www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=852
2006-08-16
Nowe fałsze Grossa (9):
Żydzi w UB
Przy okazji uogólnień Grossa na temat polityki sowieckiego tyrana wobec Żydów dodajmy jeden bardzo
istotny fakt. Otóż tak eksponowany przez Grossa antysemityzm Stalina wcale nie przeszkadzał mu w
konsekwentnym popieraniu działań Żydów palestyńskich. Stalin wyraźnie stawiał na zwycięstwo Żydów
palestyńskich, zmierzających do stworzenia własnego państwa wbrew Wielkiej Brytanii. Mocno liczył na to, i
się przeliczył, że Żydzi palestyńscy stworzą państwo zdominowane przez lewicę i będą faktyczną forpocztą
polityki sowieckiej na Bliskim Wschodzie. Warto przypomnieć, co stwierdzał na ten temat autor żydowski o
wiele lepiej jak dotąd znany i ceniony od Grossa, a mianowicie cytowany już wcześniej Isaak Deutscher. W
przywoływanym już wcześniej wykładzie w Londynie, wygłoszonym w 1964 roku, Deutscher powiedział:
Jakie by nie były zamiary Stalina, jest paradoksem, że właśnie jemu Izrael zawdzięcza swe niezależne
istnienie. To właśnie ze stalinowskiej Czechosłowacji, od czeskiej zbrojeniówki pochodził główny arsenał
Hagany. Tą 'splamioną' bronią Żydzi w Palestynie zadali ostateczny cios Brytyjczykom i Arabom. Poparcie
Stalina i skuteczna pomoc materialna, których Stalin udzielał Żydom, wydawała się zachodnim mężom stanu
nie na miejscu, wywoływała irytację i powodowała całkiem zauważalne wrogie uczucia wobec Żydów (por. I.
Deutscher, op. cit., s. 100). Kłamstwa Grossa a opinie innych Żydów
Doprawdy pusty śmiech niejednokrotnie ogarnia czytelnika, gdy czyta przeróżne tyrady Grossa wybielające
rolę Żydów w Polsce, a w szczególności absolutnie pomniejszające ich rolę w UB, względnie przedstawiające
Żydów jako biedne ofiary oddane na żer dzikich antysemickich prześladowców na skutek szokującej bierności
partii komunistycznej. Pozwolę sobie poza cytowanym już Leopoldem Tyrmandem przytoczyć niektóre tylko
z jakże licznych żydowskich świadectw, całkowicie sprzecznych z obrazem Grossa. Zacznijmy od oceny
jednego z czołowych intelektualistów żydowskiego pochodzenia na emigracji, Zygmunta Hertza,
współzałożyciela Instytutu Literackiego w Paryżu. Znany skądinąd ze skłonności do idealizowania Żydów i
ostrego dokładania przy różnych okazjach Polaczyskom Hertz zdobył się jednak na bardziej obiektywną
refleksję na tle wydarzeń marcowych z 1968 roku. Pisał wówczas 26 marca w liście do Czesława Miłosza:
Antysemityzm wypuścił nie tylko nowe liście, ale zakwitł różą. I też ja się nie dziwię. Żydzi grali od początku
głupio - po cóż był ten run na ube i posady. Jakaś niegodność w tym narodzie. Przykro mi to stwierdzić, ale
dali antysemitom znakomitą broń do ręki (cyt. za Z. Hertz, Listy do Czesława Miłosza 1952-1979, s. 268).
Przytoczmy inne wymowne świadectwo - opinię zapisaną w dzienniku wybitnego twórcy pochodzenia
www.radiomaryja.pl
Strona 1/7
żydowskiego Mariana Brandysa: Żydzi, którzy pozostali, weszli niemal w całości do klasy rządzącej (...)
Żydzi garnęli się do władzy jak ćmy do ognia (M. Brandys, Dziennik 1976-1977, Warszawa 1996, s. 235,
244).
Porównajmy tę ocenę M. Brandysa z powtarzanymi przez Grossa pojękiwaniami o tym, że żydowska
ludność żyła w ubóstwie, była wychudzona, chora i pełna urazu (s. 125). Wszystko to ma wzbudzić u
amerykańskich czytelników jak największe współczucie dla biednych, przygnębionych, przybitych Żydów,
żyjących w nędzy (s. 126), a na dodatek jeszcze wciąż okrutnie prześladowanych przez nigdy nienasyconych
w swym sadyzmie Polaków.
Przypomnijmy kolejne świadectwo o biednych Żydach - notatkę w dzienniku słynnego matematyka Hugona
Steinhausa pod datą 18 marca 1945 roku: (...) w prezydium Rady Ministrów Żydzi mają 80 proc. posad. To
samo na innych wyższych stanowiskach (H. Steinhaus, Wspomnienia i zapiski, Londyn 1992, s. 298). Inne
nader ciekawe świadectwo - zwierzenia żydowskiej lekarki Adiny Blady Szwajgier w rozmowie z Anką
Grupińską: Proszę nie zapominać, jaka była rola Żydów w okresie powojennym. Kiedy dziś rozlicza się
zbrodnie stalinizmu.
A nie mogę powiedzieć, żeby tam Żydów nie było (...) Niech pani pamięta, że większość tych Żydów, którzy
wrócili po wojnie z Rosji, zajęła natychmiast najlepsze stanowiska, których nie mogliby zająć przed wojną.
Łatwiej było Żydowi o to stanowisko niż Polakowi. Bardzo mądra polityka Stalina (...) Żydom bardziej
wierzono niż Polakom (...) Ja myślę, że Polacy po wojnie, wielu z nich przeżyło potworny koszmar, i niestety
utożsamiane jest to z Żydami (por. A. Grupińska, Ciągle po kole. Rozmowy z żołnierzami getta
warszawskiego, Warszawa 2000,
s. 184). Porównajmy te uwagi żydowskiej lekarki - świadka wydarzeń - z uogólnieniami Grossa na temat
tego, jak to antysemita Stalin nie miał żadnego zamiaru preferowania Żydów. W tej samej relacji Adina
Blady Szwajgier dodała: Ta ojczyzna była niedobra nie tylko dla Żydów, prawda? Zresztą po wojnie była
najmniej niedobra dla Żydów (tamże, s. 186). Porównajmy te uwagi z roztaczanym przez Grossa obrazem
nieszczęsnych Żydów prześladowanych przez krwiożerczych Polaków. Uczciwy naukowiec, mający inne
zdanie od powyższych świadectw, ustosunkowałby się do nich, przedstawiłby powody, dla których uważa, że
ich autorzy się mylili. Gross wybiera inną drogę - totalnego przemilczenia wszystkich świadectw, które nie
pasują do jego arcytendencyjnej składanki świadectw nienawiści. A może wreszcie polscy luminarze z IPN
czy z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, względnie z MSZ, zdobędą się na jak najszerszy
możliwie wybór odmiennych od Grossa świadectw żydowskich i wydadzą je po angielsku, by skorygować
kłamstwa Grossa. Tylko że jak dotąd nic a nic nie słyszymy o takiej inicjatywie, mimo ponawianych przeze
mnie apelów w Radiu Maryja. A zdawałoby się, że jest to sprawa aż nadto prosta i ewidentna, zwłaszcza w
sytuacji, gdy mamy premiera, który tak mocno zaakcentował potrzebę troski o wizerunek Polaków.
www.radiomaryja.pl
Strona 2/7
Postaram się przytoczyć jeszcze kilka świadectw żydowskich całkowicie sprzecznych z bredniami Grossa
(dużo szerszy wybór zaprezentuję w formie książkowej). Oto jak pisał na ten temat wybitny żydowski
historyk i publicysta Feliks Mantel, który przez pewien czas po 1944 roku uczestniczył w życiu publicznym
Polski zwanej ludową. Po latach bardzo ostro wspominał obserwowany w Polsce po 1944 roku run na posady
ze strony różnych osób żydowskiego pochodzenia, pisząc: Faktycznie Żydzi byli tylko instrumentem w
rękach polityków sowieckich (...) Winą niezaprzeczoną tych Żydów, polskich komunistów, jest to, że dali się
użyć jako instrument polityki sowieckiej, drogi dążącej do ujarzmienia narodu polskiego (F. Mantel, Stosunki
polsko-żydowskie. Próba analizy, Paryż 1986, s. 11). Gross oczywiście przemilczał i to stanowisko wybitnego
żydowskiego historyka i świadka wydarzeń od wewnątrz (jako wiceminister). Podobnie ocenia rolę jakże
wielu Żydów komunistów znany naukowiec żydowskiego pochodzenia, były dziekan Wydziału
Filozoficznego UW, odsunięty po marcu 1968 r. profesor Stefan Morawski. W tekście publikowanym w
książce Krajobraz po szoku (Warszawa 1989,
s. 20) Morawski wyznawał: (...) popełniono mnóstwo błędów, wysuwając tuż po wojnie ludzi pochodzenia
żydowskiego na wysokie stanowiska w Służbie Bezpieczeństwa i wojsku.
A większość z nich na nie chyba nie zasługiwała (...) Jestem przekonany, że ta społeczność dała się w niecny
sposób wykorzystać jako instrument w długoletniej krucjacie ujarzmiania Polski przez Stalina [podkr.
- J.R.N.]. W świetle tego: nie to zaważyło, że w polskiej partii komunistycznej - tak jak w ogóle w historii
ruchu komunistycznego - był ogromny procent ludzi pochodzenia żydowskiego. Zaważyło to, że tymi właśnie
ludźmi, ponieważ innych nie było, obsadzano najwyższe i najlepsze stanowiska. A ludzie ci częstokroć nie
mieli odpowiednich kwalifikacji, to był za duży kapelusz na owe głowy . Dodajmy do tych uwag prof. S.
Morawskiego ocenę żydowskiego publicysty z USA Jonathana Kaufmana z 1997 roku. Pisał on: (...) gdy
komuniści wzięli władzę po II wojnie światowej, potrzebowali lojalnych członków partii, aby zapewnić
czołowe stanowiska w rządzie. Polityczne posłuszeństwo liczyło się bardziej niż wiek czy doświadczenie.
Lata zaraz po wojnie były wspaniałym okresem dla żydowskich komunistów [podkr. - J.R.N.]. Żydzi i inni
lojalni komuniści zostali umieszczeni na czołowych stanowiskach w całym kraju, mimo że niektórzy z nich
mieli tylko niewiele ponad dwadzieścia lat (...) (cyt. za: M.J. Chodakiewicz, Żydzi i Polacy 1918-1955,
Warszawa 2000, s. 401).
Ciekawe, że cytowany z namaszczeniem przez Grossa jako autor wyśmienitego studium żydowski naukowiec
Jaff Schatz ma bardzo odmienną od autora Strachu ocenę szans kariery Żydów w Polsce pierwszych lat
powojennych. Według Schatza: Z punktu widzenia nowego reżimu ci Żydzi byli zapleczem, na którym
można było polegać i zmobilizować do odbudowy kraju (...) Nie byli oni związani ze środowiskami
[polskiego] społeczeństwa antykomunistycznego, byli outsiderami w stosunku do ukształtowanych przez
Historię tradycji [polskich], bez związków z Kościołem katolickim i znienawidzeni przez tych, którzy
www.radiomaryja.pl
Strona 3/7
nienawidzili reżimu [komunistycznego] (por. tamże, s. 402).
Porównajmy te uwagi prof. S. Morawskiego, J. Kaufmana czy J. Schatza z kłamliwymi utyskiwaniami Grossa
(s. 222), jakoby żydowskie korzenie etniczne były kolosalnym obciążeniem i przeszkodą w karierach Żydów
w powojennej Polsce! Zresztą Gross w ogóle o niezdolnych Żydach nie pisze. On wciąż zauważa tylko tych
bardzo utalentowanych i przenikliwych , którym źli Polacy , zarówno przyjaciele, jak i wrogowie, nie
chcieli za nic zapomnieć ich żydowskości (por. s. 222).
Jeszcze dwa świadectwa na koniec tego miniwyboru. Pierwsze to opinia słynnego żydowskiego partyzanta
doby wojny, później zakonnika Daniela Ruffeisena: (...) i jeszcze do tego po wojnie Żydzi źle przysłużyli się
sprawom Polski (cyt. za A. Tuszyńską, Kilka portretów z Polską w tle, Gdańsk 1993, s. 138). Drugie to opinia
profesor żydowskiej literatury Ruth R. Weintraub, która przypomniała na łamach elitarnego żydowskiego
czasopisma Commentary w styczniu 1987 roku, że: Sowieci mają długie doświadczenie w wykorzystywaniu
Żydów na swoją korzyść. Bardzo zręcznie pomogli oni w zatruciu stosunków polsko-żydowskich po wojnie
przez wyznaczenie wielu Żydów na widoczne pozycje władzy w niepopularnym rządzie komunistycznym .
Wybielanie Żydów w UB
Przejdźmy teraz do roli Żydów w bezpiece, skrajnie pomniejszanej przez Grossa. Oto, co pisze on na stronie
227: Byle entuzjasta historii w Polsce może wymienić z pół tuzina wysokich żydowskich funkcjonariuszy w
Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego z tego okresu: Józef Różański i jego zastępca Adam Humer z
departamentu śledczego, dwóch wiceministrów
- Roman Romkowski i Mieczysław Mietkowski, Julia Brystygierowa, która kierowała departamentem
nadzorującym Kościół katolicki i miała na oku intelektualistów, Anatol Fejgin i jego zastępca Józef Światło z
arcysekretnego departamentu, który nadzorował polityczną ortodoksję czołowych kadr komunistycznych.
Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego miało o wiele więcej żydowskich pracowników, w szczególności
w kontrwywiadzie (Marcel Reich-Ranicki, którego cytuję we wstępie, był tam zatrudniony krótko jako młody
człowiek) i w Urzędzie Cenzury, i w różnych 'technicznych' departamentach (...) .
Czytając to zestawienie, od razu trudno nie zdumieć się z powodu pominięcia w nim człowieka z samego
szczytu - tj. Jakuba Bermana, odpowiedzialnego za bezpieczeństwo... i kulturę w Biurze Politycznym KC
PPR, a później w BP KC PZPR. Uzupełnijmy też podane przez Grossa pół tuzina wysokich funkcjonariuszy
dużo pełniejszą galerią wysokich stopniem żydowskich speców od bezpieczeństwa. Znaleźć się w niej
powinny choćby takie osoby, jak dowódca Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego Juliusz Hibner, dyrektor
Gabinetu Ministra BP, później m.in. p.o. dyrektor Departamentu III MBP Leon Ajzen-Andrzejewski, p.o.
dyrektor Gabinetu Ministra BP Zygmunt Braude, dyrektor Centralnej Szkoły MBP w Łodzi, później dyrektor
Departamentu Społeczno-Administracyjnego MSW Mieczysław Broniatowski, dyrektor Gabinetu Ministra BP
www.radiomaryja.pl
Strona 4/7
Juliusz Burgin, dyrektor Departamentu VII, a później dyrektor Departamentu III MBP Józef Czaplicki,
potocznie nazywany Akowerem , bo wyspecjalizował się w prześladowaniu akowców, dyrektor Gabinetu
Ministra BP Michał Drzewiecki, dyrektor Departamentu Organizacji i Planowania MBP Michał Hakman,
dyrektor Departamentu Szkolenia MBP Maria Kamińska, dyrektor Departamentu IV MBP Józef Kratko,
dyrektor Departamentu Więziennictwa MBP Dagobert Jerzy Łańcut, dyrektor Departamentu Centralnego
Archiwum MBP Zygmunt Okręt, dyrektor Departamentu II Leon Rubinsztejn (później równocześnie dyrektor
Departamentu Ochrony Rządu), dyrektor Departamentu IV MBP Aleksander Wolski-Dyszko, p.o. dyrektor
Departamentu II MBP Michał Taboryski, dyrektor Departamentu Służby Zdrowia MBP Leon Gangel,
dyrektor Centralnych Konsumów MBP Feliks Goldsztajn, wicedyrektor Departamentu Finansowego MBP
Edward Kałecki, dyrektor Departamentu Służby Zdrowia MBP Ludwik Przysuski, wicedyrektor
Departamentu Służby Zdrowia MBP Leon Stach, wicedyrektor Departamentu VII MBP Marek Fink,
wicedyrektor Departamentu Szkolenia MBP Helena Gruda, wicedyrektor Departamentu IV MBP Bernard
Konieczny, wicedyrektor Departamentu III Czesław Runger, dyrektor Departamentu VII MBP Wacław
Komar, dyrektor Biura Wojskowego MBP Roman Garbowski, wicedyrektor Departamentu I MBP Julian
Konar, szef Służby Zdrowia MBP Kamil Warman (por. kolejne Listy bezpieczników , Gazeta Polska
6.06.1996, 13.06.1996, 20.06.1996, 27.06.1996, 18.07.1996, 1.08.1996, 26.09.1996; L. Żebrowski, Żydzi w
UB, Gazeta Polska z 22.06.1995).
Prawdziwa Liga Dyrektorów. Przykłady tego typu osób narodowości żydowskiej na kluczowych
stanowiskach w bezpiece można by jeszcze bardzo długo mnożyć (por. szerzej źródłowe opracowanie M.
Piotrowskiego, Ludzie bezpieki w walce z Narodem i Kościołem. Służba Bezpieczeństwa w Polskiej
Rzeczypospolitej Ludowej w latach 1944-1978 - Centrala, Lublin 2000,
s. 313-345). Przypomnijmy tu, że ambasador sowiecki w Warszawie Wiktor Lebiediew, który nieźle znał
Polskę (w ocenie historyka prof. A. Paczkowskiego), w raporcie wysłanym do Moskwy 10 lipca 1949 r.
zwrócił uwagę, że w MBP, poczynając od wiceministrów poprzez dyrektorów departamentów, nie ma ani
jednego Polaka. Wszyscy są Żydami [podkr. - J.R.N.] (cyt. za: A. Paczkowski, Żydzi w UB: próba
weryfikacji stereotypu, [w:] Komunizm. Ideologia, system, ludzie, red.
T. Szarota, Warszawa 2001, s. 202). Warto tu dodać, że sam prof. A. Paczkowski stwierdził w cytowanym
wyżej opracowaniu (op. cit., s. 198), że: Zachowując niezbędną ostrożność wolno chyba stwierdzić, iż w
istocie, czemu nikt zresztą nie zaprzecza, w aparacie bezpieczeństwa istniała populacyjna nadreprezentacja
Żydów, że zajmowali raczej wyższe niż niskie stanowiska oraz że im wyżej w hierarchii, tym odsetek ich był
większy . Profesor A. Paczkowski wyraźnie nie docenił Grossa, który już w kilka lat po jego opracowaniu z
werwą próbuje w Strachu zaprzeczać tezom o nadreprezentacji Żydów .
Ostatnim rozpaczliwym argumentem niektórych osób próbujących przeciwstawić się twierdzeniom o
www.radiomaryja.pl
Strona 5/7
przemożnej roli Żydów w UB jest powoływanie się na fakt, że jednak na czele Ministerstwa Bezpieczeństwa
Publicznego stał Polak - minister Stanisław Radkiewicz. Tylko że osoby powołujące się na to jakoś dziwnie
nie dodają podstawowej informacji, niegdyś powszechnie znanej - o tym, że ten jedyny Polak na wysokim
stanowisku w MBP był w swym ministerstwie żałosnym figurantem wobec swoich żydowskich podwładnych.
Grał dokładnie tę samą podrzędną marginesową rolę co inny Polak figurant - minister sprawiedliwości
Świątkowski - wobec swego wszechmocnego zastępcy Leona Chajna, faktycznie kierującego resortem
sprawiedliwości. Radkiewicz był ożeniony z Żydówką Rutą Teitsch (por. głośną książkę żydowskiego autora
Johna Sacka Oko za oko , Gliwice 1995, s. 299). Według samokrytyki zastępcy Radkiewicza, wiceministra R.
Romkowskiego (Natana Grünspan-Kikiela): Kierownictwo partyjne dobrze wiedziało, co sobą przedstawia
Radkiewicz - człowiek, z którym najlepiej można było rozmawiać na tematy jeleni, saren, dzików, polowania,
człowiek, który nazajutrz najczęściej zapominał referowaną mu sprawę operacyjną, który nigdy nie przeczytał
ani jednej sprawy operacyjnej czy śledczej (cyt. za: S. Marat, J. Snopkiewicz, Ludzie bezpieki, Warszawa
1990, s. 140). Nici wszystkich spraw w bezpiece znajdowały się w rękach żydowskich podwładnych
Radkiewicza. Wiedzieli oni, podobnie jak na górze J. Berman, o bardzo kompromitującej tajemnicy
Radkiewicza, która ułatwiała całkowite trzymanie go w ręku. Chodziło o to, że Radkiewicz po aresztowaniu
przed wojną jako sekretarz KZMP podpisał na policji tzw. lojalkę (por. tamże, s. 141 - z notatek
Romkowskiego).
Do typowych manipulacji Grossa należy próba maksymalnego zaniżenia roli Żydów w UB przez
wyeksponowanie danych z dwóch województw, gdzie było najmniej Żydów w UB: lubelskiego i
rzeszowskiego (s. 229), idąca w parze z równoczesną próbą podważenia wiarygodności informacji na temat
danych z paru województw o wielkim procencie Żydów w UB. Chodziło m.in. o raport głównego doradcy
sowieckiego przy MBP Nikołaja Seliwanowskiego, wysłany do Berii 20 października 1945 r., według którego
Żydzi stanowili 82,3 proc. pracowników UB w Radomiu (por. s. 228-229). Gross podważa również dane
raportu inspektora KC PZPR z sierpnia 1945 r., stwierdzającego, że Żydzi stanowili połowę łódzkiego UB.
Jedynym argumentem dla podważenia tych informacji - bez dowodu - jest przejęta od A. Paczkowskiego
ocena, że dane o tak wysokiej nadreprezentacji Żydów w UB w Radomiu wydają się mniej prawdopodobne .
Za pewnik oczywiście przyjmuje dane z dwóch okręgów, gdzie podano niewielką liczbę Żydów.
Gross całkowicie przemilcza bardzo niewygodne dla niego dane zebrane przez amerykańskiego
korespondenta wojennego i reportera pochodzenia żydowskiego Johna Sacka w czasie siedmiu lat pracy nad
książką Oko za oko . W książce tej, poświęconej sprawie ludobójczych zbrodni Żyda Salomona Morela i jego
podwładnych w UB w obozie w Świętochłowicach w 1945 r., Sack powoływał się m.in. na informacje Pinka
Mąki, byłego sekretarza urzędu Bezpieczeństwa Publicznego na terenie Śląska, że w podległym mu regionie
liczba żydowskich oficerów bezpieczeństwa wynosiła od 150 do 225. Według Sacka, od 70 do 75 procent
www.radiomaryja.pl
Strona 6/7
oficerów bezpieczeństwa na tym terenie było Żydami (por. J. Sack, Oko za oko, Gliwice 1995, s. 292).
Gross świadomie pomija szczególnie istotny dla oceny znaczenia Żydów w terenowych organizacjach UB
stopień zajmowania przez nich głównych funkcji kierowniczych. Tym cenniejsze na tym tle są informacje
Sacka, który podaje na stronie 95, że Żyd z pochodzenia major Josef Jurkowski był szefem Urzędu
Bezpieczeństwa Publicznego. Z kolei na stronach 227 i 344 Sack informuje, że we Wrocławiu Żydami byli
dowódca policji, szef zajmującej się Niemcami sekcji UB, szef korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego
pułkownik Rubinsztejn z Łodzi i burmistrz miasta Bolesław Drobner. Wcześniej pisałem już w Naszym
Dzienniku o ogromnej nadreprezentacji Żydów w Kielcach, począwszy od postaci szefa tamtejszego
Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego Andrzeja Korneckiego (Dawida Kornhendlera) i
zastępcy szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego Alberta Grünbauma. Warto zaznaczyć, że
Henryk Pająk i Stanisław Żochowski w książce Rządy zbirów 1940-1990 (Lublin 1996, s. 141), wymieniając
najbardziej eksponowanych zbirów UB, wyliczyli między innymi następujących wojewódzkich szefów UB
żydowskiego pochodzenia: Jana Tataja, szefa WUBP w Kielcach, Tadeusza Pasztę, szefa WUBP w
Warszawie, Józefa Mrożka, szefa WUBP w Gdańsku, Józefa Plutę, zastępcę szefa UB w Białymstoku, Jana
Olkowskiego, szefa WUBP w Krakowie, Zbigniewa Paszkowskiego, szefa UBP na miasto Warszawę, płk.
Korneckiego, szefa WUBP w Poznaniu.
Kolejna część cyklu w piątek, 18 sierpnia. prof. Jerzy Robert Nowak
www.radiomaryja.pl
Strona 7/7