Drobni przedsiębiorcy robią ZUS w konia
Tysiące drobnych przedsiębiorców zarabia w Polsce, ale składki - i to mniejsze niż te, które
uiściliby do ZUS - płaci na Litwie i Wielkiej Brytanii. Żaden szwindel, wszystko na legalu.
O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza".
Taksówkarze, właściciele sklepów, małych gabinetów weterynaryjnych korzystają z usług
firm pośredniczących w omijaniu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Jak pisze gazeta, bez
problemu można znaleźć je w internecie.
Jak to działa? Przedsiębiorca, po zgłoszeniu się do pośrednika, zostaje zatrudniony za
granicą i wyrejestrowuje się z polskiego ZUS. Prawo stanowi bowiem, że jeśli prowadzimy
firmę w kraju, a zostaniemy jednocześnie zatrudnieni choćby na część etatu w dowolnym
państwie Unii Europejskiej, to nie musimy płacić składek w Polsce. Mimo to ciągle możemy
korzystać z polskiej służby zdrowia - dodaje "Gazeta Wyborcza".
Oczywiście są i koszty. Pośrednik każe sobie płacić 499 zł miesięcznie. Minimalna składka,
jaką trzeba by uiścić ZUS-owi, to 850 zł.
Proceder zdaniem ZUS narasta, a straty zakładu idą w dziesiątki milionów złotych.
Ale są też konsekwencje dla przedsiębiorcy. Nie wpływają składki na ZUS i OFE, co odbije
się w przyszłości na ich emeryturze.
Więcej czytaj w "Gazecie Wyborczej"
(WP.pl / Gazeta Wyborcza)
2009-09-24 (08:49)