W numerze 15/2006 „Tygodnika Powszechnego” ukazał się specjalny dodatek żegnający wieloletniego współpracownika pisma - Stanisława Lema.
„Odszedł na kilka miesięcy przed osiemdziesiątymi piątymi urodzinami. Ostatni felieton dla »Tygodnika« podyktował 9 lutego, w przeddzień ataku choroby, której lekarze nie zdołali już opanować. Stanisław Lem - pisarz, mędrzec, wizjoner. Dla nas także - autor i przyjaciel, który na tych łamach debiutował blisko sześćdziesiąt lat temu”. Obszerny esej Tomasza Fiałkowskiego na temat życia i drogi twórczej Stanisława Lema otwiera poświęcony pisarzowi dodatek.
„Przyjeżdżałem na Kliny z reguły co dwa tygodnie, zawsze we czwartek o czwartej. Furtka z tabliczką ostrzegającą przed złośliwymi psami (były to kolejne generacje hałaśliwych i bardzo przyjaznych jamników), potem schody na piętro i gabinet z antresolą pod pochyłym dachem. Trzy ściany zabudowane szafami bibliotecznymi, czwarta otwierająca się wielkim balkonowym oknem obrośniętym winem na modrzewie i sosny, nieużywany kominek, globus księżycowy. Na biurku, obok stert książek i czasopism, stała maszyna elektrostatyczna. Stara maszyna do pisania, służąca pisarzowi przez wiele lat, oddana została na jakąś aukcję dobroczynną - teraz już tylko dyktował.
A pod oknem, na kanapie z szarym obiciem - Stanisław Lem, zawsze z tym samym błyskiem w oku i żywością reakcji, od pierwszej chwili rozpoczynający monolog pełen pasji, humoru, a czasem i furii. I choć wiedziałem, że z jego zdrowiem nie jest dobrze, że zdarzają się zapaści krążeniowe, z których lekarze z trudem go wydobywają - po jednej z nich powitał mnie wesoło: Wie pan? Trochę umarłem, ale nie do końca! - irracjonalnie wierzyłem, czy raczej chciałem wierzyć, że te spotkanie będą trwały jeszcze długo. Coraz kruchsze ciało więziło przecież umysł wciąż tak samo chłonny, wielostronny i ciekawy świata. Miałem zresztą czasem wrażenie, że pisarz zmienia się z wolna w jedną z wykreowanych przez siebie istot...”.
„Tygodnik” przypomina także rozmowę, jaką w 1994 roku przeprowadzili ze sobą Stanisław Lem i świętujący 75. urodziny Jan Józef Szczepański - dwaj wybitni i skrajnie różni w swych temperamentach pisarskich twórcy, zarazem bliscy przyjaciele, zastanawiają się nad bilansem zmierzchającej epoki.
Jerzy Jarzębski, wybitny badacz dzieła Stanisława Lema, rozważa kwestię „etyki Lema”. „Wraz z odejściem Stanisława Lema świat (mój? nasz?) nie pozostanie już taki jak wprzódy. Strzaskaniu uległ jeden z filarów podtrzymujących Ład. Nie ma już może ludzi, którzy takiego zadania mogliby się, jak Lem, podjąć w pojedynkę, bez wsparcia ze strony instytucji, które na siebie biorą zazwyczaj wspieranie poczucia kosmicznego porządku. Co oznacza jednak to działanie samopas w obronie owego Ładu? (...)
Odrzućmy to wszystko, co w terminie »przyzwoitość« brzmi banalnie i daje się sprowadzić do prostych reguł do prostych reguł postępowania. Myślę, że Lem nadawał temu słowu znaczenie bez porównania bardziej fundamentalne. Człowiek przyzwoity to nie jest tylko człowiek przestrzegający najprostszych zasad moralności. To przede wszystkim człowiek troszczący się o całość ludzkiego Bytu, o sens wszechświata i sens ludzkiego życia - inaczej przepisy rządzące jego zachowaniem zawisłyby w powietrzu lub dawałyby się zmieniać z całkowitą dowolnością”.
„Lem mówił wprost: »nie jestem katolikiem ani nawet chrześcijaninem«. Gdzie indziej zaś wyjaśniał: »tylko w chwilach umysłowej słabości mogę pomyśleć, że Zło i Dobro to nie są lokalne jakości, współistniejące z ludźmi i obracające się w nicość, kiedy ludzi nie stanie, lecz że to są jakieś byty poza albo ponad nami«. Niewielu pisarzy stać by było na takie deklaracje. Nie tylko dlatego, że idą one pod prąd powszechnych oczekiwań, ale i dlatego, że w ogóle tematyka eschatologiczna traktowana jest w Polsce zazwyczaj płytko, a wyznania wiary lub niewiary służą przeważnie celom politycznym. Lem jednak swoje stanowisko formułował bezinteresownie. Widział problem i nie próbował go przemilczać. „Metafizykę Lema” omawia Małgorzata Szpakowska, historyk idei, antropolog.
O relacji „Lem a literatura” pisze Ryszard Nycz, historyk i teoretyk literatury: „Lem nie tylko znał się na literaturze jak mało kto, ale potrafił też na nią patrzeć z szerszej perspektywy. I dlatego być może wiedzę o literaturze traktował poważnie - tzn. oceniał jej stan bez kompleksów i bez ulgowej taryfy. Widać to najlepiej po złośliwościach (trafnych!), jakimi obdarzał beztroskie poczynania teoretyków literatury i mody współczesnej sobie teorii literatury. (...) Sądząc po pasji, z jaką o tym pisał, po studiach, jakie podejmował, by uzasadnić własne teorie i hipotezy, uważał wiedzę o literaturze za zajęcie zbyt ważne, by zostawiać jej samym badaczom literatury”.
„Jak to się stało, że pierwsze utwory Lema, pozornie zgodne z wymaganiami ideologicznej ortodoksji, wychowały młodych ludzi gotowych do kontestacji zastanej rzeczywistości?” - pyta Krzysztof Fiałkowski, profesor UJ, w tekście zatytułowanym „Czego nauczył nas Lem?”. „Myślę, że można odpowiedzieć na to pytanie krótkim, ale naprawdę trafnym zdaniem: bo On uczył myśleć”.
„Stanisław Lem zawitał do nas w szczególnym czasie - czasie odwilży, gdy choćby w niewielkim stopniu mogło ujawnić się to, z czym przychodzimy na świat: wolność wyboru i wolna wola” - swoje spotkanie z twórczością Lema wspomina Marietta Czudakowa, literaturoznawca, wykładowca uniwersytetów rosyjskich i amerykańskich. Zmarłego wspominają - w krótkich, osobistych wypowiedziach - Ewa Lipska i Jonathan Carroll a Andrzej Brzeziecki w korespondencji z Kijowa pisze o tym, jak Lema żegnała prasa ukraińska.
Stanisław Lem debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” w 1946 opowiadaniami Obcy i Dzieje jednego odkrycia. W roczniku 1947 znajdziemy próby poetyckie pisarza. W latach 90. został stałym felietonistą „Tygodnika”, rozpoczynając kilkuletni cykl „Świat według Lema”, a także publikując eseje, jak np. mówiące o konsekwencjach przeludnienia „Sex Wars” (1992). W sierpniu 2004 roku, w „Tygodniku Powszechnym” ukazało się niepublikowane dotąd opowiadanie Stanisława Lema „Pan F.”. Opowiadanie powstało w lutym 1976 r. Obecnie dostępne jest pod adresem: http://tygodnik.onet.pl/1548,1180221,dzial.html.