Hodowla Labeotropheus fuelleborni "super
orange"
Labeotropheus fuelleborni jest pyszczakiem z Jeziora Malawi, jednego z jezior
Wielkiego Rowu Afrykańskiego. Podobnie jak Labeotropheus trewavasae, otwór
gębowy fuelleborni posiada dolne położenie a jego „nosek” jest mięsisty i lekko
zwisający. Trewavasae jest jednak długi i smukły, a fuelleborni bardziej krępy.
Maksymalnie może dorosnąć do 6 cali.
Samica Labeotropheus fuelleborni "Super Orange" Fot. C. Morfitt
Labeotropheus fuelleborni jest szeroko rozpowszechniony w skalistych rejonach jeziora i
występuje w licznych odmianach barwnych. Wśród nich znajdują się samice Orange (O) lub
Orange Blotch (OB). Przypuszcza się, że plamkowy wzór OB na pomarańczowym tle
rozwinął się jako forma kamuflażu. O wiele rzadziej spotykane są samce prezentujące
również plamkowy wzór OB. Takie odmiany przedstawiane są jako „Marmalade Cats”.
Moje fuelleborni zostały zakupione bezpośrednio od sławnego Stuarta Granta w listopadzie
1999 roku podczas mojej wizyty nad jeziorem. Dokładnie była to odmiana znana jako OB
„Super Orange” pochodząca z Eccles Reef, leżącej przy wschodnim brzegu południowej
części jeziora. Typową barwą tej odmiany jest kolor niebieski i ryba ta znana jest jako Blue
fuelleborni. Udało mi się nabyć jednego z tylko dwóch będących aktualnie na fermie
hodowlanej samców „Marmalade Cat”. Podstawową barwą samca OB był kolor niebieskawy
w odróżnieniu od głęboko pomarańczowej barwy samic. Miałem jednego samca „Marmalade
Cat” i trzy samice OB.
Po przywiezieniu ryb do domu na Bermudach (2 listopada 1999), umieściłem je w 20-
galonowym zbiorniku z filtrem gąbkowym, rurkami PVC oraz roślinami stanowiącymi
schronienie dla ryb. Samiec wkrótce rozpoczął ciągłe napastowanie samic. Musiałem dodać
dodatkowe elementy stanowiące schronienie dla nękanych samic.
Podobnie jak we wszystkich moich zbiornikach podmiana 50% wody następowała raz na
dwa tygodnie. Na każde 5 galonów wody dodawałem po łyżeczce sody oczyszczonej i soli
akwarystycznej. Parametry wody, mierzone testerem paskowym, były następujące: ph 8,4,
alkaliczność 180 ppm, twardość ogólna 90 ppm. Temperatura ustalona była na 78 F.
Pożywieniem ryb były głównie pokarmy płatkowane.
23 listopada, trzy tygodnie po powrocie z Afryki, zauważyłem, że większa samica nosi ikrę w
pysku. Przeniosłem ją do pustego dziesięciogalonowego zbiornika wypełnionego wodą taką
samą jak w akwarium głównym. Samiec w dalszym ciągu napastował pozostałe dwie
samice. Aby zapewnić im trochę spokoju zainstalowałem przegrodę wykonaną z
plastikowego rusztu ikrowego.
14 grudnia, po ponad trzech tygodniach, samica wypuściła młode. Było ich około dwudziestu
i od razu zaczęły podjadać pokruszony pokarm płatkowany. Samica pilnowała młodych i gdy
tylko za bardzo się zbliżyłem usiłowała złapać je z powrotem do pyska. Szybko rosnące
młode były na to zbyt duże, ale przynajmniej próbowała.
22 stycznia młode wyraźnie już unikały samicy. Nie ryzykując utraty młodych przeniosłem
samicę do innego zbiornika. Chciałem się upewnić, że czas odpoczynku po okresie inkubacji
jest już wystarczający. Nie chciałem jej jeszcze umieszczać razem z samcem i pozostałymi
samicami. Młode pozostały w swoim zbiorniku. Tego samego dnia usunąłem przegrodę w
głównym akwarium i dopuściłem samca do pozostałych dwóch samic.
28 stycznia druga samica nosząca ikrę w pysku została przeniesiona do oddzielnego
zbiornika. Samiec został oddzielony od trzeciej samicy. 19 lutego pierwsza samica wróciła do
głównego zbiornika i pływała razem z trzecią, obie oddzielone od samca. 23 lutego druga
samica wypuściła około trzydzieści młodych rybek.
Obydwie grupy młodych maja się dobrze i zajadają się pokruszonym pokarmem
płatkowanym. Starsze rybki mają już ¾ cala długości i zaczynają powoli się wybarwiać.
Niektóre są ciemniejsze od pozostałych i w świetle padającym pod określonym kątem można
zauważyć wzór OB. Jaśniejsze mają pionowe pasy na bokach a ich grzbiety stają się
niebieskie. Podsumowując, młode przedstawiają swoistą mieszankę kolorów zawierającą
odmiany OB i niebieskie. Nie potrafię w tej chwili powiedzieć czy wszystkie niebieskie będą
samcami, a OB samicami. Czas to pokaże. Zagadka ta będzie dodatkowym urozmaiceniem
okresu dorastania młodych rybek.
Craig Morfitt
tłum. Stanisław Bodak
Komentarz tłumacza
Po przeczytaniu artykułu większość malawistów zadaje sobie pewnie pytanie, co za człowiek
tak męczy pyszczaki, oddziela samce od samic, dopuszcza po kolei do tarła, trzyma je w
akwarium jednogatunkowym, itp. Warto jednak dokładniej zastanowić się nad tym
postępowaniem a przynajmniej je poznać. Podobnie, aczkolwiek nie koniecznie tak samo,
czyni wielu hodowców. Podstawowa odpowiedź na pytanie „dlaczego?” jest bardzo prosta –
ryby z odłowu są wartościowe. Jak zapewne zauważyli czytelnicy u Stuarta Granta były tylko
dwa samce tego gatunku pochodzące z odłowu. Przypominam również to, co mówił Andrzej
Szulc na I Forum Klubu Malawi na temat odłowu niektórych odmian ryb w Malawi. Okazuje
się, że są odmiany łowione w ilości kilku sztuk w ciągu kilku lat. Warto, aby zostało po nich
chociaż nieliczne potomstwo. Puszczone dalej w obieg ryby, mieszające się później z innymi
egzemplarzami tego samego gatunku, zdecydowanie zmniejszą wpływ chowu wsobnego na
rozwój i wygląd ryb akwariowych, co jest ogromnie ważne dla wszystkich akwarystów.
Stanisław Bodak
Copyright © 2000-2002 MalawiPL