Kiedy Jezus rozradował się w Duchu, zaczął wychwalać Ojca, a następnie zaprosił innych do przyjęcia Jego brzemienia i jarzma,
by mogli znaleźć ukojenie dla swoich serc (Por. Mt 11, 25-30). Znamienne, że Chrystus doznał pocieszenia w chwili, kiedy
uświadomił sobie, że Ojciec objawił tajemnice królestwa „prostaczkom”, czyli tym, którzy wedle ludzkiego rozumienia, nie
zasługują na taki dar, bo nie błyszczą mądrością i elokwencją. Radość bierze się również z rozpoznania Boga działającego w
świecie.
Św. Tomasz z Akwinu pisał, że radość jest przede wszystkim rzeczywistością duchową, chociaż twierdził, że rozlewa się także
na ciało jako pozytywne uczucie, gdyż nie jesteśmy czystymi duchami. Co więcej, Tomasz nie wyklucza, że radość może mieć
w sobie domieszkę smutku, co jest pewnym paradoksem. Bo jeśli zachoruje mój przyjaciel, to będę się smucił z tego powodu i
współczuł mu. Ale nawet wtedy te uczucia nie wymazują z serca głębszej radości.
Można więc podejść do dzisiejszej zachęty Kościoła w następujący sposób: W każdym czasie radość chrześcijańska wyraża się
w pokoju i pewności, że ciągle pozostajemy w rękach Boga, tworząc równocześnie wielką wspólnotę. W chwilach trudnych
radość będzie się objawiać w ufności i wewnętrznym wzmocnieniu. Ale kiedy nie ma podstaw do zewnętrznego smutku, ta
sama radość może się czasem wyrazić w śpiewie, tańcu i uśmiechu.
Radujmy się więc tak, jak potrafimy. Cieszmy się, że Bóg jest z nami, że zostaliśmy wybrani, chociaż nikt z nas nie zasłużył na
tę godność. Nie pozwólmy, aby prorocy pesymizmu i nieszczęścia, którzy wszystko widzą w ciemnych barwach, zdusili w nas
płomień radości podsycany ciągle przez Bożego Ducha.
O duchowości z krwi i kości / DEON.pl
http://www.deon.pl/religia/rekolekcje/adwent-2010-rekolekcje/piorko...
1 z 1
2010-12-21 23:34