Zjadliwa bakteria nadal zabija
Nasz Dziennik, 2011-05-30
Reinhard Burger, szef Instytutu im. Roberta Kocha,
przyznał, że źródłem fali groźnych zatruć pokarmowych
w Niemczech mogą być pomidory, ogórki i sałata z
północnych landów. Jak ustalono w laboratoriach,
zdecydowana większość chorych spożywała warzywa,
które najprawdopodobniej zostały zanieczyszczone
zarażonymi fekaliami. Unia Europejska zapewnia, że jest
przygotowana na ewentualne rozszerzenie skali
epidemii.
Ta informacja wcale nie uspokoiła Niemców, którzy dopiero teraz zaczynają panikować z powodu
szybko rozszerzającej się tajemniczej choroby przewodu pokarmowego. Jej dokładnych przyczyn ciągle
nie znamy. Wiadomo jedynie, że jest ona wywołana toksynami i enzymami wytwarzanymi przez
drobnoustroje z rodziny Escherichia - pałeczki okrężnicy (enterotoksyna EHEC). Strach rośnie tym
bardziej, iż zanotowano już ofiary śmiertelne, a media straszą, że to dopiero początek horroru, bo wirus
groźnie zmutował. Berliński Instytut im. Roberta Kocha na razie ostrzega przed jedzeniem
wyhodowanych na północy kraju pomidorów, sałaty i ogórków.
Do dziesięciu wzrosła liczba ofiar zakażenia bakterią EHEC w Niemczech. Jak poinformowały tamtejsze
służby sanitarne, ostatnią ofiarą zakażenia groźnym szczepem pałeczki okrężnicy jest 84-letnia kobieta,
która zmarła w sobotę rano w Lauenburgu, w Szlezwiku-Holsztynie na północy. Niemieckie władze i
służby sanitarne ostrzegają, że kulminacyjny punkt rozszerzania się infekcji jeszcze nie nastąpił.
Dlatego wzywają ludność - zwłaszcza północnych Niemiec, do jak najściślejszego przestrzegania
higieny. - Zakładamy jako pewnik, że wzrośnie liczba osób, które ciężko zachorowały - podkreślił
rzecznik Ministerstwa Spraw Socjalnych Dolnej Saksonii, regionu, który został również poważnie
dotknięty masową infekcją. W ciągu tygodnia zgłoszono w Niemczech 800 potwierdzonych przypadków
zakażenia.
Unia Europejska ze względu na epidemię EHEC w RFN zamierza wprowadzić na swoim terytorium
pierwszy poziom zagrożenia epidemiologicznego. W jednym z wywiadów przewodniczący komisji
środowiska i bezpieczeństwa żywności Parlamentu Europejskiego Jo Leinen stwierdził, że jego komisja
jest bardzo zaniepokojona sytuacją w Niemczech i traktuje ją poważnie. - To tylko kwestia czasu, kiedy
niebezpieczna choroba wywołana EHEC przekroczy granice unijne - powiedział Leinen, dodając, że
Europejskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób w Sztokholmie zostało postawione w stan najwyższej
gotowości. Jest m.in. przygotowane do wprowadzenia na terytorium UE pierwszego poziomu
zagrożenia, którego konsekwencją będzie obowiązkowe dla wszystkich krajów unijnych
natychmiastowe wprowadzenie środków masowej ochrony obywateli.
Hamburski "Bild Zeitung" straszy czytelników, że można obawiać się najgorszego, czyli mutacji
drobnoustroju z rodziny Escherichia albo nawet pojawienia się całkiem nowej śmiertelnej bakterii. Nie
wyklucza takiego rozwiązania profesor bakteriologii Helge Karch z Uniwersytetu z Muenster, który
tłumaczy, że znane są 42 szczepy enterotoksyny EHEC i ciągle nie wiadomo, czy mamy do czynienia z
mutacją jednego z nich, czy też ze szczepem numer 43. Karch nie wyklucza, iż jest możliwe, że Niemcy
zostały zaatakowane przez zmutowany szczep bakterii, która jest wyjątkowo zjadliwa i bardzo groźna.
Na razie lekarze zalecają dokładne mycie surowej żywności oraz wyjątkową ostrożność przy kontaktach
z innymi ludźmi. Reinhard Burger, szef Instytutu im. Roberta Kocha, przyznał, że bardzo poważnie
należy liczyć się z następnymi przypadkami śmiertelnymi w wyniku zachorowań na ten wirus. Najwięcej
osób choruje w Hamburgu (ponad 150 przypadków), w Szlezwiku-Holsztynie (także ponad 150), ale
1
zachorowania odnotowano również w pozostałych landach.
Waldemar Maszewski, Hamburg
2