Powstanie styczniowe - przyczyny, przebieg, skutki.
W latach 1853-1856 Rosja uczestniczyła w konflikcie zbrojnym zwanym wojną krymską. Niestety, z wojny tej wyszła jako kraj przegrany, pokonany. Konsekwencją takiego obrotu wypadków, było wystąpienie na ziemiach bezpośrednio zależnych bądź związanych z Rosją, tzw. odwilży posewastopolskiej. I tak, za zgodą cara zdecydowano się na wprowadzenie nieśmiałych, aczkolwiek pierwszych zmian w sądownictwie czy gospodarce wspomnianych ziem.
Odwilż posewastopolska dotknęła także Królestwa Polskiego, znajdującego się pod zaborem rosyjskim. Na ziemie polskie przybywali zesłańcy, Sybiracy, a młodzież czuła się na tyle swobodnie, że przystępowała do tworzenia działających nielegalnie organizacji oraz kół patriotycznych. Nierzadko organizatorzy czy działacze patriotyczni brali czynny udział w różnego rodzaju manifestacjach oraz demonstracjach o charakterze wolnościowym, narodowym lub anty-carskim. Oczywiście, najczęściej konsekwencją udziału w podobnych manifestacjach czy demonstracjach, było narażanie się na niechęć a może nawet nienawiść rosyjskich władz.
W tak zarysowującej się sytuacji politycznej, w Królestwie oraz wśród Polaków wzmagała się fala niezadowolenia oraz krystalizowały po raz kolejny dążenia niepodległościowo-powstańcze. Sytuacja stawała się coraz bardziej dla Polaków dotkliwa. Tym bardziej, że ukaz cara z roku 1861, ukaz dotyczący uwłaszczenia chłopskiego, nie objął swą mocą ziem polskich pod zaborem rosyjskim. Tak więc, grupą zasilającą szeregi niezadowolonych oraz niechętnych z polityki carskiej w Królestwie, stawali się także i chłopi.
Jedną z metod łagodzenia nastrojów w polskim społeczeństwie, było nominowanie przez cara Aleksandra II, na najwyższe oraz najbardziej znaczące stanowiska państwowe, Polaków o ugodowych, chciałoby się powiedzieć sterowalnych, charakterach. Taką osobą był niewątpliwie hrabia Aleksander Wielopolski. Powierzono mu więc godność naczelnika Rządu Cywilnego. I pomimo, że to z inspiracji Wielopolskiego, uruchomiono warszawską Szkołę Główną, to jednak jego zamysł konsekwentnego dialogu z rosyjskim mocodawcą, odbierał mu szacunek rodaków oraz zaufanie do realizowanej koncepcji politycznej.
Jeszcze przed nastaniem doby powstaniowej, na ziemiach Królestwa Polskiego narodziły się i ukształtowały dwa, odmienne od siebie nurty polityczne. Na czele pierwszego z nich, stali działacze zorganizowani w ramach ugrupowania określanego mianem Czerwonych. Zwolennikami drugiego byli tzw. Biali.
Koncepcja polityczna obozu Czerwonych sprowadzała się do całkowitej niepodległości kraju. Rzecznikami tego nurtu byli przedstawiciele wszystkich niemal grup społecznych, przy największym zaangażowaniu ludzi młodych. Działania Czerwonych nie kończyły się na agitacji czy politycznej polemice z oponentami. Czerwoni tworzyli bowiem struktury administracyjne, policyjne czy wydawnicze, działające w podziemiu, działające w konspiracji. Nie obca była im także współpraca ze zwolennikami nurtów rewolucyjnych w innych europejskich krajach, w tym także w Rosji. Priorytetowym celem Czerwonych, było zorganizowanie powstania narodowościowego, którego sukces przybliżyłby Królestwo do upragnionej niepodległości. Interesy Czerwonych reprezentował Komitet Centralny Narodowy. Jego czołowymi działaczami byli: J. Dąbrowski, S. Bobrowski, A. Giller, Z. Padlewski.
Ugrupowaniem o zgoła odmiennych zapatrywaniach, zwłaszcza politycznych, byli Biali. W ich przekonaniu o sukcesie Polaków w walce z caratem mogła przesądzić jedynie polityka ustępstw i dialogu. Biali uważali, że o niepodległość należy walczyć organizując pokojowe demonstracje. I choć zwolennicy obozu byli jednocześnie piewcami koncepcji uwłaszczeniowej, to ich szeregi zasilali głównie polscy ziemianie, burżuazja oraz zamożna inteligencja. Jednym z najbardziej znanych polityków obozu Białych był Leopold Kronenberg.
Nastroje niepodległościowe szerzące się wśród młodzieży Królestwa, doskonale znane były Aleksandrowi Wielopolskiemu. Dlatego też, zarządził on brankę, czyli obowiązkowy pobór rekruta do armii. Zarządził ją, aby uprzedzić wybuch powstania. Wielopolski doskonale wiedział co robi. Przygotowując listy rekrutów, umieścił na nich nazwiska ludzi młodych, najczęściej bezpośrednio związanych z działalnością narodowościową, konspiracyjną.
Brankę miano przeprowadzić w nocy z 14 na 15 stycznia 1863 roku. Data jej przeprowadzenia także nie była przypadkowa. Środek zimy uniemożliwiał ucieczkę z miasta i skrywanie się w lasach. Zima, chłód, mróz nie przestraszyły Polaków. Woleli ukrywać się w zasypanych śniegiem lasach, niż dać się zwerbować do rosyjskiej służby wojskowej. Szczególnie licznie opuszczano Warszawę.
Pomimo, że przygotowania powstańcze nie uległy zakończeniu, władze Komitetu Centralnego Narodowego, postanowiły o niezwłocznym wybuchu narodowego zrywu. Z nastaniem nocy z 22 na 23 stycznia 1863 roku, decyzją Komitetu ogłoszoną w wydanym przez niego Manifeście, powstanie styczniowe uznano za rozpoczęte. W tym samym Manifeście głoszono, iż Komitet przekształcił się w Tymczasowy Rząd Narodowy. Niemal natychmiast Rząd zwrócił się do Polaków, Litwinów oraz Rosjan aby podjęli wspólną walkę mającą na celu nie tylko wyzwolenie Polski z jarzma carskiego, ale nade wszystko walkę mającą wyrwać napiętnowane przez Rosję narody, z krzywdzącego je uścisku.
Spośród wielu trudnych zadań jakie stanęły przed powstańczym rządem, jedno było najistotniejsze. Zadaniem tym było wdrożenie w życie takich działań, które ostatecznie przyniosą Królestwu upragnioną niepodległość. Niewątpliwie pierwszym, małym kroczkiem w tym kierunku, było ogłoszenie przez Rząd uwłaszczenia chłopów.
W chwili wybuchu powstania w granicach Królestwa stacjonowała licząca sobie blisko 100 tysięcy żołnierzy armia rosyjska. W tej samej chwili, powstańcy dysponowali zaledwie 6 tysiącami ludzi, mogącymi bronić się 600 strzelbami oraz bronią białą. Nic więc dziwnego, że organizowane napaści na oddziały carskie, choć prowadzone z zaskoczenia, nie przynosiły spodziewanych wyników. Tak było od samego początku powstania.
Jedynym pozytywnym aspektem prowadzonych przez powstańców działań, był fakt ich ogromnego rozproszenia. Zdekoncentrowani Rosjanie podjęli decyzję o związaniu swoich wojsk w największych miastach Królestwa. Z jednej strony decyzja ta, nie dawała szans na wygranie przez powstańców potyczek w dużych ośrodkach miejskich. Z drugiej zaś strony, stwarzała im doskonałe warunki do nękania przeciwnika na odcinku pogranicznym oraz oddawała im do dyspozycji ogromny obszar wewnątrz kraju. Problem polegał na tym, jak i czy Polacy wykorzystają stworzone im przez Rosjan warunki bojowe.
Z nastaniem dnia 25 stycznia 1863 roku, dyktatorem powstania styczniowego został Ludwik Mierosławski. Pod jego nieobecność w Królestwie, władzę dzierżył Stefan Bobrowski. Ponieważ z przewidywań Rządu Narodowego wynikało, że o opanowaniu przez powstańców Warszawy nie może być mowy, zdecydowano się uderzyć na Płock. Tam też miała się ujawnić rządowa kadra oraz miano przystąpić do uruchomienia powstańczego systemu administracyjnego. Niestety, wszelkie nadzieje na opanowanie Płocka zawiodły, a wraz z nimi upadły rządowe plany. Można oczywiście w tym miejscu zadać sobie pytanie, dlaczego plan opanowania Płocka nie powiódł się. Po pierwsze, nie bez znaczenia była przygniatająca liczebność armii wroga. Po drugie zaś, nie tylko pod względem liczebności, ale i uzbrojenia, i przygotowania do boju, oddziały powstańcze nie przystawały do wojsk nieprzyjaciela. Oczywiście za taki stan rzeczy odpowiadała praktyka trzydziestu ostatnich lat przed wybuchem powstania styczniowego, praktyka nie powoływania w Królestwie regularnych wojsk polskich. Z punktu widzenia władz zaborczych praktyka ta okazała się wielce przydatna. Z punktu zaś widzenia Polaków, była opłakana w skutkach, przyczyniając się do upadku styczniowego zrywu.
Tak więc pomimo wszelkich starań oraz wielkich aspiracji powstańczych, nie udało się Polakom, uczestnikom styczniowego zrywu, doprowadzić do jakichkolwiek większych zwycięstw nad carskimi wojskami. Nie wykorzystano także sprzyjających warunków do prowadzenia powstańczych konfrontacji w terenie. Z czasem niemal każda powstańcza walka była naznaczona piętnem przymusowego wręcz zaskakiwania przeciwnika, bądź maksymalnego unikania starć dużych, tzn. takich w których przegrana Polaków była z góry przesądzona.
Szacuje się, że począwszy od lata roku 1863, powstańcy stoczyli blisko 500 potyczek z Rosjanami. Szacuje się także, że w powstaniu na ziemiach Królestwa, Litwy oraz Białorusi do walki przystąpiło (w jednym czasie) około 30 tysięcy powstańców.
Co jest także rzeczą niezwykle budującą to fakt, że swoje poparcie dla walczących z Rosjanami Polaków, okazywali przedstawiciele różnych europejskich krajów, tak zachodnich, jak i wschodnich. Wspierano powstańców przekazując im niezbędne uzbrojenie, lub pomoc finansową, będącą zapleczem zrywu. Wielka Brytania, Francja oraz Austria zdecydowały się wystąpić na drogę dyplomatyczną, starając się w ten sposób wpłynąć na cara Aleksandra II i skłonić go do zmiany jego polityki w stosunku do Królestwa i Polaków.
Oczywiście nie brakowało także słów sprzeciwu wobec podjętych przez powstańców działań. I tak, Prusy związały się z Rosją, porozumieniem mającym na celu podjęcie wspólnych kroków w celu zdyskredytowania oraz ukrócenia styczniowego zrywu.
Ludwik Mierosławski jako dyktator powstania nie zapisał się w jego dziejach wielką chlubą. Wręcz przeciwnie. Stąd, wobec rozbicia wojsk Mierosławskiego przez armię carską, oraz wobec chęci pozyskania Białych dla koncepcji powstańczej realizowanej przez Rząd Narodowy, w dniu 10 marca 1863 roku nowym dyktatorem powstania został wybrany Marian Langiewicz. W krótkim czasie Langiewicz, operujący zbrojnie na Małopolsce, zmuszony został podzielić los swego poprzednika. Tak bowiem oto, jego wojska zostały przez przeciwnika rosyjskiego rozbite, a on sam musiał przekroczyć granicę austriacką, po czym został internowany.
Oczywiście słabość powstańczych dyktatorów nie przesądza o słabości i braku kompetencji, a nade wszystko woli walki, wszystkich przywódców styczniowego zrywu. Niewątpliwie bohaterami powstania byli tacy dowódcy jak: działający na Litwie Zygmunt Sierakowski, operujący na Białorusi Konstanty Kalinowski, dowodzący na obszarze Lubelszczyzny Walery Wróblewski, czy w Małopolsce Józef Hauke-Bosak.
Klęska kolejnych dwóch dyktatorów powstania styczniowego uzmysłowiła Rządowi, że władza w kontekście administracyjnym nie może być związana z żadną, nawet największą lub najlepiej operującą w boju, formacją wojskową. O wiele lepszym rozwiązaniem, mogło być umiejscowienie struktur biurokratycznych toczącego się zrywu, w stolicy. Oczywiście pod warunkiem ich zakonspirowania. Dlatego też, wraz z wyciszeniem wzajemnych sporów oraz zatargów, wyłoniono nowe władze rządowe, na czele z Karolem Majewskim.
Stale także, na ziemie Królestwa napływała pomoc zza granicy. Przybywali więc do kraju ochotnicy-powstańcy z obszaru Węgier, Włoch, Niemiec czy Czech. Na ziemiach galicyjskich oraz pruskich byłej Polski, wciąż udoskonalano oraz rozwijano zaplecze mające na celu jak najdłuższe trwanie powstania. Z kolei, państwa takie jak Wielka Brytania, Francja oraz Austria karmiły Królestwo płonną nadzieją, iż staną one po stronie walczącego powstania, organizując tym samym wystąpienie przeciwko Rosji. Ta nadzieja powodowała, że powstańcy chcieli trwać w boju, niezależnie od ponoszonych kosztów oraz strat. Powstańcy wiedzieli bowiem, że odstąpienie od walki, będzie tożsame z odebraniem rzekomym sojusznikom impulsu do agitowania na rzecz Polski, na forum rosyjskim. Szkoda tylko, że ani uczestnicy zrywu ani jego administracyjne władze, nie przypuszczały, że ani Wielka Brytania, ani Francja, ani tym bardziej Austria, nie zamierza zrobić nic aby Królestwu realnie pomóc.
Specyfika konfrontacji prowadzonych przez powstańców z Rosjanami, niemal zawsze była do siebie zbliżona. Polegała ona na tym, że najpierw tworzono polski oddział powstańczy. Następnie oddział ten przystępował do konfrontacji z wrogiem. Zazwyczaj odnosił nawet niewielki sukces, po czym Rosjanie kierowali przeciw niemu swoje zwielokrotnione siły i tym samym paraliżowali dalsze działania Polaków, zorganizowanych we wspomnianej formacji. Tak było nie tylko w Królestwie, ale we wszystkich ziemiach, w których powstanie się toczyło (a więc na Białorusi, Litwie oraz na Żmudzi).
Z nastaniem roku 1863 decyzją Aleksandra II, tak hrabia Wielopolski, jak i wielki książę Konstanty, utracili zajmowane przez siebie godności. Nowym gubernatorem na Litwie został Michał Murawiew, zwany w historii Wieszatielem, zaś gubernatorem na ziemiach Królestwa Polskiego, został Teodor Berg. Tym samym, tak na ziemiach litewskich jak i polskich, rozpoczynała się faza najokrutniejszego i nie przebierającego w środkach, terroru.
Poczynionym nominacjom, towarzyszył coraz bardziej namacalny i obejmujący niemal cały styczniowy zryw, duch zmęczenia oraz wyczerpania powstańczymi walkami. Coraz bardziej także czytelne stawało się, iż konfrontujące się z Rosjanami Królestwo nie może liczyć na pomoc ze strony wielkiej Brytanii, Francji oraz Austrii. Jedynym ratunkiem dla chylącego się ku upadkowi powstania, miało więc być przekazanie władzy w ręce Romualda Traugutta. Był 18 październik 1863 rok. Zaletą Traugutta było to, że jako jeden z niewielu ludzi czynnie zaangażowanych w powstańczą działalność, posiadał on tak przygotowanie wojskowe, jak i doświadczenie w działaniach organizacyjnych. Dodatkowo Traugutt był uważany za człowieka wielkiej rozwagi oraz siły woli.
Traugutt z całych sił pragnął dźwignąć chwiejące się powstanie. W tym celu przeorganizował struktury wojskowe, tworząc 5 korpusów. Jego decyzją było także odłożenie powołania do życia pospolitego ruszenia. Uważał bowiem, że czas zimowy nie sprzyja podobnym manewrom taktycznym, i że należy przesunąć je na okres wiosenny. Traugutt nie pozostał także obojętny na los chłopów. Nakazał więc bezwzględne przestrzeganie traktatu uwłaszczeniowego. Szukając pomocy wszędzie gdzie się da, zawitał na Węgry. Jak się miało wkrótce okazać, wszelkie podejmowane przez dyktatora działania oraz akcje, na niewiele się zdały.
W niedługim czasie okazało się, że Konstanty Kalinowski został przez Rosjan stracony, oraz że powstanie upadło już tak na ziemi lubelskiej, jak i na Podlasiu. Jedyną pozytywną oraz pocieszającą wiadomością była ta, że na obszarze południowym, w okolicach Sandomierza oraz Kielc, dzielnie stawia czoła wojskom rosyjskim, generał Józef Hauke-Bosak. To jego udziałem było zwycięstwo pod Opatowem (odniesione 24 listopada 1863 roku). Niestety, już 16 grudnia 1863 roku, wszelkie nadzieje związane ze zwycięskim generałem runęły. Wówczas to, przegrana pod Bodzechowem, rozpoczęła serię bolesnych porażek Józefa Hauke-Bosaka, zwieńczonych ostateczną klęską w kwietniu 1864 roku.
Z nastaniem miesiąca lutego 1864 roku, na ziemiach polskich zaboru austriackiego, decyzją tamtejszych władz, zablokowano wszelkie działania mające na celu wspieranie upadającego powstania. Analogiczne czynności podjęto na ziemiach polskich zaboru pruskiego.
W dniu 11 kwietnia 1864 roku, Rosjanie aresztowali Romualda Traugutta oraz jego współpracowników. Kilka miesięcy później (5 sierpnia 1864 roku) stracono ich w warszawskiej Cytadeli. Z nastaniem jesieni roku 1864, padł ostatni z walczących punktów. A mianowicie broniący się na Podlasiu oddział, dowodzony przez księdza Stanisława Brzóskę. Samego księdza Rosjanie powiesili w maju roku następnego, 1865.
Naturalną konsekwencją upadku powstania styczniowego, było przystąpienie przez Rosjan do wdrażania w Królestwie, polityki represji oraz szykan. Część spośród powstańców skazano na karę śmierci, pozostałych zsyłano na Sybir. Jedynie niewielka część społeczeństwa polskiego zdołała ujść przed represjami, udając na zachód kontynentu, na emigrację. Jedną z popowstaniowych szykan było konfiskowanie polskiemu ziemiaństwu, jego majątków. Te obszary, które objęło powstanie, w okresie po upadku styczniowego zrywu, zmuszone były do uiszczania na rzecz rosyjskiego skarbu, wysokich kontrybucji. Decyzją cara stan wojenny w Królestwie miał trwać przez kolejnych 50 lat.
Z nastaniem roku 1864, wolą Aleksandra II, ziemie polskie utraciły resztki swobód oraz wolności. Wówczas także zostały one włączone do państwa carów, jako tzw. Kraj Prywiślański. Jak można się domyślić nad polską administracją kontrolę przejęli Rosjanie. W byłym już Królestwie, inicjowano zakrojony na szeroką skalę, projekt rusyfikowania szkolnictwa oraz szeroko rozumianego państwa. Przejawem wspomnianej polityki, było wyodrębnienie na ziemiach polskich 10 guberni o charakterze analogicznym do tych rosyjskich. Szczególnie napiętnowany był także polski kościół katolicki.
Jak już wspomniałam wyżej, z nastaniem epoki popowstaniowej, na ziemiach byłego Królestwa, rozpoczynał się okres przemocy, terroru oraz szykan, jeden z najtrudniejszych i najbardziej bolesnych okresów w dziejach państwa polskiego.
Reasumując. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że powstanie styczniowe było najdłuższym zrywem narodowym w dziejach Polski pod zaborami. Jedną z jego przesłanek, była szczera wiara obozu Czerwonych w poparcie sprawy polskiej na forum europejskim. Ufność, że interesy narodowe poprą takie państwa jak Wielka Brytania, Francja czy Austria, była istotnym impulsem do wszczęcia powstańczych działań. Prawdą jest także, że o przyspieszeniu wybuchu styczniowego zrywu, zadecydowała branka. Późniejsze wydarzenia potoczyły się same.
W zrywie wzięło udział blisko 200 tysięcy powstańców, ze wszystkich trzech zaborów. Dodatkowo, walczących wspierali ochotnicy zza granicy. Przez cały czas trwania powstania, przewaga wojsk rosyjskich była nie tylko przeważająca, ale i przygniatająca.
Pomimo ostatecznej porażki, powstanie styczniowe wyzwoliło w Polakach narodowego ducha, raz jeszcze przypomniało jak wielką wartością jest ojczyzna i jak wiele można dla niej zrobić. Wola walki, odwaga, patriotyzm - natchnęły inne narody, wzbudzając ogromne poparcie oraz wielki sentyment społeczeństw europejskich w stosunku do Polaków. Poza tym, w dobie powstania uaktywniono sprawę uwłaszczenia chłopów. Przyrzeczenie złożone przez Rząd Narodowy, w dobie popowstaniowej stał się poniekąd zobowiązaniem carskim. Już nie można się było z niego wycofać. Wręcz przeciwnie, należało go zrealizować.
Powstanie styczniowe upadło. Nie pomogli ani rzekomi sojusznicy Królestwa z zachodu Europy. Nie wystarczyła także wola walki samych powstańców. Odczuwalny brak w przygotowaniu wojskowym, w uzbrojeniu, wykorzystali na swoją korzyść Rosjanie. Nawet wielka osobowość jaką był Traugutt, nie zdołała dźwignąć chwiejącego się w posadach powstania, ostatniego powstania w dziejach polskiej walki o niepodległość. Kolejny wielki krok ku samodzielności państwowej wykonano w latach 1914-1918. I wreszcie po wielu latach zmagań, wobec morza przelanej krwi, męstwa i bohaterstwa Polaków, odrodziła się wolna i niepodległa Polska.