Stefan Kardynał Wyszyński Prymas Polski „Zapiski więzienne” Emilia Chorążak
25 września 1953r. w Warszawie Kardynał Stefan Wyszyński zostaje aresztowany. Tego dnia pracował nad wieczornym kazaniem ku czci błogosławionego Władysława, patrona stolicy. Rozważania na temat skromnego życia mało znanego zakonnika miały być punktem wyjścia do rozprawienia się z religijnością na pokaz.
Wieczorem udaje się do swojego mieszkania na ulicy Miodowej. W późnych godzinach nocnych zjawiają się funkcjonariusze UB. Budzą mieszkańców, żądają wpuszczenia. Jednego z funkcjonariuszy atakuje pies, gryzie go. Mężczyzna zostaje opatrzony przez Kardynała. Funkcjonariusze przedstawiają pismo podpisane przez przedstawicieli rządu (Bieruta), na mocy którego prymas ma być natychmiast usunięty z miasta i zaprzestać pełnienia dotychczasowych funkcji. Prymas nie podpisuje się pod tym wyrokiem, wstawia inicjał jedynie pod tym, że czytał to pismo. Ubecy każą mu zabrać najpotrzebniejsze rzeczy, to samo radzi mu siostra Maksencja. Prymas odmawia, mówi: „Siostro, nic nie zabieram. Ubogi przyszedłem do tego domu i ubogi stąd wyjdę”. Zabiera jedynie brewiarz i różaniec. Zostaje zabrany do Rywałdu- pierwszego miejsca niewoli. Na nic zdają się jego protesty. Przypomina sobie usłyszane kiedyś na wykładzie liturgii słowa księdza Bogdańskiego: „Przyjdzie czas, gdy przejdziecie takie udręki, o jakich człowiek naszego wieku nawet myśleć nie umie…”. Prymas nie czuje do nikogo żalu o to aresztowanie. Wręcz przeciwnie wiedział, że musi nadejść jego kolej po wszystkich księżach, którzy przeżyli (lub nie) obozy koncentracyjne, więzienia sowieckie, itp.
Niedziela- Prymasowi odmawia się odprawienia Mszy Św. Prymas wspomina w celi 5 lat swojej dotychczasowej posługi na stanowisku Prymasa. Od pierwszych tygodni, głównym jego celem było nawiązanie porozumienia między Episkopatem a Rządem. W tym celu utworzono Komisję Mieszaną, w skład której wchodzili przedstawiciele jednych i drugich. Niestety tylko Episkopatowi zależało na utrzymaniu porozumienia. Przewodniczący Komisji pan Mazur nie zwoływał jej całe miesiące. „Porozumienie” hamowało działania antykościelne rządu, gdyż rząd dbał o opinię publiczną i nie chciał wyjść na gwałcicieli porozumienia. Kardynał starał się zmienić ustrój społeczno-gosp. Polski. Wymienia błędy jakie państwo popełniło po wojnie, m.in. niedocenienie siły gospodarki przedwojennej Polski a wychwalanie wzorów sowieckich, błędna ocena rzeczywistości społeczno-gosp. Narodu, represyjne procesy, likwidacja partii i wolnych związków zawodowych, budowa PGRów, dalej doszły błędy religijno-moralne: zerwanie Konkordatu, ataki na Stolicę apostolską, itp. Siła i przemoc stały się głównym środkiem przebudowy społ.-gosp. kraju.
1 października Kardynałowi udaje się odprawić samotną Mszę w swojej celi. Jest szczęśliwy z tego powodu, wierzy, że to dzięki Matce Boskiej, którą otaczał szczególną czcią już od najmłodszych lat (miłość do Matki Boskiej zaszczepiła w nim wcześnie zmarła matka). W dodatku wszystkie ważniejsze wydarzenia w jego życiu działy się w dniu uroczystości ku czci Matki Boskiej właśnie (m.in. powołanie na arcybiskupa Gniezna-2.02.1948).
12 października Prymas zostaje poinformowany o przeniesieniu. Na pytanie dokąd, dowiaduje się jedynie, że 100km od tego miejsca. Gdy dojeżdża na miejsce, czeka już na niego ksiądz Skorodecki, który tłumaczy się, że nie ma nic wspólnego z wywiadem i jest tak samo więźniem jak Wyszyński. Również siostra Maria Leonia Graczyk została uwięziona. Następnego dnia Kardynał przypatruje się bliżej miejscu, w którym przyszło mu zamieszkać. Domyśla się, że jest to stary klasztor jezuitów z XVII w. jednak bardzo zaniedbany, brudny, dookoła pełno śmieci, błota, ślady prowadzonych remontów. Kardynał poznaje bliżej swoich współtowarzyszy, oboje wychudzeni, wyniszczeni życiem więziennym. Siostra spędziła w wiezieniu już dwa lata, skazano ją na 7, księdza skazano na 10 lat. Prymas zostaje poinformowany, że miejsce, w którym przebywa to Stoczek k. Lidzbarka. Prymas ponownie protestuje przeciwko pogwałceniu poprzez aresztowanie praw przysługujących obywatelom na podst. Konstytucji, praw kościelnych, praw ludności katolickiej, praw Stolicy Apostolskiej i wreszcie pogwałceniu praw „Porozumienia”. Wszelkie prośby Kardynał kieruje do komendanta, który zawsze odpowiada tak samo: „sprawę przedstawię swoim przełożonym”.
Więźniowie ustalają sobie codzienny grafik (czas na Mszę, modlitwy, nabożeństwa, spacery itp.). Do dyspozycji mają kaplicę, wolny czas mogą spędzać w dużym ogrodzie. Cały czas są pod czujnym nadzorem. Kardynał odczuwa jak bardzo jest zniewolony i kontrolowany, kiedy przepadają jego listy do ojca i od ojca. Nie czuje jednak żadnej nienawiści, jak mówi: „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”.
Więźniowie obchodzą Wigilię. Prymas otrzymuje paczkę od rodziny (paczka została skrzętnie przeszukana). Nowy Rok 1954. Styczeń. Kardynał rozmyśla nad sprawiedliwością Bożą, „By nikt nie myślał…”, by nikt Boga nie osądzał za to, co się stało. Kardynał wie, że „cierpienie rozpływa się w doznanej miłości. Kara przestaje być odwetem, bo jest lekarstwem, podanym z ojcowską delikatnością. Smutek dręczący duszę jest orką na ugorze, pod nowy zasiew. Samotność jest oglądaniem z bliska Ciebie (Boga)…..”. Kardynał na łamach pamiętnika wyznaje swoja słabość, małość wobec Boga: „ Idę przez życie kapłańskie pełen nędzy, słabości i ran otrzymanych po drodze. Prawdziwie -robak a nie człowiek (…) patrz jak jestem słaby, bezsilny, jak boję się podmuchów Twego Wichru”. Mimo obaw Prymas całkowicie ufa Bogu.
Zima dała więźniom się we znaki. Mieszkanie jest jedną wielką lodownią, stary budynek posiada zestarzały system ogrzewania. Nie można pracować, marzną ręce i nogi. Dokucza brak wody. W tych warunków najlepiej daje sobie radę siostra, najgorzej ksiądz, który zapada na chorobę trzustki.
W kwietniu Kardynał otrzymuje wreszcie list od ojca. List jest posklejany, pewne fragmenty zostały wycięte. Również dołączone lekarstwa zostały skonfiskowane, mimo, że brak najpotrzebniejszych medykamentów dokuczał więźniom na każdym kroku.
Wiosną więźniowie wynajdują sobie wciąż prace w ogrodzie, w którym wznieśli prowizoryczny krzyż. Dbają o czystość jako jedyni, gdyż tamci to lenie i nieroby. Nasuwa im się myśl, jaka będzie przyszłość kraju, jeśli władzę będą sprawowali ludzie tego pokroju.
Początkiem maja zjawiają się lekarze, którzy maja przebadać Kardynała. Wyszyński jest oburzony, że nie zjawili się jego lekarze. Ponownie protestuje przeciwko pogwałceniu praw człowieka do wyboru opieki medycznej.
Czerwiec. Kardynał ubolewa nad niemożnością głoszenia Słowa Bożego. Rozmawia z komendantem w sprawie książek, o które prosił jeszcze w październiku poprzedniego roku i które nie zostały mu do tej pory dostarczone. Komendant czterokrotnie brał od Kardynała spis tych książek, Wyszyński uważa, ze bawią się z nim w kotka i myszkę. Również prośba o przedstawienie pisemne Kardynałowi zarzutów nie została spełniona. W ten sposób kardynał nie ma prawa wystosować odpowiedniego pisma do rządu, gdyż sam nie wie, co konkretnie się mu zarzuca. Wreszcie przygotowuje list do rządu adresowany do prezydenta Bieruta. Zastępca komendanta odmawia jednak przyjęcia pisma ze względu na złego adresata- pismo może być skierowane tylko i wyłącznie do premiera Bidy. Kardynał nie godzi się na taki stan rzeczy, gdyż wie, jak bardzo nieprzychylny jest mu Bida. W ten sposób list czeka na przybycie komendanta (który przepadł na miesiąc).
W październiku Wyszyński zostaje przeniesiony do trzeciego miejsca niewoli- Prudnika Śląskiego, dociera tam 6 października samolotem. Miejsce zostało zmienione ze względu na kiepskie warunki, w jakich żył kardynał podczas pobytu w Stoczku.
Wyszyński wraca myślami do pobytu w Stoczku. Charakteryzuje ludzi, którzy zajmowali się więźniami: na czele ekipy stał komendant, człowiek niski, otyły, nieumiejętnie się wypowiadający. Nie sprawiał wrażenia groźnego. Dalej, kierownik, człowiek „pozbawiony wszelkiej inteligencji, niedołężny i niezgrabny”. Ten działał aktywnie, Kardynał się bał, ale księdza skłaniał do rozmów i nacisków. Jego to nazywali „Nazi”, gdyż i manierami i wyglądem przypominał gestapowca. Trzeciego- zastępcę kierownika, nazywali Eskulapem (choć nie przejawiał zainteresowania chorymi). Był to pan, który dbał o regularną opaleniznę: „Było to dla niego o wiele ważniejsze niż rozmowa z człowiekiem”. Sympatię wzbudzał starszy pan, który jako jedyny szukał sobie ciągłego zajęcia. Również gospodyni była „normalna”. Ogólny rys opiekunów przedstawia Wyszyński następująco: spotkani samotnie byli grzeczniejsi niż w gromadzie, wszyscy starannie się perfumowali, wszyscy marnowali czas na nudzie, i bezczynności, jeżeli cos czytali to powieścidła, nie byli skłonni do pracy wyczynem było koszenie trawy, wszyscy umieli kosić, z czego wynika, że pochodzili ze wsi, niemal wszyscy umieli dobrze kląć, ich rozmowy były ordynarne, stosunek do pracy był wysoce obojętny.
Nowy kierownik dał Wyszyńskiemu do zrozumienia, że już się skądś znają. Istotnie, Kardynałowi wydaje się, że jest to ten sam mężczyzna, którego zaatakował pies Baca przy bramie, w noc aresztowania w Warszawie. Zastępca kierownika usłyszał od Kardynała podobne skargi, prośby, do tych składanych w Stoczku. Wyszyński nadal nie otrzymał odpisu stawianych mu zarzutów. Nie dostał również odpowiedzi na list adresowany do władz. Został za to zapewniony, że „całe społeczeństwo katolickie i duchowieństwo jest zadowolone z tego, że jest usunięty ze swego stanowiska”.
Lekarze zalecają Kardynałowi odbyć dodatkowe badania, w tym celu zostaje przewieziony do Opola. Tamtejsi lekarze stwierdzają, że wszystko jest w jak najlepszym porządku (wbrew opinii lekarzy ze Stoczka). Pod maską grzeczności i uprzejmości Wyszyński wyczuwa obecność „trzeciego”, ci ludzie są mu podlegli i sami też to czują, są zniewoleni, przekazują informacje o stanie zdrowia pacjenta temu trzeciemu, dopiero tamten mówi co chce pacjentowi: „a wszyscy muszą trochę kłamać: lekarz musi stwierdzić taki stan, jaki rad by widzieć ten trzeci. Pacjent nie chce szkodzić lekarzowi, więc milczy. A ten trzeci wydaje werdykt: całkowicie zdrowy człowiek- nad podziw”.
Koniec roku 1954. W grudniu przypada jubileusz 300 lat obrony Jasnej Góry. Wyszyński pisze: „obrona Jasnej Góry dziś- to obrona chrześcijańskiego ducha Narodu, to obrona kultury rodzimej, obrona jedności serc ludzkich(…)”. Tak, jak w ubiegłym roku więźniowie obchodzą Święta Bożego Narodzenia. W ten dzień śpiewają kolędy i czytają fragmenty „Potopu”.
Kardynał martwi się informacjami, które zdobył ksiądz Stanisław. Mianowicie przyniósł wieść o kolejnych zwolnieniach księży ze szkół z powodu „braku kwalifikacji”: „miażdżący wał posuwa się dalej i powoli, nieznacznie niszczy życie religijne w Polsce”. Kardynał martwi się, bo miał nadzieje że jego uwięzienie powstrzyma wyniszczanie kościoła, jednak nie traci nadziei. Nadal pragnie oddawać świadomie swoje cierpienia Kościołowi, by w ten ofiarny sposób wyjednać u Boga miłosierdzie. Tymczasem kardynał otrzymuje list od swojej siostry, która informuje go o ciężkiej chorobie ojca. Prymas rozmawia z komendantem, żąda wyjaśnień dot. kwestii czytania jego listów. Komisariusze czytają ojcu wybrane przez siebie fragmenty listu, w dodatku po odczytaniu konfiskują list. Kardynał wysuwa list do rady Ministrów ze specjalna prośbą możliwości widzenia się z ojcem (jego ojciec zwracał się do Rządu z taką prośbą już 5 razy…). Kilka dni później komendant przynosi jedynie wieść, że ojciec Wyszyńskiego ma się dobrze.
25.III.1955. Już półtora roku upłynęło od aresztowania Kardynała. On sam nazywa to aresztowanie „cywilną śmiercią”. Wyszyński pisze: „nie mam przy sobie nic, co nie nosiłoby na sobie śladów cenzury nad moim mózgiem, czynami, życiem…”. Ubolewa nad odebraniem mu wolności, jednak stwierdza, że: „każde cierpienie ma swój głęboki sens, który powoli odsłania się, jak upływają dni i przepływają bóle. To jest sens Boży, nie ludzki..”.
Kwiecień. Więźniowie obchodzą Wielki Tydzień. Mimo, że te radosne Święta obchodzę tylko we troje, to i tak są najweselsi ze wszystkich, cieszą się z powodu Zmartwychwstania.
Maj. Prymas pracuje nad Listem do kapłanów , którym udzielił święceń (później będzie to większe dzieło- „List do neoprezbiterów”). Ksiądz pracuje nad rozważaniami dla młodzieży szkolnej, obmyśla mały przewodnik dla ministrantów. Siostra ima się różnych prac domowych.
Prymas zastanawia się nad sensem pisania listów, gdyż nie wie jakie fragmenty i ile zostaje wyciętych, przemilczanych, nieodczytanych jego najbliższym. Mówi: „Nie mogę pojąć jak system zmuszający do okłamywania obywateli przez urzędników nie lęka się tego, że ta sprawność kłamania kiedyś będzie użyta przeciwko mocodawcom”.
W sierpniu zjawia się przedstawiciel Urzędu Bezpieczeństwa w celu uzgodnienia z prymasem zmiany warunków izolacji. W imieniu rady Ministrów proponuje on: zamieszkanie w jakimś klasztorze, według dowolnego wyboru (ale na wsi, zdala od ludzi), bez prawa wydalania się. Kardynał nadal nie będzie mógł sprawować żadnych funkcji publicznych. Dodatkowo będzie musiał zobowiązać się nie dopuścić do żadnych manifestacji otoczenia w związku z jego uwięzieniem (co dla Kardynała jest śmieszne, biorąc pod uwagę fakt, że z nikim nie ma kontaktu). Kardynał jak poprzednio domaga się dekretu rządowego z wyjaśnieniami, dlaczego został uwięziony. Protestuje przeciwko takiemu traktowaniu, mówi że nawet więzień wie, jakie ma uprawnienia, zna podstawy wymiaru kary, wie, jak długo pozostanie w wiezieniu, ma możliwość widywania się z rodziną. Kardynał podejrzewa, że przystanie na warunki UBeków będzie równe zaakceptowaniu nałożonej na niego kary (bez wyjaśnienia jego winy).
Od pewnego czasu więźniowie otrzymują gazety. Jest to nowość, zawsze to jakiś kontakt ze światem od którego są wciąż izolowani. Kardynał dziwi się, że opinia publiczna dochodzi w niektórych tekstach do głosu, że pojawiają się słowa krytyki co dotychczas było niedopuszczalne. Podejrzewa, ze coś istotnego musiało zajść.
Kardynał rozmyśla nad ludźmi, przez których jest uwięziony. Uważa, że ma do spełnienia pewną misje, że nie przez przypadek Bóg związał kaplanów z prześladowcami. Są to ludzie, którzy „nie wiedzą co czynią”, nie znają Ewangelii, nie wiedzą co dobre a co złe, pełni sa uprzedzeń, nie wiedzą nic o życiu kapłanów. „W takich kajdanach trudno zachowywać się po ludzku”.
W październiku zostaje Kardynałowi oznajmiona decyzja o przeniesieniu go do kolejnego miejsca pobytu- Komańczy. Tym razem warunki mają być złagodzone- Kardynał będzie mógł poruszać się po wsi, rozmawiać z rodziną, biskupami i innymi ludźmi. Kardynał zdaje sobie sprawę z tego, że jest to nadal miejsce niewoli i naprawdę wolny poczuje się, gdy wróci na Miodową.
Komańcza. Tym razem Kardynał zastaje normalny klasztor z siostrami, które nie sa więźniarkami. Siostry zostały poinformowane tego samego dnia o przybyciu Kardynała. Kardynał dowiaduje się wielu rzeczy, m.in. tego, że po jego uwięzieniu zabrano również biskupa Baraniaka (który został gospodarzem) i pod nieobecność obu przeprowadzono na Miodowej rewizję (kolejne pogwałcenie praw człowieka).
Kardynał przegląda „Słowo”. Nie ma tam najmniejszej wzmianki, żadnej wypowiedzi biskupów i księży na temat jego uwięzienia. Za to w „trybunie Ludu”, w numerze który ukazał się tuż przed aresztowaniem Prymasa, można odczytać zarzuty pod jego adresem, wplecione między zarzuty przeciwko biskupowi Kaczmarkowi (proces został sfingowany przez władze komunistyczne). Zarzuca się Wyszyńskiemu działanie na szkodę państwa ludowego, działalność Episkopatu zmierzającego do rozbicia jedności narodu, łamania praw „Porozumienia” itp. Dodatkowo, Trybuna Ludów drukowała „długie tasiemce”, w których to przedstawiano Wyszyńskiego jako: zdecydowanego wroga komunizmu, wroga ruchu robotniczego, a nawet jako sprzymierzeńca hitlerowców!
Tymczasem do kardynała dochodzi wieść o śmierci Bolesława Bieruta (12 marca 1956). W noc przed tym wydarzeniem Kardynał miał znaczący sen, w którym idący za nim krok w krok Bierut, nagle znika. Kardynał pisze: „Bóg położył kres życiu człowieka i glowy Państwa, który miał odwagę pierwszy i jedyny z dotychczasowych władców Polski zorganizować walkę polityczną i państwową z Kościołem (…). Z jego imieniem będą związane odtąd w dziejach Narodu i Kościoła te straszne krzywdy, które zostały wyrządzone Kościołowi”. Dalej Kardynał wymienia instytucje, które zostały zniszczone przez Bieruta: placówki wychowawcze i opiekuńcze, szkolnictwo i szpitalnictwo katolickie, prasa, wydawnictwa, pisma i księgarnie, klasztory i domy zakonne. Dodatkowo masowe areszty księży. Bierut zmarł na obczyźnie, w Moskwie, obciążony w dodatku ekskomuniką kościelną za „współudział w gwałcie dokonywanym na osobie kardynała”. Kardynal nie jest z tego faktu zadowolony, tzn. nie czuje się dobrze wiedząc, że z jego powodu zmarły będzie miał problem z dostaniem się do Nieba. Dlatego zamierza odprawić w jego intencji Mszę… Tego bowiem wymaga chrześcijaństwo.
Kardynał ubolewa nad tym, że z powszechnie głoszonej „odwilży” nie może jedynie korzystać Kościół. Korzystają za to coraz śmielej prasa i pisma satyryczne. Natomiast Rząd wycofał program „Roku Ślubów Narodowych” z okazji 300-lecia Ślubów Jana Kazimierza we Lwowie, mimo że program ten zakładał punkty, które są wspólną troską Rządu i społeczeństwa (walka z alkoholizmem, rozwiązłość młodzieży itp.).
Do kardynała przyjeżdża biskup Choromański, który chciał m.in. omówić sprawę powrotu Wyszyńskiego do warszawy. Wyszyński podkreśla, że sprawa jego powrotu jest tylko kroplą w morzu spraw, które należy omówić z rządem. Chce by zajęto się też innymi więzionym biskupami.
Kardynał powierza w swoich modlitwach Polskę, mówi: „Dusimy się od nadmiaru męki, udręczenia i gwałtu. Odeszli wprawdzie jedni pożeracze ludzi, ale ci, co zapełnili obozy i więzienia własnymi braćmi, jakże są stokroć okrutniejsi! (…) Daj odetchnąć, byśmy sobie zdołali przypomnieć, jak wygląda życie dzieci Bożych, ludzi wolnych (…) Wspomnij na Polskę”.
Sierpień 1956. Nadal uwięziony w Komańczy Prymas opracowuje koncepcję Wielkiej Nowenny Tysiąclecia, będącej następnym po Ślubach Jasnogórskich elementem przygotowań do tysiąclecia Chrztu Polski.
26 sierpnia, pełniący obowiązki przewodniczącego Konferencji Episkopatu biskup Klepacz, składa w Częstochowie zredagowane przez Prymasa Jasnogórskie Śluby Narodu.
26 październik, do Komańczy przyjeżdżają wiceminister sprawiedliwości Zenon Kliszko oraz poseł Władysław Bieńkowski z polecenia Władysława Gomułki. Oznajmili, że nowy sekretarz PZPR stoi na stanowisku, że konieczny jest jak najszybszy powrót Prymasa do warszawy i objęcie urzędowania.
28 października, po uprzednim przyrzeczeniu przedstawicieli rządu przywrócenia Kościołowi głównych praw i naprawienia krzywd, Prymas Polski wraca na prośbę władz do warszawy i obejmuje wszystkie swoje funkcje kościelne.
(„Zapiski więzienne” to nie tylko suche fakty i daty. Dlatego dołączam myśli Prymasa Wyszyńskiego, które notowałam sobie na boku i których nie sposób byłoby streścić;)