70
ÂWIAT NAUKI
LUTY 2002
PRZED OKO¸O 28 TYS. LAT 60-letniemu
m´˝czyênie urzàdzono wykwintny pogrzeb.
A zatem ju˝ wtedy musia∏ istnieç jakiÊ
system wierzeƒ religijnych. Cz∏owiek ten
zosta∏ pochowany wraz z bogatym
wyposa˝eniem grobowym, ubrany w liczne
bransolety, naszyjniki i wisiory oraz tunik´
znaszytymi setkami paciorków zkoÊci mamuta.
Obok dwóch pochówków dzieci´cych
odkrytych w tym samym miejscu – w Sungirze
w Rosji – jest to jeden z najwczeÊniejszych
i najbardziej wymownych przyk∏adów
obrzàdków pogrzebowych w Europie.
NOVOSTI,
Photo R
esear
chers, Inc.
Dlaczego
G
dy przyglàdamy si´ niezwyk∏ym dokonaniom
naszego gatunku, trudno oprzeç si´ wra˝eniu,
˝e o tym, kim jesteÊmy, zadecydowa∏ jakiÊ ele-
ment koniecznoÊci. ¸atwo dojÊç do wniosku,
˝e skoro produkt koƒcowy jest tak wspania∏y,
musia∏ powstaç jako zwieƒczenie d∏ugotrwa∏ego procesu stop-
niowego udoskonalania. Czy˝ mog∏o do tego dojÊç przypad-
kiem? JeÊli do naszej wyjàtkowej pozycji doszliÊmy na dro-
dze ewolucji, to mog∏oby si´ wydawaç, ˝e proces doskonalenia
naszego gatunku trwa∏ bardzo d∏ugo.
A jednak ewolucja tak nie dzia∏a. Dobór naturalny nie jest
– i nie mo˝e byç – procesem twórczym. Mo˝e jedynie oddzia-
∏ywaç, podtrzymujàc lub eliminujàc nowe cechy b´dàce wy-
nikiem przypadkowych mutacji (dokonujàcych si´ oczywi-
Êcie na pod∏o˝u tego, co by∏o wczeÊniej), które sà êród∏em
wszelkich innowacji w organizmach. Najlepiej pasuje do ewo-
lucji okreÊlenie „oportunistyczna”, czyli taka, która odrzuca
mo˝liwoÊci lub korzysta z nich, w miar´ jak i kiedy si´ poja-
wiajà. Z kolei ta sama mo˝liwoÊç bywa korzystna lub nieko-
rzystna w zale˝noÊci od warunków Êrodowiskowych. Proces
ten nie ma w sobie nic z celowoÊci ani nieuchronnoÊci; mo-
˝e równie dobrze w ka˝dej chwili odwróciç swój bieg pod
wp∏ywem zmian zachodzàcych w Êrodowisku.
Jak si´ za chwil´ przekonamy, najistotniejsza nauka, jaka
p∏ynie z wiedzy o naszych poczàtkach, to prawdopodobnie
pe∏niejsze uÊwiadomienie sobie tego, co w ostatnich latach za-
cz´to nazywaç „egzaptacjà”. Terminem tym okreÊla si´ ce-
chy strukturalne i funkcjonalne organizmów powsta∏e w in-
nych okolicznoÊciach ni˝ te, w których póêniej by∏y wyko-
rzystywane, bàdê te˝ sam proces zmiany ich funkcji zachodzà-
cy w populacjach. Klasycznym przyk∏adem sà pióra ptaków,
obecnie nieodzowne im do lotu, które przez miliony lat, nim
ptaki wzbi∏y si´ w powietrze, s∏u˝y∏y jako izolacja cieplna
(a wczeÊniej byç mo˝e nie mia∏y ˝adnego konkretnego
zastosowania). Zatem przez d∏u˝szy czas pióra stanowi∏y ko-
rzystnà adaptacj´ pozwalajàcà utrzymaç sta∏à temperatur´
cia∏a. Natomiast w funkcji wspomagania lotu by∏y poczàtko-
wo jedynie egzaptacjà, nim zacz´∏y zachodziç równie˝ pro-
cesy adaptacyjne pod kàtem tej nowej roli. Podobnych przy-
k∏adów jest wiele; na tyle du˝o, byÊmy musieli wziàç pod
uwag´ mo˝liwoÊç, ˝e zdolnoÊci poznawcze, którymi si´ tak
szczycimy, wykszta∏ci∏y si´ podobnie jak pióra – jako element
o znacznie skromniejszym znaczeniu ni˝ to, które uzyska∏y
póêniej; niewykluczone, ˝e ich u˝ytecznoÊç by∏a z poczàtku
zupe∏nie marginalna bàdê nawet stanowi∏y one jedynie pro-
dukt uboczny innych cech.
LUTY 2002 ÂWIAT NAUKI
71
Fragment ksià˝ki*
staliÊmy si´
Umiej´tnoÊç pos∏ugiwania si´ j´zykiem i sztuka
myÊlenia abstrakcyjnego decydujà zapewne
o nadzwyczajnych zdolnoÊciach poznawczych,
które odró˝niajà nas od innych stworzeƒ
Ian Tattersall
* Ian Tattersall The Monkey in the Mirror, © 2002 Ian Tattersall; Harcourt, Inc.
ludêmi
Przyjrzyjmy si´ tej mo˝liwoÊci nieco bli˝ej. Gdy jakieÊ 40 tys.
lat temu pierwsi ludzie z Cro-Magnon pojawili si´ w Euro-
pie, odznaczali si´ mniej wi´cej pe∏nym zestawem zachowaƒ,
które odró˝niajà cz∏owieka rozumnego od wszystkich innych
gatunków, jakie kiedykolwiek ˝y∏y na Ziemi. Rzeêbienie, wy-
konywanie rytów naskalnych, malarstwo, zdobienie cia∏a,
muzyka, stosowanie symboli, dok∏adna znajomoÊç w∏aÊciwo-
Êci ró˝nych materia∏ów, obrz´dy grzebania zmar∏ych, wy-
myÊlne zdobienie przedmiotów u˝ytkowych – wszystko to
i wiele innych rzeczy stanowi∏o nieod∏àcznà cz´Êç codzien-
nego doÊwiadczenia wczesnych Homo sapiens, co jest niezbi-
cie udokumentowane wykopaliskami z europejskich stano-
wisk liczàcych ponad 30 tys. lat.
U pod∏o˝a owych umiej´tnoÊci leg∏y procesy myÊlenia sym-
bolicznego. Nie ulega wàtpliwoÊci, ˝e w∏aÊnie rozwini´cie
tych mo˝liwoÊci, a nie nabycie którejkolwiek z wymienionych
umiej´tnoÊci, zadecydowa∏o o zaliczeniu naszych przodków
do ludzi rozumnych. Oznacza∏o to ponadto ca∏kowicie nowà
jakoÊç w porównaniu ze znacznie skromniejszymi osiàgni´-
ciami neandertalczyków, których kromanioƒczycy tak szybko
wyparli z terenów w Europie i zachodniej Azji. Cz∏owiek
z Cro-Magnon, podobnie jak cz∏owiek wspó∏czesny, z którym
tworzy wspólny gatunek, pod wzgl´dem zachowaƒ ró˝ni∏ si´
diametralnie od wszystkich istot ludzkich ˝yjàcych przed nim.
Nie oznacza to, ˝e nie doceniam neandertalczyka i innych
wymar∏ych gatunków cz∏owieka – których osiàgni´cia by∏y
na swój sposób godne podziwu – jeÊli powiem, ˝e wraz z po-
jawieniem si´ Homo sapiens, potrafiàcego myÊleç abstrakcyj-
nie i zachowujàcego si´ w sposób nowoczesny, na Ziemi na-
sta∏ zupe∏nie nowy porzàdek. I w∏aÊnie wyjaÊnienie êróde∏
tego niezwyk∏ego fenomenu nale˝y do najbardziej intrygujà-
cych, a zarazem najtrudniejszych zagadnieƒ w biologii.
Czynnikiem komplikujàcym spraw´ jest to, ˝e w rozwo-
ju filogenetycznym cz∏owieka nie widaç ˝adnej korelacji mi´-
dzy pojawieniem si´ nowoczesnych wzorców zachowaƒ a wy-
kszta∏ceniem si´ nowoczesnych cech anatomicznych. Na Bli-
skim Wschodzie odkryto szczàtki istot ludzkich ˝yjàcych
prawie 100 tys. lat temu, które wyglàda∏y dok∏adnie tak jak
my. A jednoczeÊnie, w przeciwieƒstwie do tego, co dzia∏o si´
w Europie, bliskowschodni neandertalczycy ˝yli na tych zie-
miach jeszcze przez mniej wi´cej 60 tys. lat od pojawie-
nia si´ ludzi o nowoczesnej anatomii. Co wi´cej, przez ca∏y
ten okres wspó∏istnienia (jakiekolwiek formy ono przybie-
ra∏o – prawd´ mówiàc, nie mamy poj´cia, w jaki sposób tak
ró˝nym hominidom udawa∏o si´ zamieszkiwaç te same te-
reny przez tyle tysiàcleci), na ile jesteÊmy w stanie wnios-
kowaç na podstawie wykonywanych przez nich narz´dzi i
pozosta∏oÊci siedzib odkrywanych podczas prac archeo-
logicznych, oba gatunki cz∏owiekowatych zachowywa∏y si´
podobnie. Znamienne, ˝e dopiero gdy technik obróbki ka-
mienia typowych dla ludzi z Cro-Magnon zacz´to u˝ywaç na
Bliskim Wschodzie, czyli mniej wi´cej 45 tys. lat temu, nean-
dertalczycy ostatecznie przestali dominowaç w tym rejo-
nie. I niemal na pewno to rozwój symbolicznych form
procesów poznawczych da∏ naszemu gatunkowi decydujà-
cà – a tak fatalnà dla neandertalczyków – przewag´. Pro-
wadzi to nieuchronnie do wniosku, ˝e nowoczesny ana-
tomicznie Homo sapiens pojawi∏ si´ znacznie wczeÊniej ni˝
nowoczesne wzorce ludzkich zachowaƒ. Choç na pierwszy
rzut oka mo˝e si´ to wydawaç niedorzeczne (czy˝ nie bar-
dziej naturalne by∏oby wyjaÊnienie, ˝e nowe wzorce za-
chowaƒ pojawi∏y si´ wraz z nowym gatunkiem hominidów?),
nie jest wcale pozbawione sensu. Albowiem gdzie majà si´
upowszechniaç wszelkie nowe zachowania, jak nie wÊród
osobników ju˝ istniejàcego gatunku?
Mózg a innowacje
TO OCZYWISTE
, ˝e aby zrozumieç, jak przebiegajà procesy po-
znawcze u jakichkolwiek kr´gowców, trzeba przyjrzeç si´ ich
mózgowi. Neandertalczyk mia∏ mózg równie du˝y, jak nasz,
lecz zamkni´ty w czaszce o odmiennym kszta∏cie. Na pod-
stawie najrozmaitszych archeologicznych znalezisk, jakie po
sobie pozostawili, wiemy, ˝e neandertalczyków i ludzi z Cro-
-Magnon cechowa∏y zupe∏nie odmienne wzorce zachowaƒ.
Badacze ewolucji ludzkiego mózgu majà olbrzymie trudnoÊci
ze zidentyfikowaniem jakichkolwiek struktur jego zewn´trz-
nej powierzchni (odzwierciedlonych w kszta∏cie wn´trza mó-
zgoczaszki), które Êwiadczy∏yby o jakiejÊ istotnej ró˝nicy funk-
cjonalnej mi´dzy mózgiem neandertalczyka i cz∏owieka
nowoczesnego. To samo bez wàtpienia dotyczy mózgów wcze-
snych ludzi rozumnych, którzy pod wzgl´dem kultury mate-
rialnej i stylu ˝ycia przypominali neandertalczyków. Nie mo-
˝emy jednak uznaç nabycia przez nowoczesnego cz∏owieka tak
wielkich zdolnoÊci poznawczych za kulminacj´ powolnych
zmian zachodzàcych w jego mózgu. Mamy tu do czynienia
z czymÊ innym ni˝ tylko fizycznym usprawnieniem aparatu po-
znawczego. I chocia˝ wraz z pojawieniem si´ na Ziemi ludzi
nowoczesnych anatomicznie zaistnia∏y niezb´dne warunki,
aby mog∏y zachodziç zaawansowane procesy poznawcze, nie
jest to bynajmniej równowa˝ne stwierdzeniu, ˝e zwiàzane to
by∏o z rozwini´ciem si´ jakiegoÊ specyficznego mechanizmu
neuronalnego.
72
ÂWIAT NAUKI
LUTY 2002
Byç mo˝e nasze
NIEZWYK¸E ZDOLNOÂCI POZNAWCZE
rozwin´∏y si´
podobnie jak pióra ptaków: jako egzaptacja, powsta∏a w innych
okolicznoÊciach ni˝ te, w których jà póêniej wykorzystaliÊmy.
IAN TATTERSALL pracuje jako kustosz w dziale antropologii w Ame-
rican Museum of Natural History w Nowym Jorku. Powy˝szy tekst
stanowi fragment jego najnowszej ksià˝ki The Monkey in the Mirror:
Essays on the Science of What Makes Us Human (Harcourt, 2002).
Inne niedawno wydane ksià˝ki jego autorstwa to I sta∏ si´ cz∏owiek. Ewo-
lucja i wyjàtkowoÊç cz∏owieka (Wyd. CiS i Wyd. W.A.B. 2001), The Last
Neanderthal: The Rise, Success and Mysterious Extinction of Our
Closest Human Relatives (Westview, 1999, wyd. popr.) oraz Extinct
Humans, napisana wraz z Jeffreyem Schwartzem (Westview, 2000).
O
AUTORZE
Przyjrzyjmy si´ ponownie, co, zgodnie z naszà wiedzà o pro-
cesach ewolucyjnych, mog∏o si´ wydarzyç. Po pierwsze, nale-
˝y pami´taç, ˝e nowe struktury nie powstajà w sposób celowy,
lecz przypadkowo, jako produkt uboczny b∏´dnego kopiowania
informacji genetycznej przekazywanej z pokolenia na pokole-
nie. Doboru naturalnego w ˝adnym przypadku nie mo˝na uznaç
za si∏´ twórczà, powo∏ujàcà do istnienia nowe struktury – dzia-
∏a on jedynie w obr´bie mutacji ju˝ istniejàcych, na zasadzie eli-
minacji cech niekorzystnych i przetrwania korzystnych. Cz´sto
mówimy w tym przypadku o „adaptacjach”, poniewa˝ dzi´ki te-
mu mo˝emy opowiadaç historie, jak dane innowacje powsta-
∏y i okaza∏y si´ korzystne w procesie ewolucji. Jednak w rzeczy-
wistoÊci wszystkie nowe warianty genetyczne sà poczàtkowo
tylko egzaptacjami. Ró˝nica polega na tym, ˝e adaptacje to ce-
chy, które s∏u˝à do realizacji konkretnych, wyraênie okreÊlo-
nych funkcji (co oczywiÊcie mo˝na stwierdziç dopiero ex post),
podczas gdy egzaptacje sà cechami, które po prostu zaistnia-
∏y, choç mogà byç ewentualnie u˝yteczne w realizacji jakiejÊ
nowej funkcji. Nie ma w tym ˝adnego elementu celowoÊci –
niejednokrotnie nowe struktury zostajà zachowane jedynie dla-
tego, ˝e w niczym nie przeszkadzajà.
W takim kontekÊcie powinno si´ rozpatrywaç zarówno
ewolucj´ ludzkiego mózgu, jak i rozwój nowoczesnych pro-
cesów poznawczych. Nie ulega wàtpliwoÊci, ˝e przeci´tne
rozmiary mózgu hominidów zwi´kszy∏y si´ w ciàgu ostat-
nich 2 mln lat, nie p∏ynà jednak z tego ˝adne wnioski co do
faktycznego przebiegu jego ewolucji. Niemniej przyk∏ad ne-
andertalczyka, a w jeszcze wi´kszym stopniu pierwszych lu-
dzi nowoczesnych anatomicznie, lecz nie behawioralnie,
Êwiadczy, ˝e rozwój zdolnoÊci poznawczych cz∏owieka nie
wiàza∏ si´ po prostu ze stopniowym zwi´kszaniem liczby neu-
ronów w jego mózgu, co mia∏oby w koƒcu doprowadziç do
prze∏omu jakoÊciowego w funkcjonowaniu tego narzàdu. Ma-
my raczej do czynienia z przypadkiem egzaptacji, gdy mózg
wyposa˝ony od nie wiadomo kiedy w potencjalnà zdolnoÊç
myÊlenia symbolicznego zaczà∏ w jakichÊ okolicznoÊciach
z niej korzystaç.
Niestety, to, jak dosz∏o do egzaptacji mózgu, która leg∏a
u pod∏o˝a jego ogromnych zdolnoÊci poznawczych, jest wcià˝
nie rozwiàzanà zagadkà. G∏ównie dlatego, ˝e chocia˝ wiemy
ju˝ sporo o budowie tego narzàdu i o tym, które jego cz´Êci
odpowiadajà za okreÊlone funkcje, wcià˝ nie mamy poj´cia,
jak zachodzi przekszta∏canie ogromnej liczby elektrycznych
i chemicznych sygna∏ów w coÊ, co znamy z w∏asnego we-
wn´trznego doÊwiadczenia jako ÊwiadomoÊç i umiej´tnoÊç
myÊlenia. A w∏aÊnie na to pytanie b´dziemy musieli odpowie-
dzieç, jeÊli chcemy kiedykolwiek zrozumieç dok∏adnie istot´
tego, co czyni nas – u˝ywam tego terminu z pe∏nà Êwiado-
moÊcià – ludêmi.
Niemniej ewolucyjny proces wykszta∏cenia ludzkich zdol-
noÊci poznawczych jest tu podstawowym tematem dyskusji.
Wysuwana jest na przyk∏ad teza, ˝e w pewnym okresie, za-
∏ó˝my 60–50 tys. lat temu, wyodr´bni∏ si´ gatunek, którego
przedstawicieli cechowa∏a zdolnoÊç myÊlenia abstrakcyjne-
go i artykulacji symbolicznej. Zatem ów nowy gatunek wy-
posa˝ony by∏ w jakieÊ mechanizmy neuronalne, warunkujà-
ce wzorce zachowaƒ charakterystyczne dla cz∏owieka
nowoczesnego. By∏oby znakomicie, gdyby mo˝na w to uwie-
rzyç, bowiem uproÊci∏oby to znacznie spraw´. Problem jed-
nak w tym, ˝e zakreÊlone ramy czasowe na to nie pozwalajà.
Aby to wyjaÊnienie mog∏o byç prawdziwe, nowy gatunek cz∏o-
wieka, fizycznie identyczny, lecz górujàcy intelektualnie nad
ju˝ istniejàcym, musia∏by si´ pojawiç, a nast´pnie rozprze-
LUTY 2002 ÂWIAT NAUKI
73
WIZERUNKOM ZWIERZÑT epoki lodowcowej, takim jak ten tur zfrancu-
skiej jaskini Lascaux, towarzyszy∏y na ogó∏ symbole abstrakcyjne, które
widzimy tutaj w formie znaków nad szyjà i grzbietem oraz na zadzie zwie-
rz´cia. Wiek malowide∏ naskalnych z Lascaux ocenia si´ na 17 tys. lat.
© ARCHIVO ICONOGRAFICO
, S.A./CORBIS
strzeniç na obszarze Starego Âwiata w wyjàtkowo krótkim
czasie, eliminujàc przy tym ca∏kowicie ów poprzedni gatu-
nek. Majàc ÊwiadomoÊç, ˝e w materiale kopalnym istniejà lu-
ki, nie znajdujemy najmniejszych Êladów, ˝e coÊ takiego si´ wy-
darzy∏o. Pozostaje nam wi´c tylko jedna mo˝liwoÊç.
Zamiast innowacji anatomicznych mo˝e powinniÊmy szu-
kaç jakiegoÊ elementu o charakterze kulturowym, który odegra∏
rol´ stymulatora w rozwoju naszych niezwyk∏ych zdolnoÊci
poznawczych. JeÊli mózg cz∏owieka rozumnego, z ca∏ym
jego potencja∏em intelektualnym, powsta∏ równoczeÊnie z
nowoczesnym kszta∏tem ludzkiej czaszki mniej wi´cej
100–150 tys. lat temu, to byç mo˝e przez d∏u˝szy czas stanowi∏
egzaptacj´, a jego rozbudowana sieç neuronalna dzia∏a∏a wcià˝
wed∏ug dotychczasowych schematów. Dysponujemy znacznie
mniejszà, ni˝ byÊmy chcieli, liczbà danych dotyczàcych bez-
poÊrednio pochodzenia i rozprzestrzenienia si´ Homo sapiens,
wiemy jednak, ˝e nasz gatunek pojawi∏ si´ w tym w∏aÊnie ogól-
nie okreÊlonym przedziale czasowym, najprawdopodobniej
w Afryce. Wiemy równie˝, ˝e bardzo szybko rozprzestrzeni∏
si´ na ca∏ym obszarze Starego Âwiata – daleko od miejsca na-
rodzin, gdziekolwiek si´ ono faktycznie znajdowa∏o.
JeÊli przyjmiemy, ˝e jakiÊ czas póêniej, powiedzmy mniej
wi´cej 70–60 tys. lat temu, w tej czy innej populacji ludzi wy-
stàpi∏a jakaÊ innowacja o charakterze kulturowym, która do-
prowadzi∏a do aktywowania potencja∏u myÊlenia abstrakcyj-
nego, istniejàcego w ludzkim mózgu ju˝ wczeÊniej, b´dziemy
mogli ∏atwo wyjaÊniç szybkie upowszechnienie si´ symboli,
odwo∏ujàc si´ do prostego mechanizmu przekazywania wzor-
ców kulturowych. WyjaÊnienie, ˝e nowa forma behawioralnej
ekspresji upowszechni∏a si´ szybko w populacjach ludzkich,
które dysponowa∏y ju˝ dostatecznym potencja∏em umys∏o-
wym, aby jà praktykowaç, jest o wiele bardziej przekonujàce
(i niewàtpliwie bardziej eleganckie) ni˝ alternatywna teza, ˝e
cecha decydujàca o naszym cz∏owieczeƒstwie rozpowszechni-
∏a si´ wskutek ca∏kowitego zastàpienia ˝yjàcych wczeÊniej po-
pulacji. Przecie˝ musia∏oby to oznaczaç, ˝e dosz∏o do jakiejÊ
globalnej masakry! JednoczeÊnie wymiana wzorców kulturo-
wych mi´dzy ró˝nymi populacjami jest zjawiskiem dobrze
udokumentowanym w dziejach ludzkoÊci, znacznie lepiej wy-
jaÊnia te˝ szybki sukces myÊlenia i komunikowania si´ symbo-
licznego mi´dzy ludêmi. Pozostaje jeszcze tylko problem z okre-
Êleniem, co w∏aÊciwie by∏o tym nowym bodêcem kulturowym.
Symbole a procesy poznawcze
GDY MÓWIMY
o zachodzàcych w umyÊle procesach symbolicz-
nych, chodzi nam o zdolnoÊç ludzkiego mózgu do wyodr´b-
niania elementów naszego doÊwiadczenia i odwzorowywania
ich za pomocà osobnych symboli. Inne gatunki niewàtpliwie ma-
jà jakàÊ form´ ÊwiadomoÊci, jednak, o ile nam wiadomo, prze-
˝ywajà otaczajàcy je Êwiat tak, jak si´ im jawi. Najprawdopo-
dobniej zatem odbierajà go raczej jako kontinuum ni˝ tak jak
my, ludzie, jako rzeczywistoÊç z∏o˝onà z olbrzymiej liczby od-
dzielnych elementów, którym nadajemy indywidualne nazwy.
Dzi´ki temu potrafimy nieustannie odtwarzaç Êwiat i jego po-
szczególne aspekty w naszych umys∏ach. A umo˝liwia to zdol-
noÊç tworzenia i manipulowania abstrakcyjnymi symbolami
odpowiadajàcymi elementom, które wyró˝niamy w Êwiecie ze-
wn´trznym i w obr´bie w∏asnej ÊwiadomoÊci. Reprezentanci in-
nych gatunków niejednokrotnie wykazujà znaczny stopieƒ Êwia-
domoÊci intuicyjnej, reagujàc na bodêce Êrodowiska w niezwykle
z∏o˝ony sposób, ale tylko ludzie potrafià arbitralnie ∏àczyç ze so-
bà abstrakcyjne symbole i zadawaç sobie pytania typu: co by by-
∏o gdyby? To w∏aÊnie ta umiej´tnoÊç, ponad wszystko inne, de-
cyduje o zdolnoÊciach twórczych, którymi si´ szczycimy.
OczywiÊcie, intuicja to wcià˝ jedna z zasadniczych sk∏ado-
wych procesów zachodzàcych w naszym umyÊle; zosta∏a je-
dynie wzbogacona o zdolnoÊç pos∏ugiwania si´ symbolami. Na
przyk∏ad intuicyjna ocena relacji mi´dzy przedmiotami i ide-
ami jest niemal równie wa˝nym czynnikiem twórczoÊci nauko-
wej, jak operowanie symbolami; niemniej w ostatecznym ra-
chunku to w∏aÊnie swoiste po∏àczenie obu tych elementów
umo˝liwi∏o stworzenie nie tylko nauki, ale tak˝e sztuki i tech-
niki. Nie ulega wàtpliwoÊci, ˝e intuicja mo˝e zaprowadziç
daleko, czego dowodzi przyk∏ad neandertalczyków. W nie-
zwykle bogatym materiale kopalnym, jaki po nich pozosta∏, nie
odnajdujemy prawie w ogóle Êladów Êwiadczàcych o pos∏u-
giwaniu si´ symbolami. Jest zatem oczywiste, ˝e nie mog∏y
one odgrywaç wi´kszej roli w ˝yciu neandertalczyków. Nie
umniejsza to wszak˝e ich osiàgni´ç. O ile nam wiadomo, Ho-
mo neanderthalensis
umia∏ panowaç nad otaczajàcym Êwia-
tem na poziomie nie spotykanym we wczeÊniejszych dziejach
cz∏owiekowatych. Mamy pe∏ne prawo uwa˝aç neandertalczy-
ków za reprezentantów najwy˝szej – pod wieloma wzgl´da-
mi godnej podziwu – kultury, jakà kiedykolwiek uda∏o si´
cz∏owiekowi stworzyç wy∏àcznie dzi´ki intuicji.
To w nieunikniony sposób prowadzi do pytania, na które
wszyscy chcielibyÊmy znaç odpowiedê: czy cz∏owiek nean-
dertalski pos∏ugiwa∏ si´ j´zykiem? Wielu ludziom, zw∏aszcza
oglàdajàcym wyjàtkowej urody narz´dzia kamienne, których
kunszt wytwarzania neandertalczycy opanowali z takà per-
fekcjà, trudno przypuÊciç, aby tak nie by∏o. W jaki sposób,
bez u˝ycia mowy, takie umiej´tnoÊci mog∏yby byç przekazy-
wane z pokolenia na pokolenie? Otó˝ nie tak dawno grupa ja-
poƒskich badaczy podj´∏a prób´ zmierzenia si´ z tym pro-
blemem. Podzielili oni studentów na dwie grupy i uczyli
pierwszà z nich wyrobu typowych neandertalskich narz´dzi
kamiennych, wyczerpujàco objaÊniajàc zadanie ale bez prak-
tycznej demonstracji. Drugà uczono tego samego bez s∏ów, wy-
∏àcznie na podstawie przyk∏adów. Eksperyment wykaza∏
przede wszystkim, jak trudne by∏o wytwarzanie narz´dzi z ka-
mienia. Cz´Êç studentów nie opanowa∏a bowiem tej sztuki
do koƒca. Jednak˝e najistotniejsze by∏o to, ˝e obie grupy nie
74
ÂWIAT NAUKI
LUTY 2002
Cz∏owiek dysponowa∏
APARATEM G¸OSOWYM
nadajàcym si´
DO ARTYKULACJI MOWY
ponad pó∏ miliona lat wczeÊniej,
zanim nasi przodkowie zacz´li pos∏ugiwaç si´ j´zykiem.
ró˝ni∏y si´ znaczàco ani tempem nabywania wprawy w sztu-
ce obróbki kamienia, ani poziomem wyuczonych umiej´tno-
Êci. Âwiadczy∏oby to, ˝e na przyk∏adach, bez s∏ów, mo˝na do-
skonale uczyç nawet doÊç zaawansowanych technik wyrobu
narz´dzi z kamienia.
Pomimo ˝e w eksperymencie brali udzia∏ ludzie wspó∏cze-
Êni, a nie neandertalczycy, wykaza∏ on dobitnie, ˝e pope∏nia-
my zasadniczy b∏àd, zak∏adajàc, i˝ sposób, w jaki radzimy so-
bie w Êwiecie, jest jedynym mo˝liwym. Wszystko to nie
oznacza bynajmniej, ˝e neandertalczycy nie pos∏ugiwali si´ ja-
kàÊ formà komunikacji g∏osowej, mog∏a to nawet byç komu-
nikacja na doÊç wysokim poziomie. Przecie˝ porozumiewanie
si´ za pomocà dêwi´ków jest powszechne wÊród ssaków. Nie
ulega wàtpliwoÊci, ˝e neandertalczycy pos∏ugiwali si´ mowà
w najogólniejszym sensie. Jest równie˝ niemal pewne, ˝e nie
by∏ to j´zyk w znanej nam dzisiaj postaci.
J´zyk a rozwój ludzkiego umys∏u
˚ADEN ASPEKT
funkcji umys∏owych cz∏owieka nie jest bardziej
zwiàzany z u˝yciem symboli ni˝ pos∏ugiwanie si´ j´zykiem.
Stanowi on w istocie najpe∏niejszà realizacj´ potencja∏u sym-
bolicznego naszego umys∏u i bez niego nie jesteÊmy w stanie
wyobraziç sobie myÊlenia w znanej nam formie. W pe∏ni
uprawnione jest twierdzenie, ˝e s∏owa sà budulcem myÊli,
w ka˝dym razie myÊli Êwiadomej. Z pewnoÊcià stanowià one
narz´dzie, za pomocà którego przekazujemy sobie nawzajem
swoje myÊli i jako istoty o niezwykle rozwini´tym instynkcie
spo∏ecznym usi∏ujemy wp∏ywaç na to, co dzieje si´ w umy-
s∏ach innych ludzi. JeÊli zatem szukamy jakiegoÊ jednego
czynnika o charakterze kulturowym, który wyzwoli∏ poten-
cja∏ myÊlenia abstrakcyjnego w ludzkim mózgu, powstanie
j´zyka nasuwa si´ w sposób oczywisty.
W istocie jest to na razie jedyny czynnik, jaki uda∏o si´ zi-
dentyfikowaç. Có˝ innego mog∏o si´ wydarzyç? Musimy tutaj
ponownie odwo∏aç si´ do poj´cia egzaptacji, bowiem j´zyk
jako umiej´tnoÊç specyficznie ludzka nie rozwinà∏ si´ z „pro-
toj´zyka” istot cz∏ekokszta∏tnych, przynajmniej nie w bezpo-
Êrednim sensie. Mimo to wysuni´to tez´, ˝e poniewa˝ zasad-
nicza zdolnoÊç do pos∏ugiwania si´ j´zykiem wydaje si´
g∏´boko zakorzenionà, uniwersalnà cechà ludzkiej psychiki,
musi mieç ona pod∏o˝e w strukturach neuronalnych prze-
ci´tnego ludzkiego mózgu, które rozwin´∏y si´ w wyniku „zwy-
k∏ych” darwinowskich procesów adaptacji, dokonujàcych si´
na drodze doboru naturalnego.
Faktem jest, ˝e ka˝de pokolenie nie wynajduje j´zyka od
nowa, lecz jedynie go odtwarza. Uczenie si´ j´zyka ojczyste-
go stanowi integralny, choç niewàtpliwie niezwyk∏y element
rozwoju ka˝dego dziecka. Nikt nie wàtpi w wyst´powanie
wrodzonej podatnoÊci, swoistego „instynktu j´zykowego”,
w umyÊle cz∏owieka. Trzeba jednak wyjaÊniç nie tylko, jak
dosz∏o do wykszta∏cenia si´ tej cechy, lecz równie˝ dlaczego
ujawni∏a si´ tak szybko i nieoczekiwanie.
Jak ju˝ mówiliÊmy, dobór naturalny nie ma charakteru
twórczego i nie mo˝e powo∏aç niczego do ˝ycia. Dzia∏a on
jedynie w obr´bie tego, co ju˝ istnieje. W pewnym sensie
upraszcza to ca∏à spraw´, poniewa˝, o ile nam wiadomo, na-
rodziny myÊlenia abstrakcyjnego nie mia∏y charakteru po-
wolnego, stopniowego procesu, typowego dla ewolucji dar-
LUTY 2002 ÂWIAT NAUKI
75
WYRZEèBIONA Z KOÂCI mamuta ponad 32 tys. lat temu malutka figur-
ka konia (majàca mniej ni˝ 5 cm d∏ugoÊci) to przypuszczalnie najstar-
sze znane dzie∏o sztuki. Jej elegancka linia wyra˝a bardziej samà ide´
przedstawianego zwierz´cia, ni˝ oddaje prawdziwe kszta∏ty ówczesnych
koni. Znaleziona w Vogelherd w Niemczech.
ALEXANDER MARSHACK
winowskiej. Wyglàda raczej na to, ˝e po d∏ugotrwa∏ym (po-
zostajàcym wcià˝ dla nas tajemnicà) okresie nieukierunkowa-
nego rozwoju i przegrupowaƒ funkcji obszarów ludzkiego
mózgu w dziejach cz∏owieka wydarzy∏o si´ coÊ, co utorowa-
∏o drog´ do pos∏ugiwania si´ j´zykiem. Mog∏o to mieç charak-
ter „innowacji krytycznej”, kiedy to w wyniku przypadkowe-
go zestawienia istniejàcych wczeÊniej elementów powstaje
coÊ zupe∏nie nowego, o ca∏kiem odmiennych cechach. Kla-
sycznym przyk∏adem jest woda, której niezwyk∏ych w∏aÊci-
woÊci nie mo˝na okreÊliç na podstawie charakterystyki jej
sk∏adników – wodoru i tlenu. Po∏àczenie tych pierwiastków
daje coÊ zupe∏nie nowego, co trudno by∏oby przewidzieç.
W po∏àczeniu z egzaptacjami innowacje krytyczne to pot´˝-
ny mechanizm ewolucyjny i to w∏aÊnie one sà si∏à nap´do-
wà rozwoju.
W przypadku wrodzonego u wszystkich wspó∏czesnych lu-
dzi potencja∏u j´zykowego mo˝na domniemywaç, ˝e kiedyÊ
w jednej z populacji ludzkich wystàpi∏a pewna mutacja w ob-
r´bie neuronów, ma∏o istotna pod wzgl´dem genetycznym
i nie majàca przypuszczalnie nic wspólnego z adaptacjà w kla-
sycznym rozumieniu. Poniewa˝ w rozwoju osobniczym od
najwczeÊniejszego dzieciƒstwa mózg tworzy stopniowo okre-
Êlone drogi przekazywania sygna∏ów w obr´bie niezró˝nico-
wanej poczàtkowo plàtaniny po∏àczeƒ neuronów, istnieje na-
wet mo˝liwoÊç, ˝e nie by∏a to wcale mutacja genowa, lecz
zmiana epigenetyczna, która dokona∏a si´ pod wp∏ywem bodê-
ców Êrodowiska. Niezale˝nie od faktycznego charakteru tej
zmiany, nie znalaz∏a ona ˝adnego bezpoÊredniego odzwiercie-
dlenia w szczàtkach kopalnych, mimo ˝e jej wp∏yw na pozo-
sta∏oÊci archeologiczne po ludziach z Cro-Magnon i ich potom-
kach by∏ ogromny. Podobnie jak kamieƒ zwornikowy ∏uku,
który stanowi drobny, lecz integralny fragment ca∏ej budow-
li, innowacja ta (jakikolwiek by∏ jej charakter, czego na razie
nie jesteÊmy w stanie rozstrzygnàç) stanowi∏a ostatnie z fi-
zycznych ogniw, niezb´dne, aby móg∏ si´ rozwinàç j´zyk i my-
Êlenie abstrakcyjne wraz ze wszystkimi ich konsekwencjami,
które tak zmieni∏y Êwiat.
Poczàtkowo ca∏y ten potencja∏ nie by∏ wykorzystywany, do-
póki nie zosta∏ wyzwolony pod wp∏ywem jakiegoÊ bodêca kul-
turowego w jednej z populacji ludzkich. Jest niemal pewne,
choç trudno tego dowieÊç, ˝e bodêcem tym by∏o powstanie
j´zyka. Wszyscy ludzie ˝yjàcy obecnie na Ziemi pos∏ugujà si´
j´zykiem, co Êwiadczy, ˝e okaza∏ si´ on jednoznacznie pozy-
tywnym nabytkiem. A skoro by∏ tak korzystny, jak wnioskuje-
my, nic dziwnego, ˝e j´zyk i powiàzane z nim struktury zacho-
waƒ symbolicznych mog∏y si´ niezwykle szybko upowszechniç
wÊród ludzi na ca∏ym Êwiecie.
I to tyle na temat rozpowszechnienia j´zyka z miejsca, gdzie
pojawi∏ si´ po raz pierwszy. W jaki sposób mog∏a wykszta∏ciç
si´ tak znaczàca umiej´tnoÊç – to osobne pytanie, lecz mamy
za ma∏o danych, by udzieliç na nie konkretnej odpowiedzi.
Jest kilka hipotez, jak dosz∏o do powstania j´zyka, gdy istnia-
∏o ju˝ odpowiednie pod∏o˝e. Moja ulubiona to ta, ˝e j´zyka
w swej pierwotnej postaci nie stworzyli osobnicy doroÊli, lecz
dzieci. Zwa˝ywszy, ˝e mózg nie jest strukturà ukszta∏towanà
raz na zawsze, jak gumowa pi∏ka, lecz dynamicznà, która
zmienia si´ w miar´ rozwoju (co w obecnoÊci odpowiednich
czynników stymulujàcych trwa przez ca∏e ˝ycie), nie da si´
wykluczyç, ˝e pierwociny j´zyka w znanej nam dzisiaj posta-
ci zrodzi∏y si´ podczas zabawy gromadki dzieciaków. Taki
protoj´zyk móg∏ polegaç na wydawaniu dêwi´ków – s∏ów,
które zestawione ze sobà uzyskiwa∏y okreÊlone znaczenie.
¸atwo si´ domyÊliç, ˝e gdy tylko dokonano tak donios∏ego
wynalazku, zaczà∏ si´ on upowszechniaç.
Badacze dokarmiali s∏odkimi patatami stado makaków
˝yjàcych na pla˝y jednej z japoƒskich wysp. Poniewa˝ sma-
ko∏yki te pokryte by∏y zgrzytajàcym w z´bach piaskiem, m∏o-
de ma∏py wpad∏y na pomys∏, by p∏ukaç je w wodzie. Po pew-
nym czasie zachowanie to zacz´∏y naÊladowaç osobniki
doros∏e, najpierw samice, a potem samce. Zapewne cz´Êç
najstarszych i majàcych najwy˝szà pozycj´ w hierarchii sta-
da samców nigdy nie poni˝y∏a si´ do wykonywania tak try-
wialnej czynnoÊci i wola∏a zjadaç pataty z piaskiem, niemniej
dobry pomys∏ pozostaje dobrym pomys∏em i trudno uwie-
rzyç, by w przypadku j´zyka, jeÊli tylko pojawi∏a si´ gdzieÊ idea
u˝ywania s∏ów na oznaczenie przedmiotów i poj´ç ogól-
nych, nie upowszechni∏a si´ ona w miar´ szybko w ca∏ej
spo∏ecznoÊci.
Pomimo to przejÊcie od kultury nie pos∏ugujàcej si´ j´zykiem
do wykorzystujàcej j´zyk w znanej nam postaci stanowi∏o ra-
dykalny prze∏om o charakterze poznawczym i praktycznym.
Prawdopodobnie rozwój sk∏adni stanowi∏ odr´bny proces,
który dokona∏ si´ jakiÊ czas póêniej i by∏ nieuchronnà konse-
kwencjà praktyki ∏àczenia s∏ów z przedmiotami. BezpoÊred-
nie przekszta∏cenie wydawanych przez ludzi nieartyku∏owa-
nych dêwi´ków w znanà nam postaç j´zyka zbudowanego ze
zdaƒ wydaje si´ ma∏o realne; przypuszczalnie proces ten do-
76
ÂWIAT NAUKI
LUTY 2002
RYSUNKI DIANA SALLES, WED¸
UG SZKICÓW JEFFREY
A L
A
ITMANA, © IAN T
A
TTERSALL
PORÓWNANIE BUDOWY G¸OWY I SZYI cz∏owieka wspó∏czesnego oraz
(na podstawie rekonstrukcji) neandertalczyka ukazuje istotne ró˝nice
w ukszta∏towaniu aparatu g∏osowego. Znacznie d∏u˝sze gard∏o ludzi
wspó∏czesnych umo˝liwia wydawanie pe∏nego zakresu dêwi´ków po-
trzebnych w mowie artyku∏owanej.
Nie sposób wykluczyç hipotezy, ˝e to bawiàce si´
DZIECI,
a nie doroÊli,
STWORZY¸Y PIERWOCINY MOWY.
CZ¸OWIEK WSPÓ¸CZESNY
NEANDERTALCZYK
GARD¸O
GARD¸O
KRTA¡
konywa∏ si´ stopniowo, tak jak dziecko rozwija sprawnoÊç
j´zykowà. Mamy wi´c do czynienia najpierw z bardzo szyb-
kim nabywaniem s∏ownictwa, podczas gdy znajomoÊç sk∏ad-
ni (i mówienie pe∏nymi zdaniami) pojawia si´ dopiero w wie-
ku powy˝ej dwóch lat.
Narodziny j´zyka by∏y niewàtpliwie procesem niezwykle
z∏o˝onym – tak bardzo, ˝e wydaje si´ nam mo˝liwy do urze-
czywistnienia tylko dlatego, ˝e wiemy, i˝ faktycznie nastàpi∏.
OczywiÊcie, od tego czasu j´zyki ogromnie si´ zmieni∏y. W mia-
r´ jak upowszechnia∏y si´ w coraz szerszych kr´gach rodza-
ju ludzkiego, stawa∏y si´ coraz bardziej z∏o˝one i zró˝nicowa-
ne. Niemniej fakt, ˝e ich zasadnicza struktura jest wspólna,
niezale˝nie od tego, w jakiej kulturze ˝yjà pos∏ugujàce si´
nimi osoby, Êwiadczy o tym, ˝e musia∏o wczeÊniej istnieç
u wszystkich ludzi pod∏o˝e powstania i rozwoju j´zyka, na
d∏ugo zanim si´ pojawi∏.
Wcià˝ jednak pozostaje jeszcze jeden element do wyjaÊnie-
nia. Aby mówiç, musimy mieç nie tylko odpowiednio ukszta∏-
towany mózg, ale i aparat g∏osowy wykonujàcy polecenia
wysy∏ane z mózgu. A aparat g∏osowy u innych naczelnych
nie potrafi pe∏niç tego typu funkcji. W rzeczywistoÊci tylko
cz∏owiek jest fizycznie zdolny do wydawania dêwi´ków, któ-
re sà podstawà artyku∏owanej mowy (choç niektóre ptaki po-
trafià naÊladowaç g∏os ludzki). Jednak wszystko ma swojà
cen´. Zasadniczymi elementami aparatu g∏osowego cz∏owie-
ka sà: krtaƒ, narzàd w obr´bie szyi, w którym znajdujà si´
struny g∏osowe; gard∏o, przewód ponad krtanià, który roz-
szerzajàc si´, przechodzi w jam´ ustnà i nosowà; oraz j´zyk
ze wspomagajàcymi go narzàdami. Dêwi´ki wytwarzane sà
zasadniczo przez struny g∏osowe, a nast´pnie podlegajà mo-
dulacji w gardle i po∏àczonych z nim wy˝szych odcinkach
drogi oddechowej.
Ssaki, ∏àcznie z ma∏pami cz∏ekokszta∏tnymi i ludzkimi no-
worodkami, majà krtaƒ w górnej cz´Êci szyi, wskutek czego
gard∏o jest bardzo krótkie, co znacznie ogranicza mo˝liwoÊç
modulacji wydawanych dêwi´ków. U doros∏ych ludzi krtaƒ
po∏o˝ona jest natomiast znacznie ni˝ej, dzi´ki czemu s∏up po-
wietrza w gardle ponad nià si´ wyd∏u˝a, co stwarza warun-
ki do efektywnej modulacji. Cenà, o jakiej wspomnia∏em, jest
to, ˝e uk∏ad narzàdów umo˝liwiajàcy cz∏owiekowi wydawa-
nie wielu ró˝norodnych dêwi´ków nie pozwala na jednocze-
sne oddychanie i prze∏ykanie pokarmu, stwarzajàc groêb´
Êmiertelnego zad∏awienia si´.
Mo˝na by przypuszczaç, ˝e z takim uk∏adem aparatu
g∏osowego wià˝e si´ jakaÊ znaczàca korzyÊç ewolucyjna dla
cz∏owieka. Na pewno jednak nie jest nià zdolnoÊç do pos∏u-
giwania si´ mowà artyku∏owanà. Wiemy to, poniewa˝ skle-
pienie aparatu g∏osowego jest zarazem podstawà czaszki.
Odnajdujàc zatem ten jej fragment w szczàtkach kopalnych,
mo˝emy zrekonstruowaç w najogólniejszych zarysach kszta∏t
aparatu g∏osowego danego osobnika. Uk∏ad nisko po∏o˝onej
krtani i wysokiego gard∏a zaznacza si´ jako charaktery-
styczne wygi´cie koÊci podstawy czaszki. Pierwsze przy-
padki takiego wygi´cia odkryto u ˝yjàcego prawie 2 mln lat
temu Homo ergaster, a na podstawie badania znalezionej
w Etiopii czaszki Homo heidelbergensis stwierdzono, ˝e
przybra∏o ono praktycznie wspó∏czesny kszta∏t mniej wi´cej
600 tys. lat temu. Cz∏owiek dysponowa∏ zatem aparatem g∏o-
sowym nadajàcym si´ do artykulacji mowy ponad pó∏ milio-
na lat wczeÊniej, zanim, jak wynika z innych badaƒ, nasi
przodkowie zacz´li pos∏ugiwaç si´ j´zykiem.
Jest wi´c oczywiste, ˝e aparat g∏osowy cz∏owieka doros∏e-
go nie móg∏ byç od poczàtku adaptacjà „do” pos∏ugiwania si´
j´zykiem, tak jak robimy to dziÊ – choç byç mo˝e dawa∏ pew-
ne korzyÊci w sferze przedj´zykowych form komunikacji g∏o-
sowej. Zatem do czego móg∏ on s∏u˝yç poczàtkowo? I znów
musimy si´ odwo∏aç do poj´cia egzaptacji. Wygi´ta podstawa
czaszki pojawi∏a si´ u cz∏owieka du˝o wczeÊniej, nim zaczà∏
jà wykorzystywaç do artykulacji j´zykowej. Byç mo˝e przez
ten czas pe∏ni∏a ona jakàÊ rol´ w pierwotnych formach ko-
munikacji, których obecnie nie jesteÊmy w stanie bli˝ej okre-
Êliç. A mo˝e by∏a pod jakimÊ wzgl´dem korzystna dla proce-
su oddychania – w tym zakresie nasza wiedza o wymar∏ych
hominidach jest wcià˝ bardzo skàpa. W ka˝dym razie pozo-
staje nam uznaç, ˝e powstanie mowy i zwiàzanych z nià cech
anatomicznych nie by∏o faworyzowane przez dobór natural-
ny, niezale˝nie od tego, jak bardzo korzystne mog∏yby si´ nam
one wydawaç z dzisiejszej perspektywy.
Na razie nie potrafimy opisaç ˝adnego, choç troch´ praw-
dopodobnego procesu, dzi´ki któremu staliÊmy si´ tak nie-
zwyk∏ym gatunkiem na Ziemi, bez odwo∏ywania si´ do ma∏o
efektownego poj´cia egzaptacji. Najwyraêniej nie ukszta∏to-
waliÊmy si´ w rezultacie trwajàcego przez wiele tysiàcleci
ukierunkowanego, stopniowego udoskonalania, a nasza hi-
storia to w znacznej cz´Êci gra korzystnych i niesprzyjajà-
cych przypadków. Przyroda nie wyznaczy∏a nam uprzywile-
jowanego miejsca na Ziemi, które z tych czy innych wzgl´dów
zajmujemy. Pod wieloma wzgl´dami przypominamy raczej
przypadkowych turystów o niecodziennych obyczajach, wa-
∏´sajàcych si´ bez celu po Êwiecie przyrody. Nie umniejsza to
jednak wcale naszej wyjàtkowoÊci ani tym bardziej naszej od-
powiedzialnoÊci.
T∏umaczy∏
Marek KroÊniak
LUTY 2002 ÂWIAT NAUKI
77
ALEXANDER MARSHACK
INSTRUMENTY MUZYCZNE, jak ten sporzàdzony z koÊci flet pochodzà-
cy zjednego zfrancuskich stanowisk, liczà co najmniej 32 tys. lat i sà
Êwiadectwem wra˝liwoÊci artystycznej ludzi pierwotnych.