CO WOLNO PREWENTYŚCIE

background image

30

6/2010

30

ROzpOzNAwANIe zAgROżeń

T

eraz zajmiemy się zakresem władzy

i uprawnień osoby wykonującej czynności

kontrolno-rozpoznawcze. Żeby uczynić ar-

tykuł bardziej zagadkowym, postawimy tezę,

że zakres władzy i uprawnień prewentysty do-

tyczy tak naprawdę władzy i uprawnień jego

zwierzchnika. Mimo zagmatwanej wymowy tej

tezy wszystko – jak w każdej dobrej bajce –

znajdzie w końcu swoje wyjaśnienie.

Mit wszechwładzy urzędniczej

Ludziom – widzącym mundur, dystynkcje, heł-

my i toporki – straż pożarna kojarzy się z siłą.

Z siłą nie tylko w sensie fizycznym, bo strażacy

to generalnie silni ludzie (taki wymóg zawodu),

lecz także w znaczeniu oddziaływania na oto-

czenie. Z siłą przymusu. Jest to prawda i nie-

prawda. Prawda, bo Państwowa Straż Pożarna

dysponuje taką siłą. Nieprawda, gdyż nie może

jej używać w sposób dowolny. Przyjrzyjmy się

jednak, jak wygląda potoczne rozumienie owej

siły przymusu. Potoczne i bardzo często wy-

godne dla obydwu stron postępowania.

Na jednej z narad dotyczących ponadstan-

dardowych wymagań w zakresie prowadzenia

akcji ratowniczo-gaśniczych w budynkach wy-

sokich mieliśmy do czynienia z przedstawicie-

lami różnych służb i działów administracji

państwowej. Kilka razy padły wówczas zna-

mienne w swej wymowie zdania, prośby czy

żądania wobec PSP. Co dziwne, mówili to

wszystko ludzie o – było nie było – ponadstan-

dardowym zakresie wiedzy w dziedzinie admi-

nistracji, a więc zdolni do rozróżnienia tego, co

wolno, od tego, czego nie wolno robić urzędni-

kowi.

Pierwsze zdanie: To niech komenda główna

[PSP] zażąda od władz wojewódzkich i samo-

rządowych, żeby nakazały wykonanie... – tu pa-

dały różne życzenia, jak ten świat powinien

wyglądać, żeby było dobrze.

Drugie zdanie: Wystarczy przecież, że ogłosi-

cie w telewizji, jak powinno być, a ludzie sami

zrozumieją, że trzeba to zrobić! – wierzono, że

nasza moc sprawcza i siła czwartej władzy da-

dzą efekt spotęgowanej skuteczności.

Trzecie zdanie, chyba najbardziej sympto-

matyczne: O czym tu tyle dyskutujemy? Straża-

cy jak komuś każą coś zrobić, to musi i tyle!

A potem ta sama osoba już nie ogólnie, lecz do

strażaków: Przecież możecie kazać: ma być tak

i koniec! Wszyscy przecież muszą was słuchać!

– jakbyśmy mogli wydawać rozkazy zawsze

i wszędzie.

Jest w tych zdaniach echo mitu, jakoby wła-

dza PSP była nieograniczona. Nie raz zastana-

wiałem się nad tym i doszedłem do wniosku, że

wiara ta wynika z zaufania społecznego, któ-

rym darzy się straż. Być może powszechne jest

mniemanie, że jeśli straż pożarna czegoś sobie

życzy, to życzenie to powinno lub nawet musi

być spełnione, gdyż na pewno jest pożyteczne,

a nad jego sensem nie ma co się zastanawiać.

W końcu nie kto inny, tylko straż pożarna ratuje

nas z opresji w różnych życiowych sytuacjach.

Tak myślałem, ale zaledwie dotknąłem proble-

mu. Ma on bowiem jeszcze niejedno dno. Kilka

z nich postaram się pokazać.

Nasz prewencyjny wizerunek medialny bar-

dzo zyskał po działaniach związanych z odda-

waniem do użytku terminalu Etiuda lotniska

Okęcie w Warszawie. Cała inwestycja stanęła

w pewnym momencie w miejscu tylko ze

względu na sprzeciw PSP. Sprzeciw, z którym

próbowano różnymi sposobami walczyć, lecz

walka ta nie przyniosła spodziewanych efek-

tów. Słowo „nie” oznaczało prawdziwe „nie!”.

Po różnych formalnych czynnościach urzędo-

wych nie było innego wyjścia, niż posłuchać

PSP i terminal wreszcie dopuszczono do użyt-

kowania. Poprawiono przy okazji wiele innych

niedociągnięć technicznych, niedotyczących

ochrony przeciwpożarowej, niemniej jednak

możliwych do usunięcia dzięki sprzeciwowi

straży pożarnej. Coś takiego, przykład siły

urzędowej, działa również na innych urzędni-

ków, bo w końcu są tylko ludźmi. Odnoszą

wrażenie, że straż pożarna to naprawdę silna

i władcza formacja, która nie dość, że wie, cze-

go chce, to jeszcze umie to wyegzekwować.

Tak wygląda drugie dno – skuteczność PSP ja-

ko urzędu.

Trzecie dno ma związek z drugim. Niejedno-

krotnie słyszałem, a i sam doświadczałem cze-

goś podobnego, że w czasie tzw. czynności od-

biorowych, czyli podczas kontroli wykonania

obiektu zgodnie z projektem i przepisami,

przedstawiciele różnych ciał kontrolnych cze-

kają na stanowisko straży. Tak naprawdę tylko

jeden z organów administracji musi (i nie musi)

na to stanowisko czekać, reszta nie. Ale obiego-

wa wieść niesie, że jeśli straż pożarna nie zgła-

sza sprzeciwu, to inni również tego raczej nie

zrobią. Jeśli natomiast komendant powiatowy

(miejski) PSP taki sprzeciw zgłasza, inni urzęd-

nicy chętnie mu w tym wtórują we własnym

zakresie działania.

Wszystko to razem kształtuje nasz wizerunek

i niewątpliwie ma swoje znaczenie. Ale mit

wszechwładzy prewencyjnej ma się dobrze rów-

nież w samej PSP. W ocenie prewentystów

przez kolegów z innych pionów przekłada się na

przekonanie, że jak coś się prewentyście nie po-

doba, to może kazać niemal wszystko. Myśli się

tak zarówno w dobrej wierze (jak ci urzędnicy,

o których wyżej napisałem), jak i w złej, w kon-

tekście samowoli urzędniczej. Chodzi sobie ta-

ki, kiedy chce i gdzie chce, żąda, czego chce.

Wszystko zawsze tak wykręci, żeby wyszło na

jego. Anioła mogłaby taka władza zdeprawo-

wać, a przecież mowa o człowieku.

Ranczo szeryfa

Co gorsza, w mit wszechwładzy wierzył, a mo-

że i jeszcze wierzy, co niektóry organ. Organ

w rozumieniu administracyjnym, co oznacza

osobę stojącą na czele urzędu, uprawnioną do

nakazywania i zakazywania. W naszym przy-

padku organami są komendanci powiatowi

(miejscy), wojewódzcy i komendant główny

PSP – i nikt więcej. Jeśli taka osoba poprzez

działania swojej służby kontrolno-rozpoznaw-

czej zrozumie, jaką ma władzę, zechce jej dla

dobra PSP używać w takich granicach, jakie su-

mienie mu zakreśla. Staje się wtedy kimś w ro-

dzaju szeryfa, któremu w poczuciu misji wolno

naprawdę wiele, a granice prawne jego działania

ustalono tylko po to, by mógł je dowolnie roz-

szerzać.

Najlepsze, że szeryfowie działali i działają

najczęściej w dobrej wierze. Mało tego – oko-

liczna ludność (przedsiębiorcy, kierownicy

urzędów, zarządcy nieruchomości) zwykle uwa-

ża, że strażacki szeryf powinien działać właśnie

tak, jak prawdziwy szeryf! To osobliwa forma

szacunku dla władzy, niemniej jeszcze gdzie-

niegdzie funkcjonująca. Poddani władzy szeryfa

zabiegają o jego przychylność, proszą o łagodny

wymiar kary i cieszą się z okazanej przez niego

łaski. Wynika to nie tylko z niskiej kultury

prawnej, lecz także z opisanych przeze mnie

wyżej społeczno-mundurowo-racjonalnych po-

wodów. Przy akcjach ratowniczo-gaśniczych

szeryf nie tylko ma prawo żądania niezbędnej

pomocy od instytucji państwowych, jednostek

Prewencja – fakty i mity. Cz. 2

Co wolno prewentyście

P

aweł

r

ochala

W poprzednim artykule

przyjrzeliśmy się mitowi

(nie)przydatności służby

kontrolno-rozpoznawczej.

Na pytanie, ilu ludzi ratuje

prewentysta, padła odpowiedź,

że ratuje on tych, którzy w razie

pożaru ratują się sami – czyli

całkiem sporo.

PP 6.indd 30

6-07-10 16:25:21

background image

6/2010

31

31

ROzpOzNAwANIe zAgROżeń

fot. Paweł Rochala

gospodarczych, organizacji społecznych i oby-

wateli. Może również odstąpić od zasad działa-

nia uznanych powszechnie za bezpieczne. Wy-

pracowany w ten sposób nawyk wydawania

bardzo stanowczych rozkazów przenosi na grunt

kontrolno-rozpoznawczy, zresztą na ogół zgod-

nie z powszechnym oczekiwaniem.

Jest tu jeszcze jeden element. Ochrona prze-

ciwpożarowa nie jest dziedziną, którą społe-

czeństwo studiuje ze szczególnym zapałem.

Prawie wszyscy znają się na leczeniu, polityce

i piłce nożnej, a na ochronie przeciwpożarowej

właściwie nikt. Skoro szeryf coś każe, to wi-

docznie ma rację i nie warto z tym dyskutować,

bo przyśle na kontrolę swojego zastępcę (a fak-

tycznie młodszego-starszego specjalistę) do

spraw kontrolno-rozpoznawczych i dopiero

wtedy będzie! Z drugiej strony ten zastępca sze-

ryfa do spraw kontrolno-rozpoznawczych wy-

korzystuje wrodzony strach przed władzą i mó-

wi, że lepiej to i to zrobić, bo inaczej szeryf

może się zdenerwować... W tej sytuacji, gdy

wymagania szeryfa nie są zbyt dotkliwe, to

choćby kazał pomalować budynek na czerwono,

uzasadniając to mniejszą skłonnością do palenia

się obiektów tego koloru, właściciel zrobiłby

tak, bo jest w tym jeszcze coś z pogranicza ma-

gii. Wielu ludzi szybciej uwierzy w moc koloru

czerwonego niż w racjonalne oddzielenia prze-

ciwpożarowe. A nuż coś w tym jest?...

Szeryf zwykle bywa w swoich działaniach

bardzo skuteczny, gdyż na ogół ma dar przeko-

nywania. Innym organom władzy jego stanow-

czość imponuje, gdyż sami, przyzwyczajeni do

urzędniczego lawirowania, nigdy nie zdobyliby

się na tak wyraziste postępowanie. Ponieważ

strażacki szeryf działa w poczuciu misji, to, co

robi, wydaje się wiarygodne, a najczęściej jest

zwyczajnie pożyteczne. Efekty tych działań wi-

dać dosyć szybko (zresztą szeryfowie wiele

energii służbowej i prywatnej poświęcają na

efekty specjalne).

Wszystko ma jednak swój kres, a zwłaszcza

władza szeryfów. Bo wreszcie któryś niezno-

szący sprzeciwu rozkaz trafia do kogoś, kto zna

prawo lub nie wytrzymuje kolejnego żądania

i przygląda się uważnie nakazowi, sprawdzając

przy tym, jaki jest jego sens. Sens jest jednak

niestety tylko emocjonalny. I pierwszy lepszy

prawnik wykazuje nadużycie władzy, ograni-

czenie przedsiębiorczości, naruszenie systemu

prawnego i tak dalej...

Wątpiącym w taki rodzaj władzy w dzisiej-

szych czasach mogę zaręczyć, że widziałem

notatkę służbową, w której zastępca szeryfa do

spraw kontrolno-rozpoznawczych napisał, że

on w czasie kontroli żadnych nieprawidłowości

nie stwierdził, a niemającą pokrycia w rzeczy-

wistości decyzję napisał na wyraźny rozkaz

szefa. Czy szeryfa to przekonało? Nie – i jestem

pewien, że nawet na zasłużonym odpoczynku

od obowiązków służbowych jest święcie prze-

konany, iż bez jego silnej woli straż pożarna

wcześniej czy później upadnie.

Faktyczne granice władzy

Faktyczne granice władzy wyglądają inaczej.

Są określone w przepisach rangi ustaw i rozpo-

rządzeń i nawet gdyby nie wiadomo jak silną

rację miał prewentysta czy jego komendant, je-

śli coś nie jest zapisane w prawie, komendant

nie może tego wyegzekwować. System prawny

jest skonstruowany w ten sposób, że wszystko,

co nie jest zabronione, jest dozwolone. Dotyczy

to jednak nie urzędnika, lecz jego ofiary, zwa-

nej stroną postępowania. Zatem strona, jeśli

przepis jej czegoś nie zabrania lub nie nakazu-

je, może postąpić w sposób dowolny – i nikt nie

może jej tego zabronić. Organ natomiast nie

może nakazać niczego, czego nie nakazuje

przepis. Nie jest też w stanie zakazać niczego,

czego przepis nie zakazuje. W dodatku organ

może się poruszać wyłącznie w granicach za-

kreślonych przez prawo. Zatem jeśli widzi zła-

manie jakiegoś przepisu, a nie dotyczy to jego

kompetencji, nie może wydać zakazu lub naka-

zu we własnym zakresie, gdyż taki nakaz lub

zakaz będzie niezgodny z prawem. Czy ma za-

tem nic nie robić? Nie, gdyż ma obowiązek po-

wiadomić o stwierdzonej nieprawidłowości or-

gan administracji właściwy w tej sprawie.

Właściwy, czyli uprawniony do nakazywania

i zakazywania.

W przypadku PSP, czyli wymienionych wy-

żej komendantów powiatowych, miejskich,

wojewódzkich i komendanta głównego, grani-

ce ich działania określa ustawa o Państwowej

Straży Pożarnej. Art. 1 ust. 2 mówi, iż do pod-

stawowych zadań Państwowej Straży Pożarnej

należy: rozpoznawanie zagrożeń pożarowych

i innych miejscowych zagrożeń oraz nadzór

nad przestrzeganiem przepisów przeciwpożaro-

wych. Wniosek z tego, że PSP nie rozpoznaje

zagrożeń terrorystycznych, epidemiologicz-

nych, nie zajmuje się stosunkami międzyludz-

kimi, moralnością czy pomocą społeczną. Za to

ma prawo i obowiązek wypowiadania się

w sprawach związanych z ochroną przeciwpo-

żarową – rozpoznaje zagrożenia pożarowe i in-

ne miejscowe zagrożenia oraz dba o to, by

przestrzegać przepisów przeciwpożarowych.

Na mocy art. 13 ww. ustawy zadania te są wy-

konywane przez komendanta powiatowego

(miejskiego) PSP, jako „rozpoznawanie” oraz

„nadzorowanie”. Żeby je wykonać, przeprowa-

dza się ćwiczenia i czynności kontrolno-rozpo-

znawcze.

Jak wynika z powyższego, rozpoznawanie

zagrożeń i nadzór nad przestrzeganiem przepi-

sów to zadania komendanta. I nie jest w błędzie

ten, kto pomyśli, że wszystkie te czynności ko-

mendant mógłby wykonywać sam. Mógłby, bo

w końcu są jego zadaniem. Niemniej jednak za-

sadniczo powinien kierować pracą komendy,

więc jeśli wdałby się w różnego rodzaju czyn-

ności szczegółowe, nie mógłby realizować jak

należy wszystkich swoich zadań. Zadań tych

wymieniono w ustawie równo dwadzieścia. Nie

może zatem dla dwóch z nich poświęcić pozo-

stałych. Aby wszystko działało, jak należy, ko-

mendant ma więc zespół ludzi, zwany komen-

dą. W zespole tym są również prewentyści

(znając realia służby, powinienem użyć liczby

pojedynczej, czyli napisać, że w zespole tym

jest również prewentysta lub nawet niecały

człowiek tego rodzaju). Oni właśnie wykonują

te zadania.

Granice terminów

Nieprawdą jest, jakoby osoby odpowiedzialne

za czynności kontrolno-rozpoznawcze chodziły

PP 6.indd 31

6-07-10 16:25:31

background image

6/2010

32

ROzpOzNAwANIe zAgROżeń

sobie na kontrole, kiedy zechcą. W tym zakre-

sie obowiązuje bardzo restrykcyjnie przestrze-

gany art. 23 ust. 7 ustawy o PSP. Stanowi on,

że: „Czynności kontrolno-rozpoznawcze mogą

być przeprowadzane po doręczeniu kontrolo-

wanemu upoważnienia do przeprowadzenia

tych czynności przynajmniej na siedem dni,

a w przypadkach [czynności odbiorowych –

P.R.] przynajmniej na trzy dni – przed termi-

nem ich rozpoczęcia [...]”. Upoważnienie łączy

w sobie cechy powiadomienia o kontroli –

z określeniem jej zakresu i terminu – oraz o pra-

wach i obowiązkach kontrolowanego (patrz

ramka).

Od razu nasuwa się pytanie: co się stanie, je-

śli ktoś zechce przeprowadzić kontrolę bez

upoważnienia lub nie stosując się do terminu?

Może być tak, że kontrolowany nie zorientu-

je się, że naruszono prawo. Mało tego, będzie

uważał, że to właściwe! Niestety – aż do roz-

prawy w sądzie administracyjnym (to omówi-

my w stosownym czasie) wszystkim może się

wydawać, że tak należało. Niemniej jednak

kontrola taka i jej ustalenia, nawet najpraw-

dziwsze z prawdziwych, były obarczone wadą

nieważności. Czyli jakby jej nie było. Wszyst-

ko należy powtórzyć od nowa, łącznie z dostar-

czeniem upoważnienia kontrolowanemu. Kon-

sekwencje dla kontrolującego mogą być tylko

przykre.

No dobrze – powie ktoś – a co wtedy, gdy

gołym okiem widać, że coś jest nie tak? Za sie-

dem dni będzie już posprzątane. W ten sposób

każdy winowajca może uniknąć konsekwencji

w swoim działaniu. Bo wystarczy, że co siedem

dni zrobi porządek. W inne dni uniemożliwi

kontrolę, bo go nie powiadomiono! W sumie aż

za często wygląda na to, że straż pożarna uprze-

dza złodzieja, że w tym dniu będzie pilnować

banku, w innych nie... Na te i inne okoliczności

wymagające działania od zaraz obmyślono dru-

gie zdanie przepisu o upoważnieniu. Brzmi ono

tak: „Upoważnienie może być doręczone kon-

trolowanemu w chwili przystąpienia do czyn-

ności kontrolno-rozpoznawczych, jeżeli po-

wzięto informację o możliwości występowania

w miejscu ich przeprowadzania zagrożenia ży-

cia ludzi lub bezpośredniego niebezpieczeństwa

powstania pożaru”.

Praktyka wskazuje, że to za mało. Bo aż za

często dzieje się tak, że znający prawo lawiran-

ci wykorzystują je do uniemożliwienia przepro-

wadzenia kontroli lub nawet do jej udaremnie-

nia. Ponadto w wielu przypadkach sami życzą

sobie, by skontrolowano ich natychmiast –

z dnia na dzień, na życzenie. Wówczas dzieją

się karkołomne wybiegi, by jednak kontrolę

przeprowadzić wcześniej. A dochodzenia po-

pożarowe? Na miejscu zdarzenia każdy dzień

zwłoki to możliwość zatarcia śladów przez

deszcz lub śnieg.

Mając powyższe na uwadze, PSP proponuje

zmianę przepisu. Niemniej jednak jako zasada

pozostaje siedmiodniowy termin powiadomie-

nia o kontroli.

Jak z powyższego widać, nie można chodzić

sobie na kontrole, kiedy się chce.

Granice miejsc

Kontrolujący nie może też chodzić sobie, gdzie

zechce, gdyż i tu napotyka ograniczenia ustawo-

we. Najmniejszym z ograniczeń jest koniecz-

ność zaplanowania czynności kontrolno-rozpo-

znawczych w układzie rocznym. Mają one wy-

nikać z analizy bezpieczeństwa w powiecie.

Ujmując rzecz najbardziej potocznie – kontrole

powinny mieć związek z palnością i stratami

w danej grupie obiektów. W praktyce chodzi

o to, by każdy obiekt będący w zainteresowaniu

prewencyjnym straży pożarnej raz na jakiś czas

został poddany jej kontroli. Zawsze jednak da

się uzasadnić przeprowadzenie czynności nie-

planowanych, znacznie trudniej uzasadnić nie-

wykonanie zaplanowanych czynności.

Istotniejsze w interesującej nas kwestii są

ograniczenia ustawowe. Oto one:

„Kontrolujący ma prawo wstępu do wszyst-

kich obiektów i pomieszczeń, chyba że stano-

wią one część mieszkalną lub ich właścicielami

albo zarządzającymi są:

1) komórki lub jednostki organizacyjne pod-

ległe ministrowi obrony narodowej albo przez

niego nadzorowane, Policja, Agencja Bezpie-

czeństwa Wewnętrznego, Agencja Wywiadu,

Centralne Biuro Antykorupcyjne lub Straż Gra-

niczna;

2) obce misje dyplomatyczne, urzędy konsu-

larne albo inne instytucje międzynarodowe ko-

rzystające z immunitetów dyplomatycznych lub

konsularnych”.

Ustawodawca przewidział, że PSP nie powin-

na się interesować niektórymi, ściśle określony-

mi rodzajami obiektów. Przede wszystkim nie

powinniśmy kontrolować części mieszkalnych

budynków. Przez nie należy rozumieć również

budynki w zabudowie jednorodzinnej. Budynki

te i tak są zwolnione ze zdecydowanej większo-

ści wymagań w zakresie ochrony przeciwpoża-

rowej, więc w sumie nie ma tam czego kontrolo-

wać (wyjątek stanowią czynności związane

z odbiorem budynków w zabudowie szeregowej

i bliźniaczej). Ponadto kontrola w mieszkaniu to

naruszenie prywatności. Z zainteresowania stra-

ży pożarnej wyłączono obiekty, którymi admi-

nistrują instytucje istotne dla bezpieczeństwa

państwa. Oznacza to, że w zakresie ochrony

przeciwpożarowej powinny radzić sobie same.

No i jeszcze obce misje dyplomatyczne. Pójść

tam na kontrolę to tak, jakby dokonać jej w ob-

cym państwie i wymusić na nim jakieś zmiany.

W republikach bananowych mecze piłki nożnej

bywały przyczynami wojen, a co dopiero mó-

wić o takim incydencie? Co jednak zrobić, gdy

ktoś z „wykluczonych” bardzo prosi o przepro-

wadzenie kontroli? Na ogół się nie odmawia.

Trzeba ustalić termin kontroli, sporządzić wy-

kaz nieprawidłowości lub – zależnie od życze-

nia – prawidłowości. I na tym koniec. Żadnych

decyzji, egzekucji, mandatów. Po prostu dobre

rady. Jednak takich sytuacji należy unikać,

szczególnie w misjach zagranicznych.

Granice we mgle

Przedstawione przeze mnie granice działań nie

są aż tak wyraźnie, jak to wynika z przepisu.

Zdarza się, że dwa różne organy chcą zadziałać

w tej samej sprawie, wydając sprzeczne decy-

zje. Sytuacja taka nazywa się sporem kompe-

tencyjnym i uruchamia dodatkowe procedury

skargowe, a nawet i sądowe. Bywają też sytua-

cje, w których nikt nie chce zająć się sprawą.

To również powinno być rozstrzygane poprzez

spór kompetencyjny. Życie jest pełne różnych

niespodzianek. Są sytuacje nieprzewidywalne,

które oprócz sztywnej wymowy prawa wyma-

gają zachowania się zgodnie ze zdrowym roz-

sądkiem i oczekiwaniami społecznymi. Jeśli

chodzi o bezpieczeństwo ludzi, zawsze można

znaleźć jakieś uzasadnienie do działania, wyka-

zać ów stan wyższej konieczności. Bywa bo-

wiem tak, że wszystkie organy po kolei umy-

wają ręce, zasłaniając się lukami w prawie.

Wówczas należy sięgnąć do argumentów w ro-

dzaju „bezpośredniego niebezpieczeństwa po-

wstania pożaru”. I choć z reguły nie wolno tego

robić, czasem wypada być szeryfem... Nawet

w przegranej sprawie. Czystego sumienia jakoś

tak zwyczajnie nic nie uwiera.

Bryg. Paweł Rochala jest naczelnikiem

Wydziału Nadzoru Prewencyjnego w Biurze

Rozpoznawania Zagrożeń KG PSP

1)

określenie podstawy prawnej przeprowa-

dzenia czynności kontrolno-rozpoznaw-

czych,

2)

oznaczenie organu przeprowadzającego

czynności kontrolno-rozpoznawcze,

3)

data i miejsce wystawienia,

4)

imię i nazwisko, a także stanowisko służ-

bowe strażaka upoważnionego do prze-

prowadzenia czynności kontrolno-rozpo-

znawczych oraz numer jego legitymacji

służbowej,

5)

imię i nazwisko oraz rodzaj i numer doku-

mentu tożsamości innej osoby upoważ-

nionej do przeprowadzenia czynności

kontrolno-rozpoznawczych,

6)

oznaczenie podmiotu objętego czynnoś-

ciami kontrolno-rozpoznawczymi i miej-

sca ich przeprowadzenia,

7)

informacja o zakresie przedmiotowym

czynności kontrolno-rozpoznawczych,

8)

wskazanie daty rozpoczęcia i przewidy-

wanego terminu zakończenia kontroli,

9)

podpis osoby udzielającej upoważnienia,

z podaniem zajmowanego stanowiska

lub funkcji,

10)

pouczenie o prawach i obowiązkach kon-

trolowanego.

Zawartość upoważnienia do przeprowadzenia czynności

kontrolno-rozpoznawczych

PP 6.indd 32

6-07-10 16:25:33


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Co wolno Kowalskiemu
Co wolno głosicielowi, Światkowie Jehowy, Nauka
Co wolno rowerzystom
Co wolno Owsiakowi to nie tobie, Ruch Narodowy
wiersz zachowywanie sie w lesie, co wolno, a co nie- dobre maniery
Co wolno ściągać, Ciekawostki złapane w sieci !
Scenariusz jak zachowywać sie w domu, co wolno, a co nie- dobre maniery
Co wolno opozycji i dlaczego jest potrzebna Uprawnienia opozycji parlamentarnej
Co wolno ochroniarzowi
Dieta proteinowa co wolno a co nie
Kocikowski, Andrzej Co wolno wojewodzie … Przyczynek do zagadnienia mitu kompetencji akademickiej (
CO WOLNO A CZEGO NIE WOLNO JEść w ramach diety odchudzającej

więcej podobnych podstron