Romantyczna miłość galanteryjnego kupca w Lalce
Bolesława Prusa
Lalka jest powieścią społeczną, obyczajową, wielką panoramą Warszawy końca lat 70. XIX w. Najważniejszy jednak wątek utworu, wypełniający go od początku do końca, to miłość głównego bohatera Wokulskiego do Izabeli Łęckiej. Znany jest powszechny pogląd, że Wokulski to trzeźwy realista, przedsiębiorca, filantrop, a więc pozytywista, który kocha jak romantyk. Gdy jednak prześledzimy losy tej miłości i sposób jej ukazania w utworze, dochodzimy do wniosku, że powyższy osąd jest dość uproszczony. Z dwojga partnerów zdecydowanie więcej uwagi poświęca Prus Wokulskiemu, to o jego miłość, jego przeżycia chodzi w utworze.
Izabela jest piękną panną, o urodzie nieprzystępnej księżniczki, posągowej i chłodno przyjmującej hołdy, które się jej należą. Otrzymała staranne wykształcenie, włada kilkoma językami, swobodnie czuje się w salonach, jest obyta w świecie, interesuje się sztuką. Ojciec otoczył ją luksusem, mimo skąpych środków finansowych. Izabela nie umiałaby zrezygnować ze stylu życia, do jakiego przywykła i gotowa jest zrobić wszystko, by na tym poziomie się utrzymać. Środkiem do celu jest zamążpójście. Piękna panna jest towarem, który trzeba dobrze sprzedać. Wie o tym jej ojciec i dlatego przychylnie traktuje Wokulskiego, przyjmując jednocześnie od niego pomoc finansową. W świecie, w którym rządzi pieniądz, szansę Izabeli na dobre zamążpójście są małe, bo nie ma ona posagu, dlatego w końcu wychodzi za starego barona. Dlaczego więc Izabela tak okrutnie potraktowała Wokulskiego? Czyżby nie rozumiała swej sytuacji?
Izabela w powieści w ogóle mało mówi. Jej uroda stwarza dystans, trudno się do niej zbliżyć i ona chętnie to wykorzystuje, nie ujawniając swych pragnień i uczuć. Jest skryta i trudna do rozszyfrowania, lecz nie ma wiele do ukrycia, nie jest ani inteligentna, ani wrażliwa, ani w ogóle interesująca. Kilkakrotnie jednak, gdy dumała w samotności, ujawnił Prus jej marzenia. Widać z nich, że Izabela jest bardzo egocentryczna, chciałaby, aby cały świat kręcił się wokół niej. Przy tym jej marzenia są dziecinne. Chyba nie zdaje sobie sprawy ze swej realnej sytuacji. Świadczą o tym jej myśli o Wokulskim - nigdy nie bierze pod uwagę możliwości pokochania go. Widzi w nim opiekuna, zarządcę majątku, wreszcie wasala wiernie służącego ukochanej księżniczce. Czy ona w ogóle zdolna jest do miłości? Umie flirtować, przyjmować hołdy, ale kochać? Tej ewentualności w ogóle nie rozważa. Powinna żyć w średniowieczu, a nie w kapitalistycznym XIX wieku! A o czym świadczy jej uwielbienie dla artystów, dla posągu Apollina wreszcie? Są one doznaniami czysto estetycznymi, świadczącymi o pustce serca, o niedojrzałości i oderwaniu Izabeli od życia. Ona żyje w złotej klatce i nic nie wie o rzeczywistości ani o prawdziwych ludzkich uczuciach. Nie wie nawet, co czuje i jak cierpi Wokulski. Piękna egoistka żyje w świecie swoich marzeń i urojeń. Dlaczego więc zgodziła się na małżeństwo z Wokulskim? Zadecydował o tym ojciec, ona łaskawie wyraziła zgodę, bo tyle rozumiała, że Wokulski zapewni jej luksusowe życie. O miłości nie było mowy! Towar za towar! Nie było też mowy o wierności i o tym, że zaprzestanie flirtować. Izabela zupełnie nie rozumie, jak krzywdzi, jak boleśnie rani Wokulskiego. Słowa o ruinach feudalizmu, które przywaliły Wokulskiego, to metafora. Bo nie feudalne przesądy arystokratki stanęły na drodze szczęścia pana Stanisława, ale jej zimny egoizm i handlowe podejście do małżeństwa. Pani Wąsowska, też arystokratka, chętnie wydałaby się za Wokulskiego, tak jak i wiele panien z tej sfery. Galanteryjny kupiec mógł sobie kupić żonę, ale Stanisławowi nie o to chodziło.
Gdy zobaczył Izabelę, był na rozdrożu, zawieszony w próżni. Powstaniec, zesłaniec, po powrocie do kraju nie mógł sobie znaleźć miejsca w życiu, tak bardzo wszystko się zmieniło. O powstaniu nawet nikt nie myślał, wszyscy biegali za pieniędzmi. Wokulski został kupcem przez przypadek, nie chciał nim być, nie czuł się dobrze w tej roli. Po śmierci żony zajął się znowu książkami i może zostałby, jak marzył, naukowcem, choć w Polsce nie było warunków do tego, ale z jego energią i samozaparciem pewnie po latach samotnych wysiłków doszedłby do wyników, na które w innych krajach pracuje sztab uczonych w nowocześnie wyposażonych laboratoriach. Taki zawsze był los uczonych w biednym kraju, w dodatku w niewoli, dlatego Ochocki opuszcza Polskę. Może i Wokulski udaje się do Geista?
Stanisław jednak ujrzał Izabelę. Stała się ona ucieczką od rzeczywistości, szansą na ciekawsze życie, celem pożądanym, bo trudnym do osiągnięcia. Miłość stała się dla Stanisława celem zastępczym, bo nie widział innego w życiu. Uczucia bohatera poznajemy bardzo dokładnie. W powieści narrator wiele o nich mówi i przedstawia je w formie zwierzeń samego Stanisława. Tak więc poznajemy bardzo dokładnie jak kocha Wokulski. Ten 45-letni mężczyzna kocha jak młodzieniec. Miłości uczył się u romantyków, więc kocha jak romantyk. Przeżywa niebo i piekło, szczęście i tortury. Postępuje jak kupiec: przegrywa w karty na korzyść p. Łęckiego, kupuje jego długi, wykupuje zastawiony serwis a nawet nabywa kamienicę Łęckich za zawyżoną cenę, bo wie, rozumie, że takie są reguły gry w świecie, w którym żyje. To co przeżywa, to suma cierpień Gustawa, Wertera, Giaura i innych romantycznych kochanków. Nienawidzi subiekta, do którego uśmiechnęła się Izabela, przeżywa męki zazdrości, gdy obserwuje Izę ze Starskim, cały świat mu rozkwita, gdy Izabela obdarzy go gestem lub uśmiechem. Do tortur miłosnych dochodzą cierpienia, które zadaje mu jego świadomość. Wokulski, mimo że kocha jak młokos, jest doświadczonym, dojrzałym człowiekiem. Zdaje sobie sprawę, jakie ta miłość czyni w nim samym spustoszenie. Widzi, jaka jest p. Łęcka, choć nie dopuszcza do siebie tych myśli. Gardzi sobą, a jednak kupuje powóz, konia, gra na wyścigach, zadaje sobie pytanie: co ja tu robię? - lecz chodzi na przyjęcia. Przestaje być sobą, zapomina o swoich poglądach, przekonaniach. Traci kontakt z ludźmi dotąd bliskimi, choćby z Rzeckim. Coraz wyraźniej postępuje jak kupiec, rozbudowuje sklep, a potem go sprzedaje, bo tak życzy sobie Izabela. Rozwija spółkę do handlu ze Wschodem, wciąga do niej arystokratów, bo to ułatwia mu zbliżenie się do Izabeli. A w duszy toczy walkę sam z sobą.
Czuje się zdrajcą, który sprzeniewierzył się sam sobie, głupcem, z którego śmieją się wszyscy wkoło, naiwnym durniem, którego wykorzystują wyższe sfery. I sam sobie odpowiada na te zarzuty, że pragnie tylko trochę szczęścia dla siebie.
Pomaga wielu, nie zaniechał działalności filantropijnej, ma świadomość, że mógłby więcej, ale Izabela...
Nie ma też złudzeń, wie, że sam nie zlikwiduje nędzy Powiśla ani nie zmieni świata, a widzi jak niewielu to obchodzi. I znowu pojawia się myśl, że ma prawo do osobistego szczęścia.
Monologi wewnętrzne bohatera mają często formę dialogu ze swym drugim „ja”, często są porwane, chaotyczne, przez co bardziej ekspresywne, szczególnie po powrocie ze Skierniewic. Kupiec zaręczył się z Izabelą, mógł więc się z nią ożenić. Czy byłoby to szczęśliwe zakończenie? Myślę, że nie. Podsłuchując rozmowę Izy ze Starskim, Stanisław zrozumiał, że nigdy nie zdobędzie jej miłości. Podziwiam go, że zdobył się na zerwanie, bo w ten sposób ocalił siebie. Nie poddał się Izabeli, nie poszedł na kompromis ze światem pieniądza, ocalił duszę.
Ja osobiście nie wierzę w samobójstwo Wokulskiego, choć jest to efektowne zakończenie powieści i wyrażenie niezgody na porządek świata i pogardy dla niego. Tak kończyli życie buntownicy romantyczni.
Wokulski miał swoje drugie „ja” - swoje ideały i marzenia naukowe, które odłożył, gdy zakochał się w Izabeli. Powinien więc do nich wrócić.
Przedstawienie uczuć bohatera, wnikliwa analiza różnych faz jego cierpień miłosnych oraz zmagań z samym sobą, czynią z powieści Prusa bardzo interesującą powieść psychologiczną. Tak więc, nie jest to tylko romans, ale głęboka analiza psychiki zakochanego. Sposób przedstawienia tych problemów jest bardzo ciekawy i zbliża Lalkę do powieści XX w.