Naixin, Naixin 2, Mii podniosła głowę znad książki


Dobra, second part is up!

Jaka ja z siebie dumna jestem... pierwszy dzień i już 2 części ^^

~**** Zgubny nałóg****~

~******~

Siedzieli zmachani wokół ogniska, wspominając dawne czasy..... Lina nie mogła zrozumieć, jak jej towarzysz może żartować na temat Miecza Światła? Na samo wspomnienie pościgu i całej przeprawy jaką mieli z Jirasem, kiedy w końcu udało mu się wykraść ten artefakt...ghrrrr aż się w niej gotowało!

A nasza meduzeńka sobie z tego żartuje i cała trójka parska sobie śmiechem!!!

Valgaav przypatruje się im zdumiony... Ale chyba nie był tak zdziwiony jak ona!

Lina machinalnie poprawiła wystajacą spod brezentu włócznię. Nie dopuści, żeby to się ponownie rozsypało, nie chciała zbierać tego drugi raz. Zwłaszcza, że "nowy, genialny wynalazek" Jirasa, tak zwany magnez, miał trochę dziwne zastosowanie.

- Więc jak długo znacie Filię, moja mamę? - padło w końcu sakramentalne pytanie.

Chcąc nie chcąc cała czwórka przystąpiła do bardzo, ale to bardzo mętnych wyjaśnień... Stopując się wzajemnie i starając się pominąć ewidentny udział pytajacego w całej sprawie, zdołali jakoś wytłumaczyć mu, że znają się z Filią od czasu ataku Dark Stara na ich Świat...

Ta odpowiedź zadowoliła widocznie starożytnego, a pozostali odczuli natychmiastowa ulgę, że nie trzeba drążyć tematu. Po krótkiej rozmowie podczas której ustalili, że razem dojdą do domu Filii [Lina i Gourry już cieszyli sie perspektywą dobrego jedzenia, zwłaszcza kiedy Val wspomniał coś o stekach na kolację...] oraz kto i w jakiej kolejności trzyma wartę, nasza gromadka ułożyła sie do snu, nieopodal traktu.

~*********~

Najwyższy mężczyzna, który wcześniej przemawiał do istot zgromadzonych poniżej, nie powrócił do kręgu tylko skinął na dwójke swoich towarzyszy. Razem odeszli od koła i ruszyli wąskim przesmykiem do nieoświetlonej części pieczary...

Krąg zamknął się za nimi, jeszcze ciaśniej okrążając srebrzyste naczynie.

Trójka skierowała swe kroki na lewo. Jeden z nich przesunął nogą jeden z kamieni leżących na podłodze.

Ukazało się pęknięcie w ścianie, na tyle szerokie, że człowiek mogłby wjechać konno... Jednak zakapturzona trójka wchodziła do nowo otwartego pomieszczenia pojedyńczo.

Maskująca ściana bezgłośnie zasunęła się za ostatnim przechodzącym.

Zsuneli kaptury. Wszyscy mieli długie włosy i piękne, szlachetne rysy twarzy. Jednak tylko jedno z nich było kobietą.... Wysoki mężczyzna poprowadził swych towarzyszy do wysokiego, cylindrycznego akwarium wypełnionego czerwonawym, bardzo jasnym płynem... Do tego pseudo-urządzenia podczepione było całe mnóstwo szklanych rurek.

Kobieta zawahała się, ale ostatni mężczyzna ścisnął jej dłon, dodając odwagi. Zgodnie podeszli do zbiornika.

W środku ktoś pływał.

~*********~

[Żabką czy crawlem??-Murasaki]

[Very funny, sis... Czytaj dalej, to się dowiesz...-Charatuś]

~********~

Nie mógł uwierzyć. Po prostu.

Spodziewał się oczywiście, że prędzej czy później to się stanie, ba! nawet dążył do tego. Jednak udało jej sie go zaskoczyć.....

Przyszedł do niej, jak zwykle troche ją podenerwował. No i oczywiście pokierował sprawami tak, żeby dostać herbaty....

Dalej już wzystko stawało się nierealne i rozmyte.... Rozmawiali, pijąc herbatę kiedy nagle Filia ni z tego ni z owego zapytała, dlaczego on właściwie tak częśto tu przychodzi. Zbył pytanie w typowy dla siebie sposób, licząc na kolejna porcje jej irytacji, nota bene jego ulubiony przysmak.

I wtedy właśnie go zaskoczyła.... Założyła po prostu nogę na nogę (o ile potrafił ocenić, to nawet dość prowokacyjnym ruchem, ale nie był tego tak do końca pewny...) i bardzo, ale to bardzo spokojnym tonem oświadczyła, że to wygląda jakby on tu przychodził dla niej i że zastanawia się co on w takim razie zamierza przez to uzyskać.

Nie zamierzał odpowiadać na takie pytanie, ale z drugiej strony, jeśli chciał w jakikolwiek sposób przyśpieszyć bieg wydarzeń, to należałoby jednak cos powiedzieć. Tym bardziej, że to jedyne wyzwanie jakie czekało go w najbliższych dniach...może nawet i latach?

Tylko on i jego pani wiedzieli, jak bardzo mu sie nudziło... Z trudem powstrzymywał się, żeby nie przesiadywac u Filii całymi dniami.... Brał nawet najnudniejsze misje, takie, których normalnie, dawniej nigdy by nie przyjął.... Ale w końcu świadomość go dopadła. Zdał sobie sprawę, co czuje i do kogo.

A potem postanowił działać.

I dlatego teraz zastanawiał się nad odpowiedzią. Taką, która nie odsłoni go za bardzo a jednocześnie przyzwyczai złociutką do myślenia o nim...

Filia patrzyła na niego wyczekujaco. Przechylił głowę nieco w bok i otworzył jedno oczko. Chciał sobie zapewnic więcej czasu, ale ona nagle wstała i przyklęknęła tuż przed nim. Patrzyła mu prosto w oczy, a przynajmniej patrzyłaby gdyby nie miał ich po swojemu zmróżonych.

- Ułatwię ci sprawę - oświadczyła - Powiedź tylko czy takie domniemania sa słuszne czy nie.

Otworzył oczy. Dlaczego smoki zawsze stawiaja sprawę na ostrzu noża?

- Wciąż za trudne? - spytała. A potem przechyliła się w jego stronę płynnym ruchem i.....

Był w szoku.

Racja, bywał całowany.

Bywało że sam całował.

Ale jeszcze nikt, nigdy wiedząc kim on jest nie ważył się na coś takiego.

I on wcześniej myślal, że Filia go zaskoczyła?

O tak, zaskoczyła.... przygarnął ja bliżej, otoczył ramieniem w talii, druga ręką przegarnął jej długie włosy. W końcu oderwał się od jej ust, tylko po to, żeby zająć się jej szyją.

- Przyjmuje to jako tak... - szepnęła mu prosto do ucha.

Machnął na tą ręką. Niech interpretuje to jak chce, ważne, że nie wyrywa się ani nie próbuje go bić, tylko delikatnie głaszcze go po ramieniu... Jaka miła odmiana!

~******~

"No ładnie! Mamo, czy ja rzeczywiście powinnam oglądać takie sceny, nie będąc pełnoletnia? Oka, oka nie odpowiadaj... Szkoda, że to nie potrwa długo...Oni tak ładnie razem wygladają... Nie martwcie się, już ja wam pomogę! Tylko mnie w końcu wezwijcie!!!!!"

~********~

Wstała i przeciągnęła się, uważając, żeby nie wejść w tlące się jeszcze pozostałości po wczorajszym ognisku. Przyjrzała sie swojemu towarzyszowi. Nie obudził jej, tak jak to było umówione, tylko sam czuwał przez prawie całą noc. Ale w końcu i jego zmogło. Postanowiła go nie budzić, przynajmniej dopóki nie przygotuje czegoś na śniadanie.

Zajęta przeszukiwaniem tobołków nie zauważyła, że ognisko wygasło.... Dopiero po chwili, kiedy odwróciła się z całym naręczem wiktuałów dotarło do niej, że nie ma na czym ich przygotować.

Rozłożyła wszystko na płaszczu, a następnie pobiegła po jakies drewno.

"Żebym tylko zdążyła, zanim wstanie..."

Zdążyła. Obudził się dopiero, gdy rozpaliła nowe ognisko, na szczątkach starego.

- Dzień dobry - powitała go z promiennym uśmiechem - śniadanko zaraz będzie gotowe, kawa też.

Nic nie powiedział, ale po ledwo dostrzegalnym uśmiechu czającym się w kąciku ust poznała, że udało jej się go zadowolić.

~********~

Był u celu. W końcu.

Po wielu dniach szukania, wypytywania, ukrywania się i ponownego podejmowania poszukiwań, znalazł wreszcie to, czego szukał.

Obóz tych rewolucjonistów.

Westchnął i ruszył dalej. Nie lubił oddalać sie od gór, a ci pośrednio go do tego zmusili... I po co? Żeby dojśc do innych gór...

Bezsens.

Choć z drugiej strony rozumiał, że ich celem nadrzędnym nie było zdenerwowanie go. W końcu nie wiedzieli, że będzie próbował skontaktować się osobiście...

I celem było coś innego.

Całkowite zrównanie.....

~********~

Jakoś tak sie złożyło, że Jiras obudził się pierwszy. I skoro tylko wstał, natychmiast obudził resztę. Ponieważ nie mieli ze sobą kawy, pewna czarodziejka osmaliła komuś rude futerko.... Dopiero zapach śniadania zdołał wyrwać ją i Gourry'ego z objęć Morfeusza.

[Nie, nie tego Morfeuszka z Matrixa, Akai ^^]

Po wyżarciu wszystkiego, co do zjedzenia było nasza pięcio osobowa gromadka załadowała sie na wóz i ruszyła szlakiem Północnym do Seyrun.

Jechali dośc powoli, głównie ze względu na ciężki ładunek. Ale nie tylko...

~******~

"Coś mi się wydaje, że daleko nie ujedziecie..."

~********~

Przeciągnął się, ziewając szeroko aż wszystkie kości mu chrupnęły. Grunt to dbałość o szczegóły... Zwłaszcza teraz, kiedy życie znowu staje się interesujące... Dzięki niej.

Czuł się dziwnie. "To chyba dlatego, że spałem..." W zasadzie to nie potrzebował snu. Ani kości, ani herbaty ani czegokolwiek z tych rzeczy... Wrócił myślą do ubiegłej nocy... Oy, ale za to jakie to życie byłoby nudne, gdyby zrezygnować z tych wszystkich małych przyjemności... "Z mniejszych i z większych..." uśmiechnął sie leniwie, obracając na drugi bok. "Z resztą jak mówi ludzkie przysłowie, demon tkwi w szczegółach."

Natrafił ręką na coś jedwabistego... Różowa wstążka. Wciąż nie mół uwierzyć, ze wszystkich mało prawdopodobnych rzeczy, jakie przydarzyły mu sie wczoraj najbardziej szokowały go te wstążki. Różowe. Przywiązała go za różowe wstążki.... Za całe mnóstwo różowych, jedwabistych, delikatnych wstążeczek, które wbijały się boleśnie w skórę za każdym razem, gdy próbował je zerwać....

Obejrzał sobie nadgarstki. Obtarte, ale nie chciało mu się nawet palcem kiwnąć, żeby je uleczyć. Tak jak i resztę obtarć i śladów...

"Ciekawe, jak długo będą schodzić te po zębach z szyi..." odgarnął kosmyki z oczu. Po chwili do głowy przyszła mu pewna myśl... Przecież może to sprawdzić, niekoniecznie na sobie. Nachylił się nad śpiącą Filią...

~*******~

"Nyo jakie ładne scenki..... że też niektórzy mają zły zwyczaj wcinania się we wszystko.... Że ja niby też tak mam? Możliwe, ale przynajmniej z jakiś konkretnych powodów... Ciekawe, kiedy oni zrozumieją, że równowaga jest wartością nienaruszalną? No jasne, pewnie kiedyś zrozumieją... tyle, że jedni szybciej, drudzy później... Ale im szybciej tym lepiej dla was, robaczki moje..."

~********~

Zelgadis doprowadził księżniczkę do traktu. Posmutniała, widocznie myślała, że wraz z dojściem do pałacu skończy sie ich podróżowanie... On kiedyś też tak myślał. I coraz bardziej tej myśli nie cierpiał.

Najpierw ta myśl tylko przeszkadzała. Potem już stała się nieznośna. Potem ją znienawidził...

A wczoraj podjął decyzję.

Zadziwiające, jak jeden, niekoniecznie wymierzony w ciebie Fireball może zmienić życie...

Uśmiechnął się. O tym powie jej dopiero, kiedy dojdą do miasta.

Tymczasem, jeśli dobrze to wyliczył to za chwilę powninni spotkać sprawcę nocnej eksplozji.

Amelka szła za Zelgadisem, a w głowie kołatała jej jedna myśl "Tylko nie do pałacu, tylko nie tam, niech ta podróż się jeszcze nie kończy..."

~*********~

Trójka wyszła z tajemnej komory do większej pieczary. Nagle podbiegł do nich ktoś z tłumu.

- Panie, on już jest.

Najwyższy uśmiechnął się i gestem wskazał swoim towarzyszom by dołączyli do kręgu wokół naczynia. Po czym zwrócił sie z prośbą, aby wprowadzono gościa.

Po chwili patrzył w pionowe tęczówki złotego smoka.

- Spodziewaliśmy sie ciebie.... Milgassia. - wysoki lekko skłonił głowę w stronę gościa. Smok nie odwajemnił gestu.

- Chcę go zobaczyć. - oświadczył prosto z mostu. Jego rozmówca roześmiał się, jakby Milgassia opowiedział najlepszy na świecie dowcip.

- Nie zapytasz jak nam poszło? Czy wszystko poszło po naszej myśli?

Złoty wzdrygnął się i ponowił swą prośbę nieco ostrzejszym tonem.

- No więc oświadczam ci, że poszło nam - wysoki przeciągnął słowo "nam" podkreślając przynależność Milgassi do owego przedsięwzięcia - wyśmienicie! Po prostu niesamowicie. I to wszystko dzięki tobie.

Smok na te słowa skrzywił się jakby ktoś go ukłuł.

- Nie przypisuj mi więcej niż naprawdę zrobiłem - odrzekł szybko. I nie mogąc sie powstrzymać, dorzucił - Nie jestem taki jak wy...

- Ależ oczywiście - zakpił gospodarz pieczary - Jesteś inny, lepszy. Jesteś Czystej Krwi, co ci tam do nas, mieszańców....

- Chcę go zobaczyć, zaraz. - odparł złoty chłodnym tonem. Wysoki, odziany w granatowe szaty mężczyzna wzruszył ramionami i poprowadził swojego gościa do tajnej komory.

- Meldujcie mi o wszystkim! - rzucił jeszcze do zebranych w kręgu, odzianych podobnie ludzi.

~*********~

"No i znów jadę na szczycie tej...tego czegoś... I znowu widzę niebo... Tylko tym razem jest dużo głośniej..." Tak sobie rozmyślał pewien starożytny, leżąc na bardzo chybotliwej konstrukcji złożonej z wielu luźno powiązanych sztuk broni. I pewnie leżałby sobie tak dalej, kiedy nagle wóż gwałtownie zahamował. Ostatnią rzeczą, jaka Val zapamiętał przed upadkiem, był zgodny wrzask Liny i Jirasa:

- Uważaj jak leziesz, ty zakuty łbie!!!

~****End****~

Tradycyjnie dziękujemy:

~Soyuśce, za to że jest ŚWIETNA!!!!

~Murasaki, za cierpliwość w poprawianiu LIIIIIIICZNYCH literówek

~Wszystkim autorkom i autorom, których twórczość lubię i która mnie natchnęła ^^[Bezpłatna reklama, patrz Fanslayers ^^ oraz Kazoku]

~Mojej shurniętej, "pomangowaconej" rodzince i wiarce z MS-ów za dbanie o mój humor, w szczególności Nesu i Young Lady Urd za płyty i bycie moją biblioteką ^^

Bluzgi i pochwały na maila lub gje gje

Charatka

4



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Naixin, Naixin 3, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 4, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 1, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 8, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 5, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 14, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 10, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 12, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 11, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin - special 2, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 13, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 15, Mii podniosła głowę znad książki
Destruction, Destruction 3, Mii podniosła głowę znad książki
Fairy Tale, Fairy Tale 3, Mii podniosła głowę znad książki
Fairy Tale, Fairy Tale 1, Mii podniosła głowę znad książki
Slayers Epsilon, Slayers Epsilon 5, Mii podniosła głowę znad książki
Destruction, Destruction 1, Mii podniosła głowę znad książki
Skrytobójczyni, Skrytobójczyni 5, Mii podniosła głowę znad książki
Fairy Tale, Fairy Tale 2, Mii podniosła głowę znad książki

więcej podobnych podstron