników dorosłych" była prawie niezauważalna, o tyle obecna nierówność wzrosła dzięki rozwojowi zdolności i postępom umysłu, a utrwalona została wprowadzeniem własności i praw.
UMOWA SPOŁECZNA
Z krytyki organizacji społeczeństwa i potępienia cywilizacji nie można jednak wyprowadzić wniosku, że najwłaściwszym rozwiązaniem byłby powrót do stanu natury. Rousseau zdaje sobie sprawę, że powrót taki jest niemożliwy. Proponuje więc zupełnie inne rozwiązanie.
Wstępne ustalenia, będące punktem wyjścia do konstruktywnych rozważań, dają się zebrać w stwierdzeniu: ludzie rodzą się z natury wolni, a zatem żaden człowiek nie może mieć naturalnej władzy nad innymi. Zadanie filozofa polega na tym, by znaleźć taką formę wspólnoty, by każdy człowiek miał w niej zagwarantowaną wolność, by korzystając z ochrony nie ponosił jakichś szczególnych ciężarów związanych z ograniczeniami wymuszonymi przez rządzących. Zawiązanie takiej społeczności dokonuje się w drodze umowy społecznej. Sama umowa powstaje w kilku krokach.
Najpierw dochodzi do zgromadzenia wolnych ludzi zainteresowanych w zawiązaniu wspólnoty. Każdy z nich oddaje się całej społeczności. W ten sposób sytuacja jest jednakowa dla wszystkich, wszyscy mają te same prawa. Ta wspólnota to państwo, zaś jej członkowie to lud. Wszelkie zobowiązania są wiążące o tyle tylko, o ile są wzajemne. Poczynaniami tej wspólnoty kieruje wola powszechna. Wola powszechna nie jest prostą sumą głosów, nie jest też wolą indywidualną. Jest właśnie powszechnym odczuciem słuszności, opartym na ponadindywidualnym interesie wszystkich członków wspólnoty.
Za pierwszym razem lud na zgromadzeniu jednogłośnie uchwala ustawę - zbiór praw, którymi społeczność ma się kierować. Ustawa zawiera też reguły sprawowania władzy. Sam rząd jednak nie ma żadnej autonomii - jego funkcja jest służebna w stosunku do wspólnoty i woli powszechnej. Nie ma też mowy o przedstawicielstwie - nikt nie sprawuje rządów "w czyimś imieniu". Suwerenność jest bowiem czymś, co nie podlega odstąpieniu. Rząd nie może działać wbrew woli powszechnej, rządzenie nie jest żadną korzyścią, a obowiązkiem, pełnionym przez członków wspólnoty wybranych drogą głosowania lub losowania.
Przy ustalaniu wszystkich praw decyduje większość głosów, tylko dla zawiązania umowy społecznej konieczna jest jednomyślność. Jeśli ktoś nie chce zawiązać umowy, staje się cudzoziemcem w państwie. Aby zostać obywatelem, trzeba się podporządkować woli powszechnej. Na zgromadzeniach ludowych obecni obywatele są pytani o to, czy proponowany wniosek jest zgodny z wolą powszechną. Nie interesuje nas, czy pochwalają wniosek, czy też go krytykują. Rousseau posuwa się nawet do paradoksalnego stwierdzenia, że gdy przeważy zdanie przeciwne zdaniu jakiegoś obywatela, oznacza to po prostu, że ów się pomylił i to, co brał za wolę powszechną, nią nie było. Co więcej, gdyby przeważyła jego opinia, faktycznie zrobiłby coś innego niż chciał - bowiem tryumf woli partykularnej jest zaprzeczeniem wolności.
DZIEŁA FILOZOFICZNE
"Rozprawa o naukach i sztukach" (1750), "Rozprawa o pochodzeniu i podstawach nierówności między ludźmi" (1755), "Ekonomia polityczna" (1755), "List do d'Alemberta o widowiskach" (1758), "Julia, czyli Nowa Heloiza" (1761), "O umowie społecznej" (1762), "Emil, czyli o wychowaniu" (1762), "Uwagi o rządzie polskim" (1782, pisane w 1771), "Wyznania" (1782-1789, pisane w latach 1765 - 1770).
ANEGDOTY, LEGENDY, WSPOMNIENIA
Po ataku Jana Jakuba na współczesną mu filozofię, Wolter napisał w liście do rozgoryczonego filozofa: "Ta filozofia, przeciwko której pan teraz pisze, żywi pana".
Nie wiadomo dokładnie, czy Rousseau się ożenił, faktycznie jednak blisko 30 lat żył z pewną kobietą, która urodziła mu piątkę dzieci. Jakkolwiek Rousseau był m.in. autorem traktatu o wychowaniu, wszystkie własne pociechy oddał do przytułku.
W różnych latach do grona przyjaciół Rousseau należeli m.in. Wolter, d'Alembert, Diderot, Hume, książę Conti, książę Henryk Pruski, Jerzy III. Ze wszystkimi Rousseau potrafił się pokłócić. Prawdopodobnie cierpiał na manię prześladowczą. W kontaktach i rozmowach z innymi często zachowywał się paradoksalnie - nie ufał oddanym mu przyjaciołom, wzruszał się, gdy sytuacja wymagała spokoju, albo okazywał niezwykłą surowość, gdy na miejscu byłoby współczucie.
W roku 1756 Rousseau napisał do Woltera tzw. "List o Opatrzności", będący odpowiedzią na poemat Woltera opisujący trzęsienie ziemi w Lizbonie. Rousseau wystąpił w obronie Opatrzności, której istnienie Wolter podał w wątpliwość. Odpowiedzią Woltera był "Kandyd" - obecnie lektura szkolna.
W 1771 roku na prośbę hrabiego Wielhorskiego związanego z Konfederacją Barską Rousseau napisał "Uwagi o rządzie polskim", wyrażając w rozprawie zdumienie, że tak źle rządzone państwo jeszcze istnieje. Szczególnie silnej krytyki doczekało się "liberum veto".
Rousseau grywał w szachy. Zachowały się zapisy jego partii z księciem Conti.
1