ŁUKASZ FOLTYN
Człowiek, który spełniając swe marzenia,
stał się człowiekiem sukcesu...
ŻĄDZA BOGACTWA
Co się tak naprawdę liczy?
7
KROKÓW
w stronę wolności
finansowej
WYDANIE
2
WŁASNA FIRMA
OD REDAKCJI
Witam wszystkich bardzo serdecznie w
kolejnym numerze Millionaire Magazine! Po
kilku miesiącach starań, porażek i prób udało mi
się zebrać całkiem niezłą grupę ludzi, którzy wraz
ze mną chcą tworzyć magazyn. Było kilkanaście
osób, które zgłosiły się do pomocy, lecz zostało
nas mało, bo jak wszyscy wiemy słomiany zapał
jest dosyć popularny.
Tym razem postanowiłem, że Millionaire
Magazine ukaże się dopiero, gdy wszystko
będzie dopięte na ostatni guzik. Mam nadzieję,
że spełnię oczekiwania swoje jak i wasze.
Przez czas, w którym powstawał ten magazyn
bardzo dużo wydarzyło się w fundacji. Za nami
już kilka konferencji z serii „Myśleć Jak Milionerzy”,
podczas których poznałem masę ludzi, także
tych czytających naszego e-zina. Spotkałem się
z wieloma pozytywnymi opiniami na temat tego
co robimy.
Po ukazaniu się pierwszego numeru zasypaliście
mnie mailami, w których znalazłem wiele cennych
uwag bardzo przydatnych podczas tworzenia
magazynu, z czego niezmiernie się cieszę.
W tym numerze będzie wiele tekstów, które
mam nadzieję zmotywują większą część z was
do działania. Znajdziecie także informacje, które
mogą przydać się zarówno w biznesie, jak i w
codziennym życiu. Nasi nowi redaktorzy postarali
się o to aby dostarczyć wam ciekawostek.
Myślę, że cała nasza działalność wniosła już
wiele dobrego do życia ludzi, którzy nas spotkali.
Bardzo Wam dziękuję drodzy czytelnicy, za to że
jesteście z nami, bo dzięki wam nasza praca nie
idzie na marne.
Irek Julkowski
NASI REDAKTORZY
Adrian Florek
Jan Nowak
Kamil Kędzior.
Krzysztof Rutkowski.
Paweł Sygnowski.
Tomasz Popik.
Tomasz Sychowski.
Tomasz Woźny
WSPÓŁPRACA
Jeżeli chcesz przyłączyć się do tworzenia
Millionaire Magazine, bądź masz jakieś pomysły,
które można wprowadzić w magazynie
skontaktuj się z nami pod adresem:
WESPRZYJ NASZ PROJEKT
– ZRÓB DOTACJE
Elektroniczna wersja Magazynu jest bezpłatna i
każdy numer możesz pobrać za darmo.
Jeżeli magazyn przypadł Ci do gustu możesz
nas wesprzeć. Nie oczekujemy wiele. Będziemy
szczęśliwi, jeżeli prześlesz nam równowartość
jednego piwa za każdy numer. Przelew rzędu 3 zł
na pewno nie wywoła w Twoim budżecie wielkiej
dziury, a nam otrzymywanie regularnie takiej
zapłaty od kilkuset ludzi pozwala się rozwijać i
inwestować
.
Nr konta bankowego:
48 1140 2004 0000 3102 3438 6661
Millionaire Magazine
2/2007
Millionaire Magazine
2/2007
W tym wydaniu Millionaire Magazine jako
temat z okładki prezentujemy postać Łukasza
Foltyna, twórcy komunikatora, który zmienił życie
wielu internautów, dzięki swym możliwościom
i funkcjonalnością. Ostatnim tematem z okładki
była sylwetka Billa Gatesa. Zarówno Bill Gates, jak
i Łukasz Foltyn dzielnie realizują swoje marzenia
mimo wielkich trudności jakie stawały i jeszcze
czasem stoją im na drodze do osiągnięcia pełnej
satysfakcji.
Łukasz Foltyn jest jednym z wybitniejszych
polskich
informatyków.
Urodził
się
w roku 1974. Uczęszczał do Szkoły
Podstawowej nr 6 im. Franciszka Zubrzyckiego
w Radomiu. Od dziecka marzył o tym, by
naprawiać telewizory. Gdy na rynek wchodziły
komputery porzucił branże TV. Od najmłodszych
lat interesował się matematyką, był jednym z
lepszych uczniów z tego przedmiotu. W ósmej
klasie wygrał wojewódzki konkurs matematyczny.
Na początku Foltyn nie posiadał własnego
komputera, więc korzystał z PC-a kolegi, kilka
razy w miesiącu . Pewnego dnia pewien człowiek
powiedział mu, że w VI LO im. Kochanowskiego
organizowane są zajęcia z informatyki tzw. „kółka
informatyczne”. Łukasz udał się do tej szkoły z
prośbą o pozwolenie na uczestnictwo w kółkach
informatycznych. Został przyjęty. Jego rówieśnicy
lubili grać w różnego typu gry, natomiast on od
najmłodszych lat programował. Po zakończeniu
radomskiej podstawówki złożył dokumenty do
LO im. Jana Kochanowskiego i tak został uczniem
tej szkoły mimo średniej ocen 3,9-w klasyfikacji
pomógł mu wygrany w ósmej klasie konkurs
matematyczny, (szkoła ta premiuje laureatów
olimpiad), tam dzięki swym umiejętnością udało
mu się dwa razy dotrzeć do ogólnopolskich
finałów w konkursach informatycznych.
Foltyn w drugiej klasie liceum zaczął zarabiać
na programowaniu, już wtedy współpracował z
twórcą antywirusa mks.vir. Sam napisał swojego
antywirusa, program Foltyn Commander oraz
oprogramowanie umożliwiające sprawniejsze
przyjmowanie nowych uczniów. Jak sądzą
niektórzy koledzy po fachu Łukasz jest
nietypowym informatykiem, gdyż nie korzysta z
IRC- typowego narzędzia każdego informatyka, a
nawet woli Windowsa niż Linuxa, co uważają inni
programiści za absurd.
Droga do sukcesu jest kręta, tak uważają
niektórzy ludzie, którzy ciągle czekają i proszą o
to, by ktoś im coś dał, nie próbują tworzyć swojej
wolności finansowej, o której pisze Kamil Cebulski
w książce „Efekt Motyla”. Każdy z nas oczekuje,
że jego sukces przyjdzie bez najmniejszego
problemu i działania. Jest to jeden z największych
absurdów na świecie. Trzeba działać by coś w
życiu osiągnąć i o tym przekonał się Łukasz
Foltyn, o którym właśnie jest ten artykuł, który
wciąż musiał tworzyć coś nowszego, lepszego,
by móc wreszcie dojść do czegoś. Wszystkie jego
przecięwzięcia, wymagały ogromnego wkładu
czasu i bardzo cennych umiejętności, które
oczywiście posiada. Sam pomysł na sukces nie
wystarcza, działanie, umiejętności oraz czas to
wszystkie najważniejsze czynniki przyczyniające
się to tego, by osiągnąć wymarzony przez
każdego z nas sukces. Odrobina własnych chęci,
samozaparcia, odwagi, metod prób i błędów zbliża
nas w stronę sukcesu, natomiast ciągłe narzekanie,
„Człowiek, który spełniając
swe marzenia, stał się
człowiekiem sukcesu…”
że coś się nie udaję, ciągle wpędza nas w nowe
kompleksy, przysparza nam nowych problemów
itp. Często słyszymy o ludziach sukcesu, każdy
im tego zazdrości, ale nie zastanawiamy się
ile pracy wymaga dążenie do celu, jakim jest
wymarzony przecież przez nas sukces. Łukasz jest
przykładem człowieka, który wciąż działa. Porażki
nie odrzucają go od pracy, a z jeszcze większym
zapałem popychają do działania. Historia jego
sukcesu przedstawiona jest w tym krótkim
artykule, krok po kroku każde jego sukcesy
i porażki. Jego działania mobilizują każdego do
pracy, by tak jak on osiągnąć swą niezależność
finansową. Foltyn jest człowiekiem, który
od dziecka planował co chce w życiu robić,
marzenia mobilizowały go do pracy. Jego
rówieśnicy grali w różne gry komputerowe,
a on ciągle programował i zdobywał ciągle
nowe umiejętności, które jak sami widzimy
zaowocowały kilkakrotnie w jego dorosłym i
jakże przepełnionym pracą życiu. Teraz kilka słów
na temat długiej drogi Foltyna do sukcesu.
Początkowo
stworzył
swój
własny
program służący do wysyłania darmowych
SMS-ów z Internetu, nosił on nazwę SMS Express.
Był bardzo prosty w obsłudze co przyczyniło się do
zwiększenia użytkowników, którzy z chęcią z niego
korzystali. Głównym warunkiem do korzystania z
tego programu było wpisanie swoich danych -
przyczyniło się do tego, że Łukasz posiadał bazę
osób korzystających z jego oprogramowania.
Był
bardzo
zaskoczony,
gdy
liczba
zarejestrowanych użytkowników przekroczyła
sto osób. Tak ciągle zwiększająca się liczba
korzystających z SMS Express mogła w przyszłości
zaowocować i tak się z stało, ale o tym w dalszej
części tego artykułu.
Drugim także dużym przedsięwzięciem
był pomysł zapożyczony z Symanteca, czyli
Foltyn Commander. Jak mówi sam autor tego
oprogramowania wystarczył pomysł, resztę
zrobił sam po swojemu. Foltyn Commander
był dużo ładniejszy niż amerykański Norton
Commander, ale największym problemem jaki
sprawił program było zainteresowanie nim firm i
urzędów. Program nie przynosił dużych zysków,
ale przez długi czas utrzymywał studiującego na
Uniwersytecie Warszawskim Foltyna.
Łukasz Foltyn od dawna marzył o programie
przeznaczonym
dla
każdego
człowieka
korzystającego z Internetu. Myśląc ciągle o
nowym biznesie, który na pewno odmieni
jego życie szukał dodatkowej pracy po to, by
móc zrealizować swoje marzenie. Oczywiście
znalazł zlecenie, które polegało na znalezieniu
inwestora
dla
portalu
internetowego
tworzonego przez pewnego Amerykanina. Nie
zastanawiając się długo podjął to wyzwanie. W
tym czasie trwał boom internetowy. Wspomniał
inwestorom o komunikatorze jaki planuje
stworzyć. Jeden z inwestorów zaciekawił się
jego pomysłem i postanowił zainwestować,
wtedy połowę potrzebnych Foltynowi 200
tysięcy złotych. Tu oczywiście ważną rolę
odegrała przedstawiona inwestorowi baza
użytkowników SMS Express oraz biznes plan,
w którym założył, że przy projekcie będzie
pracować czterech programistów, a on
posiadając połowę potrzebnej gotówki był w
stanie zapewnić wynagrodzenie tylko na pół
Millionaire Magazine
2/2007
Millionaire Magazine
2/2007
7
roku. Nie zastanawiając się długo zatrudnił
tylko jednego programistę, przyczyniło się do
tego, że pieniądze jakie posiadał wystarczyły na
dłużej. Wynajął małe, tanie biuro w Warszawie
i rozpoczął prace nad programem. Później
okazało się, że sam Foltyn musiał wykonać około
dziewięćdziesiąt procent swojego projektu,
gdyż informatyk, który u niego pracował częściej
rozmawiał przez komunikator niż pracował.
Zawsze kiedy zwrócił mu uwagę, ten odpowiadał
mu, że testuje komunikator. Praca posuwała
się szybko do przodu, aż Łukasz 15 sierpnia
2000 roku wydał swoje oprogramowanie
przeznaczone dla mas, którym był komunikator
Gadu-Gadu. Tworząc go zainspirował się
sukcesem komunikatora ICQ. Program ten
umożliwia przesyłanie plików, prowadzenie
konferencji oraz rozmów głosowych. Użytkownicy
Gadu-Gadu przy rejestracji otrzymują swój numer,
dzięki któremu są identyfikowane przez system.
Z początkiem 2005 Foltyn wzbogacił gadu o
możliwość wykonywania rozmów telefonicznych
opartych na technologii VoIp. Z dniem 14 lutego
2006 twórca Gadu-Gadu zmienił usługę Telefon
Gadu-Gadu na autorskie rozwiązanie spółki
jakim była usługa Nagłos, czyli umożliwiająca
wykonywanie połączeń z rozmów z komputera
na telefon oraz obsługującą połączenia
przychodzące pochodzące z normalnych
sieci telefonicznych. Aktualnie dzienna liczba
unikalnych użytkowników to około 2,5 miliona
osób. Warto podkreślić, że łączna suma osób
korzystająca z tego komunikatora to około 6
milionów.
Gadu-Gadu jest programem, w którym
internauci zmuszeni są do oglądania reklam.
Foltyn do 16 maja zasiadał w radzie nadzorczej
Gadu-Gadu S.A. Fundusz Warsaw Equity Holding
w 2000 roku zakupił 45% udziałów firmy za
700 tysięcy złotych. Natomiast od 26 marca
firma ta notowana jest na Giełdzie Papierów
Wartościowych w Warszawie.
Komunikator, który stworzył działa w Internecie
już siedem lat, skromne biuro zmieniło się
w ogromny lokal, a jeden pracownik w wielu.
Praca w zespole Gadu-Gadu jest podzielona, są
osoby odpowiedzialne za to, by komunikator
działał sprawnie, usterki zostały usunięte oraz za
pomysły na nowe wydania programu. W centrum
Atman istnieje główne serce komunikatora tzn.
kilka serwerów podłączonych do Internetu,
co spowodowane jest ogromnym ruchem jaki
przepływa przez GG. Wiele reklamodawców stoi
w kolejkach ze swoją reklamą, ale bardzo często
zdarza się tak, że brakuje miejsca na ich reklamę i
muszą odejść z kwitkiem. Komunikator jakim jest
Gadu-Gadu, to ogromny wkład pracy jednego
człowieka, który poświecił mu cały swój czas.
Foltyn nie myślał, o tym że to może nie wypalić,
zawsze był pełen entuzjazmu co do sukcesu jaki
aktualnie zapewnił mu komunikator. Ten jeden
człowiek odmienił życie kilku milionów Polskich
internautów mieszkających na całym świecie
i korzystającym z możliwości jakie daje im
program młodego człowieka, bo zaledwie
26 letniego Łukasza, który zawsze marzył o tym,
by stworzyć program, z którego będą korzystały
miliony osób. Program stworzony przez niego w
styczniu tego roku wstąpił na rynek ukraiński, co
ma się przyczynić do łatwiejszego zaistnienia na
dużo większy rynku rosyjskim.
Łukasz Foltyn jest typem człowieka, który
nie odkrył Ameryki, wszystkie jego produkty
są kopiami innych, tylko że największą cechą
różniącą je od wszystkich innych jest większa
funkcjonalność i lepsze wykonanie. Dzięki swojej
pracowitości, człowiek ten doszedł do sukcesu,
sam zapracowywał na swoje przedsięwzięcia.
Jest wzorem do naśladowania, jak przedstawiona
postać z okładki w ostatnim wydaniu naszej
e-gazety Bill Gates. Są to osoby, prawdziwie
zaangażowane w rozwijanie swoich umiejętności
i dążenie do sukcesu. To właśnie ludzie, którzy
wciąż starają się zmienić swoje życie, swój własny
los, dochodzą do rzeczy wielkich, do takich o
jakich inni ludzie boją się marzyć. Marzenia bardzo
często się spełniają, trzeba w to wierzyć i dążyć
do tego jak nasz bohater Łukasz Foltyn. Marzył
o swoim komunikatorze, dla wielu marzenie
nie do spełnienia, a dla niego wręcz przeciwnie,
wystarczy chcieć, spełniać swe najskrytsze
pragnienia, zastanawiać się skąd wziąć pieniądze
na ich realizacje i tworzyć, nie liczyć na to, że
wszystko samo do nas przyjdzie. Inni tylko
trochę mogą nam pomóc zrealizować to, co
pragniemy najbardziej, reszta zależy od nas. Jak
napisałem wcześniej, prawie cały komunikator
musiał napisać sam Foltyn, nawet osoby
zatrudnione do pomocy, nie pomagały mu w
stu procentach, to przykład, który przedstawia
idealnie współczesny świat i tworzenie naszej
niezależności
finansowej,
przedstawiony
w rozmiarach mikro. Więc starajmy się, jak
Łukasz Foltyn dążyć do wyznaczonych sobie
wcześniej celów, zdobywać nowe doświadczenia
i nie poddawać się, choć wiele jest trudnych
momentów w naszym życiu, ale nie tylko są
złe chwile, istnieją także momenty ogromnych
sukcesów. Myślmy pozytywnie jak Łukasz i
nie dobierajmy sobie do świadomości złych
przeżyć w taki sposób, by nami kierowały.
Foltyn dodatkowo zajmuje się polityką, jest
założycielem Partii Socjaldemokratycznej, jak
sam podkreśla: „Będę budował polską lewicę”
–słowa wypowiedziane przez Łukasza Foltyna
w wywiadzie dla Gazety Wyborczej, dlatego 16
maja 2007 roku zrezygnował ze stanowiska jakie
piastował w Gadu-Gadu S.A, gdyż spółka ta jest
spółką jawną i dąży do realizacji własnych celów,
co za tym idzie jest spółką apolityczną. Ponadto,
gdy zaczął tworzyć własny komunikator, odkrył
swoją nową pasje, dosyć kosztowną, ale przy
dobrej passie przynoszącą duże dochody.
Natomiast, gdy są złe dni przynosząca ogromne
starty, jest to giełda. Foltyn inwestując swoje
pieniądze na giełdzie, jak każdy człowiek liczy się
z zyskami, ale i z ogromnymi stratami, jakie niesie
giełda.
Na zakończenie warto podkreślić, że postać
Łukasza Foltyna jest godna naśladowania, jest
to człowiek, który mimo swojego młodego
wieku osiągnął bardzo wiele, a przed nim
jeszcze wiele sukcesów, których mu serdecznie
życzę! Każdy z nas, ma szansę zaistnieć jak
Foltyn, wystarczy odrobina chęci, własnej
inicjatywy i odwagi, zacznijmy działać już
dziś, by tak jak Łukasz Foltyn, moglibyśmy
spełnić choć jedno z naszych największych
i najskrytszych marzeń. Z tego krótkiego
artykułu powinniśmy zaczerpnąć mądrość życia
i wolę do dążenia do wyznaczonych celów, jak
wielu sławnych ludzi, którzy zaczynali od swoich
marzeń, jak mówi Washington Irving „Wielkie
umysły mają cele. Pozostali mają marzenia.” Więc
w myśl tych słów zamieniajmy swoje w marzenia
w cele, gdyż one mogą całkowicie odmienić
nasze życie w jednej chwili tak, jak w przypadku
Łukasza Foltyna, przecież nic nie mamy do
stracenia prócz czasu, a możemy zyskać bardzo
dużo.
Adrian Florek
a.florek@millionaire.pl
Millionaire Magazine
2/2007
Millionaire Magazine
2/2007
7
kroków...
N
iezależność finansowa to temat jeszcze dość mało popularny, szczególnie
wśród młodych obywateli. Nic dziwnego skoro większość uczelni w naszym
kraju „produkuje” ludzi, którzy mają być dobrymi fachowcami w danej
dziedzinie.
Nikogo nie dziwi już nawet fakt, że większość fachowców, którzy uzyskują
wykształcenie w naszym kraju szuka swojego miejsca wszędzie tylko nie w ojczyźnie.
Niewiele jest szkół, jeśli w ogóle takie istnieją, które wskazywałyby młodym ludziom
drogę, dzięki której mogliby dojść do niezależności finansowej.
Zagraniczni autorzy opisując dokładnie sposób, w jaki można osiągnąć
niezależność finansową - wskazują na wiele niezmiennych elementów towarzyszących
każdej z tych dróg. Wyodrębniłem siedem kroków, które każdy człowiek chcący
osiągnąć wolność finansową powinien wykonać.
Kroki te nie są zbyt skomplikowane, ale z pewnością wymagają pełnej determinacji
i gorącego pragnienia osiągnięcia efektu końcowego – wolności finansowej.
Zapraszam teraz do zapoznania się z tymi, według mnie najważniejszymi
elementami pozwalającymi zdecydowanie zbliżyć się w stronę finansowej
niezależności. Zacznijmy od pierwszego i podstawowego elementu naszej drogi…
...w stronę wolności finansowej.
Krok 1
Podejmij decyzję, że
chcesz być niezależny
finansowo. Pierwszym
i podstawowym krokiem
do jakiejkolwiek zmiany
jest podjęcie decyzji, co naprawdę chcemy
w życiu osiągnąć, czemu jesteśmy gotowi się
poświęcić. Po prostu musimy określić kierunek,
w którym chcemy się poruszać. Jeśli naszym
głównym celem jest osiągnięcie finansowej
niezależności, to musimy jak najszybciej podjąć
decyzję, że chcemy być wolni finansowo. Im
dokładniej określimy co chcemy osiągnąć,
tym jaśniejsza będzie dla nas obecna sytuacja
i tym więcej sił będziemy potrafili zebrać,
aby osiągnąć swój cel w jak najkrótszym
czasie. Bardzo ważne jest też, abyśmy potrafili
określić, co takiego powstrzymuje nas przed
osiągnięciem zamierzonego celu. Jeśli już
jesteśmy na tyle zdeterminowani i podjęliśmy
już decyzję, że osiągniemy niezależność
finansową, to jesteśmy gotowi, aby wykonać
drugi, bardzo ważny krok…
Krok 2
Opracuj plan.
Wiadomo, że samo
podjęcie decyzji nie
wystarczy.
Musimy
opracować
dokładny
plan oraz strategię, która doprowadzi nas do
upragnionego celu. W naszym przypadku
będzie uzyskanie finansowej niezależności.
Najważniejszą rzeczą przy planowaniu
wielkości Twojego majątku jest precyzyjne
ustalenie, ile pieniędzy chcesz mieć, kiedy
chcesz osiągnąć ten cel oraz jaka stopa zysku
to zapewni. Jeśli naszym celem jest osiągnięcie
dochodu pasywnego na poziomie 2 tyś.
miesięcznie to musimy dokładnie określić,
jakie działanie doprowadzi nas do osiągnięcia
takiego wyniku.
Przykładowo, jeżeli przez 15 lat będziemy
miesięcznie inwestować 500 zł, a stopa zwrotu
z inwestycji będzie na poziomie 12%, to po
takim okresie czasu będziemy dysponować
środkami w wysokości 238217 zł, co pozwoli
nam na miesięczną „wypłatę” w wysokości
2382 zł. Oczywiście to jest tylko przykład.
Suma odkładanych i inwestowanych przez nas
środków może być mniejsza bądź większa, a
okres inwestycji może być krótszy. Posiadanie
takiego planu pozwoli nam obrać odpowiedni
kierunek i wytłumaczy sensowność naszej
inwestycji.
Aby plan przynosił zamierzony efekt musimy
być odpowiednio zdyscyplinowani pod
względem finansowym. Jednym z kluczowych
elementów, jeśli chodzi o dyscyplinę finansową
jest odpowiednie planowanie wydatków. W
ten sposób wykonujemy kolejny krok na naszej
drodze…
Krok 3
Ustal, jaki jest przyszły
wpływ Twoich wydatków.
To
jak
pieniądze
generują odsetki w czasie
ma
odzwierciedlenie
w przyszłym pomnażaniu oszczędności.
Musimy określić jak nasze przyszłe wydatki
wpłyną na możliwości inwestycyjne.
Są oczywiście takie wydatki, których
nie da się przewidzieć, ale część z nich
z pewnością możemy zaplanować. Jeśli
mamy w dalszej perspektywie zakup nowego
samochodu bądź mieszkania, to warto
uwzględnić go w planie naszych oszczędności.
Warto pracować nad swoim planem wydatków.
Posiadanie takiego planu pozwala utrzymać
większą dyscyplinę w wydawaniu środków.
Zdarza się nie raz, że podejmujemy decyzję pod
Millionaire Magazine
2/2007
10
presją chwili, a później żałujemy dokonanego
wyboru. Jeśli posiadamy klarowny plan
wydatków możemy sobie oszczędzić wielu
takich sytuacji.
Gdy już będziemy w stanie skonstruować
nasz plan wydatków, to możemy określić
jaką kwotę możemy przeznaczyć na nasze
inwestycje…
Krok
Regularnie inwestuj.
Stała kwota inwestowana
niezależnie od kursu akcji.
Jeśli
podejmujemy
decyzję o regularnym
inwestowaniu
warto
skorzystać
z
porady profesjonalnego doradcy, który
pomoże nam w wyborze odpowiedniego
programu systematycznego oszczędzania.
Odpowiedzialni doradcy finansowi zawsze
dbają, by ich klient dobrze rozumiał
stojące przed nim możliwości inwestycyjne
oraz korzystał z nich przy opracowaniu
indywidualnego planu finansowego. Przykład
takiego regularnego inwestowania podałem
przy opracowywaniu planu działania. Przy
wyborze sposobu regularnych inwestycji nie
warto zwracać uwagi na krótkoterminowe
wyniki. Jeśli naszym założeniem jest
osiągnięcie niezależności finansowej za
kilkanaście lat to warto wybrać taki rodzaj
inwestycji, który przyniesie długoterminowe
zyski. Tutaj już znaczenia nabiera rola
naszego doradcy, aby wybrał odpowiedni dla
nas sposób inwestycji.
Krok
Zacznij oszczędzać.
Największym błędem
jaki możesz popełnić
jest założenie, że nie
masz pieniędzy do
zaoszczędzenia. Jeśli masz jasno określony
cel w życiu, opracowałeś dokładny plan
działania, skonstruowałeś swój plan
wydatków to z pewnością będziesz w stanie
wygospodarować środki na oszczędności,
które będą owocować w przyszłości.
Na początku mogą to być małe sumy,
które pozwolą wyrobić nawyk regularnego
oszczędzania. W miarę wzrostu stopnia
zamożności można te sumy zwiększać, a co
za tym idzie szybciej osiągnąć nasz główny
cel, jakim jest niezależność finansowa.
Pamiętaj, że nie bez powodu Albert Einstein
uznał procent składany za największy
wynalazek ludzkości.
Regularnie inwestowane 100 zł miesięcznie,
przy 10% stopie zwrotu z inwestycji, po 20
latach oszczędzania daje nam 72453 zł!!!
Krok
Oblicz jak długo Twoje
pieniądze będą się
pomnażać.
Bardzo ważnym krokiem
na naszej drodze jest
kontrola wyników. Kontrola ta nie dotyczy
bezpośrednio nas samych, ale naszych
pieniędzy. Sprawdzamy czy nasze pieniądze
„pracują” w sposób, który nas zadowala.
Można to łatwo zrobić stosując „zasadę 72”.
Podziel 72 przez procent, jaki zarabiasz na
oszczędnościach. W przypadku, gdy wynik
ci się nie podoba (wynikiem jest okres
oszczędzania w latach) zmień strategię na
bardziej zadowalającą, która będzie dawać
wyższą stopę zwrotu.
Przykładowo, jeżeli zarabiamy na naszych
inwestycjach 15% w skali roku to nasz kapitał
podwoi się w ciągu 4,8 lat (72/15=4,8). W
przypadku, gdy nie zadowala nas taki wynik
możemy wybrać inwestycje, które przynoszą
wyższą stopę zwrotu.
Krok 7
Dziel się z innymi.
Nie chodzi mi tutaj tylko
o bezpośrednie dzielenie
się z innymi. Warto
zaplanować sobie, w jaki
sposób będziemy korzystać z naszej finansowej
wolności. Nie tyle jak my sami będziemy z
tego korzystać, ale w jaki sposób możemy
przysłużyć się innym. Jak skorzystają na tym
nasi najbliżsi, rodzina, znajomi? Sposobów
dzielenia się jest wiele. Może po dojściu do
finansowej niezależności stwierdzimy, że
oprócz osiągnięcia tego celu ważne było to,
czego nauczyliśmy się podczas pokonywania
kolejnych kroków. Na pewno znajdzie się wtedy
ktoś, komu będziemy mogli służyć pomocą,
dzieląc się z nim swoim doświadczeniem!
Przedstawiłem siedem moim zdaniem
kluczowych elementów, niezbędnych do
osiągnięcia finansowej niezależności. Nie
jest to oczywiście gotowa recepta na sukces
w życiu - obawiam się, że taka nie istnieje
- ale z pewnością wykonanie tych siedmiu
kroków pozwoli nam wyrobić sobie wiele
cennych nawyków, niezwykle istotnych
podczas prób osiągnięcia czegokolwiek w
życiu. Szczególnie jeśli chodzi o finansową
niezależność. Nie jest do droga ani szybka ani
łatwa. Sądzę jednak, że rezultaty, jakie czekają
na osoby wytrwale kroczące tą drogą, są warte
poświęcenia odpowiednio dużej ilości czasu,
energii i siły woli oraz skupienia swoich
wysiłków na gorącym pragnieniu osiągnięcia
wolności finansowej. Myślę, że warto zająć
swoje miejsce w kolejce do sukcesu i powoli,
ale sukcesywnie zbliżać się do upragnionego
celu.
Kamil Kędzior
Millionaire Magazine
2/2007
12
Millionaire Magazine
2/2007
13
auważyłem, że ostatnio bardzo
popularna
stała
się
tematyka
wykorzystywania
swojego
czasu.
Wszyscy znamy przysłowie, że „czas to pieniądz”.
Jednak w naszej erze jest to naprawdę ważne
spostrzeżenie, gdyż czas staje się głównym
aktywem jakie posiadamy.
Ludzie wykształceni bardzo cenią swój czas i
każą sobie płacić za każdą minutę. Patrząc na to
głębiej, doszedłem do wniosku, że liczy się tylko
i wyłącznie czas. Sprzedajemy swój czas innym i
kupujemy także czyjś czas. Aby to wytłumaczyć
podam pewien prosty przykład. Kupując zapałki
w sklepie tak naprawdę kupujemy czas osób,
które pracowały nad ich stworzeniem. Przecież
gdybyśmy bardzo chcieli moglibyśmy zapałki
zrobić sami, ale zajęłoby to o wiele więcej naszego
czasu. Dlatego też płacimy za wszystkie produkty,
a dokładnie za ich wykonanie, bo na ziemi jest
wszystkiego pod dostatkiem i jeśli nie mamy
pieniędzy możemy mieć dokładnie wszystko,
jeśli sami to wyprodukujemy, ale czy starczy nam
życia?
Wielu ludzi zapomina o tym jak ważny jest czas.
Muszę przyznać, że sam także go często marnuję,
a później narzekam, że jest go za mało. Jednak
prawda jest taka, że każdy człowiek ma dokładnie
24 godziny w ciągu doby i ani więcej ani mniej.
Dlaczego więc niektórym to wystarczy, a innym
zawsze zabraknie??
Przyczyna jest bardzo prosta – brak organizacji
swojego cennego czasu. Kiedy ktoś ma pracę, w
której jest wymagana zdolność dowodzenia jakąś
grupą ludzi, nie może pozwolić sobie na brak
organizacji. Wyobraźmy sobie prezesa, który nie
potrafi ustalić sobie priorytetu wykonywanych
zadań. Dzwonią telefony, przychodzą listy, poczta
zalega na biurku i do tego jeszcze ludzie co chwilę
przeszkadzają pytaniami o drobne szczegóły. W
efekcie taki człowiek przeważnie chce wykonać
jak najwięcej zadań, chwyta się każdego po trochu
i żadnego nie kończy. To chyba nie jest najlepsze
rozwiązanie.
CZAS!
Z
Bardzo ważnym aspektem w zarządzaniu własnym
czasem jest precyzyjne ustalenie celów i zadań.
Nie można rozwodzić się w nieskończoność nad
jednym tematem, w dodatku zajmując się kilkoma
sprawami jednocześnie. Zauważyłem, że ludzie
mają skłonność do utrudniania sobie życia, bo nie
chcą powiedzieć o swoich zasadach innym i przez
to ciągle je naginają, w efekcie otrzymując zerową
efektywność.
Jak poradzić sobie z problemem braku czasu?
Mówiąc szczerze potrzebujemy kilku prostych
narzędzi. Główne narzędzie, to wygospodarowanie
sobie około 30 minut, w których nikt nam nie
będzie przeszkadzał. Następnie potrzebujemy
papier i długopis. A teraz już bez żartów z
mocnym postanowieniem zmian siadamy w
fotelu i analizujemy pewien okres czasu np. 2
ostatnie tygodnie naszego życia. Bardzo ważne
jest, aby wyszukiwać prawdziwe powody naszych
problemów i nie stosować wymówek przed
samym sobą. Wypisujemy sobie w kategoriach
różnego rodzaju czynności np. co mi przeszkadza
w pracy, co mi pomaga w pracy, czego nie lubię
robić, co lubię robić, co umiem robić, czego nie
umiem i komu mogę to zlecić, jakie popełniam
błędy w organizacji swojego czasu. Podałem
pierwsze lepsze przykłady/kryteria samooceny,
na pewno każdy człowiek ma inne, bardziej
ważne dla niego. Po wypisaniu wszystkiego na
kartce możesz przeczytać sobie wyniki i postawić
sobie diagnozę, co jest nie tak. Najważniejsze są
negatywne kategorie i ich należy się doszukiwać
i w miarę możliwości sukcesywnie redukować, aż
do całkowitego zlikwidowania.
Prawdopodobnie ktoś z czytelników może uznać,
że nie da się rozpatrywać swojej pracy pod
kątem lubię – nie lubię, bo przecież nie powie
pracodawcy, że nie lubi czegoś robić i tego nie
zrobi. Oczywiście jest to racja, jednak zauważmy
jak bardzo zmniejsza się produktywność i
zwiększa ilość czasu potrzebna do wykonania nie
lubianych zadań. Można to zredukować w prosty
sposób, wystarczy znaleźć osobę, której akurat to
zadanie daje satysfakcję i wykonać w zamian coś
za nią. Wiadomo, że tak się nie zawsze da, ale lepiej
spróbować, to nic nie kosztuje a daje niewymierne
wyniki, gdy się powiedzie.
Jeżeli oferujemy jakieś usługi potrzebny jest nam
plan, według którego będziemy pracować. Branie
się za wszystko po trochu jest złym rozwiązaniem.
Nieliczni ludzie mają na tyle rozwiniętą
podzielność uwagi, że mogą kilka razy wracać do
raz rozpoczętego zadania i wykonać je dobrze.
Takim osobom szczerze gratuluję zdolności,
jednak wiem z doświadczenia, że większość ludzi
gdy zostanie wybita z rytmu pracy, nie wykona jej
według pierwotnego założenia. Bardzo ważne jest
przygotowanie sobie terminów pracy. Nie dajmy się
wybijać z rytmu, nauczmy się powiedzieć komuś,
że aktualnie nie możemy zrobić tego o co prosi,
ustawmy go w kolejce. Być może stracimy kilku
klientów, którym się spieszy, ale za to zyskamy tych,
którym właśnie coś przygotowujemy, bo zrobimy
to szybko i sprawnie bez żadnych zgrzytów i
przerw w czasie, co zazwyczaj denerwuje bardziej
niż usłyszenie od wykonawcy, że jest zajęty i może
zająć się naszą sprawą za tydzień.
Wszystko co napisałem wiąże się z pewną
cechą bardzo cenioną przez ludzi, jest nią
NIEZAWODNOŚĆ. Czyż nie ufamy bardziej
komuś, kto mówi robi wszystko dokładnie tak jak
było ustalone? Dlatego trzymajmy się terminów,
przestrzegajmy planów, uczmy się na błędach
(nie koniecznie naszych) i wyciągajmy wnioski
z doświadczeń. Każdy człowiek jest w stanie
zwiększyć ilość własnego wolnego czasu kiedy
trzyma się zasad, które najpierw musi sobie
ustalić. Nie jest prawdą, że doba powinna mieć
48 godzin, 24 godziny w zupełności wystarczą,
uwierzcie mi.
Irek Julkowski
Millionaire Magazine
2/2007
1
Millionaire Magazine
2/2007
1
P
oczątkiem każdej decyzji jest nasz umysł.
Wszystko co nas otacza - przedmioty
codziennego użytku, ozdoby lub inne wyroby
- powstało wpierw w naszym umyśle. Toteż
powstanie firmy także rozpoczyna się właśnie
tam. Mówiąc inaczej, fizyczna reprezentacja
naszych myśli realizuje się jako proces.
Stąd podjęcie decyzji jest pierwszym
najtrudniejszym zadaniem każdego człowieka,
który chce rozpocząć własną działalność. Prawda
jest taka, że większość z nas nigdy takiej decyzji
nie podjęło. Postępujemy zgodnie ze wzorcem
swoich rodziców, którzy zawsze są dla nas
ważnymi osobami do naśladowania.
Ale czy zawsze tak
powinno
być?
Czy kiedy ojciec
mówi: „znajdź
d o b r z e
p ł a t n ą
p r a c e ”,
„ k u p
d o m
na kredyt i oszczędzaj całe życie aż do emerytury”,
to powinniśmy się go słuchać? Większość
ludzi wybiera najłatwiejszą drogę zdobycia
pieniędzy, właśnie tak jak opisałem powyżej -
znajduje dobrze płatną pracę. Nie ma w tym nic
złego, ale czy można inaczej? Kiedyś zapytano
dziesięciu najbogatszych ludzi na świecie o to,
co jest najcenniejsza rzeczą w biznesie. Wszyscy
wymienili jako jedną z najważniejszych – czas.
Gdyż każdy kto pracuje na etacie - bez różnicy
jaką wykuje prace i jaki reprezentuje zawód -
zamienia swój czas na pieniądze. Często w słabym
przeliczniku czasu do pieniędzy.
Ten właśnie przelicznik jest motywacją dla
wielu błyskotliwych ludzi, aby opuścić kwadrant
„P” przepływu pieniędzy i przemieścić się do
kwadrantu „S” – jak samo zatrudniony. Wtedy
dana osoba często ma lepszy przelicznik
zamiany czasu na pieniądze, a w dodatku może
zatrudnić kogoś innego, kto będzie dla niej
pracować w tak stworzonym miejscu pracy.
Ludzie otwierający własny biznes typu „S” to
ci, którzy są dobrzy w swojej dziedzinie pracy.
Znaleźć tam możemy na przykład dentystów
D
laczego jedni są bogaci i każdego
dnia stają się bogatsi, podczas gdy
inni ciężko pracują i nie maja na nic czasu.
W którym
kwadrancie?
otwierających swoje praktyki.
Ludzie z kwadrantu „S” zarabiają więcej, pracują
dla siebie, sami sobie wyznaczają miejsce pracy
i jej warunki, a często także i godziny. Ale czy
przestali zamieniać czas na pieniądze? Jak
widzisz, nie jest to prawdą. Stąd powstało
pojęcie majętności, czyli
czasu jaki możemy przeżyć
bez pracy, korzystając tylko z
zasobów które zgromadzimy.
Majętność
zarabiających
bardzo dobrze jako „S” nie jest
dużo większa od majętności
osób z kwadratu „P” – może to
być czas kilku miesięcy.
Ponad 90 procent ludzi na
Ziemi to ludzie z kwadrantu
„P” i „S”. Ale ironią jest to, że oni razem zarabiają
jedynie 10 procent pieniędzy całego świata.
Gdzie reszta? Czy można tam trafić poprzez
cięższą prace lub więcej godzin na dobę?
Droga do kwadratu „B” - jak biznes - prowadzi
poprzez zmianę myślenia, czyli do tego o czym
napisałem na samym początku. Należy odejść
od współzawodnictwa o dobra tego świata, lecz
zacząć samemu je tworzyć. Wtedy dla każdego
stanie się dość miejsca na Ziemi. Kwadrant „B” jest
dla ludzi, którzy potrafią coś samemu stworzyć,
są kreatywni i otwarci na nowe możliwości.
Otwartość to taki stan umysłu, który pozwala,
aby to co kieruje się w twoją stronę, zostało przez
ciebie zauważone. Często porażka jest pierwszą
oznaką zbliżającego się sukcesu i ten który nie
zawróci ze swojej drogi, lecz wykorzysta porażkę
w dobrym celu, odniesie sukces. Przykładem
może być Steven Jobs, twórca firmy Apple. Został
z niej usunięty w wieku 30 lat – jak to możliwe,
aby wydalono właściciela z jego własnej firmy?
Steven postanowił założyć drugą firmę, Next,
której rozwiązania techniczne stały się podstawą
dzisiejszego sukcesu firmy Apple, a sama firma
Next została kupiona razem ze Stevenem, który
wrócił w glorii „na tron”.
Czy kwadrant „B” jest ostatnią
pozycją w świecie biznesu? Nie, jest nią stanie
się inwestorem „I”. Będąc na tej pozycji możemy
już przestać pracować i pozwolić, aby to nasze
pieniądze zarobione w innych kwadrantach
pracowały na nas. Możemy stać się rentierami,
czego Wam wszystkim życzę.
Tomasz Popik
Millionaire Magazine
2/2007
1
Millionaire Magazine
2/2007
17
„Millionaire Magazine”
uczy nas, jak stawać się
bogatym, by żyć pełnią
życia. I bardzo dobrze!
Bo tak naprawdę, po co
komu życie, jak zamiast
się nim cieszyć, człowiek
boryka się
z przeciwnościami losu, przeważnie pracując
w pocie czoła za marne grosze, pod presją czasu
i szefa, którego większość pracujących osób
nie lubi.
W obecnych czasach człowiek sukcesu
powinien mieć dużo sił witalnych, by sprostać
wszelkim wymaganiom jakie stawia przed
nim życie. A nie zawsze jest to łatwe. Procesy
cywilizacyjne, tak dynamicznie odmieniające
osobiste, zawodowe i społeczne życie
człowieka, wywołują u niego zaburzenia i
potrzeby, w których nie potrafi się odnaleźć.
Zresztą nie ma się co dziwić – ewolucja nie
stworzyła nas przygotowanych do życia w
warunkach notorycznego stresu, pośpiechu
i nieustannie zmieniających się wymagań
środowiska. Dlatego coraz więcej osób uskarża
się na dyskomfort psychiczny, spowodowany
współczesnymi realiami. Słowo „stres” jest już
tak powszechne, jak „tak” i „nie”.
By móc być bogatym, najpierw trzeba być
zdrowym!
Czy wiesz, że sukcesy kochają ludzi, którzy
potrafią cieszyć się z życia? Ludzi, którzy
wiedzą jak czerpać radość z każdego dnia.
Większość ludzi na dorobku, nie zdaje sobie
sprawy, że pracując coraz więcej i więcej,
coraz ciężej i coraz intensywniej, wbrew
pozorom oddala się od swojej pierwotnej
wizji bogactwa. Nie rozumieją, że droga,
którą właśnie podążają sprzyja powstawaniu
chorób psychosomatycznych, zwiększaniu
napięcia i frustracji. Ale i tak nie chcą zejść
z tej drogi. Próbują i próbują, aż w końcu
popadają w zniechęcenie, zamykają swój
wymarzony biznes, czasem mają jeszcze długi z
prowadzonej działalności, a ich samopoczucie
nie sprzyja już przyciąganiu bogactwa. Stres i
pesymizm zawładnął ich życiem. Smutne to,
ale niestety prawdziwe. A co więcej częste.
Dlatego tak ważne jest, aby każdy kto obiera
drogę sukcesu, świadomie zastanowił się
również nie tylko nad pieniędzmi, jakie w
przyszłości zaoferuje mu własny biznes, ale
także nad swoją kondycją psychosomatyczną.
Pewnie zgodzisz się ze stwierdzeniem, że
nawet jedna właściwa myśl, do której człowiek
dotrze we właściwym czasie, może spowodować
przełom w jego myśleniu i rozwiązać
jakiś ważny problem. To się codziennie
sprawdza chociażby w przypadku porad
księgowych, prawniczych czy inwestycyjnych.
Większość z nas, albo wynajmuje
specjalistę z danej dziedziny, albo nią jest
i podnajmuje swoją wiedzę za pieniądze.
Mimo, że to takie proste i oczywiste,
CO SIĘ TAK
NAPRAWDĘ LICZY?
tylko marginalna ilość rozwijających się
przedsiębiorców wynajmuje specjalistów do
spraw zdrowia psychicznego. Przecież ktoś,
kto jest doświadczonym psychologiem, po
zapoznaniu się z problemem, szybciej podpowie
rozwiązanie, doradzając jednoczenie, jak
je najlepiej wcielić w życie, niż człowiek
sam miałby go szukać czytając w tym celu
masę książek, czy przeczesując setki stron w
internecie. To taka sama usługa doradcza jak
każda inna.
Internet na ratunek
Dzisiaj już nikogo nie dziwią porady
zamieszczane w czasopismach, w radiu i
telewizji czy udzielane przez telefon (np.
popularny telefon zaufania). Sieć komputerowa
umożliwia wykorzystanie jeszcze jednego
kanału kontaktów z ludźmi mającymi
problemy i poszukującymi pomocy.
Co więcej w dobie internetu i e-biznesu
psycholodzy są dostępni online. Już nie trzeba
nigdzie dzwonić, umawiać się, czekać tydzień
na swoja kolejkę i jechać pod wskazany adres.
Zapewne zgodzisz się ze mną, że idealna
porada psychologiczna powinna być dostępna,
jak najbardziej anonimowo, szybko, za
rozsądną cenę i powinna naprawdę Ci pomóc,
prawda? Dlatego właśnie powstał serwis
Korzystając z konsultacji w psychoradzie,
masz pewność, że porada, którą uzyskasz
będzie maksymalnie dostosowana do Twojej
konkretnej sytuacji. To właśnie między innymi
dzięki temu będzie ona tak zadziwiająco
skuteczna.
W Polsce, co prawda, konsultacje
psychologiczne czy zajęcia terapeutyczne w
formie online są jeszcze mało popularne, ale
na świecie rozwijają się bardzo dynamicznie.
W 1997 r. powstało Międzynarodowe
Stowarzyszenie Zdrowia Psychicznego w Sieci
(ISMHO - The International Society for Mental
Health Online). Skupia ono psychologów,
psychiatrów i wszystkich zainteresowanych
tematem pomocy psychologicznej przez
Internet. Tego typu działania mieszczą
się w podjętym na początku XX w. nurcie
wykorzystania środków masowej komunikacji
do różnego rodzaju pomocy psychologicznej
czy medycznej.
Pomoc przez Internet jest alternatywnym
do tradycyjnej psychoterapii procesem
terapeutycznym. Jednak zwykle cel pomocy
psychologicznej przez Internet jest inny niż
w przypadku tradycyjnych form pomocy
psychologicznej. Porady online mają przede
wszystkim charakter konsultacji dotyczących
sposobów radzenia sobie z problemami (np.
stres, kryzysy, kłopoty z podjęciem decyzji,
problemy zawodowe itp.) oraz przypominają
trening z zakresu asertywności i pozytywnego
myślenia.
Więc jeśli nurtują Cię jakieś problemy
dotyczące Twojej kondycji w życiu osobistym
lub zawodowym, pragniesz o nich porozmawiać,
poradzić się fachowca, a nie masz odwagi czy
czasu na bezpośredni kontakt z psychologiem,
spróbuj zasięgnąć fachowej psychologicznej
pomocy przez internet.
Millionaire Magazine
2/2007
1
Wejdź na stronę
, na
której możesz od razu przejść do formularza
zgłaszającego Twoją chęć uzyskania porady lub
wypełnij bezpłatną, niezobowiązującą Cię do
niczego ankietę, która ma ona na celu określić
Twój podstawowy profil psychologiczny.
Każdy kto wypełni ankietę otrzyma poza
jej wynikami dodatkowo GRATIS e-booka
psychoradę „52 skuteczne psychorady.
Odkryj sprawdzone sposoby na ulepszenie
swojego życia”.
Pozdrawiam serdecznie
Aneta Styńska, psycholog
R
E
K
L
A
M
A
Profesjonalne przygotowanie Stron WWW w oparciu o najnowsze technologie.
Duże doświadczenie w składzie DTP (DeskTop Publishing) oraz ogromna wiedza
w zakresie przygotowania materiałów do druku powoduje umiejetność stworzenia
produktu na wysokim swiatowym poziomie.
Usługa TypeSettingu polega na kompleksowym tworzeniu wielojęzycznych wersji
publikacji, w skład której wchodzi: tłumaczenie, walidacja (wykonywana przez native
speaker-ow w danym języku) oraz skład DTP. Produktem końcowym jest plik gotowy do
druku zgodny ze specyfikacją danej drukarni.
Program On Demand (tł. Program na żądanie) jest pionierskim projektem skierowanym
do klientow wymagających. Przedmiotem jest wykonanie Programu komputerowego.
Millionaire Magazine
2/2007
20
Millionaire Magazine
2/2007
21
Z
ygmunt Solorz jest jednym z
najbogatszych biznesmenów w
Polsce. Urodził się w roku 1956
w Radomiu. Jego ojciec był robotnikiem,
potem został bokserem, po chorobie
sparaliżowało go.
Jak
pamiętają
sąsiedzi, rodzina
Solorza żyła w
biedzie, matka
najmowała się
do rozładunku
węgla. Zygmunt
posiadał trójkę
rodzeństwa. Jak można przeczytać w książce
„Utopić Solorza” z 1994 r., będąc dzieckiem
zarabiał pierwsze pieniądze sprzedając
świeczki, znicze oraz dostarczając darniny
na groby zrobione z ziemi. Sam wspomina
w wywiadzie dla Gazety Wyborczej w
1993 roku: „Jak w szkole miałem praktyki,
zarabiałem miesięcznie 350 zł. Mama mówiła:
>Kup sweter<. A ja nic nie wydawałem i po
trzech miesiącach uzbierałem na wyjazd do
NRD”. Na wyjeździe zobaczył czym handlują
Polacy (lizakami i damskimi bluzkami) - sam
upychał lizaki do torby, by móc je później
sprzedać. Za zarobione pieniądze kupił swój
pierwszy samochód jakim był Fiat 125p w
kolorze yellow bahama. Przywoził paczki z
Niemiec do Polski, importował Wartburgi
zza Odry, które kupował za ruble transferowe.
Jako człowiek ambitny nie zaprzestał na tym -
w latach 90-tych stworzył swój kolejny biznes.
Była nim telewizja Polsat, która prosperuje do
dnia dzisiejszego. Założył ją 5. grudnia 1992
roku. Początkowo sygnał nadawany był z
Holandii. Aby można było emitować program
Solorz musiał posiadać studio telewizyjne.
Starał się oszczędzać na wszystkim co
było możliwe. Obecnie telewizja ta oferuje
szeroką ofertę programów tematycznych
dzięki platformie cyfrowej „Cyfrowy Polsat”,
której właścicielem też jest Solorz. Nagrody w
konkursie „Paszport Polsatu” przeznaczonym
dla widzów kosztowały Solorza kilka milionów
złotych. Konkurs zdobywał masową widownię
dla Polsatu, dzięki czemu dochody z reklam
OD SPRZEDAWCY LIZAKÓW DO...
... MILIONERA
w 1998 roku przekroczyły miliard złotych.
Warto podkreślić, że przychody „Grupy
Kapitałowej Polsat” w 2005 roku wyniosły
873 miliony złotych. Z roku na rok dochody
płynące z telewizji zwiększają się. Sam Solarz
wypowiada się o programach emitowanych
w Polsacie w wywiadzie dla Trybuny Śląskiej
w 1998 roku: „Kierowane są do prostych
ludzi. Moja telewizja ma być łatwa, prosta i
przyjemna. (...) Jeśli ludzie coś chcą oglądać,
my będziemy to emitować, bez względu na
mój gust i krytykę innych. (...) Ja prowadzę
działalność gospodarczą - jestem nastawiony
na sukces, czyli zysk”.
W późniejszym czasie stał się właścicielem
„Towarzystwa Emerytalnego Polsat” oraz
Invest Banku. Obroty firm wciąż się zwiększały,
ale Zygmunt Solorz-Żak
nie zaprzestawał starając
się cały czas je pomnażać.
Niedługo później stał się
posiadaczem
udziałów
jednego z największych
w Polsce operatorów
telefonii
komórkowej.
Będąc właścicielem kilku
elektrowni przejął kontrolę nad Elektrim.
Obecnie w Elektrimie Solorz kontroluje
pośrednio około 40% walorów zespołu
elektrowni; skarb państwa posiada 50% jej
kapitału.
W 2004 roku otrzymał statuetkę „Super
Wiktora”. Biznesmen na tegorocznej liście
najbogatszych ludzi świata miesięcznika
„Forbes” zajął 664 miejsce - był czwarty
wśród Polaków zaraz po Michale Sołowowie,
Leszku Czarneckim oraz Romanie Karkosiku.
Biznesmen inwestując w sektory bardzo
dochodowe i perspektywiczne stał się jednym
z najbogatszych ludzi na świecie.
Zygmunt Solarz zrobił karierę w stylu
amerykańskim, „Od pucybuta do milionera”.
Zaczynając od małego biznesu, pozornie
nieprzynoszącego żadnych zysków, poprzez
większe i poważniejsze przedsięwzięcia stał się
jednym z najbogatszych ludzi w Polsce. Jego
przykład daje nam nadzieję, iż dobry pomysł,
ciężka praca i wytrwałość może sprawić,
że staniemy się prawdziwymi, liczącymi się
na arenie międzynarodowej biznesmenami.
Wreszcie przekonuje nas, że nie musimy się
urodzić jako dziecko sławnego i bogatego, aby
nam się w życiu udało. W dodatku wcale nie
trzeba wyjeżdżać do pracy za granicę, gdyż
jak widać w Polsce też można się rozwijać.
Adrian Florek
likomp
.pl
tanio
szybko
solidnie
KONTAKT:
biuro@likomp.pl
R
E
K
L
A
M
A
Millionaire Magazine
2/2007
22
Millionaire Magazine
2/2007
23
J
eśli interesuje cię inwestowanie i chciałbyś
przejść na „własną emeryturę” po 27 latach
oraz dostawać bez pracy dwa razy tyle ile
wynoszą twoje obecne dochody, to przeczytaj
poniższy artykuł. Jeśli interesuje cię szybsza droga,
to otwórz biznes korzystając z porad Kamila
Cebulskiego.
Tak zwani guru inwestowania i motywacji
sugerują aby oszczędzać 10% swoich miesięcznych
dochodów i je inwestować. Ja mówię oszczędzaj i
inwestuj CO NAJMNIEJ 20% swoich dochodów
– a doprowadzi cię to do finansowej wolności.
Uwierz mi, że można to zrobić bez dużych
wyrzeczeń. Im wcześniej zaczniesz tym krócej
będziesz musiał odkładać.
W I kwartale 2007 roku przeciętne wynagrodzenie
wynosiło 2709 zł brutto co daje „na rękę” ok. 1800
zł (wszystkie obliczenia będę przeprowadzał w
oparciu o tą kwotę, ale będziesz mógł uwzględnić
własne dane).
Jeśli zarabiasz ok. 1800 zł miesięcznie to 20%
z tej kwoty wynosi 360 zł. Zostaje nam 1440 zł
miesięcznie.
Średni zysk z warszawskiej giełdy (liczony
od początku jej działalności razem z dwoma
dołkami, kiedy większość była na minusie) i tak
daje ok. 12% zysku rocznie. Pomyśl: przez 15 lat
12% zysku? Te dane będziemy brali pod uwagę w
naszych dalszych obliczeniach.
Obliczenia nie uwzględniają podwyżek płac ani
inflacji. W przypadku podwyżki płacy również
więcej wkładamy do inwestycji bo zawsze ma to
być min. 20% dochodów!
Musisz postępować wg zasady „płać najpierw
sobie”, co znaczy abyś zastosował zlecenie stałe
przelewania kwoty 360 zł co miesiąc, np. do
jakiegoś planu systematycznego oszczędzania
opartego na akcjach – wiele banków ma takie
plany w swojej ofercie.
Teraz obliczymy ile lat musimy oszczędzać (przy
naszych założeniach 360 zł/mieś i 12% stopie
zwrotu rocznie), aby osiągnąć dochód z odsetek
dwukrotnie przekraczający nasz miesięczny
wkład. Rocznie inwestujemy 4320 zł = 12 mieś x
360 zł.
Po 10 latach inwestowania daje nam to 84908
zł, które generują w ciągu roku 9100 zł, co w
przeliczeniu miesięcznym wynosi 758 zł/mieś z
odsetek, czyli ponad 2 razy więcej niż wkładamy!
Możesz to łatwo wyliczyć za pomocą arkusza
kalkulacyjnego lub kalkulatora finansowego
używając funkcji FV (Future Value).
Teraz przychodzi pora aby zaprzestać inwestowanie
naszych 360 zł/mieś, gdyż jest to mało efektywne
w porównaniu do dwukrotnie większych odsetek.
Czyli włożyliśmy w oszczędzanie i inwestowanie
43200 zł.
Tym sposobem oszczędzając jedynie 10 lat
powracamy do płacy 1800 zł/mieś (te 360 zł znowu
możemy wydawać na przyjemności) i nie musimy
już nic odkładać. Teraz wystarczy tylko poczekać
kolejne 10 lat aby procenty zrobiły swoje.
Po następnych 10 latach inwestowania nasz stan
aktywów wyniesie 263710 zł, które generują w
ciągu roku 28255 zł, co w przeliczeniu miesięcznym
WOLNOŚĆ
FINANSOWA
wynosi 2354 zł/mieś.
Jest to dochód nieopodatkowany, więc musimy od
niego odjąć 20% tzw. podatku Belki (być może za
kilka, kilkanaście lat ten podatek zostanie zniesiony
- wtedy nie trzeba będzie nic odejmować).
Kontynuujmy więc nasze obliczenia: 2354 zł – 20%
(471 zł) = 1883 zł/mieś pasywnego dochodu.
Jeśliby nam się jeszcze nie spieszyło z rentierstwem,
to jeśli poczekalibyśmy jeszcze 6 lat dłużej (co
daje łącznie 27 lat) to zgromadzilibyśmy kapitał
520518 zł, który generuje w ciągu roku 55770
zł, co w przeliczeniu miesięcznym wynosi 4647
zł/mieś (3717 zł mieś. po opodatkowaniu), czyli
ponad 2 razy więcej niż nasza podstawowa płaca!
Gdybyśmy zaczęli takie oszczędzanie w wieku 20
lat, to w wieku 47 lat bylibyśmy finansowo wolni
(renta kapitałowa 2 razy większa niż płaca w wieku
20 lat).
Można to porównać do emerytury górnika
(przechodzą na nią w podobnym wieku). I to
osiągnięte tylko przez 10 lat wyrzeczeń w postaci
inwestowania 20% miesięcznego dochodu.
Perspektywy rozwoju naszego państwa są duże
i zyski osiągane na inwestowaniu w fundusze
akcyjne
powinny
przewyższać
wspomniane 12% rocznie.
Ja inwestuję w fundusz akcyjny, który
zarobił dla mnie w ciągu ostatniego
półrocza 19% wiec ty też możesz tak
inwestować.
Krzysztof Rutkowski
Millionaire Magazine
2/2007
2
N
a pewno większość z nas wie, że
najważniejsze dla każdego z nas, jest
jego własne nazwisko. Skąd niby biorą
się te wszystkie powiedzonka, że np. „Tylko nie
po nazwisku”, „Po nazwisku, to po pysku”? Mówi
się także, że całe życie człowiek pracuje na swoje
nazwisko; że można zmienić sobie nazwisko, ale
nie można zmienić wszystkich złych i dobrych
skojarzeń, jakie posiadają ludzie z nim związane.
Zresztą sam sprawdź otwierając pierwszą lepszą
gazetę i znajdując kilka znanych nazwisk, jakie
masz z nimi skojarzenia. Na pewno dobre i złe, a
których jest więcej, to zależy od tego, czego więcej
się naczytałeś, nasłuchałeś albo naoglądałeś o tych
poszczególnych osobach, przy czym – co zabawne
– tak naprawdę to Ty tych osób w ogóle nie znasz
i nie masz pojęcia, jakie one naprawdę są. To jest
właśnie magia własnego nazwiska.
W każdej sytuacji, czy to zawodowej, czy
prywatnej, dobrze jest poznać i używać w czasie
kontaktów z nią nazwiska danej osoby, z którą
mamy do czynienia. Pozwoli to nam zwracać się do
niej bezpośrednio, a dzięki temu ta osoba będzie
nas uważniej słuchała oraz miała tendencję do
traktowania nas „ciut” lepiej,
niż pierwszą, lepszą
osobę, która nawet nie
zadała sobie trudu
poznać/zapamiętać
jej nazwiska.
Poniżej krótka
i
konkretna
instrukcja,
jak
to zrobić, aby
z a p a m i ę t a ć
nazwisko naszego rozmówcy, które dopiero co
usłyszeliśmy.
Przypatrz się przez chwilę twarzom na
poniższych rysunkach:
RYSUNEK NUMER 1 RYSUNEK NUMER 2
RYSUNEK NUMER 3 RYSUNEK NUMER 4
Źródło wszystkich rysunków: opracowanie własne.
Twoje zadanie polega na zapamiętaniu nazwiska
sportretowanych osób i skojarzeniu jego z
wyglądem danej osoby. Na sam początek należy
wyszukać na zdjęciach te elementy, które posłużą
nam jako zakładki pamięciowe. Brzmi to i wydaje
się to być trudniejsze, niż jest w rzeczywistości.
Najlepiej przekonać się o tym na przykładzie, a
więc na zdjęciu numer 1, masz faceta z brodą w
okularach. Zatem, masz już pierwszą zakładkę
pamięciową – „okulary”. Kolejno wybierz dalsze
zakładki dla poszczególnych osób.
Gotowe? Jeśli miałeś jakieś trudności – zobacz,
jakie ja wybrałem zakładki.
ZAPAMIETYWANIE
NAZWISK I TWARZY
Ententa – Strategia Twoich Zysków
© 2007 Ententa
1
„Kapitan do maszynowni.
Cała naprzód!”
J
ako dziecko sto razy widziałeś tę scenę w kinie. Głos
kapitana zawsze docierał przez interkom pod pokład do
Genialnego i Fanatycznie Oddanego Kapitanowi
Mechanika, który w kulminacyjnym momencie próbował
wykrzesać z turbin więcej mocy niż przewidziała fabryka.
I zawsze mu się udawało.
Teraz możesz spełnić marzenia.
Dziś Ty jesteś kapitanem.
Masz pomysł na biznes. Potrzebujesz tylko Genialnego i
Fanatycznie oddanego Ci Mechanika.
Ententa może stać się maszynownią Twojej firmy.
Ty wyznaczasz kurs, a my wykrzeszemy z turbin
marketingu, reklamy i Internetu więcej mocy niż
przewidziała fabryka. Twoja firma jak niszczyciel
podniesie dziób, za rufą skłębi się woda, za nami
pozostawiając wspaniałe białe smugi odkosów.
„Gdy byliśmy dziećmi, każdy chciał być kapitanem.
Dlaczego chcecie być moją załogą?”
– mógłby ktoś spytać.
Nie jesteśmy już dziećmi. Maszynownia współczesnej
firmy pełna jest komputerów i podręczników do biznesu, a
Genialny i Fanatycznie Oddany Mechanik nosi biały
kołnierzyk. Rola służebna wobec twojego biznesu
zadawala nas z prostej przyczyny – kochamy to, co
robimy. Marketing, reklama i Internet są naszą pasją.
Nasza satysfakcja to tchnąć moc w turbiny Twojej
firmy, by jej zysk rósł przez lata.
Bowiem im więcej dzięki nam zrobisz, tym większy żołd
dostanie Genialny i Fanatyczny Mechanik.
Ententa to agencja marketingowa,
reklamowa i interaktywna.
Brzmi trochę tajemniczo? Oto przykład naszej pracy:
Łukasz Hamerski (
www.intelweb.pl
) zamówił u nas
stworzenie strony internetowej i teksty reklamowe na
nią. Zauważyliśmy jednak, że od obranej przez nich
strategii sprzedaży drogiego produktu klientom przez
Internet, skuteczniejsza będzie strategia znajdowania
przedstawicieli
handlowych,
którzy
wyręczą
właścicieli firmy w sprzedaży produktów w realu.
Produkt za 10 tysięcy zł wymaga bowiem
bezpośredniego spotkania, a rozbudowa firmy wymaga
posiadania współpracowników. Podzieliliśmy się
(gratis) pomysłami z klientem. Firma Intelweb
natychmiast zmieniła strategię. Postąpiła wg naszych
rad, a zadowoleni właściciele zostali naszymi stałymi
klientami.
Ty jesteś kapitanem, bo Ty wyznaczasz kurs. Sam
najlepiej wiesz, że nie ma biznesu bez ryzyka, skoro masz
dość odwagi i kreatywności, by zarządzać firmą, zamiast –
jak inni – wciąż tylko narzekać, nie próbując pomóc
fortunie.
Na rynku robi się coraz ciaśniej, z każdym dniem
przybywa konkurencji agresywnej i wyedukowanej na
harvardzką modę.
Czas obecnego rozwoju gospodarczego to najlepsza i
ostatnia w życiu okazja, by zarobić na dom pod miastem,
kilka samochodów i wakacje w tropikach z najbliższymi.
Czas obecnego rozwoju gospodarczego to ostatnia i
najlepsza w życiu szansa, by użyć narzędzi marketingu,
reklamy i Internetu, póki polska konkurencja ze
ś
rednich i małych firm wciąż nie rozumie, jaki w nich
tkwi potencjał dla rozwoju biznesu.
Wiecznie tak nie będzie, bo wiedza o przydatności
marketingu dla small biznesu zdobywa teren nad Wisłą w
tempie telefonii komórkowej.
Jako kapitan nie musisz się znać na szczegółach
technicznych maszynowni przedsiębiorstwa. Od tego
możesz mieć ludzi: marketingowców, informatyków,
copywriterów, grafików. Niestety… w dzisiejszych
czasach coraz trudniej o doświadczoną załogę.
Przysłowiowy Genialny i Fanatycznie Oddany Mechanik
coraz częściej pływa pod banderą Anglii czy Irlandii.
Skorzystaj z usług Ententy, załogi doświadczonej,
z sukcesami, realizującej zlecenia za niskie jak na
branżę konsultingową ceny.
O cenach marketingu można nawet powiedzieć, że są
za niskie… jeśli porównać kilkumiesięczne tempo
zwracania się inwestycji w marketing (konsulting),
reklamę i Internet w stosunku do np. kilkuletniego
zwracania się inwestycji w maszynę.
Nie daj się uprzedzić innym, zaciągnij załogę i skieruj
okręt swojej firmy ku portom pełnym żądnych zakupu
klientów.
Odwiedź teraz stronę
Z szacunkiem,
Piotr R. Michalak
Ententa - Strategia Twoich Zysków
PS Jeśli nie zamierzasz na razie niczego zamawiać, a po
prostu interesują Cię marketing, reklama i Internet, zapisz
się na darmowy newsletter na stonie Ententy.
Millionaire Magazine
2/2007
2
Millionaire Magazine
2/2007
27
■
Zdjęcie 1 – okulary
■
Zdjęcie 2 – zarost
■
Zdjęcie 3 – długie włosy
■
Zdjęcie 4 – uśmiech
Warto zauważyć, iż zakładkami pamięciowymi
mogą być stroje lub ich części, a nie koniecznie
brody, nosy, okulary lub inne charakterystyczne
części twarzy, czy elementy związane z twarzą.
W takim układzie, ciśnie się na usta pytanie co
się stanie, jeśli następnego dnia ten ktoś pojawi
się w zupełnie innych stroju, niż ten, w jakim go
zapamiętaliśmy. Sprawa jest bardzo prosta, gdyż
wówczas nasze zakładki pamięciowe w stylu
„hawajska koszula”, czy „białe kolczyki” staną się
nieaktualne, ale nie ma to żadnego praktycznego
znaczenia. Daną osobę identyfikujesz na
podstawia zakładki pamięciowej jedynie przez
pierwsze dwie, trzy godziny od chwili poznania.
Później, w rezultacie przeniesienia jej nazwiska do
pamięci długotrwałej, nie identyfikujesz jej jako
„kobieta z białym, diamentowych kolczykach”, ale
mózg rejestruje dodatkowe szczegóły w stylu: jak
ta osoba się porusza, jakie ma włosy, w jakim jest
wieku itd.
Cofnij się teraz i przejrzyj jeszcze raz
zamieszczone tam zdjęcia. Zauważ, co szczególnie
rzuca się w oczy w obrębie danej fotografii? Czy
na zdjęciu numer 1 są to okulary? Czy na zdjęciu
numer 2 jest to zarost? Czy na trzeciej fotografii
dominują długie włosy, a na czwartym uśmiech?
Sprawdź, czy zakładki pamięciowe zostały
właściwie wybrane? Patrząc na dane zdjęcie,
przywołaj z pamięci odpowiednią zakładkę
– jeśli się nie pomylisz, to znaczy, że wybrałeś tą
właściwą. Jeśli któraś z nich sprawia Ci kłopot, to
spokojnie zamień ją na inną.
PRACA – ZAPAMIĘTANIE
Teraz połączymy sportretowane twarze z
nazwiskami osób, do których nalezą.
■
Facet w okularach przedstawił nam się jako
Piotr Sowa. Wyobraźmy sobie, że facet
zmienia się w mądrą sowę w okularach.
■
Zdjęcie numer 2, to pan Roman
Laskowski – facet z zarostem. Zobacz, że
w rzeczywistości jego zarost tworzą nie
włosy, tylko laski.
■
Jolanta Maciejewska w długich włosach,
to zdjęcie numer 3. Zobacz, że pomiędzy
jej długie włosy wplecione są łodyżki
maciejki.
■
Szeroki uśmiech Maji Piaseckiej dominuje
na zdjęciu numer 4. Wyobraź sobie, że na
piaszczystej plaży siedzi uśmiechnięta
dziewczyna.
Rzecz jasna powyższe skojarzenia to tylko
propozycje, których nie należy się trzymać.
Najlepiej je odrzucić i znaleźć własne. Jeśli
wybrałeś inne zakładki, niż ja, to nie masz wyjścia
– musisz stworzyć własne skojarzenia.
IMIONA
Na ogół imiona są łatwiejsze do zapamiętania
od nazwisk. Składa się na to kilka przyczyn. Są
krótsze niż nazwiska, bardziej popularne i jest
ich mniej. W zasadzie z imionami postępujemy
identycznie jak z zapamiętywanymi nazwiskami:
tworzymy odpowiedni obraz, starając się do tego
wykorzystać całe imię lub, jeśli to się nie udaje,
rozbijamy je na sylaby lub grupy liter.
Dla naszych bohaterów te skojarzenia mogłyby
wyglądać mniej więcej tak:
■
Piotr – skała (od tego słowa pochodzi to imię)
■
Roman – Rzym to po włosku Roma;
wyobraź sobie rzymskie Koloseum
■
Jolanta – Jojo + antałek = Jolanta
■
Maja – pszczoła, „Pszczółka Maja”
Cofnij się jeszcze raz do osób pokazanych na
zdjęciach. Dotychczas interesowały Cię jedynie
ich twarze i nazwiska. Teraz dokończymy to
ćwiczenie, zapamiętując imię każdej z tych
czterech osób.
■
Pierwsza osoba to pan Sowa (sowa w
okularach), który ma na imię Piotr.
Piotr to kamień (skała). Zatem możesz
sobie wyobrazić, że nasza mądra sowa-
okularnica siedzi nie na konarze drzewa,
ale na wielkim kamieniu. Proste i oczywiste
skojarzenie.
■
Maja Piasecka, to ta uśmiechająca się
pani na zdjęciu numer 4. Skojarzyłem
ją z wesołą, młodą osobą siedzącą na
piaszczystej plaży. Na jej kolanie usiadła
równie wesoła pszczółka – jej imienniczka
– pszczółka Maja.
Teraz najwyższa pora na to, abyś popracował
samodzielnie. Pozostałe dwa imiona należy
przedstawić w postaci łatwego do zapamiętania
obrazu, tak by można było dołączyć ten obraz
do skojarzenia związanego z nazwiskiem danej
osoby.
Paweł Sygnowski
Millionaire Magazine
2/2007
2
Millionaire Magazine
2/2007
2
K
olega pracuje dla firmy, która szuka
przestrzeni na której mogła by postawić
swoje nadajniki komórkowe. Jeździ po
całym kraju i ‘’rozdaje’’ dochód pasywny, rozdaje
pieniądze, w dosłownym tego znaczeniu sensie.
Ale ludzie nie chcą ich brać, dlaczego?
Oto typowy przykład, Piotr przyjeżdża do
pewnej miejscowości w Polsce, która wybrał na
obszar swoich poszukiwań, trafia na bardzo dobrą
lokalizację, na której można ulokować antenę.
Kontaktuje się z właścicielem ziemi i proponuje mu
dochód. Firma Piotra będzie płacić gospodarzowi
przez 5 lat pieniądze w formie abonamentu, za to
ze na jego ziemi powstanie antena.
Układ idealny, gospodarz zachęcony zyskiem
bez namysłu zgadza się. Piotr podaje mu listę
dokumentów, które musi zebrać aby dołączyć je
do umowy i ustala spotkanie za tydzień.
Po tygodniu dzwoni do gospodarza i dowiaduje
się, że ten nie miał czasu załatwić wymaganych
dokumentów z jakiejś przyczyny. Umawia się za
dwa tygodnie. Po tym czasie sytuacja się powtarza,
a potem gospodarz stwierdza, że właściwie to mu
nie zależy na budowie anteny. Dokonuje wyboru,
aby szansa przeszła koło nosa. Na jakiej podstawie
i co się zmieniło?
Inny przykład to historia, która wydarzyła się
dziś. Spotkałem się z Wojtkiem, po raz drugi.
Na pierwszym spotkaniu 3 tygodnie temu,
zarysowałem mu plan współpracy, na której
po pewnym okresie czasu może zyskać dochód
pasywny.
Na drugim spotkaniu, Wojtek stwierdza, że
nie jest zainteresowany, bo sytuacja się zmieniła.
Pytam ponownie, co się zmieniło? Kiedy zacząłem
drążyć dalej temat, dowiaduje się, że nie może
sam decydować o współpracy ze mną (tak!), i
to jego narzeczona przekonała go do rezygnacji.
Czy Twoja narzeczona jest dobrym doradcą
biznesowym?
Obydwa opisane wyżej przypadki maja coś
wspólnego. Czy jeżeli będziesz opierał decyzje
o realizacji swoich celów życiowych na opinii
innych osób czy kiedykolwiek dokonasz czegoś w
życiu?
Ludzie są różni, mają różne opinie na swój temat,
a także jeszcze więcej opinii na twój temat. Stąd
nie jest możliwością dostosowanie się do każdej
osoby jednocześnie, więc pytając się o zdanie
wybranych ludzi, na pewno się trafi na taką, która
będzie negatywnie nastawiona. Osoba ta pomoże
ci w cudzysłowie podjąć decyzje.
W takim razie, dlaczego składamy nasze, życie
w cudze ręce? Czy dostosowując się do każdego,
nie dostosujemy się do opinii tłumu, czy do
przeciętności. Czy jak w takim razie możemy w
takiej sytuacji wybić się poza przeciętność, skoro
będziemy robili tylko przeciętne rzeczy, każda
inność będzie dławiona w zarodku?
To jest odpowiedź, dlaczego tak wielu ludzi
żyje codziennym życiem, a marzenia pozostają
tylko w sferze marzeń, bo na ich realizacje nie
starcza im odwagi powiedzenia wielkiego „nie”
przeciętności i naszym doradcom. Recepta na
odniesienie sukcesu jest prosta : przestań patrzeć
na innych, skup się na sobie i swoim celu, który
chcesz osiągnąć.
Radzenie się innych jest samo w sobie bardzo
dobre, ale trzeba bacznie uważać kogo się radzimy!
W skrajnym przypadku, czy
porada bankruta doprowadzi
cię do bogactwa? Oto dlaczego
ludzie, tak cenią sobie pozycje
autorytetu. Tylko ponownie
sprecyzuje ważne zdanie: należy
uważnie dobierać sobie osobę
autorytet.
Drugim
zjawiskiem
pokazanym
w
wyżej
wymienionych
przykładach,
jest
element
wygaśnięcia
zapału do pracy. Coś takiego
dotyka każdego z nas i jest
największym hamulcem, który
blokuje powstawanie i realizacje
wszelkich planów. W momencie,
kiedy określiliśmy nasz cel,
powinniśmy zacząć nieustannie
do niego dążyć, nie odkładać na potem. Gdyż w
późniejszym czasie większość naszych decyzji
ulega wygaszeniu. Po pojawieniu się pomysłu,
należy go zanotować i rozpocząć realizacje, nie
odkładać na potem, gdyż przeważnie ‘’jutro’’
nigdy nie następuje.
Paul Getty, jeden z najbogatszych ludzi Ameryki
ubiegłego stulecia, zwrócił mi jeszcze uwagę na
kolejny aspekt wyżej wymienionych sytuacji. W
latach 30-tych w wieku 24 lat, stał się milionerem
i człowiekiem wolnym finansowo, swój majątek
zdobył na wydobyciu ropy naftowej. Wtedy gdy
wszyscy sądzili, że w Oklahoma nie ma żadnych
złóż ropy naftowej pod ziemią, on zaryzykował i
podjął jej poszukiwania i jak można się domyśleć,
wzbogacił się. Właśnie ta cecha jest ważna, by
umieć zauważyć szansę tam, gdzie inni jej nie
widzą i nie dać się zwieść negatywnym głosom
doradczym.
Na zakończenie, życzę wszystkim czytelnikom
magazynu, aby znaleźli swój symboliczny ‘’szyb
wiertniczy’’ i nie wahali się czerpać z niego dużych
zysków.
Tomek Popik
Millionaire Magazine
2/2007
30
Millionaire Magazine
2/2007
31
M
ieć pod łóżkiem skrzynkę złota…
Czyż nie każdy z was o tym właśnie
marzy?
Powyższe stwierdzenie jest trochę ironiczne
i w praktyce nierealne, a także w naszych
czasach bezsensowne. Jednak jeśli zamieniłbym
„skrzynkę złota” na „skrzynkę 200-stu złotowych
banknotów”, myślę, że wielu ludzi skusiłoby się
na takowe marzenia.
Chciałbym
wam
powiedzieć, że czytając
wiele książek na temat
odnoszenia sukcesu,
dowiaduję się jednej
ciekawej
rzeczy.
Praktycznie wszyscy
ludzie, którzy odnieśli mniejszy bądź większy
sukces zaczynali swą drogę od żądzy bogactwa.
Od pragnienia silniejszego od wszystkich
przeciwności.
Na pewno znacie to uczucie, kiedy wszystko i
wszyscy mówią wam, że nie można czegoś zrobić,
ale coś w środku mówi wam, że macie rację i bez
zważania na oddziaływanie otoczenia przecie na
przód.
Tak naprawdę najważniejsze. Najcenniejsze i
niekiedy jedyne aktywo jakie macie, to wasze
marzenia i pragnienia. Kiedy zastanowimy się
dłużej nad tym zagadnieniem okazuje się, że to
właśnie marzenia są motorem napędzającym
dosłownie wszystko co dzieje się w otaczającym
nas świecie.
Potrzeba, pragnienie i marzenia!
Znacie na pewno takie przysłowie „Potrzeba
matką wynalazców”. Czyż nie jest tak, że
jeśli czegoś potrzebujemy zawsze znajdziemy
rozwiązanie, aby to zdobyć? Gdzie byśmy byli
teraz, gdyby nie marzenia innych ludzi? Wynalazki
takie jak koło, czy prąd elektryczny dają nam
teraz duże udogodnienia. Kiedy widzimy, że
coś jest nam potrzebne do osiągnięcia jakiegoś
celu, którego spełnienia pragniemy, zaczynamy
marzyć. Nasze myśli intensywnie krążą wokół
jednej rzeczy, a umysł sam podsuwa rozwiązania,
które przybliżają nas do celu.
Zazwyczaj ludzie nie zastanawiają się nad
tym, dlaczego coś dzieje się tak a nie inaczej,
znajdują rozwiązanie problemu. A Ty co robisz,
ŻĄDZA BOGACTWA
kiedy masz problem? Zapewne siadasz
i myślisz nad jego rozwiązaniem, a
myśli jakby biegną przez Twoją głowę
wyświetlając film, na którym sam
sobie prezentujesz rozwiązania.
Okazuje się, że podświadomość
w
pewnym
momencie
przejmuje
kontrolę
nad
naszymi poczynaniami, kiedy
zakodujemy jej do czego dążymy.
Więc jeśli zaczynamy żywić
w sobie żądzę np. bogactwa, w
naszej głowie kreuje się pewien
system
postępowania.
W
momencie, kiedy podświadomość
przyjmie ten system za prawdziwy
wszystko staje się prostsze ponieważ
robimy to nieświadomie. Działa to na takiej
zasadzie jak nauka jazdy na rowerze. Na samym
początku koncentrujemy całą swą uwagę na
tym utrzymać równowagę, jednak po pewnym
czasie podświadomie wykonujemy ruchy, które
umożliwiają płynną jazdę na rowerze.
Wobec powyższych przytoczonych przykładów
musimy zgodzić się z tym, iż żądza bogactwa
w połączeniu z marzeniami i udziałem naszej
podświadomości naprawdę potrafi przybliżyć
nas bardzo do np. upragnionego miliona złotych.
Każdy człowiek jest w stanie wprowadzić się w
stan nieograniczonego pragnienia jakiejś rzeczy.
Kiedy już to zrobimy jesteśmy w stanie osiągnąć
znacznie więcej, niż gdy czegoś nam się nie chce.
Czy zauważyliście, że przeważnie ludzie kochający
swoje zajęcie odnoszą sukces w dziedzinie, którą
lubią? Dla nich 15 godzin pracy to przyjemność,
bo zamiast się denerwować, relaksują się pracą!
Prawo przyciągania
Z kilku źródeł napływają do mnie informacje
o istnieniu prawa przyciągania. Wspominam o
tym, ponieważ idealnie pasuje ono do mojego
artykułu.
Według tego prawa, myśli każdego człowieka
mają siłę przyciągania zdarzeń, ludzi, okoliczności
itd. Gdybyśmy mieli stosować tę zasadę w życiu,
powinniśmy uświadomić sobie, że każda myśl,
każde marzenie, modlitwa, bądź też życzenie, ma
jakiś oddźwięk w otaczającym
nas świecie.
Osobiście
miałem
do
czynienia z przypadkami, w
których chciałem czegoś od
danej osoby, ale nie pytałem się,
bo np. głupio mi było się zapytać.
Nie minęło wiele czasu, a ta osoba
sama rozpoczęła temat, wokół
którego krążyłem myślami.
Możliwe oczywiście, że były
to zwykłe przypadki, ale czy
na pewno? Może myśli mają
tak ogromną siłę, aby zmieniać
rzeczywistość. Wydaje mi się,
że będzie trzeba przetestować tą
technikę, wyobraźcie sobie ile możecie zdziałać,
jeśli okaże się skuteczna!
Osobiście wierzę, że człowiek ma w sobie moc,
którą należy tylko wyzwolić. Może gdybyśmy w
szkołach uczyli się wyzwalać ją i stosować w życiu
nasze osiągnięcia byłyby o wiele lepsze niż teraz.
Ciekawi mnie ten temat, więc może napiszcie do
mnie o swoich przemyśleniach lub prawdziwych
przypadkach z waszego życia?
Irek Julkowski
Millionaire Magazine
2/2007
32
Millionaire Magazine
2/2007
33
J
estem głęboko przekonany o tym, że wszyscy
ludzie w trakcie swojego życia dostają
możliwość zrealizowania własnych pragnień,
marzeń. Jest w tym coś cudownego, kiedy na nasze
wewnętrzne „wołanie” o spełnienie pragnienia,
dostajemy odzew: może nieoczekiwanie
spotykamy wtedy osobę, które jest w stanie nam
pomóc zrealizować własne pragnienie. Może
dostajemy wtedy książkę, która odmienia całe
nasze życie. Może ktoś nieoczekiwanie składa
nam propozycję współpracy, która pozwoli nam
zrealizować własny cel. Może wszystkie zewnętrzne
okoliczności sprzyjają nam do podjęcia działania.
Trzeba tylko zrobić mały krok do przodu. Trzeba
tylko zacząć działać. Łatwe? Prawda? Tylko
dlaczego większość ludzi w takich momentach
absolutnie nic nie robi?
To jeszcze nie teraz?
Niektórzy może myślą, że to mimo wszystko nie
teraz. Wydaje im się, że może będą jeszcze bardziej
sprzyjające okoliczności do działania. Inni znowu,
kiedy otwiera się szereg możliwości zrealizowania
własnych marzeń, uciekają, bo boją się klęski. Z
góry zakładają, że im się nie uda. Tacy ludzie boją
się porażki. Boją się działać, zanim cokolwiek
zrobią. Jeszcze inni załamują się, bo dostrzegają
szereg przeszkód, które będą musieli pokonać,
by dotrzeć do upragnionego celu. Te przeszkody
wydają im się nie do pokonania, te przeszkody duszą
w nich w zarodku wszelką chęć do działania. Część
ludzi jeszcze jest po prostu leniwa i woli tylko
narzekać, a część boi się też reakcji otoczenia.
„Będą się śmiali ze mnie”, „Co na to powie mój
sąsiad?”, „To nie wypada”, tłumaczą się sami przed
sobą w duchu.
Jak to jest?
Jak to więc jest, że jedni zdobywają nowe
umiejętności, rozwijają się, a inni stoją w miejscu,
albo wręcz cofają się? Jak to jest, że jedni osiągają
coś w życiu, a inni zgoła lądują na samym
dnie? Nie mam tu na myśli tylko sukcesów
finansowych, ale inne, nawet te najdrobniejsze
sukcesy i zwycięstwa, jak zdobycie certyfikatu ze
znajomości języka obcego, jak upragniona podróż
w Alpy, jak nauczenie się gry na gitarze itd. Te
przykłady wydają się być banalne, ale unaoczniają,
że osiągniecie sukcesu w różnych dziedzinach
naszego życia wymaga wykształcenia w sobie
pewnych cech, które są uniwersalne. Mechanizm
osiągnięcia sukcesu wszędzie jest podobny.
Marzenia
spełniają się!
Mechanizm sukcesu
Jaki to mechanizm? Już piszę. Odpowiednie
myślenie, skierowane na rozwiązanie problemów
i żelazna konsekwencja w działaniu. Oczywiście
nie odkryłem Ameryki. Wielu ludzi mówi o tym
w takiej, czy innej formie. Kwestia tylko, żeby
dobrze to zrozumieć.
Chodzenie po górach
Prosty przykład. Marzysz o chodzeniu po
górach. Raz, czy dwa byłeś na jakieś wycieczce,
z której przywiozłeś wspomnienia relaksującej
wędrówki i pięknych widoków. Chciałbyś to
powtórzyć, ale pracujesz i nie masz czasu. Poza tym
samemu ruszać w góry nie jest ani bezpieczne, ani
przyjemne. I tutaj zatrzymajmy się na moment.
Przed nami
piętrzą się same
przeszkody. Nic
nie wskazuje
na
to,
że
zrealizujemy
nasze marzenie
c h o d z e n i a
po
górach.
Większość ludzi odpuszcza sobie w tym momencie,
mówiąc sobie w duchu: „Nic nie da się zrobić!”.
Ale jeśli pomyśli się inaczej, zaraz pojawią się
nowe możliwości. „Skoro nie ma ludzi, z którymi
można byłoby jechać, to trzeba ich sobie poszukać”.
Rozmawiasz z ludźmi z pracy, ze znajomymi i
okazuje się, że niektórzy również podzielają Twoją
pasję. I nagle ni stąd, ni zowąd jest krąg ludzi
chętnych do wyjazdu.
Szansa, która ucieka
Oczywiście później się okazuje, że znakomita
część tych ludzi, tylko o tym wyjeździe lubiła
rozmawiać, a jak przyszło co do czego, to zostały się
może ze dwie osoby, które ostatecznie pojechały...
Te osoby, które zrezygnowały dostały swoją szansę
na realizację własnego pragnienia, ale z niej nie
skorzystały. Wynajdywały szereg przeszkód, które
im uniemożliwia wyjazd: brak odpowiedniego
sprzętu, plecaka, ubioru, brak czasu itd. Ludzie,
by uzasadnić ich brak działania, są w tej mierze
bardzo pomysłowi. Powtarza się ta sytuacja, o
której mówiłem na początku.
Konsekwencja w działaniu
i odpowiednie myślenie
Ale nic, Ty powinieneś być konsekwentny w
działaniu i myśleć, jak pokonać przeszkody.
Wystarczyło parę dni urlopu, trochę konserw
do plecaka, wspólne złożenie się na paliwo
i wypad w góry udał się! Bez względu na
przeszkody.
Wystarczyło być...
Wystarczyło być tylko konsekwentnym,
uparcie dążyć do celu i odpowiednio myśleć,
by się w końcu udało. Wszystkim Czytelnikom
„Millionaire Magazine” życzę konsekwencji
w
działaniu,
wykorzystania
wszelkich
nadarzających się możliwości do zrealizowania
jak najwięcej własnych projektów i marzeń.
Andrzej Graca
Najbardziej Optymistyczne Strony w Polsce!
Millionaire Magazine
2/2007
3
Millionaire Magazine
2/2007
3
Własna firma.
Nareszcie. Zawsze wiedziałem, że będę miał
własną firmę, będę swoim szefem, a także szefem
innych. Odkąd pamiętam miałem takie myśli w
głowie. Widziałem siebie w biurze, we własnym
gabinecie otoczony trofeami, dyplomami uznania,
referencjami, podziękowaniami… Też tak miałeś
drogi czytelniku ? Na pewno. Na pewno, jeśli nie
w taki to w inny sposób wizualizowałeś siebie
w swojej własnej firmie jako swój własny szef.
Piękne to obrazki prawda ? Zejdźmy na ziemię.
Porozmawiajmy o realiach i rzeczywistości. Czasem
przykrej, czasami pięknej ale rzeczywistości.
Wszystko zaczyna się od myśli, po których
przychodzą działania. Na pewno nieraz czytałeś o
wizualizacji sukcesu czy swoich pragnień. Widzisz,
to takie proste gdy siedząc wygodnie w fotelu
czy w swoim ulubionym miejscu zamykasz oczy
i marzysz. Widzisz tych wszystkich życzliwych
Ci ludzi, wspaniałe kraje, spełnione wizje i
zrealizowane plany. Po tym wszystkim każdy z nas
zaczyna działać. Wierz mi – KAŻDY. Jeden kupuje
książkę, drugi stwierdza, że chce w życiu robić
coś innego niż obecnie – jeszcze inny po prostu
pisze plan działania i stara się go wykonywać.
I właśnie tutaj się zatrzymamy. Planowanie.
Słyszałeś to na pewno nie raz prawda? „Plan jest
niczym, planowanie jest wszystkim”, „Biznesplan
to podstawa”, „Strategia matką sukcesu” itp.
pięknie brzmiące hasła. Powiem więcej: one
nie tylko dobrze wyglądają i brzmią. One są po
prostu prawdziwe … Nie będę pisał rozpraw
o tym jak budować biznesplan, jak planować i
co planować ani też jaką strategię wybrać i jak
ją do swojego biznesu wdrożyć. Opowiem po
prostu swoją historię. Historię jakich wiele i
dosyć krótką ale mam nadzieję, dla niektórych
przydatną i pouczającą. Historię dla wszystkich
tych, którzy wiedzą, że chcą mieć własny biznes,
widzą możliwości jego rozwoju, widzą jak ich
dziecko rośnie do rangi najlepszej firmy w swojej
branży w kraju ale… zapominają o podstawach.
Podstawy są jak narzędzia. Bez nich nie zbudujesz
solidnego domu, nie założysz kochającej i dającej
siłę rodziny i co najważniejsze: nie dasz rady
przetrwać w biznesie. Nieważne jaką branżę
reprezentujesz. Zauważ, nie mówię tutaj o byciu
liderem w swoim fachu – mówię o przetrwaniu.
Przesadzam ? Może. Ale tak to po latach widzę.
Po prostu.
Pewnego sierpniowego popołudnia, gdy myśl
o własnym biznesie w końcu wypuściła pierwszy
pęd zawiązałem z aktualnym wspólnikiem spółkę.
Prostą, w żaden sposób nie sformalizowaną
umowę pomiędzy dwoma młodymi facetami.
Zero zakładania firmy, wypełniania wniosków,
wizyt w Urzędzie Skarbowym, ZUSie. Prosta
umowa i proste zasady: ja mam dostęp do
taniego towaru, Ty jesteś dobrym handlowcem
i cieszysz się szacunkiem wśród potencjalnych
klientów. Wkładamy coś w ten biznes na start ?
– powiedziałem. Ja mam 593,00zł, a Ty ? Ja też
mam mniej więcej tyle. OK więc – włóżmy tyle i
zacznijmy coś robić wspólnie. Kilka miesięcy pracy
w szarej strefie zaowocowało coraz większymi
obrotami i coraz większą sprzedażą. Pracy było
coraz więcej, należało pakować paczki, adresować
listy, wozić towar, starać się być w 3 miejscach
naraz. Nie robiliśmy tego może z największą
pasją i zaangażowaniem. Nie poświęcaliśmy
temu także każdej minuty swojego czasu. Nie
wyglądało to może za dobrze ale co wtedy było
dla mnie ważne – sprawiało dobre wrażenie.
Możemy znaleźć kilkadziesiąt takich opowieści,
ale zazwyczaj żadna nie daje konkretów. Ja Wam
je dam. Prosty wyliczenia: ok.8-10 miesięcy
początkowo mało wymagającej i absorbującej
ok. 2-3h dziennie pracy dało ok. 25-30 tyś zł
przychodu. Dla jednych mało dla innych kwota
niewyobrażalnie duża. Nieważne. Oczywiście
lwia część pieniędzy byłą zamrożona w towarze,
artykułach potrzebnych nam do codziennej pracy
czy u kontrahentów dłużników – ale taka oto
kwota znalazła się w kieszeni dwóch mężczyzn
praktycznie zaczynających swoją przygodę w
biznesie. Nastąpił kolejny krok. Urząd miasta
organizował przetarg otwarty na wynajem lokali
użytkowych. Szczęście się do nas uśmiechnęło,
bo lokal jaki nam się trafił był w samym
centrum miasta, a do przetargu wystartowało
tylko dwóch przedsiębiorców. Szanse były więc
całkiem niezłe. Zgadnijcie co ? Wygraliśmy !
Jakież to było dla nas szczęście gdy okazało się, że
to właśnie my po licytacji stawki czynszu jesteśmy
zwycięzcami. Wszystko szło jak po maśle, a my
snuliśmy już plany wyglądu sklepu (tak, miał to
być sklep), ekspozycji towaru, strategii sprzedaży i
paru innych. Wspominałem na początku, że przez
kilka miesięcy pracy w szarej strefie zarobiliśmy
pewną kwotę pieniędzy, którą teraz mogliśmy
zainwestować. Nie do końca czystej gotówki
co prawda, ale jakie to miało wtedy znaczenie.
Uda się ! Będzie świetnie, a my spełnimy swoje
marzenia ! Nie udało się. Nie wyszło. Szybko
zakończyłem tę opowieść prawda ? Wiecie, że to
jeszcze nie koniec ale widzicie, że wylałem kubeł
zimnej wody na kolejną piękną historię młodego
biznesmena, który od złotówki doszedł do wielkiej
fortuny. Dlaczego ? Bo czasem to właśnie kubeł
zimnej wody czy kolokwialnie mówiąc siekiera w
plecy uzmysławia to co najważniejsze.
Wróćmy do naszego przetargu. Wiecie jak
zazwyczaj wygląda przetarg na wynajem wolnych
lokali użytkowych organizowany przez Urząd
Miasta ? Trzeba złożyć podstawowe papiery
firmowe: NIP, Regon, Wpis do ewidencji
działalności
gospodarczej,
ewentualnie
KRS itp. Osoba fizyczna nie ma możliwości
uczestniczenia w przetargu. Tylko firmy. Co
więc zrobiliśmy ? Założyliśmy firmę. Szybkie
wypełnienie dokumentów w Urzędzie Miasta,
deklaracje podatkowe w Urzędzie Skarbowym
itp. Wszystko pięknie i ładnie. W pełni legalna
i udokumentowana działalność poszła w ruch.
Przetarg, jak wspomniałem wygraliśmy. Pozostało
skompletować dokumenty, podpisać Umowę
i zacząć remont. I tutaj zaczęły się problemy.
Pamiętacie jak wspominałem o planowaniu ? Nie
chodzi tu o samą strategię sprzedaży, obsługi klienta
czy płatności itp. Chodzi o zwykłe zaplanowanie
harmonogramu prac remontowych. Nie
zrobiliśmy tego. Efekt ? Remont trwał 6 miesięcy.
Nie zagłębiając się za bardzo w szczegóły powiem
jedynie, że bez planu to i tak dobrze, że większość
prac zostało ukończonych w tak „krótkim” czasie.
Przejdźmy dalej. Zorganizowanie naszej pracy,
dostaw, płatności, obsługa klienta, strategie
sprzedaży. Byliśmy mądrzy, bo entuzjastycznie
Millionaire Magazine
2/2007
3
Millionaire Magazine
2/2007
37
nastawieni. Entuzjazm jednak bez planowania
i realnego podejścia do sprawy jest zabójczy
– wierzcie mi. Oczywiście możemy powiedzieć,
że bez niego całkiem inaczej się pracuje, bez
entuzjazmu możemy nie być tak zdeterminowani
do działania itp. ale mimo to podtrzymuje wyżej
postawioną tezę. Nie samym entuzjazmem w
świecie biznesu się żyje. Wróćmy do podstaw. Nie
zaplanowaliśmy jak będzie wyglądała sprzedaż, nie
przeprowadziliśmy segmentacji towarów i rynku.
Nie zorganizowaliśmy odpowiednio praktycznie
większości podstawowych elementów. Zarówno
dostaw, jak i samej sprzedaży. Zarówno obsługi
płatności, jak i chociażby marketingu, nie mówiąc
już o chociażby minimalnym badaniu rynku czy
wybraniu odpowiedniej strategii. Wszystko to
mieliśmy w głowach lub wynikało z tzw. działań
partyzanckich. Znaliśmy swój rynek, ale nie
zorganizowaliśmy ani nie zaplanowaliśmy wielu
spraw. To ogromny błąd. Dzisiaj już wiem, że
zapłaciliśmy za to wszystko cenę. Cenę w postaci
zamknięcia sklepu w dotychczasowej formie.
Pamiętacie jak wspominałem, że dopiero przy
przetargu założyliśmy firmę ? Owszem – tak było.
Od tego momentu zamiast poważniej podejść
do sprawy i zorganizować się o wiele bardziej
weszliśmy w wir opłat, pism, faktur, zobowiązań,
czasem długów, kilkukrotnie nerwów... Dlaczego
? Bo nie planowaliśmy, nie przewidywaliśmy, nie
zapisywaliśmy. Oczywiście ktoś może rzec: „ale
głupki, przecież to normalne, że powinno się dbać
o podstawy i dotrzymywać terminów, planować
i realizować”... Tak sądzicie ? Sprawdźcie badania
na ten temat. Praktycznie ponad 80% firm
(szczególnie tych działających w internecie) nie
wykonuje podstawowych czynności takich jak
właśnie planowanie, wybór strategii działania na
rynku czy harmonogramu konkretnych prac do
wykonania. Większość przedsiębiorców skacze
ze strategii na strategię, nie opracowuje planu
biznesu, nie ma harmonogramu prac. I choć
tak naprawdę większość z nich wcale nie musi
upaść, ba – nawet czasem radzą sobie świetnie
zarabiając niezłe pieniądze – prawda jest taka,
że może ich spotkać dokładnie to samo co nas.
Dokończę historię sklepu. Tak naprawdę dopiero
w trakcie wykonywania podstawowych czynności
w firmie zaczęliśmy dostrzegać jak ważne są
wyżej wymienione elementy. Sprzedaż nie szła
jak dawniej, pewne kanały dystrybucji padały,
bo nie przywiązywaliśmy do nich większej uwagi
(przecież mieliśmy sklep ! uda się !), a tu trzeba
płacić czynsz (centrum miasta), rachunki za
komórkowe telefony firmowe (oczywiście nie
omieszkaliśmy wziąć nowych telefonów „na
firmę”), telefon stacjonarny, internet, media,
reklama, księgowa, podatki... wymieniać dalej ? Nie
trzeba. Na pewno chwytacie ideę. Nie ogarnęliśmy
tego wszystkiego tak jak powinniśmy, tak jak
mogliśmy. Nie planowaliśmy, nie obmyślaliśmy
strategii, nie przygotowaliśmy się na wiele spraw.
Ktoś znowu powie: „Ale bzdura, kolejny partacz,
ja tak nie zrobię ! Mi się uda !”. Naprawdę szczerze
i z całego serca tego właśnie Wam życzę. Ale
planujcie i organizujcie. Nie tylko Wasze firmy.
Tak naprawdę chodzi o nas samych. Problem
bowiem i co najważniejsze – jego rozwiązanie – są
ukryte w naszych głowach i czynach. To wychodzi.
Czasem później, czasem wcześniej, ale wychodzi.
Podejście do biznesu jest dla mnie równoznaczne
z podejściem do siebie. Jeśli nie potraficie zmienić
dawnych nawyków, nie chcecie walczyć z własnymi
wadami, nie możecie zrealizować własnych wizji
czy po prostu doskonalić się każdego dnia – to
wyjdzie to także w Waszych biznesach w taki czy
inny sposób. Dostrzegam to dopiero teraz, siedząc
w nowym biurze (wcale nie w centrum miasta),
z nową wiedzą jaką posiadam i całkowicie
zmienionym podejściem do prowadzenia firmy.
Z praktyką „przegranego”. Robert Kyiosaki w swej
sławetnej książce napisał swego czasu: „człowiek
bogaty zanim doszedł do fortuny, zbankrutował
parę razy”. Czym różni się ten człowiek od innego
przedsiębiorcy, który po porażce myśli, że lepiej iść
do normalnej pracy i nie męczyć się w ten sposób
? Ten pierwszy wyciąga wnioski ze swoich błędów
i je poprawia stawiając nowy dom, na solidnych
fundamentach. Znajoma pani senator, a niegdyś
prezes dużej spółki na naszym rynku powiedziała
mi pewnego dnia: „Jurek, spróbuj ogarnąć
wszystkich użytkowników domu gdy ten stoi na
dachu”. I to w tym wszystkim chodzi – o podstawy.
Powiedziała też: „Spróbuj odwrócić ten dom tak
by stanął na solidnych fundamentach jednak tak
aby żadnemu z domowników nic się nie stało”.
Dlatego też postanowiliśmy zamknąć nasz sklep,
zmienić podejście, doskonalić się każdego dnia,
czytać, realizować plany, reagować na zmiany,
myśleć inaczej... po to tylko, aby dom stał na
owym silnym fundamencie tak jak stać powinien.
Wracając do naszego „bogatego człowieka” z
książek Roberta Kyiosakiego. Wiecie jeszcze
czym różni się on od większości partyzanckich
przedsiębiorców ? Po prostu planuje. Wierzcie mi
– planuje, ma strategię i konsekwentnie realizuje
punkty z harmonogramu wyznaczonych prac.
Nie wierzycie ? Zapytajcie znajomego bogacza.
Nie znacie takowego ? To wstańcie i poznajcie. To
nie takie trudne jak się wydaje. Powodzenia !
Jerzy Nowak
Millionaire Magazine
2/2007
3
Millionaire Magazine
2/2007
3
Mieszkaniezadarmo
i
milion
nakoncie.
W
dzisiejszym świecie prawie z każdej
strony jesteśmy bombardowani
reklamami o pożyczkach i kredytach.
Czy to w TV czy w Internecie wszyscy chcą nas
przekonać niską ratą, prostymi zasadami, szybką
pożyczką.
Rozumiem, że niektórym biedniejszym
rodzinom może brakować pieniędzy na bieżące
potrzeby i czasem korzystają z tych pożyczek,
tłumaczą to sobie tym, że raty są niskie. A przecież
można inaczej. Wystarczy rozpoznać w kilka
sekund czy to jest opłacalne.
Ja przy wszelkiego rodzaju pożyczkach czytam
tylko 1 zdanie. Ty też powinieneś. Interesuje nas
tylko takie zdanie: RRSO – Roczna Rzeczywista
Stopa Oprocentowania wynosi – i tutaj jest liczba
określająca % o ile więcej będziemy musieli oddać
po roku. Jeśli takiej informacji nie ma to domagaj się
jej, gdyż pożyczkodawca jest do tego zobligowany
zgodnie z ustawą o kredycie konsumenckim z
dnia 20 lipca 2001 roku. Tutaj mała dygresja,
spójrz na reklamy Providenta (chyba najdroższy
pożyczkodawca w kraju) i poszukaj tego zapisu
– ja go nie uświadczyłem. Jednak na ich stronie
jest kalkulator pożyczkowy, w którym wyliczyłem
RRSO dla pożyczki rocznej i kwoty 1000 zł (z
obsługą domową) wynosi 71,43 % - czyli po roku
musisz oddać 714 zł więcej przy pożyczce 1000
zł - zgroza! I pomyśleć, że są ludzie którzy w ten
sposób pożyczają pieniądze a wystarczyłoby się
trochę zastanowić, jakie ogromne to są koszta.
W większości tzw. pożyczek „ekspresowych” ta
stopa jest w granicach 20-25%.
Pomyśl, jeśli pożyczasz 3000 zł na 20%, rocznie
płatne w 36 ratach, to rata miesięczna wyniesie
111,5 zł co daje do spłaty 111,5*36 = 4014 zł czyli
1014 zł więcej niż pożyczałeś!
Czyli 1/3 wartości pożyczki powierzyłeś
bankowi. Po co tracić pieniądze? A czy nie można
by najpierw przeanalizować czy jest to nam
niezbędne do życia – przeważnie nie jest, gdyż
większość takich pożyczek idzie na „luksusy”
typu nowy sprzęt RTV, wycieczka. Chociaż jest to
mała skala pożyczki i krótki jej czas to widać jak
„wysysa” z nas pieniądze.
Wg mnie jedyny sensowny powód brania kredytu
to nieruchomości, gdyż są to najtańsze pieniądze
na rynku. Kredyty hipoteczne oprocentowane
są w granicach 6% rocznie czyli znacznie mniej
niż kredyt konsumpcyjny – pozatym można na
nim zarobić w pewnych okolicznościach. Oto
przykład.
Przypuśćmy, że pochodzisz z niewielkiego miasta
i posiadasz zdolność kredytową na kwotę 150000 zł
oraz 10000 zł gotówki. Za taką kwotę będzie ciebie
stać, aby kupić 2 pokojowe mieszkanie na rynku
wtórnym. Jeśli stać ciebie, aby spłacić taki kredyt
w 15 lat to rata miesięczna przy oprocentowaniu
6% wynosiłaby 1266 zł/mies. A przy 30 latach
spłaty rata wyniesie 900 zł/mies.
Moja propozycja jest taka – skoro stać ciebie na
wydatek 1266 zł/mies to lepiej jest i tak wybrać
kredyt na 30 lat a różnicę zainwestować np. w
fundusz akcji wpłacając co miesiąc po 1266-900=
366 zł. Zakładając stopę zwrotu na poziomie 12%
rocznie (średni zysk z giełdy – opisywałem to w
poprzednim artykule) te 366 zł miesięcznie przez
30 lat da 1279156 zł co po odjęciu podatku da na
czysto 1023325 zł.
Dzięki tej metodzie po 30 latach masz spłacony
kredyt na mieszkanie oraz około miliona zł na
koncie.
Krzysztof Rutkowski
Millionaire Magazine
2/2007
1
„CEL= marzenia”
Człowiek bez marzeń to człowiek martwy. Jeśli
nie w przenośni to na pewno to się stanie… bo
jakiż jest jego cel, sens istnienia, sens bycia, czego
oczekuje od życia, jakim człowiekiem chce być...
na co mu dar życia i istnienia?? Człowiek, który
nie ma swoich celów, nie ma swojej mety nie
wie dokąd zmierza. Nie posiada swojej utartej
drogi, którą chce iść, a czy trzeba dużo aby to
osiągnąć?? Wystarczy tylko chcieć, mieć przed
oczami „swój” cel i konsekwentnie iść do swojej
mety. Można też czekać na „6” w TOTKA, ale
chyba nie warto bo według statystyk 3 razy
szybciej trafi nas piorun. Oczywiście zdarzają
się przypadki, że ktoś trafi czasami „szóstkę” no
właśnie to „czasami”. Jeżeli Czytelniku jesteś już
znudzony tym „czasami” i potrzebujesz zmiany,
to ten artykuł jest dla Ciebie. Mowa o „Fabryce
marzeń” Piotra Misiurka.
Piotr Misiurek urodził się 9
października w 1986 i mieszka w
Puławach nad Wisłą. Pochodzi z
wielodzietnej rodziny, jak mówi
o rodzicach „robili całe życie to
co do nich należało…czyli praca
za pieniądze. No, a teraz nie mają
z tego nic, co nie przeszkadza im radzić, abym
szedł tą samą drogą co oni.”
T.S. Czy jako dziecko miałeś jakieś
marzenia?? Jeśli tak, to jakie one były??
P.M. Jako dziecko miałem dwa marzenia, byłem
w nich albo piłkarzem Legii Warszawa, którą
wynosiłem na tron światowej piłki nożnej albo
prezesem firmy internetowej. Z pierwszego już
raczej nic już nie wyjdzie, bo powinienem właśnie
być sprzedawany do CSKA Moskwa za 4 mln euro,
a tymczasem od kilku miesięcy nie miałem piłki
przy nodze, tak naprawdę to nigdy nie umiałem się
z nią dogadać i byłem słabym graczem (śmiech).
Co do drugiego marzenia, to kto wie...
T.S. To skąd ten pomysł, jak na to wpadłeś,
fabryka marzeń??
Obecnie swoją przyszłość wiąże z serwisem
-portalem dla
ludzi, którzy chcą realizować swoje marzenia i żyć
swoim własnym życiem według własnego planu.
Jak na to wpadłem? Prawdę powiedziawszy, to
wcześniej miałem wizję serwisu społecznego o,
że tak się wyrażę, hedonistycznym nastawianiu.
Ale moje myślenie ewoluowało w coraz bardziej
pozytywne obszary i stwierdziłem, że niema sensu
zarabiać na ludzkiej słabości, tylko lepiej zrobić to
rozwijając w ludziach ich pasje i dobre strony.
T.S. A jak to się wszystko zaczęło,
skąd pomysł, ktoś Ci pomagał w tym
przedsięwzięciu??
Pomysł ten powstał w głowie i w tym
momencie wszechświat uśmiechnął się do mnie
szeroką gębą - moja szefowa z ONET.PL, dla
którego od jakiegoś czasu piszę artykuły na tematy
związane z tworzeniem stron internetowych,
zaproponowała mi, żebym stworzył jakiś serwis i
opisał dla nich jego pozycjonowanie. To było to,
jeden z tych momentów, kiedy czujesz, że wszystko
zmierza do tego, żeby Ci pomóc.
T.S. Czy Twój serwis jest już w pełni przez
Ciebie wymarzony, czy o takim serwisie
marzyłeś?
Jego kształt jest dla mnie daleki od moich
obecnych oczekiwań i cały czas wprowadzam w nim
zmiany. Oprócz Fabryki Marzeń mam kilka innych
Millionaire Magazine
2/2007
2
Millionaire Magazine
2/2007
3
pomysłów na serwisy internetowe, które zrealizuje w
międzyczasie prowadzenia zmian w fabryce.
T.S. Dlaczego działasz w Internecie??
Bo to chyba jedna z najłatwiejszych metod
tworzenia pasywnych dochodów - po pewnym
czasie, nakładzie pracy i pieniędzy możesz sobie
spać, a Twoje strony w tym czasie zarabiają dla
Ciebie.
T.S. A czy to co robisz sprawia Ci
przyjemność i satysfakcje??
Oczywiście, uważam, że wszystko co robimy
należy robić z pasją. To coś co robię i co bardzo
lubię robić. A umie to robić być może dlatego, że
mój pierwszy komputer był przestarzały i nie szło
na nim grać w najnowsze gierki. Skoro nie mogłem
specjalnie grać, to zająłem się programowaniem.
Prawdę mówiąc nigdy nie widziałem siebie jako
trybik w wielkiej machinie systemu. Pewnie
dlatego moje dwa pobyty na wyższych uczelniach
zakończyłem przedwcześnie - pierwszy po
pierwszym semestrze, drugi po 3 miesiącach.
T.S. To co było kluczowym momentem w
Twoim życiu, dlaczego podjąłeś takie, a nie
inne decyzje??
. Kluczowym okresem mojego życia była jesień
2006 roku, w tym okresie zacząłem zmieniać swój
światopogląd, kształtować swoje myśli i emocje.
W tym okresie bardzo dużo dały mi lektury dzieł
Nietzschego i zauważeniu czegoś takiego jak NLP.
Zacząłem zauważać jak ludzie, w tym ja sam
komplikują sobie życie, jak to są ekspertami w
każdej dziedzinie życia, a tymczasem ich własne
życie jest do dupy, jak to nie są w stanie rozróżnić
własnych myśli i ocen, od tych podanych im
przez innych. Nagle zauważyłem wszechobecną
ucieczkę przed wolnością i odpowiedzialnością,
w której, co mnie przeraziło, sam brałem czynny
udział. Postanowiłem zawrócić. Od tej pory na
swej drodze napotykam coraz więcej momentów,
w których wszechświat robi wszystko po mojej
myśli, takie niby zbiegi okoliczności, dzięki
którym wszystko idzie do przodu.
T.S. Co Cię inspirowało?? Miałeś jakiś
mentorów, ludzi, którzy w tym wszystkim
Ci pomagali??
Jak już wspomniałem bardzo dużo dały mi
lektury dzieł Nietzschego, następnie kontakt,
poprzez internet, z NLP, co pozwoliło mi na
kształtowanie własnych myśli, stopniowe
pozbywanie się ograniczeń. Naczytałem się
naprawdę dużo rzeczy o działaniu umysłu,
emocji i uczuć. Bardzo dużo zawdzięczam
też książką Roberta Kiyosakiego. Do tego na
pewno moja rodzina i znajomi - w wielu z nich
znalazłem pozytywne cechy, które podglądałem i
kształtowałem u siebie, a część z nich była i jest
dla mnie antywzorem – drogowskazem, którędy
mam nie iść, jak się nie zachowywać. Pozdrawiam
ich wszystkich.
T.S.Czy możesz powiedzieć coś więcej na
temat NLP??
Tak mogę! To jest coś wymyślone w Ameryce
jakiś czas temu, a teraz się robi na tym duże
pieniądze na całym świecie. Zawsze mam
problemy ze zdefiniowaniem tego, co to jest
ale spróbuję - tą są techniki, które pozwalają
Ci wpływać na stany emocjonalne, myśli czy
zachowania własne, jak i innych ludzi. Robisz
to poprzez odpowiednie dobieranie wrażeń
zmysłowych czy używanie odpowiedniego języka.
Ja o NLP usłyszałem na jednej z imprez jakiś
rok temu, zacząłem szperać w internecie na ten
temat. Brzmiało dla mnie trochę logicznie, więc
sprawdziłem na sobie jedną z technik (kotwiczenie)
– zobaczyłem, że działa to, zacząłem się w to
bawić - trochę poczytuje sobie o tym w internecie,
trochę w książkach, trochę praktyki, ale nie brałem
osobiście udziału w żadnym szkoleniu.
T.S. Co tak naprawdę jest głównym celem
fabryki- marzeń??
Zarobienie setek milionów dolarów. Aby było to
możliwe, Fabryka Marzeń ma za zadanie stworzyć
jak najliczniejszą społeczność ludzi, którzy mają
odwagę marzyć, potrafią te marzenia formułować
i dążą do ich realizacji. Ludzi, którzy są gotowi na
zmiany w swoim życiu, swój osobisty rozwój, którzy
chcą prawdziwego życia w szczęściu zamiast iluzji
z ekranów telewizorów, butelek wódki czy
pudełka leków psychotropowych. Liczę, że uda
się nam stworzyć jak największą armię zarażaczy
szczęściem, tak że stanie się ono w naszym kraju i
szerzej na całym globie, plagą nie do pokonania.
T.S. Czy chcesz być nazywany przez
społeczeństwo i kojarzony przez nich
jako człowiek marzenie?? Tak to właśnie on
mi pomógł osiągnąć sukces!!
Raczej nie koniecznie. Ja Ci tylko pokazuje,
przypominam że masz marzenia i masz
możliwość ich realizacji. Ale ta możliwość
istnieje też beze mnie - możesz spełniać swoje
marzenia, nie korzystając z Fabryki, a możesz
też wiedzieć o jej istnieniu, a tego nie robić.
Ważne jest, żeby ludzi uzyskali świadomość, że
mogą wszystko i wszystko zawdzięczają tylko
sobie i swoim wyborom.
T.S. Dziękuje bardzo za rozmowę
Dziękuje
Warto marzyć, bo jak powiedział Robert
Kiyosaki:
„Człowiek potrafiący marzyć jest o wiele
potężniejszy od człowieka, który ma ogromną
wiedzę w danym temacie, jest świetnym
specjalistą- ponieważ wiedza, nawet najgłębsza
na dany temat, jest ograniczona i przewidywalna,
a marzenia są nieograniczone”
Na marzenia trzeba uważać, bo są w naszej głowie,
jeśli się chce, to na pewno można wystarczy mieć
tylko siłę swoich przekonań, a myśli są twórcze
i sprawcze, wiec uważajmy o czym marzymy, bo
mogą się spełnić. Pomoże nam w tym „Fabryka
Marzeń” Piotra Misiurka.
Tomasz Sychowski
Millionaire Magazine
2/2007
„Jednostajny jest rodzaj ludzki. Większość
przepracowuje przeważną część czasu by żyć,
a ta odrobina wolności, która im pozostaje,
niepokoi ich tak, że używają wszystkich
środków, żeby się jej pozbyć.” J.W.Goethe
Jest to przykra prawda. W dodatku wynoszona
z domu, w ramach wychowania i oczywiście z
dobrego serca. W podstawowym aspekcie brzmi
mniej więcej tak:
Ucz się, potem pójdziesz na studia, a potem
znajdziesz dobrze płatną pracę i będziesz
ustawiona/y w życiu.
Pytam tylko czy na pewno ustawionym?
Opowiem Ci jeden z typowych wariantów takiej
kariery - możesz go modyfikować, dodając
poboczne wątki. Tym niemniej główny schemat
będzie zbliżony do opisanego poniżej. Ale po
kolei.
Uczysz się i jak masz szczęście faktycznie dostajesz
się na studia, jak nie to zapisujesz się gdziekolwiek
byle studiować. Przeważnie zresztą idziesz nie na
ten kierunek, na który chcesz, ale na ten który
według Twoich doradców (np. rodziców) da Ci
lepszą pracę (czytaj: lepiej płatną) w przyszłości.
Na studiach bardzo szybko uczysz się, że wolność
myśli naukowej to przeżytek. I nawet jak masz
błyskotliwą ideę, to w 90% przypadków trafiasz na
wykładowcę, który zamiast Ci pomóc się rozwijać
naukowo, usadzi Cię za awangardowe pomysły.
Siedzisz więc jak biedny żuczek i czekasz, aż te
studia skończysz. W końcu masz dostać super
pracę. A to tylko 5 lat.
Kończysz je i zaczynasz szukać pracy. A tu
kolejny „zonk”. Praca jest, ale na tak niekorzystnych
dla Ciebie warunkach, że czujesz się oszukany.
Miałeś przecież zarabiać po kilka tysięcy złotych,
a tu na poczatek 900 zł netto? Darmowe praktyki
i staż? Przecież musisz za coś żyć. Zaczynasz
nerwowo rozglądać się za innymi alternatywami,
może praca za granicą, a może kumpel coś załatwi,
a może w firmie wujka zatrudnią Cię dorywczo.
Jeśli tak, to i tak masz szczęście. Przeważnie
ETATOWE OSZUSTWO
bowiem zaliczasz kilkanaście nieprzyjemnych
rozmów kwalifikacyjnych, z których niewiele
wynika i dostajesz propozycje pracy na marnych
warunkach, ale za to z ogromnymi perspektywami
awansu za rok może dwa, potem premii, podwyżek
i innych możliwości rozwoju. Teoretycznie nie jest
źle.
Ale praktycznie, wpadasz w sieć zespołowych
intryg i szybko poznajesz panujące na rynku pracy
zasady. Jak mówisz kolegom o tym, że dostaniesz
podwyżkę ludzie zaczynają Ci się śmiać prosto w
twarz. Zupełnie nie rozumiesz czemu. Po kilku
latach też się z tego śmiejesz...
Rozczarowanie szybko przychodzi. Nie
awansowałeś, zarabiasz mniej więcej tyle samo,
a pracy przybywa. Coraz dłużej pracujesz, Twoją
rodziną stają się koledzy i koleżanki z pracy
i z nimi spędzasz najwięcej czasu. W domu
przeważnie jesteś zbyt zmęczony by zajmować się
czymś konstruktywnym. Wieczorem wolisz pójść
na miasto, by się zrelaksować.
Po pięciu kolejnych latach już wsiąkłeś w system.
Starasz się wytrwać w pracy, bo w międzyczasie
wziąłeś kredyt i jeszcze przez jakiś czas będziesz
go spłacać. Dramatycznie się robi jak wziąłeś
kredyt mieszkaniowy przy swoich zarobkach.
Rezultat - 10 lat spędzonych bez zastanowienia.
Pracowałeś ciężko - i na studiach i na etacie - ale nie
mądrze. Nie budowałeś swojej przyszłości. Zrobiłeś
jednak wszystko, by stać się wykwalifikowanym
pracownikiem, dzięki któremu jakiś pracodawca
się wzbogaci. I udało Ci się. Gratulacje.
A co można było zrobić inaczej?
Przede wszystkim zaplanować swoje życie. Tak
niewiele osób planuje swoje życie. Tak niewielu
ludzi zastanawia do czego faktycznie dąży.
•
Przykład - proszę bardzo. Kilka dni
temu spotkałam się z kolegą, z którym
razem pracowaliśmy. Właśnie złożył
wymówienie, bo bank po 8 latach pracy
etatowej na stanowisku kierowniczym,
jak zweryfikował jego zdolność kredytową
powiedział, że może mu udzielić 80 tysięcy
kredytu. A on potrzebuje 280 tysięcy. Szef
oczywiście propozycje podwyżki wyśmiał.
•
Wyjaśnienie - gdyby ten chłopak 8 lat
temu zastanowił się, że chce mieć dom,
wcześniej zaczął by gromadzić na ten
cel kapitał, inaczej planowałby swoje
wydatki, być może wcześniej zaczął by
szukać innej pracy, albo założył własną
działalność gospodarczą, a może zaczął
by lokować oszczędności na funduszach
inwestycyjnych.
Strategiczne planowanie życia (czy to w aspekcie
rodzinnym, zawodowym czy edukacyjnym) było i
jest koniecznością. To umiejętności, których nikt
nas nie uczy. Tego musimy nauczyć się sami - im
wcześniej tym lepiej.
Aneta Styńska