Dyjariusz Samuela Maskiewicza

background image

Dyjariusz Samuela Maskiewicza.

Początek swój bierze od roku 1594

w lata po sobie idące.

background image

Roku 1594

Zjawił [się] Naliwajko1, Kozak zaporoski, i czynił złego siła w Litwie,
mając z sobą ludzi kilka tysięcy, a hultajstwo coraz do niego się
kupiło na swawolą. Ruszyły się powiaty przeciw niemu i rotmistrzom
pieniężnym przypowiedziano2. Uchodził ostrożny, aż pod Łubniami
dostał się w ręce. Zaraz [go] do króla jego mości odesłano, z kilką
[ludzi] znacznych. Potem [był] ćwiartowany.
Brat pan Jan na tę ekspedycją był z panem Słuszką Mikołajem.
1598. Ekspedycja do Multan za Michałem 3.
1599. Konfederacja multańska w Samborze.
1600. Król jego mość do Inflant z wojskiem [pojechał]. [Wraz z nim]
hetmani obydwa: Jan Zamoyski kanclerz i hetman wielki koron ny,
Stanisław Żółkiewski hetman polny koronny4. Ja natenczas na parę
koni z panem podkanclerzem litewskim Wojną. Tegoż roku brat, pan
Jan, ożenił się z córką pana Chreptowicza Bogdana, referendarza
Wielkiego Księstwa Litewskiego.

1 Semen Naliwajko — przywódca powstania kozackiego na Wołyniu. Pojmany
i ścięty został w roku 1596.

background image

2Tzn. dano im listy przypowiednie, czyli zezwalające na zaciąg ochotni ków na
wyprawę.
3 Wyprawa Jana Zamojskiego do Wołoszczyzny przeciwko Michałowi,
hospodarowi wołoskiemu. Działo się to jednak w 1600 roku.
4 Wojna o Inflanty w latach 1601-1602, po wtargnięciu do nich Karola
Sudermańskiego.

1602. Konfederacja inflancka.
Po wyjściu królewskim z Inflant pan Radziwiłł wojewoda wileński
natenczas i hetman wielki litewski w Inflanciech został z panem
Karolem Chodkiewiczem1 starostą żmujdzkim, natenczas jak dwaj
koci.

Tegoż roku zjawił się Dymitr, syn cara moskiewskiego Iwana2, co go

zwano Tyran, u księcia Adama Wiśniowieckiego w Brahiniu, który
dziwnymi sposobymi uchodząc rąk tyrańskich Borysa Hoduna3
chciwego państwa, tułał się przez lat 13 nie oznajmując się nikomu, a
że upatrzył czas, tegoż roku był u króla jego mości w Krakowie z
księciem Wiśniowieckim Konstantym. Pan wojewoda sędomirski i
Mniszech, wziąwszy go na przejrzenie swoje, miał pieczę o nim i
córkę mu swoją Mariannę w małżeństwo obiecał. Na tym zyskał
niewiele uciechy.
1603. Carzyk szedł ku Moskwie . Pan wojewoda sędomirski z nim w
słabej bardzo potędze. Zrazu jeno w 700 koni żołnierza pieniężnego
roty. Chorągiew carska, chorągiew pana starosty sanockiego
Mniszka5, chorągiew pana Dworzyckiego, chorągiew pana Fredrowa,
chorągiew pana Nieboroskiego. Moskwa pod Nowogrodem6 stawiła
im pole, dufając wielkości swoich, których było 80.000. Kniaź
Mścisławski7 wodzem był u nich. Nasi tę potrzebę wygrali za pomocą
Bo żą i samego Mścisławskiego byli pojmali, ale go odgromiono.
Koza ków zaporoskich było w tej potrzebie przy naszych 2.000, potem
dniem przyszło ich było 10.000, ale omieszkali. Borys Hodun, car

1 Jan Karol Chodkiewicz był wówczas hetmanem polnym litewskim.
2 Dymitr był młodszym synem Iwana IV Groźnego, zamordowanym przez

background image

Borysa Godunowa w Ugliczu w 1591 r.
3 Borys Godunow był szwagrem syna Iwana Groźnego, Fiodora, ostatnie go cara
z rodu Rurykowiczów, po śmierci którego objął tron moskiewski.
4 Dymitr wyruszył dopiero na jesień 1604r.
5 Syna wojewody sandomierskiego i brata Maryny.
6 Chodzi o Nowogród Siewierski. Bitwa odbyła się 30 XII 1604 r.
7 Fiodor Iwanowicz Mścisławski.

moskiewski natenczas, z rozpaczy truciznę wypiwszy, sam i z żoną, i z
synem pomarli1.
1605. Miesiąca Iunii2, 6 dnia. Jechałem do Moskwy z pocztem.
Przymknąszy się ku granicy moskiewskiej do Brahinia książąt
Wiśniowieckich, dowiedziałem się, że już car Dymitr pierwszy
poszedł na stolicę był i koronowan na święty Michał3. Nie miałem się
tam po co kwapić, zostałem [więc] pod Brahiniem przy panu Janie
Jundzile, gdziem się miał ledwo w niebie lepiej.
Tegoż roku o Pannie Maryi Zielnej Tatarowie w Podolu wielkie
szkody poczynili i około Kijowa domów szlacheckich bardzo siła
zabrawszy, białychgłów i panien szlacheckiego stanu w niewolę
pobrali bardzo wiele.
Tegoż roku na kwarcianego żołnierza zaciąg czyniono4. Pan hetman
sam Żółkiewski; rotmistrze: pan Jan Potocki starosta krzemieniecki5,
pan Jakub Potocki6, pan Andrzej Potocki, pan Struś7, pan
kamieniecki Prętwic8, kniaź Rużyński9, pan wojewodzie ruski
Galski10, pan halic-

1 Według Budziły, Borys Godunow zmarł na apopleksję, albo go
otruto, a dopiero po poddaniu się Dymitrowi wojsk moskiewskich na
wieść o śmierci Borysa Godunowa, żona Borysa podała truciznę
synowi i córce; z całej trójki przeżyła tylko córka, która trucizny nie

background image

wzięła.
2 czerwca
3 29 września. Dymitra koronowano w Moskwie 31 lipca.
4 15 sierpnia
5 Jan Potocki był starostą latyczowskim, a od roku 1608 wojewodą
bracławskim, zmarł 22 IV 1611 r. pod Smoleńskiem.
6 Jakub Potocki, brat Jana i Andrzeja, kasztelan kamieniecki; po
śmierci Jana został wojewodą bracławskim; wszyscy trzej wezmą
udział w wyprawie moskiewskiej.
7 Mikołaj Struś, starosta halicki, chmielnicki, śniatyński; weźmie
udział w wyprawie na Moskwę.
8 Jakub Prittwitz, kasztelan kamieniecki.
9 Książę Roman Rożyński, hetman wojsk drugiego Dymitra
Samozwańca, zmarł 4 IV 1610 r. w Osipowie.
10 Wojewodą ruskim był Stanisław Golski.
ki Galski1, książę Wiśniowiecki Michał2, ale go degradowano, bo nie
przybył do potrzeby, pan Tworzyjański, pan Świrski.
1606 Febr3 l dnia. Wesele pana Hlebowicza z księżną Korecką w
Korcu. Wziął po niej 30.000 złotych gotowych. Na wesele
siostrzenicy swojej księżna Wiśniowiecka jechała do Korca; jechałem
i ja przy niej, już ze wszystkim się wybrawszy z pocztem i czeladzią.
5 februarii pan wojewoda trocki4 przyjechał do Korca. Tamże mi
nawarzono piwa, żem go ledwo zbył.
15 Febr. do Korca, die 1 Febr. Wesele pana Hlebowicza.
[Kiedyśmy przyjechali] do Hulów, wsi pana Jazłowieckiego,
wojewody podolskiego, chłopi zbuntowawszy się, nie chcieli do wsi
chorą gwi puścić, aże ich nasieczono i nabito. Od pana wojewody był
w tej wsi pan Słupski panem.
Tegoż roku wesele króla jego mości z drugą królową5 [było].
Począwszy [się] przed Bożym Narodzeniem, trwało aż do mięsopustu.
Tegoż roku w Wielki Post jego mość pan wojewoda sędomirski
Mniszech córkę swoją Marynę wziął do Moskwy carowi Dymitrowi w
małżeństwo, z którego się niedługo cieszył.
Tam w Chreptejowie od zbójców mieliśmy wielkie przenagabanie, że

background image

nie lza było i na przystawstwo6 się wychylić czeladnikowi.
Przeszpiegowawszy ich, jechaliśmy i pojmali[śmy] samego herszta
tych zbójców, Sałatę, którego odesłano do Baru do pana wojewody
rus kiego Gulskiego, bo on był na hetmańskim miejscu. I tamże [był]
ćwiartowany [ten Sałata]. Potem się uskromiło.
Tegoż roku w poniedziałek po Świątkach koło pod Lublinem
najpierwsze rokoszowe8 [było]. Tamże w Płoskirowie nowiny nas
zaszły

1 Kasztelanem halickim był Jan Gulski.
2 Ojciec Jeremiego Wiśniowieckiego.
3 Februarii — lutego
4 Aleksander Chodkiewicz.
5 Wesele Zygmunta III Wazy z Konstancją Habsburżanką, 11 XII
1605 r. w Krakowie.
6 Przystawstwo — miejsce postoju i zaopatrzenia wojska.
7 W 1606 r. — 15 maja, Świątki — 14 maja.
8 Był to słynny rokosz Zebrzydowskiego.
z Moskwy niepocieszne, że Moskwa, zmieniwszy naszych, pobili, i
cara swego zabili, a drugich naszych do więzienia wziąwszy na zamki
różne ich rozesłali co znaczniejszych, jako pana wojewodę
sędomirskiego Mniszka, pana starostę sanockiego, syna jego, księcia
Wiśniowieckiego Konstantego, pana małagoskiego1, który był posłem
na to wesele od króla jego mości, pana Ratomskiego, starostę
ostrskiego; i same carową ze wszystkimi białogłowami polskimi, ale
pierwiej im fi giel każdej z osobna wystroiwszy2.
Ruszyliśmy się z Płoskirowa 12 lulii3 pod mogilnice4 na popis5, bo
ten był rumor, a stamtąd odłożono go pod Gliniany, i z tego aż po tem
pod Wiśnią pro 1 Aug.6, gdzie nie był popis, ale koło senatorskie,
którzy uradzili iść nam pod Wiślicę, bo król jego mość był w wielkim
niebezpieczeństwie od rokoszan. Natenczas nowym rotmistrzom
przypowiedziano służbę, to jest panu Bałabanowi, panu

background image

Święcickiemu, pa nu Żaboklickiemu, panu Chomętowskiemu, panu
Chołoniewskiemu.
3 Augusti pod Wiślicą do obozu weszliśmy. Rokoszanie pod
Sędomirzem i Pokrzywnicą swoje koło mają i zjazd do czego są
powodem jego mość pan wojewoda krakowski Zebrzydowski i pan
podczaszy li tewski książę Janusz Radziwiłł. Natenczas starał się król
jego mość z pilnością, aby rycerstwu dał pieniądze, bo już im ćwierć
była wyszła7 ale że ich w skarbie nie było, dawano w zastawie srebro
królewskie stołowe, które zaraz w sześciu niedziel wykupione od nas
[zostało]. Ja natenczas wjechawszy pod chorągiew pana Tarnowskiego
Grotusa, to srebro odbierałem ze skarbu i oddawałem między
towarzystwo. Najdowały się w wojsku bunty między towarzystwem.
Wykrzykując na

1 Kasztelana małagoskiego, Mikołaja Oleśnickiego.
2 W wydaniu wrocławskim (Ossolineum), opartym na rps. kórnickim,
jest dalej: „Pocieszna nowina rodzicom, słysząc o takim powodzeniu
córeczek swoich, bodaj oni sami na swoje pociechy takie zawsze
patrzyli, co to robili. Jakoż stał Bóg za szkodą, choć potem."
3 lipca
4 W wyd. wrocławskim jest: Mogilnice.
5 przegląd wojska
6 na l sierpnia (augustii)
7 Tj. skończył się im żołd za ćwierć roku.
rokosz (czego nie mniejszą przyczyną było danie po gębie od pana
Strusia towarzyszowi jednemu z roty pana Święcickiego w kole
generalnym) już się były zawzięły koła nieźle. Kilkakroć schodziliśmy
się do koła w pole. Za marszałka mianowano było pana
Sepiekiewskiego. Ledwo temu zabieżał pan hetman. Król jego mość
wtenczas w Wiślicy był, kiedyśmy obozem leżeli pod Wiślicą.
Ruszyło się wojsko do obozu pod Wiślicą z królem. Die 6 septembris1
ku rokoszanom [po szło] pod Pokrzywnicę.
Die 18 septembris, doszliśmy ich pod Janowcem nad Wisłą, to jest
pana wojewodę krakowskiego Zebrzydowskiego, pana podczaszego

background image

litewskiego księcia Radziwiłła i pana Stadnickiego łańcuckiego2.
Mogło ich być ze dwa tysiące. Postrzegłszy się Stadnicki, w kilkaset
czło wieka swoich przeprawił się przez Wisłę ku Kazimierzowi, a owi
dru dzy już nie mogli przyjść do tego, bośmy prędko nastąpili na nich.
Po niemałej chwili przez kontrakty wymogli to na nich, że dali na się
asekuracją3 królowi jego mości pan wojewoda krakowski i pan pod-
czaszy litewski, jako więcej nie mieli turbować Rzeczypospolitej i w
pokoju się rozjechać. Wzięto ich jednak było na słowo do obozu
królewskiego obudwu i byli tam do trzeciego dnia, aż po tej asekuracji
pozwolono im [odjechać], a Stadnicki diabeł kpił z tego, za Wisłą
będąc.
Nie ustały jeszcze i tam bunty w wojsku. Zjeżdżało się towarzyst wo
kilkakroć do koła w pole. [Za] marszałka wzięli sobie pana Lips kiego
Gabriela z roty hetmańskiej, który żeby był nie umknął, ledwo by mu
nie wzięto szyję. I tak się poskromiło4.
Poseł wielki do Turek pan Daniłowicz starosta drohobycki, gdzie nic
nie sprawiwszy, przyjechał, bo go i słuchać nie chciano, powiada-

1 dnia 6 września
2 Stanisław Stadnicki, łańcucki, starosta zygwulski — szerzej o
Stadnickim („Diable Łańcuckim") i o jego udziale w rokoszu
Zebrzydowskiego moż na przeczytać w „Prawem i lewem" Waleriana
Łozińskiego.
3 ubezpieczenie
4 Tu w rękopisie Bibl. Czartoryskich kilka dat opuszczono, tak więc
następny akapit zaczyna się już po dacie 15 grudnia.
jąć, że u was interregnum1 [jest] teraz. A to z praktyki Batorego2,
który był elektem od wojewody krakowskiego na królestwo.
Król jego mość nam na dosługiwaniu służbę wypowiedział —
niezwykłym sposobem w niedziel dwie przed wyjściem ćwierci3.

Roku 1607

background image

Die 15 Iunii wjechaliśmy pod chorągiew księcia Poryckiego4. I zaraz
do obozu pod Warszawę. Wojsko się ściąga do obozu pod War szawę,
co przy dostojeństwie Jego Królewskiej Mości byli. Król jego mość w
Warszawie. Warszawa pogorzała wszcząt. Król jego mość do obozu.
Die 18 Iunii, rokoszanie pod Warszawę, we 3 mil od nas. Słaliśmy
posłów swoich do nich, aby i nas przestrzegli jako bracią, jeśliby co
takiego wiedzieli o Rzeczypospolitej na kogo, abyśmy przy nich
zarówno o dobro ojczyzny zastawiali się. Ci nic gruntownego nie
powie dzieli nam i kiedy już widzieli, żeśmy mieli na nich nastąpić,
ruszyli się 29 lunii precz.
Die 30 Iunii, zanimeśmy się ruszyli, doszliśmy ich pod Warką. Tamże,
kiedy już wojsko szy
kować poczęto, krzyknęli niektórzy nasi, że „my się bić z bracią nie
będziemy, ale raczej niechaj pan wojewoda krakowski pokazuje, co na
kogo wie szkodliwego Rzeczypospolitej; my zdrajców ochraniać nie
chcemy, jeno przy dostojeństwie Jego Królewskiej Mości oponujemy
się5". Co widząc król, że nie mogło być inaczej, zezwolił na wszystko,
chcąc dosyć czynić. I [również] panowie senatorowie wszyscy. Na
tym jednak rzeczy stanęły, że rokoszanie o dwie mile od Warki będąc,
w mili między sobą namioty roz-

1 bezkrólewie
2 Gabora Samlyo Batorego, księcia siedmiogrodzkiego.
3 W wyd. wrocławskim ten akapit jest pod datą 27 XII 1606 r.;
następny akapit dotyczy już roku 1607.
4 Księcia Janusza Poryckiego.
5 Tutaj w znaczeniu: opowiadamy się.
biwszy, deputaty1 wysadzić z obu stron [mają]. Miało być [ich] po 30,
po większej części z rycerstwa, którzy uznawszy, przy kim by wina

background image

zo stawała, egzekucją czynić mieli. Rokoszanie jako się ruszyli, nie
oparli się aż w Radomiu, mil 7. Dopiero król widząc ich szalbierstwo
ukazał niewinność swoje rycerstwu i potrzebował, abyśmy się
podpisali stać statecznie przy nim; cośmy uczynili. A tych, którzy
przyczyną tych buntów byli, jako Leźnickiego z roty pana
Żaboklickiego, dał ob wiesić. Rudziński się strachu najadł, bo [o]
trochę nie był tam, gdzie i drugi. Już go [bowiem] było i nakryto.
Ruszywszy się za nimi spod Warki doszliśmy ich die 5 Mii pod
Guzowem i Orańskiem. Tamżeśmy mieli potrzebę z nimi. Za łaską
Bożą, szczęśliwie. W tej potrzebie uniósł koń twardousty2 jednego
pana, co był przy królu, a mianowicie Daniłowicza3, wojewodę
ruskiego, zięcia hetmana (natenczas jeszcze krajczym był koronnym),
za mil 12, aż się trzeciego dnia wrócił. By to był chudszy uczynił,
szkodziło by mu to bardzo, a temu kat wadzi.
W tej potrzebie był pan hetman litewski4 z kilkaset ludzi żołnierza
inflanckiego, ale nie rządził niczym, jeno swoimi. Pan Żółkiewski,
hetman polny koronny wojskiem sprawował.
Pod ten czas konfederacja grodzieńska była, w której i sam pan
hetman Chodkiewicz Karol z nimi się skonfederował był. Po tej po-
trzebie rozłączyło się wojsko z królem, bo król jego mość do Krakowa
poszedł, a wojsko pod Krasnystaw.
Die 8 Iulii na czatę wyprawiono pana Strusia, starostę chełmnickiego
[chmielnickiego], po pana Herburta Szczęsnego, który w kilku set
ludzi będąc, znowu na rokosz rzeczy zaciągał. Wzięto go i zaraz do
Krakowa odesłano do króla, gdzie w więzieniu był.
Die 12 septembris ruszyło się wojsko z obozu pod Krasnym Sta wem
ku Zawichostowi.

1 posłów
2 Tj. nieokiełznany.
3 Jan Daniłowicz był mężem Zofii Żółkiewskiej, babki Jana III
Sobieskiego
4 Jan Karol Chodkiewicz.

background image

Die 26 septembris pod Zawichost do Kwina [Kosina]. Pod ten

czas Dymitr1 na miejsce onego zabitego Dymitra cara
moskiewskiego zjawił się i udawał to: „że ja własny ten Dymitr car
moskiewski, co mnie Moskwa, przyjąwszy na stolicę i
koronowawszy, zabić chcieli, alem za Bożą pomocą uszedł". A to
[mówił] chcący zaciągnąć żołnie rza sławą pierwszego Dymitra
koronowanego i na oszukanie samej Moskwy, choć nie był tym;
czego wszystkiego niemal już był dokazał za potęgą naszych, bo już i
państwo moskiewskie wszystkie zdało się mu było, prócz trzech jeno
zamków, samej stolicy, Nowogroda2 i Smoleńska. Carową też sobie
za żonę miał, ale brał z nią ślub potajemnie. [Tego] Dymitra
wskrzesił był Miechowicki3. Jako go nadął, tak musiał skakać, bo
tamtego Dymitra wszystkie sprawy i zwyczaje wiedział.

Die 30 octobris4 ruszyło się wojsko z obozu pod Zawichostem

różno. Jedni na leżą, drudzy do Wołoch hospodara prowadzić na
państwo, Konstantego syna Wieremijowego5, jako panowie Potoccy
wszyscy, pan Struś, książę Wiśniowiecki Michał; i sprawili dobrze.
Uspokoiwszy rzeczy, wrócili się nazad szczęśliwie, a drudzy też ku
Moskwie do carzyka się udali, jako kniaź Rużyński, który tam był
hetmanem u niego.

Roku 1608

16 Ianuarii6 siostra szła za pana Łopateckiego. Tegoż roku Tatarowie
gotowi w polu byli, czemu gwoli wojsko na Ukrainę ruszone było, po
Świątkach7 zaraz do obozu pod Obodne,

1 Drugi Dymitr Samozwaniec.
2 Chodzi o Nowogród Wielki.
3 Mikołaj Miechowicki — zaufany Dymitra, zginął zamordowany

background image

przez Rużyńskiego.
4 października
5 Konstanty Movila (Mohyła), syn Jeremiego, hospodar mołdawski
(1607-1611), wyniesiony na tron przez polskich magnatów —
Michała Wiśniowieckiego, Samuela Koreckiego, Stefana Potockiego.
6 stycznia

między Winnicą a Niemirowem, gdzieśmy byli do świętego
Michała1. Pod ten czas Kozacy zaporoscy, wpadłszy do ordy,
Oczaków i Perekop2 wysiekli, gdzie zdobycz niemałą wzięli, o co
skarga była od cesarza3 u króla.

Z obozu tego wojsko na leżą się rozeszło. My znowu do Kowla

[wróciliśmy] dla bezpieczeństwa lepszego Krakowa z Węgier od
Bato rego, bo jeszcze się rokosze nie utarły były. Kazano części
wojska na Podgórze od granic węgierskich [bronić].4

Roku 1609

14 Ianuarii Sejm w Warszawie. Na tymże sejmie król jego mość

zaciągał na wojnę moskiewską za radą niektórych senatorów, obiecu-
jąc tę wojnę przez dobycie szabli skończyć; ale mu Rzeczpospolita
po zwolić nie chciała. Zamysłom swoim przecie chcąc czynić dosyć,
król obrócił wojsko kwarciane5, przyczyniwszy więcej rotmistrzów
ku Mo skwie. Sam idąc już w drogę król jego mość z królową był w
Lublinie. Czynił protestację6 przed deputaty, że cokolwiek Pan Bóg
pobłogosła wi na tej wojnie, nic na prywatę obrócić nie chce, ale na
Rzeczpospo litą.

Zostało na Ukrainie kwarcianych rotmistrzów kilka i nowych

przyczyniono coś. Wszystkich ledwo było z 1.000 koni. Na miejscu
hetmańskim został Gulski, wojewoda ruski. Wojsku temu, co z
królem do Moskwy [szło], dano na ćwierć jeno pieniądze i niżeśmy
pod Smoleńsk przyszli, ćwierć nam wyszła.

background image

1 W 1608 r. 25maja.
2 Oczaków — twierdza tatarska przy ujściu Dniepru; Perekop —
twierdza tatarska u wejścia na Krym.
3 Czyli od sułtana tureckiego, wtedy Ahmeda I.
4 W tym miejscu, w rękopisie Bibl. Czartoryskich, dwa akapity
opuszczo ne, tak więc następny dotyczy już roku 1609.
5 Wojsko zaciężne, któremu wypłacano żołd w postaci tzw. ćwierci,
czyli co kwartał.
6 Tu w znaczeniu: sprostowanie.
Do Moskwy wojsko ruszyło się z królem jego mością około Świą-
tek.1 Ja z chorągwią księcia Poryckiego z Kowla w tydzień po Świąt-
kach ku Moskwie, sam naprzód do domum się puścił. Przy poczcie
zostawiłem brata, pana Gabriela, któregom odzyskał od pana
Ostroroga bełskiego kasztelana. Pana Jana brata w Jątrzę zastałem
znowu z żoną, a panią matkę w Serweczu. Wtenczas panu Gabrielowi
bratu dano kilka koni z rynsztunkiem, wyprawując go na żołnierską.
Die 29 septembris król jego mość z wojskiem pod Smoleńsk
[przyszedł], w dzień świętego Michała ultro2, z wojskiem dość świet-
nym i ozdobnym, tak z ludzi pieniężnych, jako i pocztów dworskich i
pańskich, [wśród] których było niemało i wolonteriuszów3. Kładło się
wszystkiego wojska na 12.000 oprócz piechoty i Tatarów litewskich, i
Kozaków zaporoskich. Ale jaki pożytek i przysługę z tych pocztów i
wolonteriuszów miał król jego mość, doznali tego kraje litewskie na
sobie i Biała Ruś, gdzie i tam i sam przechodząc, szkody wielkie po-
czynili. Doznało tego [również] i wojsko pieniężne, których bardzo
prędko w żywność zgłodzili, wyganiając często i wielkimi stady doby-
tki za granicę. Doznał [tego też] Jego Królewska Mość na sobie, któ-
rego jeno przy samym pieniężnym wojsku zostawiwszy, a nic się nie
bawiąc z plonem wielkim i dobytkiem, nazad się wracali.

Hetman polny koronny Stanisław Żółkiewski, który z królem do

Moskwy [pojechał], dniem przedtem4, niż wojsko nastąpić miało,
jechawszy pod Smoleńsk ostrożnie obozowi miejsce upatrzył i

background image

zatoczył go nad Dnieprem przy dolinie, między trzema monasterami
murowa nymi; jeden Świętej Trójcy, drugi Świętego Spasa, trzeci
Najświętszej Panny, które już były wyprzątnione od Moskwy. W
jednym z tych monasterów, Najświętszej Panny, stanął hetman
koronny Żółkiewski; w drugim, Świętej Trójcy, marszałek litewski
Dorohostajski5; w trzecim,

1 W 1609 r. — 7 czerwca.
2 W wyd. wrocławskim: ultro vel altro.
3 ochotników
4 dniem przedtem — o dzień wcześniej
5 Marszałek wielki litewski Mikołaj Dorohostajski.

Świętego Spasa, kanclerz litewski Sapieha1. Ten niedługo się tam
rozgaszczał, bo go Moskwa wystrzelała z niego, że [dopiero] aż nad
Dnieprem, kazawszy sobie dwór zbudować w dolinie, miał pokój od
nich. Piechotę niemiecką położył przed obozem ku zamkowi. Tej było
2.000 z Prus z Wajerem Ludwikiem starostą puckim2. Ale więcej
potem ich wyzdychało od niewczasu, a niż w potrzebie wybito.

O trzecim dniu król jego mość sam z hetmanem i senatorami

wyjechawszy położenie zamku upatrywał; jakim by sposobem wojsko
około niego położyć, aby tak z żywnością, jako i z wiadomością od
swoich trudne przejście do nich nie było. Tymczasem ochotnikowi ka-
zano na harc pod zamek [iść], aby Moskwa nie zrozumiała, co by to
[być miało].

Moskwa widząc, że już szańce nasi kopają, fundują się na długą

[obronę?] (o czym oni nie rozumieli). Posadę3 zapaliwszy, sami wszy-
scy do zamku weszli, których się kładło natenczas do 70.000. Woje-
wodą u nich [był] Szeyn4, wojownik dobry i biegły i czuły w rzeczach
rycerskich.

Położenie zamku i miasta smoleńskiego takie jest: między zam-

background image

kiem a miastem rzeka Dniepr bieży, to jest na jednej stronie rzeki za-
mek, a na drugiej miasto. Jest jedna góra zamkowa pochyła bardzo ku
Dnieprowi, rowów wiele w sobie mająca i głębokich. Gór w niej 7,
gdzie z jednej do drugiej bardzo by trudne przejście było, [gdy]by nie
mosty. Miasto aż do Dniepru w równiejszym miejscu siedzi niż
zamek, ale błotnym. A przecież góra się wydaje dalej jako i w zaniku.
Mur zamkowy [jest] wszerz na 3 sążnie5, a wzwyż na 3 kopie6. Baszt
około niego tak w kwadracie, jako i okrągłych [jest] 38. Kwadratowa

1 Lew Sapieha.
2 Starostą puckim był Jan Weiher, a Ludwik, brat Jana, był starostą
kościerzyńskim — obaj brali udział w oblężeniu Smoleńska.
3 Posada (z ros.) — osada położona poza murami;
podgrodzie.
4 Michał Szein.
5 Sążeń (siąg) — rozpiętość rozstawionych ramion = 1,7 - 2,14 m.
6 Trudno określić tę miarę, bo kopie miewały długość od 2 m
najkrótsze, do nawet 5,5 m husarskie (sądząc po grubości muru, raczej
to drugie).

baszta miała w sobie w jednej ścianie z nadworza 9 albo 10 sążni, a
baszta od baszty [oddalona] na sążni 200, wokoło muru zamkowego
więcej [było] niż na milę.

Oblężenie zamku smoleńskiego takim sposobem [następowało].

Z przyjazdu do Polski, z zachodu słońca nad Dnieprem, jakem wyżej
powiedział, obóz między trzema monasterami dosyć szeroki i
warow ny stanął. W tym obozie król jego mość sam [był z]
hetman[em]. Most na Dnieprze w niżu pod monasterem Świętej
Trójcy zbudowany [był]. Przed obozem na górze ku zamkowi w
szańcach między koszami dział trzy nośnych stanęło, z których w
zamku szkodę niemałą przez wierzch muru [czynili]; przy nich
piechoty polskiej 300 [było] z Dobroskim i Beriałem, rotmistrzami
polskimi. Dalej jeszcze ku zam kowi w dolinie, w szańcach między

background image

koszami1, działa burzące stanęły, z których mur bito, ale zrazu
nieszkodliwie, aże potem z Rygi zasiągłszy dział potężniejszych, o
czym niżej; od tych dział rowem przyszańcowała się piechota
niemiecka ku murowi bardzo blisko, [że] nie było więcej na sążni 15.
Tamże nie dając się Moskwie i dziurą ukazać z muru szkodę w nich
wielką czynili, skąd i podkopy pod mury po kilkakroć prowadzone
były, o czym niżej. W tych szańcach pan Wajer [miał] niemiecką
piechotę wszystkę i królewskich Węgrów 500 z Grajewskim, i
Mazurów 200 [także]. Z drugiej strony przeciwko zamko wi, za
Dnieprem, na północy od zamku, obóz panów Potockich stanął na
górze. Było w nim więcej nad 2.000 koni. Ci tamże około siebie
straż miewali opatrzną. Od tego obozu ku zamkowi, przez Dniepr od
zamku, na tym miejscu, gdzie miasto spalono, szańce marszałka li-
tewskiego Dorohostajskiego były i piechoty jego 700. Dział w nich
było 6, z których we środek zamku bito przez wierzch muru, bo się
gó ra zamkowa (jakom wyżej powiedział) wydała pochyła ku
Dnieprowi tak, że mógłby zza Dniepra wszystkie domy w zamku
zliczyć. Do tych szańców za Dniepr odważywszy się Moskwicinów
6 z zamku w łodzi jednej [przybyło] Wśród białego dnia porwali
chorągiew w szańcach pieszą i uszli z nią do zamku przez Dniepr
cało. Ta chorągiew była starosty sądeckiego Lubomirskiego. Z
trzecią stronę na wschód słońca

1 W rękopisie jest: Kostami.

nad Dnieprem w wierzchu po tejże stronie, gdzie i królewski obóz
przy monasterze Świętego Ducha [był], stał obóz kozacki, których się
liczyło na 10.000, pod czas1 było więcej, a pod czas mniej, kiedy na
żywność odchodzili. Hetmanem u nich [był człowiek] ze Zborowa
miasteczka. Zborowskim się zwał, Kozak starynny. Z czwartą stronę
zamku, na południe, straż z obozu królewskiego potężna [stała],
ustawiczna; i we dnie, i w nocy, ostrożna po górach i dolinach
(których tam bardzo siła tak około zamku, jako i we środku), że się ze
strażą kozacką zawsze schodziła.
Die 12 octobris, po ściągnieniu wojska pod zamek w niedziel 2,

background image

zgotowawszy petardę i przyprawy na to potrzebne, szczęścia pokusić
do szturmu usiłował król jego mość. I już by były rzeczy nie biorąc
dalszego zaciągu koniec swój wzięły, ale przez nierząd i niesprawę
naszych Pan Bóg nie pobłogosławił, bo petarda swój efekt uczyniwszy
bramę otworzyła i wpadło już do zamku naszych było, z
Nowodworskim kawalerem2, który tymi petardy sprawował, z
kilkadziesiąt, i już Moskwa z blanków strwożona, i z domów tłumem
wielkim do cerkwi uciekać i cisnąć się poczęła była, ale widząc, że
posiłku naszym nie przybywało, obróciwszy się, wyparli z zaniku. A
nasi starsi nie chcąc, aby wszyscy o tym wiedzieć mieli dla zdrady,
nawet i tym regimentarzom, co piechotą sprawowali, tego się zwierzyć
nie chcieli (Marek Węgrzyn kapitanem był u króla nad piechotą i ten
zdradził. Powiadają, że nie chciał iść do dziury. Czy serca tak wiele
nie miał, czy na zmowie z nieprzyjacielem był), piechotę wszystkę
zaprowadziwszy na dnie w inszą stronę zamku, aby okrzyk i bałuch w
nocy czyniąc Mos kwę wszystkę do siebie obrócili, co i tak było. A
ówdzie zaś do dziury zgotowanej nie było komu [iść]. I tak z niczym,
straciwszy swoich kil ku, nazad do obozu, jak już był dzień,
wróciliśmy się. Moskwa zaraz ostrzegłszy się, bramy wszystkie
kamieniem i piaskiem zafasowaw szy3 , sztakiety z rębów4 przed
każdą z nich postawiwszy, także nafasowali piaskiem i kamieniem, i
strażą potężną opatrzyli.

1 czasami
2 Bartłomiej Nowodworski był kawalerem maltańskim.
3 Tu w znaczeniu: pogrubiwszy, podsypawszy.
4 Tzn. palisady.
Żywnościśmy dostatek mieli. Nieprzyjaciel nam nie przeszkadzał, bo
miał zabawę z carzykiem pod stolicą. Derewnie1 w mil 18, 20 i da lej
od Smoleńska zajmowano na towarzystwo. Pacholikowie mieszkali w
nich bezpiecznie, a chłopi żywność wozili do obozu. Pan Gosiewski2
natenczas był już ze swoim ludem pod Białą, których mogło być koni
z 500 oprócz zaporoskich Kozaków, i zameczku dobywał. Leży mil 18
od Smoleńska.

background image

Kozaków zaporoskich na różnych miejscach w Moskwie wielkość
okrutna była, których więcej niż na 40.000 się liczyło, a coraz to ich
więcej przybywało i ledwo nie z koszem z Zaporoża byli wyszli.
Posługę znaczną królowi jego mości czynili. Zamków pod
nieprzyjacie lem siła, czatę ubiegłszy wysiekli, a w krótkim czasie,
jako: Putiwil, Czernikow, Poczapow, Brańsk, Kozielsk, Massalsk,
Mieszerek [Mieszczersk], Wiaźmę, Dorohobuż, i innych niemało.
Przy szańcach niedaleko od muru jest cerkiew Świętego Michała
Archanioła, na której za owego tyrana był wierzch złoty, powiadają, i
w wielkiej powadze, cudami się u nich wsławiła była. Do tej cerkwi,
gdy się ofiarował car moskiewski (podczas wtargnienia króla Stefana
najpierwszy raz do Moskwy3) prosząc świętego Michała o
zwycięstwo nad królem polskim, więc że mu się nie według myśli
powiodło, rozgniewawszy się na nie, kazał ją złupić ze wszystkiego
ochędóstwa i dostatków, i z dział zbić wierzch; i miał ją w opale4, co i
dziś się z nią dzieje.
Grubiaństwo wielkie między prostym ludem około wiary [jest]. Pod
ten czas, kiedy król pod Smoleńsk podstąpił, okoliczni do lasów z
bydłem uciekać poczęli, biorąc z sobą i obrazy z domów (w których
oni nazbyt wielką ufność pokładają). Zatem kiedy nasi żywności w
lesie szukając i trafiwszy na nie bydło im pobrali, oni, rozgniewawszy

1 z ros. — wsie
2 Aleksander Gosiewski.
3 Chodzi o wojnę Stefana Batorego z Iwanem Groźnym w latach
1579-1581.
4 w niełasce
się na obrazy, powieszali ich w górę nogami na drzewie, na wzgardę
ich mówiąc: „my wam się modlim, a wy nas od Litwy1 nie strzegli".2
Po oblężeniu zamku, mając król jego mość wolą do szturmu puś cić, że

background image

już na petardy się ostrzegłszy, Moskwa bramy zafasowali. Dra biny
robić kazano, których miało być 80, a tak szerokich, że podle siebie 5 i
6 pospołu po jednym szczeblu iść mogło, a tak wysokie, jako mogło
być drzewo najdłuższe w lesie. A drugie taczane na windach były
zawieszone, która była na kształt szubienicy, na której drabina wpół
wisiała, i tak były przed sobą prowadzone, którymi potem Smo leńsk
wzięto. Nie zaniechywali i podkopów pod mury z szańców pro wadzić.
Kusili się po kilkakroć kilka miejsc, mając nadzieję, że jeśli jedne nie
pójdą, tedy drugie. Ale Moskwa była tak ostrożna, że nie mogły się
przed nimi utaić żadne podkopy, bo mur3 smoleński przez mistrza
dobrego jest tak ostrożnie zmurowany, że, mając w ziemi przy murze
potajne podsłuchy, czuć4 wszędzie, dokąd podkopy prowadzo ne
bywają, i tak pod fundament murowy z zamku przeciwko naszym się
kopając albo z sobą się trafią, albo spodkiem pod naszych
podkopawszy się prochami wyrzucą, gdzie oraz i dziurę zepsują, i
ludzi zie mią przywalą i poduszą; kędy aże trzeciego dnia i czwartego
swoich z ziemiśmy dobywali, I tak do efektu długo podkopy przyjść
nie mogły. Z dział też trudno było w murze dziurę uczynić, bo nie
były potężne, aże z Rygi ich zasiągłszy, i to już beze mnie się działo,
zlecam to tym, co tam byli zostali. Po długim jednak czasie i podkopy
swój efekt wzięły, bo do tegoż miejsca były prowadzone, gdzie i z
dział bito, za czym im nie Iza było zwykłych podsłuchów odprawować
na tym tam miejscu. I właśnie pod ten czas, kiedy szturmem brano
Smoleńsk,

1 Litwą nazywano w Rosji także Polaków.
2 W tym miejscu w wydaniu wrocławskim:
„A drugi, kiedy mu wołu z obory wywiódł złodziej w nocy,
porwawszy obraz z ściany wyrzucił go oknem na oborę, że wpadł w
kał, mówiąc: „ja tobe się molu, a ty mene od zacia ne boronysz". A
kiedy o co prosi kogo solenniter, nie mówi na imię Boże albo
Chrystusowe, ale na imię Mikoły."
3 W rękopisie: sznur.
4 Tu: słychać.

background image

sztukę niemałą muru prochy wyrzuciły i przekopę1 zarównały, którą
oni w zamku uczynili, nie dufając murom, aby od dział nie były
wywalone. I [tym samym] przejście naszym do zamku bardzo dobre
uczyniły.

Roku 1610

Po Nowym Lecie2 in Ianuario wyprawił król jego mość posły spod
Smoleńska do wojska carskiego pod stolicę: jego mość pana
Stadnickiego3 leskiego, kasztelana przemyskiego, jego mość pana
Skumina4 starostę bracławskiego i pana Andrzeja Kazanowskiego; a
ci wszyscy mieli roty swoje i inszych kilka im było przydano. Ze
wszystkich do 800 koni z posłami było. Carzyk pod ten czas na
Tuszynie5 obozem stał, w mili od stolicy, w potędze wielkiej wojska
koronnego, które był sławą pierwszego Dymitra koronowanego
zaciągnął na borg6, i w wa rownym obozie bardzo, tak miejscem z
przyrodzenia, rzekami ze dwu stron wałami wielkimi i przekopami
głębokimi od rzeki do rzeki obto czony i obwarowany [był] tak, że go
kładzioną obroną do dobywania warowniejszy [był] niż sama stolica
moskiewska. Skąd by się wziął i zjawił ten carzyk, zda mi się na tym
miejscu powiedzieć, bo o nim rzecz.
W roku 1606, po zamordowaniu tyrańsko carzyka pierwszego,
koronowanego Dymitra, za którym była Maryna, córka wojewody
sendomirskiego Mniszka, o którym na swoim miejscu wzmiankem
czynił, acz niedoskonałą. Ale niżej o tym dostateczniej. W rok, to jest
1607, Miechowicki, który u pierwszego carzyka nie pośledniejszym
był, tra fiwszy Moskala podobnego kompleksją7 nieboszczykowi, jął
go pro-

1 rów, fosę.
2 Nowym Roku.
3 Stanisława Stadnickiego.
4 Janusza Skumina Tyszkiewicza.

background image

5 Miejsce u zbiegu rzek Tuszyn i Moskwa, poza murami ówczesnej
Moskwy.
6 zaciągnął na kredyt.
7 powierzchownością, budową.
mowować1 a udawać między ludzi, że carzyk uszedł tyrańskich rąk
moskiewskich, jako i pierwu w małym wieku będąc, od Hoduna. Więc
że był chłop grubian wielki, obyczajów brzydkich, bezpieczny w
mowach plugawych2, uczył go policyi i akomodować się naszym3
przy kładem pierwszego, co był polityk większy. Czynił to
Miechowicki dla swego bardziej dobrego, bo się z niego miał mieć
dobrze. A że bez wojska naszego obejść się nie mogło, zaciągał
Miechowicki imieniem carskim, pisząc listy do kogo rozumiał,
obiecując na koń husarski po złotych 70, a kozacki 50. Do tego też,
aby go bardziej wsławił u ludzi za pierwszego, wiedząc o sekretach
nieboszczykowskich, co z kim i ustnie,4 i listowne obietnicą, czym już
i inszymi podobieństwy siła lu dzi do siebie, rozumieniem pierwszego
Dymitra, pociągnął, a częścią też, że wojska niemało bez służby w
Koronie było i radzi byli tej oka zji; szli z wielką ochotą jak na miód.
Naprzód Kniaź Roman Rożyński, po potrzebie wygranej rokoszo wej
przy królu pod Guzowem roku 16065 przetrwawszy blisko dwóch
ćwierci; i kiedy się już wojsko spod Zawichosta, jedne na leżą, drugie
do Wołoch, ruszać się poczęło, a on, zaciągnąwszy wojska z 1.000
koni, udał się do carzyka, który był w Orle, na granicy oczekiwując na
naszych.
Pan Młocki Andrzej po konfederacji grodzieńskiej, zaciągnąwszy
kilkaset koni, tamże się udał, a za nimi szło co żywo. Pan Jan
Sapieha6 starosta uświacki po konfederacji brzeskiej w kilku tysięcy
koni tamże się obrócił.

1 wysuwać, wynosić
2 Tj. nie zważał na plugawą mowę.
3 uczył go policyi i akomodować się naszym — uczył go ogłady i

background image

ubiegać się o względy naszych
4 W wyd. wrocławskim jest w tym miejscu: „...i listownie zawierał,
wmówił weń, aby pisał listy do pana wojewody krakowskiego,
przypominając [mu] i ustnych mów zawarcie,..."
5 W rękopisie błędnie: 1666.
6 Jan Piotr Sapieha, został hetmanem wojsk Dymitra po odejściu
księcia Rożyńskiego do obozu królewskiego; zmarł 14 września 1611
r.
Pan Zborowski Aleksander1, zaciągnąwszy 500 koni husarza do niego
też poszedł.
Pan Wielamowski2 w 700 koni, którego pułkownikiem sobie obrali
towarzystwo, tamże poszedł.
Potem Rucki w kilkaset koni tamże poszedł. Orilkowski3 i
Kopyczyński w kilkaset koni także. I innych bardzo wiele, których nie
wy mieniam dla skrócenia. Tak że w jednym roku poszedłszy prosto
pod stolicę i ufundowawszy obóz na Tuszynie żywności im
dodawania bronił, a drugich z wojskiem na różne miejsca rozesławszy,
kto się dobrowolnie zdać nie chciał, oblec i dobywać rozkazał. I tak na
sie dem obozów wojsko polskie carzykowe w ziemi moskiewskiej
stało, którego się liczyło do 40.000. Samego kopijnika i więcej,
Kozaków zaporoskich w każdym obozie i z osobna na inszych
miejscach, gdzie się jeno im zdało, po wszystkiej ziemi było jak
mrówek. Przenosili so witą liczbą wojsko polskie. Moskwa zewsząd
się garnęła do carzyka. Jedni z chęci, jako ku panu, drudzy za
rozgniewaniem Szujskiego4, a trzeci na swawolą. W obozie carskim
było ich dwa albo 300.000. Zarucki5 jest z urodzenia Wołyniec, który
przez wzięcie od Tatar z Podola dostał się do Moskwy, i tam
wsławiwszy się mężem dobrym, przyjechał też do carzyka. A mając w
zleceniu u siebie pułk niemały Moskwy od carzyka, posługę wielką
mu uczynił.
Za tym i zamki mu się poczęły zdawać, widząc, że i w potęgę bo gaty, i
omyłką drudzy, że prawdziwy, tak że wszystka ziemia zdała mu się
już była, oprócz kilku zamków potężniejszych, jako Smoleńska,

background image

1 Aleksander Zborowski, syn Samuela Zborowskiego, skazanego na
bani cję a potem ścięcie za zabójstwo kasztelana przemyskiego,
Jędrzeja Wapowskiego.
2 Marek Wilamowski.
3 Popr. korektorska z XIX w. w rps. Bibl. Czartoryskich: Orylkowski;
wyd. wrocławskie: Orlikowski.
4 Wasyla Szujskiego, który został carem po zamordowaniu
pierwszego Dymitra.
5 Iwan Zarucki, przywódca Kozaków dońskich w powstaniu
Bołotnikowa. Walczył z Moskwą do r. 1614. W bitwie nad rzeką Jaik
wzięty do niewoli i wbity na pal.
Pskowa i Wielkiego Nowogroda a samej stolicy, gdzie i dumni
bojarowie wszyscy statecznie przy Wasilu Szujskim, caru swoim, na
sto licy trwali. Oprócz tych, którzy u Szujskiego łaski nie mieli albo
rozu mieniem własnego dziedzica uwiedzeni.
Ważyli Szujski car moskiewski, widząc, że tak potężny z wojsko
polskie carzyk (a będąc już ściśniony zewsząd od niego), obawiał się,
aby to nie z praktyki królewskiej było wojsko przy carzyku, zatem aby
i sam król nie nastąpił, mszcząc się krzywdy i lekkości1 polskiej, którą
ponieśli przy zabiciu Dymitra cara przez Szujskiego, mając gotowe
wojsko w Moskwie, i zabiegając temu, więźniów wszystkich, co przy
tej zmienię2 pobrał był, tak mężczyzn, jako i białogłowy, do Polski
wolno puścić rozkazał, z którymi i carową też prowadzono.
Dowiedziawszy się carzyk o tym, wyprawił za nimi pułk ludzi
potężny, że carową z ojcem, wojewodą sędomirskim, do obozu
zawróco no, i choć poznała carowa, że nie był ten, co pierwu był, w
milczeniu to być musiało, dla rozerwania animuszów zaczętych
moskiewskich ku niemu, i aby tym był potężniejszy i bliższy stolicy.
Puściwszy głosy te, że go i carowa poznała, nad którą żaden lepiej nie
mógł, brał z nią ślub potajemnie i mieszkał jak z żoną.
Bezpieczeństwa wielkiego nasi zażywali po wszystkiej ziemi, za mil
sto. Pacholikowie i towarzystwo na przystawstwach3 bezpiecznie i
żywność, i pieniądze do obozu wozili. I już by był ledwo nie dopiął
swoich rzeczy, by król nie nastąpił do Moskwy.
Wracam się do rzeczy. Za przyjściem posłów królewskich na Tuszyn

background image

do wojska carskiego, zwątpiwszy carzyk o naszych, aby nie chcieli do
króla się udać, jako do pana przyrodzonego, jego namiestniki
wydawszy albo po prostu w ręce królowi, uciekł w nocy do Kału gi
jeno w kilka koni, i carową porzuciwszy, rozumiejąc, że i za nim
pójdą, kto mu przychylny będzie. Kaługa, zameczek obronny i miasto,
leży o granicę z księstwem siewierskim, mil 30 od stolicy. Nazajutrz
po odjechaniu carzykowym potajemnie z obozu do Kaługi wrzawa

1 Tu: zniewagi, pohańbienia.
2 z ros. — zdradzie
3 Tu: w znaczeniu: przydziałach.
niemała w obozie się uczyniła, nie wiedząc, gdzie by się carzyk
podział. Jedni go żałowali, a drudzy temu radzi byli. I nie mogąc się
zgodzić, dokąd by się obrócić mieli, wszyscy szli, kto gdzie chciał:
jedni do króla, drudzy do carzyka. Do króla się udał kniaź Rożyński
Roman hetman generalny wojska carskiego, a z nim pan Aleksander
Zborowski, którego pułkownikiem wojsko to sobie obrało, co się do
króla obrócili. A rotmistrze ci są: chorągwi pana Zborowskiego 4, pod
każdą po kilkaset koni, pan Andrzej Młocki, Szymon Kopyczyński,
Bobowski, Marchowski1, Bąk Lanckoroński, Wielamowski,
Rudziński; z tych pod każdą po kilkaset było husarzów. Kozackie
roty: Rudnicki, Kotowski, Oszański. A do carzyka się udali: Jan
Sapieha staro sta uświacki, a ten był hetmanem po Rożyńskim u
carzyka. Ze znacz nych wojska niewiele tam poszło, motłoch
wszystko, a po prostu szla chty tam mało, jeno pod husarskimi
chorągwiami, których niewiele. A te są pana Sapiehy samego
chorągwi2, Kamińskiego, Budziłowa, Strawińskiego, Talafusa, a
Kozaków bez liczby. I ci poszli do Kaługi za nim; który znowu się
zmocniwszy, nastąpił pod stolicę jako i kró lewskie wojska. Ale o tym
potem.
Moskwa, co przy nim była na Tuszynie, obrócili się do króla
bojarowie wszyscy i co celniejsi, między którymi i Zarucki, i car

background image

kasimowski 3. Do carzyka Kozactwa część [poszła], a drudzy wszyscy
po rozjeżdżali się, gdzie kto mógł.
Panowie posłowie króla jego mości ruszywszy się z tym wojskiem, co
do króla pociągnęli, stanęli w pół drogi od stolicy do Smoleńska na
uroczyszczu pod Szujskiem: że jednak kondycje4 zaciągu ich do króla
były, jeżeli Pan Bóg pobłogosławi królowi jego mości i poda państwo
moskiewskie w ręce, tedy wszystkie zasługi carskie, których było
ćwierci 29, po złotych 70 na koń, z dóbr moskiewskich ich dojść mia-

1 Mikołaj Ścibor Marchocki.
2 Stanisław Bąk-Lanckoroński.
3 Car kasimowski — chan ordy nogajskiej, który dostał się do niewoli
ro syjskiej za cara Iwana Groźnego, który osadził go na Kasimowie;
później słu żył drugiemu Dymitrowi.
4 warunki
ły. A jeśli opak fortuna by paść miała, tedy ćwierci dwie carskich po
złotych 70 na koń ich dojść ma ze skarbu króla jego mości, a
donatywy fantami1 na złotych 40.000 ex nunc2 król jego mość obiecał
im wydać; i wydał.
Moskwa na stolicy rozerwaniu wojska carzykowego rada była i ja ko
wiele mogli mieć wojska, to jest służebnego3 niemieckiego 8.000,
Moskwy bojarów samych 18.000, Kozaków dońskich 24.000. Brata
swego Dymitra Szujskiego za hetmana wyprawiwszy Ważyli Szujski,
car natenczas moskiewski, polecił mu, aby wojsko rozerwane gromił i
króla spod Smoleńska znosił, Smoleńskowi dał odsiecz. Ten Niemców
kilkaset czatą wyprawił pod Białą, aby ją byli wzięli. Nic nie
sprawiwszy, precz odeszli.
Król jego mość, wiedząc zamysł wszystek nieprzyjacielski przez
czułego4 i prze ważnego hetmana, nie czekając na miejscu
nieprzyjaciela, umyślił słać wojsko przeciwko niemu i uprzedzać
zamysły nie przyjacielskie. Do tego Moskwa, którzy do króla jego
mości przyszli byli z Tuszyna, prosząc o królewica Władysława na

background image

państwo, między którymi był Sołtykow5 z synem, ludzie wielcy i
zacni u nich, perswa dowali królowi, aby wojsko pod stolicę wyprawił,
obiecując, iż za po wodem ich zamki się będą zdawać i Moskwa się
garnąć na imię kró lewica Władysława, co już tak konkludowano6.
Spór urósł między panem hetmanem i panami Potockimi, kto by się
miał ruszyć ku nieprzyjacielowi. Chciał król jego mość, aby pano wie
Potoccy z pułkiem swoim szli, a hetman przy królu został pod
Smoleńskiem. Ale Potoccy, łakomi sławy sobie jeno, tuszyli
prędkiego zdania Smoleńskowi, a życząc tej wiktoryi7 sobie, nie
chcieli w pole

1 zapłaty zastawami.
2 od zaraz.
3 zaciężnego.
4 Tu: czujnego.
5 Michał Lwowicz Sołtykow — był zwolennikiem obu Dymitrów, a
potem królewicza Władysława.
6 postanowiono.
7 zwycięstwa.
iść, zbuntowawszy towarzystwo; to nieposłuszeństwo na wojsko
włożyli. Pan hetman widząc nieszczerość ich, widząc i potrzebę tego
iścia, nad przystojność i zwyczaj zostawiwszy obóz pod zamkiem i
króla, szedł w pole z pułkiem swoim i pułkiem pana Strusiowym.
Liczba pułku hetmańskiego i Strusiowego: chorągiew Jegomość pana
hetmana koni 170, chorągiew księcia Poryckiego koni 130, chorągiew
pana Daniłowicza wojewody ruskiego koni 100, chorągiew pana
Bałabanowa koni 130, chorągiew pana Olizarowa koni 100,
chorągiew pa na Małyńskiego1 koni 100, chorągiew pana Strusowa
koni 200, chorągiew pana Kalinowskiego2 starosty bracławskiego
koni 100, chorą giew Falibogowa kozacka koni 100. — Ci wprzód z
posłami poszli, z którymiśmy się złączyli pod Szujskiem. Chorągiew
jego mość pana przemyskiego Stadnickiego koni 100, chorągiew pana

background image

Kazanowskiego
koni 100, chorągiew pana Firlejowa koni 100,3 chorągiew pana
Skumina starosty bracławskiego4 koni 100, chorągiew pana
Spodwiłowskiego koni 100, chorągiew księcia Zbaraskiego
koniuszego5 koni 100. Z tym wojskiem ruszył się jego mość pan
hetman die 8 Iimii spod Smoleńska, przed Świątkami6 na tydzień.
Opuściwszy prostą drogę, wyboczył ku Białej, rozumiejąc tam o
Niemcach nieprzyjacielskich; tam ich nie zastawszy już, obróciliśmy
się ku stolicy.
Tego nie minę. [Zanim] jego mość pan hetman ruszył się spod
Smoleńska, na wsie dla żywności wyprawiono pacholików z wojska
wszystkiego l .800, dla porządku lepszego po dwóch towarzystwa z
ro ty; którzy się obrócili pod Brańsk. Tam sposobiwszy bydła, nazad
się wracając szli pod Rosław, zameczek drewniany obronny i miasto
oparkanione, strzelby gwałt i ludzi do obrony niemało mające. Tamże

1 Mikołaja Małyńskiego.
2 Walentego Aleksandra Kallinowskiego, starosty bracławskiego i
winnickiego.
3 W wyd. wrocławskim w tym miejscu: „...chorągiew pana
Goździkowskiego koni 100,...".
4 Brasławskiego — kopista konsekwentnie myli starostę
bracławskiego ze starostą brasławskim.
5 Księcia Krzysztofa Zbaraskiego, koniuszego wielkiego koronnego.
6 Świątki w 1610 r. — 30 maja.
dla zdobyczy pacholikowie spieszywszy się z koni1 za sprawą
pułkowników swoich, Pawła Stryińskiego2 i Tomasza Nadolskiego,
towarzystwa z roty regimentarza mego księcia Poryckiego, miasto
zaraz opanowali [i] wybrawszy zapalili. Moskwa co celniejsza w
zamku się zawarli. Nie chcąc się dać pacholikom przesiali do króla,
aby posiał kogo zamek odebrać. Król jego mość dal to starostwem
księciu Poryckiemu i kazał mu [go] odebrać. Ten zamek leży od
Smoleńska mil 18. od Mścisławia mil 8. Szliśmy z chorągwią przy
rotmistrzu do tego wielebnego Rosławia lasami, bagnami, gdzie ledwo

background image

ptak kiedy przeleciał. Tamże od robactwa zbytniego, a ile owych
drobnych muszek, którego tam wielkie mnóstwo, konie zdychały.
Przez dwie rzeki pławiliśmy się. Przyszedłszy do Rosławia nad
mniemanie nasze niewieleśmy korzyści zostali i praca się nie
nadgrodziła. Odebrawszy jednak zamek i przysięgę od Moskwy,
zostawił na nim Tomasza Nadolskiego, którego rychło potem dla jego
zbytków Moskwa na pal wbiła. Samiśmy się pod Smoleńsk wrócili.
Wracam się do rzeczy.
Die 22 Iunii od Białej ruszywszy się ku stolicy, nadeszliśmy tamto
wojsko, co się z Tuszyna do króla jego mości obróciło, i tych, co z
posłami naszymi byli poszli, obozem lezące na Szujsku od Carowego
Zajmiszcza mil 4. Tamże świeża wiadomość panu hetmanowi przyszła
o wojsku nieprzyjacielskim, nowo przybyłym pod Carowe
Zajmiszcze, których wybrawszy 8.000 Dymitr Szujski hetman wielki
wojska moskiewskiego przednich ludzi z Gregorem Wołwiowem3
posłał przed sobą, aby na Carowym Zajmiszczu miejsce dość obronne
ubieżeli i horodek zbudowali, skąd by naszych trapić i żywności
bronić mogli. Wywiedziawszy się dowodnie o zamysłach
nieprzyjacielskich, pan hetman, [zanim] się oni ufortyfikują,
pogotowiu [zanim] się złą czą, umyślił zaraz im dać bitwę, do czego i
tego wojska nowego, co od carzyka do króla się udali, chcąc zażyć, z
sobą im kazał [iść], a oni

l i zsiadłszy z koni.
2 Pawia Stryjeńskiego, wojskiego grodzieńskiego.
3 Grigorijem Wałwiejewem, jednym z uczestników zamachu na
pierwszego Dymitra Samozwańca
dopiero targować, jako to bywa, [zaczęli siej i zasadziwszy się na
punktach pewnych, nie chcieli iść z hetmanem, póki im się tego nie
poz woli. Nie bawiąc się z nimi dłużej hetman ruszył się sam i tych
jeno przyłączywszy do siebie, co z posłami szli byli.
Die 24 Iunii, nazajutrz, przyszedłszy pod nieprzyjaciela. Jużeśmy go
zostali ufortyfikowanego na Carowym Zajmiszczu. Tamże z

background image

trudnością od grobli nieprzyjaciela odegnawszy, którzy nam przejścia
do siebie bronili, przeprawiliśmy się i długo na błoniu w równinie
pięknej pod ostrożkiem ich równą wagą szczęścia na obie strony z
nieprzyjacielem czyniąc, acz nam bardzo strzelbą szkodzili z baszt,
które sobie pobudowali już byli. Wiktorii z łaski Bożej nie odnieśli,
ale ustępować do jam musieli. Wtedy nam zabito pana Wajera
Marcina i Spodziłowskiego rotmistrza kozackiego. A ci, co w targu
stali, widząc, że ich nie proszono więcej, sami się domyśliwszy,
przyszli do nas nazajutrz. Zatoczył obóz pan hetman, pominąwszy ich
fortece, na gościńcu od Moskwy z przyjazdu straż potężną i we dnie, a
w nocy tym bardziej około nich mając, ostrożkami wkoło ich ostawiał,
na których piechoty i Kozactwa po części mając, żywności im
dodawania i prochów bronił, ze też i im do wojska swego przebyć ani
do nich nikt nie mógł. Moskwa swoją fortecę w kącie łasa właśnie
ufortyfikowali, ze dwu stron las mając, a z trzeciej błoto, z czwartej
błonie równe, gdzie przekope głęboką rzucili jako i od lasów. I tak
tymi lasami sposobnie ostrożki nasze podemknęli się pod bok
nieprzyjacielowi, że wierzgać nie mógł. Tych ostrożków był mistrzem
Rucki Szysz1. Wy cieczki częste od nich miewaliśmy, ale
nieszkodliwe. Wojsko główne moskiewskie już się podmykało ku
nam, o którym pan hetman wiado mość mając przez szpiegi i o
wielkości ich względem liczby naszego wojska, które dosyć małe. bo
nas ledwo nad 3.000 coś niewiele, było. A nieprzyjacielskiego wojska
nad 50.000 przewyższało do boju. Z

1 Szysz jest zapewne przezwiskiem, bo słowo to oznacza w rosyjskim
„włóczęgę" i, jak podaje Ilnschberg, oznaczało tez w tamtych czasach
„partyzanta".
osobna chłopstwa z orężem do boju 20.000 [było], którzy kobyliny1
za wojskiem wozili [i] obóz ostrożyli, oprócz tych 8.000 z Wołwiem
[Wałujewem], co są w ostrożku w oblężeniu u nas [znajdowali].

background image

Wieści po wieściach przychodzą ale niepocieszne. Wojsko się nie lada
jako trwoży, a najbardziej z tej przyczyny, że pola sposobnego do
potkania się nie mieli, bo między wielkimi lasy obóz się był położył, a
do tego w tył w ostrożku nieprzyjaciela mieliśmy. Widziało się to
jednak na oko, że uprosić się trudno, uchodzić nie myśleć. Jeno w
samym Panu Bogu była nadzieja zwycięstwa. Pan hetman dla języka
zawsze wysy łał pod nieprzyjaciela, a ci przywiedli Niemców 4, którzy
powiedzieli, „żeśmy umyślnie do was się obrócili", i o wszystkich
zamysłach nie przyjacielskich dostateczną sprawę dali. Zezwawszy pan
hetman tedy do koła pułkowników i rotmistrzów, naradzili się
nieprzyjaciela po przedzić dniem. Co miał na nas nazajutrz
nieprzyjaciel uderzyć, tośmy dzisiaj umyślili nastąpić na nich, bo już
jeno mil 4 od nas stanął. Obesłano tedy roty cicho, aby się gotowali
wszyscy na czatę, żywności z sobą na dwa dni wziąwszy. A dlatego
cicho sprawowano, żeby się nieprzyjaciel w ostrożku nie postrzegł i
żeby nie wiedział o odejściu naszym, bo by był bez pochyby wypadł
na obóz, a mógłby i wskórać, że naszych bardzo mało zostawało w
obozie. I tak za Bożą pomocą godziną przed wieczorem w sobotę
wsiedliśmy na konie i cichusieńko z obozu wyszli[śmy], zostawiwszy
w obozie rot kilka, to jest rotę sta rosty bracławskiego Kalinowskiego,
rotę Bobowskiego, w których by ło koni z 700. Kozaków zaporoskich
(liczyło się ich 4.000) tamże zos tało i piechoty 200. Do potrzeby z
hetmanem nie było ledwo półtrzecia2 tysiąca wojska konnego, a
piechoty 200. Wozu żadnego z nami nie było, jeno kareta hetmańska,
a działek polnych 2, po 4 konie w nich. Szliśmy przez noc, mając
kałauzów3 dobrych i prawie na świta niu die 4 iulii nadeszliśmy ich
niespodziewanych. Pułki jednak zadnie

1 Kobylina, kobylica — belka drewniana oparta na drewnianych
kozłach, najeżona kolcami żelaznymi lub drewnianymi, służąca do
stawiania łatwo usuwalnych zapór, głównie przeciwko jeździe.
2 Tj. dwa i pół.
3 z ros. — przewodników

background image

zostali daleko, a to, że działka zapadłszy w błoto w ciasnym lesie, że
ich ominąć było trudno. Hetman respektując1 i na nie, i widząc
szerokie obozy nieprzyjacielskie nie śmiał natrzeć na obóz, ale w skok
posławszy do zadnich, aby się spieszyli, wojsko uszykował i
kazawszy derewnią zapalić, która tuż nad ich obozem była, w trąby i
bębny ude rzyć rozkazał. Nieprzyjaciel strwożony [był] nowym ludem.
Moskwa ze swojego obozu kobylicami obwarowanego, dosyć
szerokiego, a Niemcy ze swojego, bo osobno od nich stali, jeno się
wozami ztaborowawszy, wypadać poczęli bez sprawy2, jako to pod
ten czas według przypowieści onej: „Siodłaj portki, dawaj konia".
Niemcy jednak pier wej do sprawy przychodzili, a przy fortelach3
zwykłych stanąwszy ja ko przy błocie, przy płocie, przy gęstwinie
pieszy, szkodzili nam, ma jąc spiśników muszkietnicy. Moskwa też,
nie dufając sobie, rajtarów między się rozebrali i pospołu z nimi się
uszykowali. Ćma niezliczona, aźe strach było pojrzeć na nie
względem liczby małej wojska naszego. Hetman, napominając i sławę
nieśmiertelną przekładając przed oczy, każe postępować do
nieprzyjaciela, a za tym kapłani jeżdżąc benedykcją dają. Dopieroż w
Imię Pańskie potka się rot kilka, a po nich dru dzy; i znowu insi
według porządku. Tym zlecam dowodniej i o tym, kto patrzył jeno, ale
mnie trudno było, bom też swoją gębę oganiał. Służyłem w rocie
księcia Poryckiego, atoli wszystkim, ile nas było, dostało się ochotę
zegnać aże do odstępu nad nieprzyjacielem. Oprócz jednej roty, której
w posiłku rozkazał hetman zostać, pana Kazanowskiego Marcina, to
jedno przypomnę, do wierzenia niepodobne, że drugim rotom się
trafiło razów osiem albo dziesięć przyjść do sprawy i potykać się z
nieprzyjacielem. Hetman bacząc z góry, że nasi jak w otchłań
piekielną wpadłszy, długo w pośrodku ich się okrywając, za-ledwo
kiedy się ukażą z chorągwią, którą a coraz do sprawy wołają już
zwątpił o sobie i o wszystkich nas i jako drugi Jozue ręce do góry
trzymając, po wszystek czas o zwycięstwo prosił. Nadziei żadnej, jeno
w samej łasce Najwyższego wiktoria zostawała i Tenże z miłosierdzia

background image

1zważając, mając wzgląd
2 bez gotowości w umocnieniach
Swego Świętego ku narodowi naszemu sprawić raczył, bo już po
częstym do sprawy przychodzeniu i potykaniu się z nieprzyjacielem,
jak znowu i rynsztunku nam ubywało, i siły ustawały (nie bez
przyczyny rzeczone: nec Hercules contra plures ), konie też już na
poły zemdlone mając, bo od świtania dnia letniego, aże pod obiad
godzin 5 pewną z nimi bez przestanku czyniąc, już i siłę, z ochotą
żegnali, nad naturę ludzką robiąc. To najbardziej przed oczyma mając,
że w pół ziemi nieprzyjacielskiej sąśmy, a tak wielki tłum
nieprzyjaciela okrutnego przed sobą mając, przed którym ani ujść
obronną ręką, o tym ani myśleć. Wymodlić się też niepodobna jeno w
łasce Bożej, w szczęściu, a w rękach nadzieja. To jeden drugiemu
często a często podawając, dodawaliśmy sobie ochoty i serca.
Na koniec i to już nam było na małej pomocy, a zwłaszcza żeśmy i
kopij wszystkich już postradali zarówno z siłą, a te są husarzowi
bardzo potrzebne i tamtemu nieprzyjacielowi bardzo straszne. Nam
acz już na wszystkim schodziło, a nieprzyjacielowi i serca, i potęgi
przy bywało, nasi przed się zwykłym sposobem, z chorągwiami na
czoło przeciwko nieprzyjacielowi wypadłszy, do sprawy wołają. A
ono bez sił i rynsztunku próżno. Zwłaszcza rotmistrzów i
pułkowników żad nego nie widać. Przychodzim jednak do sprawy, ale
nam niesporo.
Mieszamy się jak w odmęcie. Widząc nieprzyjaciel naszą już słabość,
rozkazał dwóm kornetom1,2 rajtarskim, którzy pogotowiu w sprawie
stali przeciwko nas, aby się z nami potkali, a ci sami, za łaską
Najwyższego, zwycięstwo nam uczynili, bo jako skoczyli do nas
niegotowych, i zaraz wypuściwszy strzelbę, poczęli odwrót czynić
zwykłym sposobem dla nabijania, a drudzy po nich następowali
strzelając. My nie czekając, póki wszyscy wystrzelą, a widząc, że oni
odwrót czynią, posunęliśmy się za nimi, jeno pałasze w ręku mając. A
ci zapomniaw szy nabijać, a drugi i nie wystrzelił, tył podali i wpadli
na wszystkę Moskwę, która w bramie obozowej została w sprawie, i
pomieszali ich wnet. Straciwszy serce Moskwa pierzchać i uciekać w
obóz pospołu z Niemcy poczęli, a my na grzbietach ich jadąc, nic u
bramy obozowej

background image

1 Przysłowie łacińskie: „i Herkules nie poradzi przeciw wielu".
2 kornet — oddział, rota
nie wziąwszy wstrętu (choć strzelców było kilkadziesiąt tysięcy,
którzy najmniej nie szkodzili nam z łaski Bożej), wpadliśmy do obozu
ich, a ci widząc, że i tam nas zbyć nie mogą, dziurę w kobylinach
obozowych uczyniwszy, pierzchać z obozu precz poczęli i w nogach
ratunku i ochrony zdrowia swego szukać. I tak zwyciężonych już Pan
Bóg zwycięzcami uczynić raczył. Goniliśmy ich na milę i dalej.
Wracając się z pogoni, jużeśmy rozumieli swoich zastać triumfujących
z wygranej potrzeby, aliści ostatki konnych, a piechota wszystka,
strzelcy i chłopstwo, co w obozie zostali, gdzie i hetman ich jesz cze
też był, jako najprędzej obóz (po ustąpieniu naszym z niego) ob-
warowali, dziury wszystkie założyli i strzelcami wkoło obsadzili, a do
nich z lasów pobliskich, co się byli rozpierzchnęli. Ci znowu się kupili
i obóz znowu zmocnili. Dział polnych 18 mając u siebie, przystępu
zewsząd ku obozowi bronili. Niemcy też w swoim obozie piesi i rajta-
rowie ci, którzy omieszkali do tego skrzydła, cośmy ich przepędzili z
Moskwą pospołu, nie mniej się tworzą jako i Moskwa, a zwłaszcza
widząc, jako ich pobratymowie dotrzymywają i im słowa, i nam pola.
Wrzawa między nimi powstała, nie chcąc dłużej być przy Moskwie,
teórym Puntus1 pozwolić nie chciał, długo ich na sobie trzymając. w
Zastawszy my swoich już w kupie za pagórkiem nieco od obozu
moskiewskiego, zsiadłszy z koni, a z ręku je trzymając, i samiśmy to
uczynili, dla ufolgowania i sobie, i koniom po tak wielkiej pracy, ma-
jąc i od nieprzyjaciela pokój. Nie dość mając na tym hetman, a chcąc
nieprzyjaciela znosić do końca, chciał z tyłu na obóz niemiecki ude-
rzyć, który był snadniejszy do wzięcia niźli moskiewski, a interim2
Niemców coraz po dwa, po trzy przybiega przedając się, a z tą nowiną
coraz, że i wszyscy chcą się zdać na łaskę hetmańską. Wtem kilka-
naście ich razem przybiegłszy toż powiadają. Hetman chcąc pokusić z
nimi kontraktów, a woląc nieprzyjaciela nimi znosić niżeli szablą,
rozkazał trębaczowi trąbić, aby się mogli znieść z sobą dla rozmów.
Owi bardzo radzi pozwolili i część niemała ich do hetmana przyjecha-

background image

1 Jakub Pontusson de la Gardie, generał szwedzki, z pochodzenia
Francuz (1583-1652).
2 tymczasem
ła, o przeszkodzie jeno od Puntusa powiadając. Pan hetman zatem
synowca swego, pana Żółkiewskiego1, oboźnego koronnego, i pana
Borkowskiego2 wielkiego, którzy obadwu różne języki cudzoziemskie
rozumieli, wysłał do nich na kontrakty, a mianowicie do Puntusa, z
tym, przypominając mu przysięgę kilkokrotną jego, że z królem
polskim nigdy wojować nie miał, i to mu obiecując, jeśli się zda na
łaskę królewską, przeprawić mu ten grzech i zło łaski pańskiej znowu
przy wieść. Puntus na to dał się pociągnąć V tą kondycją, że kto będzie
chciał, aby mu wolno było odjechać kirtiomowi. W pośle do Dymitra
Szujskiego, moskiewskiego hetmana, z tym się deklarując, że dłużej
wojska swego już nie może na sobie trzymać, aby on radził o sobie. A
ów ledwo to usłyszawszy, wpadłszy na koń i kto jeno mógł, tak
prędko z nim z obozu uciekali ku Moskwie, a piechota wszystka do
lasów pobliższych. Straż nasza krzyknie, że Moskwa już ucieka z
obozu. Dopieroż w pogonią za nimi. Gnaliśmy ich na mil dwie albo 3.
Więcej w pogoni ich poległo aniżeli na placu.
Wracaliśmy się już nad wieczór do swoich. Zastaliśmy już i Niem ców
wszystkich u pana hetmana, i obozy obadwa rozszarpane. Zosta liśmy
też na mszą i „ Te Deum laudamus" śpiewając, podziękowawszy za
tak wielką a niewypowiedzianą łaskę Najwyższemu. Trupy pan
hetman z pobojowiska swoich zwłóczyć do kupy rozkazał i co
celniejsze, jako towarzyskie, z sobą wziąć, a drugie tam pogrześć
rozkazał. Towarzystwo, postrzelane, ranne, jednych do karety swojej,
drugich na noszach między dwoma końmi nieść do obozu z sobą
rozkazał. Mało co koniom wytchnąwszy, a nic najmniej nie jedząc,
ruszyliśmy się nazad ku swemu obozowi, a Niemcy z nami. O
zachodzie słońca byliśmy w obozie swoim mil 4 odtąd, gdzie potrzeba
była.
O tym odchodzeniu naszym na czatę Moskwa w ostrożku z Wołujem
najmniej nie wiedziała i ledwo by się byli nie rezelwowalij na

background image

1 Adam Żółkiewski był synem Mikołaja Żółkiewskiego,
podkomożego lwowskiego, czyli synowcem (synem brata) Stanisława
Żółkiewskiego.
2 Piotra Borkowskiego, który wykształcenie zdobył za granicą.
3 odważyli
obóz, jako samiż powiadali potem, by mieli pewną wiadomość odejś-
cia naszego.
Naszym kazano na harc pod ostrożek, nie zsiadając z koni. Mos kwa
ścierała się dużo z nami, a nie wierzyli temu, chociaż powiadaliś my,
że wojsko ich już rozgromione i odsieczy nie będą mieć, [i] aby się
zdali. Aż tymże Niemcom wszystkim rozkazał pan hetman nastąpić
pod ostrożek, których gdy obaczyli, natychmiast im serce upadło i już
jęli prosić do jutra na rozgowor1. Wlokło się to dni kilka, aż w piątek
przebranych bojar koni 400 z Wołujem [z] ostrożka swego do obozu i
namiotów hetmańskich przyjechali konno i tamże wszyscy na imię
królewica jego mości Władysława przysięgę oddawali. Na noc znowu
do swego obozu odjechali.
Nazajutrz jego mość pan hetman i rycerstwa kommunika2 koni 1.000
z jego mością pod ostrożek przyjechaliśmy. Tam pułkami wy chodzili
z ostrożka, poddaństwo oddając aż do najmniejszego wszys cy. Dla
odbierania przysiąg od nich zesłał jego mość pan hetman Ruckiego
Szysza, Bobowskiego, Dobromirskiego i mnie czwartego. Nie bawiąc
się tedy na tamtym miejscu, ruszyliśmy się ku stolicy ze wszy stkimi
— to jest i Moskwa, co przysięgali, i Niemcy. Zaledwo w mil
kilkuśmy byli, alić przypadnie Moskwa do pana hetmana ze stolicy, że
cara Wasila Szujskiego postrzygli w czerńce3 i Dymitra z Iwanem
bracią jego rodzoną za przystawę4 dali, a na nas czekają z ochotą i
chcą królewica wziąć na państwo.
Die 12 iulii pod Możajsk przyszliśmy, który był Wilczek zdrajca
Moskwie podał, a sam do stolicy zjechał. Ale nas tam wdzięcznie
przyjęto i [nas] popi według zwyczaju tamtego ze świątościami, z
chlebem i z solą potkali5. Tameśmy tydzień zetrwali. Co dzień ze
stolicy Moskwa z nowinami świeżymi przybywała, że już, już czekają

background image

z

1z ros. — rozmowę
2 oddziału
3 Tzn. zrobili go mnichem strzygąc mu głowę. Inni pamiętnikarze
podają te wydarzenia pod późniejszą datą 27 VII 1610 r.
4 Tj. dali ich pod straż.
5 Przest. — powitali
otwartymi bramami na przyjście nasze. Powoli jednak pan hetman
idąc, przyszliśmy pod stolicę die 22 iulii1, i w mili obozem stanęli.
Impostor2 w Kałudze, wiedząc o wygranej bitwie naszej i o tym, że
Szujskiego Moskwa już do monasteru dała, pospieszył się też pod
stolicę z Kaługi i stanął z drugiej strony Moskwy w mili z Sapiehą Ja-
nem starostą uświackim; w Moskwie rozerwanie uczynił, bo pospól-
stwo jego chciało, a bojarowie królewica. Nazajutrz bojarowie z Mos-
kwy od starszych przyjechali do obozu do jego mość pana hetmana z
tym, aby kupcom z towarami i żywnością wolno było przyjeżdżać do
obozu, a nam tego i potrzeba było. Mieliśmy potem żywności dostatek
i samym nam u stolicy wolno już było bywać dla potrzeb, a z
carzykiem zawsze drakę3 miewali.
Po długich sporach w stolicy musiała czerń pozwolić z bojarami na
królewica jego mości Władysława, za pewnymi kondycjami, z których
najgłówniejsze te były:
1. Naprzód, aby wiara ich ni w czym ani w czym odmiany i
przeszkody nie miała.
2. Aby królewic jego mość wiary ruskiej zarazem został, a inszych
wiar aby nie wprowadzano do Moskwy. Ale tę kondycją zniósł jego
mość pan hetman, mówiąc, że „pan młody, pochopny do wszyst kiego,
łacno przypadnie do wiary, kiedy mu pan Bóg do serca poda, a
wierność waszą i miłość, i szczerość ku sobie obaczy"; na czym i oni
przestali.
3. Aby carzyka zaraz pospołu z nimi znosili.
Było i więcej, ale pominę. Te najcelniejsze były stanęły. Tamże z

background image

obozu Zarucki, który był pod Smoleńsk do króla jego mości
przyjechał z carem kazimowskim, obraziwszy się do hetmana, że mu
pod regiment nie dał Moskwy, co się garnęła do królewica jego mości,
ale

1 Inni pamiętnikarze podaj ą to wydarzenie pod datą 2 VIII (Budziło),
albo 3 VIII (Sapieha) 1610 r.
2 uzurpator
3 z ros. — bójkę
Sołtykowi młodemu1, człowiekowi zacnemu tam u nich, uciekł od nas
do carzyka śród białego dnia. Potem carowi kazimowskiemu sam pan
hetman pozwolił odjechać do tegoż carzyka, bo tam miał syna swego.
Die 5-ta augusti bojarowie, zgodziwszy się z nami na kondycje,
przyjęli dzień i miejsce do oddawania przysięgi królewicowi, w pół
drogi od obozu do stolicy. Tamże namioty rozbiwszy, stawili się i
przysięgę wykonywali z obu stron. Do stolicy, dla odbierania przysiąg
i bojarskich, i pospólstwa, Moskwa z pośrodka siebie naznaczyła
kilku, a pan hetman z wojska kilka żołnierzów. I tak, całe niedziel 7 ta
przysięga trwała na każdy dzień, oprócz niedzieli a uroczystego
święta, że czasem 8, 10 i 12.000 na dzień ich przysięgało. Więcej niż
trzykroć sto tysięcy w samej stolicy przysięgało. Do zamków wszyst-
kich i prowincyj temu państwu przyległych bojarów rozesłano, aby
przysięgi odbierali na królewica, i tak w ćwierć roku wszystka ziemia
moskiewska oprócz Smoleńska a tych zamków, co Puntus był obiegł,
których potem był dostał, jako Nowogród Wielki, Psków i inszych
tam przyległych kilka.
Zima już nadchodziła. Po uspokojeniu z Moskwą trzeba było woj sko
położyć po leżach. Nie zdało się jego mość panu hetmanowi, aby w
stolicy mieliśmy zostać, a to dla zbytków od naszych, którymi rozu-
miał, że Moskwie naprzykrzym [się] (co potem tak było), ale że się
inszym zdało dla okiełznania Moskwy, pozwolił i pan hetman.

background image

Mo-żajsk jednak i Borysów osadziwszy swymi, gdzie pułk swój i pułk
pa na Strusów naznaczył. Po wykonaniu przysięgi od Moskwy, czyniąc
dosyć kondycji do zniesienia carzyka, die 26 augusti2 ruszyliśmy się
z obozu ku samej stolicy. Tamże Moskwa, bramy odemknąwszy,
przez miasto nas puściła z wojskiem, bo około daleko było objeżdżać,
ale carzyk postrzegłszy się uciekł do Kaługi. Wróciliśmy się nic nie
spra wiwszy nazad. Podawano mu też kondycje te, aby się pokłonił
królowi jego mości, a przestał na ekonomii grodzieńskiej albo
samborskiej; nie chciał, co z jego gorszym było, bo by z pokojem tam
mógł i do tego

1 Iwanowi Sołtykowi, synowi Michała — wbito go na pal w
Nowogrodzie Wielkim w 1611 r.
2 Inni pamiętnikarze podają to wydarzenie pod datą 27 VIII 1610 r.
czasu jeść chleb, czego mu tam nie pozwolono. Zawarłszy już zgodę
statecznie z sobą i przysięgą stwierdziwszy, prosił jego mość pan
hetman, die 29 augusti, bojarów ze stolicy wszystkich celniej szych do
siebie do obozu na bankiet, których znamienicie traktował, a przy tym
każdego z nich udarował; koni, rzędy, pałasze, szablę, roztruchany1,
czary, nalewki z miednicami, tak że nie tylko swoje ochędóstwo
własne, ale i rotmistrzów, i towarzystwa nabrawszy im dawał, że i
najmniejszego darmo nie puścił. Kosztowało go też.
Die 2 septembris2 vice versa, Moskwa zaprosiła też pana hetmana na
stolicę na bankiet. Kniaź Mścisławski, natenczas prymas, bo
znaczniejszej familii u nich nie było, sprawował ten bankiet. Byłem i
ja z jego mość panem hetmanem. Tamże nas we trzech izbach
częstowano. Potrawy moskiewskim sposobem robione, między
którymi nic mi się nie podobało, jeno ciasta, które [są] na kształt
francuskich. Mają i inaksze. Miody zaś rozmaite dawano, coraz naleją
inszego, dając znać, że tego mnogo w carstwie. Nasi zaś prosili pilno,
aby któregokolwiek chcą, jeno aby nie mieszając jednego dawano, bo
chcieli sobie podpić. Nie mogli tego na nich wymóc. Darował potem
hetmanowi sorok3 soboli nieprzednich. Rotmistrzom po parze jeno

background image

soboli, dla samej wzgardy jeno, aby się nie obrażała Moskwa,
przyjmowano wrzkomo. Z myślistwa panu hetmanowi dał białozora4 i
psa do niedźwiedzia, ale go pierwiej nim szczwał na podwórzu, zatem
odjechaliśmy do obozu.
Pospólstwo przecie nie uspokoiło się było [nawet] po przysiędze; i
niemały wszczęli byli z bojary rozruch, chcąc odmiany w panu, ale
utarło się to złe do czasu.
Die 5 octobris5 za następowaniem zimna gospody na stanowisko
rozpisywano w stolicy wojsku, po jednemu dworowi na rotę.

1 Roztruchan — rodzaj puchara, czary, zastępującej wielki kielich.
2 wrześni a
3 z ros. — czterdzieści
4 Czyli raroga — ptaka używanego do polowań „z sokołem".
5 października
Die 9 octobris, potem weszliśmy cicho do stolicy zwinąwszy cho-
rągwie nieznacznie, żeby nie wiedziała Moskwa o liczbie małej wojs-
ka naszego.
Die 14 octobris przystawstwa rozdano na wojsko, za zgodą bojar, we
stu mil i dalej od stolicy. Na moją rotę dostało się dwa gorody: Sużdał
[Suzdal] i Kostromie, mil 70 od stolicy. Tameśmy rozesłali zaraz
towarzystwo z pacholikami dla wybierania żywności; ale nasi jako są
powściągliwi, nie kontentując się, że pokój mamy od nich, tak sobie
bezpiecznie poczynali, że co się komu podobało i u największe go
bojarzyna, żona albo córka, brali je gwałtem. Czym się wzruszyła
Moskwa bardzo, a miała czym zaprawdę. Za perswazją naszych, aby
się tej swawoli mogło zabieżeć, postąpili nam pieniężną stacją po złt.
30 na koń, a sami już przez swoich z gorodów wybierali posłańców.
Szujski, co był carem pierwej, do monasteru w stolicy był dań za
przystawę, a potem do Trójcy1 był zawiezion z bracią obiema.

background image

Posłowie od Moskwy do królewica idą, Galiczyn2, Wasilij Sukim
[Sukin], Filaret, patriarcha bywszy3.
Jego mość pan hetman też z Moskwy do króla jego mości odjechał.
Regiment zleciwszy Gąsiewskiemu Aleksandrowi, sam wziął ze sobą
Szujskich wszystkich trzech, to jest cara i dwóch braci jego, i oddał
ich królowi pod Smoleńskiem za więźnie.
Te pułki na stolicy zostały: pułk Zborowskiego, co się od carzyka z
Tuszyna obrócił do króla, pułk Kazanowskiego, co z królem, pułk
Wajerów też z królem, Niemców 6.000, którzy po potrzebie
kłuszyńs-kiej do nas się obrócili, pod sprawą Borkowskiego
wielkiego, pułk Gąsiewskiego też z królem, a ci do Możajska się
obrócili, aby gości-

1Czyli do monasteru „Troickaja Ławra" świętego Sergiusza,
położonego 60 km na płn. wsch. od Moskwy, zwykle w źródłach
polskich nazywanego „Trójcą".
2 Kniaź Andriej Wasiliewicz Golicyn.
3 Filaret Romanow, ojciec Michała, pierwszego cara z rodziny
Romanowów; patriarchą mianował go drugi Dymitr, ale został nim
faktycznie dopiero w 1619 r.
nieć do przejechania naszym wolny był zawsze, pułk hetmański i pułk
Strusiów.
Dziewiczy monaster1, który w ćwierci mili od stolicy leży na goś cińcu
polskim, że jest potężny i obronny, rot cztery z pułku Gąsiewskiego na
nim położono: rotę Hluskiego, Hreczyniną, Oszańskiego i
Kotowskiego.2
Zabiegając złemu przed czasem, za radą bojarów nam życzliwych,
strzelców 18.000, którzy na stolicy ustawnie przy carze mieszkając
korm i piżamie carskiej miewają, i natenczas, że tam mieszkali,
rozprawił

pan

Gąsiewski

po

gorodach,

wrzkomo

dla

background image

niebezpieczeństwa od Puntusa, aby tam mieszkali, a tego nam pilno
było trzeba samym, żebyśmy nieprzyjacielowi potęgi umniejszyli.
Tęskno ich już było z nami, jeno nie wiedzieli, jako mogli zbyć, a
pilno zamyślali. Trwogi często bywały na nas w mieście, że po 2, po 3
i po 4 razy na dzień do koni. I tak ledwo nie zawsze konie siodłane
musieliśmy miewać.
Żywności dostatek wielki w stolicy za pieniądze miewaliśmy; i ta nie.
Rynków 14, gdzie z osobna na każdym, czego jeno potrzeba było,
dostał na każdy dzień, bo targ zawsze co dzień. Rzemieślnik wszelaki
wyśmienity, bardzo dobry, a tak dowcipny, że choć czego jako żyw
nie widział, nie tylko rabiał, tedy za wejrzeniem pierwszego razu
uczyni tak dobrze, jakby na tym wzrósł, a zwłaszcza turskie3 rzeczy,
jako: czołdury4, rzędy, siodła, szable, złotem nabijane rzeczy, nie ina-
czej jako w Turczech samych.

1 Monaster Nowodiewiczy leżał za murami ówczesnej Moskwy ok. 8
km na południowy zachód.
2 W tym miejscu w wyd. wrocławskim następujący akapit:
„ Żyjem z nimi niedzi[e]l kilka nie dufając sobie z obu stron. Kumamy
się z nimi, a kamień (jak oni mówią) za pazuchą; bywamy u siebie na
bankietach, a przecie myślą o nas. My też ostrożność wielką około
siebie miewać musieliśmy, straż we dnie i w nocy po bramach i na
pewnych miejscach krzy żowych ulic."
3 Tj. tureckie.
4 z pers. — przykrycia wełniane na konie
Trafiło się też będąc na straży u jednej bramy rota Marchockiego, w
której na poczcie towarzysza jednego był niejakiś Bliński, tenże
upiwszy się strzelił kilkakroć do obrazu Najświętszej Panny, który był
na tej bramie w murze wymalowany, o co skarga przyszła przed pana
Gąsiewskiego od bojar. Osądzonoć go w kole na śmierć; i tak ręce
poucinawszy na stos drew przed taż bramą złożony; włożono go na

background image

ogień i spalono.1
Die 24 septembris przyszły nowiny do stolicy, że carzyka, który był na
Kałudze, zabito w polu za zającem — niejakiś Piotr Urusow Tatarzyn
krzczony2. Tej nowinie Moskwa niewypowiedzianie była ra da, bo już
pozbywszy tamtego nieprzyjaciela, na którego się oglądając na nas nie
tak śmiele nacierali. Dopiero już wszelakimi sposoby za myślać
poczęli, jakoby nas mogli zbyć ze stolicy. Przyczynę tych za mysłów
swych kładąc nierychłe przybywanie królewica na państwo, bo oni
interregnum nigdy nad trzeci dzień nie miewali. Do tego za chodziły
ich te wieści, że król sam na państwo miał być, a nie króle-wic. I aby
tym gruntowniej zamysłów swych poparli i oraz wszyscy się
spotężnili, patriarcha3 natenczas w stolicy potajemnie do wszystkich
grodów rozesłał listy, dając im rozgrzeszenie od przysięgi, którą kró-
1 W tym miejscu w wyd. wrocławskim następujące akapity:
„Była też i o to skarga, że ktoś strzelił z łuku do krzyża na cerkwi, że
strzała pod krzyżem w bani została. Czynili cjueres z pilnością i o to,
ale się nie możno dowiedzieć, a pewnie by mu rękę ucięto.
Pacholik też jeden bojarzynowi, idącemu z łaźni z żoną i córką, wziął
mu córkę gwałtem, że nie znał, nie wiedział, na kogo się skarżyć, aże
w niedziel dwie córka jego do domu przyszła, dopieroż skarżył. Tego,
kiedy sądzono w kole, chcieli niektórzy prawem naszym sądzić go na
gardło, ale Bobowski po dał sposób i dobry, na który wszyscy
przypadli, żeby go moskiewskim pra wem sądzono, czym się i
Moskwa, i on kontentować mogą. I tak ci go knu-tami po ulicach
knucono, a chłop wolał, że mu szyję nie ucięto, Moskwa też była
kontenta”
2 Piotr Urusow wywodził się z książąt tatarskich. Zabójstwo Dymitra
było zemstą za zabicie cara kasimowskiego, którego był
powinowatym. Data nadejścia wiadomości jest podana mylnie, gdyż
stało się to 22 XII 1610 r.
3 Hermogenes — patriarchą był od 1606 r.
lewicowi czynili, a napominając pilno, aby się do kupy garnęli, a jako
najprędzej do stolicy się stawili i o wiarę chrześcijańską gardeł i dos-
tatków swych nie litowali, czynić z nieprzyjacielem, którego już, po-
wiada, „po większej części mamy w ręku, a tego kiedy zsadzim z kar-

background image

ków swoich, państwo od wszystkich ciężarów uwolnim, rozlewanie
krwi chrześcijańskiej uśmierzym, wolną elekcją na cara będziemy
mieli, którego ze krwi swojej będziemy woleli obrać i być pewni nie-
naruszenia wiary chrześcijańskiej, w której jest ziemia statecznie
ugruntowana, aniżeli z tego łacińskiego rodu przyjmować cara, które-
go nam gwałtem w ręce tkają, za którym upadek wszystkiej ziemi i
narodowi naszemu, a rozorenie chramów1 i wiary chrześcijańskiej tuż
w tropy idzie".
Doszły nas te nowiny od bojar nam życzliwych, którzy acz szcze rze z
nami postępowali, ale aby o tym pewniejszą wiadomość wziąć,
rozkazano Waszczyńskiemu2 w 700 koni iść w ziemię die 25 Decem-
bris
3 dla języka, który autentice przyniósł nam, pojmawszy jednego
kursora z listami patriarszymi. Dopieroż trwoga musiała na nas przy-
paść po wzięciu pewnej wiadomości i już musieliśmy potężniej i os-
trożniej, i we dnie, i w nocy straż odprawować niż przedtem; w bra-
mach wozów zestrząsając, jeśliby armaty5 jakiej nie mieli, bo był za-
kaz w stolicy, aby żaden mieszczanin, pod gardłem, nie śmiał u siebie
w domu rucznicy chować, ale aby ją do carskiego skarbu oddał. I tak
się znajdowało pałubie6, jako długie i wielkie rucznice pełno nałożo-
nych, a z wierzchu zbożem jakim przysutych, to się oddawało do
Gą-siewskiego i z chłopy, a on ich pod lód kazał coraz sadzać.
1 z ros. — zniszczenie świątyń
2 Seweiynowi Wasiczyńskiemu.
3 grudnia
4 prawdziwie
5Tzn. broni palnej.
6 Pałubie — przykrycie na wóz.

Diariusz... 179

background image

Roku 1611
Na święto Bożego Narodzenia wielki konkurs1 ludzi tam bywa, a na
Trzy Króle, to jest na Wodokrzczenie2, jeszcze więcej, bo ze wszy-
stkiej ziemi bojarowie się zbierają dla tak wielkiej ceremonii przez sa-
mego patriarchę odprawowanej na rzece Moskwie, gdzie około prze-
rębli szranki poczynione ludzi zatrzymywają, a majestat carowi
ochę-dożnie i kosztownie tamże przybiorą, który się niepomału
delektuje na taki tłum ludzi patrzając, których bywa (jako ci
powiadali, co tego dostatecznie wiadomi) po 3 i 4-kroć sto tysięcy; co
się i na oko wi działo, acz nie tak wiele dla rozerwanej ziemi, ale siła
przecie; i pod taki zjazd myśleli z nami zacząć zmianę3. Nasi się
postrzegłszy o ich zamysłach już nie strażą, ale wszystkim wojskiem
byli w pogotowiu jak do potrzeby, przed Bożym Narodzeniem
począwszy aż po Krzcze-niu, nim się rozjechali, i we dnie, i w nocy
koni nie rozsiodływając; co oni obaczywszy zatrzymali się z tą radą na
inszy sposobniejszy czas, bo nas chcieli w śpiączki pobrać, bez szkody
w swoich. Trudno już tedy było bezpiecznie się wysypiać, będąc w
pośrodku nieprzyjaciela tak okrutnego i potężnego. Skąd inszej
nadziei wyjścia nie mogliśmy mieć, jeno mężnie ręką z
nieprzyjacielem czyniąc przy wiktorii z woli Najwyższego. I przetoż
wszyscy na tak częste trwogi (których przez dzień jeden 4 i 5 bywało
razy), na tak gęstą straż w kolei przy padającą, bo potężna być musiała,
a wojsko niewielkie, ile w tak cięż ką zimę. Towarzystwo wszystkie
ochotne i sposobne było, bo każde mu nie o rzemień szło, ale o skórę
całą.4
1zgromadzenie
2 Prawosławne święto Jordanu, w czasie którego święci się w rzekach
i jeziorach.
3 z ros. zmiena —zdrada
4W tym miejscu w rękopisie Bibl. Czartoryskich opuszczony jest
obszer-ny fragment pamiętnika dotyczący obyczajów i życia ludzi w
Moskwie.

background image

180 Samuel Maskiewicz
Sądy moskiewskie.
Sędziów tak wiele, jako się może wynaleźć spraw różnych. Na
przykład inszy sędzia złodzieja sądzi, inszy rozbójnika, inszy rzezi-
mieszka, choć to wszystko jedno rzemiosło, jednaki eksces , a cóż w
różniejszych sprawach; a wszyscy ci osobny dom sądowy, każdy z
nich, mają, a zowią go rozrad, i na każdy dzień sądzą z poranku, póki
do cerkwi na wielką obiedną" nie zadzwonią, a skoro dzwon usłyszą,
sądy wszystkie ustają. O eksces największy i krwawy3 nie karzą gard-
łem, jeno knutem, oprócz i najmniejszego podejrzenia zdrady strony
osoby carskiej, tego bez sądu i prawa na najmniejszego oskarżenie
pod lód sadzają i sprawy nie pozwalając dać o sobie.
Dłużnik zaś, kiedy na pomieniony rok nie odda, pozwany przed
sędziego, w rozradzie stanowi się; przyznali się do długu, a rzecze, że
nie ma czym oddać, to mu każe sędzia stanąć przed rozradem, co go z
okna widzi, a sługa rozradowy (których bywa po kilku w każdym roz-
radzie, na kształt siepaczów), palcat4 mając w ręku, na półtora łokcia
wzdłuż, w tylkę5 go bije stojącego, na każdy dzień po godzinie, niż
zadzwonią do cerkwi, poty, póki dosyć nie uczyni stronie. A tych by-
wa zawsze do kilkunastu przed rozradem, toteż kilka sług musi około
nich chodzić, rozdzieliwszy między się, a każdy sobie w rząd ich po-
stawi i od końca do końca chodząc maca ich po tyłkach każdego, po
trzykroć zajmując. Wolno też dłużnikowi nająć za siebie kogo do
roz-radu, a najdzie prędko za deńgi6.
Trzeźwość wielką zachowują między sobą. Starszym i pospólstwu
bardzo j ą zalecaj ą, zakazując pijaństwa, i przetoż karczem (według
ich nazwiska kabaków) ani piw i gorzałek na przedaj nigdzie nie masz
po wszystkiej Moskwie. Na koniec, człowiekowi pospolitemu, oprócz
bojarzyna, nie wolno i sobie gwoli robić w domu [tego], czym by się
1 występek
2 z ros. obiednia — uroczysta msza
3Tzn. za zabójstwo.

background image

4 pręt, laskę
5 łydkę

6z ros. — pieniądze

Diariusz... 181
miał upić, bo często szpiegowie chodząc upatrują. Starostowie re-
widują domy, a przecie najdowywali się tacy, że do fundamentu w
piec beczkę gorzałki zamurowywać umieli; ale i tych szlakowano, a
nie bez karania uszli. A kogo pijanym obaczono, do turmy go zaraz
wzięto Braźnej; bo osobna u nich turma, jako i każdych złoczyńców.
Po niedziel kilku za instancją bywa puszczony. Drugi raz w tymże do-
świadczony, po siedzeniu długim w turmie, knutami go okrutnie sieką,
po ulicach wodząc kaci, i bywa puszczony. Trzeci raz już i knuciwszy,
choć długo siedziawszy w turmie, znowu go tamże; i znowu po kilku
dni knucaj i znowu do turmy; bo mają prawo takie: „biwszy knutom
da w turmu". Bywa tego razy do dziesiątka, że mu omierzą pijaństwo,
coraz wywodząc a knucąc, a na koniec nie poprzestanieli, tedy go i
zgnoją w turmie. Nauk też tam żadnych nie ma ani ich używają, bo
zakazane są, a to temu gwoli, aby się który mędrszym nad cara nie
znalazł, za czym by mir (to jest pospólstwo), wzgardziwszy panem,
tamtego za pana sobie wzięli, bo tam mir siła może. Było to, po-
wiadają, za tyrana owego1, że kupiec od nas (bo oni w przejazdach
wolność mieli z towarami) przywiózł tam minucji2 wóz, jakom słyszał
od bojarzyna, tego to Gołowina, co się pierwiej o nim pisało3. Dowie-
dziawszy się car rozkazał tych ksiąg do siebie przynieść część; że były
według ich zdania bardzo mądre, bo i sam car [z] nich nie rozumiał
nic. Obawiając się, aby tego ludzie nie nawykli rozumieć, rozkazał
wszystkie do siebie na zamek wziąć i zapłaciwszy tak, jako kupiec
sam chciał, na ogień ich wrzucić kazał. Z tych jeszczem jedne widział
u tego to Gołowina, który mi tak o tym prawił, że miał brata
rodzonego, wielce pochopnego do cudzych języków, ale jemu nie
wolno było publice4 się w nich ćwiczyć. Chował Niemca, o których
tam w Mos kwie nietrudno. Trafił mu się też Polaczek, co łaciński

background image

język rozumiał,
1caraIwanaGroźnego 2kalendarzy, poradników praktycznych
3Maskiewicz wspomina o nim we wspomnianym wyżej fragmencie
doty czącym obyczajów moskiewskich, którego nie zawiera kopia
Bibl. Czartorys-kich.
4jawnie

182 Samuel Maskiewicz
i tych skrycie po moskiewsku wodząc1 miał. W pokoju się z nim
zawierając długo, nabywszy ksiąg łacińskich i niemieckich. I nawykł
był od nich siła; jakożem sam widział ręki tamtego pisanie, z łaciń-
skiego na polski przekładając język; i ksiąg siłam widział łacińskich i
niemieckich, co mu się po śmierci bratniej dostały; a cóż kiedy by tam
nauka przystąpiła do tego dowcipu.
W rozmowach z nimi nasi zalecali im wolność, aby sią z nami
spoiwszy, tejże nabyli, a oni po prostu: „wasza wolność wam dobra, a
nasza niewola nam; wolność bowiem wasza — prawi — swawolą jest;
azaż tego nie wiemy, — powiada — że u was możniejszy chudszego
gnębi; wolno mu wziąć chudszemu majętność i samego zabić, a przez
prawo wasze dochodząc sprawiedliwości, powlecze się lat z kilkanaś-
cie, niż dojdzie, a na drugim nigdy. U nas — powiada — najbogatszy
bojaryn najchudszemu nic uczynić nie może, bo za pierwszą skargą
car mię od niego oprosta2; a jeśli sam car jakie mi bezprawie uczyni,
to jemu wolno jako Bohu, bo on i karaje, i żałuje3; Nie tak mi jest żal
jak od swego brata to cierpieć, kiedy mnie car skarżę, który jest wszy-
stkiego świata panem"; bo oni tak rozumieją, że monarchy większego
pod słońcem świata nie ma nad ich cara i żaden mu wydołać nigdy nie
może, i przetoż go nazywają: „Sonco, Prawiedność, Swietło Ruskoje".
Car sam w Krym-Gorodzie4 ma pałace swoje, ale każdy car nas-
tąpiwszy buduje mieszkanie według fantazji swojej, połamawszy tam-
to. Najforemniejsze jednak między wszystkimi Dymitra pierwszego,
bo na kształt polskich. Szujski po nim insze budował; tamte opuścił.

background image

Pałac jest murowany, którego oni zowią Zołataja Połat; w tym ma-
lowani są wszyscy kniaziowie moskiewscy i carowie, złotem wyżej na
ścianach; i sklepienie [z] rozmaitymi historiami Starego Zakonu5.
Okna w nim, bardzo wielkie, idą we dwa rzędy, jedne drugich wyżej;
1ubierając 2 z ros. — wybada 3 z ros. — łaską obdarza
4Krym-Gorod, czyli Kreml, był wtedy osobną obwarowaną częścią
Mos kwy.
5 Czyli Starego Testamentu.

Diariusz... 183
tych jest 19. Piec podziemny, że dziurami jeno ciepło idzie, a choć tak
wielka machina, bo go bliżu 20 sążni jednej strony, a kwadratowy jest,
tedy jest sklepiony. Filar ma jeden we środku, na którym sklepienie
wszystko wisi. Car się tam pospólstwu ukazuje, z osobna i czasów
pewnych z carową.
Ja w tym pałacu, z kilką towarzystwa czas niemały stałem, a to gwoli
ognia, bo często nas Moskwa kulami ognistymi nawiedzała, a konie
nasze w sieni tego pałacu stały; czego snadź przedtem Moskwa nigdy
nie doznała, bo i dumnemu bojarzynowi bez pozwolenia cars kiego do
tego pałacu wniść, „z ostrachom Boha widety".
Pałac drugi jest, gdzie posłów przyjmują cudzoziemskich, ale nie tak
wielki.
Podle tych pałaców, zaraz cerkiew Zwiastowania Panny Maryi, w
której car zawsze nabożeństwa słucha. Na tej na wierzchu krzyż złoty.
Cerkiew Preczystej Boharodzicy na staje od tej. A ta jest
najgłów-niejsza. W tej stolicy sam patriarcha odprawuje. Tam car
bywa koro nowany i w święta uroczyste nabożeństwa tam słucha.
Między nimi jest cerkiew Michała Archanioła, w której carowie się
grzebią, ale nie bardzo baczne groby. Przy każdym grobie [jest] obraz
jego własny, albo na ścianie, albo na grobie wyhaftowany na
aksamicie. Tamżem widział grób i onego dziecięcia Dymitra, co się u
nas był na miejscu jego zjawił, bo Szujski po zabiciu tego Dymitra, co
u nich panem był, wstąpiwszy na państwo, a chcąc ten błąd z siebie

background image

znieść, przeniósł ciało Jubilecz [z Uhlicza] dziecięcia jakiegoś, mia-
nując, że to Dymitr, własny syn cara moskiewskiego Iwana, od Borysa
Hoduna zabity jeszcze w dziecięcym wieku, „a to — prawi — zmyślo-
ny był, co wstąpił był państwo", i położył go między cary.
Inszych cerkwi jest do 20 w tym zamku Krym-Gorodzie. Między tymi
jest cerkiew Świętego Iwana, jakoby w pół zamku stoi. Na tej
wszystkiej cerkwi wieża bardzo wysoka wymurowana, z której widać
daleko na wszystkie strony stolicy. Dzwonów na niej jest wielkich,
niemal takich, jaki Zygmunt w Krakowie, 22, bo we trzy rzędy idą,
jedne nad drugimi, a mniejszych 30 kilka. [Byłem] z wielkim
podzi-wieniem, jako tak wielki ciężar ta wieża znosi. To jej na
pomocy jeno,

184 Samuel Maskiewicz
że tych dzwonów nie kołyszą, dzwoniąc jak u nas, ale za serca ciąg-
nąc, biją w nie, którego jednak chłopów 8 i 10 pod czas ciągnie.
Niedaleko tej cerkwi jest dzwon na zuchwał1 ogromnie ulany. Stoi
[on] na drewnianej baszcie, na dwa sążnie wysokiej, aby tym
znaczniej
mógł być widziany. Serce tego dzwonu chłopów 24 ciągnie". Nie-
długo przed wyjściem naszym ten dzwon nakrzywił się ku Litwie, co
oni sobie za dobry znak wzięli i niedługo też nas potem zbyli.
Zamek ten wszystek zabudowany dworami bojarskimi, cerkwiami,
monasterami, że miejsca nie masz gołego, ledwo jak w podwórzu
szlacheckim. Bram w tym zamku 4, jedna ku rzece Moskwie, druga do
Iwan-Gorodu3 [wychodzi]. Na jednej z tych bram, którą nazywają
Frołowskoje Worota, orzeł na gałce płatany4, którego Moskwa na
herb używa. Od tego zamku, Krym dzieli mur miąższy i wysoki, i
przekopa głęboka, omurowana z obu stron. Zamek drugi Kitaj-Go-rod
. O tym by siła było co pisać, ale niepodobna wyrazić wszystko, jako
kramów siła, których jest 40.000, jako porządek wielki w tym, że
każda kupią6 ma swoje miejsce. I najmniejszy rzemieślnik w kramie
robi, nawet i barwierz goli w kramie. Jako armaty burzącej i rozmaitej
niezliczona rzecz po basztach, bramach, murach i na ziemi stojącej

background image

wszędy pełno. Między którymi widziałem działo jedne, co stem kuł
bywa nabite i sto razy strzeli, a jest tak wysokie, że mnie stojącemu
[sięga] po ramie. Kula jak gęsie jąje. To [działo] przeciwko bramie
Wodnej żywego mostu7 stoi.
1 ponad miarę
2 Mowa tu o dzwonie zwanym „car kołokoł", który w XVIII w. pękł.
3 Iwan-Gorod, zwany częściej Białymi Murami lub Biełgorodem —
od dzielała go od Krym-Gorodu i wspomnianego dalej Kitaj-Gorodu
rzeczka Nieglinna, wpadająca do rzeki Moskwy.
4Tj. blaszany.
5 Kitaj-Gorod był osobną obwarowaną częścią Moskwy, dzielnicą
hand lową i cudzoziemską.
6 budka handlowa
7 Tj. mostu na tratwach lub łodziach.

Diariusz... 185
W pół rynku leży działo moździerz, na przepych snadź jeno ula ne1 ,
bo ja kiedy w nim siędę we środku, tedy piędzią nie dosiężę od głowy
mojej krawędzi drugiej działa; a za zwyczaj to miewali pacholi-kowie
nasi: wlazło ich 3 we środek działa i tam aże w kąt pod zapał i w karty
grywali. Cerkiew Świętej Trójcy stoi przy rowie od Krymgo-rodu, w
tym ołtarzów 30. Do tej cerkwi na Kwietnia Niedzielę" patri archa na
ośle albo koniu białym jedzie z procesją od cerkwi Preczystej
Bohorodzicy, a pod nim sam car za cugle konia albo osła wiedzie i
potem go pod rękę zsadza. Duchowieństwo, jako ich wiele jest, wszys-
tko z obrazami w procesji idzie i wielka ceremonia bywa; ścielą mu
też ludzie, na ziemi zabiegając, kosztowne materie, po których idzie. I
zgromadza się natenczas siła ludzi do stolicy.
Około tych dwu zamków jest trzeci zamek Iwan-Gorod, który i
wałem, i murem jest owiedziony białym; i stąd jego drudzy Białym
Murem nazywają; w tym zamku bram 10 i baszt tak wiele. Pod te trzy
zamki rzeka Moskwa idzie, ma miejscami brody, ale jednak lgnąca

background image

bardzo i przetoż woleli nasi płynąć niż brodem iść.
I ten jednak zamek wszystek zaciśniony budowaniem, i bojarskim i
posadzkich ludzi, że placu gołego najmniej nie ma, jeno przy bramach
w Krym i Kitaj-Gorodów do niego są; i to trochę. I od murów jednak i
parkanów daleko budowanie sadzą; że tam przestrzeństwo do obrony
nieprzyjacielowi wielkie.
Około tych wszystkich trzech zamków parkan drewniany, którego
oni powiadali na 7 mil polskich3 około, dwakroć rzekę Moskwę prze-
chodził, to już było miasto samo, bardzo gęsto i wysoko nasiadło. Par-
kan ten był zwyż na 3 kopie, bramy gęste, a baszt po dwa i po trzy
między bramami, a na każdej baszcie i bramie dział po 4; a na drugiej
6, oprócz polnych działek; niezliczona rzecz tego to tam było; wymie-
nić trudno.
1Prawdopodobnie chodzi o działo zwane „car puszka".
2Niedzielę Palmową
3 mila polska =7146 m

186 Samuel Maskiewicz
Parkan wszystek z ciosanego drzewa, i baszty i bramy; kształtnie
bardzo ubudowany, deskami z wierzchu nakryty, znać, że nie za jeden
to dzień stanęło było.
Cerkwi bardzo gęsto wszędzie, i murowanych, i drewnianych, że
kiedy do obiedni zadzwoniono we wszystkich cerkwiach, coś się
dziw nego zdało słyszeć.
A przecie my to wszystko we trzech dniach w popiół obrócili; tak
wielkie ozdoby miasta tego w króciuchnym czasie zniknęły, jeno zam-
ków dwa w Krym i Kitaj-Gorodzie, w których my sami zostali ochro-
nieni od ognia. Jakoż potem Kitajgorod przez nich spalony [został], a
Krymu [my] całego odjechaliśmy.1
[Roku 1611]
W poniedziałek po Kwietniej Niedzieli" dadzą szpiegowie znać, że
Lepunow3 z rzezami [z Riazania] idzie w 80.000 wojska, i już [jest] w

background image

mil 20. Drugi [szpieg] przybywszy [powiedział], że Zarucki od Kaługi
w 50.000 wojska idzie, i już też niedaleko; trzeci [zaś] o
Proszowiec-kim4, w 15.000 wojska idącym ku stolicy powiada.
Zewsząd pociechy dosyć. Zbroja z grzbieta nie schodzi. Ale nie tym
zbyć.
1 W tym miejscu w wyd. wrocławskim następujące dwa akapity:
„Ostrożni jesteśmy, szpiegi wszędzie mamy. Moskwa nam życzliwa
często nas napomina, abyśmy czuli o sobie. Dadzą nam znać
szpiegowie nasi, że ze trzech stron wojska idą wielkie ku stolicy (a
było w post wielki na roztoku właśnie, Kwietna Niedziela przybliża
się, na którą więc wielki konkurs ludzi zwykł bywać w stolicy). My
już nie strażą, ale wszystkim wojskiem gotowi zawsze i we dnie, i w
nocy nie rozsiodływając koni.
W Niedzielę Kwietnia acz silą ludzi było na tę ceremonią, ale albo
ostro żności się naszej obawiali, albo wojsk idących sobie na posiłek
czekali, że się o nas nie kusili, oraz wszyscy uderzyć chcieli."
2 Kwietna Niedziela, Niedziela Palmowa, w 1611 r. — 27 marca.
3 Prokop Liepunow, wojewoda riazański; jeden z przywódców
powstania moskiewskiego.
4 Andriej Zacharowicz Proszowiecki — dowódca Kozaków drugiego
Dy mitra; po jego śmierci przeszedł na stronę przeciwników
królewicza.

Diariusz... 187
Była rada i o tym, abyśmy nie czekali nieprzyjaciela na miejscu, ale na
nie skupionych jeszcze natrzeć i po różnu ich bić1. Na tym było
stanęło, żeśmy mieli wychodzić kilka mil przed stolicę, uprzedzić
zamysły nieprzyjacielskie.
Aliści we wtorek z rana, [gdy] jeszcze drudzy mszy świętej słucha ją,
w Kitajgorodzie zwada się zaczęła z Moskwą. Tego twierdzić nie
mogę dobrym sumieniem, kto zaczął. Jeśli z naszych albo z Moskwy
przyczyna. Ale bliżej tego, że nasi dali przyczynę do tego rozruchu,
uprzątając pierwiej w domu, niż drudzy nastąpią. Żal uwiódł któregoś
podobno, a potem już i hamować trudno było. Dadzą wiedzieć panu

background image

Gąsiewskiemu, że się już nasi ścierają z Moskwą. [Ten] wypadł na
koniu, aby hamował. [A] że już trudno było, [bo] trupa niemało padło
ze strony ich, musiał im dać pokój, żeby już kończyli zaczętą robotę.
Marca 29 we Wtorek Wielki naprzód się wszczęła burda w Kitaj-
gorodzie, gdzie prędko lud kupiecki targowy wysiekli, bo tam kramów
samych było 40.000. W Białym Murze potężni nam byli bardzo, bo
posada większa, a lud bitny. Działek polnych wnet z baszt dobyli i w
ulicach zasadziwszy, parzyli naszych. My co się do nich z kopiami
pomkniemy, to się oni wnet zarzucą tamą, [w] pogotowiu stoły, ławki,
klosty2 drew mając. My znowu, chcąc ich od tych fortelów wywabić,
to poczniem wrzkomo ustępować nazad. Oni w ręku to wszystko nio-
sąc za nami postępują, i aby najmniej postrzegą, że nasi ku nim się
obracają, to wnet ulice wszystkie zarzucą. Od tych tarasów z rusznic
bili, żeśmy im nic uczynić nie mogli. [Mając] pogotowie z górnie
wszędzie, z okien, to z samopałów, to kamieńmi, to drągami przez dy-
lowanie nas razili. I już nas (to jest jazdę) ku Krymgorodowi przyparli
byli, ażeśmy dla piechoty rzucili się do pana Gąsiewskiego, których
nam na posiłek przypadło 100. Acz względem wojska nieprzyjaciels-
kiego [był to] bardzo słaby posiłek, ale jednak nam i ten był potrzeb-
ny, bo przy nich i nas część koni spieszywszy się, rozrzuciliśmy ich
sztakiety, iż musieli pierzchać. Ale jednak tymeśmy nie wygrali, bo
oni znowu przyszedłszy do sprawy, armatą nam bardzo szkodzili
1Tzn. gdy jeszcze są rozdzieleni,
2kloce, kłody

188
Samuel Maskiewicz
wszędzie, bośmy na czworo, albo na pięcioro z nimi się byli rozerwali
gwoli ciasnym ulicom. I tak każdemu już niemal było znojno od nich,
radyśmy sobie dać i nie mogli, i nie umieli, aż ktoś krzyknie „ognia!
ognia! palcie domy!" Zapalili pacholikowie dom jeden, który się jąć
żadną miarą nie chciał. Wierzę, że ogień był zaczarowany, bo i drugi, i
trzeci, i 10 raz było, [że] czym podpalają, to więc zgore, a dom cały.
Aże smoły dopadli, przędziwa, łuczywa smolnego. Też ledwo ogień

background image

wzniecili, a drudzy na drugich miejscach też ogień pokładli, gdzie kto
mógł. Jako też ogień wziął moc swoją, a wiatr od nas popędzał ku
nim; tak ci ich z fortelów ich zraził. A myśmy za ogniem postępowali.
Zatem noc nas rozwadziła. Wszyscy żeśmy ustąpili do Krymgorodu i
Kitajgorodu. Jam miał stanowisko w Białym Murze, ledwo co mi wię-
kszego wychwycono rzeczy do Krymgorodu, a wszystko diabeł
pobrał. Jedno poszarpali, a drugie pogorzało. I żywność wszystka
[poszła] wniwecz.
Uradzili też, aby we środę wyszedłszy miasto wszystkie, palić, pó ki
się tylko może zasiać. I tak godzin 2 na dzień wyszliśmy we środę,
pożegnawszy się z tymi, co na zamkach zostali, małą nadzieję mając
widzieć się już z[e] sobą. Wyszło Niemców z nami 2.000. Husary nasi
też pieszą [wyszli], oprócz dwie chorągwie na koniach: moją pod
któ-rąmem służył, gdziem i porucznikiem był, albo raczej rotmistrza
mego księcia Poryckiego i pana Skuminowa starosty bracławskiego
[bra-sławskiego], na której był porucznikiem Ludwik Poniatowski, co
po tem Stadnicką łańcucką pojął. I takeśmy konni po ledzie rzeką
postę powali, bo indziej przestrzeństwa nie było. Wtem postrzegła
nasza straż na Iwanie, wieży wysokiej w Krymgorodzie, że pan Struś
nastą pił pod stolicę i ugania się z Moskwą, którzy mu nie chcą
dopuścić z nami się złączyć. A też nie masz którędy. W parkanie
drewnianym wszystkie bramy pozamykano. Straż wielka Moskwy u
nich [była] i ciż to wycieczkę do pana Strusia uczyniwszy, uganiają
się z nim. Da dzą nam znać o tym z zamku, abyśmy posiłek
jakikolwiek panu Stru siowi dali. Nie wiedząc, jako inaczej ratować,
zapaliliśmy parkan w kilkoro. Prędko się [za]jął, bo ze smoliny samej,
z drzewa ciosanego był bardzo kształtnie ubudowany; który ledwo
opadł, jeszcze płomień gorzał, a węgle ognistego [z niego] co
wiedzieć jako wiele a ile z ta-

Diariusz...
189
kiej machiny [było]. Pan Struś, człowiek wielkiego animuszu i serca,
nie czekając dłużej, zwarłszy konia ostrogami, krzyknie: „za mną,
dzieci, kto cnotliwy", l tak przez ten płomień i węgle dnia 30 marca
wpadł do nas, a za nim wszyscy. I tak cośmy mieli jego posiłkować,
on nas posiłkował. Radziśmy mu byli jak Bóg dobrej duszy. Otrzeź-

background image

wieliśmy trochę, serca nam przybyło. I tak więcej nad to, co za parka-
nem było, nie przyszło nikomu tego się dnia z nieprzyjacielem ścierać,
bo ogień gwałtowny opanował domy, a wiatr srogi popędzał płomień
na nie. I tak przed ogniem samym ustępować musieli, a my po cichu
za nimi. l takeśmy aż do samego wieczora w ten dzień podniecali
ogień, aż nas wieczór przygnał do zamku. Tej nocy, kiedy już okrutny
srogi ogień opanował miasto, widno tak w zamkach było, jako w
najświet-lejszy dzień. Dymy tak okrutnie szpetne zinąd pokazywały
się śmier dzące, nie inaczej, jeno jak o piekle powiadają. Tedyśmy już
bezpiecz ni byli, bo ogień wokoło nas strzegł.
We czwartek znowu palić miasto [poczęliśmy], bo go jeszcze trze cia
część została, tak prędko go ogień pożreć nie mógł. Bojarowie nam
życzliwi radzą, i koniecznie potrzebę tego okazują, aby się paliło mia-
sto, póki się będzie mogło zasiać dla ufortyfikowania
nieprzyjacielowi. I tak znowu palić [musieliśmy], a ostatek aże w
piątek dorobiliśmy tej roboty, właśnie jak ów wiersz w Psalmie. „A
miasto pańskie tak umio-tę". Oj myć tam nie zostawili nic, a mogę
śmiele rzec, i kołu.
Die 4 aprila , w Poniedziałek Wielkanocny, dano znać, że
Prosze-wicki [Proszowiecki] idzie w 15.000 wojska. Pan Struś ze
swoim się pułkiem wymknął, aby szedł przeciwko niemu, a nie miał,
jeno 500 koni w pułku. I tak przydawszy mu koni 200 pan Gąsiewski
wyprawił go w imię Pańskie nań. Potkał pan Struś Proszewickiego w
mil 4 od stolicy, który hulaj grodami szedł, to jest na saniach wielkich
wrota na kołowrocie stały, mając dziur kilka w sobie dla strzelania z
samo pałów. Do tych sań każdych po 10 strzelców przystawiono, ci i
sanie przed sobą pchną, i strzelają stanąwszy jak z zamurza. A takich
sań tak wiele, jako tabor jego potrzebował, że wszędzie tak na zadzie,
bokach, jako i na przedzie taboru wkoło podle siebie były
prowadzone. Nie
1kwietnia
190 Samuel Maskiewicz
mając nigdzież dziury od taboru, nie Iza było naszemu kopijnikowi,
jeno spieszyć się z koni a rozerwać tabor; i tak uczynili. Wpadłszy za
tym 700 człowieka, za pomocą Najwyższego pobili i pogromili nie-
przyjaciela znacznie; więźniów nie kazał mieć, co się nawinęło ścinać,
siec. Sam Proszewicki uciekł za czasu, a i dobrze poradził, bo i każdy

background image

niczym, jeno nogami ochronił zdrowie swoje. W tej potrzebie z na-
szych bardzo mało zginęło. Ze znaczniejszych jeno porucznik starosty
bracławskiego Kalinowskiego, gdzie brat pan Daniel służył, Wojciech
Dobromirski zabity. Nazad się wrócił z wiktorią, za łaską Najwyższe-
go, z niewymowną radością naszą.
Die 5 aprila, nazajutrz, to jest we wtorek, Lepunow z Rezanu
[Riazania] przyszedł w 80.000 wojska.
Die 6 aprila po nim Zarucki w 50.000 od Kaługi po zabitym ca-rzyku
przyszedł i z nim się złączył.
Proszewicki skupiwszy się z rozproszonymi ostatki wojska swego z
nimi się też złączył i stanęli u Siemionowa monasteru1, nad Moskwą
rzeką, niżej stolicy w mile jakoby od zamków, bo bliżej nie mieli przy
czym się przygarnąć, [gdyż] popalono wszystko.
Die l aprila, we czwartek, wyszedł pułk Kazanowskiego Marcina,
koni 1.300 w nim, pod ten Siemionowy monaster, chcąc się z nimi
zetrzeć (bo się postanowili byli pułkami wychodzić do nich).
Nakara-wszy się świeżą przegraną Proszewickiego, nie śmieli nam
pola sta wić, jeno z harcownikiem uganialiśmy się. Potem pod wieczór
zeszliś my z pola nic znacznego nie sprawiwszy.
Insze pułki zaś na swych miejscach, według porządku chodzenia w
wojsku, wychodziły ku nim, a nic nie wskórawszy, jako i my, wracali
się nazad z większą czasem szkodą swoich niż z pożytkiem; a też
niepotrzebne rzeczy to były i bardzo, cośmy potem sami tego doznali,
ale nie w czasie.
Die 16 aprila z kolei wojskowej znowu przypadło pułkowi nasze mu,
to jest Kazanowskiego Marcina. Wyszliśmy w sobotę już na insze
miejsce niż pierwu, chcąc ich koniecznie zwabić do potkania. Więc że
1 Monaster Siemionowy położony był poza murami ówczesnej
Moskwy na południowy wschód od niej.

Diariusz... 191
choć i pułk był potężny, przydano nam jeszcze Niemców 1.000, nad
którymi był kapitanem Borkowski1, długich goleni bardzo, ale tchórz.
Wywiedli i oni swoje wojsko w pole, dufając swojej wielkości, bo ich

background image

i z tymi, co w stolicy byli, było pod dwakroć sto tysięcy i więcej do
boju. Pola okiem ledwo rzucić może, a jak lasem odział, tłumem tego
pogaństwa. Nie bez fortelów jednak wojska swoje stawili. Było błoto
przed ich wojskiem lgnące, przeprawa ciasna, która nas od nich dzie-
liła w polu; za tę przeprawę harcownika ich wyszło do nas więcej niż
wojska naszego. Stały wojska w sprawie, patrzały na się, a harcownik
się ścierał. Szczęściło się naszym z łaski Bożej. Przeganialiśmy ich aż
pod las na dobrą ćwierć mili też harcownikiem, a wojska nie śmiały
się najmniej ruszyć na posiłek swoim, aby z tyłu nieprzyjaciel ich nie
rozerwał, nie dowierzając jeden drugiemu. Trupa padło niemało ze
strony ich. Więźniów też do zamku się odesłało znacznych z potrzebą.
Nie przestając na tym, chciał pułkownik nasz Kazanowski kusić się o
ten gmin wstępnym bojem. Borkowskiemu z piechotą niemiecką roz-
kazał był, z jednej strony obszedłszy błoto, z boku im uderzyć, a sam z
drugiej strony z jazdą miał na nie napaść. Borkowski nie chciał słu-
chać; „takiżem ja pułkownik, jako i ty"; ale to zając w nim sprawował.
Widząc tedy Kazanowski, że on nie chciał, a sam się swymi jeno kusić
nie śmiał, nie do końca i Niemców dufając, aby na nas z tyłu nie
uderzyli, rozkazał się umykać chorągwiom pomału ku zamkowi.
Chorągiew księcia Poryckiego, że na czele samym stała, pod którą jam
służył, kiedy się już kazano umykać po trosze ku domowi, Kowalski,
co chorągiew nosił, acz był serca wielkiego, choć statury małej, ale że
nie był experient2, co miał w miejscu, jako stał, konia obrócić głową,
gdzie był zad; i tak każdy, i towarzysz, i pacholik, miał uczynić, że
szeregi żadne iść nieprzyjacielowi miały, a przednie na zadzie z
chorągwią, dla snadniejszego obronienia się ku nieprzyjacielowi, je-
śliby nacierał; to on z szeregiem nawrócił wszystkim nazad, w oczach
patrzającego nieprzyjaciela, który wielkie serce stąd wziąwszy, rozu-
miejąc, że uchodzim, wszystkim tłumem pocisnął się za nami. Obróci
1Jan Borkowski.
2doświadczony

192 Samuel Maskiewicz
się chorąży nasz do nich, damy trochę wstrętu nieprzyjacielowi, ale
cóż, kiedy ten tłum wszystek na nas jedzie, a chorągwie, co nam w

background image

posiłku miały być, dobrze w przód uchodzą, ani się nazad obejrzy
nikt. Widząc, że sami tak gęstego nieprzyjaciela nie możem zatrzymać
na sobie, albo raczej dać odporu, uchodzim w sprawie obronną ręką.
Kilkakroć obracał chorągwią Kowalski, ale próżno było. Moskwa tak
resolute1 wpadała do szeregów naszych, żeśmy się tak wrącz z nimi z
koni ściągali. Z łuków też nam szkodzili, co rzadka u nich, ale takim
jednak sposobem, że ugadzali tam, gdzie zbroje nie było, a do tego z
blizu. Borkowski, choćby mógł ratować nas, nieprzyjaciela rozerwać
nie chciał. W tej potrzebie pod chorągwią naszą towarzystwa 5 zabito,
a Zaruckiego Zachariasza pojmano. Pacholików z 10 zginęło, a naj-
więcej na przeprawie, bośmy mieli bardzo złą przeprawę na błocie, od
nich idąc ku zamkowi. W inszych rotach i jeden nie zginął, bo dobrze
uciekali. Z Niemców też żaden [nawet z] rucznicy nie wystrzelił.
Tym szczęściem nieprzyjaciel zbezpieczniawszy, podemknął się tej
nocy pod Mury Białe, położył się obozem pod samymi ścianami
między Nieglinną a Moskwą rzekami, w dobrym miejscu, skąd nam
bardzo już straszny i silny był, dokąd mu się zewsząd kupiło od razu
więcej. Musieliśmy straż pilno po murach odprawować, wycieczki już
piechotą więcej czyniąc niż konno, po których nam było nic, bo siła
nam ubywało nimi, a im kat wadzi, na jednego zabitego miejsce 10
przybędzie im. Obaczyliśmy, ale już nie w czas, kiedy doprano.
Patriarchę' dano za przystawę, jako pryncypała tych buntów,
Ma-lickiemu

jakiemu,

poruczonego

z

roty

MałyńskiegoJ

towarzyszowi, który go tak pilnował, że nikt bez wiadomości jego i
pozwolenia do patriarchy nie wszedł, a samego i za próg nie
wypuszczał. Z tego mie szkania umarł potem w pół roku.
Zdobycz wielką czeladź miała i towarzystwo niektóre, a ile z pułku
Zborowskiego, bo oni w Kitajgrodzie stali, a tam wszystkie kupie
moskiewskie, kramy i towary, choć ich wielką liczbę kładziono, i za-
1 odważnie, zdecydowanie
2 Hermogenesa
3 Mikołaja Małyńskiego.

Diariusz... 193

background image

prawdę było co widzieć i zadziwować, a jednak do wieczora we wto-
rek pierwszego dnia zmiany, i jeden kram cały nie został; jedni się bili,
a drudzy łupili. I przetoż, wszyscy na majdan składać się musieli i
przysięgali wszyscy, towarzystwo i pacholikowie, rotą od wojska
napi saną w kole przed tym towarzyszem, co majdan przedawał (a w
każ dym pułku był osobny majdan). U nas był Andrzej Rusecki, z
naszej roty towarzysz. A rzeczy tych przedawanie tak było
namówiono, za co by kupiec albo szynkarz dawał tak wiele, tedy
towarzyszowi samemu wolno (będzieli to chciał kupić) połowicę tych
pieniędzy dać za tamto. Nie oddawali niektórzy wszystkiego, choć
przysięgali, a nawet i z to warzystwa, za co niektórych znacznie Pan
Bóg karał.1
Częstośmy na wycieczki wychodzili pieszą, bośmy pobliżu siebie byli,
ale nie tak naszym chceniem, jako [nas] musem przycisnęli. Jako nasi
dla trawy koniom wyszli, to wnet zwada z nimi. To my swoich
posiłkujemy, a oni swoich, i tak „pod czas krwawa draka, a pod czas
smiertnaja2 draka", jak oni zowią, z wielką szkodą jednak naszych, bo
wynidzie u nich na wycieczkę tak wiele, jako że my i wojska nie

1 W wyd. wrocławskim dalsze dwa akapity na ten temat:
„Grało z sobą dwaj towarzyszów nie oddawszy na majdan; mieli i pienią dze, i
klejnoty, i fanty między sobą (a w zamknieniu jeno dwaj, żeby ich nie wydano).
W tym snadź się powadziwszy o coś (bo nikt o tym wiedzieć nie może), przebił
jeden drugiego, ale nie mienią, kto i z czyjej roty, sztychem na wylot, że oba
zaraz pomarli. Naleziono i te rzeczy, i ich już nieżywych. Zna cznie pan Bóg i
wojsko wszystko karał po tej przysiędze, znać, że tam siła by ło
niesprawiedliwych przysiąg.
Ja nicem nie kupował na majdanie, bo nadziei żadnej odsieczy sobie nie
mieliśmy. Dziś, jutro obiecywaliśmy sobie uchodzić obronną ręką kiedy by
nam, uchowaj Boże, przyskwarło. Z tych przyczyn wolałem kopę gotową [go-
towe pieniądze] chować, którą snadniej uwieźć niżeli fant. Drudzy nie respe-
ktowali na to, nakupili dostatek, a potem dziesięciorako pieniądze brali za to; ja
zaś i swego własnego, com z sobą ochędostwa miał i szat, nicem nie wy wiózł, a
com był kupił trochę a insze z kaźmy [skarbca — Red.] wziął w kar mowych
pieniądzach, to tamże zostało i moje własne przy tym, kiedy nas gro miono w
Rodni pod Starzycą. Mąjdanowych pieniędzy po złotych 28 na koń wojsku
wszystkiemu dostało się."
2 przest. — śmiertelna

background image

194 Samuel Maskiewicz
mamy. Częstośmy i na zasadzki w nocy wysyłali za Moskwę rzekę
konno, a potem dawszy przyczynę przywodzili ich na nie. Bywałoć z
łaski Bożej często, że nie daremna praca bywała, ale jednak nam stąd
korzyści niewiele, chyba [że] więźnie na odmianę za swoich dając.
Tymeśmy się handlem jeno bawili.
Wziąwszy wiadomość o zmienię stolicy, pan Jan Sapieha, który jakoś
po zabiciu carzyka odszedłszy od Kaługi leżał w Massalsku i około po
włościach z ludem swoim, mil 60 od stolicy, wezbrał się do stolicy z
wojskiem swym, dawszy się z tym słyszeć, że „bić się z Mos kwą nie
będzie, jeno umawiać kontrakty z nimi"; o czym Moskwa mając
wiadomość, a wiedząc już o nim w Możajsku, wysyłają posłów
swoich do niego, znosząc się z nim i chcąc go wyrozumieć, z jakim
umysłem idzie. Upewnił [Moskwę Sapieha] i przez posły ich, i przez
swoich znowu, że z dobrym dziełem do nich idzie. Oni potem, sami
celniejsi bojarowie, (kiedy był pan Sapieha w mil 6 od stolicy, u
mo-nastera Wiazomy1 nazwanego) do niego jechali z czołem bitem. O
czym się tam namawiali, trudno wiedzieć, to tylko, że zawsze [było to]
na straży, kiedy się z nami Moskwa swarzyła. To więc [Moskwa] po-
wiadała, że „na was Sapieha idiot k'nam". Moskwa jednak, choć się z
nim znosili, nie dowierzając mu, ufortyfikowała obóz swój potężnie
ostrogiem i przekopą głęboką z czunkiem, który dotąd tak stał bez
wszelakiej opatrzności.
Die 17 Maia2 pan Sapieha przyszedłszy pod stolicę3, a nie prze-
chodząc rzeki Moskwy między monasterami Dziewiczym i
Siemiono-wym, na górze obóz położył. Do stolicy ani sam, ani
towarzysz z woj ska jego żaden do nas nie postał. Dziwujemy się i
czekamy, co dalej będzie. Znaszając się z sobą, bywając u siebie, my
ni o czym nie wie my w zamku. Chcąc wyrozumieć zamysły jego, die
21 maia4 uczynili
1Nazwa monastera od miejscowości Wiaziemy. 2 maja
3Sapieha w tym czasie przebywał w Smoleńsku u króla, wyjechał
stamtąd do swojego wojska pod Możajsk dopiero 26 V, gdzie przybył
7 VI. Pod Moskwę wojska Sapiehy przybyły dopiero 17 VI.
4Działo się to później — według pamiętnika Sapiehy: 23 VI.

background image

Diariusz... 195
wycieczkę starsi nasi, zasadziwszy w nocy kilka chorągwi w zakrytym
miejscu, ale jednak dali o tym znać panu Sapiezie, nie wzywając go do
tej potrzeby, ale jednak rozumiejąc, że i sam się domyśli, czego
potrzeba. Wywabiliśmy Moskwę prawie im pod nos, na błonie dosyć
szerokie i równe, które między stolicą i obozem pana Sapiehy leży. On
swojemu wojsku wszystkiemu kazał stać w sprawie przed obozem,
patrząc z daleka na naszych. Kiedy się już i długo z nieprzyjacielem
czyniło, i byliśmy mu za Bożą pomocą silni, znać, że mu niemiło było,
przysłał do naszych, aby z pola schodzili. W takowym razie, kiedy się
nieprzyjaciela ma po woli, rad by człowiek i z gruntu go wywrócił.
Nie chcieli nasi takiej zabawki opuścić. On drugi raz przyśle, aby
schodzili z pola, kazawszy to powiedzieć, że „z zadu na was uderzę".
Już tu mus. Radzi nieradzi musieli ustąpić do zamku. Wiktoria przecie
przy nas z łaski Bożej. W tej potrzebie pan Zienkowicz Eliasz był we
złej toni, bo to skrzydło, na którym on był, słabieć z nieprzyjacielem w
czynieniu (dla wielkości tłumu nieprzyjaciela na nie obróconego)
poczęło było. Zaczem i jemu uchodzić przyszło z drugimi. Błoto mu
się trafiło, tamże i konia zbył, pieszą uchodził. Nieprzyjaciel już go
był oskoczył i znać, że żywo chciał pojmać (bo by był mógł zabić,
mając po woli), łuk mu już na szyję zakładać począł; zatem nasi
od-gromili go i nieprzyjaciela porazili. O panu Sapiezie takie
natenczas tam głosy były, że sam chciał na carstwo i przetoż tak
łaskawie do nich przyjeżdżał i znaszał się, z nimi traktował pierwu
znać o sobie, ale że mu nie po szwu1 rzeczy szły, kusił i nas z nimi
godzić przez traktaty. Więc że i w tym nic nie sprawił (bo Moskwicin
hruby ni do czego się pociągnąć nie dał), opuścił ich i udał się ku nam.
Dopiero z panem Gąsiewskim się znosić, co dalej robić. Znosić
nieprzyjaciela nie podo bno, [gdyż] obóz dosyć warownie
ufortyfikowany. Pogaństwa tego ćma niemała i myśleć próżno, a
żywności już też nam nie stawało. Postanowili, aby pan Sapieha z
wojskiem swym, którego było ze 2.000, w ziemię się puścił
nieprzyjacielskim sposobem, ogniem i mie czem pustosząc. Namże też
żywności potrzeba było, dla której umyśl nie to iście pana Sapiehy

background image

uczyniono, a przy tym i ten głos puszczono,
1nie po myśli

196 Samuel Maskiewicz
że mieczem i ogniem plądrować, aby ich mógł co do kommizeracyi1
ziemi przywieść. Nie ruszyło to nic Moskwy przedsię. Posłaliśmy jed-
nak z panem Sapiehą czeladzi dla żywności, kto co mógł, dnia 29
maia2; jam był 4 posłał, owa że wszystkich było l .500, dawszy im
Ruckiego Szysza za starszego.
Die 31 maia, trzeciego dnia po odejściu czeladzi z panem Sapiehą od
nas, przyszła nowina, że pan hetman Wielkiego Księstwa Li-
tewskiego3 idzie (a on jeszcze był pod Pieczorami natenczas, na gra-
nicy inflanckiej, mil 80 od stolicy). Triumfować naszym przyszło z tej
nowiny. Dzwoniono we wszystkie dzwony, których bardzo siła u nas
była. Bito z dział wszystkich. Strzelano z ręcznej strzelby. A ta naszą
nagość wydała, bo przez odesłanie czeladzi rzadko nas na murze było,
rzadka i strzelba też być musiała. Porozumiał nieprzyjaciel zaraz o
słabej potędze naszej, i zaraz tejże nocy, jakośmy z wieczora triumfo-
wali, przypuścił do szturmu godzinę przede dniem.
Była w Białym Murze baszta, od Kitajgrodu pierwsza, która że na
wielkiej przeszkodzie byłaby nam, by miała być u nieprzyjaciela, osa-
dziliśmy ją byli dobrze. Rota cała Bobowskiego, koni 400 w niej było.
A ta też baszta i im szkodę wielką czyniła, i była im prawie jak sól w
oku u nas. Do tej szturmować poczęli i wzięli ją zaraz, znienacka tra-
fiwszy na ubezpieczonych. A jako prędko wzięli, tak pręciusieńko
przysposobiwszy od siebie prochów, kuł, działa, które na się mieli ob-
rócone, na nas już narychtowali. Przypadnie pan Gąsiewski, a widząc
z wielkim niebezpieczeństwem naszych stracenie tej baszty, przełoży
towarzystwu i rotę Młockiego tam obróci, a oni i sami z ochoty, a ile
widząc swoje złe resolute z szablami jeno skoczyli do nich po murze,
po blankowaniu, którędy od nas do niej przejście było, gdzie tak wąs-
ko, że ledwo dwaj pospołu iść mogli. Wpadłszy do baszty wysiekli ich
z niej wrącz, i basztę opanowali. Prochu beczek kilka znaleźli, co go
oni byli przyprowadzili. Natenczas dwóch towarzystwa nam zabito
1 pożałowania

background image

2Sapieha i Budziło podają datę 14 VII.
3 Jan Karol Chodkiewicz, hetman polny litewski, wyruszył na odsiecz
do piero 25 IX.

Diariusz... 197
dobrych: Dudzińskiego i Bobrownickiego Nikodema. Moskwa, straci-
wszy tę basztę, obrócili się na drugą stronę tłumem wielkim po Białym
Murze ku Krymgorodowi, bośmy połowicę Białego Muru, od
Krym-gorodu począwszy aż po Zwierską [Twerską] bramę, osadzili, i
bramy, i baszty. Oni z tym umysłem poszli, aby ten mur odebrali u
nas, czego prędko dokazali przez słabość potęgi naszej.
Przyszło nam imperate1 wychodzić do nich goło. Jakośmy na mu rze
byli wpadają w chorągwie, a pod każdą ledwo 20, a najwięcej 30
człowieka. Dopiero po zbroje słać musieliśmy i tam się w nie ubierać,
ale jednak nie pomogło to nic. Musieliśmy uchodzić do zamków przed
mnóstwem nieprzyjaciela (okazawszy już tamtych, co na murze, bra-
mach i basztach są); znacznie na nas jechali aż do samych bram zam-
kowych. Tamże ci, co na bramach byli, jeśli nie wszedł z nami który
do zamku, to im się w ręce dostał. Na bramie Mikulskiej [Nikolskiej],
która od Zwierskiej bramy pierwsza, było Niemców naszych 300, bo
też Zwierską brama była od Moskwy dobrze osadzona, a co za Zwier-
ską bramą było muru aż do samej baszty, tej gdzie Bobowski straż
miewał, co ją byli nam wzięli, to Moskwa trzymała i osadzała. Przy tej
części muru i obóz swój mieli za murem od nas. A co zaś na drugą
stronę za bramą Mikulską aż do samego Krymgorodu, to my trzymali i
osadali. Ten mur wszystek do tej Mikulskiej bramy szturmowali
potęż nie Moskwa. A myśmy jeno patrzyli, a ratunku im dać nie mogli.
I [gdy]by mieli proch Niemcy, obronili by się im, ale tylko z beczkę
go mieli. Nie spodziewając się tak nagłego nieprzyjaciela, i ten
wystrzela li do szczętu, że już kamieńmi, cegłami z góry bronili się im;
dopieroż prawie gołą ręką, bo ich wzięli na wiarę, i choć żywo ich do
obozu zaprowadzili, tam jednak jednym szyje poucinali, a drugich
potopili. Toż i wszystkim basztom, które już nie miały takiej potęgi,

background image

działo się [podobnie]. Jest baszta o pięciu wieżach na zakrzywieniu
zamku, jako by albo na rogu w tym Białym Murze nad rzeką Moskwą,
na tej było piechoty polskiej 300 Grajewskiego2. Porucznikiem u nich
[był] Kra-jewski, a ten tylko przy piechocie był. Do tych kiedy
przyszło po-
1niespodziewanie
2Piotra Grajewskiego.
198 Samuel Maskiewicz
żarem, bronili się zawarłszy się na baszcie dużo nieprzyjacielowi i
bronili by się, by był ich nie zdradził dobosz, który natenczas
przeda-wszy się do Moskwy od nich, powiedział, że kuł ognistych i
przypraw rozmaitych do zapalenia pełno w tej baszcie na dole, na
samej ziemi, która na kształt brony1 dziurę miała do tego tam miejsca.
A nie za warta była, bo i wrót nie było. Tamże oni, wnet strzał parę
przypraw-nych zapaliwszy, wystrzelili między te kule, że się tam
wszystko og niem zajęło zaraz. [A] że piątra w tej baszcie były
drewniane, nie sklepione, trudno było naleźć miejsca i na czwartym
piętrze, bo tak wysoka. Do drzwi już też trudno było, choćby i chcieli
wypaść resolu-te, bo płomień prędko wielki opanował, i tak oknem za
mur nad rzekę po powrozie spuszczać się musieli, choć i tam śmierć
swoją przed oczyma widząc, bo ledwo który ziemi dopadnie, to go
wnet na szab lach rozniosą Moskwa, których tam było gwałt. Jednak
woleli [tak zginąć], niżeli od ognia zgorzeć. Pogorzało ich jednak
niemało [tych], co się i do okien nie domieścili. Patrzaliśmy na
wszystko z zamku. Serce od żalu bolało. Radzić nic nie mogliśmy.
Siły nie było. Z tych jeno porucznik wyszedł potem na zamianę, a
wszyscy poginęli. Tak Mur Biały wszystek odjęli nam od
Krymgorodu.
W tej wycieczce zabito Gozdzikowskiego, rotmistrza husarskiego, do
któregom ja był wjechał tygodniem przedtem na koni osiem i mu-
sieliśmy pod taż chorągwią dosługować ćwierci, gwoli kwaterze, coś-
my ją w poruczeniu u siebie mieli do straży. Pana Zienkowicza w szy-
szak postrzelono, ale nie przepuścił.
Die 5 lunii, potem w kilka dni nieprzyjaciel, wziąwszy armaty i ludzi z
potrzebę, szedł pod Dziewiczy monaster, na którym ludzi naszych
było rot konnych 2 kozackich, Hłuskiego i Orszańskiego, Niemców

background image

służących 200, Niemców moskiewskich, co już tam w sto licy żyli, ale
przy nas byli, było 300. I ciż zdradę uczynili, że swoje kwaterę zaraz
podali, ledwo strzelono kilkakroć z działa.
Przed tym dniem albo dwoma, chcąc Gąsiewski dać znać panu
hetmanowi litewskiemu o tym obegnaniu naszym od nieprzyjaciela ze
wszystkich stron (bo i za rzeką Moskwą przy cerkwi murowanej uczy-
1 Tj. bramy zamykanej kratownicą.

Diariusz... 199
nili sobie horodek, gdzie kilka tysięcy ludzi mając, bronili nam wyjś-
cia z zamku i kulami ognistymi często nas stąd nawiedzali), wyprawił
koni 70 [lO]1 towarzystwa, na dobrych koniach, każdemu z osobna
dawszy listy do hetmana, mając nadzieję, że któryżkolwiek doniesie.
Dzień był bardzo pogodny i jasny, a wolał wtedy ich wysłać, bo oni
nie tak we dnie pilną straż odprawują, jako w nocy, a do tego się i
przesypiają w południe. Ci jako przyjechali nad rzekę się pławić, z
malusieńkiej chmurki deszcz tak okrutny spadł, że człowieka przed
sobą nie widać było, i w tym zaburzeniu przeprawiwszy się 9, bo
jeden koń nie chciał iść wpław żadną miarą, mimo ostrożek
nieprzyjacielski przejechali, że ich nie postrzeżono, w minucie
godziny deszcz przestał i światło było po staremu.
Postrzegli już, ale daleko nasi byli; choć i gonili, nic nie wskórali, bo
do monasteru Dziewiczego nasi wpadli do swoich, na których już
straż mieli po drodze wszędzie; ci jednak nie razem wszyscy z monas-
teru w drogę wyjeżdżali ku hetmanowi; rozdzieliwszy się na dwoje,
je dni wprzód jechali, a drudzy po nich w kilka dni mieli wyjechać, ale
nie przyszło im do tego, bo biorąc monaster Moskwa, i ich wzięli, a
tamci pierwsi przenieśli listy jednak do hetmana.
Pan Sapieha 25 iunif2 wrócił się do stolicy i czeladź nasza z żyw-
nością przyszła z nim. Moskwa, chcąc i takiego przejścia nam z zamku
zabronić, drugi ostrożek przeciw Krymgorodowi postawili za rzeką. A
od tamtego pierwszego do tego rów głęboki wykopali i osadzili ludem
lorodki obadwa i rów.
Rucki z czeladzią naszą nie mogąc już tymi bramami do nas przy-

background image

chodzić przez Biały Mur, którędy wyszedł, bo już to w ręku nieprzyja-
cielskim było, poszedł około Dziewiczego monasteru po zarzeczu, ży-
wność w obozie pana Sapiehy zostawiwszy, i przypadł insperate mię-
dzy te horodki na rów, o czym ani on wiedział, ani też Moskwa rozu-
1 Wyraźny błąd kopisty — powinno być 10, jak wynika z dalszego
tekstu.
2 Sapiecha był rzeczywiście 24 VI w Moskwie, ale działo się to
podczas pierwszego podejścia jego wojsk pod stolicę; natomiast
powrót z żywnością nastąpił dopiero 14 VIII. — Patrz też poprzednie
przypisy dotyczące chrono logii.

200 Samuel Maskiewicz
miała, żeby tam miał napaść. Z rowów prędko uciekli, co w nim byli, a
nasi zsiadłszy, a zrównawszy rów, przebyli go bez trudności i wpław
zaraz do nas przez rzekę się puścili. Tych zaraz gotowi czekaliśmy
przed bramą nad wodą, których do zaniku nie puszczając, spieszywszy
się z koni, poszliśmy już potężniej do nich w Biały Mur; a ci zaraz nie
czekając nas, zaledwo postrzegłszy, żeśmy się do nich puścili, po-
rzuciwszy bramy i baszty wszystkie, co u nas wzięli, pouciekali. Na
bramie Horwackiej [Arbackiej] zawarło się było z półtorasta Moskwy,
dufając obronie tej bramy, i nie chcieli uchodzić. Wzięliśmy ich sztur-
mem, ale nie stoi za nasze. Takeśmy mur swój wszystek od nich
reku-perowali1, cokolwiek przedtem trzymaliśmy. Monaster
Dziewiczy też porzucili, który my znowu osadzić musieli. Pan Sapieha
umarł w sto licy 8 iulli, mało co chorzawszy. Wojsko to, co pod jego
sprawą było, odeszło na włości dnia 18 iulli, w niedziel półtory po
śmierci jego od stolicy. Nie chcieli naszemu regimentarzowi być
posłuszni, ba, i nikomuż; na się robili, czatami się bawili4. Królowi
nie służyli, jeno tak wiele, jako pod stolicą byli. Niedziel kilka jakoś.
[Tom] słyszał, [że] wżdy za 10 ćwierci wzięli zapłatę. Ciało pana
Sapiehy oniż z sobą wziąwszy, do Litwy potem odesłali.
Pan Witowski dworzanin królewski, [który] był w poselstwie od króla
do bojar, [również] pod tenże czas umarł.
Pokrzepiliśmy się znowu [na] Moskwie i byliśmy im tak silni, jak i oni
nam. Zatem, że trzeba nam było zbudować horodek przeciwko bramie

background image

Żwierskiej [Twerskiej], na której Moskwa potężnie się była
ufortyfikowała, a nam na przeszkodzie była i na zniewagę ich (choć-
byśmy mogli bezpieczniej w nocy zabudować bez szkody) die 21 mlii
1 odzyskali
2 Sapieha umarł w nocy z 14 na 15 IX 1611 r. o godzinie 4 nad ranem
po chorobie trwającej od 3 IX.
3 Wojska Sapiehy odeszły od Moskwy dopiero 21 X z powodu braku
żyw ności; może chodzi mu o część która odjechała samowolnie, jak
podaje pamiętnik Sapiehy, 5 IX.
4W wyd. wrocławskim zdanie kończy się następująco: „...dupy mos-
kiewskie przypiekali i mieli się stąd dobrze".

Diariusz... 201
śród białego dnia budować to poczęli. A tego Borkowski był przyczy-
ną. Rozumiał, że Niemcami miał Moskwę ustraszyć, których tam było
natenczas 200. Moskwa, potęgą wypadłszy z obozu swego, Niemców
jak wiele było wszystkich zagarnęli. Borkowski uciekł. Takeśmy zna-
cznie Niemców chudziąt tracili, a przyznać im to trzeba, że bardzo
dobrze się stawili. Wszędzie, gdzie się trafiło.
Żeśmy głodni byli i w kopę, i w żywność, nalegaliśmy starszych
naszych, aby sposobów takich szukali, jakoby wojsko czym zatrzy-
mać, ponieważ z Polski żadnych posiłków, ani ludźmi, ani pieniędzmi
nie słychać. Oni zatem z bojary porozumiewać się. Zgodziwszy się z
sobą, pozwolili z kaźni1 carskiej ze dwie ćwierci wojsku dać fantami
(ponieważ pieniędzy nie było w skarbie) w kramowych [karmowych2
] pieniądzach, które byli umówili nam dawać po złotych 30 na koń. I
[tak też] wydali.
Deputaci do odbierania tych fantów od wojska, nie będą botów ły-
kiem szyć, bo dobrze nas kradli .3 A drugi to sobie nie miał za grzech,
od soboli ogonki pourzynawszy delią podszyć. Chodził publice w niej.
A to i tam rzeczy droższe niżeli same sobole. A cóż tu u nas.
W wojsku nieprzyjacielskim, acz było pułkowników kilka, co woj-
skiem władnęli, jako Zarucki, Trubecki4, Proszowicki, ale Lepunow

background image

głową wszystkich był, którego i ci słuchać musieli. Zazdrość była
między nimi, bo Zarucki sobie życzył hetmaństwa bardzo, l drudzy,
każdy sobie [tego życzyli].
Gąsiewski sztuki zażył. Porwano raz na wycieczce Moskwicina,
znacznego bojarzyna tam u nich, któremu Gąsiewski bez wszelakiego
miłosierdzia rozkazał szyję uciąć rzekomo o jawne krzywoprzysięs-
two, że królewicowi przysiągłszy wiary nie dotrzymał. A ówdzie na-
1 z ros. — skarbca
2Tj. przeznaczonych na opłacenie żywności.
3Zdanie zaznaczone ... odtworzone zostało na podstawie wyd.
wrocław skiego, gdyż ten fragment w odpisie Bibl. Czarteryskich jest
bardzo niejasny i brzmi następująco: „Deputaci do odbierania tych
fantów od bojar z kaźni, deputowani od wojska nie będą, bo tu łykiem
szyć, bo dobrze nas kradli."
4Kniaź Dymitr Timofiejewicz Trubecki.

202 Samuel Maskiewicz
szych subordynował1, aby go przywodzili znowu do obowiązania się
przysięgą królewicowi, który choć śmierć przed sobą widząc, za
ledwo przypadł i przysiągł znowu. Gąsiewski już temu, jako dufałemu
czło wiekowi rzekomo, począł się zwierzać, że się znosi z Lepunowem,
i chcąc to przezeń zrobić, przywiódł go obietnicami wielkimi łaski
kró-lewicoskiej i datkiem niemałym zaraz, że się podjął tego. Zatem
mu list od Lepuna do siebie ukaże zmyślony i rękę jego uformowaną,
któ rą ten Moskwicin bardzo dobrze znał, samemu tylko na pokoju
skry cie, ażeby o tym nikt nie wiedział, upewnił go i zaklął. Zatem mu
dał też listy do Lepunowa, odpisując na ten do siebie [list] pisany, aby
był też skrycie do niego oddany. Upewnił go także i do siebie znowu
od Lepuna przeniesienie gramoty obietnicę odniósł2. Ażeby się nań
do myślić nie mogli, na zamianę go za naszego dał jako i drugiego
więź nia.
On przyszedłszy do obozu swego, a zapomniawszy znowu i drugiej
przysięgi, co miał do Lepuna z tymi listy, to on do rozradu i bojarom
wszystkim opowiedział, twierdząc za pewne, że sam widział u

background image

Gą-siewskiego gramoty własnej ręki Lepunowej pisane, „gdzie z nim
zdradę o was knuje". Zarucki też chciwy na te rządy podbił bębenka
Duńcom, że się wraz na Lepuna rzuciwszy, na szablach go roznieśli i
zabili3. Po nim Zarucki głową wojska był u nich. Ten był poniekąd
nam życzliwy, jeno publice nie mógł tego pokazać nigdy, karząc się
przed sobą zabitym Lepunowem. Ja, dosłużywszy z Goździkowskim,
wjechałem pod chorągiew pana Strusiową.
Strzelali często do nas kulami ognistymi z moździerzów i kulami
rozpalonymi ż dział. Aleśmy mieli ostrożność [taką], że się nie dało
zająć nigdy. Upatrzyli czas pogodny, kiedy wiatr srogi był [i] z moź-
dzierzów 10 zaraz wystrzelili ognistymi kulami do Kitajgorodu, die 8
1 zobowiązywał
2obietnicę odniósł — dostał obietnicę
3Budziło podaje te wydarzenia jeszcze za życia Sapiehy, gdy ten był
pod Perejesławiem, czyli w drugiej połowie lipca; nie wspomina nic o
podstępie Gosiewskiego.

Diariusz... 203
septembris1. Jużeśmy [go] ratować nie mogli. Przez wiatr srogi, i
na-wałność ognia, spalili nam Kitajgrod wszystek, jeno kramy
murowane zostały, i cerkwie murowane, i cokolwiek od cegły było.
Towarzystwo się do nas do Krymgorodu wnosiło. Rotmistrz kozacki
Rudnicki upa trzył sobie sklep2 w cekhauzie3 próżny, z którego
prochy już wystrze lano było, i chcąc się tam wprowadzić dla
mieszkania, rozkazał ognia przynieść chłopcowi, aby upatrzył, jeśliby
miał kędy ogień kłaść, bo już zimno zachodziło. I jak prędko ogień na
ziemi położył, tak się w skok zajęło fuss4 on, co, nigdy nie
chędożony, od prochów tam na ziemię napadł, którego niemal na
piędź5 było, bo od sta lat i dalej, jako zamurowany, a prochy w nim
poczęły stawiać. Tak ich wszyst kich wyrzucił, których natenczas było
tam 18. Samego najbardziej po rozrzucało, że sztukę do sztuki
przybrać nie mogli. Dwaj jednak z tej liczby cało i zdrowo zostali.

background image

Choć ich wysoko było wyrzuciło, bez ob razy na ziemię padli.
Ja też obawiając się ognia, dla warowniejszego schowania zamk nąłem
rzeczy swoje w sklepie tegoż cekhauzu, podle tego właśnie, co go
wyrzuciło, i [gdy]by nie było tam rzeczy czeladnych, moje by mu siały
przepaść. Bo obawiając się coraz nagłego wyrzucenia którego sklepu,
kiedy do prochów przyjdzie, żaden nie śmiał tam przystąpić. Do
drugich bowiem sklepów, gdzie przyprawy rozmaite do ognia [były],
ogień już szedł. Wódki, kule, strzały, haki, osęki [tak się pali ły], że
jak[by] w piekle gorzało [przez] kilka dni. I tak czeladź swoim
rzeczom gwoli i moich ratowali. Ale jednak co wilk ozionął, korzyści
[mi?, im?] z tego nie mieć.
Die 6 octobris, z wielką nas radością przyszedł dawno pożądany jego
mość pan hetman litewski Chodkiewicz pod stolicę, wszystkiego
wojska ledwo 2.000 mając, i to ze Smoleńska ledwo nie większą część
1 Według Budziły działo się to 25 IX. 2 sklepione pomieszczenie,
piwnica
3zbrojowni
4 osad
5Piędź — odległość końców kciuka i małego palca rozwartej dłoni =
ok. 23 - 40 cm.

204
Samuel Maskiewicz
wziął, niźli co z nim przyszło inflanckiego z Litwy. A jako go z wielką
ochotą czekali i radzi przyjściu jego byli, tak wnet sobie omierziwszy
serce stracili wszyscy oprócz niektórych nas, [co] to w liczbie było.
Zaczem zaraz i o konfederacji pilniej myśleć niż przedtem poczęli.
Posły do króla i do prymasów koronnych z ostatnią rezolucją i z wy-
powiedzeniem służby posłali, że nie więcej, jeno ad 6 lanuarii1 1612
trwać mieli. Po grodach wszędzie, gdzie jeno mogą ich zasiać,
protes-tacje czynić (że o tak wielkim głodzie, bez posiłków
pieniężnych, nie przyjaciela wielkości nie mogąc utrzymać, trwać
dłużej nie będą) roz kazali. Posłani pułkowników 2, Kazanowski i
Borkowski, rotmistrzów 2, Marchocki i Hreczyna, poruczników 2,

background image

Wojtkowski i Śrzedziński, z towarzystwa 2 — tychem zapomniał.
Przyczyna tak nagłej obrazy wojska ku jego mość panu hetmanowi
[taka była]: napadłszy na tak rozbiegłe koła swawoli w wojsku eks-
cesów bowiem żadnych Gosiewski sądzić nie chciał, na pana hetmana
wkładając, a w takowych rzeczach, jeśli zrazu pierwszych ekscesów
nie skarżą, zabiegając złemu a dalej się wodzy im popuści, jużeż trud-
no powściągnąć, bo jeden drugim się wymawia, czemu pierwszego nie
skarano. Że tedy jego mość pan hetman surowie sądzić począł, czym
siła odtrącił od siebie. Postrzegł ci się już potem, ale nie w czas. Byli
też tam niektórzy między nami ekscesniczkowie inflanccy, na których
się pan hetman gniewał i z wojska inflanckiego precz kazał [iść], nie
chcąc ich mieć pod swoim regimentem. Ledwo [ich] nie wytrąbiono.
Ci kwitę czyniąc, nie chcieli pod regimentem jego mości być, pod-
bijając drugim bębenka do wypowiedzenia służby, a zatem i do konfe-
deracji. A owym nie potrzeba już było siła perswadować. Zajątrzone
serca sprawiwszy, jeno początku patrzyli, że już też było głodem woj-
sko przyciśnione. Najbardziej konie nas trapiły, bo zboża wór był dro-
ższy niż wór pieprzu. Do tego trawy za obozem nieprzyjacielskim za-
sięgać musieliśmy, kędyśmy wielką szkodę w czeladzi ponosili. Konie
jednak zamorzyli i dla odżywienia ich, [jak też] dla wytchnienia sobie
koniecznie nam trzeba było na włość wyniść. Radziśmy też, że świe-
żego wojska doczekali, zdajemy stolicę jego mość panu hetmanowi,
1stycznia

205
aby nas już wyzwolił z niej, prosimy, obiecując mu i żywności doda-
wać, i odsiecz prędką, gdzie by tego potrzeba ukazywała. Wielkie jego
mość pan hetman miał racje, dlaczego stolicy wziąść i w niej zostać
nie chciał.
Sposobu jednak szukając, jakoby stolicę osadzić [i] wojsko odży wić,
prędko ten wynaleźli. Pozwoliwszy służbę murową towarzyszowi po
złotych 20, a pacholikowi po złotych 15 na miesiąc, kto by na sto licy
został. A ci, którzy by w pole iść mieli, aby i tych konie wzięli z sobą,
co na murze zostają, dla odżywienia, a pod chorągwią służba, pod jaką
kto służył i na jaki poczet, też im miało iść z pełna. Więc murowa
służba niezwyczajna [była]. [Ani] gotowych pieniędzy nie było, ani

background image

upewnienia żadnego, za czym by czekać, choć bojarowie obiecywali i
upewniali słownie. Towarzystwo nie dali się pociągnąć najmniej na
nie, choćby z kaźni i było czym płacić, ale spodziewając się wraz
królewica na państwo, nie chcieli bojarowie skarbu gołocić. Dla
powagi przy koronowaniu cara, jako insygnia wszystkie do koro nacji
należące [zostawili]: szaty carskie, służby1 złote i srebrne, wiel kie
stołowe złoto. Oprócz srebra, klejnoty kosztowne, nuż stoły kosz-
towne, stołki oprawne z kamieniem, obicia szczerozłote, kobierce haf-
towane, perły. Siła tego tam było, com ja swymi oczyma widział. Nie
wspominam kosmatych rzeczy2 przednie cudnych, które oni jeno dla
samego cara chowają i nigdzie na kupią z państwa swego nie wypusz-
czają. Nie wspominam i tego skarbu, kędy relikwie świętych chowają
w złotych szufladach. Ten jest jako na 5 sążni wzdłuż sklepiony, okna
[ma] we dwu ścianach przeciwko sobie. Tam przy trzech ścianach
stolarskiej roboty szafa od ziemi do wierzchu [stoi], w której wzdłuż
na pół łokcia szuflady złote końcami jednymi po wtykane. A na koń-
cach litery, co za relikwie w nich są. Środkiem też dwie szafy idą aż
do samego wierzchu, w których z obu stron szuflady złote. Nigdzie
miejsca próżnego nie było. I tak przy 7 ścianach, od ziemi aż do dołu,
tych szuflad nawtykano.
1zastawy
2Tj. futer.

206 Samuel Maskiewicz
Choć było — mówię — czym płacić, nie chcieli skarbu niszczyć. Dali
nam zastawy, które mieli prędko wykupić. A te są: koron dwie
carskich, jedna Hodunowa, a druga Dymitra, co Mniszkównę miał (nie
dorobiona jeszcze była), rogów jednorożcowych1 dwa albo trzy, po-
soch2 carski jednorożcowy, po końcach oprawny we złoto z diamenty,
siodło husarskie tegoż Dymitra z kamieńmi i perłami we złoto opraw-
ne. Na te zastawy pozwoliwszy, wzięliśmy, i towarzystwo do nich
de-putowawszy, podali im w ręce. Kto żywność miał, a do tego chciał

background image

zostać, został na murze sam, a drudzy czeladź zostawowali, sami wy-
chodząc w pole, że z bliżu 3.000 w służbie wojska zostało na murze.
Wyszliśmy tedy die 10 novembris3 ze stolicy w wilią św. Marcina;
obróciliśmy się ku Wołdze, gdzieśmy o żyźniejszym kraju rozumieli. I
jam wyszedł na włość, bom nic żywności nie miał. Jego mość pan
hetman z wojskiem swym wszystkim z nami pospołu szedł4.
Die 14 do Rohaczewa 4 dnia przyszliśmy i tam stanęli, dokąd już i
żywności zasięgali [z]za Wołgi. W ciągnieniu, niżeśmy stanęli na
miejscu w Rohaczewie, drogę bardzo lgnącą mieliśmy i ode dżdżów
częstych, zatem ci świeży, co z jego mość panem hetmanem przyszli,
wozy mając naspiżowane' ciężkie, wielkiej trudności zażyli, inszych
bowiem wozów w błocie i odjechać niektórzy musieli. A jednak żyw-
nością z nami dzielić się nie chcieli. A jeśli który przedał, dobrze ją
sobie ocenił. Tak że nasi musieli płacić, jak oni chcieli. A nasi nie-
którzy konie pocztowe w błocie musieli rzucać, bo tak okrutnie
po-nędznieli w stolicy. Wiatr ich powiewał, ścianę bowiem
najmiąsiejszą na wylot przegryzali w stajni. Słaliśmy z Rohaczewa za
Wołgę czeladź po żywność. W niedziel 3 przywieźli nam żywności
dostatek wielki. Wtenczas mi przywiodła czeladź chłopca małego,
zwanego Potap. Jam go Ezopkiem nazwał i dałem go na cymbale
wyuczyć.
1 Za rogi jednorożca uważano wtedy kły morsa, albo też znajdowane
na Syberii ciosy mamuta.
2 Posoch — rodzaj berła o kształcie laski, także pastorał. 3 listopada
4Budziło podaje, że wojsko hetmana odeszło do Rohaczewa tuż po
22X.
5 Tj. pełne spyży, czyli żywności.

Diariusz... 207
Z żywnością do stolicy szliśmy die 18 Decembris. Kniaź Korecki
pułkownikiem był. Szedłem i ja był z nią. Wszystkich ledwo było 500
człowieka do boju. Mrozy wielkie natenczas były. Niż się obóz ściąg-
nął przychodząc do stolicy (bo ogniów kłaść dla postrzeżenia
nieprzy-jacielów, nie pozwolono), zmarzło nam ludzi i naszych po

background image

części, ale Moskwy więcej 360. Wypadła Moskwa i odgromiła wozów
coś z żyw nością, ale niewiele. Mnie jednak samemu 5 wzięli.
Uganialiśmy się z nimi długo na samej rzece i odparli nieprzyjaciela.
Ręce nam do pała szów przymarzali. Siła towarzystwa i pacholików
palce u rąk, u nóg i nogi same odmrażali. Nie było tak ciężko nigdy na
naszych od zimna, jako wtedy. I cokolwiek kto [ś] w Moskwie [coś]
odmroził, [to wtedy] natenczas te wszystkie [odmrożenia się stały].
Sam kniaź Korecki pal ce u rąk i nóg natenczas odmroził.
Nazad ze stolicy do Rohaczewa przyszliśmy 24 Decembris w wilią
Bożego Narodzenia. Jam natenczas jeno o tłoknie1 ją odprawił.
Roku 1612
Die 6 lanuarii służba, na którą termin [był], wychodziła nam już
według listów przypowiednych. Posłom swoim zleciliśmy królowi je-
go mości służbę wypowiedzieć, i protestacje po grodach nawet czynić,
że „dłużej służyć nie możemy, i ludzka natura nie znosi z głodem, zi-
mnem i nieprzyjacielem bez posiłków pieniężnych dalej trwać". Tego
dnia tedy zjechaliśmy się do koła w polu. Pan hetman swego
Ciekliń-skiego do nas przyśle perswadując, abyśmy zaniechali tych
kół, a słu żyli. Nie sprawił nic. Rozruchaliśmy się natenczas, rzekłszy
sobie, [że] jutro się zjechać dla namowy porządku wojskowego w
iściu do stolicy [trzeba], bośmy bez tamtych, co w stolicy byli, nic
poczynać nie mogli.
Nazajutrz zjechaliśmy się znowu. Pan hetman sam do nas wyje chał,
szerokimi słowy i długo odwodząc od przedsięwzięcia nas. Nic nie
sprawiwszy, odjechali. Porządek wojskowy namówiliśmy takim
sposobem: pułkownikiem starszym obraliśmy Cieklińskiego Józefa,
1mące jęczmiennej

208 Samuel Maskiewicz
porucznika Kopyczyńskiego, który wojskiem miał rządzić, póki do
stolicy dojdziem, bośmy marszałka bez tamtych nie mogli obierać; w
pułkach wszystkich z osobna pułkowniki obraliśmy. W pułku

background image

Zbo-rowskiego

3

pułkowników:

Sienkiewicza,

Hryca1,

Kościuszkiewicza i Balińskiego; z pułku hetmańskiego, Sławski
Walenty; Strusiowego, Woronicz Teodor; z Wajerowego,
Bogdaszewski; z Kazanowskiego, Poniatowski Ludwik; i tak w tym
porządku szliśmy do stolicy już ze wszystkim. Pan hetman z nami i z
wojskiem swym. Żywności nam bardzo siła Moskwa odgromiła.
Die 13 ianuarii w stolicy.
Die 14 konfederacją podnieśliśmy; tamże, już porządek stateczny
namawiając wojskowy. Ciekiińskiego, cośmy go byli na czas starszym
uczynili, marszałkiem obrano. Pułkowników tamtych wszystkich, coś-
my obrali, nie ruszyli. Deputatów do marszałka przydali 7:
Gajkows-kiego, Suliszewskiego, Kowynickiego (a tenże był i sędzią w
wojsku, i potem w konfederacji przez wszystek czas),
Przylatkowskiego,

Świ-żyńskiego,

Lipskiego,

Gąsiewskiego

młodszego. Ze stolicy zaraz iść, panu hetmanowi ją oddawszy w ręce,
chcieliśmy. Ale widząc małość wojska z panem hetmanem, daliśmy
się na perswazją jego mości na mówić, żeśmy zostawili towarzystwo
swoje na stolicy do dnia 14 mar ca, na który dzień pan hetman
obligował się im stawić do stolicy i zwieść ich. Z osobna oni nas taż
przysięgą związali: „lubo będzie albo nie będzie pan hetman", abyśmy
koniecznie byli do nich z końmi na ten dzień.
Die 18 ianuarii wróciliśmy się znowu do Rohaczewa ze stolicy,
zostawiwszy ich na murzech, ale jednak służba nam polna wszystkie-
mu wojsku za asekuracją2 jego mość pana hetmana szła dotąd, póki ze
stolicy nie zwiedzieni swoich. A im z osobna murowa [była], na za-
stawy, bo już listy przypowiednie nie służyli nam na służbę w konfe-
deracji.
1Nie wiadomo, do którego nazwiska odnosi się to przezwisko; w
wyd.
wrocławskim po słowie „Hryca" nie ma przecinka.
2 zabezpieczeniem

Diariusz... 209
Die 26 ianuarii ruszyliśmy się z Rohaczewa w kraje żyźniejsze, już ku

background image

granicy jakoby. Ruszył się i pan hetman z nami. Stanął na
Fedoro-wsku, w mil 20 od stolicy na prość jadąc, a my od siebie się
puściwszy przyszliśmy nad Wołgę w żyzne kraje wprawdzie i
stanęliśmy po wło ściach szeroko w mil 4 od siebie, a od jego mość
pana hetmana w mil 12; ale bardzo we złym miejscu, między 5
zamków nieprzyjacielskich, które we 3, 4, a najdalej w 5 milach od
nas były; a na każdym Moskwy było gwałt. A te są: Stary Carzów1,
Pohorele2, Wołoczek, Kozielsko, a my prawie między nimi we środku
trafili sobie na odpoczynek.
Jam z panem Strusiem natenczas służył. Staliśmy we wsi nad samą
Wołgą (ze wszystkim pułkiem Strusiowym, a nie było nas i 200 w
nim, bo się na murze pozostawali); zwano ją Rodnia. Chłopi tam po-
winności żadnej inszej nie mieli, jeno kapustę do kuchni carskiej da-
wać; a przetoż u każdego prawie bielusieńkiej kapusty dołów 2 i 3
na-leźliśmy pełne kadzie, ale tak pięknej, jakiej tu u nas albo rzadko,
albo nigdzie nie najdzie; kwaszona w głowach z anyżem i allandrą4,
tak smaczna że się najeść jej nie mogliśmy ale wyszła nam ta kapusta
bokiem. Mając szpiegów po nas Moskwa, kiedy się towarzystwo do
koła rozjechało, a wiedząc też, żeśmy straży nie mieli koło siebie,
łyż-nicy i konnych część napadli nas śród białego dnia. A kilką dni
przedtem wyprawiliśmy posłów do pana hetmana, brata, pana Daniela
i pana Chrząstowskiego, upominając się słowa, aby słał do stolicy
zwodzić towarzystwo, jako się obligował, bo już dzień 14 marca na-
stępował. Pan brat odjeżdżając przy mnie zostawił skrzynię swoje i
wszystkie rzeczy. Moskwa jako napadła bez wieści na nas, że
ledwoś-my do koni przyszli, drudzy i to nie osiodłając. Strzymać nie
mogliś my jednak nieprzyjacielowi, bo nas nie było i 50, a ich 4.000.
Ale i to by mniejsza. Śniegi okrutne na wielkiej przeszkodzie nam
były, żeśmy łyżnikom nie mogli nic radzić. Ustąpiliśmy z gospod na
Wołgę, bośmy
1Czyli Starica.
2 Czyli Pogoriełoje.
3W tym miejscu w wyd. wrocławskim jest wymieniony jeszcze Rżew.
4Tj. kolendra.
5J- piesi na „łyżach", czyli (z ros.) nartach.

background image

210 Samuel Maskiewicz
nawet i rusznicy żadnej nie mieli. Wszystkie na murze zostali. A oni
wpadłszy, po woli się im działo. I moje, i pana brata przy inszych
towarzyskich rzeczach zabrali, żem nie został, jakom siedział na
klaczy. A jeszcze na moje nieszczęście czeladź mi niemal wszystka
chora była i na szczęście ich Moskiewka była tak życzliwa, że ich
ukryła w łaźni pod połem1 i nie powiedziała o nich, a pewnie by do
jednego ich pozabijano. Zabito mi jednak wyrostka foremnego,
Poręb-skim go zwano z Podgórza, zabito i krawca Andrzeja z Cyryna,
który był natenczas przy mnie, a czeladź druga zdrowa moja (kiedy to
Pan Bóg chciał karać) w tej trwodze nie trafiwszy do swoich koni, na
cu dze powpadali, i tak towarzyskie pouwodzili, a moje Moskwie
zosta wili w gospodzie. Pobrali ich też. Przyjedzie brat od pana
hetmana z responsem2, że słać nie może na ten pomieniony dzień, bo
czeladzi z Zawołgi z żywnością nie masz, a on gwoli temu umyślnie
kazał się bawić tam na czasie, że wojska jeszcze nie miał, którego się
spodzie wał, czym by miał stolicę osadzić. Trafił na pociechę do nas
nieborak, ano, ognie się kurzą ze spalonej wsi, a nieprzyjaciel
wszystko zabrał.
Ja umyśliłem zostać na stolicy i czekać królewica, ponieważem
wszystko stracił. I tak na ten pomieniony dzień 14 marca towarzystwo,
według umowy z tamtymi [na murach], słali [do nich] swoich, [by]
zwodzić ich [z murów] nie patrząc na hetmana. Koni i żywności po
części im prowadząc, pułkownika Kościuszkiewicza wyprawili. Jam
sam z dobrej woli poszedł z tym umysłem, jakobym tam został, ale na
szczęście moje nikt z wojska naszego tam nie został, tom też i ja
odmienił zamysł3.Przyszliśmy do niego nazajutrz. Wyprawiło mnie
towarzystwo i pułkownik do hetmana z panem Podhorodyńskim,
upominając się słowa. [Ten] z tymże nas odprawił, z czym pierwej
tamtychże. „Czeladzi nie ma, chce tego po nas, abyśmy czekali u
1 z ros. — pod podłogą, w piwnicy
2 odpowiedzią
3 W tym miejscu w wyd. wrocławskim: „Ale doczekałbym się go
ledwo nie w turmie, aż go pożegnawszy się z bratem i z

background image

towarzystwem. A droga nam że przez stanowisko hetmańskie była ku
stolicy, przyszliśmy do niego nazajutrz."

Diariusz... 211
niego, póki przyjdą z czaty"; zwłócząc umyślnie czas, zaczem by
nad-spiało1 wojsko które w stolicy zostać miało.
My sami jednak (acz trudne przyjście do stolicy widzieliśmy w tak
słabej potędze, w jakiej byliśmy; byłoć nas ze 300, ale każdy pacholik
dwóch, trzech koni wiódł; jakoż się ten miał bić) poszliśmy. I
ledwo-śmy byli w mili albo dalej od pana hetmana, napadli na nas
szyszowie, którzy snadnie nas ponękalł, bo Moskwa, co wozy z
żywnością wiozła, zaraz od wozów do swoich pouciekali, a drudzy
wozami w poprzek drogi zatarasowawszy dla nieprzebycia, bo śniegi
niewypowiedziane wielkie były. Z drogi jeśli z trudnością konia
zepchnął, tedy w jak najokrutniejsze błoto [wpadł], że się wybić nie
mógł. Nie radziliśmy im nic i tak nas rozerwali. Połowica do hetmana
się wróciła, a po łowica, co na przedzie byli, przebiwszy się przez nie
(gdziem i ja był) do Możajskaśmy ledwo z trudnością, przeszli.
Trafiliśmy chłopa sta rego we wsi Wiszeńce i wzięliśmy go żywo dla
prowadzenia drogi,
abyśmy do Wołoku2 nie zbłądzili. Ten prowadząc nas mimo Wołok o
milę, kędy nieprzyjaciel potężny był, a w nocy umyślnie do Wołoka
się z nami obrócił i już nie byliśmy od niego na wiorstę3, ale na
szczęście nasze Rucki, co na Ruzie z rotą swoją leżąc kozacką w mil 4
od Wołoka mieszkał, i przeprowadziwszy towarzystwo ze stolicy do
hetmana posłane pod same ściany Wołoku wracał się nazad i trafił się
z nami. Wrócił nas, żeśmy sami w ręce nieprzyjacielowi trochę nie
weszli. Uciętoć szyję chłopowi, ale strachu nikt nie nadgrodzi.
Jako śniegi zbiegły [i] ziemia nadeschła, pan hetman ruszywszy się z
Fiedorowska ku Możajsku przyszedł. Stał w mili obozem. Poszli i my
do niego, a za częstym molestowaniem naszym ruszył się ku sto-
1Tu: zdążyło (dotrzeć). 2 Wołok Łamski, obecnie Wołokołamsk. 3
wiorsta = ok. 1067 m
4W tym miejscu w wyd. wrocławskim następujący akapit: "Na rękę to
było hetmanowi, bo i ci, co do hetmana się wrócili, i my, co do

background image

Możajska przybyli, musieliśmy wiosny i przysuszy czekać. Ja w
Borysoło-wie u Chwaliboga u rotmistrza kozackiego mieszkałem z
kilko swoich towa rzystwa i mieliśmy się na kobylinie dobrze."

212 Samuel Maskiewicz
licy pomału, oczekiwując na wojsko. W Możajsku natenczas pan Jan
Zienkowicz, sędzia nowogrodzki, chorzawszy z tydzień, umarł. Stanął
pan hetman nad rzeką Moskwą, w mil 6 od stolicy, i staliśmy tam
niedziel 4, oczekiwając na pana Strusia, który z Rohaczewa jeszcze
ruszywszy się, rozłączył [się] z nami i poszedł ku Smoleńskowi, mając
wolą już do domu jechać stamtąd. Tamże znowu chętka niezbędna
sławy ruszyła go, że się łatwo dał namówić nazad iść z ludźmi i zostać
w stolicy i dotrzymać ją królewicowi. Do tego obozu towarzystwo ze
stolicy kilkakroć do pana hetmana przyjeżdżało, tamże asekuracją,
która jest u mnie, otrzymali od pana hetmana z upewnieniem służby
wszystkiego wojska, od podniesienia konfederacji dotąd, .póki na sto-
licy nasi byli. Tam na grzebiotki1, ptaszeczki owe, co w brzegu nad
wodą się legą w ziemi, mieliśmy się dobrze. Kiedy już był w
Możajsku
pan Struś, a nas wiadomość doszła, ruszyliśmy się ku stolicy; w dzień
świąteczny właśnie pod stolicę przyszliśmy2. Pan Struś w kilka dni po
nas mając 3.000 z sobą, ale głodnego wojska, pod stolicę też przy-
szedł. Stanęliśmy obozem pod Dziewiczym monasterem, przeprawi-
wszy się przez rzekę Moskwę. Pan Struś osobno tamże też stanął
obozem.
Była zazdrość sławy pomiędzy Gąsiewskim a panem Strusiem w
dotrzymaniu stolicy królewicowi. Życzyli [jej] sobie oba i już był
Gą-siewski spraktykował tak, że niemała część wojska stołecznego
miała zostać na stolicy, gdzie by on był został. Gąsiewski ustąpić
musiał z wojska stołecznego. Nikt też nie został. Dobrze się tak stało,
za przej rzeniem Najwyższego, bobym i ja koniecznie został na stolicy,
by z naszego wojska kto został, a byłbym w łykach jako i drugi.
Weszło wojsko z panem Strusiem do stolicy, a nasze ustąpiło do
obozu za rzekę uczyniwszy most żywy przez nie z drzewa domów bu-

background image

dowanych. Staliśmy obozem kilka dni, z bój ary traktując o zapłatę
nam murową, na cośmy i zastawę mieli od nich (o której wyżej pisa-
łem co za jest). Ale widząc, że pieniędzy nie mieli, wzięliśmy te zasta-
1 Czyli jaskółki brzegówki.
2 Inni pamiętnikarze podają datę 16 VI. Tak więc może tu chodzić o
niedzielę Trójcy Świętej, w 1612 r. — 17 czerwca.

Diariusz... 213
wy z sobą, a oni też nam obiecali, niż do granicy dojdziem, z pienię-
dzmi dogonią i wykupią [ją] od nas — na czym mieliśmy 18.000 zło-
tych polskich. Ruszyliśmy się od stolicy w dzień Bożego Ciała1, już
za łaską Bożą ku granicy. Były przeszkody od szyszów, aleśmy ich
znosili za łaską Bożą. Od stolicy w mil kilka, na kształt szyszów pie-
szą w lesie, zastąpiło nam było na przeprawach z osiem tysięcy Mosk-
wy z obozem ich. Aleśmy ich na głowę porazili, a przy każdym trzo-
sów i trzy, i cztery naleźli czczych; „to na dęgi — mówi — te co ze
stolicy wieziecie". Podobni [byli] Niemcom pode Czcowem. Więź-
niów wszystkich tamże na pal kazano powbijać, a drudzy rzemieślni-
ków rozmaitych brali sobie, których między nimi gwałt było, i wywie-
źli do Polski. Do Smoleńska przyszliśmy w półtory niedziele. Tamże
sobie z tydzień wytchnąwszy, szli w drogę do Polski. Jam też był po-
został trochę w Smoleńsku u brata pana Gabriela, a umyślniem to
uczynił, abym przez Litwę z wojskiem nie szedł. I tak w kilka dni po
nich w szkucie2 do Orszy popłynąłem, a stamtąd sam ku domowi lą-
dem. Tamte wojsko nasze z marszałkiem, skoro nas wyprawili do sto-
licy po towarzystwo, sami ruszyli się z tamtych stanowisk. Brat pan
Daniel [ruszył też] z nimi. Przez święta pod Smoleńskiem byli. I tam
przesuchy3 doczekawszy się, szli w drogę przedsięwziętą. Dowiedzia-
wszy się król, że ustąpili nasi ze stolicy (bo nie rozumiał tego przedsię
i posłów naszych deklaracji nie wierzył), wydać rozkazał uniwersały
do grodów wszędzie, że swawolnik z Moskwy wychodzi, aby go
wszę dzie bito i nie przepuskano. Sapieżyńcy też, skoro się
dowiedziawszy o podniesieniu konfederacji u nas, sami się też
skonfederowali i za sannej drogi jeszcze z Moskwy do Litwy przyszli.
Wjechali w Grodno, w Brześć, w Mohylów. Z tymi się nasi

background image

porozumieli, abyśmy bezpiecz niej zasług dojść i potężni przeciwko
tym uniwersałom być mogli. Obiecawszy im posiłki, a oni też nam,
przyj dziel i gwałt na kogóż. I tak sprawili tymi uniwersałami, że
miasto dwóch albo 3 ćwierci sapie-żyńcom (bo i tak wiele nie służyli)
dali im dziesięć. A my też swego z
1W 1612 r. — 21 czerwca. 2 na statku 3Czyli pory, gdy już wyschną
pola po odwilży.

214 Samuel Maskiewicz
pełna doszli. Darowaliśmy jednak po stu złotych z konia zasług włas-
nych swoich Rzeczypospolitej. Brat pan Daniel, jako skoro jeno za
granicę wyszedł, zaraz na zdrowiu szwankować począł, któremu przez
wszystek czas w stolicy bardzo dobrze służyło. Chory do Serwecza
przyjechał do pani matki, chory i odjechał do wojska, z której choroby
i nie wstał. Umarł w Czarnym Ostrowiu na Podolu, miasteczku księcia
Wiśniowieckiego Konstantego, miesiąca septembra.
Przyjechałem do Serwecza do pani matki Iulii, gdziem zastał zdrową
guidem1, ale bardzo sturbowaną o nas. Zmieszkawszy z ty dzień,
puściłem się za swoimi. I trafiłem się z nimi w Słonimie, gdzie kilka
dni odpoczywali. Tamże mieliśmy posłów od króla do siebie;
Lanckorońskiego wojewodę podolskiego i Mikołaja Frąckiewieża
Ra-dzimińskiego starostę mścisławskiego, żądając, abyśmy się wrócili
z królem do Moskwy. Pod ten czas właśnie, po tak długich
deliberac-jach, rezolwował się król sam do Moskwy na państwo, i
mając kilka tysięcy z sobą wojska polskiego i cudzoziemskiego, dosyć
w słabej potędze na nieprzyjaciela tamtego ruszył się był, nie mniej się
na nas, cośmy tam jeszcze byli, spodziewając, co go omyliło; bo i my
wrócić się nie mogli przez zejście na wszystkim. I król niż do stolice
przy szedł, Moskwa już pana Strusia i wszystkich naszych była
traktatami wzięła na stolicy, przez nieznośny głód, ale im w niczym
słowa nie dotrzymali (co oni każdemu zwykli czynić). I tak z niczym
się wrócić musiał.
Hetman litewski natenczas z królem jego mością był Jan Karol
Chodkiewicz. Koronny hetman Jan Żółkiewski tknąć się nie chciał te-

background image

go, bo zawierając z Moskwą traktaty przysiągł im wzajem dotrzymać,
gdzie królewica na państwo dać obiecał, na którego imię wszelakie
uspokojenie z Moskwą zawarto, a o królu i wzmianki. Co iż zaraz,
przy oddaniu cara i z bracią jego Szujskich za więźnie pod Smoleńs-
kiem, deklarował królowi jego mości, na czym stanęły pakta2, aby im
były dotrzymane. Nie widział nadziei ich ani wdzięczności za tak
1wprawdzie
2umowy

Diariusz... 215
wielką przysługę; bo nad przysięgę jego coś inszego król zamyślał, a
jemu też o sumienie szło, i tak otrząsł proch.
Byli natenczas bowiem tak dobrzy senatorowie przy boku pańskim, że
do zawziętego animuszu nie przeszkodzili panu (bo już radzić mało
trzeba było w zamyśle ufundowanym), na praktyce wszystkę wojnę
zasadziwszy, i w głos to niektórzy więc mawiali: „przedtem rozum
szabli ustępował, a teraz szabla rozumowi ustąpić musi; co praktyką
zwojują, czas pokaże". Głos był taki, że król, wziąwszy carstwo, z
ręku swoich synowi dać miał; ale iż nie przyszło do tego, łyczko też
było.
Pod ten czas Potocki Stefan starosta feliński, zięć hospodara woło-
skiego Mohiły, po śmierci jego prowadząc szwagra swego na
hospo-darstwo wołoskie z niemałym wojskiem polskim, bitwę
sromotnie z Turki i Wołochy przegrał. Sam do więzienia się dostał, z
wielką osła-wą i ohydą narodu polskiego. Wojsko wszystko stracił, bo
czego nie przyjaciel nie pokonał, to w Prucie albo Dzieży rzekach
(gdyż tam bit wę zwiedli) uchodząc potonęli. Tysiączny ledwo się
wrócił. Płacz i narzekanie wielkie matek nań było w Polsce o stracenie
dzieci, bo akademie ze szkół wywiódł był na tę wojnę; i potracił też
łacno1.
Do Tyszowca na odpoczynek przyszliśmy z chorągwią
Lanckoroń-skiego, którą po śmierci Herburtowej był wziął pod
Smoleńskiem je szcze; bo pod tą ze dwu pułków towarzystwo szło, co

background image

na murze byli w stolicy, Strusiowego i Kazanowskiego pułku.
Staliśmy tam niedziel z dziesiątek, a potem do stanowisk swoich
rozwinęliśmy się, gdzie czyja chorągiew stała. Ja z panem Grabanią
obróciliśmy się do chorągwi książęcia Poryckiego (bo ją podniesiono
było znowu w konfederacji dla zasług, choć już zwiniona była
ćwiercią przed wyjściem służby) do Sambora, bośmy tam zrazu
stanowisko mieli, a drudzy do swoich chorągwi.
W Tyszowcach nowina nieszczęśliwa mię zaszła o śmierci miłego
brata pana Daniela, o czymem zaraz dał znać do pana podsędka
brata2. W Samborze stało rot 4: Kazanowskiego, Skuminowa, księcia
1 Opisuje te wydarzenia Walerian Łoziński w „Prawem i lewem".
2Tj. Jana Maskiewicza.

216 Samuel Maskiewicz
Poryckiego i Abrama Tatarzyna kozacka, dla posługi. Zwiodłem po-
czet nieboszczyka brata pana Daniela spod chorągwi starosty
bracław-skiego1 pod też chorągiew, gdziem sam służył u księcia
Poryckiego.
Koło [było] w Samborze, [na którym] przystawstwami podzieliliś my
się. Dostały się 4 łany na koń. Mnie na koni 12 dostało [się] łanów 48
wsi w górach, w Besledzie, na samej granicy węgierskiej, gdzie acz
owsy się dobrze rodzą, bo nic nad owies tam i nie sieją, jenoż o
przywiezienie [go] trudno; bo wozem stamtąd nigdy nie jeżdżą do
Samboru i targi wszystkie swoje w Węgrzech mają, a wołami ko-
wanymi albo końmi te góry przebywają. Mnie w jukach poczęli byli
nosić, ale i tak źle, że się musiało pieniędzmi od nich wziąć, poracho-
wawszy, po czemu żywność w Samborze płaci. Tego uczyniło z łanu
po złotych 18 na pierwszą ćwierć. Na drugą ćwierć z łanu po złotych l
O wzięliśmy, na trzecią ćwierć [zaś] po złotych 4 z łanu tylko braliś-
my. Oprócz działu dał mi był pan Pawłowski, co u nas w rocie
przy-stawstwa rozdawał, wieś pode Lwowem, na samym
przedmieściu, ła nów 6, a panu Grabiance [Grabani] drugą taką. „I ty
cyt, i ja cyt." Po trzebna mi była bardzo dla przyjechania do Lwowa,
bom z niej wszys tkiego, jak z folwarku, dostatek miał.

background image

Marszałek i deputaci w Krośnie stanęli na Podgórzu, bo pułki dru gie
w Wielkiej Polsce stały i około Krakowa, póki smoleński żołnierz nie
nastąpił, którym ustąpiliśmy Wielko Polski. Marszałek i deputaci w
Bydgoszczy stali.
Roku 1613
Natenczas pod przyjście nasze właśnie pan Opaliński kasztelan
poznański dojechał końca Stadnickiemu łańcuckiemu, co go Diabłem
zwano, z pomocą księżnej Jarosławskiej, że mu kozak szyję uciął. Żo-
na jego ledwie wytrwawszy z rok, szła za Poniatowskiego Ludwika,
pułkownika naszego2.
1 Raczej brasławskiego, czyli Jana Skumina Tyszkiewicza.
2 Opisane wydarzenia działy się dużo wcześniej, bo Stanisław
Stadnicki łańcucki zginął 20 sierpnia 1610 r.

Diariusz... 217
W dalszych przystawstwach dostało się na nasz pułk: Lwów, Chełm,
Bełz, Krasnystaw, Lublin. Wyprawiliśmy towarzystwa z każ dej roty
po 2. Z naszej jam jechał z panem Grabanią, czymem i porzą-dzał.
Zjechaliśmy się wszyscy do Lwowa, aby się pierwiej tu umówiła
stacja, jako w głównym mieście, a indziej już towarzystwo podzieliw-
szy rozesłać. Lwowianie, że prawa wielkie mają od królów dawnych,
nie tylko stacji, których nikomu nie powinni dawać, i samemu
królowi, ale kto jest rajcą lwowskim, szlachcicem polskim jest, tymi
się nam szczycili i od stacji uwolnienia chcieli. Ale u nas prawo
natenczas u boku, tamtegośmy nie przyjmowali, a nie mogąc też stacji
od nich otrzymać, gospody na roty podzieliwszy rozpisywać kazałem
dla postrachu, najwięcej powiadając, że tu wojsko przyjdzie na
stanowis ko, odje sowitą stacją.
Oni się uląkłszy tego, jakośmy odeszli do gospod na noc na przed-
mieście, kędyśmy stanęli, bramy zamknąwszy, jako tego zawsze tam
zwyczaj jest, obiedwie, bo ich [tyle] tylko też, nazajutrz odemknąć
[ich] nie chcieli. I tak się już zawarli, nie chcąc na stanowisko puścić

background image

do miasta. Ja, tamte towarzystwo na przystawstwa wyprawiwszy dal-
sze, samem z panem Grabanią we Lwowie został. Dałem znać pułko-
wnikowi, co z tym czynić. Oni bram przedsię nie odmykają, jeno fortę,
którą i żywności z przedmieścia, i drew zasięgali. Ja, pacholików 10 u
mostu do forty postawiwszy, rozkazałem, aby z żywnością nikogo do
miasta nie puszczali. Nie mogli się nam sprzeciwić, choć mieli służałej
piechoty 200, a z osobna wszystkim mieszczanom w pogotowiu być
rozkazali. Czym się ich tak było wymorzyło przez trzy dni, że chleb,
mięso, drwa powrozami przez mur ciągnęli; tak porządne jest miasto.
Nam wolno było i wnijść do miasta, i wynijść. Tośmy sami widali, że
kiedy rybę robiono (bo to w poście było), tedy niecki i insze domowe
naczynia rąbano na ogień; a cóżby nieprzyjaciel nie miał wymorzyć
głodem bardzo prędko. Trafiło się jednego czasu, żeśmy zamierzkli w
mieście [i] posłaliśmy do burmistrza, aby forty nie kazał zamykać póki
do gospod [nie] odejdziem. On bojąc się znowu jakiej zdrady „rozkażę
— mówi — odemknąć, kiedy pójdą panowie". Wtem, idąc już,
daliśmy znać, aby odemkniono. Sami do forty idziem ze świecą, a za
nami jeno pacholików 2, a chłopiec jeden. Widzimy, że ludzi wszędzie

218 Samuel Maskiewicz
po ulicach pełno z orężem. Wtem jakoś się zwadzą z czeladnikiem na
zadzie i poczną go razami okrywać; skoczyliśmy ratować, dopieroż i
do nas. Nie był w stolicy1 w zmianę taki stras2 na nas, jako tam.
Pachołka nam jednego zabito zaraz, drugiego raniono. Pana Grabanię
też okrutnie pobito cepami żelaznymi i goleń mu przetrącono, który od
tychże razów umarł. Czeladnik [również został] ranny. Mnie z łaski
Bożej nic szkodliwego [nie spotkało], bo mię prędko ratował gospo-
darz, u któregośmy byli, Mościcki, krawiec. Godzilić potem, niż umarł
pan Grabania. Kosztowałoć to ich z 15.000. Nam nie dali [nic] jeno
3.000. Jam jeno 100 złotych wziął, bo nie było za co; a wolałem też
insze na podarki panom senatorom, jako hetmanowi, wojewodzie rus-
kiemu, wojewodzie poznańskiemu, podskarbiemu; a panom więcej,
aby się w to włożyli, od nich rozeszło. A co się też folwarków im
nadskubało, tymeśmy się i za stacjąkontentowali od nich.
Die 14 mai koło w Krośnie, gdziem i ja był, i pan Bokiej ze mną. Tam
o porządku wojskowym, o zasięganiu żywności, skąd który pułk, i o
ustawie jej namowa była. Sądy wojskowe, których ani sędzia ani

background image

pułkownik, oprócz koła generalnego, nie odprawi, sądzone były. Naj-
bardziej o bezpieczeństwie naszym, póki zapłata zupełna zasług na-
szych dojdzie, radziliśmy. Oglądaliśmy się pilno (a ile nasz pułk, coś-
my w Rusi stali) na człowieka potężnego w Polsce i w Rusi, Adama
Stadnickiego ze Żmigroda, kasztelana natenczas kaliskiego,
przemyśl-skiego starosty, który już to był i przyobiecał snadź królowi,
czegośmy pewne wieści mieli ode dworu, nas w Rusi znieść. A
przetoż i respek tem tego i inszych niebezpieczeństw postanowiono
było, aby za naj mniejszym daniem znać od marszałka do
pułkowników (któremu czu łość wszystkiego i bezpieczeństwo
wojskowe poruczono) towarzysz każdy pod chorągwią, na jak wiele
pocztu służy, piechoty tak wiele sposabiał, a za drugimi uniwersałami,
aby pod chorągwiami zostawali. Z sapieżyńcami też zsyłaliśmy się, bo
to inaczej być nie mogło. Woj ska naszego było konnego 7.000, tyle
drugie piechoty być miało.
1Tj. w Moskwie.
2Tj. strach.

Diariusz... 219
Die 8 iunii ruszyliśmy się z chorągwiami pode Lwów, bo koło 10 dnia
szczęśliwie przypadało, aby się tym bezpieczniej mogło odpra wić.
Uniwersałami przedtem dano znać wszystkiemu wojsku, aby się z
miejsc swoich ruszywszy, ku Lwowu się ściągali do obozu pod Gró-
dek.
Die l lulii do obozu wszedłem z chorągwią.
Sejm o zapłatę nam i o moskiewską ekspedycją w Warszawie był
zaraz po Wielkiej Nocy; pod który sejm mieliśmy koło w Lublinie.
Jam tam nie był. W Podole do Żuchowiec i Czarnego Ostrowia drogę
miałem. Uchwalono na nim poborów coś, ale się i tymi nam nie za-
płaciło. Byli w Lublinie komisarze do porachowania i
komputowania1, jak wielka liczba zasług naszych wynosi, a przy tym i
z prośbą do wojska od króla i Rzeczypospolitej, abyśmy co puścili.
Darowało wojsko pod ten czas po 100 złotych z konia
Rzeczypospolitej włas nych zasług swoich.

background image

Z obozu posłów do króla wyprawujem, aby się nam zapłata stała.
Cieszą, a nic ze wszystkiego. Wojsku skupionemu o żywność trudno,
nie mniej włościom około obozu ciężko [było]. Przyszło nam do pańs-
kich majętności udać się w Podole.
Przystawstwa ja dzieliłem na wszystkie wojsko ź Komorowskim z roty
Skuminowej.
Siła tam nabiegania miałem od okolicznych obywatelów w bliskich
przystawstwach o krzywdy od roty stające się, a najbardziej i naj-
częściej od pana wołyńskiego natenczas, od Lahodowskiego2, który
za sobą ma księżną Wiśniowiecką, co była za Czartoryskim powinna
moją. Już i szwagierstwo, i pokrewnienie nie na pilnym baczeniu było,
choć się pierwej gniewał, żem z rotą stał z tydzień w majętności jego
pode Lwowem-, niż do obozu weszliśmy. Zabiegało się jednak, co się
mogło, ze wszystkich sił, że mu się atoli akomodowałoj, ba i wszyst-
kim; ale to powinowactwo czasu potrzeby jeno było. W obozie mieliś-
my posła od wojewody siedmiogrodzkiego Gabora Batorego, dworza-
1 zliczania
2Jana Lahodowskiego, kasztelana wołyńskiego.
3 podobało

220 Samuel Maskiewicz
nina jego, niejakiegoś Budajego, zaciągając na służbę do siebie. Dano
mu respons, żeśmy uczynić tego nie mogli, póki nas zapłata zasług
naszych nie dojdzie, a do tego za granice koronne z chorągwiami, bez
pozwolenia królewskiego, konstytucje bronią. Wielamowski, z wojska
naszego rotmistrz, wziąwszy coś pieniędzy na zaciąg Batorego, zebrał
był pod 3.000 wojska do niego na służbę, ale nic z naszego zaciągu.
Poszedł przez węgierską do siedmiogrodzkiej ziemi i prawie mu był w
czas przybył, ale Turcy i Siedmiogrodzianie, snadź którzy nie byli mu
affecti1, straciwszy nadzieję wygranej swojej, przenajęli sług jego
własnych, którzy go zabili w karecie jadącego widzieć wojsko pols-
kie", bo już o mil 3 od niego było. Przyczyna ta wojny przeciwko nie-
mu była, że z poddanymi się srogo obchodził. Temu to Betlem

background image

Gaba-rowi, poddanemu swemu, co to po nim na państwo wstąpił, żonę
wziął, bo nadobna była. Ten się do cesarza tureckiego udał, i
otrzy-mawszy pomoc od niego, łacno miał obywatelów tamecznych po
so bie, którzy też krzywdy od Batorego mieli. I tak zabiwszy go, sam
na państwo wstąpił za pomocą Turczyna. Ale się pierwiej poturczył3.
Nasi z niczym nazad się wrócili.
Pod ten czas panu podkanclerzemu litewskiemu, Gabrielowi Woj nie,
uciekł syn, pan Jan, starosta opeski natenczas, dając tę przyczyną, że
go ojciec na służbę nie chciał wyprawić, i odmieniwszy nazwisko,
zwał się Wojnowski. Szedł był z tymi, co w zaciągu Wielamowskiego
do siedmigrodzkiej ziemi szli byli. Ojciec, wszędzie rozesławszy
posłance szukać go [począł], [lecz] nigdzie wiadomości o nim wziąć
nie mógł. Kosztowało go to do 3.000 złotych i dalej [jeszcze]. Wróci-
wszy się stamtąd z niczym, jako i drudzy, do Biecza na Podgórze
przyjechał. Trafił do gospody Dudzińskiego pod chorągwią
Młockiego i był przy nim blizu pół roku za pachołika. Tego w
Jazłowcu przy Dudzińskim sługa księcia pana trockiego4, niejakiś
Żabka, poznał i powiedział księciu. Książę Dudzińskiemu oznajmił,
upewniwszy go,
1 przyjaźni
227X 1613 r.
3Tj. przeszedł na islam.
4 Jana Jerzego Radziwiłła, kasztelana trockiego.

Diariusz... 221
aby nań miał oko i straż, a tak jakoby on o tym nie wiedział, że go po-
znano, aby gdzie dalej nie uciekł; a tym biesem dał książę jego ojcowi
znać, aby przysłał do Lublina po Wielkiej Nocy, gdzie Dudzińskiemu
rozkazał z nim natenczas bywać, obiecawszy mu 200 złotych, co i
ziścił, a Dudziński znowu od ojca złotych 300 wziął; dobrze mu wy-
szedł. A temu biskup wileński Benedykt Wojna, stryj jego, po śmierci
ojca jego starostwo mereckie odmienił za opeskie, a opeskie młodsze-
mu Stefanowi, co Merochę miał ale żal mu się Boże, bo wielki kiep1 z
niego i teraz. Po śmierci ojcowskiej z domu ludziom się nie ukaże,

background image

choć to pierwej uciekał, rzekomo dla służby.
Dnia 15 septembris pan Poniatowski Ludwik ze Stadnicką się oże nił
w Łańcucie. Rzekomo ją gwałtem brał, ale z jej to wolą było. [Zaś
tamjto dla przyjaciół i opiekunów czyniła. Potem żyli z sobą dobrze. Z
pasierby nie wiem jako, bo ich trzech zostało i córka.
Przedtem mało ożenił się Ratowski niejakiś z wojska naszego; po jął
Ocieską, starościnę olsztyńską, Mielecką z domu, z majętnością
wielką. Rzemień, majętność sławna w Polsce, jej też 30.000 intraty z
nią wziął, a chudzieńki pachołeczek; nie był jednak bezpieczen od
przyjaciół jej, ale w konfederacją nic mu uczynić nie mogli, a przed
zapłatą też trochę jechał do Włoch i tam lat dwie zmieszkał, niż tu pi-
wo to się utarło.
W Przemyślu miałem gospodę na rogu u Zająca. Pan Herburt
Szczęsny często bywał u mnie i tam stawał. Wielką mi przyjaźń ofia-
rował. Siła niekiedy ze mną o rzeczach wielkich mawiał, bom i puł-
kownikiem po ożenieniu Poniatowskiego został i cożkolwiek w
wojs-kum mógł. Jeszcze w nim rokoszowe humory nie ustały.
Zaciągał, aby my z chorągwiami pod Warszawę szli, pod sejm blisko
przyszły. „I potężnie królowi staniecie (mówi) i zasług dojdziecie, i
powetujecie wszystkiego, i jeśli się co pod rokosz opuścić mogło,
snadno teraz po przecie, mając i szlachty niemało przy sobie, a
pójdziem (mówi) wszyscy z wami". Kiedy mu się przekładało skwirk
ubogich ludzi i
1Oryginalnie w rękopisie jest „k." — wtedy słowo to miało znaczenie
obsceniczne.
2dochodu

222 Samuel Maskiewicz
krzywdę nieznośną za skupieniem wojska, „oto (mówi) święteż to ja-
łowice, święteż to kokoszki, które pokój i pierwszy wiek złoty
wolnoś ci ojczyźnie przywrócą". Ale nic nie wskórał. Bywałem u niego
i w Dobromylu, mil 3 od Przemyśla, bo też mial dom swój, jeno na
ustro niu. Byłem raz u niego na weselu, gdzie trzech się żeniło
młodzień ców: dwaj panny pojmali, a trzeci wdowę — za jednym

background image

stołem wszys cy siedzieli, każdy ze swoją. Na województwo
siedmiogrodzkie by] [on] też kandydatem po zabiciu Batorego.
Człowiek [to] wielkiej pre-zumpcji1 o sobie. Nikomuż pod słońcem
świata przed sobą, i w uro dzeniu, i w dowcipie, nie dający. Miał za
sobą księżnę Zasławską Zo fią, takiejże dumy.
Nie widząc nadziei prędkiej zapłaty zasług, a już się też nam ten
skwirk i narzekanie ubogich ludzi naprzykrzyły, szukając sposobu do
prędszego dość uczynienia sobie, ten wynaleźliśmy porachowawszy
intratę starostw i dzierżaw wszystkich w Polsce królewszczyzn, tak też
z biskupstw i opactw, widzieliśmy, że połowicą dochodów rocznych
nam zasługi wszystkie zapłacić się mogły. Naznaczono już było towa-
rzystwo do wszystkich królewszczyzn i biskupstw, którzy połowicę
in-traty rocznej odbierać mieli, i do kupy to zniósłszy, płacić sobie
zasłu gi mieliśmy. Mnie do przemyskiego starostwa naznaczono było
10.000 złotych odbierać. Czym panowie senatorowie i dzierżawcy
dóbr kró lewskich, duchowieństwo też poruszeni, pilno króla solitacją2
o sejm; otrzymali. Złożony jest sejm decembris 3, a już to drugi tego
roku ad
hunc solum actunf
3 do zapłaty zasług żołnierzowi moskiewskiemu,
który nie dłużej, jeno niedziel 3 trwać miał. Zatrzymaliśmy się z tym
przedsięwzięciem swoim do sejmu; jako żem ja listów miał ze 3 od
pana kaliskiego4 do siebie, abyśmy do sejmu jeno wytrwali, obiecując
pewną i prędką zapłatę.
Żyliśmy już po wyjściu z obozu z grosza, nie biorąc stacji, [wszyst ko
wojsko. Strawne pieniądze z tychże polporów,] co na zapłatę były
1 wyobrażenia
2Tu w znaczeniu: niepokoili.
3 w tej samej sprawie
4 Czyli kasztelana kaliskiego.

Diariusz... 223
gotowane, nam dawano od komisarzów za wiadomością i pozwole-
niem króla i Rzeczypospolitej. Na dwie ćwierci dano nam zupełne
strawne, a trzeciej ćwierci miesiąc jeden.

background image

Na sejm posłów czterech od wojska naszego wyprawiono: mnie,
Ścibora, Białaczewskiego i Paryszewskiego. Ja instrukcji nie chciałem
się podjąć, bo ostra bardzo była, Scibor ją odprawował przed królem.
Ja insze łagodniejsze zlecenie wojskowe i petita [miałem].
Białacze-wski w kole poselskim perorował. Paryszewski nie tykał się
niczego. Po złotych 300 dano nam wszystkim na strawę.
Poszanowanie wielkie mieliśmy na tym sejmie. Miejsca nam nie
uczynili. Jeden przed drugim na bankiety się uganiali, tygodniem
przedtem i dalej zapraszając nas na nie. A drugi się i nie domieścil.
Pan kanclerz litewski2 wielką też chęć, a osobliwie mnie, pokazał, już
za swego mnie mając, i gospodarstwo mi zlecał, i łaskawym bardzo
obiecał być, ale ten jako i wszyscy, tak ci co teraz, jako inszy dawniej,
jeśli cokolwiek kto uczynił co dla którego z nas, więcej z bojaźni niże-
li z chęci; bo prędko po spaleniu konfederacji odmiana się we wszyst-
kich pokazała, jakim mnie kanclerz litewski potem; bodaj mu tak
wszyscy ludzie na świecie i sam Bóg częściej i nazbyt było, a żaden
nie dał, oprócz Gąsiewski atłasu łokci osiem dał mi. Z responsem do-
brym odjechaliśmy. Zapłatę pewną i prędko na sejmie umówiono. Po-
borów 6 pozwolono. Komisarzów do uspokojenia komputów wojsko-
wych, do zniesienia sumy, do sądów kryminalnych, którym w
sądziech taka moc, jako na sejmie dana jest, i do uspokojenia
wszystkiej zapłaty naznaczono, i do Lwowa do nas, i do Bydgoszczy
do smoleńskich, i
do Brześcia do sapieżyńców; de nomine3 w konstytucją ich wpisaną
wszystkich ja namienię.4
O asekuracją nam było trochę trudności na sejmie. Pierwiej na punkta
w niej zgodzić nie mogliśmy się, a potem że ręczną nas chcieli
1 prośby
2 Lew Sapieha.
3 z nazwiska
4W wyd. wrocławskim koniec tego zdania brzmi: „...w Konstytucją
ich wpisano wszystkich — ja nie mienię”

224 Samuel Maskiewicz

background image

byli odbyć nie wpisując jej do konstytucji sejmowej jako
sapieżyńców, dając tę przyczynę, że sejm ekstraordynaryjny1 trzema
niedzielami się zawarł [i] konstytucje żadne być nie mogą. Ale kiedy
deklaracją usły szeli naszą, że i po wzięciu zapłaty nie chce się wojsko
rozjechać z kupy bez słusznej asekuracji, by i do inszego sejmu
czekać, pozwolili tak, jakośmy jeno chcieli. Otrzymaliśmy nad insze
wojska warowniej-szą asekuracją, ale skąd wynikają prawa, stąd i
zaraza powietrza na nich wychodzi. Czują dobrze drudzy na sobie, a
wszystkim gęba zwią zana, albo raczej sami powodem: „hodie mihi,
cras tibi"
2.
Pod sejm koło mieliśmy we Lwowie 10 decembra. Byli posłowie od
króla do koła: pan Jan Frąckiewicz [i] Radzimiński, nowogrodzia-nin
nasz. A nas zatrzymano z responsem, póki się oni wrócili nazad. Aże
ich doczekawszy, nas odprawiono. Widziałem się z panem Aksa-kiem
na sejmie, sędzią kijowskim, bratem moim, który też był posłem
z Kijowa. Z Warszawy ultima decembris3 wyjechałem, doczekawszy
responsu. Drudzy wprzód odbieżeli. Gospodę nam ukazał stanowniczy
królewski na Mostowej ulicy, dom szlachecki, który sobie był przed-
tem najął książę Korecki za 100 czerwonych złotych; na tenże sejm
musieliśmy się zgadzać z nim o tej jednej gospodzie.
Towarzystwa naszego było niemało, co po swych potrzebach na sejm
pojechali. Tamże z nami stali, bośmy mieli izdeb 5. Mieliśmy wielką
wolność na tym sejmie. W nocy, o północy zbroić co, posiec, zabić
wolno [nam było]. Żaden nie śmiał słowa rzec. Warty więc mi mo idą,
a nasi co takowego robią, nie rzekną nic, jakby nie widzieli. I już
natenczas w przysłowie było weszło, gdzie którego obaczono z na-
szych idąc albo brojąc, to „siedem tysięcy za nim chodzi, dać im po-
kój"; bo naszego wojska tak wiele było do żywności. Zabili nasi
dra-banta4 królewskiego — nie wykonywalić egzekucji, choć pod
sejmem i pod bokiem królewskim, ale sami z ugodą nas szukali, aby
się co kolwiek dało względem Boga. Dano złotych 80.
1 nadzwyczajny
2 „dzisiaj mnie, jutro tobie"
3 ostatnim dniem grudnia
4 żołnierza straży przybocznej

background image

Diariusz... 225
Żegnaliśmy króla na pokoju; pan podkanclerzy koronny odprawo-wał
Kryski1, te słowa w mowie jego były: „król jego mość, ojcowską
obmyśl i wając zapłatę zasług rycerstwa tamtego, przywieść raczył
sta ny obojga narodów, iż podatki tak wielkie pozwolili, jakich ojcowie
nasi nigdy nie widali". Z dobrą nadzieją odjechaliśmy i pewną już za-
płatę w obietnicy otrzymaliśmy.
Roku 1614
Do Lwowa z responsem przyjechałem 24 ianuarii, bom się w Prze-
myślu na stanowisku zabawił.
Złożono koło generalne do zapłaty i do zniesienia komputów, są dzenia
ekscesów i uspokojenia wszystkich spraw w pierwszą niedzielę postu,
do którego koła panowie komisarze naznaczeni sejmem zjechali się,
więc że bez nas, nas sądzić nie mogli. A były ekscesa wielkie w
wojsku. Do tego komputy znosić, rachunki czynić, regestra pocztów w
rotach miarkować. Bez nas to być nie mogło, dla czego i konstytucja
sejmowa wyraziła, aby wojsko swoich deputatów przydało do ich
mość panów komisarzów sejmowych. Deputowano z wojska siedmiu
towarzystwa do panów komisarzów na te sądy. Z każdego pułku po
jednemu, bo tak wiele pułków było, między którymi jam też był depu-
towany na te sądy, których sądów dekreta takowej wagi były, jako sej-
mowe. Infamia w ręku naszych była. Te sądy we Lwowie się
odpra-wowały przez cały post aż do Wielkiej nocy.
Bywał też z nami często u sądów pan Jan Szwykowski, bo był z
pieniędzmi przyjechał do Lwowa z Litwy, z tymi, co panowie litews-
cy, donatywę 50.000 z dóbr królewskich pozwoliwszy na przeszłym
sejmie, obiecali z tej donatywy do Lwowa na zapłatę stołecznemu żoł-
nierzowi.
Zastawę z Moskwy murowych zasług mieliśmy z pełna na kupie, z
którą tęskno nas było, bo wolelibyśmy pieniądze gotowe. Słaliśmy do
króla, nie chciał. Słaliśmy do cesarza chrześcijańskiego, do książąt
brandenburskich, do Rzeszy Niemieckiej, do gdańszczan i gdzieśmy
1Szczęsny Kryski.

background image

226 Samuel Maskiewicz
jeno rozumieli, żeby te klejnoty mógł kto kupić. Nigdzie nic nie wskó-
raliśmy, aże dopiero zapłatę nam odłożywszy ci panowie komisarze
poczęli traktować o te klejnoty z nami. 100.000 dawali, a [do] 80.000
[prosili] abyśmy upuścili. Tego chcieli. I na to by my już przypadli
byli, by mieli gotowe pieniądze, ale oni fantami chcieli nam dawać, po
które jeszcze do Lublina słać było [trzeba]. Już na to się nie pozwoliło,
bo jakiego oszukania obawiali się, a to stąd, że już zapłatę z pełna
otrzymawszy, konfederacją spaliwszy, rozerwałoby się wojsko, bo nie
wszyscy mieli na tych zastawach. I tak mogliby nas niepotężnych
pokropić hizopem, a to wziąć darmo; i tak rezolwowaliśmy się łamać
te klejnoty między się. Połamano koron dwie (jedną Fiedorową, drugą
Dymitrowa), siodło husarskie w złoto oprawne z kamieńmi, jednoroż-
ców trzy, a posoch cały został. Ten się dostał Gąsiewskiemu i
Dun-kowskiemu w zasługach murowych, z szafirem z korony na dwa
pal ce1 wielkim, we 28.000 złotych. Kamień ten u nas szacowano
4.000 złotych, a w Moskwie 10.000 rubli, bo u nich najdroższy i nad
diament szafir, a posoch jednorożcowy we 24.000 złotych. Drugim,
acz nie wszystko, atoli się dostało ledwo nie dziesiąta część, co miało
przy chodzić. Mnie się dostało diamentów ostrych trzy, rubinów
cztery, zło ta za 100 złotych. Jednorożcu łutów2 dwa, i to za faworem
mi się tak wiele dostało, a drugim samym jednorożcem płacono, łut po
300 zło tych. Doszła nas zupełna zapłata na Przewodnią Niedzielę3.
Mnie aresztowano było zasługi o Szabłowskiego i musiałem płacić
Mazu rom, a Kossakowski także przy nich był się przywiązał.
Spaliliśmy konfederacją4 we wtorek po Przewodniej Niedzieli, 8
aprila5, w koś ciele u fary. Ja do Przemyśla obróciłem się, do
stanowiska swego.6
1 Czyli cale; cal = 2,3 - 2,4 cm.
2 łut = ok. 12-13 g
3 W 1614 r. — 6 kwietnia.

background image

4 Na znak zakończenia konfederacji palono akt jej zawiązania.
5 kwietnia
6 Tutaj w rękopisie Bibl. Czartoryskich opuszczono obszerny
fragment zawieraj ący wydarzenia z lat 1614-1615.

Diariusz... 227
Rok 1616
Pan

Jan

Onihimowicz

Unihowski

żenił

się

z

panną

Wołodkiewi-czówną w Mińsku. Proszono mię tam i byłem.
W tym roku umarł wielki i potrzebny bardzo, a przedni filar w oj-
czyźnie naszej, świętej i godnej pamięci Mikołaj Krzysztof Radzi wiłł1
, wojewoda wileński, na Ołycu i Nieświżu książę, wielkich cnót i
pokory pan, i pobożności wielkiej, a tak, że z trudna w którym z tak
wysokich familii wszystko to znaleźć się może, czym go był Pan Bóg
obdarzył. Ten i po śmierci bez wszelkiej pompy grześć się rozkazał.
Trumny aby niczym nie nakrywano. Ubodzy ciało aby nieśli, których
bracią nazywał. W pielgrzymskim odzieniu położyć się kazał, a bez
tych katafalków, bez niesienia mar próżnych, bez koni ubranych, bez
kruszenia kopii2. Owo zgoła najmniejszej ceremonii nie potrzebował
w czym wszystkim działo się dosyć woli jego, że człowiek tak wysoki
z urodzenia i tak zacny, i wzięty w ojczyźnie ledwo kilka łokci kiru3
mógł mieć do obicia trumny po śmierci. Pogrzeb był w Nieświżu u Je-
zuitów po Wielkiejnocy prędko. Byłem tam z rozkazania książąt.4
Rok 1617
Faransbach Wolmar5 w Inflanciech zdrajca, ze Szwedami
condic-tamen6 uczyniwszy, Diament [Dynemunt] im podał i Pernawę,
na co musieliśmy się poborami składać. Hetman polny7, książę
Krzysztof Radziwiłł, wykurzył ich z Inflant, ale temu zdrajcy nie
wiem na co
1 Zwany „Sierotką"; pozostawił opis swej pielgrzymki do Ziemi
Świętej.
2 Jest to aluzja do bardzo rozbudowanego ceremoniału pogrzebowego,

background image

zwłaszcza wśród towarzyszy pancernych i husarskich.
3 czarnego płótna żałobnego
4 Tu znowu opuszczone fragmenty. Dotyczą one zarówno wydarzeń z
roku 1616, jak i z początku roku 1617.
5Wolmar Farensbach był gubernatorem Inflant.
6 zmowę
7 Hetman polny litewski.

228 Samuel Maskiewicz
folgował, że mu nie dał szyję uciąć mając go w ręku. Będzie tego
żałował, ale nie w czas.
Uważało się to pilno, jeśli to stratagema1 jaka czyli też z góry
po-błażenie było, jako on udawał, ale nie znalazło się nic, jeno ze
szczerej niecnoty własną zdradę uczynić chciał, i uczynił. Natenczas
hetman wielki Wielkiego Księstwa Litewskiego Jan Karol
Chodkiewicz Moskwą się zabawiał.
Skinder Basza, z wojskiem cesarza tureckiego za Dunaj przepra-
wiwszy się w Podole zmierzał za pobudką Kozaków zaporoskich na-
szych, którzy im wielkie szkody poczynili. Czajkami wpadłszy mo-
rzem miast kilka wysiekli i korzyść wyłupili. Zaszedł im hetman ko-
ronny wielki Stanisław Żółkiewski z wojskiem z tamtej strony Niestru
[Dniestru] i nie przyszło im do ścierania się z sobą.
Królewicz jego mość Władysław, mając prawo na monarchią mos-
kiewską przez poprzysiężenie poddaństwa jemu, idzie do Moskwy z
wojskiem niemałym, a sam osobą swą, wziąwszy część wojska, ku Po-
dolu się obraca dla postrachu tamtemu nieprzyjacielowi. I będąc w
obozie zawierają kontrakty ze Skinder Baszą na naszą stronę nie bar-
dzo ucieszne, bośmy się wyzuli z podawania hospodara wołoskiego2.
Chocim straciliśmy. Iwonie na Chocimiu będącego niewinnie dał het-
man ściąć k'woli Turkom i w ręce im Chocim dał, nie upatrując tego,
że co raz podmyka się nam pod bok poganin. Po chwili Kamieńca mu

background image

się będzie chciało. A też niedaleko z Chocimiem od siebie, jeno mil 2
leżą.
Roku 1618
Sejm walny februarii 13 w Warszawie. Sejmiki w powieciech 2
ianuarii. Posłowie na sejm z Nowogródka [deputowani ci są]: pan
Kiersnowski, podwójewodzi nowogrodzki, i pan Jan Frąckiewicz.
Die 30 ianuarii zjazd główny w Słonimie. Dwa pobory nam
przy-niesionio z tego sejmu.
1 podstęp wojenny
2 Hospodarstwo Wołoskie było lennem Polski.

Diariusz... 229
Obóz nasz pod Oryninem1 w Podolu albo w Wołoszech. Hetman
koronny Stanisław Żółkiewski w obozie głową. Niezgoda i niedufhość
między panięty ukrainnymi a hetmanem stąd [jak] się ludzie
domyśli-wają, że jakoby hetman nie życząc księciu Koreckiemu w
Wołoszech sławy i zwycięstwa przeszłego roku, sobie ten regiment
przywłaszcza jąc, do którego go uprzedził Korecki, spraktykował
wojsko, którzy właśnie, kiedy się bić przyszło, odstąpiło go i na
mięsne go jatki wy dało, że się musiał w ręce nieprzyjacielowi dostać i
był więźniem cesarza tureckiego z tym hospodarczykiem, co go
prowadził na pań stwo, i z matką jego, którzy snadź się i poturczyli. A
on dziwnym spo sobem z tego niepodobnego więzienia wyszedł i żonę
wyswobodził.
Jego też hetman chciał właśnie, bo miał przy sobie Hauryłaszka, syna
Bogdanowego, który był po Weremieju, bracie swoim, za
niedoj-ściem lat syna jego, hospodarem, i tego chciał hetman wsadzić
na ho-spodarstwo wołoskie, a nie Weremejowego syna. I obawiał się
snadź, aby mu za tą okazją z Tatary figlu Korecki nie wystroił, bo miał
ludzi niemało z sobą. Do tego książęta Zbarascy, Wiśniowieccy,
Sieniawski, Czartoryscy, którzy osobami swymi w obozie byli, nie
chcieli się pod regiment hetmański podać mając tak piękne i chętne

background image

wojsko, że nie tylko potęgą równać z nieprzyjacielskim mogli, ale w
liczbie ledwo nie tak wiele, jako nieprzyjacielskiego, naszych się
liczyło. Żal się Panie Boże takiej niezgody, na którą nieprzyjaciel
patrząc tak w górę wyniósł i znieważył naszych, że śród białego dnia
mimo obóz nasz ru szywszy się i poszedł w ziemię dalej na mil 30 za
obóz. A nasi nie ja ko rycerscy ludzie [zachowali się], ale baby
właśnie, albo raczej kur wy. Z obozu nie śmiał żaden wystąpić do nich.
Niesłychana, ach i ża łosna nowina do obozu mężom o zabranie żon,
dzieci, synom ojców, matek, braci, sióstr przyniesiona. Żałośniejsza
sowito i niewypowie dzianie, kiedy oczyma swymi patrzali z obozu na
nie. Ano nieprzyja ciel pędzi, prowadzi ciężko narzekających, a o
ratunek tylko Boga sa mego wołających, w nieznośną niewolą. Nie był
tam tak cnotliwy mąż, syn, brat, aby jeśli nie w nieprzyjacielu, tedy w
wodzu samym, za którego sprawą o taką szkodę przyszli, szablę
utopił. I tak włos im z
1 Te wydarzenia dzieją się już we wrześniu 1618 r.

230 Samuel Maskiewicz
głowy nie spadł, ze wszystkim plonem i dobytkiem uszli cało. A jeśli
kiedy ten poganin znaczną a wielką szkodę uczynił, jako natenczas, bo
ludzie wszyscy na obóz nasz w polu ubezpieczyli się, mając go za
największą twierdzę przeciwko temu nieprzyjacielowi.
Rok 1619
Królewic jego mość z Moskwy wraca się zdrów z łaski Bożej, ale z
nizczym. Sam lekko w sankach jednym koniem bieży do Warszawy,
chcąc być na konkluzją sejmu, zostawiwszy wszystkich swoich pozad,
a kozaków 50 za nim. Tamże po przywitaniu króla jego mości i królo-
wej jej mości królewicowie młodzi witając go, jeden starszy, loannes
Carolus,
syn teraźniejszej królowej pani naszej, jakoby rzec miał:
„ra-dziśmy przyjechaniu Waszmości, ale ja wolałbym tam zostać,
niżeli z taką hańbą wracać się". Traktaty z Moskwą zawarto takim
sposobem: przymierze na lat...
Die 15 augusta przystałem rękodajnie do księcia jego mości pana
Krzysztofa Radziwiłła, hetmana polnego Wielkiego Księstwa Litews-
kiego. Jurgieltu1 postąpiono złotych 500 i bławatu na parę szat do

background image

roku.
Rok 1620
Die 9februarii na weselu pana Chreptowicza Aleksandra z księżną
Zyzemską w Wierzbkowicach pod Mińskiem.
Tegoż roku, nie wiem z jakiego pretekstu, hetmani koronni: Stani sław
Żółkiewski, hetman wielki i kanclerz koronny, i Mikołaj
Ko-niecpolski, polny hetman, z wojskiem koronnym przeciwko
Turkom wyciągnęli do Wołoch i na Cecorze obozem stanęli, mając
wojska z sobą wszystkiego, tak zaciągowego za pieniądze, jako i
pocztów sena torskich i panięcych do 6.000, a z osobna włości kilka
ukrainnych. Domyśliwali się ludzie, iż to praktyka k'woli cesarzowi
chrześcijańs-
1żołdu

Diariusz... 231
kiemu1 uczyniona była, bo iż wojował z ewangeliki i miał ich z ka-
szel2, a do tych jeszcze tureckie wojsko miało się przyłączyć, któremu
przeszkodzić i zabawić chcąc, zaszli im w drogę. Nadeszło tedy i tu-
reckie wojsko na Cecorę, ze Skinder Baszą, a tatarskie z Gałgą3, kto-
rego bardzo wiele było. Ścierając się z sobą kilka dni, choć dość w
nierównym poczcie naszym z nimi, dawał się jednak nieprzyjacielowi,
za łaską Bożą, znaczny wstręt i odpór. Jedno niezgoda naszych, jako
to w woluntaryjskim wojsku, którego tam była niemal większa część,
a zazdrości sławy niezbędnej wydarli nam z ręku zwycięstwo nad nie-
przyjacielem i o ostatnią zgubą wszystkich przywiedli. Bo po kilku
dni pan hetman wyrozumiawszy siły nieprzyjacielskie wielkie, a
między naszymi bacząc zachodzącą już niezgodę, choć by mogli
zwłóczyć temu nieprzyjacielowi bitwy, a z obozu go trapić
wycieczkami, czata mi, a zatem naprzykrzywszy się im, przewloką

background image

samą by ich zwyciężyli byli. l tak dla tej niezgody naszych wielką
bitwę zwieść i rozprawić się z nieprzyjacielem oraz, niż się nasi
rozwiną (bo taki był zamysł), umyślili. I wywiedli z obozu wojska w
pole, obóz tylko strażą osadzi wszy. Trwała bitwa w pół ranią
począwszy aże ku wieczorowi na obie strony jednakim szczęściem. W
nieprzyjacielu jednak większą szkodę nasi, za Bożą pomocą, czynili,
aniżeli ją od nich mieli. Zatem już prawie nad wieczór, napadłszy
nieprzyjaciel wielką potęgą na skrzydło prawe, której iż nasi strzymać
nie mogli, musieli tył podać. I tak mijając i obóz prosto wpław przez
Prut koniom niektórzy wypuścili. Hetmani, widząc tamto skrzydło już
zniesione, uwodzili wojsko do obozu z placu, strzegąc, aby
nieprzyjaciel szkody w nich nie uczynił. I uwiedli dobrze. Noc zatem
nastąpiła, a bardziej trwoga na wszystkich, a to stąd: Kalinowski,
starosta kamieniecki, który i z ludem swoim był w tym skrzydle, co go
porażono przez nieprzyjaciela; nie wiem, kto komu dodawał ochotki,
jeśli sam swoim ludziom, czy ludzie jemu; chociaż wielkiej
prezumpcji był i wysokiego animuszu człowiek, serca znać niewiele,
bo straciwszy serce z tej przegranej na swym skrzydle
1 Ferdynandowi II.
2Tj. miał z nimi dużo do roboty.
3 Dewlet Girej Gałga, sułtan krymski.

232
Samuel Maskiewicz
bitwy, zaraz, skoro mrok nastąpił, ze swoim ludem bez wiadomości i
woli hetmanów obóz przełamawszy precz uszedł; trwogę wielką i
ze-psowanie serca w obozie uczynił, tak iż wszystko wojsko
rozumiejąc, iż już hetmani uchodzą, a ich na rzeź nieprzyjacielowi
wydają, wzbu rzyło się wielką trwogą i do koni się rzuciło uchodzić. O
tym bałuchu w obozie hetman usłyszawszy, a wiedząc, co się stało
przez starostę kamienieckiego i jakie rozumienie w wojsku o sobie
ma, rozkazawszy świec lanych tak wiele, ile ich miał natenczas w
obozie, zapalić dla światła, aby go wszędzie widzieć możno przy nim,
sam na koń wsiadł i jeździł po wszystkim obozie od pułku do pułku,
od roty do roty, aby go widziano, animując ich i dodając serca swym.

background image

Zostało ich niemało, widząc hetmana w obozie, ale wielka część za
tymi, co się porwali, wypadła z obozu. Nazajutrz po dniu, widząc
hetman, iż wielkiej liczby wojska nie dostaje, a tak wielkiej potędze
nieprzyjacielskiej już wy-dołać tym ostatkiem słaba nadzieja, umyślił i
postanowił taborem uchodzić ku Dniestrowi. I tak wywiódłszy wojsko
z obozu szedł całe sześć dni, nieprzyjaciela z wielką potęgą nad sobą
mając, i we dnie, i w nocy potężnie mu odpierając. Zmorzeni głodem,
a bardziej niespa-niem, ufatygowani ustawiczną, co godzina z
nieprzyjacielem zabawą, że już prawie bez wszelkich sił zostając, ręką
Boską obronę mieli nad sobą dotąd, i już w mili od Dniestru,
stęskniwszy się czerń, której było w obozie z kilka włości, i
pacholikowie, chciwi na łup, umyślili do Dniestru, jako kto może
najprędzej, choć wkoło siebie wszystkę potę gę nieprzyjaciela mając,
rzucili się wprzód do łupów, wozy, skrzynie hetmańskie i towarzyskie,
gdziekolwiek rozumieli, co wziąć, odbija jąc. Tumult wszczęli. Konie
towarzyskie co lepsze pobrawszy, bo się pieszo wszyscy w taborze
odstrzeliwali

nieprzyjacielowi,

tabor

rozer wali.

Drogę

nieprzyjacielowi ukazali i podali do starcia i zniesienia siebie, czego
byli godni, i wszystkich [innych], pożal się Boże, już prawie do
progów ojczystych przychodzących. Bo za swawolą tych
niecnotliwych ludzi już i tabor zawrzeć się nie mógł, i bronić się nie
było w nim komu. Musieli w rozsypkę wszyscy pójść, Boga tylko o
szczęście, obroną zdrowia swego mając. Tamże nieprzyjaciel jaką od-
niósł uciechę i triumf z nieszczęścia naszego, łacno uważyć. Zabity
hetman wielki, polny pojmany, Korecki, Struś, Żółkiewski, syn het-

233
mański, i Ferencbek, i drugi Żółkiewski, i innych niemało do
więzienia pobrano. Więźniami ostatek szabla pogańska pożarła, a z
tysiąca led wo jeden uszedł z tej potrzeby żywo. Tak Pan Bóg znacznie
obłudę w ludziach gani i karze nieszczyrość.
3 novembris sejm walny w Warszawie. Ja z księciem panem het-
manem polnym1 na sejm [pojechałem].
Die 15 novembra, w niedzielę, nazajutrz po przyjechaniu naszym do
Warszawy króla jego mości szwank potkał w kościele od Michała
Piekarskiego takim sposobem. Ten isty Piekarski miał dwie siostry, za
Domaszewskim, starostą łukowskim, i za Płaza, wielkorządcą krakow-

background image

skim, którzy to szwagrowie, uczyniwszy go szalonym, wyprawili
kura telę u króla, majętności mu zabrawszy, samego i nędznie, i
ladajako chowali. A natenczas będąc przy Domaszewskim, przyjechał
z nim na sejm i wziął znać rankor2 do króla, iż to dał nań kuratelę,
jako na sza lonego, czym się on być nie znał, zaczem mu wszystko
pobrano. I chcąc się tego mścić na królu, zmyślił tak niecnotliwy
postępek, czego
i dokazał.
W niedzielę, jako jest zwyczaj, kiedy publice król jego mość mszy
słuchać ma, szedł do kościoła ze zwyczajną gwardią. Dwór i senat
wszystek naprzód. Pod ręce króla jego mości dwaj biskupi prowadzili.
Królewica za królem tuż prowadzono, a pacholęta i młódź za nim.
Trafiło się wchodząc w kościół, iż pismo jakieś nowe do drzwi koś-
cielnych było przybite, które czytając królewic jego mość zatrzymał
się trochę, a król jego mość, zwyczajnie idąc, nikogo nie miał za sobą,
ponieważ wszystka gwardia, to jest halabardnicy i piechota, u drzwi
kościelnych zostawszy, a pacholęta i młódź wszystka przez królewicza
jego mość we drzwiach czytając[ego] tamto pismo zatrzymana, plac
goły za królem jego mością czyniły. A ten isty Piekarski, utaiwszy się
za drzwiami kościelnymi, co się w kościół otwierają, a mając czekan
w ręku, wypadł za królem jego mością, mając plac goły i snadny przy-
stęp, i okrzykiem wielkim uderzył obuchem prosto w głowę królews-
ką. Pan Bóg chciał, iż chybił w bok trochę. Potem i drugi raz popra-
1Hetmanem polnym litewskim, Krzysztofom Radziwiłłem.
2urazę

234 Samuel Maskiewicz
wiwszy się nie uczynił jednak szkodliwego razu, jako chciał. Król
jego mość na ziemię upadł. Księża uciekli, króla na ziemi odbieżeli.
Żoł nierz jeden podniósł króla z ziemi. Jego też tam zaraz złapano.
Rumor wielki w kościele się wszczął. Trwoga. Rozmaicie każdy
rozumiał i mówił. Pomyślano było o wielkich stanach, zatem o
zmianach przena-jęci od Turków. Jako po świeżej porazie naszych z
hetmany nie ostra-chało się jeszcze było serce. I tak [wołano], iż już
Tatarowie na Pra dze. Już się przeprawują przez Wisłę — drudzy
twierdzili. Z kościoła się [wszyscy] rozwinęli [i] miasto zamknęli. Aż

background image

[dopiero kiedy] się rozpatrzyli, że Tatarowie aż w ordzie jeszcze byli,
toż [wtedy] miasto odemkniono.
Piekarskiego do więzienia wzięto. Sądzono go w senacie, osądzo no na
gardło. Tracono takim sposobem: był prowadzony na wozie czterema
końmi, na którym uczyniono było siedzenie wysoko [jemu] i katom, iż
widać ich było wszystkim ludziom. Wyjechali z zamku na wał bramą,
a wjeżdżając na Przedmieście Krakowskie, także z ulicy w rynek
wjeżdżając, i z rynku w ulicę ku Nowemu Miastu, także na Nowe
Miasto w rynek wjeżdżając, siepał go kat kleszczami rozpalo nymi, a
tam mu na Nowym Mieście teatrum było zbudowane, na które z nim
wszedłszy oprawcy pod ręce na zad zawiązane podsadzili dymnicę z
ogniem, siarki weń nasypawszy, palili je mieszkami dyma jąc. Potem
zszedłszy z nim z góry, te cztery konie wyprzągłszy z wo zu,
poprzywięzywali postronki do rąk i do nóg, chcąc go roztargnąć, ale iż
temu dosyć nie mogli uczynić, nacinał kat siekierą, a wycinając konie,
urwali mu nogę prawą. Zatem samego wziąwszy i te targane członki
włożyli na stos drew i spalili. Twierdzili potem różni ludzie, a ile
przekupki białegłowy, iż widywać było na tamtym miejscu, po kil ka
nocy, światłość jakąś, jakoby świecę zapaloną. [Tak] prawdali. Nie
twierdzę, [że tak było,] bom sam nie widział, ale [jeno] słyszał od róż-
nych.

Diariusz... 235
Roku 1621
Nowiny z Turek słychać niedobre. Armują1 się przeciwko nam. Już w
głos wołają po wszystkiej ziemi na lato wojnę do Polski. Prze strogi z
różnych stron i [z] Konstantynopola od agentów cudzoziems-
kich i od naszego Otwinowskiego2 pewne przychodzą. Przyczyna tej
wojny [taka]: przeszłych lat po dwakroć wtargnienie do Wołoch Ste-
fana Potockiego i Koreckiego Samuela z hospodarczykiem wołoskim,

background image

chcąc go na państwo wsadzić, i po dwakroć też straciwszy bitwę nie-
przyjaciela zajuszyli, a sobie pęta na nogi i ciężkie łańcuchy na szyję
wrzucili. Do tego i ta świeża obu hetmanów przegrana bitwa i strata
wojska wszystkiego wielkie serce nieprzyjacielowi rozrażonemu przez
Kozaki, na Czarne Morze chodzące i wielkie szkody czyniące w ziemi
jego, czyniła, że z Persem zaniechawszy naturalnej wojny, wszystkie
siły do Polski obrócić zamyśla.
Dnia 3 maja popisy w powieciech. Ja w Nowogródku popisowałem
się.3
Die 23 augusta sejm walny w Warszawie, z wielką szkodą Rze-
czypospolitej, o czym potem.
Nowiny o niebezpieczeństwie z Turek [z Turcji] już nam istotne
doświadczenie przynoszą i strach wielki. Cesarz turecki Suliman suł-
tan4, człowiek młody, zjadły, zapalczywy, tyran nade wszystko więk-
szy, nieprzyjaciel okrutny chrześcijan, nie może się rozeznać, jeśli Pan
Bóg na nas, czyli samiśmy go na się przywiedli. Zebrawszy wojska
takie, jakich już większych mieć nie mógł, ze wszystkich państw i
prowincji sobie hołdujących, uczyniwszy pokój ze wszystkimi wkoło
siebie sąsiady, wszystką moc i siły ottomańskie zgromadziwszy na je-
dno miejsce, wszystkie potęgi swoje obrócił na nędzną, lichą Polskę.
1 zbroją
2 Hieronim Otwinowski był posłem do Konstantynopola.
3 W tym miejscu w wyd. wrocławskim kilka drobnych notatek, z
których najciekawsza:
„Dnia 21 tegoż maja zaćmienie straszne słońca widać było, co nic
dobrego nie znamionowało".
4 Osman II.

236 Samuel Maskiewicz
Już przychodzą szpiegowie, że mosty na Dunaju budują. Już dają
znać, że się z Konstantynopolu ruszył, już z Adrianopola, już Dunaj
przechodzi; a nam, oprócz łaski i obrony Najwyższego, żadnej nadziei
do obrony nie masz. Ostatniej zguby i upadku naszego strach wszyst-

background image

kich zaprawdę bardzo obleciał, Panu Bogu się jeno poruczając. A jed-
nak, iż się ręku opuszczać nie godziło, w takowym razie czyniliśmy,
cośmy mogli. Wojnę uchwaliliśmy na sejmie w przeszłym roku z
Tur-ki na lat sześć, poboru osiem zaraz dać pozwoliliśmy, za które
wojska pieniężnego rozmaitej kondycji miało być 60.000, to jest:
husarzów, rajtarów i kozaków, piechoty niemieckiej i polskiej na rok
cały.

KONIEC

background image

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dyjariusz Samuela Maskiewicza Początek swój bierze od roku94 w lata po sobie
Dyjariusz Samuela Maskiewicza., STUDIA i INNE PRZYDATNE, Historyczne teksty źródłowe
2 Księga Samuela
10 Księga 2 Samuela
Staropolska, miłość w Nadobnej Paskwalinie Samuela Twardowskiego
10 2 Księga Samuela
HLP - barok - opracowania lektur, 55. Samuel ze Skrzypny Twardowski, Nadobna Paskwalina, oprac. Sylw
9 Księga 1 Samuela
10) 2 Księga samuela (1)
WTEP DO KSIĄG SAMUELA
1 Księga Samuela
samuelson ściaga
Opisać model Samuelsona- Hcksa, studia, makroekonomia
SAMUELA I SĘDZIÓW
1 Samuela 15 w 22 POSŁUSZEŃSTWO JEST LEPSZE NIŻ OFIARA
zestaw 10Twórczość Samuela Twardowskiego, Filologia, Staropolka
MAKROEKONOMIA-podst.-Samuelson, makroekonomia
08 Ksiegi Samuela

więcej podobnych podstron