nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
1
nr 5/2008
Fotografia i Grafika
magazine
www.millionaire.pl
NOWY
DZIAŁ!
Imperium Rozrywki
Rodzinnej Walta Disneya
czyli jak powstała Myszka Miki Cz.1
Wyjechać czy zostać?
Praca za granicą nie jest ani dobra ani zła
Młody przedsiębiorczy człowiek
- Kamil „Cebula” Cebulski
Hipnotyzer przedsiębiorczości
Michał Jankowiak
WYWIAD
WYWIAD
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
2
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
3
Perspektywy naszej gazety zaczynają się poszerzać,
gdyż nasza redakcja nawiązuje ciekawe kontakty
z różnymi organizacjami, stajemy się partnerami
w wielu przedsięwzięciach, czego przykładem może
być Arena Biznesu w Krakowie. Staramy się, by
Millionaire Magazine
ukazywał się płynnie w równych
odstępach czasu, czyli co miesiąc. Staramy się
realizować wszelkie założenia, które towarzyszyły
tworzeniu tego magazynu. Wraz z nowymi numerami
Millionaire Magazine ukazują się nowe działy, tak
będzie i tym razem.
W tym numerze pojawi się po raz pierwszy rubryka
pt. „Młodzi zdolni”, w której będziemy prezentować
młodych ludzi, którzy są przedsiębiorczy, posiadają
talent itp. Jeśli ty chcesz się pochwalić swoimi
osiągnięciami, to zapraszam do kontaktu ze mną.
W aktualnym numerze znajdziemy także: wywiad
z Kamilem Cebulskim i Michałem Jankowiakiem,
artykuł z cyklu: „Jak zmienić stres w relaksującą
energię 7 prostych kroków…” , sylwetki ludzi
sukcesu, a także wiele innych ciekawych rzeczy!
Mam nadzieję, że wszystko to, co robimy w redakcji
magazynu, okaże się dla was pożyteczne.
Zapraszam do lektury!
Adrian Florek
Od Redakcji
Małymi kroczkami Millionaire Magazine nabiera
profesjonalizmu, do pracy w redakcji zgłaszają się
ludzie, którzy pragną podzielić się z innymi ludźmi
swoją wiedzą. W ostatnim czasie udało mi się
nawiązać współpracę ze studiem graficznym, które
wykona nowy design Millionaire Magazine dla wersji
PDF. Liczba czytelników rośnie, a co najważniejsze
- zadowolonych czytelników!
Nasza redakcja
MAGDALENA CYRCZAK
PRofEsjoNALNE PRojEKtowANiE GRAfiCZNE
wEbDEsiGN, PoLiGRAfiA, iDENtYfiKCjA wiZ-
uALNA
Redaktor Naczelny
Adrian Florek
a.florek@millionaire.pl
Redakcja
Łukasz Nowak
l.nowak@millionaire.pl
Daniel Janik
daniel.janik@interia.pl
Grażyna Dobromilska
madgraf@madgraf.eu
Jolanta Gajda
kontakt@superkid.pl
Grzegorz Jeżewski
achtungjez@poczta.fm
Marek Jacenko
Marek.Jacenko@relaksacja.pl
Magdalena Bienia
magdalena.bienia@oriflame.biz
Adrian Florek
a.florek@millionaire.pl
Daniel Rydel
danielrydel@win-win.pl
Jola Gajda
kontakt@superkid.pl
Michał Bielecki
mica007@vp.pl
Paweł Sygnowski
p.sygnowski@list.pl
Tomasz Rezner
t.rezner@millionaire.pl
Jagoda Karolina Wójcik
Projekt graficzny, okładka i skład
Magdalena Cyrczak
magda@cyrczak.com; www.cyrczak.com
Nazwiska wygranych:
Łukasz Walczyński,
Maciej Romański,
Rafał Krajewski
Gratulujemy!
Wyniki konkursu
Projektowanie graficzne i skład
materiałów reklamowych i informacyjnych
- wizytówek, papieru firmowego, plakatów, ulotek, teczek, katalogów, reklam etc,
Profesjonalne opracowywanie elementów graficznych
Identyfikacji Wizualnej firmy
(Corporate Identity):
logo, kolory firmowe, oraz zasady ich wykorzystywania w celach marketingowych
Projektowanie graficzne
serwisów www
, banerów, buttonów, mailingów
PROFESJONALNE PROJEKTOWANIE GRAFICZNE
www.cyrczak.com
Serdecznie zapraszam do współpracy!
www.cyrczak.com
Prenumerata
Millionaire Magazine to e-gazeta rozpowszechniana
drogą elektroniczną za pomocą poczty e-mail.
Zapisując się na prenumeratę zyskujesz to, że
każdy numer z momentem ukazania się trafia
od razu do Ciebie. Aby zostać prenumeratorem,
wystarczy zapisać się na listę, podając imię,
nazwisko i oczywiście adres e-mail.
Ponadto za zapisanie się dostaniesz:
Nagranie z wystąpieniem Kamila Cebulskiego
“Jak zmiana światopoglądu doprowadziła do
sukcesu” z konferencji Myśleć Jak Milionerzy.
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
1
nr 5/2008
TEMA
T
MIESIĄCA!
Temat
numeru
Jakiś tytuł drugi dłuższy
Jakiś tytuł pierwszy
magazine
www.millionaire.pl
podtytuł do tematu numeru
magda@cyrczak.com
KONKURS
Spis treści
4
Wyjechać czy zostać?
Daniel Janik
6
Fotografia i Grafika...
Grażyna Dobromilska
8
Moi przyjaciele 2008
.
Kasia Dobromilska
10
Biznes w młodym wieku a rodzice
.
Grzegorz Jeżewski
11
Imperium Rodzinnej Rozrywki
Walta Disneya
.
Łukasz Nowak
12
Przestań umieć
.
Daniel Rydel
13
Jak zmienić stres w relaksujcą energię?
Marek Jacenko
14
DOCHÓD Z PASJI – CZY TO MOŻLIWE?
Wywiad z Sebastianem Schabowskim
.
Jola Gajda
18
Kontakty a Twoje życie
.
Magdalena Bienia
20
Dowcipy
.
Adrian Florek
22
Jak kontrola stresu przekłada się
na zarobki i jakość życia
.
Marek Jacenko
24
Jakość życia - część 2
.
Tomasz Rezner
26
Podstawy szybkiego czytania - cześć 1
.
Paweł Sygnowski
28
Młody przedsiębiorczy człowiek
- Kamil „Cebula” Cebulski
.
Jagoda Karolina Wójcik
30
Michał Jankowiak - hipnotyzer
przedsiębiorczości
.
Jagoda Karolina Wójcik
31
Roman Karkosik
.
Michał Bielecki
32
Jak kobieta przedsiębiorcza
może wspierać rozwój dziecka
.
Grażyna Dobromilska
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
4
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
5
Wiem, że w Polsce jest trudniej niż na Zachodzie,
że jest mnóstwo bzdurnych przepisów, które
utrudniają życie, prowadzenie firmy itd. Wiem, że
nie jest to wszystko tak poukładane, jak chociażby
w Niemczech czy Holandii. Wiem również, że tam
za najprostszą pracę otrzymujemy wynagrodzenie,
które pozwala nam na prowadzenie w miarę
normalnego życia. Tam za pracę na podobnym lub
nawet niższym stanowisku otrzymamy kilkakrotnie
więcej niż w Polsce. To są fakty i żadne argumenty
nie mają szans z nimi! Więc na tym mógłbym już
w gruncie rzeczy zakończyć...
A może jednak? A może jest druga strona medalu?
Że wspomnę tylko o rozstaniu z rodziną (młodszym
w tym wypadku jest trochę łatwiej) czy robieniu
czegoś, na co nie mamy ochoty, tylko dlatego,
że płacą więcej...
Oczywiście, że tam mają lepiej, ale to wszystko
też nie jest takie piękne. Zwykła praca pozwala im
prowadzić w miarę normalne życie, ale zwróćmy
także uwagę na to, że większość żyje na kredyt.
Pamiętam jak byłem 3 lata temu w Holandii i
rozmawiałem z młodym Holendrem (Marco) o tym,
jak tam się żyje. On już nie był taki entuzjastyczny
jak my, wierzący w to, że wszędzie jest super, a tylko
u nas kiepsko. To on zwrócił mi uwagę na to, że tam
też wcale nie jest tak cudownie, jak nam się wydaje.
Jak to mówią: wszędzie lepiej, gdzie nas nie ma...
Opowiadał, że większość studiuje tam na kredyt
(on sam miał chyba 30000 euro do spłacenia),
kończąc studia i podejmują pracę też żyją na kredyt
– mieszkania, samochody, wszystko fajnie, ale na
kredyt...
Jak pisałem na początku, nie wyjazd jest zły,
tylko powód, dla którego wyjeżdżamy. Student
wyjeżdżający na wakacje, by mieć za co studiować;
ktoś, kto kocha poznawać nowe kraje i ich kultury;
ktoś, komu zależy na nauczeniu się perfekcyjnie
obcego języka; człowiek przedsiębiorczy,
z pomysłem, który jedzie uzbierać na własny
biznes...
Oczywiście nie neguję innych powodów, każdy
decyduje za siebie i ważne, by to on sam czuł się
dobrze w wybranej przez siebie sytuacji!
Zastanawia mnie jednak, czy warto jeździć za
granicę i pracować tam, dajmy na to, 10 miesięcy
i wrócić tutaj na 2, i tak w kółko, rok w rok, aż
do... No właśnie, jak długo? I co z tego będziemy
mieli? Poza tym wyjazdy takie stają się coraz
mniej opłacalne w związku z obniżaniem stawek
minimalnych oraz umocnieniem się złotówki. Dużo
również mówi się ostatnio o tym, że osoby, które
wyjechały kilka lat temu, a teraz chciałyby wrócić,
będą musiały startować tutaj z gorszej pozycji...
Natomiast ich koledzy, którzy zaczynali w tamtym
czasie za marne pieniądze, teraz mieli szanse
awansować, rozwinąć się, zdobyć doświadczenie
i zarabiają naprawdę dobrze.
Wyjechać czy zostać?
Ludzie od wieków migrują z jednego miejsca w inne
w poszukiwaniu własnego szczęścia. To jest nasze
odwieczne prawo, z którego możemy skorzystać,
kiedy chcemy... To powód, dla którego wyjeżdżamy,
może być lepszy lub gorszy!
Praca za granicą nie jest ani dobra ani zła
Daniel Janik
daniel.janik [małpa] interia.pl
http://www.boox24.pl
Czy nie warto zainwestować bardziej w siebie?
Nauczyć się czegoś nowego, pogłębiać swoją wiedzę
w dziedzinie, która nas rzeczywiście interesuje?
Przecież każdy z nas ma przynajmniej jedną
kategorię, w której jest naprawdę dobry. Czy nie
warto zaryzykować i zainwestować choćby zarobione
tam, na Zachodzie pieniądze w coś własnego?
Pamiętam, jak 4 lata temu byłem w Niemczech.
Pojechaliśmy z kolegą zarobić na studia. Mieszkaliśmy
z dwoma około 40-letnimi Polakami. I co mnie
najbardziej uderzyło, to to, że oni w ogóle nie umieli
mówić po niemiecku (no dobra, parę podstawowych
słów, by z siebie wykrzesali), a pracowali tam od
ponad 10 lat (przyjeżdżali na parę miesięcy i jechali
na urlop do Polski na miesiąc, i tak w kółko od 10 lat).
Jeszcze lepiej, uważali, że nie lubią Niemców. To po
co jadą do kraju, którego nie lubią, słuchają ludzi,
których nienawidzą? Dla mnie to absurd!
Jechać do kraju, którego się nienawidzi,
podejmować pracę, którą się wykonuje niechętnie
– i tak od 10 lat?! Czy byli w tej sytuacji szczęśliwi?
Wątpię! Chociaż, kto wie, pewnie na swój sposób
i w jakimś stopniu byli...
Owszem, mieli rodziny i z pewnością robili to także
dla nich (choć z ich gadki można było odnieść różne
wrażenie), ale przez to też skazywali się na wieczne
niewidzenie z nimi! Może jest jakiś inny sposób?
Co innego, gdyby próbowali chociaż tam normalnie
żyć, poznać język, kulturę. A tak, jak przychodzili
po pracy, to tylko pili (pewnie, by nie myśleć za
dużo o swoim życiu)... Smutne to, ale prawdziwe.
Wiem, że to mniejszość, ale to tylko taki przykład
dla pokazania, że powód jest ważny do podjęcia
decyzji o wyjeździe!
Mimo, że tutaj w Polsce jest ciężko, to jednak jest
coraz lepiej! Mimo, że ciężko zaczynać od zera z
własną firmą, to są jednak ludzie, którzy tak właśnie
zaczynali i odnieśli niebywały sukces. Mimo, że dużo
jest jeszcze do zrobienia, to może warto powalczyć
o nasze wspólne lepsze jutro? Może warto wziąć się
do roboty i stworzyć w Polsce „cud gospodarczy”?
Przecież on sam nie przyjdzie! Jak możemy
oczekiwać zmian na lepsze, skoro sami nie jesteśmy
w stanie wziąć odpowiedzialności za siebie, nie
chcemy się odważyć i zaryzykować, by cokolwiek
zmienić?
Napisałem, że mimo, iż jest jeszcze tyle do
zrobienia... A może właśnie dlatego, że jest jeszcze
tyle do zrobienia – przecież to jest ogromna szansa
dla nas wszystkich! Ktoś musi to przecież zrobić,
czy nie lepiej, jak zrobimy to sami?
Powtórzę jeszcze raz – nie uważam, że wyjazd za
granicę jest zły! Każdy z nas niech jednak zada sobie
pytanie, czy tego właśnie chce! Jeśli tak czuje,
jeśli tak podpowiada mu serce (i rozum trochę też),
to niech jedzie i będzie szczęśliwy! A jeśli ktoś
czuje, że jednak chce zostać tutaj – to niech jest
tutaj szczęśliwy. Ale niech też zawalczy o to swoje
szczęście, niech zacznie wymagać więcej od siebie.
Jak to powiedział kiedyś ktoś mądry: jest jeden
sposób, by uczynić świat lepszym – dać mu jedną
lepszą osobę, siebie! Jeśli każdy z nas da Polsce jedną
lepszą osobę, to niedługo nie trzeba będzie wyjeżdżać
z Polski tylko dlatego, że tam jest lepiej, a tu gorzej!
Czy to jest możliwe? A może to tylko moja utopijna
wizja? A czy 100 lat temu ktoś by pomyślał, że
polecimy w kosmos? Albo 50 lat temu,
że zbudujemy wieżowce o wysokości 800 m?
Albo, że w Polsce będzie demokracja?
Niech każdy z nas znajdzie swoje miejsce na Ziemi
i jest, tak po prostu, zwyczajnie szczęśliwy. Tego
Tobie, Drogi Czytelniku, i sobie również z całego
serca życzę!
PS. Nikt nie mówił, że będzie łatwo...
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
6
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
7
CÓRKA OCENIA MOJE PROJEKTY :-)
Mnie, pani mgr inżynier elektronik z wykształcenia,
podyplomowemu informatykowi, dzięki kolejom
losu... udało się odkryć w sobie talent do plastyki
w poligrafii. Nie potrafię się co prawda posługiwać
pędzlem, lecz... programem Adobe Photoshop :-)
ale realizuję drzemiące we mnie jeszcze w szkole
średniej pokłady do tego rodzaju środków wyrazu
osobowości...
Z tym, że moje projekty poddaję ocenie córki. Jeśli
ona powie, zmienić! to... zwykle ma rację :-)
Spotkałam się około października 2007 (miała
niecałe 15 lat) z bardzo ostrym zarzutem, że to
nieprofesjonalne, żeby gimnazjalistka była dla mnie
autorytetem.
Zapomniałam w tym momencie w argumentacji
o UTALENTOWANYM Kamilu Cebulskim, który w
wieku 16 lat zajął się biznesem, inwestując swoje
pierwsze 300 zł od mamy, a już w 2007 roku
najmłodszym milionerem w Polsce :-)
A co można powiedzieć o Jermaine Briggs?
Amerykaninie? który w wieku 17 lat dostał od swojej
mamy 70 dolarów na rejestrację domeny, a w roku
2007, tj. w wieku 24 lat, może pochwalić się, że na
nauce gry na pianinie przez Internet! zarobił
już 3 miliony dolarów?
Fotografia i Grafika...
czyli fotografia, efekty Adobe Photoshop, fotomontaże
Podczas dyskusji redakcyjnych Millionaire Magazine
pochwaliłam się Adrianowi swoją przedsiębiorczą
i utalentowaną córką, czyli Kasią... i tak powstał
pomysł działu prezentującego ciekawe fotografie.
Znajdziesz tu zarówno fotografie nie przetworzone, jak
również poddane działaniu efektów specjalnych Adobe
Photoshop czy fotomontaże. Zapraszamy twórców do
kontaktu z redakcją.
“Kasia jest moim fotografem „firmy”
I na mojej stronie www ma kilka katalogów.
Oto jej fotografie z działu Fotografia/Sesje zdjęciowe
- Natura http://madgraf.eu/index.php?id=5&idd=5:
WYGRANE KONKURSY CÓRKI i WYSTAWY
O jej talencie do plastyki obrazu świadczy zostanie
laureatem w
maju 2004 konkursu plastycznego
organizowanego przez Centrum Kultury i Promocji
w Kraśniku, pierwsze miejsce w powiecie w kategorii
szkoły podstawowe, w V klasie, zaś w
maju 2005 roku
laureatem Ogólnopolskiego Konkursu Plastycznego,
pierwsze miejsce na województwo lubelskie.
W
czerwcu 2007 roku - wygranie konkursu
fotograficznego w swojej szkole nt. “Mikroświat,
czyli świat pod stopami”.
W
październiku 2007 zakwalifikowanie się
na wystawę pokonkursową Ogólnopolskiego
Konkursu Fotograficznego “Lublin, Lublinianie,
Lubelszczyzna”. Organizatorzy Lubelskie
Towarzystwo Fotograficzne i Wojewódzki Ośrodek
Kultury.
Zaprezentowano 121 fotografii 43 uczestników
spośród 356 prac nadesłanych na konkurs przez
48 autorów. W
listopadzie 2007 roku - I miejsce
w Powiatowym Konkursie Fotograficznym
“Najpiękniejsze miejsca w moim powiecie”.
Organizator Starostwo Powiatowe w Kraśniku.
Foto pól w okolicach Blinowa przed burzą.
Grażyna Dobromilska
madgraf@madgraf.eu www.madgraf.eu
www.blog.madgraf.eu
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
8
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
9
Moi przyjaciele 2008
Kasia Dobromilska
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
10
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
11
Łukasz Nowak
Walt Disney wcale nie miał łatwego dzieciństwa.
Nie urodził się w Hollywood. Nie pochodził z bogatej
rodziny. Jego droga do bogactwa nie była usłana
różami. Wręcz przeciwnie.
Jako dziecko często był pod wpływem złych
humorów ojca, często bity, traktowany jak parobek
pracował ciężko na farmie, później jako roznosiciel
gazet. Każdą wolną chwilę młody Walt spędzał
na tworzeniu wymyślonych przyjaciół za pomocą
papieru i ołówka. Kiedy zaczął płacić karykaturami
za strzyżenie, zaczął sobie zdawać sprawę, że
wykonywane przez niego rysunki mogą być czymś
więcej niż tylko zabawą...
W wieku 18-tu lat Walt Disney podjął pracę grafika
w firmie reklamowej z Kansas City. Jednocześnie
zaczął interesować się filmami animowanymi.
Później, w 1920 r. rozpoczął pracę w charakterze
ilustratora. Zarabiał 40$ tygodniowo. Nauczył się
posługiwać podstawowym narzędziem animatora:
kamerą ze stop-klatką. Kamera ta służyła do
fotografowania serii rysunków, stwarzającej
złudzenie ruchu.
Disney nie chciał robić tylko animacji reklamowych.
Pragnął wykorzystać swój talent do czystej
rozrywki. Wtedy ze swoim przyjacielem Ubbe
Iwerksem założyli własną firmę Laugh-O-gram, aby
produkować krótkie filmy animowane.
Zanim zdołali rozprowadzić swój pierwszy film, ich
dystrybutor zbankrutował.
Rok później, w 1923 r. wzorem innych marzycieli
poszukujących sławy, Walt Disney wyruszył do
Hollywood. Walt miał wielkie plany, ambitne
i ciekawe pomysły oraz ogromny talent.
Przez pewien czas zamieszkał u swojego wujka
w Los Angeles. Odwiedzał studia filmowe,
rozmawiał z producentami, raz za razem zderzając
się z betonowym murem odmowy.
“Kiedy nie można znaleźć pracy, zakłada się własny
interes” - jak powiedział, tak zrobił.
Wykorzystał pomoc swojego brata Roya, biznesmena
mieszkającego w Los Angeles i... “Przygody Alicji w
krainie Czarów” (nieukończony film z Kansas City).
I, jak to często się zdarza wśród Amerykańskich
Bohaterów Biznesu, założyli swoją firmę w garażu..
Nazwali ją Disney Brothers.
Wkrótce potem Walt przeszedł jedną z ważniejszych
lekcji życia. Naszkicował “szczęśliwego królika
Oswalda”. Oswald odniósł sukces, stał się
bohaterem serii kreskówek. Disney naiwnie
podpisał kontrakt, zgodnie z którym produkowałby
kreskówki, ale postać bohatera byłaby własnością
dystrybutora i został wyeliminowany jako twórca.
“Nigdy więcej nie będę pracować dla kogoś innego”
- postanowił.
Ale jednak, by przetrwać na rynku, musiał wymyślić
nową postać. Wtedy przyszły mu do głowy myszy.
Walt lubił myszy. Gdy buszowały po jego koszu
na śmieci z papierami, wyciągał je i trzymał
w klatkach na biurku. Z jedną szczególnie się
zaprzyjaźnił. Nazwał ją Miki...
Ciąg dalszy w następnym numerze Millionaire
Magazine
Imperium Rozrywki Rodzinnej Walta Disneya
Chyba nie ma wśród czytelników Milionaire Maga-
zine osób, które nie znałyby Myszki Miki, Kaczora
Donalda, psa Pluto czy Goofy’ego. Wielu pewnie
również zna Walta Disneya lub o nim słyszało.
Kim był? Co robił? Jak powstała Myszka Miki
i jak on zbudował swoje ogromne imperium?
Posłuchajcie...
czyli jak powstała Myszka Miki Cz.1
Niezaprzeczalnie najtrudniej mają osoby podchodzące
do tego w późnym wieku, gdyż mają na to mało czasu.
Jest jeszcze jedna grupa wiekowa, która może mieć
to utrudnione, mianowicie osoby niepełnoletnie.
To właśnie na nich, a raczej ich rodzinach, chciałbym
się skupić.
Dobrze zrozumieliście, na ich rodzinach, gdyż to
właśnie rodzina jest najważniejszym czynnikiem, który
ułatwia bądź utrudnia rozpoczęcie działalności gospo-
darczej. Nie ma tu większego znaczenia pochodzenie,
to czy się mieszka w mieście czy na wsi oraz ilość
środków pieniężnych.
Wyobraźmy sobie rodzinę, w której jedno z dzieci,
w wieku, powiedzmy, 16 lat, postanawia, iż nie chce
pracować przez większość życia za przeciętną pensję.
Wybrało ono inną drogę, poprzez własny biznes.
Prędzej czy później nadejdzie taki moment, kiedy
dowiedzą się o tym jego rodzice. Chciałbym teraz
przedstawić ich dwie zupełnie różne postawy, zacznę
od tej gorszej.
W gorszym scenariuszu rodzice wpadają w panikę:
Jak to możliwe? Przecież dziecko dobrze się uczyło
w szkole. Przecież wpajaliśmy mu, że praca jest
ważna. Gdzie popełniliśmy błąd? Po czym za wszelką
cenę próbują odwieść je od tego celu, stosują nawet
szantaż (dopóki nie zmienisz zdania, będziesz miał
szlaban). Robią to, chcąc dobra dziecka, ale nie
wiedzą, że błąd popełniają tak naprawdę dopiero
teraz. Dziecko z tej rodziny może nie tylko mieć
utrudniony start, ale może po prostu zrezygnować
ze swoich marzeń i pracować przez większość życia,
aby tylko przetrwać w wyścigu szczurów.
W lepszej sytuacji rodzice wierzą w powodzenie
dziecka i wspierają je w dążeniach do lepszego jutra.
Nie tylko nie zabraniają mu prowadzenia działalności
gospodarczej, ale i rejestrują ją na siebie, aby mu było
łatwiej.
Do tej drugiej sytuacji nie trzeba nic dodawać.
Niestety, częściej zdarza się ta pierwsza.
Jak jej zaradzić, co robić?
Rodzicom tak naprawdę chodzi o dobro dziecka, nie
zdają sobie sprawy, iż robią źle. Najlepszym wyjściem
jest ukazanie przez dziecko swojego poglądu na temat
pieniędzy, próby przekonania, że istnieją inne metody
ich zdobywania (jednak nie wolno krytykować in-
nych sposobów). Jeśli to nie skutkuje, rodzice nadal
upierają się przy swoim (bo niby czemu Oni, którzy
mają pracę, rodzinę, dom mają słuchać małego
„gówniarza”, który mówi im, że wcale nie musieli
pracować przez całe swoje życie, bo są inne metody
zarabiania), trzeba pójść na kompromis. Przeważnie
chodzi im o naukę, szkołę, gdyż twierdzą, że to
właśnie ona pozwoli ich pociechom zdobyć „dobrą
pracę” i normalne życie. Dziecko powinno się uczyć,
aby zaspokoić minimalne wymagania rodziców (mam
na myśli czwórki i piątki), i mimo wszystko dążyć
do swojego celu (własnego biznesu), jednak nie
naprzykrzając się opiekunom.
Rodzice są jednymi z najważniejszych osób w naszym
życiu i trzeba respektować ich zdanie, i na odwrót, to
oni powinni też respektować zdanie swoich dzieci.
Nie można spowodować, aby poglądy na sposób
zarabiania zniszczyły tak ważne więzi. Więc jeśli
jesteś dzieckiem opisanym w tej sytuacji, to za żadne
skarby nie pozwól, aby zepsuło to twoje kontakty z
rodzicami, a jeśli jesteś rodzicem, który się sprzeci-
wia próbom założenia własnego biznesu przez twoje
dziecko, zastanów się, czy wspomożenie go w tych
dążeniach nie spowoduje poprawy waszego kontaktu
i sytuacji finansowej rodziny.
Biznes w młodym wieku a rodzice
W świat biznesu wchodzą ludzie w różnym wieku,
niektórzy w wieku 20 lat, inni po 30-tce, a większość
w ogóle tam nie wchodzi do tego świata.
Idzie się tam, aby zdobyć, wytworzyć sobie
odpowiedni przychód pasywny.
Grzegorz Jeżewski
Achtungjez@poczta.fm
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
12
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
13
No właśnie. Sam się czasami zastanawiam, jak to się
stało... na początku interesowałem się biznesami
i zarabianiem. Wiedziałem, że do tego potrzebne są
umiejętności i wiedza, a nie znajomości czy kasa.
Takie miałem przekonanie, a dzięki temu doszedłem
tu, gdzie jestem teraz i idę dalej. Więc zacząłem
rozwijać się w zakresie inteligencji finansowej,
zdobywałem wiedzę o marketingu, perswazji i...
Zacząłem współpracować z Arturem Zygmuntem,
gościem, który zajmował się NLP. I tak widziałem
Artura aż do czasu, gdy nasze rozmowy nie dotyczyły
tylko biznesów, ale także poruszaliśmy w nich tematy
rozwoju osobistego, życia, problemów, rozwiązań...
I tak trafiłem na forum NLP Polska, po namowie Artura.
Później pierwsze szkolenie, drugie, trzecie i kolejne...
Zmieniłem się w dużym stopniu, zacząłem podróżować
do Warszawy, zacząłem inaczej patrzeć na świat,
poprawiły się moje kontakty z rówieśnikami, stałem
się jeszcze bardziej pewny siebie. Jestem zadowolony
z tego, gdzie dotarłem, co osiągnąłem, jednak jest w
tym jedno “ale”. Pamiętam jak na pierwszym szkoleniu
trener mówił o tym, by zawsze zostawiać sobie niedosyt,
by nigdy nie stwierdzać, że się coś umie, bo to zamyka
drogę do rozwoju. Aż jakiś czas temu, gdy o wiele
więcej rozumiałem, wiedziałem i potrafiłem, nabrałem
większej pewności co do mojej wiedzy, popełniłem
błąd. Pamiętam, jakie wymówki znajdowałem “to było
na szkoleniu, za pomocą metafor, loopsów (narzędzie
- historie, za pomocą których można instalować
podświadomie strategie i przekonania), to już tak
siedzi w podświadomości, umiem to”. I to była dobra
wymówka, by przestać się rozwijać, ale zła do tego,
by żyć. Bo było to wytłumaczenie, jakże głupiej rzeczy
- zaprzestania nauki. W moim tak młodym wieku, a
mam jeszcze niecałe 17 lat, spotkałem się z głupim
przekonaniem “ja wiem, ja to umiem”.
Mogę umieć na pewnym poziomie, ale cały czas chcę się
rozwijać, dlatego głupio byłoby zamykać proces nauki,
mówiąc, umiem to. A tak niektórzy robią. Lekarze,
psychologowie, nauczyciele, ale nie wszyscy.
Wiele osób zastanawia się, jak to możliwe, że można
te wszystkie problemy tak łatwo rozwiązać. Dlaczego
psychologowie z tego nie korzystają. Szczególnie na
szkoleniu, gdy widzisz, jak można zdejmować fobie
w 5 minut, jak można się nauczyć angielskiego (na
poziomie podstawowym) w 7 dni. Tradycyjna edukacja
robi to kilka lat.
Psychologowie męczą się z fobiami także długi
okres czasu. Psychiatrzy ładują w swoich pacjentów
ogłupiające leki. Taka jest cena zamknięcia się
na wiedzę, na rozwój. Powiedzenia, że mamy
już rozwiązanie, gdy można znaleźć szybsze,
efektywniejsze i bezpieczniejsze. Tylko jak przestać
„umieć”? Oczywiście to może nie być miłe przyznać
się do czegoś, że się “nie umie”, że się nie wie. Pisał
o tym Mateusz Grzesiak na forum NLP Polska, pisał
o pokorze i o szanowaniu wiedzy innych.
Od każdego można się czegoś nauczyć. Kiedyś
myślałem, że wiedzę najlepiej jest zdobywać przez
uczestniczenie w szkoleniach. “Szkolenie zaczyna
się dnia ostatniego, gdy wrócisz do domu”- te słowa
usłyszałem na Praktyku NLP.
Można oczywiście siąść na dupie i powiedzieć: jestem
Praktykiem NLP. I tak robiłem. Ale to do czegoś
zobowiązuje. To, że uczę innych, wymaga też ode mnie,
bym sam się rozwijał. Nie tylko na szkoleniach, ale i w
życiu. Bo przecież szkolenie nie jest po to, aby spędzić
mile czas, ale, aby z tego skorzystać i wkomponować
do własnego życia. Pomyłka: KORZYSTAĆ! Wielokrotnie.
W tym momencie piszę o mojej niekompetencji, wiem,
że jest wiele rzeczy, na które jeszcze “nie miałem
czasu”. Których nie chciałem ćwiczyć, a chciałem
umieć. I widzę np. poziom innych trenerów, tego jak
się rozwijają. Ja dopiero zaczynam i na początku
porównywałem się do nich.
Ale nie o to chodzi... Mogę porównywać się do siebie
z przeszłości. Jeśli jestem lepszy, to dobrze, jeśli nie,
to czas coś z tym zrobić. Dopilnuję, by ten artykuł
trafił do kilku tysięcy osób. Ja też czegoś nie potrafię,
ale się uczę. I będę lepszy niż teraz, w momencie
pisania tej wiadomości. Zapomnij o wstydzie, że czegoś
nie wiesz czy nie umiesz. Nie umiesz, ale się uczysz.
Przestań umieć!
Gdy spotykam się z ludźmi na szkoleniach, czasami
występując w roli uczestnika, a czasami w roli
prowadzącego, organizatora lub asystenta, spotykam
się również ze zdziwieniem: “Jak osoba w tak młodym
wieku może interesować się rozwojem osobistym?”
Daniel Rydel
www.nlplublin.pl
danielrydel@win-win.pl
MarekJacenko
Marek.Jacenko@relaksacja.pl
7 prostych kroków - część 1
Jak zmienić stres w relaksujcą energię?
Ssstart – cz
1
A oto informacje reklamowe. UWAGA
reklama! PS: Możesz się ze mną spotkać
w Lublinie, 21 czerwca na szkoleniu
Time Management (Zarządzanie
Czasem). Jestem jego organizatorem,
więcej o szkoleniu: http://www.
nlplublin.pl/timemanagement.php
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
14
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
15
Spotkałam Cię Sebastianie po raz pierwszy rok
temu na jednym ze szkoleń e-biznesowych. Mówiłeś
wtedy o tym, jak zarabiasz na własnej stronie www.
Przyznam, że ująłeś mnie rzeczowym podejściem
do tematu i prostotą przekazywanych wskazówek.
Dziś jesteś już człowiekiem niezależnym finansowo,
co oznacza, że Twoje metody sprawdziły się w stu
procentach. Ciekawi mnie, jak wyglądały początki
Twojej drogi w e-biznesie?
Zanim jeszcze odkryłem świat e-biznesu, miałem
za sobą lata tworzenia i prowadzenia jednej z
największych polskich stron internetowych dla
telefonów komórkowych (GreatWap!) i trochę
ponad rok zarządzania pierwszą w Polsce gazetą
internetową dostępną przez telefon komórkowy
(WAPmagazine).
Tak więc wiedziałem już, że da się z sukcesem
stworzyć stronę, która będzie dawała coś
wartościowego ludziom, a także wielką satysfakcję
autorowi.
E-biznesowego olśnienia doznałem nagle w bibliotece
Letterkenny Institute of Technology w Irlandii, gdzie
studiowałem w ramach stypendium Socrates-Erasmus.
Otóż buszowałem po Internecie w poszukiwaniu
materiałów na temat szybkiego czytania...
Tak trafiłem na ofertę ebooka, którego natychmiast
(ku swojemu wielkiemu zdumieniu!) kupiłem.
Postanowiłem więc przyjrzeć się bliżej Złotym
Myślom. Doszło do tego, że wydałem tam swoją
pierwszą książkę, przetłumaczyłem kolejną,
nauczyłem się niesłychanie dużo - najpierw
praktykując tam przez dwa miesiące za darmo,
potem pracując, jako marketingowiec przez następne
10 miesięcy.
W związku z tym, że intensywnie szukałem
materiałów motywacyjnych w polskiej sieci i
znajdywałem je w niewielkich ilościach, w bardzo
różnych miejscach, do których trudno było dotrzeć
- postanowiłem założyć Osiągacza (http://osiagacz.
info/) i ułatwić ludziom dostęp do artykułów, cytatów,
filmików, książek, biografii mówców itd. Teraz to
wszystko jest w jednym miejscu. Do tego dodałem
całą świeżo zdobytą (w Polsce i USA) wiedzę na temat
marketingu internetowego i muszę przyznać, że jestem
bardzo zadowolony z rezultatów :)
Pewnie jeszcze bardziej zadowoleni są użytkownicy,
którzy mogą bezpłatnie korzystać z tej skarbnicy
materiałów i wiedzy. Czy chęć zapełnienia luki na
rynku czy zaspokojenia jakiejś ludzkiej potrzeby -
jakkolwiek byśmy tego nie nazwali - wystarczy, by
w tak krótkim czasie stworzyć obszerny, prężnie
działający serwis, który będzie dla nas zarabiał
przyzwoite pieniądze?
Oczywiście, stworzenie obszernego serwisu pochłania
trochę czasu i, być może, pieniędzy (szczególnie,
jeśli ktoś ma małą wiedzę informatyczną i apetyt
na rozbudowany serwis). Jednak sprawy techniczne
są proste i mało istotne w porównaniu do dwóch
najbardziej kluczowych rzeczy:
1. Trzeba mieć pasję.
2. Trzeba chcieć się dzielić swoją pasją z ludźmi,
którzy też się danym zagadnieniem interesują.
Dla mnie posiadanie pasji to chęć dowiedzenia się
wszystkiego na dany temat, stania się jak najlepszym
ekspertem od danego zagadnienia. To oznacza setki
przeczytanych książek, regularne czytanie stron
internetowych i oglądanie filmów na ten temat
w sieci (w moim przypadku głównie po angielsku),
prenumerowanie newsletterów, udział w szkoleniach itd.
Kiedy się tak otoczymy daną tematyką - widzimy,
co z tego, co do nas dociera, jest najbardziej
wartościowe i przekazywane w najlepszy sposób.
Możemy więc naśladować np. czyjś styl pisania
newslettera, możemy zastosować w swoim
serwisie jakieś ciekawe rozwiązanie (np. Brian
Tracy zainspirował mnie do zaoferowania cytatu
dnia - prenumerowałem jego cytat i bardzo mi się
podobał).
Podsumowując - sprawy techniczne są dość proste,
natomiast trzeba dążyć do bycia ekspertem w tym,
DOCHÓD Z PASJI – CZY TO MOŻLIWE?
wywiad z Sebastianem Schabowskim, rozmawia: Jolanta Gajda
Jolanta Gajda
kontakt@superkid.pl
czym się pasjonujemy, i poznawać sposoby efektywnego
przekazywania swojej wiedzy innym ludziom. Napisanie
dobrego newslettera czy notki na blogu jest sztuką.
Jeśli chodzi o zarabianie na serwisie - jest to łatwe,
o ile dajemy ogromną wartość odwiedzającym go
ludziom. Dużym błędem byłoby skupianie się na
początku na zarabianiu, a nie na tworzeniu wartości
dla innych - przez takie działania serwis może nigdy
się nie rozwinąć, bo ludzie nie będą do niego wracać
ani polecać go znajomym.
Patrząc na to z punktu widzenia prawa siania
i zbierania - im dłużej i intensywniej będziemy siać -
tym większe będą nasze zbiory. Warto sobie odpuścić
na początku te parę groszy, które moglibyśmy
uzyskać, intensywnie reklamując produkty w naszym
serwisie na rzecz dawania wartości innym ludziom, co
przyciągnie więcej i więcej użytkowników
i spowoduje, że będą Cię oni lubić.
Podkreśliłeś mocno rolę pasji. Jednak, gdy mówi się
innym, że można zarabiać na tym, co się lubi robić,
reakcje są zwykle dwojakiego rodzaju: albo ludzie
twierdzą, że nie mają pasji i nie wiedzą, jak ją
znaleźć, albo też tę pasję mają, ale są przekonani,
że na niej nie można zarobić. Co Ty na to?
Świetne pytanie. Słyszę tego typu teksty prawie
codziennie. Doszedłem niedawno do wniosku, że
posiadanie (lub nieposiadanie) pasji jest NAWYKIEM.
Kiedy moje zainteresowanie Internetem dla komórek
zanikało (nie było już prawie nic więcej do nauczenia
się lub osiągnięcia w tej dziedzinie) - zacząłem
zgłębiać tworzenie stron internetowych. Niedługo
później odkryłem e-biznes i gdzieś w międzyczasie
psychologię osiągnięć. Mam nawyk studiowania czegoś
ciekawego i właściwie, mimo istniejących pasji, ciągle
szukam nowych, interesujących tematów.
Tak więc, nie jest tak, że pasja to coś danego (lub
nie) jakiejś osobie na całe życie i dotyczy ona tylko
jednej rzeczy. Ktoś kiedyś powiedział: jeśli nie
wiesz, jaki jest cel Twojego życia - uczyń celem życia
znalezienie celu życia. Podobnie jest z pasją - jeśli
nie masz - szukaj. Wykaż się otwartością względem
wszelkich nowych informacji, które spotykasz, i
badaj, dociekaj, sprawdzaj, jaki temat smakuje Ci
najlepiej. Potem wyrób sobie nawyk studiowania tego
tematu przez wiele godzin dziennie (a np. telewizor
może iść w odstawkę, bo szkoda czasu).
Kiedy ludzie mówią “na mojej pasji nie da się
zarobić”, często jestem w stanie w ciągu kilku minut
zasypać ich pomysłami na dochodową stronę, która
w jakiś sposób wykorzystuje ich pasję. “Kto chce -
szuka sposobu. Kto nie chce - szuka powodu.” Jeśli
nie wiesz, jak wykorzystać swoją pasję, by z zyskiem
pomagać innym - wyznacz sobie cel - znalezienie
pięciu takich sposobów. Potem przez np. dwa
tygodnie użyj całej swojej kreatywności, by wymyślić
te sposoby.
Z pomocą mogą przyjść istniejące już strony
internetowe poświęcone danej pasji (szczególnie
te po angielsku). Ostatnio rozmawiałem z kolegą
na temat wykorzystania pasji podróżowania - dla
generowania pasywnego dochodu. Powiedziałem
mu między innymi, że mógłby na początek robić
wywiady ze znanymi podróżnikami, pytając ich o
porady i sekrety udanych wypraw. Kilka dni później
zobaczyłem, że powstał serwis społecznościowy dla
podróżników - umożliwiający prowadzenie własnego
bloga, posiadanie mapy z zaznaczonymi wyprawami
itp. Jak widać, da się coś wartościowego zrobić,
nawet nie będąc od razu słynnym podróżnikiem.
Niektóre pasje (np. zamiłowanie do twórczości
Norwida) mogą mieć rzeczywiście niski potencjał
zarobkowy, ale jeśli ktoś od dawna interesuje się
literaturą, to prawdopodobnie potrafi świetnie
PISAĆ - zamiast więc używać pasji samej w sobie,
może wykorzystać tę umiejętność i połączyć ją
ze swoim innym zainteresowaniem, by stworzyć
coś wartościowego dla większej grupy osób.
Zamiast powtarzać: “nie mogę wykorzystać mojej
pasji”, lepiej zadawać sobie pytanie: “co mogę
zrobić, by wykorzystać swoje pasje i stworzyć coś
wartościowego dla innych?”.
Pasja jako nawyk - nie pomyślałam nigdy o tym w
ten sposób, ale jest to rzeczywiście bardzo trafne
spostrzeżenie. Ale z tego, co obserwuję, masz
jeszcze dwa inne nawyki - działanie i rozwój.
Ciągle coś robisz, stale poszerzasz swoją wiedzę,
zbierasz nowe doświadczenia. Najpierw Internet
dla komórek, potem marketing w Złotych Myślach,
napisanie ebooka “Potęga jednego emaila”, wykład
na szkoleniu e-biznesowym, wywiady z Brianem
Tracy i Joe Vitale, stale czytasz książki i wertujesz
zasoby sieci, wyszukując ciekawe i wartościowe
materiały dla użytkowników swojego serwisu - to
wszystko jest naprawdę bardzo imponujące. Co
Ci dały te wszystkie doświadczenia? I może przy
okazji doradzisz naszym czytelnikom, co robić, by
wykształcić w sobie nawyki nieustannego działania
i samorozwoju?
Dały mi na pewno wiele niezwykle cennej wiedzy
na temat szczęścia, sukcesu, bogactwa, e-biznesu
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
16
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
17
itd. Najważniejsze jednak jest to, jaką osobą się
stałem. W tej chwili WIEM, że mogę zrealizować
nawet bardzo ambitne cele. Jeśli nie będę wiedział
dokładnie, jak zrobić coś, co chcę zrobić - dowiem
się lub znajdę ludzi, którzy mi pomogą. Problemy są
po to, by je rozwiązywać, przeszkody - by sobie z
nimi radzić...
Występuje tu efekt kuli śniegowej - osiągasz coś
małego - rośnie Twoje poczucie własnej wartości
i wiara we własne siły - dzięki temu chwilę później
osiągasz coś większego. I to się powtarza w kółko
aż osiągasz rzeczy, które robią ogromne wrażenie
i o których większość myśli jako o niemożliwych (np.
przejście na “emeryturę” w wieku 22 lat).
W międzyczasie gromadzisz także wiedzę
i doświadczenie - to pomaga Ci celować wyżej
i wyżej. Zig Ziglar naucza, że należy budować swój
sukces na solidnych fundamentach (solid foundation)
- powyższy sposób właśnie to umożliwia.
Jeśli chodzi o nawyk działania i rozwoju - zaczęło
się od tego, jak byłem traktowany przez rodziców,
gdy miałem jakiś pomysł, problem lub byłem
ciekaw i pytałem o różne rzeczy. Spotykałem się z
wielkim wsparciem, empatią, rozmową, partnerskim
traktowaniem, czytaniem dobrych książek “na
dobranoc” itd. Dzięki temu, przy lekkiej “asyście” ze
strony rodziców, doprowadziłem do sukcesu wiele z
moich bardzo wczesnych pomysłów. Łatwo w takich
okolicznościach uwierzyłem, że jeśli coś wymyślę, to
pewnie mogę to zrealizować.
Dochodzimy tu do kwestii przekonań - uwierzyłem,
że świat jest wspaniałym, ciekawym miejscem, życie
jest fantastyczną przygodą, mogę być, kim chcę, inni
ludzie i okoliczności mi w tym pomogą, nauczę się,
czegokolwiek będę chciał itd. I mam szereg dowodów
z przeszłości na to, że tak właśnie jest.
Jeśli chodzi o ciągłe studiowanie czegoś, to jest
to kwestia nie zabitej w dzieciństwie, naturalnej
ciekawości. Jeśli ktoś jej nie ma - najwyższy czas
ją w sobie obudzić i zachwycić się światem. Dobrze
jest ciągle szukać nowych ścieżek, a nie chodzić
cały czas tą samą. Do tego, powinniśmy pozbyć się
nadmiaru nieufności, która powstrzymuje nas przed
poznaniem nowych idei, przyjęciem propozycji czy
wykorzystaniem okazji.
Niesamowite jest to, ile możemy jeszcze doświadczyć
fantastycznych przeżyć, poznać wspaniałych ludzi,
przeczytać zmieniających życie książek, o ile
możemy podnieść jakość swojego życia.
Wielu młodych ludzi (i nie tylko młodych) chciałoby
pójść Twoim śladem, bo wolność finansowa to
perspektywa kusząca dla każdego. Coraz więcej
osób próbuje swoich sił w Internecie, ale ich małe
e-biznesy nie wytrzymują próby czasu. Nie myślałeś
o tym, żeby w jakiejś formie podzielić się z tymi
ludźmi swoim doświadczeniem i wiedzą? Żeby wydać
książkę albo poprowadzić serię szkoleń?
Od dawna szukałem sposobu na efektywne
przekazanie tej wiedzy ludziom, którzy naprawdę
chcą ją wykorzystać. Myślę, że sama książka nie
byłaby tu wystarczająca - zwykle ktoś przeczyta
książkę raz i odłoży ją na półkę. Jak już mówiliśmy -
sukces determinują nawyki, w związku z tym metoda
nauczania tego tematu powinna moim zdaniem
wykształcać nawyki i dawkować wiedzę, by nie
przerazić kogoś jej ogromem od razu.
Moim zdaniem, nie istnieje droga “na skróty”
do osiągnięcia niezależności finansowej. Istnieją
różne dźwignie itd., ale nie obejdzie się bez
ciężkiej pracy (głównie nad sobą). Jest naprawdę
wiele wiedzy, którą trzeba zdobyć, umiejętności,
których trzeba się nauczyć, nawyków, które trzeba
wyrobić itd. Dlatego postanowiłem przygotować
sześciomiesięczny, intensywny kurs internetowy,
który krok po kroku, lekcja po lekcji i ćwiczenie
po ćwiczeniu wprowadzi uczestników w świat
generowania pasywnego dochodu na swojej pasji.
Kurs ten jest dostępny na stronie:
http://dochod-z-pasji.pl.
Moim celem jest zgromadzenie 150-ciu
zmotywowanych, naprawdę zainteresowanych
tematem ludzi i poprowadzenie ich z miejsca,
w którym są (i w którym kiedyś byłem), do miejsca,
w którym chcą być (i w którym teraz jestem) -
nie tylko do niezależności finansowej, ale także
-zbudowania wizerunku eksperta w dziedzinie,
którą się pasjonują, i otworzenia drogi do stania się
milionerem. To coś więcej niż kurs “jak zarabiać w
programach partnerskich” czy “jak zoptymalizować
dochody z AdSense”. Chodzi bardziej o to, by
wykorzystując swoją pasję i możliwości Internetu,
osiągnąć niezależność finansową i stać się jednym
z najsłynniejszych ekspertów od danego zagadnienia
w Polsce.
Już z tego krótkiego opisu wnioskuję, że będzie to
kurs bardzo praktyczny, “zmuszający” człowieka
do działania i umiejętnego wykorzystywania swoich
zasobów. A tego - moim zdaniem - najbardziej
brakuje początkującym w e-biznesie. Wielu też nie
docenia tego, jak bardzo przydaje się znajomość
angielskiego, a przecież często podkreślasz, że
u Ciebie był to jeden z czynników pomocnych w
osiągnięciu sukcesu. Co ciekawe, angielski można
podszlifować, korzystając z Twoich darmowych
materiałów - czy to “cytatu dnia”, który wysyłasz
w dwóch wersjach językowych, czy też dzięki
angielskiemu odpowiednikowi Osiągacza.info
(http://onlinemotivator.info/), który stworzyłeś.
Przygotowanie serwisu w całości po angielsku
wymagało chyba sporych nakładów pracy i czasu?
Kiedy wpadłem na pomysł stworzenia OnlineMotivator.
info, miałem akurat bardzo ciężki semestr na
studiach (dziennych) i w dodatku pracowałem w
Złotych Myślach (że nie wspomnę tu o prowadzeniu
Osiągacza). Było oczywiste, że NIE MAM CZASU zająć
się zrobieniem tego serwisu. I tak - z braku innych
możliwości - musiałem nauczyć się delegować pracę :)
Osobiście wykonałem może 5% serwisu (całe
planowanie, plus napisałem autoresponder
wysyłający cytat dnia). Wrzucenie wszystkich
gotowych materiałów z serwisów z artykułami do
przedruku, z Amazon.com, Youtube, z Wikipedii itd.
zleciłem koledze. Niestety, tak przygotowany serwis
został zupełnie zignorowany przez Google, bo była to
w 100% powielana treść (duplicated content).
To następny problem, z którym musiałem sobie
poradzić. Zleciłem więc stworzenie kilkunastu
filmików, które promują mój serwis, między
innymi na Youtube (są to kompozycje inspirujących
cytatów, muzyki i zdjęć: (http://www.youtube.com/
profile_videos?user=onlinemotivator&p=v). Dzięki
temu codziennie zapisują się u mnie - spragnieni
inspirujących cytatów - ludzie z całego świata.
Cytaty zostały skopiowane z bazy Osiągacza i są
przygotowane do wysyłki w liczącej kilkaset pozycji
kolejce autorespondera.
Anglojęzyczny bliźniak Osiągacza działa w pełni
samodzielnie - nie wymaga mojej uwagi na co dzień.
Przy okazji, dzięki niemu odkryłem, że Google
Adsense potrafi generować naprawdę ciekawy
dochód (np. 6 czy nawet 9 razy większy niż przy
analogicznym ruchu na polskiej stronie).
Sebastianie, na koniec chciałabym Ci zadać pytanie,
które dręczy wiele młodych osób stojących u progu
dorosłości i szukających własnego sposobu na życie.
Co jest Twoim zdaniem najważniejszym czynnikiem
w osiągnięciu sukcesu? Słowo - klucz, które otwiera
drzwi do realizacji własnych marzeń?
Im dłużej studiuję psychologię osiągnięć, tym
dokładniej widzę, że ważnych czynników jest
naprawdę wiele. Liczą się przekonania, wartości,
osobista filozofia danego człowieka, doświadczenia
z przeszłości, wiedza, podejście, nawyki itd.
Myślenie ludzi osiągających wielkie sukcesy różni się
od myślenia ludzi przeciętnych prawie wszystkim.
Jest natomiast jedno słowo - klucz, które bardzo
pomaga mi na co dzień w wybieraniu tego, co
powinienem w danej chwili zrobić, które zawiera w
sobie tak naprawdę przepis na sukces. To słowo to
“value”, po polsku “wartość”.
Po pierwsze, dobrze jest dążyć do stania się
wartościowym człowiekiem (Einstein mówił, że
zamiast starać się być człowiekiem sukcesu,
powinniśmy starać się być wartościowymi ludźmi).
Jeśli rozpatrujemy to z punktu widzenia rynku -
dlaczego jedna osoba zarabia 8 zł na godzinę,
a druga 200 zł na godzinę? Ta druga jest bardziej
wartościowa dla innych ludzi. Jak zwiększyć swoją
wartość? Przez ciągły rozwój osobisty, naukę nowych
rzeczy, czytanie nowych książek, poznawanie
wartościowych ludzi...
Oczywiście ową “wartościowość” możemy przypisać
nie tylko do sytuacji pracownika/przedsiębiorcy
na rynku, ale także do każdej innej roli społecznej
(możemy stać się bardziej wartościowym dziadkiem,
bardziej wartościową córką, bardziej wartościowym
partnerem, bardziej wartościowym harcerzem itd.).
Każda dziedzina naszego życia może zostać ulepszona.
Druga sprawa - jeśli już jesteśmy wartościowi -
możemy tworzyć wartość dla innych ludzi. I potem
dzielić się z nimi tą wartością. Weźmy przykład
piosenkarza - staje się wartościowy, pracując nad
swoim talentem, ćwicząc itd. Potem tworzy coś
wartościowego - nagrywa, dajmy na to, płytę. Potem
dzieli się tym wartościowym czymś z innymi ludźmi
- wypuszcza ją na rynek i podnosi tym samym jakość
życia tysięcy ludzi. Czyli ważne, jak wartościową
jesteś osobą i jak wielka jest grupa ludzi, na których
masz jakiś pozytywny wpływ. Powinniśmy dążyć do
maksymalizacji obu tych parametrów :).
Sebastianie, myślę, że i ta rozmowa z Tobą okaże się
czymś bardzo wartościowym dla dużej grupy ludzi,
którzy ciągle jeszcze poszukują swojej drogi. Życzmy
im, by znaleźli w sobie tę pasję, która pozwoli im
realizować siebie, a przy okazji doprowadzi ich do
wolności finansowej. Dziękuję Ci za rozmowę.
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
18
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
19
Powody tego mogą być różne: najczęściej jednak po
prostu nie znamy bezpośrednio osoby, która mogłaby
nam udzielić kompetentnej porady lub pomóc
rozwiązać problem. To jednak nie jest przeszkodą,
aby kogoś takiego znaleźć. Jeśli umiejętnie
wykorzystamy naszą „listę znajomych”, wszystko
będzie o wiele prostsze… Wystarczy tylko popytać
swoich znajomych, czy znają kogoś takiego, a jeśli
nie, to pójść krok dalej i pytać znajomych naszych
znajomych o ich znajomych ;)
Trochę to może wydawać się pogmatwane, ale jeśli
przyjrzymy się budowaniu sieci naszych kontaktów,
to można ją podzielić na kilka grup.
I tak, pierwszą z nich stanowi rodzina (bliższa
•
i dalsza czy jeśli ktoś woli - lubiana i nielubiana
– jakakolwiek ona by była, na jej kształt akurat
mamy raczej marny wpływ).
Dalej nasi znajomi ze szkół (z klasy,
•
z równoległych klas, kółek zainteresowań,
w tym również nauczyciele, dyrekcja, woźne).
Osoby poznane na różnego typu kursach
•
i zajęciach dodatkowych, treningach itp.
Ludzie, z którymi pracujemy bądź już
•
pracowaliśmy.
Sąsiedzi (byli i aktualni).
•
Pracownicy instytucji publicznych (poczta,
•
przychodnia, szpital, bank, ZUS, US itd.).
Sprzedawcy w sklepach, kasjerki, osoby
•
pracujące na promocjach.
Osoby poznane w restauracjach, pubach,
•
klubach.
Ktoś kiedyś powiedział: „nie rób sam tego, co
•
możesz robić z innymi”, szczególnie tyczy się
to jedzenia w miejscach publicznych. Poza tym
jedzenie w towarzystwie ma też pozytywny
wpływ na nasze zdrowie.
Przypadkowi znajomi.
•
Bardzo często jest tak, że nawet nie zdajemy sobie
sprawy, jak wielkie znaczenie w naszym życiu
mogą mieć znajomości zawierane przez przypadek.
Dlatego dobrym zwyczajem jest, aby zawsze
wymienić się chociaż numerami telefonów z nowo
poznanymi osobami (lekarze, prawnicy, doradcy
podatkowi to też ludzie i pewnie nieraz można
minąć ich w jakimś klubie czy na imprezie, gdzie
raczej są marne szanse na wymianę wizytówek, ale
zawsze można poratować się wpisaniem tej osoby
od razu na listę w naszym telefonie komórkowym).
Te grupy można by jeszcze mnożyć, jednak już taki
podział pozwala nam na pewną systematyzację.
Zawsze warto rozważyć, w jaki sposób każda z
osób, którą znamy, może nam pomóc, w jakim
gronie ludzi się obraca, w jaki sposób możemy
wykorzystać ten dany kontakt. Bo kontakt to Twój
kapitał. Sprzedawcy bezpośredni najlepiej zdają
sobie z tego sprawę i właśnie te osoby, dzięki swojej
pracy i otwartości, z reguły są w stanie załatwić
praktycznie wszystko. Osobiście mam znajomych,
którzy dzięki swojemu biznesowi, poznali ludzi,
którzy mogą ich m.in. zaopatrywać w artykuły
spożywcze (co może nie wydaje się zbyt istotne
z punktu widzenia biznesu, ale od takich właśnie
banalnych rzeczy można zaczynać) oraz załatwiać
na bardzo korzystnych warunkach promocje ich
produktów (co ma już zdecydowany wpływ na ich
pracę). Z czasem okaże się, że macie w gronie
swoich znajomych rektora jakiegoś uniwersytetu,
znanego lekarza czy najlepszego adwokata.
Jeśli jeszcze tak nie jest, to czas najwyższy, abyś
stał się bardziej otwarty, Drogi Czytelniku,
i zaczął poznawać nowych ludzi. Zamiast siedzieć
ze słuchawkami na uszach w autobusie, można
przecież w tym czasie poznać kogoś. Może to
jakiś przedsiębiorca, który chwilowo ma auto w
naprawie, a który byłby w stanie przyczynić się do
poprawy jakości Twojego życia? Młodzi ludzie teraz
bardzo często izolują się w miejscach publicznych
Kontakty a Twoje życie
Jaki wpływ na nasze życie może mieć odpowiednio stworzona sieć kontaktów?
Magdalena Bienia, Dyrektor Klubu Oriflame
Masz pytania?
Napisz: magdalena.bienia@oriflame.biz
Moja strona: http://my.oriflame.pl/bienia
Blog informacyjny: http://infodiament.blog.interia.pl
Cóż… nie ulega wątpliwości, że duży, nawet bardzo
duży. W życiu spotykają nas różne sytuacje, w
których pomoc innych ludzi byłaby niezmiernie
przydatna i ułatwiła osiągnięcie celu. Liczyć na nią
możemy zawsze, jednak bardzo często wiele osób z
niej nie korzysta.
właśnie poprzez mp3, które wisi na ich szyi, ale
chyba warto to zmienić. Mnie zawsze urzekają
starsze osoby, które bez żadnych oporów zaczynają
rozmawiać. Kiedyś wydawało mi się to dziwne, teraz
wiem, że może się to okazać bardzo przydatne. Bo
właściwie co nam szkodzi odezwać się do drugiego
człowieka, nawet jeśli jest nam, póki co, zupełnie
obcy? Raczej nas nie opluje ani nie pobije, więc
właściwie niczym nie ryzykujemy. A nie stać nas na
to, aby nie poznawać nowych ludzi.
W jaki sposób możesz wykorzystać
swoją sieć kontaktów?
Do promowania swojego biznesu.
Tu mogą przydać się znajomości nie tylko w
agencjach reklamowych, radiu czy telewizji (dzięki
którym dotrzemy do dużo większej liczby ludzi),
ale również w hipermarketach, gdzie możemy
zorganizować promocję naszych produktów czy
usług. To szanse dla tych, którzy mają już jakiś
kapitał, który mogą przeznaczyć na tego typu
działania.
Dla pozostałych o wiele większe znaczenie ma
po prostu tzw. „marketing szeptany” , jedna z
coraz bardziej popularnych form promocji, która
polega na przekazywaniu informacji o nas przez
zadowolonych użytkowników naszych produktów i
usług ich znajomym. Proste, o wiele skuteczniejsze
niż reklamy i co najważniejsze, właściwie bezpłatne
narzędzie marketingowe, dzięki któremu możemy
trafić do ogromnej ilości osób.
Do rozbudowy swojego biznesu.
Szukasz specjalistów, którzy uczyniliby Twój biznes
jeszcze lepszym i przynoszącym większe zyski? Sam
nie musisz być specjalistą w każdej dziedzinie,
wystarczy, że będziesz znał i zatrudniał ludzi, którzy
nimi są.
Do znalezienia pracy.
Mówią, że nie pracy szuka człowiek, a możliwości
zarobku, więc rozpatrzmy to w tym właśnie
kontekście. Już od wielu lat tajemnicą nie jest, że
pracę dostają ludzie „po znajomości”. Dlaczego tak
się dzieje? Cóż, to temat na osobny artykuł, jedno
jest jednak pewne – to, czy kogoś znam i lubię czy
nie, ma ogromne znaczenie w każdej dziedzinie
życia. Pomijając fakt, że lepiej zatrudnić osobę,
którą się zna, ze względu na atmosferę pracy,
to z pewnością pracodawca zatrudniając kogoś z
polecenia, wie choć w pewnym stopniu, czego może
się po takiej osobie spodziewać.
Do uzyskania pomocy we wszelkiej formie i każdej
sytuacji.
To chyba najlepiej obrazujący i podsumowujący
artykuł powód, dla którego warto utrzymywać
kontakty z jak największa liczbą osób. Ludzie
(czasem wbrew pozorom) są jednak istotami
społecznymi, w których naturze leży niesienie
pomocy innym, bo dzięki temu sami mogą odnieść
korzyści. Kłania się tu reguła wzajemności, czyli
ujmując w skrócie, zasada mówiąca, że jeśli ja
pomagam Tobie – Ty pomożesz mnie. Dlatego, jeśli
czegoś potrzebujesz, mów o tym głośno, pytaj
ludzi, kogo znają, kto mógłby Ci pomóc i proś o
kontakt z takimi osobami. Dzięki temu z pewnością
osiągniesz swoje cele dużo szybciej niż mogłoby Ci
się wydawać…
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
20
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
21
Dział opracował Adrian Florek
a.florek@millionaire.pl
D WCIPY
Do pracy przy hodowli zwierząt zgłasza się pewien
facet. Dyrektor hodowli pyta go, co potrafi.
- Może zainteresuje pana fakt - odpowiada inte-
resant - że rozumiem mowę zwierząt.
- Taa? - pyta zdziwiony dyrektor - to chodźmy do
krówek, zobaczymy, co pan potrafi.
Wchodzą do krówek a tu krasula “Muuuu!”
- Co ona powiedziała?
- Że daje 10 litrów mleka, a wy wpisujecie tylko 4.
- O kurde! Ale chodźmy do świnek.
Wchodzą do świnek, a tu “Chrum, chrum!”
- A ta co powiedziała?
- Że daje 5 prosiąt, a wy wpisujecie 3.
- O ja pier... Chodźmy jeszcze do baranów.
W drodze przez podwórko mijają kozę, a ta
“Meeeee!”
- Pan jej nie słucha - szybko mówi dyrektor - to było
dawno i byłem wtedy pijany...
Biznesmen mówi swojemu koledze,
że jego firma szuka nowego
księgowego.
- A nie zatrudniliście nowego kilka
tygodni temu? - pyta kumpel.
Biznesmen na to:
- Jego też szukamy
.
Modlitwa zestresowanego pra
-
cownika:
Panie, daj mi siłę do zaak
-
ceptowania rzeczy
, których
nie mogę zmienić, odwagę do
zmiany rzeczy
, których nie mogę
zaakceptować, mądrość, abym
ukrył ciała tych, którzy mnie
dzisiaj wkurwili.
Ekspert wydajności zakończył swój wykład
słowami ostrzeżenia:
- Musicie uważać, jeśli będziecie chcieli
zastosować te rady w domu.
- Dlaczego? - spytał ktoś z sali.
- Obserwowałem latami przyzwyczajenia
mojej żony. Przemierzała wiele razy drogę
między lodówką, kuchenką, stołem i szafka-
mi, zawsze niosąc jedną rzecz w tym czasie.
Pewnego dnia powiedziałem jej:
- Kochanie, może będziesz nosić po kilka
rzeczy na raz?
- Czy to zaoszczędziło jej czasu? - pyta facet
z sali.
- Tak - odpowiedział ekspert - Zazwyczaj
przygotowanie obiadu zabierało jej pół
godziny, teraz ja robię to w 10 minut...
Budowlaniec mówi do kumpla:
- Chciałbym mieszkać i pracować na Biegunie
Północnym.
- Dlaczego?
- Bo tam noc trwa przez pół roku, więc nic bym
nie robił, tylko wylegiwałbym się w łóżku.
- Ale przecież po takiej nocy musiałbyś potem
przez pół roku pracować bez przerwy!
- Coś ty! Tam też obowiązuje ośmiogodzinny
dzień pracy!
- Co robi Japończyk, gdy chce
otrzymać podwyżkę?
- Pracuje jeszcze lepiej niż
dotychczas.
- A co robi Polak, gdy chce
dostać podwyżkę?
- Strajkuje.
Konferencja, temat: “kariera
zawodowa a wierność małżeńska”,
referent głosi:
- Pierwsze miejsce, jeśli chodzi o
zdrady małżeńskie, zajmują lekarze...
te nocne dyżury sprzyjają, kilka etatów
naraz itd.
- Drugie miejsce..to oczywiście
artyści...ciągle nowe role, plany
,
otoczenie.
- ...no, a trzecie miejsce...to właśnie
ludzie, tacy jak P
aństwo - uczestnicy
konferencji, szkoleń, jeżdżący w
delegację.
Z sali odzywa się facet:
- Protestuję! już od 20 lat wyjeżdżam i
nigdy mi się to nie zdarzyło!!!
Na to głos z końca sali, wstaje facet i
krzyczy:
- I właśnie przez takich k... jak ty
mamy trzecie miejsce!!!
Entuzjastycznie nastawiony do nowej
pracy akwizytor - sprzedawca od-
kurzaczy zapukał do pierwszych
drzwi. Otworzyła mu kobieta, lecz
zanim zdążyła coś powiedzieć, ten
wbiegł do domu, wpadł do salonu i
zaczął rozrzucać po całym dywanie
rozmoknięte krowie łajna.
- Proszę pani, jeżeli ten wspaniały od-
kurzacz w cudowny i genialny sposób
nie posprząta tego, zobowiązuję sie
zjeść to wszystko - mówi podniecony.
- A keczup pan chce?
- Słucham?
- Właśnie się wprowadziłam i elek-
trownia nie podpięła jeszcze prądu.
Pewnego razu łódź przybiła do małej meksykańskiej wioski. Amerykański turysta
podziwiając ryby złowione przez meksykańskiego rybaka zapytał, ile czasu zajęło mu
ich złapanie.
- Niezbyt długo - odpowiedział Meksykanin.
- W takim razie, dlaczego nie zostałeś na morzu dłużej, żeby złapać więcej takich ryb?
- zapytał Amerykanin.
Meksykanin wyjaśnił, że ta mała ilość spokojnie wystarczy na potrzeby jego i całej
jego rodziny.
- A co robisz z resztą wolnego czasu? - zapytał Amerykanin. - Długo śpię, potem złowię
kilka ryb, bawię się ze swoimi dziećmi, spędzam sjestę ze swoja żoną. Wieczorami
wychodzę do wioski i spotykam się z moimi przyjaciółmi, wypijamy kilka drinków,
gramy na gitarze, śpiewamy piosenki. Żyję pełnym życiem...
Amerykanin przerywa.
- Ukończyłem studia MBA na Harvardzie, myślę, że mogę Ci pomóc. Powinieneś zacząć
łowić ryby dłużej każdego dnia. Możesz zacząć sprzedawać ryby, skoro będziesz
łowić ich więcej. Mając dodatkowy przychód, możesz kupić większą łódź. Za do-
datkowe pieniądze, które przyniesie Ci większa łódź, możesz kupić drugą łódź i
trzecią i tak dalej aż będziesz miał całą flotę statków. Zamiast sprzedawać swoje
ryby pośrednikom, będziesz mógł negocjować bezpośrednio z przetwórniami i może
nawet otworzysz swoją własną fabrykę. Będziesz mógł wtedy opuścić tę małą wioskę i
przeprowadzić się do Mexico City, Los Angeles albo nawet do Nowego Jorku! Stamtąd
będziesz mógł kierować swoimi interesami.
- Ile czasu mi to zajmie? - zapytał Meksykanin.
- Dwadzieścia, może dwadzieścia pięć lat - odpowiedział Amerykanin.
- A co później?
- Później? Wtedy dopiero się zacznie - odpowiedział Amerykanin, uśmiechając się -
Kiedy twój biznes będzie naprawdę duży, możesz zacząć sprzedawać akcje i robić
miliony!
- Miliony? Naprawdę?... A co potem?
- Potem będziesz mógł przejść na emeryturę, mieszkać w małej wiosce na wybrzeżu,
długo spać, bawić się z dziećmi, łowić czasami ryby, spędzać sjestę ze swoją żoną i
spędzać wieczory, bawiąc się ze swoimi przyjaciółmi...
* Morał tej historii: Pamiętaj, dokąd chcesz dojść w swoim życiu, bo może już tam
jesteś!
Szef wrócił z lunchu w bardzo dobrym
humorze i zwołał wszystkich pra-
cowników, by wysłuchali kilku dowcipów,
które usłyszał. Wszyscy śmiali się do
rozpuku, oprócz jednej dziewczyny.
- O co chodzi? - przyczepił się szef - Nie
masz poczucie humoru?
- Nie muszę się śmiać - odpowiedziała
dziewczyna - Odchodzę w piątek.
Szef zebrał pracowników i mówi:
- Mam złą wiadomość. Ze względów
oszczędnościowych muszę kogoś z was
zwolnić.
- Mnie nie, jestem mniejszością i mogę
oskarżyć cię o rasizm - szybko
reaguje czarnoskóry pracownik.
- Jestem kobietą, od razu wniosę do
sądu sprawę o seksistowskie traktowanie
- ostrzega sekretarka.
- Spróbuj mnie zwolnić, to pozwę cię i
oskarżę o dyskryminację ze względu na
wiek - wycedził liczący 70 lat kierownik
działu.
Wtedy wszyscy spojrzeli na bezbron
-
nego, młodego, białego, zdrowego
pracownika.
Ten zastanowił się chwilę i
wyszeptał:
- Ostatnio wydaje mi się, że jestem
gejem...
Szef do pracownika
- Mam dla ciebie zadanie.
- Słucham ?
- Wejdź na stronę praca.pl
- Wszedłem
- A teraz szukaj sobie nowej
pracy...
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
22
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
23
Status majątkowy a co ma największy wpływ
na relaks
Ludzie najbogatsi wykazują zdecydowanie większe
zainteresowanie przyrodą - 50% najbogatszych
wybrało przyrodę jako czynnik najbardziej
wpływający na ich stan emocjonalny, spośród
pozostałych osób 36% ankietowanych wybrało tę
odpowiedź.
Zwierzęta domowe różnie relaksują
Za to zwierzęta domowe mają bardzo mały wpływ
na relaks bogatych i bardzo bogatych (po 3%),
zwierzęta mają największy wpływ na zarabiających
przeciętnie i dobrze (44% i 30%).
Ludzie zarabiający przeciętnie najbardziej poddają
się wpływowi rodziny (43%), podczas gdy zamożni
i najbogatsi prawie w ogóle (odpowiednio 3% i 1,5%).
Można zauważyć pewną tendencję: ludzie bogatsi
są zdecydowanie mniej podatni na humory swoich
najbliższych. Są odporni na wpływy nie tylko
rodziny, ale też na humory własnych zwierząt
domowych. Różnica „uodpornienia się” na
wpływy rodziny ludzi bogatych w porównaniu
z zarabiającymi przeciętnie jest prawie
piętnastokrotna!
Kluczową sprawą dla ludzi bogatszych jest miejsce
pracy. Otoczenie, w jakim się znajdują, ma na
nich znacznie większy wpływ niż na osoby mniej
zarabiające.
Hobby
Zamożniejsi mają mniej czasu na dodatkowe
zajęcia.
Ludzie całkiem dobrze zarabiający, o połowę więcej
czasu niż ludzie bardziej zamożni poświęcają
swojemu hobby i zainteresowaniom (odpowiednio
14% i 9%). Zabawne, że najbogatsi i tak mają więcej
czasu na hobby niż bardzo słabo zarabiający. Na co
więc tracą czas najbiedniejsi?
Wyobraźnia
Zarówno na stan najbardziej jak i najsłabiej
zarabiających, około dwa razy większy wpływ
w porównaniu z zarabiającymi przeciętnie, ma
wyobraźnia (ok. 27% najbogatsi i najbiedniejsi, 16%
średnio zarabiający).
Ciekawe, czy obie grupy (najbogatsi i najbiedniejsi)
opierające się ponad przeciętnie na swojej
wyobraźni, tworzą takie same obrazy w swoich
głowach?
Wyższe wykształcenie pomaga, ale tylko w połowie
Osoby z wykształceniem podstawowym zarabiają
najczęściej tyle, że ledwo im wystarcza na życie.
Osoby z wykształceniem zawodowym i średnim
zarabiają zwykle przeciętnie. Czyli dokładnie tak,
jak można było się spodziewać. Spójrzmy jednak
dalej.
Osoby z wyższym wykształceniem najczęściej
zarabiają całkiem dobrze. Zwykle nie są ani
bardziej zamożne ani bardzo bogate!
Wśród osób zamożniejszych, ale nie najbogatszych,
tendencja, im lepsze wykształcenie, tym lepsze
zarobki, zaczyna się odwracać. 30% osób
zamożnych posiada średnie wykształcenie,
70% wyższe.
Wśród osób najbogatszych, 50% to osoby z wyższym
wykształceniem, druga połowa osób to posiadacze
(mniej więcej po równo) średniego, zawodowego
i podstawowego wykształcenia.
Inaczej, niż by się mogło wydawać, tylko 50%
najbogatszych ma wyższe wykształcenie.
Płeć a ocena pozycji materialnej
Kobiety bardziej pesymistycznie oceniają swoją
pozycję materialną albo to mężczyźni patrzą na
świat przez różowe okulary. Ciekawe jest jednak
to, że kobiety oceniają swoje zadowolenie z pracy
nieco bardziej pozytywnie od mężczyzn.
W przypadku obu płci najrzadziej zaznaczano status
bogacza. Jednak, jeśli już taka odpowiedź została
Jak kontrola stresu przekłada się na zarobki i jakość życia
Fragmenty raportu na temat relaksu opracowanego przez Relaksacja.pl
Marek Jacenko
zaznaczona, wybierało ją trzy razy więcej mężczyzn
niż kobiet.
Przedstawiciele obu płci, jednakowo często
wybierali odpowiedź „bardzo słabo”. Duża różnica
zaznacza się przy odpowiedzi „ledwo mi wystarcza”,
tę odpowiedź wybierało o połowę więcej kobiet niż
mężczyzn.
Czy najlepiej zarabiający mają udane życie?
Jak można przewidzieć, zadowolenie z życia
prywatnego rośnie wraz ze wzrostem zarobków.
Znów jest ciekawie, gdy zbliżamy się do
najbogatszych. Całkiem dobrze zarabiający,
podobnie jak bardziej zamożni, najczęściej są
raczej zadowoleni z życia prywatnego. Dopiero
wśród najbogatszych, najwięcej jest najbardziej
zadowolonych z życia poza pracą. Chociaż w tej
grupie pojawia się też spory odsetek osób bardzo
niezadowolonych.
Co ma stres do zarobków?
Połowa najlepiej zarabiających (51%) świetnie sobie
radzi w praktycznie każdej sytuacji stresowej.
To ponad pięć razy lepiej niż zamożni (9%),
dwanaście razy lepiej niż dobrze zarabiający
(4%) oraz pięćdziesiąt! razy lepiej niż przeciętnie
i słabo zarabiający (po ok. 1%). Wyłania się
prosta zależność, im wyższe zarobki, tym lepsza
umiejętność radzenia sobie ze stresem.
Podsumowując
Osoby lepiej zarabiające poza tym, że potrafią
znacznie lepiej radzić sobie ze stresem, są bardziej
zadowolone ze swojego życia, zarówno zawodowego,
jak i prywatnego. I mimo tego, że tylko połowa
najbogatszych ma wyższe wykształcenie, to jednak
zdecydowanie najzamożniejsi znacznie lepiej niż
ktokolwiek inny opanowali sztukę panowania nad
stresem i metody osiągania relaksu.
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
24
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
25
W historii ludzkości były miliardy istnień ludzkich –
najczęściej bezimiennych. Nie pozostał po nich żaden
ślad. Ci, o których wiemy, po których dziedziczymy
dobra kulturowe i naukowe, zapisani są w historii
swymi dziełami i ponadczasowymi dokonaniami,
a nie grobami. Czy ktoś wie, gdzie są groby Homera,
Sokratesa, Pitagorasa, Aleksandra Macedońskiego
i wielu innych, o których wiemy, że byli i czego
dokonali. W historii naszej cywilizacji zapisani
są poprzez swoje dzieła.
Powiesz Szanowny Czytelniku, że ten magazyn
dotyczy bycia milionerem, a nie wywodów
filozoficzno-historycznych, lecz po tym nieco
przydługim wstępie wyjaśnię Ci, dlaczego to jest
jednak tak ważne. Otóż jakość życia tych ludzi
oceniana z perspektywy czasu okazuje się ogromna
– dlatego o nich wiemy, choć miliardy pozostały
bezimienne.
Jako istoty ludzkie, każdy z nas ma w swoim życiu
do wypełnienia jakąś misję. Dla każdego, jego misja
może być całkowicie odmienna od misji innych ludzi
i jest to wspaniałe, gdyż niesamowicie wzbogaca
ludzkość.
Świat jest pełen wybitnie utalentowanych ludzi. Na
przykład, jeśli chodzi o wybitne talenty artystyczne,
to w krajach cywilizowanych, mniej niż jeden na
dziesięć takich talentów jest w stanie rozwinąć
się i wzbogacić kulturę. Te nierozwinięte talenty
– dotyczy to talentów najróżniejszych, a nie tylko
artystycznych - są niepowetowaną stratą ludzkości.
Nasuwa się zasadnicze pytanie: DLACZEGO NIE
ROZWINĘŁY SIĘ?
Odpowiedź jest niestety dość przyziemna. Otóż
z reguły bierze się to z braku możliwości finansowych,
by rozwijać różne aspekty życia, gdyż niedostatek
finansowy tych ludzi, zmusza ich do wkładania całej
swojej energii w przeżycie egzystencjonalne.
Dopiero ludzie posiadający 100% bezpieczeństwo
bytowe, mają warunki, by rozwijać swoje najlepsze
zdolności i talenty.
DLATEGO WŁAŚNIE ZASOBNOŚĆ FINANSOWA
W CYWILIZACJI LUDZKIEJ POZWALA WYDOBYĆ
Z LUDZI TO, CO W NICH NAJLEPSZE. PODSTAWOWYM
WARUNKIEM JEST ZDOBYCIE I POSIADANIE BOGACTWA
MATERIALNEGO W SPOSÓB ETYCZNY. JAKOŚĆ ŻYCIA
MA ASPEKT WIELOPŁASZCZYZNOWY I BOGACTWO
FINANSOWE JEST JEDYNIE JEDNYM Z WIELU WAŻNYCH
ELEMENTÓW, ALE NIE MOŻE BYĆ JEDYNYM!
Jeśli ktoś chce osiągnąć pełnię życia tylko
przez bogactwo finansowe, to nie będzie nigdy
szczęśliwym!
Zauważcie, że nie można być np. wirtuozem
fortepianu, gdy nie miało się nigdy dostępu do
instrumentu, ani być naukowcem bez odpowiednich
narzędzi i środków – do tego potrzebne są pieniądze.
Najwięksi filantropi oraz największe fundacje
dobroczynne posiadali i wydali ( i wydają coraz
więcej) na realizację swoich celów niewyobrażalne
ilości pieniędzy, służąc milionom ludzi
potrzebujących. Nie byliby w stanie dokonać tego,
gdyby nie dysponowali odpowiednimi środkami
finansowymi. Biedny biednemu nie pomoże, bo nie
ma jak, co najwyżej może z nim usiąść i pobiadolić
Jakość życia - część 2
Tomasz Rezner
Jakość życia człowieka ma aspekt wielowymiarowy
i odmienny od reszty przyrody ożywionej. Wynika to
stąd, że jedynie człowiek posiada rozum. Tylko człowiek
potrafi logicznie i abstrakcyjnie myśleć, planować,
posługuje się emocjami, ma świadomość. Dlatego
właśnie nasza rola na tym świecie jest o wiele bogatsza
od wyłącznie przedłużenia ciągłości życia gatunku.
lub popłakać dla towarzystwa.
Pomoc ofiarom kataklizmów, głodu, zarazy wymaga
pieniędzy na sprzęt, żywność, leki, zapewnienie
zdrowej wody itd. To wszystko kosztuje, a środki na to
mają ludzie bogaci i to oni stają na wysokości zadania.
Widzisz więc, że bycie bogatym to specjalna misja.
Wspaniałym współczesnym przykładem jest Bob
Geldof, który zrobił bardzo wiele, by pomóc
mieszkańcom Afryki. Ciągle wspaniale działają
fundacje Henry’ego Forda, Billa Gates’a i wiele
innych.
Wbrew wielu rozpowszechnionym przekonaniom,
MOŻNA, A WRĘCZ TRZEBA POSIĄŚĆ BOGACTWO W
SPOSÓB ETYCZNY. NIEPRAWDĄ JEST, ŻE ZDOBYCIE
BOGACTWA MUSI ODBYĆ SIĘ CZYIMŚ KOSZTEM!
Na świecie są nieprzeliczone dobra nam dostępne
i wciąż powstają nowe, w dodatku w coraz większym
tempie. Przecież jeszcze 200 lat temu ludzie mieli
jedną parę butów dla całej rodziny, większość nie
umiała pisać ani czytać, nigdzie nie podróżowała,
nikt nie miał pralki, lodówki, telewizora, roweru,
czy samochodu, śmiertelność była bardzo duża z
powodu chorób zakaźnych, a zapalenie wyrostka
robaczkowego nieuchronnie kończyło się śmiercią.
Teraz przeszczepia się ludziom serca, przeżywają
wcześniaki o masie urodzeniowej poniżej 800g, a
nawet 600g. Średnia długość życia wzrosła z 25lat do
75lat i wszystko to na tym samym świecie!
Kiedyś większość ludzi nawet nie spodziewała się, że
coś takiego jest możliwe, a teraz to jest codzienność.
Ludzie latają samolotami w każde miejsce kuli
ziemskiej. Pomyśl, jak wielkie bogactwo powstało od
tamtej pory i dalej tak będzie! Dzisiejszy przeciętny
człowiek żyje o wiele lepiej niż niegdysiejszy król!
BOGAĆ SIĘ I SŁUŻ SOBIE I INNYM! TO JEST DOBRE!
Wynikają z tego wnioski, że możemy i musimy
bogacić się, a jednocześnie swym bogactwem służyć
innym. To jest jedna z powinności przypisanej
człowiekowi. Nie można bogacić się w sposób
nieetyczny, kosztem czyjejś krzywdy, wyzysku itp.
W Biblii są liczne przypowieści o mnożeniu talentów,
czynieniu ziemi poddanej rodzajowi ludzkiemu,
naganie ludzi gnuśnych i leniwych.
KAŻDY Z NAS MA MISJĘ CZYNIENIA DOBRA I POSTĘPU!
TO NASZA POWINNOŚĆ!
Dlatego nie zasłaniaj się pretekstami, że czegoś nie
możesz, że czas jest nieodpowiedni, że inni… . Masz
w sobie wszystkie potrzebne zasoby, by Twoje życie
było godne i najpełniejsze.
DZIAŁAJ! Ktoś mógłby powiedzieć: a dlaczego mam
dzielić się z innymi moim dorobkiem, niech sami
sobie zapracują, itp.
Proponuję zmienić podejście do tematu na takie:
Twoje powodzenie jest jakąś formą daru, który
otrzymałeś. Skoro Ty coś otrzymujesz, to ofiaruj
też coś wartościowego innym, a właściwie, to
daj innym zanim sam odbierzesz. Nie wszyscy
mieli sprzyjające warunki, by bogacić się równie
skutecznie, ale Ty kiedyś byłeś też w takiej sytuacji
i otrzymałeś wsparcie. Mój artykuł jest przykładem
takiego wsparcia. Mam nadzieję, że po przeczytaniu,
zastanowieniu się nad moim przekazem, coś dobrego
w Tobie drgnie i poczynisz postępy na swojej
drodze do szczęścia. To jest mój dar dla Ciebie i nie
oczekuję, byś mi się rewanżował, a na pewno nie
żądam za to żadnej zapłaty. Jeżeli mój tekst pomoże
Ci w lepszym życiu, to już bardzo się ucieszę.
Ty również możesz dzielić się różnymi dobrami z
innymi ludźmi, a paradoksalnie, będziesz coraz
bogatszy, a nie biedniejszy. Nie namawiam Cię do
rozdania wszystkiego – to nie byłoby najlepsze. Na
dobroczynność i pomoc innym ludziom przeznacz np.
10% swoich dochodów. Więcej na ten temat będzie
w jednym z kolejnych artykułów. Bogactwo, to nie
tylko pieniądze i dobra materialne – o tym też będzie
osobny artykuł. Dzieląc się z innymi pieniędzmi, nie
robisz tego kosztem siebie, bo Twoje pieniądze tak
naprawdę należą do Wszechświata, a ty tylko masz
do nich dostęp.
Andrew Carnegie – potentat przemysłu stalowego
i wielki filantrop jest wspaniałym wzorem do
naśladowania. Gdy umarł, w jego biurku znaleziono
starą pożółkłą kartkę z wypisaną na niej jego misją
życiową: przez pierwszą połowę życia zdobyć
fortunę, a przez drugą wydać ją na potrzeby ludzi.
Tak też uczynił.
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
26
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
27
Oko podczas czytania wykonuje dwa podstawowe
ruchy: przeskakuje i zatrzymuje się. To
przeskakiwanie z punktu do następnego punktu, od
wyrazu do wyrazu nazywane jest czasem migotania,
a jego charakterystyką jest to, że w jego czasie nie
jesteśmy w stanie czytać, czyli widzieć i rozumieć
tekstu, który mamy przed oczyma. Czytanie czy
też absorbowanie informacji z otoczenia możliwe
jest jedynie w momencie zatrzymywania się
oka. Zatrzymywanie to nazywane jest fiksacją.
Dodatkowo, badania nad okiem wykazały, że jest ono
w stanie wykonać jedynie około 5 fiksacji na sekundę.
Co z tego w praktyce wynika dla nas?
Sposobem na osiągnięcie wyższej efektywności
czytania jest:
wykonywanie mniejszej ilości fiksacji w czasie
•
czytania (czyli przeczytamy tyle samo, ale
szybciej) lub też wykonywanie większej ilości
fiksacji w tym czasie (czyli w tym samym czasie
przeczytamy więcej)
O co konkretnie chodzi? O:
chwytanie, ogarnianie i absorbowanie większej
•
ilości informacji w czasie jednego zatrzymania
oka;
samodzielne sterowanie szybkością i
•
częstotliwością fiksacji w oparciu o ważność
czytanej informacji (wybór, co czytać, a co
przeczytać).
Co to właściwie znaczy: wykonywanie mniejszej ilości
fiksacji w czasie czytania?
Powolny czytelnik zatrzymuje wzrok prawie na
każdym czytanym przez siebie słowie. Nic dziwnego,
że takie czytanie zabiera mnóstwo czasu. Jak to
zmienić?
Kluczem jest chwytanie, ogarnianie i absorbowanie
większej ilości informacji w czasie jednego
zatrzymania oka. Czyli, nie zatrzymuj wzroku na
każdym pojedynczym słowie, ale na - co drugim,
czasami na - co trzecim itd. Ponieważ na początku
nie masz w tym wielkiej wprawy, nic dziwnego,
że napotykasz określone problemy. To nie jest
jednak tak istotne, jak fakt, że przecież w ogólnym
rozrachunku przeczytasz dany tekst szybciej,
ale może nie tak bardzo dokładnie, jak wtedy,
kiedy czytałbyś, zatrzymując wzrok na każdym
pojedynczym wyrazie.
Czy chwytanie i absorbowanie większej ilości
informacji, ogarnianie większej ilości słów podczas
jednego zatrzymania oka jest możliwe? Oczywiście,
że tak. Możliwe jest to dzięki zjawisku peryferyjnego
widzenia - zdolności widzenie nie tylko tego, co
jest przed nami, tego, na czym koncentrujemy
wzrok, ale również tego, co znajduje się w okolicach
koncentracji wzroku - w naszym przypadku, wyrazów
z przodu i z tyłu wyrazu, na który patrzymy.
Aby zobaczyć, jak to działa w praktyce spróbuj
wykonać następujące ćwiczenie: koncentruj
wzrok jedynie na środkowych cyfrach, starając
się jednocześnie odczytać - nie patrząc na nie
bezpośrednio - liczby po obu stronach.
8 0 6
3 4 6
2 5 9
37 45 49
832 659 954
3983 4729 0484
Podstawy szybkiego czytania- część 1
Paweł Sygnowski
http://www.pawelsygnowski.info/
p.sygnowski@list.pl
Pomimo, że cała tajemnica szybkiego czytania,
tak naprawdę leży w filtrowaniu, „co czytać, a
czego nie”, jest jeszcze inna tajemnica - bardziej
techniczna. Leży ona w mechanice poruszania
okiem podczas czytania.
To samo możesz przećwiczyć na literach, sylabach i
wyrazach:
a b c
raz dwa trzy
ela ola ala
ma kota ale
Zadaniem teraz dla Ciebie jest, aby w normalnych
tekstach, jakie napotykasz w gazetach, artykułach,
książkach, w ten sam sposób patrzeć okiem.
http://www.pawelsygnowski.info/
Praktycznie wszystko o właściwym użytkowaniu
Twojego mózgu
(komentarze moje:
„To przeskakiwanie z punktu do następnego punktu,
od wyrazu do wyrazu nazywane jest czasem
migotaniem, a jego charakterystyką jest to, że
w jego czasie nie jesteśmy w stanie czytać, czyli
widzieć i rozumieć tekst, który mamy przed oczami.”
„ czasem migotaniem” jak w oryginale czy „czasem
migotania”?
„a jego charakterystyką jest to, że w jego czasie”
czy raczej „a jego charakterystyczną cechą jest to,
że wtedy nie jesteśmy w stanie czytać”?
w zdaniu „/.../ ale również tego, co znajduje
się w okolicach koncentracji wzroku - w naszym
przypadku, wyrazów z przodu i z tyłu wyrazu,
na który patrzymy.” nie bardzo rozumiem mimo
przykładu poniżej, o co chodzi „wyrazów z przodu
i z tyłu wyrazu, na który patrzymy”?
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
28
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
29
W
dniach 26-27 lutego 2008 roku w Kraśniku
odbyły się Alternatywne Lekcje Przedsiębiorczości
prowadzone przez właśnie wymienionego
powyżej Kamila Cebulskiego oraz przez Michała
Jankowiaka. Obydwaj są bardzo niezwykli, każdy
z nich ma swoją pasję i swoje postanowienia, a
przewodzi im jeden konkretny cel - uświadomić
ludziom, że mają możliwość osiągnięcia w życiu
tego, czego pragnął, że ich marzenia mogą się
spełnić, jeśli będą do tego dążyć. W przypadku
ich obu miałam parę pytań, które szczególnie
mnie nurtowały, więc musiałam je zadać. Oto parę
ciekawostek na temat Kamila i jego działalności.
Jagoda: Kiedy rozpoczęła się twoja „kariera”,
a może raczej pasja?
Kamil Cebulski: Pasję każdy ma chyba od samego
urodzenia. Bo coś sprawia, że będąc małym
brzdącem, uczymy się chodzić. Jakoś wiemy, że
to się przyda i będzie potrzebne i sprawi nam to
przyjemność :) Ja pierwszą firmę zarejestrowałem
w 2001 roku. A pierwszą stronę zbudowałem
w 1 klasie szkoły średniej w 2000 roku :)
J: Jeśli to pytanie nie będzie zbyt „wścibskie”, to
w jakim teraz jesteś wieku i jak długo dążyłeś do
sukcesu?
KC : (śmiech) Możesz policzyć, aby zawsze był
aktualny :) 17 września 1984.
Zaś co do sukcesu? Ciągle do niego dążę. Uznanie
siebie za człowieka sukcesu oznaczyłoby, że
większego sukcesu się po sobie nie spodziewam,
a to oznacza koniec rozwoju, a to jest wbrew
uprawianemu przeze mnie rozwojowi osobistemu.
Jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia i choć po
drabinie sukcesów kilka szczebelków pokonałem,
jeszcze długa droga.
J: Co Twoim zdaniem trzeba zrobić, by osiągnąć
swój cel?
KC: Celować i strzelać, a nie myśleć i gdybać.
J: Czy marzenia, chęć walki i dążenie do celu
wystarczą, by zrealizować plany?
KC: Oczywiście, że tak. Jednak musimy tutaj
myśleć o poziom wyżej. Do zbudowania jakiegoś
biznesu potrzeba pomysłu, wiedzy, kontaktów
i dziesiątek innych rzeczy oraz szczypty
pieniędzy. Każda z części składowych biznesu
zależy od naszej determinacji. Bo jeżeli zbieramy
truskawki, dorabiając sobie w pracy w Niemczech
i płacą nam od koszyka, to od nas zależy, czy
dziennie zbierzemy 100 koszyków czy 102. Od
nas zależy więc, ile zbierzemy pieniędzy. Tak jest
ze wszystkim. Dlatego każdy powinien mieć cel
nadrzędny, do czego dąży oraz cele poboczne,
osiągnięcie których pomoże zrealizować ten nasz
największy cel życiowy. Np. pisarze. Za pisanie
książek biorą się przeważnie ludzie humaniści,
którzy lubią pisać. Rzadko lubią przedmioty
matematyczne i kontakty międzyludzkie, ale
w pisaniu idzie im świetnie. Cel życiowy – napisać
książkę. Cel poboczny, nauczyć się sprzedawać.
Żaden pisarz nie chce być najlepszym artystą,
tylko – najbardziej czytanym artystą. Umiejętność
sprzedaży bardzo w tym pomoże.
J: Czy nawet jeśli nie mamy zbyt dobrze
rozbudowanej podświadomości (fantazji, marzeń
- bo są tacy ludzie), to czy możemy walczyć o
swoje cele?
KC: A po co walczyć? Z kim? Z sobą? To nie wojna,
Młody przedsiębiorczy człowiek
Kamil „Cebula” Cebulski
-jak to się zaczęło i jak działa
Jagoda Karolina Wójcik
Z Alternatywnymi Lekcjami Przedsiębiorczości
w Kraśniku wiąże się ciekawa historia. Jedna
z dziewcząt z liceum była tak zdeterminowana,
by wziąć udział w spotkaniu z Kamilem i Michałem
oraz zrobić z nimi wywiad, ponieważ chce być
dziennikarką, że specjalnie wypisała się na własną
prośbę ze szpitala na jeden dzień. Jagoda Wójcik.
No i była! Wywiady też przeprowadziła.
Gdy opowiedziałam zachwycona Kamilowi tę
historię, uznał, że Jagoda już jest dziennikarką : -)
i… zaprosił ją do pisania do Millionaire Magazine.
Więc witamy Jagodę :-)
Grażyna Dobromilska
żeby walczyć. Cele się osiąga. Chcesz coś robić, to
to robisz. Twoim celem jest obejrzenie meczu lub
telenoweli i robisz to. Nie komentuję tutaj jakości
celów, ale każdy robi to, co lubi i chce w danej chwili.
J: A jeśli nasz plan nie powiedzie się, czy osoba,
która mówiła nam, że to nie ma sensu, miała rację
czy może - wręcz przeciwnie i dążąc do tego,
nabyliśmy nowych doświadczeń i celów?
KC: To nie tak. Nie ma reguły. W całym swoim
życiu spotkamy ludzi, którzy będą nam mówili,
jak mamy żyć. OK. Każdy człowiek uważa się
za mądrzejszego od innych i lubi dawać rady.
Wysłuchaj tych rad. Pogłaszcz ludzi po ich ego, że
ich rozumiesz i mają rację w tym, co mówią, będą
ci za to wdzięczni, a potem zrób po swojemu.
J: Jak wymusić na własnej psychice, by nasze
marzenia się spełniły?
KC: Oj, znowu ta przemoc. Wymuszanie :)
Nic na psychice nie wymuszajmy, bo nam zupełnie
siądzie bidulka. Działajmy, po prostu działajmy.
Jakie jest Twoje marzenie? Nieważne co to jest,
ferrari czy wyleczenie się z ciężkiej choroby.
Recepta jest prosta. Znajdź osobę, którą stać na
ferrari lub która przechodziła chorobę i pogadaj
z nią lub przeczytaj jej/jego książkę. Poznasz ich
drogę i ją po prostu powtórz!
J: Czy „wyssałeś z mlekiem matki” swoją wiedzę
o przedsiębiorczość
?
KC: Oczywiście że tak :) Ludzie dostrzegają u
innych i u siebie zresztą też tylko pozytywne
aspekty, a nie widzą pracy, jaką trzeba było w
to włożyć. Chociaż ta praca była też przyjemna.
Moja wiedza to chociażby lista blisko już 800
przeczytanych książek z gatunku biznesowych.
Nie 90, a 900 przez ostatnie 8-9 lat! To daje
średnio 6-7 książek miesięcznie. Doszedłem do
wniosku, że są ludzie mądrzejsi ode mnie
i zacząłem czytać. Tak powstała moja pierwsza
księgarnia. Chciałem się rozwijać i nie było mnie
za bardzo stać na książki! Połączyłem biznes
z tym, co chciałem i to miałem.
J: Jak szybko opanowałeś „sztukę”
przedsiębiorczości?
KC: Zgodzę się, że przedsiębiorczość to sztuka.
Sztuka polegająca na zrobieniu czegoś lepiej
od kogoś innego. Ale czy ją opanowałem? Tego
nie da się do końca opanować. Gdyby tak było,
to nie miałbym blisko 20-osobowej firmy tylko
zatrudniałbym 100 tys. osób. Ciągle się czegoś
uczę, ciągle czytam. Ciągle i dużo czytam.
Poznaję nowych ludzi, a dzięki nim nowe
możliwości.
J: Dziękuję za wspaniały wywiad i życzę dalszych
sukcesów w realizacji przedsięwzięć.
KC : Ja również dziękuję.
A oto jeszcze parę pomocy informacji dla moich
naśladowców i przyszłych biznesmenów:
www.ebizneswpraktyce.pl - moje zastosowanie
ebiznesu
www.kursskutecznegodzialania.pl - uczę moich
technik pracy
Firma
www.escpoland.pl
poczta@escpoland.pl
tel. 662 24 30 27
Fundacja
www.kcbe.pl
poczta@kcbe.pl
tel. 608 06 94 92
Mnie Kamil Cebulski bardzo pomógł i jestem mu
za to bardzo wdzięczna, dzięki niemu powstało
coś, co chyba powinno być wierszem, ale chyba
niekoniecznie tak jest, zaś zawarta w nim treść
jest główną myślą przewodnią Kamila i osób
takich jak on:
każda chwila po to jest by:
...wstać,
...podnieść się,
...rozpocząć życie na nowo,
każda chwila inna jest
każda chwila to nowy dzień
w każdej zobacz własny stan
każdy początek to tylko ciąg dalszy
zaś księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie
a wszystko w jednej chwili
może skończyć się i zacząć znów na nowo
Mam nadzieję, że każdy może skorzystać z tych
słów i nie poddawać się w swych planach i dążyć
dalej do swoich celów, by móc je zrealizować bo
przecież chyba każdy z nas ma swoje marzenie,
które pragną spełnienia. A na zakończenie jeszcze
parę optymistycznych i pewnie realnych słów
Kamila: „Wolności i sukcesów oraz życzenia
spełnienia każdego z waszych marzeń i celów”.
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
30
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
31
Kamila przedstwiłam Wam przed chwilą, teraz pora
na Michała. Jego podejście do życia jest takie jak
odpowiedzi – pełne śmiechu i wiary
w siebie, ludzi i świat. To niezwykła cecha,
gdyż daje ludziom dużo optymizmu i nadzieję
zrealizowania swych celów - to dzięki temu
Michał jest nazywany przez swoich
uczniów „Mistrzem”.
Jagoda: Kiedy rozpoczęła się twoja „kariera”,
a może raczej pasja?
Michał Jankowiak: Pasja była pierwsza i zaczęła
kiełkować na pierwszym roku studiów. Jako że
potrzeba było na nią niemało pieniążków, po roku
od tamtej pory zaczęła się i kariera :)
J: Jeśli to pytanie nie będzie zbyt „wścibskie”,
to w jakim teraz jesteś wieku?
MJ: Fizycznie - 24. Mentalnie - różnie, zazwyczaj
pomiędzy 4 a 18 :)
J: Jak długo dążyłeś do sukcesu?
MJ: Dla mnie sukces nie jest przystankiem czy
czymś, co można zdobyć jednorazowo. Sukces
to droga, kierunek. To samodoskonalenie się cały
czas. Myślę, że dążę do sukcesu od urodzenia - jak
każdy człowiek. Nie każdy jednak robi to świadomie
:) Sukcesem jest dla mnie realizacja każdego
wyznaczonego celu. Każdy uśmiech, który wywołam
na twarzy drugiej osoby. Każda sekunda, gdy jestem
szczęśliwy i gdy ludzie wokół mnie też są szczęśliwi.
Sukces finansowy bez sukcesu emocjonalnego,
społecznego i innych jest dla mnie bezwartościowy.
J: Co Twoim zdaniem trzeba zrobić, by osiągnąć
swój cel?
MJ: Działać, działać i jeszcze raz działać. Przy okazji
uczyć się i pytać ludzi, którzy osiągnęli podobny
cel, jak to zrobili. Współpracować z nimi. Tworzyć
zespoły. Oczywiście zależnie od tego, jaki to cel :)
J: Czy marzenia, chęć walki i dążenie do celu
wystarczą, by zrealizować plany?
MJ: Walka z kimkolwiek zakłada wygranego
i przegranego. Ja nie chcę, żeby ktoś przegrywał :)
A czy wystarczą - czasem tak, czasem nie. Niekiedy
trzeba będzie dodać do tego równania innych ludzi,
specjalistyczną wiedzę, żelazną konsekwencję
i wiele innych.Każdy człowiek w połączeniu z
różnymi kontekstami (nie tylko biznesowymi)
będzie miał inne równanie. To właśnie jest dla mnie
jedna ze składowych biznesu - wieczna nauka,
rozwój i poznawanie zasad kierujących ludźmi,
ich emocjami i zachowaniami, biznesem etc.
J: Czy nawet jeśli nie mamy zbyt dobrze
rozbudowanej podświadomości (fantazji, marzeń -
bo są tacy ludzie), to czy możemy walczyć o swoje
cele?
MJ: Haha ;) Rozbudowaną podświadomość ma każdy
z nas, tylko nie każdy o tym wie. A nawet jeśli nie -
można ją rozbudować, nauczyć wielu pożytecznych
rzeczy, ukierunkować na sukces. Każdy może iść
drogą rozwoju i sukcesu. Wielu ludzi jednak zbyt
mocno boi się porażki albo wysiłku na tej ścieżce.
Jeszcze inni w ogóle nie wiedzą, że taka ścieżka
istnieje, bo nikt im o tym nie powiedział... Moim
zdaniem ta wiedza i umiejętności powinny być
esencją szkoły podstawowej czy gimnazjum.
J: A jeśli nasz plan nie powiedzie się, czy osoba,
która mówiła nam, że to nie ma sensu, miała rację
czy może wręcz przeciwnie - i dążąc do tego,
nabyliśmy nowych doświadczeni i celów?
MJ: Zastanawiam się - kiedy wreszcie ludzie obudzą
się i przestaną walczyć o „rację”, która
w wielu kontekstach jest tylko głupim
przekonaniem i halucynacją. Ludzi, którzy
chodzą i wkręcają innym, że im nie wyjdzie,
że nie potrafią, że im się nie uda, powinno się
moim zdaniem wysyłać na tygodniowe pobyty w
przedszkolach z dzieciakami. Może przynajmniej
część z nich zrozumiałaby wtedy, że nie istnieje
coś takiego, jak „niemożliwe”, „nie da się” itp.
Warto też zrozumieć, że ludzie, którzy podcinają
nam skrzydła, najprawdopodobniej sami je
mają przez kogoś podcięte. Wystarczy w tym
momencie odrobina współczucia, pogłaskanie ich i
powiedzenie „Ok, miałeś rację, ogłoś z tego powodu
święto narodowe”. Co do nowych doświadczeń -
jasne. W NLP mówimy, że nie istnieje porażka tylko
Michał Jankowiak -
hipnotyzer przedsiębiorczości
Jagoda Karolina Wójcik
informacja zwrotna. Uczymy się całe życie. Jeśli
określonym działaniem uzyskaliśmy efekt inny od
zamierzonego - jesteśmy mądrzejsi i wiemy, jak
następnym razem tego nie robić. Dajmy sobie prawo
nauki. Nawet na błędach :)
J: Jak wymusić na własnej psychice, by nasze
marzenia się spełniły?
MJ: Wymusić można pierwszeństwo na drodze :)
Nasza psychika jest stworzona do osiągania celów.
Trzeba jej tylko odpowiednio te cele przedstawić,
oprzeć na wartościach i połączyć
z wiarą i pozytywnymi emocjami. Wtedy zaczynają
się dziać cuda :).
J: Jak działa podświadomość senna?
MJ: Jak ja jestem senny to albo piję kawę, robię
parę przysiadów albo idę spać :) Co do snu - jest
to cudowne zjawisko, jeśli chodzi o kreatywność
i intuicję. Kekule, Einstein i wielu, wielu innych
ludzi, którzy stworzyli świat, w którym żyjemy,
mądrze korzystali ze snu w swojej pracy. Jak
działa - nie wiadomo. Mamy jednak wiele narzędzi,
które pozwalają to zjawisko wykorzystać. Między
innymi wizualizacyjne techniki inkubacji snów,
gdzie przed snem wielokrotnie powtarzamy sobie
pytania, na które chcemy uzyskać odpowiedź,
oraz wizualizujemy je. Podświadomość potrzebuje
bodźca - motywacji, do tego, żeby działać.
J: Czy trudno jest opanować sztukę „życia we śnie”?
MJ: Nie. Potrzebna jest jedynie motywacja,
konsekwencja i znajomość określonych ćwiczeń
i praktyk.
J: Jak długo uczysz się i będziesz się uczył „sztuki”
hipnozy?
MJ: Opanowuję ją oficjalnie od 6 lat i myślę, że
będę opanowywał do śmierci, a może i jeszcze
dłużej ;-)
J: Jak szybko opanowałeś „sztukę”
przedsiębiorczości?
MJ: Tego nie da się opanować :) To również ścieżka,
która się nie kończy :)
J: Muszę przyznać, że Twoje podejście do życia i
odpowiedzi na moje nudne pytania są bardzo ciekawe
i zabawne, co naprawdę przyciąga uwagę :-) Dziękuje
za wywiad i życzę dalszych sukcesów w hipnozie.
MJ: To kwestia optymizmu :-) Tobie i czytelnikom
również życzę sukcesów i spełnienia celów
życiowych.
Roman Karkosik
Michał Bielecki
mica007@vp.pl
Roman Karkosik jest jednym z najbogatszych
Polaków. Jego fundusze zauważają takie instytucje,
jak polski tygodnik Wprost, czy amerykański Forbes.
Nie jest zbyt znany publicznie, gdyż dba o swój
biznes (uważa, że rozgłos nie służy interesom).
Fortuny dorobił się na inwestycjach giełdowych, które
czynił i czyni na Giełdzie Papierów Wartościowych
w Warszawie, i na produkcji tworzyw sztucznych
(produkował butelki typu PET).
Zacznijmy od początku. 9 maja 1951 roku we wsi
Czernikowo koło Torunia na świat przychodzi chłopiec,
którego rodzice nazywają Roman Krzysztof. 19 lat
później ten sam chłopka kończy klasę mechaniczną
(specjalność budowa maszyn i urządzeń przemysłu
cukrowniczego) Technikum Cukierniczego w Toruniu.
Jego przygoda z biznesem zaczęła się jeszcze tego
samego roku. W rodzinnym Czernikowie założył bar,
który jako jedyny w okolicy sprzedawał piwo. Tak
dorobił się pieniędzy, które pozwoliły mu iść dalej
ścieżką biznesu, i otworzył wytwórnię oranżady.
Pieniędzy było coraz więcej i mógł sobie pozwolić
na budowę domu, lecz miał problem ze zdobyciem
potrzebnych materiałów, a mianowicie, kabli. To go
zmotywowało do działania i w roku 1989 uruchomił
wytwórnię kabli, a materiały na ich produkcję
zdobywał ze stworzonych przez siebie punktów skupu
złomu. Teraz już był bardzo zaangażowany w biznes
i stworzył wcześniej wspomniane Zakłady Produkcji
Tworzyw Sztucznych. W roku 1993 razem z małżonką
Grażyną inwestuje w akcje. W roku 2005 kontrolował
już 4 duże spółki giełdowe z branży tworzyw
sztucznych. Teraz w jego planach jest stworzenie
potężnego holdingu stalowego. Jest sponsorem
toruńskiego żużla i żyje sobie spokojnie.
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
32
nr 5/2008
MILLIONAIRE
magazine
www.millionaire.pl
33
1. Porozmawiajmy najpierw o celach, jesteś Gosiu
ekspertem. Znam twojego świetnego e-booka
„Ja i cele”. Jakie cele powinna stawiać sobie
przedsiębiorcza kobieta?
Świetnie zadałaś to pytanie. Nie zapytałaś czy
kobiety powinny stawiać przed sobą cele, ale –
jakie. Rzeczywiście każda kobieta, która zamierza
prowadzić biznes, powinna, moim zdaniem, już na
starcie wiedzieć, do którego miejsca chce dotrzeć.
Podkreśliłabym tu słowo – szczególnie na starcie.
Dlaczego? Biznes – jeśli ma być czymś trwałym
w naszym życiu, musi mieć solidne fundamenty.
Startując kobieta powinna – moim zdaniem – zadać
sobie mnóstwo ważnych pytań. I to – wbrew
pozorom nie tylko tych „biznesowych”.
Wyznaczając swoje cele, każda kobieta, która
buduje firmę od podstaw, musi odpowiedzieć sobie –
do czego będę dążyć? Gdzie chcę się znaleźć? Czego
pragnę? Jakie wartości wyznaję? Jakie są moje
potrzeby? Co/jaki biznes chcę stworzyć?
Jeśli siebie nie znasz, nie wiesz, jakie są mocne strony
Twojej osobowości oraz nie wiesz, dokąd zmierzasz,
to zapewniam Ciebie, nie dotrzesz tam. Jeśli będziesz
realizowała czyjeś cele, skrypty życiowe innych
ludzi (rodziców, mentorów, przyjaciół, małżonka) nie
osiągniesz szczęścia. Jak ktoś kiedyś powiedział: może
okazać się, że przystawiłaś drabinę nie do tej ściany,
do której trzeba.
Oczywiście w miarę rozwoju biznesu nie można sobie
odpuścić ciągłej weryfikacji celów.
My także się rozwijamy – razem z Naszym biznesem.
Może się więc okazać, że cele, które wyznaczyłyśmy
sobie na początku drogi, już nas uwierają. Może są
już zbyt małe. Może okazać się, że poznając Siebie
bardziej, pełniej, doszłyśmy do wniosku, że niektóre
cele nie są już takie ważne. Mogą tez pojawić się b.
atrakcyjne, które będą bardziej Nas wyrażać.
Reasumując – cele kobiety przedsiębiorczej
powinny być, moim zdaniem, spójne z jej systemem
wartości, z potrzebami i rzeczywistymi marzeniami.
Powinny też dotyczyć wszystkich obszarów –
również życia prywatnego, rodzinnego, zdrowia,
rozwoju osobistego czy finansów.
Oczywiście cele muszą mieć określony termin
realizacji.Tylko wtedy, wg mnie, zbudujemy biznes
o silnych fundamentach, a dodatkowo – zyskamy
trwałą, wewnętrzną motywację, która pozwoli
przetrwać cięższe chwile. Moja dodatkowa rada
dla kobiety przedsiębiorczej – stawiaj sobie wysoko
poprzeczkę,. Bo im mniej chcesz od życia, tym
mniej dostaniesz.
2. Jakie wartości, którymi należy kierować się
w życiu, może przekazać przedsiębiorcza kobieta
swojemu dziecku?
Myślę, że to duża odpowiedzialność, przekazywać
własnemu dziecku wartości. Wg mnie nie ma tu
recepty. Każda rodzina jest inna i inne wartości
może wyznawać. Z mojej perspektywy jednak są
wartości, które szczególnie chciałabym przekazać
własnej córce. Wartości, które także mnie
przekazali przedsiębiorczy rodzice ;)
Bardzo ważne jest nauczenie dziecka wiary
w siebie i swoje możliwości., szacunku dla siebie
i innych ludzi, optymizmu ,wytrwałości, uporu
i konsekwencji w dążeniu do realizacji celów.
Dawania i brania miłości. Poza tym otwartości,
zwłaszcza na poglądy innych ludzi, elastyczności,
kreatywności. Jako matka będę też zachęcała córkę
do pogłębiania wiedzy, ustawicznego kształcenia
siebie. Będę chciała, aby dążyła do spójności
wewnętrznej, spełnienia. By żyła w harmonii
ze sobą, ale była synergiczna. I co dosyć istotne,
by zawsze potrafiła uczyć się na błędach –
popełnianych przez Siebie i innych oraz by zawsze
potrafiła podnieść się i iść dalej po chwilowym
niepowodzeniu. Myślę, że to dobry zestaw dla
przyszłej kobiety przedsiębiorczej.
3. Czy wg ciebie jest jakiś określony wiek
dziecka, od którego może się zaczynać wspieranie
jego przedsiębiorczości? A wcześniej jest „za
wcześnie”, dziecko „za małe”?
Moim zdaniem jako kobiety biznesu, powinnyśmy
wspierać rozwój przedsiębiorczości własnych
dzieci od jak najwcześniejszych lat – nawet już
w okresie przedszkolnym. Wg mnie nie można
mówić w tym przypadku, że dziecko jest zbyt
Jak kobieta przedsiębiorcza może wspierać rozwój dziecka
czyli porozmawiajmy z ekspertem od biznesu kobiet Małgorzatą Dwornikiewicz-
Opalińską, właścicielką firmy szkoleniowej dla kobiet Empiria
Grażyna Dobromilska
madgraf@madgraf.eu www.madgraf.eu
www.blog.madgraf.eu
małe. Problem – moim zdaniem – może ewentualnie
wynikać z systemu edukacji, jaki mamy w Polsce.
Nie sprzyja on kształceniu uczniów na przyszłych
przedsiębiorców. A w takim przypadku ważna jest
współpraca pomiędzy domem a szkołą., której tu
może zabraknąć.
4. Jakie są oblicza sukcesu?
Dobre pytanie. Zwłaszcza, jeśli dotyczy kobiet.
Dlaczego? Moim zdaniem kobiety mają tendencję
do umniejszania swoich sukcesów. Bo nie lubimy się
chwalić, bo jesteśmy skromne, bo tak nie wypada
– ktoś pomyśli, że jesteśmy zarozumiałe. Poza tym –
hmm, „co to za sukces” –myślimy. Wszystko zależy
wg mnie od miejsca, w którym ustawimy sobie
poprzeczkę. Od miejsca, jakie pozwolą zająć nam
nasze marzenia, przełożone na wymierne, możliwe
do realizacji cele. W tym przypadku znów ważne
jest, byśmy znały odpowiedź na pytanie: co dla
mnie będzie sukcesem? Po czym poznam, że już go
osiągnęłam? Gdzie chcę dotrzeć?
Ogromnie ważne jest też, moim zdaniem,
docenianie tego, co już mamy, osiągnęłyśmy,
jakimi stałyśmy się ludźmi, przemierzając drogę
do indywidualnie pojmowanego sukcesu. Nawet
gdy coś nie wyszło do końca tak jak chciałyśmy.
I oczywiście, nagradzanie Siebie. Ważna jest też
równowaga i spójne życie w zgodzie ze sobą.
Bez względu na to, czy będziemy tylko matkami,
świetnymi żonami, businesswoman czy zechcemy
pogodzić wszystkie z tych ról.
Dla jednej kobiety sukcesem może być prowadzenie
jednoosobowej działalności o lokalnym zasięgu –
dla innej, sukcesem będzie dobrze prosperująca
firma, znana w całej Polsce, zatrudniająca kilkuset
pracowników. Dla jednej miernikiem sukcesu będzie
pokaźne konto w banku, samochód wysokiej klasy,
a dla innej – mały skromny domek za miastem,
wypełniony dziećmi i realizowanie się w roli Pani
domu. Patrzę na ten temat z perspektywy kobiety
przedsiębiorczej, ale też świeżo upieczonej mamy.
Nowa rola wymaga ode mnie wiele czasu i
wysiłku. Ceną jest chwilowe spowolnienie rozwoju
mojej firmy. Jednak pomimo tego, uważam, że
odniosłam swój mały sukces – mam wspaniałą córkę
i kochającego męża. Zmieniły się priorytety, ale
wcale nie pomniejsza to mojego przekonania o
własnym sukcesie. Zatem jakie oblicza ma sukces?
Takie, jak same je zobaczymy i…docenimy. Takie,
które nas uszczęśliwią.
5. Czy istnieje alternatywa w życiu sukces albo
rodzina?
Pośrednio już odpowiedziałam na to pytanie.
Wszystko zależy od naszych priorytetów i wartości.
Dla jednych najważniejsza jest rodzina i patrzenie
na rozwój własnych dzieci u boku kochającego męża
będzie sukcesem. Dla innych sukces kojarzy się tylko
z osiągnięciami na polu zawodowym, a jeszcze dla
innych sukces to równowaga – rozwijanie biznesu
przy jednoczesnym dbaniu o rodzinę.
Ja jestem wśród tych ostatnich kobiet.
Uważam, że moja pełnia szczęścia jest wtedy,
kiedy mogę dzielić sukces zawodowy z rodziną.
I odwrotnie – sukces zawodowy wyznacza sporo
możliwości rozwojowych dla mojej rodziny,
zwłaszcza jej najmłodszych członków. Myślę też,
że my kobiety powinnyśmy przełamać niechęć
do delegowania zadań. Nie zaprzeczam, że często
ciężko jest pogodzić realizację wielu zadań, ale od
czego są inni ludzie? Współpracownicy, rodzina?
Nawet jeśli nie zatrudniamy pracowników – możemy
przecież stosować wymianę barterową, dzielić się
obowiązkami, przyjmować pomoc od innych. Ale to
wymaga pewnego „odpuszczenia sobie”. Nie możemy
ciągle być Zosiami – Samosiami. A to częsty błąd, który
popełniają dużo od Siebie wymagające kobiety.
6. Jak kobieta może wspierać rozwój dziecka
i jego dążenie do sukcesu?
Częściowo już odpowiedziałam na to pytanie.
Myślę, że – wpajając wartości, o których
wspomniałam wcześniej. Wspierając wysiłki
dziecka – jego ciekawość poznawczą, motywując
do działania. Także zachęcając – w przypadku
chwilowych niepowodzeń, do podejmowania
kolejnych prób realizacji zamierzeń. Wierząc w
możliwości dziecka i dając mu odczuć naszą wiarę.
I co jest bardzo ważne - kochając bezwarunkowo,
nie tylko wtedy, gdy osiągnie sukces.
Małgorzata Dwornikiewicz-
Opalińska,
właścicielka firmy szkoleniowej
dla kobiet Empiria, autorka
e-booka „Ja i cele”. Jej misją i
pasją jest pomaganie kobietom
- początkującym właścicielkom
firm w zmianie sposobu
myślenia, który pozwoli im rozwijać skrzydła
w biznesie. Prowadzi Biznesowy Klub Kobiet w
Warszawie Celem spotkań jest konkretna wzajemna
pomoc w zmaganiach biznesowych, naładowanie
akumulatorów w przyjaznej, luźnej, kobiecej
atmosferze, wymiana kontaktów oraz nawiązanie
współpracy. Wkrótce ruszy tez pierwszy w Polsce
BIZNESOWY INTERNETOWY KLUB KOBIET.
To odpowiedź na rosnące potrzeby zrzeszania się
kobiet biznesu z całej Polski.
http://empiria.sukceskobiety.pl