background image

Cisi sprzymierzeńcy reform 

14 Maj 2004 

 
Sławomir Cenckiewicz*  

(ur.1971 r), historyk,  były pracownik naukowy gdańskiego oddziału IPN. 

 Żonaty, mieszka w Gdańsku. 

 
 

Wypisy źródłowe z materiałów Służby Bezpieczeństwa o genezie i początkach Vaticanum II

  

 
Komunistyczny aparat bezpieczeństwa próbował zgłębić całość procesu przemian 
wewnątrzkościelnych. W obszarze zainteresowań polskiej bezpieki znalazły się m.in. 
objawienia fatimskie, kongresy apostolstwa świeckich, ekumenizm, reforma Kurii Rzymskiej, 
zmiany liturgiczne, nowe spojrzenie na sakramenty (w tym przede wszystkim problem 
szerszego orzekania nieważności małżeństwa), seminaria i instytuty rzymskie, masoneria, 
działalność zakonów. Sobór Watykański II i jego recepcja.
  
 
MIMO UPŁYWU PONAD CZTERDZIESTU LAT OD ROZPOCZĘCIA SOBORU i coraz 
większej ilości nowatorskich publikacji naukowych poświęconych metodom walki 
totalitarnego aparatu bezpieczeństwa z Kościołem katolickim w drugiej połowie XX wieku 
[1], kwestia stosunku komunistów do Vaticanum Secundum i jego reform wciąż pozostaje 
słabo rozpoznana [2].  
Poza prekursorskimi, choć nie wolnymi od uproszczeń, książkami Józefa Mackiewicza [3] 
pozostali autorzy, zwłaszcza ci związani z Kościołem, na ogół zdają się omijać ten problem 
"wielkim łukiem". Nieprzypadkowo wspomniany już Mackiewicz w odautorskiej adnotacji 
do książki W cieniu krzyża. Kabel Opatrzności pisał przed ponad trzydziestu laty: "Napisałem 
tę historię w przeświadczeniu, że nikt poza mną z autorów polskich nie zechce przerwać 
milczenia o sprawach, które powinny być wszystkim znane".   
Do dziś zdecydowana większość autorów udaje, że problem w ogóle nie istnieje bądź próbuje 
go przedstawić tak, jakby za jakąkolwiek wątpliwością czy pytaniem o sensowność i kierunek 
reform soborowych stali wrogowieKościoła, w tym rzecz jasna również i komuniści siejący 
zamęt w duszach zakłopotanych katolików. Zdarzają się oczywiście chlubne wyjątki. Z 
historyków na szczególną uwagę zasługuje Jan Żaryn, który w swojej syntezie dziejów 
Kościoła katolickiego w Polsce nie stroni również od "kontrowersji" i pisze o prowadzonych 
w czasie Soboru i po jego zakończeniu dezintegracyjnych działaniach bezpieki, 
wykorzystującej istniejące różnice poglądów pośród duchowieństwa na temat soborowego 
aggiornamento[4]. Warta dostrzeżenia jest również wydana przed paru laty książka Andrzeja 
Grajewskiego, który porusza problem zdrady w Kościele katolickim w świecie 
komunistycznym [5]. Jednak nawet żaden z wymienionych autorów na dobrą sprawę nie 
poruszył kwestii oczekiwań komunistów wobec Soboru oraz związanych z posoborową 
recepcją nadziei na wewnętrzną dezintegrację Kościoła katolickiego.   
 
Przejęta w ostatnim czasie przez Instytut Pamięci Narodowej imponująca spuścizna 
archiwalna, zwłaszcza po Departamencie I i IV MSW, stwarza dobrą okazję, by porzucić 
wszelkie mity na ten temat[6]. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że po śmierci Piusa XII 
komuniści postrzegali Kościół jako zbiorowość złożoną i niejednolitą, że starali się 
analizować sytuację wewnątrzkościelną także przez pryzmat istniejących w nim różnic 
doktrynalnych i walk frakcyjnych, że nie interesował ich wyłącznie stosunek tego czy innego 
hierarchy do komunizmu, lecz również jego podatność na nowinki modernistyczne, 
zaangażowanie ekumeniczne, oczekiwania wobec reformy liturgicznej, stanowisko wobec 
narastającej rywalizacji "integrystów" i "progresistów" oraz pionierskich zmian zachodzących 

background image

w Kościele holenderskim, francuskim i niemieckim itp. Na ową złożoność sytuacji w 
Kościele za pontyfikatu Jana XXIII zwracał uwagę w marcu 1962 r. ówczesny korespondent 
Agencji Robotniczej i Polskiego Radia w Rzymie Ignacy Krasicki, który w jednej ze swych 
notatek zauważył, że po raz pierwszy w nowożytnej historii Kościoła katolickiego mamy do 
czynienia z "przeciwstawnymi tendencjami i nurtami", które są odbiciem "kryzysu kościoła 
(tak w oryginale - przyp. S. C.) i jego centrali w obecnym świecie". Jego zdaniem Janowe 
aggiornamento byłoby nie do pomyślenia, gdyby nie zmiany zachodzące we współczesnym 
swiecie. Krasicki, który rozpatrywał problem na dwóch płaszczyznach – politycznej i 
doktrynaln0-ideologicznej – twierdził, że kształt pontyfikatu Jana XXIII i głębokość 
zapowiedzianych przez niego reform kościelnych należy postrzegać w kontekście: 
"stabilności obozu socjalistycznego”, nieodwracalnosci podziału jałtańskiego, dekolonizacji. 
(W tym miejscu Krasicki zwracał uwage na sytuację w Kongu belgijskim, gdzie misje 
katolickie były najlepiej zorganizowane i rozwinięte a mimo to w przeciągu zaledwie paru 
tygodni "wiekowe dzieło misyjne kościoła (tak w oryginale - przyp, S.C.) runęło a 
wychowankowie misji, często księźa-autochtoni poparli sprawę narodowo-wyzwoleńczą"), 
radykalizacji postaw społecznych i politycznych (rozwój ruchów lewicowo-
rewindykacyjnych w krajach zachodniej Europy i coraz większe przyzwolenie na współpracę 
partii lewicowych i centrowych z komunistami), zmiany strategii politycznej Stanów 
Zjednoczonych i większą skłonność Waszyngtonu do zaangażowania w dialog Wschód-
Zachód (Krasicki upatrywał w tym klęskę "krucjatowych koncepcji pacellistów"), problemów 
pokoju i wojny (strach Watykanu przed wybuchem konfliktu Wschód-Zachód, zwłaszcza w 
czasie tzw. kryzysu berlińskiego 1961 r., kiedy to nawet rozważano rzekomo ewakuację 
papieża do Hiszpanii lub Brazylii), coraz większej laicyzacji życia i indyferentyzmu 
religijnego, upadku małżeństwa, kryzysu duchowieństwa oraz liberalnych tendencji wśród 
teologów [7].  
 
W świetle powyższych rozważań nie powinno nas dziwić, że na odcinku walki z Kościołem 
katolickim komunistyczny aparat bezpieczeństwa (nie tylko zresztą PRL-owski) próbował 
zgłębić całość procesu przemian wewnątrzkościelnych. Stąd też w obszarze zainteresowań 
polskiej bezpieki, wykonującej przecież wytyczne Sowietów, znalazły się m.in.: synody 
biskupów, pielgrzymki papieskie, objawienia fatimskie, kongresy apostolstwa świeckich, 
ekumenizm ( w tym również kwestia wspólnych modłów katolików i innowierców), 
przemówienia papieskie (prowadzono nasłuchy radiowe, kryzys Kościoła i reforma Kurii 
Rzymskiej, zmiany liturgiczne, nowe spojrzenie na sakramenty (w tym przede wszystkim na 
sakrament małżeństwa - problem szerszego niż dotąd orzekania nieważności małżeństwa), 
seminaria i instytuty rzymskie, masoneria, działalność zakonu jezuickiego, dominikańskiego i 
franciszkańskiego, Sobór Watykański II i jego recepcja (SB prowadziła w tym celu działania 
operacyjne po kryptonimem "Concilio") itd.  
 
Zacznijmy od tego. że w dotychczasowej literaturze przedmiotu nie dostrzega się swego 
rodzaju fenomenu, mianowicie konsensusu w kwestii Soboru i jego następstw, jaki przez cały 
okres PRL charakteryzował zarówno środowiska polskich prawowiernych katolików (co jest 
akurat zrozumiale), jak i "katolickich progresistów" (środowiska "Tygodnika Powszechnego", 
"Znaku" i .Więzi"), "antykatolicką dywersję" (Stowarzyszenie PAX. Chrześcijańskie 
Stowarzyszenie Społeczne) oraz komunistów (chociażby publicystyka Edwarda J. Fatygi, 
Stanisława Markiewicza i Ignacego Krasickiego). Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że 
wszystkie wymienione strony "debaty posoborowej" w Polsce (zwłaszcza "progresiści" i 
"dywersanci") uzupełniały się w dziele popularyzacji swoiście rozumianej "myśli soborowej". 
Służyć temu miały przede wszystkim niezliczone publikacje prasowe i książkowe 
propagujące modernistyczną myśl katolicką. Dziś nie wypada pamiętać, że "Znak" wydawał 

background image

w przeszłości pionierskie książki ks. Hansa Künga, którego nazywał przecież "klasykiem" 
myśli soborowej[8]. Wydaje się, że to. co najbardziej łączyło niechętne sobie środowiska 
"Tygodnika Powszechnego" i PAX-u (włącznie z tzw. frondą w postaci grupy Janusza 
Zabłockiego), to właśnie fascynacja Soborem (połączona jednocześnie z gwałtowaną nagonką 
na posoborowy tradycjonalizm katolicki) i krytyka kościelnej przeszłości. Istoty rzeczy nie 
zmienia nawet fakt. iż postawy obu środowisk wypływały na ogół z odmiennej kalkulacji. Dla 
"Tygodnika Powszechnego" Sobór oznaczał przede wszystkim (i w dalszym ciągu oznacza) 
zerwanie z "modelem teokratycznym", "zrzucenie garbu konstantynizmu", który jakoby 
"ciążył" Kościołowi przez kilkanaście ostatnich wieków (określenie Stefana Swieżawskiego), 
i wkroczenie Kościoła na ścieżkę "katolicyzmu intelektualnego" (liberalnego) 
przeciwstawianego "katolicyzmowi ludowemu" (zacofanemu i integrystycznemu). Dla PAX-
u z kolei - uznanie dla praktykowanej od początku Polski Ludowej koncepcji "zbliżenia 
wierzących z niewierzącymi" ("katolików z marksistami") oraz zgody na partycypację 
katolików w komunistycznych rządach.  
 
Co ciekawe, również dla polskich komunistów, zwłaszcza tych wyspecjalizowanych w walce 
z Kościołem, najpierw śmierć Piusa XII i wkroczenie na tron papieski Jana XXIII, a później 
zwołanie Vaticanum II wybór kard. Giovanniego Battisty Montiniego na papieża, były z 
jednej strony końcem "Kościoła średniowiecza" i porażką "katolickiego tradycjonalizmu" 
(wiązano ją z osobą kard. Alfredo Ottavianiego, który "na szczęście" nie zdołał powstrzymać 
papieża od decyzji zwołania Soboru), z drugiej natomiast wskazywały na coraz większe 
otwarcie się Stolicy Apostolskiej na "dialog z państwami socjalistycznymi". Zwołanie Soboru 
i zainaugurowane przez Jana XXIII reformy tłumaczono w MSW, podobnie jak w kręgach 
postępowych katolików, rzekomą utratą wpływów Kościoła w świecie. Tę zbieżność 
diagnozy i oczekiwań potwierdza chociażby fragment jednego z opracowań przygotowanych 
w MSW na początku 1963 r.; "Po śmierci Piusa XII w Watykanie ukształtowały się 
ugrupowania polityczne o różnych tendencjach i zabarwieniach (umownie zwane: 
reformatorami i konserwatystami). Kierunki te wyraźnie zarysowały się podczas Konklawe. 
(...) Tendencje reformistyczne idą w kierunku odnowy kościoła (tak w oryginale - przyp. S. 
C.) i dokonania w nim szeregu reform w celu dostosowania polityki kościoła do aktualnej 
sytuacji polityczno-społecznej i przełamania tradycjonalizmu w zarządzaniu kościołem. W 
polityce zewnętrznej uwzględniają problem współistnienia oraz umiarkowane poparcie dla 
polityki odprężenia i ułożenia form jakiegoś modus vivendi z państwami socjalistycznymi 
(...). Tendencje konserwatywne bronią praw i tradycji kurii rzymskiej. Dążą do umocnienia 
administracji w kurii i władzy papieża. Nie zgadzają się na dopuszczenie laikatu do rządów 
kościołem. W polityce zewnętrznej idą na otwartą walkę kościoła w krajach socjalistycznych, 
na wytworzenie atmosfery męczeństwa kościoła w tych krajach i popieranie polityki zimno-
wojennej. Za życia Piusa XII tendencje te miały uznanie i wyciskały swe piętno na polityce 
Watykanu. Polityka ta znajdowała poparcie wśród wyższego duchowieństwa USA, Hiszpanii 
i NRF. W atmosferze wewnętrznej sprzeczności nastąpił w 1958 r. wybór kard. (Angelo 
Giuseppe) Roncalliego na papieża. Wybór jego podyktowany został trudnościami w 
rozstrzygnięciu istniejących sprzeczności między częścią kardynałów o poglądach 
zachowawczych, a skrzydłem kolegium kardynalskiego domagającego się reform. (...) Jan 
XXIII, oceniając dotychczasową politykę Watykanu doszedł do wniosku, że polityka 
najbardziej reakcyjnych sił kurii rzymskiej powoduje odchodzenie coraz szerszych warstw 
społecznych od kościoła rzymskiego. Zaistniała więc potrzeba dokonania rewizji taktyki 
prowadzonej przez kościół w polityce międzynarodowej, jak również rewizji szeregu 
tradycyjnych schematów i reguł obowiązujących duchownych i świeckich katolików”[9].   
 
Według komunistów Jan XXIII był papieżem kompromisu pomiędzy zwolennikami linii 

background image

Piusa XII a liberałami, dążącymi do reform. To, że rzucone przez "dobrego papieża" hasło 
odnowy i aggiornamento zbliżało go do kościelnych liberałów, kazało komunistom wiązać z 
jego pontyfikatem pewne, aczkolwiek na razie umiarkowane nadzieje [10]. Zdarzali się 
jednak i tacy komuniści - żeby wspomnieć tylko I sekretarza KC KPZS Nikitę Chruszczow - 
którzy mówili o nim z najwyższym uznaniem"[11]. Kard. Agostino Casarol który od 1963 r. 
brał udział w zakulisowych rozmowach z przywódcami "krajów demokracji ludowej", 
przywołał w swym pamiętniku słowa węgierskiego ministra, który tuż przed śmiercią Jana 
XXIII powiedział mu; "Kocham tego papieża, gdyż czujemy, że i on nas kocha jako ludzi; 
»inni« zaś uważają nas tylko za komunistów!"[12]. W sferze stricte kościelnej, 
choć nie wolne od polityki, papież Jan był dla nich przede wszystkim symbolem zachwianią 
pozycji "integrystów" (zwanych też ..zelanti") i stopniowego dochodzęnia do głosu 
stronnictwa tzw. umiarkowanych ("moderati”). Okres rządów "dobrego papieża" rozpisali 
komuniści na cztery podokresy: pierwszy – od konklawe do wiosny 1959 r. charakteryzował 
się przewagą kierunku umiarkowanego; drugi - od wiosny 1959 r. do przełomu 1959/1960 to 
przewaga nurtu integrystycznego; trzeci - od przełomu lat 1959/1960 do maja 1960 r to czas 
wzmożenia wpływów "moderatf i okres tzw. próby sił: czwarty – od maja 1960 r. do końca 
pontyfikatu to czas wzmożonej ofensywy "zelanti" i powstrzymywania ich przez "moderati" 
[13]. Do decydującego starcia miało więc dojść po zakończeniu "pontyfikatu przejściowego".   
 

"Inkwizytorzy" i "zwolennicy odprężenia"

  

 
Zanim zwołano Sobór komuniści byli pewni, że głównym tematem jego obrad będzie - obok 
spraw dotyczących "zjednoczenia wszystkich kościołów chrześcijańskich wokół Watykanu", 
"unowocześnienia liturgii" oraz "większej autonomii episkopatów i biskupów-ordynariuszy" – 
problem stosunku Kościoła katolickiego wobec komunizmu. Pewność, co do takiego 
programu Soboru komuniści czerpali zarówno z oficjalnych wypowiedzi hierarchów [14], jak 
i informacji zdobytych na drodze agenturalnej oraz wywiadowczej. Część informacji 
dotyczyła bezpośrednio pracy Centralnej Komisji Przygotowawczej, na czele której stał 
papież Jan XXIII, i Przygotowawczej Komisji ds. Soboru oraz odpowiedzi biskupów na 
ankietę rozpisaną przez przewodniczącego komisji kard. Domenico Tardiniego. Zapowiedzią 
antykomunistycznego kursu przyszłego Soboru były też liczne wypowiedzi rzymskich 
kurialistów, odnotowywane skrzętnie przez PRL-owskie służby. Jeszcze w styczniu 1960 r. 
podczas rzymskich modłów w intencji "Kościoła milczenia" prefekt Świętego Oficjum kard. 
Alfredo Ottaviani, ku zaniepokojeniu komunistów i kościelnych progresistów, w stanowczych 
słowach skrytykował koncepcje współistnienia katolików z komunistami. Według wywiadu 
PRL w podobnym duchu mieli się wówczas wypowiadać także kardynałowie Giacomo 
Lercaro. Francis Spellman i Richard Cushing. Komunistów przerażał zwłaszcza arcybiskup 
Bolonii, kard. Lercaro, który w grudniu 1960 r,, przy okazji życzeń składanych kard. 
Stefanowi Wyszyńskiemu, miał powiedzieć, że celem podstawowym przyszłego Soboru 
będzie "jak najszybsze zniszczenie komunizmu i nawrócenie komunistów do Boga"[15]. 
Mając w pamięci słowa kard. Lercaro o tym, że jednym z celów Vaticanum II ma być 
"zniszczenie komunizmu", w Moskwie i Warszawie snuto przypuszczenia, iż Sobór 
Powszechny uroczyście potępi błąd komunizmu. Powołując się m.in. na wypowiedź bliskiego 
współpracownika kard. Giuseppe Sinego i późniejszego periti o. Castellino. asystenta 
Włoskiej Akcji Katolickiej, bezpieka sądziła, że w czasie Soboru może dojść do potępienia 
komunizmu, napiętnowania polityki wyznaniowej krajów komunistycznych, w tym również 
udziału księży w "Ruchu Obrońców Pokoju", PAX-ie i węgierskim "Opus Pacis"'[16]. 
Antykomunistyczny kurs Vaticanum II miał być efektem "intryg" kardynałów Tardiniego i 
Ottavianiego, którzy wedle informacji Departamentu IV MSW mieli powołać specjalną 
komisję do spraw sytuacji Kościoła w Europie Środkowo-Wschodniej, której celem miato być 

background image

omówienie w czasie Soboru położenia katolików w krajach komunistycznych, jej sekretarzem 
został o. Gaussa, sekretarz papieskiej Komisji ds. Rosji, zaś w jej skład weszli rektorzy 
emigracyjnych kolegiów papieskich w Rzymie - czechosłowackiego, węgierskiego, 
niemieckiego, polskiego, litewskiego i łotewskiego. Koncepcję Tardiniego i Ottavianiego 
miał według bezpieki storpedować sam Jan XXIII, który nie chciał dopuścić do obrad 
"ubocznego soboru" i stał na stanowisku. że każdy z ojców soborowych ma prawo 
wypowiedzieć się w sprawie kierunku polityki Watykanu wobec krajów komunistycznych 
[17].  
 
W Warszawie podkreślano, że mimo licznych obaw dotyczących chęci podporządkowania 
Kościoła przez marksistów, Jan XXIII jest w stanie przystać na koncepcję "współistnienia" 
Kościoła i państwa w warunkach komunistycznych. Zdaniem władz PRL "dobry papież" miał 
zwyczajnie ulegać "wzrostowi tendencji odprężeniowych" w świecie. Co ciekawe, w 
Warszawie próbowano też kojarzyć skłonność Jana XXIII do politycznej wolty z jego 
elastycznością teologiczną i aprobatą dla dialogu międzyreligijnego. Przypominano, że choć 
w encyklice Ad Petri cathedram z 1959 r. papież pisał, że raz przyjętych prawd wiary Kościół 
zmienić nie może, to jednak "jest wiele punktów, w których pozostawia się teologom 
swobodę dyskusji". W MSW obawiano się nawet, że program zjednoczenia chrześcijan Jana 
XXIII może trafić w próżnię, jeśli napotka na opór konserwatywnych kurialistów". 
Rewizjonistyczne zapędy Jana XXIII i jego otoczenia (komuniści wskazywali szczególnie na 
pozytywną rolę sekretarza papieskiego msgr. Lorisa Capovilla, kardynałów Eugene Tisseranta 
i Augustina Bea oraz świeżo mianowanego księcia Kościoła Gioyanni Battisty Montiniego) 
chciała powstrzymać grupa kurialnych konserwatystów na czele z kard. Ottavianim. "Frakcja" 
prefekta Świętego Officjum - do której zaliczano m.in. kardynałów Giacomo Lercaro, 
Giuseppe Siriego. Ernesto Ruffiniego, Francisa Spellmana, Richarda Cushinga i Josefa 
Mindszentego oraz ojców Wettera, Floridi, Gaussa i Castellino - miała przystąpić do 
zorganizowanej akcji, której celem było wywarcie presji na Janie XXIII, aby ten porzucił 
mrzonki o możliwości koegzystencji Kościoła i komunizmu. Kard. Ottaviani miał nawet 
odbyć serię spotkań politycznych z Francisco Franco, Antonio de Oliveira Salazarem, 
Charles'em de Gaullem, w czasie których miał wskazać na rosnące zagrożenia płynące z 
propagowanej wówczas koncepcji "współistnienia" "wolnego świata" z komunizmem". W 
tym czasie Ottaviani miał również zainspirować prasę katolicką na całym świecie do 
zamieszczania artykułów atakujących koncepcję koegzystencji i "polityki odprężenia" 
pomiędzy Wschodem i Zachodem. Koordynatorem całej akcji z ramienia "inkwizytora 
Ottavianiego" miał zostać jezuita, ojciec Wetter, założyciel Agencji Informacji 
Antykomunistycznych [20]". Najbardziej znany artykuł, zatytułowany Podstawowe punkty, 
ukazał się na łamach "Osservatore Romano". Anonimowy autor tekstu przypominał, że 
"problemy polityczno-społeczne w żadnym razie nie mogą być oddzielone od religii, że 
katolik obowiązany jest uznać zwierzchność hierarchii kościelnej nie tylko w sprawach wiary, 
lecz również w sprawach politycznych, że dopuszczalność politycznej współpracy z tymi, 
którzy nie przyjmują zasad religii, podlega ocenie moralnej i kompetencji wyłącznie 
hierarchii kościelnej, a nie poszczególnych wiernych"[21]. Z kolei w sierpniu 1960 r. w Passo 
delia Mendola "grupa" kard. Ottavianiego - pod przykrywką Przygotowawczej Komisji ds. 
Soboru - miała zorganizować konferencję z udziałem 170 duchownych i świeckich (co 
ciekawe przewodził jej kard. Montini), w czasie której przeważały głosy, że jednym z 
centralnych zagadnień politycznych Soboru powinno być potępienie komunizmu. Jeden z 
referentów, o. Castellino, wysunął propozycję, by Sobór nie tylko potępił ideologię 
komunistyczną, lecz również napiętnował jakiekolwiek formy współpracy między katolikami 
a komunistami. "Projektowano również - czytamy w opracowaniu bezpieki - wydanie 
specjalnego memoriału papieskiego, w którym zostałoby potępione popieranie przez 

background image

katolików teorii marksistowskiej i przynależność do partii komunistycznych, jak również 
sama współpraca z nimi"[22]. W tym samym czasie przebywający przymusowo na terenie 
ambasady amerykańskiej w Budapeszcie kard. Josef Mindszenty przesłał do Watykanu swój 
program walki z komunizmem. Propozycje Prymasa Węgier były tożsame z projektami 
"grupy" kard. Ottavianiego. W piśmie adresowanym do Jana XXIII Mindszenty stwierdził, że 
"dotychczasowe formy walki Kościoła z komunizmem (wykluczenie, klątwa) są dalece 
niewystarczające", "Sobór - pisał kardynał - powinien dokładnie skonkretyzować rodzaj 
represji wobec członków partii komunistycznych i współdziałających z nimi katolików, 
zażądać od katolików krajów socjalistycznych, by nie uznawali konstytucji swoich państw 
oraz podjąć uchwałę stwierdzającą, że niepodporządkowanie się komunistycznemu 
ustawodawstwu nie jest grzechem (miało to dotyczyć m.in. przysięgi wojskowej - przyp. S. 
C.)". W opracowaniu MSW czytamy dalej: "W celu wzmożenia walki z komunizmem we 
Wschodniej Europie i Azji. Mindszenty proponował utworzenie w Watykanie nowej 
kongregacji, która by kierowała działalnością Kościoła w krajach socjalistycznych i krajach 
Azji"[23]. W innym z dokumentów MSW czytamy również, że Prymas Węgier proponował 
Stolicy Apostolskiej ustanowienie dnia solidarności katolików całego świata z 
prześladowanym Kościołem w krajach komunistycznych [24].  
 
Oficerowie Departamentu IV MSW wskazywali również na niejednolitość "grupy" 
Ottavianiego. której część "żegluje" raczej w stronę liberałów. Przywoływano tu na przykład 
osobę arcybiskupa Bostonu, kard. Richarda Cushinga, którego z prefektem Świętego Oficjum 
łączył jedynie antykomunizm, zaś pozostałe kwestie były przedmiotem sporów. Jako przykład 
podawano zaangażowanie ekumeniczne Cushinga, który już w sierpniu 1959 r, tłumaczył 
potrzebę podjęcia dialogu międzyreligijnego zwarciem szeregów "wszystkich wierzących w 
Boga" (żydów, katolików i protestantów) w celu "zwalczania międzynarodowej konspiracji 
komunistycznej" [25]. Zarówno strażnik czystości wiary, kard. Ottaviani, jak i kard, Lercaro 
odrzucali tę argumentację. Wspierani w Rzymie m.in. przez generałów zakonu 
dominikańskiego i franciszkańskiego oraz opata-prymasa benedyktynów, przypominali o 
potrzebie zachowania integralnej doktryny katolickiej, która z chwilą podfęcia dialogu 
ekumenicznego, musiałaby zostać zmodyfikowana "osłabiając nieuchronnie jej spoistość". 
Swego czasu, na łamach "Osservatore Romano" Kuria Rzymska zdementowała również 
krążące pogłoski o rzekomym udziale protestantów i innych innowierców w Soborze. "W 
pewnych kołach protestanckich sądzono zrazu - czytamy w przywołanym przez bezpiekę 
dementi Kurii - że Sobór będzie otwarty dla chrześcijan niekatolików, wyjaśniamy 
wszystkim, że Kuria Rzymska bynajmniej nie miała tego rodzaju planów". Również kard. 
Lercaro wyraził kiedyś opinię, że myślą przewodnią przyszłego Soboru powinien być nie 
dialog ekumeniczny, a "troska o powrót oddzielonych braci". W podobnym duchu 
wypowiadał się także sekretarz Centralnej Komisji Przygotowawczej abp Perlcie Felici [26].   
 
Przeciwko akcji konserwatystów - zarówno w wymiarze politycznym, jak i ekumenicznym - 
wystąpiła grupa kardynałów-reformatorów. a zwłaszcza Eugene Tisserant, który komentując 
w kwietniu 1960 r. dekret Świętego Officjum z 1959 r. zakazujący współpracy katolików z 
marksistami powiedział. że dokument wydany przez kard. Ottavianiego "spowodował 
pogorszenie w stosunkach między Wschodem a Zachodem". Ku uciesze komunistów owi 
"reformatorzy uważają, że Watykan nie powinien jawnie angażować się w rozbieżności 
między dwoma obozami światowymi, a jednocześnie opowiadają się za pewnym odprężeniem 
międzynarodowym oraz za głoszeniem haseł pokojowych i wzywaniem do zgody między 
państwami o różnych ustrojach. Dopuszczają oni możliwość współpracy partii chadeckich z 
socjaldemokracją, a nawet z siłami laickimi. Uważają, że w polityce należy brać pod uwagę 
fakt istnienia państw o ustrojach socjalistycznych" [27].  

background image

Faworytem Warszawy wśród "reformatorów" byt bez wątpienia sekretarz Jana XXIII ks. 
prałat Loris Capovilla, coraz częściej ingerujący w prace Kurii Rzymskiej. Przychylność 
komunistów zyskał zwłaszcza po tym, jak w lutym 1962 r. zdołał usunąć z "Osservatore 
Romano" tekst przemówienia kard. Ottavianiego atakującego włoską lewicę [28]. Nad Wisłą 
obwołano go wówczas "szarą eminencją tzw. postępowców", który skutecznie ingeruje w 
media watykańskie by poskromić "stronnictwo pacellistów" zwane też "konserwą" [29].  
 

Nadzieje na "ruch reformatorski kleru dołowego"

  

 
Zanim 11 października 1962 r. zainaugurowano obrady Soboru Watykańskiego II komuniści 
starali się monitorować obrady obu komisji przygotowawczych. Chodziło przede wszystk im o 
ustalenie kierunku, w jakim zmierzać będzie Sobór a wraz z nim cały Kościół katolicki. Nie 
ulega wątpliwości, że dla specjalistów od walki z Kościołem z MSW najbliższy był program 
reprezentowany przez skrzydło liberalne wśród kardynałów i biskupów. Dla PRL-owskich 
analityków było jasne, że z chwilą rozpoczęcia obrad dojdzie do starcia "reformatorów" z 
"konserwatystami". Za najbardziej istotne w programie "reformatorów" uznano postulaty; 
osłabienia wpływów Kurii Rzymskiej; rozszerzenia uprawnień krajowych episkopatów; 
zwiększenia wpływów w kolegium kardynalskim hierarchów spoza Włoch; ograniczenie 
kompetencji Świętego Oficjum; ograniczenia uprawnień centralnych władz zakonnych i 
podporządkowanie zakonów biskupom ordynariuszom; wprowadzenia cezury wiekowej dla 
pełniących urzędy kościelne biskupów i kardynałów; likwidacji indeksu ksiąg zakazanych 
"jako absurdu przy współczesnych środkach komunikacji (radio, telewizja, prasa)"; reformy 
podziału administracyjnego Kościoła (tworzenie nowych diecezji); reformy  form 
duszpasterskich (większy udział świeckich, docenienie roli kobiety w Kościele, udział 
katolików w związkach zawodowych i akcjach charytatywnych); podjęcia dialogu 
ekumenicznego z innymi wyznaniami i unarodowienie liturgii [30]. Programowi 
"reformatorów" przeciwstawiano propozycje "konserwatystów" zawierające się zaledwie w 
kilku punktach: trwanie przy Tradycji;zachowanie istniejącej struktury, formy i organizacji 
Kościoła ("Kościół jest dlatego mocny, że jest niezmienny"); przeprowadzenie reform i 
poddanie w wątpliwość dotychczasowych osiągnięć Kościoła "stanowiłoby przyznanie się na 
zewnątrz do faktu, że w Kościele nie wszystko dzieje się dobrze, a to przyczyniłoby się do 
upadku jego prestiżu"; skupienie się na kształceniu nowych zastępów kapłanów odda nych 
wierze katolickiej, zdolnych do poświęceń, włącznie z oddaniem życia za wiarę; Kościołowi 
nie są potrzebne reformy, ani "polityczne lawirowanie", a święci i męczennicy[31].   
 
Pierwotnie, w kalkulacjach komunistów to właśnie program "konserwatystów" miał większą 
szansę realizacji, gdyż to właśnie "grupa" kard. Ottavianiego rzekomo całkowicie opanowała 
Centralną Komisję Przygotowawczą, marginalizując wpływy "grupy" kard. Bea. W MSW 
uważano, że Komisja skutecznie powstrzyma na Soborze zarówno nowinki teologiczne, jak i 
śmiałe projekty ekumeniczne, a przystanie jedynie na propozycje rozszerzenia apostolstwa 
świeckich. Lektura propozycji przesłanych na ręce przewodniczącego Przygotowawczej 
Komisji ds. Soboru kard. Domenico Tardiniego umacniała bezpiekę w przekonaniu, że Sobór 
będzie miał charakter wybitnie duszpasterski, a większość czasu poświęcona zostanie 
działalności misyjnej Kościoła, problemom życia kapłańskiego i zakonnego oraz formacji 
przyszłych księży, zagrożeniom płynącym ze strony laicyzmu i materializmu, sprawie 
komunikacji społecznej (prasa, radio, telewizja). relacjom państwo-Kościół oraz stosunkowi 
Kościoła do innych wyznań chrześcijańskich [32].  
 
Co ciekawe, z pewnym zaskoczeniem przyjęto w MSW odpowiedzi ankietowe polskiego 
duchowieństwa, które w ciągu lat 1961-1962 wpłynęły do Komisji Soborowej Episkopatu 

background image

Polski (powstała w 1959 r.), kierowanej przez abp. Antoniego Baraniaka[33]. Bezpiekę 
zdziwiła nieco postępowość polskiego duchowieństwa, które po analizie ankiety wyraźnie 
przeciwstawiano konserwatywnej hierarchii, jakoby "zamiatającej prawdziwe problemy 
Kościoła pod dywan". I tak na przykład pytanie pierwsze ankiety dotyczyło reformy 
liturgicznej. W odpowiedziach ankietowych polscy księżą proponowali wprowadzenie języka 
narodowego do liturgii, reformę ceremonii kościelnych, zmianę ubioru i zmniejszenie 
obowiązków liturgicznych duchowieństwa. Za całkowitym wprowadzeniem języka 
narodowego do liturgii wypowiedziało się 50% ogółu księży objętych ankietą. Większość z 
nich stanowili księża młodzi z parafii miejskich (Warszawa, Kraków, Poznań. Gdańsk), 
Uważali oni. że wprowadzenie języka polskiego do liturgii pociągnie za sobą większą 
aktywność wiernych i zbliżenie ich do Kościoła. 30% polskich księży wypowiedziało się 
natomiast za częściowym wprowadzeniem języka narodowego, zwłaszcza podczas ceremonii 
chrztów, ślubów i bierzmowania oraz w niektórych częściach Mszy św. (chodziło przede 
wszystkim o tzw. części stałe Mszy). Pozostała część duchowieństwa (20%) stanęła w 
obronie łaciny w liturgii. Swoje stanowisko argumentowała ona potrzebą pielęgnowania daru 
jedności Kościoła, która przejawia się m.in. w łacinie. Ich zdaniem usunięcie łaciny z liturgii 
"prowadziłoby do rozbicia jedności Kościoła katolickiego i nacjonalizacji religii"[34]. Polska 
hierarchia kościelna podzielała na ogół stanowisko tych księży, którzy opowiadali się za 
częściowym i stopniowym wprowadzeniem języka narodowego do liturgii. Zdecydowana 
większość ankietowanych księży opowiedziała się natomiast za reformą ceremonii 
liturgicznych i relacji pomiędzy niższym a wyższym duchowieństwem (chodziło np. o 
zniesienie obowiązku przyklękania przed dostojnikami kościelnymi, całowania w pierścień 
biskupi). Wielu z księży postulowało także skrócenie ceremonii kościelnych i uproszczenie 
modlitw brewiarzowych. Proponowano również reformę stroju duchownego. Większość 
księży opowiedziała się za ujednoliceniem ubioru (zniesienie fioletów, purpuri innych oznak 
szczebli hierarchii kościelnej), wprowadzeniem na co dzień strojów świeckich i traktowaniem 
sutanny jako stroju liturgicznego [35]. Druga część ankiety dotyczyła form duszpasterskich. 
Większość duchowieństwa opowiedziała się za uwzględnieniem w pracy duszpasterskiej 
środków komunikowania w rodzaju filmu, radia i telewizji. Poza tym, pojawiły się tak że 
propozycje tzw. skrzynek pytań, do których wierni mogliby kierować swoje uwagi i 
zapytania. Proponowano również skrócenie kazań, rozszerzenie tzw. pracy klubowej i 
świetlicowej przy parafii, rozszerzenie akcji turystycznej oraz większy udział świeckich w 
życiu parafialnym36. Kolejne zapytanie dotyczyło indeksu ksiąg zakazanych. Jak się okazuje, 
przeważająca część polskich duchownych (70%) opowiedziała się za likwidacją indeksu, jako 
niemożliwego do przestrzegania "przeżytku". "Powyższe stanowisko – czytamy w 
charakterystyce ankiety sporządzonej przez MSW - uzasadniano także względami natury 
psychologicznej: wszystko co zakazane jest tym ciekawsze, a więc indeks wywiera wręcz 
odwrotny skutek. Proponowano przy tym, jako przeciwstawienie indeksu, wprowadzenie 
informatora "dobrych książek dla katolików", mającego na celu popularyzację publikacji i 
wydawnictw odpowiadających Kościołowi". Pozostałe 30% duchownych stanęło w obronie 
indeksu, zwłaszcza z uwagi na coraz większą liczbę książek propagujących ateizm i 
pornografię". Następne części ankiety traktowały m.in. o organizacji życia parafialnego 
(młodsi księża wysuwali np. propozycje kadencyjności stanowiska proboszcza i 
demokratyzacji życia parafialnego z możliwością otwartej krytyki proboszcza ze strony 
wiernych, powołanie rad parafialnych), współpracy duchowieństwa diecezjalnego i 
zakonnego w pracy duszpasterskiej (80% ankieterów uznała zakony za anachronizm i 
proponowała "wyjście zakonników z klasztorów" w celu pomocy proboszczom w pracy 
duszpasterskiej; pojawiły się także żądania reformy strojów zakonnych, gdyż "niektóre z nich 
wywołują kpiny i ośmieszają kler"), kwestii zatrudniania zakonnic w pracy parafialnej 
(większość księży opowiedziała się za koniecznością zatrudnienia zakonnic w pracach w 

background image

kościele i na plebaniach), problemach laicyzacji życia (postulowano rozszerzenie pracy 
rekolekcyjnej i misyjnej, pogłębienia katechezy), relacji księży z kuriami biskupimi 
(postulowano m.in. większą autonomię proboszczów, powołanie tzw, rad proboszczów), 
spraw związanych z wychowaniem duchowieństwa (proponowano m.in. zwiększenie ilości 
zajęć z kultury fizycznej w seminariach, wydłużenie okresu studiów do siedmiu lat w celu 
przygotowania księży do życia we współczesnym społeczeństwie - mieli zdobyć konkretny 
zawód), "błędach kapłańskich" (nieznaczny procent księży opowiedziało się za zniesieniem 
celibatu, choć większość wskazywała na trudności związane z jego przestrzeganiem), 
przywróceniu instytucji diakonatu stałego (niemal wszyscy księża opowiedzieli się przeciwko 
stałemu diakonatowi), ekumenizmu (część duchowieństwa opowiedziała się za większą 
tolerancją wobec wyznawców innych religii chrześcijańskich; opowiadali się oni m.in. za 
organizacją spotkań międzywyznaniowych i dopuszczeniem niekatolików do liturgii Kościoła 
katolickiego)[38]".  
 
Analiza odpowiedzi przesłanych do Przygotowawczej Komisji ds. Soboru oraz Komisji 
Soborowej Episkopatu Polski skłaniała MSW do następujących wniosków na temat kierunku 
prac przyszłego Soboru: "Kościół katolicki przeżywa pewien kryzys polityczno-doktrynalny. 
(...) Sobór ma charakter duszpasterski, a więc praktyczny, a nie teoretyczno-dogmatyczny. 
Nie należy spodziewać się ogłoszenia nowych dogmatów. Należy przyjąć, że doktryna 
Soboru będzie stała na rygorystycznych pozycjach potępiających wszelkie modernistyczne 
zapędy w dziedzinie wiary i moralności. Sądzić należy. że na Soborze zapadnie uchwała 
poświęcona zagadnieniom reorganizacji struktury kościoła katolickiego (tak w oryginale - 
przyp. S. C.) i adaptacji nowych metod do pracy duszpasterskiej. Jest mało prawdopodobne, 
żeby w sprawach jurysdykcji Watykan zrezygnował z przywilejów i rangi jaką zdołał uzyskać 
podczas I Soboru Watykańskiego. Pewne jest natomiast, że Sobór uwzględni niektóre 
zagadnienia dotyczące władzy biskupiej. (...) Proces dostosowania kościoła do nowoczesności 
zapoczątkował duży ruch reformatorski wśród kleru dołowego. Księża domagają się daleko 
idących zmian. Należy spodziewać się, że tendencje te będę się nadal pogłębiać w rezultacie 
czego Watykan zmuszony zostanie w przyszłości do dalszych ustępstw, bez względu na 
uchwały soborowe"[39]. 
 

Cicha praca "dobrych duchów"

  

 
Już sama inauguracja Vaticanum II była dla komunistów pewnym zaskoczeniem. W 
pierwszych komentarzach zwracano uwagę na dwa aspekty: obecność licznych obserwatorów 
reprezentujących zarówno przeróżne wyznania,jak i organizacje społeczno-polityczne. oraz 
pojednawczy ton wystąpienia papieża Jana XXIII. "Inauguracyjne przemówienie papieża 
pozbawione było ducha krucjaty, w jakim pogrążyło się apostolstwo kato lickie w czasach 
historycznie odległych i bliskich. Zamiast akcentów antykomunistycznych, jak sobie tego 
życzyła prawica watykańska. Jan XXIII nawoływał do stosowania przez kościół (tak w 
oryginale - przyp. S. C.) raczej tolerancji niż potępienia. W podobnym łagodnym tonie 
wygłoszone zostało przemówienie do członków misji zagranicznych. Na pierwszy plan 
wysunął on zadanie kościoła w obecnym świecie, zwłaszcza w sprawie pokoju. Zwrócił się on 
z gorącym apelem do wszystkich przywódców państw, którzy ponoszą odpowiedzialność za 
losy narodów, aby unikali konfliktów zbrojnych i dążyli do utrzymania pokoju w drodze 
wzajemnych ustępstw i w duchu kompromisu"[40].  
 
Początkowo analityków z MSW intrygowała wyłącznie kwestia ewentualnego potępienia 
przez Sobór komunizmu. W kontekście tego zagrożenia postrzegano m.in. mianowanie kard. 
Stefana Wyszyńskiego członkiem Sekretariatu ds. nadzwyczajnych (extra ordinem), który 

background image

może próbować narzucić ojcom soborowym dyskusję na temat "Kościoła milczenia". 
Komunistów znad Wisły uspokajało w tym względzie stanowisko Jana XXIII, który, jak się 
pocieszano, jest przeciwny "takiej dyskusji, ponieważ nie chce, aby przerodziła się ona w 
kampanię antykomunistyczną, do której zmierzają konserwatywni ojcowie Soboru 
(szczególnie przedstawiciele Kurii Rzymskiej i episkopatu USA)"[41]. Po raz kolejny 
pożądane stanowisko papieża w tej sprawie tłumaczono "dobrym duchem" prałata Capovilli i 
kard. Montiniego. W szyfrogramie wywiadowczym z 20 października 1962 r. przesianym z 
Rzymu do gen. Mieczysława Moczara możemy przeczytać; ..Jest faktem. że Kuria Rzymska, 
a przede wszystkim kardynałowie Ottaviani oraz Rufini. a wraz z nimi Spellman usiłują pchać 
Sobór także i na tory akcji antykomunistycznej. Chcieliby, aby Sobór podjął zaostrzające 
decyzje wobec tych wszystkich, którzy "ulegają wpływom komunizmu". Siły tych 
kardynałów popieranych przez większość biskupów włoskich (poza Montinim) oraz 
episkopaty Ameryki Łacińskiej i Północnej - maleją na tle aktywnej niezwykle postawy 
episkopatów: niemieckiego, francuskiego, holenderskiego, austriackiego i belgijskiego - które 
w kwestiach wewnętrzno-kościelnych zajmują postawę raczej postępową, decentralistyczną i 
antywłoską. Stanowisko naszych biskupów w kwestiach wewnątrz-kościelnych jest zgodne z 
Kurią Rzymską. Osobą, która ma największy wpływ na papieża (pisze prawie wszystkie 
przemówienia) jest Monsgr. Capovilla, młody człowiek, nastawiony nieprzyjaźnie do Kurii 
Rzymskiej. Działa on razem z kardynałem Montinim, człowiekiem o tendencjach 
postępowych i ogromnie ambitnym"[42]. Może dlatego w Warszawie coraz chętniej 
cytowano słowa papieskiego sekretarza prałata Capovilli; "Sobór winien być soborem pokoju 
i zbliżenia ze wszystkimi, nie wykluczając państw rządzonych przez 
materialistów"[43].Konkretnym przykładem "ukręcenia akcji antykomunistycznej" przez 
"liberałów" na początku Soboru była sprawa posłania ojców soborowych do świata  O pokój i 
miłość braterską
 z 20 października 1962 r. W pierwotnej wersji dokumentu znalazły się 
akcenty antykomunistyczne, które dzięki czujnej postawie episkopatu francuskiego i poparciu 
grupy "odnowicielskiej" zostały z tekstu usunięte[44]. Komuniści byli ponadto przekonani, że 
to właśnie biskupom francuskim i ich konfratrom z episkopatu holenderskiego zawdzięczają 
zablokowanie już podczas pierwszej sesji akcji zmierzającej do potępienia komunizmu. Na 
szczególne uznanie nad Wisłą zasłużył sobie kard. Bernard Alfrink z Holandii, który miał 
oświadczyć, iż sprzeciwia się "jakiejkolwiek formie potępienia komunizmu"[45]. Przypisując 
w tej kwestii szczególne zasługi Francuzom myślano zapewne o tzw. porozumieniu z Metz. 
gdzie od sierpnia 1962 r. trwały zakulisowe negocjacje pomiędzy reprezentującym Jana 
XXIII kard. Eugene Tisserantem a wysłannikiem Moskwy, metropolitą Leningradu 
Nikodemem, w sprawie powstrzymania się Kościoła katolickiego (podczas Soboru) od 
potępienia komunizmu. W zamian za to prawosławni zgodzili się skorzystać z zaproszenia do 
wzięcia udziału w Soborze Watykańskim II w charakterze obserwatorów, na czym 
szczególnie zależało papieżowi Janowi [46]. Jednak jeszcze zanim doszło do spotkania w 
Metz, w Rzymie doszło do ostrego sporu pomiędzy orędownikami i przeciwnikami potępienia 
komunizmu przez Sobór. Peter Hebbiethwaite w interesującej książce zatytułowanej Paul VI. 
The First Modern Pope
 pisze, że w czasie posiedzenia Centralnej Komisji Przygotowawczej 
w dniach 3-12 maja 1962 r. kard. Paolo Marella zaprezentował schemat dokumentu 
potępiającego komunizm - De Cura animarum pro Christianis Communisnw infectis (O 
trosce o dusze chrześcijan zarażonych komunizmem)
. Wówczas kard. Montini, powołując się 
na stanowisko Jana XXIII, miał przypomnieć, że Sobór będzie miał charakter duszpasterski, 
zaś wszelkie projekty potępiające współczesne błędy zaprzeczałyby intencjom papieża. Na 
koniec burzliwej dyskusji, w której wzięli udział m.in. Sekretarz Stanu kard. Amieto 
Cicognani, kardynałowie Alfredo Ottaviani, Giuseppe Picardo i Stefan Wyszyński, abp Franjo 
Śeper z Zagrzebia i kard. Alfred Bengsh z Berlina Wschodniego, kard. Montini miał 
powiedzieć: "Wszędzie komunistom daje się odczuć potępienie i dusi się ich ekskomunikami 

background image

- nigdzie nie patrzy się na nich jak na zabłąkane owce. Doświadczają naszej surowości, a nie 
naszego miłosierdzia". Zarzucając "integrystom" "manichejski zwyczaj potępiania en błoć" 
przyszły Paweł VI dodał: "Potrzeba cierpliwości, jeśli będziemy wystarczająco cierpliwi, to 
słuszność naszej wiary zostanie potwierdzona: czas jest po naszej stronie, nasza wytrwałość w 
znoszeniu prześladowań zostanie wynagrodzona. Może Chrystus chciał, byśmy nieśli to 
świadectwo dźwigając krzyż"[47].  
 

Bezpieczniacy kibicują liberałom

  

 
Jakkolwiek kwestia napiętnowania komunizmu przewija się w dokumentach bezpieki 
bezustannie, to począwszy od analizy pierwszej sesji Soboru najwyraźniej łączy się ją ze 
sporem teologicznym pomiędzy frakcją "konserwatywną" kard. Ottavianiego a 
"reformatorami" kard. Bea. Potwierdza to chociażby opis walki obu frakcji o obsadę 
dziesięciu komisji soborowych (ds. wiary i obyczajów, biskupów, Kościołów wschodnich, 
sakramentów, posłuszeństwa duchowieństwa i wiernych, zakonów, misji, liturgii, 
seminariów. apostolstwa świeckich), w których większość uzyskali "liberałowie", Lektura 
dokumentów pozwala stwierdzić, że obserwatorzy ze Służby Bezpieczeństwa trzymali w tej 
sprawie kciuki za "ojców znad Renu": "Już pierwsze posiedzenie w sprawie wyboru tych 
komisji wykazało, że wśród ojców Soboru istnieje poważna różnica zdań. Z jednej strony 
Kuria Rzymska i największa na Soborze grupa włoska domagały się udziału w 
poszczególnych komisjach 4-5 kandydatów włoskich. Z drugiej strony – episkopat francuski, 
niemiecki, holenderski, jugosłowiański i austriacki domagały się umiędzynarodowienia 
składu komisji. W zasadzie sprawa wyboru komisji stała się tylko platformą i pretekstem do 
walki między dwiema podstawowymi tendencjami w Kościele katolickim, które - jak należy 
przypuszczać - stale się będą ścierać na Soborze. Chodzi tu o konserwatywną grupę 
kierowaną w Kurii przez kard. Ottavianiego i Spellmana na arenie międzynarodowej i grupę 
postępową znajdującą swych orędowników szczególnie wśród episkopatu francuskiego, 
holenderskiego, niemieckiego i części episkopatu włoskiego z kard. Montinim na czele. 
Pierwsza grupa tj. konserwatywna stara się, aby Sobór wypowiedział się m.in. za 
utrzymaniem scentralizowanej władzy aparatu kościelnego i ostrym potępieniem wszelkiej 
współpracy z krajami socjalistycznymi. Druga grupa, tzw. liberalna, dąży do decentralizacji 
aparatu kościelnego, umiędzynarodowienia go i przystosowania doktryny katolickiej do 
potrzeb współczesnego życia i podjęcia dalszych kroków w kierunku zbliżenia z innymi 
kościołami. Grupa ta nie neguje również możliwości ustanowienia pewnego modus vivendi z 
krajami socjalistycznymi, celem wzmocnienia pozycji kościoła (tak w oryginale - przyp. S. 
C.) w tych krajach. (...) Tę ostatnią grupę popiera Jan XXIII". I dalej; "Jak już wspomniano. 
pierwszym zetknięciem się obydwu grup była sprawa wyboru komisji. Komisje 
przygotowawcze Soboru, które w większości składały się z członków Kurii rzymskiej 
przygotowały listy kandydatów, które miały być automatycznie zatwierdzone przez ojców 
Soboru. Wobec jawnego oporu większości Soboru, kard. Lienart, jeden z aktywnych 
przedstawicieli grupy postępowej, zaproponował odłożenie głosowania na 3 dni (z 13 do 16 X 
br.), chcąc tym umożliwić swej grupie uzgodnienie innej listy kandydatów. Zanosiło się na to. 
że sprawa wyboru komisji może przeciągnąć się na długo, tym bardziej, że prawo kanoniczne 
przewiduje zasadę bezwzględnej większości w dwóch pierwszych głosowaniach, a dopiero w 
trzecim głosowaniu względna większość może być uznana za ważną. Niespodziewanie kard. 
Ottaviani zaproponował, aby Sobór zadowolił się składem komisji, która wybrana zostanie 
zwykłą większością głosów. Należy przypuszczać, że propozycja Ottavianiego miała na celu 
pozyskanie dla konserwatystów sympatii księży zaangażowanych. szczególnie z krajów 
afroazjatyckich. Papież zaaprobował propozycję Ottavianiego i 16 X odbyło się głosowanie. 
Wybory do komisji soborowych wykazały, że zdecydowana większość ojców Soboru jest 

background image

przeciwko grupie konserwatywnej. Wprawdzie kard. Ottaviani rozmawiał przed głosowaniem 
z kierownictwem episkopatu francuskiego, holenderskiego i innych episkopatów 
postępowych, deklarując w imieniu Kurii szereg ustępstw w zakresie decentralizacji, aby w 
ten sposób złagodzić stanowisko nurtu liberalnego w dalszych obradach Soboru, jednakże 
episkopaty te uznały ustępstwa za niewystarczające"[48].  
 
Istotnie, spór o obsadę komisji zakończył się pierwszym zwycięstwem tzw. przymierza 
europejskiego, bowiem ze 109 kandydatów zgłoszonych przez "liberałów" do prac w 
komisjach wybranych zostało 79. Później, kiedy Jan XXIII ogłosił także swoich kandydatów, 
przymierze zyskało kolejnych ośmiu stronników w komisjach [49]. Tym samym prace Soboru 
nabierały tempa, ku uciesze zarówno "ojców znad Renu", jak i bezpieczniaków z 
Rakowieckiej. Ci ostatni zdobyli się nawet na pewną autorefleksję przyznając, iż od lat tkwili 
w błędnym mniemaniu, że kościół (tak w oryginale - przyp. S. C.) - zwłaszcza jego hierarchia 
- stanowi zwarty monolit, w którym nie zachodzą żadne pozytywne procesy [50]. Jeden z 
oficerów MSW tak o tym pisał: "Zaskoczenie, jakim w dużym stopniu stał się dla nas 
wstępny okres prac soborowych, spowodowane było głównie daleko idącą nieznajomością 
przemian zachodzących w Watykanie, brakiem głębszego rozeznania nowego układu sił w 
Kurii Rzymskiej oraz przesunięcia punktów ciężkości katolicyzmu. W stosunku do kościoła 
katolickiego (tak w oryginale - przyp. S. C.) nadal tkwiliśmy, a często wciąż jeszcze chyba 
tkwimy, w świecie pojęć sprzed lat co najmniej dziesięciu, traktując politykę kościelną 
statycznie, według dawnych schematów i nie dostrzegając nowych elementów tej polityki. 
(...) Sens obecnego Soboru polega właśnie na uświadomieniu sobie przez kościół katolicki, że 
może on odegrać rolę protagonisty we współczesnym świecie - o ile się odpowiednio 
przestawi. I dlatego też kościół zdecydowany jest pogodzić się ze współczesnym światem, nie 
widzi go już wyłącznie w czarnych barwach, próbuje zerwać z katastroficzną filozofią 
wiecznego potępienia, wysuwa hasło walki o pokój i poprawę sytuacji materialnej szerokich 
mas. akceptuje nowoczesną technikę, rozmyśla nad kompromisem (jak najmniejszym 
kosztem osiągniętym) z innymi kościołami chrześcijańskimi i w niektórych wypadkach 
zmienia swój język"[51]. W Warszawie dziwiono się, że grupa "reformatorów", której 
możliwości i wpływów dotychczas niedoceniano, dzięki poparciu ze strony papieża szybko 
"przeistoczyła się w zdecydowaną większość". Rola Jana XXIII w reorganizacji i 
przeorientowaniu prac soborowych była stale podkreślana przez komunistów. Za szczególną 
zasługę "dobrego papieża" uznano to, iż "dostrzegł on, że nie można kontynuować dyskusji w 
oparciu o przygotowane przez cztery lata schematy, które tak ze względu na ilość - ponad 60 - 
jak i ze względu na treść okazały się bezużyteczne [52].  
 

Źli "integryści"

  

 
W MSW przypominano jednakże, że mimo zdecydowania "reformatorów" grupa kard. 
Ottavianiego "nie składa broni". "Ona to rozpowszechnia powiedzenie Piusa IX. papieża I 
Soboru Watykańskiego, że każdy sobór powszechny przechodzi trzy fazy. W pierwszej diabeł 
usiłuje wszystko przewrócić. w drugiej ludzkie rozumy wszystko zaciemniają, w trzeciej 
wreszcie Duch Święty wszystko wyjaśnia. Nie próbując ukryć, że obecnie na Soborze diabeł 
psuje szyki, konserwatyści jasno dają do zrozumienia, że Sobór, który powinien przeżyć Jana 
XXIII, dopiero wówczas będzie oświecony przez Ducha Świętego. Dlatego też głównym 
zadaniem tej grupy jest przeciąganie Soboru w czasie i odkładanie najważniejszych zagadnień 
na późniejszy termin [53]. Jednak z drugiej strony, komuniści pocieszali się tym. że nowe 
prądy w Kościele są tak silne, że ani długa, dziewięciomiesięczna przerwa pomiędzy pierwszą 
a drugą sesją Soboru, ani nawet "śmierć papieża i ewentualny bardziej konserwatywny jego 
następca, nie będą w stanie zahamować tych prądów"[54]. "Nie bez wpływu na stanowisko 

background image

prawicy - czytamy w notatce SB - pozostaje stan zdrowia papieża; prawica sądzi, że w 
wypadku śmierci Jana XXIII uda jej się przeforsować bardziej integrystycznego 
kandydata"[55]. Z pewną ironią pisano o rozpaczliwych koncepcjach "integrystów" liczących 
na to. że na drugą sesję Soboru (wznowienie obrad planowano na dzień 8 września 1963 r., 
choć nastąpiło to w dniu 29 września 1963 r.) wielu biskupów z Afryki i Azji, stanowiących 
"podatny grunt dla działalności aktywu francuskiego, holenderskiego i niemieckiego" nie 
przybędzie "ze względów finansowych"[56].  
 
Komuniści skrzętnie piętnowali również wszelkie "antyekumeniczne wybryki" grupy 
"integrystycznej" stając w ten sposób po stronie rzeczników "zjednoczenia chrześcijan". "Jest 
rzeczą znamienną, że integryści watykańscy nie mogąc przeforsować swych koncepcji na 
Soborze, zaczynają rozwijać propagandę antyzjednoczeniową wśród duchowieństwa w 
Rzymie. Propaganda ta koncentruje się wokół dwóch elementów: a) nie należy dopuszczać 
obserwatorów z innych wyznań do udziału w następnej sesji Soboru; b) wiara katolicka jest 
zagrożona, gdyż nie chcąc urażać obserwatorów rezygnuje sięz szeregu osiągnięć nauki 
katolickiej"[57]. Komunistom o wiele bliższa była retoryka kard. Bea, który miał kiedyś 
wyrazić pogląd, że "rozpoczęty Soborem Trydenckim okres kontrreformacji przeszedł już do 
przeszłości, przez co stwarza się wyjątkowa okazja do wzajemnego zrozumienia i 
porozumienia pomiędzy religiami"[58]. Z nieskrywanym uznaniem oficerowie SB wyrażali 
się też o zaproszonych na Sobór blisko 40 obserwatorach – przedstawicielach innych wyznań, 
z których część była żywotnie zainteresowana sprawą reformy liturgii rzymskiej [59], W tym 
kontekście poddano krytyce m.in. wystąpienia kard. Ottavianiego, który w trakcie dyskusji 
nad schematem o źródłach Objawienia "sięgnął do zarzuconego od kilku lat repertuaru 
określeń takich jak odszczepieńcy i heretycy"[60]. Innym razem z kolei, w dniu 20 listopada 
1962 r. ukraińscy biskupi uniccy (przebywający na wygnaniu) opublikowali manifest 
atakujący obserwatorów Cerkwi prawosławnej, jako wysłanników władz sowieckich. Ku 
uciesze komunistów Jan XXIII zdezawuowat jego treść, zaś kard. Bea. kierujący 
Sekretariatem ds. Jedności Chrześcijan, złożył na ręce obserwatorów prawosławnych i 
Patriarchatu Moskiewskiego wyrazy ubolewania za "godny pożałowania wypadek"[61].   
 
Ostrożność, z jaką komuniści analizowali pierwszą sesję Soboru, pozwalała im też dostrzec 
pewne "pęknięcia" w obu frakcjach kościelnej barykady - "liberalnej" i "integrystycznej". W 
przypadku "liberałów" chętnie powoływano się na stanowisko kard. Montiniego, który choć 
przyznawał, że jego frakcja stanowi soborową większość (liczebność tej grupy oceniano na 
ok. 1400 ojców), to jest ona niejednolita. "Wystarczy powiedzieć - czytamy w notatce MSW - 
że do reformatorów zalicza się również znany skądinąd ze swych ultrakonserwatywnych 
przekonań amerykański kardynał Spellman[62]. Przykład jego wskazuje jak ostrożnie należy 
oceniać postępowość ojców Soboru. Otóż kard. Spellman domaga się decentralizacji Kurii. 
wprowadzenia języków narodowych do liturgii oraz opowiada się za współpracą z 
protestantami"[63]. "Obiektywnie - kontynuuje anonimowy oficer MSW - pozytywną stroną 
działalności reformatorów jest to, że opowiadają się za przystosowaniem kościoła (tak w 
oryginale - przyp. S. C.) katolickiego do współczesnego świata, uważając, że. jak stwierd ził 
holenderski kardynał Alfrink - "Kościół powinien być mniej wojujący, a bardziej miłujący". 
Praktyczną konsekwencją takiej postawy było nie tylko uchwalenie pokojowego apelu, lecz 
również skuteczne zablokowanie tych propozycji, które zmierzały do wydania przez kościół 
wojny "materializmowi i ateizmowi", tj. krajom obozu socjalistycznego"[64]. W nieco inny 
sposób charakteryzowano "integrystów"; "Skrzydło konserwatywne jest mniej liczne, lecz za 
to o wiele bardziej jednolite w swym postępowaniu. Stoi ono na stanowisku, że tradycyjna 
siła kościoła (tak w oryginale - przyp. S. C.) polegała zawsze na zwartości i silnej władzy 
reprezentowanej przez papieża i jego organ wykonawczy - Kurię Rzymską. Konserwatyści są 

background image

zdecydowanie przeciwni jakimkolwiek reformom, zmierzającym do zmiany obecnego 
systemu organizacyjnego kościoła katolickiego, uważając, że wszelkie zmiany rozbiją 
jedność. Są oni też przeciwni dialogowi z wyznaniami niekatolickimi, nie znaczy to. że są oni 
przeciwni zjednoczeniu wyznań w ogóle, lecz zjednoczenie to traktują jako wchłonięcie tych 
wyznań przez katolicyzm, bez jakichkolwiek ustępstw ze strony tego ostatniego. We 
wszystkich wystąpieniach przedstawicieli konserwatystów przebija obawa przed osłabieniem 
jedności katolicyzmu w drodze reform. Jeden z bliskich współpracowników przywódcy 
konserwatystów kard. Ottavianiego, oceniając dotychczasowy przebieg Soboru stwierdził m. 
in.: "Jedność kościoła była zawsze podstawowym warunkiem powodzenia w walce z 
wrogiem. Jedność ta jest jeszcze bardziej potrzebna dziś. w obliczu rosnącej siły prądów 
materialistycznych i ateistycznych. W tym sensie Sobór rozczarował, Ojcowie Soboru 
postawili na pierwszym miejscu swe lokalne, partykularne interesy. Wysunęli problem 
decentralizacji, podczas gdy kościołowi potrzebny jest centralizm, aby móc się skutecznie 
przeciwstawić marksizmowi. Co gorsza, pojawiają się tendencje ugodowości w stosunku do 
sił wrogich kościołowi. Ta alarmująca sytuacja, podminowująca kościół od wewnątrz, musi 
się spotkać z należytym odporem ze strony tych, którym leży na sercu dobro kościoła"[65].  
 
W narastającym napięciu pomiędzy "liberałami" i "integrystami" komuniści dostrzegali już 
zapowiedź przyszłej walki o tron papieski. Z informacji uzyskanych w tym czasie przez 
wywiad wynikało, iż do przejęcia schedy po Janie XXIII szykowali się głównie "liberałowie" 
z kard. Giovannim Battistą Montinim na czele. "Jest rzeczą charakterystyczną, że według 
uzyskanych informacji kard. Montini i jego grupa zaczynają już przygotowywać się do 
ewentualnej walki o tron papieski na wypadek zgonu Jana XXIII. Zdając sobie sprawę z 
niechętnego stosunku Kurii do obecnego papieża, kard. Montini jako zręczny dyplomata 
pragnie zneutralizować Kurię i ostatnio coraz częściej krytycznie ocenia postawę Jana XXIII. 
Krytyka ta idzie w kierunku twierdzenia, że w sprawach natury politycznej należy działać z 
większym umiarem i bardziej ostrożnie niż Jan XXIII. Według Montiniego, Jan XXIII sam 
chciałby wszystko zrobić jeszcze za swego życia i stąd pośpiech, który może okazać się 
szkodliwy dla interesów kościoła (tak w oryginale - przyp. S. C.). W kołach zbliżonych do 
Watykanu panuje przekonanie, że cechująca kard. Montiniego trafna ocena sytuacji każe 
przypuszczać, że przy pewnych koncesjach na rzecz Kurii, kontynuowałby on linię obecnego 
papieża"[66].  
 

Profil Prymasa

  

Z oczywistych względów komunistów interesowała także postawa polskich biskupów na 
Soborze Watykańskim II. W pierwszej sesji uczestniczyło łącznie 26 polskich hierarchów, 
którym przewodził kard. Stefan Wyszyński. Uwaga wywiadu PRL koncentrowała się w 
zasadzie na Prymasie Polski. Interesowano się jego relacjami z papieżem, Kurią Rzymską i 
obydwoma skrzydłami soborowej barykady. O dziwo, nakreślony przez bezpiekę jeszcze 
przed Vaticanum II portret Wyszyńskiego kazał przypuszczać, że polski kardynał będzie 
raczej sprzyjał grupie reformatorskiej. Tłumaczono to przede wszystkim opinią panującą w 
zachodnich kręgach kościelnych, że polski Prymas jest "elastyczny politycznie", daleko mu 
do niezłomności chociażby kard. Mindszentego, no i łączą go więzi przyjaźni z Janem XXIII. 
Z takim nastawieniem mieli witać Wyszyńskiego przedstawiciele postępowych episkopatów z 
Holandii, Francji, Niemiec i Skandynawii. Jednak z drugiej strony, już przed Soborem, 
pojawiały się na Zachodzie głosy, że kard. Wyszyński jest "dogmatycznym konserwatystą". 
Wskazywano przykładowo na postawę Prymasa w trakcie obrad Centralnej Komisji 
Przygotowawczej Soboru w lutym i marcu 1962 r., kiedy to polski hierarcha bohatersko 
wspierał "integrystyczne zapędy" kard. Ottavianiego[67]. Wówczas po raz pierwszy miały się 
pojawić niezwykle krytyczne opinie na temat Prymasa Polski ze strony niektórych biskupów 

background image

francuskich (zwłaszcza arcybiskupa Paryża kard. Feltina), holenderskich (arcybiskupa 
Utrechtu kard. Alfrinka), austriackich (arcybiskupa Wiednia kard, Kóniga). Ten ostatni 
przeprowadził nawet "przyjacielską" rozmowę z Wyszyńskim, która miała go skłonić do 
zmiany stanowiska. Jednak Prymas nie uległ tej presji [68]. Już w trakcie Soboru bardzo 
wyraźnie miał zwalczać polskiego Prymasa kard. Bea, który nie znosząc kard. Ottavianiego i 
tzw. watykańskiego Pentagonu (Ottaviani Pizzardo-Canali-Micar-Mimmi), rozciągał swoją 
niechęć również na wszystkich sojuszników prefekta Świętego Officjum [69]. Z czasem 
liberałowie zaczęli podważać także przyjaźń kard. Wyszyńskiego z Janem XXIII 
argumentując to tym, że przecież w gruncie rzeczy polski Prymas kontestuje duch 
aggiornamento, a wspiera wysiłki "Pentagonu", Być może jest w tym odrobina prawdy. Jakąś 
odpowiedź w tej kwestii daje nam notatka agenturalna SB z 1970 r., która mówi o oporach 
Prymasa względem zapowiedzianego przez Pawła VI procesu beatyfikacyjnego Jana XXIII. 
"Wyszyński jest zdania - czytamy - że nie należy angażować się w proces beatyfikacyjny 
Sapiehy, podobnie jak w proces dotyczący Jana XXIII zapowiedziany przez Pawła VI. 
Wyszyński stwierdza, że jest absolutnie zaskoczony procesem Jana XXIII, natomiast w pełni 
popiera beatyfikację Piusa XII, którego ocenia jako człowieka wielkiej klasy i wielkiego 
umysłu" [70].  
 
Komuniści wskazywali na kilka obszarów, które zbliżały kard. Wyszyńskiego do 
"konserwatystów". Przede wszystkim, dla większości "integrystów" Prymas Polski był 
"męczennikiem", "niezłomnym księciem Kościoła" oraz "jedynym reprezentantem Kościoła 
milczenia"[71]. Już w trakcie pierwszej sesji kard. Wyszyński dał się też poznać jako krytyk 
obserwatorów z ramienia Cerkwi prawosławnej, czym naraził się liberałom. Swego czasu 
miał nawet uchylić się od zaplanowanego spotkania z Rosjanami. Szczególnie bolesne dla 
komunistów było wyznanie Prymasa Polski wyrażone w Sekretariacie Stanu Stolicy 
Apostolskiej. Miał wówczas stwierdzić, że obserwatorzy prawosławni to "agenci 
Moskwy"[72], Jednak jak się okazuje, nie tylko antykomunizm łączył prymasa Wyszyńskiego 
z "grupą" kard, Ottavianiego. Polski kardynał podzielał większość zachowawczych poglądów 
prefekta Świętego Oficjum, nie wyłączając tak "dyskusyjnych" kwestii jak maryjność, 
hierarchiczny ustrój Kościoła, dialog międzyreligijny. wolność religijna czy reforma liturgii. 
Za trafne w tym kontekście uznać należy stwierdzenie abp. Bolesława Kominka, którego 
zdaniem stanowisko zajęte przez kard. Wyszyńskiego już na początku Soboru jest "ze wszech 
miar słuszne, gdyż zbytni liberalizm w sprawach wewnątrzkościelnych mógłby spowodować 
dezorganizację i w końcowym efekcie rozpad Kościoła katolickiego"[73]. W imieniu 
polskiego episkopatu abp Kominek stanął także w obronie łacińskości katolickiej liturgii, w 
której upatrywał przede wszystkim "podstawę rzymsko-łacińsko-zachodnioeuropejskiej" 
kultury. "Szerokie wprowadzenie języka polskiego do liturgii - mówił Kominek - postawiłoby 
Kościół katolicki w Polsce na jednej płaszczyźnie z kościołem narodowym". Również 
brewiarz nie powinien zostać zreformowany, bowiem, jak mówił polski arcybiskup, "wobec 
stałego nacisku ideologii komunistycznej księża winni wzmacniać się osobistą modlitwą"[74]. 
Obrona stanowiska Prymasa przez Bolesława Kominka była dla władz PRL niepokojącym 
sygnałem, bowiem w Warszawie wciąż liczono na pojawienie się różnic pomiędzy polskimi 
ojcami Soboru. Nie znaczy to, że PRL-owscy wywiadowcy nie odnotowali niesnasek wśród 
polskich biskupów. W listopadzie 1963 r. z satysfakcją pisano o pretensjach arcybiskupa 
poznańskiego Antoniego Baraniaka do kard. Wyszyńskiego. który miał rzekomo w 
Sekretariacie Stanu utrącić przygotowywaną dla niego nominację kardynalską. "Ile w tym 
prawdy - trudno powiedzieć, wydaje się jednak, że na kapelusz kardynalski Baraniak nie 
może obecnie liczyć. Jak powiedział Klepacz, Baraniak jest chory, zamknął się w sobie i 
nawet na ogólnych zebraniach wszystkich biskupów polskich nie zabiera głosu" - pisali 
oficerowie SB [75]. Również z samodzielnością sufragana krakowskiego bp. Karola Wojtyły 

background image

wiązano nadzieje w resorcie na jakiś otwarty konflikt z Prymasem Polski. "Jak już 
wspomniałem - pisał anonimowy współpracownik Departamentu IV MSW - w początkowym 
okresie (Soboru) panował wśród biskupów polskich nader surowy reżim. Jedynym, który 
ważył się otwarcie oponować Wyszyńskiemu był biskup krakowski Wojtyła. Z biegiem czasu 
następowało jednak wyzwalanie się spod dominacji Wyszyńskiego. którego autorytet w 
obliczu 2,5 tysiąca ojców Soboru nie był już tak przytłaczający. Znalazło to wyraz przede 
wszystkim w coraz żywszych, bardziej samodzielnych kontaktach podejmowanych przez 
poszczególnych biskupów polskich. Kontakty te były wielokierunkowe, często uzależnione 
od znajomości języków obcych (nie wszyscy biskupi afrykańscy np. mówią po włosku, łacina 
zaś nie nadaje się do bardziej świeckiej rozmowy). Niezależnie od grupowych spotkań  z 
przedstawicielami episkopatów Brazylii czy Francji oraz grupą biskupów polskiego 
pochodzenia z krajów obu Ameryk oraz Afryki (zawsze z udziałem Wyszyńskiego). 
poszczególni biskupi kontaktowali się na własną rękę zwłaszcza z przedstawicielami 
episkopatu francuskiego, południowo-amerykańskiego i afrykańskiego. To usamodzielnienie 
się biskupów polskich, zwłaszcza młodszych, może spowodować w przyszłości zmianę ich 
stosunku do Wyszyńskiego i zmniejszenie dotychczasowej uległości"[76].   
 

Bezpieczniacka troska o mariologię

  

 
Powodem krytyki Prymasa - zarówno ze strony liberałów, jak i komunistów - była również 
jego formacja maryjna, która z kolei wręcz imponowała kard. Ottavianiemu. W Warszawie z 
przerażeniem odebrano informację, iż Wyszyński, wspierany przez część kurialistów i 
biskupów południowo-amerykańskich, jest współautorem wniosku o ogłoszenie nowego 
dogmatu maryjnego - o współodkupicielstwie i wszechpośrednictwie Najświętszej Maryi 
Panny. Bezpieka w karykaturalnej formie przedstawiała maryjność Prymasa i polskiego 
Kościoła. Nawet w swoich wewnętrznych analizach rozpisywała się o chęci "deifikacji Marii, 
zrównania jej z bogiem-ojcem, co w konsekwencji prowadziłoby do nowego układu trójcy: 
ojciec-matka-syn, z wyeliminowaniem ducha świętego, a w praktyce kościelnej niektórych 
krajów do pełnej matriarchalizacji dogmatyki katolickiej. (...) Jest to typowy wyraz 
katolicyzmu matriarchalnego, najbardziej zacofanego, który występuje dziś już tylko na 
obszarach prymitywnej religijności (tzw. religijności uczuciowej, a nie rozumowej), jak 
Polska, południowa Hiszpania (bez Katalonii, Asturii i Kraju Basków), południowe Włochy 
wraz z Sardynią oraz kraje Ameryki Łacińskiej" (zachowano oryginalną pisownię - przyp. S. 
C.)[77].  
Ku uciesze komunistów przeciwko wnioskowi maryjnemu Wyszyńskiego wystąpili światli 
hierarchowie z krajów zachodnich: "Charakterystyczne, że przeciw tym wnioskom 
dogmatycznym występuje nie tylko episkopat krajów wielowyznaniowych Europy 
zachodniej, gdzie uchwalenie nowych dogmatów maryjnych oznaczałob y dalsze pogłębienie 
przepaści między katolicyzmem i protestantyzmem, na co hierarchia kościelna nie może sobie 
pozwolić choćby ze względów czysto praktycznych (exemplum) konieczność współpracy w 
ramach wspólnej dla całej burżuazji zachodnioniemieckiej, międzykonfesyjnej partii 
politycznej CDU), ale także - choć ze zgolą innych powodów - episkopat afrykański i 
bliskowschodni. W tym wypadku chodzi o silnie zislamizowaną lub nadal animistyczną 
mentalność miejscowej ludności katolickiej, dla której nie do pomyślenia jest 
równouprawnienie kultowe (a nawet wywyższenie) postaci kobiecej"[78].   
 
Resortowi specjaliści od Kościoła katolickiego nie zamierzali biernie przyglądać się akcji 
konserwatywnych ojców Soboru, W celu utrącenia tej inicjatywy Zenon Kliszko razem z 
bezpieką i wywiadem uknuli nawet prowokację, o której warto w tym miejscu wspomnieć, 
mimo. że jej realizacja przypadła na drugą i trzecią sesję Vaticanum II. Ukazuje ona zarówno 

background image

sposób działania władz PZPR i bezpieki, jak i charakter ingerowania w kszta łt Soboru z 
wykorzystaniem tendencji liberalnych wśród części ojców soborowych [79]. Akcja SB 
polegała na przygotowaniu obszernego memoriału teologicznego, opracowanego w kilku 
językach (łacińskim, francuskim i włoskim), adresowanego do Pawła VI, wszystkic h 
dykasterii watykańskich i ojców soborowych, w którym wskazano by na "wynaturzenia w 
propagowaniu i realizacji" kultu maryjnego przez kard. Wyszyńskiego. Po przesianiu tekstu 
adresatom, wywiad PRL miał spowodować kontrolowany przeciek do prasy zagraniczne j, a 
później propagować w Polsce echa entuzjastycznego przyjęcia memoriału na Zachodzie [80]. 
W celu realizacji tak misternego planu wytypowano dziesięciu księży - agentów SB o 
pseudonimach; "Józef" (filozof). "Kwieciński" (kanonista). "X-l" (kanonista). "Jackowski" 
(jezuita, mariolog), "Włodek" (biblista), "Stolarski" (biblista), "Oskar" (biblista). "ks. S" 
(teolog i filozof), "Ostrożny" (teolog) i "Lucjan" (kanonista). "Wytypowani tajni 
współpracownicy - czytamy w notatce Departamentu IV MSW z 24 października 1963 r. - 
rekrutują się przede wszystkim spośród profesury. Współpracują z aparatem bezpieczeństwa i 
można polegać na ich dyskrecji. Praca zbiorcza powierzona zostanie temu tajnemu 
współpracownikowi, który najlepiej opracuje zlecony mu wycinek dokumentu"[81]. Jak się 
wydaje, jednym z głównych autorów memoriału był tajny współpracownik (TW) ps. 
"Stolarski" – kapłan diecezji warszawskiej i biblista. Warto przytoczyć fragment notatki z 
rozmowy z TW "Stolarski" z 28 października 1963 r.; "W dniu dzisiejszym odbyłem 
spotkanie z TW "Stolarski", na którym postawiłem przed nim zadanie opracowania 
wynaturzeń niezgodności dogmatycznych występujących w realizowanym przez 
Wyszyńskiego kulcie Marii. "Stolarski" podjął się tego zadania. Stwierdził jednak, że tego 
rodzaju opracowanie musi być oparte o autentyczne teksty. W związku z tym zwrócił się z 
prośbą o dostarczenie mu listu Wyszyńskiego wydanego w 1958 lub 1959 r., adresowanego 
do duchowieństwa nt. maryjnego charakteru 1000-lecia. List ten czytany był na konferencjach 
dekanalnych i spotkał się z ostrą krytyką księży. Jak słyszał (nie przypomina sobie kogo), list 
ten jezuici przesłali do Rzymu. Ks.Zieją, który również skrytykował ten list wobec 
Wyszyńskiego, odszedł później z diecezji warszawskiej ponieważ Wyszyński nie przyjął jego 
krytyki. Wspomniany list liczy 12 lub 16 stron. Na moje sugestie, aby "Stolarski" sięgnął 
również do praktyki kultu maryjnego, stwierdził on, że to nie może stanowić zarzutu. Rzym 
wg niego może ustosunkować się i wydać wnioski jedynie do błędów dogmatycznych. 
Natomiast praktyki dewocyjne traktuje jako osobistą, wewnętrzną sprawę człowieka. Stąd 
jedynie autentyczne teksty mogą być brane w rachubę do tego rodzaju opracowań. Na 
marginesie tej sprawy nadmienił, że wobec prawdopodobieństwa włączenia schematu o Marii 
do schematu o Kościele (w czasie Soboru - przyp. S. C.) (wypowiedział się na ten temat 
papież na soborze) przedsięwzięcie, które się planuje należy uważać za spóźnione. Wyszyński 
wg niego będzie musiał zmienić front w sprawie mariologii, bowiem w Watykanie istnieją 
tendencje do ustawienia (Maryi - przyp. S. C.) w gronie świętych, w tym stanie rzeczy nie 
będzie klimatu do eksponowania osoby Marii"[82].  
 
Kilkunastostronicowy memoriał na temat rzekomych "wypaczeń przez Wyszyńskiego kultu 
maryjnego w Polsce" powstał ostatecznie w końcu października 1963 r., zaś już w grudniu 
dotarł do pierwszych adresatów w Rzymie. Tekst zatytułowany  Do Ojców Soboru. Memoriał 
o niektórych aspektach kultu maryjnego w Polsce
 nie był rzecz jasna sygnowany przez 
któregokolwiek z autorów, co oficjalnie tłumaczono chęcią uniknięcia ewentualnych kar 
kościelnych. W memoriale, który można uznać za swego rodzaju manifest modernistyczny, 
którego także dzisiaj nie powstydziłby się niejeden krytyk "katolicyzmu ludowe go", zawarto 
przede wszystkim informacje na temat rysu historycznego i charakteru polskiego kultu 
maryjnego, przy czym przeciwstawiono w nim jakoby pogłębione studia mariologiczne 
prowadzone w zachodnich instytutach teologicznych, "płytkiej i bigoteryjnej" mariologii 

background image

kard. Wyszyńskiego, narzuconej polskiemu episkopatowi, duchowieństwu i wiernym. Dość 
trafnie charakteryzowano treść dokumentu w Departamencie IV; "Rozważania teologiczne 
(...) są subtelne, przekonywające swą logiką i oparte o obszernie cytowaną najnowszą 
literaturę przedmiotu. Poza udowodnieniem taniości teologicznej polskiej mariologii, autorzy 
memoriału snują uwagi na temat konsekwencji jakie ze sobą przynosi irracjonalna i 
nieuporządkowana dewocja maryjna, a co najważniejsze widzą wyrastającą groźbę herezji 
maryjnej"[83].  
 
Rzeczywiście, treść manifestu sprawia wrażenie solidnego opracowania. Uczeni księża-
konfidenci rozpisywali się na temat dwóch zwalczających się współcześnie kierunków 
teologicznych w dziedzinie mariologii: "krytycznego" i "mistycznego". Występowali jako 
rzecznicy nurtu "krytycznego", intelektualnego i opartego na bezstronnych studiach. 
""Krytyk" - intelektualista - pisali - uznaje tylko fakty, a nie hipotezy. Stara się dociec, czy 
coś rzeczywiście istnieje, czy też nie. Broni się on wszelkimi sitami przed przenikaniem 
motywów emocjonalnych do teologii - przybytku ścisłości. Jest on żarliwym zwolennikiem 
tradycji, opiera swe twierdzenia na tekstach Ojców Kościoła badanych w ścisłej zależności od 
kontekstów. Oczywiście wyraża on święte oburzenie, gdy napotyka na omyłki i nieścisłości, 
popełniane przez mistyków (uczuciowców), zagubionych w arkanach teologii. Nie odmawia 
tym ostatnim dobrej woli i zacnych intencji, ale trudno mu się pogodzić ze zniekształceniem 
przez nich jasnych, jego zdaniem, tekstów. "Krytyka tłumaczy ten drażniący go stan rzeczy 
trzema zasadniczymi przyczynami: zapoznawaniem boskiej transcendencji, wizjonerskim 
zapałem i wywodzeniem dowodów z niebezpiecznych przesłanek. Zapoznawanie 
transcendencji prowadzi np. w dziedzinie Współodkupicielstwa do stawiania Chrystusa i 
Maryi na tej samej nieledwie płaszczyźnie, chociaż oczywistą jest rzeczą, iż przepaść 
pomiędzy Bogiem i człowiekiem - Niewiastą jest niewymierna. "Krytyk" obrusza się na ten 
swoisty chrystianizm maryjny stojący często w jaskrawej sprzeczności z teologią św. Pawła. 
Dlatego też kruszy kopię w obronie teologii, zagrożonej jego zdaniem przez herezję i zachęca 
mariologów godnych tego imienia, do zbożnej walki"[84]. "Mistyk" natomiast - jak pisali 
autorzy memoriału - to "uczuciowiec". "Motorem jego nastawienia jest wszystko przenikające 
wewnętrzne życie maryjne. Formuła In Maria, Cum Maria, In Mariam, to dla niego więcej 
niż dewiza. To treść jego życia i myśli. Zagłębił się on w mariologię, by oprzeć to, co stanowi 
treść jego życia nadprzyrodzonego na teologicznych podstawach, by pogłębić to wszystko, co 
uznaje intuicyjnie za najbardziej oczywistą rzeczywistość. Czuje on bowiem, że Matka 
Boska, za której pośrednictwem poznał i ukochał Chrystusa, działa także i przez tajemnice 
wiary. "Mistyka chce zgłębić teologię, ale wzbrania się przed rezygnacją z tego. co stanowi 
jej treść wewnętrzną. "Mistyk" odżegnuje się od zimnej wiedzy, która nie uwzględnia punktu 
widzenia miłości, obrusza się na tych, którzy odzierają tajemnicę z jej piękna przy pomocy 
czysto ludzkich rozumowań. Wyczuwa on dostatecznie wielkość zagadnień maryjnych, by 
dojść do przekonania, że "krytycy" je pomniejszają. A to go gniewa albo smuci - zależnie od 
okoliczności. Stąd nierzadkie wśród "mistyków" twierdzenia, jakoby postawa krytyczna miała 
coś w sobie wspólnego z niedowiarstwem [85].  
 
Kard. Wyszyński nie zasługiwał nawet, zdaniem autorów memoriału, na miano "mistyka", 
bowiem charakteryzowało go nieuctwo, upór i zamknięcie na dyskusję teologiczną. "Gdy 
zatem cały świat katolicki dopuszcza polemikę w dziedzinie mariologii, gdy najwyższy 
autorytet w osobie Namiestnika Chrystusowego na ziemi nie bez dumy patrzy na szlachetne 
zmagania teologicznych powag, w tym samym czasie Ks. Kardynał Prymas Wyszyński nie 
zagłębia się w tematykę maryjną, nie podziela ani postawy krytyka, ani postawy mistyka, lecz 
szerzy tanią dewocję maryjną, nacechowaną jakąś aberracją powodującą najwyraźniej 
spłycenie religijności wiernych. Co więcej. niektórzy, zwłaszcza ludzie  myślący i oczytani, 

background image

zrażają się niepotrzebnie do praktyk maryjnych. Ileż to ludzi światłych i rozsądnych 
ostrzegało Ks. Kardynała Wyszyńskiego przed przesadą maryjną i przed 
niebezpieczeństwami Wielkiej Nowenny. Wytworzył się nawet wśród duchowieństwa nurt 
sprzeciwu i niechęci do praktyk nakazanych przez Ks. Kardynała: do bałwochwalczego kultu 
obrazu M(atki) B(boskiej) Częstochowskiej, obwożonego po wszystkich parafiach Polski i do 
zupełnego wyrugowania na okres 9-ciu lat kazań katechetycznych i homilii, a zastąpienia ich 
gotowymi kazaniami maryjnymi, opracowanymi centralnie, często przez ludzi 
nieprzygotowanych teologicznie, które każdy proboszcz ma obowiązek głosić w sposób jak 
najbardziej niewolniczy"[86]. Na koniec rozważań księża-konfidenci jeszcze raz odwołali się 
do autorytetu Ojca Świętego, prosząc go o przysłanie do Polski specjalnego delegata, któremu 
bez narażania się na kary, polscy biskupi, księża i świeccy katolicy będą mogli wyrazić 
własne spostrzeżenia i obawy na temat zgubnej dla Kościoła maryjności Prymasa Polski. O 
tym. jak w dużej mierze skuteczna okazała się perfidna akcja bezpieki, świadczyć może fakt, 
że niebawem po dotarciu memoriału do Rzymu, bo już 30 listopada 1963 r,, został on 
powielony i w formie broszury rozdawany i rozrzucany przez Bazyliką św. Piotra. Akcję 
ulotkową przeprowadzono także w Berlinie. Paryżu, Monachium i Londynie. Z donosów 
różnych księży współpracujących z SB wynika, że Prymas Polski poczuł się dotknięty akcją 
reżimu, mimo, że wielu biskupów polskich, w tym również niechętny mu abp Józef Feliks 
Gawlina. stanęło w obronie kardynała i oświadczyło publicznie, że memoriał jest dziełem 
rządu PRL. W podobnym duchu wypowiadali się także m. in. biskupi Michał Klepacz. Karol 
Wojtyła, Edmund Nowicki [87]. W obronie Prymasa stanęła również Sekcja Polska Radia 
Wolna Europa, która w swoich audycjach przypisywała autorstwo dokumentu byłemu 
benedyktynowi współpracującemu z SB i Urzędem ds. Wyznań, Janowi Wierusz-
Kowalskiemu [88]. Sam Prymas, jak pisze w swej książce Peter Raina op ierając się na 
zapiskach kard. Wyszyńskiego, był prywatnie przekonany, że memoriał został przygotowany 
przez niechętne mu 2-3 osoby ze środowiska "Tygodnika Powszechnego" i "Znaku"[89]. 
Jednak nie wszyscy, nie wykluczając także ojców soborowych, przyjmowali to wyjaśnienie. 
Wielu co bardziej postępowych dziennikarzy i duchownych widziało w memoriale odbicie 
rzeczywistego "sporu teologicznego" na temat Matki Bożej, zaś samą bezpieczniacką 
fałszywkę traktowało jako ważny, aczkolwiek nieco spóźniony, glos w dyskusji soborowej. 
Na wieść o tak "interesującym" wkładzie w debatę teologiczną, wielu ojców soborowych 
zgłosiło się do kierownika polskiej Sekcji Biura Prasowego Soboru ks. Szczepana Wesołego 
(obecnie arcybiskup) z prośbą o udostępnienie memoriału. Z taką p rośbą wystąpili również 
reprezentanci całych episkopatów - francuskiego, szwajcarskiego i hiszpańskiego. Z 
podobnym wnioskiem występowali również obserwatorzy soborowi. Istotną rolę odegrał tu 
przedstawiciel Patriarchatu Moskiewskiego, niejaki Borowoj [90].  
 
Sytuacja była na tyle poważna, że w dniu 2 grudnia 1963 r. biskupi polscy obecni na Soborze 
Watykańskim II wydali w języku włoskim specjalne oświadczenie - Pro memoria - na temat 
memoriału [91]. Przygotował je osobiście Prymas Polski wieczorem w dniu l grudnia 1963 r. 
Odpowiadając na zarzuty postępowych księży-konfidentów biskupi polscy przypomnieli 
program Wielkiej Nowenny, który poza wyraźnie maryjnym charakterem, traktował przede 
wszystkim o wierności Panu Bogu, Świętemu Krzyżowi i Ewangelii, życiu w lasce 
uświęcającej, obronie życia fizycznego i duchowego. małżeństwie i sakramentach, 
wychowaniu katolickim młodzieży, sprawiedliwości i miłości społecznej oraz zwalczaniu 
wad narodowych i kultywowaniu cnót. Program Wielkiej Nowenny realizowano za 
pośrednictwem katechez, programów szkolnych, misji, kazań oraz prasy katolickiej. Od 
początku biskupi nie mieli też wątpliwości, kto faktycznie stoi za memoriałem. "Autorzy 
anonimu - pisali - ukrywają swoje cele pod pretekstem troski o miejsce należne kultowi 
maryjnemu w życiu religijnym w Polsce. Prawdziwym celem jest bezpośredni atak przeciwko 

background image

kard. Wyszyńskiemu i pośredni przeciwko polskim biskupom, zgodnie z taktyką komunistów 
polegającą na przedstawieniu wobec światowej opinii publicznej w najgorszym świetle 
hierarchii, by w ten sposób usprawiedliwić swoją nienawiść do niej. Kult Matki Bożej 
przedstawiono fałszywie, zupełnie jakby usuwał on w cień całe życie religijne narodu"[92].   
 
Jeszcze długo po zakończeniu Soboru Watykańskiego II w działaniach operacyjnyc h 
wymierzonych w Prymasa Wyszyńskiego bezpieka odwoływała się do treści zawartych w 
memoriale. Przykładowo w lipcu 1968 r. Departament IV MSW przygotował 5-stronnicowy 
dokument zatytułowany Historia się powtarza...m temat "błędnej" mariologii Prymasa, jego 
"bliskich relacji" z Marią Okońską i tzw. "ósemkami"[93]. Sugerowano w nim, że istnieje 
analogia historyczna pomiędzy działalnością "ósemek" a mariawitami, których założycielką 
była "mateczka" Maria Kozłowska. Ów paszkwil na Prymasa, wraz z dwiema fotogra fiami 
przedstawiającymi śluby wierności jednej z "ósemek", bezpieka przesłała piętnastu 
dostojnikom watykańskim[94].  
 
* * *  
Przywołane powyżej opinie, komentarze i oczekiwania komunistów znad Wisły wobec 
Soboru Watykańskiego II nie wyczerpują całości zagadnienia, a sygnalizują jedynie 
złożoność problemu. Proponując redakcji "Christianitas" artykuł na temat postrzegania 
Vaticanuim II przez władze PRL chciałem przede wszystkim zainicjować dyskusję wokół 
problemu odbioru zmian posoborowych przez zdeklarowanych wrogów Kościoła 
katolickiego. Na ile uprawnioną jest teza, że posoborowe przemiany (nie wykluczając 
również reformy liturgicznej), które poskutkowały przecież wielkim zamętem w całym 
Kościele, wychodziły naprzeciw oczekiwaniom komunistów i były przez nich skrzętnie 
wykorzystywane do walki z Kościołem? Istnieje też problem manipulowania recepcją Soboru. 
Prymas Tysiąclecia miał kiedyś powiedzieć, że jeden z owoców Vaticanum II- ekumenizm - 
jest w Polsce zagadnieniem na wskroś upolitycznionym, bowiem "wszystkie drobne 
niekatolickie wyznania traktuje się u nas jako narzędzie polityczne przeznaczone do rozprawy 
z Kościołem katolickim”[95]. Niniejszy artykuł stanowi zaledwie wstęp do bardziej 
zaawansowanych studiów nad Soborem, jego recepcją i odbiorem przez po lskich 
komunistów[96]. Coraz szerzej dostępny bogaty i nowatorski materiał źródłowy każe nam na 
nowo odczytać słowa papieża Pawła VI, który w dniu 31 stycznia 1966 r. powiedział, że 
historię Soboru Watykańskiego II "trzeba będzie napisać zgodnie z normami powszechnie 
przyjętymi przez historyków, a przekazanymi przez starożytnych autorów"[97]. Nadszedł już 
czas. by także w Polsce odpowiedzieć wreszcie na papieskie wezwanie.   
 
 
* Sławomir Cenckiewicz (ur.1971 r), historyk, pracownik naukowy gdańskiego oddziału IPN. 
Żonaty, mieszka w Gdańsku.  
 
Przypisy:  
1.Mam tu na myśli przede wszystkim publikacje naukowe Henryka Dominiczaka, Andrzeja 
Grajewskiego, Jana Żaryna, Antoniego Dudka i Ryszarda Gryzą. Zob. także: "Biuletyn 
Instytutu Pamięci Narodowej", nr 7 (18 ), lipiec 2002 oraz "Biuletyn Instytutu Pamięci 
Narodowej", nr l (24), styczeń 2003, poświęcone w całości metodom stosowanym przez 
komunistów w walce z Kościołem katolickim. Przeglądu literatury przedmiotu dokonał 
ostatnio Paweł Skibinski:Infiltracja komunistycznych służb specjalnych w polskim Kościele - 
co już wiemy? Informacja na temat stanu badań,
 "Teologia Polityczna", nr l, 2003- -2004, 57-
70.  
2. Pomijam w tym miejscu niezwykle cenne, aczkolwiek wciąż "niszowe" w Polsce 

background image

publikacje prasowe i książkowe ukazujące się za sprawą środowisk tradycjonalistycznych.  
3. Por. J. Mackiewicz, Zwycięstwo prowokacji, Monachium 1962; idem, W cieniu krzyża. 
Kabel Opatrzności,
 Londyn 1972; idem, Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy, Londyn 1975.  
4 Por. J. Źaryn, Dzieje Kościoła katolickiego w Polsce (1944-1989), Warszawa 2003, 229-232 
i in.5 Por. A. Grajewski, Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie 
Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracja,
 Poznań 1999.  
6 Trzeba w tym miejscu jednak zaznaczyć, iż w naszych rozważaniach równie przydatne 
mogą okazać się również archiwalia partyjne (po PZPR) i administracyjne (po Urzędzie ds. 
Wyznań).  
7 Archiwum Akt Nowych (dalej: AAN), PZPR, 237/Y-367, Notatka w sprawie sytuacji ir 
Watykanie przed II Watykańskim Soborem Powszechnym - po wizycie kardynała 
Wyszyńskiego w Rzymie, sporządzona przez stałego korespondenta Agencji Robotniczej i 
Polskiego Radia w Rzymie tow. Ignacego Krasickiego, Rzym, 19 III 1962 r., k. 167-171 
(materiały z AAN udostępnił mi Jacek T. Żurek). Na temat wpływu wydarzeń światowych, w 
tym także kryzysu berlińskiego i kubańskiego, na Jana XXIII zob. m.in.: kard. A. Casaroli, 
Pamiętniki. Męczeństwo cierpliwości. Stolica Święta i kraje komunistyczne (1963-1989), 
Warszawa 2001, 40-41.  
8 Wstęp od wydawnictwa "Znak", (w: ) H. Küng, Sobór i zjednoczenie, Kraków 1964, 6.  
9 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku (dalej: AIPN Gdańsk), sygn. IPN Gd 
04/102, t. 8, mjr Stanisław Wypych, por. Jacek Świerkosz, Niektóre problemy związane z 
Drugim Soborem Watykańskim,
 opracowanie przygotowane w Departamencie Kadr i 
Szkolenia MSW, Warszawa, luty 1963 r., k. 4-5.  
10 Ibidem, k. 17-18.  
11 H. Stehie, Tajna dyplomacja Watykanu. Papiestwo wobec komunizmu (1917- -1991)
Warszawa 1993, 245-251; kard. A. Casaroli, op. cit., 39-42.  
12 Kard. A. Casaroli, op. cit.. 38.  
13 AAN, PZPR, 237/YIII-614, Referat o rozwoju wewnętrznej sytuacji w Watykanie w latach 
1958-1960,
 Warszawa, 20 II 1964, k. 20.  
14 Przykładowo zapowiedź potępienia komunizmu (choć nazwanego "wojującym ateizmem") 
przez Sobór można dostrzec chociażby w Orędziu Episkopatu Polski do duchowieństwa i 
wiernych w sprawie Drugiego Soboru watykańskiego z 16 listopada 1961 r. Por. Listy 
pasterskie Episkopatu Polski 1945-1974,
 Paris 1975, 239.  
15 AIPN Gdańsk, sygn. IPN Gd 04/102, t. 8, mjr Stanisław Wypych, por. Jacek Świerkosz, 
Niektóre problemy..., k. 12 i 14.  
16 AIPN Warszawa, sygn. MSW 3394, Sobór Powszechny, notatka MSW, bez daty i autora, 
k. 14.  
17 AIPN Gdańsk, sygn. IPN Gd 04/102, t. 8, mjr Stanisław Wypych, por. Jacek Świerkosz, 
Niektóre problemy..., k. 9.  
18 Ibidem, k. 20 i 24.  
19 Ibidem, k. 12.  
20 Ibidem, k. 15.  
21 Ibidem, k. 13.  
22 Ibidem, k. 14.  
23 Ibidem, k. 14;  
24 AIPN Warszawa, sygn. MSW 3394, Sobór Powszechny..., k. 14.  
25 Ibidem, k. 19.26 Ibidem, k. 21-22.  
27 AIPN Gdańsk, sygn. IPN Gd 04/102, t. 8, mjr Stanisław Wypych, por. Jacek Świerkosz, 
Niektóre problemy..., k. 16.  
28 Ibidem, k. 17.  
29 AAN, PZPR, 237/Y-367, Notatka w sprawie sytuacji w Watykanie przed II Watykańskim 

background image

Soborem Powszechnym..., k. 173.  
30 AIPN Gdańsk, sygn. IPN Gd 04/102, t. 8, mjr Stanisław Wypych, por. Jacek Świerkosz, 
Niektóre problemy..., k. 18-26 i 28-29.  
31 Ibidem, k. 28.  
32 Ibidem, k. 29-40.  
33 Ibidem, k. 43-44. Komisja koordynowała całość prac przygotowawczych do Soboru na 
gruncie polskim. Jej zadaniem było m.in. przygotowanie polskiego Kościoła do Soboru 
chociażby poprzez inicjowanie modlitw w intencji Vaticanum II, organizowanie sesji 
naukowych i wykładów poświęconych tematyce soborowej oraz rozpisanie ankiety na temat 
oczekiwań duchowieństwa polskiego wobec Soboru. Ankietę rozpisano w połowie listopada 
1961 r. (wtedy też skierowano do duchowieństwa i wiernych orędzie Episkopatu Polski w 
sprawie Drugiego Soboru Watykańskiego), wszyscy ordynariusze otrzymali ankietę z 
pytaniem głównym, które brzmiało: Czego duchowieństwo polskie oczekuje od przyszłego 
Soboru?,
 z zaleceniem rozesłania jej do księży i zebrania od nich odpowiedzi. Komisja 
zastrzegła, że odpowiedzi nie mogą być anonimowe, winny być krótkie i zwięzłe, z podaniem 
motywacji, w jakim kierunku miałaby zmierzać projektowana reforma. Następnie, w oparciu 
o nadesłane odpowiedzi komisje dekanalne opracowywały zbiorczą odpowiedź dla biskupa 
ordynariusza.  
34 Ibidem, k. 40.  
35 Ibidem, k. 45-46.  
36 Ibidem, k. 47.  
37 Ibidem, k. 48.  
38 Ibidem, k. 48-66.  
39 Ibidem, k. 70 i 73.  
40 AIPN Warszawa, sygn. MSW II, Departament I, 3394, Biuletyn nr IV sporządzony na 
podstawie materiałów agenturalnych i prasowych dotyczący II Soboru Watykańskiego 
przesłany przez płk. H. Sokolaka do gen. M. Moczara, Warszawa, 7 XI 1962, k. 18.   
41 Ibidem, k. 21.  
42 AIPN warszawa, sygn. MSW II, Departament I, 3394, Szyfrogram nr 2038 nadany z 
Rzymu w dniu 20 X 1962 r. o godz. 20.30 przez Samodzielną Sekcję Departamentu I, k. 4-6.  
43 AIPN Warszawa, sygn. MSW II, Departament I, 3394, Biuletyn nr IV sporządzony na 
podstawie materiałów agenturalnych..., k. 27.  
44 Ibidem, k. 25-26.  
45 AIPN Warszawa, sygn. MSW II, Departament I, 3394, Biuletyn nr VI sporządzony na 
podstawie materiałów agenturalnych z uwzględnieniem nieznacznej ilości informacji 
prasowych, przesłany przez płk. H. Sokolaka do gen. M. Moczara, Warszawa, styczeń 1963, 
k. 71.  
46 O szczegółach negocjacji na konferencji prasowej poinformował ordynariusz diecezji 
Metz bp Joseph Paul Schmitt. Informację o porozumieniu podano w czołowym biuletynie 
francuskiej partii komunistycznej "France Nouvelle" w wydaniu z 16-22 stycznia 1963 r.: 
"Ponieważ światowy system socjalistyczny góruje w sposób niepodważalny i jest silny dzięki 
poparciu setek milionów ludzi, Kościół nie może dłużej zadowalać się prostym 
antykomunizmem. W swoim dialogu z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym nawet obiecał, 
że "podczas soboru nie nastąpi żaden bezpośredni atak na system komunistyczny"".Także 
katolicki dziennik "La Croix" z 15 lutego 1963 r. odnotował zawarcie porozumienia pisząc: 
"W toku dyskusji, bp Nikodem przystał na to, by ktoś pojechał do Moskwy z zaproszeniem 
pod warunkiem, że zagwarantowany zostanie apolityczny kurs soboru*". W swojej 
znakomitej książce Iota Unum prof. Romano Amerio pisał, że warunek Moskwy, czyli to, że 
Sobór nie może powiedzieć ani słowa o komunizmie, nie był - jak widać - tajemnicą, a 
wspomniane publikacje na ten temat nie wywarły na opinii publiczne j żadnego wrażenia. Tak 

background image

czy inaczej - zauważa Amerio - to porozumienie miało przejmujący, cichy wpływ na przebieg 
Soboru, gdzie zgodnie z jego literą odrzucano wszystkie prośby o ponowne potępienie 
komunizmu. Amerio wspomina również, że prawda o porozumieniu z Metz została niedawno 
potwierdzona przez msgr. Georges Roche'a, który przez 30 lat był sekretarzem kard. 
Tisseranfa. Ten rzymski prałat wypowiedział się publicznie w tej sprawie, aby oczyścić kard. 
Tisseranfa z zarzutów stawianych mu przez Jean'a Madiran'a. Całkowicie potwierdził on 
istnienie porozumienia pomiędzy Rzymem i Moskwą, dodając, że inicjatywa wyszła 
osobiście od Jana XXIII po sugestii kard. Montiniego, i że Tisserant "otrzymał wyraźne 
instrukcje zarówno dotyczące podpisania porozumienia jak i zapewnień, że zostanie ono 
całkowicie dotrzymane podczas Soboru". "Tak więc Sobór - pisze Amerio - powstrzymał się 
od potępienia komunizmu, a w jego dokumentach słowo "komunizm", tak często obecne w 
papieskich dokumentach, nie pojawia się. Sobór złożył oświadczenia na temat totalitaryzmu, 
kapitalizmu i kolonializmu, ale w swojej ocenie totalitarnych ideologii ukrył swoją opinię 
dotyczącą komunizmu". Zob. R. Amerio, Iota Unum. A Study of Chonges in the Catholic 
Churcn in the XXth Century,
 Kansas City 1996, 75-76.  
47 P. Hebbiethwaite, Paul VI. The First Modern Pope, Mahwah 1993, 297-298. Sprawa 
ewentualnego potępienia komunizmu rozstrzygnęła się ostatecznie podczas czwartej sesji 
Yaticanum II, kiedy to część ojców soborowych złożyła do Pawła VI petycję, w której 
domagała się potępienia błędów marksizmu, socjalizmu i komunizmu. Wśród sygnatariuszy 
petycji był m.in. kard. Wyszyński. Zdaniem Michaela Daviesa, który powołuje się m. in. na 
abp. Marcela Lefebvre, kard. Stefan Wyszyński miał domagać się odrębnego schematu 
potępiającego ateistyczny komunizm. Również inni biskupi podnosili konieczność potępienia 
marksizmu, np. abp Pau1 Yu Pin z Nankin (Chiny). Podczas drugiej sesji 200 ojców z 46 
krajów domagało się jasnego potępienia błędów marksizmu. Do czwartej sesji Coetus 
Internotionolis Potrum
 - Międzynarodowa Grupa Ojców (uosabiana przez abp. Lefebvre'a, 
bp. Antonio de Castro Mayer'a z diecezji Campos w Brazylii oraz abp. Geraldo de Proenca 
Sigaud, arcybiskupa Diamantiny) zebrała podpisy 450 ojców domagających się rewizji 
schematu Konstytucji o Kościele w Świecie Współczesnym i odrębnego potraktowania 
komunizmu w tekście konstytucji. W dniu 13 listopada 1965 r. komisja soborowa 
odpowiedzialna za schemat wydała poprawioną wersję konstytucji, wszakże bez wzmianki o 
komunizmie i petycji 450 ojców. Bp Carli wystosował oficjalny protest do Prezydium Soboru 
wskazując, że złamane zostały procedury – sama komisja nie miała prawa decydować, czy 
ojcowie mają przyjąć czy też odrzucić oficjalnie zgłoszone poprawki. Kard. Tiss erant 
zarządził oficjalne zbadanie sprawy. Okazało się, ze petycja została zatrzymana przez 
Sekretarza Komisji Połączonej, msgr Achi11e G1orieux z Lilie. Ostatecznie abp Garrone z 
Tuluzy składając w imieniu Komisji Połączonej sprawozdanie przed ojcami Sobo ru przyznał, 
że zaniedbanie obciąża Komisję. Ostatecznie w tekście Konstytucji zawarto odnośniki do 
kilku encyklik potępiających komunizm, jednak Międzynarodowa Grupa Ojców uznała to za 
posunięcie niezadowalające. Zob. M. Davies, Pope John 's Council, Kansas City 1992, 149-
152. Zob. także: ks. R. M. Wiltgen SVD, Ren wpada do Tybru. Historia Soboru 
Watykańskiego II,
 Poznań 2001, 253-261; abp M. Lefebvre, Przeciw herezjom. Komentarz do 
dokumentów magisterium Kosciota katolickiego,
 Warszawa 2002, 322-323, idem. Oni Jego 
zdetronizowali. Od liberalizmu do apostazji. Tragedia soborowa,
 Warszawa 2002, 204; H. 
Stehie, op. cit., 255.  
48 AIPN Warszawa, sygn. MSW II, Departament I, 3394, Biuletyn nr IV sporządzony na 
podstawie materiałów agenturalnych...,k. 23-24.  
49 Ks. R. M. Wiltgen SVD, op. cit. , 14-18.50 AIPN Warszawa, sygn. MSW II, Departament 
I, 3394, Biuletyn nr VI sporządzony na podstawie materiałów agenturalnych..., k. 60.   
51 AIPN Warszawa, sygn. MSW II, Departament I, 3394, Notatka, bez daty i autora, k. 28-
29.  

background image

52 AIPN Warszawa, sygn. MSW II, Departament I, 3394, Biuletyn nr VI sporządzony na 
podstawie materiałów agenturalnych..., k. 72.  
53 AIPN Warszawa, sygn. MSW II, Departament I, 3394, Biuletyn nr IV sporządzony na 
podstawie materiałów agenturalnych..., k. 27.  
54 AIPN Warszawa, sygn. MSW II, Departament I, 3394, Biuletyn nr VI sporządzony na 
podstawie materiałów agenturalnych..., k. 65.  
55 Ibidem, k. 66.  
56 Ibidem, k. 66.  
57 Ibidem, k. 70.  
58 Ibidem, k. 70.  
59 Ibidem, k. 68.  
60 Ibidem, k. 69.  
61 Ibidem, k. 69.  
62 Na temat ewolucji stanowiska kard. Spellmana podczas Soboru (a w zasadzie już 
wcześniej), zwłaszcza na t1e dyskusji o wolności religijnej i propozycji zgłaszanych przez 
ojca Johna C. Murraya, pisze Michael Davies w książce Sobór Watykański II o wolność 
religijna,
 Warszawa 2002, 115 i n. Zob. także: J. Cooney, The American Pope. The Life and 
Times of Francis Cordinal Spellman
 (1889-1967), New York 1984, 246-294 i i n.63 AIPN 
Warszawa, sygn. MSW II, Departament I, 3394, Biuletyn nr VI sporządzony na podstawie 
materiałów agenturalnych..., k. 62.64 Ibidem, k. 63.65 Ibidem, k.63.  
66 Ibidem, k.67.  
67 AIPN Warszawa, sygn. MSW II, Departament I, 3394, Biuletyn nr IV sporządzony na 
podstawie materiałów agenturalnych..., k. 29.  
68 Ibidem, k. 30.  
69 Ibidem, k. 49. Zdaniem biografa kard. Speltmana, Johna Cooney'a, o "watykańskim 
Pentagonie" (kardynałowie Canali, Pizzardo, Miara, Ottaviani i Mimmi) można mowie już u 
schyłku pontyfikatu Piusa XII. Do "anty-Pentagonu" Cooney zaliczył kardynałów Lercaro i 
Roncalli'ego oraz abp. Montiniego. Co ciekawe, za wspierającego "anty-Pentagon" uznał 
Cooney - oprócz kard. Garciasa i francuskich purpuratów - także Prymasa Wyszyńskiego. 
Zob. J. Cooney, op. c i t., 259.  
70 AIPN Warszawa, sygn. Y-14-4L-33, Notatka dotyczy: oceny dostojników kościelnych 
przez Wyszyńskiego,
 Warszawa, 14 IV 1970 r., k. 55.  
71 AIPN Warszawa, sygn, MSW II, Departament I, 3394, Biuletyn nr IV sporządzony na 
podstawie materiałów agenturalnych..., k. 31-32.  
72 Ibidem, k. 20.  
73 AIPN Warszawa, sygn. MSW II, Departament I, 3394, Biuletyn nr VI sporządzony na 
podstawie materiałów agenturalnych..., k. 75.  
74 Ibidem, k. 75.  
75 AIPN Warszawa, sygn. MSW II, Departament I, 3394, Biuletyn nr IV sporządzony na 
podstawie materiałów agenturalnych..., k. 36.  
76 Ibidem, k. 36.  
77 Ibidem, k. 30-31.  
78 Ibidem, k. 31.79 Na temat inspiracji Zenona Kliszki zob. AIPN Warszawa, sygn. IPN 
0639/27, płk Stanisław Morawski, Notatka dot. opracowania i sposobu wykorzystania 
materiałów nt. wypaczenia przez Wyszyńskiego kultu maryjnego w Polsce, Warszawa, 14 XI 
1963 r., k. 71.  
80 Ibidem, k. 72. Owa operacja SB jest na tyle interesująca, że doczekała już odrębnego 
opracowania: S. Cenckiewicz, Sprawa anty-maryjnego memoriału czyli o tym jak bezpieka 
"uczestniczyła" w Soborze Watykańskim II
, "Arcana", nr 55-56, 2004, 118-135. Tamże 
również pełny tekst memoriału.81 AIPN Warszawa, sygn. IPN 0639/27, Notatka Naczelnika 

background image

Wydziału I Departamentu IV MSW płk. Cykały, Warszawa, 24 X 1963 r., k. l.   
82 Ibidem, Notatka ze spotkania z TW "Stolarski", Warszawa, 28 X 1963 r., k. 2.  
83 Ibidem, Uwagi na temat "Memoriału o niektórych aspektach kultu maryjnego w Polsce" , k. 
73.  
84 Ibidem, Do Ojców Soboru. Memoriał o niektórych aspektach kultu maryjnego w Polsce, k. 
9-10.  
85 Ibidem, k. 10.  
86 Ibidem, k. 11.  
87 Ibidem, Wyciąg z doniesienia źródło "Alfa", Warszawa, 13 XII 1963 r., k. 83; Notatka 
dotycząca kolportowanej w Rzymie broszury dot. kultu maryjnego. Źródło sprawdzone. 
Warszawa, 4 XII 1963 r., k. 88-89.  
88 Tym bardziej musi dziwić fakt, że dwumiesięcznik Bractwa Kapłańskiego §w. Piusa X w 
Polsce - "Zawsze Wierni" (nr 6, 2003, 42-45) wydrukował tekst Jana Wierusza-Kowalskiego 
zaznaczając jedynie, iż w latach sześćdziesiątych zerwał on z Kościołem i publikował 
artykuły w duchu ateistycznym, podczas gdy w rzeczywistości porzucił on stan kapłański i 
przeszedł na służbę w Urzędzie do Spraw Wyznań i IV Departamentu MSW stając się już za 
życia symbolem (obok byłego franciszkanina Tadeusza Włodarczyka) zdrady Kościoła 
katolickiego i Polski.  
89 P.Raina, Kardynał Wyszyński. Czasy Prymasowskie 1962-1963, Warszawa 1994, 190.  
90 AIPN Warszawa, sygn. IPN 0639/27, Informacja nr 3 dotyczy tzw. "dokumentu 
maryjnego" za okres 6-7 XII 1963 r.. Źródła sprawdzone, warszawa, 9 XII 1963 r., k. 91   
91 Pełny tekst Pro memoria, (w: ) P. Raina, op. cit., s. 190-192._ 
_________________ 
M.Ostrowski - Francja