background image

budownictwo • technologie • architektura

Nr 2

(38)

/2007

Cena 9 zł
KWIECIEŃ 
– CZERWIEC 2007

background image

kwiecień – czerwiec 2007

background image

budownictwo • technologie • architektura

background image

kwiecień – czerwiec 2007

– Jest mi bardzo miło ze-
stawić beton prefabry-
kowany obok betonu od-
lewanego na mejscu, be-
ton piaskowany obok po-
lerowanego. Mam do tego 
postawę czysto plastyczną, 
tak jakbym komponował ob-
raz – mówi architekt Sta-
nisław Fiszer – 

s. 10

ARCHITEKTURA
Rzemieślnik i myśliciel ..........................................................10
Dom luksusowy, dom betonowy .............................................16
Śladami silezaura .................................................................20

BUDOWNICTWO
Drogi na wahadle .................................................................22
O drogowych szansach i zagrożeniach ....................................23
Tarnowskie concrete’ne drogi .................................................24
Gdzie asfalt nie może, tam beton pośle ...................................26
Autostrada do Europy ...........................................................27
Polskie doświadczenia z betonowymi  
nawierzchniami bez szczelin poprzecznych..............................30
Budowa Świątyni Świętej Bożej Opatrzności w Warszawie ........34
naLOT na MARSA ................................................................42
Przemysł a globalne ocieplenie.
Pytania o perspektywy i sens działań Unii Europejskiej .............46

TECHNOLOGIE
Beton należy chronić ............................................................54
Właściwości cementów wieloskładnikowych
CEM V z dużą ilością dodatków mineralnych ...........................60

AKTUALNOŚCI
Memorandum Stowarzyszenia Producentów Cementu 
w sprawie decyzji Komisji Europejskiej dotyczącej 
polskiego Krajowego Planu Rozdziału Uprawnień 
do Emisji CO

2

 na lata 2008-2012 ...........................................6

Czy w Polsce rzeczywiście zabraknie cementu? ..........................7
Gospodarka rozwija się szybko .................................................8
Stawiam na beton z włóknami ...............................................66
Co z polską kostką brukową? .................................................70
Dobry Beton po raz czwarty ..................................................71

PREZENTACJE
Chryso Polska – dostawca domieszek 
na najwyższy obiekt budowlany Trójmiasta ..............................14
10 lat na rynku ....................................................................18
JUNJIN wchodzi do gry ........................................................58
Okrzepli i dojrzali .................................................................69

w  numerze

Autostrada A18 na pewno będzie gotowa na Euro 2012. 
W czerwcu br. zostanie oddana uroczyście do użytku jezdnia pół-
nocna drogi krajowej nr 18, a do 2010 roku jezdnia południowa. 
Wartość robót na jezdni północnej zamknęła się kwotą netto 
70,2 mln euro. Ponieważ 
projekt ten przyczynia się 
do zmniejszania różnic 
gospodarczych i społecz-
nych pomiędzy obywatela-
mi Unii Europejskiej, 
¾ kwoty jego realizacji 
pochodzi z Funduszu 
Spójności – 

s. 27

Stowarzyszenie Pro-
ducentów Cementu, dzia-
łając w imieniu zakładów 
cementowych w Polsce, 
uczestniczących w Europej-
skim Systemie Handlu Emi-
sjami, w obliczu ostatniej 
decyzji Komisji Europejskiej 
dotyczącej ograniczenia dla 
Polski przydziału uprawnień, wyraża swoją uzasadnioną obawę  
o dalszy rozwój gospodarczy Polski.
Memorandum SPC w sprawie decyzji Komisji Europejskiej  
dotyczącej polskiego Krajowego Planu Rozdziału Uprawnień  
do Emisji CO

2

 na lata 2008-2012 –

 

s. 6

W betonie jako inżynierskim ma-
teriale wieloskładnikowym tkwi 
jeszcze znaczny potencjał. War-
to byłoby zintegrować wysiłki twór-
cze w tym zakresie, pokazując, że 
szacunek dla człowieka i przyrody 
jest poważnym wyznacznikiem 
rozwoju budownictwa betonowego 
– mówi profesor Michał Glinicki, 
specjalista od betonu z włóknami 
– 

s. 58

background image

budownictwo • technologie • architektura

Pisząc w styczniowym numerze o szczególnej zimie, można było mieć jeszcze wątpliwości – dzisiaj już 

wszyscy wiemy – przeżyliśmy w Polsce zimę zasadniczo łagodniejszą od tych, do których przywykliśmy. 
W tych warunkach „budowlańcy” właściwie ani na moment nie zeszli z placów budowy. Informacje o wzro-
ście produkcji budowlano-montażowej w kolejnych zimowych miesiącach zaskakiwały nawet największych 
optymistów. Równie zaskakujące są dotychczasowe wyniki uzyskiwane przez branżę cementową. W trakcie 
pierwszego kwartału 2007 roku polskie cementownie sprzedały nieznacznie ponad 3 mln ton cementu, co 
jest ilością aż o 165% większą niż sprzedaż w trakcie I kwartału roku 2006. Wszystkie znaki na niebie i zie-
mi wskazują, że po bardzo dobrym roku 2006 powinniśmy ponownie liczyć się z bardzo znaczącym wzro-
stem zapotrzebowania na cement, który w bieżącym roku może osiągnąć poziom przekraczający wyraźnie 
16 mln ton. Wydaje się, że w perspektywie najbliższych kilku lat należy zakładać wzrost „konsumpcji” ce-
mentu do poziomu wyraźnie przekraczającego 20 mln ton rocznie.

Pojawiają się dzisiaj prognozy, które mówią, że średnioroczne zapotrzebowanie na cement w la-

tach 2008-2012 może osiągnąć 23 mln ton. To wielkości, które jeszcze kilka lat temu wydawały się zu-
pełnie nierealne, ale dynamika wzrostowa ostatnich kilkunastu miesięcy nakazuje traktować je znacznie 
poważniej. Atmosferę „podgrzały” dodatkowo ostatnie wieści z Cardiff – Polska wspólnie z Ukrainą zor-
ganizują Mistrzostwa Europy EURO 2012! To ogromna szansa dla naszych krajów, słuszny powód do 
satysfakcji, ale równocześnie poważne wyzwanie, które uwiarygadnia wcześniejsze rozważania o moż-
liwościach rozwojowych rynku cementowego.

Obserwując boom na rynku materiałów budowlanych, dziennikarze i wszyscy zainteresowani coraz 

częściej zadają pytanie – czy wystarczy cementu do zrealizowania koniecznych inwestycji infrastruktu-
ralnych? Jeszcze miesiąc temu odpowiedź wydawała się zupełnie prosta – w dzisiejszych realiach grun-
townie zmodernizowany przemysł cementowy w Polsce może wyprodukować ok. 19 mln ton cementu, 
a zarządzający tą branżą, licząc się z prognozowanym wzrostem zapotrzebowania na cement, gotowi są 
zainwestować dalsze 3,5 mld złotych dla zaspokojenia przyszłych potrzeb.

Mogłoby wydawać się, że znaleźliśmy się w wymarzonej sytuacji biznesowej – jest popyt, który moż-

na zaspokoić produkcją w bardzo nowoczesnych i efektywnych instalacjach produkujących cement. Nic 
bardziej złudnego – decyzja Komisji Europejskiej z dnia 26 marca 2007 roku zmniejszająca o około 30% 
polski plan emisji dwutlenku węgla stawia plany produkcji cementu pod poważnym znakiem zapytania. 
Gdyby polska administracja rządowa zastosowała metodę „urawniłowki” w podziale przyznanej puli – taka 
pokusa występuje, choć nie chcemy w nią wierzyć i stanowczo się jej sprzeciwiamy – w Polsce można by 
produkować średniorocznie jedynie ok. 11,5-12 mln ton cementu! Do produkcji pozostałej ilości, a więc 
prawdopodobnie od 7 do 11 mln ton, producenci cementu zmuszeni byliby do kupowania na giełdach do-
datkowych limitów emisji dwutlenku węgla, co według ostrożnych szacunków mogłoby doprowadzić do 
znaczącego wzrostu ceny cementu. Należy pamiętać, że taka sytuacja to nie tylko zagrożenie dla branży 
cementowej, ale także bariera rozwojowa całego budownictwa i całej polskiej gospodarki. 

Wypada podkreślić, że dzięki ogromnym nakładom inwestycyjnym w ciągu ostatnich kilkunastu lat 

polskie cementownie zmniejszyły jednostkową emisję CO

2

 o prawie 25%, z nawiązką wypełniając zo-

bowiązania Protokołu z Kioto. Nie wyobrażamy sobie, żeby gruntownie zmodernizowana branża, która 
już kilka lat temu „odrobiła” ekologiczną lekcję, została potraktowana przy rozdziale limitów emisyjnych 
na równi z tymi, którzy dotąd nawet poważnie o tym nie pomyśleli!

Zrozumiały jest chyba fakt, że problem CO

2

 zdominował mój dzisiejszy „wstępniak”. Wszystkich za-

interesowanych odsyłam do naszego „memorandum” oraz arcyciekawego tekstu o problemach gazów 
cieplarnianych i globalnego ocieplenia autorstwa prof. Andrzeja Małeckiego – warto chyba zastanowić 
się, dokąd zmierzamy. Mam nadzieję, że nasi Czytelnicy znajdą w bieżącym numerze kwartalnika wiele 
ciekawych informacji, których zwykle u nas poszukują – technologia, architektura, sylwetki ludzi, drogi 
betonowe. Te ostatnie są szczególnie ważne, gdyż bieżący numer będzie towarzyszył nam w kolejnych 
już, majowych Targach „Autostrada-Polska” w Kielcach.

Wszystkich zainteresowanych zapraszamy na stoisko Stowarzyszenia Producentów Cementu, na którym 

tradycyjnie już zaprezentujemy dzisiejsze możliwości betonu w budowie autostrad oraz dróg lokalnych.

Zapraszam do lektury naszego pisma

Od Wydawcy

Budownictwo, Technologie, Architektura – kwartalnik
Cena: 
9 zł, w prenumeracie rocznej: 7 zł

Wydawca Stowarzyszenie Producentów Cementu,
ul. Lubelska 29, 30-003 Kraków

Rada Programowa Andrzej Balcerek, Luc Callebat, Dariusz Gawlak, 
Krzysztof Kocik, Rüdiger Kuhn, Leszek Myrdko, Andrzej Ptak, 
Andrzej Rybarczyk, Stanisław Sobczyk, Marek Soboń,  
Henryk Szeląg 

Redaktor naczelny Jan Deja

Zespół redakcyjny Paweł Fąk, Adam Karbowski, Piotr Kijowski, 
Dariusz Konieczny, Piotr Piestrzyński, Paweł Pięciak,  
Zbigniew Pilch

Fotoreporter Michał Braszczyński 
Korekta Katarzyna Standerska
Opracowanie graficzne Andrzej Jędrychowski, Artur Darłak

Adres redakcji Stowarzyszenie Producentów Cementu,  
ul. Lubelska 29, 30-003 Kraków, 
tel./fax (012) 423 33 45, 423 33 49 
e-mail: polcem@polskicement.pl

Reklama, kolportaż, prenumerata Adam Karbowski, 
tel. (012) 423 33 49, e-mail: wydawnictwo@polskicement.pl
DTP Vena Studio, tel./fax (041) 366 44 16 
e-mail: biuro@venastudio.pl 
Druk Drukarnia „Skleniarz”, www.skleniarz.com.pl 
Nakład 
8000 egz.

Okładka Wiadukt drogowy w Milówce
fot. Michał Braszczyński

Za treść reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialności.  
Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian 
w materiałach zaakceptowanych do publikacji. 
Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca

background image

kwiecień – czerwiec 2007

Stowarzyszenie Producentów Cementu, działa-
jąc w imieniu zakładów cementowych w Polsce, 
uczestniczących w Europejskim Systemie Handlu 
Emisjami, w obliczu ostatniej decyzji Komisji Eu-
ropejskiej dotyczącej ograniczenia dla Polski przy-
działu uprawnień, wyraża swoją uzasadnioną oba-
wę o dalszy rozwój gospodarczy Polski.

Jeżeli polski Rząd przyjmie dla wszystkich branż 
proporcjonalną, wynoszącą praktycznie około 30% 
redukcję  przydziału  uprawnień  do  emisji  CO

2

w stosunku do projektu KPRU II przedstawionego 
do KE przez stronę polską, to możliwości zaspo-
kojenia potrzeb rynku zostają zatrzymane na po-
ziomie około 11,5 miliona ton cementu rocznie. 
Tak małą konsumpcję cementu polski rynek wy-
kazywał w latach 2003-2004, a więc w fazie du-
żej recesji sektora budowlanego.

Od ubiegłego roku krajowy rynek budowlany wy-
kazuje oznaki dużej dynamiki wzrostowej, prze-
jawiającej się m.in. 21% wzrostem konsumpcji ce-
mentu. Należy podkreślić, że konsumpcja cementu 
w Polsce w roku 2005 wynosiła ok. 320 kg na 
mieszkańca, podczas gdy średnia w krajach starej 
UE wynosi ok. 500 kg.

Według prognoz zawartych w NSRO (Narodowe 
Strategiczne Ramy Odniesienia) oraz NPR (Naro-
dowy Plan Rozwoju) średnioroczne zapotrzebowa-
nie na cement w latach 2008-2012 wyniesie od-
powiednio 18,5 i 23,3 miliona ton.
Dodać należy, że instalacje cementowe w Pol-
sce należą do najnowocześniejszych w Europie 
pod względem jednostkowej wielkości emisji CO

2

 

– w stosunku do roku 1988 (bazowy rok Protokołu 
z Kioto) polskie cementownie zredukowały emisję 
CO

2

 o 25%.

Brak dostatecznej ilości uprawnień do emisji CO

2

 

dla branży cementowej spowoduje ograniczenie 
produkcji cementu i w konsekwencji wystąpie-
nie poważnych problemów w realizacji wszelkich 
przedsięwzięć budowlanych, wzrost inflacji oraz 
kosztów kredytów inwestycyjnych. Zdecydowanie 
mniejsze przydziały uprawnień do emisji CO

2

 dla 

branży, w porównaniu do rzeczywistej emisji w ro-
ku 2005, stanowić będą barierę rozwojową dla 
Polski.
Na skutek ograniczenia ilości uprawnień do emisji 
Polska nie będzie mogła wykorzystać znacznej czę-
ści ze środków przyznanych jej przez UE w ramach 
pomocy strukturalnej, a dystans pomiędzy gospo-

darką i poziomem życia społeczeństwa polskiego 
w porównaniu do państw rozwiniętych zamiast 
zmniejszać się, będzie się powiększał. W Polsce, 
w przemyśle cementowym w okresie najbliższych 
kilku lat przewidywane są inwestycje o wartości 
kilkuset milionów euro, które nie zostaną zrea- 
lizowane w przypadku ograniczenia uprawnień do 
emisji CO

2

.

Zdaniem sektora, decyzja Komisji Europejskiej nie 
uwzględniła podstawowego argumentu i prawa 
Polski do rozwoju, pomimo tego, iż Polska spełnia 
cele środowiskowe w zakresie większym niż wy-
nikają one z Protokołu z Kioto. Komisja Europejska 
swoją decyzją, wbrew zapewnieniom o niedyskry-
minowaniu Polski, nie uwzględniła najbardziej ak-
tualnych prognoz ekonomicznych przygotowanych 
w lutym 2007 roku przez Dyrekcję Generalną KE 
ds. Gospodarczych i Finansowych.

Narzucony przez KE limit emisji CO

2

 ogranicza 

produkcję przemysłową i jest ingerencją w kon-
kurencyjność polskiej gospodarki. Zmniejszenie tej 
konkurencyjności spowoduje odpływ kapitału in-
westycyjnego oraz wzrost importu do Polski pro-
duktów wytwarzanych w krajach nieobjętych Sys-
temem Handlu Emisjami, gdzie emisyjność pro-
duktowa CO

2

 jest zdecydowanie większa. Komisja 

zarzuca tym samym podstawowy cel Dyrektywy 
2003/87/WE, którym jest globalna ochrona kli-
matu!

Mając  na  względzie  powyższe  argumenty  Sto-
warzyszenie Producentów Cementu kategorycznie 
sprzeciwia się ograniczeniom narzuconym w de-
cyzji Komisji Europejskiej i domaga się, aby polski 
Rząd podjął wszelkie możliwe działania w celu jej 
uchylenia i dostosowania do rzeczywistych potrzeb 
gospodarczych i społecznych naszego kraju.

W imieniu Zarządu SPC

Andrzej Balcerek

Przewodniczący Stowarzyszenia 

Producentów Cementu

a

k

t

u

a

l

n

o

ś

c

i

Memorandum Stowarzyszenia Producentów 

Cementu w sprawie decyzji Komisji 

Europejskiej dotyczącej polskiego Krajowego 

Planu Rozdziału Uprawnień do Emisji CO

2

  

na lata 2008-2012

kwiecień – czerwiec 2007

background image

budownictwo • technologie • architektura

lizy sytuacji według proponowanej metodyki roz-
działu wynika, że brak cementu w Polsce w latach 
2008-2012 może wynosić ponad 11 milionów ton 
średniorocznie. 
Stowarzyszenie Producentów Cementu pragnie 
podkreślić, że dla zaspokojenia potrzeb rynku bu-
dowlanego w Polsce wymagana będzie podaż śred-
niorocznie 23,3 milionów ton cementu w okresie 
2008-2012. Dla istniejących instalacji cemento-
wych odpowiada to średniorocznej alokacji około 
12,58 miliona ton CO

2

 oraz dodatkowo zabezpie-

czeniu średniorocznie około 2,85 miliona ton CO

2

 

na tzw. nowe uruchomienia.
Należy  również  brać  pod  uwagę,  że  w  Polsce 
w przemyśle cementowym w okresie najbliższych 
kilku lat przewidywane są inwestycje o wartości 
około 3,5 miliarda złotych, które nie zostaną zre-
alizowane w przypadku ograniczenia uprawnień do 
emisji CO

2

.

500

600

700

800

900

1000

662

Redukcja emisji o 25%

1988 r.

2005 r.

Jednostkowy wskaźnik emisji [kg CO

2

/t cementu]

źródło: EU ETS REVIEW Report on International Competitiveness

European Commission, grudzień 2006

879

średnia dla UE

Czy może powstać metoda rozdziału uprawnień do 
emisji CO

2

 na lata 2008-2012, mająca zapewnić 

spełnienie przez Polskę warunków podyktowa-
nych decyzją Komisji Europejskiej z dnia 26 mar-
ca 2007 r., polegająca na równym ograniczeniu li-
mitów uprawnień dla wszystkich sektorów?
Po przeprowadzeniu analizy takiej metodyki jak 
również możliwych negatywnych skutków w ska-
li całej polskiej gospodarki, które mogą wystąpić 
w przypadku jej zastosowania, Stowarzyszenie 
Producentów Cementu stanowczo nie może zgo-
dzić się z takim rozwiązaniem.
Metodyka taka nie znajduje uzasadnienia w świe-
tle obowiązujących przepisów prawa (krajowego, 
wspólnotowego  i  międzynarodowego),  a  także 
z punktu widzenia zasadniczego celu wprowadze-
nia systemu handlu emisjami, jakim jest osią-
gnięcie rzeczywistych redukcji emisji gazów cie-
plarnianych przez poszczególne państwa.
Równe ograniczenie limitów emisji dla wszystkich 
branż pomija wkład instalacji przemysłowych, któ-
re dokonały faktycznej redukcji emisyjności i sta-
wia je w dyskryminowanej pozycji w stosunku do 
instalacji, których zarządcy do tej pory nie podjęli 
tego wysiłku.
W przypadku sektora cementowego brak dosta-
tecznej ilości uprawnień do emisji CO

2

 spowoduje 

ograniczenie produkcji cementu i w konsekwencji 
wystąpienie bardzo poważnych problemów w reali-
zacji wszelkich przedsięwzięć budowlanych, biorąc 
pod uwagę fakt, że ani na zachodzie ani na wscho-
dzie Europy nie ma rezerw mocy produkcyjnych 
dla zrekompensowania poprzez import braku ce-
mentu na polskim rynku. Z przeprowadzonej ana-

Instalacje cementowe 

w Polsce należą do naj-

nowocześniejszych w Eu-

ropie pod względem jed-

nostkowej wielkości emi-

sji CO

2

 – w stosunku do 

roku 1988 (bazowy rok Pro-

tokołu z Kioto) polskie ce-

mentownie zredukowały 

emisję CO

2

 o 25%.

Czy w Polsce rzeczywiście 

zabraknie cementu?

?

background image

kwiecień – czerwiec 2007

przednim stopa inwestycji wzrosła o niecałe 2 punkty 
procentowe, ale warto przypomnieć, że jeszcze w po-
łowie lat dziewięćdziesiątych relacja ta przekraczała w 
Polsce 25 procent. Widać więc wyraźnie, jakie stra-
ty ponieśliśmy w okresie stagnacji inwestycyjnej i ja-
kie w związku z tym mamy jeszcze zaległości do nad-
robienia. 
Wzrost inwestycji wiąże się w znacznej mierze z bar-
dzo dobrą koniunkturą w sektorze budowlanym. Bu-
downictwo w roku 2006 było najszybciej rozwijają-
cym się sektorem gospodarki – wartość dodana wzro-
sła tu o 14,6 procent, a w czwartym kwartale jej 
wzrost przekroczył 19 procent. Firmy budowlane bar-
dzo dynamicznie nadrabiają obecnie zaległości narosłe 
w czasie największego od początku transformacji kry-
zysu, który miał miejsce w latach 2000-2004. Dzie-
je się tak dzięki sprzyjającym okolicznościom – dobrej 
koniunkturze makroekonomicznej, szybkiemu wzrosto-
wi inwestycji oraz napływającym do Polski funduszom 
europejskim wzmacniającym między innymi popyt na 
usługi budowlane. Dla porównania wartość dodana w 
przemyśle wzrosła w ubiegłym roku o 7,7 procent, a w 
usługach rynkowych o 5,0 procent. 
IBnGR prognozuje, że korzystna sytuacja w budownic-
twie utrzyma się w roku 2007, a także w latach na-
stępnych. Przewidywany wzrost wartości dodanej w 
budownictwie w roku bieżącym wynosi ponad 16 pro-
cent, a wzrost produkcji budowlano-montażowej może 
przekroczyć 20 procent. W naszej opinii w kolejnych 
latach czynniki, które pozytywnie wpływają na ko-
niunkturę w budownictwie, jeszcze się wzmocnią. Cho-
dzi przede wszystkim o napływ środków europejskich i 
ich coraz lepsze wykorzystanie. Jedynym zagrożeniem, 
które może spowolnić rozwój budownictwa, jest obec-
nie brak pracowników o odpowiednich kwalifikacjach. 
Jest to oczywiście związane z licznymi wyjazdami pra-
cowników budowlanych do krajów Unii Europejskiej, 
gdzie otrzymują oni lepsze warunki pracy. W efekcie 

Rok 2007, według prognozy IBnGR, będzie pod 
względem koniunktury makroekonomicznej bar-
dzo podobny do roku 2006. Prognozowane tem-
po wzrostu PKB wynosi 5,9 procent, a więc tyle 
samo, co w roku poprzednim. Nieco inny będzie 
rozkład kwartalny – na początku roku spodziewać 
się należy przyspieszonego wzrostu (w pierwszym 
kwartale około 7,0 procent), a w trzecim i czwar-
tym kwartale nieco wolniejszego. Taka sytuacja spo-
wodowana będzie po części efektami statystycznymi 
– w pierwszej połowie 2006 roku wzrost był wol-
niejszy, a więc baza odniesienia jest niższa.
Moim zdaniem, najlepszą informacją dotyczącą mi-
nionego roku w gospodarce jest wyraźne ożywienie 
w inwestycjach. Wzrost inwestycji w całym roku 
wyniósł ostatecznie 16,5 procent, co oznacza istot-
ną jakościową zmianę w porównaniu z latami po-
przednimi. Przypomnę, że w roku 2005 inwestycje 
wzrosły o 6,5 procent, a rok wcześniej o 6,4 pro-
cent. A jeszcze kilka lat wcześniej notowaliśmy re-
alne spadki wartości nakładów inwestycyjnych w 
gospodarce. W roku 2006 najlepszy pod względem 
inwestycji był czwarty kwartał, w którym ich wzrost 
wyniósł ponad 19 procent. 
Może to napawać optymizmem, jeśli chodzi o in-
westycje przedsiębiorstw w bieżącym roku. Według 
prognozy IBnGR wzrost nakładów inwestycyjnych 
powinien w roku 2007 wynieść około 18 procent. 
Decydującym czynnikiem wpływającym na inwe-
stycje w roku 2007 pozostanie rosnący popyt we-
wnętrzny i stabilny eksport. Przedsiębiorcy, chcąc 
sprostać potrzebom rynku, zmuszeni będą do roz-
budowy i modernizacji mocy produkcyjnych. Będzie 
to o tyle istotne, że w wielu firmach w ostatnich la-
tach narosły zaległości inwestycyjne, które nie zo-
stały jeszcze nadrobione. Potwierdzeniem tego jest 
analiza zmian tzw. stopy inwestycji w polskiej go-
spodarce, zaprezentowanej na wykresie 2. Stopa 
inwestycji jest relacją nakładów inwestycyjnych do 
PKB, czyli innymi słowy wielkość ta informuje, jaki 
udział w PKB mają inwestycje. Na wykresie widocz-
na jest silna sezonowość stopy inwestycji – najwyż-
sza jest w czwartym kwartale, gdyż właśnie wtedy 
formalnie „rozliczana” i raportowana w statystykach 
jest część inwestycji, które realizowane są w rzeczy-
wistości w poprzednich kwartałach. Nie powinna 
więc mylić wartość stopy inwestycji w czwartym 
kwartale 2006 roku zbliżona do 30 procent – na-
prawdę sytuacja nie jest aż tak dobra. Roczna war-
tość stopy inwestycji w roku 2006 wyniosła bowiem 
zaledwie 20 procent. W porównaniu z rokiem po-

a

k

t

u

a

l

n

o

ś

c

i

Gospodarka rozwija się szybko

Rok 2006 okazał się najlepszy od dziewięciu lat dla polskiej 

gospodarki. Tempo wzrostu produktu krajowego brutto w roku 2006 

wyniosło bowiem 6,1 procent – najwięcej od 1997 roku, kiedy 

to nasza gospodarka rozwijała się w ponadsiedmioprocentowym 

tempie. W całym roku 2006 wzrost gospodarczy był stosunkowo 

stabilny, choć w kolejnych kwartałach tempo wzrostu PKB rosło.  

W pierwszym kwartale realny wzrost PKB wyniósł 5,2 procent,  

a w czwartym 6,4 procent.

fot. Michał Braszczyński

2005

0

1

2

3

4

5

6

7

8

2006

2007

2008

I 2007

II 2007

III 2007

IV 2007

2003

2004

2005

2006

2007

2008

7,0

6,2

7,1

5,0

4,5

4,2

1,1

1,4

3,8

5,3

3,5

6,1

5,9

5,4

Wykres 1. Tempo wzrostu PKB w latach 1995-2006 i pro-

gnoza IBnGR na lata 2007-2008. Źródło: GUS, IBnGR

Marcin Peterlik

background image

budownictwo • technologie • architektura

w polskim sektorze budowlanym pojawia się coraz sil-
niejsza presja na wzrost płac, a to z kolei spowodować 
musi wzrost cen robót budowlano-montażowych. Na 
dobrej koniunkturze w budownictwie korzysta wiele 
branż powiązanych z budownictwem, przede wszyst-
kim wytwórcy materiałów budowlanych. Doskonałym 
przykładem pozytywnego wpływu koniunktury w bu-
downictwie na inne działalności jest branża cementowa. 
W roku 2006 wzrost sprzedaży cementu w porównaniu 
z rokiem poprzednim przekroczył 20 procent. W pierw-
szym kwartale bieżącego roku sprzedaż cementu była 
natomiast prawie trzykrotnie większa niż w tym samym 
okresie roku poprzedniego. W przypadku pierwszego 
kwartału duże znaczenie miały jednak także warunki at-
mosferyczne – pierwsze trzy miesiące 2006 roku były 
bardzo mroźne, natomiast od stycznia do marca bie-
żącego roku pogoda była niemal wiosenna.
Bardzo dobre wyniki sprzedaży cementu w pierwszym 
kwartale nastrajają optymistycznie i optymizm ten jest 
całkowicie uzasadniony. W ciągu najbliższych kilku lat 
bardzo dobre perspektywy ma sektor budowlany, który 
będzie korzystał na intensyfikacji inwestycji infrastruk-
turalnych, finansowanych ze środków unijnych. Nie-
bagatelne znaczenie dla rozwoju branży cementowej 
ma także fakt przyznania Polsce organizacji piłkarskich 
mistrzostw Europy, co wiąże się z koniecznością bu-
dowy i rozbudowy stadionów, budowy dróg i innych 
obiektów o charakterze transportowym, a także bazy 
hotelowej. Można więc powiedzieć, że popyt na ce-
ment w latach 2007-2012 powinien rosnąć szybciej 
niż zakładano to w dotychczasowych prognozach.
Wskazując zagrożenia dla rozwoju branży cementowej 
w najbliższych latach, trzeba jednak wspomnieć o ogra-
niczeniu Polsce przez Komisję Europejską limitu emisji 
dwutlenku węgla w latach 2008-2012. Ograniczenie 
wynoszące około 30 proc. w stosunku do ilości zapro-
ponowanej przez Polskę może stać się istotną barierą 
rozwoju dla wielu branż przemysłowych, a także może 
negatywnie wpłynąć na tempo rozwoju całej polskiej 
gospodarki. Starania o podniesienie limitów emisji dwu-
tlenku węgla są więc ważne nie tylko dla zainteresowa-
nych branż, ale leżą w interesie nas wszystkich.
Nie powinna nas obecnie martwić sytuacja w han-
dlu zagranicznym. W roku 2006 odnotowano bar-
dzo wyraźny wzrost eksportu – 15,1 procent. Eksport 
nadal jest więc ważnym motorem napędzającym na-
szą gospodarkę. Dobra sytuacja eksporterów to przede 
wszystkim zasługa naszego członkostwa w Unii Eu-
ropejskiej, a także pozytywny efekt przedakcesyjnych 
przygotowań przedsiębiorstw, w trakcie których znacz-
nie poprawiła się jakość krajowych produktów oraz 
wzrosła efektywność i konkurencyjność polskich firm. 
Podobnie szybko jak eksport rośnie import – w ubie-
głym roku wzrost wyniósł w tym przypadku 15,4 pro-
cent. Szybki wzrost eksportu to przede wszystkim 
efekt utrzymującego się wzrostu PKB – rośnie zapo-
trzebowanie naszej gospodarki na importowane dobra 
inwestycyjne, a także konsumpcyjne.
Nadal poprawia się sytuacja na rynku pracy. Stopa bez-
robocia rejestrowanego wyniosła na koniec roku 14,9 
procent, co oznacza spadek w porównaniu z grud-
niem 2005 o 2,7 punktu procentowego, a z grudniem 
2004 o 4,1 punktu procentowego. Mniejsze bezrobo-
cie to efekt dobrej koniunktury gospodarczej oraz licz-
nych wyjazdów Polaków do pracy za granicę. Chciał-
bym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt związany 
z rynkiem pracy – szarą strefę. Wiadomo, że jej roz-

miary są znaczne, choć nie wiadomo, jaki dokładnie 
jest jej zasięg. Niewątpliwie jednak dobra koniunktura 
w oficjalnej gospodarce oznacza także poprawę ko-
niunktury w szarej strefie, a co za tym idzie większe 
możliwości pracy dla osób bezrobotnych. W związku 
z tym, rzeczywisty poziom bezrobocia w Polsce może 
obecnie wahać się w granicach 10 procent.
Wzrost gospodarczy zawsze rodzi zagrożenia inflacyjne 
związane z rosnącym popytem rynkowym i rosnący-
mi wynagrodzeniami. Tak jest także obecnie w Pol-
sce, choć presja inflacyjna jest jak dotąd umiarkowana 
– inflacja na koniec ubiegłego roku wyniosła 1,4 pro-
cent. W roku 2007 ceny rosły będą zapewne szybciej. 
IBnGR prognozuje, że inflacja na koniec grudnia wy-
niesie 2,7 procent, a więc dokładnie tyle, ile wynosi 
cel inflacyjny NBP. Efektem szybszego wzrostu cen bę-
dzie z dużym prawdopodobieństwem podwyżka stóp 
procentowych, która jednak w całym roku nie powinna 
wynieść łącznie więcej niż 1 punkt procentowy.
Trudno obecnie wskazać istotne zagrożenia dla wzrostu 
gospodarczego w Polsce. Tradycyjnie wymieniane przez 
ekspertów spowolnienie reform (np. prywatyzacji) jest 
czynnikiem, który oddziałuje w dłuższej perspektywie 
i stanowi barierę, która uniemożliwia jeszcze większe 
przyspieszenie wzrostu. Duży udział państwa w gospo-
darce, wysokie podatki, wysokie koszty pracy, skostniałe 
finanse publiczne, przerost zatrudnienia w górnictwie, 
transporcie, rozdrobnione rolnictwo to czynniki, które 
nie pozwolą nam na razie rozwijać się tak szybko jak 
Łotwa czy Estonia. W niedalekiej przyszłości, jeśli uda 
się przeprowadzić niezbędne reformy i jeśli będziemy 
coraz lepiej wykorzystywali naszą obecność w Unii Eu-
ropejskiej, dwucyfrowe tempo wzrostu gospodarczego 
może stać się faktem także w Polsce.

Marcin Peterlik

Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową

Q1

2004

Q2

2004

Q3

2004

Q4

2004

Q1

2005

Q2

2005

Q3

2005

Q4

2005

Q1

2006

Q2

2006

Q3

2006

Q4

2006

0

10

20

30

12,4

12,3

26,5

17,2

15,4

12,2

25,9

17,1

15,6

17

19,5

29,3

Wykres 2.  

Kwartalna stopa inwestycji 

w latach 2004-2006  

(w procentach PKB)

Źródło: Obliczenia IBnGR 

na podstawie danych GUS

fot. Michał Braszczyński

background image

0

kwiecień – czerwiec 2007

– Po studiach w Gdańsku i krótkiej praktyce 

w Warszawie zdecydował się Pan opuścić Polskę 

w 1962 roku. Swoje życie związał Pan z Francją. 

Jaka atmosfera intelektualna panowała we Francji 

w latach sześćdziesiątych, kiedy rozpoczynał Pan 

tam pracę?

– Znakomita… ale w architekturze było raczej 
kiepsko. W tej chwili można ocenić to bardzo bru-
talnie, dlatego że wielcy szefowie pracowni byli ra-
czej prymitywni. Odstawiali taką chałturę. Więk-
szość pracowni robiła na dobrą sprawę blokowce, 
takie same jak w Polsce. Bardzo podobna architek-

tura, tylko bardziej geometryczna, czysta jeśli cho-
dzi o plan urbanistyczny i naturalnie znacznie le-
piej wykonana. Tym niemniej było to w dalszym 
ciągu budownictwo socjalne i masowe. Poza tym 
były realizowane zamówienia prywatne w centrach 
miast, w centrum Paryża, które są do dzisiaj hań-
bą Paryża. W latach 60. traktowano najładniejsze 
części Paryża beztrosko, buldożerem. Płyta, deska, 
deska, słup, tak jak się buduje makietę z trzech 
klocków w piętnaście minut, bez żadnego zasta-
nowienia. Ci faceci byli jednak dość brutalni. Byli 
wśród nich ludzie niesłychanie zdolni, ale praco-
wali pod terrorem osiągnięcia rezultatu, byle jak. 
To była jednak burżuazyjna tradycja, czyli ludzie 
z dobrych domów, którym nic nie brakowało, mie-
li spokój finansowy i byli przy tym niesłychanie za-
bawni. Jednak bale w École des Beaux-Arts to była 
prawdziwa frajda i źródło radosnej twórczości, źró-
dło różnych efemerycznych pomysłów.

– Później nastąpiło jakieś przesilenie?

– Ci architekci wylecieli ze szkół przy rewolucji 
1968 roku, bo to była prawdziwa rewolucja we 
Francji. Wylecieli ze szkół i stracili zamówienia 
publiczne. Ja, poprzez przyjaźń z ludźmi, których 
wtedy poznałem, zostałem zabrany pod skrzy-
dła ludzi trochę starszych ode mnie, którzy mieli 
świadomość prawdziwej analizy intelektualnej. We 
Francji naturalnie dominowała analiza strukturalna 
typu Strauss. Wtedy się zaczął najważniejszy okres 
w moim życiu, to znaczy praca w Szkole Archi-
tektury w Nancy. Kilku moich kolegów Francuzów 
i ja właściwie założyliśmy tę szkołę. Zaczęło się od 
ustawienia całej sprawy z punktu widzenia korpu-
su intelektualnego, to znaczy zestawienia odnie-
sień, zestawienia modeli, które były z jednej strony 
modelami pochodzenia architektonicznego, analizą 
pracy architektów, którzy byli na naszej „liście”, 

a

r

c

h

i

t

e

k

t

u

r

a

Rzemieślnik i myśliciel

– Nie można poważnie opierać się na tym, że talent jest darem od 

Boga. Jeżeli ktoś realizuje interesującą rzecz, to czasem mówimy, 

że mu „samo wyszło”, ale to nie jest prawda – mówi architekt 

Stanisław Fiszer.

fot. Fiszer Atelier 

fot. Fiszer Atelier 

background image

budownictwo • technologie • architektura

a z drugiej strony wszystkich prac teoretycznych. 
Zaczęło się od tłumaczenia wszystkich interesują-
cych książek, które się pojawiały na rynku. Ta gru-
pa z Nancy zaczęła od tłumaczenia wszystkich tek-
stów pochodzenia anglosaskiego i uzupełniała to 
własnymi tekstami, bardzo interesującymi. 

– Na czym była oparta praca w Szkole Architektu-

ry w Nancy?

– Było to oparte na bardzo ścisłym związku ze śro-
dowiskiem filozofów, pisarzy, muzyków. Lata 70., 
po rewolucji 68 roku, to jest już jednak okres post-
modernizmu. Też w dziedzinie sztuk plastycznych 
pojawiły się elementy postmodernistyczne, które 
były bardzo dobrą odtrutką na ten wcześniejszy for-
malizm. Na naszej „liście” byli architekci bardziej, 
nazwijmy to, romantyczni, bardziej związani z natu-
rą, z rzeźbą, których było bardzo łatwo postawić w 
opozycji do tych brutalnych, którzy walili „im dłuż-
sze, tym lepsze”. Nas interesowały na przykład rela-
cje między Le Corbusierem a Augustem Perretem, to 
wszystko co się odnosiło do myśli pojawiających się 
w innych dziedzinach życia. Pojawiła się socjologia 
w architekturze. W szkole w Nancy mieliśmy dwóch 
etatowych filozofów, jeden był filozofem komunistą, 
a drugi filozofem idealistą, czyli tak jak należy, jak u 
Gombrowicza [śmiech]. Profesor strukturujący i pro-
fesor destrukturujący. Czytałem im fragmenty „Fer-
dydurke”, bo Gombrowicz był geniuszem, i zresztą 
był wcześniej we Francji. 

– Jakie znaczenie dla architekta ma kontakt z ty-

mi wszystkimi odniesieniami?

– Nadal w Polsce pokutuje mit młodego zdolnego 
człowieka, dla którego najważniejszą rzeczą jest 
„coś” narysować. To jest bardzo dziwny mit, który 
może krąży po całym świecie, ale chyba po Fran-
cji najmniej, że architekt wcale nie musi myśleć, że 
nie musi czytać. Architekci, którzy piszą, też są wy-
jątkiem, i to jest bardzo niedobrze. To jest wielkie 
nieporozumienie historyczne. Nie można poważnie 
opierać się na tym, że talent jest darem od Boga. 
Jeżeli ktoś realizuje interesującą rzecz, to czasem 
mówimy, że mu „samo wyszło”, ale to nie jest praw-
da. Nawet ci, którym wszystko wychodziło od razu, 
jak Mies van der Rohe czy Wright, którzy byli takimi 
buldożerami; oni mieli bazę intelektualną i relację 
ze światem filozofii w pełnym tyglu swojej pracy. To 
jest bardzo śmieszne, że się uważa, iż architektura 
nie jest oparta na myśli. Jak patrzę na produkcję 
dyplomów na polskich wydziałach architektury, to 
naturalnie jestem pełen podziwu, bo absolwenci są 
bardzo sprawni i mają komputer w małym palcu, 
ale zostali od razu wyszkoleni na tak zwanych przy-
szłych współpracowników architekta w jakiejś pra-
cowni. To mnie naturalnie przeraża.

– Jakie znaczenie praktyczne mają odniesienia, 

o których Pan mówi?

– Pojęcia odniesień i modeli, jeżeli zostają uświa-
domione i wyjęte na powierzchnię, stanowią jakąś 
podstawę modelu pracy naukowej. Obowiązującą 
lekturą w szkole w Nancy był na przykład Gaston 
Bachelard, filozof, który pisał książki o przestrzeni, 
o domu, o relacjach do natury, o różnych pojęciach, 
które właśnie dzisiaj okazują się niesłychanie sku-
teczne i praktyczne dla architektów. Wiadomo prze-

cież, że jedyną rzeczą, która się będzie teraz liczyła, 
jest zrównoważony rozwój. Ekologia, selekcja ma-
teriałów szkodliwych, ekonomia energii, naturalne 
światło, naturalna akustyka. Tylko to się będzie li-
czyło, a wszystkie wysiłki formalne, że coś jest moc-
ne i ładne w proporcji, to naturalnie nic złego, ale 
będzie miało znaczenie drugorzędne. Pół roku temu 
wygrałem konkurs na budynek w Saint Denis pod 
Paryżem, który był sądzony tylko z punktu widzenia 
tak zwanej karty wysokiej jakości otoczeniowej. To 
są dziś prawdziwe tematy, a reszta, że ktoś naryso-
wał taką fasadę a nie inną albo zaakcentował na-
rożnik, to jest oczywiście przyjęte pozytywnie, ale 
daje może dziesięć punktów na sto. Te sprawy są 
teraz najważniejsze z punktu widzenia politycznego 
i merowie miast odpowiedzialni za inwestycje tyl-
ko w ten sposób rozmawiają. Francja jest natural-
nie krajem socjalistycznym w tym sensie, że nie ma 
koszmarów, w których każdy przeciąga linę, żeby 
zbudować dwadzieścia tysięcy metrów, zamiast 
piętnastu. Takie rzeczy nie istnieją nawet jako moż-
liwość. Sprawy są określone. Wiadomo, że mia-
łem 22 tysiące metrów użytkowych do zbudowania. 
Ktoś, kto by zaproponował 22 tysiące i pięćdziesiąt, 
wyleciałby za drzwi.

– Wróćmy jeszcze do początku lat 70. Roz-

poczyna Pan wtedy działalność jako samodzielny 

architekt.

– Potem wygrałem nieskończoną ilość konkursów 
na zamówienia publiczne w nowych miastach pod 
Paryżem i nagle pewnego dnia zostałem zaproszo-
ny do konkursu na Archiwa Narodowe w Paryżu. 
To był ewenement, bo na podstawie realizacji szkół 
w nowych miastach ktoś powiedział, że „warto by 
zaprosić tego interesującego człowieka” do konkur-
su na jeden z najbardziej prestiżowych budynków 
Paryża, który miał powstać w dzielnicy historycz-
nej. To tak, jakbym budował na Starym Mieście 
w Warszawie. To było ciekawe, bo wygrałem ten 
konkurs w cuglach, a nie byłem żadną gwiazdą, 
byłem gwiazdeczką z „nowych miast”. Potem wy-
grałem kilka ważnych konkursów, na nowy plac 
Chalon w Paryżu, stacje termalną w Aix Les Bains, 
salę widowiskową w Montauban. To są rzeczywi-
ście rzeczy, które żadnemu polskiemu architektowi 
się nie przydarzyły. Nie znam innego polskiego ar-

Stanisław Fiszer, architekt, 

urbanista, projektant  

wnętrz i mebli. Członek  

Akademii Architektury  

Francuskiej. Profesor  

w Szkole Architektury  

w Nancy. Urodził się  

w Warszawie w 1935 roku. 

Dyplom zrobił w 1959 roku 

w Politechnice Gdańskiej. 

Po wyjeździe z Polski przez 

rok pracował jako architekt 

urbanista w Ministerstwie 

Prac Publicznych w Pnom-

Penh w Kambodży, na-

stępnie przeniósł się do 

Francji, gdzie mieszka  

i pracuje do dziś. 

Początkowo był asystentem 

w paryskiej pracowni  

Michela Ecocharda, po-

tem przez kilka lat współ-

pracował z architektem  

Michelem Ducharmem.  

W 1972 roku rozpoczął 

własną praktykę zawodową 

i jednocześnie zaczął  

pracować w Szkole  

Architektury w Nancy.  

W 1996 otworzył filię swo-

jej pracowni w Warszawie. 

Jest autorem kilkudziesię-

ciu realizacji, z czego więk-

szość to wygrane konkursy 

na prestiżowe zamówienia 

publiczne. Stanisław Fiszer 

projektuje i buduje w Pa-

ryżu, w regionie paryskim, 

w innych częściach Francji, 

a w ostatnich latach także 

w Polsce. W Polsce z wiel-

kim uznaniem spotkały się 

projekt i realizacja Giełdy 

Papierów Wartościowych  

w Warszawie (2000, razem 

z Andrzejem Chołdzyń-

skim), jeden z najbardziej 

wartościowych budynków 

zbudowanych w stolicy  

w ostatnich latach.

fot. Fiszer Atelier 

fot. Fiszer Atelier 

background image

kwiecień – czerwiec 2007

chitekta, który by wybudował archiwa narodowe 
w centrum stolicy jednego z pięciu krajów, które 
się liczą na świecie. Mam bardzo miły status w Pa-
ryżu, bo moje budynki są uważane za bardzo in-
teresujące, tym niemniej nie mam statusu gwiaz-
dy, jestem drugoplanową gwiazdą.

– Jak by Pan określił swoje miejsce w architektu-

rze francuskiej?

– Prawdopodobnie przegapiłem kiedyś możliwość by-
cia wziętym na tak zwaną platformę, ponieważ po-
pularność, rozgłos to są rzeczy, które muszą być or-
ganizowane. Lansuje się kogoś tak, jak się lansuje 
produkt. Nie wpisałem się w to, bo byłem trudny jako 
produkt, nie miałem jasnego wizerunku, nie chcia-
łem udawać, że to, co robię, jest jednoznaczne. Uwa-
żałem, że jestem rzemieślnikiem, który odpowiada 
w miarę możliwości za każdym razem inaczej, w za-
leżności od tego, dla kogo pracuje. Może wyszedł ze 
mnie masochizm polski i powiedziałem arogancko, że 
to mnie nie interesuje, żeby ktoś mnie popychał. Ci 
architekci, którzy zostali wtedy wylansowani, to po-
tem oczywiście przejechali się po całym świecie po-
ciągiem pospiesznym w pierwszej klasie bez żadnego 
problemu. Szanujemy się nawzajem i przyjaźnimy. 
Rem Koolhaus, który jest gwiazdą światowej archi-
tektury, zwiedzał ze mną Archiwa Narodowe, i usiadł 
z wrażenia dla tego typu pracy prawie archaicznej, 
chociaż uważał mnie za architekta reakcyjnego, któ-
ry nie ma nic wspólnego z nowoczesnością. Bardzo 
mi to naturalnie schlebia, bo nowoczesność w wersji 
Rema Koolhausa podziwiam, ale mam w nosie. Tak 
samo on z punktu widzenia taktycznego nie mógł być 
zainteresowany moją pracą, bo miał kłopoty z klien-
tami, robił rzeczy dziwne i trudne do skonsumowania. 
Moje rzeczy są bardzo łatwe do użytkowania, wszy-

scy są zachwyceni, są wygodne, niedrogie, dobre 
akustycznie. W tej chwili to jest prawie hańba zrobić 
budynek za tani. Cały dowcip polega na tym, żeby 
przekroczyć budżet o 200 procent i doprowadzić do 
katastrofy, wtedy dopiero ma się ochotę! Jak w mi-
łości. A u mnie wszystko idzie gładko. Jestem chy-
ba jedynym architektem, który zrealizował wszyst-
kie wygrane konkursy na zamówienia publiczne, i ani 
razu nie było poślizgu.

– Co to znaczy, że ma Pan, jak sam mówi, „ma-

sochistyczny stosunek” do jednego z materiałów 

budowlanych, mianowicie betonu?

– Bo ma złą prasę, ale ja mam z betonem bardzo 
miły kontakt. My go używamy we wnętrzach, a nie 
na zewnątrz, bo na zewnątrz beton się źle zacho-
wuje, za to we wnętrzu jest super. We wszystkich 
moich realizacjach, teatrze w Saint Quentin, w Ar-
chiwach Narodowych, w termach, w większości 
szkół beton wewnątrz pozostał „brut”, surowy. We-
wnątrz nic mu nie grozi, bo można go umyć. Na 
zewnątrz źle się starzeje, wiem to z doświadczenia. 
Mieliśmy dużo kłopotów z betonem prefabrykowa-
nym, dlatego że chcieliśmy „dodać mu” trochę ma-
terii, trochę tekstury, no i naturalnie stał się dosyć 
szybko brudny. Jestem architektem zamówień pu-
blicznych, a w zamówieniach publicznych nie myje 
się budynków co rok, tylko powiedzmy co piętna-
ście lat. Robią się brudne i wszyscy są smutni.

– Jakie jest Pana podejście do pracy z betonem?

– Architekci, którzy będą bardziej modernistami z 
lat 20., będą używać betonu tak jak Le Corbusier, 
z bardzo surowym szalunkiem, żeby na przykład 
widzieć odciśnięte drzewo na betonie. Inni, któ-
rzy będą bardziej klasycyzujący, jak ja, wprowadzą 
momenty gzymsów czy też podziałów, czy też geo-
metrii, która będzie bardziej dzieliła te fasady, tak 
jakby określał je – oczywiście zachowując proporcje 
przy tym porównaniu – Alberti. Jeżeli ja się opie-
ram bardziej na doktrynie klasycyzującej, to znaczy, 
że jestem bardziej zainteresowany różnicowaniem 
materii, materią traktowaną jako patchwork, a nie 
jako jednolitość. Dlatego jest mi bardzo miło zesta-
wić beton prefabrykowany obok betonu odlewanego 
na miejscu, beton piaskowany obok polerowanego. 
Mam do tego postawę czysto plastyczną, tak jak-
bym komponował obraz. Komponowanie kawałka 
fasady tak jak obrazu jest raczej bliższe postawie 
neoklasycznej czy renesansowej niż postawie mo-
dernistycznej, ponieważ w postawie modernistycz-
nej pierwsze słowo to racjonalizm, każdy element 
posiadający swoją funkcję. Nikt się tu nie zastana-
wia nad materią dla materii.

– A dlaczego beton to kretyn?

– Napisałem kiedyś, że beton to kretyn, bo się pod-
daje, można zrobić z nim, co się chce, można mu 
wszystko wytłumaczyć. To jest po prostu bałwan 
[śmiech].

– Zastanawiam się, jak by potoczyło się Pana ży-

cie, gdyby nie wyjechał Pan z Polski.

– Straciłbym nieodwracalnie trzydzieści lat, bo tu 
normalna praca zaczęła się około 1990 roku, czyli 
byłoby po herbacie. Wcześniej można było wygrywać 
konkursy nawet międzynarodowe i dostawać wy-

fot. Fiszer Atelier 

background image

budownictwo • technologie • architektura

różnienia, ale to były takie triumfy, jak się czyta na 
pierwszej stronie w polskiej prasie, że polski zawod-
nik strzelił bramkę gdzieś w Glasgow. To jest mniej 
więcej taka sama naiwność tej zabawy. Szkoda, bo ja 
takich bramek w pierwszej lidze francuskiej strzeliłem 
sto i prasa jakoś nie triumfowała, a to były prawdziwe 
gole. We Francji zrozumiałem, że architekt buduje, 
zajmuje się budową, przetargiem, ma odpowiedzial-
ność osobistą. Od 35 lat jestem zagrożony przy każ-
dej realizacji, że jak coś nie wyjdzie, to albo pójdę do 
kryminału, albo położą łapę na tym, co posiadam. 
We Francji jest prawdziwa odpowiedzialność. Widzę, 
że w Polsce to się ciągle nie wyjaśniło.

– Gdyby ująć w uproszczeniu dwa modele pracy 

architekta, pierwszy polegający bardziej na zarzą-

dzaniu dużym zespołem, model mniej indywidu-

alny; drugi polegający na tym, że architekt panuje 

nad wszystkim, co robi, i są to jego indywidualne 

decyzje, Pan by znalazł się w drugiej grupie?

–  Jestem  w  bardzo  skromnej  skali.  W  pracow-
ni w Paryżu pracuje sześć, w Warszawie dziesięć 
osób, a i tak jestem przerażony. Z czasem pewne 
rzeczy się docierają i można bardzo szybko podej-
mować decyzje nawet w większym zespole. W du-
żych pracowniach też mogą nadawać rozpoznawal-
ny ton swoim projektom, jest to możliwe. Na dru-
gim biegunie byłby oczywiście Jože Plečnik. Nikt nie 
rozumie, w jaki sposób on był w stanie zrobić tyle 
rzeczy, a jego wizerunek pozostał taki, że wszystko 
robił sam. Nie wiem, może miał kontakt z anioła-
mi, żeby tyle spraw określić indywidualnie, do tego 
stopnia precyzyjnie i pięknie. To byłby raczej mój 
model. Moim modelem byłby Carlo Scarpa, który 
zbudował przez całe życie pięć czy sześć budynków, 
a jaka frajda w nich przebywać. Ma się wrażenie, że 
człowiek znajduje się w jakiejś szkatule, która zo-
stała wykonana przez ebenistę, stolarza, ślusarza. 
W Archiwach Narodowych nikt nie chciał uwie-
rzyć, że cała realizacja i wszystkie detale były na-
rysowane przez trzy osoby. Wszyscy są przekonani, 
że pracowało 50 osób. Narysowaliśmy około 500 

rysunków wykonawczych w pojęciu prawdziwym, 
dlatego że potem przychodził rzemieślnik, który to 
dalej potrafił rozwinąć. Nie szukaliśmy na siłę zróż-
nicowania, tylko za każdym razem rozwiązywaliśmy 
inny problem. Tyle pojawiło się sytuacji, że trzeba 
było za każdym razem coś rozwiązać specyficznie. 
Mnie się wydaje, że takie podejście do pracy wy-
nika z pojęcia przyjemności. Mnie to sprawia przy-
jemność, tak jak rysowanie, mimo że mam bardzo 
mało czasu na rysowanie, ale rysuję.

– Pan jest przywiązany do pracy, którą można by 

nazwać rzemieślniczą? 

– Naturalnie, że rzemieślnik istnieje, bo istnieją na 
przykład skomplikowane szalunki do betonu, a je-
śli szalunek jest skomplikowany, to trzeba znaleźć 
kogoś, kto potrafi to zrobić. Do tego trzeba mieć 
dużo wyobraźni przestrzennej. Nastąpiła sytuacja 
bardzo niesympatyczna, dlatego że jakakolwiek 
praca, która wymaga trochę wkładu specyficznego, 
jest uznawana za pracę luksusową. To przestało 
być normalnością. Jest bardzo łatwo obłożyć bu-
dynek lakierowaną blachą aluminiową, którą moż-
na wymiarować jak się chce przy pomocy kompu-
tera. Teraz mamy szaleństwo mody na żagle i róż-
ne krzywe powierzchnie, które się wydawały kie-
dyś nie do narysowania. Nie dało się tego prze-
kazać do przedsiębiorstwa. W tej chwili to pest-
ka. Komputer wylicza, a maszyny tłoczą. Na szczę-
ście maszyny jeszcze nie myślą. Mnie się zawsze 
wydawało, że moja praca jest pracą rzemieślniczą, 
dlatego że robienie modeli, robienie niedużej ilo-
ści rzeczy na dobrą sprawę daje to złudzenie – bo 
to jest jednak piękne złudzenie – że ma się jeszcze 
jakiś wkład osobisty. To są naturalnie iluzje i złu-
dzenia. Wydaje nam się, że robimy jednak coś tro-
szeczkę innego, a na dobrą sprawę to jest tylko tro-
chę gorsze niż praca Horty czy Scarpy.

– Dziękuję za rozmowę.

Paweł Pięciak

background image

kwiecień – czerwiec 2007

Projekt opracowała wiedeńska pracownia archi-
tektoniczna Andrzeja Kapuścika, inwestorem jest 
firma Invest Komfort SA. Uroczyste wmurowanie 
kamienia węgielnego odbyło się 10 maja 2006 r. 
Zakończenie realizacji planowane jest na koniec 
2008 r.
Dostawcą betonu towarowego na budowę Sea To-
wers jest firma WAKOZ BETON Wicki Sp. j. Od 
22.07.2006 r. do 24.01.2007 r. wbudowano po-
nad 14.000 m

3

 betonu, przede wszystkim klasy 

B37. Do formowania silnie wytężonych elemen-
tów (głównie słupów) zużyto dotychczas prawie 
700 m

3

 betonu B50, w tym kilkadziesiąt metrów 

sześc. betonu w technologii ASCC. Mieszanka be-
tonowa podawana jest pompami samochodowymi 
WAKOZ BETON, pompą stacjonarną (długość trasy 
rurociągu przy 7. kondygnacji dochodzi do 100 m) 
oraz pojemnikiem podawanym dźwigiem.
Składy betonów oparto na domieszkach Chryso Pol-
ska: unikalnym plastyfikatorze Chryso®Plast CER, 
superplastyfikatorze nowej generacji Chryso®Fluid 
OPTIMA 175. Domieszki te z powodzeniem stoso-
wano choćby przy realizacji legendarnego już wia-
duktu autostradowego Millau. 
Kombinacja domieszek CER i OPTIMA 175 umoż-
liwiła utrzymanie konsystencji mieszanki betonowej 
m.in. przy temperaturze powietrza powyżej +30°C. 

p

r

e

z

e

n

t

a

c

j

e

Jednocześnie w okresie obniżonych temperatur uzy-
skiwano wymaganą do szybkiego rozformowania 
elementów wysoką wytrzymałość wczesną (typowo 
po 12 h). Dla betonów B37 i B50 opartych na tej 
kombinacji domieszek uzyskano jednocześnie bar-
dzo cenną właściwość mieszanki betonowej: pomie-
rzona zawartość powietrza w skali produkcyjnej wy-
nosiła od 0,4 do 0,8% objętości. Rozwiało to oba-
wy towarzyszące stosowaniu podobnych kombinacji 
domieszek, skutkującego niejednokrotnie ubocznym 
napowietrzeniem mieszanki i w efekcie obniżeniem 
wytrzymałości kompozytu.
Ciekawym rozwiązaniem materiałowym było zasto-
sowanie wspomnianego betonu B50 w technologii 
ASCC. Użyto go do formowania ścian przy gęstej 
siatce zbrojenia, gdzie rozstaw prętów w świetle 
wahał się od 15 do 25 mm. Skład betonu oparto 
na cemencie CEM II/A-V 42,5R, dodatku popiołu 
lotnego oraz kruszywie zestawionym z piasku 0/2 
oraz żwiru 2/8 mm. Jako domieszki ponownie za-
stosowano kombinację plastyfikatora CER z upłyn-
niaczem  OPTIMA  175.  Uzyskany  w  skali  pro-
dukcyjnej rozpływ stożka w granicach 52÷55 cm 
utrzymywał się przez min. 2,5 godziny. Zawartość 
powietrza w zagęszczonej pod własnym ciężarem 
mieszance wahała się od 3,4 do 3,8% objętości. 
Uzyskana wytrzymałość oscylowała od ~12 MPa 
po 1 dniu, ~33 MPa po 2 dniach, ~45 MPa po 
3 dniach, do ~74-78 MPa po 28 dniach dojrze-
wania.
W okresie zimowym stosuje się obecnie z powo-
dzeniem domieszkę przyspieszającą twardnienie 
Chryso®Xel AD.

mgr inż. Robert Walkowiak

Chryso Polska – 

dostawca domieszek 

na najwyższy obiekt 

budowlany Trójmiasta

Budowa zespołu apartamentowego z częścią usługowo-biurową 

o nazwie Sea Towers stanowi najbardziej spektakularną inwestycję 

mieszkaniową w Polsce Północnej. Wieżowiec zlokalizowany  

przy Nabrzeżu Prezydenta w Gdyni w dniu zakończenia realizacji 

stanie się najwyższym budynkiem mieszkalnym w naszym kraju.

fot. Archiwum

CHRYSO Polska Sp. z o.o. 

Al. Jerozolimskie 146 D 

02-305 Warszawa 

tel. 022 570 23 50  

fax 022 570 23 53

background image

budownictwo • technologie • architektura

background image

kwiecień – czerwiec 2007

a

r

c

h

i

t

e

k

t

u

r

a

I.

W XV wieku włoski uczony i architekt Leon Bat-
tista Alberti pisał, że architektura powstaje po to, 
aby pokazać status materialny tego, kto zamawia 
i płaci. Architektura może być najlepszym i rów-
nocześnie najbardziej trwałym dowodem zamożno-
ści i pozycji społecznej zamawiającego. Ponieważ 
w tej materii od tamtego czasu niewiele się zmie-
niło, lepiej przyjąć tę prawdę do wiadomości, w 
przeciwnym bowiem razie można zamienić się w 
nieco zgorzkniałego mizantropa. Nie będąc mizan-
tropem można za to przyglądać się powstającej ar-
chitekturze z większą swobodą, bardziej z zaintere-
sowaniem, a może mniej z zazdrością.
II.

Wyróżniony dom jednorodzinny projektu Ewy Ku-
ryłowicz, Stefana Kuryłowicza i Jacka Ciećwierza 
powstał w Konstancinie, miejscowości uzdrowisko-
wej położonej 20 kilometrów na południe od cen-
trum Warszawy. Konstancin słynie z bogatej pod-
miejskiej zabudowy willowej. Zwłaszcza na prze-
łomie XIX i XX wieku, gdy pobliska Warszawa roz-
wijała się bardzo szybko, powstało tu wiele oka-
załych domów, które były projektowane przez czo-
łowych polskich architektów. Obowiązywały wów-
czas modne style historyczne, neogotyk czy neo-
renesans. Powstawały domy będące wariacją na 
temat tradycyjnego dworu polskiego, domy se-
cesyjne, wille włoskie, wreszcie domy z elemen-
tami stylu zakopiańskiego. Dwudziestolecie mię-
dzywojenne  wprowadziło  do  Konstancina  ar-
chitekturę modernistyczną i funkcjonalną. Cechą 

wspólną konstancińskich rezydencji ze wszystkich 
epok jest bez wątpienia ich swoisty przepych, gdyż 
Konstancin to do dzisiaj jeden z najlepszych pod-
warszawskich adresów.

III.

Dom  w  Konstancinie  został  podporządkowany 
dwóm podstawowym dążeniom, które na pierwszy 
rzut oka powinny być ze sobą w konflikcie, a są-
dząc po efekcie, dobrze się uzupełniły.
Pierwsze dążenie zaprowadziło przyszłych właści-
cieli domu właśnie do pracowni Ewy i Stefana Ku-
ryłowiczów. Inwestorzy chcieli posiadać dom no-
woczesny, bez odwołań do historii i tego co zna-
ne. Lubią materiały takie jak beton, stal, szkło 
i kamień, natomiast nie przepadają za drewnem 
jako materiałem budowlanym. Poczucie bezpie-
czeństwa, domowość i intymność w architekturze 
niekoniecznie utożsamiają z tym, co budzi wspo-
mnienia. Z kolei pracownia Kuryłowiczów bywa za-
liczana, z pewnym uproszczeniem, do szerokiego 
nurtu neomodernizmu, który nie jest stylem sen-
tymentalnym. Daje to czytelny sygnał na zewnątrz, 
jakich rozwiązań przestrzennych i materiałowych 
można się po tej pracowni spodziewać. Klienci 
i architekci znaleźli w tym miejscu wspólny język, 
mając podobne upodobania estetyczne.
Drugie dążenie dotyczyło przyrody. Chodziło o za-
chowanie przy życiu możliwie wszystkich drzew, 
które bez wątpienia są największym atutem kon-
stancińskiej działki. Rośnie ich tu ponad sto i są 
swobodnie rozrzucone po całym terenie. Dla wła-
ścicieli było bardzo ważne, aby żadne z drzew nie 
ucierpiało. Nieregularny rzut domu przypominający 
nieco literę T jest wynikiem starannego dostosowa-
nia projektu do kształtu naturalnej polany między 
drzewami, a nie wynika z widzimisię projektantów. 

Dom luksusowy, 

dom betonowy

Przedstawiamy realizację, która otrzymała wyróżnienie  

w X jubileuszowej edycji konkursu „Polski Cement  

w Architekturze”.

fot. AP

A K

uryłowicz

background image

budownictwo • technologie • architektura

Bryła domu została wsunięta pomiędzy drzewo-
stan, a drzewa stoją od domu dosłownie na wy-
ciągnięcie ręki. Wydaje się, że dom stoi w lesie.
Z połączenia tego, co naturalne, z tym, co indu-
strialne, powstał końcowy efekt. Materiały o cha-
rakterze industrialnym, jak beton architektoniczny, 
blacha, aluminium czy ogromne przeszklenia, są-
siadują z żywą przyrodą tak blisko, jak tylko się da. 
Natura i nowoczesność stykają się z sobą zupełnie 
bezboleśnie. Nowoczesne materiały budowlane 
wydają się być wycofane wobec bogactwa, jakie 
oferuje zieleń. Nie są dla niej żadną konkurencją. 
Dom nie podszywa się pod język przyrody, która 
sama dla siebie jest wartością nie do podrobienia 
i nie potrzebuje uzupełnienia podobnego do siebie. 
Nie ma tu efektu mimikry.

IV.

Trzy ściany rezydencji zostały wykonane z beto-
nu architektonicznego, pozostałe to zwykły szkie-
let słupowo-płytowy wypełniony ceramiką i wy-
kończony w zależności od potrzeb kamieniem lub 
tynkiem. Monumentalne ściany betonowe zostały 
zestawione z lżejszą okładziną z piaskowca. Dą-
żenie do zachowania w zdrowiu wszystkich drzew 
było tak duże, że w części niepodpiwniczonej zo-
stał wykonany specjalny fundament na ramie żel-
betowej i słupach, aby nie podcinać korzeni drzew 
bezpośrednio przylegających do domu.
V.

Bryła domu składa się wyraźnie z dwóch części. 
Część wyższa sprawia wrażenie zamkniętej i nie-
dostępnej warowni. Okien jest niewiele, są nie-
regularne i nieduże. Zostały za to starannie roz-
mieszczone w fasadzie, aby wpuszczać światło do-
kładnie tam i tylko tam, gdzie zostało to wcześniej 
zaplanowane. W precyzyjnym oświetleniu tej czę-
ści wnętrza pomagają wykusze – element bardzo 
charakterystyczny właśnie dla tego obiektu – oraz 
świetliki, które zostały umieszczone nad niektóry-
mi pomieszczeniami.
Część niższa domu, czyli długi parterowy pawilon, 
jest za to w całości przeszklona i przez to całkowi-
cie transparentna. Przypomina altanę, co nie dzi-
wi, biorąc pod uwagę, że znajdujemy się w uzdro-
wisku. W tej części domu, mniej intymnej i mniej 
prywatnej, znajdują się jadalnia, basen, zaplecze 
rekreacyjne i przede wszystkim ogród zimowy. 
Ogród zimowy biegnie po łuku wzdłuż całej połu-
dniowej elewacji domu. Dach ogrodu też jest w ca-
łości przeszklony. W tej części domu światło może 
operować do woli i bez przeszkód, ale trzeba pa-
miętać, że jest to światło wyreżyserowane przez 
przyrodę, światło rozproszone i przesiane przez gę-
sty szpaler drzew, co było brane pod uwagę przez 
projektantów. W domu w Konstancinie światło gra 
jedną z głównych ról, a zostało wyreżyserowane 
podwójnie.

VI.

Zdaniem architekt Ewy Kuryłowicz projektowanie 
domu jednorodzinnego to szycie na miarę. Nawet 
jeśli dom jest bardzo duży jak w tym wypadku – po-
nad 900 metrów – to i tak jest to wielokrotnie mniej 
niż przy okazji każdego innego projektu. Tu bie-
głość architekta musi być duża, a zamawiający po-
winien zdecydować się na coś, co jest w pewnym 

sensie nieznaną przygodą. W przypadku projektu 
domu w Konstancinie jednym z największych wy-
zwań były betony architektoniczne wykonane w fak-
turalnych szalunkach systemowych, które nadały 
budynkowi charakter na zewnątrz i we wnętrzach. 
Inwestorzy upodobali sobie beton, zaryzykowali, 
i prawdopodobnie nie żałują tej decyzji. 

Paweł Pięciak

fot. AP

A K

uryłowicz

fot. AP

A K

uryłowicz

background image

kwiecień – czerwiec 2007

– Jakie nowości pojawiły się w ofercie REMEI?

– Firma kładzie duży nacisk na wprowadzanie na 
rynek nowych technologii, będących owocem ba-
dań centralnego laboratorium znajdującego się 
w Niemczech, w miejscowości Blomberg, jak też 
wynikających bezpośrednio z zapotrzebowania lo-
kalnego. Stała, ścisła współpraca pomiędzy do-
radcami technicznymi, znającymi problemy i ocze-
kiwania odbiorcy a chemikami doprowadziła do 
powstania serii nowych domieszek do betonu. Bez 
sięgania do szczegółów technicznych wspomnieć 
można o domieszce COLORox, będącej kontynua-
cją znakomicie rozpoznawanego na rynku COLO-
Ractivu 2000 SR czy też domieszce REBAment 
BV 18 – zamienniku REBAmentu BV 10. Zapo-
wiadane są kolejne nowości, wśród których w wy-
branych zakładach wdrożony został plastyfikator 
REDUcem XT – domieszka nowej generacji, znacz-
nie obniżająca ilość cementu.

– A co z impregnatami do betonu?

– Ten rynek rozwija się znakomicie. Początkowe 
sceptyczne podejście producentów betonu do tego 
zagadnienia wynikało z braku doświadczenia, nie-
chęci klientów do ponoszenia dodatkowych kosz-
tów związanych z ochroną powierzchni kupowa-
nych materiałów oraz dużą chłonnością rynku. 
W chwili obecnej coraz więcej zakładów przekonu-
je się do stosowania środków konserwujących po-
wierzchnie. Świadczy o tym np. ilość sprzedanych 
w zeszłym roku urządzeń spryskujących.

– Klienci chwalą sobie wasze płynne barwniki do 

betonu…

– Tak. Barwniki do betonu są ważnym aspektem 
w działalności naszej firmy. W ciągu ostatnich 10 
lat wykonaliśmy tutaj sporą pracę, powodując, iż 
ta forma barwienia zyskała wielu zadeklarowanych 
odbiorców, stając się realną alternatywą dla su-
chych metod barwienia. Na korzyść tej metody 
przemawia przede wszystkim aspekt technologicz-
ny: łatwość mieszania w betonie, powtarzalność 
kolorów i ich liczba (ponad 200 odcieni), niższy w 
porównaniu do innych systemów koszt dozownika 
a także – last but not least – atrakcyjny stosunek 
ceny do jakości. Dodatkowo oferowane są barwniki 
specjalistyczne, gdzie indziej niedostępne – jak na 
przykład zapewniający trwałe zabarwienie na ko-
lor czarny barwnik DARKODUR. Wszystko to spo-
wodowało, że system barwienia REBAcolor zdo-
był na rynku pozycję wiodącą. Część zakładów sto-
sujących do tej pory barwniki suche albo przeszła 
całkowicie na stosowanie farb płynnych REMEI 
albo też stosuje je jako alternatywną metodę bar-
wienia. Zwłaszcza duże grupy producenckie, szu-
kając oszczędności kosztów, zwróciły w ostatnim 
czasie uwagę na barwniki płynne.

– Co oprócz chemii do betonu poleca REMEI?

– Firma konsekwentnie wdraża od paru lat usługi 
związane z badaniami laboratoryjnymi. Poza pod-
stawowymi badaniami kruszyw, betonów i two-
rzeniem receptur oferowana jest także współpraca 
przy wdrożeniu Zakładowej Kontroli Produkcji po-
legająca na opracowaniu dokumentacji, jej imple-
mentacji oraz prowadzeniu odpowiednich badań.

– Dziękuję za rozmowę.

Piotr Piestrzyński

p

r

e

z

e

n

t

a

c

j

e

10 lat na rynku

Firma REMEI obchodzi w tym roku 10-lecie swej obecności 

w Polsce. Z tej okazji zadaliśmy Arnoldowi Tomali, dyrektorowi 

REMEI, kilka pytań dotyczących obecnej sytuacji.

fot. Michał Braszczyński

background image

budownictwo • technologie • architektura

,VœœÀ

>Ü>ÞÃÊÃÌÀœ˜}

1 äÇÇÊ {xnÊ £ÓʠΣʠ±Ê  äÇÇÊ {xÇÊ nÎÊ ÇÇÊ ±Ê LˆÕÀœJÀi“iˆ°Vœ“°«

*’Þ˜˜iÊL>ÀܘˆŽˆÊ`œÊLi̜˜ÕÊÉʈµÕˆ`ʜ˜VÀiÌiʜœÕÀÃ

>ÀLÞʈÊÌiV…˜œœ}ˆiÊ`œÊLi̜˜Õ

4 Anzeigen_pol_dk.indd   4

10.03.2005   9:30:02 Uhr

background image

0

kwiecień – czerwiec 2007

a

r

c

h

i

t

e

k

t

u

r

a

Unikalne w skali światowej znaleziska krasiejow-
skie stały się szansą na promocję wsi, gminy i wo-
jewództwa. Pierwszym krokiem w tym kierunku 
był rozstrzygnięty w 2003 r. ogólnopolski konkurs 
architektoniczno-urbanistyczny na koncepcję za-
gospodarowania terenów pokopalnianych.
Oto opinia o pracy nagrodzonej l Nagrodą.
Praca otrzymała l Nagrodę za kompleksowe i pełne 
rozwiązanie problematyki konkursu, a w szczegól-
ności za ideę warstwowego układu, realizowaną za-
równo w skali urbanistycznej, architektonicznej, jak 
i w scenariuszu ekspozycji; wnikliwą analizę uwa-

runkowań przestrzennych; wyeksponowanie istnie-
jących walorów terenu, w tym wyrobiska jako prze-
strzeni wyjątkowej w otaczającym krajobrazie oraz 
istniejącego zagospodarowania poprzemysłowego 
kopalni; prawidłowe kształtowanie dróg i ścieżek 
wokół wyrobiska z platformami i punktami widoko-
wymi; stworzenie jednoznacznie zdefiniowanego, 
wyrazistego w krajobrazie akcentu przestrzennego 
z transparentną ekspozycją obserwowaną w pełni 
sekwencji widoków dla podróżnych kolei.
Zwycięska praca jako jedyna zaproponowała po-
zostawienie terenu kopalni w możliwie nienaruszo-
nym stanie „dostrzegając wartości krajobrazowe 
i kulturowe w tym, co na pierwszy rzut oka mo-
gło wydawać się przestrzenią zdegradowaną – nie-
użytkiem”. Zaprojektowano kompleksowe zago-
spodarowanie niecki pokopalnianej, tereny otwar-
te oraz zespół muzealno-naukowy, składający się z 
gmachu muzeum paleontologicznego, kompleksu 
ośrodka naukowo-badawczego oraz chroniącego 
najcenniejsze skamieniałości in situ pawilonu pa-
leontologicznego. Tak główne tezy pracy ujęto w 
autorskim opisie do propozycji konkursowej:
Tematem przewodnim koncepcji zagospodarowa-
nia terenu wykopalisk paleontologicznych w Kra-
siejowie jest warstwowość krajobrazu, podłoża, 
geologiczna, funkcjonalna. Centrum terenu – wy-
robisko pokopalniane to ogromna wyrwa w ziemi, 
ukazująca narastanie kolejnych pokładów geo-
logicznych. Odsłaniają się kolejne „warstwy” cza-
su – eony, ery, okresy. Delikatna, złożona kom-
pozycja, uwidoczniona paradoksalnie przez bru-
talną ingerencję człowieka. Specyficzna struktura 
przestrzenna okolic Krasiejowa – przeplatające się 
wstęgi lasów, meandrów Małej Panwi, łąki, pola to 
ukształtowana, wartościowa całość, którą chcemy 
rozpoznać i modyfikując – uszanować. Zaobser-
wowana warstwowość znajduje swoją kontynuację 
we wszystkich skalach projektu – od planu urba-
nistycznego, przez zagospodarowanie terenu po-
kopalnianego, aż do architektury muzeum.
W grudniu 2003 r. zespół autorski otrzymał zle-
cenie na projekt pawilonu paleontologicznego, sta-

Śladami silezaura

Krasiejów – niewielka wieś leżąca w gminie Ozimek, 

w województwie opolskim – stał się miejscem niezwykłych 

znalezisk paleontologicznych już w latach osiemdziesiątych XX w. 

Odnajdywane na terenie kopalni odkrywkowej iłów Cementowni 

Górażdże szczątki kręgowców okazały się być skamieniałościami 

prehistorycznych płazów i gadów. Największą sensacją jest 

odkryty w 2000 r. Silesaurus opotensis – najstarszy odnaleziony 

pradinozaur – roślinożerny, niewielki (ok. 1 m wysokości), 

występujący na terenie Krasiejowa ok. 230 mln lat p.n.e.

fot. Goczołowie Architek

ci

fot. Goczołowie Architek

ci

background image

budownictwo • technologie • architektura

W bryle pawilonu kontrast dla ciężkich ścian z beto-
nu licowego stanowi przeszklona fasada od strony po-
łudniowej i zachodniej, umożliwiając widok zarówno z 
wnętrza pawilonu na krajobraz terenu pokopalniane-
go, jak i oglądanie ekspozycji z zewnątrz.
Wewnątrz pawilonu szklana podłoga na ruszcie 
stalowym zamocowanym ponad terenem kościo-
nośnym pozwala na bezkolizyjne poruszanie się 
osób zwiedzających nad skamieniałościami.
Dla paleontologów zaprojektowano ruchomą plat-
formę poruszającą się nad polem skamieniałości, 
które będzie eksplorowane przez kolejne lata. Ob-
serwacja paleontologów przy pracy stanowić bę-
dzie kolejną atrakcję turystyczno-edukacyjną.
Obecnie, w oparciu o zaprojektowany przez auto-
rów masterplan, realizowane są kolejne elementy 
zagospodarowania terenu: trapy piesze, ścieżka 
edukacyjna, infrastruktura turystyczna.
Podstawowym elementem zagospodarowania jest 
stworzenie kręgosłupa ścieżki edukacyjnej, która wy-
korzystując istniejące uwarunkowania bioformiczne 
krajobrazu, w sposób atrakcyjny zapozna zwiedzają-
cych/turystów z prehistoryczną fauną i florą.
Wzdłuż projektowanego trapu pieszego, elementu 
formy architektonicznej miejscowo unoszącej się, 
to znów przylegającej do rzeźbiarskiego, księżyco-
wego podłoża, przewiduje się realizację ciągu pól 
ekspozycyjnych – zamkniętych w ramy FORM po-
skramiających nieprzewidywalne, pofałdowane, o 
niewyznaczalnej geometrii BIOFORMY.
Pola  ekspozycyjne  pokazują  aranżacje  mode-
li dinozaurów oraz scenografii, którą tworzyć bę-
dzie odpowiednio dobrana zieleń, różnorodne na-
wierzchnie (wykorzystanie naturalnych walorów 
gleby) oraz rekonstrukcje wymarłych roślin, cha-
rakterystycznych dla danego okresu.
Docelowo obszar krasiejowskich wykopalisk ma sta-
nowić unikalny w skali światowej park edukacyjny, 
gdzie harmonijnie połączone zostaną aspekty nau-
kowy, edukacyjny, rozrywkowy oraz rekreacyjny.

Autorzy: Beata Goczoł, Witold Goczoł, 

Oskar Grąbczewski, Maciej Grychowski, 

Goczołowie Architekci Studio Autorskie Zabrze 

i OVO Grąbczewscy Architekci Katowice

nowiącego l etap ośrodka naukowo-muzealnego. 
W bardzo krótkim czasie przygotowano koncepcję, 
opierając się na nowych wytycznych zleceniodaw-
cy, przekonsultowanych z profesorem Jerzym Dzi-
kiem z Polskiej Akademii Nauk. Nowa koncepcja 
musiała uwzględnić ograniczenia wynikające z po-
działów własnościowych, jak również uporać się 
z problemem osuwającej się na istniejący namiot 
chroniący wykopaliska skarpy. Autorzy zdecydo-
wali o wprowadzeniu nowego elementu – potężnej 
żelbetowej ściany oporowej o fakturze odzwiercie-
dlającej warstwowość stanowiącą ideę przewodnią 
projektu. Żelbetowo-szklany pawilon został osa-
dzony  w  naturalnym,  delikatnie  uformowanym 
i dostosowanym do zwiedzania terenie.
Oto krótki opis zrealizowanego w 2006 roku pa-
wilonu paleontologicznego.
Pawilon paleontologiczny powstał z myślą o ochro-
nie i ekspozycji znalezionych w Krasiejowie unika-
towych skamieniałości triasowych gadów i płazów 
kopalnych, w postaci stanowiska dokumentacyj-
nego przeznaczonego do zwiedzania.
Obiekt pawilonu oraz ściana oporowa zabezpie-
czająca skarpę to zintegrowana kompozycja prze-
strzenna. Ściana oporowa stanowi również ścia-
nę północną pawilonu oraz tworzy górny taras wi-
dokowy. Zarówno pełne ściany pawilonu, jak i 
ściana oporowa wykonane są z żelbetu, z tym że 
pawilon wykończony jest betonem licowym, zaś 
ściana oporowa betonem fakturowanym. Użycie 
różnego typu faktur betonowych na ścianie oporo-
wej w układzie warstwowym stanowi element idei 
warstwowości terenu, obrazującej historię Ziemi, 
przewijającej się zarówno w pawilonie, jak i w ca-
łej koncepcji konkursowej realizowanego w przy-
szłości zespołu muzealno-naukowego.

fot. Goczołowie Architek

ci

fot. Goczołowie Architek

ci

Rekonstrukcja szkieletu 

Metoposaurus diagnosticus 

(Meyer, 1842) w widoku 

z dołu i z boku, w opar-

ciu o izolowane kości z Kra-

siejowa i proporcje kom-

pletnych szkieletów z Nie-

miec (Fraas, 1913) i Ma-

roka (Dutuit, 1976)

background image

kwiecień – czerwiec 2007

– Czy Rospuda będzie powtarzalnym problemem 

na inwestycjach drogowych w Polsce?

– Rospuda to istotny problem. Trzeba na nią patrzeć 
nie jako na problem ekologiczny. Zaistniała wtedy, 
gdy ekolodzy stwierdzili, że muszą zaatakować. Ro-
spuda to problemy polityczne, a nie ekologiczne. 
Gdybyśmy inny projekt przygotowali do realizacji, to 
nie byłaby to Rospuda, tylko inna lokalizacja. Tam 
nie było polskich ekologów. Całością zarządzali spe-
cjaliści z Greenpeace, a argumenty, które przedsta-
wiono, były nierzetelne i nie do końca prawdziwe. 

– Nie chcieliśmy rozmowy zaczynać od tematu Ro-

spudy, ale już poszło. Odwołam się do przykładu 

Hiszpanii. Tam po wybudowaniu dróg o 40% spa-

dła śmiertelność w wypadkach drogowych. Czy 

Pana zdaniem jest u nas świadomość społeczna 

tego faktu? Czy czasem nie warto poświęcić ka-

wałka lasu, żeby uratować ileś istnień ludzkich?

– Jest pewien truizm w udowadnianiu pewnych oczy-
wistych prawd. Nawet te działania, które podejmu-
jemy, związane z budową dróg w obszarach chro-
nionych – zawsze towarzyszy im głęboka konsultacja 
związana z możliwościami i standardami ochrony ga-
tunku czy też siedliska, albo innych uwarunkowań 
środowiskowych. Przygotowując dzisiaj inwestycję, 
stosujemy nie tylko dobre rozwiązania inżynierskie, 
ale także kompensaty przyrodnicze. Jeśli droga sta-
nowi uciążliwość dla ptaka czy zwierzęcia, my pro-
ponujemy jego przeniesienie. Stwarzamy mu warunki 
do rozwoju w innym miejscu. Takie rozwiązania sto-
suje się na całym świecie, i mówienie o tym, że te 
rozwiązania są niemożliwe, jest nieprawdą.
Jeżeli chodzi o śmiertelność w wypadkach, na-
leżymy do absolutnej czołówki. Stara piętnastka 
zbudowała infrastrukturę drogową, a potem uzna-
ła, że trzeba chronić przyrodę. Opracowano dy-
rektywę unijną i wprowadzono obszary Natura 
2000. My nie mając infrastruktury, sami wpro-
wadziliśmy sobie te obszary. Z jednej strony mamy 
fundusze unijne do skonsumowania na inwestycje 
drogowe, a z drugiej ograniczenia w ich budowie. 
Na Podlasiu nie ma korytarza, w którym nie „uda-
łoby” się wejść w konflikt z Unią. Czego się nie do-
tkniemy, będziemy w kolizji. Przy braku dobrej woli 
ze strony ekologów nie uda się tam niczego zbu-
dować. Jaka jest perspektywa dla Podlasia? Prze-
brać mieszkańców regionu w stroje ludowe i niech 
przyjmują turystów. Będzie to taka enklawa eko-
logiczna w Europie, a młodzież z tamtych terenów 
będzie zasilać rzesze pracowników w Irlandii.

– Czy uda się uniknąć kolejnych Rospud?

– Nie uda się. Można te problemy zminimalizować 
w ramach zrównoważonego rozwoju. Uznajemy, 
że nie ma rozwoju Polski bez rozwoju sieci dróg. 
Ekolodzy mówią: „Tak, my chcemy budować”, ale 
potem okazuje się, że to tylko demagogia. Polska 
może stać się doliną krzemową, ale bez dróg nie 
będzie inwestycji. Rospuda staje się symbolem. 
My mamy obecnie takie technologie i przezna-
czamy na nie ogromne pieniądze, które pozwalają 
nam godzić problemy infrastruktury drogowej, i ro-
bić to w jak najmniejszej kolizji z przyrodą. Europa 
mogłaby się tego od nas tu uczyć. Przykład Ro-
spudy unaocznił jednak problem braku miejsca na 
merytoryczną dyskusję.

– Skończmy temat ekologii. Byliśmy na Kongresie 

Drogowym. Z jednej strony widzieliśmy ministra 

transportu, który mówił, że trzeba budować.  

Z drugiej strony – wykonawców – którzy tłumaczyli 

„dlaczego tak drogo”. Na rynku inwestycji dro-

gowych powstała pewna sytuacja patowa. Czy 

Pana zdaniem jest z niej wyjście?

– Moim zdaniem mamy do czynienia z syndromem 
wahadła. W poprzednich latach rynek, który stop-
niowo się powiększał, był poddawany presji wy-
konawców. Firmy chcąc za wszelką cenę zdobyć 
zlecenie, wygrywały przetargi nawet po zaniżonych 
cenach. Tak było w latach 2002-2004. Nowa per-
spektywa 2007-2012 pokazuje kierowany na ry-
nek duży strumień pieniędzy. Mamy do czynienia 
z odbiciem, czyli ofertami przekraczającymi na 
przetargach nawet o 100% kosztorysy inwestor-
skie. To samo pojawiło się wśród producentów ma-
teriałów dla drogownictwa: kruszyw, cementu, as-
faltu czy stali. W końcówce roku 2006 nastąpiły 
zmiany cen, a kolejne były wiosną. Moim zdaniem 
ta druga podwyżka nie jest już niczym uzasadnio-
na. Dla wykonawców robót jest to czasami dra-
matyczne. Ci, którzy wygrali przetargi późną jesie-
nią, „jadą” teraz na stratach. Właśnie syndrom wa-
hadła spowodował taką reakcję rynku. Teraz wa-
hadło mamy znowu pod ścianą. W odpowiedzi na 
te wysokie oferty nasza dyrekcja uruchamia, przy 
zaangażowaniu ośrodków naukowych, program 
przygotowania technologii alternatywnych.

b

u

d

o

w

n

i

c

t

w

o

Drogi na wahadle

– W odpowiedzi na te wysokie oferty cenowe wykonawców nasza 

dyrekcja uruchamia, przy zaangażowaniu ośrodków naukowych, 

program przygotowania technologii alternatywnych. Będziemy 

chcieli jeszcze bardziej wdrożyć technologię betonową – mówi 

Zbigniew Kotlarek, dyrektor Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych 

i Autostrad. Jego zdaniem prawdopodobnie w przyszłym roku 

poznamy urealniony plan inwestycji drogowych przewidzianych  

na lata 2007-2013.

fot. P

iotr P

iestrzyński

background image

budownictwo • technologie • architektura

– Czy udało się przewidzieć wzrost cen, tworząc 

program budowy na lata 2007-2012?

– Wiedzieliśmy, że ceny muszą w końcu znormal-
nieć. Przewidywaliśmy to, ale ten wzrost cen nie 
był doszacowany. Według nas wzrost mógł sięgać 
30-40%, a tu mamy do czynienia nawet ze 100%. 
To zbyt gwałtowna, nagła, wstrząsowa reakcja ryn-
ku, która musi się trochę cofnąć. Rynek te wzro-
sty sam zweryfikuje. My możemy tylko podjąć dzia-
łania, którymi zmienimy warunki kontraktów po-
przez możliwości zastosowania surowców lokalnych 
czy technologii alternatywnych. Myślę, że za nami 
pójdą inni zamawiający. Chcemy proponować budo-
wę poprzez recykling, chcemy wykorzystać gruz bu-
dowlany np. do warstw mrozoochronnych czy dol-
nych warstw podbudowy albo wrócić do lat 70-80., 
kiedy w większym stopniu były stosowane materiały 
miejscowe: pospółki, kruszywa produkowane z ma-
teriałów miejscowych. Te zmiany w specyfikacjach 
powinny dać sygnał producentom materiałów.
Przetargi idą teraz po cenach najwyższych i dlate-
go może się zmniejszyć ilość zadań, które zostaną 
zrealizowane.

– W opracowaniach przedwojennych czytałem 

właśnie o stosowaniu materiałów lokalnych, które 

pozwalały taniej budować i rozwijać określony re-

gion. Chciałem zapytać o beton...

– W wielu dyskusjach padało pytanie, co będzie 
lepsze: beton czy bitum? Przykład niemiecki poka-
zuje, że można stosować technologię cementową. 
Ale takie decyzje mają charakter polityczny. Sto-
sowanie technologii betonowej to zastosowanie ma-
teriałów lokalnych. Będziemy chcieli jeszcze bar-
dziej wdrożyć technologię betonową. Są dywagacje: 
jak się mają koszty eksploatacji drogi betonowej do 

kosztów budowy. Co jest droższe, a co jest tańsze? 
Biorąc pod uwagę, że ropa jest surowcem pocho-
dzącym z importu, a cement produktem polskim, 
dla zrównoważenia wszystkich oczekiwań będzie-
my stosować nawierzchnie betonowe. Problemem 
jest również to, że firm, które mogłyby budować na-
wierzchnie betonowe, jest niewiele.

– Przed laty podobny boom inwestycyjny miał 

miejsce w Niemczech Wschodnich. Czy Niemcy 

mieli podobne problemy?

– Było to dużo łatwiejsze niż u nas. Na tereny by-
łego NRD weszły firmy niemieckie o ogromnym po-
tencjale, z gotowymi technologiami. Przy dużym 
potencjale finansowym było to łatwiejsze. U nas 
cała gospodarka musi się dostroić do tego boomu.
Ceny się równoważą, i myślę, że w przyszłym roku 
dojdzie do ich uspokojenia. Problemami naszymi 
oprócz cen są: legislacja, biurokracja i braki ka-
drowe praktycznie na każdym szczeblu. Problema-
tyczna jest współpraca z urzędami wojewódzkimi 
na etapie przygotowania inwestycji. Na etapie wy-
konawstwa zastanawiamy się, czy potencjał wy-
konawczy w Polsce jest wystarczający do realizacji 
tego programu inwestycyjnego. 

– Kiedy poznamy zweryfikowany program 2007-

2012?

– Nie potrafię na to odpowiedzieć. Na pewno nie 
w tym roku, gdyż nie ma wystarczających danych, 
by ten program zweryfikować. Prawdopodobnie 
urealniony plan poznamy w przyszłym roku.

– Dziękujemy za rozmowę

Piotr Piestrzyński

Adam Karbowski

Według wiceminister infrastruktury Barbary Kon-
drat w najbliższych latach będziemy mieli do roz-
dysponowania na infrastrukturę transportową 19 
mld euro z Unii Europejskiej, z czego 11 miliardów 
na drogi. 8,27 mld euro będzie pochodziło z Fun-
duszu Spójności, a 2,65 mld euro z Europejskiego 
Funduszu Rozwoju Regionalnego. Wśród zagrożeń 
programu minister Kondrat wymieniła: protesty or-
ganizacji ekologicznych, problemy rynku wykonaw-

czego, trudności z zapewnieniem środków na przy-
gotowanie projektów, wzmocnienie współdziałania 
instytucji centralnych – ministerstw infrastruktury, 
rozwoju regionalnego i finansów oraz kwestie ka-
drowe i płacowe. Wśród szans wymieniła moż-
liwość zbudowania do 2020 roku zaplanowanej 
sieci autostrad i dróg ekspresowych, budowę za-
sadniczego szkieletu dróg do 2013 roku oraz roz-
wój rynku budowlanego i wykonawczego.
– Stoimy przed szansą stworzenia najnowocze-
śniejszego systemu dróg w Europie – mówił prof. 
Dariusz  Sybilski  z  Instytutu  Badawczego  Dróg 
i Mostów. – By zmniejszyć ryzyko niezrealizowania 
w terminie inwestycji, proponuję wykorzystywać 
materiały lokalne, m.in. wapienie, dolomity, piaski, 
pospółki czy żwiry. Dopuszczać materiały alterna-
tywne: żużle, łupki, pyły. Z tego co wiem, na razie 
projektanci nie wpisują tych materiałów, a inwesto-
rzy nie zgadzają się na ich stosowanie, i to musimy 
zmienić. Nawierzchnie budowanych dróg powin-
niśmy dostosować do dostępności materiałów lo-
kalnych i robić nawierzchnie półsztywne lub kom-
pozytowe – tłumaczył prof. Sybilski. – Im mniejsza 
szczegółowość projektu, tym większa swoboda wy-
boru materiału przez wykonawcę – dodał.

pie

O drogowych szansach i zagrożeniach

Przemysł cementowy działający w Polsce 

włącza się do Narodowego Programu 

Budowy Dróg, przewidzianego na lata 

2007-2013. – Nasze zakłady są w stanie 

dostarczać na czas ilości cementu zgodne 

z zapotrzebowaniem – zapewniał Jan Deja, 

dyrektor Biura Stowarzyszenia Producentów 

Cementu, podczas konferencji Polskiego 

Kongresu Drogowego, która 6 marca odbyła 

się w Warszawie. Konferencja poświęcona 

była szansom i zagrożeniom na starcie 

Narodowego Programu Budowy Dróg.

fot. P

iotr P

iestrzyński

O szansach i zagrożeniach 

Narodowego Programu  

Budowy Dróg mówili m.in. 

(od lewej): Barbara  

Kondrat, wiceminister infra-

struktury, Jerzy Polaczek, 

minister infrastruktury  

i Zbigniew Kotlarek, szef 

GDDKiA i prezes Polskiego 

Kongresu Drogowego

background image

kwiecień – czerwiec 2007

Technologia, którą wykorzystał, pochodziła ze Sta-
nów Zjednoczonych, gdzie przez kilkanaście lat 
zdobywał bogate doświadczenie jako kierownik 
budowy – wybudował ponad dwa miliony metrów 
kwadratowych nawierzchni betonowych.

Inna technologia 

Technologia,  którą  wykorzystuje  przy  budowie 
dróg, ścieżek rowerowych czy ciągów dla pieszych, 
jest nowatorska w Polsce. Polega ona na budowa-
niu dróg z betonu zbrojonego prętami stalowymi. 
Zastosowanie takiego rozwiązania wpływa korzyst-
nie na właściwości nawierzchni. Beton doskonale 
przenosi obciążenia na ściskanie, a zastosowanie 
prętów zbrojeniowych zwiększa możliwość prze-
noszenia obciążeń zginających, czyli takich, jakimi 
oddziałują na nawierzchnię pojazdy poruszające 
się po niej. W efekcie otrzymujemy drogę, która 
ma dużą wytrzymałość na zginanie, przy niewiel-
kiej grubości płyty – rzędu 10-13 centymetrów. 
Kolejnym interesującym rozwiązaniem jest wyko-
nywanie krawężników „na mokro”. Formowanie, 
tworzenie łuków, obniżanie wysokości krawężnika 
na podjazdy do posesji odbywa się na miejscu bu-
dowy ze świeżego betonu. 
Dużą zaletą takiego rozwiązania jest fakt, że nie za-
chodzi konieczność przenoszenia ciężkich elemen-
tów prefabrykowanych, których waga niejednokrot-
nie przekracza 100 kg. W ten sposób uzyskujemy 
krawężnik o wysokiej trwałości, który jest wykony-
wany w znacznie szybszy sposób niż tradycyjny.

Wybrane realizacje

W ciągu dziesięciu lat drogi betonowe na trwałe wpisały 
się w krajobraz Tarnowa. W 2006 roku powstało kil-
kanaście odcinków dróg, ścieżek rowerowych czy chod-
ników o łącznej długości prawie 3000 metrów. Są to 
drogi o grubości płyty betonowej 13 cm, zbrojone siat-
ką. W tabeli 1 przedstawiono wybrane odcinki.
Oprócz dróg powstały również ścieżki rowerowe i ciągi 
piesze. Wykonane są w podobny sposób jak nawierzch-
nie drogowe. W ich budowie zastosowano zbrojenie 
siatką stalową i zmniejszono grubość płyty betonowej 
do 10 cm. Poniżej przedstawiono przykłady ścieżek ro-
werowych wykonanych w technologii betonowej:

b

u

d

o

w

n

i

c

t

w

o

–  ul. Legionów – szerokość 4 m, długość 330 m
–  ul. Legionów – szerokość 2 m, długość 260 m
–  ul. Chrobrego – szerokość 4 m, długość 660 m.
Kolejną ważną inwestycją jest budowa infrastruktu-
ry drogowej w Zakładach Azotowych w Tarnowie-
Mościcach. Są to drogi przystosowane dla ruchu sa-
mochodów ciężarowych. Na 40-centymetrowej pod-
budowie z kruszywa łamanego układana jest 22-cm 
warstwa betonu z podwójnym zbrojeniem. Łącznie 
ma powstać 1900 metrów, z czego wybudowano 
już 800 metrów drogi o szerokości 6 metrów.

Zalety dla samorządowców

Ze  względu  na  swój  jasny  kolor  beton  znacz-
nie polepsza widoczność na drogach, co znacz-
nie zwiększa bezpieczeństwo poruszających się lu-
dzi i pojazdów. Po drugie, następuje znaczna re-
dukcja kosztów związanych z oświetleniem, nawet 
o 50%, co przyczynia się do ochrony środowiska 
poprzez zmniejszenie zużycia energii. 
Koszt budowy jest porównywalny z nawierzchnią 
asfaltową. Wykonanie 1 m

2

 płyty betonowej wraz z 

podbudową wynosi około 100 PLN. Przy założeniu, 
że okres użytkowania wynosi 30 lat, rok eksploata-
cji będzie kosztował niewiele ponad 3 PLN/m

2

.

Drogi betonowe stanowią doskonałą alternatywę 
w budowie infrastruktury komunikacyjnej miast. 
Takie cechy jak: brak koleinowania, jasność na-
wierzchni, wysoka trwałość oraz porównywalne 
koszty budowy powodują, że z dużym powodze-
niem mogą konkurować z innymi technologiami 
wykonywania nawierzchni drogowych.

mgr inż. Grzegorz Kijowski

Lp.

ulica

długość  

drogi, metry

szerokość drogi, 

metry

1 św. Wojciecha

330

5

2 Kacza

90

5

3 Burkiewicza

420

5

4 Olszewskiego

95

5

5 3 Maja

140

5

6 Batalionów Chłopskich

125

5, niekiedy 6 

7 Kasprzyka

80

5

8 Wiciarzy

70

5

9 Wiosenna

150

6

10 Zaciszna

170

6

11 Ciołkoszków

70

5

Tarnowskie concrete’ne drogi

W dużym ośrodku miejskim, jakim jest Tarnów, w ciągu 

ostatnich kilku lat powstało wiele odcinków dróg z nawierzchnią 

betonową. Pierwsze doświadczenia zdobyto w 1997 roku, kiedy to 

wybudowano pierwszy odcinek drogi. Inicjatorem i pomysłodawcą 

budowy dróg w tej technologii był Wiesław Fryz, właściciel firmy 

budowlanej.

fot. Grzegorz Kijowski

Tabela 1. Drogi wybudowane w Tarnowie w 2006 roku z be-

tonu cementowego

Krawężniki wykonane  

na miejscu budowy

Chodniki i drogi rowerowe 

wykonane na osiedlu  

Westerplatte

fot. Grzegorz Kijowski

fot. Grzegorz Kijowski

background image

budownictwo • technologie • architektura

background image

kwiecień – czerwiec 2007

Historia z drogami betonowymi w gminie Bochnia 
zaczęła się w połowie lat 90. ubiegłego stulecia. 
Wtedy to na pierwszą kadencję został wybrany wójt 
Jerzy Lysy. Z wykształcenia budowlaniec, z praktyką 
(przez cztery lata pracował w Wojskowych Zakła-
dach Budowlanych w Bochni). Do stosowania be-
tonu nikt go nie musiał przekonywać. – Miałem al-
ternatywę: albo dojazdy do domów znajdujących się 
w ciężkim terenie będę nasypywał kamieniami żuż-
lowymi, albo skorzystam z bardziej trwałego rozwią-
zania, jakimi są drogi betonowe – opowiada. I tak 
ludzie mieszkający na danym obszarze zbierali się 
przez kilka dni, najpierw wyrównywali podłoże, na 
którym mieli ułożyć drogę, później układali deski, 
wytyczając trasę, a na samym końcu zagęszczali 
i wyrównywali beton przywieziony z wytwórni. 

Beton – połączenie trwałości i niskiej ceny

Beton jest materiałem, który możemy wykorzystać 
w trudnych warunkach. Ze względu na jego wła-
ściwości, do wykonania drogi wystarczy kilka nie-
zbędnych narzędzi: deski do wytyczenia drogi, li-
stwy do zagęszczania, przekładki do dylatacji oraz 
zacieraczki,  by  nadać  odpowiednią  fakturę  na-
wierzchni. Swoją prostotę przejawia również w tym, 
że społeczność lokalna może uczestniczyć w budo-
wie drogi. Musi być oczywiście właściwy nadzór ze 
strony gminy, by uniknąć błędów podczas budowy. 
Przy takich założeniach koszt wybudowania 1m kw. 
drogi wynosi około 30 PLN. Jak widać, jest to naj-
tańsze rozwiązanie, aby droga służyła przez długi 
czas. Po kilkunastu latach użytkowania i mimo po-

wodzi, jakie dotknęły te tereny, drogi betonowe do-
skonale sprawdzają się w tak trudnych warunkach. 
Dodatkową zaletą takiego sposobu budowania jest 
integracja ludzi, która pozytywnie wpływa na klimat 
panujący w gminie. Ludzie są w stanie wybudować 
nawet 100 metrów takiej drogi na dzień.

Kilka miejsc w gminie

Łącznie zostało wybudowanych około 40 km dróg 
betonowych. Są one o szerokości około 3 metrów, 
z wybudowanymi zatoczkami, by samochody ja-
dące z naprzeciwka mogły się wyminąć. Grubość 
płyty betonowej to 17 cm, a zastosowany beton 
jest klasy B25. Są to drogi, po których poruszają 
się samochody osobowe, traktory lub konie. 
Możemy je spotkać między innymi w Łapczycy, 
zjeżdżając z drogi krajowej nr 4. Odcinek ma dłu-
gość około 1500 metrów. Również poruszamy się 
po nich w Słomce, Proszówkach, Pogwizdowie, 
Nieprześni, Woli Nieszkowskiej. Bardzo odważnym 
rozwiązaniem było wybudowanie drogi w wąwozie 
lessowym w Gorzkowie, gdzie beton był jedynym 
rozwiązaniem, ze względu na podłoże. 

Z zamiłowania do betonu

Wójt Lysy, wykorzystując swoje uprawnienia bu-
dowlane,  zaprojektował  i  nadzorował  budowę 
krytej pływalni w Proszówkach. Konstrukcja hali 
została wykonana z żelbetu. Zdołał również wybu-
dować 10 sal gimnastycznych wykonanych z pre-
fabrykatów betonowych. 

mgr inż. Grzegorz Kijowski

Gdzie asfalt nie może, 

tam beton pośle

– Gmina Bochnia rozciąga się na przestrzeni ponad 50 km wzdłuż rzeki Raby. Położona jest na pograniczu Kotliny 

Sandomierskiej i Pogórza Wielickiego. Część północna jest płaska, a południowa ma bardzo zróżnicowany teren, 

gdzie budowa dróg przysparza wielu trudności. Wykonawcy nie mogą użyć tam ciężkiego sprzętu ze względu  

na trudne uwarunkowania technologiczne. Tam właśnie w czynie społecznym ludzie budują drogi betonowe,  

które prowadzą do ich domów – mówi wójt gminy Bochnia.

fot. Grzegorz Kijowski

fot. Grzegorz Kijowski

fot. Grzegorz Kijowski

fot. Grzegorz Kijowski

b

u

d

o

w

n

i

c

t

w

o

Droga betonowa ze żłobio-

nymi rowkami ułatwiaja-

cymi poruszanie się koniom 

w trudnym, pagórkowatym 

terenie

background image

budownictwo • technologie • architektura

Historia autostrady A18 sięga przełomu lat 30. 
i 40. dwudziestego wieku. Niemcom udało się 
wtedy zbudować jedną jezdnię. Zbudowane przez 
nich obiekty mostowe były na tyle długie, że mogły 
pomieścić drugą jezdnię. Jednak prace zostały za-
kończone na pierwszej połowie. Obecnie droga na 
odcinku Golnice – Krzywa nie posiada jeszcze sta-
tusu autostrady i jest drogą krajową nr 18.
Budowę jezdni północnej DK18 podzielono na 
4 pododcinki.
– Pracę zaczęliśmy od Olszyny, gdyż tiry blokowały 
przejście graniczne – mówi mgr inż. Barbara Paw-
lak z GDDKiA w Zielonej Górze, project manager 
„Budowy drogi krajowej nr 18 na odcinku Olszyna 
– Golnice (jezdnia północna)”.

Od wycięcia lasu i burzenia

Według Barbary Pawlak budowa północnej jezdni 
rozpoczęła się od wycięcia lasu i wyburzenia sta-
rych mostów. Nie spełniały parametrów, trzeba je 
było wyburzyć i postawić nowe obiekty nadauto-
stradowe. Na odcinku Olszyna – Golnice było 49 
obiektów nad i w ciągu drogi.
Przyszła autostrada A18 zaczyna się nad Nysą 
w Olszynie. Na pierwszym pododcinku była już do-
budowana jezdnia północna. Te 9 km z bitumiczną 
nawierzchnią GDDKiA zbudowała jeszcze w latach 
90. 
By zrealizować tak duże zadanie, konieczny był do-
bry nadzór. W opisywanym kontrakcie pełniła go 
Grupa Arcadis. Na początku prac nadzór sprawo-

Autostrada A18 na pewno będzie gotowa 

na Euro 2012. W czerwcu br. zostanie 

oddana uroczyście do użytku jezdnia 

północna drogi krajowej nr 18, a do 2010 

roku jezdnia południowa. Wartość robót 

na jezdni północnej zamknęła się kwotą 

netto 70,2 mln euro. Ponieważ projekt 

ten przyczynia się do zmniejszania różnic 

gospodarczych i społecznych pomiędzy 

obywatelami Unii Europejskiej, ¾ kwoty 

jego realizacji pochodzi z Funduszu 

Spójności.

b
u
d
o
w
n
i
c
t
w
o

fot. P

iotr P

iestrzyński

Autostrada do Europy

Nowa jezdnia północna 

DK18 – przyszła autostrada 

A18

fot. P

iotr P

iestrzyński

background image

kwiecień – czerwiec 2007

stosowali także dyble i kotwy. Szczeliny podłużne 
były wypełniane zalewą drogową termoplastyczną 
z kordem, a szczeliny poprzeczne – profilami gu-
mowymi.
Nawierzchnia była uszorstniana jutą i pielęgnowa-
na emulsją na bazie parafiny. 
Jakie osiągnięto parametry betonu? Np. na budo-
wie pododcinka III (wykonawca Skanska SA) śred-
nia wytrzymałość betonu B40 na ściskanie po 28 
dniach wynosiła 61,03 MPa, a wytrzymałość na 
rozciąganie przy zginaniu – 6,86 MPa. Wykonaw-
ca osiągnął średnią nasiąkliwość 3,85%. Wszyst-
kie próby wykazały pełną odporność na działanie 
środków odladzających. 

O jeden most nad Bobrzą

Gdyby nie trudności z oddaniem mostu na Bobrzy 
w Golnicach, całe zadanie – budowa jezdni pół-
nocnej – byłoby ukończone. Jednak wykonawca 

wało nawet 40 osób. Jerzy Matak, inżynier kontrak-
tu, uważa, że najwięcej problemów było z wodami 
gruntowymi, zarówno przy budowie nawierzchni 
jak i przy budowie obiektów mostowych. 
Czy były problemy z betonem: – Nie było, ale tyl-
ko dzięki temu, że aż „do bólu” trwało ustalanie 
receptur – tłumaczy Jerzy Matak. – Betony mo-
stowe były produkowane na jednym węźle, w Iło-
wej. Z kolei betony nawierzchniowe były przy-
gotowywane w wytwórniach wykonawców na po-
szczególnych pododcinkach.
Beton  nawierzchniowy  na  każdym  pododcinku 
układany był przy zastosowaniu układarki do be-
tonu nawierzchniowego. Maszyna układała na-
wierzchnię  na  szerokości  11  m.  Nawierzchnia 
z betonu cementowego klasy B40 ma 25 cm gru-
bości.  Potem  jest  geowłóknina  450/550  g/m

2

 

o grubości 2 mm. Podbudowa z chudego betonu 
(6-9 MPa) – ma 18 cm grubości. Wykonawcy za-

W ciągu DK18 i nad nią 

trzeba było wyburzyć 

wszystkie obiekty mostowe

fot. Magdalena Wilk

Układanie nawierzchni  

betonowej

fot. Magdalena Wilk

background image

budownictwo • technologie • architektura

2008 roku czeka nas rozpoczęcie budowy – mówi 
Barbara Pawlak. Według niej koszt realizacji II eta-
pu zamknie się kwotą 520 mln złotych, a zadanie 
zostanie wykonane do 2010 roku. – By dostoso-
wać drogę do parametrów autostrady, będziemy 
musieli jeszcze wybudować 15 przejść dla zwie-
rząt – dodaje Barbara Pawlak.

Piotr Piestrzyński

tego pododcinka musiał nie tylko zbudować most, 
ale także załatwić wszystkie procedury z nim zwią-
zane, łącznie z pozwoleniem na budowę. Nie dość, 
że procedury przeciągnęły się, to jeszcze wyko-
nawcom przeszkodziła powódź w sierpniu 2006 
roku. Most na Bobrzy w Golnicach to największy 
obiekt w ciągu przyszłej autostrady A18, ma 174 
m długości.
Chodzi o most na jezdni… południowej. Most na 
jezdni północnej został zbudowany razem z kil-
kunastokilometrowym odcinkiem betonowej auto-
strady A18 na odcinku Golnice – Krzywa w 1995 
roku. Tak więc do zakończenia zadania „Budowa 
jezdni północnej…” została do wykonania przepra-
wa przez Bobrzę na jezdni południowej i około 1,5 
km nawierzchni betonowej na jezdni południowej. 
– Jak skończymy ten most do końca maja, to w 
czerwcu 2007 roku pojedziemy do Golnic już jezd-
nią południową – tłumaczy Barbara Pawlak. 

Drugi etap do 2010 roku

W drugim etapie zostanie zmodernizowana jezdnia 
południowa drogi krajowej 18 oraz cały odcinek 
dostosowany do parametrów autostrady. – Do koń-
ca 2007 roku chcemy zrobić projekt budowlany i 
wykonawczy drugiego etapu. Potem przetarg i w 

Warszawa

Lublin

Kielce

Rzeszów

Kraków

Katowice

Opole

Wrocław

Łódź

Poznań

Zielona Góra

Szczecin

Bydgoszcz

Gdańsk

Olsztyn

Białystok

Legnica

Bolesławiec

Żagań

Żary

I

II

III

IV

Lokalizacja

Wykonawca

Wartość robót 

netto (euro)

w tym

data  

podpisania 

kontraktu

data  

rozpoczęcia 

robót

czas trwania robót/

data zakończenia 

robót

ISPA 75%

BUDŻET 25%

Pododcinek I: Modernizacja 
północnej jezdni od węzła 
„Olszyna” (0+633) do wę-
zła „Królów” (9+550)

Skanska SA Polska

6.429.029,00 4.821.771,75

1.607.257,25 20.09.2004 r. 20.10.2004 r.

14 miesięcy / 

12.2005 r.

Pododcinek II: Dobudowa 
północnej jezdni od węzła 
„Królów” (9+550) do wę-
zła „Żary” (24+930)

Max Bogl Bauunter-
nehmung GmbH&Co.
KG / Berger Bau 
GmbH, Niemcy

19.221.710,00 14.416.282,50 4.805.427,50

5.10.2004 r. 4.11.2004 r.

22 miesiące / 

3.09.2006 r.

Pododcinek III: Dobudowa 
północnej jezdni od węzła 
„Żary” (24+930) do węzła 
„Iłowa” (37.+500) 

Skanska SA Polska

12.339.212,00 9.254.409,00

3.084.803,00 20.09.2004 r. 20.10.2004 r.

22 miesiące / 

19.08.2006 r.

Pododcinek IV: Dobudowa 
północnej jezdni  od węzła 
„Iłowa” (37+500) do wę-
zła „Golnice” (71+533)

Walter – Heilit Ver-
kehrswegebau GmbH 
/ Warbud SA, Niemcy

27.289.327,00 20.446.995,25 6.822.331,75 21.09.2004 r. 20.10.2004 r.

22 miesiące / 

19.08.2006 r. 

Zarządzanie i nadzór nad 
budową drugiej jezdni drogi 
krajowej nr 18, odcinek Ol-
szyna (0+633) – Golnice 
(71+533)

Nadzór: ArcadisInfra 
BV / Arcadis Eko-
konrem Sp. z o.o./ 
Profil Sp. z o. o., Ho-
landia

4.983.503,00 3.737.627,25

1.245.875,75

2.08.2004 r.  1.10.2004 r. 

36 miesięcy (w tym 

12 miesięcy okre-

su gwarancyjnego) 

30.09.2007 r.

Razem

70.262.781,00 52.697.085,75 17.565.695,25

Zdjęcie lewe: wypełnianie 

szczelin podłużnych  

na jezdni północnej.

Zdjęcie prawe: jezdnia  

południowa, pochodząca  

z przełomu lat 30. i 40. 

XX wieku zaczyna przy-

pominać schody i wymaga 

niezwłocznego remontu. 

Imponujące jest, że prze-

trwała prawie 70 lat

Jezdnia północna DK18  

na odcinku Olszyna – Gol-

nice podczas budowy  

była podzielona na cztery  

pododcinki

fot. P

iotr P

iestrzyński

fot. Magdalena Wilk

background image

0

kwiecień – czerwiec 2007

1. Wprowadzenie 

Po prawie 100 latach eksploatacji drogowych na-
wierzchni betonowych współcześnie można wy-
różnić następujące rodzaje nawierzchni:
–  nawierzchnie niezbrojone i niedyblowane
–  nawierzchnie niezbrojone, ale dyblowane i z ko-

twami

–  nawierzchnie zbrojone ze szczelinami dyblowa-

nymi

–  nawierzchnie ze zbrojeniem ciągłym bez szcze-

lin poprzecznych

–  nawierzchnie z betonu sprężonego
–  nawierzchnie prefabrykowane
–  nawierzchnie złożone (mieszane), tj. podbudowa 

betonowa, na której ułożona jest cienka warstwa 
z mieszanki mineralno-asfaltowej lub warstwa 
betonowa ułożona na istniejącej nawierzchni as-
faltowej (whitetopping).

Praktyczne zastosowanie w światowej technice 
drogowej znalazły nawierzchnie: dyblowane i ko-
twione, niezbrojone i niedyblowane, ze zbrojeniem 
ciągłym oraz nawierzchnie złożone (mieszane). 
Poszczególne rodzaje nawierzchni są stosowane w 
różnych krajach. Można powiedzieć, że każdy kraj 
posiada swoją specyfikę. Przykładowo Niemcy sto-
sują nawierzchnie dyblowane i kotwione, Belgowie 
nawierzchnie o ciągłym zbrojeniu. Francuzi stosu-
ją dyblowane i kotwione oraz o ciągłym zbrojeniu, 
jak również stosują grube płyty niedyblowane. An-
glicy preferują typ nawierzchni złożonych (miesza-
nych). Różne też stosowane są podbudowy tych 
nawierzchni. Najczęściej stosowanymi rodzajami 
podbudów są podbudowy z chudych betonów (za-
bezpieczonych przed erozją geowłókniną), z mie-
szanek mineralno-asfaltowych, a także z kruszywa 
rozdrobnionego. 
Są wady i zalety poszczególnych rodzajów na-
wierzchni, zależne m.in. od specyfiki ruchu, utrzy-
mania, warunków klimatycznych itp. 
W Polsce jak dotąd budowano nawierzchnie dyblowa-
ne i kotwione. Ogółem począwszy od połowy lat 90. 
ubiegłego wieku wybudowano w Polsce na drogach 
krajowych i autostradach ok. 190 km nawierzchni 
betonowych w technologii tradycyjnej, tj. z dyblami 

b

u

d

o

w

n

i

c

t

w

o

Polskie doświadczenia z betonowymi 

nawierzchniami bez szczelin 

poprzecznych

11 cm

23 cm

φ20 co 18 cm 

φ12 co 70 cm

0,7 m 

pręty podłużne

φ

20 co 18 cm

pręty poprzeczne 

φ12 co 70 cm 

połączenie prętów

na długości 0,7 m

65°

Rys. 1. Schemat lokalizacji 

zbrojenia w płycie

4,80 m

1,10 m

0,23 m

0,65 m

Rys. 2. Schemat rozmieszczenia bloków kotwiących nawierzchnię

fot. Michał Braszczyński

Fot. 1. Budowa nawierzchni 

o ciągłym zbrojeniu – układ 

zbrojenia

background image

budownictwo • technologie • architektura

i kotwami. Na autostradzie A4 w pobliżu Wrocławia 
w ramach modernizacji nawierzchni tej autostrady 
został ułożony doświadczalny odcinek z betonu o cią-
głym zbrojeniu, bez szczelin poprzecznych.
Podobny odcinek nawierzchni bez szczelin po-
przecznych o ciągłym zbrojeniu został ułożony na 
lotnisku w Lublinku koło Łodzi. 
 W artykule przedstawione zostaną polskie do-
świadczenia w budowie pierwszych odcinków eks-
perymentalnych nawierzchni betonowej bez szcze-
lin poprzecznych. 

2. Technologia modernizacji nawierzchni auto-

strady A4

W 2002 roku rozpoczęto modernizację autostrady 
A4 z Wrocławia do Krzywej (w kierunku zachod-
nim do granicy z Niemcami – długości ok. 100 
km), na której układana jest nawierzchnia betono-
wa. Stara nawierzchnia autostrady wybudowana w 
latach 30. ubiegłego wieku składała się z płyt be-
tonowych o grubości 20 cm, ułożonych na pod-
łożu gruntowym. Płyty te wyburzono i poddano re-
cyklingowi, a uzyskane kruszywo wbudowano do 
warstwy mrozoochronnej oraz podbudowy z chu-
dego betonu. 
Projektowana konstrukcja nawierzchni przedmioto-
wej autostrady jest następująca: 
–  beton cementowy, B40, grubości 27 cm, płyta 

betonowa dyblowana i kotwiona

–  geowłóknina
–  podbudowa, chudy beton, R = 6 – 9 MPa, gru-

bości 20 cm

–  warstwa mrozoochronna, grubości 30 cm
–  grunt stabilizowany cementem, R=1,5-2,5 MPa, 

grubości 15 cm.

Na poziomie warstwy mrozoochronnej wtórny mo-
duł powinien wynosić 150 MPa.
Powyższa  konstrukcja  zaprojektowana  jest  na 
trwałość zmęczeniową wynoszącą 30.000.000 
osi 115 kN. 
Wytrzymałość na rozciąganie przy zginaniu betonu 
cementowego wynosiła 5,5 MPa. Długości płyt wy-
noszą 5 m. W szczelinach poprzecznych zastoso-
wano dyble o średnicy 25 mm, długości 60 cm 
i rozstawie co 25 cm. Natomiast kotwy zastosowa-
no w szczelinach podłużnych. Były one wykonane 
ze stali żebrowanej i umiejscawiane co 1 m, ich 

średnica wynosiła 20 mm, długość 80 cm. Szcze-
liny cięto piłami mechanicznymi w takim okresie, 
kiedy wytrzymałość betonu nie osiągnęła jeszcze 
15 MPa. Szczeliny poprzeczne wypełniono ela-
stycznymi profilami, natomiast podłużne wypełnio-
no asfaltową masą zalewową. 

3. Pierwsze eksperymentalne odcinki 

o nawierzchni bez szczelin poprzecznych 

Przedstawiona w p. 2 technologia modernizacji 
autostrady A4 od Wrocławia do Krzywej jest ty-
pową stosowaną w światowej technice drogowej. 
Charakterystycznym elementem tej technologii są 
szczeliny poprzeczne, które są najsłabszym ele-
mentem nawierzchni. Obliczanie stanu naprężeń 
w płycie realizuje się dla przypadku jej obciążenia 
kołem samochodu zlokalizowanym na krawędzi. 
Na modernizowanym odcinku autostrady A4 wy-
budowano pierwszą w Polsce eksperymentalną na-
wierzchnię bez szczelin poprzecznym z zastosowa-
niem ciągłego zbrojenia. 
Nawierzchnię o ciągłym zbrojeniu zastosowano po-
między dwoma obiektami mostowymi na długości 
ok. 1100 m. Konstrukcja tej nawierzchni jest na-
stępująca: 
–  beton cementowy, B40, grubości 23 cm (do 

zbrojenia zastosowano pręty podłużne o śred-
nicy 20 mm w rozstawie co 18 cm oraz pręty 
poprzeczne o średnicy 12 mm i rozstawie co 70 
cm, ułożone pod kątem ok. 65°)

–  podbudowa, chudy beton, R = 6-9 MPa, gru-

bości 20 cm

–  warstwa mrozoochronna, grubości 35 cm
–  grunt stabilizowany cementem, R = 1,5 – 2,5 MPa, 

grubości 15 cm.

Na rys. 1 pokazano przekrój poprzeczny płyty z lo-
kalizacją zbrojenia.

Fot. 2. Budowa nawierzchni 

o ciągłym zbrojeniu – ukła-

danie betonu

Fot. 3. Widok czujników  

do pomiarów odkształceń

fot. Michał Braszczyński

background image

kwiecień – czerwiec 2007

Zastosowano zbrojenie podłużne ciągłe. Poszcze-
gólne pręty łączono na zakładkę w taki sposób, aby 
łączenie nie wystąpiło w jednej linii poprzecznej. 
Pręty poprzeczne układano pod kątem ok. 65° w 
rozstawie co 0,7 m. 
Szerokość jezdni wraz z pasem awaryjnym oraz 
opaskami wiodącymi wynosi 11 m. Zastosowano 
dwie szczeliny podłużne, które wypełniono masą 
zalewową. 

Na obu końcach odcinka na długości ok. 30 m za-
stosowano w rozstawie co ok. 4,8 m bloki żelbe-
towe o wysokości ok. 0,90 m (nie licząc grubości 
płyty) i szerokości 0,65 m.
Schemat rozmieszczenia bloków pokazano na rys. 
2. 
Wymienioną powyżej konstrukcję eksperymentalną 
zdecydowano się wybudować w celu zebrania do-
świadczeń jak będą się zachowywały te konstrukcje 
w polskich warunkach klimatycznych oraz utrzy-
maniowych. Prace budowlane prowadzono w paź-
dzierniku 2005 r. Po miesiącu na nawierzchni po-
jawiły się włoskowate pęknięcia poprzeczne, prze-
biegające przez całą szerokość nawierzchni w od-
stępie ok. 2-2,5 m. 
Na fot. 1, 2, 4 i 5 pokazano widok zbrojenia oraz 
sposób układania nawierzchni. 
Podobną nawierzchnię o ciągłym zbrojeniu zasto-
sowano na płycie postojowej lotniska w Lublinku 
koło Łodzi. 
Konstrukcja nawierzchni była następująca: 
–  nawierzchnia z betonu B40 o ciągłym zbrojeniu, 

grubości 22 cm (do zbrojenia zastosowano pręty 
podłużne o średnicy 18 mm, rozstawione co 15 
cm oraz pręty poprzeczne o średnicy 12 mm w 
rozstawie co 70 cm, ułożone pod kątem 65°)

–  warstwa poślizgowa z betonu asfaltowego 0/8, 

grubości 3 cm

–  podbudowa z betonu cementowego B15, gru-

bości 26 cm

–  stabilizacja gruntu cementem, R = 2,5 MPa, 

grubości 14 cm

–  warstwa odsączająca z pospółki
–  podłoże naturalne.
Nawierzchnia została ułożona w sierpniu 2005 
roku.

4. Prace badawcze na nawierzchniach betono-

wych 

Na budowanej autostradzie A4 o różnych konstruk-
cjach (płyty betonowe dyblowane i kotwione oraz 
nawierzchnia o ciągłym zbrojeniu) prowadzone są 
systematyczne badania. W tych dwóch rodzajach 
konstrukcji na etapie budowy zainstalowano sondy 
do pomiarów temperatur po grubości płyty (góra, 
środek i spód płyty) oraz czujniki do pomiarów od-
kształceń w betonie. 
Na fot. 3 pokazano widok czujników do pomiarów 
odkształceń.
Ponadto prowadzone są systematyczne (dwa razy 
w roku) badania nieniszczące betonu za pomocą 
sklerometrów oraz fal ultradźwiękowych. Również 
dwa razy w roku prowadzone są pomiary ugięć za 
pomocą FWD (Falling Weight Deflectometer). 
Pomiary ugięć wykonywane są w środku płyty (w 
przypadku nawierzchni tradycyjnej), pomiędzy spę-
kaniami poprzecznymi (w przypadku nawierzchni 
bez szczelin poprzecznych) oraz na krawędziach 
płyt lub przy spękaniach poprzecznych. Pomiary 
na krawędziach mają dać odpowiedź dotyczącą 
współpracy sąsiadujących płyt. 
Na rys. 3 pokazano model badanej konstrukcji na-
wierzchni wraz z naniesioną czaszą przemieszczeń, 
którą na podstawie obliczeń odwrotnych (back cal-
culation) wykorzystuje się do identyfikacji modu-
łów w modelu. 
Warstwa h

3

 jest płytą betonową (o skończonych 

E

1

, ν

1

W

0

E

2

, ν

2

E

3

, ν

3

W

1

W

2

h

1

h

2

h

3

q

a

Rys. 3. Model badanych 

nawierzchni wraz z czaszą 

przemieszczeń

5,0 m

U

2

0,1 m

5,0 m

U

0

0,17 m

U

1

U

2

U

0

U

1

q=1,7 MPa

~2,5 m 

U

2s

U

1s

~2,5 m 

Rys. 4. Schemat pomiaru 

ugięć na nawierzchniach 

przy krawędziach i pęk-

nięciach 

fot. Michał Braszczyński

Fot. 4. Budowa nawierzchni 

o ciągłym zbrojeniu – beton 

po ułożeniu

background image

budownictwo • technologie • architektura

wymagają wysokich nakładów na utrzymanie, po-
nieważ nie mają szczelin; jedzie się bardziej kom-
fortowo z powodu braku klawiszowania szczelin; 
oraz mają długi okres eksploatacji. 
Przedstawione w artykule pierwsze eksperymental-
ne odcinki w Polsce na nawierzchni drogowej i lot-
niskowej są obserwowane i diagnozowane. Wyniki 
badań związane z pomiarem temperatury oraz od-
kształceń zostaną przedstawione w dalszych pu-
blikacjach. 

prof. dr hab. inż. Antoni Szydło 

Instytut Inżynierii Lądowej 

Politechniki Wrocławskiej

Literatura 
1  AASHTO Guide for Design of Pavement Structu-

res. AASHTO, 1993, Guide for Design of Pavement 
Structures. Part II. Rigid Pavement, 1998 

2  Conception et dimensionnement des structures de 

chaussée. Guide technique. SETRA, LCPC, Paris 1994

3  A. Szydło, Statyczna identyfikacja parametrów mo-

deli nawierzchni lotniskowych. Prace Naukowe In-
stytutu Inżynierii Lądowej Politechniki Wrocławskiej, 
nr 45/1995

4  A. Szydło, Nawierzchnie drogowe z betonu cemento-

wego, Polski Cement, Kraków 2004 

5  Katalog Typowych Konstrukcji Nawierzchni Sztyw-

nych. GDDP, Warszawa 2001

wymiarach w planie) lub nawierzchnią bezdylata-
cyjną, warstwa h

2

 podbudową z chudego betonu, 

natomiast podłoże h

1

 stanowią tutaj warstwa mro-

zoochronna, grunt stabilizowany cementem oraz 
podłoże naturalne. 
Identyfikacja modułów (Ei) w modelu odbywała 
się za pomocą autorskiego programu CZUG [3]. W 
celu uzyskania poprawnych wartości ugięć wymu-
szano obciążenia w FWD 118 kN na płytę o śred-
nicy 30 cm. 
Na rys. 4 pokazano schemat pomiaru ugięć na na-
wierzchniach przy szczelinach poprzecznych oraz 
spękaniach poprzecznych.
Pomiary ugięć w środku płyty oraz pomiędzy spę-
kaniami poprzecznymi wykorzystywano do iden-
tyfikacji modułów, które potem były wykorzystywa-
ne do oceny trwałości zmęczeniowej nawierzchni. 
Natomiast pomiary ugięć na krawędziach i pęk-
nięciach poprzecznych wykorzystywano do oce-
ny współpracy płyt na krawędziach. Na rys. 5 po-
kazano stosunek ugięć na sąsiednich płytach dla 
nawierzchni tradycyjnej. Średnia wartość stosunku 
wynosi 0,89. 
Na rys. 6 pokazano stosunek ugięć na sąsiednich 
płytach pomiędzy spękaniami poprzecznymi w na-
wierzchni z ciągłym zbrojeniem. Średnia wartość 
stosunku wynosi 0,99. 
Doświadczenia angielskie [1] pokazują, że jeżeli 
stosunek jest w przedziale 0,8 do 1,0 – to jest 
pełna współpraca. Jeżeli w przedziale 0,1 do 0,2 
– oznacza to brak współpracy. Natomiast dla war-
tości od 0,2 do 0,8 oznacza, że istnieje częściowa 
współpraca. 
Stosunek ugięć jest mniejszy dla przypadku, gdy 
analizuje się nawierzchnie o ciągłym zbrojeniu. 
Oznacza to, że istnieje lepsza współpraca pomię-
dzy sąsiednimi powierzchniami nawierzchni roz-
dzielonymi pęknięciem. 
Lepsza współpraca oznacza mniejsze naprężenia 
w nawierzchni oraz brak klawiszowania sąsiednich 
powierzchni nawierzchni pomiędzy spękaniami. 
Podobne badania prowadzone są na nawierzchni 
lotniska w Łodzi. 
 
5. Podsumowanie 

Nawierzchnie betonowe o ciągłym zbrojeniu bez 
szczelin poprzecznych posiadają szereg zalet: nie 

0,00

0,20

0,40

0,60

0,80

1,00

1,20

25,5

26,0

26,5

27,0

27,5

28,0

28,5

29,0

29,5

30,0

odległości [km]

u

2

/u

1

0,00

0,20

0,40

0,60

0,80

1,00

1,20

30,0

30,1

30,2

30,3

30,4

30,5

30,6

30,7

30,8

30,9

odległości [km]

u

2

s/

u

1

s

Rys. 5. Stosunek ugięć sąsiednich krawędzi płyt

Rys. 6. Stosunek ugięć krawędzi płyt między spękaniami

fot. Michał Braszczyński

Fot. 5. Budowa nawierzchni o ciągłym zbrojeniu  

– wykonana nawierzchnia

background image

kwiecień – czerwiec 2007

Skąd ta budowa czerpie natchnienie i siłę żywotną? 
Otóż „budowa Świątyni Świętej Bożej Opatrzności 
nie jest budową jeszcze jednego kościoła, lecz jest 
Wotum Narodu Polskiego stanowiącym wypełnienie 
zobowiązania podjętego przez naszych Praojców 215 
lat temu, w stosunku do Najwyższego Boga, Pana 
Wszechświata w podziękowaniu za odzyskaną Wol-
ność i Konstytucję 3 Maja. Do tej historycznej in-
tencji dziękczynnej obecnie dołączyły bardziej współ-
czesne; za w pełni Odzyskaną Suwerenność naszej 
Ojczyzny, Pontyfikat Wielkiego Polaka – Ojca Świę-
tego Jana Pawła II oraz za Zjednoczenie Europy” [1].
Koncepcja budowy Świątyni Opatrzności Bożej na-
rodziła się w dwa dni po uchwaleniu Konstytucji 
3 Maja w 1791 r., gdy Sejm Czteroletni podjął 
uchwałę o wzniesieniu tego obiektu jako wyrazu 
dziękczynienia za uchwalenie Konstytucji.

Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 23 paź-
dziernika 1998 r. podjął uchwałę, w której wyraził 
uznanie dla inicjatywy prymasa Polski kardynała 
Józefa Glempa wzniesienia w Warszawie Świątyni 
Opatrzności Bożej. W uchwale przypomniano, że 
17 marca 1921 r. Sejm Ustawodawczy II RP od-
nowił zobowiązanie Sejmu Czteroletniego, lecz nie-
stety przyjętej wówczas ustawy nie zdołano wy-
konać. Sejm III RP uważa, że śluby złożone przed 
dwustu laty naród powinien pilnie wypełnić.
Podczas wizyty w Polsce, 13 czerwca 1999 r., Oj-
ciec Święty Jan Paweł II poświęcił kamień węgiel-
ny pod budowę świątyni. W dniu 2 maja 2002 r. 
podczas uroczystości wmurowania kamienia wę-
gielnego jako „dar ołtarza został złożony Różaniec 
wykonany z kul armatnich. Wieńczy go Krzyż War-
szawski, który stał kiedyś w kaplicy zamkowej. Ta 
nietypowa przemiana narzędzia śmierci w oręż 
modlitwy symbolizuje pokój. Jest także swoistym 
apelem o zaprzestanie wszelkich walk zbrojnych 
na świecie i rozwiązywanie wszelkich konfliktów 
drogą rozmów” [1].
Realizacja budowy świątyni opiera się na projekcie 
wykonawczym przygotowanym przez pracownię ar-
chitektoniczną „Szymborski & Szymborski” Spółka 
Jawna oraz specjalistyczne biura branżowe – kon-
strukcyjne i instalacyjne. Na rys. 1 przedstawiono 
wizualizację świątyni od zewnątrz, zaś na rys. 2 
– wizualizację wnętrza świątyni. Świątynia wzno-
szona jest na terenie Wilanowa Zachodniego, gdzie 
stanowić będzie dominantę wysokościową nowo 
powstającego miasteczka Wilanów.
W latach 2002-2004 zrealizowano w stanie su-
rowym – w monolitycznej konstrukcji żelbetowej 
–  kościół  dolny,  mieszczący  m.in.  sepultorium 
oraz kaplicę, w której odbywają się nabożeństwa. 

b

u

d

o

w

n

i

c

t

w

o

Budowa Świątyni Świętej Bożej 

Opatrzności w Warszawie

Od kilku lat problem budowy Świątyni Świętej Bożej Opatrzności 

w Warszawie przewija się sporadycznie przez prasę, radio 

i telewizję. Podawane są do wiadomości publicznej informacje 

wyrywkowe, niepełne, niedające właściwego obrazu realizacji tego 

dzieła. Najczęściej są to informacje tego typu, że np. Sejm RP 

przyznał na budowę świątyni z budżetu państwa 20 mln złotych  

(rok 2006) czy też 40 mln złotych (rok 2007), że wbrew woli 

zmarłego, pochowano tam księdza poetę Jana Twardowskiego. 

Informacje te nie sprzyjają tworzeniu klimatu korzystnego dla 

budowy świątyni w społeczeństwie polskim. A mimo to – od dnia 

wmurowania kamienia węgielnego pod budowę w dniu 2 maja 2002 

roku – budowa ta stale rośnie i rozwija się w oczach. Wszystko 

wskazuje na to, że jej stan surowy będzie ukończony w najbliższych 

2-3 latach.

Rys. 1. Wizualizacja świątyni od zewnątrz

background image

budownictwo • technologie • architektura

Obecnie realizowana jest część nadziemna świą-
tyni, obejmująca trzy podstawowe ustroje kon-
strukcyjne: nawę główną, pylony wraz z kaplicami 
oraz mosty, zaprojektowane w monolitycznej kon-
strukcji żelbetowej. 
Na rys. 3 przedstawiono aktualny, po korektach 
autorskich, przekrój poprzeczny świątyni. Jest to 
obiekt jednoprzestrzenny na planie krzyża greckiego 
o wymiarach 84,0 x 84,0 m i wysokości 68,37 m 
w stosunku do poziomu parteru (75,55 m do gór-
nego poziomu krzyża), całkowicie podpiwniczony. 
Poziom parteru ma rzędną – 0,55 m. 
Nawa główna świątyni ma ustrój konstrukcyjny ra-
mowo-płytowy rozparty na rzucie koła o średnicy 
68,0 m. Ramy rozmieszczone są na obwodzie 
w rytmie kątowym, w ilości 26 sztuk. Do ich wy-
konania zaprojektowano specjalną stalową kon-
strukcję  rusztowania  podporowego.  Słupy  we-
wnętrzne ram o przekroju prostokątnym b=80 
cm, h=180÷411 cm, utwierdzone w płycie fun-
damentowej, są połączone w poziomie +59,20 m 
skrzynkowym pierścieniem kopuły. 
Dodatkowo są one stężone w poziomie +26,42 m 
pierścieniem  wewnętrznym  w  kształcie  zaokrą-
glonego trójkąta, między poziomami +26,42 m i 
+34,12 m – pierścieniem pochylonym o grubości 
40 cm rozpartym między słupami oraz na poziomie 
+37,33 m – pierścieniem obwodowym o przekroju 
53x320 cm stanowiącym oparcie kopuły. Słupy ze-
wnętrzne ram o przekroju 80x80 cm i wysokości 
28,0 m stanowiące obrys nawy bocznej utwierdzo-
ne są w płycie fundamentowej i połączone w po-
ziomie +24,12 m obwodowym pierścieniem ze-
wnętrznym w kształcie litery L. Z uwagi na dużą 
smukłość są one w poziomie parteru do wysokości 
10,05 m usztywnione ścianką o grubości 20 cm.
Muzeum im. Jana Pawła II, na które przeznaczone 
są środki budżetowe przyznane przez Sejm RP (w 
roku 2006 i w roku 2007 też nieprzekazane na 
konto budowy), przebiega obwodowo nad nawą 
boczną świątyni na poziomie +26,42 m. Płyta 
dolna o grubości 25 cm wsparta jest na ryglach 
ram głównych. Ściany obwodowe muzeum o gru-
bości 30 cm dźwigają stropodach o konstrukcji 
płytowo-żebrowej. Płyta o grubości 25 cm wspie-
ra się na usytuowanych promieniście podciągach o 
przekroju 60x70 cm. 
Nawa główna świątyni zawiera również inne ele-
menty jak: zakrystię, chór, ścianę pochyłą ołtarza 
nad stropem prezbiterium, kopułę nad nawą główną 
z jednopowłokowej powłoki żelbetowej o grubości 
15 cm i średnicy dołem 26,70 m i taras widokowy 
na poziomie +32,92 m. Elementy te nie będą tutaj 
szczegółowo omówione. Wejścia do świątyni osło-
nięte są masywnymi ścianami o grubości 80 cm 
w kształcie fali, połączonymi w poziomie stropu mu-
zeum obwodowym wieńcem zewnętrznym.
Pylony narożne, pełniące funkcję trzonów komuni-
kacyjnych dla muzeum mają przekrój kwadratowy 
o wymiarach zewnętrznych 4,80x4,80 m. Ich wy-
sokość wynosi 26,72 m do spodu rygli (mostów) 
i 31,53 m – do ich górnej krawędzi, grubość ścian 
zewnętrznych 40 cm. Mieszczą one schody żelbe-
towe, szyby windowe oraz sale projekcyjne w po-
ziomie muzeum. Ściany kaplic zewnętrznych po-
łączone są z przeciwległymi ścianami pylonów na-
rożnych stropodachem w poziomie +12,24 m.

Mosty  między  pylonami  są  łącznikami  o  prze-
kroju  skrzynkowym  i  wymiarach  zewnętrznych 
4,80x4,81 m. Ściany pionowe o grubości 40 cm 
połączone  są  płytą  dolną  i  płytą  stropodachu, 
o grubościach 25÷40 cm. Mosty te połączone 
z wierzchołkami pylonów tworzą potężne rygle ram 
portalowych, nadających budowli świątyni monu-
mentalny charakter. Tworzą one razem ze scho-
dami wejściowymi z trzech dziedzińców: Ojczyzny, 
Chwały i Ludu Bożego rodzaj propylejów – bram 
wejściowych do świątyni. Czwarty dziedziniec, za 
prezbiterium świątyni – to dziedziniec Życia.
Przy realizacji nadziemnej części świątyni zasto-
sowano wiele nowoczesnych technik i technologii 
oraz przeprowadzono liczne analizy i badania za-
stosowanych materiałów, zwłaszcza betonu. Po-
niżej omówiono kilka z nich.

1) Skład betonu projektowanego

W konstrukcji części nadziemnej świątyni zastoso-
wano betony dwóch klas C40/50 – dla głównych 
elementów konstrukcyjnych i C 35/45 – dla ele-

Rys. 2. Wizualizacja Świą-

tyni od wewnątrz 

Rys. 3. Przekrój poprzeczny 

Świątyni

background image

kwiecień – czerwiec 2007

mentów drugorzędnych. Obie klasy betonu są dość 
wysokie, ze względów trwałościowych. Zgodnie 
z normą PN-B-06265:2004 [2], stanowiącej kra-
jowe uzupełnienie do normy PN-EN 206-1:2003 
„Beton” [3], mamy tu głównie korozję spowodowa-
ną karbonatyzacją. Elementy żelbetowe świątyni, 
z uwagi na umiarkowaną – a w okresie zimowym 
nawet dużą – wilgotność środowiska, zaliczono do 
klasy ekspozycji XC3. Minimalna klasa betonu wy-
nosi wówczas C 20/25.
Niemniej jednak, z uwagi na fakt, że budowa świą-
tyni rozłożona jest w czasie, większość elementów 
konstrukcyjnych będzie przez okres kilku lat wysta-
wiona zimą na agresywne oddziaływanie zamraża-
nia/odmrażania bez stosowania środków odladzają-
cych. Dla poziomych powierzchni betonowych na-
rażonych na deszcz i zamarzanie, czyli klasy eks-
pozycji XF3 [2], wymagana jest minimalna klasa 
betonu C 30/37 oraz minimalna zawartość cemen-
tu 320 kg/m

3

. Beton powinien być napowietrzony 

(min. 4%) lub powinna być sprawdzona odpowied-
nią metodą jego odporność na zamrażanie/odmraża-
nie. Dla warunków budowy przyjęto, że jest to rów-
noważne mrozoodporności F100, badanej metodą 
bezpośrednią wg normy PN-88/B-06250 [4].
Równocześnie, z uwagi na monumentalny charak-
ter budowli, przyjęto wyższe niż ww. wymieniona 
klasa betonu C 30/37. Początkowo chciano tę kla-
sę podwyższyć nawet do C 50/60 – dla elementów 
głównych, ale zrezygnowano z tego po analizie ilo-
ści minimalnego zbrojenia przypowierzchniowe-
go, z uwagi na zarysowanie. Od elementów be-
tonowych świątyni żąda się bowiem, aby ich po-
wierzchnie zewnętrzne były pozbawione rys lub 
aby powstałe rysy skurczowe czy termiczne mia-
ły szerokość mniejszą niż w

lim

=0,3 mm. To zaś im-

plikuje wysoki stopień zbrojenia konstrukcyjnego 
w strefie przypowierzchniowej, który jest m.in. li-
niową funkcją wytrzymałości średniej betonu na 
rozciąganie. Ta zaś wynosi [5] f

ctm

 = 4,1 MPa – dla 

betonu klasy C 50/60 i f

ctm

 = 3,5 MPa – dla be-

tonu klasy C 40/50. Obniżając zatem klasę be-
tonu z C 50/60 do C 40/50, uzyskujemy 15% ob-
niżkę koniecznego konstrukcyjnego zbrojenia przy-
powierzchniowego.
Kolejnymi elementami, które należało uwzględ-
nić w składzie betonu projektowanego, były rodzaj 
zastosowanego cementu, rodzaj kruszywa, rodzaj 
zastosowanych dodatków i domieszek oraz kon-
systencja i sposób zagęszczania betonu.

• Rodzaj cementu

Większość elementów świątyni są to elementy o 
średniej masywności o module powierzchniowym 

2 < m < 5 [m

-1

], dla których bardzo istotnym jest 

ich samoocieplenie pod wpływem ciepła hydratacji 
cementu. Stąd też, dla uniknięcia zbyt dużego sa-
monagrzewu i zbyt dużych przypowierzchniowych 
gradientów temperatury należało zastosować ce-
ment o obniżonym cieple hydratacji. Wymogów 
tych nie spełniał pierwotnie proponowany cement 
portlandzki CEM I 42,5 R, ani też cement hutniczy 
CEM III/A 32,5 N. Ten pierwszy z cementów miał 
za duże ciepło hydratacji, rzędu Q

7

 = 370 kJ/kg, 

natomiast ten drugi miał niskie ciepło hydratacji, 
rzędu Q

= 250 kJ/kg, ale należało z niego zre-

zygnować z uwagi na niepewną mrozoodporność 
oraz konieczność szczególnej pielęgnacji przy be-
tonowaniu w okresie chłodów, co na budowie świą-
tyni, przy wysokości ram nawy głównej wynoszącej 
59,20 m, jest trudne do realizacji. Wobec niewiel-
kiej gamy cementów, które oferował producent mie-
szanki betonowej, ostatecznie zdecydowano się na 
zastosowanie w omawianych betonach:
–  w tzw. recepturze letniej – mieszaniny cemen-

tów CEM I 42,5 R i CEM III/A 32,5 N, o propor-
cji 1:1. Mieszanina ta daje cement o właściwo-
ściach zbliżonych do cementu portlandzkiego z 
dodatkami CEM II/B-S 42,5 N, uznanego przez 
zespół specjalistów z zakresu technologii beto-
nu (na naradzie w Krakowie, w maju 2005 r. 
– fot. 1) jako właściwy do celów związanych z 
budową świątyni. Cement ten zawiera 21÷35% 
granulowanego żużla wielkopiecowego, pod-
czas gdy zawartość tego żużla w mieszaninie 
jw. wynosi 18÷32,5%, a więc podobnie jak w 
CEM II/B-S 42,5 N. Cement taki charakteryzu-
je się wystarczającą wytrzymałością wczesną i 
po 28 dniach, umiarkowanym ciepłem hydra-
tacji (Q7 ≈ 300 kJ/kg), możliwością stosowania 
w warunkach obniżonych temperatur oraz za-
pewnia uzyskanie jasnego koloru powierzchni 
betonu. Jest to jeden z wymogów tzw. betonu 
architektonicznego, zastosowanego przez pro-
jektantów świątyni

–  w tzw. recepturze zimowej – cementu portlandz-

kiego CEM I 42,5 R, umożliwiającego prowa-
dzenie robót betonowych przy obniżonych tem-
peraturach otoczenia t

z

=5≥15°C, a nawet w 

okresie ujemnych temperatur t

z

 <0°C, pod wa-

runkiem że temperatura wyjściowa mieszanki 
betonowej t

co

 jest rzędu 10÷15°C.

Recepturę zimową można stosować dla elementów 
żelbetowych o grubości zastępczej e

z

 do 30 cm 

włącznie w warunkach letnich (temperatura śred-
niodobowa t

z

 ≥15°C) i należy stosować dla elemen-

tów o grubości zastępczej e

z

 do 40 cm włącznie w 

warunkach jesienno-zimowo-wiosennych, gdy tem-
peratura średniodobowa wynosi t

z

<15°C, z uwaga-

mi jak wyżej. W warunkach zimowych temperatura 
wyjściowa mieszanki musi tu być wyższa od 15°C.
Pozostałe elementy konstrukcyjne należy trakto-
wać jako masywne i niezależnie od pory roku na-
leży stosować do nich mieszankę betonową wg 
receptury letniej, tzn. na mieszaninie cementów 
CEM I 42,5 R i CEM III/A 32,5 N w stosunku 1:1. 
W warunkach zimowych (t

z

<0°C) temperatura wyj-

ściowa mieszanki musi tu być większa od 10°C.
Warunki powyższe zostały sprecyzowane po dokona-
niu symulacji komputerowych, dodatkowych obliczeń 
termicznych oraz doświadczalnych pomiarów roz-

Fot. 1. Narada w Politech-

nice Krakowskiej nad pro-

blemami technologii  

betonów stosowanych  

do wzniesienia świątyni

fot. K

azimierz Flaga

background image

budownictwo • technologie • architektura

kładu temperatury wewnątrz betonowych elementów 
pod wpływem wydzielonego ciepła hydratacji cemen-
tu. Przykładowo elementami o grubości zastępczej 
e

z

=   ≤ 40 cm są ściana czy płyta o grubości do 

40 cm oraz słupy o przekroju do 60 x 120 cm. Słu-
py skrajne nawy bocznej mają przekrój 80x80 cm i  
e

z

 = 0,40 m, a  więc latem należy do 

nich stosować recepturę letnią, a w okresie jesienno-
zimowo-wiosennym recepturę zimową.

• Rodzaj kruszywa
Z uwagi na wysoką klasę betonu oraz konieczność za-
pewnienia małych odkształceń sprężystych oraz od 
skurczu i pełzania betonu należało zastosować kru-
szywo dające wysoki moduł sprężystości betonu. Taki 
postulat spełniają kruszywa łamane, bazaltowe lub 
granitowe. Dla poprawy urabialności mieszanek beto-
nowych zdecydowano się – z uwagi na wysoki stopień 
nasycenia przekrojów zbrojeniem – na zastosowanie 
mieszaniny kruszyw łamanych i otoczakowych, w pro-
porcji 1:1, o maksymalnym uziarnieniu do 16 mm.

• Rodzaj dodatków i domieszek
Dla poprawy urabialności i spoistości mieszanek 
betonowych zastosowano w nich dodatek 20% po-
piołów lotnych krzemionkowych, w stosunku do 
masy cementu. Dodatek ten zmniejsza ciepło hy-
dratacji mieszanki, zwiększa odporność na agresję 
chemiczną oraz zwiększa bezpieczeństwo w kon-
taktach spoiwa z kruszywami reaktywnymi. Po-
nadto dodatek ten działa również tak, jak gdyby w 
recepturze zimowej dodano do ilości cementu CEM 
I 42,5 R dodatek spoiwa [3] o wartości 0,4x0,2 
C=0,08 C, czyli 8%.
Dla upłynnienia mieszanek betonowych dodawa-
ny jest superplastyfikator w ilości 1,50% w sto-
sunku do masy cementu oraz plastyfikator w ilości 
0,50% masy cementu. Środki te dają również lek-
kie napowietrzenie mieszanki betonowej na pozio-
mie 2,0÷2,5%.

• Konsystencja mieszanek betonowych
Z uwagi na duże nasycenie przekrojów zbrojeniem 
oraz trudnościami z wgłębnym zagęszczeniem wy-

sokich  elementów  konstrukcyjnych  (ścian,  słu-
pów) zastosowano konsystencję mieszanki S3/S4. 
Konsystencja S3 – wg [3] oznacza opad stożka 
100÷150 mm, co wg dawnego określenia [4] od-
powiada konsystencji od półciekłej do ciekłej. Po-
dobnie  konsystencja  S4  oznacza  opad  stożka 
160÷210 mm, a więc wg dawnego określenia jest 
to konsystencja bardzo ciekła. W zaprojektowanych 
recepturach mieszanek betonowych przyjęto opad 
stożka 160 mm oraz beton wibrowalny.

• Zagęszczanie mieszanek betonowych
Początkowo przewidywano do wzniesienia elemen-
tów głównych części nadziemnej świątyni zastoso-
wanie mieszanek betonowych samozagęszczalnych 
oraz tzw. betonu architektonicznego. Przeprowadzo-
no na tę okoliczność badania poligonowe w skali 
naturalnej na 3 elementach badawczych o przekro-
ju 0,80x1,80 m (analogicznym do przekroju słupów 
wewnętrznych ram świątyni) i wysokości 2,50 m. 
Badania te szczegółowo opisano w artykule [6].
W wyniku tych badań:
–  zrezygnowano z zastosowania białego cementu 

w tzw. betonie architektonicznym do wykonania 
ram nośnych nawy głównej z uwagi na jego bar-
dzo dużą termikę. Cement ten zastąpiono ce-
mentem CEM II/B-S, lub cementem równoważ-
nym (mieszanina cementów CEM I i CEM III/A),

–  zdecydowano o zastosowaniu betonu wibrowalne-

go o konsystencji ciekłej, zamiast betonu samoza-
gęszczalnego z uwagi na rozwarstwianie się beto-
nu samozagęszczalnego w elementach pionowych 
przy górnych powierzchniach kolejnych warstw, 
przejawiające się wypływaniem na wierzch ciekłej 
zaprawy bez ziaren kruszywa grubego.

Niezależnie od tych badań wykonano z betonu 
samozagęszczalnego SCC klasy C 40/50 jeden z 
głównych elementów konstrukcyjnych (tzw. most) 
w przyległym do świątyni Domu Parafialnym. Pró-
ba ta wypadła bardzo pomyślnie [6].

• Receptury betonu projektowanego
Po uwzględnieniu wszystkich wyżej wymienionych 
uwarunkowań, ostateczne receptury betonów pro-

fot. Michał Braszczyński

background image

kwiecień – czerwiec 2007

jektowanych, opracowane przez producenta be-
tonu i stosowane do budowy części nadziemnej 
świątyni, przedstawiają się następująco (tabl. 1).

2) Samoocieplenie betonów w elementach kon-

strukcyjnych

Większość elementów konstrukcyjnych świątyni są 
to elementy o średniej i dużej masywności. Jako 
miarę przyjęto tu tzw. moduł powierzchniowy ele-
mentu [7]:

   

m =   [m

-1

(1)

gdzie: 
F  – zewnętrzna powierzchnia elementu, przez któ-

rą odbywa się wymiana ciepła i wilgoci z oto-
czeniem [m

2

]

V  – objętość elementu [m

3

].

Elementy o m ≤ 2 [m

-1

] zaliczamy do masywnych, 

zaś o 2 < m < 15 [m

-1

] – do elementów o śred-

niej masywności. W myśl tej definicji, stropy o gru-
bości 25 cm mają moduł m = 8,0 m

-1

, ściany o 

grubości 30 cm – m = 6,67 m

-1

, ściany o grubości 

40 cm – m = 5,0 m

-1

, ściany o grubości 80 cm 

–  m = 2,5 m

-1

,  słupy  o  przekroju  80x80  cm 

– m = 5,0 m

-1

, słupy w części dolnej o przekroju 

0,80x1,80 m – m = 3,61 m

-1

, słupy w części gór-

nej o przekroju 0,80x4,11 m – m = 2,99 m

-1

.

Z literatury wiadomo, że tzw. samoocieplenie betonu 
pod wpływem ciepła hydratacji cementu wynosi:
–  dla elementów masywnych – 

 =30÷50 K,

–  dla elementów o średniej masywności  

 

– 

 =5÷30 K

W środku elementów masywnych powstają tzw. 
adiabatyczne warunki tężenia (bez wymiany ciepła 
z przyległymi warstwami betonu), dla których sa-
moocieplenie (tzw. adiabatyczne) wynosi:

   

D

 t

ad

 = 

 

(2)

gdzie:
C  – ilość cementu w 1 m

3

 betonu, kg

Q

∞ 

– ilość ciepła hydratacji cementu, jakie wydzie-

li się w całym okresie procesu dojrzewania be-
tonu, kJ/kg

c  – ciepło właściwe betonu, kJ/kg·K; można przyj-

mować c = 0,96 kJ/kg·K,

g

c

 – gęstość objętościowa betonu, kg/m

3

.

Licząc z powyższego wzoru (2), uzyskalibyśmy dla 

elementów masywnych (m 

 2,0 m

-1

) i podanego 

w tabl. 1 składu betonu projektowanego (dla kla-
sy C 40/50):
–  dla receptury letniej (Q

 = 360 kJ/kg)

   

D

 t

ad

 = 

 = 60,4 K

-  dla receptury zimowej (Q

 = 420 kJ/kg)

   

D

 t

ad

 = 

 = 70,4 K.

Dla betonu klasy C 35/45 wartości te byłyby mniej-
sze i wyniosłyby odpowiednio 57,8 K oraz 67,5 K. 
Są to samoocieplenia bardzo wysokie, groźne dla 
elementów konstrukcyjnych z punktu widzenia za-
rysowań termicznych.
Jak wynika z powyższych obliczeń, moduł po-
wierzchniowy  większości  elementów  kon-
strukcyjnych  świątyni  mieści  się  w  granicach 
3,0 

≤ 

≤ 

5,0  [m

-1

].  Dla  takich  elementów,  o 

średniej masywności, nie dochodzi w zasadzie do 
powstania w ich wnętrzu adiabatycznych warun-
ków tężenia, gdyż począwszy od pewnego momen-
tu 

t

 (po tzw. szoku termicznym – w 1÷2 doby po 

zaformowaniu – por. [6], [8]) ujawnia się już od-
prowadzanie ciepła z wnętrza elementu przez jego 
powierzchnie zewnętrzne i rzeczywiste samoocie-
plenie będzie mniejsze niż powyżej obliczone.
Dla elementów o 3,0 

≤ 

≤ 

5,0 [m

-1

] można do 

wzoru (2), zamiast Q

 wstawić Q(

t

) = 0,7 Q

 [8] 

i wówczas uzyskuje się wartości 

D

t

sam

 bliskie rze-

czywistości. Przyjmując takie założenia, uzyskuje 
się następujące maksymalne wartości samoocie-
plenia:
–  dla receptury letniej
 

D

t

sam

  = 

42,3 K (beton C 40/50),

 

D

t

sam

  = 

40,5 K (beton C 35/45),

–  dla receptury zimowej
 

D

t

sam

  = 

49,3 K (beton C 40/50),

 

D

t

sam

  = 

47,3 K (beton C 35/45).

Biorąc pod uwagę temperaturę wyjściową mie-
szanki w okresie letnim na poziomie t

co

 = 20°C 

oraz w okresie zimowym t

co

 = 10÷15 K ozna-

cza to możliwość maksymalnego nagrzania be-
tonu  w  pierwszych  dniach  dojrzewania  w  ele-
mentach o 3,0 

 m < 5,0 [m

-1

] do temperatury 

 = 60÷62°C latem oraz 

 = 57÷64°C – w 

okresie jesienno-zimowo-wiosennym.
W recepturze betonu projektowanego założono 
max. temperaturę w okresie samoocieplenia się be-
tonu na poziomie 

 = 60°C. Jak widać obie re-

ceptury spełniają w zasadzie to założenie. Ponadto 
z obliczeń powyższych wynika jasno konieczność 
zróżnicowania receptur mieszanek na letnią i zimo-
wą, a tym samym zróżnicowania w nich rodzaju 
zastosowanych cementów.
W celu sprawdzenia poprawności wyżej przed-
stawionych obliczeń przeprowadzono w labora-
torium dostawcy betonu odpowiednie symulacje 
komputerowe i badania. Wykazały one, że na za-
stosowanej w recepturze letniej mieszaninie ce-
mentów CEM I 42,5 R (50%) + CEM III/A 32,5 N 
(50%) + popiół lotny (20% m.c) i określonej ba-
daniami kaloryczności spoiwa, dla słupa o prze-
kroju 80x80 cm (m = 5,0 m

-1

), z betonu C 35/45, 

przy t

co

 = 22°C i t

z

 = 15÷25°C, maksymalna tem-

peratura w środku elementu wyniosła 

= 54°C 

Tablica 1.

Receptury betonu projekto-

wanego dla budowy części 

nadziemnej świątyni

(receptury letnie)

Lp.

Nazwa składnika

Jednostka

Ilość składnika

Beton C 

35/45

Beton C 

40/50

1
2
3
4
5
6
7
8
9

Cement I 42,5 R
Cement III/A 32,5 N/LH/HSR/NA
Piasek 0-2 mm
Żwir 2-16 mm
Grys 8-16 mm
Popiół lotny
Woda
Superplastyfikator
Plastyfikator

kg
kg
kg
kg
kg
kg
kg
kg
kg

182
182
623
556
569

73

166

6,56
2,19

190
190
616
552
562

76

166

6,84
2,28

Razem

kg

2360

2361

W/C

0,46

0,44

Punkt piaskowy kruszywa

35,6%

35,6%

Uwagi:
1) Żwir 2/16 mm składa się w 60% z frakcji 2/8 mm oraz w 40% z frakcji 2/16 mm.
2) W recepturze zimowej zamiast mieszaniny cementów CEM I i CEM III/A zastosowano ce-
ment CEM I 42,5 R w ilościach odpowiednio 364 kg/m

3

 (beton klasy C 35/45) i 380 kg/m

3

 

(C 40/50).

background image

budownictwo • technologie • architektura

(po  20  h  od  momentu  zaformowania).  Szcze-
gółowe pomiary przeprowadzone na budowie w 
dniach 14÷19 czerwca 2006 r. wykazały dla ta-
kiego słupa temperaturę maksymalną 

 = 57°C 

(po 21 h od zaformowania) – przy t

co

 = 25°C i  

t

= 14÷36°C. 

Podobne  symulacje  przeprowadzone  dla  ścia-
ny o grubości 60 cm (m = 3,33 m

-1

) wykazały 

 = 58°C (po 27 h od momentu zaformowania) 

– rys. 4, przy t

co

 = 22°C i t

z

 = 15÷25°C. Dla 

ściany o grubości 80 cm (m = 2,5 m

-1

) uzyskano 

 = 62°C (po 30 h od momentu zaformowania), 

przy analogicznych wartościach t

co

 i t

z

.

Wszystkie te badania i symulacje potwierdzają pra-
widłowość przeprowadzonych w niniejszym arty-
kule obliczeń i szacunków.
Drugim ważnym zagadnieniem związanym z ter-
miką zastosowanych betonów w elementach o ma-
sywności m = 2,5÷5,0 m

-1

 było zapewnienie, aby 

średni gradient temperatury w przekroju nie prze-
kroczył wartości 

 t ≤ 20 K/m, co warunkuje 

niegenerowanie się rys termicznych w strefach 
przypowierzchniowych w młodym betonie. Zagad-
nienie to jest ściśle związane z rozkładem tempe-
ratury wewnątrz nagrzewającego się przekroju, ten 
zaś z samoociepleniem się betonu i szybkością od-
prowadzania ciepła z jego powierzchni zewnętrz-
nych. Ta zaś zależy od rodzaju deskowania, warto-
ści temperatury zewnętrznej t

z

 oraz prędkości wia-

tru. Zagadnienie to jest obszernym tematem, który 
dla potrzeb budowy został rozwiązany, ale nie bę-
dzie tu szerzej rozwinięty. Okazało się ono być bar-
dzo ważne przy betonowaniu w okresie zimowym, 
przy ujemnych temperaturach zewnętrznych, gdzie 
należało zachować równowagę między temperaturą 

 a temperaturą wyjściową mieszanki betonowej 

t

co

. Zalecono tu monitorowanie rozkładu tempera-

tury w przekroju, w celu uniknięcia niekorzystnych 
zarysowań przypowierzchniowych – rys. 5.

3) Skurcz betonu w elementach konstrukcyjnych

Kolejnym ważnym zagadnieniem, które wywiera 
wpływ na konstruowanie świątyni i zbrojenie jej 
elementów nośnych, jest skurcz betonu. Normowe 
wartości odkształceń skurczowych są dość znacz-
ne i wynoszą, dla średniej wilgotności względnej 
powietrza RH = 65% [5]:
–  dla betonu C 40/50 – e

cs,∞

 = 0,47‰,

–  dla betonu C 35/45 – e

cs,∞

 = 0,48‰.

Odkształcenia  te  są  znacznie  większe  od  wy-
dłużalności  granicznej  betonu  zbrojonego 

 = 0,10÷0,15‰.

Skurcz ten może wywołać duże naprężenia rozciąga-
jące w betonie elementów konstrukcyjnych. Napręże-
nia te, jak wiadomo [7], mogą występować jako: 
–  wymuszone przez więzy zewnętrzne elementu
–  wymuszone przez więzy wewnętrzne (opór zbro-

jenia)

–  własne, wywołane przez istniejące w przekroju 

nieliniowe, niestacjonarne pola wilgotności.

W przedmiotowej świątyni wszystkie te trzy ro-
dzaje naprężeń mają duże znaczenie. Nawa głów-
na jest bowiem założona na rzucie kolistym i ma 
dużo elementów konstrukcyjnych w formie pier-
ścieni stężających, stropów, ścian i balustrad bie-
gnących obwodowo, które w wyniku oparcia po-
ziomego o sztywne ramy główne, są osiowo lub 

mimośrodowo rozciągane. Wymagają one zatem 
konstrukcyjnego zbrojenia rozciąganego w całym 
przekroju poprzecznym. Nie dotyczy to tych ele-
mentów, głównie ścian, które są zdylatowane. Na-
tomiast większość elementów poziomych biegnie 
nieprzerwanie na obwodzie budynku i zdecydo-
wano się ich nie dylatować. W elementach tych, 
na ogół mocno zbrojonych, dochodzą jeszcze do-
datkowe rozciągania w betonie od oporu przeciw 
skurczowi – wkładek zbrojeniowych.
W wolno stojących elementach pionowych (słupy 
i częściowo rygle ram głównych) dominującymi są 
naprężenia własne, które generują duże napręże-
nia rozciągające w strefach przypowierzchniowych 
tych elementów. Stąd też strefy te wymagają nie-
jednokrotnie zastosowania dodatkowego zbrojenia 
konstrukcyjnego, przeciwskurczowego. Zbrojenie 
to w początkowym okresie pracy konstrukcji (kilka 
dni po zabetonowaniu) pracuje na rozciąganie od 
własnych naprężeń termicznych, spowodowanych 
samonagrzewem betonu. Później, po zaniku tych 
naprężeń i po rozdeskowaniu elementów, może 
ono skutecznie przenosić własne skurczowe na-
prężenia rozciągające.
Sposób  obliczania  ilości  skrośnego  lub  przypo-
wierzchniowego zbrojenia przeciwskurczowego jest 
podobny. Zakłada się w nim, że niezależnie od me-
chanizmu powstania naprężeń rozciągających od 
skurczu w betonie, zawsze przekraczają one war-
tość wytrzymałości średniej betonu na rozciąganie 
f

ctm

. Zbrojenia w strefie przekroczonych naprężeń  

f

ctm

 – o polu powierzchni A

ct

 – należy dać tyle (A

ss

aby przeniosło ono bryłę naprężeń rozciągających  

Rys. 4. Symulacja kompu-

terowa rozwoju temperatury 

w środku ściany o grubości 

60 cm z betonu C 35/45

Rys. 5. Wyniki monitoringu 

przebiegu temperatury 

wewnątrz słupów głów-

nych ramy o przekroju 

0,80x1,80 m, przeprowa-

dzonego w dniu  

18 stycznia 2007 r.

background image

0

kwiecień – czerwiec 2007

Z

c

 = A

ct

·f

ctm

, bez przekroczenia charakterystycznej 

granicy plastyczności stali f

yk

. Gwarantuje to kontrolę 

nad szerokością rozwarcia rys skurczowych, przy gra-
nicznej szerokości ich rozwarcia w

lim

 zazwyczaj nie-

możliwe jest wykorzystanie w stali – w momencie za-
rysowania – naprężenia f

yk

, które należy zredukować 

do wartości s

s,lim

, zależnej od wartości w

lim

 oraz śred-

nicy wkładek zbrojenia przeciwskurczowego.
W rezultacie tych założeń dochodzi się do prostego 
wzoru na stopień zbrojenia przeciwskurczowego 
w postaci [5], [7]:

    r

ss

 = 

 = k

 

(3)

gdzie:
k  – współczynnik uwzględniający wpływ nierów-

nomiernych naprężeń samorównoważących się 
w przekroju

f

ct,eff

 – średnia wytrzymałość betonu na rozciąganie 

w chwili poprzedzającej zarysowanie (można 
przyjmować f

ct,eff

 = f

ctm

). 

Operując wzorem (3) określano dla każdego z ele-
mentów konstrukcyjnych potrzebny stopień zbroje-
nia przeciwskurczowego r

ss

, analizując go z punktu 

widzenia wartości współczynnika k = 0,65÷1,0 
oraz z punktu widzenia wytrzymałości f

ct,eff

 i s

s,lim

.

Przykładowo  dla  słupów  ukośnych  ram  głów-
nych  szerokość  strefy  strefy  rozciąganej  przez 
skurcz b

= 0,15 x 800 = 120 mm, klasa be-

tonu C 40/50, f

ctm

 = 3,5 MPa, dopuszczalna sze-

rokość rys w

lim

 = 0,3 mm, średnica zbrojenia prze-

ciwskurczowego Ø = 16 mm (s

s,lim

 = 240 MPa),  

k = 0,8 konieczna wartość r

ss

 wynosi:

r

ss 

=0,8x

=0,0117

skąd

A

ss

 = r

ss

 x A

ct

 = r

ss

 x b

1

 x 1,0 x 10

-4

 = 0,0117 x 

0,12 x 1,0 x 10

4

 = 14,0 cm

2

/m,

czyli Ø 16 co 140 mm, poziomo i pionowo. 
Ostatecznie, uwzględniając konieczne zbrojenie 
główne zastosowano w kierunku poziomym Ø 12 
co 100 mm o A

ss

 = 11,32 cm

2

/m, a w kierunku 

pionowym Ø 25 co 175 mm o A

ss

 = 28,04 cm

2

/m 

[6].

W analizie ilości koniecznego zbrojenia przypo-
wierzchniowego rozważono również przypadki, w 
których jest możliwe wcześniejsze zarysowanie ter-
miczne niż po 28 dniach i wówczas przyjmowano 
f

ct,eff

 = 3,0 MPa, jak w pierwszych wersjach Eu-

rokodu 2 [3, 5]. W każdym wypadku sprawdzano 
również warunek, aby szerokość strefy oddziaływa-
nia prętów zbrojenia przypowierzchniowego
   

 = 5 (c + Ø/2) 

(4)

była większa od rozstawu tych prętów s

1

 (c – gru-

bość otuliny prętów o średnicy Ø).
Obliczone w ten sposób zbrojenie przeciwskurczo-
we, skrośne czy przypowierzchniowe okazało się 
zupełnie wystarczające, tak że postulat braku wi-
docznych zarysowań na powierzchniach zewnętrz-
nych elementów konstrukcyjnych został w pełni 
zrealizowany. Aktualnie świątynia jest w aktywnej 
fazie budowy prowadzonej przez firmę Z. Marci-
niak SA z Gorzowa Wielkopolskiego pod bacznym 
okiem kierownika budowy mgr inż. Mariusza Po-
pielca.
Pojawiające się problemy technologiczne czy tech-
niczne są na bieżąco rozwiązywane. Dotyczą one 
także takich zagadnień jak łączniki zbrojenia, łącz-
niki konstrukcyjne między elementami, deskowa-
nia, rusztowanie podporowe, częściowa prefabry-
kacja elementów. Będą one opisane w kolejnych 
publikacjach.
Widoczne na zdjęciach zrealizowane elementy czę-
ści nadziemnej świątyni o gładkich i jednolitej bar-
wy powierzchniach zewnętrznych, bez raków i za-
rysowań, o idealnie pionowych i wykształconych 
krawędziach świadczą o wysokim poziomie wyko-
nawstwa i rozwiązaniu w trakcie budowy szeregu 
trudnych zagadnień, których zarys tylko w pewnej 
części został poruszony w niniejszym artykule.

prof. dr hab. inż. Kazimierz Flaga

Politechnika Krakowska

mgr inż. Wojciech Naziębło

Pracownia Projektowa „Nazbud”, Warszawa

Literatura
1  T. Nitkiewicz, Świątynia Opatrzności Bożej. Biuletyn 

Informacyjny, Warszawa IX. 2006

2  PN-B-06265:2004 „Krajowe uzupełnienia PN-EN 

206-1:2003”

3  PN-EN 206-1:2003 „Beton. Część 1: Wymagania, 

właściwości, produkcja, zgodność”

4  PN-88/B-06250 „Beton zwykły”
5  PN-B-03264:2002 „Konstrukcje betonowe, żelbeto-

we i sprężone. Obliczenia statyczne i projektowanie”

6  K. Flaga, W. Naziębło, Wybrane problemy konstruk-

cyjne i technologiczne budowy Świątyni Świętej Bo-
żej Opatrzności w Warszawie, „Inżynieria i Budow-
nictwo”, nr 12/2005

7  K. Flaga, Naprężenia skurczowe i zbrojenie przy-

powierzchniowe w konstrukcjach betonowych. Mo-
nografia nr 295, Seria Inżynieria Lądowa, Wydawnic-
two Politechniki Krakowskiej, Kraków 2004

8  K. Flaga, M. Pańtak, Ryzyko zarysowania płyt pomo-

stów konstrukcji zespolonych betonowo-stalowych, 
„Inżynieria i Budownictwo”, nr 8/2003

fot. Michał Braszczyński

background image

budownictwo • technologie • architektura

Firma należy do koncernu

www.semmelrock.pl

  

Piękne nawierzchnie z kostki brukowej.

Semmelrock – cóż więcej.

SZLACHETNA KOSTKA BRUKOWA

Fabryka Gliwice 
ul. Wyczółkowskiego 109 • 44-109 Gliwice
Tel.: 032 305 30 30 • Fax: 032 305 30 35
Dział handlowy tel.: 032 305 30 18
e-mail: sprzedaz.gliwice@semmelrock.com.pl

Centrala / Fabryka Kołbiel
ul. 1 Maja 6 • 05-340 Kołbiel
Tel.: 025 756 21 00 • Fax: 025 756 21 56
Dział handlowy tel.: 025 756 21 76
e-mail: sprzedaz.kolbiel@semmelrock.com.pl

Fabryka Gdynia
ul. Osada Kolejowa 1 A • 81-220 Gdynia
Tel.: 058 623 35 04 • Fax: 058 623 12 53
Dział handlowy tel.: 058 623 13 41
e-mail: sprzedaz.gdynia@semmelrock.com.pl

8542-SEM Ins Polen 202x290 P_1.i1   1

21.02.2007   10:04:04 Uhr

background image

kwiecień – czerwiec 2007

b

u

d

o

w

n

i

c

t

w

o

Budowę węzła Marsa ze względu na rozmiar i tem-
po przygotowywanej inwestycji podzielono na dwa 
etapy: zadanie II B oraz zadanie II C. W sierpniu 
2005 r. rozpoczęto realizację zadania II B, które 
obejmuje budowę prawie 2,5-kilometrowego od-
cinka drogi pomiędzy ulicami Bora-Komorowskiego 
i Płowiecką wraz z licznymi obiektami inżynierski-
mi.

Czytelnicy kwartalnika BTA mieli już okazję zapo-
znać się z ważnymi elementami Trasy Siekierkow-
skiej, o moście Siekierkowskim pisaliśmy w nu-
merze 2/2002, a o węźle Czerniakowska w nu-
merze 3/2002.
Trasa Siekierkowska jest częścią obwodnicy etapo-
wej Centrum, a jej odcinek II B ma usprawnić ko-
munikację pomiędzy lewo- i prawobrzeżnymi dziel-
nicami Warszawy oraz poprawić skomunikowanie 
pobliskich gmin z Warszawą. Budowa jest już pra-
wie na ukończeniu, termin zakończenia tego za-
dania ustalono na maj 2007 r.
Dojeżdżając do serca budowy, chwilowo nie mogę 
się zorientować, która estakada gdzie prowadzi 
oraz ile ich jest. Całość przypomina misterną ple-
cionkę dużego precla. 
Dokładne przeanalizowanie projektu oraz „spacer” 
po obiektach rozjaśnia sytuację, teraz widać do-
kładnie, jak to ma działać.
Najdłuższa, 720-metrowa estakada OE1 popro-
wadzi ruch po najwyższym poziomie węzła z ul. 
Płowieckiej na most Siekierkowski. Z ulicy Ostro-
bramskiej w kierunku Płowieckiej pojedziemy es-
takadą OE2, a w kierunku ronda Marsa po estaka-
dzie OE3; obie estakady przechodzą pod obiektem 
OE1, tworząc drugi poziom węzła. Estakada OE4 
pozwoli na bezkolizyjny przejazd z Trasy Siekier-
kowskiej na ul. Płowiecką. Kolejny obiekt – wia-
dukt OE7 – jest częścią przeprawy z Płowieckiej na 
Trasę Siekierkowską oraz z Trasy Siekierkowskiej 
i ul. Ostrobramskiej w kierunku Płowieckiej. 
Nad kanałem Nowa Ulga, w ciągu Trasy Siekier-
kowskiej wybudowano most OM8. 
Ponadto powstały dwa tunele: OT9 pod Trasą Sie-
kierkowską, w celu zapewnienia bezkolizyjnego ru-
chu pieszo-rowerowego po obu stronach trasy, oraz 
tunel OT14 pod ulicą Ostrobramską, przeprowa-
dzający ruch pieszy i rowerowy z chodnika Ostro-
bramskiej pod wszystkimi obiektami w kierunku 
mostu Siekierkowskiego. 
Wzdłuż trasy wybudowano także w sumie 790 
metrów bieżących ścian oporowych. 

naLOT na MARSA

Jest piękny styczniowy poranek, kiedy to na zaproszenie pana 

Włodzimierza Bielskiego – kierownika robót mostowych Budimex 

Dromex SA wybieram się na „zwiedzanie” największej prowadzonej 

obecnie inwestycji drogowej w Polsce – trzypoziomowego węzła 

drogowego Trasy Siekierkowskiej.

fot. Archiwum

fot. Michał Braszczyński

background image

budownictwo • technologie • architektura

Warunki gruntowo-wodne na tym obszarze nie po-
zwalały na bezpośrednie posadowienie budowa-
nych estakad, zaprojektowano więc pale wiercone 
wielkośrednicowe o średnicy 1 m, zwieńczone ocze-
pem (ławą fundamentową). Jedynie tunel OT14 
oraz ściany oporowe zostały zaprojektowane na 
posadowieniu bezpośrednim. Ze względu na krótki 
termin realizacji w trakcie budowy zmieniono tech-
nologię wykonywania pali – zastosowano prefa-
brykowane pale wbijane, z betonu C25/30 (B30), 
o długościach od 11 do 16 m. Sprawdzono ich  
nośność, wykonując próby obciążeniowe statyczne 
i dynamiczne. Po wbiciu pali wykonywano wykop 
do odpowiedniej głębokości, rozkuwano głowice 
pali, aby dostać się do ich zbrojenia, montowa-
no wcześniej sprefabrykowane zbrojenie oczepów 
oraz wypuszczano pręty korpusu filara. Po ustawie-
niu deskowania betonowano oczep oraz pierwsze 
10 cm korpusu filara. W drugim etapie powstawał 
trzon słupa o stałym przekroju poprzecznym. De-
skowanie wyposażono w odpowiednie wkładki for-
mujące wnęki i skosy w trzonie słupa. Górna część 
filara była bardziej skomplikowana wykonawczo; 
potrzebne było rusztowanie montażowe do prac 
zbrojarskich oraz specjalnie przygotowane formy 
deskowaniowe, aby uzyskać „rozchylony” kształt 
podpory. Korpusy podpór słupowych wykonano 
z betonu klasy C 30/37 (B40). Podpory wszyst-
kich estakad mają ten sam kształt. Nawiązują swą 
formą do podpór słupowych na węźle Czerniakow-
ska. Taki kształt trochę utrudnia wykonawstwo, ale 
sprawia, że podpory wydają się smukłe i lekkie. 
W przypadku estakady OE1 głowice podpór zosta-
ły sprężone w kierunku prostopadłym do osi obiek-
tu ze względu na duże siły rozciągające. Sprężano 
je czterema prętami Macalloy ø 50 mm. Zastoso-
wano łożyska garnkowe o nośnościach od 3,1 do 
9,8 MN, po dwa na każdej podporze.
Estakady nie mają typowych przyczółków; tuż za 
ostatnią podporą zbudowany jest mur oporowy 
z gruntu zbrojonego. Takie rozwiązanie jest o wiele 
łatwiejsze i szybsze w wykonaniu, gdyż ściany rosną 
razem z nasypem. Wszystkie podpory są zabezpie-
czane powłoką antykorozyjną oraz antygraffiti. 
Ustroje nośne estakad mają kształt jednokomoro-
wej skrzyni ze wspornikami. Zaprojektowane zo-
stały z betonu C40/50 (B50). Cała skrzynka ma 
wysokość 2,5 m, płyta górna 0,25 m, dolna 0,3 
m (nad podporami 0,5 m), a ściany boczne 0,65-
1,0 m. Nad każdą podporą znajduje się otwór wła-
zowy do wnętrza skrzyni, zamontowane jest tam 
oświetlenie oraz kolektor odprowadzający wodę 
z wpustów i sączków. Oprócz otworów odwodnie-
nia w ścianach dźwigara znajdują się też otwory 
do przewietrzana wnętrza skrzyni.
Projektanci nie narzucali technologii budowy i sprę-
żania ustrojów. Założono do projektu wykonanie 
estakad na rusztowaniu pełnym ze sprężaniem 
w jednym etapie, po osiągnięciu 80% wytrzyma-
łości betonu. Jednak było to założenie tylko teore-
tyczne i praktycznie niemożliwe do zrealizowania. 
Po wyborze wykonawcy i jego decyzji o sposobie 
budowy, trasy kabli miały być przeprojektowane. 
Tak też się stało. Wykonawca wybrał metodę budo-
wy „przęsło po przęśle”, wykonano więc docelowy 
projekt sprężania dźwigarów.
Estakadę OE1 budowano jednocześnie z dwóch 

stron. Zaprojektowano dwuetapowe sprężanie po-
szczególnych przęseł, po zabetonowaniu jednego 
przęsła naprężano część cięgien, a po wybudowa-
niu kolejnego przęsła – pozostałe. Średni czas bu-
dowy jednego przęsła wyniósł dwa miesiące. Beto-
nowania poszczególnych odcinków były podzielone 
na dwie fazy: w pierwszej betonowano płytę dol-
ną i środniki, a w drugiej płytę górną. Deskowania 
szybko i sprawnie przekładano na kolejne etapy.
W rusztowaniach estakady OE1 zaprojektowano 
„bramki”, w celu umożliwienia dojazdów i prowa-
dzenia prac przy innych obiektach.
Estakada OE2 budowana była stopniowo od stro-
ny ul. Marsa. W pierwszym etapie wybudowano 
i sprężono dwa przęsła, a następnie budowano po-
jedyncze przęsła jedno po drugim.

OBIEKTY MOSTOWE TRASY SIEKIERKOWSKIEJ, ZADANIE IIB

obiekt

konstrukcja

długość [m]

ilość przęseł rozpiętość przęseł [m]

OE-1

skrzynkowa, sprężona

720,00

15

od 38 do 58

OE-2

skrzynkowa, sprężona

420,00

10

od 38,5 do 47,5

OE-3

skrzynkowa, sprężona

199,60

5

od 35 do 45

OE-4

skrzynkowa, sprężona

121,44

3

od 36,5 do 45

OE-7

płytowa, żelbetowa

60,30

3

od 18,4 do 22,5

OM-8

belki prefabrykowane 

zespolone nadbetonem

15,00

1

15

OT-9

tunel, rama żelbetowa

35,68

1

5

OT-14

tunel, rama żelbetowa

10,65

1

5

obiekt

konstrukcja

sumaryczna  

powierchnia [m

2

]

metry  

bieżące [m]

OW

ściany oporowe

3 955,70

791,4

BETONY

klasa

ilość [m

3

]

B30

4 681,0

B35

1 346,0

B40

2 466,0

B45

1 246,0

B50

10 136,0

Filar OE1

background image

kwiecień – czerwiec 2007

kowanego zbrojenia stalowego. Jedna ze ścian 
(OW19 o dł. 220 m.b.) jest najdłuższą ścianą opo-
rową zrealizowaną w Polsce.
Ciekawym  elementem  wykończenia  obiektów 
są, specjalnie zaprojektowane, prefabrykowane 
kształtki gzymsowe z polimerobetonu, spełniające 
jednocześnie rolę deskowania traconego. Są one 
łatwe w montażu, pozwalają zaoszczędzić czas 
(w porównaniu z tradycyjną metodą wykonywa-
nia gzymsów), a poza tym wyglądają ładnie i ko-
lorowo. Każdy z obiektów ma przyporządkowany 
akcent kolorystyczny pojawiający się na słupach, 
przyczółkach i gzymsach.
Sąsiedztwo parku krajobrazowego i rezerwatu or-
nitologicznego spowodowało pewne ograniczenia 
w budowie węzła. Plac budowy musiał zmieścić 
się na obszarze czynnych ulic miejskich, a ruch 
musiał być zapewniony. Wzdłuż trasy i na estaka-
dach zamontowano ekrany akustyczne z poliwę-
glanów, chroniące park z jednej, a mieszkańców 
z drugiej strony węzła. Wygląda na to, że ochrona 
działa, bo park żyje swoich życiem; często w po-
bliżu widywane są bobry, które w swoim tempie 
również wznoszą budowle, i nie zniechęca ich fakt, 
że te obok są trochę większe.

mgr inż. Aneta Długosz

PS Główne elementy zadania IIC to: estakada nad 
rondem, przebudowa ronda i pieszo-rowerowe 
przejście podziemne, ale to już będzie osobna hi-
storia

Budowę estakady OE3 podzielono na dwa etapy: 
w pierwszym etapie powstały trzy przęsła, w dru-
gim pozostałe dwa.
Obiekt OE4 rozpoczęto od przęsła środkowego, 
a następnie wybudowano przęsło lewe (od strony 
mostu Siekierkowskiego) i prawe (od strony ronda).
Pozostałe obiekty mają nieco inną konstrukcję.
Wiadukt OE7 składa się z dwóch osobnych obiek-
tów OE7.1 i OE7.2. Wiadukt jest usytuowany w 
stosunku do prowadzącej pod nim jezdni pod ką-
tem 45 stopni. Ustroje nośne tych obiektów to trzy-
przęsłowe żelbetowe płyty o grubościach 1,2 i 1,0 
m i rozpiętościach od 18,75 do 22,46 m. Podpory 
pośrednie tych obiektów mają postać ścianek żel-
betowych, a podpory skrajne zaprojektowano jako 
masywną ścianę żelbetową w kształcie litery „C”, 
wspólną dla obu ustrojów nośnych.
Most OM8 jest obiektem jednoprzęsłowym, składa-
jącym się z trzech osobnych konstrukcji nośnych; 
stanowią je belki prefabrykowane typu „odwrócone 
T”, połączone nadbetonem. Tak powstała płyta ma 
grubość 0,75 m i oparta jest na przyczółkach, któ-
re mają postać ław żelbetowych z podwieszonymi 
skrzydełkami.
Tunel OT9 ma konstrukcję ramową zamkniętą oraz 
cztery skrzydełka prostopadłe do osi tunelu utrzy-
mujące nasypy. Ściany i płyta górna ma grubość 
0,50 m. Tunel OT14 ma analogiczną konstrukcję, 
jest tylko trochę krótszy.
Ściany oporowe wykonano w technologii zbrojo-
nych konstrukcji ziemnych z zastosowaniem ocyn-

Przekrój poprzeczny OE1

fot. Michał Braszczyński

background image

budownictwo • technologie • architektura

background image

kwiecień – czerwiec 2007

WPROWADZENIE

O globalnym ociepleniu, zmianach klimatu, nadcho-
dzących katastrofach mówią już dziś prawie wszyscy. 
Dyskusja dawno już wyszła z gabinetów klimatologów, 
meteorologów, fizyków atmosfery czy ekologów i stała 
się dyskusją powszechną, w której uczestniczą przede 
wszystkim politycy, dziennikarze, ekonomiści czy biz-
nesmani. Dlaczego więc nie miałby zabrać głosu fi-
zykochemik, którym jest autor niniejszego artykułu? 
Aby nie narazić się jednak na zarzut niekompetencji, 
chciałbym uspokoić Czytelnika, że nie jest moim za-
miarem szczegółowa dyskusja problemów meteoro-
logii, fizyki atmosfery czy klimatologii. Czymś innym 
jest jednak szczegółowa dyskusja merytoryczna po-
między specjalistami, a czymś innym jest statystyczna 
i matematyczna interpretacja zgromadzonych przez 
specjalistów wyników i ocena jakości i wyciąganych 
wniosków. Przykładowo, nie trzeba być klimatologiem 
czy meteorologiem, aby z zebranych wyników po-
miarów temperatury powierzchni Ziemi, znając błę-
dy mierzonych wartości i ich wagi statystyczne, do-
konać oceny średniej temperatury globu. Każdy pa-
rający się statystyką matematyczną i modelowaniem 
przebiegu procesów jest w stanie dokonać krytycznej 
oceny założeń i wniosków, które każdy może znaleźć 
w wyjątkowo obszernej literaturze związanej z pro-
blemem ocieplenia globalnego, prognozami zmian kli-
matu i konsekwencjami cywilizacyjnymi tych zmian. 
Wyniki tej oceny nie zawsze pozwalają na bezkry-
tyczne poparcie, często wręcz histerycznych głosów 
[1][2][3][4] wieszczących nadchodzącą w XXI apo-
kalipsę, o ile nasza cywilizacja techniczna nie opa-
mięta się i nie podejmie natychmiastowych działań 
ratunkowych. Na szczęście nie jestem całkiem od-
osobniony w swoim poglądzie i wielu przedstawicieli 
nauk ścisłych jak też polityków (!) wypowiada się w 
podobnym tonie [5][6][7][8][9][10][11]. W Polsce 
wymienić tu należy przede wszystkim  prof. Zbignie-
wa Jaworowskiego [12] z Centralnego Laboratorium 
Ochrony Radiologicznej, który zasłynął listem prze-

słanym do Komisji Handlu, Nauki i Transportu Se-
natu Stanów Zjednoczonych [13], czym wsparł decy-
zję o nieratyfikowaniu przez USA słynnego Protokołu 
z Kioto. Zdaję sobie jednak w pełni sprawę z tego, 
że moje (i nie tylko moje, o czym wspomniałem po-
wyżej) opinie nie należą do większościowych. W za-
kresie dyskusji nad zmianami klimatycznymi nadszedł 
dziwny czas, znany z innej epoki, czas „jedynie słusz-
nego poglądu” – działalność człowieka prowadzi do 
niekorzystnych zmian klimatycznych i jeżeli nie po-
dejmiemy natychmiastowych działań, to do końca XXI 
wieku nadejdzie katastrofa [14].
W świetle nowych informacji naukowych i zapowie-
dzi nowych działań na polu walki z globalnym ocie-
pleniem, które przyniosła Konferencja Paryska zor-
ganizowana w lutym 2007 z inicjatywy ONZ [15,16], 
zdecydowałem się zabrać głos po raz kolejny. 
W dyskusji, którą zawarłem we wcześniejszych ar-
tykułach [17,18] starałem się zwrócić uwagę na cza-
sami niejednoznaczną i dyskusyjną interpretację fak-
tów, które mają dowodzić, że obserwowane w ciągu 
ostatnich 150-200 lat, przynajmniej przez większość 
obserwatorów, globalne ocieplenie jest wynikiem 
działalności człowieka związanej przede wszystkim ze 
spalaniem paliw kopalnych, co prowadzi do wzboga-
cania atmosfery Ziemi w gaz cieplarniany, jakim jest 
CO

2

. W istocie tak postawiony problem jest złożeniem 

odpowiedzi na dwa pytania. Pierwszym jest pytanie 
o to, czy globalne ocieplenie ma faktycznie miejsce? 
Drugie pytanie wiąże się z pozytywną odpowiedzią na 
pytanie pierwsze i dotyczy ewentualnych antropoge-
nicznych przyczyn obserwowanego ocieplenia. Tym 
razem nie zamierzam już wracać do szczegółowej 
analizy odpowiedzi na pierwsze z pytań. Uznajmy, 
że globalne ocieplenie jest faktem [19][20][21][22]. 
Zgódźmy się, że średnia temperatura Ziemi wzrosła o 
ok. 0,8°C w ciągu ostatnich 100 lat (rys. 1).
Przyjmijmy też, że częstotliwość ekstremalnych zja-
wisk  pogodowych  (powodzie,  huragany)  rośnie 
[24][25], powierzchnia lodów Arktyki [26,27] i gru-
bość lodów Antarktydy maleje [28,29], podnosi się 
poziom wód morskich i oceanicznych [30,31,32], 
oceany się rozgrzewają, co powoduje śmierć kora-
lowców i wielu gatunków flory i fauny [33,34], a tro-
pikalne choroby zaczynają rozprzestrzeniać się po ca-
łym świecie [35,36], zacznie też brakować wody pit-
nej [37]. Względnie kompletną listę czekających nas 
klęsk można znaleźć w [38]

1

. Zaakceptujmy także 

wyniki pomiarów i oceny stężenia atmosferycznego 
CO

2

, zarówno te, które wykonano bezpośrednio w XX 

wieku, jak i te, które bazują na analizach lodu z lo-
dowców [39] (rys. 2) i uznajmy, że wzrost stężenia 
atmosferycznego CO

2

, który nastąpił od drugiej po-

łowy XIX wieku, jest przede wszystkim wynikiem dzia-
łalności człowieka (spalanie paliw kopalnych [40,41], 
wycinanie lasów [42,43] czy produkcja cementu 
[44,45]). Rys. 3 przedstawia, jak w ciągu minionych 
150 lat kształtowała się emisja CO

2

 do atmosfery bę-

Przemysł a globalne ocieplenie.

Pytania o perspektywy i sens działań 

Unii Europejskiej

Rys.1. Średnia temperatura 

powietrza na przestrzeni  

XX w. [23]

średnia temperatura /°C

13,5

14,0

14,5

1900

1920

1940

1960

1980

2000

lata

b

u

d

o

w

n

i

c

t

w

o

background image

budownictwo • technologie • architektura

dąca wynikiem działalności człowieka. Korelacja po-
między wzrostem stężenia CO

2

 w atmosferze a emi-

sją tego gazu ze źródeł antropogenicznych wydaje 
się być oczywista. Jeżeli dodatkowo uznamy, że za-
wartość w atmosferze gazu cieplarnianego, jakim jest 
CO

2

, jak to widzą niektórzy, jest głównym czynnikiem 

odpowiedzialnym za ocieplanie się klimatu (co nieko-
niecznie jest prawdą), to sprawa staje się jasna – czło-
wiek odpowiada za obserwowane zmiany klimatyczne 
i ta działalność będzie przyczyną nadchodzącej  ka-
tastrofy. 
Wydaje się zatem, że przyjmując pozytywne odpo-
wiedzi na oba postawione pytania, ostatecznie do-
łączyliśmy do głosu większości. Aby jednak nie za-
kończyć artykułu już w tym miejscu, przypomnijmy 
raz jeszcze wyraźnie, że wbrew temu, co starają się 
ostatnio narzucić zwolennicy tych pozytywnych od-
powiedzi, wcale nie ma powszechnej zgodności po-
glądów w tym temacie. Szczególnie wiele rozbieżno-
ści dotyczy wpływu działalności człowieka na zmia-
ny klimatu, a nie samego faktu jego ocieplania [47, 
48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 
60, 61, 62, 63]. To zadziwiające, ale najmniej wąt-
pliwości w tej materii mają politycy (przede wszyst-
kim z Unii Europejskiej), ekonomiści i dziennikarze 
[64]. Nieistotne, że nawet IPCC (Intergovernmental 
Panel on Climate Change), wiodąca organizacja ONZ, 
która organizuje światową walkę z globalnym ocie-
pleniem, w swoim ostatnim paryskim raporcie, w lu-
tym 2007, stwierdza, że odpowiedzialność człowieka 
za obserwowane ocieplenie jest dowiedziona z praw-
dopodobieństwem 90%

2

 [65,66]. Okazuje się jednak 

(a właściwie już się okazało), że na ratowaniu świata 
przed nadchodzącą apokalipsą można zbić niezły ka-
pitał polityczny, zarobić spore pieniądze i stać się po-
pularnym dziennikarzem. Niestety, ale na dzień dzi-
siejszy właśnie to wydaje się być głównym źródłem 
aktywności w walce o uratowanie świata. Na dowód 
powyższego stwierdzenia wystarczy tylko prześledzić

3

 

historię filmu „An Inconvenient Truth”, autorstwa by-
łego wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych Al Gore’a 
[67,68]. Warto zapoznać się z 86-stronicowym Ra-
portem Izby Lordów, którego wnioski są analogiczne 
do wniosku wysuniętego powyżej [69].
Maszyna do ratowania świata przed skutkami glo-
balnego ocieplenia ruszyła w 1992 roku, kiedy to 
przygotowano ramową konwencję odnoszącą się 
do zmian klimatu [Framework Convention on Cli-
mate Change (FCCC)], a nabrała rozpędu w 1997 
roku, kiedy to wynegocjowano tzw. Protokół z Kioto 
(o czym pisałem bardziej szczegółowo we wcześniej-
szych artykułach [17,18]). W ramach tego Protokołu 
do 2012 roku rozwinięte gospodarczo kraje-sygna-
tariusze układu mają zredukować emisję gazów cie-
plarnianych (przede wszystkim CO

2

) o 5,2%

4

 w sto-

sunku do poziomu emisji tych gazów w roku 1990 
[70,71]. Protokół wszedł w życie 16 lutego 2005, 
a do grudnia 2006 ratyfikowało go 169 krajów, cho-
ciaż są w tej liczbie tzw. kraje rozwijające się, któ-
re nie muszą ograniczać emisji gazów cieplarnianych 
(np. Chiny i Indie). Protokołu nie ratyfikowały także 
Stany Zjednoczone, aktualnie największy emitent ga-
zów cieplarnianych do atmosfery.
W  ramach  Protokołu  opracowano  trzy  podsta-
wowe mechanizmy prowadzące do redukcji emi-
sji gazów cieplarnianych: tzw. handel emisjami 
(Emissions Trading – ET), wspólne wprowadzanie  

(Joint Implementation – JI) oraz mechanizm czy-
stego rozwoju (Clean Development Mechanism 
– CDM). Pierwszy z tych mechanizmów polega na 
przyznaniu krajom odpowiednich kwot emisji ga-
zów cieplarnianych

5

 z umożliwieniem handlu tymi 

kwotami. W rezultacie kraje dysponujące nadwyż-
kami emisji mogą je sprzedawać krajom, które ak-
tualnie nie są w stanie wywiązać się z rzeczywi-
stych ograniczeń emisji. Najlepiej rozwiniętym sys-
temem handlu emisjami jest European Emission 
Trading Scheme (ETS) [72] stworzony przez kra-
je Unii Europejskiej, który stał się głównym sys-
temem mającym doprowadzić do redukcji emisji 
CO

2

. Pozostałe dwa mechanizmy sprowadzają się 

do ścisłej współpracy krajów rozwiniętych i roz-
wijających się, prowadzącej do ograniczania emi-
sji w tych ostatnich wskutek np. transferu no-
woczesnych technologii [73]. W lutym 2007 na 
spotkaniu w Paryżu Unia Europejska postanowiła 
objąć pozycję światowego lidera w zakresie walki 
z globalnym ociepleniem i zaproponowała redukcję 
emisji CO

2

 do roku 2020 o 20%, a nawet o 30%, 

jeżeli będzie taka konieczność [74]. Ponieważ jak 
na razie jest to po prostu hasło polityczne o wąt-
pliwych podstawach merytorycznych, należy się 
dziwić, dlaczego nie zaproponowano ograniczenia 
emisji od razu o 50%.

stężenie CO

2

/ppm

250

270

290

310

330

350

370

390

1000

1200

1400

1600

1800

2000

lata

Rys.2. Zawartość CO

2

 

(ppm) w atmosferze Ziemi 

w ciągu ostatniego 1000 

lat [46]

Rys.3. Emisja CO

2

 do at-

mosfery będąca wynikiem 

działalności człowieka [45]

emisja CO

2

/mld ton

0

1

2

3

4

5

6

7

1850

190

1950

200

lata

background image

kwiecień – czerwiec 2007

Oczywiście wszyscy zdają sobie sprawę z tego, 
że walka z globalnym ociepleniem będzie kosz-
towna. Koszty szacuje się na setki miliardów do-
larów. Jednak ponoć koszty zaniechania tej walki 
mają być jeszcze większe, rzędu bilionów dolarów 
[75,76,77]. Nie ma sensu polemika z tymi licz-
bami. W zależności od przyjętych założeń można 
w sposób oczywisty otrzymać właściwie dowolny 
wynik, zależny przede wszystkim od tego, czego au-
tor obliczeń zamierza dowieść. Tak czy inaczej kosz-
ty już podjętych działań ktoś musi ponieść. W koń-
cowym rachunku oczywiście koszty te poniesiemy 
wszyscy, ale chwilowo wydaje się nam, że możemy 
i powinniśmy przerzucić te koszty na te gałęzie dzia-
łalności przemysłowej, które wiążą się z emisją CO

2

to znaczy na energetykę, transport czy produkcję ce-
mentu – potencjalnie głównych odpowiedzialnych 
za wzrost średniej temperatury Ziemi.

Zgodziliśmy się, że globalne ocieplenie jest faktem, 
zgodziliśmy się też

6

, że to antropogeniczna emisja 

CO

2

 odpowiada za ocieplanie klimatu Ziemi. Przyjęli-

śmy, że zjawisko to może być groźne dla dalszego roz-
woju naszej cywilizacji. Postępując konsekwentnie, 
na pierwszy rzut oka, powinniśmy poprzeć wszelkie 
podjęte działania, które mają zapobiec katastrofie, 
powinniśmy pogodzić się też z nieuchronnymi kosz-
tami tych działań. Jednak chwila zastanowienia pro-
wokuje nas do zadania kolejnych pytań. Była już „kło-
potliwa prawda”

7

, teraz będą „kłopotliwe pytania”.

KŁOPOTLIWE PYTANIA

Zmiany klimatu nie są niczym nadzwyczajnym 
w historii Ziemi [78,79,80]. Okresy zlodowaceń 
przeplatały się z okresami znacznie cieplejszego 
klimatu niż dzisiaj (czy nawet klimatu pod koniec 
XXI wieku po spełnieniu się najgorszych scenariu-
szy IPCC). Około 12 000 lat z terenów dzisiejszej 
Polski wycofał się lądolód bałtycki [81], przecież 
nie dlatego, że działalność przemysłowa naszych 
przodków doprowadziła do ocieplenia klimatu po-
przez wzrost zawartości CO

2

 w atmosferze. Bada-

nia geologiczne przeszłości naszej planety wskazu-
ją także, że zawartość CO

2

 w atmosferze była na-

wet kilkanaście razy większa niż obecnie [17,78] 
i podlegała znacznym wahaniom z naturalnych po-
wodów. Nikt tak naprawdę

8

 nie wątpi, że głównym 

czynnikiem kształtującym klimat Ziemi jest nasza 
Gwiazda Dzienna – Słońce. W ciągu 1 godziny ze 
Słońca dociera do nas więcej energii niż cały świat 
produkuje i zużywa w ciągu roku!

9

 [82]. Coraz 

więcej jest sygnałów świadczących o tym, że to ak-
tywność Słońca i mechanika Układu Słonecznego

10

 

są czynnikami decydującymi o zmianach klimatu 
[17,83,84,85,86,87,88,89,90]

11

. Możemy po-

stawić już pierwsze kłopotliwe pytanie: 

Przypisy

1

  Lista obejmuje między innymi takie pozycje jak: po-

wstanie pustyni w Amazonii, zniszczenie bananow-
ców, zanik zdolności śpiewu u ptaków, zniszczenie 
ogrodów angielskich, wzrost przestępczości i docho-
dów prawników, inwazję pająków w Szkocji, a nawet 
wzrost intensywności życia seksualnego krokodyli

2

  Osobną sprawą jest to, jak to prawdopodobieństwo zostało 

wyliczone. Jednak jest to już temat na inny artykuł

3

  Wyszukiwarka Google na hasło „Al Gore Inconvenient 

Truth” uzyskuje ponad 1 200 000 trafień

4

  Dla krajów Unii Europejskiej redukcja ta ma wynosić 8%

5

  Do końca 2007 roku handel emisjami ma dotyczyć 

tylko emisji CO

2

6

  Przynajmniej dla potrzeb tego artykułu

7

  „An Inconvenient Truth”, film dokumentujący kampa-

nię wiceprezydenta USA na rzecz walki z globalnym 
ociepleniem (2 Oscary)

8

  Nawet zwolennicy koncepcji wpływu działalności 

przemysłowej człowieka na obserwowane aktualnie 
zmiany klimatu

9

  Czy ta informacja nie budzi pokory? Czy nie zmusza 

do zastanowienia się nad tym, czy rzeczywiście nasz 
gatunek ma coś istotnego do powiedzenia w sprawie 
klimatu?

10

  W przybliżeniu chodzi o to, że wypadkowy ruch Zie-

mi wokół Słońca nie jest  prostym ruchem po elip-
sie, ale jest złożeniem wielu różnych ruchów okre-
sowych

11

  Wyszukiwarka Google na hasło „global warming solar 

activity” uzyskuje ponad milion trafień tylko dla stron 
z 2007 roku

12

  Ropy naftowej zabraknie znacznie wcześniej, już za 

20-30 lat rozpoczną się kłopoty. Węglowodory bę-
dziemy musieli produkować z węgla, więc chyba i je-
go zasoby nie wystarczą na tak długo

13

  Aktualnie jest to 15%, ale w najbliższych latach ten 

udział będzie spadał do 7-8%

14

  To już się zaczęło, bo na Konferencji Paryskiej w lu-

tym 2007 pojawiła się koncepcja „zgaś zbędną ża-
rówkę, wniesiesz wkład w ratowanie Ziemi przed 
ociepleniem”

15

  120 g CO

2

 na 1 km przebytej drogi

16

  Trzeba jednak przyznać, że przeciwnicy energetyki 

jądrowej już dowodzą, że w przeliczeniu na jednost-
kę wyprodukowanej energii, energetyka jądrowa pro-
dukuje więcej CO

2

 niż konwencjonalna ze względu 

na proces przygotowania paliwa jądrowego czy ce-
ment zużyty przy budowie elektrowni

17

  W Polsce możliwości wykorzystania tego pomysłu 

wydają się być ograniczone, nie mówiąc już o kosz-
tach jego realizacji na skalę, która byłaby wymagana, 
ale to już temat na inny artykuł

18

  Realistyczne oceny wskazują na 35 TW (1 TW = 

1012 W)

19

  Powinniśmy zwiększać produkowaną moc o więcej 

niż 1GW dziennie

20

  Przy mało realnych założeniach o budowie elektrow-

kwiecień – czerwiec 2007

fot. Archiwum

background image

budownictwo • technologie • architektura

Jeżeli przyczyny aktualnego ocieplania się klimatu 
wynikają z czynników, na które nie mamy wpły-
wu, to do czego właściwie zmierzamy realizując 
znacznym nakładem kosztów postanowienia Pro-
tokołu z Kioto?
Na szczęście dla zwolenników antropogenicznej 
teorii ocieplania się klimatu odpowiedź na to py-
tanie jest dość prosta, dlatego że mamy inne po-
wody (niż ratowanie się przed globalnym ocieple-
niem), aby ograniczać emisję CO

2

 do atmosfery. 

Podstawowymi źródłami energii dla naszej cywi-
lizacji jest spalanie paliw kopalnych (węgiel i ropa 
naftowa), które przecież prowadzi do powstawania 
CO

2

. Zasoby tych paliw nie są nieograniczone, za 

200-300 lat wyczerpią się nawet zasoby węgla

12

 

[91,92]. Alternatywne źródła energii, o znaczeniu 
globalnym, przynajmniej na dzień dzisiejszy, tak 
naprawdę istnieją tylko zdaniem członków Green-
peace i innych organizacji ekologicznych (wrócimy 
jeszcze do tego problemu w dalszej części). I już 
mamy odpowiedź na postawione pytanie: ograni-
czajmy emisję CO

2

, bo w ten sposób ograniczymy 

zużycie paliw kopalnych – dajmy sobie czas na 
rozwiązanie problemów, które nieodwołalnie nad-
chodzą – taki w istocie jest sens Protokołu z Kio-
to, sens jakby niedostrzegany przez jego sygnata-
riuszy.
Wygląda na to, że doszliśmy do stwierdzenia, że  
realizacja postanowień wynikających z Protokołu jest 
konieczna i pożyteczna, chociaż być może z innych 
powodów niż te, które legły u jego podstaw. Pozo-
stańmy jednak w granicach założonego celu tego Pro-
tokołu, co prowadzi nas do kolejnego pytania:
Czy skala działań planowanych w ramach Pro-
tokołu z Kioto i ograniczenia nakładane na dzia-
łalność przemysłową, szczególnie w ramach Unii 
Europejskiej, mogą doprowadzić do ograniczenia 

emisji CO

2

 w stopniu mającym istotne znaczenie 

dla zahamowania wzrostu stężenia CO

2

 w atmos-

ferze i powstrzymanie niekorzystnych zmian kli-
matycznych?
Aktualna wielkość emisji CO

2

 do atmosfery przez 

kraje Unii Europejskiej stanowi około 15% emisji 
globalnej. Największymi „producentami” CO

2

 są 

Stany Zjednoczone (22% światowej emisji) i Chiny 
(18%) [93,94,95,96]. Odnotujmy, że Stany Zjed-
noczone nie ratyfikowały Protokołu z Kioto, a Chiny 
jako kraj rozwijający się nie muszą się liczyć z jego 
ustaleniami. Ogólnie nieco ponad 50% całkowitej 
emisji CO

2

 jest objęte regułami z Kioto. Długo już 

tak nie pozostanie. Około roku 2009 Chiny w pro-
dukcji CO

2

 wyprzedzą Stany Zjednoczone [97,98] 

i przed rokiem 2020 ich udział w emisji CO

2

 wzro-

śnie do 45%. Udział Unii Europejskiej spadnie do 
7%. Nawet ostrożne prognozy wskazują, że w cią-
gu najbliższych 20-25 lat zapotrzebowanie na wę-
giel wzrośnie o 58%. Europa też nie odwróci się 
od węgla, tym bardziej że do 2025 roku wyczerpią 
się główne źródła gazu w Rosji i Turkmenii [99]. 
W ostatnich 15 latach 700 milionów ludzi w Chi-
nach uzyskało dostęp do energii elektrycznej. Bli-
sko 2,5 miliarda ludzi [82] nie ma dostępu do 
energii elektrycznej. Czy mamy liczyć na to, że nie 
zechcą go mieć albo że dostarczą im jej wiatraki 
i wierzba energetyczna? Ten kto stąpa po Ziemi 
nie ma żadnych wątpliwości – w najbliższych dzie-
sięcioleciach zużycie węgla będzie rosnąć, a wraz 
z nim będzie oczywiście rosnąć globalna emisja 
CO

2

, choćby nawet emisja w krajach UE zmala-

ła. Do 2012 roku sygnatariusze Protokołu z Kioto 
mają obniżyć emisję o 5,2% w stosunku do emi-
sji z roku 1990. Aby ten cel zrealizować, nakłada 
się ograniczenia, przydziela kwoty emisji, tworzy 
system handlu emisjami, podnosi się koszty pro-

ni wiatrowych właściwie wszędzie, gdzie ich budowa 
mogłaby mieć sens

21

  Na dziś i na najbliższe dziesięciolecia

Literatura
1  http://www.cato.org/pubs/pas/pa-329es.html 
2  http://www.frontpagemag.com/Articles/ReadArticle.

asp?ID=18881 

3  http://www.worldnetdaily.com/news/article.asp?AR-

TICLE_ID=54483 

4  h t t p : / / w w w. r e n e w a m e r i c a . u s / c o l u m n s / h u-

ston/061228 

5  http://newsbusters.org/node/10620 
6  http://epw.senate.gov/speechitem.cfm?party=re-

p&id=264027 

7  http://www.brusselsjournal.com/node/1899
8  h t t p : / / g l o b a l w a r m i n g h o a x . w o r d p r e s s .

com/2007/02/05/global-warming-is-not-due-to-hu-
man-contribution-of-carbon-dioxide/

9  http://meteo.lcd.lu/globalwarming/Singer/Senate_te-

stimony_3-04.pdf

10 http://www.john-daly.com/
11 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/Wash_Post/gre-

enhouse_hypocrisy.html

12 Z. Jaworowski, „Wiedza i Życie”, 4 (1999)
13 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/Jaworowski/incor-

rect_information_co2.html

14 A. Hołdys, Rachunek za podgrzanie Ziemi, „Gazeta 

Wyborcza” z 15.11.2006 

15 http://www.sciam.com/ar ticle.cfm?ar ticle-

ID=83D2B666-E7F2-99DF-32FD8CC329BC0535

16 http://www.ens-newswire.com/ens/feb2007/2007-

02-02-02.asp

17 A. Małecki, „Materiały Ceramiczne”, 4 (2005) 148-

155

18 A. Małecki, „Cement, Wapno, Beton”, 1 (2007) 1-15
19 http://www.whrc.org/resources/online_publications/

warming_earth/scientific_evidence.htm

20 http://en.wikipedia.org/wiki/Global_warming
21 http://pubs.giss.nasa.gov/docs/2006/2006_Han-

sen_etal_1.pdf

22 G. Stix, „Świat Nauki”, 10(182) (2006) 22-25 
23 http://www.grida.no/climate/vital/17.htm 
24 http://www.gfdl.noaa.gov/~tk/glob_warm_hurr.html 
25 h t t p : / / n e w s . n a t i o n a l g e o g r a p h i c . c o m /

news/2005/08/0804_050804_hurricanewarming.
html 

26 http://www.nrdc.org/globalwarming/qthinice.asp 
27 http://www.msnbc.msn.com/id/9527485/
28 http://www.climatehotmap.org/antarctica.html 
29 http://www.livescience.com/environment/060330_

warming_antarctic.html 

30 http://www.actionbioscience.org/environment/chan-

ton.html 

31 http://whyfiles.org/091beach/5.html 
32 Holgate, S.J. and Woodworth, P.L. 2004. Evidence for en-

hanced coastal sea level rise during the 1990s. Geophy-
sical Research Letters 31: 10.1029/2004GL019626.

budownictwo • technologie • architektura

background image

0

kwiecień – czerwiec 2007

dukcji. Unia Europejska pokazuje przykład świa-
tu, jakby nie widząc, że realizując ustalenia z Kio-
to, wywiera kilkuprocentowy wpływ na ok. 10%

13

 

wkład w światową emisję CO

2

. W sumie działania 

Unii prowadzą w najlepszym przypadku do ogra-
niczenia globalnej emisji CO

2

 na poziomie znacznie 

mniejszym niż 1%. Przyjrzyjmy się teraz strukturze 
działalności człowieka prowadzącej do emisji CO

2

co ilustruje rys. 4.
Analiza tego rysunku wskazuje wyraźnie, że ogra-
niczanie emisji CO

2

 należy zacząć od energetyki, 

transportu i gospodarstw domowych

14

. Działal-

ność określona jako przemysłowa wnosi relatyw-
nie mniejszy wkład. Przykładowo na produkcję 
cementu, głównego źródła CO

2

 w tym sektorze, 

przypada około 5% całej światowej emisji CO

2

 

[45,100,101]. Szczególnie w Unii Europejskiej, 
która produkuje cement najnowocześniejszymi me-

todami, energiczne wdrażanie postanowień z Kio-
to w tej dziedzinie przemysłu nie ma naukowego 
i ekonomicznego  uzasadnienia.  Zdanie  to  ma 
szczególne odniesienie do takiego kraju jak Polska, 
gdzie 94% energii elektrycznej pochodzi ze spala-
nia surowców kopalnych [102]. Mimo to wszystkie 
działania w ramach Unii odniesione są do insta-
lacji produkujących CO

2

, niezależnie od ich kwa-

lifikacji do wskazanych powyżej grup.
Jeżeli rzeczywiście chcemy ograniczyć emisję CO

2

 

do atmosfery, a jednocześnie zwiększać produkcję 
energii, co wydaje się być nieuchronnym proce-
sem, wobec faktu słabego rozwoju wielu krajów, to 
nasze działania muszą iść w inną stronę i muszą 
być prowadzone w innej, znacznie poważniejszej 
skali. Protokół z Kioto jest nieefektywną, kosztow-
ną, marnotrawiącą środki maszyną, która nie jest 
w stanie doprowadzić do osiągnięcia zamierzo-
nych celów [103,104,105]. Realizacja tego pro-
gramu nie będzie miała żadnego wpływu na ewen-
tualne zmiany klimatyczne [106,107,108,109]. 
Będzie za to bardzo kosztowna, szczególnie dla 
Unii Europejskiej [110]. Działania UE, przy za-
łożeniu słuszności przewidywań modeli IPCC na 
najbliższe stulecie, dają w efekcie obniżenie spo-
dziewanego wzrostu przeciętnej temperatury Ziemi 
o mniej niż 0,005°C. Wszystko to za cenę 2,9-3,7 
miliarda euro rocznie do roku 2012 [18, 111]. 
Nie minęły dwa lata, jak system handlu emisjami 
(ETS), duma europejskich działań zmierzających 
do ograniczenia emisji, w istocie załamuje się 
[112,113,114,115,116] i nie jest systemem efek-
tywnym [117,118,119]. Nowe badania wskazują, 
że handel emisjami CO

2

 przyczynia się do wzro-

stu globalnej emisji tego gazu w wyniku przeno-
szenia produkcji do krajów rozwijających się, nie-
objętych Protokołem z Kioto, oraz w wyniku wzro-

33 http://www.ucsusa.org/global_warming/science/ear-

ly-warning-signs-of-global-warming-coral-reef-ble-
aching.html 

34 http://www.news.cornell.edu/stories/Feb07/AAAS.co-

ral.AD.html 

35 http://www.ecobridge.org/content/g_evd.htm
36 http://www.ucsusa.org/global_warming/science/early-war-

ning-signs-of-global-warming-spreading-disease.html 

37 J.D. Sachs, „Świat Nauki”, 12(184) (2006) 28 
38 http://www.numberwatch.co.uk/warmlist.htm 
39 http://news.bbc.co.uk/2/hi/science/nature/5314592.stm 
40 http://www.ecobridge.org/content/g_cse.htm 
41 http://www.thejournalnews.com/apps/pbcs.dll/artic-

le?AID=/20070314/OPINION/703140310/1076/
OPINION03 

42 h t t p : / / w w w . f a o . o r g / n e w s r o o m / e n /

news/2006/1000385/index.html 

43 http://rainforests.mongabay.com/0907.htm 
44 http://earthtrends.wri.org/searchable_db/index.

php?action=select_countries&theme=3&variable_
ID=465 

45 http://cdiac.ornl.gov/trends/emis/tre_glob.htm 
46 http://www.earth-policy.org/Indicators/Temp/2004.

htm

47 http://en.wikipedia.org/wiki/Global_warming_contro-

versy

48 http://www.worldclimater epor t.com/index.

php/2006/12/01/are-humans-involved-in-global-
warming/

49 http://www.heartland.org/Article.cfm?artId=20549
50 http://www.rurociagi.com/spis_art/2002_1-2/efekt-

c.html

51 M. Rotkiewicz, „Polityka” (tygodnik), nr 48 (2006)  
52 http://www.polityka.pl/polityka/index.jsp?place=Le-

ad10&news_cat_id=16&news_id=20 7063&lay-
out=1&forum_id=7991&fpage=Threads&page-
=text

53 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/McLean/Dispu-

ted_Science_of_Global_Warming.pdf

54 http://www.undoit.org/what_is_gb_myth.cfm
55 http://www.freedomworks.org/informed/issues_tem-

plate.php?issue_id=2762 

56 http://www.oism.org/pproject/s33p36.htm 
57 http://www.oism.org/pproject/s33p37.htm 
58 http://www.warwickhughes.com/hoyt/climate-chan-

ge.htm 

59 http://www.cei.org/pdf/5430.pdf 
60 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/von_Storch/

050511annaboda.ext.pdf 

61 http://www.junkscience.com/Greenhouse/ 
62 http://personals.galaxyinternet.net/tunga/OSGWD.

htm 

63 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/Lindzen/no_con-

sensus.html 

64 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/Carter/WE-

STERN.pdf 

65 http://www.ipcc.ch/SPM2feb07.pdf 
66 http://news.mongabay.com/2007/0202-ipcc.html 

0

kwiecień – czerwiec 2007

% emisji całkowitej CO

2

0

10

20

30

40

energetyka

gospodarstwa

domowe,

handel

przemysł

transport

Rys.4. Wkład różnych ob-

szarów działalności czło-

wieka w całkowitą emisję 

CO

2

 [18]

background image

budownictwo • technologie • architektura

stu zakupów produktów energochłonnych właśnie 
w tych krajach [120]. Także w krajach UE zamiast 
redukcji emisji CO

2

 obserwujemy jej wzrost. Nie 

ma technologicznych szans na zrealizowanie za-
łożonych przez polityków UE norm odnośnie emi-
sji CO

2

 przez samochody osobowe do roku 2012

15

 

[121]. Pozostałe dwa mechanizmy redukcji emi-
sji  CO

2

  zawarte  w  Protokole  z  Kioto  także  nie 

przynoszą spodziewanych rezultatów [122]. Na-
wet Günter Verheugen ostrzega, że samotna wal-
ka UE z problemem emisji CO

2

 i globalnym ocie-

pleniem tylko skomplikuje działania europejskiego 
przemysłu. Znakomity artykuł Benny Peisera z Li-
verpool John Moores University w Financial Post 
przedstawia powyższe problemy wyjątkowo jasno 
[123]. Polskie oczekiwania na zarobki z handlu 
emisjami w istocie spełzły na niczym. Nagle do-
strzegamy, że przyznane nam limity emisji CO

2

 

są za małe, a Bruksela chce nam je jeszcze ob-
ciąć [124,125]. Dla wielu firm oznacza to ogra-
niczenie produkcji i mniejsze zyski [126]. Reszty 
dokonuje jak zwykle niejednoznaczny zbiór prze-
pisów i zły obieg informacji [127]. Komisja Eu-
ropejska wysyła ostrzeżenia i grozi karami krajom, 
które nie wywiązują się z dostarczania informacji 
odnośnie rzeczywistego poziomu emisji [111]. Wi-
dać aż nadto jasno, że ograniczenia nakładane na 
działalność przemysłową nie doprowadzą do pozy-
tywnych skutków. Sytuacja Polski w ramach Unii 
może stać się bardzo skomplikowana. Zwrócimy 
uwagę tylko na jeden fakt – zużycie energii elek-
trycznej na głowę mieszkańca kształtuje się w na-
szym kraju na poziomie 4100 kWh, podczas gdy 
średnia unijna przewyższa 6500 kWh na miesz-
kańca [102,128]. Ocenia się, że do 2020 bę-
dziemy musieli osiągnąć przynajmniej ten poziom, 
aby utrzymać tempo rozwoju gospodarczego da-

jące nam szansę na zbliżenie się do dzisiejszego 
poziomu rozwiniętych krajów Unii. Przypomnę, 
że pierwsza polska elektrownia jądrowa jest pla-
nowana na około 2020 rok, zatem pytam – jak 
uzyskamy ten wzrost produkcji energii elektrycz-
nej? Oczywiście spalimy więcej węgla, dużo wię-
cej niż dziś. Ten problem dotyczy zresztą nie tyl-
ko Unii, ale całego świata. Nie wykorzystaliśmy 
i nie wykorzystujemy nadal, w wystarczającym 
stopniu, najpoważniejszej szansy na ograniczenie 
emisji CO

2

, w dodatku w tym sektorze, który pro-

dukuje go najwięcej – w energetyce. Tą szansą jest 
energetyka jądrowa [129,130]

16

. Gdyby tylko we 

Francji, Niemczech, Korei i Japonii, zamiast ist-
niejących elektrowni jądrowych, pracowały cieplne 
elektrownie konwencjonalne, to dodatkowo rocz-
nie emitowałyby one do atmosfery miliard ton CO

2

 

[73]. Zatem co z emisją CO

2

? Rozwiązania pro-

ponowane przez Protokół z Kioto nie są w stanie 
rozwiązać tego problemu. Co zatem robić? No cóż, 
jedną z możliwości jest „schować” wyprodukowa-
ny CO

2

 po Ziemią

17

 [131]. Można też nie przej-

mować się emisją CO

2

, zaś wzrost średniej tem-

peratury Ziemi powstrzymać umieszczając w Ko-
smosie ogromne lustra, które odbiją odpowiednią 
część promieniowania dostarczanego przez Słoń-
ce [132]. Pewnie można mieć jeszcze kilka innych 
pomysłów, jednak zanim je zrealizujemy, w wy-
miarze mającym jakiekolwiek znaczenie, zawar-
tość CO

2

 w atmosferze będzie już dużo większa 

niż dziś, a konsekwencje ocieplenia klimatu i tak 
nas dopadną. Chcę być dobrze zrozumiany, dla-
tego powtórzę raz jeszcze – jestem zwolennikiem 
ograniczania emisji CO

2

, ale widzę inne powody 

tego ograniczania i widzę konieczność działań glo-
balnych w tej materii, a nie działań o charakterze 
polityczno-propagandowym. W dodatku można 

67 http://abcnews.go.com/Politics/GlobalWarming/sto-

ry?id=2906888&page=1 

68 http://www.aninconvenienttruth.com.au/truth/info.

htm 

69 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/House_of_Lords/

economics_of_climate_change.pdf 

70 http://www.iisd.ca/climate/ba/perspectives.html 
71 http://en.wikipedia.org/wiki/Kyoto_Protocol 
72 http://en.wikipedia.org/wiki/European_Union_Emis-

sion_Trading_Scheme 

73 http://www.uic.com.au/nip24.htm
74 http://www.washingtonpost.com/wp-dyn/content/ar-

ticle/2007/03/09/AR2007030901992.html 

75 h t t p : / / b u s i n e s s . s c o t s m a n . c o m / i n d e x .

cfm?id=1821742005

76 http://www.foe.co.uk/resource/reports/econ_costs_

cc.pdf

77 http://www.ens-newswire.com/ens/oct2006/2006-

10-13-03.asp

78 S.M. Stanley, Historia Ziemi, PWN, Warszawa 2002 
79 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/ 
80 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/Hollander/Rushin-

gJudgment.pdf 

81 http://www.przyrodapolska.pl/maj05/pojezierze.htm 
82 J. Karpiuk, „Wiedza i Życie”, nr 2 (2007) 
83 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/Gray/Influence_

of_Solar_Changes_HCTN_62.pdf 

84 http://www.worldclimater epor t.com/index.

php/2006/03/21/solar-warming/#more-143

85 http://www.telegraph.co.uk/news/main.jhtm-

l?xml=/news/2004/07/18/wsun18.xml &sSheet=/
news/2004/07/18/ixnewstop.html 

86 http://fathersforlife.org/REA/warming4.htm 
87 h t t p : / / w w w . s c i e n c e d a i l y . c o m / r e l e -

ases/2003/10/031002055621.htm 

88 http://biocab.org/Global_Warming.html 
89 http://www.canada.com/nationalpost/story.htm-

l ? i d = 1 5 6 d f 7 e 6 - d 4 9 0 - 4 1 c 9 - 8 b 1 f - 1 0 6 f e -
f8763c6&k=0 

90 http://www.dailymail.co.uk/pages/live/articles/tech-

nology/technology.html? in_article_id=440049&in_
page_id=1965 

91 h t t p : / / g o s p o d a r k a . g a z e t a . p l / g o s p o d a r -

ka/1,52981,3503091.html 

92 Biuletyn Informacyjny Pracowników AGH, nr 154-

156 (2006)

93 http://www.industrie.gouv.fr/energie/statisti/pdf/co2-

monde.pdf 

94 http://earthtrends.wri.org/pdf_library/country_pro-

files/cli_cou_156.pdf 

95 http://news.bbc.co.uk/1/hi/sci/tech/3143798.stm 
96 http://cdiac.ornl.gov/trends/emis/tre_prc.htm 
97 http://www.blueclimate.com/blueclimate/2006/11/

china_carbon_di.html 

98 http://www.pnl.gov/aisu/pubs/sinusko04/conti.pdf 
99 h t t p : / / w w w. g i g a w a t . n e t . p l / a r t i c l e / a r t i c l e -

view/449/1/48/

100 http://industrial-energy.lbl.gov/node/193 

budownictwo • technologie • architektura

background image

kwiecień – czerwiec 2007

wskazać znacznie lepsze sposoby wykorzystania 
środków finansowych niż te, które wynikają z Pro-
tokołu z Kioto. To prowadzi mnie do ostatniego już 
„kłopotliwego” pytania. 
Czy przed ludzkością nie stoją przypadkiem po-
ważniejsze problemy niż globalne ocieplenie?
Niestety stoją, a najpoważniejszym z nich jest za-
potrzebowanie na energię i możliwości zaspokojenia 
tego zapotrzebowania. Angielski ekonomista W.S. Je-
vons (1835-1882) wskazał, że bardziej ekonomicz-
ne zużywanie energii prowadzi do wzrostu jej zu-
życia [133]. Jak wykazuje J. Karpiuk w swoim in-
teresującym artykule [82] nawet przy założeniu bar-
dzo umiarkowanego tempa wzrostu gospodarczego 
na świecie (1,6%) i uwzględnieniu kompensacji wy-
nikającej z jej efektywniejszego wykorzystania, w ro-
ku 2050 świat będzie potrzebował 28 TW mocy

18

 

przy dzisiejszym zapotrzebowaniu na poziomie 13,5 
TW. Jeżeli założymy, że uzyskamy konieczny wzrost 
produkcji energii z pomocą energetyki jądrowej, to do 
2050 roku trzeba wybudować 20 000 reaktorów o 
mocy 1000 MW każdy. To oznacza, że od dziś po-
winniśmy budować więcej niż jeden reaktor dziennie, 
aby w 2050 roku pokryć nasze zapotrzebowanie na 
energię

19

. Aktualnie na świecie pracują 442 reaktory 

o łącznej mocy 0,37 TW, 28 jest w budowie, a 200 
reaktorów jest w planach na dalszą przyszłość. Do-
dajmy, że biomasa w najlepszym przypadku może 
nam dostarczyć 5-7 TW [82,134], energia wiatrów 
do 2 TW

20

 a hydroelektrownie około 1 TW. Oto ska-

la prawdziwego problemu, przed którym stoimy. Nie 
zamierzam już mówić o nowych problemach, które 
nieuchronnie pojawią się przy próbie zapewnienia 
światu potrzebnej mu energii. Nie wspomnę o konse-
kwencjach narastającej różnicy w poziomie życia po-
między krajami rozwiniętymi a resztą świata. Bilans 
energetyczny wskazuje, że jedynym źródłem

21

, któ-

re może realnie zaspokoić nasze zapotrzebowanie na 
energię i umożliwić nam dalszy postęp cywilizacyjny, 
jest Słońce. To właśnie na prace nad wykorzystaniem 
energii słonecznej powinniśmy przekazać pieniądze, 
które zmarnuje realizacja postanowień Protokołu 
z Kioto. Konsekwencją przecież będzie realizacja 
celów tego Protokołu – czerpiąc energię ze Słońca, 
zmniejszymy emisję CO

2

. Może na jeszcze jeden cel 

powinniśmy przeznaczyć te środki. W ośrodku ba-
dań nuklearnych we Francji, w pięknych lasach koło 
Marsylii, na samym Lazurowym Wybrzeżu, rusza bu-
dowa doświadczalnego reaktora termojądrowego o 
mocy zerowej. To bardzo kosztowne i wymagające 
czasu przedsięwzięcie, które za około 15-18 lat ma 
nam przynieść odpowiedź na pytanie – czy będziemy 
w stanie w przyszłości (około roku 2050) zbudować 
sobie Słońce na Ziemi – reaktor termojądrowy wiel-
kiej mocy. Jeżeli tak, to być może przyszłość świata 
będzie wyglądała całkiem inaczej niż jesteśmy to w 
stanie sobie dzisiaj wyobrazić. Na takich działaniach 
powinniśmy koncentrować środki, którymi dysponu-
jemy. Może także powinniśmy zainwestować w do-
stosowanie się do życia w warunkach cieplejszego 
klimatu? Wiem, że aktualnie brzmi to jak herezja.
Czy zatem ludzkość zdecyduje się na racjonalne 
działania? Czy głosy tych, którzy proponują cho-
ciaż tylko zastanowienie się nad problemami na-
szej przyszłości z perspektywy problematyki global-
nego ocieplenia, będą wyśmiewane i ignorowane? 
Czy politycy, ekonomiści i dziennikarze przestaną 
być głównymi autorytetami w zakresie spraw, na 
których tak naprawdę mało się znają? Wiem, jakie 
powinny być odpowiedzi na te ostatnie pytania. 
Przestałem już wierzyć, że się ich doczekam...

prof. Andrzej Małecki

Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie, 

Wydział Inżynierii Materiałowej i Ceramiki

101 http://www.energyrefuge.com/blog/changing-ce-

ment-5-of-all-co2/ 

102 http://www.mojaenergia.pl/strony/1/i/503.php
103 http://www.institutmolinari.org/pubs/note20066.

pdf

104 http://www.ct-yankee.com/manfctry/kyoto.html
105 http://ec.europa.eu/environment/integration/new-

salert/pdf/42na1.pdf 

106 http://meteo.lcd.lu/globalwarming/NewScientist/ky-

oto_wont_stop_climate_change.html 

107 http://www.techcentralstation.com/111605A.html 
108 http://www.opinionjournal.com/columnists/pdupont/

?id=110008113 

109 http://www.cei.org/pdf/5331.pdf
110 http://www.heartland.org/pdf/11399.pdf
111 http://europa.eu/rapid/pressReleasesAction.

do?reference=MEMO/05/84&format=HTML&age-
d=0&language=PL&guiLanguage=en

112 http://newsbusters.org/node/10989
113 http://www.cembureau.eu/Cem_warehouse/POINT-

S%20OF%20CONVERGENCE%20 WITHIN%20THE-
%20CEMENT%20INDUSTRY.PDF

114 h t t p : / / w w w . b e v e r a g e d a i l y . c o m / n e w s /

ng.asp?id=67685-nestle-ets-greenhouse-gas 

115 http://www.transportenvironment.org/Article241.

html 

116 http://cnbceb.com/2005/12/01/easternwarning/ 
117 http://www.sustainablebusiness.com/news/sbnews.

cfm?id=12311 

118 http://g-fors.eu/fileadmin/download/papers/Emis-

sions_Trading.pdf 

119 http://wwf.pl/informacje/news.php?idn=113 
120 http://news.bbc.co.uk/2/hi/science/natu-

re/4542104.stm

121 http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/arty-

kul/szef;fiata;ograniczenie; emisji;co2;jest;niereal-
ne,107,0,231787.html 

122 http://www.wsws.org/articles/2007/jan2007/glob-

j13.shtml 

123 http://www.canada.com/nationalpost/story.html?i-

d=03445f57-0777-4554-ac7c-ec63cb073223 

124 http://www.emisje-co2.pl/
125 http://www.cire.pl/item,26887,1.html 
126 http://www.bhp.org.pl/Article1063.html 
127 http://www.elektrownie.com.pl/index.php?id=9&lo-

ok=128 

128 http://ec.europa.eu/environment/climat/pdf/ener-

gy_fact_sheet.pdf 

129 http://www.climatechange.org/eandc2.htm 
130 J.M. Deuth, E.J. Moniz, „Świat Nauki”, nr 10(189) 

(2006) 52-60

131 D.G.  Hawkins  i  in.  „Świat  Nauki”,  nr  10(189) 

(2006) 44-51

132 http://www.technologyreview.com/Energy/18175/
133 http://cepa.newschool.edu/het/profiles/jevons.htm 
134 http://www.worldenergy.org/wec-geis/publications/

reports/ser/biomass/biomass.asp

kwiecień – czerwiec 2007

background image

budownictwo • technologie • architektura

¼&%%aViYdÑl^VYXoZ²

7^jgd7nY\dhoXo
ja#<YV²h`V&'*$,
-*"%''7nY\dhoXo
iZa#$[Vm%*'().(''.

7^jgd<Ync^V
ja#BVghoV¨`V;dX]V&
-&")%(<Ync^V
iZa#%*-+''.(*,
[Vm%*-++''*'*

7^jgd@gV`‹l
ja#çdl^²h`^Z\d)%
(&",*'@gV`‹l
iZa#%&'+))(,)%
[Vm%&'+)'&+.&

7^jgdEdocV²
ja#GoZb^ZÑac^XoV&
+'"%-&EdocV²
iZa#%+&+*'(-''
[Vm%+&+*'(,,-

7^jgdHoXoZX^c
ja#Edah`^X]BVgncVgon&'$(
,&"%*%HoXoZX^c
iZa#%.&)-+-**.
[Vm%.&)-+-+(,

7^jgdLgdX¨Vl
ja#D_XV7ZnonbV&%$(
*("'%)LgdX¨Vl
iZa#%,&(+((.+&
[Vm%,&(+('*..

7^jgdLVghoVlV
ja#@VgXojc`dlh`V-.
%'"-,&LVghoVlV
iZa#/%"''(&%%,%%
[Vm/%"''(&%%-%%

lll

#h^`V#ea

reklama betony 202x290

3/26/06, 12:45 PM

1

background image

kwiecień – czerwiec 2007

1. Wprowadzenie

Nie  ma  złych  betonów,  są  tylko  źle  wykonane 
– to stwierdzenie nabiera cech realnych szczególnie 
w przypadku zaniechania lub źle prowadzonej pielę-
gnacji betonu. Nawet beton zaprojektowany  zgod-
nie ze sztuką oraz wszelkimi wytycznymi projekto-
wymi, wykonany ze specjalnie wyselekcjonowanych 
składników, bardzo dobrze wymieszany, zagęszczo-
ny i ułożony, nie będzie posiadał zakładanych wła-
ściwości, jeżeli pominiemy znaczenie pielęgnacji. 
Błędy popełnione na etapie dojrzewania betonu czę-
sto niosą skutki, których usunięcie może okazać się 
bardzo trudne albo wręcz niemożliwe.
Aby otrzymać beton wysokiej jakości, należy pa-
miętać o prostej, lecz bardzo znaczącej regule:  
świeży beton należy chronić w okresie jego doj-

rzewania. Istotą pielęgnacji betonu jest utrzymanie 

go w stanie nasyconym, dopóki przestrzenie wy-
pełnione pierwotnie wodą w świeżym zaczynie ce-

mentowym nie zostaną zapełnione do pożądane-
go stopnia przez produkty hydratacji cementu. Ta 
ochrona polega głównie na:
–  przykryciu powierzchni betonu w celu niedo-

puszczenia do odparowania wody

–  nawilżaniu powierzchni betonu poprzez polewa-

nie wodą

–  ochronie przed przemarznięciem przy ujemnych 

temperaturach

–  ochronie przed uderzeniami i drganiami w cza-

sie dojrzewania.

Pomimo zasadniczego znaczenia okres pielęgna-
cji jest niedoceniany zarówno przez wykonawców, 
jak i projektantów. Nie poprawia tego stanu fakt, 
że jak do tej pory nie dopracowano się jednolitych 
standardów postępowania z betonem w jego okre-
sie dojrzewania. Lukę tę ma zapełnić projekt nor-
my europejskiej ENV 13670-1 Wykonanie kon-
strukcji betonowej – Część 1: Uwagi ogólne
, któ-
rej spora część poświęcona jest pielęgnacji i za-
bezpieczeniu konstrukcji w okresie dojrzewania.
Projekt ten jasno precyzuje, że beton we wczesnym 
okresie należy pielęgnować i chronić, a pielęgnacja 
naturalna jest z reguły niewystarczająca, za wyjąt-
kiem dni szczególnie wilgotnych, deszczowych lub 
mglistych, kiedy szybkość parowania z powierzch-
ni betonu jest bardzo niska.

t

e

c

h

n

o

l

o

g

i

e

Beton należy chronić

Temperatura  

powierzchni betonu 

[t]; ºC

Minimalny okres pielęgnacji w dniach

1), 2)

Rozwój wytrzymałości betonu 

4)

 (f

cm2

/f

cm28

 =r)

 0,50

0,50 > r  0,30 0,30 > r  0,15

r < 0,15

t ≥ 25

1

1,5

2

3

25 > t ≥ 15

1

2

3

5

15 > t ≥ 10

2

4

7

10

10 > t ≥ 5 

3)

3

6

10

15

Uwagi:
1) Dodatkowo każdy okres wiązania powyżej 5h
2) Dopuszcza się interpolacje liniową pomiędzy wartościami w wierszach
3) Dla temperatury poniżej 5 ºC okres pielęgnacji należy zwiększyć o czas kiedy temperatura 

jest poniżej 5 ºC

4) Dynamika narastania wytrzymałości jest mierzona stosunkiem średniej wytrzymałości na 

ściskanie po 2 dniach do średnie wytrzymałości na ściskanie po 28 dniach, uzyskanych na 
podstawie badań wstępnych lub opartych na wartościach charakterystycznych wyznaczo-
nych na betonach o porównywalnych składach (EN 206-1:2000)

Tabela 1. Minimalne okre-

sy pielęgnacji wg ENV 

13670-1

Rozwój  

wytrzymałości

Ocena współczynnika wytrzymałości

f

cm2

/f

cm28

Szybki

≥ 0,5

Umiarkowany

≥ 0,3 < 0,5

Wolny

≥ 0,15 < 0,3

Bardzo wolny

< 0,15

Tabela 2. Rozwój wytrzymałości betonu w 20ºC  

fot. Michał Braszczyński

background image

budownictwo • technologie • architektura

Negatywne skutki braku pielęgnacji mogą mieć 
zasadnicze znaczenie dla trwałości konstrukcji, 
a uwidaczniają się głównie w postaci: 
•  łuszczenia powierzchniowego 
•  zwiększonego  skurczu  prowadzącego  do  po-

wstawania rys i spękań

•  obniżonej wytrzymałości końcowej 
•  braku mrozoodporności
•  spadku szczelności, co ma bezpośredni wpływ 

na obniżenie odporności na czynniki agresyw-
ne.

Właściwa pielęgnacja powinna utrzymywać po-
wierzchnię betonu cały czas w stanie wilgotnym, 
uwzględniając wpływ wiatru, temperatury i wil-
gotności powietrza. Już spadek wilgotności w be-
tonie poniżej 80% spowoduje nieodwracalne za-
hamowanie hydratacji cementu. 
Czas trwania pielęgnacji jest uwarunkowany roz-
wojem własności betonu w strefie przypowierzch-
niowej. Projekt normy ENV 13670-1 proponuje 
oceniać rozwój właściwości betonu w tej strefie w 
dwojaki sposób:
-  na podstawie wskaźnika rozwoju wytrzymałości, 

czyli stosunku wytrzymałości 2-dniowej do 28-
dniowej

lub 
-  w zależności od wydzielania się ciepła hydrata-

cji w funkcji ciepła całkowitego wydzielanego w 
warunkach adiabatycznych. 

Proces pielęgnacji powinien być rozpoczęty bezpo-
średnio po zakończeniu etapu układania, zagęsz-
czania i ewentualnie wykończeniu powierzchni. 
Czas trwania pielęgnacji powinien być dostosowa-
ny do kształtu, objętości elementu, typu konstrukcji 
a w szczególności rodzaju zastosowanego cementu 
(tabela 1 – propozycja ENV 13670-1). 
Wpływ cementu ściśle zależy od  jego dynamiki 
narastania wytrzymałości (tabela 2).
Dlatego betony, w których zastosowano cementy 
z dodatkami charakteryzujące się z reguły umiar-
kowanym a nawet wolnym przyrostem wytrzyma-

łości, wymagają znacznie dłuższego okresu pielę-
gnacji zarówno w lecie jak i w okresie obniżonych 
temperatur.

2. Badania określające wpływ czasu pielęgnacji 

na parametry użytkowe betonu

W Centrum Technologicznym Betonu CEMEX Pol-
ska przeprowadzono badania cech betonu w za-
leżności od czasu jego pielęgnacji. W wykonanym 
projekcie sprawdzono wpływ czasu pielęgnacji na 
takie cechy betonu, jak: wytrzymałość na ściska-
nie, nasiąkliwość i wodoszczelność.
Oznaczenie wytrzymałości na ściskanie betonów 
dojrzewających w warunkach laboratoryjnych oraz 
w środowisku naturalnym wykonano po 2, 7 i 28 
dniach na 3 próbkach dla każdego terminu. Bada-

Rodzaj Cementu

Klasa  

betonu

Cement

Woda Piasek 0-2

Kr. I

2-8

Kr. II

8-16

CEM III/A 32,5 N

C25/30

345

190

695

268

820

CEM II/B-S 32,5 R

C25/30

345

190

695

268

820

CEM I 32,5 R

C25/30

345

190

695

268

820

CEM I 42,5 R

C25/30

311

190

713

274

840

Tabela 3. Skład 1 m

3

  

mieszanki betonowej

Czas pielęgnacji

Warunki laboratoryjne; 28 dni

Warunki laboratoryjne; 14 dni

Warunki atmosferyczne; 14 dni

Warunki laboratoryjne; 7 dni

Warunki atmosferyczne; 21 dni

3 dni

Warunki atmosferyczne; 25 dni

Warunki atmosferyczne; 28 dni

Warunki atmosferyczne

Warunki laboratoryjne

Wiek próbek [dni]

7

14

21

28

0 dni

3 dni

7 dni

14 dni

28 dni

Wilgotność zwględna [%]

Warunki pogodowe w okresie badania wpływu braku pielęgnacji wilgotnej na właściwości betonu

0,0

1,0

2,0

3,0

4,0

5,0

6,0

7,0

8,0

9,0

100,0

Stopień zachmurzenia

Temperatura

Wilgotność

0

5

10

15

20

25

30

35

40

2006-06-20

2006-06-21

2006-06-21

2006-06-22

2006-06-23

2006-06-26

2006-06-26

2006-06-27

2006-06-28

2006-06-29

2006-06-30

2006-06-30

2006-07-03

2006-07-04

2006-07-05

2006-07-06

2006-07-07

2006-07-07

2006-07-10

2006-07-11

2006-07-12

2006-07-13

2006-07-14

2006-07-14

2006-07-17

2006-07-18

2006-07-18

2006-07-19

2006-07-20

2006-07-21

2006-07-24

2006-07-24

2006-07-25

2006-07-26

2006-07-27

2006-07-27

2006-07-28

2006-07-31

CEM I 42,5 R

CEM I 32,5 R

CEM III/A 32,5 N

CEM II/B-S 32,5 R

deszczowo

małe

zachmurzenie

duże zachmurzenie

Data

Rys. 1 Program pielęgnacji 

próbek betonu

Rys. 2 Warunki pogodowe 

w okresie testu

background image

kwiecień – czerwiec 2007

oraz temperatury, bez jakiejkolwiek pielęgnacji. 
W okresie prowadzenia testu temperatura wahała 
się od 20°C do 35°C , natomiast wilgotność po-
wietrza od 20% do 80%. Szczegółowe warunki at-
mosferyczne w czasie dojrzewania betonu przed-
stawiono na rysunku 2. 

3. Podsumowanie

Wyniki przeprowadzonych badań potwierdziły jed-
noznacznie wpływ czasu pielęgnacji na parametry 
trwałościowe betonu:
•  Wzrost temperatury przyspiesza hydratację ce-

mentu, dlatego cała mikrostruktura uwodnio-
nego zaczynu cementowego powstaje bardzo 
wcześnie. Czynnik ten skutkuje wzrostem wy-
trzymałości młodego betonu, jednakże wraz z 
obniżeniem wilgotności wpływa ujemnie na wy-
trzymałość betonu w wieku powyżej 7 dni. Szyb-
sza hydratacja cementu prowadzi do powstawa-
nia mniej zwartej mikrostruktury betonu (praw-
dopodobnie bardziej porowatej) w porównaniu 
ze strukturą powstałą w wyniku wolniejszej hy-
dratacji, której produkty w znacznie większym 
stopniu wypełnią przestrzenie porów. W wyniku 
przeprowadzonych badań stwierdzono wzrost 
wytrzymałości około 1-3 MPa (rys. 3) w pierw-
szej fazie dojrzewania betonu dla próbek prze-
chowywanych na powietrzu w porównaniu do 
świadków w warunkach laboratoryjnych 

•  Następnym czynnikiem mającym bezpośredni 

wpływ na wytrzymałość oraz szczelność betonu 
jest szybkie odparowanie wilgoci. Jeżeli szyb-
kość odparowania wody będzie zbyt duża, to po-
wstałe po niej puste przestrzenie nie będą wy-
pełnione w pożądanym stopniu produktami hy-
dratacji cementu. Z przeprowadzonych badań 
wynika, że strata wytrzymałości na ściskanie po-
między próbkami świadkami a próbkami, któ-

nie nasiąkliwości oraz wodoszczelności wykonano 
po upływie 28 dni dojrzewania.
Badania przeprowadzono dla cementów z grupy 
CEM I, CEM II oraz CEM III.
Optymalizację składu mieszanek betonowych prze-
prowadzono metodą doświadczalno-obliczeniową 
Mieszanki wykonano przy użyciu kruszyw natural-
nych. Skład zaprojektowanych mieszanek betono-
wych  przedstawiono w tabeli 3.
Dla każdej partii z danym cementem wykonano se-
rie, które dojrzewały w warunkach laboratoryjnych: 
0 dni; 3 dni; 7 dni; 14 dni i 28 dni – jako świadki. 
Następnie próbki w zależności od upływu przypi-
sanego im terminu były umieszczone na zewnątrz i 
dojrzewały w warunkach atmosferycznych według 
harmonogramu prezentowanego na rysunku 1. 
Próbki świadki dojrzewały w komorze klimatycznej 
o temperaturze 20°C ± 2°C i wilgotności względ-
nej powietrza ≥97%.
Próbki umieszczone w warunkach atmosferycznych 
znajdowały się w miejscu niezadaszonym były na-
rażone bezpośrednio na działanie słońca, deszczu 

W

ytr

zymałość na ściskanie [MP

a]

Badanie wytrzymałości betonu; CEM I 42,5R

15,0

20,0

25,0

35,0

40,0

45,0

30,0

R 1

R 2

R 7

R 28

Czas badania [dni]

C4I0d

CI43d

C4I7d

C4I14d
C4I28d

W

ytr

zymałość na ściskanie [MP

a]

Badanie wytrzymałości betonu; CEM I 32,5R

20,0

25,0

35,0

40,0

45,0

30,0

R 2

R 7

R 28

Czas badania [dni]

CI0d

CI3d

CI7d

CI14d
CI28d

W

ytr

zymałość na ściskanie [MP

a]

Badanie wytrzymałości betonu; CEM II/B 32,5R

10,0

15,0

30,0

30,0

35,0

40,0

25,0

R 2

R 7

R 28

Czas badania [dni]

CII0d

CII3d

CII7d

CII14d
CII28d

W

ytr

zymałość na ściskanie [MP

a]

Badanie wytrzymałości betonu; CEM III/A 32,5N

10,0

15,0

25,0

35,0

40,0

20,0

R 2

R 7

R 28

Czas badania [dni]

CIII0d

CIII3d

CIII7d

CIII14d
CIII28d

30,0

Maks. głębok. penetracji wody [mm]

Czas pielęgnacji wilgotnej [dni]

0

20

40

60

80

100

120

140

160

0 dni

3 dni

7 dni

14 dni

28 dni

CEM I 42,5 R

CEM I 32,5 R

CEM II/B-S 32,5 R

CEM III/A 32,5 N

Rys. 3 Wyniki wytrzymało-

ści na ściskanie

Rys. 4 Wodoszczelność be-

tonów w zależności od cza-

su pielęgnacji

background image

budownictwo • technologie • architektura

tyczny pokazuje, jak potrzebne jest wprowadzenie 
ustandaryzowanych zaleceń w zakresie pielęgnacji 
dla konkretnych warunków dojrzewania betonu. 
Dodatkowo, by uzupełnić obraz zagrożeń wynikają-
cy ze złej pielęgnacji lub jej braku, należałoby po-
szerzyć badania dla warunków dojrzewania betonu 
w niskich temperaturach oraz poruszyć zagadnie-
nia związane z ochroną betonów w konstrukcjach 
masywnych.

mgr inż. Stanisław Wąż

Cemex Polska

Literatura:
1  PN-EN 206-1: 2003 Beton, Część 1: Wymagania, 

właściwości, produkcja i zgodność

2  ENV 13670-1:2000 Wykonanie konstrukcji betono-

wych. Część 1: Uwagi ogólne

3  A. M. Neville, Właściwości betonu, Polski Cement, 

Kraków 2000

re przebywały cały czas na powietrzu dla ce-
mentów portlandzkich czystych wynosi około 7 
MPa, natomiast dla cementów z dodatkami hut-
niczymi do ponad 10 MPa (rys. 3).

•  Warunki pielęgnacyjne są jednym z głównych 

czynników wpływających na wodoszczelność 
betonu. Próbki betonu, które nie były pielęgno-
wane w wyniku badania były nasiąknięte wodą 
na głębokość powyżej 100 mm, a nawet w nie-
których przypadkach uległy przesiąknięciu. Na-
tomiast próbki świadki uległy nieznacznej pe-
netracji wodą (około 20 mm). Głębokość pe-
netracji wodą była ściśle uwarunkowana cza-
sem pielęgnacji próbek oraz warunkami, w ja-
kich dojrzewały próbki (rys. 4).

•  Parametr betonu, jakim jest nasiąkliwość, jest 

niezwykle wrażliwy na warunki, w jakich dojrze-
wa beton, dlatego krótki czas prowadzenia pie-
lęgnacji lub jej całkowity brak ma bezpośredni 
wpływ na jego wartość. W zależności od okresu 
pielęgnacji i rodzaju użytego cementu jego war-
tość różniła się od 1% do 0,5% (rys. 5).

Przy porównaniu wyników niniejszego projektu 
z warunkami aplikacyjnym należy zwrócić uwagę 
na rodzaj konstrukcji, dla której szacujemy wpływ 
warunków pielęgnacyjnych. O ile w przypadku fun-
damentów straty wynikłe z braku właściwej pielę-
gnacji będą mniejsze, to zjawiska te zdecydowanie 
będą miały większe znaczenie dla obiektów typu 
płyta, nawierzchnia w porównaniu do prezentowa-
nego modelu.
Zaprezentowane wyniki badań stanowią jedynie 
wycinkowe i z konieczności uproszczone dowody 
świadczące o skali wpływu pielęgnacji na właści-
wości użytkowe betonu. Jednak ich wymiar prak-

W

skaźnik

[Nas(x)/Nas(C4I28d)]-1 [%]

Czas pielęgnacji wilgotnej [dni]

0,00

10,00

20,00

30,00

0 dni

3 dni

7 dni

14 dni

28 dni

CEM I 42,5 R

CEM I 32,5 R

CEM II/B-S 32,5 R

CEM III/A 32,5 N

Różnica nasiąkliwości liczona procentowo względem

uzyskanej wartości na CEM I 42,5 R pielęgnowanego 28 dni

Rys. 5 Nasiąkliwość be-

tonów w zależności od cza-

su pielęgnacji liczona pro-

centowo wg wskaźnika 

[Nas(x) /Nas(C4I28d)]-1 

[%]; Nas(C4I28d) – na-

siąkliwość procentowa serii 

betonu z CEM I 42,5R pie-

lęgnowanego 28 dni (świa-

dek). Nas(x) – nasiąkliwość 

procentowa poszczególnych 

serii

Zabezpieczenie obiektu 

podczas betonowania – dro-

ga krajowa nr 18, grudzień 

2005

fot. Magdalena Wilk

background image

kwiecień – czerwiec 2007

Początek podboju rynku polskiego firma JUNJIN 
ogłosiła podczas prezentacji, która odbyła się 21 
marca w Nadarzynie, w Centrum Konferencyjno-
Szkoleniowym „Baron”. Zgodnie z materiałami wrę-
czonymi uczestnikom, pompy do betonu produko-
wane przez tę firmę spotkać można już na placach 
budów w ponad 80 krajach całego świata. Teraz ten 
największy producent pomp w Korei, którego eks-
pansję pobudzają marzenia o pozycji lidera w ogóle, 
stawia kolejny krok, tym razem w kraju nad Wisłą.
Prezentacje  firmy  JUNJIN  rozpoczął  manager 
sprzedaży  na  Europę,  pan  Nimrod  Hofstatter, 
wspierany przez prezesa zarządu JUNJIN Polska 
pana Łukasza Żyłę, któremu, mimo młodego wie-
ku, dano szansę, ale i nie lada zadanie skuteczne-
go wprowadzenia firmy na rynek polski.
Z  krótkiego  wstępu  poprowadzonego  przez  pana  
Hofstattera dowiedzieliśmy się co nieco o historii firmy 
JUNJIN. Jak się okazuje, dzięki jakości i dobrej organi-
zacji wystarczyło niewiele ponad 20 lat, by firma mogła 
urosnąć do pozycji, jaką dziś zajmuje. Kiedy JUNJIN 
powstawała, a było to w 1980 roku w Korei, jej główną 
działalnością była produkcja części do pomp niemiec-
kich producentów. Zdobyte w ten sposób doświadcze-
nie zaowocowało w 1991 roku produkcją pierwszych 
własnych pomp. Dziś JUNJIN Heavy Industries wśród 
wielu swoich produktów, obok stacjonarnych pomp do 
betonu, mobilnych pomp rurociągowych oraz stacjonar-
nych masztów do podawania betonu w wysokich bu-
dynkach, dostarcza także rocznie aż 1100 pomp do be-
tonu montowanych na samochodach.
Z nieukrywanym zadowoleniem prezes JUNJIN 
Polska prezentował kolejne etapy ekspansji firmy, 
widząc w niej zapowiedź świetlanej przyszłości za-
rządzanego przez siebie oddziału w Polsce. Od Azji 
i Ameryki Południowej, Australii i Stanów Zjedno-
czonych, Kanady i Rosji aż po rynki Hiszpanii, Bel-
gii, Holandii, Grecji, Turcji, Czech, Bułgarii, Ukra-
iny czy Litwy w krótkim czasie pompy JUNJIN zna-

lazły nowych nabywców, stając się alternatywną 
marką dla najlepszych europejskich producentów.
Wśród przybyłych na prezentację przedsiębiorców 
i przedstawicieli czasopism budowlanych szczególne 
zainteresowanie wzbudziła druga część spotkania, 
czyli prezentacja pompy do betonu JUNJIN JXR 37-
4.16HP o wysięgu 37 metrów i wydajności 158 m

3

/h. 

Jej ramię wzniesione na wysokość kilku pięter robi-
ło duże wrażenie i już z dala witało wszystkich gości 
przybywających na prezentację. Mając przed sobą 
stalowego giganta, uczestnicy spotkania z podziwem 
podchodzili do informacji o innych modelach pomp 
montowanych na samochodach, o wysięgu od 20 
metrów aż do potężnych, sięgających niemalże nie-
ba 63-metrowych potworach. A wszystko dzięki nie-
ustannemu inwestowaniu oraz badaniom, które po-
zwoliły uzyskać jakość produktu godną zaufania.
Nie bez znaczenia, co podkreślał prezes JUNJIN Pol-
ska Łukasz Żyła, jest długoletnia współpraca firmy z 
renomowanymi producentami, których rozwiązania 
technologiczne obecne są na rynku od lat. Pompy 
do betonu JUNJIN montowane są na podwoziach 
takich koncernów, jak MAN, Volvo, Mercedes-Benz 
czy Scania, dostawcą pomp hydraulicznych jest nie-
miecka firma REXROTH Hydromatik, a sterowania 
radiowego firmy HAWE i HBC Radiomatic. Od stro-
ny użytkownika wart odnotowania jest fakt wyelimi-
nowania elektroniki, bo wszystkie pompy zbudowa-
ne są w oparciu o prosty system elektryczny. Dzięki 
temu ewentualne usterki mogą być usuwane już na 
placu budowy przez operatora. Także zunifikowany 
system podzespołów i części zamiennych redukuje 
czas zastoju maszyny do minimum.
Mimo brzydkiej pogody, bo deszcz padał tylko z krót-
kimi przerwami, prezentację można uznać za udaną. 
Zapytany o plany prezes JUNJIN Polska Łukasz Żyła 
zapowiada w ciągu dwóch lat ponad 30% udział w 
rynku. Jeszcze bardziej optymistycznie podchodzi 
do sprawy manager sprzedaży na Europę pan Nim-
rod Hofstatter. Mając na uwadze wyśmienity wynik 
w Turcji i Grecji, gdzie w ciągu dwóch lat JUNJIN 
stał się liderem rynku, na to samo pytanie odpowiada 
„not to be less then the second”, czyli „być co naj-
mniej drugim”. Pozostaje nam życzyć powodzenia.

Paweł Fąk

JUNJIN wchodzi do gry

Polski rynek pomp do betonu już dawno został podzielony między 

najbardziej znanych producentów na świecie. Teraz po swój 

kawałek tortu odważnie sięga nowy gracz, „urodzony” w Korei 

JUNJIN Heavy Industries.

fot. Archiwum

p

r

e

z

e

n

t

a

c

j

e

background image

budownictwo • technologie • architektura

7Y–CZNYDYSTRYBUTORPOMPDOBETONU*5.*).NATERYTORIUM0OLSKI

DOSKONAAJAKOyÃ

MAKSYMALNAPROSTOTA

STANDARYZACJAROZWI–ZAÎ

TYLKOSPRAWDZENIDOSTAWCY

2EXROTH(AWE7ELDOX'RUNDFOS

*5.*).0OLSKASPZOO

UL+ONECZNEGO

+RAKÐW

TEL

FAX

EMAILINFO JUNJINPL

WWWJUNJINPL

Polska

reklama 1.indd   1

2007-04-25   15:59:59

background image

0

kwiecień – czerwiec 2007

1. Wstęp

Norma cementowa PN-EN 197-1 [1] podaje zasady klasyfikacji 
i wymagania dla cementów powszechnego użytku, stanowiących 
około 98% produkcji cementu w kraju. Przedmiotem klasyfikacji 
w normie PN-EN 197-1 są nowe rodzaje cementów. Są to ce-
menty portlandzkie wieloskładnikowe CEM II/M i cementy wie-
loskładnikowe CEM V, w których istnieje możliwość stosowania 
kilku dodatków mineralnych równocześnie (tablica 1).
Produkcja cementów wieloskładnikowych według PN-EN 197-1 
stwarza możliwości poprawy efektywności produkcji cementu 
związanej z możliwością stosowania dużych ilości dodatków mi-
neralnych oraz odpowiada wytycznym zrównoważonego rozwoju. 
Czynniki te powinny wyznaczać w najbliższych latach rozwój pro-
dukcji cementów wieloskładnikowych w przemyśle cementowym 
w Polsce. Należy również podkreślić, że zwiększenie udziału do-
datków mineralnych w cemencie przyczyni się do znacznego ogra-
niczenia emisji CO

2

 w procesie jego produkcji. Czynnik ten jest 

szczególnie istotny z uwagi na przygotowania polskiego przemysłu 
cementowego do wdrożenia unijnych regulacji prawnych dotyczą-
cych między innymi limitów na emisję CO

2

 i handlu nimi.

Produkcja cementów wieloskładnikowych jest zatem uzasad-
niona zarówno z ekonomicznego jak i ekologicznego punktu wi-
dzenia. Ponadto, synergistyczny efekt działania kilku dodatków 
mineralnych korzystnie kształtuje właściwości cementów wie-
loskładnikowych w porównaniu do cementów zawierających tyl-
ko jeden dodatek mineralny.

Istotnym czynnikiem hamującym jak dotychczas rozwój produk-
cji cementów wieloskładnikowych jest brak doświadczeń prak-
tycznych związanych ze stosowaniem tych cementów w tech-
nologii betonu. Dotyczy to w szczególności aspektów trwałości 
betonu: odporności na korozję chemiczną, odporności na dzia-
łanie środków odladzających czy podatności na karbonatyzację.
W niniejszym artykule przedstawiono i omówiono wyniki ba-
dań podstawowych właściwości użytkowych oraz odporności na 
korozję betonów wykonanych z cementów wieloskładnikowych 
CEM V. Wyniki tych badań wykazały jednoznacznie, że cementy 
wieloskładnikowe mogą być stosowane do produkcji betonów 
o dużej odporności na korozję. 

2. Materiały zastosowane do badań

Badaniami objęto cementy wieloskładnikowe CEM V/A i CEM V/B, 

sklasyfikowane w normie PN-EN 197-1 [1]. Jako wzorcowe ba-
dano cementy:
–  cement portlandzki CEM I
–  cementy portlandzkie wieloskładnikowe: CEM II/B-V, CEM II/

B-S, CEM II/B-M (S-V)

–  cement hutniczy CEM III/A.
Wszystkie cementy wyprodukowano w skali półtechnicznej ze 
wstępnie zmielonych surowców. Cementy wykonano z klinkieru 
przemysłowego o przeciętnym składzie fazowym, zawierającym 
odpowiednio 61% C

3

S i 15% C

2

S oraz 9% C

3

A i 8% C

4

AF. Skład 

cementów do badań zestawiono w tablicy 2.

3. Wyniki badań i ich dyskusja

3.1. Właściwości normowe cementów wieloskładnikowych

Zbadano właściwości fizyczne cementów scharakteryzowanych 
w punkcie 2. Zastosowano procedury norm PN-EN 196 [2-4], 
oznaczając normowe cechy fizyczne: wodożądność, czas wią-
zania, stałość objętości i wytrzymałość. Wyniki zebrano w ta-
blicy 3 oraz pokazano na rysunku 1.
Wytrzymałość cementów wieloskładnikowych CEM V jest charakte-
rystyczna dla cementów z dodatkami mineralnymi. Są to cementy 
wolno twardniejące, z dużym przyrostem wytrzymałości w póź-

t

e

c

h

n

o

l

o

g

i

e

Właściwości cementów wieloskładnikowych

CEM V z dużą ilością dodatków mineralnych

Tablica 1. Rodzaje cementów powszechnego użytku według tablicy 1 PN-EN 

197-1:2002

Rodzaj 

cementu

Nazwa cementu

Udział dodatku mineralnego w cemencie,  

% masy

żużel wiel

-

kopiecowy

S

popiół 

 

lotny

V

pucolana  naturalna i  pr

zemysł. 

i Q

wapień 

i LL

pył kr

ze-

mionk

owy

 

D

CEM I

Cement portlandzki

<----------------  0 – 5 ---------------->

CEM II

Cement portlandzki 
żużlowy

6 – 35

Cement portlandzki 
popiołowy

6 – 35

Cement portlandzki 
pucolanowy

6 – 35

Cement portlandzki 
wapienny

6 – 35

Cement portlandzki 
krzemionkowy

6 – 10

Cement portlandzki 

wieloskładnikowy

<---------------- 6 – 35 ---------------->

CEM III Cement hutniczy

36 – 95

CEM IV Cement pucolanowy

<-- 36 – 55 -->

CEM V

Cement  

wieloskładnikowy

<------ 36 – 80 ------>

Czas dojrzewania, dni

Czas dojrzewania, dni

W

ytr

zymałość na ściskanie, MP

a

Rys. 1. Wytrzymałość cementów wieloskładnikowych

Rozwój nowoczesnych technologii betonu uwzględnia w projektowaniu i wykonawstwie obiektów, i konstrukcji 

betonowych zalety cementów z dużą ilością dodatków mineralnych. Stosowanie dodatków mineralnych do 

produkcji cementu stwarza duże możliwości ograniczenia emisji CO

2

. Zagadnienie to jest szczególnie ważne 

w przemyśle cementowym. W najbliższej przyszłości należy zakładać, obok cementów hutniczych CEM III 

zawierających 60-80% żużla S, zwiększoną produkcję cementów wieloskładnikowych CEM V o równie dużych 

ilościach dodatków mineralnych.

background image

budownictwo • technologie • architektura

niejszym okresie. Należy zwrócić uwagę na efekt synergii, związany 
z obecnością dwóch dodatków mineralnych – popiołu V i żużla S 
– w cementach wieloskładnikowych CEM V i CEM II/B-M (S-V). Po 
długim czasie dojrzewania wytrzymałość cementu wieloskładniko-
wego CEM V/A przekracza wytrzymałość cementu CEM III/A. Ana-
logicznie, wytrzymałość cementu portlandzkiego wieloskładnikowe-
go CEM II/B-M (S-V) znacznie przekracza wytrzymałość cementów 
CEM II/B-V i CEM II/B-S z jednym dodatkiem. Cementy wieloskład-
nikowe CEM V wykazują właściwości mogące konkurować z pa-
rametrami cementów pucolanowych CEM IV oraz cementów hut-
niczych CEM III. Szczególnie cement CEM V/A wykazuje korzystne 
warunki wiązania oraz tempo narastania wytrzymałości.

3.2. Właściwości betonu z cementów wieloskładnikowych

Badaniami objęto betony z cementów o składzie i właściwo-
ściach scharakteryzowanych w punktach 2 i 3.1 artykułu. Z ce-
mentów przygotowano mieszanki betonowe o tym samym skła-
dzie i przy stałym współczynniku w/c = 0,55 oraz udziale pia-
sku i kruszywa w postaci żwirów rzecznych. Skład mieszanki 
kruszywowej dobrany został z uwzględnieniem zaleceń normy 
PN-88/B-06250 „Beton zwykły” [5]. Udział poszczególnych 
składników mieszanki betonowej był następujący: cement – 350 
kg, piasek 0/2 mm – 610,5 kg, żwir 2/8 mm – 592,5 kg, żwir 
2/16 mm – 647,5 kg, w/c = 0,55.
Mieszanki betonowe przygotowywano przez mieszanie skład-
ników betonu w mieszarce przeciwbieżnej i zagęszczanie na sto-
liku wibracyjnym. Wytrzymałość betonu z badanych cementów 
zestawiono w tablicy 4. 
Właściwości badanych betonów odzwierciedlają charaktery-
styczne cechy cementów z dodatkami mineralnymi. Cementy 
portlandzkie CEM II/B kształtują umiarkowane tempo narastania 
wytrzymałości betonu, zapewniając wskaźnik R2/R28 w gra-
nicach 0,3-0,5. Beton z cementu wieloskładnikowego CEM V/A 
charakteryzuje się wolnym tempem narastania wytrzymałości 
i wskaźnikiem R2/R28 poniżej 0,3. Przy umiarkowanym zużyciu 
cementu i współczynniku w/c = 0,55 klasa betonu z cementów 
z dodatkami mineralnymi wynosiła C25/30 lub C30/37.

3.3. Trwałość betonu z cementów wieloskładnikowych

Bogate doświadczenia krajowe i zagraniczne dotyczące korozji 
betonów i zapraw z cementów z dodatkami mineralnymi do-
tyczą prawie wyłącznie cementów z pojedynczym dodatkiem 
[7-12]. Dlatego też podjęto badania mające na celu ocenę trwa-
łości betonu z cementów wieloskładnikowych [13-17]. Badania 
dotyczyły odporności betonu przechowywanego w środowiskach 
korozyjnych najczęściej odpowiedzialnych za niszczenie betonu. 
Poniżej przedstawiono wybrane wyniki badań w tym zakresie.

3.3.1. Odporność na korozję siarczanową

Zbadano odporność na korozję siarczanową zapraw wykonanych 
z cementów podanych w tablicy 2, stosując metodę podaną w 
normie polskiej PN-B-19707 [18], opartej na projekcie normy 
europejskiej prENV 196-XX [19]. Metoda polega na pomiarze 
zmian liniowych beleczek z zaprawy cementowej przechowy-
wanych w roztworze Na

2

SO

4

. Uzyskane wyniki odkształceń li-

niowych zapraw przedstawiono na rysunku 2. 
Badania wykazały, że dodatki mineralne żużla wielkopiecowego 
S i popiołu krzemionkowego V wyraźnie zwiększają odporność 
cementu na agresję siarczanową. 

3.3.2. Odporność na wodę morską

Odporność na korozję wywołaną działaniem wody morskiej zba-
dano metodą opisaną w projekcie normy europejskiej prENV 
196-XX [19]. Metoda polega na pomiarze zmian liniowych be-
leczek z zaprawy cementowej przechowywanych w roztworze 
sztucznej wody morskiej o następującym składzie: NaCl 30,0 
g, MgCl

2

·6H

2

O 6,0 g, MgSO

4

·7H

2

O 5,0 g, CaSO

4

·2H

2

O 1,5 g, 

KHCO

3

 0,2 g, woda 1000 ml. Uzyskane wyniki odkształceń li-

niowych zapraw przedstawiono na rysunku 3. 
Brak w normie prENV 196-XX kryterium trwałości w przypadku 
cementów odpornych na działanie wody morskiej utrudnia jed-
noznaczną ocenę cementów. Dotychczasowe badania zapraw 
cementowych przechowywanych w wodzie morskiej [17] wy-
kazały jednakże, że ocena powinna opierać się na pomiarach 
wytrzymałości. Oznaczono zatem wytrzymałość na ściskanie za-

Rodzaj cementu

Składniki cementu, % masy

klinkier K

S = 3320

popiół V  

S = 3060

żużel S

S = 3800 

gips

CEM I

95

-

-

5

CEM II/B-V

62

33

5

CEM II/B-S

62

-

33

5

CEM II/B-M (S-V)

62

16,5

16,5

5

CEM III/A

43

-

52

5

CEM V/A (S-V)

43

26

26

5

CEM V/B (S-V)

19

38

38

5

Tablica 2. Skład cementów zastosowanych do badań

Rodzaj cementu

Powierzchnia  

właściwa,

[cm

2

/g]

Czas wiązania, [h min]

H

2

O

[%]

LeCh 

[mm]

Wytrzymałość na zginanie, [MPa] 

po dniach

Wytrzymałość na ściskanie, [MPa] 

po dniach

początek

koniec

2

7

28

91

2

7

28

91

CEM I

3800

2 25

3 25

27,1

1

5,6

7,1

7,4

8,2

28,4

43,1

49,0

54,1

CEM II/B-V

3540

3 35

4 55

27,2

1

3,4

5,2

7,1

9,2

16,4

26,5

37,6

53,1

CEM II/B-S

4030

2 25

3 25

26,1

0

3,6

6,2

8,7

8,4

18,0

32,1

49,1

56,5

CEM II/B-M 

(S-V)

4320

3 25

4 25

26,5

2

4,1

6,3

8,5

8,9

19,0

33,9

49,8

59,3

CEM III/A

4000

4 05

5 15

26,3

1

2,0

5,0

8,7

9,3

8,9

21,8

38,3

50,0

CEM V/A (S-V)

3810

4 25

5 25

26,5

2

1,9

4,8

9,0

9,6

8,1

21,1

37,9

50,1

CEM V/B (S-V)

3720

5 05

8 55

27,0

1

1,0

3,7

7,0

8,6

3,1

13,0

28,6

37,2

Tablica 3. Właściwości badanych cementów

88 92 96 100 104

68 72 76 80 84

48 52 56 60 64

36 40 44

32

28

24

20

16

12

8

4

0

0

0,5

1

1,5

2

2,5

Czas przechowywania, tygodnie

W

ydłużenie, %

Rys. 2. Wydłużenie beleczek wykonanych z zapraw z cementów z do-

datkiem popiołu i żużla

background image

kwiecień – czerwiec 2007

praw po roku przechowywania w wodzie morskiej oraz zapraw 
kontrolnych, przechowywanych w wodzie destylowanej. Wyniki 
badań zestawiono w tablicy 5. 
Jak wykazały wyniki oznaczeń zmian liniowych i wytrzymałości za-
praw przechowywanych w wodzie morskiej w temperaturze 20°C, 
dużą odporność na korozję mają zaprawy z cementów zawiera-
jących bardzo duże ilości dodatków mineralnych żużla i popiołu, 
tj. cementu hutniczego CEM III/A i cementu wieloskładnikowego 

CEM V/A. Zaprawy te wykazują małe zmiany liniowe oraz dużą wy-
trzymałość względną, przekraczającą 80% (tabl. 5). Wytrzymałość 
względna pozostałych zapraw była znacznie mniejsza.

3.3.3. Podatność na karbonatyzację

Pomiary karbonatyzacji betonów wykonanych z cementów wymie-
nionych w tablicy 2 wykonano w oparciu o metodę podaną w pro-
jekcie normy europejskiej [20]. Metoda opiera się na wytycznych 
RILEM CPC 18 [21], gdzie do oceny podatności betonu na kar-
bonatyzację przyjmuje się głębokość karbonatyzacji mierzoną na 
przełamie kostek betonowych o wymiarach 10x10x50 cm. Głę-
bokość skarbonatyzowanej warstwy określa się za pomocą wskaź-
nika fenoloftaleinowego. Badania podatności na karbonatyzację 
rozpoczynano, gdy beton uzyskiwał wytrzymałość 15±1 MPa. Do 
tego czasu belki betonowe dojrzewały w warunkach wilgotnych 
(RH>90%) i były izolowane przed dostępem CO

2

. Do badań przy-

gotowano mieszanki o konsystencji plastycznej o różnym współ-
czynniku wodno-cementowym; w/c = 0,55 i w/c = 0,44. Ob-
niżenie stosunku wodno-cementowego przy zachowaniu zbliżonej 
konsystencji mieszanki betonowej uzyskano poprzez zastosowanie 
dobranej ilości domieszki superplastyfikatora formaldehydowo-me-
laminowego. Zmiany stosunku wodno-cementowego mogą istotnie 
wpływać na proces karbonatyzacji i są uwzględniane w normie PN-
EN 206-1 [6] jako czynnik ochrony strukturalnej betonu. Badane 
betony były poddawane cyklom ekspozycji w warunkach atmosfery 
powietrzno-suchej przy RH = 65±5% i o stężeniu CO

= 0,03-

0,035 mol z okresowym zanurzaniem próbek w wodzie.
Wyniki pomiarów głębokości karbonatyzacji betonu o w/c = 0,55 
przedstawiono na rysunku 4. Zestawiono głębokość karbonatyza-
cji warstw powierzchniowych betonu zmierzoną w ustalonych od-
stępach czasu, do 2 lat.
Z charakterystyk pokazanych na rysunku 4 wynika wyraźna zależ-
ność zwiększonej podatności na karbonatyzację betonu ze wzro-
stem ilości dodatków mineralnych w cemencie. Najmniejszą kar-
bonatyzację wykazuje beton z cementu CEM I bez dodatków. Be-
ton z cementu CEM V/A, zawierający 52% popiołu i żużla wy-
kazuje natomiast największą ze wszystkich badanych betonów 
głębokość karbonatyzacji, która wynosiła ponad 9 mm po 2 la-
tach ekspozycji. Podane wyżej zależności dotyczą betonu o w/c 
= 0,55. Obniżenie współczynnika wodno-cementowego betonu 
bardzo efektywnie wpływa na zmniejszenie głębokości karbonaty-
zacji warstw powierzchniowych betonu. Badane betony o w/c = 
0,44 wykonane z cementów zawierających dodatki żużla i/lub po-
piołu wykazują znacznie mniejsze wartości karbonatyzacji w po-
równaniu do betonów o w/c = 0,55 (rys. 5). Szczególnie korzystne 
wyniki uzyskano dla betonów wykonanych z cementu portlandzkiego 
CEM II/B-S. Obniżenie współczynnika wodno-cementowego gwa-
rantuje stopień karbonatyzacji betonu z cementu żużlowego porów-
nywalny z cementem portlandzkim CEM I (rys. 4). Nieduże wartości 
karbonatyzacji wykazują również betony o w/c = 0,44 wykonane z 
cementów CEM II/B-V i CEM II/B-M (S-V) (rys. 5). 
Wyniki badań zestawione na rysunkach 4 i 5 potwierdzają moż-
liwość efektywnej stymulacji procesu karbonatyzacji betonu po-
przez modyfikację szczelności struktury w wyniku obniżenia 
współczynnika wodno-cementowego. Rozwiązanie to, uwzględ-
niane w wytycznych normy PN-EN 206-1 [6], jest bardzo efek-
tywne dla cementów z dodatkami mineralnymi. W porównaniu 
do cementu CEM I, są to cementy wolno twardniejące, co za 
tym idzie kształtujące szczelną strukturę stwardniałego betonu 
po dłuższym czasie dojrzewania. Dlatego też, pomimo tej sa-
mej wytrzymałości betonów poddanych oddziaływaniu CO

2

, kar-

bonatyzacja betonów wykonanych z cementów z dodatkami mi-
neralnymi jest zdecydowanie wyższa.

3.3.4. Odporność na działanie środków odladzających

Korozyjne działanie mrozu na beton zostało ujęte w normie be-
tonowej PN-EN 206-1 [6] jako jedna z sześciu podstawowych 

Zaprawa  

z cementu

Wydłużenie  

[%]

Wytrzymałość na ściskanie po pierwszym 

roku

w wodzie  

 [MPa]

w wodzie  

morskiej

[MPa]

stosunek wytrzym.  

na ściskanie 

(woda morska/H

2

O) 

[%]

CEM I (8% C3A)

0,180

73,8

48,7

66,0

CEM II/B-V

0,081

74,6

54,2

72,7

CEM II/B-S

0,110

75,3

51,8

68,8

CEM II/B-M (S-V)

0,088

75,4

52,8

70,0

CEM III/A 

0,058

66,8

54,8

82,0

CEM V/A

0,069

68,6

57,3

83,5

Tablica 5. Właściwości zapraw przechowywanych w wodzie morskiej o tem-

peraturze 20°C 

Rodzaj 

cementu 

Wytrzymałość na ściskanie, 

[MPa] po dniach

Klasa  

betonu*

Narastanie  

wytrzymałości*

2

28

91

CEM I

23,6

46,4

51,6

C 35/45

szybkie

(R2/R28 ≥ 0,5

CEM II/B-V

11,7

32,2

43,5

C 25/30

umiarkowane 

(R2/R28=0,3-0,5

CEM II/B-S

14,5

40,3

45,8

C 30/37

CEM II/B-M 

(S-V)

16,4

40,3

47,2

C 30/37

CEM V/A

7,2

32,5

37,6

C 25/30

wolne 

(R2/R28=0,15-0,3

*Określono na podstawie normy PN-EN 206-1 [6].

Tablica 4. Wytrzymałość betonu z cementów wieloskładnikowych

16

20

24

28

32

36

0

4

8

12

0,5

0,25

0

1

0,75

CEM I (8% C3A)

CEM II/B-S

CEM III/A

CEM II/B-V

CEM II/B-M (S-V)

CEM V/A

Czas przechowywania w roztworze wody morskiej, tygodnie

W

ydłużenie, %

40

44

48

52

Rys. 3. Wydłużenie beleczek z zapraw cementowych przechowywanych  

w wodzie morskiej

8

728

273

182

0

91

0

2

4

6

10

CEM II/B-S

CEM I
CEM II/B-V

CEM II/B-M (S-V)
CEM V/A

Czas ekspozycji, dni

Głębokość karbonatyzacji , cm

364

455

546

637

Rys. 4. Karbonatyzacja betonów wykonanych z cementów z dodatkami żużla 

i popiołu, w/c betonu = 0,55

background image

budownictwo • technologie • architektura

klas ekspozycji. Proces niszczenia betonu uwzględniany jest 
w projektowaniu składu betonu poprzez ustalenie wymagań co 
do minimalnej zawartości cementu i klasy betonu oraz poprzez 
ograniczenie współczynnika wodno-cementowego. Uwzględnio-
no ponadto napowietrzenie betonu oraz stosowanie kruszyw od-
pornych na działanie mrozu. Równocześnie rozróżniono oddzia-
ływanie mrozu przy braku środków odladzających (klasa eks-
pozycji XF1, XF3) i w ich obecności (XF2, XF4).
Wspomniana norma nie zajmuje się jednakże doborem rodza-
ju cementu, co może mieć znaczny wpływ na trwałość betonu, 
szczególnie w przypadku stosowania środków odladzających. Po-
twierdza to literatura przedmiotu [8, 11, 15]. Wyniki badania od-
porności na działanie środków odladzających [15] wskazują na 
dużą odporność betonów wykonanych z cementu portlandzkie-
go CEM I. Przedmiotem licznych badań i dyskusji jest natomiast 
trwałość betonów wykonanych z cementów z dodatkami mineral-
nymi. Należy podkreślić brak doświadczeń ze stosowaniem ce-
mentów wieloskładnikowych do produkcji konstrukcji i obiektów 
betonowych narażonych na działanie soli odladzających.
Pomiary odporności betonów na działanie środków odladzających 
wykonano metodą podaną w projekcie normy europejskiej prEN 
12390-9 [22]. Metoda opiera się na normie szwedzkiej: SS 13 72 
44 [23], w której do oceny odporności betonu na zamrażanie i roz-
mrażanie w 3% roztworze NaCl przyjmuje się masę złuszczonego 
materiału po 56 cyklach. W świetle klasyfikacji środowisk agresyw-
nych podanych w normie PN-EN 206-1 [6] badane betony pod-
dane zostały korozyjnemu działaniu środowiska agresywnego XF4. 
Badania trwałości przeprowadzono na próbkach betonów o skła-
dzie podanym w punkcie 3.2, zmieniając współczynnik wodno-
cementowy, czas dojrzewania i stosując środki napowietrzające. 
Badania takie wykonano dla betonów z cementów zawierają-
cych dodatek żużla i/lub popiołu, wymienionych w tablicy 2. 
Przygotowano następujące próbki betonów: o w/c = 0,55; o 
w/c = 0,44, o w/c = 0,44 napowietrzone. Wyniki badań przed-
stawiono na rysunkach 6 i 7.
Badania betonów o w/c = 0,55 wykazały, że najlepszą odpor-
ność na zamrażanie i działanie 3-procentowego roztworu NaCl 
wykazał beton z cementu CEM I i jako jedyny spełnił kryterium 
mrozoodporności wg normy SS 13 72 44 [23], tj. masa złusz-
czeń po 56 cyklach poniżej 1,0 kg/m

2

 powierzchni betonu. 

Wszystkie pozostałe betony wykazały niedostateczną mrozood-
porność i kilkukrotnie wyższe masy złuszczonego materiału. 
Obniżenie współczynnika wodno-cementowego betonu bardzo 
efektywnie wpływa na zmniejszenie wartości złuszczeń warstw 
powierzchniowych betonu (rys. 7). 
Wyniki badań betonów nienapowietrzonych z mniejszym w/c = 
0,44 wykazały, że zmniejszenie ilości wody w mieszance betono-
wej bardzo korzystnie wpływa na poprawę odporności betonów na 
działanie środków odladzających (rys. 7). Szczególnie korzystne 
wyniki uzyskano w przypadku próbek z cementu portlandzkiego 
żużlowego CEM II/B-S. Pomimo wyraźnego zmniejszenia ubytku 

masy pod działaniem środków odladzających, pozostałe próbki be-
tonów z tej serii wykazały niedostateczną odporność na środki od-
ladzające. Wyniki badań próbek betonów napowietrzonych o w/c = 
0,44 wykazały, że betony te, niezależnie od rodzaju zastosowanego 
cementu, posiadają dużą odporność na środki odladzające (rys. 7). 
Takie wyniki potwierdzają słuszność założeń normy PN-EN 206-1, 
według której projektowanie konstrukcji i obiektów betonowych na-
rażonych na działanie środków odladzających zakłada stosowanie 
betonów napowietrzonych i o obniżonym w/c.

4. Wnioski

1  Cementy wieloskładnikowe CEM V, zawierające 36-80% do-

datku żużla i pucolany, wykazują korzystne właściwości mo-
gące konkurować z parametrami cementów pucolanowych 
CEM IV oraz cementów hutniczych CEM III. 

2  Właściwości betonów z cementów wieloskładnikowych CEM V 

odzwierciedlają charakterystyczne cechy tych cementów. Be-
tony z tych cementów wykazują wolne tempo narastania wy-
trzymałości w początkowym okresie twardnienia i duży przy-
rost wytrzymałości w późniejszym okresie.

2

4

6

8

10

w/c=0,55
w/c=0,44

CEM I

CEM

II/B-V

CEM

II/B-S

CEM

II/B-M(S-V)

CEM V/A

0

0

2

4

6

8

10

Głębokość 

karbonatyzacji po 2 latach, cm

Rys. 5. Wpływ w/c na głębokość karbonatyzacji betonu po dwóch latach 

przechowywania w laboratorium

49

56

42

35

28

14

0

7

6

8

0

2

21

4

Cykle zamrażania

Złuszczenie betonu, kg/m

2

CEM II/B-S

CEM I
CEM II/B-V

CEM II/B-M (S-V)
CEM V/A

Rys. 6. Ubytek masy próbek betonów po różnych cyklach zamrażania w roz-

tworze NaCl

w/c=0,55
w/c=0,44
w/c=0,44 beton

napowietrzony

2

6

8

CEM II/B-V CEM II/B-S CEM II/B-M

(S-V)

CEM V/A

Kryterium trwałości

dla betonów odpornych

na środki odladzające

Złuszczenie betonu, kg/m

2

4

0

Rys. 7. Wpływ w/c betonu i środków napowietrzających na jego odporność 

na działanie soli odladzających

background image

kwiecień – czerwiec 2007

3  Zaprawy z cementów wieloskładnikowych wykazują bardzo 

dużą odporność na korozję chemiczną wywołaną działaniem 
siarczanów oraz wody morskiej.

4  Betony wykonane z cementów z dodatkami popiołu i żużla są bar-

dziej podatne na karbonatyzację. Głębokość karbonatyzacji be-
tonu wykonanego z cementów zawierających te dodatki jest kilka-
krotnie większa od betonu wykonanego z cementu portlandzkiego 
CEM I bez dodatków. Wzmożoną odporność na karbonatyzację 
betonów wykonanych z cementów z dodatkami mineralnymi moż-
na jednakże uzyskać poprzez obniżenie współczynnika wodno-ce-
mentowego i uszczelnienie struktury stwardniałego betonu.

5  Betony z cementów portlandzkich CEM I wykazują najlepszą od-

porność na działanie środków odladzających. Obniżenie współ-
czynnika wodno-cementowego betonu z równoczesnym stoso-
waniem domieszek napowietrzających pozwala na uzyskanie be-
tonów o dużej odporności na sole odladzające także w przypadku 
betonów wykonanych z cementów z dodatkami mineralnymi. Ta-
kie wyniki uzyskano również dla betonu z cementu wieloskładni-
kowego CEM V/A, zawierającego 52% dodatków popiołu i żużla.

dr inż. Sławomir Chłądzyński

dr inż. Albin Garbacik

Instytut Mineralnych Materiałów Budowlanych, O/Kraków

Literatura
1  PN-EN 197-1:2002 Cement. Część 1: Skład, wymagania i kryteria 

dotyczące cementów powszechnego użytku

2  PN-EN 196-1:1996 Metody badań cementu – oznaczanie wytrzy-

małości

3  PN-EN 196-3:1996 Metody badań cementu – oznaczanie czasu 

wiązania i stałości objętości

4  PN-EN 196-6:1997 Metody badań cementu – oznaczanie stopnia 

zmielenia

5  PN-B-04500:1985 Beton zwykły
6  PN-EN 206-1:2003 Beton. Część 1: Wymagania, właściwości, pro-

dukcja i zgodność

7  J. Calleja, 7th ICCC Paryż, t. I, s. VII-2/1, Paryż 1980
8  G. Fagerlund, Trwałość konstrukcji betonowych, Arkady, Warszawa 

1997

9  P.K. Mehta, Concrete in the marine environment, Elsevier Sc. Pu-

blishing, 1991

10 W. Kurdowski, Chemia cementu, Wydawnictwo Naukowe PWN, 

Warszawa 1991

11 Z. Rusin, Technologia betonów mrozoodpornych, Polski Cement, 

Kraków 2002

12 M. Gruener, Korozja i ochrona betonu, Arkady, Warszawa 1983
13 S. Peukert, A. Garbacik, S. Chłądzyński, Właściwości i trwałość be-

tonu a nowe rodzaje cementów, Konferencja „Dni Betonu”, s. 281-
294, Szczyrk 8-10.10.2002

14 A. Garbacik, S. Chłądzyński, Badania trwałości betonu w świetle 

procedur europejskich CEN. Ochrona przed korozją, nr 6/2003, s. 
155-159

15 S. Chłądzyński, Odporność betonów z cementów z dodatkami mi-

neralnymi na zamrażanie w obecności 3% roztworu NaCl, „Cem.-
Wap.-Bet.”, nr 1/2005, s. 33-42

16 S. Chłądzyński, Wpływ obniżonej temperatury na odporność za-

praw z cementów z dodatkami mineralnymi na korozję siarczanową, 
„Cem.-Wap.-Bet.”, nr 4/2005, s. 204-214

17 S. Chłądzyński, Wpływ obniżonej temperatury na odporność zapraw 

z cementów z dodatkami mineralnymi na działanie wody morskiej, 
„Cem.-Wap.-Bet.”, nr 5/2005, s.  283-294

18 PN-B-19707:2003 Cement. Cement specjalny. Skład, wymagania i 

ocena zgodności

19 prENV 196-XX:1995 Determination of the resistance of cements to 

attack by sulphate solution or by sea water

20 CEN Method for determination of the relative carbonation perfor-

mance of a test concrete against one of established carbonation per-
formance. Original draft dated 26.06.1995. Modified by University 
of Dundee, 18.12.1998, CEN/TC 51/WG 12, Document N 101.

21 RILEM CPC-18 Measurement of hardened concrete carbonation 

depth, Draft Recommendation (1984)

22 prENV 12390-9 Testing hardened concrete. Part 9: Freeze-thaw re-

sistance. Scaling

23 Svensk Standard SS 13 72 44 Concrete testing. Hardened con-

crete. Frost resistance

fot. Archiwum

fot. Michał Braszczyński

background image

budownictwo • technologie • architektura

background image

kwiecień – czerwiec 2007

w

y

w

i

a

d

 

z

.

.

.

– Chcieliśmy zapytać o początki...

– Jeszcze nie jestem na takim etapie życia, żeby 
uważać, że kiedyś to nawet cukier był słodszy 
[śmiech]. Jeśli chodzi o liczby, to urodziłem się 
w 1959 roku, w Białymstoku, i tam się wychowy-
wałem. W Warszawie kończyłem politechnikę.

– Dlaczego politechnika?

– Mój ojciec, Stanisław, był i jest inżynierem, był 
pracownikiem naukowym Politechniki Warszaw-
skiej, potem rodzice przenieśli się do Białegostoku i 
ojciec dość intensywnie rozwijał tamtejszą politech-
nikę, cały czas funkcjonując jako specjalista od geo-
techniki. Tak że tradycja rodzinna jest jednoznacz-
na, wybór budownictwa był dla mnie łatwiejszy niż 
dla innych. Uważam, że budowanie jest po prostu 
dobrą działalnością. Studia skończyłem z opóźnie-
niem, w 1984 roku, ponieważ wcześniej zrobiłem 
sobie rok przerwy, tuż przed stanem wojennym zna-
lazłem się na Uniwersytecie Technicznym w Delft. 
Nie było takich udogodnień dla studentów jak są te-
raz, nie było programów typu Erasmus. Wyjazd był 
zorganizowany wyłącznie na podstawie kontaktów 
prywatnych. Otrzymałem stypendium i pierwszy rok 
stanu wojennego spędziłem w Holandii. Na Uni-

wersytecie w Delft spotkałem się przede wszystkim 
z Hansem Wolfem Reinhardtem, profesorem, który 
miał bardzo wnikliwe podejście do betonu jako ma-
teriału złożonego.

– Stan wojenny spędza Pan za granicą, potem 

wraca do Polski i...

–  Trzeba  by  wyjaśnić,  czym  się  zajmowałem 
w Delft i co z tego wynikło. Spotkałem ludzi, którzy 
byli silnymi osobowościami i potrafili zaintereso-
wać studenta, który jednak miał wątłą wiedzę in-
żynierską. Brałem udział w konkretnym projekcie 
badawczym, związanym z użyciem włókien do be-
tonu, czyli zanim się porządnie nauczyłem żelbetu, 
to już miałem doświadczenie ze stalowymi włók-
nami do betonu. Powstał jeden czy dwa raporty na 
ten temat pod kierunkiem prof. Reinhardta. Gdy 
wróciłem do Polski, to zorientowałem się, że jest 
kilka osób, które się tym zajmują. Profesor Woj-
ciech Radomski wtedy napisał rozprawę habilita-
cyjną, więc w sposób naturalny poszedłem do nie-
go, pokazując te raporty, i zapytałem, czy mógł-
bym u niego zrobić dyplom. Tak to się zaczęło. 
Wojciech Radomski zaproponował, żebym stu-
diował w indywidualnym trybie i ostatecznie skoń-
czyłem pod jego kierunkiem teorię konstrukcji, spe-
cjalność w ramach konstrukcji budowlanych i in-
żynierskich.

– Nie kusiło Pana, żeby nie wracać do Polski? 

Miał Pan wiele okazji, żeby zostać za granicą.

– Takie pokusy zdarzały się wielokrotnie. Później, 
w Ameryce, też musiałem stawić czoło takim za-
wodowym propozycjom. Natomiast wtedy, w stanie 
wojennym, to był wyjątkowy czas, wielu ludzi py-

Stawiam  

na beton z włóknami

W betonie jako inżynierskim materiale wieloskładnikowym tkwi 

jeszcze znaczny potencjał. Warto byłoby zintegrować wysiłki 

twórcze w tym zakresie, pokazując, że szacunek dla człowieka 

i przyrody jest poważnym wyznacznikiem rozwoju budownictwa 

betonowego – mówi profesor Michał Glinicki, specjalista od betonu 

z włóknami, w rozmowie z Janem Deją i Zbigniewem Pilchem.

fot. Michał Braszczyński

background image

budownictwo • technologie • architektura

tało, czy wrócę do Polski i co będę robił. Po pierw-
sze, miałem już narzeczoną i to był test, co jest 
dla mnie naprawdę ważne, a po drugie, jako stu-
dent nie miałem takiej wyostrzonej świadomości 
terroru komunistycznego. Moje pokolenie dorastało 
w epoce Gierka, a to raczej nie był klimat prześla-
dowań, tylko klimat radosnej konsumpcji na miarę 
czasów, oczywiście bez jakichkolwiek złudzeń co 
do systemu, który nas otaczał. Ten rok w Holandii 
był mocnym przeżyciem, otwierały się duże moż-
liwości, ponieważ odczuwało się współczucie Ho-
lendrów i chęć pomocy Polakom. Wielu zostało za 
granicą i skorzystało z tych preferencyjnych moż-
liwości. Mnie to nie skusiło, chociaż trafiłem na 
bardzo życzliwych ludzi i ciekawych świata, którzy 
interesowali się tą częścią Europy; do dziś mam 
wspaniałych przyjaciół w Holandii.

– Doktorat przygotowywał Pan u profesora Brand-

ta w Instytucie Podstawowych Problemów Tech-

niki PAN. Czego dotyczył?

– Był związany z kierunkiem prac badawczych pro-
wadzonych przez prof. Brandta. Jeszcze jako stu-
dent zostałem do niego skierowany na zajęcia. Prof. 
Radomski ukierunkował mnie później, mówiąc, że 
będę się rozwijał w szybszym tempie właśnie na 
studiach doktoranckich w IPPT. Jako doktorant by-
łem od razu wtłoczony w prace badawcze, które 
były prowadzone w tym zespole. Doktorat dotyczył 
oczywiście betonów z włóknami, ich właściwości 
dynamicznych, a dokładnie efektów prędkości ob-
ciążenia, takich cech, które nie są w codziennym 
życiu zauważalne. Od początku stosowania fibro-
betonów było wiadomo, że mają duży potencjał 
właśnie przy takich oddziaływaniach, i to się póź-
niej sprawdziło w konkretnych zastosowaniach.

– Był Pan potem na jeszcze jednym ciekawym 

stypendium, we Francji.

– Uważam, że rok spędzony za granicą to jest do-
świadczenie zawodowe, którego tutaj w Polsce nie 
da się z niczym porównać. Nie tydzień, nie mie-
siąc, ale rok, co pozwala rzeczywiście zobaczyć, 
jak ludzie pracują, jakie mają sposoby organizowa-
nia sobie warsztatu pracy. Wylądowałem we Fran-
cji, w Saint-Étienne koło Lyonu, jest tam École des 
Mines. Francja ma szczególny system wyższej edu-
kacji, gdzie obok szkół publicznych, jak uniwer-
sytety, są tak zwane grand école. École des Mi-
nes to jest po prostu akademia inżynierska na bar-
dzo wysokim poziomie. Moje stypendium naukowe 
na Wydziale Mechaniki i Materiałów było zwią-
zane z projektem badawczym dotyczącym trwa-
łości włókien szklanych w betonie, w szczególności 
stosowania dodatku metakaolinu, którym się za-
chwyciłem. Z tego ostatecznie wyszedł produkt 
rynkowy Saint Gobain, który jest sprzedawany, ale 
mało znany. W ogóle technologia betonów z włók-
nami szklanymi w wersji, którą nazywamy GFRC, 
jest w Polsce nieznana. Zupełnie inaczej w Ame-
ryce i kilku krajach europejskich. Spędziłem rok 
w Saint-Étienne, oddając się bardziej właśnie in-
żynierii materiałowej niż mechanice. Z tym że trud-
no to oddzielić, bo w inżynierii mieści się i techno-
logia, i mechanika. Wówczas we Francji pojawiły 
się pomysły zawarte później w mojej rozprawie ha-
bilitacyjnej.

– Po roku wraca Pan do IPPT. Co było dalej?

– Wracam w roku 1993 do Polski, w której ry-
nek budowlany akurat zaczyna się ruszać, przy-
najmniej  w  Warszawie  było  już  ożywienie,  za-
czyna się budować wysoko. Przyjeżdżają Ame-
rykanie z projektami, z pomysłami, i nie ma ich kto  
zrealizować, bo nikt nie chce się podjąć zrobienia 
betonu klasy powiedzmy B60, B70. Mówię tu 
o budynku Warszawskiego Centrum Finansowego, 
którego budowa była pionierskim krokiem: pierw-
szy tak wysoki budynek żelbetowy według projektu 
przywiezionego z Chicago, i traf chciał, że to trafiło 
do mnie. I to się udało.

– Tak się złożyło, że wyszedł Pan od czystej na-

uki, od teorii konstrukcji, a trafił Pan też na plac 

budowy, co jest bardzo korzystne, bo trzeba w ta-

kim miejscu rozwiązywać rzeczywiste problemy.

– Moje kontakty z przemysłem zaczęły się właśnie 
około 1993 roku, gdy prowadziliśmy badania be-
tonów wysokowartościowych. W trakcie badań na-
wiązaliśmy kontakt z laboratorium budowlanym 
Hydrobudowy-1, a w szczególności z inżynierem 
Kazimierzem  Ładyżyńskim,  od  którego  bardzo 
dużo się nauczyłem, poznałem praktyczną stro-
nę stosowania betonu czy badania betonu w kon-
strukcjach. Tam się zaczęło moje zaangażowanie 
w przemysł betonowy w Warszawie. Brałem udział 
w usługach eksperckich. Poprzez te kontakty spra-
wa betonu do budowy wieżowca WCF trafiła do 
inż. Ładyżyńskiego i do mnie. Po kilku latach słu-
py w dolnych kondygnacjach w budynku WCF były 
sprawdzane młotkiem Szmidta, i wiem, że może-
my spać spokojnie.

– Jaka jest Pana opinia na temat betonu w obiek-

tach komunikacyjnych budowanych w Polsce? 

Opinie są bardzo różne, słyszy się czasem o błę-

dach. Beton ma duży udział na przykład w obiek-

tach mostowych, co cieszy, ale chcielibyśmy, żeby 

był możliwie najlepszej jakości. Coraz częściej 

stosuje się też beton jako nawierzchnię w dro-

gach.

– Moja opinia wynika niewątpliwie z zaangażowa-
nia w zagadnienia diagnostyki ich trwałości, dia-
gnostyki mikrostruktury, i to zarówno na odcinku 
drogi krajowej numer 8, na autostradzie A4, jak 
też licznych obiektów inżynierskich na A4, A2 i 
ostatnio na A1. Próbki z tych obiektów trafiają do 
naszego laboratorium w celu przeprowadzenia oce-
ny diagnostycznej, oceny ich potencjalnej odporno-
ści na działanie mrozu na podstawie badań mikro-
struktury porów. Wyniki tej oceny są, powiedzmy, 
zróżnicowane. Są przypadki źle napowietrzonego 
betonu, który został skomponowany z pominię-
ciem właściwego kształtowania mikrostruktury. 
Natomiast jeśli chodzi o odcinek drogi numer 8 
między Polichnem a Wolborzem, a miałem okazję 
bardzo szczegółowej diagnostyki tej nawierzchni, 
bo regularnie badaliśmy odwierty, to nie mam wąt-
pliwości, że stanowi przykład znakomitej struktury 
porów powietrznych, znakomitej struktury betonu 
w ogóle. Chętnie pokazuję to studentom i kolegom 
jako wzorowy przykład i śmiało mogę powiedzieć, 
że technolog betonu, który był w to zaangażowa-
ny, inżynier Krzysztof Smukalski, dał dowód swojej 
kompetencji w sposób niepodważalny.

background image

kwiecień – czerwiec 2007

styczeń – marzec 2007

– Czy w Polsce dysponujemy jakimiś wytycznymi 

albo normami, które by regulowały stosowanie 

włókien w betonie? Czy to się opiera raczej na do-

świadczeniu własnym wykonawcy, producenta be-

tonu?

– Mamy wkrótce na posiedzeniu komitetu technicz-
nego PKN głosować przyjęcie czterech norm, któ-
re dotyczą stosowania włókien w betonie. Nie są 
to wszystkie potrzebne normy. Przede wszystkim 
są to normy, które formułują definicje, wymagania, 
kryteria zgodności i normy czynnościowe, które de-
finiują, jak określić właściwości betonów z włók-
nami, właściwości fibrobetonu. Tak aby włókna nie 
były jedynie domieszką, lecz pełniły konkretną rolę 
zbrojenia rozproszonego, mikrozbrojenia o takiej 
charakterystyce, która zapewni nośność elementu 
w określonych warunkach oddziaływania obciąże-
nia. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że pół-
tora roku temu w Luksemburgu przeprowadzono 
eksperyment, budując płytę stropową o wymiarach 
18 na 18 m, podpartą na słupach co 6 m. Strop 
został zniszczony z premedytacją, aby określić  
nośność całej konstrukcji, a trzeba wiedzieć, że 
tam nie było żadnego innego zbrojenia, tylko zbro-
jenie z włóknami. Na polu 6 na 6 metrów uda-
ło się postawić obciążenie 45 ton, czyli prawie 
40 samochodów osobowych na powierzchni, na 
której zmieści się co najwyżej 5-6 samochodów. 
W ten sposób można uzmysłowić sobie dostępny 
zapas bezpieczeństwa. Obserwuję zainteresowa-
nie, żeby rozwijać tę część technologii betonu. Po-
nadto uczestniczę od jakiegoś czasu w rozmowach 
inicjowanych przez przemysł, dotyczących stwo-
rzenia w Polsce wytycznych do projektowania i wy-
konania posadzek z fibrobetonu.

– To też opiera się tylko na doświadczeniu?

– W większości przypadków projektuje się wyłącz-
nie na podstawie doświadczenia. Analizuję dość 
często różne przypadki z pozycji biegłego, gdy jest 
spór i trzeba rozstrzygnąć, co i dlaczego się sta-
ło. Często nie ma żadnego procesu wymiarowa-
nia, które tak jak w żelbecie powinno polegać na 
określeniu sił wewnętrznych i nośności elementu 
ze zbrojeniem rozproszonym. W większości są to 
rozwiązania naciągane pod wymagania najniższej 

ceny, rzadko przeprowadza się obliczenia inżynier-
skie, aby uzasadnić konkretną zawartość i rodzaj 
włókien w betonie.

– Czy beton jest materiałem ekologicznym?

– W powszechnym mniemaniu oddziaływanie pro-
dukcji betonu na środowisko naturalne jest nega-
tywne, kojarzy się z dużą energochłonnością, zu-
życiem paliw pierwotnych i naturalnych zasobów 
kruszyw, hałasem. Mało znane są osiągnięcia tech-
nologii betonu w ostatnich dekadach, które umożli-
wiły znaczącą poprawę tego wizerunku. Wdrożono 
technologie umożliwiające recykling i masowe wy-
korzystanie odpadów przemysłowych, stosowanie 
cementów mieszanych, produkowanych przy ra-
dykalnie obniżonej emisji CO

2

, wykorzystanie kru-

szyw lokalnych czy wreszcie podwyższenie trwa-
łości betonu. W efekcie redukcja zużycia paliw 
pierwotnych i emisji CO

2

 do atmosfery o 20-30% 

jest zupełnie możliwa. Koncepcje „green concrete” 
rozwijane są pod auspicjami FIB i RILEM. W be-
tonie jako inżynierskim materiale wieloskładniko-
wym tkwi jeszcze znaczny potencjał. Warto byłoby 
zintegrować wysiłki twórcze w tym zakresie, po-
kazując, że szacunek dla człowieka i przyrody jest 
poważnym wyznacznikiem rozwoju budownictwa 
betonowego. 

– A Pana zainteresowania poza betonem?

– Słowo „beton” jest u mnie w domu zabronione. 
Przez ostatnie trzy lata moim hobby była budowa 
własnego domu i właśnie ją zakończyłem. No i py-
tanie, jakim jestem ojcem. Jestem ojcem, który 
stara się uczestniczyć w tym, co robią dzieci, moje 
córki. Jeżeli córka chciała jeździć konno, to ja też 
z nią jeździłem konno, i to mi się nawet podobało, 
bo w pewnym momencie to mi przypominało jeż-
dżenie na nartach, zwłaszcza kiedy się galopuje. 
Jazda na nartach jest moją pasją od czasów stu-
denckich, kiedy nawet prowadziłem uczelniany 
klub narciarski i zdobyłem szlify instruktorskie. 
Całą rodziną jeździmy na tradycyjnej „boazerii” 
dużo i szybko.

– Czy ma Pan jakieś motto życiowe, jakąś zasadę, 

którą Pan przywołuje?

– Jest sfera prywatności, którą nie chciałbym się 
dzielić publicznie. I wolę być rozpoznawany po 
czynach, a nie po deklaracjach. W działalności 
profesjonalnej kieruję się ciekawością, cenię od-
powiedzialność. Chciałbym tu podzielić się szcze-
gólną motywacją do twórczej pracy w tym mieście. 
IPPT jest miejscem dość osobliwym, na ulicy Świę-
tokrzyskiej przy placu Powstańców Warszawy moż-
na silnie odczuwać wspomnienie ofiary pokolenia 
Powstańców z 1944 roku. Ofiara ich życia to kre-
dyt dla kolejnych pokoleń, kredyt niekonsumpcyj-
ny, na wolność i mądrość. Dlatego właśnie war-
to ambitnie tworzyć, mimo rozmaitych przeszkód 
w tym kraju, aby nie zmarnować otrzymanego kre-
dytu nadziei.

– Dziękujemy za rozmowę

Jan Deja 

Zbigniew Pilch

prof. Michał Glinicki

Ukończył Wydział Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej, Studium Doktoranckie 

IPPT PAN. 

W 1991 roku obronił pracę doktorską: „Wpływ prędkości obciążenia na wytrzymałość i 

odkształcalność kompozytów z matrycą cementową”. Promotorem był prof. Andrzej M. 

Brandt.

Praca habilitacyjna:

„Mechanizmy kruchości i trwałość kompozytów cementowych z włóknami szklanymi”, 

IPPT PAN, 1999 r. 

Laureat Nagrody Naukowej im. Feliksa Jasińskiego – Polska Akademia Nauk, Wydział 

Nauk Technicznych – 2000 r.

Współpracuje z instytucjami państwowymi i przemysłem:

– członek komisji ekspertów w sprawie jakości nawierzchni autostrady

– biegły sądowy w sprawie oceny jakości betonu w konstrukcjach

– opinie i ekspertyzy techniczne dotyczące jakości betonu w konstrukcjach i nawierzch-

niach oraz technologii betonów specjalnych

– ponad 80 ekspertyz, opinii technicznych i raportów z badań na zlecenie przemysłu 

(ostatnio dot. nawierzchni i obiektów autostrady A-4, A-2 i A-1, drogi krajowej nr 18 i 

nr 8, przejścia granicznego, posadzek przemysłowych, konstrukcji budynków wysokich w 

Warszawie…).

Doświadczenie inżynierskie: 

specjalista ds. technologii betonu, diagnostyki konstrukcji i systemu jakości w laborato-

rium w Hydrobudowie-1 (do roku 2002).

Aktualne miejsce pracy: 

Instytut Podstawowych Problemów Techniki PAN – docent oraz redaktor kwartalnika „Dro-

gi i Mosty” (od roku 2002).

Autor licznych publikacji.

background image

budownictwo • technologie • architektura

Schomburg Polska od 1992 roku zaopatruje rynek 
polski w wysokiej jakości produkty z zakresu chemii 
budowlanej. Specjalizuje się w produkcji następują-
cych systemów: uszczelnień budowlanych, renowacji 
starego budownictwa, klejenia wyłożeń ceramicz-
nych, posadzek przemysłowych, renowacji betonu, 
dociepleń budynków, tynków i farb, domieszek do 
betonu, barwników do betonu, środków antyadhezyj-
nych, środków do czyszczenia i renowacji kostki bru-
kowej oraz lakierów i impregnatów do betonu. 
Firma-matka – Grupa Schomburg – to prawie 70 
lat doświadczeń w zakresie rozwiązywania proble-
mów w zakresie technologii betonu, budowli in-
żynieryjnych i budownictwa mieszkaniowego.
Krzysztof Kaczan pracuje w Schomburgu od 1996 
roku. Sieć Rethmeier, którą zarządza, zajmuje się 
produkcją i sprzedażą domieszek do betonu.
– Gdy trafiłem do firmy, pracowali w niej przed-
stawiciele, którzy zajmowali się sprzedażą całej 
gamy produktów Schomburga. Moim zadaniem 
było stworzenie osobnej sieci sprzedaży domieszek 
do betonu. Udało się. W ślad za naszym sukcesem 
poszły inwestycje. Na początku 100% domieszek 
pochodziło od firmy-matki. Ale w 1999 roku, w 
Kutnie, ruszyła produkcja dla Rethmeiera i teraz 
80% produktów powstaje w polskiej fabryce – wy-
jaśnia Krzysztof Kaczan.
Sieć sprzedaży produktów Rethmeier tworzy obec-
nie sześć osób. – To bardzo dobry zespół. Osiągnę-
liśmy stan, z którego jesteśmy bardzo zadowoleni 
– mówi Krzysztof Kaczan.
W ślad za wzrostem sprzedaży produktów ewolu-
cję przeszła również kutnowska fabryka. 
– Gdy Schomburg zaczynał w Polsce w 1992 roku, 
miał do dyspozycji jeden budynek i halę magazy-
nową. Teraz w tej hali trwa produkcja. Oprócz niej 
dobudowano nową halę produkcyjną. W 2006 
roku skończyliśmy budowę magazynu na produkty 
suche. Ale chyba na tym nie koniec, gdyż przy tej 
koniunkturze w budownictwie będziemy musieli 
dalej inwestować – podkreśla Krzysztof Kaczan.

Ważnym wydarzeniem dla klientów kupujących 
produkty Rethmeier było otwarcie w 2006 roku 
Laboratorium Betonów w Kutnie. Ta placówka ba-
dawcza świadczy pełną gamę usług dla producen-
tów kostki brukowej. – By w równym stopniu ob-
służyć producentów betonu towarowego, musimy 
jeszcze rozbudować laboratorium o dwa elementy 
– dodaje Krzysztof Kaczan. – Cieszę się z tej ko-
niunktury. Na przełomie wieku firmy – nasi klien-
ci – popadały w kłopoty. Ale teraz w budownictwie 
jest koniunktura. Jak nasi klienci sprzedają wię-
cej produktów, to u nas też dzieje się lepiej – mówi 
Krzysztof Kaczan. 
Jego zdaniem produkty Rethmeier mają bardzo 
duży  udział  w  sprzedaży  całego  Schomburga. 
– Nasze wyniki poprawia też obsługa przez fabry-
kę w Kutnie rynku Ukrainy, Białorusi, Okręgu Ka-
liningradzkiego i krajów nadbałtyckich – dodaje. 
– Cieszę się bardzo, że pracuję w tej firmie, że po-
znałem tak wiele osób, że spotkałem się z ich przy-
chylnością i życzliwością. Przy okazji tego jubile-
uszu, chciałbym im podziękować i życzyć firmom 
z nami współpracującym wszystkiego najlepszego 
– zakończył Krzysztof Kaczan.
Kompetencje firmy Schomburg zostały kilkakrotnie 
wyróżnione prestiżowymi nagrodami i certyfikata-
mi. Od roku 2001 firma posiada certyfikat jakości 
ISO 9001:2000.

Piotr Piestrzyński

p
r
e
z
e
n
t
a
c
j
e

Okrzepli i dojrzali

– W porównaniu z firmą-matką, która liczy 70 lat, jesteśmy młodzi. Ale przez 15 lat 

działalności zdążyliśmy okrzepnąć i osiągnąć wiek dojrzały – mówi Krzysztof Kaczan, 

dyrektor zarządzający siecią Rethmeier w Schomburg Polska.

fot. Schomburg

Siedziba firmy Schomburg 

w Kutnie

Laboratorium Betonów  

firmy Schomburg w Kutnie

fot. Schomburg

fot. Schomburg

background image

0

kwiecień – czerwiec 2007

Temat rynku kostki brukowej na tle rynku budow-
lanego zreferował Marcin Peterlik z Instytutu Ba-
dań nad Gospodarką Rynkową. Oprócz ogólnych 
informacji na temat sytuacji gospodarczej w kraju, 
autor wystąpienia zaprezentował dane szacunko-
we na temat zużycia cementu do produkcji kostki 
brukowej, które w 2006 roku wyniosło około 1,16 
mln ton (co stanowi 8% zużycia cementu ogółem). 
Natomiast produkcja kostki brukowej w 2006 roku 
szacowana jest na poziomie 48,7 mln m kw. Jed-
nocześnie prognozy rozwoju branży zakładają, że 
przez najbliższe trzy lata możemy się spodzie-
wać co najmniej 15% wzrostu produkcji i sprze-
daży kostki brukowej. Przemawiają za tym: dalszy 
wzrost inwestycji, napływ środków unijnych, za-
ległości w budownictwie drogowym, potrzeby mo-
dernizacyjne miast, moda na kostkę brukową oraz 
doświadczenia innych krajów.
W  kolejnym  wystąpieniu  prof.  Jan  Małolepszy 
z Akademii Górniczo-Hutniczej przedstawił kierun-
ki kształcenia na Wydziale Inżynierii Materiałowej 
i Ceramiki w kontekście współpracy z przemysłem. 
Przygotowanie nowych kadr do pracy w budow-
nictwie jest obecnie niezwykle pożądane. Wydział 
IMiC jest od lat otwarty na współpracę z branżą 
betonową. Absolwenci tego wydziału bardzo czę-
sto trafiają do pracy w przemyśle budowlanym. 
Przykładem absolwenta może być dr Grzegorz Łój, 
który podczas sympozjum wygłosił wykład na dwa 
intrygujące branżę tematy:
– Deklaracje zgodności dla drobnowymiarowych 

prefabrykatów betonowych w świetle wymagań 
normy pomocniczej PN-EN ISO 17050

–  Przetargi – nieścisłości w wymaganiach i spo-

soby uniknięcia pułapek w dokumentacji tech-
nicznej.

Nieco ogólniej na temat przepisów regulujących 
obrót i stosowanie wyrobów budowlanych omówił 
Andrzej Wiśniewski z Ministerstwa Budownictwa. 
W swoim wykładzie zawarł niezbędną wiedzę na 
temat, jak sprzedawać kostkę brukową po 1 stycz-
nia 2007 roku.
W trackie sympozjum zaprezentowały się również 
firmy: Schomburg oraz Jadar-Techmatik. Firma 
Schomburg, od lat związana ze SPBKD, obcho-
dziła swoje 15-lecie. Dlatego podczas uroczystej 
kolacji w drugim dniu spotkania „piętnastolatek” 
pełnił rolę gospodarza. Podczas wielu wystąpień 
pod adresem firmy Schomburg padło wiele słów 
uznania. Niniejszym redakcja kwartalnika „Bu-
downictwo, Technologie, Architektura”, dziękując 
za wieloletnią współpracę, składa firmie Schom-
burg życzenia dalszego rozwoju. Krzysztof Kaczan 
– kierujący firmą Schomburg w podziękowaniach 
powiedział: „Sukces naszej firmy to praca całego 
zespołu. I dlatego przede wszystkim pragnę po-
dziękować moim współpracownikom ...”.
Warto dodać, że podczas dwudniowego spotka-
nia odbył się kolejny turniej bilarda o Puchar Pre-
zesa SPBKD. W klasyfikacji generalnej zwyciężył 
Krzysztof Kaczan. Kolejne miejsca na podium za-
jęli Andrzej Wojcieszek i Maciej Maliński. Cała trój-
ka z firmy Schomburg.
Formalną częścią sympozjum było także walne wy-
borcze zebranie członków SPBKD.
W wyniku wyborów wybrano skład zarządu SPBKD 
na kadencję 2007/2009:
prezes  Andrzej  Wojtecki  –  KOMA  BETON  Sp. 
z o. o., wiceprezes Daniel Kunz – C K BRUK, se-
kretarz Tadeusz Gupa – PB-MIPB KAMAL, skarb-
nik Andrzej Jastrząb – LINK EUROPA, członek za-
rządu  Marek  Cichocki  –  MARPOLD.  Powołano 
również pozostałe ciała statutowe stowarzyszenia, 
tj. komisję rewizyjną i sąd koleżeński.

Adam Karbowski

Co z polską kostką brukową?

Pod takim tytułem w ostatnich dniach marca odbyło się XV 

Sympozjum Szkoleniowe Stowarzyszenia Producentów Brukowej Koski 

Drogowej. Jak zawsze, organizatorzy wybrali odpowiednie miejsce – 

Centrum Konferencyjno-Szkoleniowe „BOSS” w Warszawie i postarali 

się, aby oprócz merytorycznych wykładów nie zabrakło okazji 

do zwykłych rozmów i zabawy. W trakcie dwudniowego spotkania 

uczestnicy wysłuchali kilku ciekawych wykładów i prezentacji firm.

a

k

t

u

a

l

n

o

ś

c

i

fot. Grzegorz Łój

fot. Grzegorz Łój

fot. Grzegorz Łój

Podczas uroczystej ko-

lacji gości zabawiał zespół 

Omen Band

Prezes SPBKD Andrzej 

Wojtecki wręcza puchar 

zwycięzcy turnieju bilarda 

Krzysztofowi Kaczanowi

background image

budownictwo • technologie • architektura

Rynek rośnie

Producenci betonu towarowego mogą mieć powody 
do radości. Według szacunków przeprowadzonych 
przez firmę Ulma Construccion, w 2006 Polska 
wchłonęła prawie 14,2 mln m

3

 betonu towarowe-

go, czyli o prawie 27% więcej niż w 2005 roku. 
Wzrasta także udział firm należących do SPBT 
w tym betonowym torcie. O ile w 2005 roku ich 
udział w produkcji betonu w Polsce sięgał 54,8%, 
to w 2006 wzrósł do 57,8%.
Wzrosła dynamika produkcji betonu towarowego: 
ze 112% (2005/2004) do 136% (2006/2005).
Również perspektywy rozwoju rynku betonowego 
są obiecujące. Z analizy przeprowadzonej przez 
Ulma Construccion wynika, że wartość prac bu-
dowlanych w budownictwie mieszkaniowym bę-
dzie rosła systematycznie do 2009 roku, a potem 
zacznie spadać. Z kolei w budownictwie niemiesz-
kaniowym  wartość  prac  będzie  rosła  do  2010 
roku, a potem zacznie spadać, m.in. w związku z 
przeniesieniem inwestycji do innych krajów – Ru-
munii, Bułgarii czy na Ukrainę.

Poprzeczka w górę

Kiedy rynek zachęca, to także wymaga. Nic więc 
dziwnego, że kolejni producenci betonu towaro-
wego starają się coraz wyżej podnosić sobie po-
przeczkę, m.in. poprzez walkę o Znak Jakości „Do-
bry Beton”.
22 marca 2007 wyniki IV edycji konkursu ogło-
sił przewodniczący kapituły prof. Lech Czarnecki. 
– Beton jest materiałem o wspaniałej przeszłości, 
a służy do budowy przyszłości – mówił prof. Czar-
necki. – W tym roku Znak Jakości „Dobry Beton” 
otrzymuje 26 firm. Są wśród nich weterani, 18 wy-
twórni, które „Dobry Beton” otrzymują po raz drugi 

– tym razem na trzy lata. Osiem wytwórni otrzyma 
znak po raz pierwszy, na dwa lata.
Zdaniem prof. Lecha Czarneckiego definicja mówi, 
że dobry beton to beton wykonany zgodnie z nor-

a
k
t
u
a
l
n
o
ś
c
i

Dobry Beton po raz czwarty

– Rok 2006 był bardzo dobry nie tylko dla polskiej gospodarki, ale przede wszystkim dla budownictwa. Pewnie 

dlatego tak wielu chętnych przystąpiło do walki o Znak Jakości „Dobry Beton” – mówił Witold Kozłowski, 

prezes Stowarzyszenia Producentów Betonu Towarowego. 22 marca 2007 roku SPBT po raz czwarty nagrodziło 

najlepszych wśród wytwórni betonu towarowego.

Profesor Lech Czarnecki, 

przewodniczący Kapituły 

Znaku Jakości „Dobry  

Beton”, ogłasza wyniki

fot. SPBT

fot. SPBT

fot. SPBT

background image

kwiecień – czerwiec 2007

mą.  –  W  naszym 
konkursie  „Do-
bry Beton” obo-
wiązują  tak-
że te kryteria, 
plus  jeszcze 
coś. Wytwór-
nie betonu to-
warowego mu-
szą przejść całą 
ścieżkę kwalifika-
cyjną: inspekcję nie-
zależnego audytora, wery-
fikację komisji SPBT ds. Znaku Jakości, nominację 
Zarządu SPBT oraz rekomendację Kapituły Znaku 
Jakości – tłumaczył prof. Czarnecki.
Jan Deja ze Stowarzyszenia Producentów Cemen-
tu stwierdził, że bohaterem dnia jest beton, ale 
bez cementu nie byłoby betonu. – Joseph Asp-
din, który w 1824 roku wymyślił cement, chyba 
nie przewidział tak ogromnego rozwoju tego ma-
teriału. W Polsce nie zasypiano gruszek w popie-
le, i w 1857 roku uruchomiono pierwszą cemen-
townię, w Grodźcu. Tak więc w tym roku mamy 
150-lecie produkcji cementu w Polsce. Cieszymy 
się, jako branża cementowa, że po kilku latach wy-
chodzimy w końcu z dołka. Jednak na nic byłby 
cement, gdyby nie beton. Wspieramy tę kampanię 
i wierzymy, że firmy, które otrzymały certyfikat, są 
gwarantem najwyższej jakości. Zachęcam innych 
do udziału w Kampanii – mówił Jan Deja.
Na uroczystości obecny był Francesco Biasioli, se-
kretarz generalny ERMCO (Europejska Organizacja 
Betonu Towarowego). Dzięki ERMCO przyznawa-
nie Znaku Jakości „Dobry Beton” figuruje na liście 
najlepszych praktyk narodowych w Europie, pro-
mujących wysoką jakość tworzywa.
Oprócz certyfikatu laureaci konkursu otrzymali pie-
częć z napisem „Dobry Beton”, którą mają prawo 
używać w swoich działaniach biznesowych.

Piotr Piestrzyński

1.  Dąbrowa Górnicza – Gołonóg, Ekocem Sp. z o.o., 

Górażdże Beton Sp. z o.o.

2.  Gorzów Wlkp. – przy Obwodnicy Wschodniej, BT 

Topbeton Sp. z o. o., Górażdze Beton Sp. z o.o.

3.  Jelenia Góra – przy Trasie Czeskiej, BT Topbeton 

Sp. z o.o., Górażdze Beton Sp. z o.o.

4.  Jelenia Góra – Siedlęcin, RMC Beton Śląsk Sp. z o.o.

5.  Katowice  –  Szopienice,  General  Beton  Polska  

Sp. z o.o.

6.  Kielce – Niewachlów, Górażdże Beton Sp. z o.o.

7.  Kielce – Nowiny, Dyckerhoff Beton Polska Sp. z o.o.

8.  Kraków – Bieńczyce, General Beton Polska Sp. z o.o.

9.  Kraków  –  Rybitwy,  Dyckerhoff  Beton  Polska  

Sp. z o.o.

10. Lędziny – Hołdunów, Dyckerhoff Beton Polska  

Sp. z o.o.

11. Lubin – Gilów, BT Topbeton Sp. z o.o., Górażdze 

Beton Sp. z o.o.

12. Lublin – Zadębie, Faelbud SA, Grupa Ożarów SA

13. Łódź – Widzew, Dyckerhoff Beton Polska Sp. z o.o.

14. Nowy Targ – Górażdże Beton Sp. z o.o.

15. Opole – Wschód, Dyckerhoff Beton Polska Sp. z o.o.

16. Opole – Zakrzów, RMC Beton Śląsk Sp. z o.o.

17. Rzeszów – przy Trasie Podkarpackiej, Res-Bet  

Sp. z o.o., Grupa Betonu Towarowego

18. Rzeszów – Przemysłowa, Faelbud SA, Grupa Oża-

rów SA

19. Skierniewice – Widok, Faelbud SA, Grupa Ożarów 

SA

20. Słupsk – Południe, Górażdże Beton Sp. z o.o.

21. Szczecin – przy Basenie Górniczym, BT Topbeton 

Sp. z o.o., Górażdze Beton Sp. z o.o.

22. Warszawa – Odolany, Lafarge Beton Sp. z o.o.

23. Warszawa – Augustówka, Cementownia Nowiny 

Sp. z o.o.

24. Wrocław – Poświętne, RMC Beton Śląsk Sp. z o.o.

25. Wrocław – Zachód, ABet Sp. z o.o.

26. Zabrze – Mikulczyce, Górażdże Beton Sp. z o.o.

Wytwórnie betonu towarowego, wyróżnione w IV edycji Znaku Jakości DOBRY BETON

kwiecień – czerwiec 2007

fot. SPBT

fot. SPBT

background image

budownictwo • technologie • architektura

Niestety, jak w każdym przypadku rzeczywistość 
znacznie przerasta teorię, przez co później sta-
le musimy borykać się z różnymi niespodzianka-
mi. Zatem mimo iż ten typ dachu jest pod kątem 
montażu najprostszym rozwiązaniem, warto mimo 
wszystko zdrowy rozsądek wzmocnić wcześniej 
garścią teorii. 

Podział stropodachów

Dachy płaskie, bo takiej nazwy też się używa, dzie-
limy na stropodachy niewentylowane, wentylowane 
i odwrócone, a o tym, z jakim rodzajem mamy do 
czynienia, decyduje układ warstw konstrukcyjnych 
i izolacyjnych. Stropodach niewentylowany jest naj-
łatwiejszy do wykonania, bo nie posiada pustej prze-
strzeni między kolejnymi warstwami, które po prostu 
leżą sobie jedna na drugiej. Pociąga to za sobą nie-
stety poważną wadę – brak możliwości odprowadza-
nia wilgoci z warstwy termoizolacyjnej. Jeśli dostanie 
się do niej woda, czy to przez nieszczelną izolację 
przeciwwilgociową czy od dołu, przez paroizolację, 
może doprowadzić to do obniżenia parametrów ciepl-
nych termoizolacji, a w konsekwencji całego stro-
pu. Dlatego takie rozwiązanie stosuje się zazwyczaj 
w przypadku, gdy pomieszczenie poniżej jest nie-
ogrzewane. Zagrożenie utraty właściwości termoizo-
lacyjnych stropu skutecznie eliminuje natomiast kon-
strukcja stropodachu wentylowanego. Tu warstwa 
termoizolacji układanej na stropie oddzielona jest od 
warstw położonych powyżej szczeliną powietrzną, co 
umożliwia skuteczne odprowadzanie wilgoci z war-

stwy ocieplenia. W przypadku stropów odwróconych 
mamy do czynienia z odwróconym układem warstw 
w stosunku do stropodachu tradycyjnego. Takie roz-
wiązanie stosuje się w przypadku, gdy ostatni strop 
ma pełnić także funkcję tarasu lub ogrodu.

Warstwa po warstwie

Ponieważ różnica w ułożeniu warstw między obo-
ma typami stropodachów jest znikoma i została 
zaznaczona powyżej, a stropodachy wentylowane 
stosuje się znacznie częściej, dlatego układ i opis 
poszczególnych warstw dachu płaskiego przedsta-
wię na przykładzie stropodachu wentylowanego.
Poza funkcją zamykania bryły budynku i prze-
noszenia obciążeń, inną ważną funkcją stropoda-
chu jest ochrona mieszkańców i konstrukcji przed 
wpływami atmosferycznymi. Zatem cała filozofią 
ułożenia poszczególnych warstw skupia się wokół 
konieczności odprowadzenia wody z dachu i niedo-
puszczenia jej do wnętrza. Idąc od dołu wymienić 
należy cztery podstawowe warstwy stropodachu: 
spadkową, paroizolacyjną, termiczną i wierzchnią. 
Warstwa spadkowa, jak sama nazwa podpowiada, 
pozwala na warstwie nośnej budynku uformować 
pożądany spadek pokrycia dachu. W zależności od 
przyjętych rozwiązań architektonicznych i sposobu 
odprowadzenia wód opadowych może być on róż-
ny, ale nie mniejszy niż 3%. Warstwę tę wykonu-
jemy z gładzi betonowej lub tzw. betonu lekkiego, 
np. keramzytobetonu lub styrobetonu, czy też za 
pomocą ułożonych pod kątem płyt stropowych. 

I

b
i

b
l

i

o

t

e

k

a

 

i

n

w
e

s

t

o

r

a

 


 

c

z

ę

ś

ć

 

V

I

I

Stropodach wieńczy dzieło...

Serfując po Internecie w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące nas zagadnienia, nie 

sposób pominąć Wikipedii. Wpisawszy wyraz „stropodach” (będący tematem tego 

odcinka), otrzymamy taką oto definicję „... jest to strop nad ostatnią kondygnacją budynku, 

który spełnia jednocześnie rolę dachu; jest to dach płaski. Cechą charakterystyczną 

takiego rozwiązania jest brak poddasza.” Cóż, brzmi całkiem niewinnie.

fot. P

iotr P

iestrzyński

background image

kwiecień – czerwiec 2007

II

b

i

b

l

i

o

t

e

k

a

 

i

n

w

e

s

t

o

r

a

 

 

c

z

ę

ś

ć

 

V

I

I

Kolejną warstwą układaną powyżej jest izolacja 
przeciwwilgociowa, której zasadniczą rolą jest po-
wstrzymywanie pary wodnej przed przedostawa-
niem się jej z wnętrza domu do następnych warstw 
konstrukcji stropodachu. Najczęściej są to pro-
dukowane z polietylenu folie paroizolacyjne o gru-
bości 0,15-0,20 mm, łączone na co najmniej 10-
centymetrowy zakład, chyba że kolejne arkusze fo-
lii nie są ze sobą sklejane – wówczas zakład po-
winien  wynosić  około  30  centymetrów.  Warto 
w tym miejscu zastanowić się także nad foliami 
z warstwą aluminiową, która odbijając promienio-
wanie cieplne znacznie obniża straty drogocennego 
przecież ciepła, uciekającego nam z mieszkania 
przez dach.
Ułożywszy folię (koniecznie powierzchnią aluminio-
wą do spodu) możemy przystąpić do kładzenia war-
stwy termicznej (termoizolacji), wykonywanej naj-
częściej ze styropianu, wełny mineralnej albo po-
listyrenu ekstrudowanego. Do podstawowych zadań 
tej warstwy należy utrzymanie we wnętrzu budynku 
odpowiedniej temperatury, ograniczenie strat ciepła 
i ochrona warstwy nośnej przed naprężeniami po-
chodzenia termicznego przez cały długi rok. Jej gru-
bość ze względu na współczynnik przenikania cie-
pła określony dla stropów na poziomie nie większym 
niż 0,3 W/(m

2

·K), powinna wynosić co najmniej 18 

cm. Ważne jest też, by materiał ocieplający ukła-
dać dwuwarstwowo i koniecznie w układzie mi-
jankowym, co pozwoli uniknąć mostków cieplnych. 
Dla ciekawości warto wspomnieć o możliwości wy-
konywania warstwy spadkowej za pomocą samych 
tylko płyt o zmiennej grubości. Robi się je jednak na 
zamówienie, przez co rozwiązanie to od strony fi-
nansowej jest mało atrakcyjne.
W tym miejscu pojawia się różnica między da-
chem wentylowanym a niewentylowanym. W da-
chu wentylowanym tworzy się między warstwą ter-
moizolacji a poszyciem pustkę powietrzną. Dzię-
ki niej wilgotne i ciepłe powietrze, które z wnętrza 
domu przedostanie się do części „dachowej”, za-
miast kondensować się na termoizolacji, może ujść 
na zewnątrz przez otwory wentylacyjne w ścianie. 

Ich rozmieszczenie na wszystkich ściankach stro-
podachu da nam pewność, że wilgotne powietrze 
w szczelinie powietrznej będzie dokładniej wymie-
niane nie tylko w okolicy samych otworów, ale pod 
całą połacią. Dzięki temu ewentualne zawilgocenie 
termoizolacji mogące powstać przez skapywanie 
skraplającej się pary wodnej na wodoszczelnej 
warstwie konstrukcji połaci czy wynikające wprost 
z jej nieszczelności nie stanowi wielkiego zagroże-
nia. Przy pierwszej słonecznej pogodzie woda ta 
odparuje przywracając termoizolacji jej „fabryczne” 
właściwości.
Ostatnia  warstwa  to  warstwa  wierzchnia,  czy-
li pokrycie dachu wykończone papą. By nie rwać 
włosów z powodu nieustannych remontów i kon-
serwacji, najlepiej zastosować papy asfaltowe mo-
dyfikowane polimerami, które są bardziej elastycz-
ne, a co ważniejsze są bardziej odporne tak na wy-
soką jak i niską temperaturę niż tradycyjne papy 
bitumiczne. Układa się je jedna na drugiej, naj-
pierw warstwę papy podkładowej, a potem war-
stwę papy wierzchniego krycia. Nie bez znaczenia 
dla tej warstwy są duże wahania temperatur, któ-
re latem mogą sięgać kilkudziesięciu stopni Cel-
sjusza. Powstające przy tej okazji naprężenia mogą 
powodować odspajanie się warstw, a nawet mogą 
stać się przyczyną powstawania pęknięć i rys. Sku-
tecznym lekarstwem na tę chorobę może być kil-
kucentymetrowa warstwa jasnego żwiru, najlepiej 
o zaokrąglonych ziarnach, tak by np. podczas wy-
muszonego wyjścia na dach nie uszkodzić ostry-
mi krawędziami ziaren żwiru znajdującej się pod 
spodem papy. Tak usypana warstwa stanowić bę-
dzie dodatkowe dociążenie zabezpieczające stro-
podach przed „podnoszeniem” na skutek ssania 
wiatru, a także przed promieniowaniem UV de-
strukcyjnie  wpływającym  na  trwałość  warstwy 
wierzchniej stropodachu.

Czas decyzji...

Jak więc widać, stropodach płaski jest jednym 
z najprostszych rozwiązań wieńczenia konstrukcji 
budowlanej. Dlaczego warto zastanowić się nad 
dachem płaskim? Po pierwsze, to już nie te same 
dachy, które pamiętamy z pudełkowatych domków 
i wielkopłytowych blokowisk budowanych za po-
przedniego ustroju. Współczesne technologie otwo-
rzyły przed tym rozwiązaniem nowe perspektywy, 
a dostępne dziś na rynku materiały budowlane nie 
skazują nas jedynie na dachy spadziste, których 
kąt pochylenia pozwalał skutecznie odprowadzić 
wodę, rekompensując słabą jakoś materiału bu-
dowlanego. Dziś dach płaski to pole popisu dla ar-
chitekta. Możliwość ukrycia wszelkich urządzeń 
wentylacyjnych, radiotelefonicznych a szczególnie 
możliwość poprowadzenia rur spustowych we-
wnątrz budynku powoduje, że jedynym ogranicze-
niem dla śmiałych i nowoczesnych rozwiązań ar-
chitektonicznych może być tylko jego własna wy-
obraźnia.
Ze wszystkich jednak plusów tego rozwiązania, 
w dodatku takim, pod którym z czystym sumie-
niem za chwilę się podpiszę, jest możliwość zbu-
dowania tarasu lub założenia ogrodu – choćby w 
centrum miasta, choćby kilkadziesiąt pięter nad 
ziemią. 

mgr inż. Paweł Fąk

fot. P

iotr P

iestrzyński

background image

budownictwo • technologie • architektura

background image

kwiecień – czerwiec 2007

background image

budownictwo • technologie • architektura

background image

kwiecień – czerwiec 2007

kart książek i szeregu biografii wielkiego architekta szkic z 1963 
roku, ukazujący perspektywę obiektu w formie stożka, zawsze 
budził zachwyt swym bezkompromisowym kształtem i zwięzło-
ścią symboliki formy. Mocna i wertykalna forma stożka umiej-
scowiona w naturalnym, zielonym krajobrazie, miała być zgodna 
z zamysłem „nowoczesnego monumentu”, podobnego do tych, 
które powstawały w całym końcowym okresie życia wielkiego ar-
chitekta. Szkic pobudzał, także, wielką tajemnicą, która zawsze 
istnieje pomiędzy rzeczą „wymyśloną” a rzeczą „niewybudowa-
ną”. Wiadomo było, że kościół w Firminy jest jednym z ostatnich 
dzieł Le Corbusiera – rozpoczętym i niedokończonym.
W listopadzie ubiegłego roku projekt budynku udało się zrealizować. 
Po pierwsze, dzięki uporowi Fondation Le Corbusier i osobom związa-
nym ze sztuką wielkiego architekta, które marzyły o dokończeniu reali-
zacji. Także dzięki wpisaniu go na listę dziedzictwa kulturowego UNE-
SCO, umotywowanym jako wola ustanowienia ciągłości w dorobku re-
alizacyjnym twórczości Le Corbusiera (projekt posiadał dwie oryginalne 
makiety i dokumentację w skali 1:100, na podstawie której rozpoczęto 
w 1970 roku budowę żelbetowego cokołu). Faktem istotnym dla re-
alizacji były decyzje władz miejskich wspierane działaniami lokalnego 
wydziału architektury w Saint-Étienne, które zadecydowały, że należy 
dokończyć dzieło (stadion, jednostka mieszkaniowa i dom kultury zo-
stały wybudowane do 1965 roku) dla nadania pełnego kształtu ukła-
du urbanistycznego miasta. Kierownikiem całego przedsięwzięcia stał 
się José Oubrerie – architekt, który współpracował z Le Corbusierem 
od 1957 roku aż do ostatnich lat jego życia. Pod koniec życia Le Cor-
busiera to właśnie Oubrierie stał się osobą odpowiedzialną za począt-
kową realizację obiektu w Firminy i to on zadecydował o ostatecznym 
kształcie kościoła i sposobie jego realizacji w późniejszym czasie. 
Obok innych sławnych obiektów także budowle w Firminy dołączy-
ły do zbioru dzieł szwajcarskiego architekta, w których beton prze-
sądził o uformowaniu wszelakich kształtów architektonicznych. Jak 
wiadomo, beton/żelbet był tym tworzywem architektury, które sta-
nowiło od początku podstawę indywidualnej stylistyki Le Corbusie-
ra. Począwszy od systemu Dom-ino, aż po estetykę betonowego 
„naturalizmu”, monolit budynku i jego wymiar plastyczny miał two-
rzyć ważne znaczenia nowoczesnej architektury, a przenoszone za 
pomocą betonu treści symboliczne i metaforyczne miały ustana-
wiać nowatorski wymiar poetycki. Dla innych genialnych mistrzów 
architektury betonowej – Maxa Berga, Roberta Maillarta czy Eu-
géne Freyssineta beton stawał się organicznym elementem pod-
kreślającym właściwości wymyślonej konstrukcji. Dla Le Corbusiera 
beton był tworzywem o nieskończonych walorach formalnych i zna-
czeniowych. Nierzadko architekt podkreślał jego łatwość w uży-
ciu, czyli lojalność w „odwzajemnianiu” myśli koncepcyjnej i do-

Czas dla budowli z Firminy zaczął się w 1954 roku, kiedy władze 
miasta zwróciły się do Le Corbusiera o zaprojektowanie nowej prze-
strzeni urbanistycznej, która wraz z nowymi funkcjami stałaby się 
miejscem dla czterech podstawowych aktywności społecznych: re-
kreacji, kultury, wypoczynku i kultu. Cały zespół urbanistyczny miał 
się zatem składać ze stadionu sportowego, basenu, ośrodka kul-
tury dla młodzieży, jednostek mieszkaniowych i świątyni. Le Cor-
busier wspólnie z André Wogensckym zaprojektował obszar tzw. 
Firminy Vert („Zielone Firminy” w odróżnieniu od „czarnego” za-
głębia miasta), w którym zgodnie z duchem corbusierowskiej my-
śli urbanistycznej miasto miało być zespołem monumentów i wież 
mieszkalnych otoczonych rozległą zielenią. Życie w takim miejscu 
miało zapewnić ludziom spokój, bezpieczeństwo, zdrowie i odpo-
wiednią koegzystencję pomiędzy naturą a strukturami miejskimi. 
Nowatorska idea „wertykalnego miasta-ogrodu” zapoczątkowana 
pojedynczymi jednostkami w Marsylii, Berlinie, Paryżu i Rio de Ja-
neiro, miała otrzymać swój „idealny” kształt w kolejnych projektach 
urbanistycznych realizowanych na całym świecie – zamysł dla fran-
cuskich miast Firminy i Saint Dié był pierwszym w Europie.
Kościół pod wezwaniem Świętego Piotra miał być jednym z 
trzech największych dzieł sakralnych Le Corbusiera – obok ka-
plicy pielgrzymkowej Notre-Dame du Haut w Ronchamp (1955) 
i klasztoru Sainte Marie de La Tourette w Éveux (1959). Znany z 

a

r

c

h

i

t

e

k

t

u

r

a

Historia kościoła w Firminy jest historią projektu, który czekał na swoją realizację 41 lat. W roku 2006 roku 

dzięki zaangażowaniu osób związanych z dziedzictwem Le Corbusiera projekt doczekał się kompletnej realizacji. 

Od tego momentu miasto Firminy stanowi ważne miejsce nie tylko dla tych, którzy uznają wielkość mistrzostwa 

Le Corbusiera, ale także dla tych którzy widzą w budowli dowód na to, że architektura (czy też może historia 

architektury) jest także fenomenem powstawania dzieł architektury po śmierci artysty-architekta. Próba kreacji 

architectury post mortem to również przykład na to, że moc oddziaływania samej idei – czy w postaci słów czy 

rysunku architektonicznego – jest niepodważalna.

Ostatnia „lekcja architektury” 

Le Corbusiera – kościół  

św. Piotra w Firminy

background image

budownictwo • technologie • architektura

stosowania w przyszłej realizacji. Przy każdym projekcie i realizacji 
Le Corbusier konkretnie określał i ustanawiał kolejny sens tego ma-
teriału. Użyty brutalistycznie w Bloku Marsylskim czy innych jed-
nostkach mieszkaniowych miał ogłaszać światu humanizm uczci-
wej i szczerej niewykończonej powierzchni ścian budynku. Użyty w 
kaplicy w Ronchamp i w klasztorze La Tourette miał mieć sens głę-
boko moralny i miał odzwierciedlać surowe reguły życia zakonnego. 
Wizualna naturalność, na którą decydował się twórca, była wy-
nikiem świadomej decyzji dla ukazywania śladów po technologii i 
przypadkowych efektów pozostałości procesu zastygania czy defek-
tów niedoskonałego wykonawstwa. Uznawał surowy i intensywny 
kontrast za środek tworzenia piękna w architekturze. Beton był dla 
niego również pozbawionym wad „kamieniem współczesności”.
W budynku kościoła św. Piotra odczytujemy to, co stanowi bazę sty-
listyczną całej Corbusierowskiej twórczości, a więc – wspaniałą, mą-
drą, poprawną grę brył w świetle. Struktura obiektu jest przejrzysta i 
jasna w swoich formalnych założeniach: budynek prezentuje formę 
betonowej piramidy, w podstawie opartej na rzucie 25-metrowego 
kwadratu zmieniającego się wraz z wysokością (33 metry) w nie-
regularną stożkową geometrię. Główny trzon budynku mieszczący 
funkcję sakralną jest uniesiony tradycyjnie dla dzieł Le Corbusiera 
na żelbetowych filarach, pośród których w części przyziemia ukryto 
funkcje ekspozycyjne i administracyjne. Obiekt obsługiwany jest ulu-
bionym przez Le Corbusiera elementem funkcjonalnym – betonową 
rampą prowadzącą bezpośrednio na główną kondygnację budynku.
Kościół Świętego Piotra jest, w pewnym sensie, unikalny pomiędzy 
sakralnymi obiektami Le Corbusiera. Poprzez wykorzystanie czyste-
go i elementarnego kształtu architekt zdecydował się na stworzenie 
rzeczy odwołującej się do szerokiej tradycji architektury świątynnej. 
Poetycka corbusierowska metafora oddała pierwszeństwo tradycyj-
nej symbolice architektury sakralnej. Uniwersalizm formalny po-
woduje, że można doszukać się w nim podobieństwa do kształtu 
obelisku egipskiego, kopuły Panteonu, kurhanu, absydy romańskiej, 
wczesnochrześcijańskich kościołów monolitycznych czy proto-mo-
dernistycznych osiemnastowiecznych cenotafów. Prostota wyrazu 
zastosowanych form powoduje, że symbolizm jest podobnie bogaty 
jak i jednoznaczny – budynek ma być wyrażeniem idei połączenia 
ziemi i nieba, jest także rodzajem „świętej drogi” zawartej w struk-
turze corbusierowskiego terminu:„proménade architecturale”. For-
ma główna budynku jak i jej aplikacje przywołują także malarski 
puryzm – czas, kiedy fascynacja elementarnymi figurami, prostota 
rzeczy codziennego użytku, geometria form przemysłowych, nada-
wała kształt nie tylko malarskim kompozycjom czy rzeźbom Le Cor-
busiera, ale także stwarzała pretekst dla uformowań archiektonicz-
nych. Baza ideowa dla tej architektury – 5 zasad współczesnej ar-
chitektury – wydaje się mniej dostrzegana; wchłonięta przez lata 
w podświadomość twórczą architekta oddaje miejsce rzeczy ufor-
mowanej „rzeźbiarsko”. 
Podobnie jak w realizacjach w Czandigarh, La Tourette czy innych 
dziełach końcowego okresu życia architekta, monolit formy ma od-
dawać obraz tzw. plastycznej integralności formy, funkcji i treści 
– uznawanego przez architekta sposobu tworzenia od początku 
lat 50. „Rzeźbienie” w pojedynczej bryle powoduje, że nie ma tu 
miejsca na rozróżnianie pomiędzy ścianą a dachem, czy pomię-
dzy oknem a betonową sterczyną wpuszczającą światło do wnę-

trza świątyni. Nawet koryto 
odprowadzające wodę z po-
wierzchni stożka uzyskało w 
geście twórczym ważny for-
malnie  kształt  żelbetowej 
opaski, kojarzący się bardziej 
z drogą pielgrzymią niż z jego 
prozaiczną funkcją. W budyn-
ku nie ma tradycyjnych stro-
pów, ścian, okien, ponieważ 
podstawą jest celebracja ide-
ii estetycznej tworzonej z ma-

sy, grubości i ciężaru, bryły i pustki – rzeczy definiujących kształt 
budynku bez wyrafinowania, w którym brutalistyczny monolit żel-
betu zastępuje kamień, a przestrzeń wyobraźni stara się przeniknąć 
przez zamknięty, abstrakcyjny kształt architektury. Naznaczona ar-
bitralność kształtu architektury decyduje o doskonałości architektu-
ry, w której nic nie może być dodane ani odjęte.
Architektura świątyni wpisuje się również w tradycję budowli sakral-
nych, w których sens przestrzeni wyznaczany jest pojęciem struktury 
zamkniętej – wygrodzonej we wnętrzu labiryntową grą pomiędzy for-
mą, funkcją i konstrukcją obiektu. Owa zwarta struktura „drogi” prze-
powiada również o tym, że przestrzeń budowli wspierana jest na grze 
światła i ciemności. Lite ściany kościoła mają za zadanie odkrycie 
sensu symboliki – mają udawać sferę sklepienia – „nieboskłonu” bu-
dującego aurę kultu i skupiającego w sobie myśl i modlitwę. Swoją 
na zawsze ukrytą tajemnicę mają także „działa świetlne” czy otwory 
w kopule, układające się na kształt gwiazdozbioru Oriona.
Dziś żelbet zastosowany w Firminy ma jednak inny wyraz niż ten 
sprzed pół wieku. Jest to nadal „rzeźbiarski” materiał, tworzący jed-
norodny kształt pojedynczej struktury obiektu, jednak nie jest to ten 
sam beton, który był użyty w dachu Ronchamp czy brutalistyczny bu-
dulec znany z La Tourette i jednostek mieszkaniowych. „Biedny” beton 
został zastąpiony przez gładki, ujednolicony i jasny materiał oddający 
bardziej ducha czasów nam współczesnych niż technologię lat sześć-
dziesiątych. Decyzją José Oubrerie było, aby budynek powstał w tech-
nologii wykorzystującej stalowe szalunki blatowe, a sam materiał z po-
wodów wielkiej ilości zbrojenia i złożoności kształtu hiperboloidalnego 
mógł być tylko betonem samozagęszczalnym (według danych fran-
cuskiego konsorcjum Lafarge zastosowano 6000 m

3

 betonu samoza-

gęszczalnego – AgiliaFormes® i Agilia Verticale® z grupy Lafarge Be-
ton, na bazie cementu CEM I 52,5N PM ES Lafarge Ciments). Tech-
nologia takiego betonu jak i zastosowanie wielkopowierzchniowych 
szalunków wymaga dziś ogromnego reżimu technologiczego i perfekcji 
budowlanej – lecz także owa wysoka jakość budulca może nieco zmie-
nić charakter budynku. Dlatego „współczesna” jakość betonu kościoła 
staje się dla niektórych powodem odrzucenia oryginalności projektu. 
Dla innych jednak jest dopuszczalnym kompromisem pomiędzy eko-
nomią, technologią a zrozumieniem przesłania dzieła Le Corbusiera 
– poszukiwacza nowych idei i formy, ale także nowych rozwiązań tech-
nicznych i materiałowych. 
Należy zdać sobie sprawę, że architekt nie buduje, lecz projektuje bu-
dynki. Uznanie tego faktu powoduje, że autorstwo dzieła i jego jakość 
estetyczna stają się rzeczami bezspornymi. Oto jest architektura! Oto 
dzieło Le Corbusiera! – chciałoby się wykrzyknąć, zapominając o 
długiej historii budowy kościoła. Kiedy patyna czasu pokryje monoli-
tyczny beton, a nazwa wykorzystanej technologii zostanie zastąpiona 
przez kolejną, pozostanie w historii architektury dzieło architektury i 
jego uroda. Ostatni budynek Le Corbusiera dołączy do innych dzieł 
odkrywających specyfikę betonowej materii i formy architektonicznej 
– ostatniej lekcji architektury Le Corbusiera.

dr arch. Marcin Charciarek

Wydział Architektury Politechniki Krakowskiej

background image

0

kwiecień – czerwiec 2007