200411 3848

background image

S W I AT N A U K I

@

W S I P. C O M . P L

Listy

HUMANISTOM DO SZTAMBUCHA

Z zainteresowaniem przeczyta∏em napisanà przez
Jerzego Kowalskiego-Glikmana recenzj´ s∏yn-
nej ksià˝ki Alana Sokala i Jeana Bricmonta
Modne bzdury [„Wo∏anie o racjonalnoÊç”; Âwiat
Nauki
, sierpieƒ 2004]. Ksià˝ka jest w zasadzie
serià d∏ugich cytatów luminarzy francuskiego
postmodernizmu. Zawierajà one „uczone” od-

wo∏ania do wspó∏czesnej fizyki i matematyki i sà przez auto-
rów bezlitoÊnie obna˝ane. Po paru pierwszych cytatach, które
bawià i zdumiewajà bezczelnym tupetem, lektura staje si´ de-
prymujàca. Chodzi tu koniec koƒców o ludzi szeroko znanych
i cenionych w kr´gach uniwersyteckich ca∏ego Êwiata. Zgadza-
jàc si´ w pe∏ni z tezami Kowalskiego-Glikmana, chcia∏bym roz-
winàç pewne poj´cie jasne dla ka˝dego przyrodnika, a najcz´-
Êciej zupe∏nie niezrozumia∏e dla naszych braci in gremium
humanistów: chodzi o „metod´ naukowà”.

Wypracowanie tego paradygmatu zaj´∏o uczonym prawie

dwa tysiàce lat, a brzmi on mniej wi´cej tak: jedynym kryte-
rium prawdy, tj. prawdziwoÊci konceptów teoretycznych, jest
jej zgodnoÊç z doÊwiadczeniem. Teza ta oznacza, ˝e przyjmuje-
my teorie, które sà sprzeczne z naszà intuicjà (np. mechanika
kwantowa) lub z naszymi przekonaniami politycznymi, a na-
wet z naszymi przekonaniami religijnymi (horribile dictu!) – dla
wielu ludzi wierzàcych teoria ewolucji Darwina jest nawet dziÊ
nie do przyj´cia – jeÊli zgadzajà si´ z doÊwiadczeniem, a odrzu-
camy teorie, które co prawda, sà politycznie poprawne lub zgod-
ne z wartoÊciami chrzeÊcijaƒskimi lub islamskimi, ale które nie-
stety nie sà w zgodzie z doÊwiadczeniem. Poglàd ten do dziÊ
stoi w sprzecznoÊci z przekonaniami mia˝d˝àcej wi´kszoÊci po-
lityków, ideologów i innych zwolenników zbawiania ludzkoÊci
na si∏´. Przekonanie o wy˝szoÊci wiary i ideologii nad poznaniem
obiektywnym jest g∏´boko ugruntowane w tradycji chrzeÊcijaƒ-
skiej Europy. Dzielni ludzie, którzy oÊmielali przeciwstawiaç
si´ temu dogmatowi, byli skazywani na Êmierç przez w∏adze
koÊcielne (Giordano Bruno) lub na wi´zienie i wyparcie si´ swo-
ich poglàdów (Galileusz). Jednak to oni byli motorem post´pu
nauki, a wi´c i ludzkoÊci.

Metoda naukowa, poprzez bezlitosny test zgodnoÊci z rzeczy-

wistoÊcià, poprawia samoistnie b∏´dy naukowców: studiujàc na
przyk∏ad histori´ powstania teorii elektromagnetyzmu, widzi-
my, jak przesàdy i osobiste poglàdy poszczególnych uczonych
wp∏ywa∏y na ich idee, cz´sto w du˝ej mierze mylne, które jednak
w konfrontacji z doÊwiadczeniem doprowadzi∏y do popraw-
nej w koƒcu teorii (równania Maxwella wraz ze szczególnà teorià
wzgl´dnoÊci). Powoduje to, ˝e nauki przyrodnicze nie skaczà od
mody do mody, nie sà odbiciem stosunków spo∏ecznych i nie za-
le˝à od aktualnej ideologii, lecz coraz dok∏adniej opisujà obiek-
tywnie otaczajàcy nas Êwiat. Mimo ˝e w zapale krasomówczym
cz´sto mówimy o „rewolucjach w nauce”, to w istocie chodzi o
proces udoskonalenia teorii, rozszerzenia jej na nowe obszary.
Teoria wzgl´dnoÊci i mechanika kwantowa nie obali∏y stosowal-
noÊci klasycznej mechaniki Newtona, lecz pokaza∏y, ˝e w eks-
tremalnych warunkach (du˝e pr´dkoÊci, zjawiska w skali mi-
kroÊwiata) t´ teori´ nale˝y zmodyfikowaç. Nawet dziÊ in˝ynier
projektujàcy most lub ekologiczny szesnastozaworowy silnik sa-
mochodowy u˝ywa mechaniki rodem z XIX wieku, gdy˝ po-

prawki od teorii wzgl´dnoÊci lub mechaniki kwantowej sà w
tych warunkach pomijalne. Tak wi´c klasyczna mechanika zawie-
ra pewnà obiektywnà i po˝ytecznà wiedz´, która nie zosta∏a oba-
lona przez nowsze teorie, lecz jedynie zosta∏a bardziej rozwi-
ni´ta. WolnoÊç od ideologii jest jednà z zalet zajmowania si´
naukami przyrodniczymi: fizyk katolik mo˝e wspó∏pracowaç z
muzu∏maninem, komunistà, a nawet i postmodernistà. Ilekroç
próbowano tworzyç nauki przyrodnicze nacechowane ideolo-
già – „biologia socjalistyczna” ¸ysenki w ZSRR, „fizyka aryjska”
w hitlerowskich Niemczech, wspó∏czesne próby tworzenia „na-
uki islamskiej” – prowadzi∏o to do degeneracji nauki i ustania
procesu odkrywania praw przyrody. Tak wi´c opatrywanie ja-
kiejkolwiek nauki lub nawet teorii epitetami typu chrzeÊcijaƒ-
ski, post´powy, feministyczny itp. jest oznakà zaÊlepienia ideo-
logicznego, które nieodmiennie prowadzi do degeneracji nauki.
Co niniejszym wpisuj´ do sztambucha moim przyjacio∏om
humanistom.

ALEKSY BARTNIK

Warszawa

EWOLUCJA WSZECHÂWIATA

Gabriele Veneziano opisuje model kosmo-
logiczny, w którym nasz WszechÊwiat jest
wn´trzem jednej z czarnych dziur powsta∏ych
we wszechÊwiecie preistniejàcym [„Mit po-
czàtku czasu”; Âwiat Nauki, czerwiec 2004].
Model ten budzi we mnie pewnà wàtpliwoÊç.
WszechÊwiat „potomny”, który powstaje w

czarnej dziurze, zawiera tylko niewielki u∏amek materii swego
wszechÊwiata „macierzystego”. A zatem z pokolenia na poko-
lenie wszechÊwiaty zawierajà jej coraz mniej, a˝ w koƒcu
powstajà wszechÊwiaty prawie puste, w których nie mogà
wytworzyç si´ ˝adne struktury (galaktyki, gwiazdy, planety).
Czy ewolucja wszechÊwiata, a raczej wszechÊwiatów, koƒczy
si´ w∏aÊnie w ten sposób, czy te˝ podtrzymuje jà jakiÊ proces,
który prowadzi do kreacji materii – podobnie jak w modelu
ekpyrotycznym, w którym materia powstaje z energii kine-
tycznej zderzajàcych si´ bran?

KAMIL KOPIJ

ODPOWIEDè REDAKCJI

skonsultowana z prof. Mariuszem

Dàbrowskim z Uniwersytetu Szczeciƒskiego:
Wed∏ug klasycznego modelu WszechÊwiat powsta∏y w Wielkim
Wybuchu przechodzi przez faz´ tzw. inflacji, w której zmieniajà
si´ w∏aÊciwoÊci pró˝ni. Kosztem energii pró˝ni powstaje wtedy ma-
teria i „zwyk∏a” energia. Podobne, lecz bardziej skomplikowane pro-
cesy zachodzà w modelu wszechÊwiata preistniejàcego i to za-
równo we wszechÊwiecie macierzystym, jak i we wszechÊwiatach
potomnych. Tak wi´c choç wydaje si´ to paradoksalne, zaawan-
sowany ewolucyjnie wszechÊwiat potomny wcale nie musi za-
wieraç mniej materii czy energii ni˝ wszechÊwiat macierzysty.

R

edakcja zastr

zega sobie prawo do skracania i redagowania listów

.

LISTOPAD 2004 ÂWIAT NAUKI

5

SPROSTOWANIE

Do artyku∏u „Myszka Miki ma dwie mamy”, który ukaza∏ si´ w sierp-
niowym numerze Âwiata Nauki, wkrad∏ si´ b∏àd. Partenogeneza jest spo-
sobem rozmna˝ania p∏ciowego (a nie bezp∏ciowego), jak ka˝de roz-
mna˝anie z wykorzystaniem gamet. Przepraszamy.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
200411 3856
200411 3872
200411 3874
200411 3850
3848
200411 3855
200411 3870
200411 3847
200411 3865
200411 3869
3848
20041115151029
200411 3876
200411 3852
200411 3862

więcej podobnych podstron