Historia bankowości inwestycyjnej
Akcje, opcje, obligacje, hossa, bessa, korekta, makler, broker, emisja, fuzja, joint-
venture, LBO, MBO, płynność inwestycji, fundusz inwestycyjny, ceduła - z tymi i wieloma
innymi podobnymi wyrażeniami spotykamy się w dzisiejszej rzeczywistości coraz częściej.
Jedno z nich, ściśle powiązane z wyżej wymienionymi pojęciami, wydaje się być w Polsce
wciąż zbyt mało znane lub przynajmniej błędnie kojarzone. Mam na myśli bankowość
inwestycyjną. Czym też jest to tajemnicze słowo, a raczej czym jest bankowość
inwestycyjna? Czym się zajmuje? Jak rozwijała się na przestrzeni wieków?
Gdyby nie imponowały nam dzieła wielkiego mistrza Leonarda da Vinci, historia ich
powstania z pewnością nie interesowałaby większości z nas. Myślę, że tą analogię można
zastosować także do bankowości inwestycyjnej XXI-go wieku, dlatego na wstępie należałoby
wytłumaczyć, czym ona tak naprawdę jest.
Bankowość inwestycyjna to pojęcie, za którym kryją się przede wszystkim banki
inwestycyjne. To głównie one świadczą usługi w zakresie bankowości inwestycyjnej. W
przeciwieństwie do banków komercyjnych, nie przyjmują depozytów ani nie udzielają
pożyczek i kredytów, lecz zajmują się zarządzaniem finansami, obrotem papierami
wartościowymi, doradztwem kapitałowym, kierowaniem aktywami powierzonymi i
własnymi, a także decydują o operacjach na rynku pieniężnym. Świadczą również usługi w
zakresie zarządzania ryzykiem. Ponadto istnieją instytucje, które świadczą węższy zakres
usług z tego obszaru. Fundusze inwestycyjne kierują aktywami powierzonymi i własnymi,
banki komercyjne działają na rynku papierów wartościowych oraz doradzają w tej dziedzinie,
mimo że nie są bankami inwestycyjnymi. Można, więc wywnioskować, że nie trzeba być
bankiem inwestycyjnym żeby świadczyć usługi bankowości inwestycyjnej, jednak nie
wszędzie i nie zawsze tak było.
Tak wygląda to dziś – a jak sytuacja prezentowała się w przeszłości? Spójrzmy daleko
wstecz: zanim bankowość inwestycyjna przybrała obecną formę, zachodził szereg procesów,
wydarzeń, które doprowadziły do wykrystalizowania jej obecnej postaci.
Traktując tą historię w sposób syntetyczny, nie można oprzeć się refleksji, że każdy
rodzaj aktywności jest wymuszony przez warunki dane w określonym momencie historii.
Ludzie wciąż próbują podejmować działalność, która byłaby dla nich najbardziej korzystna w
zaistniałej sytuacji gospodarczej czy politycznej, przy wykorzystaniu wiedzy i technologii,
którą dysponują. Gdy warunki się zmieniają, zmienia się także postać działalności, która staje
się swoistą kontynuacją tego, co funkcjonowało do tej pory, lecz często staje się jej nową i
ulepszoną formą, szczególnie gdy w grę wchodzi postęp technologiczny. W ten sposób
tworzy się łańcuch zależności, dzięki któremu możemy w spójny i logiczny sposób
przemieszczać się między starożytnością i współczesnością. Przykładowo, kiedy powstały
miasta i nie każdy trudnił się rolnictwem, pojawił się popyt na żywność zgłaszany przez
osoby, które jej nie wytwarzały, więc zaistniała potrzeba wymiany handlowej, a aby ułatwić
wymianę – pojawił się pieniądz; z kolei od kiedy pojawił się pieniądz – ludzie wynajdują
coraz to nowsze sposoby zdobycia i akumulacji kapitału i coraz wygodniejsze formy
płatności. Aby usprawnić zdobywanie kapitału pojawiły się giełdy, aby usprawnić
regulowanie zobowiązań – weksle. Aby wprowadzać kapitał na giełdy, zarządzać funduszami
społeczeństwa, gwarantować bezpieczny i sprawny obrót pieniężny oraz wydawać
obiektywne opinie, pojawiły się banki inwestycyjne. Tak, więc geneza banków
inwestycyjnych wiąże się w bezpośredni i nierozerwalny sposób z kształtowaniem się rynków
finansowych na świecie.
Oczywiście banki inwestycyjne nie funkcjonowały od początku w takiej formie, jaką
znamy dziś. Według dr Rafała Walkiewicza, początku bankowości inwestycyjnej możemy
doszukiwać się w Anglii. Tam powstały pierwsze banki niekomercyjne, zwane „kupieckimi”.
Kraj ten, jeszcze w XVI w zacofany w porównaniu z Europą kontynentalną, zaczął bogacić
się na handlu wełną, a w XVIII w przeżywał rozkwit. Dzięki wynalazkom z dziedziny
mechaniki, wzrastała produkcja oraz umacniała się pozycja ekonomiczna kraju. Jednocześnie
rozpoczyna się rozwijać rynek kapitałowy, który wspomagał i napędzał handel; nawet rodzina
królewska zaczęła pożyczać pieniądze na procent od obywateli. Korzystna sytuacja
gospodarcza stworzyła idealne warunki dla rynku weksli i udziałów oraz instytucji, zaczęli
pojawiać się pośrednicy. Zajęli się tym kupcy, do tej pory handlujący z zagranicą, którzy
uznali, że handel pieniądzem jest dla nich bardziej opłacalny. Bazowali na wcześniej
zdobytym zaufaniu zagranicznych wspólników, jako handlowcy i wykorzystali swoją
reputację w nowym przedsięwzięciu. Bogacili się głównie na ubezpieczaniu obrotu Wielkiej
Brytanii z zagranicą, a także wspomaganiu emisji i handlowaniu akcjami i obligacjami. Jako
że nie przyjmowali depozytów, nie podlegali rygorom i nadzorowi banku centralnego. W ten
sposób wykształcone instytucje nazywano private banks. Zapewne udzielały one czasem
pożyczek, ale generalnie użyczały swojej nazwy, cieszącej się zaufaniem. Nie bez znaczenia
dla historii bankowości były London Stock Exchange oraz Clearing House – instytucje
zrzeszającej londyńskie banki i zajmujące się regulowaniem zobowiązań finansowych swoich
klientów. Fernand Braudel, francuski historyk czasów nowożytnych, podaje jak działalność
tej instytucji opisywał jeden z jego rodaków: "Mechanizm obiegu zorganizowany jest w ten
sposób, iż można powiedzieć, że w Anglii nie krąży ani papier, ani pieniądz. Czterdziestu
londyńskich kasjerów dokonuje między sobą niemal wszystkich wypłat i transakcji całego
królestwa; zbierając się każdego wieczoru, wymieniają między sobą należne każdemu sumy
w taki sposób, że tysiącfuntowy banknot wystarcza nieraz dla uregulowania
wielomilionowego obiegu"
2
Od początku wieku XIX do najlepszych należały banki z
londyńskiej dzielnicy City: James Morgan, Walter Boyd i The Barings
3
. Dysponowały one
znacznymi środkami wystarczającymi do wykupu weksli i udziałów na własny rachunek, a
następnie sprzedania ich po wyższej cenie. W przypadku większych emisji łączyły się one w
syndykaty inwestycyjne. Tego typu działania, ze względu na to, że udziały zostawały
rozproszone pomiędzy wielu inwestorów – klientów banków, gwarantowały dodatkowo
płynność emisji.
Z czasem pośrednicy opanowali także rynek Europy kontynentalnej – w tym Niemiec
czy Francji – jednak od początku oparli swoją działalność na pobieraniu prowizji od
gwarantowanych transakcji. Nie zajmowali się natomiast kupowaniem papierów
wartościowych na własny rachunek. Co więcej, bankowość inwestycyjna ewoluowała na
kontynencie w odmienny sposób – pozostała w bliskim związku z bankowością komercyjną.
Banki komercyjne zaczęły podejmować działalność będącą domeną banków inwestycyjnych i
tym samym przekształciły się w instytucje inwestycyjne, których klientami byli zarówno
instytucje jak i inwestorzy indywidualni.
Wraz z ekspansją na zachód, na kontynent amerykański, kolonizatorzy przenieśli na
nowy grunt dotychczasowe zwyczaje. Wraz z kolonistami przybyli także bankierzy. Wśród
nich przeważali agenci bankierów europejskich oraz żydowscy emigranci. Specyfika
początków USA już na samym początku zagwarantowała temu krajowi jeden wielki atut.
Brak złych doświadczeń z przeszłości, sprawiał, że wszystko przyjmowało się lepiej, a
nowości akceptowano z większą odwagą.
Stany Zjednoczone były młode, więc potrzebowały dużego zastrzyku kapitału
niezbędnego do dalszego rozwoju. Początkowo, z uwagi na niestabilną sytuację wśród
tamtejszych instytucji bankowych, kapitał napływał z Europy. Jednak w miarę upływu czasu
system bankowy USA zaczął dynamicznie się rozwijać. Z czasem centrum finansowym stał
się Nowy York (wcześniej była to Filadelfia). Pierwszy liczący się syndykat domów
bankowych powstał w USA w czasie Wojny Secesyjnej. Syndykat, stworzony przez znanego
finansistę – Jay Cooke’a, dzięki intensywnej kampanii reklamowej zdołał sprzedać
indywidualnym inwestorom obligacje warte około miliarda dolarów. Amerykanie coraz
chętniej lokowali swoje pieniądze w obligacjach, które finansowały inwestycje rządowe.
Dzięki finansowym wsparciu obywateli, możliwa była rozbudowa sieci dróg oraz linii
kolejowych, sięgających aż na zachodnie wybrzeże (kolej transkontynentalna). Rozwój
infrastruktury przyczynił się do opanowania terenów zachodnich, a banki od tamtej pory
rozwijały się w bardzo szybkim tempie, świadcząc coraz to nowsze usługi.
Po zakończeniu I Wojny Światowej USA opanowała gorączka inwestowania na
giełdzie. Rozpoczął się okres określany przez historyków, jako „szalone lata dwudzieste”.
Głównym źródłem utrzymania wielu obywateli USA stała się gra na giełdzie, a większość
ludzi żyło na kredyt. Społeczeństwo przeznaczało znaczną część dochodów na konsumpcję.
Indeksy giełdowe nieprzerwanie rosły, a akcje wielu spółek były przeszacowane. Gdy
inwestorzy zdali sobie sprawę z chorej sytuacji, rozpoczęła się gorączkowa wyprzedaż akcji.
Niestety, w powstałym zamieszaniu sprzedawano akcje przeszacowanych jak i stabilnych,
liczących się spółek. Ceny wszystkich akcji gwałtownie spadały, aż w końcu 24 października
1929 gospodarka USA doprowadziła się na skraj wyczerpania. W ten tak zwany Czarny
Czwartek, kiedy bankrutowały banki, instytucje finansowe, a ludzie tracili oszczędności
całego życia, odnotowano najwięcej samobójstw w historii Stanów Zjednoczonych.
Dzień ten nie pozostał bez wpływu na sektor bankowy; w związku z zaistniałą
sytuacją, rząd postanowił przejąć inicjatywę. Podjęto szereg reform: stworzono federalny
system ubezpieczeń, ustalono górny pułap oprocentowania depozytów, a co najważniejsze, na
mocy Glass-Steagall Act – odseparowano bankowość inwestycyjną od komercyjnej. Władze
doszły do wniosku, że aktywność banków komercyjnych na rynku kapitałowym negatywnie
wpłynęła na system finansowy i w wielkim stopniu przyczyniła się do zaistniałego kryzysu.
Banki komercyjne i banki inwestycyjne stały się odrębnymi instytucjami, świadczącymi
odmienne usługi i rządzącymi się własnymi prawami. Przeprowadzona reforma zapewniła
stabilizację i sprawiła, że konkurencja przybrała nieco inny wymiar.
Pomimo tego, pod koniec lat siedemdziesiątych, problem z bankowością znów dał się
we znaki. Rozgorzała dyskusja nad zniesieniem regulacji Glass-Steagall, w skutek, której od
roku 1986 postępowała liberalizacja tego aktu prawnego. Banki komercyjne coraz częściej
otrzymywały zezwolenia na działalność w niektórych obszarach bankowości inwestycyjnej.
Ostatecznie, przełom przyniósł rok 1999. Gramm-Leach-Bliley Act umożliwił bankom
komercyjnym świadczenie usług będących od czasu wprowadzenia Glass-Steagall Act
domeną bankowości inwestycyjnej.
Obecnie, zarówno w USA jak i w całej Europie przed bankowością inwestycyjną stoją
wielkie szanse i wyzwania. Sprzyjają temu nie tylko regulacje prawne, ale także nastawienie
społeczeństwa, które coraz chętniej lokuje kapitał w papierach wartościowych, najczęściej
poprzez udziały w funduszach inwestycyjnych.
Wyraźne wyodrębnienie banków inwestycyjnych – jako odrębnej klasy instytucji
finansowych – wywodzi się w istocie z tradycji amerykańskiej, gdzie restrykcyjna regulacja
prawna po Wielkim Kryzysie nakazała oddzielenie banków inwestycyjnych od
komercyjnych. Banki zwane w USA "inwestycyjnymi" zajmowały się przy tym głównie
aktywnością na rynku kapitałowym i pomagały w bezpośrednim zdobywaniu środków
finansowych.
Mania inwestowania powoli zbliża się także i do Polski a banki wyraźnie się do tego
przygotowują. Jedne stosują szereg chwytów marketingowych mających zachęcić
społeczeństwo do tego typu inwestycji (np. bank BGŻ oferuje trzymiesięczną lokatę
oprocentowaną stawką 9%, w momencie gdy klient drugą połowę kwoty wpłaci na fundusze
zarządzane przez Union Investment TFI), inne z kolei kuszą niskimi stopami procentowym
kredytów aby nie stracić dotychczasowych klientów. Wokół słyszy się, że „będzie łatwiej o
kredyt”, że Banki ograniczają wymogi przedsiębiorcom.
Poza tym widać także ożywienie na rynku fuzji i przejęć. W roku 2006 wartość tych
transakcji w Polsce przekroczyła 20 miliardów dolarów (dwukrotnie więcej niż w roku
ubiegłym).
Rozwojowi bankowości inwestycyjnej sprzyjają też inne czynniki – globalizacja oraz
postępujący rozwój technologii informacyjnych. Nowe pomysły szybko rozpowszechniają się
na cały świat. Dzięki temu bankowość inwestycyjna jest w stanie ujednolicić swoje usługi i
oferować je coraz większej rzeszy klientów.
Literatura:
- „Forbes”, grudzień 2006
- „Forbes”, styczeń 2007
- Konieczny J.: Bankowość inwestycyjna na świecie i w Polsce. Warszawa
1996.Olympus. Centrum Edukacji i Rozwoju Biznesu.
- Waliewicz R.: „Bankowość inwestycyjna”. Warszawa 2001. Wyd. Poltex
- „Wiedza i Życie” nr 1/1996
-
Magdalena Marszałek