Dariusz Kadulski
A
STROLOGIA JAKO PSEUDONAUKA
„Astrologia jest zdumiewająca przez to, że zajmuje się nią mnóstwo ludzi na
całym świecie, przejawia się w najrozmaitszych postaciach, budzi wiele
kontrowersji, a nawet zaangażowane są w nią spore pieniądze, a przy tym astrologia,
jeśli pominąć wiarę oraz przekaz tradycji, opiera się na zdumiewająco nielicznych
dowodach.”
1
Takimi słowami rozpoczął Wojciech Jóźwiak – polski astrolog – swój
referat wygłoszony w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk w
Warszawie. „Ale historia myśli wykazuje, że wielu ludzi bezgranicznie wierzyło w
rzeczy absurdalne. Gdyby siła wiary była probierzem wiedzy, to niektóre opowieści
o demonach, aniołach, diabłach, o niebie i piekle musielibyśmy uznać za wiedzę.
[…]Poznawcza wartość teorii nie ma nic wspólnego z jej psychologicznym
wpływem na ludzkie umysły. Wiara, zaangażowanie, rozumienie są stanami ludzkiej
psychiki. Ale obiektywna, naukowa wartość teorii nie zależy od ludzkiego umysłu,
który ją tworzy lub rozumie. Jej naukowa wartość zależy tylko od obiektywnego
poparcia, jakie te przypuszczenia znajdują w faktach.”
2
Przed udzieleniem sobie odpowiedzi na pytanie o to jakie relacje zachodzą
miedzy astrologią a nauką; czy astrologia może być postrzegana jako dziedzina
nauki trzeba odpowiedzieć sobie na kilka innych pytań. Przede wszystkim
należałoby zadać sobie pytanie o to, co rozumiemy pod pojęciem astrologii. Jak się
bowiem okazuje nie jest to wcale takie oczywiste. Kolejne pytanie powinno
zmierzać do sprecyzowania czym jest nauka – co decyduje o tym, że jakieś
twierdzenie nazwiemy naukowym lub nie. Wreszcie można dopiero zastanowić się
nad tym jak w tym wszystkim umiejscowić astrologię. Udzielenie odpowiedzi na to
pytanie nie jest zatem aż takie proste. Zresztą zauważa to Jacek Cachro, który w
książce Adam Groblera stwierdza: „to, że astrologia jest pseudonauką, nie budzi
większych wątpliwości, przynajmniej wśród filozofów. Jednak wyjaśnienie,
1
W. Jóźwiak, Astrologia na progu nauki. Referat wygłoszony 9 marca 1999 w Instytucie Filozofii i
Socjologii PAN w Warszawie, [w:] www.taraka.pl/index.php?id=naprogu.htm 13 marca 2008r.
2
I. Lakatos, Pisma z filozofii nauk empirycznych, Warszawa 1995, s. 352-362.
2
dlaczego tak jest, nie jest bynajmniej oczywiste”.
3
Na czym zatem polegają te
wątpliwości? Z czego wynika ewentualna negacja astrologii jako nauki? Jak starają
się odpierać zarzuty astrologowie? Czy jest właściwie o co się spierać? Uwagi
dotyczące tych pytań postaram się krótko zasygnalizować.
Jak zatem powinniśmy rozumieć astrologię? W jej popularnym wydaniu,
które znamy z gazet dla mniej wymagających, jawi się ona albo jako zestaw
zabobonów, które mają nas utwierdzić w przekonaniu, że gdzieś na niebie
przywieszone są sznurki, za pomocą których jesteśmy sterowani, albo też jako
tajemna wiedza, której znajomość potrafi pomóc nam rozeznać, że jakaś bliżej
nieokreślona siła z Kosmosu spowoduje, iż w tym tygodniu będzie nam łatwiej
wygrać w loterii, lub zakosztować nowego romansu. Oczywiście astrologowie
odżegnują się od tego typu przesądów więc i w swoich rozważaniach nie takie
wydanie „astrologii” mam na myśli. Niewątpliwie od tysiącleci podstawowym
zajęciem astrologów jest prognozowanie przyszłości na podstawie układu ciał
niebieskich. Jednak i tutaj istnieją rozbieżności. Rozwijająca się ostatnio astrologia
humanistyczna stawia sobie dużo ambitniejsze cele. Rafał Prinke i Leszek Werez
stwierdzają, że „astrologia jest przede wszystkim studium czasu odmierzanego
ludzkim doświadczeniem, powstawaniem, rozwojem, i dezintegracją społeczeństw,
kultur, instytucji, tak samo jak pojedynczych osobników.”
4
Cokolwiek w tym nieco
eufemistycznym stwierdzeniu chcieli przekazać autorzy niewątpliwe jest, że
współczesna astrologia wykorzystuje jako bazę wiedzę nie tylko z astronomii, ale
także psychologii, medycyny, biologii, genetyki, kulturoznawstwa i wielu innych
dziedzin nauki. Czytając tę bardziej poważną literaturę astrologiczną zauważa się, że
astrologowie szukają odpowiedzi na pytania dotyczące prawidłowości rządzących
ludzkim życiem i chcą uchwycić w sposób interdyscyplinarny zagadnienia związane
w ogóle z kondycja człowieka – zarówno fizyczna jak i psychiczna czy duchową.
Astrologia humanistyczna nie boi się już tak bardzo krytyki – w przeciwieństwie do
nurtu konserwatywnego. Obserwować można tendencje wręcz przeciwne – do
modyfikowania dotychczasowych dogmatów tradycji astrologicznej. Przykładem
może być nurt odchodzący od tradycyjnego podziału kosmogramu na domy
3
J. Cachro, Dlaczego astrologia jest pseudonauką, [w:] A. Grobler, Metodologia nauk, Kraków 2006, s.
312.
4
R. T. Prinke, L. Werez, Mandala życia. Astrologia – mity i rzeczywistość, t.1, Poznań 1982, s. 31.
3
astrologiczne, na rzecz jego podziału opartego o osie ascendent-descendent i
medium coeli – immum coeli, który to podział ma genezę w badaniach
statystycznych i astrologicznych przeprowadzanych przez Michaela Gauquelina.
Odrzucając więc obiegowe opinie o astrologii pozostaje nam zastanowić się nad tym
jej nurtem, który stara się przede wszystkim odszukać sens w prawach rządzących
Kosmosem i powiązania między tymi prawami a życiem ludzi i społeczeństw. Tego
samego sensu czy też lepiej – Logosu – od wieków poszukuje ludzkość także na
gruncie filozofii.
Wbrew pozorom nieco trudniej jest odpowiedzieć na pytanie o to czym jest
nauka i co jednoznacznie decyduje o tym, że jakaś teza jest naukowa lub nie. W
samej nauce istnieją różne nurty i postulaty. W roku 1986 biolog i laureat nagrody
Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii - Peter Medawar następująco
skomentował ten problem: „Zapytajcie naukowca, na czym, jego zdaniem, polega
metoda naukowa, a przekonacie się, że na jego twarzy odmaluje się uroczysta
powaga i zakłopotanie: powaga, ponieważ nasz naukowiec czuje, że powinien w tej
sprawie wyrazić opinię; zakłopotanie, ponieważ zastanawia się jak ukryć fakt, że
takiej opinii nie ma”.
5
Węgierski filozof i matematyk – Imre Lakatos stawia pytanie:
„Co […] odróżnia wiedzę od przesądów, ideologii czy pseudonauki? Kościół
katolicki ekskomunikował zwolenników Kopernika, a Partia Komunistyczna
prześladowała
zwolenników
Mendla,
twierdząc,
ż
e
ich
doktryny
były
pseudonaukowe. Odróżnienie nauki od pseudonauki nie jest tylko problemem
filozofii gabinetowej: ma ono wielkie znaczenie społeczne i polityczne.”
6
Pozornie wydawałoby się, że dochodzenie do stwierdzeń naukowy powinno
przebiegać drogą indukcji od obserwacji, przez wyprowadzenie i sformułowanie
hipotezy aż po dalsze obserwacje i dodatkowe doświadczenia. Metoda ta jednak
została mocno skrytykowana przez Karla Poppera, który zarzucił jej nonsensowność.
Tłumaczył swoim studentom tak: „Proszę wziąć papier i ołówek; starannie
obserwować i zapisać to, co zaobserwujecie". Studenci zapytali oczywiście, co
właściwie mieli obserwować. Najwyraźniej instrukcja "obserwujcie" była
absurdalna. Według Poppera, pierwszym krokiem w postępowaniu badawczym jest
5
P. Medawar, Theocharis and Psimpoulos, 1987, s. 595; [za:] bezdogmatu.webpark.pl/schick34.htm, 13
marca 2008 r.
6
I. Lakatos, dz. cyt.
4
sformułowanie porządkującej hipotezy. Bez hipotezy naukowcy nie potrafiliby
odróżnić danych istotnych od nieistotnych.
Także w drodze eksperymentu nie uda się udowodnić niczego na sto procent.
Eksperyment zawsze udowodni tylko, że w takich, a nie innych warunkach, na
takiej, a nie innej próbie zachodzi określona prawidłowość. Jest to tak zwany
warunek ceteris paribus. By uzyskać bezwzględne prawo trzeba przepadać
wszystkich lub wszystko, co jest przedmiotem analizy. To zadanie jest oczywiście
niewykonalne. Pomijając już inne metody dowodzenia warto zwrócić uwagę na
postulat Poppera. Wyprowadził on wniosek, że za naukową można uznać taką
hipotezę, którą potencjalnie można obalić. Proces negowania hipotez naukowych
nazwany został falsyfikacją, a za naukową przez Poppera została uznana tylko taka
teza, która można sfalsyfikować. Do tego zaś jest konieczne przyjęcie pewnych
aksjomatów, które pozwolą utrzymać warunek ceteris paribus. Na tym gruncie
nauka jawi się nam jako ciąg ustawicznie stawianych hipotez, które są naukowe do
czasu ich sfalsyfikowania. Hipotezy powinny być bardzo śmiałe i zawierać jak
najwięcej konkretnych treści, gdyż to pozwoli na ich wcześniejsze sfalsyfikowanie i
postawienie nowych w oparciu o uzyskaną wiedzę. Sfalsyfikowana hipoteza staje się
hipotezę błędną. Zatem zgodnie z postulatem Poppera „teoria może być naukowa
nawet wtedy, gdy ani odrobina danych doświadczalnych nie przemawia na jej
korzyść, a może być pseudonaukowa nawet wtedy, gdy wszystkie dostępne dane za
nią przemawiają. To znaczy, że naukowy bądź nienaukowy charakter teorii ustalony
być może niezależnie od faktów. Teoria jest naukowa, jeśli jesteśmy gotowi z góry
określić eksperyment rozstrzygający (lub obserwację), który może ją sfalsyfikować,
a jest pseudonaukowa, jeśli odmawiamy określenia takiego potencjalnego
falsyfikatora”.
7
Czy
zatem
kryterium
falsyfikowalności
Poppera
jest
właściwym
rozwiązaniem problemu odróżnienia nauki od pseudonauki? [Zdaniem Lakatosa]
Nie. Popperowskie kryterium ignoruje bowiem zastanawiającą trwałość teorii
naukowych. Teoria grawitacji Newtona, teoria względności Einsteina, i inne teorie
naukowe są w swojej istocie programami badawczymi, które stanowią pewien rdzeń
obwarowany hipotezami pomocniczymi. „Na przykład, jeśli planeta nie porusza się
dokładnie tak, jak powinna, naukowiec newtonowski sprawdza swe przypuszczenia
7
I. Lakatos, dz. cyt.
5
dotyczące załamania promieni w atmosferze, dotyczące rozchodzenia się światła w
burzach magnetycznych i setki innych przypuszczeń stanowiących części jego
programu. Może nawet wymyślić nieznaną dotąd planetę i obliczyć jej położenie,
masę i prędkość, by wyjaśnić ową anomalię.”
8
Oczywiście takie zdefiniowanie nauki nie jest w żadnym razie wyczerpujące.
Ma za zadanie jedynie wykazać, że samo pojęcie naukowości nie jest pojęciem tak
łatwym do zdefiniowania, a to ma znaczenie w poszukiwaniu odpowiedzi na związki
astrologii z nauką. Lakatos zauważa , że „problem odróżnienia nauki od
pseudonauki ma poważne implikacje również dla instytucjonalizacji krytyki. Teoria
Kopernika została zakazana przez Kościół katolicki w 1616 r. ponieważ, jak
stwierdzono, była pseudonaukowa. Została zdjęta z indeksu w 1820 r., ponieważ do
tego czasu Kościół uznał, że fakty jej dowiodły, a zatem stała się naukowa. Komitet
Centralny Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego zadekretował w 1949 r., że
genetyka Mendla jest pseudonaukowa, a jej obrońców, takich jak akademik
Wawiłow, zabito w obozach koncentracyjnych; po zamordowaniu Wawiłowa
genetyka Mendlowska została zrehabilitowana; ale prawo Partii do decydowania, co
jest naukowe i publikowalne, a co pseudonaukowe i karalne, zostało utrzymane w
mocy. Nowe liberalne organizacje rządowe Zachodu również korzystają z prawa do
odmowy wolności słowa temu, co uważają za pseudonaukę, jak to widzieliśmy w
przypadku debaty na temat związku rasy i inteligencji. Wszystkie te osądy były
nieuchronnie oparte na pewnego rodzaju kryterium demarkacji
9
. Oto dlaczego
problem odróżniania nauki od pseudonauki nie jest pseudoproblemem gabinetowych
filozofów: ma on poważne implikacje etyczne i polityczne.”
10
Jak zatem postrzegana jest astrologia w świecie naukowców? Praktykowana
od tysiącleci była obecna także na uniwersytetach od początku ich powstawania.
Zaczęła się wycofywać z kręgów uniwersyteckich około dwieście lat temu. Ostatnio
wydaje się ponownie nieśmiało pukać do sal wykładowych, niekiedy pod
zmienionymi nazwami, np. kosmobiologia. Obserwuje się postępujący proces
unaukowienia tej dziedziny. Poddawana jest – chociaż wciąż na niewielką skalę –
próbie statystyki. Organizowane są coraz liczniej różnego rodzaju konferencje
8
Tamże.
9
Demarkacja – rozgraniczenie, wyznaczenie granic. W. Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i
zwrotów obcojęzycznych z almanachem. Warszawa 2000, s. 116.
10
Tamże.
6
starające się czy to zderzyć czy też pogodzić astrologię z nauką. śeby nie sięgać
daleko, najbliższym nam przykładem niech będzie choćby niedawna konferencja
astrologiczna, która odbyła się w grudniu 2007 r. z inicjatywy Pracowni Historii
Duchowości AGH i Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie, gdzie po stronie
naukowców prelegentem była m.in. dr Izabela Trzcińska, po stronie astrologów
choćby Wojciech Jóźwiak, gdzieś pomiędzy absolwent religioznawstwa – astrolog i
tarocista Piotr Gibaszewski, żeby nie pominąć jeszcze organizatora całej imprezy -
byłego pracownika Instytutu Religioznawstwa UJ a obecnie Kierownika Pracowni
Historii Duchowości AGH – dra Zbigniewa Paska.
Nie mniej jednak opinie o astrologii w świecie nauki są dosyć jednoznaczne i
zdecydowanie negatywne. Przytaczanych jest wiele argumentów. Pozwolę sobie
wybrać dla przykładu kilka z nich.
[1] Zarzuca się astrologii, że posługuje się geocentryczną wizja Kosmosu.
Ten dosyć rozpowszechniony zarzut z punktu widzenia astrologów nie zasługuje na
większą uwagę. Astrologia posługując się takim schematem nie zaprzecza
heliocentryzmowi. Astrologowie podkreślają, że astronomia stanowi dla nich co
najwyżej naukę pomocniczą, która daje im precyzyjne dane konieczne do
wykreślenia kosmogramu. Ten zaś astrologia traktuje tylko jako pewne narzędzie.
„Astrologia nie mówi nam o tym, jak powstają zdarzenia, podobnie jak zegar
wybijający południe nie tłumaczy, dlaczego lub jak powstaje uczucie głodu w
ś
wiadomości człowieka nawykłego do posiłków o tej samej porze. Astrologia jest
raczej studium tego, jak Ziemia współdziała ze swoim kosmicznym środowiskiem,
jest też symbolicznym językiem matematycznej psychologii bazującej na
obliczeniach astronomicznych”.
11
Dlatego zwracanie się o opinię na temat
naukowości astrologii do astronomów, sami astrologowie uważają za absurdalne.
Współcześni astrologowie chcą raczej zwracać uwagę na to, „że wśród cech
genetycznie uwarunkowanych znajduje się również uwrażliwienie młodego
organizmu na kosmiczne rytmy czasu. Hormonalny sygnał początku akcji porodowej
wychodzi od dziecka - noworodek o tym decyduje, nie matka, i dziecko rodząc się
trafia w pewną fazę któregoś z planetarnych rytmów. Ta faza nie jest przypadkowa -
jest skorelowana z całym przeglądem psychicznych cech”
12
11
R. T. Prinke, L. Werez, dz. cyt., s. 31
12
W. Jóźwiak, Astrologia jako nauka ścisła, [w:] taraka.pl/index.php?id=strenge.htm,13 marca 2008r.
7
[2] Kolejnym przykładem zarzutu jest twierdzenie, że odległość ziemi od ciał
niebieskich jest tak duża, że nie może mieć takiego wpływu na ludzi jakie przypisują
im astrologowie. Poza tym nie ma sensu dopatrywać się w ciałach niebieskich
jakiejś nadnaturalnej mocy, gdyż są zwykłymi materialnymi tworami zwykle
zbudowanymi ze skał lub gazów. Na taki zarzut astrologia odpowiada zwróceniem
uwagi na to, że po pierwsze poważny astrolog nie postrzega wpływu planet na
ludzkie życie w jakiś nadprzyrodzony sposób, a pod wtóre argument, że układ
planetarny składa się tylko z ciał, które są tylko skałami, gazami czy bryłami lodu
może mieć taką samą wartość jak stwierdzenie, że człowiek jest sumą związków
chemicznych. Bo dla astrologów najważniejsze jest doszukiwanie się powiązań
między pewną sensownością Kosmosu i szukaniem jej odpowiednika w ludzkiej
egzystencji. Jest to poszukiwanie bliższe filozofii niż astronomii i innych naukom.
[3] Zarzuca się też astrologii, że odkryte nowe planet: Uran. Neptun i Pluton
(obecnie zresztą już nie uznawany za planetę) rozbiły starożytny system
astrologiczny. Zarzut jest o tyle poważny, że dotychczas astrologia nie uporała i nie
mogła do końca uporać się z problemem zaadaptowania nowych planet do
dotychczasowej tradycji. Większość astrologów – pewnie z tego powodu –
przypisuje im nie wielkie znaczenie w analizie. Prawdą jest jednak to, że planety te
niezwykle wolno poruszają się po zodiaku. O ile cykl Saturna trwa około 29 lat i
zakłada się, że każdy w życiu może z łatwością zaobserwować cykliczność zdarzeń
z tym związanych o tyle dla Urana cykl trwa ponad 80 lat, a dla Neptuna ponad 160
lat. Zdaniem astrologów nastręcza to trudności w obserwowaniu wpływu tych
planet. Astrologia stara się odnajdywać znaczenia tych planet w analizowaniu
historii krajów i narodów, a także w różnicach między pokoleniami.
[4] Nie mniej poważnym zarzutem jest fakt, że astrologia opiera się na
nieistniejącym zodiaku, który nie uwzględnia precesji punktów równonocy i
wynikającej z tego różnicy między zodiakiem zwrotnikowym (tropikalnym) i
gwiazdowym. Jednak i tutaj astrologowie zwracają uwagę na to, że zodiak jest tylko
pewnym narzędziem do mierzenia i badania prawidłowości zjawisk na świecie.
Zodiakalny znak tylko obrazuje w pewnej konwencji prawa rządzące tą
cyklicznością. Zodiak zaczyna się od zrównania dnia z nocą na początku wiosny i
niezmiennie nie zależy od precesji punktów równonocy.
[5] Kolejnym ciekawym zarzutem w kierunku astrologii jest genetyka, która
stwierdza, że cały materiał genetyczny otrzymujemy w chwili poczęcia, a moment
8
urodzenia, który stanowi podstawę sporządzenia kosmogramu – trudno uznać za
istotny. Prawdą jest jednak też i to, że bodziec do porodu wychodzi od płodu, a nie z
organizmu matki. Wyposażony genetycznie płód wydaje się niejako wiedzieć kiedy
ma zainicjować akcje porodową. Astrologia dopatruje się w tym pewnej mądrości i
sensowności natury, która gwarantuje, że płód jakby we właściwym momencie przez
urodzenie „wstrzeliwuje” się w taki a nie inny moment zegara astrologicznego. Nie
wiadomo na ile skutecznie to tłumaczy porody przedwczesne czy tez prowokowane,
z którymi astrologowie mają nie mały problem.
Autorzy Mandali śycia cytują opinię prof. J. Allena Hyneka – dziekana
Wydziału Astronomii Uniwersytetu Northwestern w Illinois: „Jest sprawą ważną,
aby twierdzenia astrologów poddane zostały naukowemu sprawdzianowi. Nie mogę
się zgodzić, z tymi naukowcami, którzy głoszą ich fałszywość na czysto
autorytatywnym gruncie. Odwoływanie się wyłącznie do własnego autorytetu nie
stanowi metody naukowej i społeczeństwu nie należy wmawiać, że jest inaczej”.
13
Podobnie John O’Neils – były kierownik działu naukowego New York Timesa i
laureata nagrody Pulitzera stwierdza, że „atak na astrologię bez uprzednich i
głębokich studiów przeprowadzanych przez kompetentna osobę należy uznać za
bardzo wsteczną praktykę, odpowiadająca polowaniu na czarownice oraz za
symptom profesjonalnej paranoi.”
14
Tutaj zbliżamy się do sedna problemu. Tego na ile słuszny staje się zarzut, że
astrologia dotychczas nie została potwierdzona naukowo. Zgodnie z postulatem
Poppera hipotezy astrologiczne powinny zostać poddane próbie falsyfikacji. Czy da
się to zrobić? Podejmowane były próby poddania astrologii weryfikacji
statystycznej. W 1977 r. brytyjski astrolog Jeff Mayo wraz z wybitnym
psychologiem H. J. Eysenckiem przeprowadzili badania na próbie 2323 osób.
Badania wykonano kwestionariuszem osobowości Eysencka. Miały one na celu
zbadanie czy osoby spod znaków uznawanych za ekstrawertywne i introwertywne
faktycznie wykazują takie skłonności. Wyniki okazały się statystycznie znaczące i
zgodne z tradycja astrologiczną. Nie można pominąć badan statystycznych
przeprowadzonych na wielka skalę przez Michaela Gauquelina. „Najbardziej
spektakularny wynik, jaki uzyskał, był taki, że wśród mistrzów sportu, to znaczy
13
R. T. Prinke, L. Werez, dz. cyt., s. 27
14
Tamże.
9
wśród sportowców, którzy osiągnęli znaczące wyniki w swoich konkurencjach,
występuje […] statystycznie ogromna, to znaczy nieprawdopodobna z punktu
widzenia zwykłego przypadku, przewaga ludzi, którzy mają Marsa w pobliżu jednej
z osi horoskopu, zwłaszcza Marsa górującego, albo Marsa wschodzącego. Ludzie z
wyróżnionym Marsem nieproporcjonalnie często zdarzają się pośród mistrzów
sportu. Te badania były starannie analizowane, również przez wielu sceptyków i
niedowiarków, i błędów nie znaleziono”.
15
Jako statystyk z Sorbony i badacz spoza
kręgu astrologicznego wykazał, że istnieje związek między pozycjami pewnych
planet w momencie urodzenia a zawodem obranym w późniejszym życiu.
„Gauquelin wyodrębnił wyraziste psychologiczne typy ludzi urodzonych przy
dominujących pozycjach niektórych planet: Jowisza, Saturna, Marsa, Księżyca i
Wenus. Analiza wyników jego prac długo jeszcze pozostanie wielkim źródłem
inspiracji dla astrologów, potwierdził on bowiem pewne stare twierdzenia (jak te o
związku Saturna z logiką i nauką, a Wenus z wrażliwością na piękno), ale zarazem
odkrył prawidłowości wcześniej astrologom nie znane - jak choćby to, że trzeba
zwracać uwagę na planety pozostające w pobliżu osi poziomej (ascendent-
descendent) i pionowej (medium coeli - imum coeli), co burzy stary porządek
związany z domami horoskopu.”
16
Jego badania okazały się najbardziej znaczące dla nurtu astrologii humanistycznej,
która pod ich wpływem zaczęła nieśmiało modyfikować dotychczasowe dogmaty i
po dziś dzień próbuje je zaadaptować wyniki badań do dotychczasowej tradycji
astrologicznej. Zaowocowało to choćby krytyką dotychczasowych domów
astrologicznych, które przez nielicznych astrologów są zastępowane ósmymi
częściami wyznaczanymi przez osie kosmogramu i cykle Saturna.
Zarzut o tym, astrologicznych twierdzeń nie da się zweryfikować naukowo jest
o tyle słuszny, że podejmowano bardzo nieliczne próby. Na pewno nie można
stwierdzić, że zostały one przeprowadzone i dały wynik negatywny. Jedno z nich
zostało przeprowadzone na 2100 parach osób urodzonych między 3 a 9 marca 1958r.
w Londynie.
17
Ich wyniki okazały się jednoznacznie negatywne dla astrologii. To
15
W. Jóźwiak, Astrologia na progu nauki, dz. cyt.
16
W. Jóźwiak, Astrologia jako nauka ścisła, dz. cyt.
17
G. Dean, I. W. Kelly, Is Astrology Relevalant to Consciiousness and PSI?, „Journal of Consciousness
Studies” 2003, nr 6-7, s. 187-190; [za:] J. Cachro, d.cyt., s. 313.
10
jednak – zgodnie z popperowskim postulatem – paradoksalnie dawałoby podstawy
do traktowania astrologii jako nauki.
Wielki polski entuzjasta Gauquelina – astrolog Wojciech Jóźwiak stwierdza:
„Nie słyszałem, żeby pod ciężarem wyników Gauquelina astrologowie zrezygnowali
z czegokolwiek ze swojego dotychczasowego pojęciowego instrumentarium. Nie
odrzucili ani wpływów Słońca czy Merkurego, ani nie przestroili swoich domów, ani
nie zwątpili w znaki zodiaku (chociaż chyba wszystkie próby statystycznego
stwierdzenia działania znaków były albo negatywne, albo błędnie wykonane, i nie
tylko Gauquelin się statystycznie nad zodiakiem pastwił), ani nie zaprzestali
rysowania aspektów. Również teoretyczne rozważania Gauquelina o związkach
urodzeń pod planetami z genetyką, o kosmicznych zegarach i planetach-położnych,
spłynęły po astrologach niby po gęsiach poranna rosa”.
18
Najtrafniejszym zarzutem wydaje się być jednak fakt, że astrologia
korzystając z nauk pomocniczych takich jak astronomia wykorzystuje dane
wyjściowe by precyzyjnie obliczać kosmogramu. Te zaś następnie są interpretowane
w sposób na tyle dowolny, że trudno dokonać ich weryfikacji naukowej czy
falsyfikacji. „W każdym horoskopie zawarta jest duża ilość zmiennych,
powiązanych wzajemnie i praktycznie nierozdzielnych. Współczesne metody
statystyczne nie pozwalają na badanie takiej liczby czynników jednocześnie, a
rozpatrywanie jednej lub nawet kilku zmiennych praktycznie mija się z celem”.
19
W
takim świetle astrologia jawi się bardziej jako pewien specyficzny rodzaj sztuki niż
nauka. Tak tez zwykle postrzegają ją sami astrologowie.
Zapewne nie ma o co się spierać. Trudno astrologię na obecnym etapie uznać za
naukę. Całość problemu być może zasadza się jednak na różnych paradygmatach.
Trudno stracić z oczu fakt, że „wielka popularność astrologii jest po części wynikiem
jej symbolicznego i nienaukowego charakteru”.
20
18
W. Jóźwiak, Newtonowski młot na astrologię, [w:] taraka.pl/index.php?id=astrostaranowa.htm,
13.03.2008r.
19
R. T. Prinke, L. Werez, dz. cyt., t.2, s. 87.
20
Tamże, s. 100.