budownictwo • technologie • architektura
Nr 2
(38)
/2007
Cena 9 zł
KWIECIEŃ
– CZERWIEC 2007
kwiecień – czerwiec 2007
budownictwo • technologie • architektura
kwiecień – czerwiec 2007
ARCHITEKTURA
Rzemieślnik i myśliciel ..........................................................10
Dom luksusowy, dom betonowy .............................................16
Śladami silezaura .................................................................20
BUDOWNICTWO
Drogi na wahadle .................................................................22
O drogowych szansach i zagrożeniach ....................................23
Tarnowskie concrete’ne drogi .................................................24
Gdzie asfalt nie może, tam beton pośle ...................................26
Autostrada do Europy ...........................................................27
Polskie doświadczenia z betonowymi
nawierzchniami bez szczelin poprzecznych..............................30
Budowa Świątyni Świętej Bożej Opatrzności w Warszawie ........34
naLOT na MARSA ................................................................42
Przemysł a globalne ocieplenie.
Pytania o perspektywy i sens działań Unii Europejskiej .............46
TECHNOLOGIE
Beton należy chronić ............................................................54
Właściwości cementów wieloskładnikowych
CEM V z dużą ilością dodatków mineralnych ...........................60
na lata 2008-2012 ...........................................6
Czy w Polsce rzeczywiście zabraknie cementu? ..........................7
Gospodarka rozwija się szybko .................................................8
Stawiam na beton z włóknami ...............................................66
Co z polską kostką brukową? .................................................70
Dobry Beton po raz czwarty ..................................................71
PREZENTACJE
Chryso Polska – dostawca domieszek
na najwyższy obiekt budowlany Trójmiasta ..............................14
10 lat na rynku ....................................................................18
JUNJIN wchodzi do gry ........................................................58
Okrzepli i dojrzali .................................................................69
w numerze
budownictwo • technologie • architektura
Pisząc w styczniowym numerze o szczególnej zimie, można było mieć jeszcze wątpliwości – dzisiaj już
wszyscy wiemy – przeżyliśmy w Polsce zimę zasadniczo łagodniejszą od tych, do których przywykliśmy.
W tych warunkach „budowlańcy” właściwie ani na moment nie zeszli z placów budowy. Informacje o wzro-
ście produkcji budowlano-montażowej w kolejnych zimowych miesiącach zaskakiwały nawet największych
optymistów. Równie zaskakujące są dotychczasowe wyniki uzyskiwane przez branżę cementową. W trakcie
pierwszego kwartału 2007 roku polskie cementownie sprzedały nieznacznie ponad 3 mln ton cementu, co
jest ilością aż o 165% większą niż sprzedaż w trakcie I kwartału roku 2006. Wszystkie znaki na niebie i zie-
mi wskazują, że po bardzo dobrym roku 2006 powinniśmy ponownie liczyć się z bardzo znaczącym wzro-
stem zapotrzebowania na cement, który w bieżącym roku może osiągnąć poziom przekraczający wyraźnie
16 mln ton. Wydaje się, że w perspektywie najbliższych kilku lat należy zakładać wzrost „konsumpcji” ce-
mentu do poziomu wyraźnie przekraczającego 20 mln ton rocznie.
Pojawiają się dzisiaj prognozy, które mówią, że średnioroczne zapotrzebowanie na cement w la-
tach 2008-2012 może osiągnąć 23 mln ton. To wielkości, które jeszcze kilka lat temu wydawały się zu-
pełnie nierealne, ale dynamika wzrostowa ostatnich kilkunastu miesięcy nakazuje traktować je znacznie
poważniej. Atmosferę „podgrzały” dodatkowo ostatnie wieści z Cardiff – Polska wspólnie z Ukrainą zor-
ganizują Mistrzostwa Europy EURO 2012! To ogromna szansa dla naszych krajów, słuszny powód do
satysfakcji, ale równocześnie poważne wyzwanie, które uwiarygadnia wcześniejsze rozważania o moż-
liwościach rozwojowych rynku cementowego.
Obserwując boom na rynku materiałów budowlanych, dziennikarze i wszyscy zainteresowani coraz
częściej zadają pytanie – czy wystarczy cementu do zrealizowania koniecznych inwestycji infrastruktu-
ralnych? Jeszcze miesiąc temu odpowiedź wydawała się zupełnie prosta – w dzisiejszych realiach grun-
townie zmodernizowany przemysł cementowy w Polsce może wyprodukować ok. 19 mln ton cementu,
a zarządzający tą branżą, licząc się z prognozowanym wzrostem zapotrzebowania na cement, gotowi są
zainwestować dalsze 3,5 mld złotych dla zaspokojenia przyszłych potrzeb.
Mogłoby wydawać się, że znaleźliśmy się w wymarzonej sytuacji biznesowej – jest popyt, który moż-
na zaspokoić produkcją w bardzo nowoczesnych i efektywnych instalacjach produkujących cement. Nic
bardziej złudnego – decyzja Komisji Europejskiej z dnia 26 marca 2007 roku zmniejszająca o około 30%
polski plan emisji dwutlenku węgla stawia plany produkcji cementu pod poważnym znakiem zapytania.
Gdyby polska administracja rządowa zastosowała metodę „urawniłowki” w podziale przyznanej puli – taka
pokusa występuje, choć nie chcemy w nią wierzyć i stanowczo się jej sprzeciwiamy – w Polsce można by
produkować średniorocznie jedynie ok. 11,5-12 mln ton cementu! Do produkcji pozostałej ilości, a więc
prawdopodobnie od 7 do 11 mln ton, producenci cementu zmuszeni byliby do kupowania na giełdach do-
datkowych limitów emisji dwutlenku węgla, co według ostrożnych szacunków mogłoby doprowadzić do
znaczącego wzrostu ceny cementu. Należy pamiętać, że taka sytuacja to nie tylko zagrożenie dla branży
cementowej, ale także bariera rozwojowa całego budownictwa i całej polskiej gospodarki.
Wypada podkreślić, że dzięki ogromnym nakładom inwestycyjnym w ciągu ostatnich kilkunastu lat
polskie cementownie zmniejszyły jednostkową emisję CO
2
o prawie 25%, z nawiązką wypełniając zo-
bowiązania Protokołu z Kioto. Nie wyobrażamy sobie, żeby gruntownie zmodernizowana branża, która
już kilka lat temu „odrobiła” ekologiczną lekcję, została potraktowana przy rozdziale limitów emisyjnych
na równi z tymi, którzy dotąd nawet poważnie o tym nie pomyśleli!
Zrozumiały jest chyba fakt, że problem CO
2
zdominował mój dzisiejszy „wstępniak”. Wszystkich za-
interesowanych odsyłam do naszego „memorandum” oraz arcyciekawego tekstu o problemach gazów
cieplarnianych i globalnego ocieplenia autorstwa prof. Andrzeja Małeckiego – warto chyba zastanowić
się, dokąd zmierzamy. Mam nadzieję, że nasi Czytelnicy znajdą w bieżącym numerze kwartalnika wiele
ciekawych informacji, których zwykle u nas poszukują – technologia, architektura, sylwetki ludzi, drogi
betonowe. Te ostatnie są szczególnie ważne, gdyż bieżący numer będzie towarzyszył nam w kolejnych
już, majowych Targach „Autostrada-Polska” w Kielcach.
Wszystkich zainteresowanych zapraszamy na stoisko Stowarzyszenia Producentów Cementu, na którym
tradycyjnie już zaprezentujemy dzisiejsze możliwości betonu w budowie autostrad oraz dróg lokalnych.
Zapraszam do lektury naszego pisma
Od Wydawcy
Budownictwo, Technologie, Architektura – kwartalnik
Cena: 9 zł, w prenumeracie rocznej: 7 zł
Wydawca Stowarzyszenie Producentów Cementu,
ul. Lubelska 29, 30-003 Kraków
Rada Programowa Andrzej Balcerek, Luc Callebat, Dariusz Gawlak,
Krzysztof Kocik, Rüdiger Kuhn, Leszek Myrdko, Andrzej Ptak,
Andrzej Rybarczyk, Stanisław Sobczyk, Marek Soboń,
Henryk Szeląg
Redaktor naczelny Jan Deja
Zespół redakcyjny Paweł Fąk, Adam Karbowski, Piotr Kijowski,
Dariusz Konieczny, Piotr Piestrzyński, Paweł Pięciak,
Zbigniew Pilch
Fotoreporter Michał Braszczyński
Korekta Katarzyna Standerska
Opracowanie graficzne Andrzej Jędrychowski, Artur Darłak
Adres redakcji Stowarzyszenie Producentów Cementu,
ul. Lubelska 29, 30-003 Kraków,
tel./fax (012) 423 33 45, 423 33 49
e-mail: polcem@polskicement.pl
Reklama, kolportaż, prenumerata Adam Karbowski,
tel. (012) 423 33 49, e-mail: wydawnictwo@polskicement.pl
DTP Vena Studio, tel./fax (041) 366 44 16
e-mail: biuro@venastudio.pl
Druk Drukarnia „Skleniarz”, www.skleniarz.com.pl
Nakład 8000 egz.
Okładka Wiadukt drogowy w Milówce
fot. Michał Braszczyński
Za treść reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialności.
Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian
w materiałach zaakceptowanych do publikacji.
Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca
kwiecień – czerwiec 2007
Stowarzyszenie Producentów Cementu, działa-
jąc w imieniu zakładów cementowych w Polsce,
uczestniczących w Europejskim Systemie Handlu
Emisjami, w obliczu ostatniej decyzji Komisji Eu-
ropejskiej dotyczącej ograniczenia dla Polski przy-
działu uprawnień, wyraża swoją uzasadnioną oba-
wę o dalszy rozwój gospodarczy Polski.
Jeżeli polski Rząd przyjmie dla wszystkich branż
proporcjonalną, wynoszącą praktycznie około 30%
redukcję przydziału uprawnień do emisji CO
2
,
w stosunku do projektu KPRU II przedstawionego
do KE przez stronę polską, to możliwości zaspo-
kojenia potrzeb rynku zostają zatrzymane na po-
ziomie około 11,5 miliona ton cementu rocznie.
Tak małą konsumpcję cementu polski rynek wy-
kazywał w latach 2003-2004, a więc w fazie du-
żej recesji sektora budowlanego.
Od ubiegłego roku krajowy rynek budowlany wy-
kazuje oznaki dużej dynamiki wzrostowej, prze-
jawiającej się m.in. 21% wzrostem konsumpcji ce-
mentu. Należy podkreślić, że konsumpcja cementu
w Polsce w roku 2005 wynosiła ok. 320 kg na
mieszkańca, podczas gdy średnia w krajach starej
UE wynosi ok. 500 kg.
Według prognoz zawartych w NSRO (Narodowe
Strategiczne Ramy Odniesienia) oraz NPR (Naro-
dowy Plan Rozwoju) średnioroczne zapotrzebowa-
nie na cement w latach 2008-2012 wyniesie od-
powiednio 18,5 i 23,3 miliona ton.
Dodać należy, że instalacje cementowe w Pol-
sce należą do najnowocześniejszych w Europie
pod względem jednostkowej wielkości emisji CO
2
– w stosunku do roku 1988 (bazowy rok Protokołu
z Kioto) polskie cementownie zredukowały emisję
CO
2
o 25%.
Brak dostatecznej ilości uprawnień do emisji CO
2
dla branży cementowej spowoduje ograniczenie
produkcji cementu i w konsekwencji wystąpie-
nie poważnych problemów w realizacji wszelkich
przedsięwzięć budowlanych, wzrost inflacji oraz
kosztów kredytów inwestycyjnych. Zdecydowanie
mniejsze przydziały uprawnień do emisji CO
2
dla
branży, w porównaniu do rzeczywistej emisji w ro-
ku 2005, stanowić będą barierę rozwojową dla
Polski.
Na skutek ograniczenia ilości uprawnień do emisji
Polska nie będzie mogła wykorzystać znacznej czę-
ści ze środków przyznanych jej przez UE w ramach
pomocy strukturalnej, a dystans pomiędzy gospo-
darką i poziomem życia społeczeństwa polskiego
w porównaniu do państw rozwiniętych zamiast
zmniejszać się, będzie się powiększał. W Polsce,
w przemyśle cementowym w okresie najbliższych
kilku lat przewidywane są inwestycje o wartości
kilkuset milionów euro, które nie zostaną zrea-
lizowane w przypadku ograniczenia uprawnień do
emisji CO
2
.
Zdaniem sektora, decyzja Komisji Europejskiej nie
uwzględniła podstawowego argumentu i prawa
Polski do rozwoju, pomimo tego, iż Polska spełnia
cele środowiskowe w zakresie większym niż wy-
nikają one z Protokołu z Kioto. Komisja Europejska
swoją decyzją, wbrew zapewnieniom o niedyskry-
minowaniu Polski, nie uwzględniła najbardziej ak-
tualnych prognoz ekonomicznych przygotowanych
w lutym 2007 roku przez Dyrekcję Generalną KE
ds. Gospodarczych i Finansowych.
Narzucony przez KE limit emisji CO
2
ogranicza
produkcję przemysłową i jest ingerencją w kon-
kurencyjność polskiej gospodarki. Zmniejszenie tej
konkurencyjności spowoduje odpływ kapitału in-
westycyjnego oraz wzrost importu do Polski pro-
duktów wytwarzanych w krajach nieobjętych Sys-
temem Handlu Emisjami, gdzie emisyjność pro-
duktowa CO
2
jest zdecydowanie większa. Komisja
zarzuca tym samym podstawowy cel Dyrektywy
2003/87/WE, którym jest globalna ochrona kli-
matu!
Mając na względzie powyższe argumenty Sto-
warzyszenie Producentów Cementu kategorycznie
sprzeciwia się ograniczeniom narzuconym w de-
cyzji Komisji Europejskiej i domaga się, aby polski
Rząd podjął wszelkie możliwe działania w celu jej
uchylenia i dostosowania do rzeczywistych potrzeb
gospodarczych i społecznych naszego kraju.
W imieniu Zarządu SPC
Andrzej Balcerek
Przewodniczący Stowarzyszenia
Producentów Cementu
a
k
t
u
a
l
n
o
ś
c
i
Memorandum Stowarzyszenia Producentów
Cementu w sprawie decyzji Komisji
Europejskiej dotyczącej polskiego Krajowego
Planu Rozdziału Uprawnień do Emisji CO
2
na lata 2008-2012
kwiecień – czerwiec 2007
budownictwo • technologie • architektura
lizy sytuacji według proponowanej metodyki roz-
działu wynika, że brak cementu w Polsce w latach
2008-2012 może wynosić ponad 11 milionów ton
średniorocznie.
Stowarzyszenie Producentów Cementu pragnie
podkreślić, że dla zaspokojenia potrzeb rynku bu-
dowlanego w Polsce wymagana będzie podaż śred-
niorocznie 23,3 milionów ton cementu w okresie
2008-2012. Dla istniejących instalacji cemento-
wych odpowiada to średniorocznej alokacji około
12,58 miliona ton CO
2
oraz dodatkowo zabezpie-
czeniu średniorocznie około 2,85 miliona ton CO
2
na tzw. nowe uruchomienia.
Należy również brać pod uwagę, że w Polsce
w przemyśle cementowym w okresie najbliższych
kilku lat przewidywane są inwestycje o wartości
około 3,5 miliarda złotych, które nie zostaną zre-
alizowane w przypadku ograniczenia uprawnień do
emisji CO
2
.
500
600
700
800
900
1000
662
Redukcja emisji o 25%
1988 r.
2005 r.
Jednostkowy wskaźnik emisji [kg CO
2
/t cementu]
źródło: EU ETS REVIEW Report on International Competitiveness
European Commission, grudzień 2006
879
średnia dla UE
Czy może powstać metoda rozdziału uprawnień do
emisji CO
2
na lata 2008-2012, mająca zapewnić
spełnienie przez Polskę warunków podyktowa-
nych decyzją Komisji Europejskiej z dnia 26 mar-
ca 2007 r., polegająca na równym ograniczeniu li-
mitów uprawnień dla wszystkich sektorów?
Po przeprowadzeniu analizy takiej metodyki jak
również możliwych negatywnych skutków w ska-
li całej polskiej gospodarki, które mogą wystąpić
w przypadku jej zastosowania, Stowarzyszenie
Producentów Cementu stanowczo nie może zgo-
dzić się z takim rozwiązaniem.
Metodyka taka nie znajduje uzasadnienia w świe-
tle obowiązujących przepisów prawa (krajowego,
wspólnotowego i międzynarodowego), a także
z punktu widzenia zasadniczego celu wprowadze-
nia systemu handlu emisjami, jakim jest osią-
gnięcie rzeczywistych redukcji emisji gazów cie-
plarnianych przez poszczególne państwa.
Równe ograniczenie limitów emisji dla wszystkich
branż pomija wkład instalacji przemysłowych, któ-
re dokonały faktycznej redukcji emisyjności i sta-
wia je w dyskryminowanej pozycji w stosunku do
instalacji, których zarządcy do tej pory nie podjęli
tego wysiłku.
W przypadku sektora cementowego brak dosta-
tecznej ilości uprawnień do emisji CO
2
spowoduje
ograniczenie produkcji cementu i w konsekwencji
wystąpienie bardzo poważnych problemów w reali-
zacji wszelkich przedsięwzięć budowlanych, biorąc
pod uwagę fakt, że ani na zachodzie ani na wscho-
dzie Europy nie ma rezerw mocy produkcyjnych
dla zrekompensowania poprzez import braku ce-
mentu na polskim rynku. Z przeprowadzonej ana-
Instalacje cementowe
w Polsce należą do naj-
nowocześniejszych w Eu-
ropie pod względem jed-
nostkowej wielkości emi-
sji CO
2
– w stosunku do
roku 1988 (bazowy rok Pro-
tokołu z Kioto) polskie ce-
mentownie zredukowały
emisję CO
2
o 25%.
Czy w Polsce rzeczywiście
zabraknie cementu?
?
kwiecień – czerwiec 2007
przednim stopa inwestycji wzrosła o niecałe 2 punkty
procentowe, ale warto przypomnieć, że jeszcze w po-
łowie lat dziewięćdziesiątych relacja ta przekraczała w
Polsce 25 procent. Widać więc wyraźnie, jakie stra-
ty ponieśliśmy w okresie stagnacji inwestycyjnej i ja-
kie w związku z tym mamy jeszcze zaległości do nad-
robienia.
Wzrost inwestycji wiąże się w znacznej mierze z bar-
dzo dobrą koniunkturą w sektorze budowlanym. Bu-
downictwo w roku 2006 było najszybciej rozwijają-
cym się sektorem gospodarki – wartość dodana wzro-
sła tu o 14,6 procent, a w czwartym kwartale jej
wzrost przekroczył 19 procent. Firmy budowlane bar-
dzo dynamicznie nadrabiają obecnie zaległości narosłe
w czasie największego od początku transformacji kry-
zysu, który miał miejsce w latach 2000-2004. Dzie-
je się tak dzięki sprzyjającym okolicznościom – dobrej
koniunkturze makroekonomicznej, szybkiemu wzrosto-
wi inwestycji oraz napływającym do Polski funduszom
europejskim wzmacniającym między innymi popyt na
usługi budowlane. Dla porównania wartość dodana w
przemyśle wzrosła w ubiegłym roku o 7,7 procent, a w
usługach rynkowych o 5,0 procent.
IBnGR prognozuje, że korzystna sytuacja w budownic-
twie utrzyma się w roku 2007, a także w latach na-
stępnych. Przewidywany wzrost wartości dodanej w
budownictwie w roku bieżącym wynosi ponad 16 pro-
cent, a wzrost produkcji budowlano-montażowej może
przekroczyć 20 procent. W naszej opinii w kolejnych
latach czynniki, które pozytywnie wpływają na ko-
niunkturę w budownictwie, jeszcze się wzmocnią. Cho-
dzi przede wszystkim o napływ środków europejskich i
ich coraz lepsze wykorzystanie. Jedynym zagrożeniem,
które może spowolnić rozwój budownictwa, jest obec-
nie brak pracowników o odpowiednich kwalifikacjach.
Jest to oczywiście związane z licznymi wyjazdami pra-
cowników budowlanych do krajów Unii Europejskiej,
gdzie otrzymują oni lepsze warunki pracy. W efekcie
Rok 2007, według prognozy IBnGR, będzie pod
względem koniunktury makroekonomicznej bar-
dzo podobny do roku 2006. Prognozowane tem-
po wzrostu PKB wynosi 5,9 procent, a więc tyle
samo, co w roku poprzednim. Nieco inny będzie
rozkład kwartalny – na początku roku spodziewać
się należy przyspieszonego wzrostu (w pierwszym
kwartale około 7,0 procent), a w trzecim i czwar-
tym kwartale nieco wolniejszego. Taka sytuacja spo-
wodowana będzie po części efektami statystycznymi
– w pierwszej połowie 2006 roku wzrost był wol-
niejszy, a więc baza odniesienia jest niższa.
Moim zdaniem, najlepszą informacją dotyczącą mi-
nionego roku w gospodarce jest wyraźne ożywienie
w inwestycjach. Wzrost inwestycji w całym roku
wyniósł ostatecznie 16,5 procent, co oznacza istot-
ną jakościową zmianę w porównaniu z latami po-
przednimi. Przypomnę, że w roku 2005 inwestycje
wzrosły o 6,5 procent, a rok wcześniej o 6,4 pro-
cent. A jeszcze kilka lat wcześniej notowaliśmy re-
alne spadki wartości nakładów inwestycyjnych w
gospodarce. W roku 2006 najlepszy pod względem
inwestycji był czwarty kwartał, w którym ich wzrost
wyniósł ponad 19 procent.
Może to napawać optymizmem, jeśli chodzi o in-
westycje przedsiębiorstw w bieżącym roku. Według
prognozy IBnGR wzrost nakładów inwestycyjnych
powinien w roku 2007 wynieść około 18 procent.
Decydującym czynnikiem wpływającym na inwe-
stycje w roku 2007 pozostanie rosnący popyt we-
wnętrzny i stabilny eksport. Przedsiębiorcy, chcąc
sprostać potrzebom rynku, zmuszeni będą do roz-
budowy i modernizacji mocy produkcyjnych. Będzie
to o tyle istotne, że w wielu firmach w ostatnich la-
tach narosły zaległości inwestycyjne, które nie zo-
stały jeszcze nadrobione. Potwierdzeniem tego jest
analiza zmian tzw. stopy inwestycji w polskiej go-
spodarce, zaprezentowanej na wykresie 2. Stopa
inwestycji jest relacją nakładów inwestycyjnych do
PKB, czyli innymi słowy wielkość ta informuje, jaki
udział w PKB mają inwestycje. Na wykresie widocz-
na jest silna sezonowość stopy inwestycji – najwyż-
sza jest w czwartym kwartale, gdyż właśnie wtedy
formalnie „rozliczana” i raportowana w statystykach
jest część inwestycji, które realizowane są w rzeczy-
wistości w poprzednich kwartałach. Nie powinna
więc mylić wartość stopy inwestycji w czwartym
kwartale 2006 roku zbliżona do 30 procent – na-
prawdę sytuacja nie jest aż tak dobra. Roczna war-
tość stopy inwestycji w roku 2006 wyniosła bowiem
zaledwie 20 procent. W porównaniu z rokiem po-
a
k
t
u
a
l
n
o
ś
c
i
Gospodarka rozwija się szybko
Rok 2006 okazał się najlepszy od dziewięciu lat dla polskiej
gospodarki. Tempo wzrostu produktu krajowego brutto w roku 2006
wyniosło bowiem 6,1 procent – najwięcej od 1997 roku, kiedy
to nasza gospodarka rozwijała się w ponadsiedmioprocentowym
tempie. W całym roku 2006 wzrost gospodarczy był stosunkowo
stabilny, choć w kolejnych kwartałach tempo wzrostu PKB rosło.
W pierwszym kwartale realny wzrost PKB wyniósł 5,2 procent,
a w czwartym 6,4 procent.
fot. Michał Braszczyński
2005
0
1
2
3
4
5
6
7
8
2006
2007
2008
I 2007
II 2007
III 2007
IV 2007
2003
2004
2005
2006
2007
2008
7,0
6,2
7,1
5,0
4,5
4,2
1,1
1,4
3,8
5,3
3,5
6,1
5,9
5,4
Wykres 1. Tempo wzrostu PKB w latach 1995-2006 i pro-
gnoza IBnGR na lata 2007-2008. Źródło: GUS, IBnGR
Marcin Peterlik
budownictwo • technologie • architektura
w polskim sektorze budowlanym pojawia się coraz sil-
niejsza presja na wzrost płac, a to z kolei spowodować
musi wzrost cen robót budowlano-montażowych. Na
dobrej koniunkturze w budownictwie korzysta wiele
branż powiązanych z budownictwem, przede wszyst-
kim wytwórcy materiałów budowlanych. Doskonałym
przykładem pozytywnego wpływu koniunktury w bu-
downictwie na inne działalności jest branża cementowa.
W roku 2006 wzrost sprzedaży cementu w porównaniu
z rokiem poprzednim przekroczył 20 procent. W pierw-
szym kwartale bieżącego roku sprzedaż cementu była
natomiast prawie trzykrotnie większa niż w tym samym
okresie roku poprzedniego. W przypadku pierwszego
kwartału duże znaczenie miały jednak także warunki at-
mosferyczne – pierwsze trzy miesiące 2006 roku były
bardzo mroźne, natomiast od stycznia do marca bie-
żącego roku pogoda była niemal wiosenna.
Bardzo dobre wyniki sprzedaży cementu w pierwszym
kwartale nastrajają optymistycznie i optymizm ten jest
całkowicie uzasadniony. W ciągu najbliższych kilku lat
bardzo dobre perspektywy ma sektor budowlany, który
będzie korzystał na intensyfikacji inwestycji infrastruk-
turalnych, finansowanych ze środków unijnych. Nie-
bagatelne znaczenie dla rozwoju branży cementowej
ma także fakt przyznania Polsce organizacji piłkarskich
mistrzostw Europy, co wiąże się z koniecznością bu-
dowy i rozbudowy stadionów, budowy dróg i innych
obiektów o charakterze transportowym, a także bazy
hotelowej. Można więc powiedzieć, że popyt na ce-
ment w latach 2007-2012 powinien rosnąć szybciej
niż zakładano to w dotychczasowych prognozach.
Wskazując zagrożenia dla rozwoju branży cementowej
w najbliższych latach, trzeba jednak wspomnieć o ogra-
niczeniu Polsce przez Komisję Europejską limitu emisji
dwutlenku węgla w latach 2008-2012. Ograniczenie
wynoszące około 30 proc. w stosunku do ilości zapro-
ponowanej przez Polskę może stać się istotną barierą
rozwoju dla wielu branż przemysłowych, a także może
negatywnie wpłynąć na tempo rozwoju całej polskiej
gospodarki. Starania o podniesienie limitów emisji dwu-
tlenku węgla są więc ważne nie tylko dla zainteresowa-
nych branż, ale leżą w interesie nas wszystkich.
Nie powinna nas obecnie martwić sytuacja w han-
dlu zagranicznym. W roku 2006 odnotowano bar-
dzo wyraźny wzrost eksportu – 15,1 procent. Eksport
nadal jest więc ważnym motorem napędzającym na-
szą gospodarkę. Dobra sytuacja eksporterów to przede
wszystkim zasługa naszego członkostwa w Unii Eu-
ropejskiej, a także pozytywny efekt przedakcesyjnych
przygotowań przedsiębiorstw, w trakcie których znacz-
nie poprawiła się jakość krajowych produktów oraz
wzrosła efektywność i konkurencyjność polskich firm.
Podobnie szybko jak eksport rośnie import – w ubie-
głym roku wzrost wyniósł w tym przypadku 15,4 pro-
cent. Szybki wzrost eksportu to przede wszystkim
efekt utrzymującego się wzrostu PKB – rośnie zapo-
trzebowanie naszej gospodarki na importowane dobra
inwestycyjne, a także konsumpcyjne.
Nadal poprawia się sytuacja na rynku pracy. Stopa bez-
robocia rejestrowanego wyniosła na koniec roku 14,9
procent, co oznacza spadek w porównaniu z grud-
niem 2005 o 2,7 punktu procentowego, a z grudniem
2004 o 4,1 punktu procentowego. Mniejsze bezrobo-
cie to efekt dobrej koniunktury gospodarczej oraz licz-
nych wyjazdów Polaków do pracy za granicę. Chciał-
bym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt związany
z rynkiem pracy – szarą strefę. Wiadomo, że jej roz-
miary są znaczne, choć nie wiadomo, jaki dokładnie
jest jej zasięg. Niewątpliwie jednak dobra koniunktura
w oficjalnej gospodarce oznacza także poprawę ko-
niunktury w szarej strefie, a co za tym idzie większe
możliwości pracy dla osób bezrobotnych. W związku
z tym, rzeczywisty poziom bezrobocia w Polsce może
obecnie wahać się w granicach 10 procent.
Wzrost gospodarczy zawsze rodzi zagrożenia inflacyjne
związane z rosnącym popytem rynkowym i rosnący-
mi wynagrodzeniami. Tak jest także obecnie w Pol-
sce, choć presja inflacyjna jest jak dotąd umiarkowana
– inflacja na koniec ubiegłego roku wyniosła 1,4 pro-
cent. W roku 2007 ceny rosły będą zapewne szybciej.
IBnGR prognozuje, że inflacja na koniec grudnia wy-
niesie 2,7 procent, a więc dokładnie tyle, ile wynosi
cel inflacyjny NBP. Efektem szybszego wzrostu cen bę-
dzie z dużym prawdopodobieństwem podwyżka stóp
procentowych, która jednak w całym roku nie powinna
wynieść łącznie więcej niż 1 punkt procentowy.
Trudno obecnie wskazać istotne zagrożenia dla wzrostu
gospodarczego w Polsce. Tradycyjnie wymieniane przez
ekspertów spowolnienie reform (np. prywatyzacji) jest
czynnikiem, który oddziałuje w dłuższej perspektywie
i stanowi barierę, która uniemożliwia jeszcze większe
przyspieszenie wzrostu. Duży udział państwa w gospo-
darce, wysokie podatki, wysokie koszty pracy, skostniałe
finanse publiczne, przerost zatrudnienia w górnictwie,
transporcie, rozdrobnione rolnictwo to czynniki, które
nie pozwolą nam na razie rozwijać się tak szybko jak
Łotwa czy Estonia. W niedalekiej przyszłości, jeśli uda
się przeprowadzić niezbędne reformy i jeśli będziemy
coraz lepiej wykorzystywali naszą obecność w Unii Eu-
ropejskiej, dwucyfrowe tempo wzrostu gospodarczego
może stać się faktem także w Polsce.
Marcin Peterlik
Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową
Q1
2004
Q2
2004
Q3
2004
Q4
2004
Q1
2005
Q2
2005
Q3
2005
Q4
2005
Q1
2006
Q2
2006
Q3
2006
Q4
2006
0
10
20
30
12,4
12,3
26,5
17,2
15,4
12,2
25,9
17,1
15,6
17
19,5
29,3
Wykres 2.
Kwartalna stopa inwestycji
w latach 2004-2006
(w procentach PKB)
Źródło: Obliczenia IBnGR
na podstawie danych GUS
fot. Michał Braszczyński
0
kwiecień – czerwiec 2007
– Po studiach w Gdańsku i krótkiej praktyce
w Warszawie zdecydował się Pan opuścić Polskę
w 1962 roku. Swoje życie związał Pan z Francją.
Jaka atmosfera intelektualna panowała we Francji
w latach sześćdziesiątych, kiedy rozpoczynał Pan
tam pracę?
– Znakomita… ale w architekturze było raczej
kiepsko. W tej chwili można ocenić to bardzo bru-
talnie, dlatego że wielcy szefowie pracowni byli ra-
czej prymitywni. Odstawiali taką chałturę. Więk-
szość pracowni robiła na dobrą sprawę blokowce,
takie same jak w Polsce. Bardzo podobna architek-
tura, tylko bardziej geometryczna, czysta jeśli cho-
dzi o plan urbanistyczny i naturalnie znacznie le-
piej wykonana. Tym niemniej było to w dalszym
ciągu budownictwo socjalne i masowe. Poza tym
były realizowane zamówienia prywatne w centrach
miast, w centrum Paryża, które są do dzisiaj hań-
bą Paryża. W latach 60. traktowano najładniejsze
części Paryża beztrosko, buldożerem. Płyta, deska,
deska, słup, tak jak się buduje makietę z trzech
klocków w piętnaście minut, bez żadnego zasta-
nowienia. Ci faceci byli jednak dość brutalni. Byli
wśród nich ludzie niesłychanie zdolni, ale praco-
wali pod terrorem osiągnięcia rezultatu, byle jak.
To była jednak burżuazyjna tradycja, czyli ludzie
z dobrych domów, którym nic nie brakowało, mie-
li spokój finansowy i byli przy tym niesłychanie za-
bawni. Jednak bale w École des Beaux-Arts to była
prawdziwa frajda i źródło radosnej twórczości, źró-
dło różnych efemerycznych pomysłów.
– Później nastąpiło jakieś przesilenie?
– Ci architekci wylecieli ze szkół przy rewolucji
1968 roku, bo to była prawdziwa rewolucja we
Francji. Wylecieli ze szkół i stracili zamówienia
publiczne. Ja, poprzez przyjaźń z ludźmi, których
wtedy poznałem, zostałem zabrany pod skrzy-
dła ludzi trochę starszych ode mnie, którzy mieli
świadomość prawdziwej analizy intelektualnej. We
Francji naturalnie dominowała analiza strukturalna
typu Strauss. Wtedy się zaczął najważniejszy okres
w moim życiu, to znaczy praca w Szkole Archi-
tektury w Nancy. Kilku moich kolegów Francuzów
i ja właściwie założyliśmy tę szkołę. Zaczęło się od
ustawienia całej sprawy z punktu widzenia korpu-
su intelektualnego, to znaczy zestawienia odnie-
sień, zestawienia modeli, które były z jednej strony
modelami pochodzenia architektonicznego, analizą
pracy architektów, którzy byli na naszej „liście”,
a
r
c
h
i
t
e
k
t
u
r
a
Rzemieślnik i myśliciel
– Nie można poważnie opierać się na tym, że talent jest darem od
Boga. Jeżeli ktoś realizuje interesującą rzecz, to czasem mówimy,
że mu „samo wyszło”, ale to nie jest prawda – mówi architekt
Stanisław Fiszer.
fot. Fiszer Atelier
fot. Fiszer Atelier
budownictwo • technologie • architektura
a z drugiej strony wszystkich prac teoretycznych.
Zaczęło się od tłumaczenia wszystkich interesują-
cych książek, które się pojawiały na rynku. Ta gru-
pa z Nancy zaczęła od tłumaczenia wszystkich tek-
stów pochodzenia anglosaskiego i uzupełniała to
własnymi tekstami, bardzo interesującymi.
– Na czym była oparta praca w Szkole Architektu-
ry w Nancy?
– Było to oparte na bardzo ścisłym związku ze śro-
dowiskiem filozofów, pisarzy, muzyków. Lata 70.,
po rewolucji 68 roku, to jest już jednak okres post-
modernizmu. Też w dziedzinie sztuk plastycznych
pojawiły się elementy postmodernistyczne, które
były bardzo dobrą odtrutką na ten wcześniejszy for-
malizm. Na naszej „liście” byli architekci bardziej,
nazwijmy to, romantyczni, bardziej związani z natu-
rą, z rzeźbą, których było bardzo łatwo postawić w
opozycji do tych brutalnych, którzy walili „im dłuż-
sze, tym lepsze”. Nas interesowały na przykład rela-
cje między Le Corbusierem a Augustem Perretem, to
wszystko co się odnosiło do myśli pojawiających się
w innych dziedzinach życia. Pojawiła się socjologia
w architekturze. W szkole w Nancy mieliśmy dwóch
etatowych filozofów, jeden był filozofem komunistą,
a drugi filozofem idealistą, czyli tak jak należy, jak u
Gombrowicza [śmiech]. Profesor strukturujący i pro-
fesor destrukturujący. Czytałem im fragmenty „Fer-
dydurke”, bo Gombrowicz był geniuszem, i zresztą
był wcześniej we Francji.
– Jakie znaczenie dla architekta ma kontakt z ty-
mi wszystkimi odniesieniami?
– Nadal w Polsce pokutuje mit młodego zdolnego
człowieka, dla którego najważniejszą rzeczą jest
„coś” narysować. To jest bardzo dziwny mit, który
może krąży po całym świecie, ale chyba po Fran-
cji najmniej, że architekt wcale nie musi myśleć, że
nie musi czytać. Architekci, którzy piszą, też są wy-
jątkiem, i to jest bardzo niedobrze. To jest wielkie
nieporozumienie historyczne. Nie można poważnie
opierać się na tym, że talent jest darem od Boga.
Jeżeli ktoś realizuje interesującą rzecz, to czasem
mówimy, że mu „samo wyszło”, ale to nie jest praw-
da. Nawet ci, którym wszystko wychodziło od razu,
jak Mies van der Rohe czy Wright, którzy byli takimi
buldożerami; oni mieli bazę intelektualną i relację
ze światem filozofii w pełnym tyglu swojej pracy. To
jest bardzo śmieszne, że się uważa, iż architektura
nie jest oparta na myśli. Jak patrzę na produkcję
dyplomów na polskich wydziałach architektury, to
naturalnie jestem pełen podziwu, bo absolwenci są
bardzo sprawni i mają komputer w małym palcu,
ale zostali od razu wyszkoleni na tak zwanych przy-
szłych współpracowników architekta w jakiejś pra-
cowni. To mnie naturalnie przeraża.
– Jakie znaczenie praktyczne mają odniesienia,
o których Pan mówi?
– Pojęcia odniesień i modeli, jeżeli zostają uświa-
domione i wyjęte na powierzchnię, stanowią jakąś
podstawę modelu pracy naukowej. Obowiązującą
lekturą w szkole w Nancy był na przykład Gaston
Bachelard, filozof, który pisał książki o przestrzeni,
o domu, o relacjach do natury, o różnych pojęciach,
które właśnie dzisiaj okazują się niesłychanie sku-
teczne i praktyczne dla architektów. Wiadomo prze-
cież, że jedyną rzeczą, która się będzie teraz liczyła,
jest zrównoważony rozwój. Ekologia, selekcja ma-
teriałów szkodliwych, ekonomia energii, naturalne
światło, naturalna akustyka. Tylko to się będzie li-
czyło, a wszystkie wysiłki formalne, że coś jest moc-
ne i ładne w proporcji, to naturalnie nic złego, ale
będzie miało znaczenie drugorzędne. Pół roku temu
wygrałem konkurs na budynek w Saint Denis pod
Paryżem, który był sądzony tylko z punktu widzenia
tak zwanej karty wysokiej jakości otoczeniowej. To
są dziś prawdziwe tematy, a reszta, że ktoś naryso-
wał taką fasadę a nie inną albo zaakcentował na-
rożnik, to jest oczywiście przyjęte pozytywnie, ale
daje może dziesięć punktów na sto. Te sprawy są
teraz najważniejsze z punktu widzenia politycznego
i merowie miast odpowiedzialni za inwestycje tyl-
ko w ten sposób rozmawiają. Francja jest natural-
nie krajem socjalistycznym w tym sensie, że nie ma
koszmarów, w których każdy przeciąga linę, żeby
zbudować dwadzieścia tysięcy metrów, zamiast
piętnastu. Takie rzeczy nie istnieją nawet jako moż-
liwość. Sprawy są określone. Wiadomo, że mia-
łem 22 tysiące metrów użytkowych do zbudowania.
Ktoś, kto by zaproponował 22 tysiące i pięćdziesiąt,
wyleciałby za drzwi.
– Wróćmy jeszcze do początku lat 70. Roz-
poczyna Pan wtedy działalność jako samodzielny
architekt.
– Potem wygrałem nieskończoną ilość konkursów
na zamówienia publiczne w nowych miastach pod
Paryżem i nagle pewnego dnia zostałem zaproszo-
ny do konkursu na Archiwa Narodowe w Paryżu.
To był ewenement, bo na podstawie realizacji szkół
w nowych miastach ktoś powiedział, że „warto by
zaprosić tego interesującego człowieka” do konkur-
su na jeden z najbardziej prestiżowych budynków
Paryża, który miał powstać w dzielnicy historycz-
nej. To tak, jakbym budował na Starym Mieście
w Warszawie. To było ciekawe, bo wygrałem ten
konkurs w cuglach, a nie byłem żadną gwiazdą,
byłem gwiazdeczką z „nowych miast”. Potem wy-
grałem kilka ważnych konkursów, na nowy plac
Chalon w Paryżu, stacje termalną w Aix Les Bains,
salę widowiskową w Montauban. To są rzeczywi-
ście rzeczy, które żadnemu polskiemu architektowi
się nie przydarzyły. Nie znam innego polskiego ar-
Stanisław Fiszer, architekt,
urbanista, projektant
wnętrz i mebli. Członek
Akademii Architektury
Francuskiej. Profesor
w Szkole Architektury
w Nancy. Urodził się
w Warszawie w 1935 roku.
Dyplom zrobił w 1959 roku
w Politechnice Gdańskiej.
Po wyjeździe z Polski przez
rok pracował jako architekt
urbanista w Ministerstwie
Prac Publicznych w Pnom-
Penh w Kambodży, na-
stępnie przeniósł się do
Francji, gdzie mieszka
i pracuje do dziś.
Początkowo był asystentem
w paryskiej pracowni
Michela Ecocharda, po-
tem przez kilka lat współ-
pracował z architektem
Michelem Ducharmem.
W 1972 roku rozpoczął
własną praktykę zawodową
i jednocześnie zaczął
pracować w Szkole
Architektury w Nancy.
W 1996 otworzył filię swo-
jej pracowni w Warszawie.
Jest autorem kilkudziesię-
ciu realizacji, z czego więk-
szość to wygrane konkursy
na prestiżowe zamówienia
publiczne. Stanisław Fiszer
projektuje i buduje w Pa-
ryżu, w regionie paryskim,
w innych częściach Francji,
a w ostatnich latach także
w Polsce. W Polsce z wiel-
kim uznaniem spotkały się
projekt i realizacja Giełdy
Papierów Wartościowych
w Warszawie (2000, razem
z Andrzejem Chołdzyń-
skim), jeden z najbardziej
wartościowych budynków
zbudowanych w stolicy
w ostatnich latach.
fot. Fiszer Atelier
fot. Fiszer Atelier
kwiecień – czerwiec 2007
chitekta, który by wybudował archiwa narodowe
w centrum stolicy jednego z pięciu krajów, które
się liczą na świecie. Mam bardzo miły status w Pa-
ryżu, bo moje budynki są uważane za bardzo in-
teresujące, tym niemniej nie mam statusu gwiaz-
dy, jestem drugoplanową gwiazdą.
– Jak by Pan określił swoje miejsce w architektu-
rze francuskiej?
– Prawdopodobnie przegapiłem kiedyś możliwość by-
cia wziętym na tak zwaną platformę, ponieważ po-
pularność, rozgłos to są rzeczy, które muszą być or-
ganizowane. Lansuje się kogoś tak, jak się lansuje
produkt. Nie wpisałem się w to, bo byłem trudny jako
produkt, nie miałem jasnego wizerunku, nie chcia-
łem udawać, że to, co robię, jest jednoznaczne. Uwa-
żałem, że jestem rzemieślnikiem, który odpowiada
w miarę możliwości za każdym razem inaczej, w za-
leżności od tego, dla kogo pracuje. Może wyszedł ze
mnie masochizm polski i powiedziałem arogancko, że
to mnie nie interesuje, żeby ktoś mnie popychał. Ci
architekci, którzy zostali wtedy wylansowani, to po-
tem oczywiście przejechali się po całym świecie po-
ciągiem pospiesznym w pierwszej klasie bez żadnego
problemu. Szanujemy się nawzajem i przyjaźnimy.
Rem Koolhaus, który jest gwiazdą światowej archi-
tektury, zwiedzał ze mną Archiwa Narodowe, i usiadł
z wrażenia dla tego typu pracy prawie archaicznej,
chociaż uważał mnie za architekta reakcyjnego, któ-
ry nie ma nic wspólnego z nowoczesnością. Bardzo
mi to naturalnie schlebia, bo nowoczesność w wersji
Rema Koolhausa podziwiam, ale mam w nosie. Tak
samo on z punktu widzenia taktycznego nie mógł być
zainteresowany moją pracą, bo miał kłopoty z klien-
tami, robił rzeczy dziwne i trudne do skonsumowania.
Moje rzeczy są bardzo łatwe do użytkowania, wszy-
scy są zachwyceni, są wygodne, niedrogie, dobre
akustycznie. W tej chwili to jest prawie hańba zrobić
budynek za tani. Cały dowcip polega na tym, żeby
przekroczyć budżet o 200 procent i doprowadzić do
katastrofy, wtedy dopiero ma się ochotę! Jak w mi-
łości. A u mnie wszystko idzie gładko. Jestem chy-
ba jedynym architektem, który zrealizował wszyst-
kie wygrane konkursy na zamówienia publiczne, i ani
razu nie było poślizgu.
– Co to znaczy, że ma Pan, jak sam mówi, „ma-
sochistyczny stosunek” do jednego z materiałów
budowlanych, mianowicie betonu?
– Bo ma złą prasę, ale ja mam z betonem bardzo
miły kontakt. My go używamy we wnętrzach, a nie
na zewnątrz, bo na zewnątrz beton się źle zacho-
wuje, za to we wnętrzu jest super. We wszystkich
moich realizacjach, teatrze w Saint Quentin, w Ar-
chiwach Narodowych, w termach, w większości
szkół beton wewnątrz pozostał „brut”, surowy. We-
wnątrz nic mu nie grozi, bo można go umyć. Na
zewnątrz źle się starzeje, wiem to z doświadczenia.
Mieliśmy dużo kłopotów z betonem prefabrykowa-
nym, dlatego że chcieliśmy „dodać mu” trochę ma-
terii, trochę tekstury, no i naturalnie stał się dosyć
szybko brudny. Jestem architektem zamówień pu-
blicznych, a w zamówieniach publicznych nie myje
się budynków co rok, tylko powiedzmy co piętna-
ście lat. Robią się brudne i wszyscy są smutni.
– Jakie jest Pana podejście do pracy z betonem?
– Architekci, którzy będą bardziej modernistami z
lat 20., będą używać betonu tak jak Le Corbusier,
z bardzo surowym szalunkiem, żeby na przykład
widzieć odciśnięte drzewo na betonie. Inni, któ-
rzy będą bardziej klasycyzujący, jak ja, wprowadzą
momenty gzymsów czy też podziałów, czy też geo-
metrii, która będzie bardziej dzieliła te fasady, tak
jakby określał je – oczywiście zachowując proporcje
przy tym porównaniu – Alberti. Jeżeli ja się opie-
ram bardziej na doktrynie klasycyzującej, to znaczy,
że jestem bardziej zainteresowany różnicowaniem
materii, materią traktowaną jako patchwork, a nie
jako jednolitość. Dlatego jest mi bardzo miło zesta-
wić beton prefabrykowany obok betonu odlewanego
na miejscu, beton piaskowany obok polerowanego.
Mam do tego postawę czysto plastyczną, tak jak-
bym komponował obraz. Komponowanie kawałka
fasady tak jak obrazu jest raczej bliższe postawie
neoklasycznej czy renesansowej niż postawie mo-
dernistycznej, ponieważ w postawie modernistycz-
nej pierwsze słowo to racjonalizm, każdy element
posiadający swoją funkcję. Nikt się tu nie zastana-
wia nad materią dla materii.
– A dlaczego beton to kretyn?
– Napisałem kiedyś, że beton to kretyn, bo się pod-
daje, można zrobić z nim, co się chce, można mu
wszystko wytłumaczyć. To jest po prostu bałwan
[śmiech].
– Zastanawiam się, jak by potoczyło się Pana ży-
cie, gdyby nie wyjechał Pan z Polski.
– Straciłbym nieodwracalnie trzydzieści lat, bo tu
normalna praca zaczęła się około 1990 roku, czyli
byłoby po herbacie. Wcześniej można było wygrywać
konkursy nawet międzynarodowe i dostawać wy-
fot. Fiszer Atelier
budownictwo • technologie • architektura
różnienia, ale to były takie triumfy, jak się czyta na
pierwszej stronie w polskiej prasie, że polski zawod-
nik strzelił bramkę gdzieś w Glasgow. To jest mniej
więcej taka sama naiwność tej zabawy. Szkoda, bo ja
takich bramek w pierwszej lidze francuskiej strzeliłem
sto i prasa jakoś nie triumfowała, a to były prawdziwe
gole. We Francji zrozumiałem, że architekt buduje,
zajmuje się budową, przetargiem, ma odpowiedzial-
ność osobistą. Od 35 lat jestem zagrożony przy każ-
dej realizacji, że jak coś nie wyjdzie, to albo pójdę do
kryminału, albo położą łapę na tym, co posiadam.
We Francji jest prawdziwa odpowiedzialność. Widzę,
że w Polsce to się ciągle nie wyjaśniło.
– Gdyby ująć w uproszczeniu dwa modele pracy
architekta, pierwszy polegający bardziej na zarzą-
dzaniu dużym zespołem, model mniej indywidu-
alny; drugi polegający na tym, że architekt panuje
nad wszystkim, co robi, i są to jego indywidualne
decyzje, Pan by znalazł się w drugiej grupie?
– Jestem w bardzo skromnej skali. W pracow-
ni w Paryżu pracuje sześć, w Warszawie dziesięć
osób, a i tak jestem przerażony. Z czasem pewne
rzeczy się docierają i można bardzo szybko podej-
mować decyzje nawet w większym zespole. W du-
żych pracowniach też mogą nadawać rozpoznawal-
ny ton swoim projektom, jest to możliwe. Na dru-
gim biegunie byłby oczywiście Jože Plečnik. Nikt nie
rozumie, w jaki sposób on był w stanie zrobić tyle
rzeczy, a jego wizerunek pozostał taki, że wszystko
robił sam. Nie wiem, może miał kontakt z anioła-
mi, żeby tyle spraw określić indywidualnie, do tego
stopnia precyzyjnie i pięknie. To byłby raczej mój
model. Moim modelem byłby Carlo Scarpa, który
zbudował przez całe życie pięć czy sześć budynków,
a jaka frajda w nich przebywać. Ma się wrażenie, że
człowiek znajduje się w jakiejś szkatule, która zo-
stała wykonana przez ebenistę, stolarza, ślusarza.
W Archiwach Narodowych nikt nie chciał uwie-
rzyć, że cała realizacja i wszystkie detale były na-
rysowane przez trzy osoby. Wszyscy są przekonani,
że pracowało 50 osób. Narysowaliśmy około 500
rysunków wykonawczych w pojęciu prawdziwym,
dlatego że potem przychodził rzemieślnik, który to
dalej potrafił rozwinąć. Nie szukaliśmy na siłę zróż-
nicowania, tylko za każdym razem rozwiązywaliśmy
inny problem. Tyle pojawiło się sytuacji, że trzeba
było za każdym razem coś rozwiązać specyficznie.
Mnie się wydaje, że takie podejście do pracy wy-
nika z pojęcia przyjemności. Mnie to sprawia przy-
jemność, tak jak rysowanie, mimo że mam bardzo
mało czasu na rysowanie, ale rysuję.
– Pan jest przywiązany do pracy, którą można by
nazwać rzemieślniczą?
– Naturalnie, że rzemieślnik istnieje, bo istnieją na
przykład skomplikowane szalunki do betonu, a je-
śli szalunek jest skomplikowany, to trzeba znaleźć
kogoś, kto potrafi to zrobić. Do tego trzeba mieć
dużo wyobraźni przestrzennej. Nastąpiła sytuacja
bardzo niesympatyczna, dlatego że jakakolwiek
praca, która wymaga trochę wkładu specyficznego,
jest uznawana za pracę luksusową. To przestało
być normalnością. Jest bardzo łatwo obłożyć bu-
dynek lakierowaną blachą aluminiową, którą moż-
na wymiarować jak się chce przy pomocy kompu-
tera. Teraz mamy szaleństwo mody na żagle i róż-
ne krzywe powierzchnie, które się wydawały kie-
dyś nie do narysowania. Nie dało się tego prze-
kazać do przedsiębiorstwa. W tej chwili to pest-
ka. Komputer wylicza, a maszyny tłoczą. Na szczę-
ście maszyny jeszcze nie myślą. Mnie się zawsze
wydawało, że moja praca jest pracą rzemieślniczą,
dlatego że robienie modeli, robienie niedużej ilo-
ści rzeczy na dobrą sprawę daje to złudzenie – bo
to jest jednak piękne złudzenie – że ma się jeszcze
jakiś wkład osobisty. To są naturalnie iluzje i złu-
dzenia. Wydaje nam się, że robimy jednak coś tro-
szeczkę innego, a na dobrą sprawę to jest tylko tro-
chę gorsze niż praca Horty czy Scarpy.
– Dziękuję za rozmowę.
Paweł Pięciak
kwiecień – czerwiec 2007
Projekt opracowała wiedeńska pracownia archi-
tektoniczna Andrzeja Kapuścika, inwestorem jest
firma Invest Komfort SA. Uroczyste wmurowanie
kamienia węgielnego odbyło się 10 maja 2006 r.
Zakończenie realizacji planowane jest na koniec
2008 r.
Dostawcą betonu towarowego na budowę Sea To-
wers jest firma WAKOZ BETON Wicki Sp. j. Od
22.07.2006 r. do 24.01.2007 r. wbudowano po-
nad 14.000 m
3
betonu, przede wszystkim klasy
B37. Do formowania silnie wytężonych elemen-
tów (głównie słupów) zużyto dotychczas prawie
700 m
3
betonu B50, w tym kilkadziesiąt metrów
sześc. betonu w technologii ASCC. Mieszanka be-
tonowa podawana jest pompami samochodowymi
WAKOZ BETON, pompą stacjonarną (długość trasy
rurociągu przy 7. kondygnacji dochodzi do 100 m)
oraz pojemnikiem podawanym dźwigiem.
Składy betonów oparto na domieszkach Chryso Pol-
ska: unikalnym plastyfikatorze Chryso®Plast CER,
superplastyfikatorze nowej generacji Chryso®Fluid
OPTIMA 175. Domieszki te z powodzeniem stoso-
wano choćby przy realizacji legendarnego już wia-
duktu autostradowego Millau.
Kombinacja domieszek CER i OPTIMA 175 umoż-
liwiła utrzymanie konsystencji mieszanki betonowej
m.in. przy temperaturze powietrza powyżej +30°C.
p
r
e
z
e
n
t
a
c
j
e
Jednocześnie w okresie obniżonych temperatur uzy-
skiwano wymaganą do szybkiego rozformowania
elementów wysoką wytrzymałość wczesną (typowo
po 12 h). Dla betonów B37 i B50 opartych na tej
kombinacji domieszek uzyskano jednocześnie bar-
dzo cenną właściwość mieszanki betonowej: pomie-
rzona zawartość powietrza w skali produkcyjnej wy-
nosiła od 0,4 do 0,8% objętości. Rozwiało to oba-
wy towarzyszące stosowaniu podobnych kombinacji
domieszek, skutkującego niejednokrotnie ubocznym
napowietrzeniem mieszanki i w efekcie obniżeniem
wytrzymałości kompozytu.
Ciekawym rozwiązaniem materiałowym było zasto-
sowanie wspomnianego betonu B50 w technologii
ASCC. Użyto go do formowania ścian przy gęstej
siatce zbrojenia, gdzie rozstaw prętów w świetle
wahał się od 15 do 25 mm. Skład betonu oparto
na cemencie CEM II/A-V 42,5R, dodatku popiołu
lotnego oraz kruszywie zestawionym z piasku 0/2
oraz żwiru 2/8 mm. Jako domieszki ponownie za-
stosowano kombinację plastyfikatora CER z upłyn-
niaczem OPTIMA 175. Uzyskany w skali pro-
dukcyjnej rozpływ stożka w granicach 52÷55 cm
utrzymywał się przez min. 2,5 godziny. Zawartość
powietrza w zagęszczonej pod własnym ciężarem
mieszance wahała się od 3,4 do 3,8% objętości.
Uzyskana wytrzymałość oscylowała od ~12 MPa
po 1 dniu, ~33 MPa po 2 dniach, ~45 MPa po
3 dniach, do ~74-78 MPa po 28 dniach dojrze-
wania.
W okresie zimowym stosuje się obecnie z powo-
dzeniem domieszkę przyspieszającą twardnienie
Chryso®Xel AD.
mgr inż. Robert Walkowiak
Chryso Polska –
dostawca domieszek
na najwyższy obiekt
budowlany Trójmiasta
Budowa zespołu apartamentowego z częścią usługowo-biurową
o nazwie Sea Towers stanowi najbardziej spektakularną inwestycję
mieszkaniową w Polsce Północnej. Wieżowiec zlokalizowany
przy Nabrzeżu Prezydenta w Gdyni w dniu zakończenia realizacji
stanie się najwyższym budynkiem mieszkalnym w naszym kraju.
fot. Archiwum
CHRYSO Polska Sp. z o.o.
Al. Jerozolimskie 146 D
02-305 Warszawa
tel. 022 570 23 50
fax 022 570 23 53
budownictwo • technologie • architektura
kwiecień – czerwiec 2007
a
r
c
h
i
t
e
k
t
u
r
a
I.
W XV wieku włoski uczony i architekt Leon Bat-
tista Alberti pisał, że architektura powstaje po to,
aby pokazać status materialny tego, kto zamawia
i płaci. Architektura może być najlepszym i rów-
nocześnie najbardziej trwałym dowodem zamożno-
ści i pozycji społecznej zamawiającego. Ponieważ
w tej materii od tamtego czasu niewiele się zmie-
niło, lepiej przyjąć tę prawdę do wiadomości, w
przeciwnym bowiem razie można zamienić się w
nieco zgorzkniałego mizantropa. Nie będąc mizan-
tropem można za to przyglądać się powstającej ar-
chitekturze z większą swobodą, bardziej z zaintere-
sowaniem, a może mniej z zazdrością.
II.
Wyróżniony dom jednorodzinny projektu Ewy Ku-
ryłowicz, Stefana Kuryłowicza i Jacka Ciećwierza
powstał w Konstancinie, miejscowości uzdrowisko-
wej położonej 20 kilometrów na południe od cen-
trum Warszawy. Konstancin słynie z bogatej pod-
miejskiej zabudowy willowej. Zwłaszcza na prze-
łomie XIX i XX wieku, gdy pobliska Warszawa roz-
wijała się bardzo szybko, powstało tu wiele oka-
załych domów, które były projektowane przez czo-
łowych polskich architektów. Obowiązywały wów-
czas modne style historyczne, neogotyk czy neo-
renesans. Powstawały domy będące wariacją na
temat tradycyjnego dworu polskiego, domy se-
cesyjne, wille włoskie, wreszcie domy z elemen-
tami stylu zakopiańskiego. Dwudziestolecie mię-
dzywojenne wprowadziło do Konstancina ar-
chitekturę modernistyczną i funkcjonalną. Cechą
wspólną konstancińskich rezydencji ze wszystkich
epok jest bez wątpienia ich swoisty przepych, gdyż
Konstancin to do dzisiaj jeden z najlepszych pod-
warszawskich adresów.
III.
Dom w Konstancinie został podporządkowany
dwóm podstawowym dążeniom, które na pierwszy
rzut oka powinny być ze sobą w konflikcie, a są-
dząc po efekcie, dobrze się uzupełniły.
Pierwsze dążenie zaprowadziło przyszłych właści-
cieli domu właśnie do pracowni Ewy i Stefana Ku-
ryłowiczów. Inwestorzy chcieli posiadać dom no-
woczesny, bez odwołań do historii i tego co zna-
ne. Lubią materiały takie jak beton, stal, szkło
i kamień, natomiast nie przepadają za drewnem
jako materiałem budowlanym. Poczucie bezpie-
czeństwa, domowość i intymność w architekturze
niekoniecznie utożsamiają z tym, co budzi wspo-
mnienia. Z kolei pracownia Kuryłowiczów bywa za-
liczana, z pewnym uproszczeniem, do szerokiego
nurtu neomodernizmu, który nie jest stylem sen-
tymentalnym. Daje to czytelny sygnał na zewnątrz,
jakich rozwiązań przestrzennych i materiałowych
można się po tej pracowni spodziewać. Klienci
i architekci znaleźli w tym miejscu wspólny język,
mając podobne upodobania estetyczne.
Drugie dążenie dotyczyło przyrody. Chodziło o za-
chowanie przy życiu możliwie wszystkich drzew,
które bez wątpienia są największym atutem kon-
stancińskiej działki. Rośnie ich tu ponad sto i są
swobodnie rozrzucone po całym terenie. Dla wła-
ścicieli było bardzo ważne, aby żadne z drzew nie
ucierpiało. Nieregularny rzut domu przypominający
nieco literę T jest wynikiem starannego dostosowa-
nia projektu do kształtu naturalnej polany między
drzewami, a nie wynika z widzimisię projektantów.
Dom luksusowy,
dom betonowy
Przedstawiamy realizację, która otrzymała wyróżnienie
w X jubileuszowej edycji konkursu „Polski Cement
w Architekturze”.
fot. AP
A K
uryłowicz
budownictwo • technologie • architektura
Bryła domu została wsunięta pomiędzy drzewo-
stan, a drzewa stoją od domu dosłownie na wy-
ciągnięcie ręki. Wydaje się, że dom stoi w lesie.
Z połączenia tego, co naturalne, z tym, co indu-
strialne, powstał końcowy efekt. Materiały o cha-
rakterze industrialnym, jak beton architektoniczny,
blacha, aluminium czy ogromne przeszklenia, są-
siadują z żywą przyrodą tak blisko, jak tylko się da.
Natura i nowoczesność stykają się z sobą zupełnie
bezboleśnie. Nowoczesne materiały budowlane
wydają się być wycofane wobec bogactwa, jakie
oferuje zieleń. Nie są dla niej żadną konkurencją.
Dom nie podszywa się pod język przyrody, która
sama dla siebie jest wartością nie do podrobienia
i nie potrzebuje uzupełnienia podobnego do siebie.
Nie ma tu efektu mimikry.
IV.
Trzy ściany rezydencji zostały wykonane z beto-
nu architektonicznego, pozostałe to zwykły szkie-
let słupowo-płytowy wypełniony ceramiką i wy-
kończony w zależności od potrzeb kamieniem lub
tynkiem. Monumentalne ściany betonowe zostały
zestawione z lżejszą okładziną z piaskowca. Dą-
żenie do zachowania w zdrowiu wszystkich drzew
było tak duże, że w części niepodpiwniczonej zo-
stał wykonany specjalny fundament na ramie żel-
betowej i słupach, aby nie podcinać korzeni drzew
bezpośrednio przylegających do domu.
V.
Bryła domu składa się wyraźnie z dwóch części.
Część wyższa sprawia wrażenie zamkniętej i nie-
dostępnej warowni. Okien jest niewiele, są nie-
regularne i nieduże. Zostały za to starannie roz-
mieszczone w fasadzie, aby wpuszczać światło do-
kładnie tam i tylko tam, gdzie zostało to wcześniej
zaplanowane. W precyzyjnym oświetleniu tej czę-
ści wnętrza pomagają wykusze – element bardzo
charakterystyczny właśnie dla tego obiektu – oraz
świetliki, które zostały umieszczone nad niektóry-
mi pomieszczeniami.
Część niższa domu, czyli długi parterowy pawilon,
jest za to w całości przeszklona i przez to całkowi-
cie transparentna. Przypomina altanę, co nie dzi-
wi, biorąc pod uwagę, że znajdujemy się w uzdro-
wisku. W tej części domu, mniej intymnej i mniej
prywatnej, znajdują się jadalnia, basen, zaplecze
rekreacyjne i przede wszystkim ogród zimowy.
Ogród zimowy biegnie po łuku wzdłuż całej połu-
dniowej elewacji domu. Dach ogrodu też jest w ca-
łości przeszklony. W tej części domu światło może
operować do woli i bez przeszkód, ale trzeba pa-
miętać, że jest to światło wyreżyserowane przez
przyrodę, światło rozproszone i przesiane przez gę-
sty szpaler drzew, co było brane pod uwagę przez
projektantów. W domu w Konstancinie światło gra
jedną z głównych ról, a zostało wyreżyserowane
podwójnie.
VI.
Zdaniem architekt Ewy Kuryłowicz projektowanie
domu jednorodzinnego to szycie na miarę. Nawet
jeśli dom jest bardzo duży jak w tym wypadku – po-
nad 900 metrów – to i tak jest to wielokrotnie mniej
niż przy okazji każdego innego projektu. Tu bie-
głość architekta musi być duża, a zamawiający po-
winien zdecydować się na coś, co jest w pewnym
sensie nieznaną przygodą. W przypadku projektu
domu w Konstancinie jednym z największych wy-
zwań były betony architektoniczne wykonane w fak-
turalnych szalunkach systemowych, które nadały
budynkowi charakter na zewnątrz i we wnętrzach.
Inwestorzy upodobali sobie beton, zaryzykowali,
i prawdopodobnie nie żałują tej decyzji.
Paweł Pięciak
fot. AP
A K
uryłowicz
fot. AP
A K
uryłowicz
kwiecień – czerwiec 2007
– Jakie nowości pojawiły się w ofercie REMEI?
– Firma kładzie duży nacisk na wprowadzanie na
rynek nowych technologii, będących owocem ba-
dań centralnego laboratorium znajdującego się
w Niemczech, w miejscowości Blomberg, jak też
wynikających bezpośrednio z zapotrzebowania lo-
kalnego. Stała, ścisła współpraca pomiędzy do-
radcami technicznymi, znającymi problemy i ocze-
kiwania odbiorcy a chemikami doprowadziła do
powstania serii nowych domieszek do betonu. Bez
sięgania do szczegółów technicznych wspomnieć
można o domieszce COLORox, będącej kontynua-
cją znakomicie rozpoznawanego na rynku COLO-
Ractivu 2000 SR czy też domieszce REBAment
BV 18 – zamienniku REBAmentu BV 10. Zapo-
wiadane są kolejne nowości, wśród których w wy-
branych zakładach wdrożony został plastyfikator
REDUcem XT – domieszka nowej generacji, znacz-
nie obniżająca ilość cementu.
– A co z impregnatami do betonu?
– Ten rynek rozwija się znakomicie. Początkowe
sceptyczne podejście producentów betonu do tego
zagadnienia wynikało z braku doświadczenia, nie-
chęci klientów do ponoszenia dodatkowych kosz-
tów związanych z ochroną powierzchni kupowa-
nych materiałów oraz dużą chłonnością rynku.
W chwili obecnej coraz więcej zakładów przekonu-
je się do stosowania środków konserwujących po-
wierzchnie. Świadczy o tym np. ilość sprzedanych
w zeszłym roku urządzeń spryskujących.
– Klienci chwalą sobie wasze płynne barwniki do
betonu…
– Tak. Barwniki do betonu są ważnym aspektem
w działalności naszej firmy. W ciągu ostatnich 10
lat wykonaliśmy tutaj sporą pracę, powodując, iż
ta forma barwienia zyskała wielu zadeklarowanych
odbiorców, stając się realną alternatywą dla su-
chych metod barwienia. Na korzyść tej metody
przemawia przede wszystkim aspekt technologicz-
ny: łatwość mieszania w betonie, powtarzalność
kolorów i ich liczba (ponad 200 odcieni), niższy w
porównaniu do innych systemów koszt dozownika
a także – last but not least – atrakcyjny stosunek
ceny do jakości. Dodatkowo oferowane są barwniki
specjalistyczne, gdzie indziej niedostępne – jak na
przykład zapewniający trwałe zabarwienie na ko-
lor czarny barwnik DARKODUR. Wszystko to spo-
wodowało, że system barwienia REBAcolor zdo-
był na rynku pozycję wiodącą. Część zakładów sto-
sujących do tej pory barwniki suche albo przeszła
całkowicie na stosowanie farb płynnych REMEI
albo też stosuje je jako alternatywną metodę bar-
wienia. Zwłaszcza duże grupy producenckie, szu-
kając oszczędności kosztów, zwróciły w ostatnim
czasie uwagę na barwniki płynne.
– Co oprócz chemii do betonu poleca REMEI?
– Firma konsekwentnie wdraża od paru lat usługi
związane z badaniami laboratoryjnymi. Poza pod-
stawowymi badaniami kruszyw, betonów i two-
rzeniem receptur oferowana jest także współpraca
przy wdrożeniu Zakładowej Kontroli Produkcji po-
legająca na opracowaniu dokumentacji, jej imple-
mentacji oraz prowadzeniu odpowiednich badań.
– Dziękuję za rozmowę.
Piotr Piestrzyński
p
r
e
z
e
n
t
a
c
j
e
10 lat na rynku
Firma REMEI obchodzi w tym roku 10-lecie swej obecności
w Polsce. Z tej okazji zadaliśmy Arnoldowi Tomali, dyrektorowi
REMEI, kilka pytań dotyczących obecnej sytuacji.
fot. Michał Braszczyński
budownictwo • technologie • architektura
, VÀ
>Ü>ÞÃÊÃÌÀ}
1 äÇÇÊ {xnÊ £ÓÊ Î£Ê ±Ê äÇÇÊ {xÇÊ nÎÊ ÇÇÊ ±Ê LÕÀJÀii°V°«
*ÞiÊL>ÀÜÊ`ÊLiÌÕÊÉʵÕ`Ê VÀiÌiÊ ÕÀÃ
>ÀLÞÊÊÌiV }iÊ`ÊLiÌÕ
4 Anzeigen_pol_dk.indd 4
10.03.2005 9:30:02 Uhr
0
kwiecień – czerwiec 2007
a
r
c
h
i
t
e
k
t
u
r
a
Unikalne w skali światowej znaleziska krasiejow-
skie stały się szansą na promocję wsi, gminy i wo-
jewództwa. Pierwszym krokiem w tym kierunku
był rozstrzygnięty w 2003 r. ogólnopolski konkurs
architektoniczno-urbanistyczny na koncepcję za-
gospodarowania terenów pokopalnianych.
Oto opinia o pracy nagrodzonej l Nagrodą.
Praca otrzymała l Nagrodę za kompleksowe i pełne
rozwiązanie problematyki konkursu, a w szczegól-
ności za ideę warstwowego układu, realizowaną za-
równo w skali urbanistycznej, architektonicznej, jak
i w scenariuszu ekspozycji; wnikliwą analizę uwa-
runkowań przestrzennych; wyeksponowanie istnie-
jących walorów terenu, w tym wyrobiska jako prze-
strzeni wyjątkowej w otaczającym krajobrazie oraz
istniejącego zagospodarowania poprzemysłowego
kopalni; prawidłowe kształtowanie dróg i ścieżek
wokół wyrobiska z platformami i punktami widoko-
wymi; stworzenie jednoznacznie zdefiniowanego,
wyrazistego w krajobrazie akcentu przestrzennego
z transparentną ekspozycją obserwowaną w pełni
sekwencji widoków dla podróżnych kolei.
Zwycięska praca jako jedyna zaproponowała po-
zostawienie terenu kopalni w możliwie nienaruszo-
nym stanie „dostrzegając wartości krajobrazowe
i kulturowe w tym, co na pierwszy rzut oka mo-
gło wydawać się przestrzenią zdegradowaną – nie-
użytkiem”. Zaprojektowano kompleksowe zago-
spodarowanie niecki pokopalnianej, tereny otwar-
te oraz zespół muzealno-naukowy, składający się z
gmachu muzeum paleontologicznego, kompleksu
ośrodka naukowo-badawczego oraz chroniącego
najcenniejsze skamieniałości in situ pawilonu pa-
leontologicznego. Tak główne tezy pracy ujęto w
autorskim opisie do propozycji konkursowej:
Tematem przewodnim koncepcji zagospodarowa-
nia terenu wykopalisk paleontologicznych w Kra-
siejowie jest warstwowość krajobrazu, podłoża,
geologiczna, funkcjonalna. Centrum terenu – wy-
robisko pokopalniane to ogromna wyrwa w ziemi,
ukazująca narastanie kolejnych pokładów geo-
logicznych. Odsłaniają się kolejne „warstwy” cza-
su – eony, ery, okresy. Delikatna, złożona kom-
pozycja, uwidoczniona paradoksalnie przez bru-
talną ingerencję człowieka. Specyficzna struktura
przestrzenna okolic Krasiejowa – przeplatające się
wstęgi lasów, meandrów Małej Panwi, łąki, pola to
ukształtowana, wartościowa całość, którą chcemy
rozpoznać i modyfikując – uszanować. Zaobser-
wowana warstwowość znajduje swoją kontynuację
we wszystkich skalach projektu – od planu urba-
nistycznego, przez zagospodarowanie terenu po-
kopalnianego, aż do architektury muzeum.
W grudniu 2003 r. zespół autorski otrzymał zle-
cenie na projekt pawilonu paleontologicznego, sta-
Śladami silezaura
Krasiejów – niewielka wieś leżąca w gminie Ozimek,
w województwie opolskim – stał się miejscem niezwykłych
znalezisk paleontologicznych już w latach osiemdziesiątych XX w.
Odnajdywane na terenie kopalni odkrywkowej iłów Cementowni
Górażdże szczątki kręgowców okazały się być skamieniałościami
prehistorycznych płazów i gadów. Największą sensacją jest
odkryty w 2000 r. Silesaurus opotensis – najstarszy odnaleziony
pradinozaur – roślinożerny, niewielki (ok. 1 m wysokości),
występujący na terenie Krasiejowa ok. 230 mln lat p.n.e.
fot. Goczołowie Architek
ci
fot. Goczołowie Architek
ci
budownictwo • technologie • architektura
W bryle pawilonu kontrast dla ciężkich ścian z beto-
nu licowego stanowi przeszklona fasada od strony po-
łudniowej i zachodniej, umożliwiając widok zarówno z
wnętrza pawilonu na krajobraz terenu pokopalniane-
go, jak i oglądanie ekspozycji z zewnątrz.
Wewnątrz pawilonu szklana podłoga na ruszcie
stalowym zamocowanym ponad terenem kościo-
nośnym pozwala na bezkolizyjne poruszanie się
osób zwiedzających nad skamieniałościami.
Dla paleontologów zaprojektowano ruchomą plat-
formę poruszającą się nad polem skamieniałości,
które będzie eksplorowane przez kolejne lata. Ob-
serwacja paleontologów przy pracy stanowić bę-
dzie kolejną atrakcję turystyczno-edukacyjną.
Obecnie, w oparciu o zaprojektowany przez auto-
rów masterplan, realizowane są kolejne elementy
zagospodarowania terenu: trapy piesze, ścieżka
edukacyjna, infrastruktura turystyczna.
Podstawowym elementem zagospodarowania jest
stworzenie kręgosłupa ścieżki edukacyjnej, która wy-
korzystując istniejące uwarunkowania bioformiczne
krajobrazu, w sposób atrakcyjny zapozna zwiedzają-
cych/turystów z prehistoryczną fauną i florą.
Wzdłuż projektowanego trapu pieszego, elementu
formy architektonicznej miejscowo unoszącej się,
to znów przylegającej do rzeźbiarskiego, księżyco-
wego podłoża, przewiduje się realizację ciągu pól
ekspozycyjnych – zamkniętych w ramy FORM po-
skramiających nieprzewidywalne, pofałdowane, o
niewyznaczalnej geometrii BIOFORMY.
Pola ekspozycyjne pokazują aranżacje mode-
li dinozaurów oraz scenografii, którą tworzyć bę-
dzie odpowiednio dobrana zieleń, różnorodne na-
wierzchnie (wykorzystanie naturalnych walorów
gleby) oraz rekonstrukcje wymarłych roślin, cha-
rakterystycznych dla danego okresu.
Docelowo obszar krasiejowskich wykopalisk ma sta-
nowić unikalny w skali światowej park edukacyjny,
gdzie harmonijnie połączone zostaną aspekty nau-
kowy, edukacyjny, rozrywkowy oraz rekreacyjny.
Autorzy: Beata Goczoł, Witold Goczoł,
Oskar Grąbczewski, Maciej Grychowski,
Goczołowie Architekci Studio Autorskie Zabrze
i OVO Grąbczewscy Architekci Katowice
nowiącego l etap ośrodka naukowo-muzealnego.
W bardzo krótkim czasie przygotowano koncepcję,
opierając się na nowych wytycznych zleceniodaw-
cy, przekonsultowanych z profesorem Jerzym Dzi-
kiem z Polskiej Akademii Nauk. Nowa koncepcja
musiała uwzględnić ograniczenia wynikające z po-
działów własnościowych, jak również uporać się
z problemem osuwającej się na istniejący namiot
chroniący wykopaliska skarpy. Autorzy zdecydo-
wali o wprowadzeniu nowego elementu – potężnej
żelbetowej ściany oporowej o fakturze odzwiercie-
dlającej warstwowość stanowiącą ideę przewodnią
projektu. Żelbetowo-szklany pawilon został osa-
dzony w naturalnym, delikatnie uformowanym
i dostosowanym do zwiedzania terenie.
Oto krótki opis zrealizowanego w 2006 roku pa-
wilonu paleontologicznego.
Pawilon paleontologiczny powstał z myślą o ochro-
nie i ekspozycji znalezionych w Krasiejowie unika-
towych skamieniałości triasowych gadów i płazów
kopalnych, w postaci stanowiska dokumentacyj-
nego przeznaczonego do zwiedzania.
Obiekt pawilonu oraz ściana oporowa zabezpie-
czająca skarpę to zintegrowana kompozycja prze-
strzenna. Ściana oporowa stanowi również ścia-
nę północną pawilonu oraz tworzy górny taras wi-
dokowy. Zarówno pełne ściany pawilonu, jak i
ściana oporowa wykonane są z żelbetu, z tym że
pawilon wykończony jest betonem licowym, zaś
ściana oporowa betonem fakturowanym. Użycie
różnego typu faktur betonowych na ścianie oporo-
wej w układzie warstwowym stanowi element idei
warstwowości terenu, obrazującej historię Ziemi,
przewijającej się zarówno w pawilonie, jak i w ca-
łej koncepcji konkursowej realizowanego w przy-
szłości zespołu muzealno-naukowego.
fot. Goczołowie Architek
ci
fot. Goczołowie Architek
ci
Rekonstrukcja szkieletu
Metoposaurus diagnosticus
(Meyer, 1842) w widoku
z dołu i z boku, w opar-
ciu o izolowane kości z Kra-
siejowa i proporcje kom-
pletnych szkieletów z Nie-
miec (Fraas, 1913) i Ma-
roka (Dutuit, 1976)
kwiecień – czerwiec 2007
– Czy Rospuda będzie powtarzalnym problemem
na inwestycjach drogowych w Polsce?
– Rospuda to istotny problem. Trzeba na nią patrzeć
nie jako na problem ekologiczny. Zaistniała wtedy,
gdy ekolodzy stwierdzili, że muszą zaatakować. Ro-
spuda to problemy polityczne, a nie ekologiczne.
Gdybyśmy inny projekt przygotowali do realizacji, to
nie byłaby to Rospuda, tylko inna lokalizacja. Tam
nie było polskich ekologów. Całością zarządzali spe-
cjaliści z Greenpeace, a argumenty, które przedsta-
wiono, były nierzetelne i nie do końca prawdziwe.
– Nie chcieliśmy rozmowy zaczynać od tematu Ro-
spudy, ale już poszło. Odwołam się do przykładu
Hiszpanii. Tam po wybudowaniu dróg o 40% spa-
dła śmiertelność w wypadkach drogowych. Czy
Pana zdaniem jest u nas świadomość społeczna
tego faktu? Czy czasem nie warto poświęcić ka-
wałka lasu, żeby uratować ileś istnień ludzkich?
– Jest pewien truizm w udowadnianiu pewnych oczy-
wistych prawd. Nawet te działania, które podejmu-
jemy, związane z budową dróg w obszarach chro-
nionych – zawsze towarzyszy im głęboka konsultacja
związana z możliwościami i standardami ochrony ga-
tunku czy też siedliska, albo innych uwarunkowań
środowiskowych. Przygotowując dzisiaj inwestycję,
stosujemy nie tylko dobre rozwiązania inżynierskie,
ale także kompensaty przyrodnicze. Jeśli droga sta-
nowi uciążliwość dla ptaka czy zwierzęcia, my pro-
ponujemy jego przeniesienie. Stwarzamy mu warunki
do rozwoju w innym miejscu. Takie rozwiązania sto-
suje się na całym świecie, i mówienie o tym, że te
rozwiązania są niemożliwe, jest nieprawdą.
Jeżeli chodzi o śmiertelność w wypadkach, na-
leżymy do absolutnej czołówki. Stara piętnastka
zbudowała infrastrukturę drogową, a potem uzna-
ła, że trzeba chronić przyrodę. Opracowano dy-
rektywę unijną i wprowadzono obszary Natura
2000. My nie mając infrastruktury, sami wpro-
wadziliśmy sobie te obszary. Z jednej strony mamy
fundusze unijne do skonsumowania na inwestycje
drogowe, a z drugiej ograniczenia w ich budowie.
Na Podlasiu nie ma korytarza, w którym nie „uda-
łoby” się wejść w konflikt z Unią. Czego się nie do-
tkniemy, będziemy w kolizji. Przy braku dobrej woli
ze strony ekologów nie uda się tam niczego zbu-
dować. Jaka jest perspektywa dla Podlasia? Prze-
brać mieszkańców regionu w stroje ludowe i niech
przyjmują turystów. Będzie to taka enklawa eko-
logiczna w Europie, a młodzież z tamtych terenów
będzie zasilać rzesze pracowników w Irlandii.
– Czy uda się uniknąć kolejnych Rospud?
– Nie uda się. Można te problemy zminimalizować
w ramach zrównoważonego rozwoju. Uznajemy,
że nie ma rozwoju Polski bez rozwoju sieci dróg.
Ekolodzy mówią: „Tak, my chcemy budować”, ale
potem okazuje się, że to tylko demagogia. Polska
może stać się doliną krzemową, ale bez dróg nie
będzie inwestycji. Rospuda staje się symbolem.
My mamy obecnie takie technologie i przezna-
czamy na nie ogromne pieniądze, które pozwalają
nam godzić problemy infrastruktury drogowej, i ro-
bić to w jak najmniejszej kolizji z przyrodą. Europa
mogłaby się tego od nas tu uczyć. Przykład Ro-
spudy unaocznił jednak problem braku miejsca na
merytoryczną dyskusję.
– Skończmy temat ekologii. Byliśmy na Kongresie
Drogowym. Z jednej strony widzieliśmy ministra
transportu, który mówił, że trzeba budować.
Z drugiej strony – wykonawców – którzy tłumaczyli
„dlaczego tak drogo”. Na rynku inwestycji dro-
gowych powstała pewna sytuacja patowa. Czy
Pana zdaniem jest z niej wyjście?
– Moim zdaniem mamy do czynienia z syndromem
wahadła. W poprzednich latach rynek, który stop-
niowo się powiększał, był poddawany presji wy-
konawców. Firmy chcąc za wszelką cenę zdobyć
zlecenie, wygrywały przetargi nawet po zaniżonych
cenach. Tak było w latach 2002-2004. Nowa per-
spektywa 2007-2012 pokazuje kierowany na ry-
nek duży strumień pieniędzy. Mamy do czynienia
z odbiciem, czyli ofertami przekraczającymi na
przetargach nawet o 100% kosztorysy inwestor-
skie. To samo pojawiło się wśród producentów ma-
teriałów dla drogownictwa: kruszyw, cementu, as-
faltu czy stali. W końcówce roku 2006 nastąpiły
zmiany cen, a kolejne były wiosną. Moim zdaniem
ta druga podwyżka nie jest już niczym uzasadnio-
na. Dla wykonawców robót jest to czasami dra-
matyczne. Ci, którzy wygrali przetargi późną jesie-
nią, „jadą” teraz na stratach. Właśnie syndrom wa-
hadła spowodował taką reakcję rynku. Teraz wa-
hadło mamy znowu pod ścianą. W odpowiedzi na
te wysokie oferty nasza dyrekcja uruchamia, przy
zaangażowaniu ośrodków naukowych, program
przygotowania technologii alternatywnych.
b
u
d
o
w
n
i
c
t
w
o
Drogi na wahadle
– W odpowiedzi na te wysokie oferty cenowe wykonawców nasza
dyrekcja uruchamia, przy zaangażowaniu ośrodków naukowych,
program przygotowania technologii alternatywnych. Będziemy
chcieli jeszcze bardziej wdrożyć technologię betonową – mówi
Zbigniew Kotlarek, dyrektor Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych
i Autostrad. Jego zdaniem prawdopodobnie w przyszłym roku
poznamy urealniony plan inwestycji drogowych przewidzianych
na lata 2007-2013.
fot. P
iotr P
iestrzyński
budownictwo • technologie • architektura
– Czy udało się przewidzieć wzrost cen, tworząc
program budowy na lata 2007-2012?
– Wiedzieliśmy, że ceny muszą w końcu znormal-
nieć. Przewidywaliśmy to, ale ten wzrost cen nie
był doszacowany. Według nas wzrost mógł sięgać
30-40%, a tu mamy do czynienia nawet ze 100%.
To zbyt gwałtowna, nagła, wstrząsowa reakcja ryn-
ku, która musi się trochę cofnąć. Rynek te wzro-
sty sam zweryfikuje. My możemy tylko podjąć dzia-
łania, którymi zmienimy warunki kontraktów po-
przez możliwości zastosowania surowców lokalnych
czy technologii alternatywnych. Myślę, że za nami
pójdą inni zamawiający. Chcemy proponować budo-
wę poprzez recykling, chcemy wykorzystać gruz bu-
dowlany np. do warstw mrozoochronnych czy dol-
nych warstw podbudowy albo wrócić do lat 70-80.,
kiedy w większym stopniu były stosowane materiały
miejscowe: pospółki, kruszywa produkowane z ma-
teriałów miejscowych. Te zmiany w specyfikacjach
powinny dać sygnał producentom materiałów.
Przetargi idą teraz po cenach najwyższych i dlate-
go może się zmniejszyć ilość zadań, które zostaną
zrealizowane.
– W opracowaniach przedwojennych czytałem
właśnie o stosowaniu materiałów lokalnych, które
pozwalały taniej budować i rozwijać określony re-
gion. Chciałem zapytać o beton...
– W wielu dyskusjach padało pytanie, co będzie
lepsze: beton czy bitum? Przykład niemiecki poka-
zuje, że można stosować technologię cementową.
Ale takie decyzje mają charakter polityczny. Sto-
sowanie technologii betonowej to zastosowanie ma-
teriałów lokalnych. Będziemy chcieli jeszcze bar-
dziej wdrożyć technologię betonową. Są dywagacje:
jak się mają koszty eksploatacji drogi betonowej do
kosztów budowy. Co jest droższe, a co jest tańsze?
Biorąc pod uwagę, że ropa jest surowcem pocho-
dzącym z importu, a cement produktem polskim,
dla zrównoważenia wszystkich oczekiwań będzie-
my stosować nawierzchnie betonowe. Problemem
jest również to, że firm, które mogłyby budować na-
wierzchnie betonowe, jest niewiele.
– Przed laty podobny boom inwestycyjny miał
miejsce w Niemczech Wschodnich. Czy Niemcy
mieli podobne problemy?
– Było to dużo łatwiejsze niż u nas. Na tereny by-
łego NRD weszły firmy niemieckie o ogromnym po-
tencjale, z gotowymi technologiami. Przy dużym
potencjale finansowym było to łatwiejsze. U nas
cała gospodarka musi się dostroić do tego boomu.
Ceny się równoważą, i myślę, że w przyszłym roku
dojdzie do ich uspokojenia. Problemami naszymi
oprócz cen są: legislacja, biurokracja i braki ka-
drowe praktycznie na każdym szczeblu. Problema-
tyczna jest współpraca z urzędami wojewódzkimi
na etapie przygotowania inwestycji. Na etapie wy-
konawstwa zastanawiamy się, czy potencjał wy-
konawczy w Polsce jest wystarczający do realizacji
tego programu inwestycyjnego.
– Kiedy poznamy zweryfikowany program 2007-
2012?
– Nie potrafię na to odpowiedzieć. Na pewno nie
w tym roku, gdyż nie ma wystarczających danych,
by ten program zweryfikować. Prawdopodobnie
urealniony plan poznamy w przyszłym roku.
– Dziękujemy za rozmowę
Piotr Piestrzyński
Adam Karbowski
Według wiceminister infrastruktury Barbary Kon-
drat w najbliższych latach będziemy mieli do roz-
dysponowania na infrastrukturę transportową 19
mld euro z Unii Europejskiej, z czego 11 miliardów
na drogi. 8,27 mld euro będzie pochodziło z Fun-
duszu Spójności, a 2,65 mld euro z Europejskiego
Funduszu Rozwoju Regionalnego. Wśród zagrożeń
programu minister Kondrat wymieniła: protesty or-
ganizacji ekologicznych, problemy rynku wykonaw-
czego, trudności z zapewnieniem środków na przy-
gotowanie projektów, wzmocnienie współdziałania
instytucji centralnych – ministerstw infrastruktury,
rozwoju regionalnego i finansów oraz kwestie ka-
drowe i płacowe. Wśród szans wymieniła moż-
liwość zbudowania do 2020 roku zaplanowanej
sieci autostrad i dróg ekspresowych, budowę za-
sadniczego szkieletu dróg do 2013 roku oraz roz-
wój rynku budowlanego i wykonawczego.
– Stoimy przed szansą stworzenia najnowocze-
śniejszego systemu dróg w Europie – mówił prof.
Dariusz Sybilski z Instytutu Badawczego Dróg
i Mostów. – By zmniejszyć ryzyko niezrealizowania
w terminie inwestycji, proponuję wykorzystywać
materiały lokalne, m.in. wapienie, dolomity, piaski,
pospółki czy żwiry. Dopuszczać materiały alterna-
tywne: żużle, łupki, pyły. Z tego co wiem, na razie
projektanci nie wpisują tych materiałów, a inwesto-
rzy nie zgadzają się na ich stosowanie, i to musimy
zmienić. Nawierzchnie budowanych dróg powin-
niśmy dostosować do dostępności materiałów lo-
kalnych i robić nawierzchnie półsztywne lub kom-
pozytowe – tłumaczył prof. Sybilski. – Im mniejsza
szczegółowość projektu, tym większa swoboda wy-
boru materiału przez wykonawcę – dodał.
pie
O drogowych szansach i zagrożeniach
Przemysł cementowy działający w Polsce
włącza się do Narodowego Programu
Budowy Dróg, przewidzianego na lata
2007-2013. – Nasze zakłady są w stanie
dostarczać na czas ilości cementu zgodne
z zapotrzebowaniem – zapewniał Jan Deja,
dyrektor Biura Stowarzyszenia Producentów
Cementu, podczas konferencji Polskiego
Kongresu Drogowego, która 6 marca odbyła
się w Warszawie. Konferencja poświęcona
była szansom i zagrożeniom na starcie
Narodowego Programu Budowy Dróg.
fot. P
iotr P
iestrzyński
O szansach i zagrożeniach
Narodowego Programu
Budowy Dróg mówili m.in.
(od lewej): Barbara
Kondrat, wiceminister infra-
struktury, Jerzy Polaczek,
minister infrastruktury
i Zbigniew Kotlarek, szef
GDDKiA i prezes Polskiego
Kongresu Drogowego
kwiecień – czerwiec 2007
Technologia, którą wykorzystał, pochodziła ze Sta-
nów Zjednoczonych, gdzie przez kilkanaście lat
zdobywał bogate doświadczenie jako kierownik
budowy – wybudował ponad dwa miliony metrów
kwadratowych nawierzchni betonowych.
Inna technologia
Technologia, którą wykorzystuje przy budowie
dróg, ścieżek rowerowych czy ciągów dla pieszych,
jest nowatorska w Polsce. Polega ona na budowa-
niu dróg z betonu zbrojonego prętami stalowymi.
Zastosowanie takiego rozwiązania wpływa korzyst-
nie na właściwości nawierzchni. Beton doskonale
przenosi obciążenia na ściskanie, a zastosowanie
prętów zbrojeniowych zwiększa możliwość prze-
noszenia obciążeń zginających, czyli takich, jakimi
oddziałują na nawierzchnię pojazdy poruszające
się po niej. W efekcie otrzymujemy drogę, która
ma dużą wytrzymałość na zginanie, przy niewiel-
kiej grubości płyty – rzędu 10-13 centymetrów.
Kolejnym interesującym rozwiązaniem jest wyko-
nywanie krawężników „na mokro”. Formowanie,
tworzenie łuków, obniżanie wysokości krawężnika
na podjazdy do posesji odbywa się na miejscu bu-
dowy ze świeżego betonu.
Dużą zaletą takiego rozwiązania jest fakt, że nie za-
chodzi konieczność przenoszenia ciężkich elemen-
tów prefabrykowanych, których waga niejednokrot-
nie przekracza 100 kg. W ten sposób uzyskujemy
krawężnik o wysokiej trwałości, który jest wykony-
wany w znacznie szybszy sposób niż tradycyjny.
Wybrane realizacje
W ciągu dziesięciu lat drogi betonowe na trwałe wpisały
się w krajobraz Tarnowa. W 2006 roku powstało kil-
kanaście odcinków dróg, ścieżek rowerowych czy chod-
ników o łącznej długości prawie 3000 metrów. Są to
drogi o grubości płyty betonowej 13 cm, zbrojone siat-
ką. W tabeli 1 przedstawiono wybrane odcinki.
Oprócz dróg powstały również ścieżki rowerowe i ciągi
piesze. Wykonane są w podobny sposób jak nawierzch-
nie drogowe. W ich budowie zastosowano zbrojenie
siatką stalową i zmniejszono grubość płyty betonowej
do 10 cm. Poniżej przedstawiono przykłady ścieżek ro-
werowych wykonanych w technologii betonowej:
b
u
d
o
w
n
i
c
t
w
o
– ul. Legionów – szerokość 4 m, długość 330 m
– ul. Legionów – szerokość 2 m, długość 260 m
– ul. Chrobrego – szerokość 4 m, długość 660 m.
Kolejną ważną inwestycją jest budowa infrastruktu-
ry drogowej w Zakładach Azotowych w Tarnowie-
Mościcach. Są to drogi przystosowane dla ruchu sa-
mochodów ciężarowych. Na 40-centymetrowej pod-
budowie z kruszywa łamanego układana jest 22-cm
warstwa betonu z podwójnym zbrojeniem. Łącznie
ma powstać 1900 metrów, z czego wybudowano
już 800 metrów drogi o szerokości 6 metrów.
Zalety dla samorządowców
Ze względu na swój jasny kolor beton znacz-
nie polepsza widoczność na drogach, co znacz-
nie zwiększa bezpieczeństwo poruszających się lu-
dzi i pojazdów. Po drugie, następuje znaczna re-
dukcja kosztów związanych z oświetleniem, nawet
o 50%, co przyczynia się do ochrony środowiska
poprzez zmniejszenie zużycia energii.
Koszt budowy jest porównywalny z nawierzchnią
asfaltową. Wykonanie 1 m
2
płyty betonowej wraz z
podbudową wynosi około 100 PLN. Przy założeniu,
że okres użytkowania wynosi 30 lat, rok eksploata-
cji będzie kosztował niewiele ponad 3 PLN/m
2
.
Drogi betonowe stanowią doskonałą alternatywę
w budowie infrastruktury komunikacyjnej miast.
Takie cechy jak: brak koleinowania, jasność na-
wierzchni, wysoka trwałość oraz porównywalne
koszty budowy powodują, że z dużym powodze-
niem mogą konkurować z innymi technologiami
wykonywania nawierzchni drogowych.
mgr inż. Grzegorz Kijowski
Lp.
ulica
długość
drogi, metry
szerokość drogi,
metry
1 św. Wojciecha
330
5
2 Kacza
90
5
3 Burkiewicza
420
5
4 Olszewskiego
95
5
5 3 Maja
140
5
6 Batalionów Chłopskich
125
5, niekiedy 6
7 Kasprzyka
80
5
8 Wiciarzy
70
5
9 Wiosenna
150
6
10 Zaciszna
170
6
11 Ciołkoszków
70
5
Tarnowskie concrete’ne drogi
W dużym ośrodku miejskim, jakim jest Tarnów, w ciągu
ostatnich kilku lat powstało wiele odcinków dróg z nawierzchnią
betonową. Pierwsze doświadczenia zdobyto w 1997 roku, kiedy to
wybudowano pierwszy odcinek drogi. Inicjatorem i pomysłodawcą
budowy dróg w tej technologii był Wiesław Fryz, właściciel firmy
budowlanej.
fot. Grzegorz Kijowski
Tabela 1. Drogi wybudowane w Tarnowie w 2006 roku z be-
tonu cementowego
Krawężniki wykonane
na miejscu budowy
Chodniki i drogi rowerowe
wykonane na osiedlu
Westerplatte
fot. Grzegorz Kijowski
fot. Grzegorz Kijowski
budownictwo • technologie • architektura
kwiecień – czerwiec 2007
Historia z drogami betonowymi w gminie Bochnia
zaczęła się w połowie lat 90. ubiegłego stulecia.
Wtedy to na pierwszą kadencję został wybrany wójt
Jerzy Lysy. Z wykształcenia budowlaniec, z praktyką
(przez cztery lata pracował w Wojskowych Zakła-
dach Budowlanych w Bochni). Do stosowania be-
tonu nikt go nie musiał przekonywać. – Miałem al-
ternatywę: albo dojazdy do domów znajdujących się
w ciężkim terenie będę nasypywał kamieniami żuż-
lowymi, albo skorzystam z bardziej trwałego rozwią-
zania, jakimi są drogi betonowe – opowiada. I tak
ludzie mieszkający na danym obszarze zbierali się
przez kilka dni, najpierw wyrównywali podłoże, na
którym mieli ułożyć drogę, później układali deski,
wytyczając trasę, a na samym końcu zagęszczali
i wyrównywali beton przywieziony z wytwórni.
Beton – połączenie trwałości i niskiej ceny
Beton jest materiałem, który możemy wykorzystać
w trudnych warunkach. Ze względu na jego wła-
ściwości, do wykonania drogi wystarczy kilka nie-
zbędnych narzędzi: deski do wytyczenia drogi, li-
stwy do zagęszczania, przekładki do dylatacji oraz
zacieraczki, by nadać odpowiednią fakturę na-
wierzchni. Swoją prostotę przejawia również w tym,
że społeczność lokalna może uczestniczyć w budo-
wie drogi. Musi być oczywiście właściwy nadzór ze
strony gminy, by uniknąć błędów podczas budowy.
Przy takich założeniach koszt wybudowania 1m kw.
drogi wynosi około 30 PLN. Jak widać, jest to naj-
tańsze rozwiązanie, aby droga służyła przez długi
czas. Po kilkunastu latach użytkowania i mimo po-
wodzi, jakie dotknęły te tereny, drogi betonowe do-
skonale sprawdzają się w tak trudnych warunkach.
Dodatkową zaletą takiego sposobu budowania jest
integracja ludzi, która pozytywnie wpływa na klimat
panujący w gminie. Ludzie są w stanie wybudować
nawet 100 metrów takiej drogi na dzień.
Kilka miejsc w gminie
Łącznie zostało wybudowanych około 40 km dróg
betonowych. Są one o szerokości około 3 metrów,
z wybudowanymi zatoczkami, by samochody ja-
dące z naprzeciwka mogły się wyminąć. Grubość
płyty betonowej to 17 cm, a zastosowany beton
jest klasy B25. Są to drogi, po których poruszają
się samochody osobowe, traktory lub konie.
Możemy je spotkać między innymi w Łapczycy,
zjeżdżając z drogi krajowej nr 4. Odcinek ma dłu-
gość około 1500 metrów. Również poruszamy się
po nich w Słomce, Proszówkach, Pogwizdowie,
Nieprześni, Woli Nieszkowskiej. Bardzo odważnym
rozwiązaniem było wybudowanie drogi w wąwozie
lessowym w Gorzkowie, gdzie beton był jedynym
rozwiązaniem, ze względu na podłoże.
Z zamiłowania do betonu
Wójt Lysy, wykorzystując swoje uprawnienia bu-
dowlane, zaprojektował i nadzorował budowę
krytej pływalni w Proszówkach. Konstrukcja hali
została wykonana z żelbetu. Zdołał również wybu-
dować 10 sal gimnastycznych wykonanych z pre-
fabrykatów betonowych.
mgr inż. Grzegorz Kijowski
Gdzie asfalt nie może,
tam beton pośle
– Gmina Bochnia rozciąga się na przestrzeni ponad 50 km wzdłuż rzeki Raby. Położona jest na pograniczu Kotliny
Sandomierskiej i Pogórza Wielickiego. Część północna jest płaska, a południowa ma bardzo zróżnicowany teren,
gdzie budowa dróg przysparza wielu trudności. Wykonawcy nie mogą użyć tam ciężkiego sprzętu ze względu
na trudne uwarunkowania technologiczne. Tam właśnie w czynie społecznym ludzie budują drogi betonowe,
które prowadzą do ich domów – mówi wójt gminy Bochnia.
fot. Grzegorz Kijowski
fot. Grzegorz Kijowski
fot. Grzegorz Kijowski
fot. Grzegorz Kijowski
b
u
d
o
w
n
i
c
t
w
o
Droga betonowa ze żłobio-
nymi rowkami ułatwiaja-
cymi poruszanie się koniom
w trudnym, pagórkowatym
terenie
budownictwo • technologie • architektura
Historia autostrady A18 sięga przełomu lat 30.
i 40. dwudziestego wieku. Niemcom udało się
wtedy zbudować jedną jezdnię. Zbudowane przez
nich obiekty mostowe były na tyle długie, że mogły
pomieścić drugą jezdnię. Jednak prace zostały za-
kończone na pierwszej połowie. Obecnie droga na
odcinku Golnice – Krzywa nie posiada jeszcze sta-
tusu autostrady i jest drogą krajową nr 18.
Budowę jezdni północnej DK18 podzielono na
4 pododcinki.
– Pracę zaczęliśmy od Olszyny, gdyż tiry blokowały
przejście graniczne – mówi mgr inż. Barbara Paw-
lak z GDDKiA w Zielonej Górze, project manager
„Budowy drogi krajowej nr 18 na odcinku Olszyna
– Golnice (jezdnia północna)”.
Od wycięcia lasu i burzenia
Według Barbary Pawlak budowa północnej jezdni
rozpoczęła się od wycięcia lasu i wyburzenia sta-
rych mostów. Nie spełniały parametrów, trzeba je
było wyburzyć i postawić nowe obiekty nadauto-
stradowe. Na odcinku Olszyna – Golnice było 49
obiektów nad i w ciągu drogi.
Przyszła autostrada A18 zaczyna się nad Nysą
w Olszynie. Na pierwszym pododcinku była już do-
budowana jezdnia północna. Te 9 km z bitumiczną
nawierzchnią GDDKiA zbudowała jeszcze w latach
90.
By zrealizować tak duże zadanie, konieczny był do-
bry nadzór. W opisywanym kontrakcie pełniła go
Grupa Arcadis. Na początku prac nadzór sprawo-
Autostrada A18 na pewno będzie gotowa
na Euro 2012. W czerwcu br. zostanie
oddana uroczyście do użytku jezdnia
północna drogi krajowej nr 18, a do 2010
roku jezdnia południowa. Wartość robót
na jezdni północnej zamknęła się kwotą
netto 70,2 mln euro. Ponieważ projekt
ten przyczynia się do zmniejszania różnic
gospodarczych i społecznych pomiędzy
obywatelami Unii Europejskiej, ¾ kwoty
jego realizacji pochodzi z Funduszu
Spójności.
b
u
d
o
w
n
i
c
t
w
o
fot. P
iotr P
iestrzyński
Autostrada do Europy
Nowa jezdnia północna
DK18 – przyszła autostrada
A18
fot. P
iotr P
iestrzyński
kwiecień – czerwiec 2007
stosowali także dyble i kotwy. Szczeliny podłużne
były wypełniane zalewą drogową termoplastyczną
z kordem, a szczeliny poprzeczne – profilami gu-
mowymi.
Nawierzchnia była uszorstniana jutą i pielęgnowa-
na emulsją na bazie parafiny.
Jakie osiągnięto parametry betonu? Np. na budo-
wie pododcinka III (wykonawca Skanska SA) śred-
nia wytrzymałość betonu B40 na ściskanie po 28
dniach wynosiła 61,03 MPa, a wytrzymałość na
rozciąganie przy zginaniu – 6,86 MPa. Wykonaw-
ca osiągnął średnią nasiąkliwość 3,85%. Wszyst-
kie próby wykazały pełną odporność na działanie
środków odladzających.
O jeden most nad Bobrzą
Gdyby nie trudności z oddaniem mostu na Bobrzy
w Golnicach, całe zadanie – budowa jezdni pół-
nocnej – byłoby ukończone. Jednak wykonawca
wało nawet 40 osób. Jerzy Matak, inżynier kontrak-
tu, uważa, że najwięcej problemów było z wodami
gruntowymi, zarówno przy budowie nawierzchni
jak i przy budowie obiektów mostowych.
Czy były problemy z betonem: – Nie było, ale tyl-
ko dzięki temu, że aż „do bólu” trwało ustalanie
receptur – tłumaczy Jerzy Matak. – Betony mo-
stowe były produkowane na jednym węźle, w Iło-
wej. Z kolei betony nawierzchniowe były przy-
gotowywane w wytwórniach wykonawców na po-
szczególnych pododcinkach.
Beton nawierzchniowy na każdym pododcinku
układany był przy zastosowaniu układarki do be-
tonu nawierzchniowego. Maszyna układała na-
wierzchnię na szerokości 11 m. Nawierzchnia
z betonu cementowego klasy B40 ma 25 cm gru-
bości. Potem jest geowłóknina 450/550 g/m
2
o grubości 2 mm. Podbudowa z chudego betonu
(6-9 MPa) – ma 18 cm grubości. Wykonawcy za-
W ciągu DK18 i nad nią
trzeba było wyburzyć
wszystkie obiekty mostowe
fot. Magdalena Wilk
Układanie nawierzchni
betonowej
fot. Magdalena Wilk
budownictwo • technologie • architektura
2008 roku czeka nas rozpoczęcie budowy – mówi
Barbara Pawlak. Według niej koszt realizacji II eta-
pu zamknie się kwotą 520 mln złotych, a zadanie
zostanie wykonane do 2010 roku. – By dostoso-
wać drogę do parametrów autostrady, będziemy
musieli jeszcze wybudować 15 przejść dla zwie-
rząt – dodaje Barbara Pawlak.
Piotr Piestrzyński
tego pododcinka musiał nie tylko zbudować most,
ale także załatwić wszystkie procedury z nim zwią-
zane, łącznie z pozwoleniem na budowę. Nie dość,
że procedury przeciągnęły się, to jeszcze wyko-
nawcom przeszkodziła powódź w sierpniu 2006
roku. Most na Bobrzy w Golnicach to największy
obiekt w ciągu przyszłej autostrady A18, ma 174
m długości.
Chodzi o most na jezdni… południowej. Most na
jezdni północnej został zbudowany razem z kil-
kunastokilometrowym odcinkiem betonowej auto-
strady A18 na odcinku Golnice – Krzywa w 1995
roku. Tak więc do zakończenia zadania „Budowa
jezdni północnej…” została do wykonania przepra-
wa przez Bobrzę na jezdni południowej i około 1,5
km nawierzchni betonowej na jezdni południowej.
– Jak skończymy ten most do końca maja, to w
czerwcu 2007 roku pojedziemy do Golnic już jezd-
nią południową – tłumaczy Barbara Pawlak.
Drugi etap do 2010 roku
W drugim etapie zostanie zmodernizowana jezdnia
południowa drogi krajowej 18 oraz cały odcinek
dostosowany do parametrów autostrady. – Do koń-
ca 2007 roku chcemy zrobić projekt budowlany i
wykonawczy drugiego etapu. Potem przetarg i w
Warszawa
Lublin
Kielce
Rzeszów
Kraków
Katowice
Opole
Wrocław
Łódź
Poznań
Zielona Góra
Szczecin
Bydgoszcz
Gdańsk
Olsztyn
Białystok
Legnica
Bolesławiec
Żagań
Żary
I
II
III
IV
Lokalizacja
Wykonawca
Wartość robót
netto (euro)
w tym
data
podpisania
kontraktu
data
rozpoczęcia
robót
czas trwania robót/
data zakończenia
robót
ISPA 75%
BUDŻET 25%
Pododcinek I: Modernizacja
północnej jezdni od węzła
„Olszyna” (0+633) do wę-
zła „Królów” (9+550)
Skanska SA Polska
6.429.029,00 4.821.771,75
1.607.257,25 20.09.2004 r. 20.10.2004 r.
14 miesięcy /
12.2005 r.
Pododcinek II: Dobudowa
północnej jezdni od węzła
„Królów” (9+550) do wę-
zła „Żary” (24+930)
Max Bogl Bauunter-
nehmung GmbH&Co.
KG / Berger Bau
GmbH, Niemcy
19.221.710,00 14.416.282,50 4.805.427,50
5.10.2004 r. 4.11.2004 r.
22 miesiące /
3.09.2006 r.
Pododcinek III: Dobudowa
północnej jezdni od węzła
„Żary” (24+930) do węzła
„Iłowa” (37.+500)
Skanska SA Polska
12.339.212,00 9.254.409,00
3.084.803,00 20.09.2004 r. 20.10.2004 r.
22 miesiące /
19.08.2006 r.
Pododcinek IV: Dobudowa
północnej jezdni od węzła
„Iłowa” (37+500) do wę-
zła „Golnice” (71+533)
Walter – Heilit Ver-
kehrswegebau GmbH
/ Warbud SA, Niemcy
27.289.327,00 20.446.995,25 6.822.331,75 21.09.2004 r. 20.10.2004 r.
22 miesiące /
19.08.2006 r.
Zarządzanie i nadzór nad
budową drugiej jezdni drogi
krajowej nr 18, odcinek Ol-
szyna (0+633) – Golnice
(71+533)
Nadzór: ArcadisInfra
BV / Arcadis Eko-
konrem Sp. z o.o./
Profil Sp. z o. o., Ho-
landia
4.983.503,00 3.737.627,25
1.245.875,75
2.08.2004 r. 1.10.2004 r.
36 miesięcy (w tym
12 miesięcy okre-
su gwarancyjnego)
30.09.2007 r.
Razem
70.262.781,00 52.697.085,75 17.565.695,25
Zdjęcie lewe: wypełnianie
szczelin podłużnych
na jezdni północnej.
Zdjęcie prawe: jezdnia
południowa, pochodząca
z przełomu lat 30. i 40.
XX wieku zaczyna przy-
pominać schody i wymaga
niezwłocznego remontu.
Imponujące jest, że prze-
trwała prawie 70 lat
Jezdnia północna DK18
na odcinku Olszyna – Gol-
nice podczas budowy
była podzielona na cztery
pododcinki
fot. P
iotr P
iestrzyński
fot. Magdalena Wilk
0
kwiecień – czerwiec 2007
1. Wprowadzenie
Po prawie 100 latach eksploatacji drogowych na-
wierzchni betonowych współcześnie można wy-
różnić następujące rodzaje nawierzchni:
– nawierzchnie niezbrojone i niedyblowane
– nawierzchnie niezbrojone, ale dyblowane i z ko-
twami
– nawierzchnie zbrojone ze szczelinami dyblowa-
nymi
– nawierzchnie ze zbrojeniem ciągłym bez szcze-
lin poprzecznych
– nawierzchnie z betonu sprężonego
– nawierzchnie prefabrykowane
– nawierzchnie złożone (mieszane), tj. podbudowa
betonowa, na której ułożona jest cienka warstwa
z mieszanki mineralno-asfaltowej lub warstwa
betonowa ułożona na istniejącej nawierzchni as-
faltowej (whitetopping).
Praktyczne zastosowanie w światowej technice
drogowej znalazły nawierzchnie: dyblowane i ko-
twione, niezbrojone i niedyblowane, ze zbrojeniem
ciągłym oraz nawierzchnie złożone (mieszane).
Poszczególne rodzaje nawierzchni są stosowane w
różnych krajach. Można powiedzieć, że każdy kraj
posiada swoją specyfikę. Przykładowo Niemcy sto-
sują nawierzchnie dyblowane i kotwione, Belgowie
nawierzchnie o ciągłym zbrojeniu. Francuzi stosu-
ją dyblowane i kotwione oraz o ciągłym zbrojeniu,
jak również stosują grube płyty niedyblowane. An-
glicy preferują typ nawierzchni złożonych (miesza-
nych). Różne też stosowane są podbudowy tych
nawierzchni. Najczęściej stosowanymi rodzajami
podbudów są podbudowy z chudych betonów (za-
bezpieczonych przed erozją geowłókniną), z mie-
szanek mineralno-asfaltowych, a także z kruszywa
rozdrobnionego.
Są wady i zalety poszczególnych rodzajów na-
wierzchni, zależne m.in. od specyfiki ruchu, utrzy-
mania, warunków klimatycznych itp.
W Polsce jak dotąd budowano nawierzchnie dyblowa-
ne i kotwione. Ogółem począwszy od połowy lat 90.
ubiegłego wieku wybudowano w Polsce na drogach
krajowych i autostradach ok. 190 km nawierzchni
betonowych w technologii tradycyjnej, tj. z dyblami
b
u
d
o
w
n
i
c
t
w
o
Polskie doświadczenia z betonowymi
nawierzchniami bez szczelin
poprzecznych
11 cm
23 cm
φ20 co 18 cm
φ12 co 70 cm
0,7 m
pręty podłużne
φ
20 co 18 cm
pręty poprzeczne
φ12 co 70 cm
połączenie prętów
na długości 0,7 m
65°
Rys. 1. Schemat lokalizacji
zbrojenia w płycie
4,80 m
1,10 m
0,23 m
0,65 m
Rys. 2. Schemat rozmieszczenia bloków kotwiących nawierzchnię
fot. Michał Braszczyński
Fot. 1. Budowa nawierzchni
o ciągłym zbrojeniu – układ
zbrojenia
budownictwo • technologie • architektura
i kotwami. Na autostradzie A4 w pobliżu Wrocławia
w ramach modernizacji nawierzchni tej autostrady
został ułożony doświadczalny odcinek z betonu o cią-
głym zbrojeniu, bez szczelin poprzecznych.
Podobny odcinek nawierzchni bez szczelin po-
przecznych o ciągłym zbrojeniu został ułożony na
lotnisku w Lublinku koło Łodzi.
W artykule przedstawione zostaną polskie do-
świadczenia w budowie pierwszych odcinków eks-
perymentalnych nawierzchni betonowej bez szcze-
lin poprzecznych.
2. Technologia modernizacji nawierzchni auto-
strady A4
W 2002 roku rozpoczęto modernizację autostrady
A4 z Wrocławia do Krzywej (w kierunku zachod-
nim do granicy z Niemcami – długości ok. 100
km), na której układana jest nawierzchnia betono-
wa. Stara nawierzchnia autostrady wybudowana w
latach 30. ubiegłego wieku składała się z płyt be-
tonowych o grubości 20 cm, ułożonych na pod-
łożu gruntowym. Płyty te wyburzono i poddano re-
cyklingowi, a uzyskane kruszywo wbudowano do
warstwy mrozoochronnej oraz podbudowy z chu-
dego betonu.
Projektowana konstrukcja nawierzchni przedmioto-
wej autostrady jest następująca:
– beton cementowy, B40, grubości 27 cm, płyta
betonowa dyblowana i kotwiona
– geowłóknina
– podbudowa, chudy beton, R = 6 – 9 MPa, gru-
bości 20 cm
– warstwa mrozoochronna, grubości 30 cm
– grunt stabilizowany cementem, R=1,5-2,5 MPa,
grubości 15 cm.
Na poziomie warstwy mrozoochronnej wtórny mo-
duł powinien wynosić 150 MPa.
Powyższa konstrukcja zaprojektowana jest na
trwałość zmęczeniową wynoszącą 30.000.000
osi 115 kN.
Wytrzymałość na rozciąganie przy zginaniu betonu
cementowego wynosiła 5,5 MPa. Długości płyt wy-
noszą 5 m. W szczelinach poprzecznych zastoso-
wano dyble o średnicy 25 mm, długości 60 cm
i rozstawie co 25 cm. Natomiast kotwy zastosowa-
no w szczelinach podłużnych. Były one wykonane
ze stali żebrowanej i umiejscawiane co 1 m, ich
średnica wynosiła 20 mm, długość 80 cm. Szcze-
liny cięto piłami mechanicznymi w takim okresie,
kiedy wytrzymałość betonu nie osiągnęła jeszcze
15 MPa. Szczeliny poprzeczne wypełniono ela-
stycznymi profilami, natomiast podłużne wypełnio-
no asfaltową masą zalewową.
3. Pierwsze eksperymentalne odcinki
o nawierzchni bez szczelin poprzecznych
Przedstawiona w p. 2 technologia modernizacji
autostrady A4 od Wrocławia do Krzywej jest ty-
pową stosowaną w światowej technice drogowej.
Charakterystycznym elementem tej technologii są
szczeliny poprzeczne, które są najsłabszym ele-
mentem nawierzchni. Obliczanie stanu naprężeń
w płycie realizuje się dla przypadku jej obciążenia
kołem samochodu zlokalizowanym na krawędzi.
Na modernizowanym odcinku autostrady A4 wy-
budowano pierwszą w Polsce eksperymentalną na-
wierzchnię bez szczelin poprzecznym z zastosowa-
niem ciągłego zbrojenia.
Nawierzchnię o ciągłym zbrojeniu zastosowano po-
między dwoma obiektami mostowymi na długości
ok. 1100 m. Konstrukcja tej nawierzchni jest na-
stępująca:
– beton cementowy, B40, grubości 23 cm (do
zbrojenia zastosowano pręty podłużne o śred-
nicy 20 mm w rozstawie co 18 cm oraz pręty
poprzeczne o średnicy 12 mm i rozstawie co 70
cm, ułożone pod kątem ok. 65°)
– podbudowa, chudy beton, R = 6-9 MPa, gru-
bości 20 cm
– warstwa mrozoochronna, grubości 35 cm
– grunt stabilizowany cementem, R = 1,5 – 2,5 MPa,
grubości 15 cm.
Na rys. 1 pokazano przekrój poprzeczny płyty z lo-
kalizacją zbrojenia.
Fot. 2. Budowa nawierzchni
o ciągłym zbrojeniu – ukła-
danie betonu
Fot. 3. Widok czujników
do pomiarów odkształceń
fot. Michał Braszczyński
kwiecień – czerwiec 2007
Zastosowano zbrojenie podłużne ciągłe. Poszcze-
gólne pręty łączono na zakładkę w taki sposób, aby
łączenie nie wystąpiło w jednej linii poprzecznej.
Pręty poprzeczne układano pod kątem ok. 65° w
rozstawie co 0,7 m.
Szerokość jezdni wraz z pasem awaryjnym oraz
opaskami wiodącymi wynosi 11 m. Zastosowano
dwie szczeliny podłużne, które wypełniono masą
zalewową.
Na obu końcach odcinka na długości ok. 30 m za-
stosowano w rozstawie co ok. 4,8 m bloki żelbe-
towe o wysokości ok. 0,90 m (nie licząc grubości
płyty) i szerokości 0,65 m.
Schemat rozmieszczenia bloków pokazano na rys.
2.
Wymienioną powyżej konstrukcję eksperymentalną
zdecydowano się wybudować w celu zebrania do-
świadczeń jak będą się zachowywały te konstrukcje
w polskich warunkach klimatycznych oraz utrzy-
maniowych. Prace budowlane prowadzono w paź-
dzierniku 2005 r. Po miesiącu na nawierzchni po-
jawiły się włoskowate pęknięcia poprzeczne, prze-
biegające przez całą szerokość nawierzchni w od-
stępie ok. 2-2,5 m.
Na fot. 1, 2, 4 i 5 pokazano widok zbrojenia oraz
sposób układania nawierzchni.
Podobną nawierzchnię o ciągłym zbrojeniu zasto-
sowano na płycie postojowej lotniska w Lublinku
koło Łodzi.
Konstrukcja nawierzchni była następująca:
– nawierzchnia z betonu B40 o ciągłym zbrojeniu,
grubości 22 cm (do zbrojenia zastosowano pręty
podłużne o średnicy 18 mm, rozstawione co 15
cm oraz pręty poprzeczne o średnicy 12 mm w
rozstawie co 70 cm, ułożone pod kątem 65°)
– warstwa poślizgowa z betonu asfaltowego 0/8,
grubości 3 cm
– podbudowa z betonu cementowego B15, gru-
bości 26 cm
– stabilizacja gruntu cementem, R = 2,5 MPa,
grubości 14 cm
– warstwa odsączająca z pospółki
– podłoże naturalne.
Nawierzchnia została ułożona w sierpniu 2005
roku.
4. Prace badawcze na nawierzchniach betono-
wych
Na budowanej autostradzie A4 o różnych konstruk-
cjach (płyty betonowe dyblowane i kotwione oraz
nawierzchnia o ciągłym zbrojeniu) prowadzone są
systematyczne badania. W tych dwóch rodzajach
konstrukcji na etapie budowy zainstalowano sondy
do pomiarów temperatur po grubości płyty (góra,
środek i spód płyty) oraz czujniki do pomiarów od-
kształceń w betonie.
Na fot. 3 pokazano widok czujników do pomiarów
odkształceń.
Ponadto prowadzone są systematyczne (dwa razy
w roku) badania nieniszczące betonu za pomocą
sklerometrów oraz fal ultradźwiękowych. Również
dwa razy w roku prowadzone są pomiary ugięć za
pomocą FWD (Falling Weight Deflectometer).
Pomiary ugięć wykonywane są w środku płyty (w
przypadku nawierzchni tradycyjnej), pomiędzy spę-
kaniami poprzecznymi (w przypadku nawierzchni
bez szczelin poprzecznych) oraz na krawędziach
płyt lub przy spękaniach poprzecznych. Pomiary
na krawędziach mają dać odpowiedź dotyczącą
współpracy sąsiadujących płyt.
Na rys. 3 pokazano model badanej konstrukcji na-
wierzchni wraz z naniesioną czaszą przemieszczeń,
którą na podstawie obliczeń odwrotnych (back cal-
culation) wykorzystuje się do identyfikacji modu-
łów w modelu.
Warstwa h
3
jest płytą betonową (o skończonych
E
1
, ν
1
W
0
E
2
, ν
2
E
3
, ν
3
W
1
W
2
h
1
h
2
h
3
q
a
Rys. 3. Model badanych
nawierzchni wraz z czaszą
przemieszczeń
5,0 m
U
2
0,1 m
5,0 m
U
0
0,17 m
U
1
U
2
U
0
U
1
q=1,7 MPa
~2,5 m
U
2s
U
1s
~2,5 m
Rys. 4. Schemat pomiaru
ugięć na nawierzchniach
przy krawędziach i pęk-
nięciach
fot. Michał Braszczyński
Fot. 4. Budowa nawierzchni
o ciągłym zbrojeniu – beton
po ułożeniu
budownictwo • technologie • architektura
wymagają wysokich nakładów na utrzymanie, po-
nieważ nie mają szczelin; jedzie się bardziej kom-
fortowo z powodu braku klawiszowania szczelin;
oraz mają długi okres eksploatacji.
Przedstawione w artykule pierwsze eksperymental-
ne odcinki w Polsce na nawierzchni drogowej i lot-
niskowej są obserwowane i diagnozowane. Wyniki
badań związane z pomiarem temperatury oraz od-
kształceń zostaną przedstawione w dalszych pu-
blikacjach.
prof. dr hab. inż. Antoni Szydło
Instytut Inżynierii Lądowej
Politechniki Wrocławskiej
Literatura
1 AASHTO Guide for Design of Pavement Structu-
res. AASHTO, 1993, Guide for Design of Pavement
Structures. Part II. Rigid Pavement, 1998
2 Conception et dimensionnement des structures de
chaussée. Guide technique. SETRA, LCPC, Paris 1994
3 A. Szydło, Statyczna identyfikacja parametrów mo-
deli nawierzchni lotniskowych. Prace Naukowe In-
stytutu Inżynierii Lądowej Politechniki Wrocławskiej,
nr 45/1995
4 A. Szydło, Nawierzchnie drogowe z betonu cemento-
wego, Polski Cement, Kraków 2004
5 Katalog Typowych Konstrukcji Nawierzchni Sztyw-
nych. GDDP, Warszawa 2001
wymiarach w planie) lub nawierzchnią bezdylata-
cyjną, warstwa h
2
podbudową z chudego betonu,
natomiast podłoże h
1
stanowią tutaj warstwa mro-
zoochronna, grunt stabilizowany cementem oraz
podłoże naturalne.
Identyfikacja modułów (Ei) w modelu odbywała
się za pomocą autorskiego programu CZUG [3]. W
celu uzyskania poprawnych wartości ugięć wymu-
szano obciążenia w FWD 118 kN na płytę o śred-
nicy 30 cm.
Na rys. 4 pokazano schemat pomiaru ugięć na na-
wierzchniach przy szczelinach poprzecznych oraz
spękaniach poprzecznych.
Pomiary ugięć w środku płyty oraz pomiędzy spę-
kaniami poprzecznymi wykorzystywano do iden-
tyfikacji modułów, które potem były wykorzystywa-
ne do oceny trwałości zmęczeniowej nawierzchni.
Natomiast pomiary ugięć na krawędziach i pęk-
nięciach poprzecznych wykorzystywano do oce-
ny współpracy płyt na krawędziach. Na rys. 5 po-
kazano stosunek ugięć na sąsiednich płytach dla
nawierzchni tradycyjnej. Średnia wartość stosunku
wynosi 0,89.
Na rys. 6 pokazano stosunek ugięć na sąsiednich
płytach pomiędzy spękaniami poprzecznymi w na-
wierzchni z ciągłym zbrojeniem. Średnia wartość
stosunku wynosi 0,99.
Doświadczenia angielskie [1] pokazują, że jeżeli
stosunek jest w przedziale 0,8 do 1,0 – to jest
pełna współpraca. Jeżeli w przedziale 0,1 do 0,2
– oznacza to brak współpracy. Natomiast dla war-
tości od 0,2 do 0,8 oznacza, że istnieje częściowa
współpraca.
Stosunek ugięć jest mniejszy dla przypadku, gdy
analizuje się nawierzchnie o ciągłym zbrojeniu.
Oznacza to, że istnieje lepsza współpraca pomię-
dzy sąsiednimi powierzchniami nawierzchni roz-
dzielonymi pęknięciem.
Lepsza współpraca oznacza mniejsze naprężenia
w nawierzchni oraz brak klawiszowania sąsiednich
powierzchni nawierzchni pomiędzy spękaniami.
Podobne badania prowadzone są na nawierzchni
lotniska w Łodzi.
5. Podsumowanie
Nawierzchnie betonowe o ciągłym zbrojeniu bez
szczelin poprzecznych posiadają szereg zalet: nie
0,00
0,20
0,40
0,60
0,80
1,00
1,20
25,5
26,0
26,5
27,0
27,5
28,0
28,5
29,0
29,5
30,0
odległości [km]
u
2
/u
1
0,00
0,20
0,40
0,60
0,80
1,00
1,20
30,0
30,1
30,2
30,3
30,4
30,5
30,6
30,7
30,8
30,9
odległości [km]
u
2
s/
u
1
s
Rys. 5. Stosunek ugięć sąsiednich krawędzi płyt
Rys. 6. Stosunek ugięć krawędzi płyt między spękaniami
fot. Michał Braszczyński
Fot. 5. Budowa nawierzchni o ciągłym zbrojeniu
– wykonana nawierzchnia
kwiecień – czerwiec 2007
Skąd ta budowa czerpie natchnienie i siłę żywotną?
Otóż „budowa Świątyni Świętej Bożej Opatrzności
nie jest budową jeszcze jednego kościoła, lecz jest
Wotum Narodu Polskiego stanowiącym wypełnienie
zobowiązania podjętego przez naszych Praojców 215
lat temu, w stosunku do Najwyższego Boga, Pana
Wszechświata w podziękowaniu za odzyskaną Wol-
ność i Konstytucję 3 Maja. Do tej historycznej in-
tencji dziękczynnej obecnie dołączyły bardziej współ-
czesne; za w pełni Odzyskaną Suwerenność naszej
Ojczyzny, Pontyfikat Wielkiego Polaka – Ojca Świę-
tego Jana Pawła II oraz za Zjednoczenie Europy” [1].
Koncepcja budowy Świątyni Opatrzności Bożej na-
rodziła się w dwa dni po uchwaleniu Konstytucji
3 Maja w 1791 r., gdy Sejm Czteroletni podjął
uchwałę o wzniesieniu tego obiektu jako wyrazu
dziękczynienia za uchwalenie Konstytucji.
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 23 paź-
dziernika 1998 r. podjął uchwałę, w której wyraził
uznanie dla inicjatywy prymasa Polski kardynała
Józefa Glempa wzniesienia w Warszawie Świątyni
Opatrzności Bożej. W uchwale przypomniano, że
17 marca 1921 r. Sejm Ustawodawczy II RP od-
nowił zobowiązanie Sejmu Czteroletniego, lecz nie-
stety przyjętej wówczas ustawy nie zdołano wy-
konać. Sejm III RP uważa, że śluby złożone przed
dwustu laty naród powinien pilnie wypełnić.
Podczas wizyty w Polsce, 13 czerwca 1999 r., Oj-
ciec Święty Jan Paweł II poświęcił kamień węgiel-
ny pod budowę świątyni. W dniu 2 maja 2002 r.
podczas uroczystości wmurowania kamienia wę-
gielnego jako „dar ołtarza został złożony Różaniec
wykonany z kul armatnich. Wieńczy go Krzyż War-
szawski, który stał kiedyś w kaplicy zamkowej. Ta
nietypowa przemiana narzędzia śmierci w oręż
modlitwy symbolizuje pokój. Jest także swoistym
apelem o zaprzestanie wszelkich walk zbrojnych
na świecie i rozwiązywanie wszelkich konfliktów
drogą rozmów” [1].
Realizacja budowy świątyni opiera się na projekcie
wykonawczym przygotowanym przez pracownię ar-
chitektoniczną „Szymborski & Szymborski” Spółka
Jawna oraz specjalistyczne biura branżowe – kon-
strukcyjne i instalacyjne. Na rys. 1 przedstawiono
wizualizację świątyni od zewnątrz, zaś na rys. 2
– wizualizację wnętrza świątyni. Świątynia wzno-
szona jest na terenie Wilanowa Zachodniego, gdzie
stanowić będzie dominantę wysokościową nowo
powstającego miasteczka Wilanów.
W latach 2002-2004 zrealizowano w stanie su-
rowym – w monolitycznej konstrukcji żelbetowej
– kościół dolny, mieszczący m.in. sepultorium
oraz kaplicę, w której odbywają się nabożeństwa.
b
u
d
o
w
n
i
c
t
w
o
Budowa Świątyni Świętej Bożej
Opatrzności w Warszawie
Od kilku lat problem budowy Świątyni Świętej Bożej Opatrzności
w Warszawie przewija się sporadycznie przez prasę, radio
i telewizję. Podawane są do wiadomości publicznej informacje
wyrywkowe, niepełne, niedające właściwego obrazu realizacji tego
dzieła. Najczęściej są to informacje tego typu, że np. Sejm RP
przyznał na budowę świątyni z budżetu państwa 20 mln złotych
(rok 2006) czy też 40 mln złotych (rok 2007), że wbrew woli
zmarłego, pochowano tam księdza poetę Jana Twardowskiego.
Informacje te nie sprzyjają tworzeniu klimatu korzystnego dla
budowy świątyni w społeczeństwie polskim. A mimo to – od dnia
wmurowania kamienia węgielnego pod budowę w dniu 2 maja 2002
roku – budowa ta stale rośnie i rozwija się w oczach. Wszystko
wskazuje na to, że jej stan surowy będzie ukończony w najbliższych
2-3 latach.
Rys. 1. Wizualizacja świątyni od zewnątrz
budownictwo • technologie • architektura
Obecnie realizowana jest część nadziemna świą-
tyni, obejmująca trzy podstawowe ustroje kon-
strukcyjne: nawę główną, pylony wraz z kaplicami
oraz mosty, zaprojektowane w monolitycznej kon-
strukcji żelbetowej.
Na rys. 3 przedstawiono aktualny, po korektach
autorskich, przekrój poprzeczny świątyni. Jest to
obiekt jednoprzestrzenny na planie krzyża greckiego
o wymiarach 84,0 x 84,0 m i wysokości 68,37 m
w stosunku do poziomu parteru (75,55 m do gór-
nego poziomu krzyża), całkowicie podpiwniczony.
Poziom parteru ma rzędną – 0,55 m.
Nawa główna świątyni ma ustrój konstrukcyjny ra-
mowo-płytowy rozparty na rzucie koła o średnicy
68,0 m. Ramy rozmieszczone są na obwodzie
w rytmie kątowym, w ilości 26 sztuk. Do ich wy-
konania zaprojektowano specjalną stalową kon-
strukcję rusztowania podporowego. Słupy we-
wnętrzne ram o przekroju prostokątnym b=80
cm, h=180÷411 cm, utwierdzone w płycie fun-
damentowej, są połączone w poziomie +59,20 m
skrzynkowym pierścieniem kopuły.
Dodatkowo są one stężone w poziomie +26,42 m
pierścieniem wewnętrznym w kształcie zaokrą-
glonego trójkąta, między poziomami +26,42 m i
+34,12 m – pierścieniem pochylonym o grubości
40 cm rozpartym między słupami oraz na poziomie
+37,33 m – pierścieniem obwodowym o przekroju
53x320 cm stanowiącym oparcie kopuły. Słupy ze-
wnętrzne ram o przekroju 80x80 cm i wysokości
28,0 m stanowiące obrys nawy bocznej utwierdzo-
ne są w płycie fundamentowej i połączone w po-
ziomie +24,12 m obwodowym pierścieniem ze-
wnętrznym w kształcie litery L. Z uwagi na dużą
smukłość są one w poziomie parteru do wysokości
10,05 m usztywnione ścianką o grubości 20 cm.
Muzeum im. Jana Pawła II, na które przeznaczone
są środki budżetowe przyznane przez Sejm RP (w
roku 2006 i w roku 2007 też nieprzekazane na
konto budowy), przebiega obwodowo nad nawą
boczną świątyni na poziomie +26,42 m. Płyta
dolna o grubości 25 cm wsparta jest na ryglach
ram głównych. Ściany obwodowe muzeum o gru-
bości 30 cm dźwigają stropodach o konstrukcji
płytowo-żebrowej. Płyta o grubości 25 cm wspie-
ra się na usytuowanych promieniście podciągach o
przekroju 60x70 cm.
Nawa główna świątyni zawiera również inne ele-
menty jak: zakrystię, chór, ścianę pochyłą ołtarza
nad stropem prezbiterium, kopułę nad nawą główną
z jednopowłokowej powłoki żelbetowej o grubości
15 cm i średnicy dołem 26,70 m i taras widokowy
na poziomie +32,92 m. Elementy te nie będą tutaj
szczegółowo omówione. Wejścia do świątyni osło-
nięte są masywnymi ścianami o grubości 80 cm
w kształcie fali, połączonymi w poziomie stropu mu-
zeum obwodowym wieńcem zewnętrznym.
Pylony narożne, pełniące funkcję trzonów komuni-
kacyjnych dla muzeum mają przekrój kwadratowy
o wymiarach zewnętrznych 4,80x4,80 m. Ich wy-
sokość wynosi 26,72 m do spodu rygli (mostów)
i 31,53 m – do ich górnej krawędzi, grubość ścian
zewnętrznych 40 cm. Mieszczą one schody żelbe-
towe, szyby windowe oraz sale projekcyjne w po-
ziomie muzeum. Ściany kaplic zewnętrznych po-
łączone są z przeciwległymi ścianami pylonów na-
rożnych stropodachem w poziomie +12,24 m.
Mosty między pylonami są łącznikami o prze-
kroju skrzynkowym i wymiarach zewnętrznych
4,80x4,81 m. Ściany pionowe o grubości 40 cm
połączone są płytą dolną i płytą stropodachu,
o grubościach 25÷40 cm. Mosty te połączone
z wierzchołkami pylonów tworzą potężne rygle ram
portalowych, nadających budowli świątyni monu-
mentalny charakter. Tworzą one razem ze scho-
dami wejściowymi z trzech dziedzińców: Ojczyzny,
Chwały i Ludu Bożego rodzaj propylejów – bram
wejściowych do świątyni. Czwarty dziedziniec, za
prezbiterium świątyni – to dziedziniec Życia.
Przy realizacji nadziemnej części świątyni zasto-
sowano wiele nowoczesnych technik i technologii
oraz przeprowadzono liczne analizy i badania za-
stosowanych materiałów, zwłaszcza betonu. Po-
niżej omówiono kilka z nich.
1) Skład betonu projektowanego
W konstrukcji części nadziemnej świątyni zastoso-
wano betony dwóch klas C40/50 – dla głównych
elementów konstrukcyjnych i C 35/45 – dla ele-
Rys. 2. Wizualizacja Świą-
tyni od wewnątrz
Rys. 3. Przekrój poprzeczny
Świątyni
kwiecień – czerwiec 2007
mentów drugorzędnych. Obie klasy betonu są dość
wysokie, ze względów trwałościowych. Zgodnie
z normą PN-B-06265:2004 [2], stanowiącej kra-
jowe uzupełnienie do normy PN-EN 206-1:2003
„Beton” [3], mamy tu głównie korozję spowodowa-
ną karbonatyzacją. Elementy żelbetowe świątyni,
z uwagi na umiarkowaną – a w okresie zimowym
nawet dużą – wilgotność środowiska, zaliczono do
klasy ekspozycji XC3. Minimalna klasa betonu wy-
nosi wówczas C 20/25.
Niemniej jednak, z uwagi na fakt, że budowa świą-
tyni rozłożona jest w czasie, większość elementów
konstrukcyjnych będzie przez okres kilku lat wysta-
wiona zimą na agresywne oddziaływanie zamraża-
nia/odmrażania bez stosowania środków odladzają-
cych. Dla poziomych powierzchni betonowych na-
rażonych na deszcz i zamarzanie, czyli klasy eks-
pozycji XF3 [2], wymagana jest minimalna klasa
betonu C 30/37 oraz minimalna zawartość cemen-
tu 320 kg/m
3
. Beton powinien być napowietrzony
(min. 4%) lub powinna być sprawdzona odpowied-
nią metodą jego odporność na zamrażanie/odmraża-
nie. Dla warunków budowy przyjęto, że jest to rów-
noważne mrozoodporności F100, badanej metodą
bezpośrednią wg normy PN-88/B-06250 [4].
Równocześnie, z uwagi na monumentalny charak-
ter budowli, przyjęto wyższe niż ww. wymieniona
klasa betonu C 30/37. Początkowo chciano tę kla-
sę podwyższyć nawet do C 50/60 – dla elementów
głównych, ale zrezygnowano z tego po analizie ilo-
ści minimalnego zbrojenia przypowierzchniowe-
go, z uwagi na zarysowanie. Od elementów be-
tonowych świątyni żąda się bowiem, aby ich po-
wierzchnie zewnętrzne były pozbawione rys lub
aby powstałe rysy skurczowe czy termiczne mia-
ły szerokość mniejszą niż w
lim
=0,3 mm. To zaś im-
plikuje wysoki stopień zbrojenia konstrukcyjnego
w strefie przypowierzchniowej, który jest m.in. li-
niową funkcją wytrzymałości średniej betonu na
rozciąganie. Ta zaś wynosi [5] f
ctm
= 4,1 MPa – dla
betonu klasy C 50/60 i f
ctm
= 3,5 MPa – dla be-
tonu klasy C 40/50. Obniżając zatem klasę be-
tonu z C 50/60 do C 40/50, uzyskujemy 15% ob-
niżkę koniecznego konstrukcyjnego zbrojenia przy-
powierzchniowego.
Kolejnymi elementami, które należało uwzględ-
nić w składzie betonu projektowanego, były rodzaj
zastosowanego cementu, rodzaj kruszywa, rodzaj
zastosowanych dodatków i domieszek oraz kon-
systencja i sposób zagęszczania betonu.
• Rodzaj cementu
Większość elementów świątyni są to elementy o
średniej masywności o module powierzchniowym
2 < m < 5 [m
-1
], dla których bardzo istotnym jest
ich samoocieplenie pod wpływem ciepła hydratacji
cementu. Stąd też, dla uniknięcia zbyt dużego sa-
monagrzewu i zbyt dużych przypowierzchniowych
gradientów temperatury należało zastosować ce-
ment o obniżonym cieple hydratacji. Wymogów
tych nie spełniał pierwotnie proponowany cement
portlandzki CEM I 42,5 R, ani też cement hutniczy
CEM III/A 32,5 N. Ten pierwszy z cementów miał
za duże ciepło hydratacji, rzędu Q
7
= 370 kJ/kg,
natomiast ten drugi miał niskie ciepło hydratacji,
rzędu Q
7
= 250 kJ/kg, ale należało z niego zre-
zygnować z uwagi na niepewną mrozoodporność
oraz konieczność szczególnej pielęgnacji przy be-
tonowaniu w okresie chłodów, co na budowie świą-
tyni, przy wysokości ram nawy głównej wynoszącej
59,20 m, jest trudne do realizacji. Wobec niewiel-
kiej gamy cementów, które oferował producent mie-
szanki betonowej, ostatecznie zdecydowano się na
zastosowanie w omawianych betonach:
– w tzw. recepturze letniej – mieszaniny cemen-
tów CEM I 42,5 R i CEM III/A 32,5 N, o propor-
cji 1:1. Mieszanina ta daje cement o właściwo-
ściach zbliżonych do cementu portlandzkiego z
dodatkami CEM II/B-S 42,5 N, uznanego przez
zespół specjalistów z zakresu technologii beto-
nu (na naradzie w Krakowie, w maju 2005 r.
– fot. 1) jako właściwy do celów związanych z
budową świątyni. Cement ten zawiera 21÷35%
granulowanego żużla wielkopiecowego, pod-
czas gdy zawartość tego żużla w mieszaninie
jw. wynosi 18÷32,5%, a więc podobnie jak w
CEM II/B-S 42,5 N. Cement taki charakteryzu-
je się wystarczającą wytrzymałością wczesną i
po 28 dniach, umiarkowanym ciepłem hydra-
tacji (Q7 ≈ 300 kJ/kg), możliwością stosowania
w warunkach obniżonych temperatur oraz za-
pewnia uzyskanie jasnego koloru powierzchni
betonu. Jest to jeden z wymogów tzw. betonu
architektonicznego, zastosowanego przez pro-
jektantów świątyni
– w tzw. recepturze zimowej – cementu portlandz-
kiego CEM I 42,5 R, umożliwiającego prowa-
dzenie robót betonowych przy obniżonych tem-
peraturach otoczenia t
z
=5≥15°C, a nawet w
okresie ujemnych temperatur t
z
<0°C, pod wa-
runkiem że temperatura wyjściowa mieszanki
betonowej t
co
jest rzędu 10÷15°C.
Recepturę zimową można stosować dla elementów
żelbetowych o grubości zastępczej e
z
do 30 cm
włącznie w warunkach letnich (temperatura śred-
niodobowa t
z
≥15°C) i należy stosować dla elemen-
tów o grubości zastępczej e
z
do 40 cm włącznie w
warunkach jesienno-zimowo-wiosennych, gdy tem-
peratura średniodobowa wynosi t
z
<15°C, z uwaga-
mi jak wyżej. W warunkach zimowych temperatura
wyjściowa mieszanki musi tu być wyższa od 15°C.
Pozostałe elementy konstrukcyjne należy trakto-
wać jako masywne i niezależnie od pory roku na-
leży stosować do nich mieszankę betonową wg
receptury letniej, tzn. na mieszaninie cementów
CEM I 42,5 R i CEM III/A 32,5 N w stosunku 1:1.
W warunkach zimowych (t
z
<0°C) temperatura wyj-
ściowa mieszanki musi tu być większa od 10°C.
Warunki powyższe zostały sprecyzowane po dokona-
niu symulacji komputerowych, dodatkowych obliczeń
termicznych oraz doświadczalnych pomiarów roz-
Fot. 1. Narada w Politech-
nice Krakowskiej nad pro-
blemami technologii
betonów stosowanych
do wzniesienia świątyni
fot. K
azimierz Flaga
budownictwo • technologie • architektura
kładu temperatury wewnątrz betonowych elementów
pod wpływem wydzielonego ciepła hydratacji cemen-
tu. Przykładowo elementami o grubości zastępczej
e
z
= ≤ 40 cm są ściana czy płyta o grubości do
40 cm oraz słupy o przekroju do 60 x 120 cm. Słu-
py skrajne nawy bocznej mają przekrój 80x80 cm i
e
z
=
= 0,40 m, a więc latem należy do
nich stosować recepturę letnią, a w okresie jesienno-
zimowo-wiosennym recepturę zimową.
• Rodzaj kruszywa
Z uwagi na wysoką klasę betonu oraz konieczność za-
pewnienia małych odkształceń sprężystych oraz od
skurczu i pełzania betonu należało zastosować kru-
szywo dające wysoki moduł sprężystości betonu. Taki
postulat spełniają kruszywa łamane, bazaltowe lub
granitowe. Dla poprawy urabialności mieszanek beto-
nowych zdecydowano się – z uwagi na wysoki stopień
nasycenia przekrojów zbrojeniem – na zastosowanie
mieszaniny kruszyw łamanych i otoczakowych, w pro-
porcji 1:1, o maksymalnym uziarnieniu do 16 mm.
• Rodzaj dodatków i domieszek
Dla poprawy urabialności i spoistości mieszanek
betonowych zastosowano w nich dodatek 20% po-
piołów lotnych krzemionkowych, w stosunku do
masy cementu. Dodatek ten zmniejsza ciepło hy-
dratacji mieszanki, zwiększa odporność na agresję
chemiczną oraz zwiększa bezpieczeństwo w kon-
taktach spoiwa z kruszywami reaktywnymi. Po-
nadto dodatek ten działa również tak, jak gdyby w
recepturze zimowej dodano do ilości cementu CEM
I 42,5 R dodatek spoiwa [3] o wartości 0,4x0,2
C=0,08 C, czyli 8%.
Dla upłynnienia mieszanek betonowych dodawa-
ny jest superplastyfikator w ilości 1,50% w sto-
sunku do masy cementu oraz plastyfikator w ilości
0,50% masy cementu. Środki te dają również lek-
kie napowietrzenie mieszanki betonowej na pozio-
mie 2,0÷2,5%.
• Konsystencja mieszanek betonowych
Z uwagi na duże nasycenie przekrojów zbrojeniem
oraz trudnościami z wgłębnym zagęszczeniem wy-
sokich elementów konstrukcyjnych (ścian, słu-
pów) zastosowano konsystencję mieszanki S3/S4.
Konsystencja S3 – wg [3] oznacza opad stożka
100÷150 mm, co wg dawnego określenia [4] od-
powiada konsystencji od półciekłej do ciekłej. Po-
dobnie konsystencja S4 oznacza opad stożka
160÷210 mm, a więc wg dawnego określenia jest
to konsystencja bardzo ciekła. W zaprojektowanych
recepturach mieszanek betonowych przyjęto opad
stożka 160 mm oraz beton wibrowalny.
• Zagęszczanie mieszanek betonowych
Początkowo przewidywano do wzniesienia elemen-
tów głównych części nadziemnej świątyni zastoso-
wanie mieszanek betonowych samozagęszczalnych
oraz tzw. betonu architektonicznego. Przeprowadzo-
no na tę okoliczność badania poligonowe w skali
naturalnej na 3 elementach badawczych o przekro-
ju 0,80x1,80 m (analogicznym do przekroju słupów
wewnętrznych ram świątyni) i wysokości 2,50 m.
Badania te szczegółowo opisano w artykule [6].
W wyniku tych badań:
– zrezygnowano z zastosowania białego cementu
w tzw. betonie architektonicznym do wykonania
ram nośnych nawy głównej z uwagi na jego bar-
dzo dużą termikę. Cement ten zastąpiono ce-
mentem CEM II/B-S, lub cementem równoważ-
nym (mieszanina cementów CEM I i CEM III/A),
– zdecydowano o zastosowaniu betonu wibrowalne-
go o konsystencji ciekłej, zamiast betonu samoza-
gęszczalnego z uwagi na rozwarstwianie się beto-
nu samozagęszczalnego w elementach pionowych
przy górnych powierzchniach kolejnych warstw,
przejawiające się wypływaniem na wierzch ciekłej
zaprawy bez ziaren kruszywa grubego.
Niezależnie od tych badań wykonano z betonu
samozagęszczalnego SCC klasy C 40/50 jeden z
głównych elementów konstrukcyjnych (tzw. most)
w przyległym do świątyni Domu Parafialnym. Pró-
ba ta wypadła bardzo pomyślnie [6].
• Receptury betonu projektowanego
Po uwzględnieniu wszystkich wyżej wymienionych
uwarunkowań, ostateczne receptury betonów pro-
fot. Michał Braszczyński
kwiecień – czerwiec 2007
jektowanych, opracowane przez producenta be-
tonu i stosowane do budowy części nadziemnej
świątyni, przedstawiają się następująco (tabl. 1).
2) Samoocieplenie betonów w elementach kon-
strukcyjnych
Większość elementów konstrukcyjnych świątyni są
to elementy o średniej i dużej masywności. Jako
miarę przyjęto tu tzw. moduł powierzchniowy ele-
mentu [7]:
m = [m
-1
]
(1)
gdzie:
F – zewnętrzna powierzchnia elementu, przez któ-
rą odbywa się wymiana ciepła i wilgoci z oto-
czeniem [m
2
]
V – objętość elementu [m
3
].
Elementy o m ≤ 2 [m
-1
] zaliczamy do masywnych,
zaś o 2 < m < 15 [m
-1
] – do elementów o śred-
niej masywności. W myśl tej definicji, stropy o gru-
bości 25 cm mają moduł m = 8,0 m
-1
, ściany o
grubości 30 cm – m = 6,67 m
-1
, ściany o grubości
40 cm – m = 5,0 m
-1
, ściany o grubości 80 cm
– m = 2,5 m
-1
, słupy o przekroju 80x80 cm
– m = 5,0 m
-1
, słupy w części dolnej o przekroju
0,80x1,80 m – m = 3,61 m
-1
, słupy w części gór-
nej o przekroju 0,80x4,11 m – m = 2,99 m
-1
.
Z literatury wiadomo, że tzw. samoocieplenie betonu
pod wpływem ciepła hydratacji cementu wynosi:
– dla elementów masywnych –
=30÷50 K,
– dla elementów o średniej masywności
–
=5÷30 K
W środku elementów masywnych powstają tzw.
adiabatyczne warunki tężenia (bez wymiany ciepła
z przyległymi warstwami betonu), dla których sa-
moocieplenie (tzw. adiabatyczne) wynosi:
D
t
ad
=
(2)
gdzie:
C – ilość cementu w 1 m
3
betonu, kg
Q
∞
– ilość ciepła hydratacji cementu, jakie wydzie-
li się w całym okresie procesu dojrzewania be-
tonu, kJ/kg
c – ciepło właściwe betonu, kJ/kg·K; można przyj-
mować c = 0,96 kJ/kg·K,
g
c
– gęstość objętościowa betonu, kg/m
3
.
Licząc z powyższego wzoru (2), uzyskalibyśmy dla
elementów masywnych (m
≤
2,0 m
-1
) i podanego
w tabl. 1 składu betonu projektowanego (dla kla-
sy C 40/50):
– dla receptury letniej (Q
∞
= 360 kJ/kg)
D
t
ad
=
= 60,4 K
- dla receptury zimowej (Q
∞
= 420 kJ/kg)
D
t
ad
=
= 70,4 K.
Dla betonu klasy C 35/45 wartości te byłyby mniej-
sze i wyniosłyby odpowiednio 57,8 K oraz 67,5 K.
Są to samoocieplenia bardzo wysokie, groźne dla
elementów konstrukcyjnych z punktu widzenia za-
rysowań termicznych.
Jak wynika z powyższych obliczeń, moduł po-
wierzchniowy większości elementów kon-
strukcyjnych świątyni mieści się w granicach
3,0
≤
m
≤
5,0 [m
-1
]. Dla takich elementów, o
średniej masywności, nie dochodzi w zasadzie do
powstania w ich wnętrzu adiabatycznych warun-
ków tężenia, gdyż począwszy od pewnego momen-
tu
t
(po tzw. szoku termicznym – w 1÷2 doby po
zaformowaniu – por. [6], [8]) ujawnia się już od-
prowadzanie ciepła z wnętrza elementu przez jego
powierzchnie zewnętrzne i rzeczywiste samoocie-
plenie będzie mniejsze niż powyżej obliczone.
Dla elementów o 3,0
≤
m
≤
5,0 [m
-1
] można do
wzoru (2), zamiast Q
∞
wstawić Q(
t
) = 0,7 Q
∞
[8]
i wówczas uzyskuje się wartości
D
t
sam
bliskie rze-
czywistości. Przyjmując takie założenia, uzyskuje
się następujące maksymalne wartości samoocie-
plenia:
– dla receptury letniej
D
t
sam
=
42,3 K (beton C 40/50),
D
t
sam
=
40,5 K (beton C 35/45),
– dla receptury zimowej
D
t
sam
=
49,3 K (beton C 40/50),
D
t
sam
=
47,3 K (beton C 35/45).
Biorąc pod uwagę temperaturę wyjściową mie-
szanki w okresie letnim na poziomie t
co
= 20°C
oraz w okresie zimowym t
co
= 10÷15 K ozna-
cza to możliwość maksymalnego nagrzania be-
tonu w pierwszych dniach dojrzewania w ele-
mentach o 3,0
≤
m < 5,0 [m
-1
] do temperatury
= 60÷62°C latem oraz
= 57÷64°C – w
okresie jesienno-zimowo-wiosennym.
W recepturze betonu projektowanego założono
max. temperaturę w okresie samoocieplenia się be-
tonu na poziomie
= 60°C. Jak widać obie re-
ceptury spełniają w zasadzie to założenie. Ponadto
z obliczeń powyższych wynika jasno konieczność
zróżnicowania receptur mieszanek na letnią i zimo-
wą, a tym samym zróżnicowania w nich rodzaju
zastosowanych cementów.
W celu sprawdzenia poprawności wyżej przed-
stawionych obliczeń przeprowadzono w labora-
torium dostawcy betonu odpowiednie symulacje
komputerowe i badania. Wykazały one, że na za-
stosowanej w recepturze letniej mieszaninie ce-
mentów CEM I 42,5 R (50%) + CEM III/A 32,5 N
(50%) + popiół lotny (20% m.c) i określonej ba-
daniami kaloryczności spoiwa, dla słupa o prze-
kroju 80x80 cm (m = 5,0 m
-1
), z betonu C 35/45,
przy t
co
= 22°C i t
z
= 15÷25°C, maksymalna tem-
peratura w środku elementu wyniosła
= 54°C
Tablica 1.
Receptury betonu projekto-
wanego dla budowy części
nadziemnej świątyni
(receptury letnie)
Lp.
Nazwa składnika
Jednostka
Ilość składnika
Beton C
35/45
Beton C
40/50
1
2
3
4
5
6
7
8
9
Cement I 42,5 R
Cement III/A 32,5 N/LH/HSR/NA
Piasek 0-2 mm
Żwir 2-16 mm
Grys 8-16 mm
Popiół lotny
Woda
Superplastyfikator
Plastyfikator
kg
kg
kg
kg
kg
kg
kg
kg
kg
182
182
623
556
569
73
166
6,56
2,19
190
190
616
552
562
76
166
6,84
2,28
Razem
kg
2360
2361
W/C
0,46
0,44
Punkt piaskowy kruszywa
35,6%
35,6%
Uwagi:
1) Żwir 2/16 mm składa się w 60% z frakcji 2/8 mm oraz w 40% z frakcji 2/16 mm.
2) W recepturze zimowej zamiast mieszaniny cementów CEM I i CEM III/A zastosowano ce-
ment CEM I 42,5 R w ilościach odpowiednio 364 kg/m
3
(beton klasy C 35/45) i 380 kg/m
3
(C 40/50).
budownictwo • technologie • architektura
(po 20 h od momentu zaformowania). Szcze-
gółowe pomiary przeprowadzone na budowie w
dniach 14÷19 czerwca 2006 r. wykazały dla ta-
kiego słupa temperaturę maksymalną
= 57°C
(po 21 h od zaformowania) – przy t
co
= 25°C i
t
z
= 14÷36°C.
Podobne symulacje przeprowadzone dla ścia-
ny o grubości 60 cm (m = 3,33 m
-1
) wykazały
= 58°C (po 27 h od momentu zaformowania)
– rys. 4, przy t
co
= 22°C i t
z
= 15÷25°C. Dla
ściany o grubości 80 cm (m = 2,5 m
-1
) uzyskano
= 62°C (po 30 h od momentu zaformowania),
przy analogicznych wartościach t
co
i t
z
.
Wszystkie te badania i symulacje potwierdzają pra-
widłowość przeprowadzonych w niniejszym arty-
kule obliczeń i szacunków.
Drugim ważnym zagadnieniem związanym z ter-
miką zastosowanych betonów w elementach o ma-
sywności m = 2,5÷5,0 m
-1
było zapewnienie, aby
średni gradient temperatury w przekroju nie prze-
kroczył wartości
t ≤ 20 K/m, co warunkuje
niegenerowanie się rys termicznych w strefach
przypowierzchniowych w młodym betonie. Zagad-
nienie to jest ściśle związane z rozkładem tempe-
ratury wewnątrz nagrzewającego się przekroju, ten
zaś z samoociepleniem się betonu i szybkością od-
prowadzania ciepła z jego powierzchni zewnętrz-
nych. Ta zaś zależy od rodzaju deskowania, warto-
ści temperatury zewnętrznej t
z
oraz prędkości wia-
tru. Zagadnienie to jest obszernym tematem, który
dla potrzeb budowy został rozwiązany, ale nie bę-
dzie tu szerzej rozwinięty. Okazało się ono być bar-
dzo ważne przy betonowaniu w okresie zimowym,
przy ujemnych temperaturach zewnętrznych, gdzie
należało zachować równowagę między temperaturą
a temperaturą wyjściową mieszanki betonowej
t
co
. Zalecono tu monitorowanie rozkładu tempera-
tury w przekroju, w celu uniknięcia niekorzystnych
zarysowań przypowierzchniowych – rys. 5.
3) Skurcz betonu w elementach konstrukcyjnych
Kolejnym ważnym zagadnieniem, które wywiera
wpływ na konstruowanie świątyni i zbrojenie jej
elementów nośnych, jest skurcz betonu. Normowe
wartości odkształceń skurczowych są dość znacz-
ne i wynoszą, dla średniej wilgotności względnej
powietrza RH = 65% [5]:
– dla betonu C 40/50 – e
cs,∞
= 0,47‰,
– dla betonu C 35/45 – e
cs,∞
= 0,48‰.
Odkształcenia te są znacznie większe od wy-
dłużalności granicznej betonu zbrojonego
= 0,10÷0,15‰.
Skurcz ten może wywołać duże naprężenia rozciąga-
jące w betonie elementów konstrukcyjnych. Napręże-
nia te, jak wiadomo [7], mogą występować jako:
– wymuszone przez więzy zewnętrzne elementu
– wymuszone przez więzy wewnętrzne (opór zbro-
jenia)
– własne, wywołane przez istniejące w przekroju
nieliniowe, niestacjonarne pola wilgotności.
W przedmiotowej świątyni wszystkie te trzy ro-
dzaje naprężeń mają duże znaczenie. Nawa głów-
na jest bowiem założona na rzucie kolistym i ma
dużo elementów konstrukcyjnych w formie pier-
ścieni stężających, stropów, ścian i balustrad bie-
gnących obwodowo, które w wyniku oparcia po-
ziomego o sztywne ramy główne, są osiowo lub
mimośrodowo rozciągane. Wymagają one zatem
konstrukcyjnego zbrojenia rozciąganego w całym
przekroju poprzecznym. Nie dotyczy to tych ele-
mentów, głównie ścian, które są zdylatowane. Na-
tomiast większość elementów poziomych biegnie
nieprzerwanie na obwodzie budynku i zdecydo-
wano się ich nie dylatować. W elementach tych,
na ogół mocno zbrojonych, dochodzą jeszcze do-
datkowe rozciągania w betonie od oporu przeciw
skurczowi – wkładek zbrojeniowych.
W wolno stojących elementach pionowych (słupy
i częściowo rygle ram głównych) dominującymi są
naprężenia własne, które generują duże napręże-
nia rozciągające w strefach przypowierzchniowych
tych elementów. Stąd też strefy te wymagają nie-
jednokrotnie zastosowania dodatkowego zbrojenia
konstrukcyjnego, przeciwskurczowego. Zbrojenie
to w początkowym okresie pracy konstrukcji (kilka
dni po zabetonowaniu) pracuje na rozciąganie od
własnych naprężeń termicznych, spowodowanych
samonagrzewem betonu. Później, po zaniku tych
naprężeń i po rozdeskowaniu elementów, może
ono skutecznie przenosić własne skurczowe na-
prężenia rozciągające.
Sposób obliczania ilości skrośnego lub przypo-
wierzchniowego zbrojenia przeciwskurczowego jest
podobny. Zakłada się w nim, że niezależnie od me-
chanizmu powstania naprężeń rozciągających od
skurczu w betonie, zawsze przekraczają one war-
tość wytrzymałości średniej betonu na rozciąganie
f
ctm
. Zbrojenia w strefie przekroczonych naprężeń
f
ctm
– o polu powierzchni A
ct
– należy dać tyle (A
ss
)
aby przeniosło ono bryłę naprężeń rozciągających
Rys. 4. Symulacja kompu-
terowa rozwoju temperatury
w środku ściany o grubości
60 cm z betonu C 35/45
Rys. 5. Wyniki monitoringu
przebiegu temperatury
wewnątrz słupów głów-
nych ramy o przekroju
0,80x1,80 m, przeprowa-
dzonego w dniu
18 stycznia 2007 r.
0
kwiecień – czerwiec 2007
Z
c
= A
ct
·f
ctm
, bez przekroczenia charakterystycznej
granicy plastyczności stali f
yk
. Gwarantuje to kontrolę
nad szerokością rozwarcia rys skurczowych, przy gra-
nicznej szerokości ich rozwarcia w
lim
zazwyczaj nie-
możliwe jest wykorzystanie w stali – w momencie za-
rysowania – naprężenia f
yk
, które należy zredukować
do wartości s
s,lim
, zależnej od wartości w
lim
oraz śred-
nicy wkładek zbrojenia przeciwskurczowego.
W rezultacie tych założeń dochodzi się do prostego
wzoru na stopień zbrojenia przeciwskurczowego
w postaci [5], [7]:
r
ss
=
= k
(3)
gdzie:
k – współczynnik uwzględniający wpływ nierów-
nomiernych naprężeń samorównoważących się
w przekroju
f
ct,eff
– średnia wytrzymałość betonu na rozciąganie
w chwili poprzedzającej zarysowanie (można
przyjmować f
ct,eff
= f
ctm
).
Operując wzorem (3) określano dla każdego z ele-
mentów konstrukcyjnych potrzebny stopień zbroje-
nia przeciwskurczowego r
ss
, analizując go z punktu
widzenia wartości współczynnika k = 0,65÷1,0
oraz z punktu widzenia wytrzymałości f
ct,eff
i s
s,lim
.
Przykładowo dla słupów ukośnych ram głów-
nych szerokość strefy strefy rozciąganej przez
skurcz b
1
= 0,15 x 800 = 120 mm, klasa be-
tonu C 40/50, f
ctm
= 3,5 MPa, dopuszczalna sze-
rokość rys w
lim
= 0,3 mm, średnica zbrojenia prze-
ciwskurczowego Ø = 16 mm (s
s,lim
= 240 MPa),
k = 0,8 konieczna wartość r
ss
wynosi:
r
ss
=0,8x
=0,0117
skąd
A
ss
= r
ss
x A
ct
= r
ss
x b
1
x 1,0 x 10
-4
= 0,0117 x
0,12 x 1,0 x 10
4
= 14,0 cm
2
/m,
czyli Ø 16 co 140 mm, poziomo i pionowo.
Ostatecznie, uwzględniając konieczne zbrojenie
główne zastosowano w kierunku poziomym Ø 12
co 100 mm o A
ss
= 11,32 cm
2
/m, a w kierunku
pionowym Ø 25 co 175 mm o A
ss
= 28,04 cm
2
/m
[6].
W analizie ilości koniecznego zbrojenia przypo-
wierzchniowego rozważono również przypadki, w
których jest możliwe wcześniejsze zarysowanie ter-
miczne niż po 28 dniach i wówczas przyjmowano
f
ct,eff
= 3,0 MPa, jak w pierwszych wersjach Eu-
rokodu 2 [3, 5]. W każdym wypadku sprawdzano
również warunek, aby szerokość strefy oddziaływa-
nia prętów zbrojenia przypowierzchniowego
= 5 (c + Ø/2)
(4)
była większa od rozstawu tych prętów s
1
(c – gru-
bość otuliny prętów o średnicy Ø).
Obliczone w ten sposób zbrojenie przeciwskurczo-
we, skrośne czy przypowierzchniowe okazało się
zupełnie wystarczające, tak że postulat braku wi-
docznych zarysowań na powierzchniach zewnętrz-
nych elementów konstrukcyjnych został w pełni
zrealizowany. Aktualnie świątynia jest w aktywnej
fazie budowy prowadzonej przez firmę Z. Marci-
niak SA z Gorzowa Wielkopolskiego pod bacznym
okiem kierownika budowy mgr inż. Mariusza Po-
pielca.
Pojawiające się problemy technologiczne czy tech-
niczne są na bieżąco rozwiązywane. Dotyczą one
także takich zagadnień jak łączniki zbrojenia, łącz-
niki konstrukcyjne między elementami, deskowa-
nia, rusztowanie podporowe, częściowa prefabry-
kacja elementów. Będą one opisane w kolejnych
publikacjach.
Widoczne na zdjęciach zrealizowane elementy czę-
ści nadziemnej świątyni o gładkich i jednolitej bar-
wy powierzchniach zewnętrznych, bez raków i za-
rysowań, o idealnie pionowych i wykształconych
krawędziach świadczą o wysokim poziomie wyko-
nawstwa i rozwiązaniu w trakcie budowy szeregu
trudnych zagadnień, których zarys tylko w pewnej
części został poruszony w niniejszym artykule.
prof. dr hab. inż. Kazimierz Flaga
Politechnika Krakowska
mgr inż. Wojciech Naziębło
Pracownia Projektowa „Nazbud”, Warszawa
Literatura
1 T. Nitkiewicz, Świątynia Opatrzności Bożej. Biuletyn
Informacyjny, Warszawa IX. 2006
2 PN-B-06265:2004 „Krajowe uzupełnienia PN-EN
206-1:2003”
3 PN-EN 206-1:2003 „Beton. Część 1: Wymagania,
właściwości, produkcja, zgodność”
4 PN-88/B-06250 „Beton zwykły”
5 PN-B-03264:2002 „Konstrukcje betonowe, żelbeto-
we i sprężone. Obliczenia statyczne i projektowanie”
6 K. Flaga, W. Naziębło, Wybrane problemy konstruk-
cyjne i technologiczne budowy Świątyni Świętej Bo-
żej Opatrzności w Warszawie, „Inżynieria i Budow-
nictwo”, nr 12/2005
7 K. Flaga, Naprężenia skurczowe i zbrojenie przy-
powierzchniowe w konstrukcjach betonowych. Mo-
nografia nr 295, Seria Inżynieria Lądowa, Wydawnic-
two Politechniki Krakowskiej, Kraków 2004
8 K. Flaga, M. Pańtak, Ryzyko zarysowania płyt pomo-
stów konstrukcji zespolonych betonowo-stalowych,
„Inżynieria i Budownictwo”, nr 8/2003
fot. Michał Braszczyński
budownictwo • technologie • architektura
Firma należy do koncernu
www.semmelrock.pl
Piękne nawierzchnie z kostki brukowej.
Semmelrock – cóż więcej.
SZLACHETNA KOSTKA BRUKOWA
Fabryka Gliwice
ul. Wyczółkowskiego 109 • 44-109 Gliwice
Tel.: 032 305 30 30 • Fax: 032 305 30 35
Dział handlowy tel.: 032 305 30 18
e-mail: sprzedaz.gliwice@semmelrock.com.pl
Centrala / Fabryka Kołbiel
ul. 1 Maja 6 • 05-340 Kołbiel
Tel.: 025 756 21 00 • Fax: 025 756 21 56
Dział handlowy tel.: 025 756 21 76
e-mail: sprzedaz.kolbiel@semmelrock.com.pl
Fabryka Gdynia
ul. Osada Kolejowa 1 A • 81-220 Gdynia
Tel.: 058 623 35 04 • Fax: 058 623 12 53
Dział handlowy tel.: 058 623 13 41
e-mail: sprzedaz.gdynia@semmelrock.com.pl
8542-SEM Ins Polen 202x290 P_1.i1 1
21.02.2007 10:04:04 Uhr
kwiecień – czerwiec 2007
b
u
d
o
w
n
i
c
t
w
o
Budowę węzła Marsa ze względu na rozmiar i tem-
po przygotowywanej inwestycji podzielono na dwa
etapy: zadanie II B oraz zadanie II C. W sierpniu
2005 r. rozpoczęto realizację zadania II B, które
obejmuje budowę prawie 2,5-kilometrowego od-
cinka drogi pomiędzy ulicami Bora-Komorowskiego
i Płowiecką wraz z licznymi obiektami inżynierski-
mi.
Czytelnicy kwartalnika BTA mieli już okazję zapo-
znać się z ważnymi elementami Trasy Siekierkow-
skiej, o moście Siekierkowskim pisaliśmy w nu-
merze 2/2002, a o węźle Czerniakowska w nu-
merze 3/2002.
Trasa Siekierkowska jest częścią obwodnicy etapo-
wej Centrum, a jej odcinek II B ma usprawnić ko-
munikację pomiędzy lewo- i prawobrzeżnymi dziel-
nicami Warszawy oraz poprawić skomunikowanie
pobliskich gmin z Warszawą. Budowa jest już pra-
wie na ukończeniu, termin zakończenia tego za-
dania ustalono na maj 2007 r.
Dojeżdżając do serca budowy, chwilowo nie mogę
się zorientować, która estakada gdzie prowadzi
oraz ile ich jest. Całość przypomina misterną ple-
cionkę dużego precla.
Dokładne przeanalizowanie projektu oraz „spacer”
po obiektach rozjaśnia sytuację, teraz widać do-
kładnie, jak to ma działać.
Najdłuższa, 720-metrowa estakada OE1 popro-
wadzi ruch po najwyższym poziomie węzła z ul.
Płowieckiej na most Siekierkowski. Z ulicy Ostro-
bramskiej w kierunku Płowieckiej pojedziemy es-
takadą OE2, a w kierunku ronda Marsa po estaka-
dzie OE3; obie estakady przechodzą pod obiektem
OE1, tworząc drugi poziom węzła. Estakada OE4
pozwoli na bezkolizyjny przejazd z Trasy Siekier-
kowskiej na ul. Płowiecką. Kolejny obiekt – wia-
dukt OE7 – jest częścią przeprawy z Płowieckiej na
Trasę Siekierkowską oraz z Trasy Siekierkowskiej
i ul. Ostrobramskiej w kierunku Płowieckiej.
Nad kanałem Nowa Ulga, w ciągu Trasy Siekier-
kowskiej wybudowano most OM8.
Ponadto powstały dwa tunele: OT9 pod Trasą Sie-
kierkowską, w celu zapewnienia bezkolizyjnego ru-
chu pieszo-rowerowego po obu stronach trasy, oraz
tunel OT14 pod ulicą Ostrobramską, przeprowa-
dzający ruch pieszy i rowerowy z chodnika Ostro-
bramskiej pod wszystkimi obiektami w kierunku
mostu Siekierkowskiego.
Wzdłuż trasy wybudowano także w sumie 790
metrów bieżących ścian oporowych.
naLOT na MARSA
Jest piękny styczniowy poranek, kiedy to na zaproszenie pana
Włodzimierza Bielskiego – kierownika robót mostowych Budimex
Dromex SA wybieram się na „zwiedzanie” największej prowadzonej
obecnie inwestycji drogowej w Polsce – trzypoziomowego węzła
drogowego Trasy Siekierkowskiej.
fot. Archiwum
fot. Michał Braszczyński
budownictwo • technologie • architektura
Warunki gruntowo-wodne na tym obszarze nie po-
zwalały na bezpośrednie posadowienie budowa-
nych estakad, zaprojektowano więc pale wiercone
wielkośrednicowe o średnicy 1 m, zwieńczone ocze-
pem (ławą fundamentową). Jedynie tunel OT14
oraz ściany oporowe zostały zaprojektowane na
posadowieniu bezpośrednim. Ze względu na krótki
termin realizacji w trakcie budowy zmieniono tech-
nologię wykonywania pali – zastosowano prefa-
brykowane pale wbijane, z betonu C25/30 (B30),
o długościach od 11 do 16 m. Sprawdzono ich
nośność, wykonując próby obciążeniowe statyczne
i dynamiczne. Po wbiciu pali wykonywano wykop
do odpowiedniej głębokości, rozkuwano głowice
pali, aby dostać się do ich zbrojenia, montowa-
no wcześniej sprefabrykowane zbrojenie oczepów
oraz wypuszczano pręty korpusu filara. Po ustawie-
niu deskowania betonowano oczep oraz pierwsze
10 cm korpusu filara. W drugim etapie powstawał
trzon słupa o stałym przekroju poprzecznym. De-
skowanie wyposażono w odpowiednie wkładki for-
mujące wnęki i skosy w trzonie słupa. Górna część
filara była bardziej skomplikowana wykonawczo;
potrzebne było rusztowanie montażowe do prac
zbrojarskich oraz specjalnie przygotowane formy
deskowaniowe, aby uzyskać „rozchylony” kształt
podpory. Korpusy podpór słupowych wykonano
z betonu klasy C 30/37 (B40). Podpory wszyst-
kich estakad mają ten sam kształt. Nawiązują swą
formą do podpór słupowych na węźle Czerniakow-
ska. Taki kształt trochę utrudnia wykonawstwo, ale
sprawia, że podpory wydają się smukłe i lekkie.
W przypadku estakady OE1 głowice podpór zosta-
ły sprężone w kierunku prostopadłym do osi obiek-
tu ze względu na duże siły rozciągające. Sprężano
je czterema prętami Macalloy ø 50 mm. Zastoso-
wano łożyska garnkowe o nośnościach od 3,1 do
9,8 MN, po dwa na każdej podporze.
Estakady nie mają typowych przyczółków; tuż za
ostatnią podporą zbudowany jest mur oporowy
z gruntu zbrojonego. Takie rozwiązanie jest o wiele
łatwiejsze i szybsze w wykonaniu, gdyż ściany rosną
razem z nasypem. Wszystkie podpory są zabezpie-
czane powłoką antykorozyjną oraz antygraffiti.
Ustroje nośne estakad mają kształt jednokomoro-
wej skrzyni ze wspornikami. Zaprojektowane zo-
stały z betonu C40/50 (B50). Cała skrzynka ma
wysokość 2,5 m, płyta górna 0,25 m, dolna 0,3
m (nad podporami 0,5 m), a ściany boczne 0,65-
1,0 m. Nad każdą podporą znajduje się otwór wła-
zowy do wnętrza skrzyni, zamontowane jest tam
oświetlenie oraz kolektor odprowadzający wodę
z wpustów i sączków. Oprócz otworów odwodnie-
nia w ścianach dźwigara znajdują się też otwory
do przewietrzana wnętrza skrzyni.
Projektanci nie narzucali technologii budowy i sprę-
żania ustrojów. Założono do projektu wykonanie
estakad na rusztowaniu pełnym ze sprężaniem
w jednym etapie, po osiągnięciu 80% wytrzyma-
łości betonu. Jednak było to założenie tylko teore-
tyczne i praktycznie niemożliwe do zrealizowania.
Po wyborze wykonawcy i jego decyzji o sposobie
budowy, trasy kabli miały być przeprojektowane.
Tak też się stało. Wykonawca wybrał metodę budo-
wy „przęsło po przęśle”, wykonano więc docelowy
projekt sprężania dźwigarów.
Estakadę OE1 budowano jednocześnie z dwóch
stron. Zaprojektowano dwuetapowe sprężanie po-
szczególnych przęseł, po zabetonowaniu jednego
przęsła naprężano część cięgien, a po wybudowa-
niu kolejnego przęsła – pozostałe. Średni czas bu-
dowy jednego przęsła wyniósł dwa miesiące. Beto-
nowania poszczególnych odcinków były podzielone
na dwie fazy: w pierwszej betonowano płytę dol-
ną i środniki, a w drugiej płytę górną. Deskowania
szybko i sprawnie przekładano na kolejne etapy.
W rusztowaniach estakady OE1 zaprojektowano
„bramki”, w celu umożliwienia dojazdów i prowa-
dzenia prac przy innych obiektach.
Estakada OE2 budowana była stopniowo od stro-
ny ul. Marsa. W pierwszym etapie wybudowano
i sprężono dwa przęsła, a następnie budowano po-
jedyncze przęsła jedno po drugim.
OBIEKTY MOSTOWE TRASY SIEKIERKOWSKIEJ, ZADANIE IIB
obiekt
konstrukcja
długość [m]
ilość przęseł rozpiętość przęseł [m]
OE-1
skrzynkowa, sprężona
720,00
15
od 38 do 58
OE-2
skrzynkowa, sprężona
420,00
10
od 38,5 do 47,5
OE-3
skrzynkowa, sprężona
199,60
5
od 35 do 45
OE-4
skrzynkowa, sprężona
121,44
3
od 36,5 do 45
OE-7
płytowa, żelbetowa
60,30
3
od 18,4 do 22,5
OM-8
belki prefabrykowane
zespolone nadbetonem
15,00
1
15
OT-9
tunel, rama żelbetowa
35,68
1
5
OT-14
tunel, rama żelbetowa
10,65
1
5
obiekt
konstrukcja
sumaryczna
powierchnia [m
2
]
metry
bieżące [m]
OW
ściany oporowe
3 955,70
791,4
BETONY
klasa
ilość [m
3
]
B30
4 681,0
B35
1 346,0
B40
2 466,0
B45
1 246,0
B50
10 136,0
Filar OE1
kwiecień – czerwiec 2007
kowanego zbrojenia stalowego. Jedna ze ścian
(OW19 o dł. 220 m.b.) jest najdłuższą ścianą opo-
rową zrealizowaną w Polsce.
Ciekawym elementem wykończenia obiektów
są, specjalnie zaprojektowane, prefabrykowane
kształtki gzymsowe z polimerobetonu, spełniające
jednocześnie rolę deskowania traconego. Są one
łatwe w montażu, pozwalają zaoszczędzić czas
(w porównaniu z tradycyjną metodą wykonywa-
nia gzymsów), a poza tym wyglądają ładnie i ko-
lorowo. Każdy z obiektów ma przyporządkowany
akcent kolorystyczny pojawiający się na słupach,
przyczółkach i gzymsach.
Sąsiedztwo parku krajobrazowego i rezerwatu or-
nitologicznego spowodowało pewne ograniczenia
w budowie węzła. Plac budowy musiał zmieścić
się na obszarze czynnych ulic miejskich, a ruch
musiał być zapewniony. Wzdłuż trasy i na estaka-
dach zamontowano ekrany akustyczne z poliwę-
glanów, chroniące park z jednej, a mieszkańców
z drugiej strony węzła. Wygląda na to, że ochrona
działa, bo park żyje swoich życiem; często w po-
bliżu widywane są bobry, które w swoim tempie
również wznoszą budowle, i nie zniechęca ich fakt,
że te obok są trochę większe.
mgr inż. Aneta Długosz
PS Główne elementy zadania IIC to: estakada nad
rondem, przebudowa ronda i pieszo-rowerowe
przejście podziemne, ale to już będzie osobna hi-
storia
Budowę estakady OE3 podzielono na dwa etapy:
w pierwszym etapie powstały trzy przęsła, w dru-
gim pozostałe dwa.
Obiekt OE4 rozpoczęto od przęsła środkowego,
a następnie wybudowano przęsło lewe (od strony
mostu Siekierkowskiego) i prawe (od strony ronda).
Pozostałe obiekty mają nieco inną konstrukcję.
Wiadukt OE7 składa się z dwóch osobnych obiek-
tów OE7.1 i OE7.2. Wiadukt jest usytuowany w
stosunku do prowadzącej pod nim jezdni pod ką-
tem 45 stopni. Ustroje nośne tych obiektów to trzy-
przęsłowe żelbetowe płyty o grubościach 1,2 i 1,0
m i rozpiętościach od 18,75 do 22,46 m. Podpory
pośrednie tych obiektów mają postać ścianek żel-
betowych, a podpory skrajne zaprojektowano jako
masywną ścianę żelbetową w kształcie litery „C”,
wspólną dla obu ustrojów nośnych.
Most OM8 jest obiektem jednoprzęsłowym, składa-
jącym się z trzech osobnych konstrukcji nośnych;
stanowią je belki prefabrykowane typu „odwrócone
T”, połączone nadbetonem. Tak powstała płyta ma
grubość 0,75 m i oparta jest na przyczółkach, któ-
re mają postać ław żelbetowych z podwieszonymi
skrzydełkami.
Tunel OT9 ma konstrukcję ramową zamkniętą oraz
cztery skrzydełka prostopadłe do osi tunelu utrzy-
mujące nasypy. Ściany i płyta górna ma grubość
0,50 m. Tunel OT14 ma analogiczną konstrukcję,
jest tylko trochę krótszy.
Ściany oporowe wykonano w technologii zbrojo-
nych konstrukcji ziemnych z zastosowaniem ocyn-
Przekrój poprzeczny OE1
fot. Michał Braszczyński
budownictwo • technologie • architektura
kwiecień – czerwiec 2007
WPROWADZENIE
O globalnym ociepleniu, zmianach klimatu, nadcho-
dzących katastrofach mówią już dziś prawie wszyscy.
Dyskusja dawno już wyszła z gabinetów klimatologów,
meteorologów, fizyków atmosfery czy ekologów i stała
się dyskusją powszechną, w której uczestniczą przede
wszystkim politycy, dziennikarze, ekonomiści czy biz-
nesmani. Dlaczego więc nie miałby zabrać głosu fi-
zykochemik, którym jest autor niniejszego artykułu?
Aby nie narazić się jednak na zarzut niekompetencji,
chciałbym uspokoić Czytelnika, że nie jest moim za-
miarem szczegółowa dyskusja problemów meteoro-
logii, fizyki atmosfery czy klimatologii. Czymś innym
jest jednak szczegółowa dyskusja merytoryczna po-
między specjalistami, a czymś innym jest statystyczna
i matematyczna interpretacja zgromadzonych przez
specjalistów wyników i ocena jakości i wyciąganych
wniosków. Przykładowo, nie trzeba być klimatologiem
czy meteorologiem, aby z zebranych wyników po-
miarów temperatury powierzchni Ziemi, znając błę-
dy mierzonych wartości i ich wagi statystyczne, do-
konać oceny średniej temperatury globu. Każdy pa-
rający się statystyką matematyczną i modelowaniem
przebiegu procesów jest w stanie dokonać krytycznej
oceny założeń i wniosków, które każdy może znaleźć
w wyjątkowo obszernej literaturze związanej z pro-
blemem ocieplenia globalnego, prognozami zmian kli-
matu i konsekwencjami cywilizacyjnymi tych zmian.
Wyniki tej oceny nie zawsze pozwalają na bezkry-
tyczne poparcie, często wręcz histerycznych głosów
[1][2][3][4] wieszczących nadchodzącą w XXI apo-
kalipsę, o ile nasza cywilizacja techniczna nie opa-
mięta się i nie podejmie natychmiastowych działań
ratunkowych. Na szczęście nie jestem całkiem od-
osobniony w swoim poglądzie i wielu przedstawicieli
nauk ścisłych jak też polityków (!) wypowiada się w
podobnym tonie [5][6][7][8][9][10][11]. W Polsce
wymienić tu należy przede wszystkim prof. Zbignie-
wa Jaworowskiego [12] z Centralnego Laboratorium
Ochrony Radiologicznej, który zasłynął listem prze-
słanym do Komisji Handlu, Nauki i Transportu Se-
natu Stanów Zjednoczonych [13], czym wsparł decy-
zję o nieratyfikowaniu przez USA słynnego Protokołu
z Kioto. Zdaję sobie jednak w pełni sprawę z tego,
że moje (i nie tylko moje, o czym wspomniałem po-
wyżej) opinie nie należą do większościowych. W za-
kresie dyskusji nad zmianami klimatycznymi nadszedł
dziwny czas, znany z innej epoki, czas „jedynie słusz-
nego poglądu” – działalność człowieka prowadzi do
niekorzystnych zmian klimatycznych i jeżeli nie po-
dejmiemy natychmiastowych działań, to do końca XXI
wieku nadejdzie katastrofa [14].
W świetle nowych informacji naukowych i zapowie-
dzi nowych działań na polu walki z globalnym ocie-
pleniem, które przyniosła Konferencja Paryska zor-
ganizowana w lutym 2007 z inicjatywy ONZ [15,16],
zdecydowałem się zabrać głos po raz kolejny.
W dyskusji, którą zawarłem we wcześniejszych ar-
tykułach [17,18] starałem się zwrócić uwagę na cza-
sami niejednoznaczną i dyskusyjną interpretację fak-
tów, które mają dowodzić, że obserwowane w ciągu
ostatnich 150-200 lat, przynajmniej przez większość
obserwatorów, globalne ocieplenie jest wynikiem
działalności człowieka związanej przede wszystkim ze
spalaniem paliw kopalnych, co prowadzi do wzboga-
cania atmosfery Ziemi w gaz cieplarniany, jakim jest
CO
2
. W istocie tak postawiony problem jest złożeniem
odpowiedzi na dwa pytania. Pierwszym jest pytanie
o to, czy globalne ocieplenie ma faktycznie miejsce?
Drugie pytanie wiąże się z pozytywną odpowiedzią na
pytanie pierwsze i dotyczy ewentualnych antropoge-
nicznych przyczyn obserwowanego ocieplenia. Tym
razem nie zamierzam już wracać do szczegółowej
analizy odpowiedzi na pierwsze z pytań. Uznajmy,
że globalne ocieplenie jest faktem [19][20][21][22].
Zgódźmy się, że średnia temperatura Ziemi wzrosła o
ok. 0,8°C w ciągu ostatnich 100 lat (rys. 1).
Przyjmijmy też, że częstotliwość ekstremalnych zja-
wisk pogodowych (powodzie, huragany) rośnie
[24][25], powierzchnia lodów Arktyki [26,27] i gru-
bość lodów Antarktydy maleje [28,29], podnosi się
poziom wód morskich i oceanicznych [30,31,32],
oceany się rozgrzewają, co powoduje śmierć kora-
lowców i wielu gatunków flory i fauny [33,34], a tro-
pikalne choroby zaczynają rozprzestrzeniać się po ca-
łym świecie [35,36], zacznie też brakować wody pit-
nej [37]. Względnie kompletną listę czekających nas
klęsk można znaleźć w [38]
1
. Zaakceptujmy także
wyniki pomiarów i oceny stężenia atmosferycznego
CO
2
, zarówno te, które wykonano bezpośrednio w XX
wieku, jak i te, które bazują na analizach lodu z lo-
dowców [39] (rys. 2) i uznajmy, że wzrost stężenia
atmosferycznego CO
2
, który nastąpił od drugiej po-
łowy XIX wieku, jest przede wszystkim wynikiem dzia-
łalności człowieka (spalanie paliw kopalnych [40,41],
wycinanie lasów [42,43] czy produkcja cementu
[44,45]). Rys. 3 przedstawia, jak w ciągu minionych
150 lat kształtowała się emisja CO
2
do atmosfery bę-
Przemysł a globalne ocieplenie.
Pytania o perspektywy i sens działań
Unii Europejskiej
Rys.1. Średnia temperatura
powietrza na przestrzeni
XX w. [23]
średnia temperatura /°C
13,5
14,0
14,5
1900
1920
1940
1960
1980
2000
lata
b
u
d
o
w
n
i
c
t
w
o
budownictwo • technologie • architektura
dąca wynikiem działalności człowieka. Korelacja po-
między wzrostem stężenia CO
2
w atmosferze a emi-
sją tego gazu ze źródeł antropogenicznych wydaje
się być oczywista. Jeżeli dodatkowo uznamy, że za-
wartość w atmosferze gazu cieplarnianego, jakim jest
CO
2
, jak to widzą niektórzy, jest głównym czynnikiem
odpowiedzialnym za ocieplanie się klimatu (co nieko-
niecznie jest prawdą), to sprawa staje się jasna – czło-
wiek odpowiada za obserwowane zmiany klimatyczne
i ta działalność będzie przyczyną nadchodzącej ka-
tastrofy.
Wydaje się zatem, że przyjmując pozytywne odpo-
wiedzi na oba postawione pytania, ostatecznie do-
łączyliśmy do głosu większości. Aby jednak nie za-
kończyć artykułu już w tym miejscu, przypomnijmy
raz jeszcze wyraźnie, że wbrew temu, co starają się
ostatnio narzucić zwolennicy tych pozytywnych od-
powiedzi, wcale nie ma powszechnej zgodności po-
glądów w tym temacie. Szczególnie wiele rozbieżno-
ści dotyczy wpływu działalności człowieka na zmia-
ny klimatu, a nie samego faktu jego ocieplania [47,
48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59,
60, 61, 62, 63]. To zadziwiające, ale najmniej wąt-
pliwości w tej materii mają politycy (przede wszyst-
kim z Unii Europejskiej), ekonomiści i dziennikarze
[64]. Nieistotne, że nawet IPCC (Intergovernmental
Panel on Climate Change), wiodąca organizacja ONZ,
która organizuje światową walkę z globalnym ocie-
pleniem, w swoim ostatnim paryskim raporcie, w lu-
tym 2007, stwierdza, że odpowiedzialność człowieka
za obserwowane ocieplenie jest dowiedziona z praw-
dopodobieństwem 90%
2
[65,66]. Okazuje się jednak
(a właściwie już się okazało), że na ratowaniu świata
przed nadchodzącą apokalipsą można zbić niezły ka-
pitał polityczny, zarobić spore pieniądze i stać się po-
pularnym dziennikarzem. Niestety, ale na dzień dzi-
siejszy właśnie to wydaje się być głównym źródłem
aktywności w walce o uratowanie świata. Na dowód
powyższego stwierdzenia wystarczy tylko prześledzić
3
historię filmu „An Inconvenient Truth”, autorstwa by-
łego wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych Al Gore’a
[67,68]. Warto zapoznać się z 86-stronicowym Ra-
portem Izby Lordów, którego wnioski są analogiczne
do wniosku wysuniętego powyżej [69].
Maszyna do ratowania świata przed skutkami glo-
balnego ocieplenia ruszyła w 1992 roku, kiedy to
przygotowano ramową konwencję odnoszącą się
do zmian klimatu [Framework Convention on Cli-
mate Change (FCCC)], a nabrała rozpędu w 1997
roku, kiedy to wynegocjowano tzw. Protokół z Kioto
(o czym pisałem bardziej szczegółowo we wcześniej-
szych artykułach [17,18]). W ramach tego Protokołu
do 2012 roku rozwinięte gospodarczo kraje-sygna-
tariusze układu mają zredukować emisję gazów cie-
plarnianych (przede wszystkim CO
2
) o 5,2%
4
w sto-
sunku do poziomu emisji tych gazów w roku 1990
[70,71]. Protokół wszedł w życie 16 lutego 2005,
a do grudnia 2006 ratyfikowało go 169 krajów, cho-
ciaż są w tej liczbie tzw. kraje rozwijające się, któ-
re nie muszą ograniczać emisji gazów cieplarnianych
(np. Chiny i Indie). Protokołu nie ratyfikowały także
Stany Zjednoczone, aktualnie największy emitent ga-
zów cieplarnianych do atmosfery.
W ramach Protokołu opracowano trzy podsta-
wowe mechanizmy prowadzące do redukcji emi-
sji gazów cieplarnianych: tzw. handel emisjami
(Emissions Trading – ET), wspólne wprowadzanie
(Joint Implementation – JI) oraz mechanizm czy-
stego rozwoju (Clean Development Mechanism
– CDM). Pierwszy z tych mechanizmów polega na
przyznaniu krajom odpowiednich kwot emisji ga-
zów cieplarnianych
5
z umożliwieniem handlu tymi
kwotami. W rezultacie kraje dysponujące nadwyż-
kami emisji mogą je sprzedawać krajom, które ak-
tualnie nie są w stanie wywiązać się z rzeczywi-
stych ograniczeń emisji. Najlepiej rozwiniętym sys-
temem handlu emisjami jest European Emission
Trading Scheme (ETS) [72] stworzony przez kra-
je Unii Europejskiej, który stał się głównym sys-
temem mającym doprowadzić do redukcji emisji
CO
2
. Pozostałe dwa mechanizmy sprowadzają się
do ścisłej współpracy krajów rozwiniętych i roz-
wijających się, prowadzącej do ograniczania emi-
sji w tych ostatnich wskutek np. transferu no-
woczesnych technologii [73]. W lutym 2007 na
spotkaniu w Paryżu Unia Europejska postanowiła
objąć pozycję światowego lidera w zakresie walki
z globalnym ociepleniem i zaproponowała redukcję
emisji CO
2
do roku 2020 o 20%, a nawet o 30%,
jeżeli będzie taka konieczność [74]. Ponieważ jak
na razie jest to po prostu hasło polityczne o wąt-
pliwych podstawach merytorycznych, należy się
dziwić, dlaczego nie zaproponowano ograniczenia
emisji od razu o 50%.
stężenie CO
2
/ppm
250
270
290
310
330
350
370
390
1000
1200
1400
1600
1800
2000
lata
Rys.2. Zawartość CO
2
(ppm) w atmosferze Ziemi
w ciągu ostatniego 1000
lat [46]
Rys.3. Emisja CO
2
do at-
mosfery będąca wynikiem
działalności człowieka [45]
emisja CO
2
/mld ton
0
1
2
3
4
5
6
7
1850
190
1950
200
lata
kwiecień – czerwiec 2007
Oczywiście wszyscy zdają sobie sprawę z tego,
że walka z globalnym ociepleniem będzie kosz-
towna. Koszty szacuje się na setki miliardów do-
larów. Jednak ponoć koszty zaniechania tej walki
mają być jeszcze większe, rzędu bilionów dolarów
[75,76,77]. Nie ma sensu polemika z tymi licz-
bami. W zależności od przyjętych założeń można
w sposób oczywisty otrzymać właściwie dowolny
wynik, zależny przede wszystkim od tego, czego au-
tor obliczeń zamierza dowieść. Tak czy inaczej kosz-
ty już podjętych działań ktoś musi ponieść. W koń-
cowym rachunku oczywiście koszty te poniesiemy
wszyscy, ale chwilowo wydaje się nam, że możemy
i powinniśmy przerzucić te koszty na te gałęzie dzia-
łalności przemysłowej, które wiążą się z emisją CO
2
,
to znaczy na energetykę, transport czy produkcję ce-
mentu – potencjalnie głównych odpowiedzialnych
za wzrost średniej temperatury Ziemi.
Zgodziliśmy się, że globalne ocieplenie jest faktem,
zgodziliśmy się też
6
, że to antropogeniczna emisja
CO
2
odpowiada za ocieplanie klimatu Ziemi. Przyjęli-
śmy, że zjawisko to może być groźne dla dalszego roz-
woju naszej cywilizacji. Postępując konsekwentnie,
na pierwszy rzut oka, powinniśmy poprzeć wszelkie
podjęte działania, które mają zapobiec katastrofie,
powinniśmy pogodzić się też z nieuchronnymi kosz-
tami tych działań. Jednak chwila zastanowienia pro-
wokuje nas do zadania kolejnych pytań. Była już „kło-
potliwa prawda”
7
, teraz będą „kłopotliwe pytania”.
KŁOPOTLIWE PYTANIA
Zmiany klimatu nie są niczym nadzwyczajnym
w historii Ziemi [78,79,80]. Okresy zlodowaceń
przeplatały się z okresami znacznie cieplejszego
klimatu niż dzisiaj (czy nawet klimatu pod koniec
XXI wieku po spełnieniu się najgorszych scenariu-
szy IPCC). Około 12 000 lat z terenów dzisiejszej
Polski wycofał się lądolód bałtycki [81], przecież
nie dlatego, że działalność przemysłowa naszych
przodków doprowadziła do ocieplenia klimatu po-
przez wzrost zawartości CO
2
w atmosferze. Bada-
nia geologiczne przeszłości naszej planety wskazu-
ją także, że zawartość CO
2
w atmosferze była na-
wet kilkanaście razy większa niż obecnie [17,78]
i podlegała znacznym wahaniom z naturalnych po-
wodów. Nikt tak naprawdę
8
nie wątpi, że głównym
czynnikiem kształtującym klimat Ziemi jest nasza
Gwiazda Dzienna – Słońce. W ciągu 1 godziny ze
Słońca dociera do nas więcej energii niż cały świat
produkuje i zużywa w ciągu roku!
9
[82]. Coraz
więcej jest sygnałów świadczących o tym, że to ak-
tywność Słońca i mechanika Układu Słonecznego
10
są czynnikami decydującymi o zmianach klimatu
[17,83,84,85,86,87,88,89,90]
11
. Możemy po-
stawić już pierwsze kłopotliwe pytanie:
Przypisy
1
Lista obejmuje między innymi takie pozycje jak: po-
wstanie pustyni w Amazonii, zniszczenie bananow-
ców, zanik zdolności śpiewu u ptaków, zniszczenie
ogrodów angielskich, wzrost przestępczości i docho-
dów prawników, inwazję pająków w Szkocji, a nawet
wzrost intensywności życia seksualnego krokodyli
2
Osobną sprawą jest to, jak to prawdopodobieństwo zostało
wyliczone. Jednak jest to już temat na inny artykuł
3
Wyszukiwarka Google na hasło „Al Gore Inconvenient
Truth” uzyskuje ponad 1 200 000 trafień
4
Dla krajów Unii Europejskiej redukcja ta ma wynosić 8%
5
Do końca 2007 roku handel emisjami ma dotyczyć
tylko emisji CO
2
6
Przynajmniej dla potrzeb tego artykułu
7
„An Inconvenient Truth”, film dokumentujący kampa-
nię wiceprezydenta USA na rzecz walki z globalnym
ociepleniem (2 Oscary)
8
Nawet zwolennicy koncepcji wpływu działalności
przemysłowej człowieka na obserwowane aktualnie
zmiany klimatu
9
Czy ta informacja nie budzi pokory? Czy nie zmusza
do zastanowienia się nad tym, czy rzeczywiście nasz
gatunek ma coś istotnego do powiedzenia w sprawie
klimatu?
10
W przybliżeniu chodzi o to, że wypadkowy ruch Zie-
mi wokół Słońca nie jest prostym ruchem po elip-
sie, ale jest złożeniem wielu różnych ruchów okre-
sowych
11
Wyszukiwarka Google na hasło „global warming solar
activity” uzyskuje ponad milion trafień tylko dla stron
z 2007 roku
12
Ropy naftowej zabraknie znacznie wcześniej, już za
20-30 lat rozpoczną się kłopoty. Węglowodory bę-
dziemy musieli produkować z węgla, więc chyba i je-
go zasoby nie wystarczą na tak długo
13
Aktualnie jest to 15%, ale w najbliższych latach ten
udział będzie spadał do 7-8%
14
To już się zaczęło, bo na Konferencji Paryskiej w lu-
tym 2007 pojawiła się koncepcja „zgaś zbędną ża-
rówkę, wniesiesz wkład w ratowanie Ziemi przed
ociepleniem”
15
120 g CO
2
na 1 km przebytej drogi
16
Trzeba jednak przyznać, że przeciwnicy energetyki
jądrowej już dowodzą, że w przeliczeniu na jednost-
kę wyprodukowanej energii, energetyka jądrowa pro-
dukuje więcej CO
2
niż konwencjonalna ze względu
na proces przygotowania paliwa jądrowego czy ce-
ment zużyty przy budowie elektrowni
17
W Polsce możliwości wykorzystania tego pomysłu
wydają się być ograniczone, nie mówiąc już o kosz-
tach jego realizacji na skalę, która byłaby wymagana,
ale to już temat na inny artykuł
18
Realistyczne oceny wskazują na 35 TW (1 TW =
1012 W)
19
Powinniśmy zwiększać produkowaną moc o więcej
niż 1GW dziennie
20
Przy mało realnych założeniach o budowie elektrow-
kwiecień – czerwiec 2007
fot. Archiwum
budownictwo • technologie • architektura
Jeżeli przyczyny aktualnego ocieplania się klimatu
wynikają z czynników, na które nie mamy wpły-
wu, to do czego właściwie zmierzamy realizując
znacznym nakładem kosztów postanowienia Pro-
tokołu z Kioto?
Na szczęście dla zwolenników antropogenicznej
teorii ocieplania się klimatu odpowiedź na to py-
tanie jest dość prosta, dlatego że mamy inne po-
wody (niż ratowanie się przed globalnym ocieple-
niem), aby ograniczać emisję CO
2
do atmosfery.
Podstawowymi źródłami energii dla naszej cywi-
lizacji jest spalanie paliw kopalnych (węgiel i ropa
naftowa), które przecież prowadzi do powstawania
CO
2
. Zasoby tych paliw nie są nieograniczone, za
200-300 lat wyczerpią się nawet zasoby węgla
12
[91,92]. Alternatywne źródła energii, o znaczeniu
globalnym, przynajmniej na dzień dzisiejszy, tak
naprawdę istnieją tylko zdaniem członków Green-
peace i innych organizacji ekologicznych (wrócimy
jeszcze do tego problemu w dalszej części). I już
mamy odpowiedź na postawione pytanie: ograni-
czajmy emisję CO
2
, bo w ten sposób ograniczymy
zużycie paliw kopalnych – dajmy sobie czas na
rozwiązanie problemów, które nieodwołalnie nad-
chodzą – taki w istocie jest sens Protokołu z Kio-
to, sens jakby niedostrzegany przez jego sygnata-
riuszy.
Wygląda na to, że doszliśmy do stwierdzenia, że
realizacja postanowień wynikających z Protokołu jest
konieczna i pożyteczna, chociaż być może z innych
powodów niż te, które legły u jego podstaw. Pozo-
stańmy jednak w granicach założonego celu tego Pro-
tokołu, co prowadzi nas do kolejnego pytania:
Czy skala działań planowanych w ramach Pro-
tokołu z Kioto i ograniczenia nakładane na dzia-
łalność przemysłową, szczególnie w ramach Unii
Europejskiej, mogą doprowadzić do ograniczenia
emisji CO
2
w stopniu mającym istotne znaczenie
dla zahamowania wzrostu stężenia CO
2
w atmos-
ferze i powstrzymanie niekorzystnych zmian kli-
matycznych?
Aktualna wielkość emisji CO
2
do atmosfery przez
kraje Unii Europejskiej stanowi około 15% emisji
globalnej. Największymi „producentami” CO
2
są
Stany Zjednoczone (22% światowej emisji) i Chiny
(18%) [93,94,95,96]. Odnotujmy, że Stany Zjed-
noczone nie ratyfikowały Protokołu z Kioto, a Chiny
jako kraj rozwijający się nie muszą się liczyć z jego
ustaleniami. Ogólnie nieco ponad 50% całkowitej
emisji CO
2
jest objęte regułami z Kioto. Długo już
tak nie pozostanie. Około roku 2009 Chiny w pro-
dukcji CO
2
wyprzedzą Stany Zjednoczone [97,98]
i przed rokiem 2020 ich udział w emisji CO
2
wzro-
śnie do 45%. Udział Unii Europejskiej spadnie do
7%. Nawet ostrożne prognozy wskazują, że w cią-
gu najbliższych 20-25 lat zapotrzebowanie na wę-
giel wzrośnie o 58%. Europa też nie odwróci się
od węgla, tym bardziej że do 2025 roku wyczerpią
się główne źródła gazu w Rosji i Turkmenii [99].
W ostatnich 15 latach 700 milionów ludzi w Chi-
nach uzyskało dostęp do energii elektrycznej. Bli-
sko 2,5 miliarda ludzi [82] nie ma dostępu do
energii elektrycznej. Czy mamy liczyć na to, że nie
zechcą go mieć albo że dostarczą im jej wiatraki
i wierzba energetyczna? Ten kto stąpa po Ziemi
nie ma żadnych wątpliwości – w najbliższych dzie-
sięcioleciach zużycie węgla będzie rosnąć, a wraz
z nim będzie oczywiście rosnąć globalna emisja
CO
2
, choćby nawet emisja w krajach UE zmala-
ła. Do 2012 roku sygnatariusze Protokołu z Kioto
mają obniżyć emisję o 5,2% w stosunku do emi-
sji z roku 1990. Aby ten cel zrealizować, nakłada
się ograniczenia, przydziela kwoty emisji, tworzy
system handlu emisjami, podnosi się koszty pro-
ni wiatrowych właściwie wszędzie, gdzie ich budowa
mogłaby mieć sens
21
Na dziś i na najbliższe dziesięciolecia
Literatura
1 http://www.cato.org/pubs/pas/pa-329es.html
2 http://www.frontpagemag.com/Articles/ReadArticle.
asp?ID=18881
3 http://www.worldnetdaily.com/news/article.asp?AR-
TICLE_ID=54483
4 h t t p : / / w w w. r e n e w a m e r i c a . u s / c o l u m n s / h u-
ston/061228
5 http://newsbusters.org/node/10620
6 http://epw.senate.gov/speechitem.cfm?party=re-
p&id=264027
7 http://www.brusselsjournal.com/node/1899
8 h t t p : / / g l o b a l w a r m i n g h o a x . w o r d p r e s s .
com/2007/02/05/global-warming-is-not-due-to-hu-
man-contribution-of-carbon-dioxide/
9 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/Singer/Senate_te-
stimony_3-04.pdf
10 http://www.john-daly.com/
11 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/Wash_Post/gre-
enhouse_hypocrisy.html
12 Z. Jaworowski, „Wiedza i Życie”, 4 (1999)
13 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/Jaworowski/incor-
rect_information_co2.html
14 A. Hołdys, Rachunek za podgrzanie Ziemi, „Gazeta
Wyborcza” z 15.11.2006
15 http://www.sciam.com/ar ticle.cfm?ar ticle-
ID=83D2B666-E7F2-99DF-32FD8CC329BC0535
16 http://www.ens-newswire.com/ens/feb2007/2007-
02-02-02.asp
17 A. Małecki, „Materiały Ceramiczne”, 4 (2005) 148-
155
18 A. Małecki, „Cement, Wapno, Beton”, 1 (2007) 1-15
19 http://www.whrc.org/resources/online_publications/
warming_earth/scientific_evidence.htm
20 http://en.wikipedia.org/wiki/Global_warming
21 http://pubs.giss.nasa.gov/docs/2006/2006_Han-
sen_etal_1.pdf
22 G. Stix, „Świat Nauki”, 10(182) (2006) 22-25
23 http://www.grida.no/climate/vital/17.htm
24 http://www.gfdl.noaa.gov/~tk/glob_warm_hurr.html
25 h t t p : / / n e w s . n a t i o n a l g e o g r a p h i c . c o m /
news/2005/08/0804_050804_hurricanewarming.
html
26 http://www.nrdc.org/globalwarming/qthinice.asp
27 http://www.msnbc.msn.com/id/9527485/
28 http://www.climatehotmap.org/antarctica.html
29 http://www.livescience.com/environment/060330_
warming_antarctic.html
30 http://www.actionbioscience.org/environment/chan-
ton.html
31 http://whyfiles.org/091beach/5.html
32 Holgate, S.J. and Woodworth, P.L. 2004. Evidence for en-
hanced coastal sea level rise during the 1990s. Geophy-
sical Research Letters 31: 10.1029/2004GL019626.
budownictwo • technologie • architektura
0
kwiecień – czerwiec 2007
dukcji. Unia Europejska pokazuje przykład świa-
tu, jakby nie widząc, że realizując ustalenia z Kio-
to, wywiera kilkuprocentowy wpływ na ok. 10%
13
wkład w światową emisję CO
2
. W sumie działania
Unii prowadzą w najlepszym przypadku do ogra-
niczenia globalnej emisji CO
2
na poziomie znacznie
mniejszym niż 1%. Przyjrzyjmy się teraz strukturze
działalności człowieka prowadzącej do emisji CO
2
,
co ilustruje rys. 4.
Analiza tego rysunku wskazuje wyraźnie, że ogra-
niczanie emisji CO
2
należy zacząć od energetyki,
transportu i gospodarstw domowych
14
. Działal-
ność określona jako przemysłowa wnosi relatyw-
nie mniejszy wkład. Przykładowo na produkcję
cementu, głównego źródła CO
2
w tym sektorze,
przypada około 5% całej światowej emisji CO
2
[45,100,101]. Szczególnie w Unii Europejskiej,
która produkuje cement najnowocześniejszymi me-
todami, energiczne wdrażanie postanowień z Kio-
to w tej dziedzinie przemysłu nie ma naukowego
i ekonomicznego uzasadnienia. Zdanie to ma
szczególne odniesienie do takiego kraju jak Polska,
gdzie 94% energii elektrycznej pochodzi ze spala-
nia surowców kopalnych [102]. Mimo to wszystkie
działania w ramach Unii odniesione są do insta-
lacji produkujących CO
2
, niezależnie od ich kwa-
lifikacji do wskazanych powyżej grup.
Jeżeli rzeczywiście chcemy ograniczyć emisję CO
2
do atmosfery, a jednocześnie zwiększać produkcję
energii, co wydaje się być nieuchronnym proce-
sem, wobec faktu słabego rozwoju wielu krajów, to
nasze działania muszą iść w inną stronę i muszą
być prowadzone w innej, znacznie poważniejszej
skali. Protokół z Kioto jest nieefektywną, kosztow-
ną, marnotrawiącą środki maszyną, która nie jest
w stanie doprowadzić do osiągnięcia zamierzo-
nych celów [103,104,105]. Realizacja tego pro-
gramu nie będzie miała żadnego wpływu na ewen-
tualne zmiany klimatyczne [106,107,108,109].
Będzie za to bardzo kosztowna, szczególnie dla
Unii Europejskiej [110]. Działania UE, przy za-
łożeniu słuszności przewidywań modeli IPCC na
najbliższe stulecie, dają w efekcie obniżenie spo-
dziewanego wzrostu przeciętnej temperatury Ziemi
o mniej niż 0,005°C. Wszystko to za cenę 2,9-3,7
miliarda euro rocznie do roku 2012 [18, 111].
Nie minęły dwa lata, jak system handlu emisjami
(ETS), duma europejskich działań zmierzających
do ograniczenia emisji, w istocie załamuje się
[112,113,114,115,116] i nie jest systemem efek-
tywnym [117,118,119]. Nowe badania wskazują,
że handel emisjami CO
2
przyczynia się do wzro-
stu globalnej emisji tego gazu w wyniku przeno-
szenia produkcji do krajów rozwijających się, nie-
objętych Protokołem z Kioto, oraz w wyniku wzro-
33 http://www.ucsusa.org/global_warming/science/ear-
ly-warning-signs-of-global-warming-coral-reef-ble-
aching.html
34 http://www.news.cornell.edu/stories/Feb07/AAAS.co-
ral.AD.html
35 http://www.ecobridge.org/content/g_evd.htm
36 http://www.ucsusa.org/global_warming/science/early-war-
ning-signs-of-global-warming-spreading-disease.html
37 J.D. Sachs, „Świat Nauki”, 12(184) (2006) 28
38 http://www.numberwatch.co.uk/warmlist.htm
39 http://news.bbc.co.uk/2/hi/science/nature/5314592.stm
40 http://www.ecobridge.org/content/g_cse.htm
41 http://www.thejournalnews.com/apps/pbcs.dll/artic-
le?AID=/20070314/OPINION/703140310/1076/
OPINION03
42 h t t p : / / w w w . f a o . o r g / n e w s r o o m / e n /
news/2006/1000385/index.html
43 http://rainforests.mongabay.com/0907.htm
44 http://earthtrends.wri.org/searchable_db/index.
php?action=select_countries&theme=3&variable_
ID=465
45 http://cdiac.ornl.gov/trends/emis/tre_glob.htm
46 http://www.earth-policy.org/Indicators/Temp/2004.
htm
47 http://en.wikipedia.org/wiki/Global_warming_contro-
versy
48 http://www.worldclimater epor t.com/index.
php/2006/12/01/are-humans-involved-in-global-
warming/
49 http://www.heartland.org/Article.cfm?artId=20549
50 http://www.rurociagi.com/spis_art/2002_1-2/efekt-
c.html
51 M. Rotkiewicz, „Polityka” (tygodnik), nr 48 (2006)
52 http://www.polityka.pl/polityka/index.jsp?place=Le-
ad10&news_cat_id=16&news_id=20 7063&lay-
out=1&forum_id=7991&fpage=Threads&page-
=text
53 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/McLean/Dispu-
ted_Science_of_Global_Warming.pdf
54 http://www.undoit.org/what_is_gb_myth.cfm
55 http://www.freedomworks.org/informed/issues_tem-
plate.php?issue_id=2762
56 http://www.oism.org/pproject/s33p36.htm
57 http://www.oism.org/pproject/s33p37.htm
58 http://www.warwickhughes.com/hoyt/climate-chan-
ge.htm
59 http://www.cei.org/pdf/5430.pdf
60 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/von_Storch/
050511annaboda.ext.pdf
61 http://www.junkscience.com/Greenhouse/
62 http://personals.galaxyinternet.net/tunga/OSGWD.
htm
63 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/Lindzen/no_con-
sensus.html
64 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/Carter/WE-
STERN.pdf
65 http://www.ipcc.ch/SPM2feb07.pdf
66 http://news.mongabay.com/2007/0202-ipcc.html
0
kwiecień – czerwiec 2007
% emisji całkowitej CO
2
0
10
20
30
40
energetyka
gospodarstwa
domowe,
handel
przemysł
transport
Rys.4. Wkład różnych ob-
szarów działalności czło-
wieka w całkowitą emisję
CO
2
[18]
budownictwo • technologie • architektura
stu zakupów produktów energochłonnych właśnie
w tych krajach [120]. Także w krajach UE zamiast
redukcji emisji CO
2
obserwujemy jej wzrost. Nie
ma technologicznych szans na zrealizowanie za-
łożonych przez polityków UE norm odnośnie emi-
sji CO
2
przez samochody osobowe do roku 2012
15
[121]. Pozostałe dwa mechanizmy redukcji emi-
sji CO
2
zawarte w Protokole z Kioto także nie
przynoszą spodziewanych rezultatów [122]. Na-
wet Günter Verheugen ostrzega, że samotna wal-
ka UE z problemem emisji CO
2
i globalnym ocie-
pleniem tylko skomplikuje działania europejskiego
przemysłu. Znakomity artykuł Benny Peisera z Li-
verpool John Moores University w Financial Post
przedstawia powyższe problemy wyjątkowo jasno
[123]. Polskie oczekiwania na zarobki z handlu
emisjami w istocie spełzły na niczym. Nagle do-
strzegamy, że przyznane nam limity emisji CO
2
są za małe, a Bruksela chce nam je jeszcze ob-
ciąć [124,125]. Dla wielu firm oznacza to ogra-
niczenie produkcji i mniejsze zyski [126]. Reszty
dokonuje jak zwykle niejednoznaczny zbiór prze-
pisów i zły obieg informacji [127]. Komisja Eu-
ropejska wysyła ostrzeżenia i grozi karami krajom,
które nie wywiązują się z dostarczania informacji
odnośnie rzeczywistego poziomu emisji [111]. Wi-
dać aż nadto jasno, że ograniczenia nakładane na
działalność przemysłową nie doprowadzą do pozy-
tywnych skutków. Sytuacja Polski w ramach Unii
może stać się bardzo skomplikowana. Zwrócimy
uwagę tylko na jeden fakt – zużycie energii elek-
trycznej na głowę mieszkańca kształtuje się w na-
szym kraju na poziomie 4100 kWh, podczas gdy
średnia unijna przewyższa 6500 kWh na miesz-
kańca [102,128]. Ocenia się, że do 2020 bę-
dziemy musieli osiągnąć przynajmniej ten poziom,
aby utrzymać tempo rozwoju gospodarczego da-
jące nam szansę na zbliżenie się do dzisiejszego
poziomu rozwiniętych krajów Unii. Przypomnę,
że pierwsza polska elektrownia jądrowa jest pla-
nowana na około 2020 rok, zatem pytam – jak
uzyskamy ten wzrost produkcji energii elektrycz-
nej? Oczywiście spalimy więcej węgla, dużo wię-
cej niż dziś. Ten problem dotyczy zresztą nie tyl-
ko Unii, ale całego świata. Nie wykorzystaliśmy
i nie wykorzystujemy nadal, w wystarczającym
stopniu, najpoważniejszej szansy na ograniczenie
emisji CO
2
, w dodatku w tym sektorze, który pro-
dukuje go najwięcej – w energetyce. Tą szansą jest
energetyka jądrowa [129,130]
16
. Gdyby tylko we
Francji, Niemczech, Korei i Japonii, zamiast ist-
niejących elektrowni jądrowych, pracowały cieplne
elektrownie konwencjonalne, to dodatkowo rocz-
nie emitowałyby one do atmosfery miliard ton CO
2
[73]. Zatem co z emisją CO
2
? Rozwiązania pro-
ponowane przez Protokół z Kioto nie są w stanie
rozwiązać tego problemu. Co zatem robić? No cóż,
jedną z możliwości jest „schować” wyprodukowa-
ny CO
2
po Ziemią
17
[131]. Można też nie przej-
mować się emisją CO
2
, zaś wzrost średniej tem-
peratury Ziemi powstrzymać umieszczając w Ko-
smosie ogromne lustra, które odbiją odpowiednią
część promieniowania dostarczanego przez Słoń-
ce [132]. Pewnie można mieć jeszcze kilka innych
pomysłów, jednak zanim je zrealizujemy, w wy-
miarze mającym jakiekolwiek znaczenie, zawar-
tość CO
2
w atmosferze będzie już dużo większa
niż dziś, a konsekwencje ocieplenia klimatu i tak
nas dopadną. Chcę być dobrze zrozumiany, dla-
tego powtórzę raz jeszcze – jestem zwolennikiem
ograniczania emisji CO
2
, ale widzę inne powody
tego ograniczania i widzę konieczność działań glo-
balnych w tej materii, a nie działań o charakterze
polityczno-propagandowym. W dodatku można
67 http://abcnews.go.com/Politics/GlobalWarming/sto-
ry?id=2906888&page=1
68 http://www.aninconvenienttruth.com.au/truth/info.
htm
69 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/House_of_Lords/
economics_of_climate_change.pdf
70 http://www.iisd.ca/climate/ba/perspectives.html
71 http://en.wikipedia.org/wiki/Kyoto_Protocol
72 http://en.wikipedia.org/wiki/European_Union_Emis-
sion_Trading_Scheme
73 http://www.uic.com.au/nip24.htm
74 http://www.washingtonpost.com/wp-dyn/content/ar-
ticle/2007/03/09/AR2007030901992.html
75 h t t p : / / b u s i n e s s . s c o t s m a n . c o m / i n d e x .
cfm?id=1821742005
76 http://www.foe.co.uk/resource/reports/econ_costs_
cc.pdf
77 http://www.ens-newswire.com/ens/oct2006/2006-
10-13-03.asp
78 S.M. Stanley, Historia Ziemi, PWN, Warszawa 2002
79 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/
80 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/Hollander/Rushin-
gJudgment.pdf
81 http://www.przyrodapolska.pl/maj05/pojezierze.htm
82 J. Karpiuk, „Wiedza i Życie”, nr 2 (2007)
83 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/Gray/Influence_
of_Solar_Changes_HCTN_62.pdf
84 http://www.worldclimater epor t.com/index.
php/2006/03/21/solar-warming/#more-143
85 http://www.telegraph.co.uk/news/main.jhtm-
l?xml=/news/2004/07/18/wsun18.xml &sSheet=/
news/2004/07/18/ixnewstop.html
86 http://fathersforlife.org/REA/warming4.htm
87 h t t p : / / w w w . s c i e n c e d a i l y . c o m / r e l e -
ases/2003/10/031002055621.htm
88 http://biocab.org/Global_Warming.html
89 http://www.canada.com/nationalpost/story.htm-
l ? i d = 1 5 6 d f 7 e 6 - d 4 9 0 - 4 1 c 9 - 8 b 1 f - 1 0 6 f e -
f8763c6&k=0
90 http://www.dailymail.co.uk/pages/live/articles/tech-
nology/technology.html? in_article_id=440049&in_
page_id=1965
91 h t t p : / / g o s p o d a r k a . g a z e t a . p l / g o s p o d a r -
ka/1,52981,3503091.html
92 Biuletyn Informacyjny Pracowników AGH, nr 154-
156 (2006)
93 http://www.industrie.gouv.fr/energie/statisti/pdf/co2-
monde.pdf
94 http://earthtrends.wri.org/pdf_library/country_pro-
files/cli_cou_156.pdf
95 http://news.bbc.co.uk/1/hi/sci/tech/3143798.stm
96 http://cdiac.ornl.gov/trends/emis/tre_prc.htm
97 http://www.blueclimate.com/blueclimate/2006/11/
china_carbon_di.html
98 http://www.pnl.gov/aisu/pubs/sinusko04/conti.pdf
99 h t t p : / / w w w. g i g a w a t . n e t . p l / a r t i c l e / a r t i c l e -
view/449/1/48/
100 http://industrial-energy.lbl.gov/node/193
budownictwo • technologie • architektura
kwiecień – czerwiec 2007
wskazać znacznie lepsze sposoby wykorzystania
środków finansowych niż te, które wynikają z Pro-
tokołu z Kioto. To prowadzi mnie do ostatniego już
„kłopotliwego” pytania.
Czy przed ludzkością nie stoją przypadkiem po-
ważniejsze problemy niż globalne ocieplenie?
Niestety stoją, a najpoważniejszym z nich jest za-
potrzebowanie na energię i możliwości zaspokojenia
tego zapotrzebowania. Angielski ekonomista W.S. Je-
vons (1835-1882) wskazał, że bardziej ekonomicz-
ne zużywanie energii prowadzi do wzrostu jej zu-
życia [133]. Jak wykazuje J. Karpiuk w swoim in-
teresującym artykule [82] nawet przy założeniu bar-
dzo umiarkowanego tempa wzrostu gospodarczego
na świecie (1,6%) i uwzględnieniu kompensacji wy-
nikającej z jej efektywniejszego wykorzystania, w ro-
ku 2050 świat będzie potrzebował 28 TW mocy
18
przy dzisiejszym zapotrzebowaniu na poziomie 13,5
TW. Jeżeli założymy, że uzyskamy konieczny wzrost
produkcji energii z pomocą energetyki jądrowej, to do
2050 roku trzeba wybudować 20 000 reaktorów o
mocy 1000 MW każdy. To oznacza, że od dziś po-
winniśmy budować więcej niż jeden reaktor dziennie,
aby w 2050 roku pokryć nasze zapotrzebowanie na
energię
19
. Aktualnie na świecie pracują 442 reaktory
o łącznej mocy 0,37 TW, 28 jest w budowie, a 200
reaktorów jest w planach na dalszą przyszłość. Do-
dajmy, że biomasa w najlepszym przypadku może
nam dostarczyć 5-7 TW [82,134], energia wiatrów
do 2 TW
20
a hydroelektrownie około 1 TW. Oto ska-
la prawdziwego problemu, przed którym stoimy. Nie
zamierzam już mówić o nowych problemach, które
nieuchronnie pojawią się przy próbie zapewnienia
światu potrzebnej mu energii. Nie wspomnę o konse-
kwencjach narastającej różnicy w poziomie życia po-
między krajami rozwiniętymi a resztą świata. Bilans
energetyczny wskazuje, że jedynym źródłem
21
, któ-
re może realnie zaspokoić nasze zapotrzebowanie na
energię i umożliwić nam dalszy postęp cywilizacyjny,
jest Słońce. To właśnie na prace nad wykorzystaniem
energii słonecznej powinniśmy przekazać pieniądze,
które zmarnuje realizacja postanowień Protokołu
z Kioto. Konsekwencją przecież będzie realizacja
celów tego Protokołu – czerpiąc energię ze Słońca,
zmniejszymy emisję CO
2
. Może na jeszcze jeden cel
powinniśmy przeznaczyć te środki. W ośrodku ba-
dań nuklearnych we Francji, w pięknych lasach koło
Marsylii, na samym Lazurowym Wybrzeżu, rusza bu-
dowa doświadczalnego reaktora termojądrowego o
mocy zerowej. To bardzo kosztowne i wymagające
czasu przedsięwzięcie, które za około 15-18 lat ma
nam przynieść odpowiedź na pytanie – czy będziemy
w stanie w przyszłości (około roku 2050) zbudować
sobie Słońce na Ziemi – reaktor termojądrowy wiel-
kiej mocy. Jeżeli tak, to być może przyszłość świata
będzie wyglądała całkiem inaczej niż jesteśmy to w
stanie sobie dzisiaj wyobrazić. Na takich działaniach
powinniśmy koncentrować środki, którymi dysponu-
jemy. Może także powinniśmy zainwestować w do-
stosowanie się do życia w warunkach cieplejszego
klimatu? Wiem, że aktualnie brzmi to jak herezja.
Czy zatem ludzkość zdecyduje się na racjonalne
działania? Czy głosy tych, którzy proponują cho-
ciaż tylko zastanowienie się nad problemami na-
szej przyszłości z perspektywy problematyki global-
nego ocieplenia, będą wyśmiewane i ignorowane?
Czy politycy, ekonomiści i dziennikarze przestaną
być głównymi autorytetami w zakresie spraw, na
których tak naprawdę mało się znają? Wiem, jakie
powinny być odpowiedzi na te ostatnie pytania.
Przestałem już wierzyć, że się ich doczekam...
prof. Andrzej Małecki
Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie,
Wydział Inżynierii Materiałowej i Ceramiki
101 http://www.energyrefuge.com/blog/changing-ce-
ment-5-of-all-co2/
102 http://www.mojaenergia.pl/strony/1/i/503.php
103 http://www.institutmolinari.org/pubs/note20066.
104 http://www.ct-yankee.com/manfctry/kyoto.html
105 http://ec.europa.eu/environment/integration/new-
salert/pdf/42na1.pdf
106 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/NewScientist/ky-
oto_wont_stop_climate_change.html
107 http://www.techcentralstation.com/111605A.html
108 http://www.opinionjournal.com/columnists/pdupont/
?id=110008113
109 http://www.cei.org/pdf/5331.pdf
110 http://www.heartland.org/pdf/11399.pdf
111 http://europa.eu/rapid/pressReleasesAction.
do?reference=MEMO/05/84&format=HTML&age-
d=0&language=PL&guiLanguage=en
112 http://newsbusters.org/node/10989
113 http://www.cembureau.eu/Cem_warehouse/POINT-
S%20OF%20CONVERGENCE%20 WITHIN%20THE-
%20CEMENT%20INDUSTRY.PDF
114 h t t p : / / w w w . b e v e r a g e d a i l y . c o m / n e w s /
ng.asp?id=67685-nestle-ets-greenhouse-gas
115 http://www.transportenvironment.org/Article241.
html
116 http://cnbceb.com/2005/12/01/easternwarning/
117 http://www.sustainablebusiness.com/news/sbnews.
cfm?id=12311
118 http://g-fors.eu/fileadmin/download/papers/Emis-
sions_Trading.pdf
119 http://wwf.pl/informacje/news.php?idn=113
120 http://news.bbc.co.uk/2/hi/science/natu-
re/4542104.stm
121 http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/arty-
kul/szef;fiata;ograniczenie; emisji;co2;jest;niereal-
ne,107,0,231787.html
122 http://www.wsws.org/articles/2007/jan2007/glob-
j13.shtml
123 http://www.canada.com/nationalpost/story.html?i-
d=03445f57-0777-4554-ac7c-ec63cb073223
124 http://www.emisje-co2.pl/
125 http://www.cire.pl/item,26887,1.html
126 http://www.bhp.org.pl/Article1063.html
127 http://www.elektrownie.com.pl/index.php?id=9&lo-
ok=128
128 http://ec.europa.eu/environment/climat/pdf/ener-
gy_fact_sheet.pdf
129 http://www.climatechange.org/eandc2.htm
130 J.M. Deuth, E.J. Moniz, „Świat Nauki”, nr 10(189)
(2006) 52-60
131 D.G. Hawkins i in. „Świat Nauki”, nr 10(189)
(2006) 44-51
132 http://www.technologyreview.com/Energy/18175/
133 http://cepa.newschool.edu/het/profiles/jevons.htm
134 http://www.worldenergy.org/wec-geis/publications/
reports/ser/biomass/biomass.asp
kwiecień – czerwiec 2007
budownictwo • technologie • architektura
¼&%%aViYdÑl^VYXoZ²
7^jgd7nY\dhoXo
ja#<YV²h`V&'*$,
-*"%''7nY\dhoXo
iZa#$[Vm%*'().(''.
7^jgd<Ync^V
ja#BVghoV¨`V;dX]V&
-&")%(<Ync^V
iZa#%*-+''.(*,
[Vm%*-++''*'*
7^jgd@gV`l
ja#çdl^²h`^Z\d)%
(&",*'@gV`l
iZa#%&'+))(,)%
[Vm%&'+)'&+.&
7^jgdEdocV²
ja#GoZb^ZÑac^XoV&
+'"%-&EdocV²
iZa#%+&+*'(-''
[Vm%+&+*'(,,-
7^jgdHoXoZX^c
ja#Edah`^X]BVgncVgon&'$(
,&"%*%HoXoZX^c
iZa#%.&)-+-**.
[Vm%.&)-+-+(,
7^jgdLgdX¨Vl
ja#D_XV7ZnonbV&%$(
*("'%)LgdX¨Vl
iZa#%,&(+((.+&
[Vm%,&(+('*..
7^jgdLVghoVlV
ja#@VgXojc`dlh`V-.
%'"-,&LVghoVlV
iZa#/%"''(&%%,%%
[Vm/%"''(&%%-%%
lll
#h^`V#ea
reklama betony 202x290
3/26/06, 12:45 PM
1
kwiecień – czerwiec 2007
1. Wprowadzenie
Nie ma złych betonów, są tylko źle wykonane
– to stwierdzenie nabiera cech realnych szczególnie
w przypadku zaniechania lub źle prowadzonej pielę-
gnacji betonu. Nawet beton zaprojektowany zgod-
nie ze sztuką oraz wszelkimi wytycznymi projekto-
wymi, wykonany ze specjalnie wyselekcjonowanych
składników, bardzo dobrze wymieszany, zagęszczo-
ny i ułożony, nie będzie posiadał zakładanych wła-
ściwości, jeżeli pominiemy znaczenie pielęgnacji.
Błędy popełnione na etapie dojrzewania betonu czę-
sto niosą skutki, których usunięcie może okazać się
bardzo trudne albo wręcz niemożliwe.
Aby otrzymać beton wysokiej jakości, należy pa-
miętać o prostej, lecz bardzo znaczącej regule:
świeży beton należy chronić w okresie jego doj-
rzewania. Istotą pielęgnacji betonu jest utrzymanie
go w stanie nasyconym, dopóki przestrzenie wy-
pełnione pierwotnie wodą w świeżym zaczynie ce-
mentowym nie zostaną zapełnione do pożądane-
go stopnia przez produkty hydratacji cementu. Ta
ochrona polega głównie na:
– przykryciu powierzchni betonu w celu niedo-
puszczenia do odparowania wody
– nawilżaniu powierzchni betonu poprzez polewa-
nie wodą
– ochronie przed przemarznięciem przy ujemnych
temperaturach
– ochronie przed uderzeniami i drganiami w cza-
sie dojrzewania.
Pomimo zasadniczego znaczenia okres pielęgna-
cji jest niedoceniany zarówno przez wykonawców,
jak i projektantów. Nie poprawia tego stanu fakt,
że jak do tej pory nie dopracowano się jednolitych
standardów postępowania z betonem w jego okre-
sie dojrzewania. Lukę tę ma zapełnić projekt nor-
my europejskiej ENV 13670-1 Wykonanie kon-
strukcji betonowej – Część 1: Uwagi ogólne, któ-
rej spora część poświęcona jest pielęgnacji i za-
bezpieczeniu konstrukcji w okresie dojrzewania.
Projekt ten jasno precyzuje, że beton we wczesnym
okresie należy pielęgnować i chronić, a pielęgnacja
naturalna jest z reguły niewystarczająca, za wyjąt-
kiem dni szczególnie wilgotnych, deszczowych lub
mglistych, kiedy szybkość parowania z powierzch-
ni betonu jest bardzo niska.
t
e
c
h
n
o
l
o
g
i
e
Beton należy chronić
Temperatura
powierzchni betonu
[t]; ºC
Minimalny okres pielęgnacji w dniach
1), 2)
Rozwój wytrzymałości betonu
4)
(f
cm2
/f
cm28
=r)
r ≥ 0,50
0,50 > r ≥ 0,30 0,30 > r ≥ 0,15
r < 0,15
t ≥ 25
1
1,5
2
3
25 > t ≥ 15
1
2
3
5
15 > t ≥ 10
2
4
7
10
10 > t ≥ 5
3)
3
6
10
15
Uwagi:
1) Dodatkowo każdy okres wiązania powyżej 5h
2) Dopuszcza się interpolacje liniową pomiędzy wartościami w wierszach
3) Dla temperatury poniżej 5 ºC okres pielęgnacji należy zwiększyć o czas kiedy temperatura
jest poniżej 5 ºC
4) Dynamika narastania wytrzymałości jest mierzona stosunkiem średniej wytrzymałości na
ściskanie po 2 dniach do średnie wytrzymałości na ściskanie po 28 dniach, uzyskanych na
podstawie badań wstępnych lub opartych na wartościach charakterystycznych wyznaczo-
nych na betonach o porównywalnych składach (EN 206-1:2000)
Tabela 1. Minimalne okre-
sy pielęgnacji wg ENV
13670-1
Rozwój
wytrzymałości
Ocena współczynnika wytrzymałości
f
cm2
/f
cm28
Szybki
≥ 0,5
Umiarkowany
≥ 0,3 < 0,5
Wolny
≥ 0,15 < 0,3
Bardzo wolny
< 0,15
Tabela 2. Rozwój wytrzymałości betonu w 20ºC
fot. Michał Braszczyński
budownictwo • technologie • architektura
Negatywne skutki braku pielęgnacji mogą mieć
zasadnicze znaczenie dla trwałości konstrukcji,
a uwidaczniają się głównie w postaci:
• łuszczenia powierzchniowego
• zwiększonego skurczu prowadzącego do po-
wstawania rys i spękań
• obniżonej wytrzymałości końcowej
• braku mrozoodporności
• spadku szczelności, co ma bezpośredni wpływ
na obniżenie odporności na czynniki agresyw-
ne.
Właściwa pielęgnacja powinna utrzymywać po-
wierzchnię betonu cały czas w stanie wilgotnym,
uwzględniając wpływ wiatru, temperatury i wil-
gotności powietrza. Już spadek wilgotności w be-
tonie poniżej 80% spowoduje nieodwracalne za-
hamowanie hydratacji cementu.
Czas trwania pielęgnacji jest uwarunkowany roz-
wojem własności betonu w strefie przypowierzch-
niowej. Projekt normy ENV 13670-1 proponuje
oceniać rozwój właściwości betonu w tej strefie w
dwojaki sposób:
- na podstawie wskaźnika rozwoju wytrzymałości,
czyli stosunku wytrzymałości 2-dniowej do 28-
dniowej
lub
- w zależności od wydzielania się ciepła hydrata-
cji w funkcji ciepła całkowitego wydzielanego w
warunkach adiabatycznych.
Proces pielęgnacji powinien być rozpoczęty bezpo-
średnio po zakończeniu etapu układania, zagęsz-
czania i ewentualnie wykończeniu powierzchni.
Czas trwania pielęgnacji powinien być dostosowa-
ny do kształtu, objętości elementu, typu konstrukcji
a w szczególności rodzaju zastosowanego cementu
(tabela 1 – propozycja ENV 13670-1).
Wpływ cementu ściśle zależy od jego dynamiki
narastania wytrzymałości (tabela 2).
Dlatego betony, w których zastosowano cementy
z dodatkami charakteryzujące się z reguły umiar-
kowanym a nawet wolnym przyrostem wytrzyma-
łości, wymagają znacznie dłuższego okresu pielę-
gnacji zarówno w lecie jak i w okresie obniżonych
temperatur.
2. Badania określające wpływ czasu pielęgnacji
na parametry użytkowe betonu
W Centrum Technologicznym Betonu CEMEX Pol-
ska przeprowadzono badania cech betonu w za-
leżności od czasu jego pielęgnacji. W wykonanym
projekcie sprawdzono wpływ czasu pielęgnacji na
takie cechy betonu, jak: wytrzymałość na ściska-
nie, nasiąkliwość i wodoszczelność.
Oznaczenie wytrzymałości na ściskanie betonów
dojrzewających w warunkach laboratoryjnych oraz
w środowisku naturalnym wykonano po 2, 7 i 28
dniach na 3 próbkach dla każdego terminu. Bada-
Rodzaj Cementu
Klasa
betonu
Cement
Woda Piasek 0-2
Kr. I
2-8
Kr. II
8-16
CEM III/A 32,5 N
C25/30
345
190
695
268
820
CEM II/B-S 32,5 R
C25/30
345
190
695
268
820
CEM I 32,5 R
C25/30
345
190
695
268
820
CEM I 42,5 R
C25/30
311
190
713
274
840
Tabela 3. Skład 1 m
3
mieszanki betonowej
Czas pielęgnacji
Warunki laboratoryjne; 28 dni
Warunki laboratoryjne; 14 dni
Warunki atmosferyczne; 14 dni
Warunki laboratoryjne; 7 dni
Warunki atmosferyczne; 21 dni
3 dni
Warunki atmosferyczne; 25 dni
Warunki atmosferyczne; 28 dni
Warunki atmosferyczne
Warunki laboratoryjne
Wiek próbek [dni]
7
14
21
28
0 dni
3 dni
7 dni
14 dni
28 dni
Wilgotność zwględna [%]
Warunki pogodowe w okresie badania wpływu braku pielęgnacji wilgotnej na właściwości betonu
0,0
1,0
2,0
3,0
4,0
5,0
6,0
7,0
8,0
9,0
100,0
Stopień zachmurzenia
Temperatura
Wilgotność
0
5
10
15
20
25
30
35
40
2006-06-20
2006-06-21
2006-06-21
2006-06-22
2006-06-23
2006-06-26
2006-06-26
2006-06-27
2006-06-28
2006-06-29
2006-06-30
2006-06-30
2006-07-03
2006-07-04
2006-07-05
2006-07-06
2006-07-07
2006-07-07
2006-07-10
2006-07-11
2006-07-12
2006-07-13
2006-07-14
2006-07-14
2006-07-17
2006-07-18
2006-07-18
2006-07-19
2006-07-20
2006-07-21
2006-07-24
2006-07-24
2006-07-25
2006-07-26
2006-07-27
2006-07-27
2006-07-28
2006-07-31
CEM I 42,5 R
CEM I 32,5 R
CEM III/A 32,5 N
CEM II/B-S 32,5 R
deszczowo
małe
zachmurzenie
duże zachmurzenie
Data
Rys. 1 Program pielęgnacji
próbek betonu
Rys. 2 Warunki pogodowe
w okresie testu
kwiecień – czerwiec 2007
oraz temperatury, bez jakiejkolwiek pielęgnacji.
W okresie prowadzenia testu temperatura wahała
się od 20°C do 35°C , natomiast wilgotność po-
wietrza od 20% do 80%. Szczegółowe warunki at-
mosferyczne w czasie dojrzewania betonu przed-
stawiono na rysunku 2.
3. Podsumowanie
Wyniki przeprowadzonych badań potwierdziły jed-
noznacznie wpływ czasu pielęgnacji na parametry
trwałościowe betonu:
• Wzrost temperatury przyspiesza hydratację ce-
mentu, dlatego cała mikrostruktura uwodnio-
nego zaczynu cementowego powstaje bardzo
wcześnie. Czynnik ten skutkuje wzrostem wy-
trzymałości młodego betonu, jednakże wraz z
obniżeniem wilgotności wpływa ujemnie na wy-
trzymałość betonu w wieku powyżej 7 dni. Szyb-
sza hydratacja cementu prowadzi do powstawa-
nia mniej zwartej mikrostruktury betonu (praw-
dopodobnie bardziej porowatej) w porównaniu
ze strukturą powstałą w wyniku wolniejszej hy-
dratacji, której produkty w znacznie większym
stopniu wypełnią przestrzenie porów. W wyniku
przeprowadzonych badań stwierdzono wzrost
wytrzymałości około 1-3 MPa (rys. 3) w pierw-
szej fazie dojrzewania betonu dla próbek prze-
chowywanych na powietrzu w porównaniu do
świadków w warunkach laboratoryjnych
• Następnym czynnikiem mającym bezpośredni
wpływ na wytrzymałość oraz szczelność betonu
jest szybkie odparowanie wilgoci. Jeżeli szyb-
kość odparowania wody będzie zbyt duża, to po-
wstałe po niej puste przestrzenie nie będą wy-
pełnione w pożądanym stopniu produktami hy-
dratacji cementu. Z przeprowadzonych badań
wynika, że strata wytrzymałości na ściskanie po-
między próbkami świadkami a próbkami, któ-
nie nasiąkliwości oraz wodoszczelności wykonano
po upływie 28 dni dojrzewania.
Badania przeprowadzono dla cementów z grupy
CEM I, CEM II oraz CEM III.
Optymalizację składu mieszanek betonowych prze-
prowadzono metodą doświadczalno-obliczeniową
Mieszanki wykonano przy użyciu kruszyw natural-
nych. Skład zaprojektowanych mieszanek betono-
wych przedstawiono w tabeli 3.
Dla każdej partii z danym cementem wykonano se-
rie, które dojrzewały w warunkach laboratoryjnych:
0 dni; 3 dni; 7 dni; 14 dni i 28 dni – jako świadki.
Następnie próbki w zależności od upływu przypi-
sanego im terminu były umieszczone na zewnątrz i
dojrzewały w warunkach atmosferycznych według
harmonogramu prezentowanego na rysunku 1.
Próbki świadki dojrzewały w komorze klimatycznej
o temperaturze 20°C ± 2°C i wilgotności względ-
nej powietrza ≥97%.
Próbki umieszczone w warunkach atmosferycznych
znajdowały się w miejscu niezadaszonym były na-
rażone bezpośrednio na działanie słońca, deszczu
W
ytr
zymałość na ściskanie [MP
a]
Badanie wytrzymałości betonu; CEM I 42,5R
15,0
20,0
25,0
35,0
40,0
45,0
30,0
R 1
R 2
R 7
R 28
Czas badania [dni]
C4I0d
CI43d
C4I7d
C4I14d
C4I28d
W
ytr
zymałość na ściskanie [MP
a]
Badanie wytrzymałości betonu; CEM I 32,5R
20,0
25,0
35,0
40,0
45,0
30,0
R 2
R 7
R 28
Czas badania [dni]
CI0d
CI3d
CI7d
CI14d
CI28d
W
ytr
zymałość na ściskanie [MP
a]
Badanie wytrzymałości betonu; CEM II/B 32,5R
10,0
15,0
30,0
30,0
35,0
40,0
25,0
R 2
R 7
R 28
Czas badania [dni]
CII0d
CII3d
CII7d
CII14d
CII28d
W
ytr
zymałość na ściskanie [MP
a]
Badanie wytrzymałości betonu; CEM III/A 32,5N
10,0
15,0
25,0
35,0
40,0
20,0
R 2
R 7
R 28
Czas badania [dni]
CIII0d
CIII3d
CIII7d
CIII14d
CIII28d
30,0
Maks. głębok. penetracji wody [mm]
Czas pielęgnacji wilgotnej [dni]
0
20
40
60
80
100
120
140
160
0 dni
3 dni
7 dni
14 dni
28 dni
CEM I 42,5 R
CEM I 32,5 R
CEM II/B-S 32,5 R
CEM III/A 32,5 N
Rys. 3 Wyniki wytrzymało-
ści na ściskanie
Rys. 4 Wodoszczelność be-
tonów w zależności od cza-
su pielęgnacji
budownictwo • technologie • architektura
tyczny pokazuje, jak potrzebne jest wprowadzenie
ustandaryzowanych zaleceń w zakresie pielęgnacji
dla konkretnych warunków dojrzewania betonu.
Dodatkowo, by uzupełnić obraz zagrożeń wynikają-
cy ze złej pielęgnacji lub jej braku, należałoby po-
szerzyć badania dla warunków dojrzewania betonu
w niskich temperaturach oraz poruszyć zagadnie-
nia związane z ochroną betonów w konstrukcjach
masywnych.
mgr inż. Stanisław Wąż
Cemex Polska
Literatura:
1 PN-EN 206-1: 2003 Beton, Część 1: Wymagania,
właściwości, produkcja i zgodność
2 ENV 13670-1:2000 Wykonanie konstrukcji betono-
wych. Część 1: Uwagi ogólne
3 A. M. Neville, Właściwości betonu, Polski Cement,
Kraków 2000
re przebywały cały czas na powietrzu dla ce-
mentów portlandzkich czystych wynosi około 7
MPa, natomiast dla cementów z dodatkami hut-
niczymi do ponad 10 MPa (rys. 3).
• Warunki pielęgnacyjne są jednym z głównych
czynników wpływających na wodoszczelność
betonu. Próbki betonu, które nie były pielęgno-
wane w wyniku badania były nasiąknięte wodą
na głębokość powyżej 100 mm, a nawet w nie-
których przypadkach uległy przesiąknięciu. Na-
tomiast próbki świadki uległy nieznacznej pe-
netracji wodą (około 20 mm). Głębokość pe-
netracji wodą była ściśle uwarunkowana cza-
sem pielęgnacji próbek oraz warunkami, w ja-
kich dojrzewały próbki (rys. 4).
• Parametr betonu, jakim jest nasiąkliwość, jest
niezwykle wrażliwy na warunki, w jakich dojrze-
wa beton, dlatego krótki czas prowadzenia pie-
lęgnacji lub jej całkowity brak ma bezpośredni
wpływ na jego wartość. W zależności od okresu
pielęgnacji i rodzaju użytego cementu jego war-
tość różniła się od 1% do 0,5% (rys. 5).
Przy porównaniu wyników niniejszego projektu
z warunkami aplikacyjnym należy zwrócić uwagę
na rodzaj konstrukcji, dla której szacujemy wpływ
warunków pielęgnacyjnych. O ile w przypadku fun-
damentów straty wynikłe z braku właściwej pielę-
gnacji będą mniejsze, to zjawiska te zdecydowanie
będą miały większe znaczenie dla obiektów typu
płyta, nawierzchnia w porównaniu do prezentowa-
nego modelu.
Zaprezentowane wyniki badań stanowią jedynie
wycinkowe i z konieczności uproszczone dowody
świadczące o skali wpływu pielęgnacji na właści-
wości użytkowe betonu. Jednak ich wymiar prak-
W
skaźnik
[Nas(x)/Nas(C4I28d)]-1 [%]
Czas pielęgnacji wilgotnej [dni]
0,00
10,00
20,00
30,00
0 dni
3 dni
7 dni
14 dni
28 dni
CEM I 42,5 R
CEM I 32,5 R
CEM II/B-S 32,5 R
CEM III/A 32,5 N
Różnica nasiąkliwości liczona procentowo względem
uzyskanej wartości na CEM I 42,5 R pielęgnowanego 28 dni
Rys. 5 Nasiąkliwość be-
tonów w zależności od cza-
su pielęgnacji liczona pro-
centowo wg wskaźnika
[Nas(x) /Nas(C4I28d)]-1
[%]; Nas(C4I28d) – na-
siąkliwość procentowa serii
betonu z CEM I 42,5R pie-
lęgnowanego 28 dni (świa-
dek). Nas(x) – nasiąkliwość
procentowa poszczególnych
serii
Zabezpieczenie obiektu
podczas betonowania – dro-
ga krajowa nr 18, grudzień
2005
fot. Magdalena Wilk
kwiecień – czerwiec 2007
Początek podboju rynku polskiego firma JUNJIN
ogłosiła podczas prezentacji, która odbyła się 21
marca w Nadarzynie, w Centrum Konferencyjno-
Szkoleniowym „Baron”. Zgodnie z materiałami wrę-
czonymi uczestnikom, pompy do betonu produko-
wane przez tę firmę spotkać można już na placach
budów w ponad 80 krajach całego świata. Teraz ten
największy producent pomp w Korei, którego eks-
pansję pobudzają marzenia o pozycji lidera w ogóle,
stawia kolejny krok, tym razem w kraju nad Wisłą.
Prezentacje firmy JUNJIN rozpoczął manager
sprzedaży na Europę, pan Nimrod Hofstatter,
wspierany przez prezesa zarządu JUNJIN Polska
pana Łukasza Żyłę, któremu, mimo młodego wie-
ku, dano szansę, ale i nie lada zadanie skuteczne-
go wprowadzenia firmy na rynek polski.
Z krótkiego wstępu poprowadzonego przez pana
Hofstattera dowiedzieliśmy się co nieco o historii firmy
JUNJIN. Jak się okazuje, dzięki jakości i dobrej organi-
zacji wystarczyło niewiele ponad 20 lat, by firma mogła
urosnąć do pozycji, jaką dziś zajmuje. Kiedy JUNJIN
powstawała, a było to w 1980 roku w Korei, jej główną
działalnością była produkcja części do pomp niemiec-
kich producentów. Zdobyte w ten sposób doświadcze-
nie zaowocowało w 1991 roku produkcją pierwszych
własnych pomp. Dziś JUNJIN Heavy Industries wśród
wielu swoich produktów, obok stacjonarnych pomp do
betonu, mobilnych pomp rurociągowych oraz stacjonar-
nych masztów do podawania betonu w wysokich bu-
dynkach, dostarcza także rocznie aż 1100 pomp do be-
tonu montowanych na samochodach.
Z nieukrywanym zadowoleniem prezes JUNJIN
Polska prezentował kolejne etapy ekspansji firmy,
widząc w niej zapowiedź świetlanej przyszłości za-
rządzanego przez siebie oddziału w Polsce. Od Azji
i Ameryki Południowej, Australii i Stanów Zjedno-
czonych, Kanady i Rosji aż po rynki Hiszpanii, Bel-
gii, Holandii, Grecji, Turcji, Czech, Bułgarii, Ukra-
iny czy Litwy w krótkim czasie pompy JUNJIN zna-
lazły nowych nabywców, stając się alternatywną
marką dla najlepszych europejskich producentów.
Wśród przybyłych na prezentację przedsiębiorców
i przedstawicieli czasopism budowlanych szczególne
zainteresowanie wzbudziła druga część spotkania,
czyli prezentacja pompy do betonu JUNJIN JXR 37-
4.16HP o wysięgu 37 metrów i wydajności 158 m
3
/h.
Jej ramię wzniesione na wysokość kilku pięter robi-
ło duże wrażenie i już z dala witało wszystkich gości
przybywających na prezentację. Mając przed sobą
stalowego giganta, uczestnicy spotkania z podziwem
podchodzili do informacji o innych modelach pomp
montowanych na samochodach, o wysięgu od 20
metrów aż do potężnych, sięgających niemalże nie-
ba 63-metrowych potworach. A wszystko dzięki nie-
ustannemu inwestowaniu oraz badaniom, które po-
zwoliły uzyskać jakość produktu godną zaufania.
Nie bez znaczenia, co podkreślał prezes JUNJIN Pol-
ska Łukasz Żyła, jest długoletnia współpraca firmy z
renomowanymi producentami, których rozwiązania
technologiczne obecne są na rynku od lat. Pompy
do betonu JUNJIN montowane są na podwoziach
takich koncernów, jak MAN, Volvo, Mercedes-Benz
czy Scania, dostawcą pomp hydraulicznych jest nie-
miecka firma REXROTH Hydromatik, a sterowania
radiowego firmy HAWE i HBC Radiomatic. Od stro-
ny użytkownika wart odnotowania jest fakt wyelimi-
nowania elektroniki, bo wszystkie pompy zbudowa-
ne są w oparciu o prosty system elektryczny. Dzięki
temu ewentualne usterki mogą być usuwane już na
placu budowy przez operatora. Także zunifikowany
system podzespołów i części zamiennych redukuje
czas zastoju maszyny do minimum.
Mimo brzydkiej pogody, bo deszcz padał tylko z krót-
kimi przerwami, prezentację można uznać za udaną.
Zapytany o plany prezes JUNJIN Polska Łukasz Żyła
zapowiada w ciągu dwóch lat ponad 30% udział w
rynku. Jeszcze bardziej optymistycznie podchodzi
do sprawy manager sprzedaży na Europę pan Nim-
rod Hofstatter. Mając na uwadze wyśmienity wynik
w Turcji i Grecji, gdzie w ciągu dwóch lat JUNJIN
stał się liderem rynku, na to samo pytanie odpowiada
„not to be less then the second”, czyli „być co naj-
mniej drugim”. Pozostaje nam życzyć powodzenia.
Paweł Fąk
JUNJIN wchodzi do gry
Polski rynek pomp do betonu już dawno został podzielony między
najbardziej znanych producentów na świecie. Teraz po swój
kawałek tortu odważnie sięga nowy gracz, „urodzony” w Korei
JUNJIN Heavy Industries.
fot. Archiwum
p
r
e
z
e
n
t
a
c
j
e
budownictwo • technologie • architektura
7YCZNY
2EXROTH
*5.*).
UL
TEL
FAX
WWWJUNJINPL
Polska
reklama 1.indd 1
2007-04-25 15:59:59
0
kwiecień – czerwiec 2007
1. Wstęp
Norma cementowa PN-EN 197-1 [1] podaje zasady klasyfikacji
i wymagania dla cementów powszechnego użytku, stanowiących
około 98% produkcji cementu w kraju. Przedmiotem klasyfikacji
w normie PN-EN 197-1 są nowe rodzaje cementów. Są to ce-
menty portlandzkie wieloskładnikowe CEM II/M i cementy wie-
loskładnikowe CEM V, w których istnieje możliwość stosowania
kilku dodatków mineralnych równocześnie (tablica 1).
Produkcja cementów wieloskładnikowych według PN-EN 197-1
stwarza możliwości poprawy efektywności produkcji cementu
związanej z możliwością stosowania dużych ilości dodatków mi-
neralnych oraz odpowiada wytycznym zrównoważonego rozwoju.
Czynniki te powinny wyznaczać w najbliższych latach rozwój pro-
dukcji cementów wieloskładnikowych w przemyśle cementowym
w Polsce. Należy również podkreślić, że zwiększenie udziału do-
datków mineralnych w cemencie przyczyni się do znacznego ogra-
niczenia emisji CO
2
w procesie jego produkcji. Czynnik ten jest
szczególnie istotny z uwagi na przygotowania polskiego przemysłu
cementowego do wdrożenia unijnych regulacji prawnych dotyczą-
cych między innymi limitów na emisję CO
2
i handlu nimi.
Produkcja cementów wieloskładnikowych jest zatem uzasad-
niona zarówno z ekonomicznego jak i ekologicznego punktu wi-
dzenia. Ponadto, synergistyczny efekt działania kilku dodatków
mineralnych korzystnie kształtuje właściwości cementów wie-
loskładnikowych w porównaniu do cementów zawierających tyl-
ko jeden dodatek mineralny.
Istotnym czynnikiem hamującym jak dotychczas rozwój produk-
cji cementów wieloskładnikowych jest brak doświadczeń prak-
tycznych związanych ze stosowaniem tych cementów w tech-
nologii betonu. Dotyczy to w szczególności aspektów trwałości
betonu: odporności na korozję chemiczną, odporności na dzia-
łanie środków odladzających czy podatności na karbonatyzację.
W niniejszym artykule przedstawiono i omówiono wyniki ba-
dań podstawowych właściwości użytkowych oraz odporności na
korozję betonów wykonanych z cementów wieloskładnikowych
CEM V. Wyniki tych badań wykazały jednoznacznie, że cementy
wieloskładnikowe mogą być stosowane do produkcji betonów
o dużej odporności na korozję.
2. Materiały zastosowane do badań
Badaniami objęto cementy wieloskładnikowe CEM V/A i CEM V/B,
sklasyfikowane w normie PN-EN 197-1 [1]. Jako wzorcowe ba-
dano cementy:
– cement portlandzki CEM I
– cementy portlandzkie wieloskładnikowe: CEM II/B-V, CEM II/
B-S, CEM II/B-M (S-V)
– cement hutniczy CEM III/A.
Wszystkie cementy wyprodukowano w skali półtechnicznej ze
wstępnie zmielonych surowców. Cementy wykonano z klinkieru
przemysłowego o przeciętnym składzie fazowym, zawierającym
odpowiednio 61% C
3
S i 15% C
2
S oraz 9% C
3
A i 8% C
4
AF. Skład
cementów do badań zestawiono w tablicy 2.
3. Wyniki badań i ich dyskusja
3.1. Właściwości normowe cementów wieloskładnikowych
Zbadano właściwości fizyczne cementów scharakteryzowanych
w punkcie 2. Zastosowano procedury norm PN-EN 196 [2-4],
oznaczając normowe cechy fizyczne: wodożądność, czas wią-
zania, stałość objętości i wytrzymałość. Wyniki zebrano w ta-
blicy 3 oraz pokazano na rysunku 1.
Wytrzymałość cementów wieloskładnikowych CEM V jest charakte-
rystyczna dla cementów z dodatkami mineralnymi. Są to cementy
wolno twardniejące, z dużym przyrostem wytrzymałości w póź-
t
e
c
h
n
o
l
o
g
i
e
Właściwości cementów wieloskładnikowych
CEM V z dużą ilością dodatków mineralnych
Tablica 1. Rodzaje cementów powszechnego użytku według tablicy 1 PN-EN
197-1:2002
Rodzaj
cementu
Nazwa cementu
Udział dodatku mineralnego w cemencie,
% masy
żużel wiel
-
kopiecowy
S
popiół
lotny
V
pucolana naturalna i pr
zemysł. P
i Q
wapień L
i LL
pył kr
ze-
mionk
owy
D
CEM I
Cement portlandzki
<---------------- 0 – 5 ---------------->
CEM II
Cement portlandzki
żużlowy
6 – 35
–
–
–
–
Cement portlandzki
popiołowy
–
6 – 35
–
–
–
Cement portlandzki
pucolanowy
–
–
6 – 35
–
–
Cement portlandzki
wapienny
–
–
–
6 – 35
–
Cement portlandzki
krzemionkowy
–
–
–
–
6 – 10
Cement portlandzki
wieloskładnikowy
<---------------- 6 – 35 ---------------->
CEM III Cement hutniczy
36 – 95
–
–
–
–
CEM IV Cement pucolanowy
–
<-- 36 – 55 -->
–
–
CEM V
Cement
wieloskładnikowy
<------ 36 – 80 ------>
–
–
Czas dojrzewania, dni
Czas dojrzewania, dni
W
ytr
zymałość na ściskanie, MP
a
Rys. 1. Wytrzymałość cementów wieloskładnikowych
Rozwój nowoczesnych technologii betonu uwzględnia w projektowaniu i wykonawstwie obiektów, i konstrukcji
betonowych zalety cementów z dużą ilością dodatków mineralnych. Stosowanie dodatków mineralnych do
produkcji cementu stwarza duże możliwości ograniczenia emisji CO
2
. Zagadnienie to jest szczególnie ważne
w przemyśle cementowym. W najbliższej przyszłości należy zakładać, obok cementów hutniczych CEM III
zawierających 60-80% żużla S, zwiększoną produkcję cementów wieloskładnikowych CEM V o równie dużych
ilościach dodatków mineralnych.
budownictwo • technologie • architektura
niejszym okresie. Należy zwrócić uwagę na efekt synergii, związany
z obecnością dwóch dodatków mineralnych – popiołu V i żużla S
– w cementach wieloskładnikowych CEM V i CEM II/B-M (S-V). Po
długim czasie dojrzewania wytrzymałość cementu wieloskładniko-
wego CEM V/A przekracza wytrzymałość cementu CEM III/A. Ana-
logicznie, wytrzymałość cementu portlandzkiego wieloskładnikowe-
go CEM II/B-M (S-V) znacznie przekracza wytrzymałość cementów
CEM II/B-V i CEM II/B-S z jednym dodatkiem. Cementy wieloskład-
nikowe CEM V wykazują właściwości mogące konkurować z pa-
rametrami cementów pucolanowych CEM IV oraz cementów hut-
niczych CEM III. Szczególnie cement CEM V/A wykazuje korzystne
warunki wiązania oraz tempo narastania wytrzymałości.
3.2. Właściwości betonu z cementów wieloskładnikowych
Badaniami objęto betony z cementów o składzie i właściwo-
ściach scharakteryzowanych w punktach 2 i 3.1 artykułu. Z ce-
mentów przygotowano mieszanki betonowe o tym samym skła-
dzie i przy stałym współczynniku w/c = 0,55 oraz udziale pia-
sku i kruszywa w postaci żwirów rzecznych. Skład mieszanki
kruszywowej dobrany został z uwzględnieniem zaleceń normy
PN-88/B-06250 „Beton zwykły” [5]. Udział poszczególnych
składników mieszanki betonowej był następujący: cement – 350
kg, piasek 0/2 mm – 610,5 kg, żwir 2/8 mm – 592,5 kg, żwir
2/16 mm – 647,5 kg, w/c = 0,55.
Mieszanki betonowe przygotowywano przez mieszanie skład-
ników betonu w mieszarce przeciwbieżnej i zagęszczanie na sto-
liku wibracyjnym. Wytrzymałość betonu z badanych cementów
zestawiono w tablicy 4.
Właściwości badanych betonów odzwierciedlają charaktery-
styczne cechy cementów z dodatkami mineralnymi. Cementy
portlandzkie CEM II/B kształtują umiarkowane tempo narastania
wytrzymałości betonu, zapewniając wskaźnik R2/R28 w gra-
nicach 0,3-0,5. Beton z cementu wieloskładnikowego CEM V/A
charakteryzuje się wolnym tempem narastania wytrzymałości
i wskaźnikiem R2/R28 poniżej 0,3. Przy umiarkowanym zużyciu
cementu i współczynniku w/c = 0,55 klasa betonu z cementów
z dodatkami mineralnymi wynosiła C25/30 lub C30/37.
3.3. Trwałość betonu z cementów wieloskładnikowych
Bogate doświadczenia krajowe i zagraniczne dotyczące korozji
betonów i zapraw z cementów z dodatkami mineralnymi do-
tyczą prawie wyłącznie cementów z pojedynczym dodatkiem
[7-12]. Dlatego też podjęto badania mające na celu ocenę trwa-
łości betonu z cementów wieloskładnikowych [13-17]. Badania
dotyczyły odporności betonu przechowywanego w środowiskach
korozyjnych najczęściej odpowiedzialnych za niszczenie betonu.
Poniżej przedstawiono wybrane wyniki badań w tym zakresie.
3.3.1. Odporność na korozję siarczanową
Zbadano odporność na korozję siarczanową zapraw wykonanych
z cementów podanych w tablicy 2, stosując metodę podaną w
normie polskiej PN-B-19707 [18], opartej na projekcie normy
europejskiej prENV 196-XX [19]. Metoda polega na pomiarze
zmian liniowych beleczek z zaprawy cementowej przechowy-
wanych w roztworze Na
2
SO
4
. Uzyskane wyniki odkształceń li-
niowych zapraw przedstawiono na rysunku 2.
Badania wykazały, że dodatki mineralne żużla wielkopiecowego
S i popiołu krzemionkowego V wyraźnie zwiększają odporność
cementu na agresję siarczanową.
3.3.2. Odporność na wodę morską
Odporność na korozję wywołaną działaniem wody morskiej zba-
dano metodą opisaną w projekcie normy europejskiej prENV
196-XX [19]. Metoda polega na pomiarze zmian liniowych be-
leczek z zaprawy cementowej przechowywanych w roztworze
sztucznej wody morskiej o następującym składzie: NaCl 30,0
g, MgCl
2
·6H
2
O 6,0 g, MgSO
4
·7H
2
O 5,0 g, CaSO
4
·2H
2
O 1,5 g,
KHCO
3
0,2 g, woda 1000 ml. Uzyskane wyniki odkształceń li-
niowych zapraw przedstawiono na rysunku 3.
Brak w normie prENV 196-XX kryterium trwałości w przypadku
cementów odpornych na działanie wody morskiej utrudnia jed-
noznaczną ocenę cementów. Dotychczasowe badania zapraw
cementowych przechowywanych w wodzie morskiej [17] wy-
kazały jednakże, że ocena powinna opierać się na pomiarach
wytrzymałości. Oznaczono zatem wytrzymałość na ściskanie za-
Rodzaj cementu
Składniki cementu, % masy
klinkier K
S = 3320
popiół V
S = 3060
żużel S
S = 3800
gips
CEM I
95
-
-
5
CEM II/B-V
62
33
5
CEM II/B-S
62
-
33
5
CEM II/B-M (S-V)
62
16,5
16,5
5
CEM III/A
43
-
52
5
CEM V/A (S-V)
43
26
26
5
CEM V/B (S-V)
19
38
38
5
Tablica 2. Skład cementów zastosowanych do badań
Rodzaj cementu
Powierzchnia
właściwa,
[cm
2
/g]
Czas wiązania, [h min]
H
2
O
[%]
LeCh
[mm]
Wytrzymałość na zginanie, [MPa]
po dniach
Wytrzymałość na ściskanie, [MPa]
po dniach
początek
koniec
2
7
28
91
2
7
28
91
CEM I
3800
2 25
3 25
27,1
1
5,6
7,1
7,4
8,2
28,4
43,1
49,0
54,1
CEM II/B-V
3540
3 35
4 55
27,2
1
3,4
5,2
7,1
9,2
16,4
26,5
37,6
53,1
CEM II/B-S
4030
2 25
3 25
26,1
0
3,6
6,2
8,7
8,4
18,0
32,1
49,1
56,5
CEM II/B-M
(S-V)
4320
3 25
4 25
26,5
2
4,1
6,3
8,5
8,9
19,0
33,9
49,8
59,3
CEM III/A
4000
4 05
5 15
26,3
1
2,0
5,0
8,7
9,3
8,9
21,8
38,3
50,0
CEM V/A (S-V)
3810
4 25
5 25
26,5
2
1,9
4,8
9,0
9,6
8,1
21,1
37,9
50,1
CEM V/B (S-V)
3720
5 05
8 55
27,0
1
1,0
3,7
7,0
8,6
3,1
13,0
28,6
37,2
Tablica 3. Właściwości badanych cementów
88 92 96 100 104
68 72 76 80 84
48 52 56 60 64
36 40 44
32
28
24
20
16
12
8
4
0
0
0,5
1
1,5
2
2,5
Czas przechowywania, tygodnie
W
ydłużenie, %
Rys. 2. Wydłużenie beleczek wykonanych z zapraw z cementów z do-
datkiem popiołu i żużla
kwiecień – czerwiec 2007
praw po roku przechowywania w wodzie morskiej oraz zapraw
kontrolnych, przechowywanych w wodzie destylowanej. Wyniki
badań zestawiono w tablicy 5.
Jak wykazały wyniki oznaczeń zmian liniowych i wytrzymałości za-
praw przechowywanych w wodzie morskiej w temperaturze 20°C,
dużą odporność na korozję mają zaprawy z cementów zawiera-
jących bardzo duże ilości dodatków mineralnych żużla i popiołu,
tj. cementu hutniczego CEM III/A i cementu wieloskładnikowego
CEM V/A. Zaprawy te wykazują małe zmiany liniowe oraz dużą wy-
trzymałość względną, przekraczającą 80% (tabl. 5). Wytrzymałość
względna pozostałych zapraw była znacznie mniejsza.
3.3.3. Podatność na karbonatyzację
Pomiary karbonatyzacji betonów wykonanych z cementów wymie-
nionych w tablicy 2 wykonano w oparciu o metodę podaną w pro-
jekcie normy europejskiej [20]. Metoda opiera się na wytycznych
RILEM CPC 18 [21], gdzie do oceny podatności betonu na kar-
bonatyzację przyjmuje się głębokość karbonatyzacji mierzoną na
przełamie kostek betonowych o wymiarach 10x10x50 cm. Głę-
bokość skarbonatyzowanej warstwy określa się za pomocą wskaź-
nika fenoloftaleinowego. Badania podatności na karbonatyzację
rozpoczynano, gdy beton uzyskiwał wytrzymałość 15±1 MPa. Do
tego czasu belki betonowe dojrzewały w warunkach wilgotnych
(RH>90%) i były izolowane przed dostępem CO
2
. Do badań przy-
gotowano mieszanki o konsystencji plastycznej o różnym współ-
czynniku wodno-cementowym; w/c = 0,55 i w/c = 0,44. Ob-
niżenie stosunku wodno-cementowego przy zachowaniu zbliżonej
konsystencji mieszanki betonowej uzyskano poprzez zastosowanie
dobranej ilości domieszki superplastyfikatora formaldehydowo-me-
laminowego. Zmiany stosunku wodno-cementowego mogą istotnie
wpływać na proces karbonatyzacji i są uwzględniane w normie PN-
EN 206-1 [6] jako czynnik ochrony strukturalnej betonu. Badane
betony były poddawane cyklom ekspozycji w warunkach atmosfery
powietrzno-suchej przy RH = 65±5% i o stężeniu CO
2
= 0,03-
0,035 mol z okresowym zanurzaniem próbek w wodzie.
Wyniki pomiarów głębokości karbonatyzacji betonu o w/c = 0,55
przedstawiono na rysunku 4. Zestawiono głębokość karbonatyza-
cji warstw powierzchniowych betonu zmierzoną w ustalonych od-
stępach czasu, do 2 lat.
Z charakterystyk pokazanych na rysunku 4 wynika wyraźna zależ-
ność zwiększonej podatności na karbonatyzację betonu ze wzro-
stem ilości dodatków mineralnych w cemencie. Najmniejszą kar-
bonatyzację wykazuje beton z cementu CEM I bez dodatków. Be-
ton z cementu CEM V/A, zawierający 52% popiołu i żużla wy-
kazuje natomiast największą ze wszystkich badanych betonów
głębokość karbonatyzacji, która wynosiła ponad 9 mm po 2 la-
tach ekspozycji. Podane wyżej zależności dotyczą betonu o w/c
= 0,55. Obniżenie współczynnika wodno-cementowego betonu
bardzo efektywnie wpływa na zmniejszenie głębokości karbonaty-
zacji warstw powierzchniowych betonu. Badane betony o w/c =
0,44 wykonane z cementów zawierających dodatki żużla i/lub po-
piołu wykazują znacznie mniejsze wartości karbonatyzacji w po-
równaniu do betonów o w/c = 0,55 (rys. 5). Szczególnie korzystne
wyniki uzyskano dla betonów wykonanych z cementu portlandzkiego
CEM II/B-S. Obniżenie współczynnika wodno-cementowego gwa-
rantuje stopień karbonatyzacji betonu z cementu żużlowego porów-
nywalny z cementem portlandzkim CEM I (rys. 4). Nieduże wartości
karbonatyzacji wykazują również betony o w/c = 0,44 wykonane z
cementów CEM II/B-V i CEM II/B-M (S-V) (rys. 5).
Wyniki badań zestawione na rysunkach 4 i 5 potwierdzają moż-
liwość efektywnej stymulacji procesu karbonatyzacji betonu po-
przez modyfikację szczelności struktury w wyniku obniżenia
współczynnika wodno-cementowego. Rozwiązanie to, uwzględ-
niane w wytycznych normy PN-EN 206-1 [6], jest bardzo efek-
tywne dla cementów z dodatkami mineralnymi. W porównaniu
do cementu CEM I, są to cementy wolno twardniejące, co za
tym idzie kształtujące szczelną strukturę stwardniałego betonu
po dłuższym czasie dojrzewania. Dlatego też, pomimo tej sa-
mej wytrzymałości betonów poddanych oddziaływaniu CO
2
, kar-
bonatyzacja betonów wykonanych z cementów z dodatkami mi-
neralnymi jest zdecydowanie wyższa.
3.3.4. Odporność na działanie środków odladzających
Korozyjne działanie mrozu na beton zostało ujęte w normie be-
tonowej PN-EN 206-1 [6] jako jedna z sześciu podstawowych
Zaprawa
z cementu
Wydłużenie
[%]
Wytrzymałość na ściskanie po pierwszym
roku
w wodzie
[MPa]
w wodzie
morskiej
[MPa]
stosunek wytrzym.
na ściskanie
(woda morska/H
2
O)
[%]
CEM I (8% C3A)
0,180
73,8
48,7
66,0
CEM II/B-V
0,081
74,6
54,2
72,7
CEM II/B-S
0,110
75,3
51,8
68,8
CEM II/B-M (S-V)
0,088
75,4
52,8
70,0
CEM III/A
0,058
66,8
54,8
82,0
CEM V/A
0,069
68,6
57,3
83,5
Tablica 5. Właściwości zapraw przechowywanych w wodzie morskiej o tem-
peraturze 20°C
Rodzaj
cementu
Wytrzymałość na ściskanie,
[MPa] po dniach
Klasa
betonu*
Narastanie
wytrzymałości*
2
28
91
CEM I
23,6
46,4
51,6
C 35/45
szybkie
(R2/R28 ≥ 0,5
CEM II/B-V
11,7
32,2
43,5
C 25/30
umiarkowane
(R2/R28=0,3-0,5
CEM II/B-S
14,5
40,3
45,8
C 30/37
CEM II/B-M
(S-V)
16,4
40,3
47,2
C 30/37
CEM V/A
7,2
32,5
37,6
C 25/30
wolne
(R2/R28=0,15-0,3
*Określono na podstawie normy PN-EN 206-1 [6].
Tablica 4. Wytrzymałość betonu z cementów wieloskładnikowych
16
20
24
28
32
36
0
4
8
12
0,5
0,25
0
1
0,75
CEM I (8% C3A)
CEM II/B-S
CEM III/A
CEM II/B-V
CEM II/B-M (S-V)
CEM V/A
Czas przechowywania w roztworze wody morskiej, tygodnie
W
ydłużenie, %
40
44
48
52
Rys. 3. Wydłużenie beleczek z zapraw cementowych przechowywanych
w wodzie morskiej
8
728
273
182
0
91
0
2
4
6
10
CEM II/B-S
CEM I
CEM II/B-V
CEM II/B-M (S-V)
CEM V/A
Czas ekspozycji, dni
Głębokość karbonatyzacji , cm
364
455
546
637
Rys. 4. Karbonatyzacja betonów wykonanych z cementów z dodatkami żużla
i popiołu, w/c betonu = 0,55
budownictwo • technologie • architektura
klas ekspozycji. Proces niszczenia betonu uwzględniany jest
w projektowaniu składu betonu poprzez ustalenie wymagań co
do minimalnej zawartości cementu i klasy betonu oraz poprzez
ograniczenie współczynnika wodno-cementowego. Uwzględnio-
no ponadto napowietrzenie betonu oraz stosowanie kruszyw od-
pornych na działanie mrozu. Równocześnie rozróżniono oddzia-
ływanie mrozu przy braku środków odladzających (klasa eks-
pozycji XF1, XF3) i w ich obecności (XF2, XF4).
Wspomniana norma nie zajmuje się jednakże doborem rodza-
ju cementu, co może mieć znaczny wpływ na trwałość betonu,
szczególnie w przypadku stosowania środków odladzających. Po-
twierdza to literatura przedmiotu [8, 11, 15]. Wyniki badania od-
porności na działanie środków odladzających [15] wskazują na
dużą odporność betonów wykonanych z cementu portlandzkie-
go CEM I. Przedmiotem licznych badań i dyskusji jest natomiast
trwałość betonów wykonanych z cementów z dodatkami mineral-
nymi. Należy podkreślić brak doświadczeń ze stosowaniem ce-
mentów wieloskładnikowych do produkcji konstrukcji i obiektów
betonowych narażonych na działanie soli odladzających.
Pomiary odporności betonów na działanie środków odladzających
wykonano metodą podaną w projekcie normy europejskiej prEN
12390-9 [22]. Metoda opiera się na normie szwedzkiej: SS 13 72
44 [23], w której do oceny odporności betonu na zamrażanie i roz-
mrażanie w 3% roztworze NaCl przyjmuje się masę złuszczonego
materiału po 56 cyklach. W świetle klasyfikacji środowisk agresyw-
nych podanych w normie PN-EN 206-1 [6] badane betony pod-
dane zostały korozyjnemu działaniu środowiska agresywnego XF4.
Badania trwałości przeprowadzono na próbkach betonów o skła-
dzie podanym w punkcie 3.2, zmieniając współczynnik wodno-
cementowy, czas dojrzewania i stosując środki napowietrzające.
Badania takie wykonano dla betonów z cementów zawierają-
cych dodatek żużla i/lub popiołu, wymienionych w tablicy 2.
Przygotowano następujące próbki betonów: o w/c = 0,55; o
w/c = 0,44, o w/c = 0,44 napowietrzone. Wyniki badań przed-
stawiono na rysunkach 6 i 7.
Badania betonów o w/c = 0,55 wykazały, że najlepszą odpor-
ność na zamrażanie i działanie 3-procentowego roztworu NaCl
wykazał beton z cementu CEM I i jako jedyny spełnił kryterium
mrozoodporności wg normy SS 13 72 44 [23], tj. masa złusz-
czeń po 56 cyklach poniżej 1,0 kg/m
2
powierzchni betonu.
Wszystkie pozostałe betony wykazały niedostateczną mrozood-
porność i kilkukrotnie wyższe masy złuszczonego materiału.
Obniżenie współczynnika wodno-cementowego betonu bardzo
efektywnie wpływa na zmniejszenie wartości złuszczeń warstw
powierzchniowych betonu (rys. 7).
Wyniki badań betonów nienapowietrzonych z mniejszym w/c =
0,44 wykazały, że zmniejszenie ilości wody w mieszance betono-
wej bardzo korzystnie wpływa na poprawę odporności betonów na
działanie środków odladzających (rys. 7). Szczególnie korzystne
wyniki uzyskano w przypadku próbek z cementu portlandzkiego
żużlowego CEM II/B-S. Pomimo wyraźnego zmniejszenia ubytku
masy pod działaniem środków odladzających, pozostałe próbki be-
tonów z tej serii wykazały niedostateczną odporność na środki od-
ladzające. Wyniki badań próbek betonów napowietrzonych o w/c =
0,44 wykazały, że betony te, niezależnie od rodzaju zastosowanego
cementu, posiadają dużą odporność na środki odladzające (rys. 7).
Takie wyniki potwierdzają słuszność założeń normy PN-EN 206-1,
według której projektowanie konstrukcji i obiektów betonowych na-
rażonych na działanie środków odladzających zakłada stosowanie
betonów napowietrzonych i o obniżonym w/c.
4. Wnioski
1 Cementy wieloskładnikowe CEM V, zawierające 36-80% do-
datku żużla i pucolany, wykazują korzystne właściwości mo-
gące konkurować z parametrami cementów pucolanowych
CEM IV oraz cementów hutniczych CEM III.
2 Właściwości betonów z cementów wieloskładnikowych CEM V
odzwierciedlają charakterystyczne cechy tych cementów. Be-
tony z tych cementów wykazują wolne tempo narastania wy-
trzymałości w początkowym okresie twardnienia i duży przy-
rost wytrzymałości w późniejszym okresie.
2
4
6
8
10
w/c=0,55
w/c=0,44
CEM I
CEM
II/B-V
CEM
II/B-S
CEM
II/B-M(S-V)
CEM V/A
0
0
2
4
6
8
10
Głębokość
karbonatyzacji po 2 latach, cm
Rys. 5. Wpływ w/c na głębokość karbonatyzacji betonu po dwóch latach
przechowywania w laboratorium
49
56
42
35
28
14
0
7
6
8
0
2
21
4
Cykle zamrażania
Złuszczenie betonu, kg/m
2
CEM II/B-S
CEM I
CEM II/B-V
CEM II/B-M (S-V)
CEM V/A
Rys. 6. Ubytek masy próbek betonów po różnych cyklach zamrażania w roz-
tworze NaCl
w/c=0,55
w/c=0,44
w/c=0,44 beton
napowietrzony
2
6
8
CEM II/B-V CEM II/B-S CEM II/B-M
(S-V)
CEM V/A
Kryterium trwałości
dla betonów odpornych
na środki odladzające
Złuszczenie betonu, kg/m
2
4
0
Rys. 7. Wpływ w/c betonu i środków napowietrzających na jego odporność
na działanie soli odladzających
kwiecień – czerwiec 2007
3 Zaprawy z cementów wieloskładnikowych wykazują bardzo
dużą odporność na korozję chemiczną wywołaną działaniem
siarczanów oraz wody morskiej.
4 Betony wykonane z cementów z dodatkami popiołu i żużla są bar-
dziej podatne na karbonatyzację. Głębokość karbonatyzacji be-
tonu wykonanego z cementów zawierających te dodatki jest kilka-
krotnie większa od betonu wykonanego z cementu portlandzkiego
CEM I bez dodatków. Wzmożoną odporność na karbonatyzację
betonów wykonanych z cementów z dodatkami mineralnymi moż-
na jednakże uzyskać poprzez obniżenie współczynnika wodno-ce-
mentowego i uszczelnienie struktury stwardniałego betonu.
5 Betony z cementów portlandzkich CEM I wykazują najlepszą od-
porność na działanie środków odladzających. Obniżenie współ-
czynnika wodno-cementowego betonu z równoczesnym stoso-
waniem domieszek napowietrzających pozwala na uzyskanie be-
tonów o dużej odporności na sole odladzające także w przypadku
betonów wykonanych z cementów z dodatkami mineralnymi. Ta-
kie wyniki uzyskano również dla betonu z cementu wieloskładni-
kowego CEM V/A, zawierającego 52% dodatków popiołu i żużla.
dr inż. Sławomir Chłądzyński
dr inż. Albin Garbacik
Instytut Mineralnych Materiałów Budowlanych, O/Kraków
Literatura
1 PN-EN 197-1:2002 Cement. Część 1: Skład, wymagania i kryteria
dotyczące cementów powszechnego użytku
2 PN-EN 196-1:1996 Metody badań cementu – oznaczanie wytrzy-
małości
3 PN-EN 196-3:1996 Metody badań cementu – oznaczanie czasu
wiązania i stałości objętości
4 PN-EN 196-6:1997 Metody badań cementu – oznaczanie stopnia
zmielenia
5 PN-B-04500:1985 Beton zwykły
6 PN-EN 206-1:2003 Beton. Część 1: Wymagania, właściwości, pro-
dukcja i zgodność
7 J. Calleja, 7th ICCC Paryż, t. I, s. VII-2/1, Paryż 1980
8 G. Fagerlund, Trwałość konstrukcji betonowych, Arkady, Warszawa
1997
9 P.K. Mehta, Concrete in the marine environment, Elsevier Sc. Pu-
blishing, 1991
10 W. Kurdowski, Chemia cementu, Wydawnictwo Naukowe PWN,
Warszawa 1991
11 Z. Rusin, Technologia betonów mrozoodpornych, Polski Cement,
Kraków 2002
12 M. Gruener, Korozja i ochrona betonu, Arkady, Warszawa 1983
13 S. Peukert, A. Garbacik, S. Chłądzyński, Właściwości i trwałość be-
tonu a nowe rodzaje cementów, Konferencja „Dni Betonu”, s. 281-
294, Szczyrk 8-10.10.2002
14 A. Garbacik, S. Chłądzyński, Badania trwałości betonu w świetle
procedur europejskich CEN. Ochrona przed korozją, nr 6/2003, s.
155-159
15 S. Chłądzyński, Odporność betonów z cementów z dodatkami mi-
neralnymi na zamrażanie w obecności 3% roztworu NaCl, „Cem.-
Wap.-Bet.”, nr 1/2005, s. 33-42
16 S. Chłądzyński, Wpływ obniżonej temperatury na odporność za-
praw z cementów z dodatkami mineralnymi na korozję siarczanową,
„Cem.-Wap.-Bet.”, nr 4/2005, s. 204-214
17 S. Chłądzyński, Wpływ obniżonej temperatury na odporność zapraw
z cementów z dodatkami mineralnymi na działanie wody morskiej,
„Cem.-Wap.-Bet.”, nr 5/2005, s. 283-294
18 PN-B-19707:2003 Cement. Cement specjalny. Skład, wymagania i
ocena zgodności
19 prENV 196-XX:1995 Determination of the resistance of cements to
attack by sulphate solution or by sea water
20 CEN Method for determination of the relative carbonation perfor-
mance of a test concrete against one of established carbonation per-
formance. Original draft dated 26.06.1995. Modified by University
of Dundee, 18.12.1998, CEN/TC 51/WG 12, Document N 101.
21 RILEM CPC-18 Measurement of hardened concrete carbonation
depth, Draft Recommendation (1984)
22 prENV 12390-9 Testing hardened concrete. Part 9: Freeze-thaw re-
sistance. Scaling
23 Svensk Standard SS 13 72 44 Concrete testing. Hardened con-
crete. Frost resistance
fot. Archiwum
fot. Michał Braszczyński
budownictwo • technologie • architektura
kwiecień – czerwiec 2007
w
y
w
i
a
d
z
.
.
.
– Chcieliśmy zapytać o początki...
– Jeszcze nie jestem na takim etapie życia, żeby
uważać, że kiedyś to nawet cukier był słodszy
[śmiech]. Jeśli chodzi o liczby, to urodziłem się
w 1959 roku, w Białymstoku, i tam się wychowy-
wałem. W Warszawie kończyłem politechnikę.
– Dlaczego politechnika?
– Mój ojciec, Stanisław, był i jest inżynierem, był
pracownikiem naukowym Politechniki Warszaw-
skiej, potem rodzice przenieśli się do Białegostoku i
ojciec dość intensywnie rozwijał tamtejszą politech-
nikę, cały czas funkcjonując jako specjalista od geo-
techniki. Tak że tradycja rodzinna jest jednoznacz-
na, wybór budownictwa był dla mnie łatwiejszy niż
dla innych. Uważam, że budowanie jest po prostu
dobrą działalnością. Studia skończyłem z opóźnie-
niem, w 1984 roku, ponieważ wcześniej zrobiłem
sobie rok przerwy, tuż przed stanem wojennym zna-
lazłem się na Uniwersytecie Technicznym w Delft.
Nie było takich udogodnień dla studentów jak są te-
raz, nie było programów typu Erasmus. Wyjazd był
zorganizowany wyłącznie na podstawie kontaktów
prywatnych. Otrzymałem stypendium i pierwszy rok
stanu wojennego spędziłem w Holandii. Na Uni-
wersytecie w Delft spotkałem się przede wszystkim
z Hansem Wolfem Reinhardtem, profesorem, który
miał bardzo wnikliwe podejście do betonu jako ma-
teriału złożonego.
– Stan wojenny spędza Pan za granicą, potem
wraca do Polski i...
– Trzeba by wyjaśnić, czym się zajmowałem
w Delft i co z tego wynikło. Spotkałem ludzi, którzy
byli silnymi osobowościami i potrafili zaintereso-
wać studenta, który jednak miał wątłą wiedzę in-
żynierską. Brałem udział w konkretnym projekcie
badawczym, związanym z użyciem włókien do be-
tonu, czyli zanim się porządnie nauczyłem żelbetu,
to już miałem doświadczenie ze stalowymi włók-
nami do betonu. Powstał jeden czy dwa raporty na
ten temat pod kierunkiem prof. Reinhardta. Gdy
wróciłem do Polski, to zorientowałem się, że jest
kilka osób, które się tym zajmują. Profesor Woj-
ciech Radomski wtedy napisał rozprawę habilita-
cyjną, więc w sposób naturalny poszedłem do nie-
go, pokazując te raporty, i zapytałem, czy mógł-
bym u niego zrobić dyplom. Tak to się zaczęło.
Wojciech Radomski zaproponował, żebym stu-
diował w indywidualnym trybie i ostatecznie skoń-
czyłem pod jego kierunkiem teorię konstrukcji, spe-
cjalność w ramach konstrukcji budowlanych i in-
żynierskich.
– Nie kusiło Pana, żeby nie wracać do Polski?
Miał Pan wiele okazji, żeby zostać za granicą.
– Takie pokusy zdarzały się wielokrotnie. Później,
w Ameryce, też musiałem stawić czoło takim za-
wodowym propozycjom. Natomiast wtedy, w stanie
wojennym, to był wyjątkowy czas, wielu ludzi py-
Stawiam
na beton z włóknami
W betonie jako inżynierskim materiale wieloskładnikowym tkwi
jeszcze znaczny potencjał. Warto byłoby zintegrować wysiłki
twórcze w tym zakresie, pokazując, że szacunek dla człowieka
i przyrody jest poważnym wyznacznikiem rozwoju budownictwa
betonowego – mówi profesor Michał Glinicki, specjalista od betonu
z włóknami, w rozmowie z Janem Deją i Zbigniewem Pilchem.
fot. Michał Braszczyński
budownictwo • technologie • architektura
tało, czy wrócę do Polski i co będę robił. Po pierw-
sze, miałem już narzeczoną i to był test, co jest
dla mnie naprawdę ważne, a po drugie, jako stu-
dent nie miałem takiej wyostrzonej świadomości
terroru komunistycznego. Moje pokolenie dorastało
w epoce Gierka, a to raczej nie był klimat prześla-
dowań, tylko klimat radosnej konsumpcji na miarę
czasów, oczywiście bez jakichkolwiek złudzeń co
do systemu, który nas otaczał. Ten rok w Holandii
był mocnym przeżyciem, otwierały się duże moż-
liwości, ponieważ odczuwało się współczucie Ho-
lendrów i chęć pomocy Polakom. Wielu zostało za
granicą i skorzystało z tych preferencyjnych moż-
liwości. Mnie to nie skusiło, chociaż trafiłem na
bardzo życzliwych ludzi i ciekawych świata, którzy
interesowali się tą częścią Europy; do dziś mam
wspaniałych przyjaciół w Holandii.
– Doktorat przygotowywał Pan u profesora Brand-
ta w Instytucie Podstawowych Problemów Tech-
niki PAN. Czego dotyczył?
– Był związany z kierunkiem prac badawczych pro-
wadzonych przez prof. Brandta. Jeszcze jako stu-
dent zostałem do niego skierowany na zajęcia. Prof.
Radomski ukierunkował mnie później, mówiąc, że
będę się rozwijał w szybszym tempie właśnie na
studiach doktoranckich w IPPT. Jako doktorant by-
łem od razu wtłoczony w prace badawcze, które
były prowadzone w tym zespole. Doktorat dotyczył
oczywiście betonów z włóknami, ich właściwości
dynamicznych, a dokładnie efektów prędkości ob-
ciążenia, takich cech, które nie są w codziennym
życiu zauważalne. Od początku stosowania fibro-
betonów było wiadomo, że mają duży potencjał
właśnie przy takich oddziaływaniach, i to się póź-
niej sprawdziło w konkretnych zastosowaniach.
– Był Pan potem na jeszcze jednym ciekawym
stypendium, we Francji.
– Uważam, że rok spędzony za granicą to jest do-
świadczenie zawodowe, którego tutaj w Polsce nie
da się z niczym porównać. Nie tydzień, nie mie-
siąc, ale rok, co pozwala rzeczywiście zobaczyć,
jak ludzie pracują, jakie mają sposoby organizowa-
nia sobie warsztatu pracy. Wylądowałem we Fran-
cji, w Saint-Étienne koło Lyonu, jest tam École des
Mines. Francja ma szczególny system wyższej edu-
kacji, gdzie obok szkół publicznych, jak uniwer-
sytety, są tak zwane grand école. École des Mi-
nes to jest po prostu akademia inżynierska na bar-
dzo wysokim poziomie. Moje stypendium naukowe
na Wydziale Mechaniki i Materiałów było zwią-
zane z projektem badawczym dotyczącym trwa-
łości włókien szklanych w betonie, w szczególności
stosowania dodatku metakaolinu, którym się za-
chwyciłem. Z tego ostatecznie wyszedł produkt
rynkowy Saint Gobain, który jest sprzedawany, ale
mało znany. W ogóle technologia betonów z włók-
nami szklanymi w wersji, którą nazywamy GFRC,
jest w Polsce nieznana. Zupełnie inaczej w Ame-
ryce i kilku krajach europejskich. Spędziłem rok
w Saint-Étienne, oddając się bardziej właśnie in-
żynierii materiałowej niż mechanice. Z tym że trud-
no to oddzielić, bo w inżynierii mieści się i techno-
logia, i mechanika. Wówczas we Francji pojawiły
się pomysły zawarte później w mojej rozprawie ha-
bilitacyjnej.
– Po roku wraca Pan do IPPT. Co było dalej?
– Wracam w roku 1993 do Polski, w której ry-
nek budowlany akurat zaczyna się ruszać, przy-
najmniej w Warszawie było już ożywienie, za-
czyna się budować wysoko. Przyjeżdżają Ame-
rykanie z projektami, z pomysłami, i nie ma ich kto
zrealizować, bo nikt nie chce się podjąć zrobienia
betonu klasy powiedzmy B60, B70. Mówię tu
o budynku Warszawskiego Centrum Finansowego,
którego budowa była pionierskim krokiem: pierw-
szy tak wysoki budynek żelbetowy według projektu
przywiezionego z Chicago, i traf chciał, że to trafiło
do mnie. I to się udało.
– Tak się złożyło, że wyszedł Pan od czystej na-
uki, od teorii konstrukcji, a trafił Pan też na plac
budowy, co jest bardzo korzystne, bo trzeba w ta-
kim miejscu rozwiązywać rzeczywiste problemy.
– Moje kontakty z przemysłem zaczęły się właśnie
około 1993 roku, gdy prowadziliśmy badania be-
tonów wysokowartościowych. W trakcie badań na-
wiązaliśmy kontakt z laboratorium budowlanym
Hydrobudowy-1, a w szczególności z inżynierem
Kazimierzem Ładyżyńskim, od którego bardzo
dużo się nauczyłem, poznałem praktyczną stro-
nę stosowania betonu czy badania betonu w kon-
strukcjach. Tam się zaczęło moje zaangażowanie
w przemysł betonowy w Warszawie. Brałem udział
w usługach eksperckich. Poprzez te kontakty spra-
wa betonu do budowy wieżowca WCF trafiła do
inż. Ładyżyńskiego i do mnie. Po kilku latach słu-
py w dolnych kondygnacjach w budynku WCF były
sprawdzane młotkiem Szmidta, i wiem, że może-
my spać spokojnie.
– Jaka jest Pana opinia na temat betonu w obiek-
tach komunikacyjnych budowanych w Polsce?
Opinie są bardzo różne, słyszy się czasem o błę-
dach. Beton ma duży udział na przykład w obiek-
tach mostowych, co cieszy, ale chcielibyśmy, żeby
był możliwie najlepszej jakości. Coraz częściej
stosuje się też beton jako nawierzchnię w dro-
gach.
– Moja opinia wynika niewątpliwie z zaangażowa-
nia w zagadnienia diagnostyki ich trwałości, dia-
gnostyki mikrostruktury, i to zarówno na odcinku
drogi krajowej numer 8, na autostradzie A4, jak
też licznych obiektów inżynierskich na A4, A2 i
ostatnio na A1. Próbki z tych obiektów trafiają do
naszego laboratorium w celu przeprowadzenia oce-
ny diagnostycznej, oceny ich potencjalnej odporno-
ści na działanie mrozu na podstawie badań mikro-
struktury porów. Wyniki tej oceny są, powiedzmy,
zróżnicowane. Są przypadki źle napowietrzonego
betonu, który został skomponowany z pominię-
ciem właściwego kształtowania mikrostruktury.
Natomiast jeśli chodzi o odcinek drogi numer 8
między Polichnem a Wolborzem, a miałem okazję
bardzo szczegółowej diagnostyki tej nawierzchni,
bo regularnie badaliśmy odwierty, to nie mam wąt-
pliwości, że stanowi przykład znakomitej struktury
porów powietrznych, znakomitej struktury betonu
w ogóle. Chętnie pokazuję to studentom i kolegom
jako wzorowy przykład i śmiało mogę powiedzieć,
że technolog betonu, który był w to zaangażowa-
ny, inżynier Krzysztof Smukalski, dał dowód swojej
kompetencji w sposób niepodważalny.
kwiecień – czerwiec 2007
styczeń – marzec 2007
– Czy w Polsce dysponujemy jakimiś wytycznymi
albo normami, które by regulowały stosowanie
włókien w betonie? Czy to się opiera raczej na do-
świadczeniu własnym wykonawcy, producenta be-
tonu?
– Mamy wkrótce na posiedzeniu komitetu technicz-
nego PKN głosować przyjęcie czterech norm, któ-
re dotyczą stosowania włókien w betonie. Nie są
to wszystkie potrzebne normy. Przede wszystkim
są to normy, które formułują definicje, wymagania,
kryteria zgodności i normy czynnościowe, które de-
finiują, jak określić właściwości betonów z włók-
nami, właściwości fibrobetonu. Tak aby włókna nie
były jedynie domieszką, lecz pełniły konkretną rolę
zbrojenia rozproszonego, mikrozbrojenia o takiej
charakterystyce, która zapewni nośność elementu
w określonych warunkach oddziaływania obciąże-
nia. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że pół-
tora roku temu w Luksemburgu przeprowadzono
eksperyment, budując płytę stropową o wymiarach
18 na 18 m, podpartą na słupach co 6 m. Strop
został zniszczony z premedytacją, aby określić
nośność całej konstrukcji, a trzeba wiedzieć, że
tam nie było żadnego innego zbrojenia, tylko zbro-
jenie z włóknami. Na polu 6 na 6 metrów uda-
ło się postawić obciążenie 45 ton, czyli prawie
40 samochodów osobowych na powierzchni, na
której zmieści się co najwyżej 5-6 samochodów.
W ten sposób można uzmysłowić sobie dostępny
zapas bezpieczeństwa. Obserwuję zainteresowa-
nie, żeby rozwijać tę część technologii betonu. Po-
nadto uczestniczę od jakiegoś czasu w rozmowach
inicjowanych przez przemysł, dotyczących stwo-
rzenia w Polsce wytycznych do projektowania i wy-
konania posadzek z fibrobetonu.
– To też opiera się tylko na doświadczeniu?
– W większości przypadków projektuje się wyłącz-
nie na podstawie doświadczenia. Analizuję dość
często różne przypadki z pozycji biegłego, gdy jest
spór i trzeba rozstrzygnąć, co i dlaczego się sta-
ło. Często nie ma żadnego procesu wymiarowa-
nia, które tak jak w żelbecie powinno polegać na
określeniu sił wewnętrznych i nośności elementu
ze zbrojeniem rozproszonym. W większości są to
rozwiązania naciągane pod wymagania najniższej
ceny, rzadko przeprowadza się obliczenia inżynier-
skie, aby uzasadnić konkretną zawartość i rodzaj
włókien w betonie.
– Czy beton jest materiałem ekologicznym?
– W powszechnym mniemaniu oddziaływanie pro-
dukcji betonu na środowisko naturalne jest nega-
tywne, kojarzy się z dużą energochłonnością, zu-
życiem paliw pierwotnych i naturalnych zasobów
kruszyw, hałasem. Mało znane są osiągnięcia tech-
nologii betonu w ostatnich dekadach, które umożli-
wiły znaczącą poprawę tego wizerunku. Wdrożono
technologie umożliwiające recykling i masowe wy-
korzystanie odpadów przemysłowych, stosowanie
cementów mieszanych, produkowanych przy ra-
dykalnie obniżonej emisji CO
2
, wykorzystanie kru-
szyw lokalnych czy wreszcie podwyższenie trwa-
łości betonu. W efekcie redukcja zużycia paliw
pierwotnych i emisji CO
2
do atmosfery o 20-30%
jest zupełnie możliwa. Koncepcje „green concrete”
rozwijane są pod auspicjami FIB i RILEM. W be-
tonie jako inżynierskim materiale wieloskładniko-
wym tkwi jeszcze znaczny potencjał. Warto byłoby
zintegrować wysiłki twórcze w tym zakresie, po-
kazując, że szacunek dla człowieka i przyrody jest
poważnym wyznacznikiem rozwoju budownictwa
betonowego.
– A Pana zainteresowania poza betonem?
– Słowo „beton” jest u mnie w domu zabronione.
Przez ostatnie trzy lata moim hobby była budowa
własnego domu i właśnie ją zakończyłem. No i py-
tanie, jakim jestem ojcem. Jestem ojcem, który
stara się uczestniczyć w tym, co robią dzieci, moje
córki. Jeżeli córka chciała jeździć konno, to ja też
z nią jeździłem konno, i to mi się nawet podobało,
bo w pewnym momencie to mi przypominało jeż-
dżenie na nartach, zwłaszcza kiedy się galopuje.
Jazda na nartach jest moją pasją od czasów stu-
denckich, kiedy nawet prowadziłem uczelniany
klub narciarski i zdobyłem szlify instruktorskie.
Całą rodziną jeździmy na tradycyjnej „boazerii”
dużo i szybko.
– Czy ma Pan jakieś motto życiowe, jakąś zasadę,
którą Pan przywołuje?
– Jest sfera prywatności, którą nie chciałbym się
dzielić publicznie. I wolę być rozpoznawany po
czynach, a nie po deklaracjach. W działalności
profesjonalnej kieruję się ciekawością, cenię od-
powiedzialność. Chciałbym tu podzielić się szcze-
gólną motywacją do twórczej pracy w tym mieście.
IPPT jest miejscem dość osobliwym, na ulicy Świę-
tokrzyskiej przy placu Powstańców Warszawy moż-
na silnie odczuwać wspomnienie ofiary pokolenia
Powstańców z 1944 roku. Ofiara ich życia to kre-
dyt dla kolejnych pokoleń, kredyt niekonsumpcyj-
ny, na wolność i mądrość. Dlatego właśnie war-
to ambitnie tworzyć, mimo rozmaitych przeszkód
w tym kraju, aby nie zmarnować otrzymanego kre-
dytu nadziei.
– Dziękujemy za rozmowę
Jan Deja
Zbigniew Pilch
prof. Michał Glinicki
Ukończył Wydział Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej, Studium Doktoranckie
IPPT PAN.
W 1991 roku obronił pracę doktorską: „Wpływ prędkości obciążenia na wytrzymałość i
odkształcalność kompozytów z matrycą cementową”. Promotorem był prof. Andrzej M.
Brandt.
Praca habilitacyjna:
„Mechanizmy kruchości i trwałość kompozytów cementowych z włóknami szklanymi”,
IPPT PAN, 1999 r.
Laureat Nagrody Naukowej im. Feliksa Jasińskiego – Polska Akademia Nauk, Wydział
Nauk Technicznych – 2000 r.
Współpracuje z instytucjami państwowymi i przemysłem:
– członek komisji ekspertów w sprawie jakości nawierzchni autostrady
– biegły sądowy w sprawie oceny jakości betonu w konstrukcjach
– opinie i ekspertyzy techniczne dotyczące jakości betonu w konstrukcjach i nawierzch-
niach oraz technologii betonów specjalnych
– ponad 80 ekspertyz, opinii technicznych i raportów z badań na zlecenie przemysłu
(ostatnio dot. nawierzchni i obiektów autostrady A-4, A-2 i A-1, drogi krajowej nr 18 i
nr 8, przejścia granicznego, posadzek przemysłowych, konstrukcji budynków wysokich w
Warszawie…).
Doświadczenie inżynierskie:
specjalista ds. technologii betonu, diagnostyki konstrukcji i systemu jakości w laborato-
rium w Hydrobudowie-1 (do roku 2002).
Aktualne miejsce pracy:
Instytut Podstawowych Problemów Techniki PAN – docent oraz redaktor kwartalnika „Dro-
gi i Mosty” (od roku 2002).
Autor licznych publikacji.
budownictwo • technologie • architektura
Schomburg Polska od 1992 roku zaopatruje rynek
polski w wysokiej jakości produkty z zakresu chemii
budowlanej. Specjalizuje się w produkcji następują-
cych systemów: uszczelnień budowlanych, renowacji
starego budownictwa, klejenia wyłożeń ceramicz-
nych, posadzek przemysłowych, renowacji betonu,
dociepleń budynków, tynków i farb, domieszek do
betonu, barwników do betonu, środków antyadhezyj-
nych, środków do czyszczenia i renowacji kostki bru-
kowej oraz lakierów i impregnatów do betonu.
Firma-matka – Grupa Schomburg – to prawie 70
lat doświadczeń w zakresie rozwiązywania proble-
mów w zakresie technologii betonu, budowli in-
żynieryjnych i budownictwa mieszkaniowego.
Krzysztof Kaczan pracuje w Schomburgu od 1996
roku. Sieć Rethmeier, którą zarządza, zajmuje się
produkcją i sprzedażą domieszek do betonu.
– Gdy trafiłem do firmy, pracowali w niej przed-
stawiciele, którzy zajmowali się sprzedażą całej
gamy produktów Schomburga. Moim zadaniem
było stworzenie osobnej sieci sprzedaży domieszek
do betonu. Udało się. W ślad za naszym sukcesem
poszły inwestycje. Na początku 100% domieszek
pochodziło od firmy-matki. Ale w 1999 roku, w
Kutnie, ruszyła produkcja dla Rethmeiera i teraz
80% produktów powstaje w polskiej fabryce – wy-
jaśnia Krzysztof Kaczan.
Sieć sprzedaży produktów Rethmeier tworzy obec-
nie sześć osób. – To bardzo dobry zespół. Osiągnę-
liśmy stan, z którego jesteśmy bardzo zadowoleni
– mówi Krzysztof Kaczan.
W ślad za wzrostem sprzedaży produktów ewolu-
cję przeszła również kutnowska fabryka.
– Gdy Schomburg zaczynał w Polsce w 1992 roku,
miał do dyspozycji jeden budynek i halę magazy-
nową. Teraz w tej hali trwa produkcja. Oprócz niej
dobudowano nową halę produkcyjną. W 2006
roku skończyliśmy budowę magazynu na produkty
suche. Ale chyba na tym nie koniec, gdyż przy tej
koniunkturze w budownictwie będziemy musieli
dalej inwestować – podkreśla Krzysztof Kaczan.
Ważnym wydarzeniem dla klientów kupujących
produkty Rethmeier było otwarcie w 2006 roku
Laboratorium Betonów w Kutnie. Ta placówka ba-
dawcza świadczy pełną gamę usług dla producen-
tów kostki brukowej. – By w równym stopniu ob-
służyć producentów betonu towarowego, musimy
jeszcze rozbudować laboratorium o dwa elementy
– dodaje Krzysztof Kaczan. – Cieszę się z tej ko-
niunktury. Na przełomie wieku firmy – nasi klien-
ci – popadały w kłopoty. Ale teraz w budownictwie
jest koniunktura. Jak nasi klienci sprzedają wię-
cej produktów, to u nas też dzieje się lepiej – mówi
Krzysztof Kaczan.
Jego zdaniem produkty Rethmeier mają bardzo
duży udział w sprzedaży całego Schomburga.
– Nasze wyniki poprawia też obsługa przez fabry-
kę w Kutnie rynku Ukrainy, Białorusi, Okręgu Ka-
liningradzkiego i krajów nadbałtyckich – dodaje.
– Cieszę się bardzo, że pracuję w tej firmie, że po-
znałem tak wiele osób, że spotkałem się z ich przy-
chylnością i życzliwością. Przy okazji tego jubile-
uszu, chciałbym im podziękować i życzyć firmom
z nami współpracującym wszystkiego najlepszego
– zakończył Krzysztof Kaczan.
Kompetencje firmy Schomburg zostały kilkakrotnie
wyróżnione prestiżowymi nagrodami i certyfikata-
mi. Od roku 2001 firma posiada certyfikat jakości
ISO 9001:2000.
Piotr Piestrzyński
p
r
e
z
e
n
t
a
c
j
e
Okrzepli i dojrzali
– W porównaniu z firmą-matką, która liczy 70 lat, jesteśmy młodzi. Ale przez 15 lat
działalności zdążyliśmy okrzepnąć i osiągnąć wiek dojrzały – mówi Krzysztof Kaczan,
dyrektor zarządzający siecią Rethmeier w Schomburg Polska.
fot. Schomburg
Siedziba firmy Schomburg
w Kutnie
Laboratorium Betonów
firmy Schomburg w Kutnie
fot. Schomburg
fot. Schomburg
0
kwiecień – czerwiec 2007
Temat rynku kostki brukowej na tle rynku budow-
lanego zreferował Marcin Peterlik z Instytutu Ba-
dań nad Gospodarką Rynkową. Oprócz ogólnych
informacji na temat sytuacji gospodarczej w kraju,
autor wystąpienia zaprezentował dane szacunko-
we na temat zużycia cementu do produkcji kostki
brukowej, które w 2006 roku wyniosło około 1,16
mln ton (co stanowi 8% zużycia cementu ogółem).
Natomiast produkcja kostki brukowej w 2006 roku
szacowana jest na poziomie 48,7 mln m kw. Jed-
nocześnie prognozy rozwoju branży zakładają, że
przez najbliższe trzy lata możemy się spodzie-
wać co najmniej 15% wzrostu produkcji i sprze-
daży kostki brukowej. Przemawiają za tym: dalszy
wzrost inwestycji, napływ środków unijnych, za-
ległości w budownictwie drogowym, potrzeby mo-
dernizacyjne miast, moda na kostkę brukową oraz
doświadczenia innych krajów.
W kolejnym wystąpieniu prof. Jan Małolepszy
z Akademii Górniczo-Hutniczej przedstawił kierun-
ki kształcenia na Wydziale Inżynierii Materiałowej
i Ceramiki w kontekście współpracy z przemysłem.
Przygotowanie nowych kadr do pracy w budow-
nictwie jest obecnie niezwykle pożądane. Wydział
IMiC jest od lat otwarty na współpracę z branżą
betonową. Absolwenci tego wydziału bardzo czę-
sto trafiają do pracy w przemyśle budowlanym.
Przykładem absolwenta może być dr Grzegorz Łój,
który podczas sympozjum wygłosił wykład na dwa
intrygujące branżę tematy:
– Deklaracje zgodności dla drobnowymiarowych
prefabrykatów betonowych w świetle wymagań
normy pomocniczej PN-EN ISO 17050
– Przetargi – nieścisłości w wymaganiach i spo-
soby uniknięcia pułapek w dokumentacji tech-
nicznej.
Nieco ogólniej na temat przepisów regulujących
obrót i stosowanie wyrobów budowlanych omówił
Andrzej Wiśniewski z Ministerstwa Budownictwa.
W swoim wykładzie zawarł niezbędną wiedzę na
temat, jak sprzedawać kostkę brukową po 1 stycz-
nia 2007 roku.
W trackie sympozjum zaprezentowały się również
firmy: Schomburg oraz Jadar-Techmatik. Firma
Schomburg, od lat związana ze SPBKD, obcho-
dziła swoje 15-lecie. Dlatego podczas uroczystej
kolacji w drugim dniu spotkania „piętnastolatek”
pełnił rolę gospodarza. Podczas wielu wystąpień
pod adresem firmy Schomburg padło wiele słów
uznania. Niniejszym redakcja kwartalnika „Bu-
downictwo, Technologie, Architektura”, dziękując
za wieloletnią współpracę, składa firmie Schom-
burg życzenia dalszego rozwoju. Krzysztof Kaczan
– kierujący firmą Schomburg w podziękowaniach
powiedział: „Sukces naszej firmy to praca całego
zespołu. I dlatego przede wszystkim pragnę po-
dziękować moim współpracownikom ...”.
Warto dodać, że podczas dwudniowego spotka-
nia odbył się kolejny turniej bilarda o Puchar Pre-
zesa SPBKD. W klasyfikacji generalnej zwyciężył
Krzysztof Kaczan. Kolejne miejsca na podium za-
jęli Andrzej Wojcieszek i Maciej Maliński. Cała trój-
ka z firmy Schomburg.
Formalną częścią sympozjum było także walne wy-
borcze zebranie członków SPBKD.
W wyniku wyborów wybrano skład zarządu SPBKD
na kadencję 2007/2009:
prezes Andrzej Wojtecki – KOMA BETON Sp.
z o. o., wiceprezes Daniel Kunz – C K BRUK, se-
kretarz Tadeusz Gupa – PB-MIPB KAMAL, skarb-
nik Andrzej Jastrząb – LINK EUROPA, członek za-
rządu Marek Cichocki – MARPOLD. Powołano
również pozostałe ciała statutowe stowarzyszenia,
tj. komisję rewizyjną i sąd koleżeński.
Adam Karbowski
Co z polską kostką brukową?
Pod takim tytułem w ostatnich dniach marca odbyło się XV
Sympozjum Szkoleniowe Stowarzyszenia Producentów Brukowej Koski
Drogowej. Jak zawsze, organizatorzy wybrali odpowiednie miejsce –
Centrum Konferencyjno-Szkoleniowe „BOSS” w Warszawie i postarali
się, aby oprócz merytorycznych wykładów nie zabrakło okazji
do zwykłych rozmów i zabawy. W trakcie dwudniowego spotkania
uczestnicy wysłuchali kilku ciekawych wykładów i prezentacji firm.
a
k
t
u
a
l
n
o
ś
c
i
fot. Grzegorz Łój
fot. Grzegorz Łój
fot. Grzegorz Łój
Podczas uroczystej ko-
lacji gości zabawiał zespół
Omen Band
Prezes SPBKD Andrzej
Wojtecki wręcza puchar
zwycięzcy turnieju bilarda
Krzysztofowi Kaczanowi
budownictwo • technologie • architektura
Rynek rośnie
Producenci betonu towarowego mogą mieć powody
do radości. Według szacunków przeprowadzonych
przez firmę Ulma Construccion, w 2006 Polska
wchłonęła prawie 14,2 mln m
3
betonu towarowe-
go, czyli o prawie 27% więcej niż w 2005 roku.
Wzrasta także udział firm należących do SPBT
w tym betonowym torcie. O ile w 2005 roku ich
udział w produkcji betonu w Polsce sięgał 54,8%,
to w 2006 wzrósł do 57,8%.
Wzrosła dynamika produkcji betonu towarowego:
ze 112% (2005/2004) do 136% (2006/2005).
Również perspektywy rozwoju rynku betonowego
są obiecujące. Z analizy przeprowadzonej przez
Ulma Construccion wynika, że wartość prac bu-
dowlanych w budownictwie mieszkaniowym bę-
dzie rosła systematycznie do 2009 roku, a potem
zacznie spadać. Z kolei w budownictwie niemiesz-
kaniowym wartość prac będzie rosła do 2010
roku, a potem zacznie spadać, m.in. w związku z
przeniesieniem inwestycji do innych krajów – Ru-
munii, Bułgarii czy na Ukrainę.
Poprzeczka w górę
Kiedy rynek zachęca, to także wymaga. Nic więc
dziwnego, że kolejni producenci betonu towaro-
wego starają się coraz wyżej podnosić sobie po-
przeczkę, m.in. poprzez walkę o Znak Jakości „Do-
bry Beton”.
22 marca 2007 wyniki IV edycji konkursu ogło-
sił przewodniczący kapituły prof. Lech Czarnecki.
– Beton jest materiałem o wspaniałej przeszłości,
a służy do budowy przyszłości – mówił prof. Czar-
necki. – W tym roku Znak Jakości „Dobry Beton”
otrzymuje 26 firm. Są wśród nich weterani, 18 wy-
twórni, które „Dobry Beton” otrzymują po raz drugi
– tym razem na trzy lata. Osiem wytwórni otrzyma
znak po raz pierwszy, na dwa lata.
Zdaniem prof. Lecha Czarneckiego definicja mówi,
że dobry beton to beton wykonany zgodnie z nor-
a
k
t
u
a
l
n
o
ś
c
i
Dobry Beton po raz czwarty
– Rok 2006 był bardzo dobry nie tylko dla polskiej gospodarki, ale przede wszystkim dla budownictwa. Pewnie
dlatego tak wielu chętnych przystąpiło do walki o Znak Jakości „Dobry Beton” – mówił Witold Kozłowski,
prezes Stowarzyszenia Producentów Betonu Towarowego. 22 marca 2007 roku SPBT po raz czwarty nagrodziło
najlepszych wśród wytwórni betonu towarowego.
Profesor Lech Czarnecki,
przewodniczący Kapituły
Znaku Jakości „Dobry
Beton”, ogłasza wyniki
fot. SPBT
fot. SPBT
fot. SPBT
kwiecień – czerwiec 2007
mą. – W naszym
konkursie „Do-
bry Beton” obo-
wiązują tak-
że te kryteria,
plus jeszcze
coś. Wytwór-
nie betonu to-
warowego mu-
szą przejść całą
ścieżkę kwalifika-
cyjną: inspekcję nie-
zależnego audytora, wery-
fikację komisji SPBT ds. Znaku Jakości, nominację
Zarządu SPBT oraz rekomendację Kapituły Znaku
Jakości – tłumaczył prof. Czarnecki.
Jan Deja ze Stowarzyszenia Producentów Cemen-
tu stwierdził, że bohaterem dnia jest beton, ale
bez cementu nie byłoby betonu. – Joseph Asp-
din, który w 1824 roku wymyślił cement, chyba
nie przewidział tak ogromnego rozwoju tego ma-
teriału. W Polsce nie zasypiano gruszek w popie-
le, i w 1857 roku uruchomiono pierwszą cemen-
townię, w Grodźcu. Tak więc w tym roku mamy
150-lecie produkcji cementu w Polsce. Cieszymy
się, jako branża cementowa, że po kilku latach wy-
chodzimy w końcu z dołka. Jednak na nic byłby
cement, gdyby nie beton. Wspieramy tę kampanię
i wierzymy, że firmy, które otrzymały certyfikat, są
gwarantem najwyższej jakości. Zachęcam innych
do udziału w Kampanii – mówił Jan Deja.
Na uroczystości obecny był Francesco Biasioli, se-
kretarz generalny ERMCO (Europejska Organizacja
Betonu Towarowego). Dzięki ERMCO przyznawa-
nie Znaku Jakości „Dobry Beton” figuruje na liście
najlepszych praktyk narodowych w Europie, pro-
mujących wysoką jakość tworzywa.
Oprócz certyfikatu laureaci konkursu otrzymali pie-
częć z napisem „Dobry Beton”, którą mają prawo
używać w swoich działaniach biznesowych.
Piotr Piestrzyński
1. Dąbrowa Górnicza – Gołonóg, Ekocem Sp. z o.o.,
Górażdże Beton Sp. z o.o.
2. Gorzów Wlkp. – przy Obwodnicy Wschodniej, BT
Topbeton Sp. z o. o., Górażdze Beton Sp. z o.o.
3. Jelenia Góra – przy Trasie Czeskiej, BT Topbeton
Sp. z o.o., Górażdze Beton Sp. z o.o.
4. Jelenia Góra – Siedlęcin, RMC Beton Śląsk Sp. z o.o.
5. Katowice – Szopienice, General Beton Polska
Sp. z o.o.
6. Kielce – Niewachlów, Górażdże Beton Sp. z o.o.
7. Kielce – Nowiny, Dyckerhoff Beton Polska Sp. z o.o.
8. Kraków – Bieńczyce, General Beton Polska Sp. z o.o.
9. Kraków – Rybitwy, Dyckerhoff Beton Polska
Sp. z o.o.
10. Lędziny – Hołdunów, Dyckerhoff Beton Polska
Sp. z o.o.
11. Lubin – Gilów, BT Topbeton Sp. z o.o., Górażdze
Beton Sp. z o.o.
12. Lublin – Zadębie, Faelbud SA, Grupa Ożarów SA
13. Łódź – Widzew, Dyckerhoff Beton Polska Sp. z o.o.
14. Nowy Targ – Górażdże Beton Sp. z o.o.
15. Opole – Wschód, Dyckerhoff Beton Polska Sp. z o.o.
16. Opole – Zakrzów, RMC Beton Śląsk Sp. z o.o.
17. Rzeszów – przy Trasie Podkarpackiej, Res-Bet
Sp. z o.o., Grupa Betonu Towarowego
18. Rzeszów – Przemysłowa, Faelbud SA, Grupa Oża-
rów SA
19. Skierniewice – Widok, Faelbud SA, Grupa Ożarów
SA
20. Słupsk – Południe, Górażdże Beton Sp. z o.o.
21. Szczecin – przy Basenie Górniczym, BT Topbeton
Sp. z o.o., Górażdze Beton Sp. z o.o.
22. Warszawa – Odolany, Lafarge Beton Sp. z o.o.
23. Warszawa – Augustówka, Cementownia Nowiny
Sp. z o.o.
24. Wrocław – Poświętne, RMC Beton Śląsk Sp. z o.o.
25. Wrocław – Zachód, ABet Sp. z o.o.
26. Zabrze – Mikulczyce, Górażdże Beton Sp. z o.o.
Wytwórnie betonu towarowego, wyróżnione w IV edycji Znaku Jakości DOBRY BETON
kwiecień – czerwiec 2007
fot. SPBT
fot. SPBT
budownictwo • technologie • architektura
Niestety, jak w każdym przypadku rzeczywistość
znacznie przerasta teorię, przez co później sta-
le musimy borykać się z różnymi niespodzianka-
mi. Zatem mimo iż ten typ dachu jest pod kątem
montażu najprostszym rozwiązaniem, warto mimo
wszystko zdrowy rozsądek wzmocnić wcześniej
garścią teorii.
Podział stropodachów
Dachy płaskie, bo takiej nazwy też się używa, dzie-
limy na stropodachy niewentylowane, wentylowane
i odwrócone, a o tym, z jakim rodzajem mamy do
czynienia, decyduje układ warstw konstrukcyjnych
i izolacyjnych. Stropodach niewentylowany jest naj-
łatwiejszy do wykonania, bo nie posiada pustej prze-
strzeni między kolejnymi warstwami, które po prostu
leżą sobie jedna na drugiej. Pociąga to za sobą nie-
stety poważną wadę – brak możliwości odprowadza-
nia wilgoci z warstwy termoizolacyjnej. Jeśli dostanie
się do niej woda, czy to przez nieszczelną izolację
przeciwwilgociową czy od dołu, przez paroizolację,
może doprowadzić to do obniżenia parametrów ciepl-
nych termoizolacji, a w konsekwencji całego stro-
pu. Dlatego takie rozwiązanie stosuje się zazwyczaj
w przypadku, gdy pomieszczenie poniżej jest nie-
ogrzewane. Zagrożenie utraty właściwości termoizo-
lacyjnych stropu skutecznie eliminuje natomiast kon-
strukcja stropodachu wentylowanego. Tu warstwa
termoizolacji układanej na stropie oddzielona jest od
warstw położonych powyżej szczeliną powietrzną, co
umożliwia skuteczne odprowadzanie wilgoci z war-
stwy ocieplenia. W przypadku stropów odwróconych
mamy do czynienia z odwróconym układem warstw
w stosunku do stropodachu tradycyjnego. Takie roz-
wiązanie stosuje się w przypadku, gdy ostatni strop
ma pełnić także funkcję tarasu lub ogrodu.
Warstwa po warstwie
Ponieważ różnica w ułożeniu warstw między obo-
ma typami stropodachów jest znikoma i została
zaznaczona powyżej, a stropodachy wentylowane
stosuje się znacznie częściej, dlatego układ i opis
poszczególnych warstw dachu płaskiego przedsta-
wię na przykładzie stropodachu wentylowanego.
Poza funkcją zamykania bryły budynku i prze-
noszenia obciążeń, inną ważną funkcją stropoda-
chu jest ochrona mieszkańców i konstrukcji przed
wpływami atmosferycznymi. Zatem cała filozofią
ułożenia poszczególnych warstw skupia się wokół
konieczności odprowadzenia wody z dachu i niedo-
puszczenia jej do wnętrza. Idąc od dołu wymienić
należy cztery podstawowe warstwy stropodachu:
spadkową, paroizolacyjną, termiczną i wierzchnią.
Warstwa spadkowa, jak sama nazwa podpowiada,
pozwala na warstwie nośnej budynku uformować
pożądany spadek pokrycia dachu. W zależności od
przyjętych rozwiązań architektonicznych i sposobu
odprowadzenia wód opadowych może być on róż-
ny, ale nie mniejszy niż 3%. Warstwę tę wykonu-
jemy z gładzi betonowej lub tzw. betonu lekkiego,
np. keramzytobetonu lub styrobetonu, czy też za
pomocą ułożonych pod kątem płyt stropowych.
I
b
i
b
l
i
o
t
e
k
a
i
n
w
e
s
t
o
r
a
–
c
z
ę
ś
ć
V
I
I
Stropodach wieńczy dzieło...
Serfując po Internecie w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące nas zagadnienia, nie
sposób pominąć Wikipedii. Wpisawszy wyraz „stropodach” (będący tematem tego
odcinka), otrzymamy taką oto definicję „... jest to strop nad ostatnią kondygnacją budynku,
który spełnia jednocześnie rolę dachu; jest to dach płaski. Cechą charakterystyczną
takiego rozwiązania jest brak poddasza.” Cóż, brzmi całkiem niewinnie.
fot. P
iotr P
iestrzyński
kwiecień – czerwiec 2007
II
b
i
b
l
i
o
t
e
k
a
i
n
w
e
s
t
o
r
a
–
c
z
ę
ś
ć
V
I
I
Kolejną warstwą układaną powyżej jest izolacja
przeciwwilgociowa, której zasadniczą rolą jest po-
wstrzymywanie pary wodnej przed przedostawa-
niem się jej z wnętrza domu do następnych warstw
konstrukcji stropodachu. Najczęściej są to pro-
dukowane z polietylenu folie paroizolacyjne o gru-
bości 0,15-0,20 mm, łączone na co najmniej 10-
centymetrowy zakład, chyba że kolejne arkusze fo-
lii nie są ze sobą sklejane – wówczas zakład po-
winien wynosić około 30 centymetrów. Warto
w tym miejscu zastanowić się także nad foliami
z warstwą aluminiową, która odbijając promienio-
wanie cieplne znacznie obniża straty drogocennego
przecież ciepła, uciekającego nam z mieszkania
przez dach.
Ułożywszy folię (koniecznie powierzchnią aluminio-
wą do spodu) możemy przystąpić do kładzenia war-
stwy termicznej (termoizolacji), wykonywanej naj-
częściej ze styropianu, wełny mineralnej albo po-
listyrenu ekstrudowanego. Do podstawowych zadań
tej warstwy należy utrzymanie we wnętrzu budynku
odpowiedniej temperatury, ograniczenie strat ciepła
i ochrona warstwy nośnej przed naprężeniami po-
chodzenia termicznego przez cały długi rok. Jej gru-
bość ze względu na współczynnik przenikania cie-
pła określony dla stropów na poziomie nie większym
niż 0,3 W/(m
2
·K), powinna wynosić co najmniej 18
cm. Ważne jest też, by materiał ocieplający ukła-
dać dwuwarstwowo i koniecznie w układzie mi-
jankowym, co pozwoli uniknąć mostków cieplnych.
Dla ciekawości warto wspomnieć o możliwości wy-
konywania warstwy spadkowej za pomocą samych
tylko płyt o zmiennej grubości. Robi się je jednak na
zamówienie, przez co rozwiązanie to od strony fi-
nansowej jest mało atrakcyjne.
W tym miejscu pojawia się różnica między da-
chem wentylowanym a niewentylowanym. W da-
chu wentylowanym tworzy się między warstwą ter-
moizolacji a poszyciem pustkę powietrzną. Dzię-
ki niej wilgotne i ciepłe powietrze, które z wnętrza
domu przedostanie się do części „dachowej”, za-
miast kondensować się na termoizolacji, może ujść
na zewnątrz przez otwory wentylacyjne w ścianie.
Ich rozmieszczenie na wszystkich ściankach stro-
podachu da nam pewność, że wilgotne powietrze
w szczelinie powietrznej będzie dokładniej wymie-
niane nie tylko w okolicy samych otworów, ale pod
całą połacią. Dzięki temu ewentualne zawilgocenie
termoizolacji mogące powstać przez skapywanie
skraplającej się pary wodnej na wodoszczelnej
warstwie konstrukcji połaci czy wynikające wprost
z jej nieszczelności nie stanowi wielkiego zagroże-
nia. Przy pierwszej słonecznej pogodzie woda ta
odparuje przywracając termoizolacji jej „fabryczne”
właściwości.
Ostatnia warstwa to warstwa wierzchnia, czy-
li pokrycie dachu wykończone papą. By nie rwać
włosów z powodu nieustannych remontów i kon-
serwacji, najlepiej zastosować papy asfaltowe mo-
dyfikowane polimerami, które są bardziej elastycz-
ne, a co ważniejsze są bardziej odporne tak na wy-
soką jak i niską temperaturę niż tradycyjne papy
bitumiczne. Układa się je jedna na drugiej, naj-
pierw warstwę papy podkładowej, a potem war-
stwę papy wierzchniego krycia. Nie bez znaczenia
dla tej warstwy są duże wahania temperatur, któ-
re latem mogą sięgać kilkudziesięciu stopni Cel-
sjusza. Powstające przy tej okazji naprężenia mogą
powodować odspajanie się warstw, a nawet mogą
stać się przyczyną powstawania pęknięć i rys. Sku-
tecznym lekarstwem na tę chorobę może być kil-
kucentymetrowa warstwa jasnego żwiru, najlepiej
o zaokrąglonych ziarnach, tak by np. podczas wy-
muszonego wyjścia na dach nie uszkodzić ostry-
mi krawędziami ziaren żwiru znajdującej się pod
spodem papy. Tak usypana warstwa stanowić bę-
dzie dodatkowe dociążenie zabezpieczające stro-
podach przed „podnoszeniem” na skutek ssania
wiatru, a także przed promieniowaniem UV de-
strukcyjnie wpływającym na trwałość warstwy
wierzchniej stropodachu.
Czas decyzji...
Jak więc widać, stropodach płaski jest jednym
z najprostszych rozwiązań wieńczenia konstrukcji
budowlanej. Dlaczego warto zastanowić się nad
dachem płaskim? Po pierwsze, to już nie te same
dachy, które pamiętamy z pudełkowatych domków
i wielkopłytowych blokowisk budowanych za po-
przedniego ustroju. Współczesne technologie otwo-
rzyły przed tym rozwiązaniem nowe perspektywy,
a dostępne dziś na rynku materiały budowlane nie
skazują nas jedynie na dachy spadziste, których
kąt pochylenia pozwalał skutecznie odprowadzić
wodę, rekompensując słabą jakoś materiału bu-
dowlanego. Dziś dach płaski to pole popisu dla ar-
chitekta. Możliwość ukrycia wszelkich urządzeń
wentylacyjnych, radiotelefonicznych a szczególnie
możliwość poprowadzenia rur spustowych we-
wnątrz budynku powoduje, że jedynym ogranicze-
niem dla śmiałych i nowoczesnych rozwiązań ar-
chitektonicznych może być tylko jego własna wy-
obraźnia.
Ze wszystkich jednak plusów tego rozwiązania,
w dodatku takim, pod którym z czystym sumie-
niem za chwilę się podpiszę, jest możliwość zbu-
dowania tarasu lub założenia ogrodu – choćby w
centrum miasta, choćby kilkadziesiąt pięter nad
ziemią.
mgr inż. Paweł Fąk
fot. P
iotr P
iestrzyński
budownictwo • technologie • architektura
kwiecień – czerwiec 2007
budownictwo • technologie • architektura
kwiecień – czerwiec 2007
kart książek i szeregu biografii wielkiego architekta szkic z 1963
roku, ukazujący perspektywę obiektu w formie stożka, zawsze
budził zachwyt swym bezkompromisowym kształtem i zwięzło-
ścią symboliki formy. Mocna i wertykalna forma stożka umiej-
scowiona w naturalnym, zielonym krajobrazie, miała być zgodna
z zamysłem „nowoczesnego monumentu”, podobnego do tych,
które powstawały w całym końcowym okresie życia wielkiego ar-
chitekta. Szkic pobudzał, także, wielką tajemnicą, która zawsze
istnieje pomiędzy rzeczą „wymyśloną” a rzeczą „niewybudowa-
ną”. Wiadomo było, że kościół w Firminy jest jednym z ostatnich
dzieł Le Corbusiera – rozpoczętym i niedokończonym.
W listopadzie ubiegłego roku projekt budynku udało się zrealizować.
Po pierwsze, dzięki uporowi Fondation Le Corbusier i osobom związa-
nym ze sztuką wielkiego architekta, które marzyły o dokończeniu reali-
zacji. Także dzięki wpisaniu go na listę dziedzictwa kulturowego UNE-
SCO, umotywowanym jako wola ustanowienia ciągłości w dorobku re-
alizacyjnym twórczości Le Corbusiera (projekt posiadał dwie oryginalne
makiety i dokumentację w skali 1:100, na podstawie której rozpoczęto
w 1970 roku budowę żelbetowego cokołu). Faktem istotnym dla re-
alizacji były decyzje władz miejskich wspierane działaniami lokalnego
wydziału architektury w Saint-Étienne, które zadecydowały, że należy
dokończyć dzieło (stadion, jednostka mieszkaniowa i dom kultury zo-
stały wybudowane do 1965 roku) dla nadania pełnego kształtu ukła-
du urbanistycznego miasta. Kierownikiem całego przedsięwzięcia stał
się José Oubrerie – architekt, który współpracował z Le Corbusierem
od 1957 roku aż do ostatnich lat jego życia. Pod koniec życia Le Cor-
busiera to właśnie Oubrierie stał się osobą odpowiedzialną za począt-
kową realizację obiektu w Firminy i to on zadecydował o ostatecznym
kształcie kościoła i sposobie jego realizacji w późniejszym czasie.
Obok innych sławnych obiektów także budowle w Firminy dołączy-
ły do zbioru dzieł szwajcarskiego architekta, w których beton prze-
sądził o uformowaniu wszelakich kształtów architektonicznych. Jak
wiadomo, beton/żelbet był tym tworzywem architektury, które sta-
nowiło od początku podstawę indywidualnej stylistyki Le Corbusie-
ra. Począwszy od systemu Dom-ino, aż po estetykę betonowego
„naturalizmu”, monolit budynku i jego wymiar plastyczny miał two-
rzyć ważne znaczenia nowoczesnej architektury, a przenoszone za
pomocą betonu treści symboliczne i metaforyczne miały ustana-
wiać nowatorski wymiar poetycki. Dla innych genialnych mistrzów
architektury betonowej – Maxa Berga, Roberta Maillarta czy Eu-
géne Freyssineta beton stawał się organicznym elementem pod-
kreślającym właściwości wymyślonej konstrukcji. Dla Le Corbusiera
beton był tworzywem o nieskończonych walorach formalnych i zna-
czeniowych. Nierzadko architekt podkreślał jego łatwość w uży-
ciu, czyli lojalność w „odwzajemnianiu” myśli koncepcyjnej i do-
Czas dla budowli z Firminy zaczął się w 1954 roku, kiedy władze
miasta zwróciły się do Le Corbusiera o zaprojektowanie nowej prze-
strzeni urbanistycznej, która wraz z nowymi funkcjami stałaby się
miejscem dla czterech podstawowych aktywności społecznych: re-
kreacji, kultury, wypoczynku i kultu. Cały zespół urbanistyczny miał
się zatem składać ze stadionu sportowego, basenu, ośrodka kul-
tury dla młodzieży, jednostek mieszkaniowych i świątyni. Le Cor-
busier wspólnie z André Wogensckym zaprojektował obszar tzw.
Firminy Vert („Zielone Firminy” w odróżnieniu od „czarnego” za-
głębia miasta), w którym zgodnie z duchem corbusierowskiej my-
śli urbanistycznej miasto miało być zespołem monumentów i wież
mieszkalnych otoczonych rozległą zielenią. Życie w takim miejscu
miało zapewnić ludziom spokój, bezpieczeństwo, zdrowie i odpo-
wiednią koegzystencję pomiędzy naturą a strukturami miejskimi.
Nowatorska idea „wertykalnego miasta-ogrodu” zapoczątkowana
pojedynczymi jednostkami w Marsylii, Berlinie, Paryżu i Rio de Ja-
neiro, miała otrzymać swój „idealny” kształt w kolejnych projektach
urbanistycznych realizowanych na całym świecie – zamysł dla fran-
cuskich miast Firminy i Saint Dié był pierwszym w Europie.
Kościół pod wezwaniem Świętego Piotra miał być jednym z
trzech największych dzieł sakralnych Le Corbusiera – obok ka-
plicy pielgrzymkowej Notre-Dame du Haut w Ronchamp (1955)
i klasztoru Sainte Marie de La Tourette w Éveux (1959). Znany z
a
r
c
h
i
t
e
k
t
u
r
a
Historia kościoła w Firminy jest historią projektu, który czekał na swoją realizację 41 lat. W roku 2006 roku
dzięki zaangażowaniu osób związanych z dziedzictwem Le Corbusiera projekt doczekał się kompletnej realizacji.
Od tego momentu miasto Firminy stanowi ważne miejsce nie tylko dla tych, którzy uznają wielkość mistrzostwa
Le Corbusiera, ale także dla tych którzy widzą w budowli dowód na to, że architektura (czy też może historia
architektury) jest także fenomenem powstawania dzieł architektury po śmierci artysty-architekta. Próba kreacji
architectury post mortem to również przykład na to, że moc oddziaływania samej idei – czy w postaci słów czy
rysunku architektonicznego – jest niepodważalna.
Ostatnia „lekcja architektury”
Le Corbusiera – kościół
św. Piotra w Firminy
budownictwo • technologie • architektura
stosowania w przyszłej realizacji. Przy każdym projekcie i realizacji
Le Corbusier konkretnie określał i ustanawiał kolejny sens tego ma-
teriału. Użyty brutalistycznie w Bloku Marsylskim czy innych jed-
nostkach mieszkaniowych miał ogłaszać światu humanizm uczci-
wej i szczerej niewykończonej powierzchni ścian budynku. Użyty w
kaplicy w Ronchamp i w klasztorze La Tourette miał mieć sens głę-
boko moralny i miał odzwierciedlać surowe reguły życia zakonnego.
Wizualna naturalność, na którą decydował się twórca, była wy-
nikiem świadomej decyzji dla ukazywania śladów po technologii i
przypadkowych efektów pozostałości procesu zastygania czy defek-
tów niedoskonałego wykonawstwa. Uznawał surowy i intensywny
kontrast za środek tworzenia piękna w architekturze. Beton był dla
niego również pozbawionym wad „kamieniem współczesności”.
W budynku kościoła św. Piotra odczytujemy to, co stanowi bazę sty-
listyczną całej Corbusierowskiej twórczości, a więc – wspaniałą, mą-
drą, poprawną grę brył w świetle. Struktura obiektu jest przejrzysta i
jasna w swoich formalnych założeniach: budynek prezentuje formę
betonowej piramidy, w podstawie opartej na rzucie 25-metrowego
kwadratu zmieniającego się wraz z wysokością (33 metry) w nie-
regularną stożkową geometrię. Główny trzon budynku mieszczący
funkcję sakralną jest uniesiony tradycyjnie dla dzieł Le Corbusiera
na żelbetowych filarach, pośród których w części przyziemia ukryto
funkcje ekspozycyjne i administracyjne. Obiekt obsługiwany jest ulu-
bionym przez Le Corbusiera elementem funkcjonalnym – betonową
rampą prowadzącą bezpośrednio na główną kondygnację budynku.
Kościół Świętego Piotra jest, w pewnym sensie, unikalny pomiędzy
sakralnymi obiektami Le Corbusiera. Poprzez wykorzystanie czyste-
go i elementarnego kształtu architekt zdecydował się na stworzenie
rzeczy odwołującej się do szerokiej tradycji architektury świątynnej.
Poetycka corbusierowska metafora oddała pierwszeństwo tradycyj-
nej symbolice architektury sakralnej. Uniwersalizm formalny po-
woduje, że można doszukać się w nim podobieństwa do kształtu
obelisku egipskiego, kopuły Panteonu, kurhanu, absydy romańskiej,
wczesnochrześcijańskich kościołów monolitycznych czy proto-mo-
dernistycznych osiemnastowiecznych cenotafów. Prostota wyrazu
zastosowanych form powoduje, że symbolizm jest podobnie bogaty
jak i jednoznaczny – budynek ma być wyrażeniem idei połączenia
ziemi i nieba, jest także rodzajem „świętej drogi” zawartej w struk-
turze corbusierowskiego terminu:„proménade architecturale”. For-
ma główna budynku jak i jej aplikacje przywołują także malarski
puryzm – czas, kiedy fascynacja elementarnymi figurami, prostota
rzeczy codziennego użytku, geometria form przemysłowych, nada-
wała kształt nie tylko malarskim kompozycjom czy rzeźbom Le Cor-
busiera, ale także stwarzała pretekst dla uformowań archiektonicz-
nych. Baza ideowa dla tej architektury – 5 zasad współczesnej ar-
chitektury – wydaje się mniej dostrzegana; wchłonięta przez lata
w podświadomość twórczą architekta oddaje miejsce rzeczy ufor-
mowanej „rzeźbiarsko”.
Podobnie jak w realizacjach w Czandigarh, La Tourette czy innych
dziełach końcowego okresu życia architekta, monolit formy ma od-
dawać obraz tzw. plastycznej integralności formy, funkcji i treści
– uznawanego przez architekta sposobu tworzenia od początku
lat 50. „Rzeźbienie” w pojedynczej bryle powoduje, że nie ma tu
miejsca na rozróżnianie pomiędzy ścianą a dachem, czy pomię-
dzy oknem a betonową sterczyną wpuszczającą światło do wnę-
trza świątyni. Nawet koryto
odprowadzające wodę z po-
wierzchni stożka uzyskało w
geście twórczym ważny for-
malnie kształt żelbetowej
opaski, kojarzący się bardziej
z drogą pielgrzymią niż z jego
prozaiczną funkcją. W budyn-
ku nie ma tradycyjnych stro-
pów, ścian, okien, ponieważ
podstawą jest celebracja ide-
ii estetycznej tworzonej z ma-
sy, grubości i ciężaru, bryły i pustki – rzeczy definiujących kształt
budynku bez wyrafinowania, w którym brutalistyczny monolit żel-
betu zastępuje kamień, a przestrzeń wyobraźni stara się przeniknąć
przez zamknięty, abstrakcyjny kształt architektury. Naznaczona ar-
bitralność kształtu architektury decyduje o doskonałości architektu-
ry, w której nic nie może być dodane ani odjęte.
Architektura świątyni wpisuje się również w tradycję budowli sakral-
nych, w których sens przestrzeni wyznaczany jest pojęciem struktury
zamkniętej – wygrodzonej we wnętrzu labiryntową grą pomiędzy for-
mą, funkcją i konstrukcją obiektu. Owa zwarta struktura „drogi” prze-
powiada również o tym, że przestrzeń budowli wspierana jest na grze
światła i ciemności. Lite ściany kościoła mają za zadanie odkrycie
sensu symboliki – mają udawać sferę sklepienia – „nieboskłonu” bu-
dującego aurę kultu i skupiającego w sobie myśl i modlitwę. Swoją
na zawsze ukrytą tajemnicę mają także „działa świetlne” czy otwory
w kopule, układające się na kształt gwiazdozbioru Oriona.
Dziś żelbet zastosowany w Firminy ma jednak inny wyraz niż ten
sprzed pół wieku. Jest to nadal „rzeźbiarski” materiał, tworzący jed-
norodny kształt pojedynczej struktury obiektu, jednak nie jest to ten
sam beton, który był użyty w dachu Ronchamp czy brutalistyczny bu-
dulec znany z La Tourette i jednostek mieszkaniowych. „Biedny” beton
został zastąpiony przez gładki, ujednolicony i jasny materiał oddający
bardziej ducha czasów nam współczesnych niż technologię lat sześć-
dziesiątych. Decyzją José Oubrerie było, aby budynek powstał w tech-
nologii wykorzystującej stalowe szalunki blatowe, a sam materiał z po-
wodów wielkiej ilości zbrojenia i złożoności kształtu hiperboloidalnego
mógł być tylko betonem samozagęszczalnym (według danych fran-
cuskiego konsorcjum Lafarge zastosowano 6000 m
3
betonu samoza-
gęszczalnego – AgiliaFormes® i Agilia Verticale® z grupy Lafarge Be-
ton, na bazie cementu CEM I 52,5N PM ES Lafarge Ciments). Tech-
nologia takiego betonu jak i zastosowanie wielkopowierzchniowych
szalunków wymaga dziś ogromnego reżimu technologiczego i perfekcji
budowlanej – lecz także owa wysoka jakość budulca może nieco zmie-
nić charakter budynku. Dlatego „współczesna” jakość betonu kościoła
staje się dla niektórych powodem odrzucenia oryginalności projektu.
Dla innych jednak jest dopuszczalnym kompromisem pomiędzy eko-
nomią, technologią a zrozumieniem przesłania dzieła Le Corbusiera
– poszukiwacza nowych idei i formy, ale także nowych rozwiązań tech-
nicznych i materiałowych.
Należy zdać sobie sprawę, że architekt nie buduje, lecz projektuje bu-
dynki. Uznanie tego faktu powoduje, że autorstwo dzieła i jego jakość
estetyczna stają się rzeczami bezspornymi. Oto jest architektura! Oto
dzieło Le Corbusiera! – chciałoby się wykrzyknąć, zapominając o
długiej historii budowy kościoła. Kiedy patyna czasu pokryje monoli-
tyczny beton, a nazwa wykorzystanej technologii zostanie zastąpiona
przez kolejną, pozostanie w historii architektury dzieło architektury i
jego uroda. Ostatni budynek Le Corbusiera dołączy do innych dzieł
odkrywających specyfikę betonowej materii i formy architektonicznej
– ostatniej lekcji architektury Le Corbusiera.
dr arch. Marcin Charciarek
Wydział Architektury Politechniki Krakowskiej
0
kwiecień – czerwiec 2007