Prasa żydowska po wydarzeniach marcowych
Prasa z roku 1968 roku stanowi część legendy marcowych wydarzeń. Nazwiska
dziennikarzy piszących najbardziej zajadle o "syjonizmie" i poczynaniach "bananowej"
młodzieży, niechlubnie zapisały się w historii polskiego dziennikarstwa. Po kraju krążyły
dowcipy o komentatorach życia politycznego i ich enuncjacjach, jak: "Kur-wie lepiej" o
Tadeuszu Kurze. O ile reakcja prasy polskiej na wydarzenia marcowe jest dość
oczywista - czyli zgodna w stu procentach z linią programową PZPR, to zachowanie się
prasy żydowskiej w tym okresie może się wydawać o wiele bardziej kontrowersyjne. W
roku 1968 wychodziły w Polsce dwa czasopisma żydowskie: wydawane w jidysz "Fołks-
Sztyme" i jego polski dodatek "Nasz Głos". "Fołks-Sztyme" ukazywało się kilka razy w
tygodniu, zawierało informacje z kraju i z zagranicy, wiadomości kulturalne oraz
aktualności z życia skupisk żydowskich rozsianych po całej Polsce.
Pierwsza informacja o rozruchach na Uniwersytecie Warszawskim ukazała się 13 marca.
Była to krótka notatka komentująca referat Józefa Kępy o warszawskiej młodzieży,
wygłoszony na V Zjeździe PZPR. Nie było w niej ani słowa o "syjonistycznych
prowokatorach", takie komentarze zaczynały się wówczas pojawiać w polskiej prasie. 21
marca w "Fołks-Sztyme" ukazał się pełny przedruk wystąpienia Władysława Gomułki,
które rozpoczęło burzę w polskiej prasie. Żydowska gazeta milczała jednak jak zaklęta.
Pisano w niej o obchodach Dnia Kobiet w ośrodkach TSKŻ w Lublinie, Dzierżoniowie,
Legnicy. Donoszono o sukcesach żydowskiej spółdzielni "Postęp" i o konkursie pięknego
czytania w kółku czytelniczym TSKŻ w Wałbrzychu. W dniach, kiedy Fołks-Sztyme pisało
o rozkwitającym życiu społeczności żydowskich, większość polskich Żydów obserwowała
z niepokojem sytuację w kraju. Codziennie wybuchały "spontaniczne" manifestacje
poparcia dla partii i władz PRL. "Studenci do Nauki! Literaci do pióra!" "Syjoniści do
Dajana" - głosiły transparenty. Coraz to nowszych "protektorów wichrzycieli" wysyłano
"do Syjonu". W rzeczywistości żaden polski Żyd nie mógł się czuć bezpieczny. A Fołks-
Sztyme beznamiętnie donosiło o walkach w Wietnamie i występach Teatru Żydowskiego
w Łodzi. Z pierwszej strony wybijała się uśmiechnięta twarz Jurija Gagarina, a w
aktualnościach ze świata żydowskiego pisano o antysemickich ekscesach w ... Belgii i
Stanach Zjednoczonych. Gazeta z niepokojem przytaczała wypowiedzi Roberta Welcha,
szefa antysemickiego ugrupowania z Los Angeles, że ilość członków jego organizacji
wzrosła do 100 tysięcy członków. Mijał kwiecień i maj, a redaktorzy Fołks-Sztyme
zdawali się wciąż nie zauważać prześladowań polskich Żydów.
Podobnie na marzec '68 reagował polskojęzyczny dodatek do Fołks-Sztyme, "Nasz
Głos". Tu również wydarzenia na UW przeszły niezauważone, a głównymi "newsami"
marca były: narada mniejszości narodowych w Dzierżoniowie, Dzień Kobiet, wieczór
autorski jednej z żydowskich pisarek w Warszawie i wystąpienie aktywu robotniczego
dotyczące pracy ich oddziału w Żarach. Szóstego kwietnia wydrukowano Oświadczenie
Prezydium Zarządu Głównego TSKŻ z okazji Miesiąca Pamięci Narodowej. W
oświadczeniu czytamy m.in.: "Potępiamy oszczerców rekrutujących się z reakcyjno-
1
syjonistycznych kół. (...) Występujemy przeciw naszym "obrońcom" z NRF, Stanów
Zjednoczonych i Izraela." Był to faktycznie jedyny sygnał o sytuacji w środowiskach
żydowskich. Nie pisano by przecież o "oszczercach" gdyby ich nie było. Sygnał ten był
jednak odosobniony i już w następnych numerach pisano o "Pomyślnej Wiośnie '68", co
brzmiało jak dobry dowcip w dniach, gdy całe rzesze Żydów rozważały możliwość
opuszczenia Polski. W czasie wakacji donoszono, że "szał letnich miesięcy to autostop",
co ilustrowało zdjęcie wsiadających do samochodu autostopowiczów. Życie polskich
Żydów według "Naszego Głosu" byłoby istną sielanką, gdyby nie artykuł, który ukazał się
w sierpniu tegoż roku. Wówczas to redaktor tygodnika pisząc o zmianach w Teatrze
Żydowskim im. E. R. Kamińskiej, ujawnił: "zdaję sobie doskonale sprawę z
zachodzących w naszym środowisku żydowskim zmian. Zmian głównie o charakterze
ilościowym, co oczywiście wpłynie i wpływać będzie w najbliższym czasie na nową,
raczej inną jakość tego skupiska. Daleki jestem od banalizowania przyczyn
zachodzących zmian." Po niemal połowie roku "Nasz Głos" zrozumiał, że krąg jego
czytelników gwałtownie maleje, a życie wielu żydowskich ośrodków zamiera. Nie
napisano jednak nic więcej ponad słowa, które przytoczyłem powyżej. Dwa miesiące
później "Nasz Głos" z tygodnika stał się miesięcznikiem.
Dziennikarze żydowscy po wydarzeniach marcowych zdawali się żyć w, jak byśmy to
dziś nazwali, wirtualnej rzeczywistości. Nie zauważając najpierw prześladowań, a później
wielkiej fali emigracji, stworzyli dosyć abstrakcyjny wizerunek życia polskich Żydów.
Informacje o rozwijającej się spółdzielczości i dowcipy z siódmej strony Foks-Sztyme
były dopełnieniem tragicznego obrazu polskiego marca '68, który utrwalił się w pamięci
ówczesnych emigrantów...
Michał Bilewicz i Anna Ciałowicz
(tekst ukazał się w 8 numerze pisma "Jidełe")
2