ŻYCIE CODZIENNE
Późne średniowiecze (1333-1506)
MIESZKANIE
Budulcem zdecydowanej większości domów
mieszkalnych wciąż było drewno. Stosowano
przede wszystkim tzw. konstrukcję zrębową, czyli
ściany budynków wznoszono z belek układanych
poziomo jedna na drugiej. Na rogach budynku belki
dzięki odpowiednim nacięciom zahaczały się jedna
o drugą i wychodziły poza naroża tworząc
charakterystyczne zręby.
Jak wskazują przykłady zachowanych
drewnianych kościołów z XV wieku metodę tę
znacznie udoskonalono poprzez stosowanie
skomplikowanych systemów zacięć przy łączeniu
belek. Pozwalało to na wznoszenie większych i
bardziej reprezentacyjnych budynków drewnianych - jak można się domyślać nie
tylko kościołów, lecz również rezydencji rycerskich. Takie elegantsze budynki
otrzymywały również lepsze dachy. Zamiast trzciną czy słomą kryto je gontami, czyli precyzyjnie przyciętymi
deskami przybitymi do więźby dachu w przemyślanym układzie zapewniającym szczelność takiego pokrycia.
Stopniowo upowszechniało się użycie cegły w budownictwie. W okresie tym znaczniejsze miasta opasywano
murami obronnymi, a większe ośrodki (np. Kraków, Gdańsk, Poznań, Lwów) posiadały już stałe cegielnie, w
których wyrabiano także dachówki i płytki ceramiczne, wykorzystywane do wykładania ozdobnych posadzek.
Bogate domy mieszczańskie budowano już zwykle z cegły. Był to jednak znaczny wydatek. W drugiej połowie XV
wieku wzniesienie ceglanego domu wikariuszy w Wiślicy kosztowało 2000 grzywien, podczas gdy konstrukcja
niewielkiego, lecz dość wygodnego domu drewnianego mogła zamknąć się sumą zaledwie 10 grzywien.
W miastach jednak ze względu na wielkie niebezpieczeństwo pożarów starano się promować budownictwo z
cegły. Wydawano na przykład zakazy stawiania domów drewnianych. Jako pierwsza na ziemiach polskich
uczyniła tak rada miejska Wrocławia już w 1342 roku. W mniejszych miastach zabudowa murowana
upowszechniała się powoli, np. w Warszawie dopiero na przełomie XV i XVI wieku rynek otoczyły budynki z
cegły, podczas gdy reszta miasta wciąż pozostawała przeważnie drewniana.
Kamienica mieszczańska była zwykle budynkiem dwupiętrowym, ustawionym szczytem do ulicy. Parter
przeznaczony był na warsztat rzemieślniczy, sklep lub kantor kupiecki, na piętrach znajdowały się pomieszczenia
mieszkalne. W przeciwieństwie do prostych budynków drewnianych kamienice posiadały spore, reprezentacyjne
otwory okienne, które zamykano okiennicami. Czasem okna dzielono na dwie części: większa dolna posiadała
tylko okiennice, zaś węższa górna służyła do stałego oświetlenia wnętrza, dzięki osadzeniu w niej błon
zwierzęcych, papieru, płótna czy nawet niewielkich kawałków szkła łączonych ołowianymi listwami. Większe
płaszczyzny okienne wykonane tą metodą można było spotkać w budynkach monumentalnych.
Zamki w tym okresie przestały nosić charakter wyłącznie państwowy. Już Kazimierz Wielki wydał pozwolenia
na budowę paru zamków prywatnych pod warunkiem wolnego wstępu wojsk królewskich w wypadku wojny. Z
czasem zresztą zamki traciły swoje funkcje obronne na rzecz reprezentacyjnych - regulowano ich kształty, a
ściany zewnętrze wyposażano w duże okna i wykusze widokowe. Przede wszystkim zaś modernizowano wystrój
wewnętrzny tak, aby mogły stać się komfortowymi rezydencjami.
Uproszczonym modelem zamku były tzw. wieże mieszkalne. Najwyższa ich
kondygnacja przeznaczona była na cele obronne, niżej znajdowało się pomieszczenie
reprezentacyjne, jeszcze niżej mieszkanie właściciela wieży, przyziemie zaś pełniło
funkcje gospodarcze. Wieże takie zaczęły powstawać jeszcze w XIII wieku, lecz
upowszechniły się dopiero w XIV wieku, przede wszystkim na Śląsku. Można było się w
nich bronić i przez pewien czas mieszkać, jednak stałe mieszkanie właściciela zwykle
znajdowało się w położonym obok domu drewnianym - cieplejszym i wygodniejszym niż
murowana wieża.
Stosunkowo mało wiadomo o wyposażeniu wnętrz. W chałupach chłopskich znaleźć
można było tylko najbardziej niezbędne sprzęty wykonane domowym sposobem - ławy,
zydle, skrzynie. Podłogę stanowiła gliniana polepa. Ciepło zapewniało odkryte palenisko,
rzadziej prymitywny, lepiony piec. Do oświetlania wnętrza używano smolnych łuczyw.
Domy mieszczańskie wyposażone były nie tylko w najprostsze meble, lecz także w
szafki, łóżka, stoły i krzesła z oparciem. U bogatszych bywały one rzeźbione, malowane lub zdobione intarsjami.
Mieszkania patrycjuszy, podobnie jak siedziby możnowładcze lub monarsze, miały posadzki z kamienia lub
płytek ceramicznych, drewniane stropy (często rzeźbione), piece kaflowe i ozdobne kominki. W lichtarzach i
wiszących świecznikach osadzano świece (zwykle łojowe, wyjątkowo tylko woskowe). Prymitywność chałupy
chłopskiej i względny luksus rezydencji możnowładczej lub patrycjuszowskiej wyznaczają skrajne modele
ówczesnego wyposażenia wnętrz. Wystroje poszczególnych siedzib drobnego rycerstwa i domów
mieszczańskich mieściły się pomiędzy tymi skrajnościami w zależności od zamożności właściciela.
KOMUNIKACJA
1
Warunki komunikacji nie uległy większym zmianom w stosunku do poprzedniego okresu. Krótsze odległości,
np. pomiędzy wsią a najbliższym miastem, pokonywano zwykle pieszo lub konno. Transport cięższych towarów
odbywał się za pomocą dwu- lub czterokołowych wozów zaprzężonych w woły, rzadziej konie. O powszechności
stosowania wozów może świadczyć rozpowszechnienie się na wsi zawodu kołodzieja.
W XIV wieku znaczną rolę zaczęły odgrywać dalekosiężne szlaki handlowe. Szlak równoleżnikowy biegł z
Niemiec przez Łużyce, Wrocław, Kraków i Lwów do portów nad Morzem Czarnym. We Wrocławiu krzyżowała się
z nim droga łącząca Czechy z Gdańskiem i miastami pruskimi, zaś w Krakowie trasa z Węgier do Gdańska.
Mało wiadomo jak wyglądały drogi w tym okresie. Na zachodzie Europy
wymagano, by trakt miał 4-5 metrów szerokości, tak aby mogły wyminąć się dwa
wozy. Jakość nawierzchni zależała oczywiście przede wszystkim od właściwości
terenu, przez jaki droga przebiegała. Najgorzej było w rejonach gliniastych lub
podmokłych, właściwie nieprzejezdnych po deszczu. Być może odcinki takie gdzie
niegdzie wykładano chrustem. Kamieniami polnymi brukowano tylko niektóre ulice w
miastach i to dopiero pod koniec średniowiecza. Nic dziwnego zatem, że dobrym
okresem dla transportu lądowego była zima, kiedy można było wykorzystać sanie.
Przez rzeki przeprawiano się w bród, to znaczy w miejscach, gdzie dno było
płytsze. Czasem bród taki moszczono dla wygody drewnem lub kamieniami.
Zdarzały się również przeprawy promowe. Mosty budowano tylko w większych
miastach, a i to jedynie na węższych rzekach, bądź ich mniejszych ramionach. Na przykład w Krakowie istniał
most łączący Stradom z Kazimierzem przerzucony przez Starą Wisłę (która płynęła w miejscu obecnej ul. J.
Dietla), nie zbudowano natomiast mostu na głównym nurcie rzeki.
Rozwój dalekosiężnego handlu spowodował rozwój wyspecjalizowanych rzemiosł z nim związanych -
kołodziejstwa, wyrobu wozów, a także produkcji sznurów, rzemieni i grubego płótna wykorzystywanych do
pakowania towarów. Pojawiła się również nowa grupa zawodowa zajmująca się profesjonalnie przewozem
towarów, zwana furmanami.
Szybkość podróżowania nie zmieniła się w porównaniu do okresu poprzedniego. I tak w ciągu dnia podróży
jeździec konno mógł pokonać 35-40 km, zaś wóz nie więcej niż 25-35 km. Wiadomo, że Władysław Jagiełło
podczas objazdów państwa przejeżdżał średnio ok. 40 kilometrów dziennie.
Coraz większe znaczenie zaczął odgrywać również transport rzeczny, a to za sprawą wzrastającego spławu
drewna. Pod koniec XV wieku na polskich rzekach zaczęła się rozwijać także żegluga łodziami żaglowymi, której
rozkwit przypadł na XVI-XVII wiek.
Portowe miasta Pomorza przyłączone do Rzeczpospolitej po wojnie trzynastoletniej rozwijały także transport
morski, przede wszystkim w obrębie Morza Bałtyckiego.
OBIEG INFORMACJI
Społeczeństwo polskie wciąż było zasadniczo niepiśmienne.
Podstawowym sposobem przekazywania informacji była mowa.
Wiadomości krążyły z ust do ust, a głównymi miejscami wymiany informacji
były większe zbiorowiska ludzkie - monarszy dwór, zjazd rycerski, jarmark,
targ, karczma, kościół.
Znajomość pisma powoli jednak rozszerzała się. Oprócz
duchowieństwa i części możnowładców także pewien, niewielki jeszcze,
procent rycerstwa potrafił czytać i pisać. W miastach natomiast
powszechnie zakładano szkoły parafialne, które przyczyniały się do
postępującej alfabetyzacji mieszczan, choć ich wychowankowie licznie
zasilali stan duchowny.
W ciągu XV wieku liczba osób umiejących pisać i czytać wśród szlachty
i mieszczaństwa wzrosła do około 30-40 %. O zwiększaniu roli pisma w
ówczesnym społeczeństwie świadczy szybki rozwój notariatów i kancelarii,
zarówno królewskiej, jak i biskupich, ziemskich czy miejskich. W XV wieku
obyczaj prowadzenia ksiąg sądowych dotarł nawet do niektórych wsi
małopolskich.
Umiejętność pisania i czytania wciąż była równoznaczna ze
znajomością języka łacińskiego, w którym dokonywano zapisów. Stopniowo
jednak pojawiało się coraz więcej tekstów pisanych po polsku - tłumaczeń
statutów monarszych czy literatury religijnej, a także twórczości oryginalnej.
Ustaliła się wówczas ortografia polska, co prawda jeszcze
niekonsekwentna i dość odległa od współczesnej.
Już w dwadzieścia lat po wynalazku Gutenberga na ziemiach polskich
pojawiły się drukarnie. Pierwszy druk na Śląsku wytłoczono we Wrocławiu
w 1473 roku, w Rzeczpospolitej zaś w latach 1474-1477 (w Krakowie), czyli
wcześniej niż w Londynie, Sztokholmie lub Lizbonie, a zaledwie parę lat później niż w Paryżu (1470). Własna
produkcja drukarska aż do końca XV wieku była jednak minimalna - druk zlecano oficynom zagranicznym. Druk
obniżył znacznie ceny książek, lecz nie wprowadził ich jeszcze do masowego obiegu.
UBIÓR
2
W XIV wieku w Europie nastąpiły znaczne przemiany w formie ubioru. Przede
wszystkim doszło do wyraźnego zróżnicowania stroju kobiecego i męskiego. Ubiór
męski został dopasowany do figury i wyraźnie skrócony. Jednocześnie formy ubrań
nabrały pewnej rozmaitości i pojawiła się moda, która skupiała się głównie na
szczegółach stroju, takich jak rodzaj rękawów lub zapięć, ozdoby i dodatki.
Pod wpływem tych zmian także w Polsce XIV wieku pojawił się nowy typ ubioru
męskiego - kabat, czyli rodzaj kaftana dopasowanego i rozciętego z tyłu lub przodu
na całej długości. Prawdopodobnie zyskał sobie on popularność głównie w miastach,
podczas gdy na wsi wciąż używano tradycyjnych luźnych tunik. Pod kabat nie
noszono długich gaci, lecz zgodnie z zachodnioeuropejską modą krótkie płócienne
spodenki spełniające rolę bielizny, zaś na każdą nogę z osobna wciągano sukienne
pończochy - nogawice, opinające ciasno łydkę i zachodzące aż za biodro, gdzie
przymocowywano je za pomocą podwiązek do paska noszonego pod odzieżą.
Dopiero w drugiej połowie XV wieku zaczęto zszywać nogawice górą w jedną całość.
Popularny ubiór kobiecy nie uległ zbyt znaczącym
zmianom. Podstawą kostiumu była długa koszula (od
XV wieku z kołnierzem), na którą zakładano zapaski
tworzące spódnicę. Plecy okrywano obszerną chustą
zwaną rąbkiem. Odpowiednikiem kabata wśród ubrań
kobiecych była dopasowana górą długa suknia z
bardzo wąskimi rękawami, obniżonym stanem,
rozszerzana klinami od bioder. Jej popularność była
jednak w Polsce ograniczona - ubierały się tak przede
wszystkim kobiety z warstw zamożniejszych.
Sposób ubierania się elit społecznych podlegał
przemianom pod wpływem mody, jednak był to jeszcze dość powolny proces.
Kosztowne ubiory starannie przechowywano i przekazywano w spadku, co
sprzyjało pewnemu skostnieniu ich form. Modę kształtował przede wszystkim dwór
panującego, w mniejszym stopniu dwory możnowładcze. Moda dworska natomiast
naśladowała wzory obce, głównie zachodnioeuropejskie, przejmowane za pośrednictwem Czech, Niemiec i
Węgier. W XV wieku coraz silniejszy wpływ miała także stylistyka rusko-tatarska, idąca do Polski poprzez Litwę.
W stosunku do surowego zdobnictwa ubiorów w poprzednim okresie, ozdoby noszone w XIV i XV wieku
odznaczały się wyszukaną różnorodnością form. Pojawiły się bogate pasy jedwabne lub skórzane, nabijane
guzami srebrnymi i pozłacanymi. Noszono dużo biżuterii - naszyjników, pierścieni, czy diademów, wykonanych
ze złota, srebra, drogich kamieni i pereł.
Od końca XIV wieku coraz popularniejsze stawały się futra, noszone nie tylko dla ochrony przez chłodem,
lecz także jako symbol zamożności. Stosowano je również jako elegancki element zdobniczy, obszywając nimi
suknie, kabaty i płaszcze. W miastach noszono głównie futra lisów i popielic, oraz tańsze: królicze lub zajęcze.
Wśród szlachty popularne były natomiast futra kun, na które mogli sobie pozwolić tylko najbogatsi mieszczanie.
Sobole i gronostaje nosili niemal wyłącznie możnowładcy i najwyższe duchowieństwo.
HIGIENA I ZDROWIE
Warunki higieniczne na wsi poprawiały się wraz z powiększaniem rozmiarów budynków i stopniowym
usuwaniem zwierząt hodowlanych z izb mieszkalnych do chlewów. Wciąż jednak mieszkano w ścisku, półmroku,
dymie z otwartych palenisk. Insekty takie jak wszy, pchły, pluskwy i muchy były powszechną plagą, dokuczały i
roznosiły choroby zakaźne. Odpadki i śmieci dalej składowano w otwartych jamach w pobliżu zabudowań. Nie
istniały ustępy dla załatwiania potrzeb fizjologicznych.
W miastach lokowanych zaczęły pojawiać się szalety w formie dołów o głębokości 2-3 metrów i powierzchni
2-5 m2, szalowanych deskami. Latryny zaczęto urządzać także w zamkach - taką funkcję pełniła tzw. Kurza
Stopka na Zamku Wawelskim. W zamkach krzyżackich budowano tzw. danskery - wykusze kloaczne,
3
zwieszające się nad rzeką lub fosą.
Do poprawy higieny w miastach przyczyniały się również zarządzenia władz, zobowiązujące do usuwania
błota i śmieci sprzed domów. Zakazywano także wypuszczania wieprzy na ulice.
Pomieszczenia mieszkalne zamiatano miotłami. Podłogę i sprzęty szorowano przy pomocy ługu,
posiadającego również działanie dezynfekujące. Używano go także do prania. W największych miastach pojawiło
się mydło, nie zyskało jednak jeszcze większej popularności. Stosowano je zresztą niemal wyłącznie do prania.
Zwyczaje związane z higieną osobistą nie uległy zmianie. Dorośli na co dzień tylko płukali ręce przed i po
jedzeniu. Od czasu do czasu korzystano także z łaźni, które w miastach i wsiach lokowanych zakładać mogli
sołtysi lub wójtowie. Łaźnie były instytucjami przynoszącymi znaczny dochód. Doszło nawet do tego, że w
niektórych miastach, np. we Frysztaku nad Wisłokiem, wydawano zakazy kąpieli w cebrach lub beczkach, aby
zmusić mieszczan do korzystania z łaźni publicznych. Duże miasta miały wiele łaźni - np. w Krakowie w XIV
wieku było ich dwanaście.
Na wyposażenie łaźni składały się: piec, ławy, beczki, cebry i dzbany, a także brzytwy i kamienie do ich
ostrzenia. Podstawę kąpieli była parówka - na kamieniach rozpalano ogień, a potem lano na nie wodę. Podczas
kąpieli parowej chłostano się rózgami brzozowymi, a potem oblewano się zimną wodą. W niektórych łaźniach
można było też wziąć zwykłą kąpiel w drewnianej lub kamiennej wannie.
Łaźnie miejskie zatrudniały specjalnych pracowników. Łaziebni pomagali przy kąpieli - szorowali, tarli i
chłostali kąpiących się, obsługiwali paleniska itd. Specjalni pracownicy strzygli i golili klientów, inni roznosili jadło
i napoje. W łaźni dokonywano także prostych zabiegów leczniczych, takich jak puszczanie krwi czy stawianie
baniek. Łaźnia średniowieczna była nie tylko instytucją higieniczną, ale także stwarzała możliwość rozrywki
towarzyskiej. Wyrzeczenie się korzystania z niej uznawano za poważne umartwienie, godne odnotowania w
żywotach świętych. Częstotliwość chodzenia do łaźni zależała od gustu i zamożności - wszystkie zabiegi były
bowiem płatne. O zwyczajach w tym względzie świadczyć może jednak fakt, że zarządzenia narzucające
czeladnikom rzemieślniczym skromny tryb życia zabraniały korzystania z łaźni częściej niż co dwa tygodnie.
Rozwijała się także medycyna. Na Akademii Krakowskiej już w 1364 roku ufundowano dwie katedry
medyczne. Po odnowieniu Uniwersytetu wydział lekarski cieszył się nawet pewną renomą, zwłaszcza od lat
trzydziestych XV wieku. Medycyna jednak była wówczas bezradna wobec głównych chorób trapiących ludzi.
Szczególnie było to widoczne podczas epidemii dżumy zwanej "czarną śmiercią". Pierwsze uderzenie tej
choroby, przywleczonej z Bliskiego Wschodu, nastąpiło w latach 1347-1348. Zachorowania były masowe, a
zarażeni umierali w trzy dni po wystąpieniu pierwszych objawów. Kolejne nawroty epidemii co kilkanaście lat
pustoszyły kraj. Szacuje się, że "czarna śmierć" pochłonęła w XIV wieku około 30% ludności Europy.
ODŻYWIANIE
Podstawą pożywienia wciąż pozostawały zboża. Wyrabiano z nich kasze oraz mąkę, z której wypiekano
chleb. W XV wieku dodatkowo upowszechniła się jeszcze kasza gryczana. Ważną rolę odgrywały także rośliny
strączkowe, przede wszystkim groch. Najpopularniejszym warzywem pozostawała kapusta, rzadziej jadano rzepę
(duszoną, pieczoną lub wędzoną), znano także marchew uprawną o bladożółtym kolorze (obecnie zwana
pastewną), pasternak i rzodkiew. Duże znaczenie w jadłospisie posiadał również nabiał: jajka, mleko i ser.
Mięso (ze zwierząt hodowlanych lub dziczyzna) gościło częściej na stołach osób zamożnych. Ubożsi jadali
zapewne gorsze części ubitych zwierząt oraz podroby. Wiadomo na przykład, że na pewnym chłopskim weselu w
1472 roku podano ozór wołowy i kołacze obłożone siekanym mięsem (a więc pozostałym po wykrojeniu lepszych
fragmentów na sprzedaż).
Ryby słodkowodne były wówczas pożywieniem dość łatwo dostępnym. Rybołówstwo i hodowla w
sadzawkach dostarczały wiele ich rodzajów. Szlachetniejsze gatunki, takie jak jesiotr, łosoś wiślany, czy znacznie
tańszy szczupak, pojawiały się głównie na stołach osób zamożnych.
Jadłospis wyższych warstw społecznych w tej epoce znamy stosunkowo dobrze. Charakterystyczne było
wysokie spożycie mięsa (właściwie codzienne poza długimi okresami postów przepisanych przez Kościół).
Jadano głównie wołowinę, drób i wieprzowinę, tę ostatnią zwykle przerobioną na kiełbasy, kiszki, szynki czy
farsze. Znaczny był także udział dziczyzny - saren, jeleni, dzików, łosi i żubrów. Za luksusowe uchodziły również
niektóre gatunki dzikiego ptactwa: głuszce, kwiczoły, bażanty, kuropatwy, cietrzewie. Najbogatsi mogli sobie
również pozwolić na pieczywo pszenne, wypieczone z właściwie zmielonej i starannie przesianej mąki.
Produkowano rozmaite gatunki pieczywa luksusowego, takie jak jajeczniki, sadlniki, mazańce, twarożniki,
grzybki, biszkopty, kraple, miodowniki i tłuczeńce.
Importowane przyprawy trafiały przede wszystkim na stoły najbogatszych. O ile pieprz, szafran i kmin były
dość popularne nawet wśród ludności miejskiej, to tylko możnowładcy i dwór monarszy stosowali imbir, goździki,
cynamon, gałkę i kwiat muszkatołowy, anyż, rodzynki, migdały i figi.
W kraju hodowano takie owoce jak wiśnie, śliwki, jabłka, gruszki i orzechy laskowe. Dopiero w XV wieku
zaczęto importować cytryny i pomarańcze, stosowane jednak wówczas jako przyprawy.
Oprócz podstawowego napoju jakim było piwo, wyższe warstwy powszechnie spożywały miód pitny oraz
wino. Już na przełomie XI i XII wieku zakładano w Polsce winnice, które dostarczały wina przede wszystkim na
potrzeby kultowe. Część wina krajowego trafiało jednak również na stoły świeckie. Wiadomo, że w końcu XIV
wieku winnice w Zagości w Sandomierskiem produkowały na potrzeby króla, a na dworze Wielkiego Mistrza
zakonu krzyżackiego pijano wino z okolic Chełmna i Torunia. Większość wina jednak importowano, głównie z
Węgier i Austrii, lecz również z Grecji (tzw. małmazję - najdroższe wówczas wino na polskim rynku), Włoch,
Frankonii.
Trudno powiedzieć ile razy jadano i w jakich godzinach. Warstwy uprzywilejowane spożywały
prawdopodobnie dwa zasadnicze posiłki dziennie (pierwszy między 9 a 12, drugi między 15 a 18) i być może
jeden lżejszy wieczorem lub wcześnie rano.
4
Do przygotowywania posiłków używano tańszych naczyń glinianych i droższych metalowych. Potrawy
podawano w miskach głębszych lub płytszych, czasem też na płaskich talerzach. Jadano palcami bądź łyżkami;
do krojenia używano noży. Do picia służyły czarki, kubki, puchary i kielichy wykonane z gliny, drewna, czasem
nawet szkła. W bogatych domach stoły pokrywano obrusami, nieraz bogato zdobionymi. Indywidualne nakrycie
dla każdego z biesiadników było swego rodzaju luksusem, nie osiągalnym chyba nawet dla całej warstwy
rycerskiej. Zwykle korzystano z jednej misy ogólnej, z której jadło naraz parę osób.
Kręgi rycerskie oraz bogate mieszczaństwo dbały o właściwe maniery przy stole. W dobrym tonie było
nabieranie jedzenia z misy dwoma tylko palcami. Nie wypadało natomiast gmerać w niej w poszukiwaniu
lepszych kąsków, ani odkładać na wspólny półmisek nadgryzionych kawałków.
ROZRYWKI
Życie towarzyskie tak na wsi jak i w mieście koncentrowało się w karczmach. Karczmy były czymś więcej niż
lokalami szynkującymi alkohol (głównie piwo, tylko w większych miastach także wino). Na wsi pełniły również
funkcje sklepu - sprzedawano w nich pieczywo i mięso zwierząt bitych na miejscu. Karczmy położone przy
szlakach drogowych nastawione były na obsługę podróżnych - zapewniały posiłek i nocleg, zwykle w bardzo
prymitywnych warunkach. Karczmy były miejscem, gdzie finalizowano transakcje handlowe, umowy kupieckie,
kontrakty małżeńskie. W miejskich gospodach urządzano rzemieślnicze wyzwoliny na mistrza, studenckie
otrzęsiny, wesela. Na wsi służyły natomiast również jako miejsce zebrań gromady i sprawowania sądów
ławniczych.
W późnym średniowieczu karczma była instytucją, która silnie wpływała na ogólny obraz ówczesnej kultury.
W gospodzie dochodziło do stosunkowo swobodnego kontaktu przedstawicieli wyraźnie rozgraniczonych na co
dzień stanów. Normy obyczajowe i ograniczenia społeczne ulegały w karczmie pewnemu zawieszeniu, co
sprzyjało nieskrępowanej wymianie poglądów i idei. Jednocześnie zaś uczęszczanie do gospody było
równoznaczne z pijaństwem, bójkami, kontaktem z marginesem przestępczym. Ten tygiel namiętności i zabawy
był nie tylko wentylem bezpieczeństwa dla hierarchicznego społeczeństwa, lecz także jednym z podstawowych
elementów życia codziennego.
W środowisku wiejskim charakter rozrywkowy posiadały ponadto niektóre obrzędy doroczne, takie jak
topienie Marzanny, zapusty czy sobótki. Ich znaczenie rozrywkowe było tym silniejsze, im bardziej ich rolę
magiczną i rytualną przejmowały obrzędy religijne. Święta kościelne, choć z zasady bardziej dostojne, również
były okazją do pewnej rozrywki - spotkań towarzyskich, uczestniczenia w rozbudowanym spektaklu liturgicznym,
a czasem nawet w widowisku teatralnym (np. takim jak jasełka).
Wyższe warstwy społeczne miały znacznie więcej możliwości oddawania się rozrywkom. Model spędzania
wolnego czasu w tych środowiskach był kształtowany przez kulturę rycerską. Najpopularniejszymi rozrywkami
były polowania, turnieje, uczty itp. Dzięki zapiskom kronikarskim znamy indywidualne upodobania członków
rodziny królewskiej. I tak Anna Aldona, żona króla Kazimierza Wielkiego lubiła wesołą, skoczną muzykę i taniec,
podobnie jak Zofia Holszańska, żona króla Władysława Jagiełły. Sam Jagiełło natomiast, dość powściągliwy w
rozrywkach, z pasją oddawał się tylko polowaniom. Jego syn, król Kazimierz Jagiellończyk w wolnych chwilach z
upodobaniem grywał w szachy.
Charakterystyczną rozrywką dworską były turnieje rycerskie. Chodziło w nich nie tylko o sprawność fizyczną i
biegłość we władaniu mieczem, lecz także o znajomość kodeksu obyczajowego związanego z tym widowiskiem -
reguł pojedynku, szczegółów zachowania, ceremonii wjeżdżania na plac boju itd. Wszystkim wydarzeniom na
dworze towarzyszyły biesiady. Istotą ich była nie tylko obfitość i wystawność potraw czy trunków. Wymagały one
od uczestników także umiejętności prowadzenia rozmowy i znajomości dworskiej etykiety. Towarzyszyła im
pewna oprawa artystyczna - muzyka, występy kuglarzy, a przede wszystkim popisy błazna, który mógł bezkarnie
wyśmiewać nawet monarchę. Uczty często połączone były z tańcami. Tańce popularne na dworze były
prawdopodobnie obcego pochodzenia, tak jak modna na przełomie XV i XVI wieku "maruszka", czyli francuska
"la moresque", którą tańczono w kilkuosobowych kołach Tańce dworskie uchodziły za bardziej dostojne od
skocznych tańców ludowych - podobno wiejskie pląsy były tak wyczerpujące, że tancerze spoceni i zziajani
padali bez tchu na ziemię.
Przykładem jak wyglądały rozrywki w środowisku dworskim mogą być uroczystości z okazji koronacji królowej
Zofii Holszańskiej w Krakowie w 1424 roku, kiedy to przez pięć dni trwały zabawy - w dzień rycerskie gonitwy i
turnieje, wieczorem wytworne uczty, po których następowały tańce do późna w noc.
Nieco inaczej wyglądały rozrywki elity mieszczańskiej. W końcu XV wieku krakowski humanista Jan Ursyn
wybrał się z przyjaciółmi na wycieczkę do wiejskiej posiadłości jednego z nich. Towarzystwo najpierw oddało się
polowaniu z jastrzębiem na dzikie ptactwo, potem przyszedł czas na łowienie ryb i kąpiel. Następnie podano do
stołów, zaś po biesiadzie goście udali się na przechadzkę śpiewając i grając na lutni.
RODZINA
Rodzina w średniowieczu była zarówno związkiem emocjonalnym jak i ekonomicznym. Tak na wsi jak i w
miastach stanowiła podstawową jednostkę produkcyjną. Praca w gospodarstwie podzielona była na zajęcia
męskie i kobiece. Zajęcia rolnicze i zawodowe rzemiosło należały do mężczyzn, natomiast sprawą kobiecą było
prowadzenie gospodarstwa domowego oraz prace rękodzielnicze na potrzeby rodziny - np. tkactwo i wyrób
odzieży. Wychowaniem potomstwa zajmowały się przede wszystkim matki. Dzieci wcześnie były włączane
stopniowo do lżejszych prac w gospodarstwie. Starsi chłopcy pod kierunkiem mężczyzn wdrażali się do zajęć
męskich, takich jak uprawa roli, łowiectwo i władanie bronią.
Przyjmuje się, że rodzina chłopska w późnym średniowieczu liczyła 5 - 6 osób. Dzieci nie było jak widać zbyt
dużo, mimo że kobiety rodziły przez cały okres płodności. Jednak śmiertelność dzieci była bardzo wysoka;
5
powodowała ona także znaczne nieraz różnice wieku między rodzeństwem. Ze względu na produkcyjną funkcję
rodziny należało w przypadku śmierci małżonka pojąć jak najszybciej kolejnego, aby nie stracić rąk do pracy w
gospodarstwie. Komplikowało to stosunki wewnątrz rodziny, gdyż pojawiało się rodzeństwo przyrodnie, między
którym dochodziło do częstych konfliktów przy dziedziczeniu po rodzicach.
Pełnię władzy w rodzinie posiadał ojciec, któremu posłuszna miała być zarówno żona, jak i dzieci - nawet
dorośli i żonaci synowie, o ile nie opuścili domu. Decyzja ojca decydowała też zwykle o związkach małżeńskich
swych potomków. Dzieci nie mogły się przeciwstawiać w tym względzie woli rodziców, gdyż były od nich
całkowicie uzależnione ekonomicznie. Szczególnie dotyczyło to dziewcząt, których atrakcyjność na rynku
matrymonialnym zależała głównie od posagu, w jaki mogli je zaopatrzyć rodzice.
Przemiany rodziny w XIV-XV wieku spowodowane były głównie przez dwa czynniki: Pierwszym był
wprowadzony prawem za czasów króla Kazimierza Wielkiego nakaz dzielenia majątku pomiędzy spadkobierców
najdalej w trzy lata od śmierci ojca. W ten sposób zlikwidowano zwyczaj tzw. niedziału, czyli wspólnego
posiadania dóbr przez krewnych wywodzących się od jednego przodka. Przysłużyło się to uproszczeniu struktury
rodziny, zwłaszcza drobnoszlacheckiej.
Drugie zjawisko związane było z uformowaniem się stanu szlacheckiego. Przynależność stanowa zależała od
właściwego pochodzenia, co zwiększyło rolę więzów krewniaczych u szlachty. Należało pamiętać o swych
przodkach oraz znać dalszych krewnych, którzy mogliby poświadczyć szlachecki rodowód. Wielkiego znaczenia
nabrał ród - czyli oparty na pokrewieństwie związek ponadrodzinny. Krewni różnego stopnia sprawowali opiekę
nad wdowami i sierotami, posiadali także uprzywilejowaną pozycję przy kupnie - sprzedaży majątku innego
członka rodu. Działał też wciąż obyczaj zemsty za zabitego wpółrodowca (tzw. wróżda).
Jednocześnie już od drugiej połowy XIII wieku zaczął się proces tworzenia tzw. rodów heraldycznych, których
wspólnota opierała się nie na rzeczywistych związkach krwi, lecz na wspólnym herbie rycerskim.
PRACA
Głównym zajęciem stanu szlacheckiego wciąż była służba wojskowa. Podstawę utrzymania rycerstwa
stanowiły jednak dobra ziemskie, a przede wszystkim czynsze uiszczane przez osadzonych w nich chłopów.
Dochody z czynszów jednak spadały, gdyż pieniądz tracił na wartości, a wysokości opłat nie zmieniano. Gdy w
początku XV wieku zaczęła się w Polsce północnej koniunktura na zboże, okazało się, że większy dochód od
gospodarstw chłopskich przynoszą szlachcicowi te grunty, które zachował sobie w bezpośrednim zarządzie.
Produkcja zboża na sprzedaż stawała się źródłem utrzymania rycerstwa, a w związku z tym więcej czasu i uwagi
musiało ono poświęcić zarządowi dóbr.
Przemiany te odbijały się również w sposobie organizacji pracy chłopów. Szlachta naciskała na zwiększenie
pańszczyzny, czyli pracy świadczonej przez chłopów nieodpłatnie na rzecz dworu. Chłopi godzili się na
podwyższanie robocizn, gdyż rekompensował im to spadek wartości ustalonego czynszu pieniężnego.
Pańszczyznę świadczono początkowo jedynie przez kilkanaście dni w roku. W pierwszej połowie XV wieku w
posiadłościach kościelnych oraz mazowieckich dobrach szlacheckich występowała już jednak pańszczyzna
tygodniowa (zwykle w wysokości 1 dnia tygodniowo z łanu). W ten sposób zaczął tworzyć się system
pańszczyźniany, który zdominował wieś polską na kilkaset kolejnych lat.
W organizacji pracy w miastach wielką rolę odgrywały cechy. Były to organizacje grupujące rzemieślników
jednej gałęzi produkcji w formie stowarzyszeń towarzyskich i samopomocowych o silnym charakterze
dewocyjnym. Pierwsze cechy na ziemiach polskich powstały prawdopodobnie w największych miastach
lokowanych. Już z pierwszej połowy XIV pochodzą informacje o ich działalności w Świdnicy i Strzegomiu na
Śląsku. Cechy zajmowały się obroną interesów korporacji przez administracyjne regulacje jakości, ilości i cen
wykonywanych wyrobów. Zajmowały się również kwestiami zaopatrzenia w surowiec i kontrolowały proces
nabywania umiejętności zawodowych.
Pełnoprawnymi członkami cechu byli właściciele warsztatów, czyli mistrzowie, ale należeli do niego także
uczniowie i czeladnicy, czyli ci, którzy już ukończyli "terminowanie" (naukę rzemiosła), ale nie zdołali jeszcze
założyć własnego warsztatu, najmowali się zatem do pracy w istniejących warsztatach. Czeladnikiem częstokroć
było się do końca życia, gdyż przepisy cechowe ograniczały liczbę warsztatów poprzez utrudnienia w zakładaniu
nowych. W praktyce oznaczało to, że warsztat można było objąć tylko przez dziedziczenie, bądź poprzez
małżeństwo z wdową po mistrzu cechowym.
Z czasem cechy coraz silniej skupiały się na obronie przed konkurencją wyłączając z lokalnego rynku obcych
rzemieślników i ograniczając ilość członków (a więc także ilość osób uprawnionych do wykonywania danego
zawodu w mieście).
Większość prac tak na wsi, jak i w mieście wciąż wykonywano ręcznie. Jednak w niektórych działach
produkcji, przede wszystkim w górnictwie, zaczęto wykorzystywać na szerszą skalę różnego typu maszyny. Na
przykład w kopalniach soli i kruszców instalowano specjalne urządzenia do wyciągania wody z wyrobisk
napędzane kieratem konnym. W kopalni ołowiu w Olkuszu w 1482 roku wyciągano w ten sposób wodę z
głębokości 52 metrów korzystając z siły 6 koni zaprzężonych do kieratu (ogółem przy urządzeniu tym pracowały
24 konie w czterech zmianach). Duże znaczenie miały także urządzenia napędzane kołem wodnym -
powszechnie wykorzystywane np. we młynach.
Niezależnie od zawodu pracowano praktycznie przez cały dzień. W zajęciach rolniczych - od świtu do
zmroku. W rzemiośle miejskim obowiązywały przepisy ustalane przez cechy. Czas pracy różnił się w zależności
od rodzaju produkcji, ale zwykle wynosił kilkanaście godzin dziennie. Ściśle określano też czas pracy górników,
na przykład w kopalniach ołowiu szychty trwały 12 godzin. Z drugiej strony stopniowo rosła ilość świąt
kościelnych, podczas których należało powstrzymywać się od pracy. W końcu średniowiecza w miesiącu
wypadało już od 7 do 11 dni świątecznych w miesiącu (licząc z niedzielami).
Podnoszenie wydajności pracy nie zaprzątało uwagi ówczesnych ludzi. Wszystkie czynności należało
6
wykonać zgodnie z tradycją i wedle swoich możliwości. Praca rolnika uzależniona była ściśle od warunków
naturalnych, prace rzemieślnicze ograniczone były natomiast przez szczegółowe regulacje cechowe.
7