NIEUFNOŚĆ POMIĘDZY PŁCIAMI*
Rozpoczynając dzisiejszą prelekcję poświęconą pewnym problemom w relacjach między
płciami, muszę prosić, abyście państwo nie czuli się zawiedzeni. Zasadniczo bowiem nie będę się
zajmować tym aspektem omawianego problemu, który ma największe znaczenie dla lekarza. Do-
piero na zakończenie pokrótce omówię kwestię terapii. Znacznie ważniejsze jest dla mnie
zwrócenie państwa uwagi na parę psychologicznych powodów nieufności pomiędzy płciami.
Relacje pomiędzy mężczyznami i kobietami w dużej mierze przypominają relacje pomiędzy
dziećmi i rodzicami, a podobieństwo to polega na tym, że wolimy koncentrować się na ich
pozytywnych aspektach. Wolimy przyjmować założenie, że to miłość stanowi coś, co jest nam
dane w sposób podstawowy, a wrogość przydarza się w sposób przypadkowy i można jej uniknąć.
Choć znane nam są potoczne wyrażenia, takie jak „walka płci" albo „wrogość pomiędzy płciami",
musimy przyznać, że niewiele one znaczą. Powodują, że zbytnio skupiamy się na związkach
seksualnych pomiędzy mężczyznami i kobietami, co łatwo może doprowadzić do zbyt jedno-
stronnego podejścia w kwestii relacji pomiędzy płciami. Istotnie, sięgając do licznych opisów
przypadków, można wyciągnąć wniosek, że związki miłosne dość łatwo ulegają rozkładowi pod
wpływem jawnej lub ukrytej wrogości.
Z drugiej strony, mamy wielką skłonność do zrzucania odpowiedzialności za te trudności na
indywidualny zły los, na niedopasowanie partnerów albo na przyczyny natury społecznej lub
ekonomicznej.
Nasze przypuszczenia dotyczące indywidualnych przyczyn kiepskich relacji pomiędzy
mężczyznami i kobietami mogą być trafne. Niemniej, z powodu rozpowszechnienia lub inaczej -
nagminnego występowania zaburzeń w relacjach miłosnych, musimy zadać pytanie, czy
zaburzenia spotykane w indywidualnych przypadkach nie mają jakiegoś wspólnego podłoża i czy
nie można by znaleźć jakiegoś wspólnego mianownika łączącego przypadki tak często i łatwo
pojawiającej się podejrzliwości pomiędzy płciami.
Jest niemal niewykonalne dokonanie pełnego przeglądu tak obszernego zagadnienia w
ramach krótkiego wykładu. Nie wspomnę więc nawet o takich czynnikach, jak pochodzenie i
wpływ takich społecznych instytucji, jak małżeństwo. Mam jedynie zamiar zająć się niektórymi
* Odczytane 20 listopada 1930 roku w berlińsko-brandenburskiej filii Stowarzyszenia Medycznego Niemek, Das Misstrauen zwischen den
Ge-schlechtern, „Die Arztin", VII, 1931, s. 5-12. Przedruk w wersji angielskiej za pozwoleniem spadkobierców Karen Horney.
przypadkowo wybranymi czynnikami, które byłyby psychologicznie zrozumiałe i miałyby
związek z przyczynami i następstwami istnienia wrogości i napięcia pomiędzy płciami.
Chciałabym zacząć od bardzo banalnego stwierdzenia, że ta atmosfera podejrzliwości jest w
dużej mierze zrozumiała i uzasadniona. Najwyraźniej nie ma ona nic wspólnego z konkretnym
partnerem, a raczej z intensywnością afektów i trudnościami w ich opanowaniu.
Wiemy albo niejasno zdajemy sobie sprawę z tego, że afekty te mogą prowadzić do ekstazy,
do wyrzeczenia się siebie, co oznacza skok w to, co nieograniczone i niezmierzone. Może dlatego
właśnie prawdziwa namiętność jest czymś tak rzadkim. Bo tak jak dobry przedsiębiorca, nie-
chętnie stawiamy wszystko na jedną kartę. Skłonni jesteśmy zachowywać powściągliwość i w
każdej chwili gotowi jesteśmy do odwrotu. Tak czy inaczej, instynkt samozachowawczy
wywołuje w nas naturalny lęk przed zatraceniem się w drugiej osobie. Dlatego właśnie to, co
dzieje się w przypadku miłości, dzieje się w przypadku wychowania i psychoanalizy: każdy myśli,
ż
e wszystko o nich wie, ale rzadko jest tak naprawdę. Mamy skłonność nie dostrzegać, jak mało z
siebie dajemy, ale tym wyraźniej dostrzegamy podobny brak u partnera, co znajduje wyraz w
myślach typu „tak naprawdę nigdy mnie nie kochałeś". Żona, która ma myśli samobójcze, bo mąż
nie poświęca jej całego swego czasu i uwagi i nie obdarza jej całą swoją miłością, nie zauważy,
jak wiele jej własnej wrogości, ukrytej mściwości i agresji znajduje wyraz w takim nastawieniu.
Będzie odczuwała tylko rozpacz z powodu nadmiaru swojej „miłości", jednocześnie boleśnie
odczuwając i wyraźnie widząc brak miłości u swojego partnera. Nawet Strindberg [który był
mizoginistą], broniąc się, nadmienił przy jakiejś okazji, że nie jest wrogiem kobiet, ale że to
kobiety go nienawidzą i dręczą.
Nie mamy tu w żadnym razie do czynienia z jakimiś patologicznymi zjawiskami. W
przypadkach patologicznych dostrzegamy jedynie zniekształcenie i przerysowanie pewnych
powszechnych i normalnych zjawisk. Każdy będzie skłonny do pewnego stopnia nie zauważać
własnych agresywnych odruchów, jednocześnie pod naciskiem swego nieczystego sumienia
dokonując ich projekcji* na partnera. Proces ten musi z konieczności budzić jawne lub ukryte
wątpliwości co do miłości, wierności, szczerości i życzliwości partnera. Dlatego właśnie wolę
mówić o nieufności, a nie o nienawiści pomiędzy płciami; bowiem dzięki posiadanemu doświa-
dczeniu jest nam lepiej znane uczucie nieufności.
Innym, niemal nieuniknionym źródłem rozczarowań i nieufności w naszym normalnym
ż
yciu miłosnym jest to, że sama intensywność naszych uczuć miłosnych wznieca wszystkie
głęboko w nas drzemiące najskrytsze nadzieje i tęsknoty za szczęściem. Wszystkie nasze
nieświadome pragnienia, wzajemnie sprzeczne i rozprzestrzeniające się bezgranicznie
* Projekcja to obronny proces psychiczny rzutowania cech, impulsów i myśli podmiotu na przedmiot (przyp.
tłum. pol.).
we wszystkich kierunkach, czekają tu na swoje spełnienie. Oczekujemy od partnera, aby był silny,
a jednocześnie bezbronny, aby dominował nad nami i był nam powolny, aby był ascetyczny oraz
zmysłowy. Powinien nas gwałcić i być czuły, poświęcać czas wyłącznie nam, lecz także być
głęboko pochłonięty pracą twórczą. Dopóki wydaje nam się, że mógłby on naprawdę spełnić
wszystkie te oczekiwania, mamy tendencję do przeceniania jego wartości jako obiektu
seksualnego. Tę zawyżoną ocenę traktujemy jako miarę naszej miłości, tymczasem wyraża ona
tak naprawdę jedynie miarę naszych oczekiwań. Sama natura naszych żądań czyni ich spełnienie
niemożliwym. W tym tkwi przyczyna naszych rozczarowań, którym mniej lub bardziej skutecznie
usiłujemy stawiać czoło. W sprzyjających okolicznościach nie musimy nawet uświadamiać sobie
wielkiej liczby naszych rozczarowań, tak jak nie byliśmy również świadomi rozmiarów naszych
ukrytych oczekiwań. Jednak pozostają w nas jakieś ślady nieufności, jak u dziecka, które
odkrywa, że ojciec nie jest jednak w stanie dać mu gwiazdki z nieba.
Jak dotąd nasze rozważania z pewnością nie były ani szczególnie oryginalne, ani nie miały
charakteru specyficznie psychoanalitycznego, a niejednokrotnie kwestie te były formułowane
lepiej w przeszłości. Podejście analityczne rozpoczyna się wraz z postawieniem pytania: Jakie to
szczególne czynniki w ludzkim rozwoju prowadzą do rozbieżności pomiędzy oczekiwaniami a
możliwością ich spełnienia i co powoduje, że mają one szczególne znaczenie w konkretnych
przypadkach? Zacznijmy od ogólnej refleksji. Pomiędzy rozwojem człowieka a zwierzęcia istnieje
zasadnicza różnica, a mianowicie długi okres bezradności i uzależnienia niemowlęcia. Raj
dzieciństwa najczęściej jest tylko iluzją, którą lubią łudzić się dorośli. Jednak dla dziecka ten raj
zaludniony jest zbyt wieloma niebezpiecznymi potworami. Nieprzyjemne doświadczenia w
kontaktach z płcią przeciwną wydają się nieuniknione. Wystarczy tylko przywołać zdolność
dzieci, nawet bardzo małych, do ulegania namiętnym i instynktownym pragnieniom seksualnym,
podobnym do odczuwanych przez dorosłych, a jednak różnym od nich. Dzieci różnią od
dorosłych cele ich popędów, ale przede wszystkim niewinna szczerość ich żądań. Trudno im
wyrażać swoje pragnienia w sposób bezpośredni, a gdy tak się dzieje, nie są traktowane poważnie.
Ich powaga odbierana jest czasami jako rezolutność, może też być w ogóle nie dostrzegana lub
odrzucana. Krótko mówiąc, dzieci narażone są na bolesne i upokarzające doświadczenia bycia
odrzuconym, zdradzanym i okłamywanym. Mogą również być zmuszone do ustąpienia miejsca
jednemu z rodziców lub rodzeństwu, a kiedy bawiąc się swoim ciałem, poszukują przyjemności,
których odmawiają im dorośli, spotykają się z groźbami i zastraszeniem. Dziecko jest wobec tego
wszystkiego zasadniczo bezbronne. Nie jest w stanie w żaden sposób, lub tylko w bardzo
znikomym stopniu, dać upustu swojej wściekłości, nie potrafi też uporać się z tym doświad-
czeniem poprzez ogarnięcie go intelektem. Zatem dziecko tłumi w sobie gniew i agresję, które
przybierają postać wybujałych fantazji, z rzadka tylko pojawiających się w polu świadomości i
mających z punktu widzenia dorosłych wręcz zbrodniczy charakter, od zabierania siłą i kradzieży
po zabijanie, palenie, ćwiartowanie i duszenie. Ponieważ dziecko niejasno zdaje sobie sprawę z
tkwiących w nim destrukcyjnych sił, więc w myśl prawa odwetu czuje się podobnie zagrożone ze
strony dorosłych. Oto źródło tych dziecięcych lęków, od których żadne dziecko nie jest w pełni
wolne. To pozwala nam już nieco lepiej zrozumieć obawy przed uczuciem miłości, o których
wspomniałam wcześniej. Właśnie tutaj, w tej najbardziej irracjonalnej ze wszystkich sfer naszego
doświadczenia, ożywa dawny dziecięcy lęk przed groźnym ojcem lub matką, i w sposób
instynktowny zajmujemy stanowisko obronne. Innymi słowy, obawa przed miłością zawsze
będzie połączona z obawą przed tym, co możemy wyrządzić drugiej osobie albo co ona może
wyrządzić nam. Na przykład na wyspach Aru żaden kochanek nigdy nie podaruje ukochanej pukla
swoich włosów, gdyby się bowiem pokłócili, mogłaby ona go spalić, przez co jej partner zapadłby
na jakąś chorobę.
Chciałabym pokrótce omówić, jak konflikty okresu dziecięcego mogą w późniejszym życiu
wpływać na stosunek do płci przeciwnej. Rozpatrzmy na zasadzie przykładu typową sytuację.
Mała dziewczynka, boleśnie zraniona z powodu jakiegoś wielkiego zawodu, który spotkał ją ze
strony ojca, przekształci swoją wrodzoną, instynktowną chęć, aby otrzymywać od mężczyzny, w
mściwe pragnienie, aby odbierać mu siłą. Zatem zostaje położona podwalina pod dalszy kierunek
rozwoju, prowadzący prosto ku późniejszej postawie, zgodnie z którą kobieta kierować się będzie
tylko jednym pragnieniem, a mianowicie, aby skrzywdzić mężczyznę, wykorzystać go i wyssać z
niego ostatnie soki. Staje się wampirem. Przyjmijmy, że ma miejsce podobna przemiana od chęci
otrzymywania do pragnienia odbierania. Przyjmijmy następnie, że to ostatnie pragnienie zostało
wyparte w wyniku lęku spowodowanego nieczystym sumieniem. Otrzymamy wówczas
podstawową konstelację do ukształtowania się pewnego typu kobiety, która nie potrafi nawiązać
kontaktu z mężczyzną, gdyż obawia się, że każdy mężczyzna będzie ją podejrzewał o to, że coś od
niego chce. W rzeczywistości oznacza to, że obawia się, iż może on odgadnąć jej wyparte
pragnienia. Albo też, dokonując całkowitej projekcji swoich wypartych pragnień na każdego na-
potkanego mężczyznę, będzie sobie wyobrażać, że chce on ją jedynie wykorzystać, że pragnie od
niej tylko seksualnego zaspokojenia, po czym porzuci ją. Albo przypuśćmy, że reakcja
upozorowana wyrażająca się przesadną skromnością zamaskuje wyparte pragnienie panowania.
Mamy wówczas typ kobiety, która unika wymagania albo przyjmowania czegokolwiek od męża.
Taka kobieta, z powodu powracania wypartych treści, będzie reagować depresją na niespełnienie
jej nie wyrażonych, a często nawet nie uświadomionych pragnień. W ten sposób mimo woli
dostaje się z deszczu pod rynnę, podobnie zresztą jak jej partner, bowiem jej depresja da mu się
we znaki o wiele silniej niż wyrażona wprost agresja. Dość często wyparcie agresji wobec
mężczyzny pozbawia kobietę całej jej energii witalnej. Czuje się wówczas bezradna i niezdolna do
radzenia sobie w życiu. Całą odpowiedzialność za swoją bezradność przerzuci na mężczyznę, nie
dając mu ani chwili wytchnienia. Oto rodzaj kobiety, która pod pozorem dziecięcej bezradności
potrafi zdominować swojego mężczyznę.
Są to przykłady ilustrujące, jak fundamentalny stosunek kobiet wobec mężczyzn może
zostać zaburzony przez konflikty okresu dziecięcego. Starając się nie komplikować sprawy,
skupiłam się tylko na jednej kwestii, która wydaje mi się jednak kluczowa - na zaburzeniach w
rozwoju uczuć macierzyńskich.
Przejdę teraz do prześledzenia pewnych cech psychologii mężczyzn. Nie chcę tu badać
rozwoju indywidualnych przypadków, choć mogłoby być bardzo pouczające zaobserwować na
przykład ze stanowiska analitycznego, jak nawet mężczyźni, którzy na poziomie świadomym mają
bardzo pozytywne relacje z kobietami i mają o nich bardzo pochlebne zdanie, gdzieś w głębi
duszy żywią wobec nich skrytą nieufność i jak ta nieufność wiąże się z uczuciami do matki,
których doświadczali w przeszłości, kiedy kształtowała się ich osobowość. Skupię się raczej na
pewnych typowych postawach mężczyzn wobec kobiet i na tym, jaki przybierały one kształt w
różnych epokach historycznych i kulturach, nie tylko w odniesieniu do związków natury
seksualnej, lecz również, a nieraz bardziej, w kontekście nieseksualnym, jak na przykład w
odniesieniu do ich ogólnej oceny kobiet.
Przedstawmy parę dowolnie dobranych przykładów, zaczynając od Adama i Ewy. Kultura
ż
ydowska, jak wynika ze Starego Testamentu, jest jawnie patriarchalna. Fakt ten znajduje
odzwierciedlenie zarówno w ich religii, w której nie ma bogiń-matek, jak i w moralności i
obyczajach, które nadają mężowi prawo do rozwiązania więzów małżeńskich przez zwykły akt
porzucenia swojej żony. Tylko jeśli jesteśmy świadomi tego tła kulturowego, potrafimy dostrzec,
jak dominacja męskiego pierwiastka wpłynęła na dwa wydarzenia w historii o Adamie i Ewie. Po
pierwsze, kobieca zdolność do dawania życia jest tam częściowo zakwestionowana, a częściowo
zdewaluowana: Ewa powstała z żebra Adama i nałożona została na nią klątwa, aby w bólach ro-
dziła dzieci. Po drugie, zinterpretowano to, że skusiła ona Adama do zjedzenia owocu z drzewa
poznania, jako pokusę natury seksualnej, co uczyniło z niej kusicielkę seksualną, która sprowadza
na mężczyznę nieszczęścia. Uważam, że te dwa elementy, jeden płynący z niechęci, a drugi z
lęku, od najdawniejszych czasów aż do dzisiaj szkodziły stosunkom pomiędzy płciami.
Przyjrzyjmy się temu bliżej. Lęk mężczyzny przed kobietą jest głęboko zakorzeniony w sferze
seksualnej, a świadczy o tym prosty fakt, iż obawia się on tylko kobiety atrakcyjnej seksualnie,
która choć silnie go pociąga, musi być trzymana w niewoli. Z drugiej strony, stare kobiety cieszą
się dużym szacunkiem, nawet w kulturach, w których młoda kobieta budzi lęk i dlatego jest nie-
wolona. W niektórych prymitywnych kulturach stara kobieta może mieć decydujący głos, jeśli
chodzi o sprawy plemienia; wśród narodów azjatyckich cieszy się ona też dużą władzą i
prestiżem. Z drugiej strony, w prymitywnych plemionach kobieta przez cały okres seksualnej
aktywności otaczana jest różnymi rodzajami tabu. Kobiety z plemienia Arunta potrafią za pomocą
magii oddziaływać na męskie narządy płciowe. Jeśli zaśpiewają przed źdźbłem trawy, a następnie
skierują je albo rzucą w kierunku mężczyzny, ten choruje albo traci genitalia. Kobiety kuszą go,
doprowadzając do zguby. W pewnym wschodnioafrykańskim plemieniu mąż i żona nie śpią
razem, oddech kobiety mógłby bowiem mężczyznę osłabić. Jeśli kobieta z pewnego połu-
dniowoafrykańskiego plemienia przekroczy nogę śpiącego mężczyzny, nie będzie on mógł biegać;
stąd wywodzi się zasada zachowywania wstrzemięźliwości seksualnej przez dwa do pięciu dni
przed polowaniem, działaniami wojennymi lub połowem ryb. Jeszcze silniej odczuwany jest lęk
przed miesiączką, ciążą i porodem. W okresie miesiączki kobiety otacza wiele tabu - mężczyzna,
który dotknie miesiączkującej kobiety, umrze. U podstaw tego wszystkiego leży jedna główna
myśl: kobieta to tajemnicze stworzenie, które komunikuje się z duchami, a zatem dysponuje ma-
gicznymi mocami, których może użyć, aby wyrządzić krzywdę mężczyźnie. Musi on więc
zabezpieczyć się przed jej mocami poprzez poddanie jej swojej woli. Dlatego w Bengalu plemię
Miri nie pozwala swoim kobietom jeść mięsa tygrysa, aby nie stały się zbyt silne. Mężczyźni
plemienia Wata-wela ze wschodniej Afryki utrzymują w tajemnicy przed kobietami umiejętność
rozpalania ognia, aby nie zapanowały one nad nimi. Indianie z Kalifornii odprawiają ceremonie
mające na celu zapewnienie uległości kobiet; jeden z mężczyzn przebiera się za diabła, aby
zastraszyć kobiety. Arabowie z Mekki, aby nie dopuścić do zażyłości pomiędzy kobietami a ich
panami, wykluczają je z uczestnictwa w obrzędach religijnych. Podobne obyczaje odnajdujemy w
ś
redniowieczu - kultowi Matki Boskiej towarzyszy palenie czarownic; adoracja „czystej"
macierzyńskości, całkowicie wyzuta z elementów seksualnych, obok okrutnej eliminacji kobiet
pociągających pod względem seksualnym. Tu znowu można doszukać się leżącego u podstaw
takiego działania lęku, albowiem czarownica jest kimś, kto ma konszachty z diabłem. Obecnie,
kiedy nasza agresja przybiera formy bardziej cywilizowane, palimy kobiety tylko w sposób sym-
boliczny, czasem z nieukrywaną wrogością, a czasem z pozorną życzliwością. Tak czy inaczej,
„Żyd musi spłonąć"*. W życzliwych, potajemnych autodafe wypowiada się pod adresem kobiety
wiele komplementów, szkoda tylko, że w swojej naturalnej, przez Boga stworzonej postaci nie
dorównuje ona mężczyźnie. Mobius zwrócił uwagę, że mózg kobiety waży mniej niż mózg
mężczyzny, ale to, co sugeruje owo stwierdzenie, niekoniecznie musi być wyrażane w sposób
* Jest to cytat z dzieła Mądry Natan osiemnastowiecznego humanisty Gottholda Efraima Lessinga, rzecznika
oświecenia i racjonalizmu. Wyrażenie to weszło do potocznego obiegu i oznaczało, że jeśli ktoś jest Żydem, to jest
winny, choćby jego uczynki były prawe i wypływały z jak najlepszych intencji (przyp, tłumacza z wersji niem.).
tak nieoględny. Przeciwnie, można podkreślać, że kobieta wcale nie jest gorsza, tylko inna, ale że
niestety nie posiada ona lub posiada mniej tych ludzkich lub kulturowych cech, które tak wysoko
ceni sobie mężczyzna. Mówi się, że jest głęboko zakorzeniona w sferze osobistej i emocjonalnej,
co jest wspaniałe; niestety powoduje to, że jest ona niezdolna do obiektywizmu i wymierzania
sprawiedliwości, a zatem nie może sprawować funkcji sądowniczych i rządowych oraz
duchowych. Mówi się, że jest w swoim żywiole tylko w sferze Erosa. Sprawy duchowe obce są jej
najgłębszej istocie i jest na bakier z trendami kulturalnymi. Jest zatem, jak otwarcie stwierdzają
Azjaci, istotą niższej kategorii. Kobieta może być pracowita i użyteczna, jest jednak niestety
niezdolna do wydajnej i niezależnie wykonywanej pracy. Przeszkodę na drodze jej prawdziwych
osiągnięć stanowią godne pożałowania, krwawe tragedie menstruacji i porodu. I dlatego każdy
mężczyzna po cichu dziękuje swojemu Bogu, tak jak robi to w swych modlitwach pobożny Żyd,
ż
e nie urodził się kobietą.
Stosunek mężczyzny do macierzyństwa to temat obszerny i skomplikowany. Na ogół nie
dostrzega się żadnych problemów w tej kwestii. Nawet mizoginista jest najwyraźniej skłonny
szanować kobietę jako matkę i pod pewnymi warunkami, o których mowa była powyżej w
kontekście kultu Matki Boskiej, odnosić się z czcią do jej uczuć macierzyńskich. Aby uzyskać
jaśniejszy obraz sytuacji, musimy rozróżnić dwie postawy przyjmowane przez mężczyzn: ich po-
stawę wobec uczuć macierzyńskich, w najczystszej postaci występujących w kulcie Matki
Boskiej, oraz postawę wobec samego macierzyństwa, takiego jakie odnajdujemy w symbolice
pradawnych bogiń-matek. Mężczyźni zawsze będą aprobować uczucia macierzyńskie, znajdujące
wyraz w niektórych duchowych przymiotach kobiet, a zatem wizerunek życiodajnej,
bezinteresownej i pełnej poświęcenia matki. Postać taka stanowi bowiem idealne ucieleśnienie
kobiety, która mogłaby spełnić wszystkie jego tęsknoty i oczekiwania. W przypadku pradawnych
bogiń-matek mężczyzna nie czcił uczuć macierzyńskich w ich wymiarze duchowym, a raczej
macierzyństwo w najbardziej dosłownym i podstawowym znaczeniu. Boginie-matki to boginie
związane z ziemią i jak ziemia płodne. Wydają na świat nowe życie i opiekują się nim. To właśnie
ta kobieca moc tworzenia życia, ta fundamentalna siła natury napełniała mężczyznę podziwem. I
właśnie tutaj biorą swój początek wszystkie problemy. Jest bowiem sprzeczne z ludzką naturą, aby
bez uczucia urazy doceniać u innych umiejętności, których samemu się nie posiada. Dlatego
znikomy udział mężczyzny w dziele tworzenia nowego życia stał się dla niego ogromną podnietą
do samodzielnego tworzenia rzeczy nowych. Stworzył on wartości, z których słusznie może być
dumny. Państwo, religia, sztuka i nauka to zasadniczo jego dzieło, a cała nasza kultura nosi na
sobie jego znamię.
Jednak tak jak dzieje się to w innych dziedzinach, również tutaj największe nawet
osiągnięcia i satysfakcja, jeśli powstają w wyniku sublimacji, nie są w stanie w pełni
skompensować tego, czym nie zostaliśmy obdarzeni przez przyrodę. Stąd ewidentna pozostałość
ogólnej urazy mężczyzn wobec kobiet. Ta uraza znajduje wyraz, również obecnie, w
wynikających z nieufności manewrach mężczyzn, mających na celu obronę ich sfer działania
przed groźbą wtargnięcia w nie kobiet; takie podłoże ma też ich tendencja do pomniejszania
wartości ciąży i porodu i przypisywania nadmiernego znaczenia męskiej genitalności. Taka
postawa znajduje odzwierciedlenie nie tylko w teoriach naukowych, ale jest również brzemienna
w następstwa w przypadku całości stosunków pomiędzy płciami i ogólnie rzecz biorąc, w
przypadku moralności seksualnej. Macierzyństwo, szczególnie pozamałżeńskie, jest zdecydo-
wanie niewystarczająco chronione przez prawo - jedynym wyjątkiem jest tutaj ostatnia próba
polepszenia tego stanu rzeczy w Rosji.* Natomiast jest wiele sposobności, aby mogły być
spełniane męskie potrzeby seksualne. Dalsze konsekwencje tej męskiej orientacji to tendencja do
nieodpowiedzialnego folgowania swoim zachciankom seksualnym oraz sprowadzanie kobiety do
roli obiektu, mającego zaspokajać te czysto fizyczne potrzeby.
Z badań prowadzonych przez Bachofena** wiemy, że ten stan kulturowej supremacji
mężczyzn nie trwał wiecznie, ale że kobiety zajmowały kiedyś centralną pozycję w społe-
czeństwie. Był to okres tak zwanego matriarchatu, kiedy prawo i obyczaje koncentrowały się
wokół matki. Wówczas, jak pokazał to Sofokles w Eumenidach, to matkobójstwo stanowiło
niewybaczalną zbrodnię, podczas gdy ojcobójstwo traktowane było jako stosunkowo drobne
przewinienie. Dopiero w udokumentowanych czasach historycznych mężczyźni zaczęli grać
wiodącą rolę na polu polityki, ekonomii i sądownictwa, jak również w dziedzinie moralności
seksualnej. Wydaje się, że obecnie przechodzimy okres zmagań, kiedy kobiety ponownie
odważyły się walczyć o równouprawnienie. Jest to etap, którego długości nie jesteśmy jeszcze w
stanie ocenić.
Nie chcę być źle zrozumiana - nie sugeruję, że wszelkie nieszczęścia są wynikiem męskiej
dominacji i że wzajemne stosunki pomiędzy płciami polepszyłyby się, gdyby przewagę zdobyły
kobiety. Musimy sobie jednak zadać pytanie, czy w ogóle walka o władzę pomiędzy płciami jest
nieunikniona. W każdym okresie strona silniejsza będzie tworzyć ideologię mającą służyć
utrzymaniu zdobytej pozycji i uczynieniu tej pozycji znośną dla strony słabszej. W ideologii takiej
odmienność słabszych będzie interpretowana jako niższość i dowodzić się będzie, że te różnice są
niezmienne, fundamentalne lub że wynikają z woli Boga. Funkcją takiej ideologii jest ukrywanie
lub zaprzeczanie istnieniu jakiejkolwiek walki. Oto jedna z możliwych odpowiedzi na zadane
*
Aluzja Karen Horney do rozwiązań przyjętych w Rosji Radzieckiej (przyp. tłum. pol.).
** Johann Jakob Bachofen (1815-1887) - szwajcarski historyk prawa, etnolog - przedstawiciel ewolucjonizmu,
badacz zagadnień kultury i jej rozwoju; był twórcą teorii matriarchatu, dowodził, że poprzedzał on patriarchat (przyp.
tłum. pol.).
na początku pytanie, dlaczego tak mało jesteśmy świadomi faktu, że walka pomiędzy płciami
istnieje. W interesie mężczyzn leży zaciemnianie tego faktu, a nacisk, jaki kładą na propagowane
przez siebie ideologie, powoduje, że kobiety również akceptują te teorie. Podjęta przez nas próba
rozwikłania tych racjonalizacji i zbadania, jakie to fundamentalne siły leżą u podstaw tych
ideologii, stanowi zaledwie krok na drodze obranej przez Freuda.
Wydaje mi się, że to, co do tej pory powiedziałam, daje jaśniejszy obraz przyczyn niechęci
niż przyczyn lęku, chciałabym więc pokrótce omówić ten drugi problem. Przekonaliśmy się, że
mężczyzna lęka się kobiety jako istoty seksualnej. Jak należy to rozumieć? Najbardziej
zrozumiały aspekt tego lęku można dostrzec w plemieniu Arunta. Uważają oni, że kobieta ma
magiczną moc oddziaływania na męskie narządy płciowe. To właśnie w analizie określamy
mianem lęku kastracyjnego. Jest to lęk o źródłach psychogennych, który wypływa z dawnego
poczucia winy i lęków dziecięcych. Jego anatomiczno-psychologiczne jądro zasadza się na tym,
ż
e podczas stosunku mężczyzna musi powierzyć swoje genitalia ciału kobiety, że obdarzają
swoim nasieniem i interpretuje to jako zrzeczenie się na rzecz kobiety siły witalnej, i podobnie
doświadcza ustania wzwodu po stosunku - jako dowodu na to, że został osłabiony przez kobietę.
Chociaż następująca idea nie została jeszcze dokładnie zbadana, jest wysoce prawdopodobne, że
zgodnie z danymi analitycznymi i etnologicznymi stosunek do matki jest silniej i bardziej
bezpośrednio związany ze strachem przed śmiercią niż stosunek do ojca. Nauczyliśmy się rozu-
mieć tęsknotę za śmiercią jako tęsknotę za ponownym zjednoczeniem z matką. W afrykańskich
bajkach to kobieta sprawia, że na świecie pojawia się śmierć. Wielkie boginie-matki również
sprowadzały śmierć i zniszczenie. To tak jakbyśmy byli opętani ideą, że ten, kto obdarza życiem,
ma również zdolność do odbierania go. Jest jeszcze trzeci aspekt męskiej obawy przed kobietą,
który trudniej zrozumieć i udowodnić, ale który można pokazać, obserwując pewne powtarzające
się zjawiska w świecie zwierzęcym. Widzimy, że samiec jest dość często wyposażony w pewne
specyficzne stymulanty służące zwabieniu do siebie samicy albo w pewne specyficzne
mechanizmy umożliwiające mu przytrzymanie jej podczas aktu seksualnego. Taki stan rzeczy
byłby trudny do zrozumienia, gdyby samica zwierzęcia odznaczała się równie silnymi lub
rozbudowanymi jak u samca potrzebami natury seksualnej. W rzeczy samej obserwacja wykazuje,
ż
e po zapłodnieniu samica w sposób bezwarunkowy odrzuca samca. Chociaż odnosząc przykłady
zaczerpnięte ze świata zwierząt do istot ludzkich trzeba zachować maksymalną ostrożność, w
kontekście naszych rozważań dopuszczalne jest postawienie następującego pytania: Czy to
możliwe, że pod względem seksualnym mężczyzna jest bardziej zależny od kobiety niż ona od
niego, ponieważ u kobiet część energii seksualnej związana jest z procesem rozrodczym? Czy to
możliwe więc, aby w żywotnym interesie mężczyzn leżało utrzymywanie kobiet w zależności od
siebie? To tyle na temat czynników, które zdają się leżeć u źródeł wielkiej walki o władzę
pomiędzy mężczyznami i kobietami, przynajmniej z punktu widzenia ich psychogennego
charakteru i o tyle, o ile dotyczą one mężczyzn.
Temu wielowymiarowemu zjawisku zwanemu miłością udaje się przerzucać mosty od
samotności na tym brzegu do samotności na tamtym brzegu. Te mosty mogą być niezwykle
piękne, ale rzadko kiedy trwają całą wieczność i często nie są w stanie bez zarwania się unieść
zbyt wielkiego ciężaru. Oto jeszcze inna odpowiedź na postawione na początku pytanie, dlaczego
w stosunkach pomiędzy płciami wyraźniej dostrzegamy miłość niż nienawiść - jest tak dlatego, że
jedność płci daje nam największe możliwości osiągnięcia szczęścia. Mamy w związku z tym
naturalną skłonność do niedostrzegania, jak potężne są destrukcyjne siły, które nieustannie
próbują zniszczyć nasze szanse na szczęście.
Można by na zakończenie postawić pytanie, w jaki sposób wiedza psychoanalityczna
mogłaby przyczynić się do zmniejszenia nieufności pomiędzy płciami. Nie ma na to
jednoznacznej odpowiedzi. Obawa przed siłą afektów oraz trudność w panowaniu nad nimi w
relacji miłosnej, wynikający stąd konflikt pomiędzy uległością a instynktem samozachowawczym,
pomiędzy Ja a Ty, jest najzupełniej zrozumiałym, nieuniknionym i w pewnym sensie normalnym
zjawiskiem. To samo w zasadzie odnosi się do naszej skłonności do nieufności, która wypływa z
nie rozstrzygniętych konfliktów dziecięcych. Te konflikty okresu dziecięcego mogą jednak
znacznie różnić się stopniem nasilenia i pozostawiają po sobie różnego rodzaju, mniej lub bardziej
głębokie ślady. Psychoanaliza może nie tylko w indywidualnych przypadkach pomóc w
polepszeniu relacji z przeciwną płcią, ale może też starać się polepszyć psychologiczne uwa-
runkowania dzieciństwa i zapobiec pojawieniu się nadmiernych konfliktów. Z tym oczywiście
wiążemy swoje nadzieje na przyszłość. W tej doniosłej walce o władzę analiza może spełnić
ważną rolę poprzez ujawnienie prawdziwych pobudek tych zmagań. Tego rodzaju ujawnienie nie
zlikwiduje samych motywów, ale może przyczynić się do prowadzenia tej walki w sposób jawny
zamiast przenoszenia jej na kwestie poboczne.