Millionaire Magazine 02

background image

ŁUKASZ FOLTYN

Człowiek, który spełniając swe marzenia,

stał się człowiekiem sukcesu...

ŻĄDZA BOGACTWA

Co się tak naprawdę liczy?

7

KROKÓW

w stronę wolności

finansowej

WYDANIE

2

WŁASNA FIRMA

background image

OD REDAKCJI

Witam wszystkich bardzo serdecznie w

kolejnym numerze Millionaire Magazine! Po

kilku miesiącach starań, porażek i prób udało mi

się zebrać całkiem niezłą grupę ludzi, którzy wraz

ze mną chcą tworzyć magazyn. Było kilkanaście

osób, które zgłosiły się do pomocy, lecz zostało

nas mało, bo jak wszyscy wiemy słomiany zapał

jest dosyć popularny.

Tym razem postanowiłem, że Millionaire

Magazine ukaże się dopiero, gdy wszystko

będzie dopięte na ostatni guzik. Mam nadzieję,

że spełnię oczekiwania swoje jak i wasze.

Przez czas, w którym powstawał ten magazyn

bardzo dużo wydarzyło się w fundacji. Za nami

już kilka konferencji z serii „Myśleć Jak Milionerzy”,

podczas których poznałem masę ludzi, także

tych czytających naszego e-zina. Spotkałem się

z wieloma pozytywnymi opiniami na temat tego

co robimy.

Po ukazaniu się pierwszego numeru zasypaliście

mnie mailami, w których znalazłem wiele cennych

uwag bardzo przydatnych podczas tworzenia

magazynu, z czego niezmiernie się cieszę.

W tym numerze będzie wiele tekstów, które

mam nadzieję zmotywują większą część z was

do działania. Znajdziecie także informacje, które

mogą przydać się zarówno w biznesie, jak i w

codziennym życiu. Nasi nowi redaktorzy postarali

się o to aby dostarczyć wam ciekawostek.

Myślę, że cała nasza działalność wniosła już

wiele dobrego do życia ludzi, którzy nas spotkali.

Bardzo Wam dziękuję drodzy czytelnicy, za to że

jesteście z nami, bo dzięki wam nasza praca nie

idzie na marne.

Irek Julkowski

i.julkowski@millionaire.pl

NASI REDAKTORZY

a.florek@millionaire.pl -

Adrian Florek

j.nowak@millionaire.pl -

Jan Nowak

k.kedzior@millionaire.pl -

Kamil Kędzior.

k.rutkowski@millionaire.pl -

Krzysztof Rutkowski.

p.sygnowski@millionaire.pl -

Paweł Sygnowski.

t.popik@millionaire.pl -

Tomasz Popik.

t.sychowski@millionaire.pl -

Tomasz Sychowski.

w.wozny@millionaire.pl -

Tomasz Woźny

WSPÓŁPRACA

Jeżeli chcesz przyłączyć się do tworzenia

Millionaire Magazine, bądź masz jakieś pomysły,

które można wprowadzić w magazynie

skontaktuj się z nami pod adresem:

redakcja@millionaire.pl

WESPRZYJ NASZ PROJEKT

– ZRÓB DOTACJE

Elektroniczna wersja Magazynu jest bezpłatna i

każdy numer możesz pobrać za darmo.

Jeżeli magazyn przypadł Ci do gustu możesz

nas wesprzeć. Nie oczekujemy wiele. Będziemy

szczęśliwi, jeżeli prześlesz nam równowartość

jednego piwa za każdy numer. Przelew rzędu 3 zł

na pewno nie wywoła w Twoim budżecie wielkiej

dziury, a nam otrzymywanie regularnie takiej

zapłaty od kilkuset ludzi pozwala się rozwijać i

inwestować

.

Nr konta bankowego:

48 1140 2004 0000 3102 3438 6661

background image

Millionaire Magazine

2/2007



Millionaire Magazine

2/2007



W tym wydaniu Millionaire Magazine jako

temat z okładki prezentujemy postać Łukasza

Foltyna, twórcy komunikatora, który zmienił życie

wielu internautów, dzięki swym możliwościom

i funkcjonalnością. Ostatnim tematem z okładki

była sylwetka Billa Gatesa. Zarówno Bill Gates, jak

i Łukasz Foltyn dzielnie realizują swoje marzenia

mimo wielkich trudności jakie stawały i jeszcze

czasem stoją im na drodze do osiągnięcia pełnej

satysfakcji.

Łukasz Foltyn jest jednym z wybitniejszych

polskich

informatyków.

Urodził

się

w roku 1974. Uczęszczał do Szkoły

Podstawowej nr 6 im. Franciszka Zubrzyckiego

w Radomiu. Od dziecka marzył o tym, by

naprawiać telewizory. Gdy na rynek wchodziły

komputery porzucił branże TV. Od najmłodszych

lat interesował się matematyką, był jednym z

lepszych uczniów z tego przedmiotu. W ósmej

klasie wygrał wojewódzki konkurs matematyczny.

Na początku Foltyn nie posiadał własnego

komputera, więc korzystał z PC-a kolegi, kilka

razy w miesiącu . Pewnego dnia pewien człowiek

powiedział mu, że w VI LO im. Kochanowskiego

organizowane są zajęcia z informatyki tzw. „kółka

informatyczne”. Łukasz udał się do tej szkoły z

prośbą o pozwolenie na uczestnictwo w kółkach

informatycznych. Został przyjęty. Jego rówieśnicy

lubili grać w różnego typu gry, natomiast on od

najmłodszych lat programował. Po zakończeniu

radomskiej podstawówki złożył dokumenty do

LO im. Jana Kochanowskiego i tak został uczniem

tej szkoły mimo średniej ocen 3,9-w klasyfikacji

pomógł mu wygrany w ósmej klasie konkurs

matematyczny, (szkoła ta premiuje laureatów

olimpiad), tam dzięki swym umiejętnością udało

mu się dwa razy dotrzeć do ogólnopolskich

finałów w konkursach informatycznych.

Foltyn w drugiej klasie liceum zaczął zarabiać

na programowaniu, już wtedy współpracował z

twórcą antywirusa mks.vir. Sam napisał swojego

antywirusa, program Foltyn Commander oraz

oprogramowanie umożliwiające sprawniejsze

przyjmowanie nowych uczniów. Jak sądzą

niektórzy koledzy po fachu Łukasz jest

nietypowym informatykiem, gdyż nie korzysta z

IRC- typowego narzędzia każdego informatyka, a

nawet woli Windowsa niż Linuxa, co uważają inni

programiści za absurd.

Droga do sukcesu jest kręta, tak uważają

niektórzy ludzie, którzy ciągle czekają i proszą o

to, by ktoś im coś dał, nie próbują tworzyć swojej

wolności finansowej, o której pisze Kamil Cebulski

w książce „Efekt Motyla”. Każdy z nas oczekuje,

że jego sukces przyjdzie bez najmniejszego

problemu i działania. Jest to jeden z największych

absurdów na świecie. Trzeba działać by coś w

życiu osiągnąć i o tym przekonał się Łukasz

Foltyn, o którym właśnie jest ten artykuł, który

wciąż musiał tworzyć coś nowszego, lepszego,

by móc wreszcie dojść do czegoś. Wszystkie jego

przecięwzięcia, wymagały ogromnego wkładu

czasu i bardzo cennych umiejętności, które

oczywiście posiada. Sam pomysł na sukces nie

wystarcza, działanie, umiejętności oraz czas to

wszystkie najważniejsze czynniki przyczyniające

się to tego, by osiągnąć wymarzony przez

każdego z nas sukces. Odrobina własnych chęci,

samozaparcia, odwagi, metod prób i błędów zbliża

nas w stronę sukcesu, natomiast ciągłe narzekanie,

„Człowiek, który spełniając

swe marzenia, stał się

człowiekiem sukcesu…”

że coś się nie udaję, ciągle wpędza nas w nowe

kompleksy, przysparza nam nowych problemów

itp. Często słyszymy o ludziach sukcesu, każdy

im tego zazdrości, ale nie zastanawiamy się

ile pracy wymaga dążenie do celu, jakim jest

wymarzony przecież przez nas sukces. Łukasz jest

przykładem człowieka, który wciąż działa. Porażki

nie odrzucają go od pracy, a z jeszcze większym

zapałem popychają do działania. Historia jego

sukcesu przedstawiona jest w tym krótkim

artykule, krok po kroku każde jego sukcesy

i porażki. Jego działania mobilizują każdego do

pracy, by tak jak on osiągnąć swą niezależność

finansową. Foltyn jest człowiekiem, który

od dziecka planował co chce w życiu robić,

marzenia mobilizowały go do pracy. Jego

rówieśnicy grali w różne gry komputerowe,

a on ciągle programował i zdobywał ciągle

nowe umiejętności, które jak sami widzimy

zaowocowały kilkakrotnie w jego dorosłym i

jakże przepełnionym pracą życiu. Teraz kilka słów

na temat długiej drogi Foltyna do sukcesu.

Początkowo

stworzył

swój

własny

program służący do wysyłania darmowych

SMS-ów z Internetu, nosił on nazwę SMS Express.

Był bardzo prosty w obsłudze co przyczyniło się do

zwiększenia użytkowników, którzy z chęcią z niego

korzystali. Głównym warunkiem do korzystania z

tego programu było wpisanie swoich danych -

przyczyniło się do tego, że Łukasz posiadał bazę

osób korzystających z jego oprogramowania.

Był

bardzo

zaskoczony,

gdy

liczba

zarejestrowanych użytkowników przekroczyła

sto osób. Tak ciągle zwiększająca się liczba

korzystających z SMS Express mogła w przyszłości

zaowocować i tak się z stało, ale o tym w dalszej

części tego artykułu.

Drugim także dużym przedsięwzięciem

był pomysł zapożyczony z Symanteca, czyli

Foltyn Commander. Jak mówi sam autor tego

oprogramowania wystarczył pomysł, resztę

zrobił sam po swojemu. Foltyn Commander

był dużo ładniejszy niż amerykański Norton

Commander, ale największym problemem jaki

sprawił program było zainteresowanie nim firm i

urzędów. Program nie przynosił dużych zysków,

ale przez długi czas utrzymywał studiującego na

Uniwersytecie Warszawskim Foltyna.

Łukasz Foltyn od dawna marzył o programie

przeznaczonym

dla

każdego

człowieka

korzystającego z Internetu. Myśląc ciągle o

nowym biznesie, który na pewno odmieni

jego życie szukał dodatkowej pracy po to, by

móc zrealizować swoje marzenie. Oczywiście

znalazł zlecenie, które polegało na znalezieniu

inwestora

dla

portalu

internetowego

tworzonego przez pewnego Amerykanina. Nie

zastanawiając się długo podjął to wyzwanie. W

tym czasie trwał boom internetowy. Wspomniał

inwestorom o komunikatorze jaki planuje

stworzyć. Jeden z inwestorów zaciekawił się

jego pomysłem i postanowił zainwestować,

wtedy połowę potrzebnych Foltynowi 200

tysięcy złotych. Tu oczywiście ważną rolę

odegrała przedstawiona inwestorowi baza

użytkowników SMS Express oraz biznes plan,

w którym założył, że przy projekcie będzie

pracować czterech programistów, a on

posiadając połowę potrzebnej gotówki był w

stanie zapewnić wynagrodzenie tylko na pół

background image

Millionaire Magazine

2/2007



Millionaire Magazine

2/2007

7

roku. Nie zastanawiając się długo zatrudnił

tylko jednego programistę, przyczyniło się do

tego, że pieniądze jakie posiadał wystarczyły na

dłużej. Wynajął małe, tanie biuro w Warszawie

i rozpoczął prace nad programem. Później

okazało się, że sam Foltyn musiał wykonać około

dziewięćdziesiąt procent swojego projektu,

gdyż informatyk, który u niego pracował częściej

rozmawiał przez komunikator niż pracował.

Zawsze kiedy zwrócił mu uwagę, ten odpowiadał

mu, że testuje komunikator. Praca posuwała

się szybko do przodu, aż Łukasz 15 sierpnia

2000 roku wydał swoje oprogramowanie

przeznaczone dla mas, którym był komunikator

Gadu-Gadu. Tworząc go zainspirował się

sukcesem komunikatora ICQ. Program ten

umożliwia przesyłanie plików, prowadzenie

konferencji oraz rozmów głosowych. Użytkownicy

Gadu-Gadu przy rejestracji otrzymują swój numer,

dzięki któremu są identyfikowane przez system.

Z początkiem 2005 Foltyn wzbogacił gadu o

możliwość wykonywania rozmów telefonicznych

opartych na technologii VoIp. Z dniem 14 lutego

2006 twórca Gadu-Gadu zmienił usługę Telefon

Gadu-Gadu na autorskie rozwiązanie spółki

jakim była usługa Nagłos, czyli umożliwiająca

wykonywanie połączeń z rozmów z komputera

na telefon oraz obsługującą połączenia

przychodzące pochodzące z normalnych

sieci telefonicznych. Aktualnie dzienna liczba

unikalnych użytkowników to około 2,5 miliona

osób. Warto podkreślić, że łączna suma osób

korzystająca z tego komunikatora to około 6

milionów.

Gadu-Gadu jest programem, w którym

internauci zmuszeni są do oglądania reklam.

Foltyn do 16 maja zasiadał w radzie nadzorczej

Gadu-Gadu S.A. Fundusz Warsaw Equity Holding

w 2000 roku zakupił 45% udziałów firmy za

700 tysięcy złotych. Natomiast od 26 marca

firma ta notowana jest na Giełdzie Papierów

Wartościowych w Warszawie.

Komunikator, który stworzył działa w Internecie

już siedem lat, skromne biuro zmieniło się

w ogromny lokal, a jeden pracownik w wielu.

Praca w zespole Gadu-Gadu jest podzielona, są

osoby odpowiedzialne za to, by komunikator

działał sprawnie, usterki zostały usunięte oraz za

pomysły na nowe wydania programu. W centrum

Atman istnieje główne serce komunikatora tzn.

kilka serwerów podłączonych do Internetu,

co spowodowane jest ogromnym ruchem jaki

przepływa przez GG. Wiele reklamodawców stoi

w kolejkach ze swoją reklamą, ale bardzo często

zdarza się tak, że brakuje miejsca na ich reklamę i

muszą odejść z kwitkiem. Komunikator jakim jest

Gadu-Gadu, to ogromny wkład pracy jednego

człowieka, który poświecił mu cały swój czas.

Foltyn nie myślał, o tym że to może nie wypalić,

zawsze był pełen entuzjazmu co do sukcesu jaki

aktualnie zapewnił mu komunikator. Ten jeden

człowiek odmienił życie kilku milionów Polskich

internautów mieszkających na całym świecie

i korzystającym z możliwości jakie daje im

program młodego człowieka, bo zaledwie

26 letniego Łukasza, który zawsze marzył o tym,

by stworzyć program, z którego będą korzystały

miliony osób. Program stworzony przez niego w

styczniu tego roku wstąpił na rynek ukraiński, co

ma się przyczynić do łatwiejszego zaistnienia na

dużo większy rynku rosyjskim.

Łukasz Foltyn jest typem człowieka, który

nie odkrył Ameryki, wszystkie jego produkty

są kopiami innych, tylko że największą cechą

różniącą je od wszystkich innych jest większa

funkcjonalność i lepsze wykonanie. Dzięki swojej

pracowitości, człowiek ten doszedł do sukcesu,

sam zapracowywał na swoje przedsięwzięcia.

Jest wzorem do naśladowania, jak przedstawiona

postać z okładki w ostatnim wydaniu naszej

e-gazety Bill Gates. Są to osoby, prawdziwie

zaangażowane w rozwijanie swoich umiejętności

i dążenie do sukcesu. To właśnie ludzie, którzy

wciąż starają się zmienić swoje życie, swój własny

los, dochodzą do rzeczy wielkich, do takich o

jakich inni ludzie boją się marzyć. Marzenia bardzo

często się spełniają, trzeba w to wierzyć i dążyć

do tego jak nasz bohater Łukasz Foltyn. Marzył

o swoim komunikatorze, dla wielu marzenie

nie do spełnienia, a dla niego wręcz przeciwnie,

wystarczy chcieć, spełniać swe najskrytsze

pragnienia, zastanawiać się skąd wziąć pieniądze

na ich realizacje i tworzyć, nie liczyć na to, że

wszystko samo do nas przyjdzie. Inni tylko

trochę mogą nam pomóc zrealizować to, co

pragniemy najbardziej, reszta zależy od nas. Jak

napisałem wcześniej, prawie cały komunikator

musiał napisać sam Foltyn, nawet osoby

zatrudnione do pomocy, nie pomagały mu w

stu procentach, to przykład, który przedstawia

idealnie współczesny świat i tworzenie naszej

niezależności

finansowej,

przedstawiony

w rozmiarach mikro. Więc starajmy się, jak

Łukasz Foltyn dążyć do wyznaczonych sobie

wcześniej celów, zdobywać nowe doświadczenia

i nie poddawać się, choć wiele jest trudnych

momentów w naszym życiu, ale nie tylko są

złe chwile, istnieją także momenty ogromnych

sukcesów. Myślmy pozytywnie jak Łukasz i

nie dobierajmy sobie do świadomości złych

przeżyć w taki sposób, by nami kierowały.

Foltyn dodatkowo zajmuje się polityką, jest

założycielem Partii Socjaldemokratycznej, jak

sam podkreśla: „Będę budował polską lewicę”

–słowa wypowiedziane przez Łukasza Foltyna

w wywiadzie dla Gazety Wyborczej, dlatego 16

maja 2007 roku zrezygnował ze stanowiska jakie

piastował w Gadu-Gadu S.A, gdyż spółka ta jest

spółką jawną i dąży do realizacji własnych celów,

co za tym idzie jest spółką apolityczną. Ponadto,

gdy zaczął tworzyć własny komunikator, odkrył

swoją nową pasje, dosyć kosztowną, ale przy

dobrej passie przynoszącą duże dochody.

Natomiast, gdy są złe dni przynosząca ogromne

starty, jest to giełda. Foltyn inwestując swoje

pieniądze na giełdzie, jak każdy człowiek liczy się

z zyskami, ale i z ogromnymi stratami, jakie niesie

giełda.

Na zakończenie warto podkreślić, że postać

Łukasza Foltyna jest godna naśladowania, jest

to człowiek, który mimo swojego młodego

wieku osiągnął bardzo wiele, a przed nim

jeszcze wiele sukcesów, których mu serdecznie

życzę! Każdy z nas, ma szansę zaistnieć jak

Foltyn, wystarczy odrobina chęci, własnej

inicjatywy i odwagi, zacznijmy działać już

dziś, by tak jak Łukasz Foltyn, moglibyśmy

spełnić choć jedno z naszych największych

i najskrytszych marzeń. Z tego krótkiego

artykułu powinniśmy zaczerpnąć mądrość życia

i wolę do dążenia do wyznaczonych celów, jak

wielu sławnych ludzi, którzy zaczynali od swoich

marzeń, jak mówi Washington Irving „Wielkie

umysły mają cele. Pozostali mają marzenia.” Więc

w myśl tych słów zamieniajmy swoje w marzenia

w cele, gdyż one mogą całkowicie odmienić

nasze życie w jednej chwili tak, jak w przypadku

Łukasza Foltyna, przecież nic nie mamy do

stracenia prócz czasu, a możemy zyskać bardzo

dużo.

Adrian Florek
a.florek@millionaire.pl

background image

Millionaire Magazine

2/2007



Millionaire Magazine

2/2007



7

kroków...

N

iezależność finansowa to temat jeszcze dość mało popularny, szczególnie

wśród młodych obywateli. Nic dziwnego skoro większość uczelni w naszym

kraju „produkuje” ludzi, którzy mają być dobrymi fachowcami w danej

dziedzinie.

Nikogo nie dziwi już nawet fakt, że większość fachowców, którzy uzyskują

wykształcenie w naszym kraju szuka swojego miejsca wszędzie tylko nie w ojczyźnie.

Niewiele jest szkół, jeśli w ogóle takie istnieją, które wskazywałyby młodym ludziom

drogę, dzięki której mogliby dojść do niezależności finansowej.

Zagraniczni autorzy opisując dokładnie sposób, w jaki można osiągnąć

niezależność finansową - wskazują na wiele niezmiennych elementów towarzyszących

każdej z tych dróg. Wyodrębniłem siedem kroków, które każdy człowiek chcący

osiągnąć wolność finansową powinien wykonać.

Kroki te nie są zbyt skomplikowane, ale z pewnością wymagają pełnej determinacji

i gorącego pragnienia osiągnięcia efektu końcowego – wolności finansowej.

Zapraszam teraz do zapoznania się z tymi, według mnie najważniejszymi

elementami pozwalającymi zdecydowanie zbliżyć się w stronę finansowej

niezależności. Zacznijmy od pierwszego i podstawowego elementu naszej drogi…

...w stronę wolności finansowej.

Krok 1

Podejmij decyzję, że

chcesz być niezależny

finansowo. Pierwszym

i podstawowym krokiem

do jakiejkolwiek zmiany

jest podjęcie decyzji, co naprawdę chcemy

w życiu osiągnąć, czemu jesteśmy gotowi się

poświęcić. Po prostu musimy określić kierunek,

w którym chcemy się poruszać. Jeśli naszym

głównym celem jest osiągnięcie finansowej

niezależności, to musimy jak najszybciej podjąć

decyzję, że chcemy być wolni finansowo. Im

dokładniej określimy co chcemy osiągnąć,

tym jaśniejsza będzie dla nas obecna sytuacja

i tym więcej sił będziemy potrafili zebrać,

aby osiągnąć swój cel w jak najkrótszym

czasie. Bardzo ważne jest też, abyśmy potrafili

określić, co takiego powstrzymuje nas przed

osiągnięciem zamierzonego celu. Jeśli już

jesteśmy na tyle zdeterminowani i podjęliśmy

już decyzję, że osiągniemy niezależność

finansową, to jesteśmy gotowi, aby wykonać

drugi, bardzo ważny krok…

Krok 2

Opracuj plan.
Wiadomo, że samo

podjęcie decyzji nie

wystarczy.

Musimy

opracować

dokładny

plan oraz strategię, która doprowadzi nas do

upragnionego celu. W naszym przypadku

będzie uzyskanie finansowej niezależności.
Najważniejszą rzeczą przy planowaniu

wielkości Twojego majątku jest precyzyjne

ustalenie, ile pieniędzy chcesz mieć, kiedy

chcesz osiągnąć ten cel oraz jaka stopa zysku

to zapewni. Jeśli naszym celem jest osiągnięcie

dochodu pasywnego na poziomie 2 tyś.

miesięcznie to musimy dokładnie określić,

jakie działanie doprowadzi nas do osiągnięcia

takiego wyniku.
Przykładowo, jeżeli przez 15 lat będziemy

miesięcznie inwestować 500 zł, a stopa zwrotu

z inwestycji będzie na poziomie 12%, to po

takim okresie czasu będziemy dysponować

środkami w wysokości 238217 zł, co pozwoli

nam na miesięczną „wypłatę” w wysokości

2382 zł. Oczywiście to jest tylko przykład.

Suma odkładanych i inwestowanych przez nas

środków może być mniejsza bądź większa, a

okres inwestycji może być krótszy. Posiadanie

takiego planu pozwoli nam obrać odpowiedni

kierunek i wytłumaczy sensowność naszej

inwestycji.
Aby plan przynosił zamierzony efekt musimy

być odpowiednio zdyscyplinowani pod

względem finansowym. Jednym z kluczowych

elementów, jeśli chodzi o dyscyplinę finansową

jest odpowiednie planowanie wydatków. W

ten sposób wykonujemy kolejny krok na naszej

drodze…

Krok 3

Ustal, jaki jest przyszły

wpływ Twoich wydatków.
To

jak

pieniądze

generują odsetki w czasie

ma

odzwierciedlenie

w przyszłym pomnażaniu oszczędności.

Musimy określić jak nasze przyszłe wydatki

wpłyną na możliwości inwestycyjne.

Są oczywiście takie wydatki, których

nie da się przewidzieć, ale część z nich

z pewnością możemy zaplanować. Jeśli

mamy w dalszej perspektywie zakup nowego

samochodu bądź mieszkania, to warto

uwzględnić go w planie naszych oszczędności.

Warto pracować nad swoim planem wydatków.

Posiadanie takiego planu pozwala utrzymać

większą dyscyplinę w wydawaniu środków.

Zdarza się nie raz, że podejmujemy decyzję pod

background image

Millionaire Magazine

2/2007

10

presją chwili, a później żałujemy dokonanego

wyboru. Jeśli posiadamy klarowny plan

wydatków możemy sobie oszczędzić wielu

takich sytuacji.
Gdy już będziemy w stanie skonstruować

nasz plan wydatków, to możemy określić

jaką kwotę możemy przeznaczyć na nasze

inwestycje…

Krok 

Regularnie inwestuj.
Stała kwota inwestowana

niezależnie od kursu akcji.

Jeśli

podejmujemy

decyzję o regularnym

inwestowaniu

warto

skorzystać

z

porady profesjonalnego doradcy, który

pomoże nam w wyborze odpowiedniego

programu systematycznego oszczędzania.

Odpowiedzialni doradcy finansowi zawsze

dbają, by ich klient dobrze rozumiał

stojące przed nim możliwości inwestycyjne

oraz korzystał z nich przy opracowaniu

indywidualnego planu finansowego. Przykład

takiego regularnego inwestowania podałem

przy opracowywaniu planu działania. Przy

wyborze sposobu regularnych inwestycji nie

warto zwracać uwagi na krótkoterminowe

wyniki. Jeśli naszym założeniem jest

osiągnięcie niezależności finansowej za

kilkanaście lat to warto wybrać taki rodzaj

inwestycji, który przyniesie długoterminowe

zyski. Tutaj już znaczenia nabiera rola

naszego doradcy, aby wybrał odpowiedni dla

nas sposób inwestycji.

Krok 

Zacznij oszczędzać.
Największym błędem

jaki możesz popełnić

jest założenie, że nie

masz pieniędzy do

zaoszczędzenia. Jeśli masz jasno określony

cel w życiu, opracowałeś dokładny plan

działania, skonstruowałeś swój plan

wydatków to z pewnością będziesz w stanie

wygospodarować środki na oszczędności,

które będą owocować w przyszłości.
Na początku mogą to być małe sumy,

które pozwolą wyrobić nawyk regularnego

oszczędzania. W miarę wzrostu stopnia

zamożności można te sumy zwiększać, a co

za tym idzie szybciej osiągnąć nasz główny

cel, jakim jest niezależność finansowa.
Pamiętaj, że nie bez powodu Albert Einstein

uznał procent składany za największy

wynalazek ludzkości.
Regularnie inwestowane 100 zł miesięcznie,

przy 10% stopie zwrotu z inwestycji, po 20

latach oszczędzania daje nam 72453 zł!!!

Krok 

Oblicz jak długo Twoje

pieniądze będą się

pomnażać.
Bardzo ważnym krokiem

na naszej drodze jest

kontrola wyników. Kontrola ta nie dotyczy

bezpośrednio nas samych, ale naszych

pieniędzy. Sprawdzamy czy nasze pieniądze

„pracują” w sposób, który nas zadowala.
Można to łatwo zrobić stosując „zasadę 72”.

Podziel 72 przez procent, jaki zarabiasz na

oszczędnościach. W przypadku, gdy wynik

ci się nie podoba (wynikiem jest okres

oszczędzania w latach) zmień strategię na

bardziej zadowalającą, która będzie dawać

wyższą stopę zwrotu.

Przykładowo, jeżeli zarabiamy na naszych

inwestycjach 15% w skali roku to nasz kapitał

podwoi się w ciągu 4,8 lat (72/15=4,8). W

przypadku, gdy nie zadowala nas taki wynik

możemy wybrać inwestycje, które przynoszą

wyższą stopę zwrotu.

Krok 7

Dziel się z innymi.
Nie chodzi mi tutaj tylko

o bezpośrednie dzielenie

się z innymi. Warto

zaplanować sobie, w jaki

sposób będziemy korzystać z naszej finansowej

wolności. Nie tyle jak my sami będziemy z

tego korzystać, ale w jaki sposób możemy

przysłużyć się innym. Jak skorzystają na tym

nasi najbliżsi, rodzina, znajomi? Sposobów

dzielenia się jest wiele. Może po dojściu do

finansowej niezależności stwierdzimy, że

oprócz osiągnięcia tego celu ważne było to,

czego nauczyliśmy się podczas pokonywania

kolejnych kroków. Na pewno znajdzie się wtedy

ktoś, komu będziemy mogli służyć pomocą,

dzieląc się z nim swoim doświadczeniem!

Przedstawiłem siedem moim zdaniem

kluczowych elementów, niezbędnych do

osiągnięcia finansowej niezależności. Nie

jest to oczywiście gotowa recepta na sukces

w życiu - obawiam się, że taka nie istnieje

- ale z pewnością wykonanie tych siedmiu

kroków pozwoli nam wyrobić sobie wiele

cennych nawyków, niezwykle istotnych

podczas prób osiągnięcia czegokolwiek w

życiu. Szczególnie jeśli chodzi o finansową

niezależność. Nie jest do droga ani szybka ani

łatwa. Sądzę jednak, że rezultaty, jakie czekają

na osoby wytrwale kroczące tą drogą, są warte

poświęcenia odpowiednio dużej ilości czasu,

energii i siły woli oraz skupienia swoich

wysiłków na gorącym pragnieniu osiągnięcia

wolności finansowej. Myślę, że warto zająć

swoje miejsce w kolejce do sukcesu i powoli,

ale sukcesywnie zbliżać się do upragnionego

celu.

Kamil Kędzior

k.kedzior@millionaire.pl

R

E

K

L

A

M

A

background image

Millionaire Magazine

2/2007

12

Millionaire Magazine

2/2007

13

auważyłem, że ostatnio bardzo

popularna

stała

się

tematyka

wykorzystywania

swojego

czasu.

Wszyscy znamy przysłowie, że „czas to pieniądz”.

Jednak w naszej erze jest to naprawdę ważne

spostrzeżenie, gdyż czas staje się głównym

aktywem jakie posiadamy.

Ludzie wykształceni bardzo cenią swój czas i

każą sobie płacić za każdą minutę. Patrząc na to

głębiej, doszedłem do wniosku, że liczy się tylko

i wyłącznie czas. Sprzedajemy swój czas innym i

kupujemy także czyjś czas. Aby to wytłumaczyć

podam pewien prosty przykład. Kupując zapałki

w sklepie tak naprawdę kupujemy czas osób,

które pracowały nad ich stworzeniem. Przecież

gdybyśmy bardzo chcieli moglibyśmy zapałki

zrobić sami, ale zajęłoby to o wiele więcej naszego

czasu. Dlatego też płacimy za wszystkie produkty,

a dokładnie za ich wykonanie, bo na ziemi jest

wszystkiego pod dostatkiem i jeśli nie mamy

pieniędzy możemy mieć dokładnie wszystko,

jeśli sami to wyprodukujemy, ale czy starczy nam

życia?

Wielu ludzi zapomina o tym jak ważny jest czas.

Muszę przyznać, że sam także go często marnuję,

a później narzekam, że jest go za mało. Jednak

prawda jest taka, że każdy człowiek ma dokładnie

24 godziny w ciągu doby i ani więcej ani mniej.

Dlaczego więc niektórym to wystarczy, a innym

zawsze zabraknie??

Przyczyna jest bardzo prosta – brak organizacji

swojego cennego czasu. Kiedy ktoś ma pracę, w

której jest wymagana zdolność dowodzenia jakąś

grupą ludzi, nie może pozwolić sobie na brak

organizacji. Wyobraźmy sobie prezesa, który nie

potrafi ustalić sobie priorytetu wykonywanych

zadań. Dzwonią telefony, przychodzą listy, poczta

zalega na biurku i do tego jeszcze ludzie co chwilę

przeszkadzają pytaniami o drobne szczegóły. W

efekcie taki człowiek przeważnie chce wykonać

jak najwięcej zadań, chwyta się każdego po trochu

i żadnego nie kończy. To chyba nie jest najlepsze

rozwiązanie.

CZAS!

Z

Bardzo ważnym aspektem w zarządzaniu własnym

czasem jest precyzyjne ustalenie celów i zadań.

Nie można rozwodzić się w nieskończoność nad

jednym tematem, w dodatku zajmując się kilkoma

sprawami jednocześnie. Zauważyłem, że ludzie

mają skłonność do utrudniania sobie życia, bo nie

chcą powiedzieć o swoich zasadach innym i przez

to ciągle je naginają, w efekcie otrzymując zerową

efektywność.

Jak poradzić sobie z problemem braku czasu?

Mówiąc szczerze potrzebujemy kilku prostych

narzędzi. Główne narzędzie, to wygospodarowanie

sobie około 30 minut, w których nikt nam nie

będzie przeszkadzał. Następnie potrzebujemy

papier i długopis. A teraz już bez żartów z

mocnym postanowieniem zmian siadamy w

fotelu i analizujemy pewien okres czasu np. 2

ostatnie tygodnie naszego życia. Bardzo ważne

jest, aby wyszukiwać prawdziwe powody naszych

problemów i nie stosować wymówek przed

samym sobą. Wypisujemy sobie w kategoriach

różnego rodzaju czynności np. co mi przeszkadza

w pracy, co mi pomaga w pracy, czego nie lubię

robić, co lubię robić, co umiem robić, czego nie

umiem i komu mogę to zlecić, jakie popełniam

błędy w organizacji swojego czasu. Podałem

pierwsze lepsze przykłady/kryteria samooceny,

na pewno każdy człowiek ma inne, bardziej

ważne dla niego. Po wypisaniu wszystkiego na

kartce możesz przeczytać sobie wyniki i postawić

sobie diagnozę, co jest nie tak. Najważniejsze są

negatywne kategorie i ich należy się doszukiwać

i w miarę możliwości sukcesywnie redukować, aż

do całkowitego zlikwidowania.

Prawdopodobnie ktoś z czytelników może uznać,

że nie da się rozpatrywać swojej pracy pod

kątem lubię – nie lubię, bo przecież nie powie

pracodawcy, że nie lubi czegoś robić i tego nie

zrobi. Oczywiście jest to racja, jednak zauważmy

jak bardzo zmniejsza się produktywność i

zwiększa ilość czasu potrzebna do wykonania nie

lubianych zadań. Można to zredukować w prosty

sposób, wystarczy znaleźć osobę, której akurat to

zadanie daje satysfakcję i wykonać w zamian coś

za nią. Wiadomo, że tak się nie zawsze da, ale lepiej

spróbować, to nic nie kosztuje a daje niewymierne

wyniki, gdy się powiedzie.

Jeżeli oferujemy jakieś usługi potrzebny jest nam

plan, według którego będziemy pracować. Branie

się za wszystko po trochu jest złym rozwiązaniem.

Nieliczni ludzie mają na tyle rozwiniętą

podzielność uwagi, że mogą kilka razy wracać do

raz rozpoczętego zadania i wykonać je dobrze.

Takim osobom szczerze gratuluję zdolności,

jednak wiem z doświadczenia, że większość ludzi

gdy zostanie wybita z rytmu pracy, nie wykona jej

według pierwotnego założenia. Bardzo ważne jest

przygotowanie sobie terminów pracy. Nie dajmy się

wybijać z rytmu, nauczmy się powiedzieć komuś,

że aktualnie nie możemy zrobić tego o co prosi,

ustawmy go w kolejce. Być może stracimy kilku

klientów, którym się spieszy, ale za to zyskamy tych,

którym właśnie coś przygotowujemy, bo zrobimy

to szybko i sprawnie bez żadnych zgrzytów i

przerw w czasie, co zazwyczaj denerwuje bardziej

niż usłyszenie od wykonawcy, że jest zajęty i może

zająć się naszą sprawą za tydzień.

Wszystko co napisałem wiąże się z pewną

cechą bardzo cenioną przez ludzi, jest nią

NIEZAWODNOŚĆ. Czyż nie ufamy bardziej

komuś, kto mówi robi wszystko dokładnie tak jak

było ustalone? Dlatego trzymajmy się terminów,

przestrzegajmy planów, uczmy się na błędach

(nie koniecznie naszych) i wyciągajmy wnioski

z doświadczeń. Każdy człowiek jest w stanie

zwiększyć ilość własnego wolnego czasu kiedy

trzyma się zasad, które najpierw musi sobie

ustalić. Nie jest prawdą, że doba powinna mieć

48 godzin, 24 godziny w zupełności wystarczą,

uwierzcie mi.

Irek Julkowski

i.julkowski@millionaire.pl

background image

Millionaire Magazine

2/2007

1

Millionaire Magazine

2/2007

1

P

oczątkiem każdej decyzji jest nasz umysł.

Wszystko co nas otacza - przedmioty

codziennego użytku, ozdoby lub inne wyroby

- powstało wpierw w naszym umyśle. Toteż

powstanie firmy także rozpoczyna się właśnie

tam. Mówiąc inaczej, fizyczna reprezentacja

naszych myśli realizuje się jako proces.

Stąd podjęcie decyzji jest pierwszym

najtrudniejszym zadaniem każdego człowieka,

który chce rozpocząć własną działalność. Prawda

jest taka, że większość z nas nigdy takiej decyzji

nie podjęło. Postępujemy zgodnie ze wzorcem

swoich rodziców, którzy zawsze są dla nas

ważnymi osobami do naśladowania.

Ale czy zawsze tak

powinno

być?

Czy kiedy ojciec

mówi: „znajdź

d o b r z e

p ł a t n ą

p r a c e ”,

„ k u p

d o m

na kredyt i oszczędzaj całe życie aż do emerytury”,

to powinniśmy się go słuchać? Większość

ludzi wybiera najłatwiejszą drogę zdobycia

pieniędzy, właśnie tak jak opisałem powyżej -

znajduje dobrze płatną pracę. Nie ma w tym nic

złego, ale czy można inaczej? Kiedyś zapytano

dziesięciu najbogatszych ludzi na świecie o to,

co jest najcenniejsza rzeczą w biznesie. Wszyscy

wymienili jako jedną z najważniejszych – czas.

Gdyż każdy kto pracuje na etacie - bez różnicy

jaką wykuje prace i jaki reprezentuje zawód -

zamienia swój czas na pieniądze. Często w słabym

przeliczniku czasu do pieniędzy.

Ten właśnie przelicznik jest motywacją dla

wielu błyskotliwych ludzi, aby opuścić kwadrant

„P” przepływu pieniędzy i przemieścić się do

kwadrantu „S” – jak samo zatrudniony. Wtedy

dana osoba często ma lepszy przelicznik

zamiany czasu na pieniądze, a w dodatku może

zatrudnić kogoś innego, kto będzie dla niej

pracować w tak stworzonym miejscu pracy.

Ludzie otwierający własny biznes typu „S” to

ci, którzy są dobrzy w swojej dziedzinie pracy.

Znaleźć tam możemy na przykład dentystów

D

laczego jedni są bogaci i każdego

dnia stają się bogatsi, podczas gdy

inni ciężko pracują i nie maja na nic czasu.

W którym

kwadrancie?

otwierających swoje praktyki.

Ludzie z kwadrantu „S” zarabiają więcej, pracują

dla siebie, sami sobie wyznaczają miejsce pracy

i jej warunki, a często także i godziny. Ale czy

przestali zamieniać czas na pieniądze? Jak

widzisz, nie jest to prawdą. Stąd powstało

pojęcie majętności, czyli

czasu jaki możemy przeżyć

bez pracy, korzystając tylko z

zasobów które zgromadzimy.

Majętność

zarabiających

bardzo dobrze jako „S” nie jest

dużo większa od majętności

osób z kwadratu „P” – może to

być czas kilku miesięcy.

Ponad 90 procent ludzi na

Ziemi to ludzie z kwadrantu

„P” i „S”. Ale ironią jest to, że oni razem zarabiają

jedynie 10 procent pieniędzy całego świata.

Gdzie reszta? Czy można tam trafić poprzez

cięższą prace lub więcej godzin na dobę?

Droga do kwadratu „B” - jak biznes - prowadzi

poprzez zmianę myślenia, czyli do tego o czym

napisałem na samym początku. Należy odejść

od współzawodnictwa o dobra tego świata, lecz

zacząć samemu je tworzyć. Wtedy dla każdego

stanie się dość miejsca na Ziemi. Kwadrant „B” jest

dla ludzi, którzy potrafią coś samemu stworzyć,

są kreatywni i otwarci na nowe możliwości.

Otwartość to taki stan umysłu, który pozwala,

aby to co kieruje się w twoją stronę, zostało przez

ciebie zauważone. Często porażka jest pierwszą

oznaką zbliżającego się sukcesu i ten który nie

zawróci ze swojej drogi, lecz wykorzysta porażkę

w dobrym celu, odniesie sukces. Przykładem

może być Steven Jobs, twórca firmy Apple. Został

z niej usunięty w wieku 30 lat – jak to możliwe,

aby wydalono właściciela z jego własnej firmy?

Steven postanowił założyć drugą firmę, Next,

której rozwiązania techniczne stały się podstawą

dzisiejszego sukcesu firmy Apple, a sama firma

Next została kupiona razem ze Stevenem, który

wrócił w glorii „na tron”.

Czy kwadrant „B” jest ostatnią

pozycją w świecie biznesu? Nie, jest nią stanie

się inwestorem „I”. Będąc na tej pozycji możemy

już przestać pracować i pozwolić, aby to nasze

pieniądze zarobione w innych kwadrantach

pracowały na nas. Możemy stać się rentierami,

czego Wam wszystkim życzę.

Tomasz Popik

t.popik@millioanire.pl

background image

Millionaire Magazine

2/2007

1

Millionaire Magazine

2/2007

17

„Millionaire Magazine”

uczy nas, jak stawać się

bogatym, by żyć pełnią

życia. I bardzo dobrze!

Bo tak naprawdę, po co

komu życie, jak zamiast

się nim cieszyć, człowiek

boryka się

z przeciwnościami losu, przeważnie pracując

w pocie czoła za marne grosze, pod presją czasu

i szefa, którego większość pracujących osób

nie lubi.

W obecnych czasach człowiek sukcesu

powinien mieć dużo sił witalnych, by sprostać

wszelkim wymaganiom jakie stawia przed

nim życie. A nie zawsze jest to łatwe. Procesy

cywilizacyjne, tak dynamicznie odmieniające

osobiste, zawodowe i społeczne życie

człowieka, wywołują u niego zaburzenia i

potrzeby, w których nie potrafi się odnaleźć.

Zresztą nie ma się co dziwić – ewolucja nie

stworzyła nas przygotowanych do życia w

warunkach notorycznego stresu, pośpiechu

i nieustannie zmieniających się wymagań

środowiska. Dlatego coraz więcej osób uskarża

się na dyskomfort psychiczny, spowodowany

współczesnymi realiami. Słowo „stres” jest już

tak powszechne, jak „tak” i „nie”.

By móc być bogatym, najpierw trzeba być

zdrowym!

Czy wiesz, że sukcesy kochają ludzi, którzy

potrafią cieszyć się z życia? Ludzi, którzy

wiedzą jak czerpać radość z każdego dnia.

Większość ludzi na dorobku, nie zdaje sobie

sprawy, że pracując coraz więcej i więcej,

coraz ciężej i coraz intensywniej, wbrew

pozorom oddala się od swojej pierwotnej

wizji bogactwa. Nie rozumieją, że droga,

którą właśnie podążają sprzyja powstawaniu

chorób psychosomatycznych, zwiększaniu

napięcia i frustracji. Ale i tak nie chcą zejść

z tej drogi. Próbują i próbują, aż w końcu

popadają w zniechęcenie, zamykają swój

wymarzony biznes, czasem mają jeszcze długi z

prowadzonej działalności, a ich samopoczucie

nie sprzyja już przyciąganiu bogactwa. Stres i

pesymizm zawładnął ich życiem. Smutne to,

ale niestety prawdziwe. A co więcej częste.

Dlatego tak ważne jest, aby każdy kto obiera

drogę sukcesu, świadomie zastanowił się

również nie tylko nad pieniędzmi, jakie w

przyszłości zaoferuje mu własny biznes, ale

także nad swoją kondycją psychosomatyczną.

Pewnie zgodzisz się ze stwierdzeniem, że

nawet jedna właściwa myśl, do której człowiek

dotrze we właściwym czasie, może spowodować

przełom w jego myśleniu i rozwiązać

jakiś ważny problem. To się codziennie

sprawdza chociażby w przypadku porad

księgowych, prawniczych czy inwestycyjnych.

Większość z nas, albo wynajmuje

specjalistę z danej dziedziny, albo nią jest

i podnajmuje swoją wiedzę za pieniądze.

Mimo, że to takie proste i oczywiste,

CO SIĘ TAK

NAPRAWDĘ LICZY?

tylko marginalna ilość rozwijających się

przedsiębiorców wynajmuje specjalistów do

spraw zdrowia psychicznego. Przecież ktoś,

kto jest doświadczonym psychologiem, po

zapoznaniu się z problemem, szybciej podpowie

rozwiązanie, doradzając jednoczenie, jak

je najlepiej wcielić w życie, niż człowiek

sam miałby go szukać czytając w tym celu

masę książek, czy przeczesując setki stron w

internecie. To taka sama usługa doradcza jak

każda inna.

Internet na ratunek

Dzisiaj już nikogo nie dziwią porady

zamieszczane w czasopismach, w radiu i

telewizji czy udzielane przez telefon (np.

popularny telefon zaufania). Sieć komputerowa

umożliwia wykorzystanie jeszcze jednego

kanału kontaktów z ludźmi mającymi

problemy i poszukującymi pomocy.

Co więcej w dobie internetu i e-biznesu

psycholodzy są dostępni online. Już nie trzeba

nigdzie dzwonić, umawiać się, czekać tydzień

na swoja kolejkę i jechać pod wskazany adres.

Zapewne zgodzisz się ze mną, że idealna

porada psychologiczna powinna być dostępna,

jak najbardziej anonimowo, szybko, za

rozsądną cenę i powinna naprawdę Ci pomóc,

prawda? Dlatego właśnie powstał serwis

www.

psychorada.pl

Korzystając z konsultacji w psychoradzie,

masz pewność, że porada, którą uzyskasz

będzie maksymalnie dostosowana do Twojej

konkretnej sytuacji. To właśnie między innymi

dzięki temu będzie ona tak zadziwiająco

skuteczna.

W Polsce, co prawda, konsultacje

psychologiczne czy zajęcia terapeutyczne w

formie online są jeszcze mało popularne, ale

na świecie rozwijają się bardzo dynamicznie.

W 1997 r. powstało Międzynarodowe

Stowarzyszenie Zdrowia Psychicznego w Sieci

(ISMHO - The International Society for Mental

Health Online). Skupia ono psychologów,

psychiatrów i wszystkich zainteresowanych

tematem pomocy psychologicznej przez

Internet. Tego typu działania mieszczą

się w podjętym na początku XX w. nurcie

wykorzystania środków masowej komunikacji

do różnego rodzaju pomocy psychologicznej

czy medycznej.

Pomoc przez Internet jest alternatywnym

do tradycyjnej psychoterapii procesem

terapeutycznym. Jednak zwykle cel pomocy

psychologicznej przez Internet jest inny niż

w przypadku tradycyjnych form pomocy

psychologicznej. Porady online mają przede

wszystkim charakter konsultacji dotyczących

sposobów radzenia sobie z problemami (np.

stres, kryzysy, kłopoty z podjęciem decyzji,

problemy zawodowe itp.) oraz przypominają

trening z zakresu asertywności i pozytywnego

myślenia.

Więc jeśli nurtują Cię jakieś problemy

dotyczące Twojej kondycji w życiu osobistym

lub zawodowym, pragniesz o nich porozmawiać,

poradzić się fachowca, a nie masz odwagi czy

czasu na bezpośredni kontakt z psychologiem,

spróbuj zasięgnąć fachowej psychologicznej

pomocy przez internet.

background image

Millionaire Magazine

2/2007

1

Wejdź na stronę

http://psychorada.pl

, na

której możesz od razu przejść do formularza

zgłaszającego Twoją chęć uzyskania porady lub

wypełnij bezpłatną, niezobowiązującą Cię do

niczego ankietę, która ma ona na celu określić

Twój podstawowy profil psychologiczny.

Każdy kto wypełni ankietę otrzyma poza

jej wynikami dodatkowo GRATIS e-booka

psychoradę „52 skuteczne psychorady.

Odkryj sprawdzone sposoby na ulepszenie

swojego życia”.

Pozdrawiam serdecznie

Aneta Styńska, psycholog

www.psychorada.pl

R

E

K

L

A

M

A

likomp

.pl

tanio

szybko

solidnie

Strony WWW

Profesjonalne przygotowanie Stron WWW w oparciu o najnowsze technologie.

Skład DTP

Duże doświadczenie w składzie DTP (DeskTop Publishing) oraz ogromna wiedza

w zakresie przygotowania materiałów do druku powoduje umiejetność stworzenia

produktu na wysokim swiatowym poziomie.

Type Setting

Usługa TypeSettingu polega na kompleksowym tworzeniu wielojęzycznych wersji

publikacji, w skład której wchodzi: tłumaczenie, walidacja (wykonywana przez native

speaker-ow w danym języku) oraz skład DTP. Produktem końcowym jest plik gotowy do

druku zgodny ze specyfikacją danej drukarni.

POD - Program On Demand

Program On Demand (tł. Program na żądanie) jest pionierskim projektem skierowanym

do klientow wymagających. Przedmiotem jest wykonanie Programu komputerowego.

Atutem jest czas wykonania.

KONTAKT:

biuro@likomp.pl

background image

Millionaire Magazine

2/2007

20

Millionaire Magazine

2/2007

21

Z

ygmunt Solorz jest jednym z

najbogatszych biznesmenów w

Polsce. Urodził się w roku 1956

w Radomiu. Jego ojciec był robotnikiem,

potem został bokserem, po chorobie

sparaliżowało go.

Jak

pamiętają

sąsiedzi, rodzina

Solorza żyła w

biedzie, matka

najmowała się

do rozładunku

węgla. Zygmunt

posiadał trójkę

rodzeństwa. Jak można przeczytać w książce

„Utopić Solorza” z 1994 r., będąc dzieckiem

zarabiał pierwsze pieniądze sprzedając

świeczki, znicze oraz dostarczając darniny

na groby zrobione z ziemi. Sam wspomina

w wywiadzie dla Gazety Wyborczej w

1993 roku: „Jak w szkole miałem praktyki,

zarabiałem miesięcznie 350 zł. Mama mówiła:

>Kup sweter<. A ja nic nie wydawałem i po

trzech miesiącach uzbierałem na wyjazd do

NRD”. Na wyjeździe zobaczył czym handlują

Polacy (lizakami i damskimi bluzkami) - sam

upychał lizaki do torby, by móc je później

sprzedać. Za zarobione pieniądze kupił swój

pierwszy samochód jakim był Fiat 125p w

kolorze yellow bahama. Przywoził paczki z

Niemiec do Polski, importował Wartburgi

zza Odry, które kupował za ruble transferowe.

Jako człowiek ambitny nie zaprzestał na tym -

w latach 90-tych stworzył swój kolejny biznes.

Była nim telewizja Polsat, która prosperuje do

dnia dzisiejszego. Założył ją 5. grudnia 1992

roku. Początkowo sygnał nadawany był z

Holandii. Aby można było emitować program

Solorz musiał posiadać studio telewizyjne.

Starał się oszczędzać na wszystkim co

było możliwe. Obecnie telewizja ta oferuje

szeroką ofertę programów tematycznych

dzięki platformie cyfrowej „Cyfrowy Polsat”,

której właścicielem też jest Solorz. Nagrody w

konkursie „Paszport Polsatu” przeznaczonym

dla widzów kosztowały Solorza kilka milionów

złotych. Konkurs zdobywał masową widownię

dla Polsatu, dzięki czemu dochody z reklam

OD SPRZEDAWCY LIZAKÓW DO...

... MILIONERA

w 1998 roku przekroczyły miliard złotych.

Warto podkreślić, że przychody „Grupy

Kapitałowej Polsat” w 2005 roku wyniosły

873 miliony złotych. Z roku na rok dochody

płynące z telewizji zwiększają się. Sam Solarz

wypowiada się o programach emitowanych

w Polsacie w wywiadzie dla Trybuny Śląskiej

w 1998 roku: „Kierowane są do prostych

ludzi. Moja telewizja ma być łatwa, prosta i

przyjemna. (...) Jeśli ludzie coś chcą oglądać,

my będziemy to emitować, bez względu na

mój gust i krytykę innych. (...) Ja prowadzę

działalność gospodarczą - jestem nastawiony

na sukces, czyli zysk”.

W późniejszym czasie stał się właścicielem

„Towarzystwa Emerytalnego Polsat” oraz

Invest Banku. Obroty firm wciąż się zwiększały,

ale Zygmunt Solorz-Żak

nie zaprzestawał starając

się cały czas je pomnażać.

Niedługo później stał się

posiadaczem

udziałów

jednego z największych

w Polsce operatorów

telefonii

komórkowej.

Będąc właścicielem kilku

elektrowni przejął kontrolę nad Elektrim.

Obecnie w Elektrimie Solorz kontroluje

pośrednio około 40% walorów zespołu

elektrowni; skarb państwa posiada 50% jej

kapitału.

W 2004 roku otrzymał statuetkę „Super

Wiktora”. Biznesmen na tegorocznej liście

najbogatszych ludzi świata miesięcznika

„Forbes” zajął 664 miejsce - był czwarty

wśród Polaków zaraz po Michale Sołowowie,

Leszku Czarneckim oraz Romanie Karkosiku.

Biznesmen inwestując w sektory bardzo

dochodowe i perspektywiczne stał się jednym

z najbogatszych ludzi na świecie.

Zygmunt Solarz zrobił karierę w stylu

amerykańskim, „Od pucybuta do milionera”.

Zaczynając od małego biznesu, pozornie

nieprzynoszącego żadnych zysków, poprzez

większe i poważniejsze przedsięwzięcia stał się

jednym z najbogatszych ludzi w Polsce. Jego

przykład daje nam nadzieję, iż dobry pomysł,

ciężka praca i wytrwałość może sprawić,

że staniemy się prawdziwymi, liczącymi się

na arenie międzynarodowej biznesmenami.

Wreszcie przekonuje nas, że nie musimy się

urodzić jako dziecko sławnego i bogatego, aby

nam się w życiu udało. W dodatku wcale nie

trzeba wyjeżdżać do pracy za granicę, gdyż

jak widać w Polsce też można się rozwijać.

Adrian Florek

a.florek@millionaire.pl

likomp

.pl

tanio

szybko

solidnie

Strony

WWW

Skład

DTP

Type

Setting

Program

On

Demand

KONTAKT:

biuro@likomp.pl

R

E

K

L

A

M

A

background image

Millionaire Magazine

2/2007

22

Millionaire Magazine

2/2007

23

J

eśli interesuje cię inwestowanie i chciałbyś

przejść na „własną emeryturę” po 27 latach

oraz dostawać bez pracy dwa razy tyle ile

wynoszą twoje obecne dochody, to przeczytaj

poniższy artykuł. Jeśli interesuje cię szybsza droga,

to otwórz biznes korzystając z porad Kamila

Cebulskiego.

Tak zwani guru inwestowania i motywacji

sugerują aby oszczędzać 10% swoich miesięcznych

dochodów i je inwestować. Ja mówię oszczędzaj i

inwestuj CO NAJMNIEJ 20% swoich dochodów

– a doprowadzi cię to do finansowej wolności.

Uwierz mi, że można to zrobić bez dużych

wyrzeczeń. Im wcześniej zaczniesz tym krócej

będziesz musiał odkładać.

W I kwartale 2007 roku przeciętne wynagrodzenie

wynosiło 2709 zł brutto co daje „na rękę” ok. 1800

zł (wszystkie obliczenia będę przeprowadzał w

oparciu o tą kwotę, ale będziesz mógł uwzględnić

własne dane).

Jeśli zarabiasz ok. 1800 zł miesięcznie to 20%

z tej kwoty wynosi 360 zł. Zostaje nam 1440 zł

miesięcznie.

Średni zysk z warszawskiej giełdy (liczony

od początku jej działalności razem z dwoma

dołkami, kiedy większość była na minusie) i tak

daje ok. 12% zysku rocznie. Pomyśl: przez 15 lat

12% zysku? Te dane będziemy brali pod uwagę w

naszych dalszych obliczeniach.

Obliczenia nie uwzględniają podwyżek płac ani

inflacji. W przypadku podwyżki płacy również

więcej wkładamy do inwestycji bo zawsze ma to

być min. 20% dochodów!

Musisz postępować wg zasady „płać najpierw

sobie”, co znaczy abyś zastosował zlecenie stałe

przelewania kwoty 360 zł co miesiąc, np. do

jakiegoś planu systematycznego oszczędzania

opartego na akcjach – wiele banków ma takie

plany w swojej ofercie.

Teraz obliczymy ile lat musimy oszczędzać (przy

naszych założeniach 360 zł/mieś i 12% stopie

zwrotu rocznie), aby osiągnąć dochód z odsetek

dwukrotnie przekraczający nasz miesięczny

wkład. Rocznie inwestujemy 4320 zł = 12 mieś x

360 zł.

Po 10 latach inwestowania daje nam to 84908

zł, które generują w ciągu roku 9100 zł, co w

przeliczeniu miesięcznym wynosi 758 zł/mieś z

odsetek, czyli ponad 2 razy więcej niż wkładamy!

Możesz to łatwo wyliczyć za pomocą arkusza

kalkulacyjnego lub kalkulatora finansowego

używając funkcji FV (Future Value).

Teraz przychodzi pora aby zaprzestać inwestowanie

naszych 360 zł/mieś, gdyż jest to mało efektywne

w porównaniu do dwukrotnie większych odsetek.

Czyli włożyliśmy w oszczędzanie i inwestowanie

43200 zł.

Tym sposobem oszczędzając jedynie 10 lat

powracamy do płacy 1800 zł/mieś (te 360 zł znowu

możemy wydawać na przyjemności) i nie musimy

już nic odkładać. Teraz wystarczy tylko poczekać

kolejne 10 lat aby procenty zrobiły swoje.

Po następnych 10 latach inwestowania nasz stan

aktywów wyniesie 263710 zł, które generują w

ciągu roku 28255 zł, co w przeliczeniu miesięcznym

WOLNOŚĆ

FINANSOWA

wynosi 2354 zł/mieś.

Jest to dochód nieopodatkowany, więc musimy od

niego odjąć 20% tzw. podatku Belki (być może za

kilka, kilkanaście lat ten podatek zostanie zniesiony

- wtedy nie trzeba będzie nic odejmować).

Kontynuujmy więc nasze obliczenia: 2354 zł – 20%

(471 zł) = 1883 zł/mieś pasywnego dochodu.

Jeśliby nam się jeszcze nie spieszyło z rentierstwem,

to jeśli poczekalibyśmy jeszcze 6 lat dłużej (co

daje łącznie 27 lat) to zgromadzilibyśmy kapitał

520518 zł, który generuje w ciągu roku 55770

zł, co w przeliczeniu miesięcznym wynosi 4647

zł/mieś (3717 zł mieś. po opodatkowaniu), czyli

ponad 2 razy więcej niż nasza podstawowa płaca!

Gdybyśmy zaczęli takie oszczędzanie w wieku 20

lat, to w wieku 47 lat bylibyśmy finansowo wolni

(renta kapitałowa 2 razy większa niż płaca w wieku

20 lat).

Można to porównać do emerytury górnika

(przechodzą na nią w podobnym wieku). I to

osiągnięte tylko przez 10 lat wyrzeczeń w postaci

inwestowania 20% miesięcznego dochodu.

Perspektywy rozwoju naszego państwa są duże

i zyski osiągane na inwestowaniu w fundusze

akcyjne

powinny

przewyższać

wspomniane 12% rocznie.

Ja inwestuję w fundusz akcyjny, który

zarobił dla mnie w ciągu ostatniego

półrocza 19% wiec ty też możesz tak

inwestować.

Krzysztof Rutkowski

k.rutkowski@millionaire.pl

background image

Millionaire Magazine

2/2007

2

N

a pewno większość z nas wie, że
najważniejsze dla każdego z nas, jest
jego własne nazwisko. Skąd niby biorą

się te wszystkie powiedzonka, że np. „Tylko nie
po nazwisku”, „Po nazwisku, to po pysku”? Mówi
się także, że całe życie człowiek pracuje na swoje
nazwisko; że można zmienić sobie nazwisko, ale
nie można zmienić wszystkich złych i dobrych
skojarzeń, jakie posiadają ludzie z nim związane.
Zresztą sam sprawdź otwierając pierwszą lepszą
gazetę i znajdując kilka znanych nazwisk, jakie
masz z nimi skojarzenia. Na pewno dobre i złe, a
których jest więcej, to zależy od tego, czego więcej
się naczytałeś, nasłuchałeś albo naoglądałeś o tych
poszczególnych osobach, przy czym – co zabawne
– tak naprawdę to Ty tych osób w ogóle nie znasz
i nie masz pojęcia, jakie one naprawdę są. To jest
właśnie magia własnego nazwiska.

W każdej sytuacji, czy to zawodowej, czy

prywatnej, dobrze jest poznać i używać w czasie
kontaktów z nią nazwiska danej osoby, z którą
mamy do czynienia. Pozwoli to nam zwracać się do
niej bezpośrednio, a dzięki temu ta osoba będzie
nas uważniej słuchała oraz miała tendencję do

traktowania nas „ciut” lepiej,

niż pierwszą, lepszą

osobę, która nawet nie

zadała sobie trudu

poznać/zapamiętać

jej nazwiska.

Poniżej krótka

i

konkretna

instrukcja,

jak

to zrobić, aby

z a p a m i ę t a ć

nazwisko naszego rozmówcy, które dopiero co
usłyszeliśmy.

Przypatrz się przez chwilę twarzom na
poniższych rysunkach:

RYSUNEK NUMER 1 RYSUNEK NUMER 2

RYSUNEK NUMER 3 RYSUNEK NUMER 4

Źródło wszystkich rysunków: opracowanie własne.

Twoje zadanie polega na zapamiętaniu nazwiska
sportretowanych osób i skojarzeniu jego z
wyglądem danej osoby. Na sam początek należy

wyszukać na zdjęciach te elementy, które posłużą
nam jako zakładki pamięciowe. Brzmi to i wydaje
się to być trudniejsze, niż jest w rzeczywistości.
Najlepiej przekonać się o tym na przykładzie, a
więc na zdjęciu numer 1, masz faceta z brodą w
okularach. Zatem, masz już pierwszą zakładkę
pamięciową – „okulary”. Kolejno wybierz dalsze
zakładki dla poszczególnych osób.
Gotowe? Jeśli miałeś jakieś trudności – zobacz,
jakie ja wybrałem zakładki.

ZAPAMIETYWANIE

NAZWISK I TWARZY

Ententa – Strategia Twoich Zysków

© 2007 Ententa

1

„Kapitan do maszynowni.

Cała naprzód!”

J

ako dziecko sto razy widziałeś tę scenę w kinie. Głos

kapitana zawsze docierał przez interkom pod pokład do

Genialnego i Fanatycznie Oddanego Kapitanowi

Mechanika, który w kulminacyjnym momencie próbował

wykrzesać z turbin więcej mocy niż przewidziała fabryka.

I zawsze mu się udawało.

Teraz możesz spełnić marzenia.

Dziś Ty jesteś kapitanem.

Masz pomysł na biznes. Potrzebujesz tylko Genialnego i

Fanatycznie oddanego Ci Mechanika.

Ententa może stać się maszynownią Twojej firmy.

Ty wyznaczasz kurs, a my wykrzeszemy z turbin

marketingu, reklamy i Internetu więcej mocy niż

przewidziała fabryka. Twoja firma jak niszczyciel

podniesie dziób, za rufą skłębi się woda, za nami

pozostawiając wspaniałe białe smugi odkosów.

„Gdy byliśmy dziećmi, każdy chciał być kapitanem.

Dlaczego chcecie być moją załogą?”

– mógłby ktoś spytać.

Nie jesteśmy już dziećmi. Maszynownia współczesnej

firmy pełna jest komputerów i podręczników do biznesu, a

Genialny i Fanatycznie Oddany Mechanik nosi biały

kołnierzyk. Rola służebna wobec twojego biznesu

zadawala nas z prostej przyczyny – kochamy to, co

robimy. Marketing, reklama i Internet są naszą pasją.

Nasza satysfakcja to tchnąć moc w turbiny Twojej

firmy, by jej zysk rósł przez lata.

Bowiem im więcej dzięki nam zrobisz, tym większy żołd

dostanie Genialny i Fanatyczny Mechanik.

Ententa to agencja marketingowa,

reklamowa i interaktywna.

Brzmi trochę tajemniczo? Oto przykład naszej pracy:

Łukasz Hamerski (

www.intelweb.pl

) zamówił u nas

stworzenie strony internetowej i teksty reklamowe na

nią. Zauważyliśmy jednak, że od obranej przez nich

strategii sprzedaży drogiego produktu klientom przez

Internet, skuteczniejsza będzie strategia znajdowania

przedstawicieli

handlowych,

którzy

wyręczą

właścicieli firmy w sprzedaży produktów w realu.

Produkt za 10 tysięcy zł wymaga bowiem

bezpośredniego spotkania, a rozbudowa firmy wymaga

posiadania współpracowników. Podzieliliśmy się

(gratis) pomysłami z klientem. Firma Intelweb

natychmiast zmieniła strategię. Postąpiła wg naszych

rad, a zadowoleni właściciele zostali naszymi stałymi

klientami.

Ty jesteś kapitanem, bo Ty wyznaczasz kurs. Sam

najlepiej wiesz, że nie ma biznesu bez ryzyka, skoro masz

dość odwagi i kreatywności, by zarządzać firmą, zamiast –

jak inni – wciąż tylko narzekać, nie próbując pomóc

fortunie.

Na rynku robi się coraz ciaśniej, z każdym dniem

przybywa konkurencji agresywnej i wyedukowanej na

harvardzką modę.

Czas obecnego rozwoju gospodarczego to najlepsza i

ostatnia w życiu okazja, by zarobić na dom pod miastem,

kilka samochodów i wakacje w tropikach z najbliższymi.

Czas obecnego rozwoju gospodarczego to ostatnia i

najlepsza w życiu szansa, by użyć narzędzi marketingu,

reklamy i Internetu, póki polska konkurencja ze

ś

rednich i małych firm wciąż nie rozumie, jaki w nich

tkwi potencjał dla rozwoju biznesu.

Wiecznie tak nie będzie, bo wiedza o przydatności

marketingu dla small biznesu zdobywa teren nad Wisłą w

tempie telefonii komórkowej.

Jako kapitan nie musisz się znać na szczegółach

technicznych maszynowni przedsiębiorstwa. Od tego

możesz mieć ludzi: marketingowców, informatyków,

copywriterów, grafików. Niestety… w dzisiejszych

czasach coraz trudniej o doświadczoną załogę.

Przysłowiowy Genialny i Fanatycznie Oddany Mechanik

coraz częściej pływa pod banderą Anglii czy Irlandii.

Skorzystaj z usług Ententy, załogi doświadczonej,

z sukcesami, realizującej zlecenia za niskie jak na

branżę konsultingową ceny.

O cenach marketingu można nawet powiedzieć, że są

za niskie… jeśli porównać kilkumiesięczne tempo

zwracania się inwestycji w marketing (konsulting),

reklamę i Internet w stosunku do np. kilkuletniego

zwracania się inwestycji w maszynę.

Nie daj się uprzedzić innym, zaciągnij załogę i skieruj

okręt swojej firmy ku portom pełnym żądnych zakupu

klientów.

Odwiedź teraz stronę

www.ententa.pl

Z szacunkiem,

Piotr R. Michalak

Ententa - Strategia Twoich Zysków

PS Jeśli nie zamierzasz na razie niczego zamawiać, a po

prostu interesują Cię marketing, reklama i Internet, zapisz

się na darmowy newsletter na stonie Ententy.

background image

Millionaire Magazine

2/2007

2

Millionaire Magazine

2/2007

27

Zdjęcie 1 – okulary

Zdjęcie 2 – zarost

Zdjęcie 3 – długie włosy

Zdjęcie 4 – uśmiech

Warto zauważyć, iż zakładkami pamięciowymi
mogą być stroje lub ich części, a nie koniecznie
brody, nosy, okulary lub inne charakterystyczne
części twarzy, czy elementy związane z twarzą.
W takim układzie, ciśnie się na usta pytanie co
się stanie, jeśli następnego dnia ten ktoś pojawi
się w zupełnie innych stroju, niż ten, w jakim go
zapamiętaliśmy. Sprawa jest bardzo prosta, gdyż
wówczas nasze zakładki pamięciowe w stylu
„hawajska koszula”, czy „białe kolczyki” staną się
nieaktualne, ale nie ma to żadnego praktycznego
znaczenia. Daną osobę identyfikujesz na
podstawia zakładki pamięciowej jedynie przez
pierwsze dwie, trzy godziny od chwili poznania.
Później, w rezultacie przeniesienia jej nazwiska do
pamięci długotrwałej, nie identyfikujesz jej jako
„kobieta z białym, diamentowych kolczykach”, ale
mózg rejestruje dodatkowe szczegóły w stylu: jak
ta osoba się porusza, jakie ma włosy, w jakim jest
wieku itd.

Cofnij się teraz i przejrzyj jeszcze raz

zamieszczone tam zdjęcia. Zauważ, co szczególnie

rzuca się w oczy w obrębie danej fotografii? Czy
na zdjęciu numer 1 są to okulary? Czy na zdjęciu
numer 2 jest to zarost? Czy na trzeciej fotografii
dominują długie włosy, a na czwartym uśmiech?
Sprawdź, czy zakładki pamięciowe zostały
właściwie wybrane? Patrząc na dane zdjęcie,
przywołaj z pamięci odpowiednią zakładkę
– jeśli się nie pomylisz, to znaczy, że wybrałeś tą
właściwą. Jeśli któraś z nich sprawia Ci kłopot, to
spokojnie zamień ją na inną.

PRACA – ZAPAMIĘTANIE

Teraz połączymy sportretowane twarze z

nazwiskami osób, do których nalezą.

Facet w okularach przedstawił nam się jako

Piotr Sowa. Wyobraźmy sobie, że facet
zmienia się w mądrą sowę w okularach.

Zdjęcie numer 2, to pan Roman

Laskowski – facet z zarostem. Zobacz, że
w rzeczywistości jego zarost tworzą nie
włosy, tylko laski.

Jolanta Maciejewska w długich włosach,

to zdjęcie numer 3. Zobacz, że pomiędzy
jej długie włosy wplecione są łodyżki
maciejki.

Szeroki uśmiech Maji Piaseckiej dominuje

na zdjęciu numer 4. Wyobraź sobie, że na
piaszczystej plaży siedzi uśmiechnięta
dziewczyna.

Rzecz jasna powyższe skojarzenia to tylko

propozycje, których nie należy się trzymać.

Najlepiej je odrzucić i znaleźć własne. Jeśli
wybrałeś inne zakładki, niż ja, to nie masz wyjścia
– musisz stworzyć własne skojarzenia.

IMIONA

Na ogół imiona są łatwiejsze do zapamiętania

od nazwisk. Składa się na to kilka przyczyn. Są
krótsze niż nazwiska, bardziej popularne i jest
ich mniej. W zasadzie z imionami postępujemy
identycznie jak z zapamiętywanymi nazwiskami:
tworzymy odpowiedni obraz, starając się do tego
wykorzystać całe imię lub, jeśli to się nie udaje,
rozbijamy je na sylaby lub grupy liter.

Dla naszych bohaterów te skojarzenia mogłyby

wyglądać mniej więcej tak:

Piotr – skała (od tego słowa pochodzi to imię)

Roman – Rzym to po włosku Roma;

wyobraź sobie rzymskie Koloseum

Jolanta – Jojo + antałek = Jolanta

Maja – pszczoła, „Pszczółka Maja”

Cofnij się jeszcze raz do osób pokazanych na

zdjęciach. Dotychczas interesowały Cię jedynie

ich twarze i nazwiska. Teraz dokończymy to
ćwiczenie, zapamiętując imię każdej z tych
czterech osób.

Pierwsza osoba to pan Sowa (sowa w

okularach), który ma na imię Piotr.
Piotr to kamień (skała). Zatem możesz
sobie wyobrazić, że nasza mądra sowa-
okularnica siedzi nie na konarze drzewa,
ale na wielkim kamieniu. Proste i oczywiste
skojarzenie.

Maja Piasecka, to ta uśmiechająca się

pani na zdjęciu numer 4. Skojarzyłem
ją z wesołą, młodą osobą siedzącą na
piaszczystej plaży. Na jej kolanie usiadła
równie wesoła pszczółka – jej imienniczka
– pszczółka Maja.

Teraz najwyższa pora na to, abyś popracował

samodzielnie. Pozostałe dwa imiona należy
przedstawić w postaci łatwego do zapamiętania
obrazu, tak by można było dołączyć ten obraz
do skojarzenia związanego z nazwiskiem danej
osoby.

Paweł Sygnowski

p.sygnowski@millionaire.pl

background image

Millionaire Magazine

2/2007

2

Millionaire Magazine

2/2007

2

K

olega pracuje dla firmy, która szuka

przestrzeni na której mogła by postawić

swoje nadajniki komórkowe. Jeździ po

całym kraju i ‘’rozdaje’’ dochód pasywny, rozdaje

pieniądze, w dosłownym tego znaczeniu sensie.

Ale ludzie nie chcą ich brać, dlaczego?

Oto typowy przykład, Piotr przyjeżdża do

pewnej miejscowości w Polsce, która wybrał na

obszar swoich poszukiwań, trafia na bardzo dobrą

lokalizację, na której można ulokować antenę.

Kontaktuje się z właścicielem ziemi i proponuje mu

dochód. Firma Piotra będzie płacić gospodarzowi

przez 5 lat pieniądze w formie abonamentu, za to

ze na jego ziemi powstanie antena.

Układ idealny, gospodarz zachęcony zyskiem

bez namysłu zgadza się. Piotr podaje mu listę

dokumentów, które musi zebrać aby dołączyć je

do umowy i ustala spotkanie za tydzień.

Po tygodniu dzwoni do gospodarza i dowiaduje

się, że ten nie miał czasu załatwić wymaganych

dokumentów z jakiejś przyczyny. Umawia się za

dwa tygodnie. Po tym czasie sytuacja się powtarza,

a potem gospodarz stwierdza, że właściwie to mu

nie zależy na budowie anteny. Dokonuje wyboru,

aby szansa przeszła koło nosa. Na jakiej podstawie

i co się zmieniło?

Inny przykład to historia, która wydarzyła się

dziś. Spotkałem się z Wojtkiem, po raz drugi.

Na pierwszym spotkaniu 3 tygodnie temu,

zarysowałem mu plan współpracy, na której

po pewnym okresie czasu może zyskać dochód

pasywny.

Na drugim spotkaniu, Wojtek stwierdza, że

nie jest zainteresowany, bo sytuacja się zmieniła.

Pytam ponownie, co się zmieniło? Kiedy zacząłem

drążyć dalej temat, dowiaduje się, że nie może

sam decydować o współpracy ze mną (tak!), i

to jego narzeczona przekonała go do rezygnacji.

Czy Twoja narzeczona jest dobrym doradcą

biznesowym?

Obydwa opisane wyżej przypadki maja coś

wspólnego. Czy jeżeli będziesz opierał decyzje

o realizacji swoich celów życiowych na opinii

innych osób czy kiedykolwiek dokonasz czegoś w

życiu?

Ludzie są różni, mają różne opinie na swój temat,

a także jeszcze więcej opinii na twój temat. Stąd

nie jest możliwością dostosowanie się do każdej

osoby jednocześnie, więc pytając się o zdanie

wybranych ludzi, na pewno się trafi na taką, która

będzie negatywnie nastawiona. Osoba ta pomoże

ci w cudzysłowie podjąć decyzje.

W takim razie, dlaczego składamy nasze, życie

w cudze ręce? Czy dostosowując się do każdego,

nie dostosujemy się do opinii tłumu, czy do

przeciętności. Czy jak w takim razie możemy w

takiej sytuacji wybić się poza przeciętność, skoro

będziemy robili tylko przeciętne rzeczy, każda

inność będzie dławiona w zarodku?

To jest odpowiedź, dlaczego tak wielu ludzi

żyje codziennym życiem, a marzenia pozostają

tylko w sferze marzeń, bo na ich realizacje nie

starcza im odwagi powiedzenia wielkiego „nie”

przeciętności i naszym doradcom. Recepta na

odniesienie sukcesu jest prosta : przestań patrzeć

na innych, skup się na sobie i swoim celu, który

chcesz osiągnąć.

Radzenie się innych jest samo w sobie bardzo

dobre, ale trzeba bacznie uważać kogo się radzimy!

W skrajnym przypadku, czy

porada bankruta doprowadzi

cię do bogactwa? Oto dlaczego

ludzie, tak cenią sobie pozycje

autorytetu. Tylko ponownie

sprecyzuje ważne zdanie: należy

uważnie dobierać sobie osobę

autorytet.

Drugim

zjawiskiem

pokazanym

w

wyżej

wymienionych

przykładach,

jest

element

wygaśnięcia

zapału do pracy. Coś takiego

dotyka każdego z nas i jest

największym hamulcem, który

blokuje powstawanie i realizacje

wszelkich planów. W momencie,

kiedy określiliśmy nasz cel,

powinniśmy zacząć nieustannie

do niego dążyć, nie odkładać na potem. Gdyż w

późniejszym czasie większość naszych decyzji

ulega wygaszeniu. Po pojawieniu się pomysłu,

należy go zanotować i rozpocząć realizacje, nie

odkładać na potem, gdyż przeważnie ‘’jutro’’

nigdy nie następuje.

Paul Getty, jeden z najbogatszych ludzi Ameryki

ubiegłego stulecia, zwrócił mi jeszcze uwagę na

kolejny aspekt wyżej wymienionych sytuacji. W

latach 30-tych w wieku 24 lat, stał się milionerem

i człowiekiem wolnym finansowo, swój majątek

zdobył na wydobyciu ropy naftowej. Wtedy gdy

wszyscy sądzili, że w Oklahoma nie ma żadnych

złóż ropy naftowej pod ziemią, on zaryzykował i

podjął jej poszukiwania i jak można się domyśleć,

wzbogacił się. Właśnie ta cecha jest ważna, by

umieć zauważyć szansę tam, gdzie inni jej nie

widzą i nie dać się zwieść negatywnym głosom

doradczym.

Na zakończenie, życzę wszystkim czytelnikom

magazynu, aby znaleźli swój symboliczny ‘’szyb

wiertniczy’’ i nie wahali się czerpać z niego dużych

zysków.

Tomek Popik

t.popik@millionaire.pl

background image

Millionaire Magazine

2/2007

30

Millionaire Magazine

2/2007

31

M

ieć pod łóżkiem skrzynkę złota…

Czyż nie każdy z was o tym właśnie

marzy?

Powyższe stwierdzenie jest trochę ironiczne

i w praktyce nierealne, a także w naszych

czasach bezsensowne. Jednak jeśli zamieniłbym

„skrzynkę złota” na „skrzynkę 200-stu złotowych

banknotów”, myślę, że wielu ludzi skusiłoby się

na takowe marzenia.

Chciałbym

wam

powiedzieć, że czytając

wiele książek na temat

odnoszenia sukcesu,

dowiaduję się jednej

ciekawej

rzeczy.

Praktycznie wszyscy

ludzie, którzy odnieśli mniejszy bądź większy

sukces zaczynali swą drogę od żądzy bogactwa.

Od pragnienia silniejszego od wszystkich

przeciwności.

Na pewno znacie to uczucie, kiedy wszystko i

wszyscy mówią wam, że nie można czegoś zrobić,

ale coś w środku mówi wam, że macie rację i bez

zważania na oddziaływanie otoczenia przecie na

przód.

Tak naprawdę najważniejsze. Najcenniejsze i

niekiedy jedyne aktywo jakie macie, to wasze

marzenia i pragnienia. Kiedy zastanowimy się

dłużej nad tym zagadnieniem okazuje się, że to

właśnie marzenia są motorem napędzającym

dosłownie wszystko co dzieje się w otaczającym

nas świecie.

Potrzeba, pragnienie i marzenia!
Znacie na pewno takie przysłowie „Potrzeba

matką wynalazców”. Czyż nie jest tak, że

jeśli czegoś potrzebujemy zawsze znajdziemy

rozwiązanie, aby to zdobyć? Gdzie byśmy byli

teraz, gdyby nie marzenia innych ludzi? Wynalazki

takie jak koło, czy prąd elektryczny dają nam

teraz duże udogodnienia. Kiedy widzimy, że

coś jest nam potrzebne do osiągnięcia jakiegoś

celu, którego spełnienia pragniemy, zaczynamy

marzyć. Nasze myśli intensywnie krążą wokół

jednej rzeczy, a umysł sam podsuwa rozwiązania,

które przybliżają nas do celu.

Zazwyczaj ludzie nie zastanawiają się nad

tym, dlaczego coś dzieje się tak a nie inaczej,

znajdują rozwiązanie problemu. A Ty co robisz,

ŻĄDZA BOGACTWA

kiedy masz problem? Zapewne siadasz

i myślisz nad jego rozwiązaniem, a

myśli jakby biegną przez Twoją głowę

wyświetlając film, na którym sam

sobie prezentujesz rozwiązania.

Okazuje się, że podświadomość

w

pewnym

momencie

przejmuje

kontrolę

nad

naszymi poczynaniami, kiedy

zakodujemy jej do czego dążymy.

Więc jeśli zaczynamy żywić

w sobie żądzę np. bogactwa, w

naszej głowie kreuje się pewien

system

postępowania.

W

momencie, kiedy podświadomość

przyjmie ten system za prawdziwy

wszystko staje się prostsze ponieważ

robimy to nieświadomie. Działa to na takiej

zasadzie jak nauka jazdy na rowerze. Na samym

początku koncentrujemy całą swą uwagę na

tym utrzymać równowagę, jednak po pewnym

czasie podświadomie wykonujemy ruchy, które

umożliwiają płynną jazdę na rowerze.

Wobec powyższych przytoczonych przykładów

musimy zgodzić się z tym, iż żądza bogactwa

w połączeniu z marzeniami i udziałem naszej

podświadomości naprawdę potrafi przybliżyć

nas bardzo do np. upragnionego miliona złotych.

Każdy człowiek jest w stanie wprowadzić się w

stan nieograniczonego pragnienia jakiejś rzeczy.

Kiedy już to zrobimy jesteśmy w stanie osiągnąć

znacznie więcej, niż gdy czegoś nam się nie chce.

Czy zauważyliście, że przeważnie ludzie kochający

swoje zajęcie odnoszą sukces w dziedzinie, którą

lubią? Dla nich 15 godzin pracy to przyjemność,

bo zamiast się denerwować, relaksują się pracą!

Prawo przyciągania
Z kilku źródeł napływają do mnie informacje

o istnieniu prawa przyciągania. Wspominam o

tym, ponieważ idealnie pasuje ono do mojego

artykułu.

Według tego prawa, myśli każdego człowieka

mają siłę przyciągania zdarzeń, ludzi, okoliczności

itd. Gdybyśmy mieli stosować tę zasadę w życiu,

powinniśmy uświadomić sobie, że każda myśl,

każde marzenie, modlitwa, bądź też życzenie, ma

jakiś oddźwięk w otaczającym

nas świecie.

Osobiście

miałem

do

czynienia z przypadkami, w

których chciałem czegoś od

danej osoby, ale nie pytałem się,

bo np. głupio mi było się zapytać.

Nie minęło wiele czasu, a ta osoba

sama rozpoczęła temat, wokół

którego krążyłem myślami.

Możliwe oczywiście, że były

to zwykłe przypadki, ale czy

na pewno? Może myśli mają

tak ogromną siłę, aby zmieniać

rzeczywistość. Wydaje mi się,

że będzie trzeba przetestować tą

technikę, wyobraźcie sobie ile możecie zdziałać,

jeśli okaże się skuteczna!

Osobiście wierzę, że człowiek ma w sobie moc,

którą należy tylko wyzwolić. Może gdybyśmy w

szkołach uczyli się wyzwalać ją i stosować w życiu

nasze osiągnięcia byłyby o wiele lepsze niż teraz.

Ciekawi mnie ten temat, więc może napiszcie do

mnie o swoich przemyśleniach lub prawdziwych

przypadkach z waszego życia?

Irek Julkowski

i.julkowski@millionaire.pl

background image

Millionaire Magazine

2/2007

32

Millionaire Magazine

2/2007

33

J

estem głęboko przekonany o tym, że wszyscy

ludzie w trakcie swojego życia dostają

możliwość zrealizowania własnych pragnień,

marzeń. Jest w tym coś cudownego, kiedy na nasze

wewnętrzne „wołanie” o spełnienie pragnienia,

dostajemy odzew: może nieoczekiwanie

spotykamy wtedy osobę, które jest w stanie nam

pomóc zrealizować własne pragnienie. Może

dostajemy wtedy książkę, która odmienia całe

nasze życie. Może ktoś nieoczekiwanie składa

nam propozycję współpracy, która pozwoli nam

zrealizować własny cel. Może wszystkie zewnętrzne

okoliczności sprzyjają nam do podjęcia działania.

Trzeba tylko zrobić mały krok do przodu. Trzeba

tylko zacząć działać. Łatwe? Prawda? Tylko

dlaczego większość ludzi w takich momentach

absolutnie nic nie robi?

To jeszcze nie teraz?

Niektórzy może myślą, że to mimo wszystko nie

teraz. Wydaje im się, że może będą jeszcze bardziej

sprzyjające okoliczności do działania. Inni znowu,

kiedy otwiera się szereg możliwości zrealizowania

własnych marzeń, uciekają, bo boją się klęski. Z

góry zakładają, że im się nie uda. Tacy ludzie boją

się porażki. Boją się działać, zanim cokolwiek

zrobią. Jeszcze inni załamują się, bo dostrzegają

szereg przeszkód, które będą musieli pokonać,

by dotrzeć do upragnionego celu. Te przeszkody

wydają im się nie do pokonania, te przeszkody duszą

w nich w zarodku wszelką chęć do działania. Część

ludzi jeszcze jest po prostu leniwa i woli tylko

narzekać, a część boi się też reakcji otoczenia.

„Będą się śmiali ze mnie”, „Co na to powie mój

sąsiad?”, „To nie wypada”, tłumaczą się sami przed

sobą w duchu.

Jak to jest?

Jak to więc jest, że jedni zdobywają nowe

umiejętności, rozwijają się, a inni stoją w miejscu,

albo wręcz cofają się? Jak to jest, że jedni osiągają

coś w życiu, a inni zgoła lądują na samym

dnie? Nie mam tu na myśli tylko sukcesów

finansowych, ale inne, nawet te najdrobniejsze

sukcesy i zwycięstwa, jak zdobycie certyfikatu ze

znajomości języka obcego, jak upragniona podróż

w Alpy, jak nauczenie się gry na gitarze itd. Te

przykłady wydają się być banalne, ale unaoczniają,

że osiągniecie sukcesu w różnych dziedzinach

naszego życia wymaga wykształcenia w sobie

pewnych cech, które są uniwersalne. Mechanizm

osiągnięcia sukcesu wszędzie jest podobny.

Marzenia

spełniają się!

Mechanizm sukcesu

Jaki to mechanizm? Już piszę. Odpowiednie

myślenie, skierowane na rozwiązanie problemów

i żelazna konsekwencja w działaniu. Oczywiście

nie odkryłem Ameryki. Wielu ludzi mówi o tym

w takiej, czy innej formie. Kwestia tylko, żeby

dobrze to zrozumieć.

Chodzenie po górach

Prosty przykład. Marzysz o chodzeniu po

górach. Raz, czy dwa byłeś na jakieś wycieczce,

z której przywiozłeś wspomnienia relaksującej

wędrówki i pięknych widoków. Chciałbyś to

powtórzyć, ale pracujesz i nie masz czasu. Poza tym

samemu ruszać w góry nie jest ani bezpieczne, ani

przyjemne. I tutaj zatrzymajmy się na moment.

Przed nami

piętrzą się same

przeszkody. Nic

nie wskazuje

na

to,

że

zrealizujemy

nasze marzenie

c h o d z e n i a

po

górach.

Większość ludzi odpuszcza sobie w tym momencie,

mówiąc sobie w duchu: „Nic nie da się zrobić!”.

Ale jeśli pomyśli się inaczej, zaraz pojawią się

nowe możliwości. „Skoro nie ma ludzi, z którymi

można byłoby jechać, to trzeba ich sobie poszukać”.

Rozmawiasz z ludźmi z pracy, ze znajomymi i

okazuje się, że niektórzy również podzielają Twoją

pasję. I nagle ni stąd, ni zowąd jest krąg ludzi

chętnych do wyjazdu.

Szansa, która ucieka

Oczywiście później się okazuje, że znakomita

część tych ludzi, tylko o tym wyjeździe lubiła

rozmawiać, a jak przyszło co do czego, to zostały się

może ze dwie osoby, które ostatecznie pojechały...

Te osoby, które zrezygnowały dostały swoją szansę

na realizację własnego pragnienia, ale z niej nie

skorzystały. Wynajdywały szereg przeszkód, które

im uniemożliwia wyjazd: brak odpowiedniego

sprzętu, plecaka, ubioru, brak czasu itd. Ludzie,

by uzasadnić ich brak działania, są w tej mierze

bardzo pomysłowi. Powtarza się ta sytuacja, o

której mówiłem na początku.

Konsekwencja w działaniu

i odpowiednie myślenie

Ale nic, Ty powinieneś być konsekwentny w

działaniu i myśleć, jak pokonać przeszkody.

Wystarczyło parę dni urlopu, trochę konserw

do plecaka, wspólne złożenie się na paliwo

i wypad w góry udał się! Bez względu na

przeszkody.

Wystarczyło być...

Wystarczyło być tylko konsekwentnym,

uparcie dążyć do celu i odpowiednio myśleć,

by się w końcu udało. Wszystkim Czytelnikom

„Millionaire Magazine” życzę konsekwencji

w

działaniu,

wykorzystania

wszelkich

nadarzających się możliwości do zrealizowania

jak najwięcej własnych projektów i marzeń.

Andrzej Graca

www.DamyRade.pl

Najbardziej Optymistyczne Strony w Polsce!

background image

Millionaire Magazine

2/2007

3

Millionaire Magazine

2/2007

3

Własna firma.

Nareszcie. Zawsze wiedziałem, że będę miał

własną firmę, będę swoim szefem, a także szefem

innych. Odkąd pamiętam miałem takie myśli w

głowie. Widziałem siebie w biurze, we własnym

gabinecie otoczony trofeami, dyplomami uznania,

referencjami, podziękowaniami… Też tak miałeś

drogi czytelniku ? Na pewno. Na pewno, jeśli nie

w taki to w inny sposób wizualizowałeś siebie

w swojej własnej firmie jako swój własny szef.

Piękne to obrazki prawda ? Zejdźmy na ziemię.

Porozmawiajmy o realiach i rzeczywistości. Czasem

przykrej, czasami pięknej ale rzeczywistości.

Wszystko zaczyna się od myśli, po których

przychodzą działania. Na pewno nieraz czytałeś o

wizualizacji sukcesu czy swoich pragnień. Widzisz,

to takie proste gdy siedząc wygodnie w fotelu

czy w swoim ulubionym miejscu zamykasz oczy

i marzysz. Widzisz tych wszystkich życzliwych

Ci ludzi, wspaniałe kraje, spełnione wizje i

zrealizowane plany. Po tym wszystkim każdy z nas

zaczyna działać. Wierz mi – KAŻDY. Jeden kupuje

książkę, drugi stwierdza, że chce w życiu robić

coś innego niż obecnie – jeszcze inny po prostu

pisze plan działania i stara się go wykonywać.

I właśnie tutaj się zatrzymamy. Planowanie.

Słyszałeś to na pewno nie raz prawda? „Plan jest

niczym, planowanie jest wszystkim”, „Biznesplan

to podstawa”, „Strategia matką sukcesu” itp.

pięknie brzmiące hasła. Powiem więcej: one

nie tylko dobrze wyglądają i brzmią. One są po

prostu prawdziwe … Nie będę pisał rozpraw

o tym jak budować biznesplan, jak planować i

co planować ani też jaką strategię wybrać i jak

ją do swojego biznesu wdrożyć. Opowiem po

prostu swoją historię. Historię jakich wiele i

dosyć krótką ale mam nadzieję, dla niektórych

przydatną i pouczającą. Historię dla wszystkich

tych, którzy wiedzą, że chcą mieć własny biznes,

widzą możliwości jego rozwoju, widzą jak ich

dziecko rośnie do rangi najlepszej firmy w swojej

branży w kraju ale… zapominają o podstawach.

Podstawy są jak narzędzia. Bez nich nie zbudujesz

solidnego domu, nie założysz kochającej i dającej

siłę rodziny i co najważniejsze: nie dasz rady

przetrwać w biznesie. Nieważne jaką branżę

reprezentujesz. Zauważ, nie mówię tutaj o byciu

liderem w swoim fachu – mówię o przetrwaniu.

Przesadzam ? Może. Ale tak to po latach widzę.

Po prostu.

Pewnego sierpniowego popołudnia, gdy myśl

o własnym biznesie w końcu wypuściła pierwszy

pęd zawiązałem z aktualnym wspólnikiem spółkę.

Prostą, w żaden sposób nie sformalizowaną

umowę pomiędzy dwoma młodymi facetami.

Zero zakładania firmy, wypełniania wniosków,

wizyt w Urzędzie Skarbowym, ZUSie. Prosta

umowa i proste zasady: ja mam dostęp do

taniego towaru, Ty jesteś dobrym handlowcem

i cieszysz się szacunkiem wśród potencjalnych

klientów. Wkładamy coś w ten biznes na start ?

– powiedziałem. Ja mam 593,00zł, a Ty ? Ja też

mam mniej więcej tyle. OK więc – włóżmy tyle i

zacznijmy coś robić wspólnie. Kilka miesięcy pracy

w szarej strefie zaowocowało coraz większymi

obrotami i coraz większą sprzedażą. Pracy było

coraz więcej, należało pakować paczki, adresować

listy, wozić towar, starać się być w 3 miejscach

naraz. Nie robiliśmy tego może z największą

pasją i zaangażowaniem. Nie poświęcaliśmy

temu także każdej minuty swojego czasu. Nie

wyglądało to może za dobrze ale co wtedy było

dla mnie ważne – sprawiało dobre wrażenie.

Możemy znaleźć kilkadziesiąt takich opowieści,

ale zazwyczaj żadna nie daje konkretów. Ja Wam

je dam. Prosty wyliczenia: ok.8-10 miesięcy

początkowo mało wymagającej i absorbującej

ok. 2-3h dziennie pracy dało ok. 25-30 tyś zł

przychodu. Dla jednych mało dla innych kwota

niewyobrażalnie duża. Nieważne. Oczywiście

lwia część pieniędzy byłą zamrożona w towarze,

artykułach potrzebnych nam do codziennej pracy

czy u kontrahentów dłużników – ale taka oto

kwota znalazła się w kieszeni dwóch mężczyzn

praktycznie zaczynających swoją przygodę w

biznesie. Nastąpił kolejny krok. Urząd miasta

organizował przetarg otwarty na wynajem lokali

użytkowych. Szczęście się do nas uśmiechnęło,

bo lokal jaki nam się trafił był w samym

centrum miasta, a do przetargu wystartowało

tylko dwóch przedsiębiorców. Szanse były więc

całkiem niezłe. Zgadnijcie co ? Wygraliśmy !

Jakież to było dla nas szczęście gdy okazało się, że

to właśnie my po licytacji stawki czynszu jesteśmy

zwycięzcami. Wszystko szło jak po maśle, a my

snuliśmy już plany wyglądu sklepu (tak, miał to

być sklep), ekspozycji towaru, strategii sprzedaży i

paru innych. Wspominałem na początku, że przez

kilka miesięcy pracy w szarej strefie zarobiliśmy

pewną kwotę pieniędzy, którą teraz mogliśmy

zainwestować. Nie do końca czystej gotówki

co prawda, ale jakie to miało wtedy znaczenie.

Uda się ! Będzie świetnie, a my spełnimy swoje

marzenia ! Nie udało się. Nie wyszło. Szybko

zakończyłem tę opowieść prawda ? Wiecie, że to

jeszcze nie koniec ale widzicie, że wylałem kubeł

zimnej wody na kolejną piękną historię młodego

biznesmena, który od złotówki doszedł do wielkiej

fortuny. Dlaczego ? Bo czasem to właśnie kubeł

zimnej wody czy kolokwialnie mówiąc siekiera w

plecy uzmysławia to co najważniejsze.

Wróćmy do naszego przetargu. Wiecie jak

zazwyczaj wygląda przetarg na wynajem wolnych

lokali użytkowych organizowany przez Urząd

Miasta ? Trzeba złożyć podstawowe papiery

firmowe: NIP, Regon, Wpis do ewidencji

działalności

gospodarczej,

ewentualnie

KRS itp. Osoba fizyczna nie ma możliwości

uczestniczenia w przetargu. Tylko firmy. Co

więc zrobiliśmy ? Założyliśmy firmę. Szybkie

wypełnienie dokumentów w Urzędzie Miasta,

deklaracje podatkowe w Urzędzie Skarbowym

itp. Wszystko pięknie i ładnie. W pełni legalna

i udokumentowana działalność poszła w ruch.

Przetarg, jak wspomniałem wygraliśmy. Pozostało

skompletować dokumenty, podpisać Umowę

i zacząć remont. I tutaj zaczęły się problemy.

Pamiętacie jak wspominałem o planowaniu ? Nie

chodzi tu o samą strategię sprzedaży, obsługi klienta

czy płatności itp. Chodzi o zwykłe zaplanowanie

harmonogramu prac remontowych. Nie

zrobiliśmy tego. Efekt ? Remont trwał 6 miesięcy.

Nie zagłębiając się za bardzo w szczegóły powiem

jedynie, że bez planu to i tak dobrze, że większość

prac zostało ukończonych w tak „krótkim” czasie.

Przejdźmy dalej. Zorganizowanie naszej pracy,

dostaw, płatności, obsługa klienta, strategie

sprzedaży. Byliśmy mądrzy, bo entuzjastycznie

background image

Millionaire Magazine

2/2007

3

Millionaire Magazine

2/2007

37

nastawieni. Entuzjazm jednak bez planowania

i realnego podejścia do sprawy jest zabójczy

– wierzcie mi. Oczywiście możemy powiedzieć,

że bez niego całkiem inaczej się pracuje, bez

entuzjazmu możemy nie być tak zdeterminowani

do działania itp. ale mimo to podtrzymuje wyżej

postawioną tezę. Nie samym entuzjazmem w

świecie biznesu się żyje. Wróćmy do podstaw. Nie

zaplanowaliśmy jak będzie wyglądała sprzedaż, nie

przeprowadziliśmy segmentacji towarów i rynku.

Nie zorganizowaliśmy odpowiednio praktycznie

większości podstawowych elementów. Zarówno

dostaw, jak i samej sprzedaży. Zarówno obsługi

płatności, jak i chociażby marketingu, nie mówiąc

już o chociażby minimalnym badaniu rynku czy

wybraniu odpowiedniej strategii. Wszystko to

mieliśmy w głowach lub wynikało z tzw. działań

partyzanckich. Znaliśmy swój rynek, ale nie

zorganizowaliśmy ani nie zaplanowaliśmy wielu

spraw. To ogromny błąd. Dzisiaj już wiem, że

zapłaciliśmy za to wszystko cenę. Cenę w postaci

zamknięcia sklepu w dotychczasowej formie.

Pamiętacie jak wspominałem, że dopiero przy

przetargu założyliśmy firmę ? Owszem – tak było.

Od tego momentu zamiast poważniej podejść

do sprawy i zorganizować się o wiele bardziej

weszliśmy w wir opłat, pism, faktur, zobowiązań,

czasem długów, kilkukrotnie nerwów... Dlaczego

? Bo nie planowaliśmy, nie przewidywaliśmy, nie

zapisywaliśmy. Oczywiście ktoś może rzec: „ale

głupki, przecież to normalne, że powinno się dbać

o podstawy i dotrzymywać terminów, planować

i realizować”... Tak sądzicie ? Sprawdźcie badania

na ten temat. Praktycznie ponad 80% firm

(szczególnie tych działających w internecie) nie

wykonuje podstawowych czynności takich jak

właśnie planowanie, wybór strategii działania na

rynku czy harmonogramu konkretnych prac do

wykonania. Większość przedsiębiorców skacze

ze strategii na strategię, nie opracowuje planu

biznesu, nie ma harmonogramu prac. I choć

tak naprawdę większość z nich wcale nie musi

upaść, ba – nawet czasem radzą sobie świetnie

zarabiając niezłe pieniądze – prawda jest taka,

że może ich spotkać dokładnie to samo co nas.

Dokończę historię sklepu. Tak naprawdę dopiero

w trakcie wykonywania podstawowych czynności

w firmie zaczęliśmy dostrzegać jak ważne są

wyżej wymienione elementy. Sprzedaż nie szła

jak dawniej, pewne kanały dystrybucji padały,

bo nie przywiązywaliśmy do nich większej uwagi

(przecież mieliśmy sklep ! uda się !), a tu trzeba

płacić czynsz (centrum miasta), rachunki za

komórkowe telefony firmowe (oczywiście nie

omieszkaliśmy wziąć nowych telefonów „na

firmę”), telefon stacjonarny, internet, media,

reklama, księgowa, podatki... wymieniać dalej ? Nie

trzeba. Na pewno chwytacie ideę. Nie ogarnęliśmy

tego wszystkiego tak jak powinniśmy, tak jak

mogliśmy. Nie planowaliśmy, nie obmyślaliśmy

strategii, nie przygotowaliśmy się na wiele spraw.

Ktoś znowu powie: „Ale bzdura, kolejny partacz,

ja tak nie zrobię ! Mi się uda !”. Naprawdę szczerze

i z całego serca tego właśnie Wam życzę. Ale

planujcie i organizujcie. Nie tylko Wasze firmy.

Tak naprawdę chodzi o nas samych. Problem

bowiem i co najważniejsze – jego rozwiązanie – są

ukryte w naszych głowach i czynach. To wychodzi.

Czasem później, czasem wcześniej, ale wychodzi.

Podejście do biznesu jest dla mnie równoznaczne

z podejściem do siebie. Jeśli nie potraficie zmienić

dawnych nawyków, nie chcecie walczyć z własnymi

wadami, nie możecie zrealizować własnych wizji

czy po prostu doskonalić się każdego dnia – to

wyjdzie to także w Waszych biznesach w taki czy

inny sposób. Dostrzegam to dopiero teraz, siedząc

w nowym biurze (wcale nie w centrum miasta),

z nową wiedzą jaką posiadam i całkowicie

zmienionym podejściem do prowadzenia firmy.

Z praktyką „przegranego”. Robert Kyiosaki w swej

sławetnej książce napisał swego czasu: „człowiek

bogaty zanim doszedł do fortuny, zbankrutował

parę razy”. Czym różni się ten człowiek od innego

przedsiębiorcy, który po porażce myśli, że lepiej iść

do normalnej pracy i nie męczyć się w ten sposób

? Ten pierwszy wyciąga wnioski ze swoich błędów

i je poprawia stawiając nowy dom, na solidnych

fundamentach. Znajoma pani senator, a niegdyś

prezes dużej spółki na naszym rynku powiedziała

mi pewnego dnia: „Jurek, spróbuj ogarnąć

wszystkich użytkowników domu gdy ten stoi na

dachu”. I to w tym wszystkim chodzi – o podstawy.

Powiedziała też: „Spróbuj odwrócić ten dom tak

by stanął na solidnych fundamentach jednak tak

aby żadnemu z domowników nic się nie stało”.

Dlatego też postanowiliśmy zamknąć nasz sklep,

zmienić podejście, doskonalić się każdego dnia,

czytać, realizować plany, reagować na zmiany,

myśleć inaczej... po to tylko, aby dom stał na

owym silnym fundamencie tak jak stać powinien.

Wracając do naszego „bogatego człowieka” z

książek Roberta Kyiosakiego. Wiecie jeszcze

czym różni się on od większości partyzanckich

przedsiębiorców ? Po prostu planuje. Wierzcie mi

– planuje, ma strategię i konsekwentnie realizuje

punkty z harmonogramu wyznaczonych prac.

Nie wierzycie ? Zapytajcie znajomego bogacza.

Nie znacie takowego ? To wstańcie i poznajcie. To

nie takie trudne jak się wydaje. Powodzenia !

Jerzy Nowak

j.nowak@millionaire.pl

background image

Millionaire Magazine

2/2007

3

Millionaire Magazine

2/2007

3

Mieszkaniezadarmo

i

milion

nakoncie.

W

dzisiejszym świecie prawie z każdej

strony jesteśmy bombardowani

reklamami o pożyczkach i kredytach.

Czy to w TV czy w Internecie wszyscy chcą nas

przekonać niską ratą, prostymi zasadami, szybką

pożyczką.

Rozumiem, że niektórym biedniejszym

rodzinom może brakować pieniędzy na bieżące

potrzeby i czasem korzystają z tych pożyczek,

tłumaczą to sobie tym, że raty są niskie. A przecież

można inaczej. Wystarczy rozpoznać w kilka

sekund czy to jest opłacalne.

Ja przy wszelkiego rodzaju pożyczkach czytam

tylko 1 zdanie. Ty też powinieneś. Interesuje nas

tylko takie zdanie: RRSO – Roczna Rzeczywista

Stopa Oprocentowania wynosi – i tutaj jest liczba

określająca % o ile więcej będziemy musieli oddać

po roku. Jeśli takiej informacji nie ma to domagaj się

jej, gdyż pożyczkodawca jest do tego zobligowany

zgodnie z ustawą o kredycie konsumenckim z

dnia 20 lipca 2001 roku. Tutaj mała dygresja,

spójrz na reklamy Providenta (chyba najdroższy

pożyczkodawca w kraju) i poszukaj tego zapisu

– ja go nie uświadczyłem. Jednak na ich stronie

jest kalkulator pożyczkowy, w którym wyliczyłem

RRSO dla pożyczki rocznej i kwoty 1000 zł (z

obsługą domową) wynosi 71,43 % - czyli po roku

musisz oddać 714 zł więcej przy pożyczce 1000

zł - zgroza! I pomyśleć, że są ludzie którzy w ten

sposób pożyczają pieniądze a wystarczyłoby się

trochę zastanowić, jakie ogromne to są koszta.

W większości tzw. pożyczek „ekspresowych” ta

stopa jest w granicach 20-25%.

Pomyśl, jeśli pożyczasz 3000 zł na 20%, rocznie

płatne w 36 ratach, to rata miesięczna wyniesie

111,5 zł co daje do spłaty 111,5*36 = 4014 zł czyli

1014 zł więcej niż pożyczałeś!

Czyli 1/3 wartości pożyczki powierzyłeś

bankowi. Po co tracić pieniądze? A czy nie można

by najpierw przeanalizować czy jest to nam

niezbędne do życia – przeważnie nie jest, gdyż

większość takich pożyczek idzie na „luksusy”

typu nowy sprzęt RTV, wycieczka. Chociaż jest to

mała skala pożyczki i krótki jej czas to widać jak

„wysysa” z nas pieniądze.

Wg mnie jedyny sensowny powód brania kredytu

to nieruchomości, gdyż są to najtańsze pieniądze

na rynku. Kredyty hipoteczne oprocentowane

są w granicach 6% rocznie czyli znacznie mniej

niż kredyt konsumpcyjny – pozatym można na

nim zarobić w pewnych okolicznościach. Oto

przykład.

Przypuśćmy, że pochodzisz z niewielkiego miasta

i posiadasz zdolność kredytową na kwotę 150000 zł

oraz 10000 zł gotówki. Za taką kwotę będzie ciebie

stać, aby kupić 2 pokojowe mieszkanie na rynku

wtórnym. Jeśli stać ciebie, aby spłacić taki kredyt

w 15 lat to rata miesięczna przy oprocentowaniu

6% wynosiłaby 1266 zł/mies. A przy 30 latach

spłaty rata wyniesie 900 zł/mies.

Moja propozycja jest taka – skoro stać ciebie na

wydatek 1266 zł/mies to lepiej jest i tak wybrać

kredyt na 30 lat a różnicę zainwestować np. w

fundusz akcji wpłacając co miesiąc po 1266-900=

366 zł. Zakładając stopę zwrotu na poziomie 12%

rocznie (średni zysk z giełdy – opisywałem to w

poprzednim artykule) te 366 zł miesięcznie przez

30 lat da 1279156 zł co po odjęciu podatku da na

czysto 1023325 zł.

Dzięki tej metodzie po 30 latach masz spłacony

kredyt na mieszkanie oraz około miliona zł na

koncie.

Krzysztof Rutkowski

k.rutkowski@millionaire.pl

background image

Millionaire Magazine

2/2007

1

„CEL= marzenia”

Człowiek bez marzeń to człowiek martwy. Jeśli

nie w przenośni to na pewno to się stanie… bo

jakiż jest jego cel, sens istnienia, sens bycia, czego

oczekuje od życia, jakim człowiekiem chce być...

na co mu dar życia i istnienia?? Człowiek, który

nie ma swoich celów, nie ma swojej mety nie

wie dokąd zmierza. Nie posiada swojej utartej

drogi, którą chce iść, a czy trzeba dużo aby to

osiągnąć?? Wystarczy tylko chcieć, mieć przed

oczami „swój” cel i konsekwentnie iść do swojej

mety. Można też czekać na „6” w TOTKA, ale

chyba nie warto bo według statystyk 3 razy

szybciej trafi nas piorun. Oczywiście zdarzają

się przypadki, że ktoś trafi czasami „szóstkę” no

właśnie to „czasami”. Jeżeli Czytelniku jesteś już

znudzony tym „czasami” i potrzebujesz zmiany,

to ten artykuł jest dla Ciebie. Mowa o „Fabryce

marzeń” Piotra Misiurka.

Piotr Misiurek urodził się 9

października w 1986 i mieszka w

Puławach nad Wisłą. Pochodzi z

wielodzietnej rodziny, jak mówi

o rodzicach „robili całe życie to

co do nich należało…czyli praca

za pieniądze. No, a teraz nie mają

z tego nic, co nie przeszkadza im radzić, abym

szedł tą samą drogą co oni.”

T.S. Czy jako dziecko miałeś jakieś

marzenia?? Jeśli tak, to jakie one były??

P.M. Jako dziecko miałem dwa marzenia, byłem

w nich albo piłkarzem Legii Warszawa, którą

wynosiłem na tron światowej piłki nożnej albo

prezesem firmy internetowej. Z pierwszego już

raczej nic już nie wyjdzie, bo powinienem właśnie

być sprzedawany do CSKA Moskwa za 4 mln euro,

a tymczasem od kilku miesięcy nie miałem piłki

przy nodze, tak naprawdę to nigdy nie umiałem się

z nią dogadać i byłem słabym graczem (śmiech).

Co do drugiego marzenia, to kto wie...
T.S. To skąd ten pomysł, jak na to wpadłeś,

fabryka marzeń??

Obecnie swoją przyszłość wiąże z serwisem

http://www.fabryka-marzen.pl

-portalem dla

ludzi, którzy chcą realizować swoje marzenia i żyć

swoim własnym życiem według własnego planu.

Jak na to wpadłem? Prawdę powiedziawszy, to

wcześniej miałem wizję serwisu społecznego o,

że tak się wyrażę, hedonistycznym nastawianiu.

Ale moje myślenie ewoluowało w coraz bardziej

pozytywne obszary i stwierdziłem, że niema sensu

zarabiać na ludzkiej słabości, tylko lepiej zrobić to

rozwijając w ludziach ich pasje i dobre strony.
T.S. A jak to się wszystko zaczęło,

skąd pomysł, ktoś Ci pomagał w tym

przedsięwzięciu??

Pomysł ten powstał w głowie i w tym

momencie wszechświat uśmiechnął się do mnie

szeroką gębą - moja szefowa z ONET.PL, dla

którego od jakiegoś czasu piszę artykuły na tematy

związane z tworzeniem stron internetowych,

zaproponowała mi, żebym stworzył jakiś serwis i

opisał dla nich jego pozycjonowanie. To było to,

jeden z tych momentów, kiedy czujesz, że wszystko

zmierza do tego, żeby Ci pomóc.
T.S. Czy Twój serwis jest już w pełni przez

Ciebie wymarzony, czy o takim serwisie

marzyłeś?

Jego kształt jest dla mnie daleki od moich

obecnych oczekiwań i cały czas wprowadzam w nim

zmiany. Oprócz Fabryki Marzeń mam kilka innych

background image

Millionaire Magazine

2/2007

2

Millionaire Magazine

2/2007

3

pomysłów na serwisy internetowe, które zrealizuje w

międzyczasie prowadzenia zmian w fabryce.
T.S. Dlaczego działasz w Internecie??

Bo to chyba jedna z najłatwiejszych metod

tworzenia pasywnych dochodów - po pewnym

czasie, nakładzie pracy i pieniędzy możesz sobie

spać, a Twoje strony w tym czasie zarabiają dla

Ciebie.
T.S. A czy to co robisz sprawia Ci

przyjemność i satysfakcje??

Oczywiście, uważam, że wszystko co robimy

należy robić z pasją. To coś co robię i co bardzo

lubię robić. A umie to robić być może dlatego, że

mój pierwszy komputer był przestarzały i nie szło

na nim grać w najnowsze gierki. Skoro nie mogłem

specjalnie grać, to zająłem się programowaniem.

Prawdę mówiąc nigdy nie widziałem siebie jako

trybik w wielkiej machinie systemu. Pewnie

dlatego moje dwa pobyty na wyższych uczelniach

zakończyłem przedwcześnie - pierwszy po

pierwszym semestrze, drugi po 3 miesiącach.
T.S. To co było kluczowym momentem w

Twoim życiu, dlaczego podjąłeś takie, a nie

inne decyzje??

. Kluczowym okresem mojego życia była jesień

2006 roku, w tym okresie zacząłem zmieniać swój

światopogląd, kształtować swoje myśli i emocje.

W tym okresie bardzo dużo dały mi lektury dzieł

Nietzschego i zauważeniu czegoś takiego jak NLP.

Zacząłem zauważać jak ludzie, w tym ja sam

komplikują sobie życie, jak to są ekspertami w

każdej dziedzinie życia, a tymczasem ich własne

życie jest do dupy, jak to nie są w stanie rozróżnić

własnych myśli i ocen, od tych podanych im

przez innych. Nagle zauważyłem wszechobecną

ucieczkę przed wolnością i odpowiedzialnością,

w której, co mnie przeraziło, sam brałem czynny

udział. Postanowiłem zawrócić. Od tej pory na

swej drodze napotykam coraz więcej momentów,

w których wszechświat robi wszystko po mojej

myśli, takie niby zbiegi okoliczności, dzięki

którym wszystko idzie do przodu.
T.S. Co Cię inspirowało?? Miałeś jakiś

mentorów, ludzi, którzy w tym wszystkim

Ci pomagali??

Jak już wspomniałem bardzo dużo dały mi

lektury dzieł Nietzschego, następnie kontakt,

poprzez internet, z NLP, co pozwoliło mi na

kształtowanie własnych myśli, stopniowe

pozbywanie się ograniczeń. Naczytałem się

naprawdę dużo rzeczy o działaniu umysłu,

emocji i uczuć. Bardzo dużo zawdzięczam

też książką Roberta Kiyosakiego. Do tego na

pewno moja rodzina i znajomi - w wielu z nich

znalazłem pozytywne cechy, które podglądałem i

kształtowałem u siebie, a część z nich była i jest

dla mnie antywzorem – drogowskazem, którędy

mam nie iść, jak się nie zachowywać. Pozdrawiam

ich wszystkich.
T.S.Czy możesz powiedzieć coś więcej na

temat NLP??

Tak mogę! To jest coś wymyślone w Ameryce

jakiś czas temu, a teraz się robi na tym duże

pieniądze na całym świecie. Zawsze mam

problemy ze zdefiniowaniem tego, co to jest

ale spróbuję - tą są techniki, które pozwalają

Ci wpływać na stany emocjonalne, myśli czy

zachowania własne, jak i innych ludzi. Robisz

to poprzez odpowiednie dobieranie wrażeń

zmysłowych czy używanie odpowiedniego języka.

Ja o NLP usłyszałem na jednej z imprez jakiś

rok temu, zacząłem szperać w internecie na ten

temat. Brzmiało dla mnie trochę logicznie, więc

sprawdziłem na sobie jedną z technik (kotwiczenie)

– zobaczyłem, że działa to, zacząłem się w to

bawić - trochę poczytuje sobie o tym w internecie,

trochę w książkach, trochę praktyki, ale nie brałem

osobiście udziału w żadnym szkoleniu.
T.S. Co tak naprawdę jest głównym celem

fabryki- marzeń??

Zarobienie setek milionów dolarów. Aby było to

możliwe, Fabryka Marzeń ma za zadanie stworzyć

jak najliczniejszą społeczność ludzi, którzy mają

odwagę marzyć, potrafią te marzenia formułować

i dążą do ich realizacji. Ludzi, którzy są gotowi na

zmiany w swoim życiu, swój osobisty rozwój, którzy

chcą prawdziwego życia w szczęściu zamiast iluzji

z ekranów telewizorów, butelek wódki czy

pudełka leków psychotropowych. Liczę, że uda

się nam stworzyć jak największą armię zarażaczy

szczęściem, tak że stanie się ono w naszym kraju i

szerzej na całym globie, plagą nie do pokonania.
T.S. Czy chcesz być nazywany przez

społeczeństwo i kojarzony przez nich

jako człowiek marzenie?? Tak to właśnie on

mi pomógł osiągnąć sukces!!

Raczej nie koniecznie. Ja Ci tylko pokazuje,

przypominam że masz marzenia i masz

możliwość ich realizacji. Ale ta możliwość

istnieje też beze mnie - możesz spełniać swoje

marzenia, nie korzystając z Fabryki, a możesz

też wiedzieć o jej istnieniu, a tego nie robić.

Ważne jest, żeby ludzi uzyskali świadomość, że

mogą wszystko i wszystko zawdzięczają tylko

sobie i swoim wyborom.
T.S. Dziękuje bardzo za rozmowę

Dziękuje

Warto marzyć, bo jak powiedział Robert

Kiyosaki:

„Człowiek potrafiący marzyć jest o wiele

potężniejszy od człowieka, który ma ogromną

wiedzę w danym temacie, jest świetnym

specjalistą- ponieważ wiedza, nawet najgłębsza

na dany temat, jest ograniczona i przewidywalna,

a marzenia są nieograniczone”

Na marzenia trzeba uważać, bo są w naszej głowie,

jeśli się chce, to na pewno można wystarczy mieć

tylko siłę swoich przekonań, a myśli są twórcze

i sprawcze, wiec uważajmy o czym marzymy, bo

mogą się spełnić. Pomoże nam w tym „Fabryka

Marzeń” Piotra Misiurka.

Tomasz Sychowski

t.sychowski@millionaire.pl

background image

Millionaire Magazine

2/2007



„Jednostajny jest rodzaj ludzki. Większość

przepracowuje przeważną część czasu by żyć,

a ta odrobina wolności, która im pozostaje,

niepokoi ich tak, że używają wszystkich

środków, żeby się jej pozbyć.” J.W.Goethe

Jest to przykra prawda. W dodatku wynoszona

z domu, w ramach wychowania i oczywiście z

dobrego serca. W podstawowym aspekcie brzmi

mniej więcej tak:

Ucz się, potem pójdziesz na studia, a potem

znajdziesz dobrze płatną pracę i będziesz

ustawiona/y w życiu.

Pytam tylko czy na pewno ustawionym?

Opowiem Ci jeden z typowych wariantów takiej

kariery - możesz go modyfikować, dodając

poboczne wątki. Tym niemniej główny schemat

będzie zbliżony do opisanego poniżej. Ale po

kolei.

Uczysz się i jak masz szczęście faktycznie dostajesz

się na studia, jak nie to zapisujesz się gdziekolwiek

byle studiować. Przeważnie zresztą idziesz nie na

ten kierunek, na który chcesz, ale na ten który

według Twoich doradców (np. rodziców) da Ci

lepszą pracę (czytaj: lepiej płatną) w przyszłości.

Na studiach bardzo szybko uczysz się, że wolność

myśli naukowej to przeżytek. I nawet jak masz

błyskotliwą ideę, to w 90% przypadków trafiasz na

wykładowcę, który zamiast Ci pomóc się rozwijać

naukowo, usadzi Cię za awangardowe pomysły.

Siedzisz więc jak biedny żuczek i czekasz, aż te

studia skończysz. W końcu masz dostać super

pracę. A to tylko 5 lat.

Kończysz je i zaczynasz szukać pracy. A tu

kolejny „zonk”. Praca jest, ale na tak niekorzystnych

dla Ciebie warunkach, że czujesz się oszukany.

Miałeś przecież zarabiać po kilka tysięcy złotych,

a tu na poczatek 900 zł netto? Darmowe praktyki

i staż? Przecież musisz za coś żyć. Zaczynasz

nerwowo rozglądać się za innymi alternatywami,

może praca za granicą, a może kumpel coś załatwi,

a może w firmie wujka zatrudnią Cię dorywczo.

Jeśli tak, to i tak masz szczęście. Przeważnie

ETATOWE OSZUSTWO

bowiem zaliczasz kilkanaście nieprzyjemnych

rozmów kwalifikacyjnych, z których niewiele

wynika i dostajesz propozycje pracy na marnych

warunkach, ale za to z ogromnymi perspektywami

awansu za rok może dwa, potem premii, podwyżek

i innych możliwości rozwoju. Teoretycznie nie jest

źle.

Ale praktycznie, wpadasz w sieć zespołowych

intryg i szybko poznajesz panujące na rynku pracy

zasady. Jak mówisz kolegom o tym, że dostaniesz

podwyżkę ludzie zaczynają Ci się śmiać prosto w

twarz. Zupełnie nie rozumiesz czemu. Po kilku

latach też się z tego śmiejesz...

Rozczarowanie szybko przychodzi. Nie

awansowałeś, zarabiasz mniej więcej tyle samo,

a pracy przybywa. Coraz dłużej pracujesz, Twoją

rodziną stają się koledzy i koleżanki z pracy

i z nimi spędzasz najwięcej czasu. W domu

przeważnie jesteś zbyt zmęczony by zajmować się

czymś konstruktywnym. Wieczorem wolisz pójść

na miasto, by się zrelaksować.

Po pięciu kolejnych latach już wsiąkłeś w system.

Starasz się wytrwać w pracy, bo w międzyczasie

wziąłeś kredyt i jeszcze przez jakiś czas będziesz

go spłacać. Dramatycznie się robi jak wziąłeś

kredyt mieszkaniowy przy swoich zarobkach.

Rezultat - 10 lat spędzonych bez zastanowienia.

Pracowałeś ciężko - i na studiach i na etacie - ale nie

mądrze. Nie budowałeś swojej przyszłości. Zrobiłeś

jednak wszystko, by stać się wykwalifikowanym

pracownikiem, dzięki któremu jakiś pracodawca

się wzbogaci. I udało Ci się. Gratulacje.

A co można było zrobić inaczej?
Przede wszystkim zaplanować swoje życie. Tak

niewiele osób planuje swoje życie. Tak niewielu

ludzi zastanawia do czego faktycznie dąży.

Przykład - proszę bardzo. Kilka dni

temu spotkałam się z kolegą, z którym

razem pracowaliśmy. Właśnie złożył

wymówienie, bo bank po 8 latach pracy

etatowej na stanowisku kierowniczym,

jak zweryfikował jego zdolność kredytową

powiedział, że może mu udzielić 80 tysięcy

kredytu. A on potrzebuje 280 tysięcy. Szef

oczywiście propozycje podwyżki wyśmiał.

Wyjaśnienie - gdyby ten chłopak 8 lat

temu zastanowił się, że chce mieć dom,

wcześniej zaczął by gromadzić na ten

cel kapitał, inaczej planowałby swoje

wydatki, być może wcześniej zaczął by

szukać innej pracy, albo założył własną

działalność gospodarczą, a może zaczął

by lokować oszczędności na funduszach

inwestycyjnych.

Strategiczne planowanie życia (czy to w aspekcie

rodzinnym, zawodowym czy edukacyjnym) było i

jest koniecznością. To umiejętności, których nikt

nas nie uczy. Tego musimy nauczyć się sami - im

wcześniej tym lepiej.

Aneta Styńska

www.ebiznes.stynska.info


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Millionaire Magazine 10
Millionaire Magazine 04
LotR The Hall of Fire Magazine 02
Millionaire Magazine 01
Millionaire Magazine 06
Millionaire Magazine 08
Millionaire Magazine 05
Millionaire Magazine 10
Millionaire Magazine 04
Nora Roberts Celebrity Magazine 02 Second Nature
Asimov s Science Fiction Magazine 02 2002(1)
Millionaire Magazine 08
Millionaire Magazine 01
Italia Magazine 2014 02 UK

więcej podobnych podstron