Czarne dziury to jedno z najbardziej nie-
zwyk∏ych i zaskakujàcych przewidywaƒ
ogólnej teorii wzgl´dnoÊci. Zaskakujà-
cych nie dlatego, ˝e wczeÊniej nikt nie
podejrzewa∏ ich istnienia. Wprost prze-
ciwnie. Do dziÊ Anglicy i Francuzi spie-
rajà si´, czy ich „odkrywcà” (teoretycz-
nym) by∏ John Michell czy Pierre Simon
Laplace. Ten pierwszy w wyk∏adzie dla
cz∏onków Royal Society, wyg∏oszonym
27 listopada 1783 roku, przekonywa∏, ˝e
WszechÊwiat mo˝e byç pe∏en zwartych
gwiazd, na których powierzchni grawita-
cja jest tak silna, i˝ nawet korpusku∏y
Êwiat∏a nie mogà jej opuÊciç. Ten drugi
bez powo∏ywania si´ na Michella spopu-
laryzowa∏ to przewidywanie w pierw-
szym i drugim wydaniu Exposition du
syst¯me du Monde (1796 i 1799). Okry-
cie przez Younga interferencji Êwiat∏a
sprawi∏o, ˝e teoria korpuskularna ustàpi-
∏a pola teorii falowej, a poniewa˝ nikt
nie wiedzia∏, jak traktowaç fale w ramach
teorii Newtona, Laplace usunà∏ pomys∏ z
ciemnymi gwiazdami z trzeciego wyda-
nia (1808) i kolejnych. Czarne dziury po-
zosta∏y dla specjalistów ciekawostkà lub
problemem, z którym poradziç by sobie
mog∏a g∏´bsza teoria.
T´ g∏´bszà teori´ – ogólnà teori´
wzgl´dnoÊci – opublikowa∏ Albert Ein-
stein w 1915 roku, a ju˝ w 1916 Karl
Schwarzchild, w okopach armii niemiec-
kiej na froncie rosyjskim, znalaz∏ rozwià-
zania odpowiadajàce czarnym dziurom.
Od tego czasu sta∏y si´ one zarówno na-
ukowym przewidywaniem, jak i zagad-
kà, zach´cajàc obserwatorów do poszuki-
wania ich w kosmosie, a teoretyków do
odpowiedzi, co skrywajà w Êrodku. Te
dziwne obiekty inspirowa∏y te˝ zawsze
pisarzy science fiction i u∏atwia∏y zada-
nie popularyzatorom nauki. Wyszukiwar-
ka Amazon.com odnajduje 278 ksià˝ek z
terminem black hole(s) w tytule i 108 629
w tekÊcie. Czarne dziury jako symbol nie-
odwracalnej zatraty wesz∏y do powsze-
dniego j´zyka. Zast´pujà „studnie bez
dna” czy „nakrywanie czegoÊ ogonem
przez diab∏a”, ginà w nich bud˝etowe pie-
niàdze i k∏opotliwe dokumenty.
Czarne dziury d∏ugo jednak pozostawa-
∏y na marginesie naukowych zaintere-
sowaƒ astrofizyków, tak˝e po odkryciu
przez Subrahmanyana Chandrasekhara,
˝e nawet oddzia∏ywania kwantowe nie
chronià dostatecznie masywnych gwiazd
przed utratà stabilnoÊci. Wcià˝ nie by∏o
wiadomo, czy takie obiekty rzeczywiÊcie
istniejà. Prawdziwym prze∏omem by∏y
dopiero narodziny astronomii rentgenow-
skiej w latach szeÊçdziesiàtych. Dzi´ki
obserwacjom w tym zakresie zacz´to
znajdowaç zwarte êród∏a intensywnego
promieniowania, obiekty o masach prze-
kraczajàcych krytyczne masy gwiazd. W
tym samym te˝ czasie odkryto mikrofa-
lowe promieniowanie t∏a, b´dàce ka-
mieniem w´gielnym teorii Wielkiego
Wybuchu, przewidujàcej, ˝e ewolucja
WszechÊwiata rozpocz´∏a si´ od stanu
osobliwego. Powsta∏o pytanie, czy natura
LISTOPAD 2004 ÂWIAT NAUKI
89
czeƒstwo i podwy˝sza jakoÊç ˝ycia. Nie
sprawia, ˝e automatycznie stajemy si´
wra˝liwsi w planie etycznym i zyskuje-
my pot´˝ne or´˝e w zmaganiach dobra
ze z∏em, prawdy z k∏amstwem. Nie daj-
my si´ uwieÊç zapewnieniom, ˝e tech-
niki informacyjne i sieci sà z ca∏à pew-
noÊcià „technologiami wolnoÊci”, które
zaprowadzà nas do nowej Arkadii, wol-
nej od wad wspó∏czesnego Êwiata. Ist-
niejà niestety przyk∏ady poÊwiadczajà-
ce tez´ przeciwnà, potwierdzajàcà
najczarniejsze scenariusze z Orwella czy
Matrixa.
Ksià˝ka Bendyka jest rozleg∏ym, g∏´bo-
kim, udokumentowanym faktograficznie
i bibliograficznie esejem na temat sieci
i zwiàzanych z ich rozwojem konsekwen-
cji spo∏ecznych, gospodarczych, kultu-
rowych i politycznych. Warto zauwa˝yç,
˝e autor w zasadzie nie pos∏uguje si´ ter-
minem „spo∏eczeƒstwo informacyjne”,
którego znaczenie, od kiedy pojawi∏ si´
on na sta∏e w s∏owniku polityków, uleg∏o
znacznemu rozszerzeniu, rozmyciu i na-
bra∏o cech ideologicznych. Woli u˝ywaç
za Manuelem Castellsem okreÊlenia „spo-
∏eczeƒstwo sieciowe”, k∏adàc nacisk na
sposób, a nie treÊç komunikacji.
Z metodycznego czy jak kto woli, na-
ukowego punktu widzenia jest to zabieg
godny pochwa∏y, bo dyskursowi na temat
przemian cywilizacyjnych, powodowa-
nych wynalazkami i nowymi techno-
logiami, nadaje bardziej obiektywny
charakter, ograniczajàc wp∏ywy g∏osów
zabarwionych ideologicznie. Uwolniony
w ten sposób od ideologicznego balastu
Bendyk z renesansowà swobodà porusza
si´, by nie powiedzieç: nawiguje, w Êwie-
cie sieci. I choç nie ma w jego ksià˝ce ∏a-
twego optymizmu, tak charakterystycz-
nego dla entuzjastów podejÊcia technologie
über alles, to wydaje si´, ˝e dostrzega on
liczne zagro˝enia zwiàzane z sieciami i
nowymi technologiami i jest zwolennikiem
postawy, którà mo˝na nazwaç asymetrycz-
nà: w sieciach widzi wi´cej pozytywnego
potencja∏u i korzyÊci dla cz∏owieka wspó∏-
czesnego ni˝ mo˝liwych szkód i niebez-
pieczeƒstw. Pod jednym wszak warun-
kiem, co sam dobitnie wyk∏ada w ostatnim
akapicie ksià˝ki: „Spo∏eczeƒstwo siecio-
we tak d∏ugo pozostanie spo∏eczeƒstwem
otwartym, jak d∏ugo Logos wyra˝ajàcy si´
w bogactwie j´zyków b´dzie dobrem
wspólnym, jak d∏ugo zdo∏amy go uchroniç
zarówno przed paƒstwowà, jak i prywat-
nà monopolizacjà”.
Czy jesteÊmy w stanie ten warunek
spe∏niç? Odpowiedê to temat na osobne,
skàdinàd nie∏atwe, opowiadanie. Czeka-
my zatem na nast´pnà ksià˝k´ Edwina
Bendyka, która z dwiema ju˝ napisanymi
utworzy trylogi´ o zmieniajàcym si´ na
naszych oczach Êwiecie.
n
Symbol nieodwracalnej zatraty
DZIWNE OBIEKTY WYWO¸UJÑ DRESZCZ INTELEKTUALNYCH EMOCJI. STANIS¸AW BAJTLIK
CZARNE DZIURY I KRZYWIZNA
CZASU. ZDUMIEWAJÑCE
DZIEDZICTWO EINSTEINA
Kip S. Thorne
T∏um. Danuta Czy˝ewska
Prószyƒski i S-ka
Warszawa 2004
pierwotnej osobliwoÊci, z której si´ wy-
∏oniliÊmy w wyniku Wielkiego Wybuchu,
i osobliwoÊci skrywanych pod horyzon-
tami czarnych dziur sà podobne, czy mo-
˝e wr´cz sà tym samym. Tak˝e w latach
szeÊçdziesiàtych znaleziono rozwiàzania
równaƒ teorii, opisujàce falowe w∏asno-
Êci grawitacji, i rozpocz´to próby reje-
stracji promieniowania grawitacyjnego.
Wszystko to da∏o pot´˝ny impuls teore-
tycznym badaniom grawitacji i matema-
tycznej struktury ogólnej teorii wzgl´d-
noÊci, które trwajà do dziÊ i przynoszà
fantastyczne efekty.
Wiemy ju˝, ˝e spadek materii na ob-
racajàcà si´ czarnà dziur´ jest najwydaj-
niejszym znanym procesem generowa-
nia energii w przyrodzie – pozwala
zamieniç oko∏o 10% masy spoczynkowej
na promieniowanie (w reakcjach termo-
jàdrowych zaledwie 1% masy spoczynko-
wej zamienia si´ na energi´, a w prze-
mianach jàdrowych kilkanaÊcie razy
mniej). To w∏aÊnie akrecja materii na
czarne dziury pozwala kwazarom wy-
Êwiecaç tyle Êwiat∏a, ˝e sà dla nas latar-
niami widocznymi na kraƒcach obser-
wowalnego WszechÊwiata. W Drodze
Mlecznej odkrywamy ju˝ rutynowo
obiekty, dla których najlepszà interpreta-
cjà jest za∏o˝enie, ˝e same sà czarnà
dziurà albo jà zawierajà. Kilka lat temu
znaleziono masywnà czarnà dziur´ w
centrum naszej Galaktyki, a fizycy spie-
rajà si´ czy przez Êrodek czarnej dziury
mo˝emy si´ przedostaç do innego obsza-
ru czasoprzestrzeni, czyli podró˝owaç
w czasie.
Czarne dziury i krzywizny czasu to nie-
zwyk∏a ksià˝ka, ∏àczàca elementy popu-
laryzacji nauki, w tym wypadku astrofi-
zyki czarnych dziur, fal grawitacyjnych,
gwiazd neutronowych i innych uk∏adów
relatywistycznych, z prezentacjà historii
tej dziedziny nauki, ogólnego t∏a histo-
rycznego (zw∏aszcza politycznego), a
tak˝e obrazu Êrodowiska uczonych. Jej
autor Kip S. Thorne jest wybitnym
znawcà tematu. Pozna∏em jego nazwi-
sko jeszcze jako student, uczàc si´ ogól-
nej teorii wzgl´dnoÊci z Gravitation, nie-
tuzinkowego podr´cznika, którego by∏
wspó∏twórcà. Pami´tam, ˝e w kolejce po
rosyjskie wydanie tej ksià˝ki mo˝na by-
∏o spotkaç w ksi´garni w Pa∏acu Kultu-
ry i Nauki w 1977 roku co drugiego sto-
∏ecznego fizyka. Thorne przyje˝d˝a∏ te˝
w tamtych czasach do Warszawy i mo˝-
na by∏o pójÊç na jego wyk∏ad.
Thorne jest jednà z barwniejszych
postaci w naukowym Êwiecie. Du˝o po-
dró˝uje, nie waha si´ g∏osiç nieortodoksyj-
ne poglàdy, podejmowaç naukowe zak∏a-
dy ani pracowaç nad kontrowersyjnymi
problemami. Kilka z nich, takich jak mo˝-
liwoÊç podró˝y w czasie czy zwiedzanie
czarnej dziury, zajmuje w ksià˝ce wiele
miejsca, nieproporcjonalnie do swojej na-
ukowej wagi. Moim zdaniem sà niepo-
trzebne. Natomiast anegdoty, historyjki,
rozwa˝ania na temat charakterów, inten-
cji, motywacji, politycznych uwarunko-
waƒ, w jakich dzia∏ali uczeni badajàcy
czarne dziury, jedni uznajà za dodatko-
wy urok i wartoÊç ksià˝ki, inni ocenià ja-
ko zbyt stronnicze i plotkarskie. Niewàt-
pliwie jednak sà popularyzacjà historii
nauki i jako takie warto je doceniç.
Ksià˝ka mia∏a w USA znakomite przy-
j´cie, choç pojawi∏a si´ na rynku w cza-
sie, gdy Thorne by∏ w ognisku sporu,
cz´sto gorszàcego, na temat sensownoÊci
finansowania przez National Science
Foundation, lansowanego i kierowanego
przez niego samego wielkiego, kosztujà-
cego setki milionów dolarów projektu
LIGO (laserowego interferometru do de-
tekcji fal grawitacyjnych). Amerykaƒskie
Êrodowisko naukowe potrafi jednak od-
dzielaç oceny ludzi od ocen projektów i
ocen ksià˝ek. Czarne dziury i krzywizn´
czasu widzia∏em wi´c na pó∏kach w pra-
cowniach i mieszkaniach zarówno zwo-
lenników, jak i zaciek∏ych przeciwników
budowy LIGO.
W dziele sà polskie elementy i polskie
nazwiska (Paczyƒski, Trautman, ˚urek,
˚ytkow – ta ostatnia jest zresztà wspó∏-
autorkà prac z Thornem, przewidujàcych
istnienie szczególnego typu gwiazd,
noszàcych dziÊ miano gwiazd Thorne’a–
–˚ytkow). Mo˝e nieco zbyt cz´sto poja-
wiajà si´ nazwiska studentów i wspó∏-
pracowników Thorne’a i jego samego.
Nikt nie ma wàtpliwoÊci, ˝e wnieÊli oni
wa˝ny wk∏ad w rozwój tej dziedziny fizy-
ki, ale mo˝na te˝ odnieÊç wra˝enie, ˝e
selekcja jest bardzo subiektywna.
Imponujàca jest obj´toÊç ksià˝ki, 616
stron, bardzo du˝o ilustracji, zdj´ç, fak-
symile dokumentów. O jej standardzie i
dopracowaniu (przy jednak popularnym
charakterze) Êwiadczy liczàcy oko∏o 500
nazwisk indeks osobowy, kilkunastostroni-
cowy indeks rzeczowy, szesnastostronico-
wa bibliografia i 25 stron przypisów. Ma-
teria∏ jest podzielony w czytelny sposób
na partie ∏atwiejsze, przeznaczone dla sze-
rokich rzesz czytelników, i trudniejsze,
wymagajàce ju˝ pewnego przygotowania.
Te segmenty sà tak zorganizowane, ˝e
mniej wprawny czytelnik, bez szkody dla
ciàg∏oÊci wywodu, mo˝e opuszczaç to, co
dla niego za trudne.
Bardzo dobrze si´ sta∏o, ˝e ta znako-
mita pozycja popularnonaukowa, adre-
sowana do wszystkich, których czarne
dziury przyprawiajà o dreszcz intelek-
tualnej emocji, zosta∏a wydana po pol-
sku. Szkoda tylko, ˝e choç ukaza∏a si´
w dotychczas bardzo starannej serii „Na
Êcie˝kach nauki”, zawiera liczne niedo-
ciàgni´cia redakcyjno-j´zykowe. Pó∏ bie-
dy, gdy czytamy, ˝e pr´dkoÊç Êwiat∏a wy-
nosi 1.998
× 10
8
m/s (zamiast 2.998
×
10
8
m/s), bo to literówka, i choç irytujà-
ca, to nikt si´ nie nabierze. Gorzej, gdy
potkni´cia w t∏umaczeniu rodzà b∏´dy
w fizyce, a te nie sà korygowane. Szko-
da te˝, ˝e redakcja nie zadba∏a o dopi-
sanie uzupe∏nienia, przedstawiajàcego
wa˝ne odkrycia obserwacyjne i teore-
tyczne w badaniach czarnych dziur, do-
konane w ostatnich 10 latach, ju˝ po po-
wstaniu ksià˝ki. Sà to na przyk∏ad
bezsporne dowody na istnienie czarnej
dziury w centrum Drogi Mlecznej czy
próby wyprowadzenia entropii czarnych
dziur z teorii strun i prace dotyczàce ter-
modynamiki uk∏adów grawitujàcych. Mi-
mo wszystko ksià˝k´ Thorne’a polecam
ka˝demu, kogo interesuje fizyka, astro-
nomia, kosmologia, historia nauki czy
te˝ socjologia Êrodowisk naukowych.
n
90
ÂWIAT NAUKI LISTOPAD 2004
W KSI¢GARNIACH
Prószyƒski i S-ka
Lewy mózg, prawy mózg. Z perspektywy
neurobiologii poznawczej Sally P. Springer,
Georg Deutsch
Ostatnie rozrywki Martin Gardner
Na barkach gigantów. Wielcy badacze
i ich odkrycia od Archimedesa do DNA
Melvyn Bragg, Ruth Gardiner
Wydawnictwo Naukowe PWN
Chemia ogólna. Czàsteczki, materia, reakcje
Loretta Jones, Peter Atkins
Dendrochronologia Andrzej Zielski,
Marek Kràpiec
Biologiczne podstawy ochrony przyrody
Andrew S. Pullin
Dzieje kultury Stanów Zjednoczonych
Marek Go∏´biowski
Zysk i S-ka Wydawnictwo
Podr´czna encyklopedia zdrowia V. Corazza,
R. Daimler, A. Ernst, K. Federspiel, V. Herbst,
K. Lanbein, H.-P. Martin, H. Weiss
Dom Wydawniczy REBIS
Umys∏ w zalotach Geoffrey Miller