}
Wykład 22
J
EZUS
–
ZBAWICIEL GRZESZNIKÓW
„Przybliżyli się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryze-
usze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im
wtedy następującą przypowieść” (Łk 15,1-3).
Ks. Michał Bednarz
Zbawiciel grzeszników (Łk 15,1-32)
Ewangelista podaje najpierw okoliczności, które sprowokowały Jezusa do wystąpienia. Wszę-
dzie, gdzie się zjawiał, powtarzała się ta sama sytuacja: celnicy i grzesznicy przychodzili do
Niego. Słuchali Go uważnie zarówno przyjaciele, jak i ludzie zagubieni i odtrąceni przez społe-
czeństwo. Natomiast oburzeni sprawiedliwi kierowali zarzut pod Jego adresem, że zbyt łatwo –
ich zdaniem – obcuje z ludźmi notorycznie grzesznymi. Mieli Mu za złe, że rozmawia z
grzesznikami, a nawet razem z nimi zajmuje miejsce za stołem w czasie spożywania posiłku.
Skoro Mistrz stawiał tak wielkie wymagania moralne, jak wynika to z Kazania na Górze, to
skąd się bierze u Niego niezrozumiała bliskość względem ludzi tak diametralnie różnych od
Jego ideału? Na tego rodzaju zdziwienie, a nawet zgorszenie, Jezus dał odpowiedź trzema ko-
lejnymi przypowieściami. Dwie pierwsze usprawiedliwiają Jego postępowanie a trzecia ukazu-
je wielkość i wspaniałomyślność miłości Boga.
Najpierw Chrystus mówi o mężczyźnie troskliwie poszukującym zabłąkanej owcy i cieszącym
się następnie niepomiernie, gdy ją odnalazł. Z tego względu zwołał wszystkich przyjaciół i są-
siadów, by cieszyli się razem z nim. Właściciel stu owiec – to człowiek zamożny. Pasterz w
przypowieści Chrystusa jest niewątpliwie wizerunkiem Boga. W tym wypadku chodzi o działa-
nie Boga objawiające się w Jezusie. W Nim objawia się nieskończona miłość. Przypowieść z
naciskiem podkreśla: tak ponad miarę cieszy się Bóg z nawrócenia grzesznika.
Drugiej przypowieści – o zagubionej drachmie – nie można czytać bez połączenia z tym, co
było wcześniej, czyli bez przypowieści o zabłąkanej owcy. I w tym wypadku Jezus powraca do
zawsze aktualnego tematu: jak ustosunkować się do tych, którzy się zagubili; którzy odeszli od
jedności.
Wydarzenie rozgrywa się w ubogim domku palestyńskim, bez okien, dla którego jedynym źró-
dłem światła z zewnątrz są niskie drzwi. Bohaterką przypowieści jest kobieta, której nie można
uznać za bardzo zamożną, skoro cały jej majątek w gotówce – to dziesięć srebrnych pieniąż-
ków. W tych warunkach nietrudno o zgubienie pieniążka. Przejęta zgubą, kobieta zabiera się
bardzo starannie do poszukiwań: wobec kiepskiego światła dziennego zapala świecę i zabiera
się do wymiatania domu. A następnie cieszy się niepomiernie, zwołując wszystkie przyjaciółki
i sąsiadki, by radowały się razem z nią.
}
W tej przypowieści strata identyfikowana jest z grzesznikiem. Tym, co zaginęło, jest grzesznik.
Podobnie jak w poprzedniej przypowieści radość ze znalezienia zguby wydaje się nieco prze-
sadna. Jezus wspomina o niezwykłej radości niewątpliwie z tego powodu, aby z naciskiem po-
wtórzyć przypomnianą już wcześniej myśl, że Bóg ponad miarę cieszy się z nawrócenia
grzesznika. Kobieta z przypowieści jest obrazem Boga, który objawia się w Jezusie jako Ten,
który szuka grzesznika, i to szuka starannie, dopóki nie znajdzie. Szuka grzesznika jako jedy-
nego, najważniejszego. Dwie omawiane kolejno przypowieści (o zabłąkanej owcy i zagubionej
drachmie) powinny pomóc zrozumieć misję Chrystusa, a mianowicie to, iż przyszedł On, aby
zbawić tych, którzy zginęli.
Przypowieść o ojcu syna marnotrawnego stanowi punkt kulminacyjny. Jest to niewątpliwie je-
den z najbardziej niepokojących tekstów. Występuje w nim zamożny właściciel, gdyż ma wiele
sług-najemników. Słyszy pewnego dnia dziwne żądanie młodszego syna, dotyczące wydania
mu – zgodnie z Prawem Mojżesza (Pwt 21,17) – trzeciej części przyszłego spadku. Szanując
wolną wolę syna, bez słowa daje mu to, o co go poprosił. Młodzieniec zabiera majątek w go-
tówce i udaje się za granicę. Żyje tam rozrzutnie, dosłownie: w sposób zgubny, uniemożliwia-
jący ocalenie siebie czy majątku.
W przypowieści ukazane są cztery etapy degradacji, jaką przeżył młodzieniec. Najpierw traci
całkowicie majątek i popada w nędzę. Kiedy jego fortuna się wyczerpała, a w kraju nastał głód,
młodzieniec w jednej chwili stał się nędzarzem. Na szczególną uwagę zasługują jednak dwa
ostatnie etapy degradacji. Dno degradacji syna marnotrawnego polega na tym, że traktowany
przez właściciela gorzej niż trzoda chlewna i musi kraść świniom jadalne strąki.
Od wspomnianego dna nędzy zaczyna się droga odwrotu. Jezus ukazuje plastycznie kolejne
etapy żalu. Młodszy syn zaczyna od uświadomienia sobie subiektywnego poczucia kontrastu
między obecnym stanem upadku a sytuacją materialną najemników w domu ojca. To, co wy-
dawało się szczęściem, doprowadziło do upodlenia. Przypomniał mu się ojciec. Ojciec musiał
młodszego syna wciąż oczekiwać, nawet wyglądać, skoro ujrzał go, „gdy był jeszcze daleko”.
Wzruszenie każe mu – wbrew zasadom Wschodu – biec naprzeciw po to, by – mimo odrażają-
cego wyglądu przybysza – rzucić mu się na szyję i ucałować go po długiej rozłące.
Po czterech stopniach degradacji następują cztery wymowne znaki natychmiastowego przywró-
cenia do dawnej rangi wolnego dziedzica. Syn otrzymuje najlepszą szatę, pierścień na rękę jako
znak godności dziedzica, sandały wyróżniające osobę wolną od niewolników i wreszcie zostaje
urządzona uroczysta, radosna uczta. Uczta będzie wyjątkowa: podadzą utuczone cielę, będzie
muzyka i tańce.
Dalsza część przypowieści jeszcze bardziej podkreśla miłość ojcowską. Rozpoczęto sutą i
huczną biesiadę. Gdy starszy syn wracał z pola, zdziwiły go odgłosy radości. Nie mógł zrozu-
mieć, dlaczego ojciec obdarzył łaską marnotrawcę. Wydawało mu się, że ojciec źle postąpił.
Oburzony, nie chciał wejść, by cieszyć się razem z ucztującymi. Uważał to wyróżnienie lek-
komyślnego brata za niesłuszne i niezasłużone. W krótkim dialogu z ojcem uzewnętrznił swój
sposób myślenia: był niewyobrażalnie zazdrosny i interesowny. Nie rozumiał dobroci ojca, któ-
rego majątek przecież został tak haniebnie roztrwoniony. W gniewie przekroczył granice deli-
katności nie tylko względem brata, którego nie chciał uznać, ale i względem ojca. Zamiast
uznania jego dobroci, ubliżył należnemu mu szacunkowi i śmiał czynić wyrzuty. Nie wypowie-
dział pełnego miłości słowa ojcze, tak jak uczynił to młodszy brat. Umyślnie także nie wypo-
}
wiedział słowa brat, ale mówił: syn twój. O młodszym bracie mówił jak o kimś obcym. Ze jego
słów biła pogarda i źle maskowana gorycz, pycha i zazdrość.
W takim kontekście jeszcze bardziej ujawniła się miłość ojca, który nie tylko przebaczył mar-
notrawcy, ale usiłował także wyjść naprzeciw starszego syna. Wielkość miłości ojca zabłysła
już wtedy, gdy przebaczył młodszemu synowi, ale teraz stała się jeszcze wyrazistsza. Ojciec nie
skarcił suro starszego syna, ale starał się go ułagodzić. Syn nie wypowiedział pełnego miłości
słowa ojcze, a on zwraca się z pełnym miłości synu. W sposób niezwykle delikatny usiłował
obudzić w nim zamarłą miłość.
W tej przypowieści nie chodzi na pierwszym miejscu o opis dziejów syna marnotrawnego, ale o
zachowanie ojca. Jest to przypowieść o nieskończonej dobroci ojca, który – mimo zranionej
miłości – znów przygarnia syna.
Cała Biblia – jak mówią niektórzy, i słusznie – jest ciągle powtarzaną, na różne sposoby, przy-
powieścią o synu marnotrawnym. Dostrzegamy to od pierwszej stronicy; od historii Kaina, któ-
rego Bóg bierze w obronę mimo czynu, jakiego się dopuścił, aż po przypowieści Jezusa. Bóg –
podobnie jak ojciec – nie daje się nigdy zrazić niewdzięcznością człowieka i mimo wszystko,
niezmordowanie darzy go miłością. Ciągle wychodzi mu na spotkanie, usiłuje go wyrwać z
kręgu zła i zbawić oraz pociągnąć ku sobie.
Ks. Mirosław Łanoszka
Bóg, który okazuje miłosierdzie (Wj 3; 34; Ps 51; Iz 49; 54; 63; Jr 31,3; Ez 34; Mdr 11,24)
Piętnasty rozdział Ewangelii Łukasza zawiera trzy przypowieści: o zaginionej owcy (ww. 1-7),
o zagubionej drachmie (ww. 8-10) oraz o miłosiernym ojcu (ww. 11-32), które są przykładami
Bożego miłosierdzia względem grzeszników. Miłosierdzie, o którym mówią Ewangelie pojawia
się, jako reakcja na ludzką nędzę i nieszczęście. Pismo Święte naucza, że miłosierdzie to reali-
zacja w sposób konkretny miłości, która współczuje i pochyla się nad nieszczęściem bliźniego,
jednocześnie starając się skutecznie mu pomóc. Biblia ukazuje miłosierdzie jako szczególną
postawę miłości, która urzeczywistnia się w zetknięciu z cierpieniem, krzywdą i ubóstwem, a
więc z tym wszystkim, co odsłania każdą ludzką słabość, tak na płaszczyźnie fizycznej, jak i
moralnej.
Teksty Starego Testamentu mówią o miłosierdziu jako niezwykłej potędze miłości Boga
względem wybranego przez siebie narodu, która jest większa niż grzech i niewierność ukocha-
nego ludu. Doskonałym przykładem ilustrującym miłosierną postawę Boga wobec cierpienia i
nędzy społeczności izraelskiej w ziemi egipskiej było wyprowadzenie ich z tego domu niewoli:
„Pan rzekł: «Przyjrzałem się niedoli mojego ludu w Egipcie, usłyszałem jego krzyk pod biczem
nadzorców, znam więc ogrom jego cierpień. Zstąpiłem, by wyzwolić go spod władzy Egiptu i
wyprowadzić z tego kraju do ziemi wspaniałej i przestronnej, do krainy płynącej mlekiem i
miodem (
)»” (Wj 3,7-8). W Księdze Izajasza znajdujemy refleksję nad tym podstawowym
historio-zbawczym doświadczeniem Izraela, jakim było wyjście z niewoli egipskiej. W wyda-
rzeniu tym prorok dostrzega miłość i współczucie Boga względem swojego ludu: „I stał się ich
Zbawcą w każdej niedoli. To nie posłaniec ani anioł, lecz On sam ich wybawił! W swojej miło-
}
ś
ci i w swej litości On ich odkupił. Podtrzymywał ich i dźwigał od niepamiętnych czasów!” (Iz
63,9). Ta bezwarunkowa miłości Boga staje się udziałem Izraelitów również wtedy, kiedy zry-
wają zawarte pod Synajem przymierze poprzez wykonanie ze złota cielca (Wj 32). Wówczas to
pełen dobroci i współczucia Bóg przedstawia się Mojżeszowi jako „Bóg miłujący i łaskawy,
nieskory do gniewu, bogaty w miłosierdzie i prawdę, wierny w miłości wobec rzesz niezliczo-
nych, gotowy przebaczyć winy, przestępstwa i grzechy (
)” (Wj 34,6-7).
Stary Testament mówiąc o miłosierdziu posługuje się najczęściej dwoma terminami. Pierwszy
z nich to hebrajskie słowo hesed, które wskazuje na czyjąś dobroć, a także podkreśla postawę
wierności samemu sobie, jak i zobowiązanie do wiernej miłości wobec drugiego. To właśnie
ten niezwykły wymiar miłosierdzia odsłania oblicze Boga, który zawierając z Izraelem przy-
mierze, zobowiązał się do jego wypełniania. Na mocy tego zobowiązania, nawet wówczas, kie-
dy Izraelici nie byli wierni, Bóg obdarowuje swój lud miłością potężniejszą niż zdrada i łaską
mocniejszą niż grzech. Drugim ze starotestamentowych terminów służących określeniu miło-
sierdzia jest hebrajskie słowo rahamim, które wskazuje na miłość matki. Ta najgłębsza więź
łącząca matkę z dzieckiem jawi się jako uczucie darmowe i niczym niezasłużone, które konkre-
tyzuje się w postawie pełnej dobroci, cierpliwości, wyrozumiałości, a także gotowości do prze-
baczenia. Nawiązując do tego wymiaru miłosierdzia możemy przytoczyć słowa pochodzące z
Księgi Izajasza, które ukazują obraz macierzyństwa Boga: „Czy może kobieta zapomnieć o
swym niemowlęciu? Czy może nie miłować dziecka swego łona? Lecz gdyby nawet ona zapo-
mniała, Ja nie zapomnę o tobie!” (Iz 49,15).
Starotestamentowe pisma ukazują miłosierdzie jako rzeczywistość, która wyprzedza sprawie-
dliwość, chociaż się jej nie sprzeciwia. Bóg poprzez akt stworzenia złączył się z wszystkim, co
powołał do istnienia więzami niezwykłej miłości. Czytamy w Księdze Izajasza: „Bo góry mogą
przeminąć i wzgórza mogą się zachwiać, lecz moja łaskawość nie przeminie i moje przymierze
pokoju się nie zachwieje – mówi Pan, który obdarza cię miłością” (Iz 54,10). Prorok Jeremiasz
wyraża tę niezwykłą więź pisząc o ojcowskich uczuciach Boga względem swojego ludu: „Pan
objawia mi się z daleka: Umiłowałem cię odwieczną miłością, dlatego przyjaźnie przyciągną-
łem cię do siebie” (Jr 31,3). O Bogu pozostającym w jakże bliskiej relacji do całego stworzenia
mówi również autor Księgi Mądrości: „Kochasz wszystko, co istnieje, nie brzydzisz się żad-
nym swoim dziełem, bo gdybyś miał nienawidzić któreś z nich, to byś go nie stworzył” (Mdr
11,24). Boże miłosierdzie staje się punktem odniesienia dla ludzkich czynów miłości, wyraża-
jących się w trosce o biednych i ubogich, pokrzywdzonych, a także o zwierzęta (Ps 37,21.26;
Prz 12,10). Brak miłosierdzia wobec bliźniego jest zawsze piętnowany (Am 1,11).
Przekazany na kartach Starego Testamentu obraz miłosiernego Boga otrzymuje swój pełny i
doskonały kształt w życiu i nauczaniu Jezusa. Chrystus kieruje swoją przypowieść o zaginionej
owcy do ludzi, którzy nie bardzo wiedzą czym jest miłosierdzie Boga, a zapatrzeni w swoją
sprawiedliwość z pogardą traktują wszystkich zagubionych życiowo. Jezus mówi, że podobnie
jak pasterz szuka wytrwale zaginionej owcy, tak i On nie zrezygnuje z odnalezienia każdego
zagubionego człowieka. Przypowieść ta nawiązuje do wypowiedzi o dobrym pasterzu z Księgi
Ezechiela (Ez 34). Prorok zarzucając brak odpowiedzialności i szukanie własnych korzyści cy-
wilnym i religijnym przywódcom Izraela zapowiada interwencję samego Boga: „Tak mówi Pan
Bóg: Ja sam będę się troszczył o moje owce i sam będę ich doglądał. Jak pasterz dogląda swo-
jej trzody, gdy jest wśród swoich rozproszonych owiec, tak Ja będę doglądał moich owiec. (
)
Będę szukał zaginionej, zabłąkaną zawrócę, skaleczoną opatrzę, chorej przywrócę siły, tłustej i
mocnej będę strzegł. Będę je pasł zgodnie z prawem (Ez 34,11-12.16). Teraz Jezus jako Dobry
}
Pasterz wypełnia tę zapowiedź, pełnego troski o swoje owce, Bożego działania. Jego czyny wy-
rażają się w konkretnych dziełach miłości miłosiernej, która realizuje się w znajdowaniu i
przywracaniu do życia grzeszników, co jest wyrazem zbawczej interwencji Boga. To poszuki-
wanie grzesznika trwa aż do skutku, czego przykładem jest kolejna przypowieść o zagubionej
drachmie.
Chociaż w przypowieści o marnotrawnym synu nie pojawia się słowo miłosierdzie, to bez wąt-
pienia mamy do czynienia z niezwykle wzruszającym obrazem ukazującym czym jest miłosier-
na postawa, która w Starym Testamencie jest określana, wspomnianym już, hebrajskim termi-
nem hesed. Ojciec marnotrawnego syna, mimo raniącej go decyzji młodszego dziecka, pozostał
wierny swojej miłości względem niego. Miłość ojca wobec tego syna staje się miłosierdziem,
ponieważ przekracza sprawiedliwość, czyli ewentualną zgodę na pozostanie w domu tego mar-
notrawnego jako najemnika. Ojciec miłosierny cieszy się, że ocalona została utracona godność i
człowieczeństwo jego dziecka. Doskonałą teologiczną ilustracją tego, co się stało w przypowie-
ś
ci o ojcu pełnym miłosierdzia wobec zagubionego syna jest Psalm 51. Autor tego jakże głębo-
kiego utworu religijnego uczy nas o Bogu, o grzechu oraz o relacji Boga do grzesznego czło-
wieka. Psalmista mówi, że tego Boga, którego cechuje łaskawość, miłosierdzie, sprawiedliwość
i świętość, najbardziej cieszy nie tyle sama składana ofiara, co powrót grzesznika, gdyż jak
mówi: „Ofiarą dla Boga jest duch skruszony; udręczonym i uniżonym sercem Bóg nie pogar-
dzi” (Ps 51,19).
ks. Piotr Łabuda
Mamy żyć jako dzieci Boże (1J 3,1-3)
Słuchając Łukaszowej relacji ukazującej Boga, który miłuje każdego człowieka (Łk 15,1-32)
otwórzmy Pierwszy List świętego Jana Apostoła. W trzecim rozdziale Jan apeluje do adresa-
tów, aby ci żyli jak prawdziwe dzieci Boże. Autor natchniony pisze: „Popatrzcie, jaką miłością
obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat
zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego. Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale
jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego po-
dobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest. Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca
się podobnie jak On jest święty” (1J 3,1-3).
Pierwszy z trzech pism skierowanych do wspólnot będących pod opieką Jana nazywamy listem,
choć nie posiada on adresata, a na końcu nie znajdujemy pozdrowień, jak ma to miejsce w Pi-
smach Pawła. Ma jednak bardzo osobisty charakter. Człowiek piszący słowa listu bez wątpienia
miał na uwadze konkretną sytuację i określoną grupę ludzi. Zarówno forma, jak i osobisty cha-
rakter Pierwszego Listu Jana da się wyjaśnić wtedy, gdy potraktujemy go jako „pełne miłości i
troski kazanie”, napisane przez duszpasterza i wysyłane do różnych wspólnot. Powstał on naj-
prawdopodobniej w Efezie, około setnego roku.
Jan pisze do adresatów, iż Bóg jest światłością, sprawiedliwością, prawdą, życiem. Jednak nade
wszystko jest On Miłością. Poświadczają to przed chwilą odczytane słowa.
}
Chcąc jak najlepiej zrozumieć początek trzeciego rozdziału, trzeba zwrócić uwagę na dwa wer-
sety poprzedzające ten fragment (1J 2,28-29). Passus ten traktować jako wprowadzenie do roz-
działu trzeciego. Jan zachęca w nim czytelników do trwania w Chrystusie, aby gdy wróci On w
mocy i chwale, nie musieli się wstydzić swojej postawy. Takim najlepszym sposobem przygo-
towania się na przyjście Chrystusa jest codzienne spotykanie i przebywanie z Nim. Jeżeli bo-
wiem żyjemy w łączności z Chrystusem, to Jego przyjście nie będzie dla nas zaskoczeniem, ale
po prostu osobistym spotkaniem z Tym, w którego sąsiedztwie zawsze żyliśmy.
Jan poucza adresatów, że jeżeli nawet pojawiają się wątpliwości czy też trudności w pojmowa-
niu powtórnego przyjścia Chrystusa, to trwanie we wspólnocie z Panem jest najlepszym sposo-
bem przygotowania się na paruzję. Przyjdzie bowiem czas pożegnania się z tym światem. Jeżeli
nigdy nie myśleliśmy o Bogu i jeżeli Jezus jest dla nas jedynie mglistą postacią z czasu dzieciń-
stwa, wtedy to odejście ku Bogu będzie dla nas początkiem podróży w nieznane. Jeżeli jednak
stale żyliśmy i trwamy w obecności Chrystusa, jeżeli każdego dnia rozmawialiśmy i chodzili-
ś
my z Bogiem, będzie to nakaz powrotu do domu, do stanięcia przed obliczem tego, który nie
jest wrogiem, lecz przyjacielem.
Stąd też właśnie Jan pisze, że jedynym sposobem potwierdzenia swego trwania w Chrystusie
jest prowadzenie sprawiedliwego życia. Wyznanie wiary człowieka zawsze jest potwierdzone
lub zaprzeczone przez sposób jego życia.
Przede wszystkim Jan przypomina adresatom o niezwykłym darze płynącym od Boga. Darem
tym jest Jego miłość, którą zostaliśmy obdarowani. Stad też domaga się by adresaci pamiętali i
byli wdzięczni, że nazywają się oni dziećmi Bożymi. Jest to ich wielki przywilej, ale i wielce
zobowiązujące określenie. Św. Jan Chryzostom w kazaniu na temat wychowywania dzieci radzi
rodzicom, by nadawali swoim dzieciom imiona postaci biblijnych i kształtowali w nich charak-
tery wielkich mężów Bożych. Wydaje się, iż tę myśl można odnieść do każdego, kto został na-
zwany „dzieckiem Bożym”. Chrześcijanin ma przywilej być nazwanym dzieckiem Bożym.
Jednak przyjęcie tego określenia, tej nazwy zobowiązuje do przykładnego życia. Należenie do
rodziny Bożej dopomaga i pomnaża siły człowieka przy wznoszeniu się na szczyty swoich
możliwości. Ale także i domaga się od każdego z nas, by trzymać się właściwej drogi.
Jan jednak stwierdza, iż nie jesteśmy tylko nazwani dziećmi Bożymi, lecz faktycznie jesteśmy
dziećmi Bożymi. Trzeba zwrócić uwagę na jedną z podstawowych prawd. To przez otrzymanie
daru Bożego człowiek staje się dzieckiem Bożym. Z natury człowiek jest stworzeniem Bożym,
ale z łaski staje się on dzieckiem Bożym. Słowa rodzicielstwo i ojcostwo są bardzo podobne do
siebie, ale bardzo różniące się w treści. Rodzicem jest ten, kto odpowiada za fizyczne narodzenie
dziecka; ojcostwo zaś jest intymnym, skąpanym w miłości pokrewieństwem. W znaczeniu rodzi-
cielstwa wszyscy ludzie są dziećmi Bożymi, ale w znaczeniu ojcostwa dziećmi Bożymi są ci, do
których On w swojej łasce się zbliżył, a oni pozytywnie odpowiedzieli na Jego propozycję.
W Starym Testamencie spotykamy się z pojęciem przymierza. Izrael nazywany jest ludem
przymierza Bożego. Oznacza to, że Bóg z własnej inicjatywy zbliżył się do Izraela, stał się jego
szczególnym Bogiem, a Izrael stał się szczególnym ludem Bożym. Integralną częścią przymie-
rza był nadany przez Boga Izraelowi Prawo, od którego wypełnienia została uzależniona spo-
łeczność przymierza.
W Nowym Testamencie istnieje pojęcie adopcji (Rz 8,14-17; 1 Kor 1,9; Gal 3,26-27; 4,6-7).
Przez świadomy akt adopcji ze strony Boga chrześcijanin wchodzi do Jego rodziny. Chociaż
}
wszyscy ludzie są dziećmi Bożymi, gdyż zawdzięczają Jemu swoje życie, to jednak w rzeczy-
wistości stają się Jego dziećmi jedynie przez akt Bożej łaski i pozytywną reakcję swoich serc.
Natychmiast powstaje pytanie: jeżeli poprzez stanie się chrześcijanami ludzie dostępują tak
wielkiego zaszczytu – stają się synami Boga – to dlaczego są oni tak pogardzani przez świat?
W odpowiedzi na to pytanie można powiedzieć: Przeżywają oni jedynie to, co przeżył już sam
Jezus Chrystus. Po przyjściu na ten świat nie został On rozpoznany jako Syn Boży. co więcej
ś
wiat odrzucił Go, ponieważ wolał kroczyć swoją własną drogą. To samo dzieje się z każdym
człowiekiem, który postanowił pójść za Jezusem Chrystusem.
Jan ukazując przywileje chrześcijańskiego życia, przypomina, że stanie się dzieckiem Bożym
jest jedynie początkiem. Obecne bowiem życie człowieka to tylko początek. Przyszłość i jej
chwała jest tak wielka, że nawet nie próbuje on jej odgadnąć ani określić, gdyż słowa są zbyt
ubogie. Jednak wskazuje na niektóre elementy tej przyszłości.
Przede wszystkim gdy Chrystus pojawi się w swojej chwale, wtedy my będziemy podobni do
Niego. W opisie stworzenia autor natchniony podkreśla, prawdę o stworzeniu człowieka na ob-
raz i podobieństwo Boże (Rdz 1,26). Taka była Boża intencja i takie było przeznaczenie czło-
wieka. Spoglądając w lustro przekonujemy się, jak daleko człowiek odszedł od tego przezna-
czenia. Grzech pierworodny i wszystkie płynące z tego konsekwencje sprawiają, iż człowiek
oddalił się od swojego wzoru. Mimo to Jan wierzy, że w Chrystusie człowiek odzyska utracone
wartości i w końcu będzie miał w sobie obraz i podobieństwo Boże, Jan jest przekonany, że
jedynie przez dzieło Chrystusa w duszy ludzkiej człowiek może osiągnąć prawdziwe człowie-
czeństwo, jakie Bóg mu od początku przeznaczył.
Gdy się Chrystus objawi, zobaczymy Go i będziemy tacy jak On. Pragnieniem wszystkich
człowieka jest spotkanie i oglądanie Boga. Celem wszystkich nabożeństw jest oglądanie Boga.
Jednak wizja Boga nie może być jedynie usatysfakcjonowaniem intelektualnym, jej celem jest
upodobnienie nas do Boga. I tu spotykamy się z paradoksem. Nie możemy stać się podobni do
Boga, dopóki Go nie zobaczymy, a nie możemy Go zobaczyć, dopóki nie będziemy mieć czys-
tych serc, ponieważ tylko czyści sercem Boga ujrzą (Mt 5,8). Aby zobaczyć Boga potrzebuje-
my czystości, którą tylko On może dać.
Obecna chwila jest czasem stosownym dla każdego człowieka, by oddawać się i nieustannie
chcieć łączyć z Jezusem, który pozwala się do siebie zbliżyć wszystkim. Także i tym złym,
nieprawym – celnikom i grzesznikom. Droga przystąpienia do Niego jest zatem dla każdego
otwarta. Trzeba nam zatem z tej okazji korzystać!
Pytanie: Gdzie i kiedy mógł powstać Pierwszy List św. Jana Apostoła?