de NATURA RERUM,
u w a ż a n y m ze s tr o n y e s t e t y c z n e j .
Przez
Dra Karola Mecherzyńskiego.
Osobne odbicie z Rozpraw Akadem ii Umiejętności.
W KRAKOWIE.
W DRUKARNI UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO
pod zarządem Ignacego Stelcla.
i8 79-
http://rcin.org.pl
G ■
}.
I
F i
I
o
i o
ę
c
,
y Im. G . K o r b o ł s
T.N.W.^y
http://rcin.org.pl
O poemacie filozoficznym Lukrecyjusza
de Natura rerum,
uważanym ze strony estetycznej.
Z e w szystk ich poetów rzym skich złotego w ieku
litera tu ry najmniej bez w ątpienia znany je st u nas
L
u k r e c y ju sz
.
Od czasu odrodzenia się nauk pod
w pływ em w zorów starożytnych, w całej tak dlugiśj
epoce panowania szkoły k lasyczn ej, filologowie nasi
nie zajm owali się nim w cale.
A kied y innych k la
syków d zieła po k ilk a i kilkan aście ra zy powtarzano
u nas w druku. L
u k r e c y ju sz
nie m iał ani jednego
krajow ego w ydania.
W pismach uczonych i historyi
litera tu ry głuche o nim m ilczenie.
N ie było to sk ut
kiem obojętności albo prostego zaniedbania; p rzyczyn a
tk w i w samem dziele autora. C iążący na nim za rzu t
m ateryja lizm u ,
głoszonego jaw nie i bęzw zględnie
http://rcin.org.pl
2
w poemacie filozoficznym de Natura rerum, już u sta
rożytnych obudzał ku niemu w stręt i odrazę.
J a k
kolw iek epikureizm za czasów L u k r e c y ju s z a zn aj
dował: w ielu zw olen n ików , zw łaszcza w w yższych
w arstw ach społeczeństw a, gdzie rażące bezkarnością
zb ytk i i wolność obyczajów usiłowano osłaniać tą na
der w ygodną filozofiją; w iększość w szelako gorszyła
się śmiałem bezw iercy targnieniem się na panujące
mniemania religijn e i p rak tyk i.
Tem bardziej po
rozkrzew ieniu się chrześcijaństw a, gdy filozofiją epi-
kurejska, w ręcz przeciw na jego zasadom, poszła w po
g a rd ę , potępiono dzieło L u k e e c y jc js z a , jako podkopu
jące w iarę, Opatrzność, nieśm iertelność duszy i p rzy
szłe życie.
N adarem nie podejmowali jego obronę n ie
kied y dość poważni pisarze, począw szy od A rn o b iju -
s a
(tak gorliw ego w iary chrześcijańskiej obrońcy), aż
do
G
a s s e n d e g o
;
z których jedni usiłow ali odróżnić
w nim poetę od filozofa, inni żyw ot jego spokojny
i um iarkow any staw iali naprzeciw gorszącym teory-
jom jego nauki.
B y ło A n ti-L u k re c y ju s zó w w ielu,
A kiedy po upowszechnieniu druku w Europie w zię
to się z zapałem do w ydaw an ia d zieł klasyczn ych
i p rzyszła kolej na L u k r e c y ju s z a , uczeni obcy w y
jątkow o tylk o i za upoważnieniem w ładz duchownych
z w ielkiem i nadto zastrzeżeniam i, odw ażali się na
publikacyję jego dzieła.
W w ieku W o l t e r a i e n c y
klopedystów francuzkich o styg ła nieco ta surowość,
a raczej zobojętniała w obec szkodliw szej nierównie
propagandy now ych sk ep tyków i m ateryjalistów . D ziś
k a żd y zapewnie przyzna, że L u k r e c y ju s z a bezpiecznie
ci czytać m ogą, k tó rzy przy stałych przekonaniach
nie tylk o z filozofiją epikurejską, ale i z dowodami
http://rcin.org.pl
3
zbijającem i jej b łęd y n ależycie są obeznani.
Cóż nas
obchodzi bezbożność p oganin a?
Ma on m iędzy inny
mi k lasyk am i z wielu m iar zasłużone miejsce, u trz y
m ała się zw ła szcza jego w artość pod jednym ważnym
względem , w artość niezaprzeczona L u k r e o y ju s z a jako
poety, którego genijusz góruje nad błędnemi m arze
niami
filozofa.
J u ż starożytn i pisarze , spółcześni
i bliżsi mu w iekiem , oceniali wysoko jego poetyckie
zdolności.
C y c e r o w ielbi w nim niepospolite lumi-
na ingenii, S t a t i u s w z n i o s ł e n a t c h n i e n i e , Owi-
dius zow ie go b o s k i m p o e t ą .
N iek tó rzy m ienili
go naw et najw iększym z poetów rzym skich.
D osyć
w reszcie p r z y to c z y ć , że ta c y pisarze ja k W i r g i l i
0
w id y
, H
or acy
, byli poniekąd jego naśladowcam i,
1 nie tylk o przejm ow ali z niego w iele obrazów i po
m ysłów , ale całk ow ite naw et w iersze do sw ych utw o
rów przenosili.
Nam nie w y sta rc za dziś ta m iara do jego oce
nienia.
Zm iana nowoczesna pojęć o poezyi, jej ż y
w iołach, w łasnościach i cela ch , ujęła poetom rzy m
skim w iele pow agi i znaczenia.
Zaprzeczono im
w ogóle orygin aln ości, czyn iąc ich ślepym i naśladow
cami G re k ó w , i przyzn ając im zaledwo cząstkę tw ó r
czości w zaw odzie dydaktycznym , k tóry zinąd naj
mniej ma p rzyw ileju do praw dziw ej poezyi.
Jeden
z spółczesnych k r y ty k ó w naszych tak się o nich w y
raża: „U starych R zym ian , m ianow icie 11 ich poetów,
nie łatw o się spotkać z sentym entem dla natury, cho
ciaż otoczeni byli w spaniałem i jej pięknościami. Mo
g li je c zu ć , ale nie umieli ich malować.
P ejza ż nie
należał do tajem nic ich sztuki.
Co innego G recy: ci
m ieli w w ysokim stopniu poetyczne uczucie, żostają-
1
http://rcin.org.pl
4
ce w bezpośrednim zw iązku z otaczającą icli nalurą;
pod tym względem b yli oni romantykami^. J e s t w tem
zdaniu bez w ątpienia w iele praw dy; godzi si} jednak
sąd w tej mierze sprow adzić na w łaściw e stanowisko
poetów rzym skich.
R zym ianie z zasady swojej byli narodem prak
tyczn ym , i tym charakterem różnili się w ielce od
G reków .
N atchniony G rek . przy niezw ykłej swobo
dzie w yobraźni, gon ił w szęd y za tw órczością idealną:
R zym ianin sw ą um ysłową czynność zw ra ca ł jedyn ie
ku bezpośredniemu pożytkow i. T a różnica charakteru
przebijała obustronnie w każdym niemal ducha obja
wie: i ja k G recy za słu ży li sobie na imię klasyczn ego
narodu w sferze idealnej, tak R zym ianie dosięgli k la
sycyzm u w zaw odzie praktyczn ym .
D yd ak tyzm pa
nujący w ich poezyi b ył koniecznym , w ypływ em ich
charakteru.
J e ż e li na tej drodze zdołali znakom ite
pozyskać zdobycze i o w iele naw et p rzew yższyć G r e
ków; powodzenie to było praw dziw ym tryjumfem ge-
nijuszu.
U G rek ó w poezyja b yła m ą d r o ś c i ą , a poeci
m ę d r c a m i : łaciń scy poeci sami dają sobie nazw ę
u c z o n y c h (docti), bo w swoim zaw odzie nie m ogli
się obyć bez skarbu wiadomości zebranych przez
G reków , i bez usilnego w artow ania ich wzorów. N ie
można w szelako p rzeczyć im w ogóle oryginalności.
N ie byli oni zimnymi zaw sze w idzam i otaczającej ich
natury, — um ieli ją owszem z poetycznej strony poj
mować, i w lew ać w swoje utw ory głęb sze poczucie
jej piękności, a nadto m alować św iat uczuć w ew n ętrz
nych w sposób nieznany praw ie G re k o m , n azb yt
W swojej sztuce zew nętrznym i plastycznym . W ycho-
/
http://rcin.org.pl
5
d ziły z pod ich ręki nie tylk o kreślone po m istrzow
sku w idoki nieżyw otn ej natury, ale w ierne i trafne
m alow idła obyczajów i domowego życia, tajem nych
w zruszeń serca i w ew nętrznej g ry namiętności.
U w a g i te stosując do w ybrańszej tylk o części
poetow rzym skich, mam tu szczegółow o na celu L u -
k r e c y j u s z a
,
którego poemat filozoficzny de Natura re
rum, jeden z najcelniejszych utw orów M uzy łaciń skiej
piśm iennictwu naszemu zupełnie dotąd obcy, przed
siębiorę pod względem estetycznym roztrząsnąć i ocenić.
W sześciu księgach sw ojego dzieła w y ło ż y ł poe
ta całkow itą niemal naukę
E
p i k u r a
odnoszącą się do
natu ry i duszy,
llz e c z zw raca dyjalogicznie do obe
cnego niby
M
e m m i u s a
,
przyjaciela sw ego, którem u
tłu m aczy kolejno przedm ioty fi zyki , psychologii a po
niekąd i filozofii moralnej, celem skłonienia go do
przyjęcia nauki epikurejskiej szkoły.
O pierając się
na zasadzie sw ojego m istrza, że dobra cielesne i spo-
kojność duszy są jedyn ą podstaw ą szczęścia lud zk ie
go, w dążeniu do tej szczęśliw ości w skazuje przede-
w szystkiem naturę za przewodnią. P on iew aż zaś w e
dług niego dw ie są głów ne p rzyczyn y m ięszająee
spokojność duszy: bojaźń bogów i obawa k a r po śm ierci,
od tych w ięc usiłuje uwolnić ludzkość w yw odam i
swojej filozofii, k tóra znosi bezw zględnie w szelk ie re-
ligije, staw iąc p rzeciw nim swój system atom istyczny
ślepą przypadkow ość i m ateryjalizm duszy.
T a k a je st treść d zieła de Natura rerum— przed
miot ściśle umiejętny, suchy i zimny, zgoła najnie-
w d zięczn iejszy, ja k i mógł kiedy obrać poeta.
J a k ie j
http://rcin.org.pl
6
potrzeba było o d w ag i, jak ieg o poczucia w sobie siły,
aby w dogm atyzm tak odstręczający i wprost nega-
cyjn y w lać odpowiedni ży w io ł poezyi, i w ystąpić do
w alk i, nie w obronie jak iej w ielkiej id e i. w zam ia
rze p odźw ignienia albo u tw ierdzenia budowy moral
nej społeczeństw a, ale przeciw nie, w celu zniesienia
praw d, w których ludzkość zło żyła swoje najdroższe
pociechy i n a d z ie je !
P rzed sięw zięcie zaiste nader
śm iałe i trudne
Co d ziw n ie jsza, że poeta, obierając
formę tak z przedmiotem swoim n iezgodną, uznał ją
owszem za środek dla siebie n ajw łaściw szy, za naj
d zieln iejszą potęgę do zam ierzonej polemiki i w ra że
nia w um ysły sw ej paradoksalnej nauki. Chociaż L u -
k r e c y j u s z
chciał być głó w n ie i w szęd zie filozofem,
nie m ógł jed n ak że potłumić w sobie poetyckiego d u
cha. R ze cb y można, że głów nym jego celem b yła poe-
zyja; a filozofija u żyta jed yn ie za jej tło i w ątek.
K ie d y zw yk le poeci dyd aktyczn i, dla ożyw ien ia oschło
ści i urozm aicenia jednostajności swoich praw ideł
u ciekają się do ta k zw an ych epizodów, ustępów poe
tyczn ych , ozdób przym usow ych i często n iew łaściw ie
n aciąganych,
L
u k r e c y j u s z
nie ma ich wcale. W s z y s t
kie jego opisy i obrazy, n aw et najpatetyczniejsze, tak
są ściśle zw iązan e z rzeczą, tak natu ralnie i logicznie
z niej w y p ływ ają , że zdają się w szędy koniecznemi.
I w samej rzeczy , są to poetyczne k s z ta łty pom ysłów
i tow arzyszących im uczuć, p rzy k ład y u żyte do obja-
śnienienia t e o r y i, lub w reszcie m alow idła w ziętych
pod uw agę m iejsc i zjaw isk przyrody.
W e w s z y s t
kich
L
u k r e c y j u s z
je st nieporów nany; gdzie ic h nie
ma, nie jego to w ina ale przedmiotu.
T ęskni nieraz
wśród zimnych dowodzeń i rozumowań do w yzw olenia
http://rcin.org.pl
7
się z swoich w ięzów , które k a żą mu na chw ilę zapo
minać, że je st poetą: lecz znowu niespodzianie, kiedy
się tego najmniej oczek uje, budzi go M uza poetycka
sw ym t y r s e m . W id a ć w tedy, z jakim zapałem ch w y
ta na nowo swój pędzel i maluje, obleka w sza ty poe
tyczn e swoje m yśli, które w ysn u w a praw ie do ostat
niego
w łókna, ja k b y nagrodzić chciał poprzednią
oschłość i jałow ość. K tó ż b y go nie podziw iał w tych
m iejscach, g d zie swój oporny przedm iot zw ycięża,
m artwość jego o ży w ia , tw ardość m iękczy i ogładza,
a mniej
ważne
szcz e g ó ły
zręcznie
w ym ija
albo
o słan ia?
Z n ał to dobrze
L
u k r e c y j u s z
,
ja k nauka jego
b yła trudną i n iep rzystę p n ą ; na w stępie przeto sw e
go d zieła w zyw a pomocy Muz i bogini piękności;
a pew ien sieb ie, że te trudności pokona, cieszy się
już z góry spodziew anym tryjumfem i poi nadzieją
p rzyszłej chw ały.
A via Pieridum perdgro loca, nullius antę
Trita s o lo : juvat integros accedere fonteia, etc.
N a h e z d r o żn e P ie ry d w stęp u ję w yżyny,
G d zie ż a d n a je s z c z e lu d zk a nie p o s ta ła stop a;
P ra g n ę d o tr z e ć o d w a żn ie do n a jc z y stsz y c h źró d eł,
Sam z nich c ze rp a ć, i św ie ż e własną, ręką, k w ia ty
U s z c z k n ą ć na n ie śm ier teln ą 6kroni m ych o z d o b ę ,
J a k ą ż a d e n w ie sz c z dotąd nie u w ie ń c z y ł czo ła .
O piew am r ze cz y w ielk ie — p r z esą d n e j ś le p o ty
U cisk a ją ce d u s z ę ch cę p o ta r g a ć w ięzy,
I św ię tej p raw d y lu d zio m u k a za ć o b licz e .
Ku tem u sło d k ich p ien i p o ż y c z ę jej czaru.
http://rcin.org.pl
8
I nie d ziw . Bo jak le k a r z , chorem u d z iec ię c iu
G orycz z b a w ien n ą w p rzykrym pod ając n ap oju ,
B r z e g i ku bk a m io d o w ą n a m a s zc z a ła k o c ią ,
I p r z ez z łu d z o n e w argi w lew a m u p r z ez o rn ie
N o w e siły i zd row ie: tak i ja , m ój M em m i,
G dy w y so k ie m ąd rości p raw d y op o w ia d a m ,
M niej p o jętn y m um ysłom z pozoru tak w strętn e,
R ad sło d z ę ich su ro w o ść słó w p o w a b n y ch m iodem .
T u s z ę , że i tw ój u m ysł z n iew o lę , g d y p o zn a sz
N a tu rę ca łą w cudn ej p ięk n o ści uroku.
U stęp ten naśladow ało w ielu poetów, m ianow i
cie
W
i r g i l i
w G e o r g i k a c h *) i
T
a s s o
w
swojej
J e r o z o l i m i e W y z w o l o n e j 2).
Sam
L
u k r e c y j u s z
na początku k się gi I V pow tarza go dosłownie.
M iał ju ż
L
u k r e c y
poprzedników, k tórzy w y stę
pow ali p rzeciw mniemaniom religijn ym , błędom i fa
natyzm ow i pogaństw a; ale ci w szyscy b ezw iercy i ma
rzy c ie le w ypow iadali swoję naukę na zimno, albo
m ięszali do niej zw y k łą broń słabych um ysłów, s z y
derstw o i pogardę: sam tylk o
L
u k r e c y j i s z
głęboko
jest przedmiotem swoim przejęty i w zruszony.
C z e
muż spokojnie, ja k i inni filozofowie, nie w yk ład a
swojej teo ry i?
Z k ą d że ten zap ał nam iętny, k tóry go
unosi wśród um iejętnych rozumowań i wywodów? J a k
*) Sed me Parnassi deserta per ardna didcis
llaptat anior: juvat ire ju g is quia mdlą priorum
Castalliam mdlii devertitur orbita divo.
(G eo rg -
III. 2 9 1 ) .
2) Gosi aWegro fanciul porgiamo aspcrsi etc.
http://rcin.org.pl
m ógł w reszcie bezbożny sceptyk i m ateryjalista stać
się w swem dziele tak p atetycznym ?
AVidać, że mu
nie b y ły obojętne jego tw ierdzenia, że je z duszą nie
mal p ragnął p rzelać w każdego; bo z taką żartobli-
wością w yw ra ca i depce w iarę pow szechną, z ja k ą
n ajgo rliw szy jej zw olennik nie zdołałby
w ystąpić
w jej obronie.
Z ło ż y ły się bez w ątpienia na ten ch a ra k ter ró
żne w p ły w y w ew nętrzn e i zew nętrzne, którym L u -
K i i E C
y j u s z
mimowolnie ulegał. Rzucone w szkole epi-
ku rejskiej nasiona pierw iastkow ej nauki padły na
grunt nadzw yczaj płodny i bujny, zap aliły w yobraźnię
i rozm arzyły do zb ytk u czułą z przyrodzenia duszę
poety.
S ta cza ł znać długie i namiętne z sobą w alki,
niecierpliw y tajem nic, w których k r y ły się w ieczne
niedostępne dla rozumu praw dy, o początku w szech
rzeczy i przeznaczeniu człow ieka.
K to wie, c z y ów
filozof, zasad zający szczęśliw ość na błogiej spokojno-
ści duszy, zn alazł ją rzeczyw iście w samym sobie ?
czy rozum jego b y ł zupełnie zaspokojony, i czy nie
zo staw ały mu trudne do rozw iązania zagad k i, chociaż
się do nich nie p rzy zn a w a ł? Z d aje się o tem św iad
czyć ta rozlana w całym poemacie m elancholija, ten
ton posępny, tęskny, bolejący — i znów chwilam i to
zżym anie się n ie c ie rp liw e , zapał bu rzliw y, albo nie
zw y k łe rozbujanie fantazyi, które byw ają znamieniem
w ew nętrznego
niepokoju.
Ż y ł
nadto
L
u k r e c y j u s z
w czasach nader d rażliw ych i zasm ucających; z uczu
ciem p raw dziw ego R zym ianina p atrzał na k rw aw e
i zgubne dla kraju ro zte rk i, wśród których wolność
ch y liła się do upadku. (B yło to za pierw szego tryjum-
w iratu).
A chociaż p olityka społeczna i patryjotyzm
\
0
http://rcin.org.pl
10
nie w chodziły do zadań jego filozofii, nie m ógł p rze
cież utłum ić w sobie tych w ro d zon ych , pełnych szla
chetności u czu ć, które mimowolnie zdradzało jego
pióro.
W ym ow nym ich dowodem je st m iędzy innemi
piękna m odlitw a do bogini zgody i m iłości, z prośbą
o pokój i opiekę nad Rzym em .
Oburzało niemniej
jego um ysł ów czesne obyczajów zepsucie, zb ytk i bez
karne i sw aw ole, przeciw którym po w ielekroć ostre
w ym ierza p ociski, stanow iące jedno z głów niejszych
znamion jego poezyi.
Może i miłość zawodna p r z y
lała g o ry czy do tej czary, — bo zk ąd że p rzeciw niej
tak gorzk ie sa rk a zm y ? N ie b y ły ż to mimowolne w y
lan ia się cierpiącej duszy, dzieje w łasnego s e rc a ?
J a k ie g o potrzeba było zaparcia się samego siebie, j a
kiej siły satyryczn ej, aby rozczarow ać i zdepoetyzo-
w a ć m iłość, ten najpiękniejszy z id eałó w ?
Może
w reszcie przesyt w yczerp anych zaw cześnie przyjemno
ści ż y c ia b ył jednem z cierpień w ew nętrzn ych, źró
dłem niespokojności, która b yw a smutnym symptomem
m oralnego rozbicia i ja k b y przegranej ze św ia te m .—
B ąd ź co bądź, w szy stk ie te p ierw iastk i przebijają
w jego ch arak terze w rażliw ym i namiętnym, a jednak
zachowującym pewną rów now agę m iędzy głów nem i
w ładzam i duszy.
Pod w zględem moralnym prow a
d ziła jego pióro szlachetn a i n ajczystsza dążność, k tó
ra mu nadaje cechę w ysokiej godności i pow agi. Z a
lecając po epikurejsku używ anie w szelakich pociech
życia, mimo brak dla siebie i swej nauki praw dziw ej
podstaw y m oralnej, nie rozpuszcza bynajmniej w ę d zi
dła namiętnościom, nie pokazuje drogi do ze p su cia ’
Z ja k ą ż owszem gorliw ością w ypow iada on moralne
nauki
E
p i k u r a
!
z ja k ą sztuką podnosi je i ożyw ia!
http://rcin.org.pl
11
ile tu spotykam y trafnych i z rzeczyw istości branych
obrazów słabości ludzkich, pychy, płochych życzeń
i zam iarów, które układa człow iek, ta w ątła istota,
zaw ieszona m iędzy bytem i n icestw em ! G d y
L u k r e -
c y j u s z
niebezpieczne groty swojej satyry zw raca p rze
ciw przedmiotom poszanowania godnym, r e lig ii, opa
trzn o ści, oczyw iście potępiać, musimy filozofa; ale po
ety nie przestajem y podziwiać, bo w tedy szczególniej
zbiera on w szystk ie siły genijuszu, zach w yca i zdu
m iewa.
P ie rw sze trz y k sięgi pod względem estetycznym
pośledniejsze są od następnych.
Sama treść ich me
tafizyczn a,
której
d ostarczyły
teoryje
kosmogonii
i psychologii, najprzeciw niejszą była poezyi. O w a pró
żnia m iędzyśw iatow a i pływ ające w niej atomy, ich
w łasności, ich k s zta łty , ruchy i wzajemne na siebie
d ziałan ia, cóż m ogły przygodnego n astręczyć mala-
rzow i-p oecie? co ukazać w zniosłego, tk liw e g o , pow a
bn ego? N ie błędy filozoficznych rozumowań, nie fałsze
sofizmatów odrzucała poezyja, ale oschłość i prozai-
czność przedmiotu. A przecież i tu podziw iać trzeba
tw ó rczy genijusz poety, który tćm św ietniej w ystę
puje, im w idoczniejsza zachodzi sporność m iędzy nau
k ą a jej w ykładem .
C a ły system fizyczny zm ierza tu jedynie do oba
lenia re lig ii, w ia ry w bogów, ich w p ływ na spraw y
ludzkie i opiekę nad św iatem N ie łatw e było to zada
nie dla L
u k r e c y ju sza
, który sam może nie czuł się
jeszcze zupełnie zaspokojonym argumentam i swojej
filozofii, kied y św iat zostaw iał ślepej dowolności losów
2
http://rcin.org.pl
12
i odzierał z w szelkiej pociechy przyszłość człow ieka.
To silne zw łaszcza wrażenie, ja k ie na żyw ym i skłon
nym do rozw agi umyśle spraw ia widok natury i tylu
zdum iew ających cudów stw orzenia, to pierw sze św ia
tełko, które we w szystk tcli w iekach i u w szystkich
ludów wiodło do pojęcia bóstwa, nie mogło i w duszy
jego zatrzeć się tak snadno, i odradzało w niej tę
niespokojność, której on nie chciał nazw ać bojaźnią,
a przecież zdradzał ją mimowolnem niekiedy w yzn a
niem. Pod takim zapew nie w pływ em powstał piękny
i godny przytoczenia tu ustęp o cudownej budowie
św iata i m ajestacie natury:
G dy w zn iesien i w zrok na n ieb io s w sp a n ia łą b u dow ę,
N a
te
g w ia ź d z is ty c h stro p ó w b ły sz c zą c e k lejn oty,
T e w ieczn em i g o śc iń c y d z ie ń z n ocą w io d ą ce
S ło ń ca i p rzem ien n eg o k s ię ż y c a o b r o ty :
W te d y i w g łę b i d u szy o b u d zą się z trw o g ą
M yśl, p ow szed n ierai ż y c ia trosk am i tłu m io n a ,
A za j e s t ja k ie ś b ó stw o , p o tę g i tak str a szn ej,
T ak w ielk ie i w sze ch w ła d n e, ż e z d o ła sw ą m ocą
P o r u sz a ć i w sw ych ręk u w a ży ć te ogrom y.
A c h ! g d z ie ż c z ło w ie k , k tó ry b y na to p om yślen ie
N ie z a d r ża ł, z c h w ieją cą się p od nogam i ziem ią,
G dy hu k str a sz n y piorunu góram i z a tr z ę s ie ,
I krw aw a b ły sk a w ic a n ie b io sa zap ali !
C zyliż ta k ą b o ja ź n ią n ie d rżą lu d y c a łe ?
Trudno zapraw dę pojąć, ja k mógł filozof, zdolny
słyszeć tak silny głos przestrogi, to wołanie natury,
z samej tylko chęci przeczenia i skłonności do p ara
http://rcin.org.pl
13
doksu n akazać m ilczenie własnemu przekonaniu.
Bo
zaraz niżej, ja k b y szukając w yjścia z tej w ątpliw ości
i uciekając niby przed pokusą w dzierającej się do r o
zumu praw dy, staw ia w jej miejsce przypuszczenie
jak ich ś sit tajem nych, w ieczystych , w szystko n iszczą
cych co tylko je s t ludzkie, ale sił tak strasznych, że
p rzy nich w szelkie potęgi ziem skie, zam achy i k rw a
we rózgi tyranów są tylk o dziecinną igraszką.
J a k k o lw ie k L
ukrecyjusz
w
swoim
system ie
obejmuje w szystk ie w powszechności religije, głów nie
jednak powstaje przeciw błędnym wyobrażeniom po
gaństw a.
O baw a (mówi) zrodziła bogów, których
widma urojone rządzą ludźmi.
Dopóki człow iek nie
w yrzu ci icli z swojej w yobraźni, nie zdoła nigdy zdro
w ym kierow ać się rozumem, ani pożyć słodyczy spo
kojnego życia.
„C o ? trzebaż z pobudek ślepej pobo
żności czcić prosty kamień, czołgać się u progów o łta
rzy, ręce do nich podnosić, i rozlew ać krew niew in
nych ofiar? N ie, czło w iek rozumny powinien spokoj
nie patrzeć w niebo, nie obaw iając się bynajmniej
jego gniew u .“
A b y więc w strząsnąć
skutecznie pow agę tej
re lig ii i w y k a za ć szkodliw y jej w p ływ na um ysły
ludzkie, odsłania poeta przedew szystkiem słabsze jej
strony, uderzając na połączone z w iarą religijn ą prze
sądy i zabobony, ślepy i częstokroć k rw a w y fanatyzm .
„Obawriam się (mówi) A
lem onijuszu
, abyś się nie g or
szy ł moją nauką, i nie mniemał, że cię wiodę na dro
gę niecnoty ') — o! ileż ta relig ija zrodziła w ystępków
‘) Vereor, nc forte rearis
Im pia te rationis inire elementu, viatmj[ue
http://rcin.org.pl
14
i zb ro d n i!" T ym celem p rzytacza p rzykład w yjęty
z epickich podań G recyi o pośw ięcenia Ifigienii. Obraz
ten cudnej piękności może się lic zy ć do praw dziw ych
klejnotów poezyi ła c iń sk ie j:
J a k sa m o tn ie s k a la li k rw ią Ifija n a ssy
O łtarz D y ja n y , g r e c c y w o d z o w ie w A u lid zie !
S ta ła sm u tn a d z ie w ic a — ja sn y ch w ło só w sp lo ty
Z w ie sz a ły się w n ie ła d z ie p o b la d y ch je j lic a c h .
O jciec b łę d n e w e jr z e n ia rzu c a ł o d o łta r z a ;
P rz y nim w ręk u k a p ła n a b ły sk a ł n ó ż ofiarn y —
N a te n w id o k p ła c z w ie lk i p o w s ta ł m ięd zy lu d em .
Ona k lę k a ją c p a d ła n a zie m ię z e m d lo n a .. .
A c h ! n ie p o m o g ło c z u łe „ o jc z e m ó j ! “ w ołan ie,
K rólem ty lk o b y ł o jc ie c — D a n o z n a k : r y ce rz e
N ie s z c z ę ś liw ą p o r w a w sz y , p r z ed o łta rz p o w le k li;
N ie ja k o b lu b ie n ic ę w św ie ż y m ż y c ia k w iecie,
P r z e z n a c z o n ą h y m en u o z d o b ić s ię w ieńcem ,
I w w y b ra n eg o m ę ża z a w isn ą ć o b j ę c ia c h ;
A le sm u tn ą ofiarę s r o g o śc i i m ordu —
O! z g r o z o : w łasn ej córk i o jc ie c k r ew r o zlew a —
Z a c o ? aby u b o g ó w u p ro sić d la flo ty
W ia tr p o m y śln y i p o w r ó t s z c z ę ś liw y do d o m u !
M o g ła ż ta k ie d o r a d z a ć r e lig ija z b r o d n ie!
W a żn ie jsz y nierów nie zarzu t m ieściło w sobie
pytanie, czem się ta re lig ija o k a zyw a ła w sw ych mo
raln ych sk u tk a c h ? ja k ą p rzynosiła pociechę dla duszy
Endogredi sceleris, ąuod contra, saepius Ula
JRelligio peperit scelerosa atgue impia facta.
http://rcin.org.pl
15
lu d zk ie j? W yobraźnia pogan napełniła niebo, ziemią,
piekło, tysiącam i bóstw groźnych, które n a igra w a ły
się niegodnie z doli ludzkiej, a nie było p rzeciw nim
żadnego środka ani obrony. N ie tylk o ź li ludzie ale
i dobrzy lęk ać się m usieli ich srogości. L
u kr ecyju sz
zatem uderza na tę fa łsz y w ą w iarę, i w śm iałych,
pełnych p recyzyi obrazach maluje słabość i nikcze-
mność człow ieka, u ciekającego się w przygodach i nie
bezpieczeństw ach do ow ych urojonych bogów z ofia
ram i, których n ikt nie odbiera, i m odlitwami, których
n ik t nie słncha — ja k to w y ra ż a następujący zw rot
do A
le m m iju s a
:
P o w ie d z , co czy n i flo ty d o w ó d z ca str w o ż o n y ,
K ied y p o tę ż n e w o jsk o i s ło n ie og ro m n e
B u r z a p o ro zh u k a n y ch m o rza w a ła ch cisk a ?
C zy liż n ie b ła g a b o g ó w ślub am i i m od ły,
B y u c ich ła n a w a łn o ść i w ia tr y sp o c z ę ły ?
A le có ź mu p o m o g ą p ro śb y i ofiary?
C zęsto w ich er g w a łto w n y , j e s z c z e w śród m od litw y,
R o z b ite g o o sk a ły r zu c a w o tc h ła ń śm ierci.
W ystępuje dalej poeta z silniejszem i poraź do
wodam i p rzeciw w ierze w opatrzność i opiekę bogów
nad św iatem ; a w y k a zu ją c tym celem, ile je s t złego
na ś w ie c ie , ja k czło w iek pod w ielu w zględam i je st
upośledzony, pięknie m aluje niedolę nowonarodzonego
dziecięcia:
P a tr z na to n iem o w lą tk o , k tó r e z m atk i ło n a
N a tu ra w y m u siła c ię ż k ic h b ólów m ęką,
Jak n ie św ia d o m e ż y c ia , n a g ie sła b e , niem e,
http://rcin.org.pl
16
L e ży w p ierw o tn ej n ęd zy, sieroctw em pod obn e
R zu conem u na p u ste b rzegi żeg la r z o w i,
T aki w stęp je g o ! ta k ie św ia ta p o w ita n ie !
T ylk o niem ym ję z y k ie m n a rzek a i k w ili,
Z da się n ib y p r z e c zu w a ć p r z y sz łe ży cia tru d y :
0 ! p raw d a, bo ich w iele, w ie le ma p o n o sić !
A ja k sn adn o w y ra sta b y d lę b e zro zu m n e,
S k o t w o b o rz e, i d z ik ie po lasach z w ier zę ta ?
P o trz eb a ż im w d z ie c iń stw ie g r z e c h o te k i cacek,
I sz c ze b io cą c e j m am ki p ie s z c z o t za ro zm o w ę?
N a zm ieu n e p ory roku zm ien ia ją ż o d z ie n ie ?
P o tr z e b u ją ż o r ę ż a , m urów do ob rony
S w e g o ż y cia i m ie n ia ? — n ie, w s z y s tk o im daje
M atka z ie m ia i tw ó rcza m istrzyn i p rzyrod a.
S trąc iw szy z apoteozy ow ych mniemanych bogów,
usiłuje
L
u k r e c y j u s z
odeprzeć jeszcze niew czesną oba
wę śm ierci.
S taro żytn i utw orzyli sobie w swej w y o
braźni św iat zagrobow y, pełen grozy i okropności,
dokąd człow iek przechodzić m iał po śmierci z całą
sw oją naturą ziem ską i namiętnościami, z zasłu gą bez
nagrody, i\a błąkan ie się bez celu. P oeta w prow adza
tu naukę
E
p i k u r a
,
w edług której śm ierć jest rozw ią
zaniem zupełnem jestestw a pow stałego z połączenia
i spójności atomów,
po śm ierci niema się czego spo
dziew ać ani obawiać. O tóż z zaprzeczeniem ży cia
p rzyszłego ustaje i bojaźń śmierci.
Zajm uje tu w ielce uw agę w spaniała prozopopeja
N a tu ry przem aw iającej do człow ieka, pełna wzniosłej
i patetycznej wym ow y. A u to r zbijając błędne w yobra
żenia pogaństw a o zaśw iatow ej krainie Orku, pięknie
http://rcin.org.pl
17
tłum aczy znudzenie T
y t y o sa
, S
y z y f a
, i innych m ity
cznych a llegoryj:
W y o b r a ź s o b ie , ja k b y N atu ra przed nam i
S ta n ę ła i w te do nas przem ó w iła s ł o w a :
„C óż j e s t , czem się tak tr a p isz c z ło w iec z e śm ie r te ln y ?
C z eg o p ła c z e s z i p ró żn o na śm ierć się u ż a la sz ?
N ie z e s z ło - li tw e d aw n e ż y cie bez ow ocu,
S p e łn iłe ś -li aż do dna b ło g ą p o ciech c z a r ę ,
C zem u się n a sy co n y d u ch u, w ah asz je s z c z e ,
I w zd r y g a sz , n ie rad w rócić do tw ojej o jc z y z n y ?
J e ślić , p r z ec iw n ie, ż y cie u p ły n ę ło m arnie,
J e śli ci j e s t g o r y cz ą , d la c z e g ó ż n ieb a czn y
S ta r a sz się j e p r z ed łu ży ć , a z niem tw e c ie rp ie n ia ?
0 ! p osłu ch aj m n ie, z o s ta w dla innych to brzem ię,
K tó reg o siły tw o je d źw ig a ć nie są z d o ln e :
T ak chcą lo sy , tak k a że k o n iec zn o ść n iezb ęd n a .
Z y c ie nikom u n ie j e s t od d an e na w ła sn o ść ,
U ży w a m y go ty lk o do cza su — ty sią c e
P r z e s z ło ju ż lu d zi św ia te m , nim my na św ia t p r z y sz li
P o w ied z, co n a s o b ch o d zą ? . .
. . . T rw o ż ą cię p od ob n o
J a k ie ś po śm ierci k aźn ie , p o tw o ry i p ie k ła :
0 ! w ierz m i, to co praw ią o krain ie Orku,
0 A c h e ro n tu w od ach , to w szy stk o j e s t bajką,
A raczej to się w szy stk o d z ie je w n a szem życiu.
Ż ad en T a n ta l p o d ciężk ą nie up ada pracą,
D źw ig a ją c sk a łę , k tó ra cią g le się nań s ta c z a :
Tu w życiu d r ę cz y lu d zi p różn a bojaźń b ogów ,
1 b o ja źń kar po śm ierci — o ! tara n iem a sęp ów
S z a r p ią cy c h T y ty o sa nad K ocyta b rz eg iem .
N ie, mój M eram i; tu w ła śn ie , tu m ieszk a te n T y ty o s,
http://rcin.org.pl
Ofiara d o b ro w o ln a śle p y c h ż ą d z , k tórem u
S ę p n a m ię tn o śc i sz a r p ie w ą tr o b ę i se r c e .
N ie j e d e n S y z y f w n a s z y c h p r z es u w a się o c za c h :
W id z im , ja k się u p ę d z a , aby z rąk narodu
G od ła w ła d z y p o z y sk a ć, r ó z g i i to p o ry ,
K tóre m u u s ta w ic z n ie k to inn y w y d ziera ,
A o n p o le M arsow e p o rzu ca z r o z p a c z ą .
O! p r z y ja c ie lu , p ra g n ą ć w y so k ich g o d n o śc i,
Z tru d em się ic h d o b ija ć, a z a w sz e b ez sk u tk u ,
T o j e s t , w ierz m i, ó w k am ień , k tó ry S y z y f z m ęką
W ie c z n ie d o g ó r y w ta c z a , a on m u na g ło w ę
C iągle i z w zra sta ją cy m c ię ż a r e m up ad a.
Ż y w ić w n ie sy te m se r cu g o r ą ce p r a g n ie n ie
P o m n a ż a n ia d o s ta tk ó w , k tó r y ch nam ta k m n o g o ,
Z ta k ą r o z m a ito śc ią i z ta k im p ow ab em
M atk a z ie m ia d o s ta r c z a w k a ż d e j ro k u p o r z e ,
A n ig d y w ch ciw ej d u sz y n ie u cz u ć sy to ś c i,
T o nam w ła śn ie tłu m a c zy ć z d a się ow ą bajkę
0 D a n a id a ch , c ią g le z p iln o ś c ią d arem n ą
N a p e łn ia ją c y c h w o d ą c ie k ą c e n a c z y n ie.
A te ż J ę d z e p ie k ie ln e , ów C erb er str a sz liw y ,
(I c h o ć b y ta k d a le k o nie się g a ła z g ro z a )
S ą to n ie sp o k o jn e g o su m ien ia z g r y z o ty
Ś c ig a ją c e p r z e s tę p c ę z a s łu ż o n ą k a źn ią .
Z w ra c a ją c u w agę na moralną stronę L u k r e c y -
j u s z a
,
k tó ż z upodobaniem nie przypomni sobie tych
piękn ych, a u późniejszych p isarzy często pow tarza
nych w ierszy, w których on, niby usuw ając się od
św iata, je g o scen b u rzliw ych i niebezpieczeństw , pnie
się na w y ży n y mądrości, i z brzegu pogląda spokojnie
na to morze miotane naw ałnością ?
http://rcin.org.pl
19
S u a v e m ari m agn o tu r b a n tib u s a e ą u o r a v e n tis,
E terra m agn u m a lte r iu s sp ec ta re lab orem —
W ja k w spaniałych obrazach kreśli on tę błogą
spokojność! z jak iej w ysokości p atrzy na burzliw e
w a lk i namiętności ludzkich ślepe zapędy dumy, ch ci
w o ści, zazdrości!
M iło j e s t z b r z e g ó w p a tr z e ć na tr u d y ż e g la r z a
P o w z d ę ty ch m orza fa la ch m io ta n e g o b u rzą;
N ie iż b y c u d z e r o s k o s z e sp ra w ia ły nam b ó le,
L e c z że s ię od nich w oln i czu jem sz c zę śliw y m i.
M iło n iem n iej sp o g lą d a ć z b e z p ie c z n e j u ch ro n y
N a k r w a w e w o jsk w a lc zą c y ch z a p a sy i m o rd y :
A le m ilej nad w s z y s tk o , w m ądrości św ią ty n i,
O b jaśn ion ej p ra w d a m i w ie lk ic h m y ś lic ie li,
Z a b a w ia ć się i u m y sł p o ić ich n a u k ą —
Z du m ą sz la c h e tn ą p a tr z e ć na sz a le ń stw a g n ie w u ,
B łą d z ą c e g o w c ie m n o ścia ch po ż y cia b e zd ro żu ,
J a k o ła s k i, g o d n o śc i i w ła d z ę z a b ie g a ,
M arzy o b e rła ch ś w ia ta — d z ień i n oc ro zm y śla ,
J a k b y ty lk o n a jw ię k s ze z eb ra ć z ło ta sto s y .
O ! ś le p o to , o ! lu d z ie n ik cz em n eg o serca , J)
J a k ż e n ę d z n e w le c z e c ie w ty lu w a lk a ch ż y c ie !
C zem u ż a d e n N a tu ry n ie słu ch a p r z e s tr o g i:
„ C z ło w ie c z e ! ch roń tw e c ia ło od p rzyk rych b o leści,
Staraj się o sp o k o jn o ść i sw o b o d ę d u ch a ;
O dd alaj p r ó ż n e tr o sk i, sm u tk i i o b a w y ;
*) O ! miseras liominuni venteis, o ! pcctora coeca,
Qualibus in tcnebris vitae, ąuantisąue periclis
Degitur hoc aevi . . . .
3
http://rcin.org.pl
B ą d ź w esó ł — c zy ż nie w id z isz , ja k m ało p o tr z e b a ,
A b y k a ż d e n a tu ry n a sy cić p r a g n ien ie,
I c zy s ty c h ż y c ia p o c ie c h ła tw e z b iera ć plon y !
Ś w iecą c inn ym o zd o b n e w p ałacach p o są g i,
Z łotym i sreb rn ym k r u szcem b ły sz c z ą c e n a czy n ia :
T y za to na z ie lo n e j m ięk k ich m chów p o ście li,
P o d ja w o ro w y m c ie n iem , nad b rzeg iem po to k u ,
Co sz e m r z ą c lek kim do snu nam aw ia sz e le sto m ,
S p o cz y w a s z b e z w ym ysłu , b ez zb y tk u , b ez k o s ztu ;
J e s z c z e ci p rzy tem w io sn a dla u ciech y zm ysłów
Ś w ieżem p rzy stra ja k w ie c ie m w on n ych łąk k o b ier ce .
W ięc g d y ni p er sk ic h sk a rb ó w , ani tron ów b la sk i
N ie zd o ła ją nic z g o ła pom ód z tw em u ciału ,
J a k ą ż p r z y u ieś ćb y m o g ły k o rzy ść tw o jej d u szy ?
Co za piękne i budujące nauki o pomiarkowaniu
żądz i szczęśliw ej mierności podaje poeta w ks. V
sw ojego d zie ła , zalecając spokojność um ysłu, szaco
w niejszą nad w szystk ie św iata k rólestw a:
U t sa tiu s m ulto jam s it parere ą u ie tu m ,
Quam r e g e r e im p erio res v e lle e t reg n a te n e re .
K to w ie , czy nie L
u kr ecyju szo w i
winien byt
H
oracy
ów często pow tarzany m orał, że b ogactw a
i za s zc z y ty nie dają p raw dziw ego s z c z ę śc ia ?
Quod si qu is vera v ita m ra tio n e g u b er n e t,
D iy itia e g r a n d e s hom ini su n t, v iv e r e p a rce,
A eq u o an im o, nequ e enim ’st un ąuam penu ria p arvi.
20
P ók i L
u k r ecyju sz
w
części fizycznej swojego
dzieła za trzy m y w a ł się jak filozof nad przedmiotami
http://rcin.org.pl
21
kosmognicznemi i psychologicznem u tłum acząc teoryje
E p ik u ra mało przystępne, a po w iększej części błędne
i śm ieszne, napotykam y miejscami przerw y w tej pię
knej g ale ry i poetycznych obrazów ; ale podziw iać mu
simy tw ó rczy genijusz poety, k tó r y , n iecierp liw y w ię
zów, rychło po takich przerw ach i po chwilowym
niby spoczynku o żyw ia się, i najzim niejszy przedmiot,
często najprozaiczniejszą u w a g ę , odziewa cudownie
życiem i wdziękiem .
P rzyw iod ę tu wym ow ny w tej
mierze p rzyk ład z ks. II. poem atu, gdzie autor w y
kład a rzecz o atomach czyli pierw iastkach w szech
rzeczy, w iecznych i niezm iennych, a różniących się
m iędzy sobą tylk o kształtem , obwodem i ciężkością:
„ P r z y nieskończonej rozmaitości pierw iastków ,
trudno (mówi) przypuścić jednostajne typ y i stałe po
dobieństwo w utworach. Z w a ż n. p. człow ieka, zw aż
niezliczony ród ptaków , przypatrz się im z bliska;
w szędy d ostrzeżesz m iędzy niemi różnicy, jedno musi
się koniecznie różnić od drugiego. J a k że b y m atka mo
g ła m iędzy tysiącam i rozpoznać swoje dzieciątko?
ja k pisklę małe sw oją m a tk ę ? "
O tóż z tej prostej
u w agi w ysu w a się piękny, tk liw y, nadzw yczaj w ierny
obraz natury:
N ie r a z , k ied y w o b ie c ie bogom na o łta rzu
K u rzącym się k a d z id e ł ofiaru iczych w onią
P a d a c ie lę , i z ż y ciem krw i stru m ień w y le je :
U jr zy s z, ja k b ie d n a m atk a, szu k a ją c sw ej zg u b y ,
S to k ro ć p rzez ciem n e lasu g ę stw y się p r z ed zier a ;
W sz ę d y na m ięk k iej darni zo sta w ia po so b ie
Ś w ie ż o zn a c zo n e śla d y ro zd w o jo n ej sto p y .
O gląd a się d o k o ła i w y tę ża oko,
http://rcin.org.pl
22
C zy g d z ie n ie ujrzy sw ojej zb łąk an ej sie ro ty .
T o ju ż sta je — i tęsk n ym , b olejącym rykiem
L a s n a p e łn ia — to z n o w u n a w ra ca do d o m u :
T am , w o b o r z e, n ie d aw no ig r a ło c ie lą tk o ,
T a m je ś p ie s z y o d z y s k a ć . . . n ie s te ty ! d a rem n ie.
N ie w abi je j ju ż ch łod em św ie ż a w ierzb zie lo n o ść ,
A n i z io ła p oran n ą o ż y w io n e r o s ą ,
N i ten stru m ie ń , co łą k ę srebrnym rąbkiem zd o b i.
N ic z g o ła nie p otrafi sm utku jej u k oić.
Z m ian a m iejsc i p r z ed m io tó w n ie zm ien ia w niej czucia;
A w id o k ob cych , w p o lu sk a czą c y ch c ie lą te k ,
D r a żn i ty lk o i c z u ls z ą rze w n i j ą tę sk n o tą .
W innem znowu miejscu, do skreślenia nader
pięknego obrazu w y sta rc z y ła poecie ta prostsza je sz
cze uw aga, że przedmiot z d aleka w id ziany nie daje
poznać szczegółów .
„ J e s t pozorny w św iecie spoczynek przy nieu
stannym ruchu atomów. P ie rw ia stk i te k ryją się poza
granicam i naszych zm ysłów ; nie w idzim y ich nigdy,
zaczem i ich ruchu dostrzedz nie możemy.
Z m ysły
nie zw odzą nas, ale nie zaw sze nam w ystarczają.
I tak, obraz z daleka w id zian y nie daje poznać szczegó
łów, przed staw iając jedyn ie całość ja k b y jednokształ-
tną, stałą i nieruchomą."
N ie ra z u jrzy sz n a stok u z ie lo n e g o w z g ó r z a
W isz ą c e w d ali o w iec b ia ło ru n e s ta d o :
Z n ęco n e św ie ż ą w on ią ob fitej b iesia d y ,
S z c z y p ią p erłam i rosy o ż y w io n e zio ła — •
S y te barank i sk a cz ą c h arcu ją sw a w o ln ie.
W sz y stk o to z łu d zo n e m u w yd aje się oku
http://rcin.org.pl
23
Jak całość je d n o lita , ja k b y białym zw ojem
R ań tu eb p rzep a sa ją cy lek k ą k ib ić w zgórk a.
P o d o b n ie, g d y w p o ch o d zie w ojenej w yp raw y,
O rężn e tłum y ca łe z a p e łn ia ją m ile;
G dy sz y b k ie je ź d ź c ó w roty w p ę d z ie n iew strzy m a n y m
P r z e la tu ją ja k w ich er r o z le g łe p r z es tr z en ie ;
B la sk zb roić i pu k lerzy rum ieni ob łok i,
P o d stop am i rycerzy z iem ia drży i t ę t n i ;
A g ó ry , od b ija ją c o k o liczn ą w rzaw ę,
P o d n o szą aż do nieba w ojenn e o d g ło s y :
T o w szy stk o , k ied y z zn a czn ej patrzym w y so k o śc i,
Z d a się jak nieru ch om y ste k m artw ych b e z k s z ta łtó w ,
A r o zs tr z elo n e b lask i ja k b y m orze lśn ą ce .
W
postępie dzieła
L
u k r e c y j o s z
staje się coraz
poetyczniejszym .
W trzech ostatnich księgach, fana
tyzm praw ie ju ż w zupełności przem aga - genijusz
poety ow ładnął tu ju ż całkow icie swój przedmiot.
AV miarę uchylania ze strony pokryw ającej na
turę, o ży w ia się w nim natchnienie — czuć daje poe
ta tę rosk osz, z ja k ą w nika w jej tajem nice i w yp a
truje jej powaby. Ż aden z poetów rzym skich, spółcze-
snycli i późniejszych, nie zb liżył się z taką m iłością
do natury, żaden nie umiał jej tak wiernie, z tak głę-
bokiem poczuciem je} piękności, m alować ze strony
zew nętrznej i wewnętrznej.
K ie d y (w V . księdze) tłum aczy ja k tu r z ą d c z y -
n i i m a t k a w s z e c h r z e c z y w wielu dziełach sw o
ich ścisłego pilnuje p orządku, staw ia za p rzykład
czte ry pory roku. C z y kto kied y w tak małym o b ra
zku odmalował tak dokładnie i pięknie te c z tć ry od-
http://rcin.org.pl
24
iriienne czasu ep o k i? J a k trafnie je st tu opisane k a ż
dej z uosobionych pór roku zadanie i przym ioty! ja k
ch arak terystyczn ie ujęta każd a postać!
It Vcr et Venns — altitonans Volturmis — cre-
pitans dentibus A lgus — etc.
Z praw dziw ym talentem k reśli poeta obrazy nie
żyw otnej natury. W ych od zący z pod ręki jego pejzaż
przem aw ia w szędzie językiem praw dy i poezyi, ja k
mówi sama natura. Co za śliczn y opis (w ks. I.) oj
czyzn y
E
m p e d o k l a
:
In su la quem tr iq u e tris terraru m g e s s it in oris,
Quam flu ita n s circu m m agiiis a m fractib u s aeq u or
Jouium g la u c is a d s p e r g it v iru s ab un dis —
gdzie ogn ista E tn a pomrukuje podziemnemi huki, co
ch w ila gw ałtow nym g rożąc wybuchem , a w pobliżu
połykająca okręty Charyl*dis straszliw e otw iera gardło.
K to c z y ta ł w P a n u T ad e u s z u
M
i c k i e w i c z a
piękny obraz zbierających się na niebie obłoków i w ró
żne przeobrażających się k szta łty , temu z przyjem no
ścią przypomni go podobny obraz w
L
u k r e c y j u s z u
:
. . . . W ty sią c z n y c h p o sta cia ch
R ysu ją się obłok i — z k a żd ą p ra w ie ch w ilą
C ien k a, lek k a ich p r z ę d z a w n o w e sp ły w a k s z ta łty :
R az w idzim r o zp ie rz c h n io n e, zn ów z g ę s z c z o n ą chm urą
M ro czą ce b łę k it n ie b a , w c za rn e p ię trz ą się b ałw an y,
U r a sta ją w olb rzy m y , ja k b y góry w ie lk ie ,
Co w a lą c się na s ie b ie z a ciem n ia ją sło ń c e,
I kraje ca łe grubym p ok ryw ają cien iem .
J e ż e li zach w yca nas
L
u k r e c y j u s z
obrazam i spo
kojnej natury, cóż g d y z w łaściw ą sobie fan tazyją
http://rcin.org.pl
25
kreśli nadzw yczajn e jej zjaw iska i katastrofy, burze
g w a łto w n e , trzęsienia ziem i, w ulkany, potopy; zdaje
się, że natura sama pożycza mu farb sw oich, sw ego
głosu, i odkryw a przed nim tajem nice swojej sztuki.
Trudno się oprzeć pokusie przytoczenia tu podobnego
p rzykład u :
S łu ch aj te r a z , ja k g r o źn e p o w sta ją piorun y,
K tórych moc w ie że zam ków na p o w a ł w yw raca,
D om y z w ęg łó w w y sa d za , ro zry w a i kruszy,
P om n ik i w ielk ich lu d zi jak p roch zm iata z ziem i.
Gdy w p o w sta ją cej bu rzy g ra ć tajem n ie p o czn ą
Ż yw ioły p io ru n o w y ch b ły sk a w ic i grzm otów ,
Ś cią g a ją nap rzód w k oło g ę sty c h chmur grom ady,
I całe n ieb o czarnym p o w łó c zą cału nem .
R z ek łb y ś, że sam A ch eron zb y ł się sw ych c iem n o ści,
I niem i w szy stk ie n ieb io s n a p ełn ił p r z es tr z e n ie .
N o c ok rop n a i w idm a w sze la k ie p rzestra ch u
W isz ą nad z ie m ią . . . .
C zęsto leg n ie pon ad m orzem
C hm ura tak a, p od ob n a do sm oły roztop u .
S tr a sz n a pom roką, og n iem i w ichrem zie ją ca ,
G dy op a d n ie na fa le , poryw a się burza,
G rzm ią b ły sk a w ice , w ście k łe sz a leją ork an y —
W te d y w szy stk o co ż y je od b rzeg ó w uciek a .
W śród p o ż o g i b ły sk a w ic trza sk a ją p iorun y,
Z da się , że ca łe n ie b io s w alą się sk lep ien ia —
W str zą śn io n a niem i ziem ia d y g o c e ze strach u .
W g ó r z e łaje huk głu ch y i o b ło k i w arczą.
W sz y stk o w z a m ie sz c e : niebo, p o w ie tr ze i ziem ia.
Po ta k im sztu rm ie, n agle z n ieb iesk ich up ustów
ł
http://rcin.org.pl
26
S p u s z c z a się d e sz c z r z ę s is ty g w a łto w n ą u lew ą.
R z e k łb y ś, ż e w s z y s te k e te r w je d n ę sp ły n ą ł p o w ó d ź ,
I ja k b y n ow ym św ia tu z a g r a ż a ł p o to p e m .
W podobny sposób opisując poeta trzęsienie zie
m i:
U w a ż sobie (mówi), że ziem ia, ja k na sw ej po
w ierzchni , ta k i w ew n ątrz, p rzew iew an a w iatram i,
pełna je st p rzep aścistych w y d rą że ń , s k a ł, sk lepisk
i je zió r sk ry tych . W y o b ra ź sobie rze k i w ielkie, k rą
żące podziemnemi nurty, a biorące początek i niezna
nych gdzieś i niedostępnych źró d lisk :
K ied y z p r z es tr a c h e m z ie m i czu jem y tr z ę s ie n ie ,
W a lą się w te d y sta r e w z r ę b y je j b u d o w y ,
K ra te ry w n ętr zn y c h o tc h ła ń i g ó r y p o d zie m n e .
S ły c h a ć w g łę b i h u k g łu c h y ja k b y g r z m o t d a l e k i . . .
T e n ż e sk u te k sp ra w u ją i p o w ie tr z a ru c h y :
G dy w ia tr, b ą d ź w ło n ie z ie m i, b ą d ź z z e w n ą tr z w zb u d zo n y ,
S iln em i p rą d y p u s te p r z e n ik n ie p o d z ie m ia ,
Z ry w a się w e w n ą tr z b u rza — ż y w io ł r o zh u k a n y
W str zą ś n io n ą n ag ły m sztu rm em w y p y ch a p o w ie r z c h n ię ;
P ę k a sk o ru p a z ie m sk a — a z str a sz n y m w yb u ch em
O tw iera ją się g łę b ie p r z e p a śc i b e z d en n y c h .
Z a p rzy k ład sta w ia autor pam iętne trzęsienia
ziem i w T y ry jsk im Sydonie i w E g a c h (w Pelopo
nezie).
D o tak ich obrazów n a leży dw ukrotny opis w ybu
chu E tn y i w y le w ó w N ilu , g d zie poeta usiłuje tłu
m aczyć p rzy cz yn y i sk utki tych zjaw isk , a raczej
maluje, niż opow iada. Z w ła ściw y ch opisów, w k tó
rych w id zim y praw dę i rzeczyw isto ść podniesioną do
http://rcin.org.pl
27
ideału, odznaczają się szczególniej: w sp aniały opis
uroczystości obchodzonych na cześć C ybeli, i zam y
k a ją c y dzieło, w ielce tra g ic zn y opis zarazy wybuchłej
w A ten a ch na początku w ojny Peloponezkiej
W
i r g i l i
w G eo rgik ach (III.) i O
w i d y
w
Metamorfozach (V I I )
naśladow ali to ostatnie miejsce.
W innym rodzaju, ale niemniej zajmujące są obrazy,
którem i poeta objaśnia rozm aite złudzen ia, tak zm y
słow e jak o i psych iczn e, zjaw isk a jakob y igrającej
natury użyciem zw odniczych pozorów. M iędzy pierw-
szemi kład zie e c h o , p rzyw odząc błędne o niem po
dania i gad k i ludu:
K a żd y g ło s, k tó ry z d a la nie d o s ię g a ucha,
R o z c h o d z i się w p o w ie tr zu : tra fi-li na opór,
N a tw a r d e c ia ło , w raca łu d zą c y m o d g ło se m ,
P o w ta rz a ją c te sam e w y r a zy i z g ło s k i.
W id z ia łe m ta k ie m iejsca , g d z ie s z e ś ć i siedm ra zy
W ie r n ie je d n a je sk a ła o d d a w a ła drugiej;
W sz y stk ie b rzm ia ły n a p o d ziw g ło śn o i w y raźn ie.
Z d u m ion y w ieśn ia k m n iem a, że w ta k ie m u stron iu
N im fy i k o z io n o g ie m ie s zk a ją S a ty ry ;
S ły sz y F a u n ó w ro zm o w y , śm iech y i ig ra szk i
P rz er y w a ją c e n o cy p o w a żn ej m ilc z e n ie ;
Z d aje mu s ię , że u c h em om am ion em ło w i
S ło d k ie śp ie w y i to n y cza ru ją cy ch f le t n i,
P o k tó ry ch sam o c zu cie b ie g łe w od zi p alce;
T o sam o p o w ta r z a się w k a żd ej o k o licy ,
G d zie z p ó łz w ie r z ę c ą g ło w ą P a n w w ień cu sosn o w y m
D m ie śp iew n em i w argam i w p is z c z a łk ę z e tr zc in y ,
By n ig d z ie g a jo m w ie jsk ic h n ie z a b ra k ło p ie ś n i.
4
http://rcin.org.pl
28
W inem miejscu opisuje nader pięknie, jak ie
b yw a złudzenie dla oka, gd y słońce z rana spuści
sw oje św iatło na góry.
G d yb y poeta znał b ył fatam organę, bez w ątp ie
nia zn alazłby b y ł sposobność do skreślenia równie
poetycznego obrazu.
R ozp raw iając o złudzeniach m oralnych, mówi
z osobna o śnie i jego fenomenach, przyczem opisuje
różne senne w idoki i działające we śnie jak b y na j a
w ie zm ysły. W idzim y tu nieledwo obecne przed oczy
ma rozm aite ruchy i postawTy śp iących, jako to: tan
cerza, aktora scenicznego, że glarza, rycerza — a z po
m iędzy zw ierząt psa goń czego, konia n aw ykłego do
w yścigów , i t. d ., które poeta praw ie z anatomiczną
dokładnością maluje.
O braz to nader ży w y i pla
styczny.
A le ciekaw iej nad inne zajmuje obraz złudzeń,
jakim podlegają zakochani, ślepi zw y k le na w ady
sw oich kochanek.
Jest-to w całym pemacie
L
u k r e
-
c y j u s z ą
,
nastrojonym na ton tak poważny i surowy,
jed yn y ustęp komiczny, a raczej ironiczną zaostrzony
satyrą, ku tem większem u ohydzeniu miłości, którą
poeta tak mocno potępiał. U stęp ten, trudny do prze
łożenia na obcy ję z y k (gd yż i samemu poecie nie w y
sta rcza ł do niego ję zy k w łasny, tak iż musiał mimo
w olnie nadstaw ić go g re c zy zn ą), ten ustęp godnym
b yłb y najlepszego pisarza komedyi.
O
w i d y j u s z
naśla
dow ał go w swojej A rs amałoria (ks. II. p rzy końcu):
„ T a czarna jak m urzynka, je st u niego mocną
brunetką. T a znów brudna i nieschludna — nie lubi
strojów. Inna, ja k b y z drew na w yciosana — dziew ica
ja k łania.
T a , że rada dowcipkuje — ma w dzięk
http://rcin.org.pl
29
C h a ry ty.
A tenże drab kobiecego r o d z a ju ? — cudo
wna, m ajestatyczna postać.
J e śli jąkata — mówi, że
się nieco zacina. K ie d y m ilcząca i jak pień niema — na
z y w a ją skromną. T a znowu kłapaczka. co ja k młyn
c iągle miele — to w dzięczna szczebiotka. A owoż cliu-
dziątko, ledwo na niej skóra utrzym uje kości --•lek k a
sarneczka.
T a w reszcie półtoracznia i piersista —
istna Ceres. A ta z tępym noskiem — piękność pra
w dziw a. U tej jaka p yzata g ę b a ! — w łaśnie do cało
w ania."
K ie d y L
u kr ecyju sz
zw raca w ogóle uw agę na
społeczność ludzką, i jak filozof ocenia jej stan moral
ny, z utęsknieniem cofa m yśl ku przeszłości, owym
pierwotnym wiekom niewinnej prostoty, które poety
zując w swej żyw ej w yo b raźn i, uroczemi i pełniej-
szem i n iż O
w idyusz
m aluje farbami. N ie mogąc opisu
tego p rzytoczyć tu w całości, przestać muszę choć na
krótkim w y jątk u , gdzie poeta porównywając owe złote
w ieki z nowemi, do obrazu sw ego mięsza nieco satyry.
„T w a rd a (mówi) i silna była budowa ciała, tw a r
dy i żyw o t p ierw iastkow ych ludzi.
Obyczajem dzi
kich zw ie rzą t ży li w rozproszeniu, wolno i swobodnie.
N ie umiał jeszcze rolnik krajać lemieszem roli, zasie
w ać ziarna i młodych szczepić latorośli.
Co ziemia
sama przez się w yd aw ała przy pomocy słońca i desz
czu, to w ystarczało ich potrzebie.
L eśn i m ieszkańcy,
nie budowali domów, ale k ryli się w chrościanych
namiotach Nimf, gdzie spadające po skałach zdroje
i cedzące się przez gęste siatki mchu niosły o ży w ia
ją c y chłód i napój spragnionym. Ogromni i siły w ie l'
http://rcin.org.pl
30
kićj, z pałką albo z procą w ręku w yb iegali za zw ie
rzyn ą dla posiłku. Z ask o czyła-li noc łow ca na polowaniu,
zło ży ł lada gdzie w gąszczu znużone członki, nie ma
cając drogi po ciemku, ani żaląc się na stracony dzień,
i przespał smaczno aż do rana.
W lasach-to W enus
sk ojarzyła pierw sze w ęzły m iłości — kozubek jagód,
k o szyk żołędzi lub ow ocu, b yw ał podarkiem za w za
jemność. — P roste b yły a w dzięczne ich śpiew y pier
wotne, rów nie ja k za b a w y
. 14
„M ieli w szelako i biedy
swoje ci tak prosto i z naturą żyjący ludzie, dręczeni
zw ła szcza ustaw iczną napaścią dzikich z w ie rz ą t M usieli
nieraz przed niemi uciekać i opuszczać swoje sied li
ska; a kto nie zdołał ujść pogoni, sta w a ł się pastw ą
ich żarłoczności — o! rozd zierały serca k rzy k i ję k i
nieszczęśliw ej ofiary, która w ten sposób okrutnie
gin ęła . . .
A le nie słano w ted y lu d zi tysią ca m i
W dniu jed n y m , w sz e re g o w y m szyk u na r zeź pew n ą.
N ie ro zb ija ły b u rz e ła d o w n y ch o k rę tó w :
W ich rzy ły w p ra w d zie sz tu r m y po m orza p r z estr z en ia c h ,
A le sw a w o ln e fa le b u ja ły b e z szk od y.
N ie łu d ziło t e ż śm iałk ów p o ucich łej bu rzy
Z dradnem u k o ły sa n iem ja sn y ch w ód zw iercia d ło .
J e s z c z e sz tu k a ż e g la r s k a , ta n ie s z c z ę s n a sztu k a ,
S p o czy w a ła w u k ryciu . J e ż e li ciem n o ta
W io d ła za sob ą n ęd zę, n ie k ie d y śm ierć gło d n ą ,
T e ra z zb ytek n iw e c zy n a jw ięk sze d o s ta tk i;
W p rzód n iew ia d o m o ść w n ap ój m ięsza ła tru cizn y,
D z iś j e ręk a w y stęp n a p o d sta w ia z d ra d zieck o .
http://rcin.org.pl
31
R zecz niemniej uw agi godna, jak
L
u k r e c y j u s z
,
baczne p ostrzegacza oko zw racając na ród zw ierzęcy,
trafnie charakteryzuje i w łaściw em i epitetam i ozna
cza zw ierzęta: dumnego mocą lw a, szczw anego lisa,
runodajnej owcy, czujnego i w przyw iązaniu do czło
w ieka godnego podziwu p sa , i t. d.
W w ykład zie
teoryi głosu, w yw iódłszy filozoficznie początek mowy
ludzkiej, z malowniczem naśladowaniem opowiada,
ja k zw ierzęta różnemi głosy czucia i pragnienia swo
je w yrażają. Ł am ać się tu musiał poeta z niemałemi
trudnościami pod względem języka.
„N ie tyle mnie to dziw i, że człow iek, od natury
obdarzony mownemi narzędziam i, rzecz każdą w edług
odebranych od zm ysłów w rażeń z łatw ością w yraża,
jak to, że nieme w szelakiego rodzaju zw ierzęta w ła
ściw em i sobie głosam i rozm aite uczucia, jako to bojaźń,
ból, roskosz, tłum aczyć umieją. Mamy jasne tego do
wody. Inaczej brzmi groźba moloskiego psa, gdy z le k
ka podrażniony w arczy, i z k rzy w e j, drgającej mordy
zęby w y szcze rza ; a inaczej w cale, g d y rozżarty aż
do w ściekłości hałaśliw em szczekaniem u ja d a '). In a
czej znowu pieszczoty swoje w yraża karm icielka suka,
kiedy noworodne szczenięta z czułością liż e . łapami
lekko przew raca i łagodnem bawi kąsaniem , pow ścią
g ając ostre od zranienia zęby.
Inakszym w reszcie
głosem pies zam knięty w domu skomli i w yje *) —
') Inritata canutn cum prima molossum
M ollia ricta fremunt duros nudantia denłes.
Longe alia somtu rabie districła minantnr,
ct cum jam latrant et vocibus omnia complent.
2) baubantur in acdibus.
http://rcin.org.pl
32
albo z skurczeniem wchodząc przed grożącą chłostą
sk o w yczy.“
Podobnie i sk rzyd laty ród ptaków , sęp, ja strzą b ’,
krogulec, nurek k ryją cy się w morzu i z niego ż y
wność biorący, inne w ydają głosy, gd y się upędzają
za zd ob yczą, a inne, kied y o zdobyte łupy w alczą.
N a w e t stara, stuletnia wrona często ze zmianą po
w ietrza zm ienia swój g ło s , co i krukom w łaściw e.
K ie d y kracze, powiadają że woła deszczu, albo b li
ską zapow iada burzę.“
W p atru jąc się w tw órcze dzieło tego w ielkiego
m istrza, w idzim y, ja k się przedm ioty żyw o jego zm y
słom przedstawiają, w jego w yobraźni kształtują, cza
rami farb o żyw iają — ja k cudowny ten malarz tysią
ce im przym iotów, tysiące kształtów i odcieni nada
wać umie.
O ryginalność, ta głów na cecha poety, nie
opuszcza go nigdy.
N ie zatrzym uje on się przy dro
bnostkach, nie baw i nad w yrazam i, nie troszczy o b ła
he
ozdoby;
w szystk o tu stworzone jak b y jednym
pociągiem pędzla, w szystko instynktow e, śmiałe, geni-
jalne. Starożytność rzym ska nie ma nic doskonalszego
nad ten utwór uw ażany ze strony estetycznej, miano
w icie w szczegółach, z których k ażd y niemal je st
osobną pięknością. Natchnieniem i wzniosłością myśli
L
u k r e c y j u s z
p rzew yższa w szystk ich poetów rzym skich,
a jako m alarz, w całej starożytności nie ma w yższego
nad siebie.
N a jw ięk szą jego zasłu gą je s t , że poezyją rzym
ską, ledwo w ychodzącą z kolebki i jeszcze nieukształ-
coną, on p ierw szy podniósł i zb liżył do tej w ysokości,
http://rcin.org.pl
33
na jak iej znajdow ała się proza. W praw dzie ję zy k jego
jest jeszcze pierwotnie surow y, tw ard y i pełen archa
izmów,
jakim pisali starzy łacinnicy od L
iw ijusza
A
ndronika
aż do C
e za r a
czasów , a który w ielką dla
rym otw órcy byt przeszkodą do osiągnienia zew nę
trznej oglądy, poprawności i w ykończenia; w szelako
i ten ję zy k prosty, nieogladzony, jest w pewnej z prze
dmiotem swym harmonii, i ma swój w dzięk w łaściw y,
tylko trzeba się weń w c zy ta ć i z nim oswoić. Pod tą
szorstką powłoką poezyja L
ukrecyjusza
nie straciła
bynajmniej ceny.
N iek ied y jeden w yraz, na pozór
pospolity i prozaiczny, m ieści w sobie praw dziw y
skarb poezyi. A komu wiadomo, ile pracy kosztowało
C
ycerona
usposobienie ję zy k a łacińskiego do tłum a
czenia m yśli greckich filozofów, ten pewilie nie m ałą
p rzyzna zaletę poecie, który jako filozof, opiewając po
dobnie rzeczy trudne, mimo przeszkody natrafiane
w języku , tłum aczy się przecież jasno i z najw iększą
łatwością.
Ma L
u k r ecyju sz
i sw oję słabą stronę; bo któ
ry ż z najw iększych pisarzy może być bez w ady? Z a
rzucić mu można przedew szystkiem tau to lo giją ; ale
ta w tedy tylko się zdarza, g d y poeta w sw ych dowo
dzeniach ściśniony trudnościam i, nie może się z nich
snadno w ydobyć, i staje się jak b y z potrzeby rozw le
kłym i gadatliw ym . Nadto, kontrast przedmiotu z jego
w ykładem , a ztąd pow stający skład dwoisty, czyni
styl jego w ielce nierównym . Po niezw ykłem bogactwie,
mocy, ozdobności, harmonii, następują częstokroć nagłe
') n. p. indu (in), indugredi ( ingrcdi), induperator
(imperatąr), quoiquam, treis, vesteis, scenai, ollis.
http://rcin.org.pl
34
p rzerw y, suche dowodzenia, tony surowe. Trudno pojąć,
że to jeden i tenże sam p isarz, ten sam poeta, k tó
rego śpiew uroczy przechodzi w czcze i mozolne ro
zum owania sofisty. G d y np. rozpraw ia o próżni, w tedy
i w jego poezyi powstaje p raw dziw a próżnia (scilicet
hoc id erit vacnum, quod inanc rocamus).
N ie można
rów nież przem ilczeć, że autor lubi się czasem pow ta
rzać, ta k iż nie tylko jedne i te same pom ysły, ale
naw et w iersze i ustępy cale dosłownie powtórzone
byw ają. R a żą w reszcie czyteln ik a prozaiczne i n ie
smaczne p rzejścia, z użyciem takich łączników ja k :
nunc age, ąuod superest, principio, adde etiam, primum
quod, i t. p. ale podobne zw ro ty znajdziem y tak że
w poematach d yd aktycznych W
irg ileg o
i O
w id eg o
, ’)
którym jedn akże przyznajem y n ajw yższą w ysłow ienia
piękność i poprawność.
Są-to m ałoznaczne sk azy, które przy w ielkich
zaletach poety praw ie znikają.
D o uzupełnienia 'w naszein piśm iennictwie zn a
jomości pisarzy k lasyczn ych w ielce pożądanym byłb y
przekład L
u k r ecyju sza
; ale praca to nader trudna
i w ym agająca niepospolitych zdolności, bo takiego
poetę tylk o p raw dziw y poeta n ależycie pojąć i powtó
rzyć może.
*) n. p. Q u o d s u p e r es t , uh i pulsam Ulemem sol
aureus egit
(G eorg. II. 5 1 ).
N u n c a g e , naturas apibus quas Jupiter ipse
(IV . 1 4 9 ).
P r i n c i p i o , arboribus varia est natura arcen-
dis
( I I . 9 ).
Morborum q u o q u e te causas et signa d o c e b o
(IV . 4 4 0 ) .
http://rcin.org.pl