CIĄGŁOŚĆ ZMIAN W ELEKTROENERGETYCE
W okresie głębokich zmian, które przeżywamy w elektroenergetyce potrzebna jest refleksja dotycząca ciągłości tradycji, a także ciągłości sił wywołujących te zmiany. Seminarium poświęcone pamięci Profesora Lucjana Nehrebeckiego jest niewątpliwie dobrą inspiracją do podjęcia próby w tym zakresie. Mianowicie, działalność zawodowa oraz poglądy i postawa życiowa Profesora Nehrebeckiego pokazują dobitnie na czym polega zrozumienie nieuchronności zmian w ogóle, a w elektroenergetyce w szczególności.
To przede wszystkim to zrozumienie chroniło Profesora przed frustracją, mimo panoszącej się wokoło woluntarystycznej polityce energetycznej, mimo braku respektowania ekonomiki w energetyce itp. Dzięki temu zrozumieniu Profesor mógł angażować się bez reszty w pracę, bez pozbawiania się prawa do zachowania niezależności.
Analizując z kolei bliskie pokrewieństwo zmian, tych o które walczył Profesor Nehrebecki i obecnych, trudno nie dostrzec ciągłości myśli stanowiącej ich podstawę. Podobnie, trudno nie dostrzec ciągłości charakteru przeszkód we wdrażaniu zmian.
Ciekawy jest też inny jeszcze punkt widzenia na ciągłość zmian w elektroenergetyce. Elektroenergetyka jest sektorem o najbardziej zunifikowanej strukturze technicznej na świecie i najbardziej kapitałochłonnym. Jako taka jest niezwykle stabilna i podlega prawu ciągłości rozwoju. Z drugiej strony formy własności, rozwiązania organizacyjne i zasady ekonomiczne bardzo się różnią w różnych regionach świata, w różnych krajach. Tworzą zatem te formy, rozwiązania i zasady obszar podatny w pewnym stopniu na zmiany kreowane przez ludzi, dostosowujące sektor do funkcjonowania w zmieniających się warunkach zewnętrznych.
Surowa ocena Komisji Planowania
Doświadczenia Profesora Nehrebeckiego we współpracy z Komisją Planowania są znakomitą ilustracją ciągłości problemu, którym jest niewydolność polityki energetycznej państwa. Najważniejsze z tych doświadczeń przypadły na czas, kiedy przewodniczącymi Komisji byli ministrowie Eugeniusz Szyr, a następnie Stefan Jędrychowski. Ich stosunek do propozycji środowiska naukowego (połowa lat pięćdziesiątych) dotyczącej powołania w ramach PAN Komitetu Elektryfikacji Polski, celem kontynuacji prac nad elektryfikacją kraju, prowadzonych pod okupacją przez zespół skupiony wokół profesora Jana Obrąpalskiego, był zasadniczo różny (pierwszego negatywny, drugiego pozytywny). Ale nawet wówczas, gdy przy pełnym poparciu ministra Jędrychowskiego Komitet powstał okazało się, że współpraca z Komisją odpowiedzialną za politykę energetyczną, była praktycznie niemożliwa. Podobnie było, gdy Komitet Elektryfikacji został zastąpiony Komitetem Energetyki (początek lat sześćdziesiątych), a potem Komitetem Podstawowych Problemów Energetyki (połowa lat siedemdziesiątych).
Powody niepowodzeń wówczas były podobne do tych, które występują obecnie. Komisja Planowania koncentrowała się na bilansach energetycznych, a nie na mechanizmach. Po stronie zużycia energii przyjmowała bezkrytycznie jako cel ostateczny osiągnięcie wskaźników charakterystycznych dla najwyżej rozwiniętych krajów zachodnich (RFN, USA), nie troszczące się jednak o realność finansowania koniecznych inwestycji. Prognozowanie nowych technologii przemysłowych i nowych technologii użytkowania energii w działalności Komisji Planowania nie istniało. Komisja Planowania nie dysponowała zresztą żadnymi prognozami długoterminowymi danych makroekonomicznych (nie tylko prognozami technologicznymi); dostępne były jedynie dane dla kolejnych planów 5-letnich, bardzo mało wiarygodne. Gry personalne, a także małe otwarcie na wyniki niezależnych badań (prowadzonych przez środowiska naukowe) były kolejnymi powodami sprawiającymi, że działalność Komisji Planowania w zakresie polityki energetycznej była nieefektywna.
Mimo negatywnych doświadczeń z Komisją Planowania istnieje obecnie w Polsce dalej wielkie zapotrzebowanie na państwową politykę energetyczną. Wynika ono z przeświadczenia, że stare złe doświadczenia były w tym zakresie związane ze złym starym ustrojem. Przyczyny nowych złych doświadczeń upatruje się w przejściowym braku umiejętności odpowiedzialnych instytucji.
Naprawdę jednak niewydolność polityki energetycznej ma charakter trwały, ponadustrojowy. Im gospodarka jest wyżej rozwinięta, tym niewydolność jest większa. Dlatego zasadnicze wątpliwości odnośnie pożytków z polityki energetycznej wyraził całkiem współcześnie, na Zachodzie (na podstawie przebiegu procesu liberalizacji elektroenergetyki w Wielkiej Brytanii) Walt Patterson w książce [4]. Dlatego też redukują politykę energetyczną i USA i Unia Europejska [5].
Wymuszanie respektowania ekonomiki w energetyce
Trudności we wdrażaniu ekonomiki rynkowej do elektroenergetyki nie są obecnie większe od tych jakie należało pokonywać w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych przy wdrażaniu zasad rachunku efektywności ekonomicznej do planowania inwestycji elektroenergetycznych. W centralnie planowanej gospodarce rachunek ekonomiczny praktycznie nie obowiązywał. Komitet Elektryfikacji Polski nie chcąc się pogodzić z takim stanem rzeczy podjął działania mające na celu wprowadzenie ekonomiki do elektroenergetyki, a przynajmniej do planowania inwestycji. W wyniku burzliwych dyskusji w Komitecie powstały zasady, ostatecznie opracowane i opublikowane przez profesora Kazimierza Kopeckiego. Zasady spotkały się ze sprzeciwem Komisji Planowania, z drugiej strony zmusiły jednak Komisję do opracowania własnego, uproszczonego rachunku, który częściowo porządkował ekonomikę kosztową po stronie podażowej bilansów energetycznych. I chociaż do ekonomiki rynkowej, w której cena odzwierciedla wartość (w punkcie równowagi popytu i podaży) było daleko, to pierwszy krok został jednak zrobiony.
Od elektryfikacji do energetyzacji Polski
Branżowe podejście zawsze jest ograniczeniem. Oznacza ono zamknięcie, w konsekwencji zaś syndrom oblężonej twierdzy. Rynek i konkurencja są przeciwieństwem. Oznaczają otwarcie, którego konsekwencją jest samoczynny przepływ zasobów. Ekonomiści podkreślają znaczenie przepływu kapitału. Obecnie, w społeczeństwie informacyjnym jeszcze większe znaczenie ma przepływ wiedzy/informacji, i ludzi posiadających unikalne doświadczenie.
Profesor Nehrebecki na początku działalności w Komitecie Elektryfikacji Polski doszedł do przekonania, że nie można skutecznie rozwiązywać zadań z zakresu zaopatrzenia kraju w energię elektryczną bez uwzględnienia problematyki zaopatrzenia w ciepło i w paliwa. Dlatego podjął działania mające na celu rozszerzenie badań na całą stronę podażową bilansów energetycznych, z uwzględnieniem technologii wytwarzania energii elektrycznej i ciepła. Obecnie, kiedy gospodarka skojarzona staje się dominującym trendem na świecie, a prognozy technologiczne (w ogóle) stają się najważniejszym obszarem aktywności rządów najwyżej rozwiniętych krajów, jest czas, aby właściwie ocenić dalekowzroczność działań Profesora Nehrebeckiego, szczególnie zaś docenienie przez niego znaczenia prognoz technologicznych w gospodarce energetycznej (zarówno po stronie podażowej, jak i popytowej).
W kierunki racjonalizacji energii i paliw
Racjonalizacja użytkowania energii i paliw była trzecim etapem rozszerzającym działalność Profesora Nehrebeckiego, po działalności związanej z zaopatrzeniem kraju w energię elektryczną, a następnie z zaopatrzeniem w energię w ogóle (wszystkie rodzaje energii). Formalnie etap ten przypadł na okres współpracy z Ośrodkiem Racjonalizacji Użytkowania Energii i Paliw przy GIG (Główny Instytut Górnictwa), a następnie z Ośrodkiem Badawczo-Rozwojowym Gospodarki Energetycznej GIG.
Jednak najdobitniej swoje poglądy w zakresie potrzeby otwarcia się i podporządkowania gospodarki energetycznej racjom zrównoważonego rozwoju świata wyraził Profesor Nehrebecki w wystąpieniu 25 lutego 1983 roku z okazji nadania tytułu doctora honoris causa Politechniki Śląskiej. Powiedział wówczas [3]: ?Nadszedł czas, żeby postawić prognozę, jakim ma być człowiek i jakie powinien mieć warunki bytu, by móc pożytecznie i szczęśliwie egzystować przy minimum zużycia energii. Chodzi o dostosowanie człowieka do stale kurczących się możliwości, jakie daje nasz glob dla egzystencji człowieka. Konieczne jest stopniowe, coraz znaczniejsze rozszerzanie kompleksowości badań, wciągnięcie do współpracy wielu nowych dziedzin nauki, dotychczas stojących na uboczu oraz rozszerzenie okresu perspektywy badań nawet powyżej 100 lat.?
Profesor Nehrebecki - człowiek kształtujący zmiany i zapewniający ciągłość tradycji w energetyce
Profesor Nehrebecki nie był niczyją własnością. Nie należał do nikogo: do żadnego obozu politycznego, do żadnej branżowej grupy interesów. Nie należał do starego świata ani do nowego. Nie był też instytucją. Był człowiekiem nieprzemijającej uczciwości, której częścią był szacunek do innych, w tym do ludzi prostych. Był człowiekiem pracy i obowiązku, w ramach których realizował swoją odpowiedzialność zawodową, w harmonii z zewnętrznymi okolicznościami i własnymi możliwościami.
Osobowość, a nie władza, sprawiła że Profesor Nehrebecki zaznaczył swój wpływ na trzy pokolenia elektroenergetyków. Wykształcił dla sektora i ukształtował w nim zawodowo setki inżynierów. Ich roli w kontynuacji dobrej tradycji w elektroenergetyce i ich otwartości na zmiany nie da się przecenić. Zwłaszcza pamiętając, że kształcił ich i kształtował człowiek, który potrafił uszanować i wykorzystać dorobek pokoleń przeszłych, ale też wyprzedzał, w planistycznych pracach studialnych, czas w którym sam działał. Człowiek, który elektroenergetyce nigdy się nie sprzeniewierzył, ale się w niej nie zamknął.
Rynek energii - przykład złożoności i nic więcej
Początki reformy elektroenergetyki na przełomie lat siedemdziesiątych były niewątpliwie trudne. Trudności nie miały jednak charakteru intelektualnego, wiązały się natomiast z ryzykiem wyboru scenariusza wdrożeniowego. Zastosowana szokowa decentralizacja przyniosła efekt: potwierdziła możliwość funkcjonowania sektora w całkowicie nowy sposób. Gdyby wybrać scenariusz zmian ewolucyjnych, to zamiast przeobrażonego w dużym stopniu sektora mielibyśmy po dziesięciu latach dyskusję o tym jak złożoną sprawą jest jego reforma.
Skutki braku zdecydowania widoczne są w procesie tworzenia rynku energii elektrycznej w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. Nie wiadomo dlaczego rynek ten ciągle traktuje się jako wyzwanie i nadzwyczaj skomplikowane przedsięwzięcie. Zapewne chodzi o dowartościowanie się tych, którzy późno zrozumieli, że liberalizacji elektroenergetyki zahamować się nie da. Dzisiaj z kolei nie mogą oni zrozumieć, że wdrożenie rynku energii elektrycznej na tle osiągnięć na świecie (poza elektroenergetyką) nie jest nadzwyczaj skomplikowanym przedsięwzięciem.
Tak jak reforma elektroenergetyki na przełomie lat osiemdziesiątych nie była problemem intelektualnym, tak obecnie nie jest takim problemem rynek energii elektrycznej. Jego wdrożenie wymaga naturalnie trochę odwagi. Trzeba też wyzbyć się niewiary w rynek i przestać tworzyć modele rynku, dać natomiast działać siłom rynkowym. Oczywiście, trzeba także uznać konsekwencje rynku, który stale eliminuje nieefektywnych, a tworzy miejsce dla efektywnych. Należy przy tym pamiętać, że nieefektywni to ci, na usługi których nie ma nabywców. Efektywni odpowiadają natomiast stale na zapotrzebowanie klientów.
Przeciągające się działania zmierzające do stworzenia sprawiedliwego rynku, na którym nikt nie przegra (bo przecież nikt w przeszłości nie zawinił) nie różnią się sposobem podejścia od tego co było charakterystyczne dla Komisji Planowania. Przecież sprawiedliwy rynek to taki, na którym prawnie (Komisja Planowania też działała prawnie) jednym (odbiorcom i efektywnym przedsiębiorstwom) zabiera się, a innym (nieefektywnym przedsiębiorstwom i nieefektywnym instytucjom) daje.
Sprawiedliwy rynek trzeba ująć w karby modelu, takiego jaki da się wymyślić. A ponieważ facetów o mentalności urzędników Komisji Planowania jest dużo, to zamiast ograniczania twórczości modelowej mamy jej rozkwit. Jest to niebezpieczne, bo rynek energii elektrycznej trzeba traktować jak każdą złożoność, której atrybutami są czas (nieodwracalne medium, w którym następują zdarzenia) i nieliniowość (łącznie ze sprzężeniami zwrotnymi) [1].
Modele rynku energii elektrycznej można (i trzeba) było tworzyć w połowie lat dziewięćdziesiątych, dla celów edukacyjnych. Dzisiaj trzeba natomiast pamiętać, że za siłę wyjaśniającą modelu płaci się wiernością opisu rzeczywistości. Dlatego nie można wdrażać modeli ulegając dogmatowi redukcjonizmu. Trzeba wdrażać rynek, pamiętając że rynek jako złożoność ma wrodzoną tendencję do samoorganizowania się.
Przyszłość (?)
Przez 100 lat elektroenergetyka była monopolem. W powszechnej świadomości był to monopol naturalny. Naprawdę był to monopol regulacyjny. Niedowład infrastruktury handlowej, wynikający głównie z braku możliwości technicznych, ale także z braku konkurencji, uniemożliwiał rozwój rynku.
Na początku kolejnego stulecia ukształtowała się ciekawa sytuacja, o niezwykle dużej dynamice. Pod wpływem wymagań ekonomiki monopol w zakresie handlu energią czynną został przełamany. Elektroenergetycy podjęli natomiast próbę przeniesienia kosztów starego monopolu do nowego, w postaci centralnego rynku technicznego (usług systemowych i rezerw mocy) oraz centralnego systemu stranded costs [5]. Tę próbę łatwo dało się zdemaskować. Dzisiaj jest jasne, że centralny rynek techniczny jest potrzebny głównie scentralizowanemu systemowi, który bez usług systemowych nie może się obejść. Jest też potrzebny sektorowi dla utrzymania pozycji. Nie jest potrzebny natomiast z punktu widzenia ekonomiki i zrównoważonego rozwoju. Nie jest też potrzebny odbiorcom. (Usługa black out?u jest typową usługą potrzebną scentralizowanemu systemowi; przy osiągalnym już poziomie sterowania rozproszonymi źródłami ponoszenie kosztu tej usługi ma coraz mniejszy sens. Usługa rezerwy mocy jest podporządkowana największej jednostce wytwórczej, która może zostać wyłączona awaryjnie; dobór tej usługi nie wynika natomiast z wymagań nawet największych odbiorów, których liczba i wielkość stale zresztą zmniejszają się. Sprawność największych bloków kondensacyjnych dramatycznie ustąpiła sprawności wytwarzania rozproszonego; zadecydowało o tym zastosowanie gazu jako paliwa do produkcji skojarzonej ciepła i energii elektrycznej. Wreszcie, coraz efektywniejsza staje się z punktu widzenia zrównoważonego rozwoju produkcja energii elektrycznej z paliw odpadowych i źródeł odnawialnych, w tym z upraw energetycznych, w porównaniu z produkcją w tradycyjnych elektrowniach węglowych, wymagającą bardzo szybko rosnących nakładów inwestycyjnych na redukcję szkodliwych emisji).
Oczywiście proces demonopolizacji centralnego rynku technicznego oraz centralnego systemu stranded costs będzie trwał jeszcze wiele lat. Co więcej, pojawiają się różne nowe niebezpieczeństwa. Najnowsze niebezpieczeństwo remonopolizacji rynku energii elektrycznej (w ogóle, czyli remonopolizacji rynku energii czynnej oraz utrzymania centralnego rynku technicznego, a także centralnego systemu stranded costs, który będzie się jeszcze odradzał wiele razy) pojawia się ze strony informatyki. Stworzenie zamkniętej branżowej infrastruktury telekomunikacyjno ? informatycznej dla zamkniętego modelu rynku energii elektrycznej byłoby taką remonopolizacją. Możliwość monopolizacji aplikacji informatycznych powoduje jeszcze dodatkowe zagrożenie. Przy tym jest to zagrożenie bardzo realne. Na przykład siła monopolistycznej aplikacji informatycznej dla rynku bilansowego (jej wpływ na monopolizację centralnego rynku technicznego) może się okazać podobna do siły takich aplikacji w przeszłości jak system ZBYT (rozliczenia odbiorców końcowych) oraz system ERO (ekonomiczny rozdział obciążeń na jednostki wytwórcze).
Jednak trzeba podkreślić, że wszelkie próby remonopolizacji rynku energii elektrycznej nie mogą już mieć charakteru trwałego, także te związane z zamkniętą infrastrukturą telekomunikacyjno ? informatyczną dla zamkniętego modelu rynku, jak również z monopolizacją aplikacji informatycznych. Jest to jasne w świetle rozpoczynającej się decentralizacji technicznej wytwarzania energii elektrycznej i nowych systemów sterowania nźródłami wytwórczymi, a także rozpoczynającego się e-handlu na rynku energii elektrycznej. Dlatego trzeba i warto budować otwartą infrastrukturę handlu energią elektryczną (trudną, bo podlegającą prawom konkurencji), aby nie znaleźć się w sytuacji krótkotrwałego zwycięzcy i długotrwałego przegranego (niezdolnego do nieustającej konkurencji). Oczywiście, otwarta infrastruktura handlu energią elektryczną pociągnie za sobą otwarcie sektora i utratę jego tożsamości [5]. Dwa trendy mają z tego punktu widzenia szczególne znaczenie. Pierwszy jest związany z powstawaniem europejskiego/systemowego rynku energii elektrycznej i gazu (z budową międzynarodowego biznesu elektroenergetyczno-gazowego). Drugi jest związany z powstawaniem lokalnych (w Polsce - na obszarach gmin i/lub ich związków) zintegrowanych rynków energii (ciepła, gazu, energii elektrycznej) i ochrony środowiska (wykorzystania paliw odpadowych oraz odnawialnych źródeł energii). W ramach drugiego trendu będą powstawać przedsiębiorstwa nowej generacji (i ich sieci), rozszerzające działalność na nowoczesne usługi dla ludności, których podstawą jest rozwój teleinformatyki i technologii internetowych.
Zakończenie
Wielkie elektrownie i sieci najwyższych napięć przez dziesiątki lat nie zostaną zlikwidowane i będą wyrazem ciągłości w elektroenergetyce. Wyrazem ciągłości powinien też być szacunek dla przeszłych dokonań, które są podstawą dla nowych zmian. Mimo bowiem wyjątkowości, związanej z techniczną złożonością, z kapitałochłonnością, ze znaczeniem gospodarczym, a także z powszechnością realizowanej usługi dostawy prądu i jej znaczeniem cywilizacyjnym, elektroenergetyka nie jest dziedziną wyłączoną spod prawa rozwoju ilościowo-jakościowego. Dlatego nikt nie powinien się przeciwstawiać zmianom.
Z drugiej strony u wielu pokusa przeciwstawienia (z przekonania, z niezrozumienia. albo po prostu z wyrachowania) jest wielka, bo też możliwości oporu są ogromne. Szkodliwy jest opór w postaci obrony starych rozwiązań, niezależnie czy wynika z niezrozumienia czy z zagrożenia grupowych interesów. Szkodliwy jest także opór bierny polegający na braku wspierania nowych rozwiązań.
Najniebezpieczniejszy jest jednak obecnie wyścig medialny populistów. Nie prezentują oni rynku energii elektrycznej jako mechanizmu przymusu ekonomicznego, prezentują ten rynek raczej jako grę, w którą wystarczy zagrać, aby wygrać. A różnica jest istotna. Rynek, chociaż niezbędny, i dobry, bo poprawi efektywność ekonomiczną ważnej dziedziny gospodarki, dla bardzo wielu zatrudnionych w tej dziedzinie okaże się katastrofą, związaną z utratą bezpiecznych miejsc pracy.
Dla tych, którzy są dzisiaj odpowiedzialni za elektroenergetykę i chcą ją dobrze reformować wnioski są proste. Elektroenergetyka musi się otworzyć na nowe obszary działania: przy braku perspektyw na zadowalający wzrost rynku energii elektrycznej musi ona zdobyć nowe rynki usług dla ludności, poza dotychczasową działalnością podstawową. W przeciwnym razie zostanie skolonizowana przez inne sektory.
Bilans ostatnich lat jest niestety już bardzo niekorzystny. Elektroenergetyka zajęta bez reszty sobą niewiele zrobiła, aby wejść na szybko rozwijające się rynki usług dla ludności, w szczególności zaś usług komunalnych (gdzie bariera wejścia dla przedsiębiorstw elektroenergetycznych była stosunkowo niska) i zapewnić na tych rynkach miejsca pracy dla swoich pracowników. Za to elektroenergetyka stała się na przykład istotnym rynkiem dla sektora usług finansowych oraz sektora usług teleinformatycznych. Oczywiście, usługi finansowe i teleinformatyczne są niezbędne, jeśli jednak nie stają się one dźwignią ekspansji elektroenergetyki, to stają się narzędziem jej kolonizacji.
Reszty dokona prywatyzacja. Znowu, prywatyzacja jest niezbędna. Opóźnienie prywatyzacji jest jednak już tak duże, że spowodowało nieodwracalną utratę siły elektroenergetyki. Mianowicie, w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych pozycja przedsiębiorstw elektroenergetycznych na światowym rynku kapitałowym słabła ze względu na postępującą liberalizację. Z tym wiązał się spadek cen przedsiębiorstw, ale ciągle była możliwa jeszcze prywatyzacja prorozwojowa, ukierunkowana na wykorzystanie efektu zakresu działalności, połączona ze znacznym podwyższeniem kapitału w przedsiębiorstwach. U schyłku lat dziewięćdziesiątych polskie przedsiębiorstwa elektroenergetyczne są skazane głównie na prywatyzację restrukturyzacyjną. Decydują o tym dwa czynniki. Pierwszym jest ujawnienie się skutków finansowania długiem rozdętego programu inwestycyjnego w elektrowniach (przy zaniechaniu likwidacji nadwyżek mocy); jest to problem znany już powszechnie pod nazwą kontraktów długoterminowych. Drugim jest finansowanie kosztów kapitałem zapasowym. Ta strategia, zapoczątkowana praktycznie w 1999 roku, staje się powszechna, w szczególności zaś jest intensywnie rozszerzana na obszar finansowania pakietów socjalnych w konsolidujących się przedsiębiorstwach. Jej wpływ na spadek cen przedsiębiorstw może być większy niż wpływ światowej liberalizacji elektroenergetyki. Straci skarb państwa. Ale przede wszystkim straci elektroenergetyka, bo przedsiębiorstwa elektroenergetyczne zamiast rozwijać się (wchodząc na rynki nowych usług) będą zmuszone do dopasowania się (poprzez zmniejszenie) do stagnacyjnego rynku energii elektrycznej (część tego rynku zostanie im zresztą wydarta przez nowe przedsiębiorstwa, spoza sektora, lepiej dostosowane do konkurencji).
Oczywiście, kiedy prywatyzacja przestaje być wyborem, a staje się przymusem nie ma już mowy o tym, że inwestorzy będą podwyższać kapitał w przedsiębiorstwach w celu zapewnienia ekspansji działalności tych przedsiębiorstw (wykorzystanie efektu zakresu). Przeciwnie, w tej fazie procesu zamiast dobrodziejstwa dźwigni finansowej tworzonej przez kapitał zewnętrzny występuje niszczące finansowanie majątkiem rosnących kosztów pakietów socjalnych (w górnictwie nawet majątku nie wystarcza i sięga się po środki budżetowe).
Obecnie zmiany są potrzebne dla przeciwstawienia się rozwojowi niekorzystnej sytuacji. Niekorzystna sytuacja polega na wykorzystywaniu przez grupy interesów trudności, ale także możliwości związanych ze zmianami strukturalnymi w elektroenergetyce do realizacji własnych, doraźnych celów. Za niekorzystny rozwój sytuacji odpowiedzialna jest rosnąca w siłę opcja węglowa w rządzie. Opcja ta, w sojuszu z częścią kadry w przedsiębiorstwach, realizuje konsolidację elektroenergetyczno-węglową po stronie wielkiego, systemowego wytwarzania, w miejsce pożądanej integracji elektroenergetyczno-gazowej po stronie dystrybucji i wytwarzania rozproszonego, z rozszerzeniem na lokalne rynki ochrony środowiska.
Ceniąc nowy porządek ustrojowy w kraju, szanując nowy rząd powołany w demokratyczny sposób, trzeba jednak, tak jak Profesor Nehrebecki czterdzieści lat temu, zdecydowanie sprzeciwić się realizowanej przez rząd polityce cofania elektroenergetyki w procesie rozwojowym. I tak koło się zamyka.
Wykaz źródeł
[1] Coveney P., Highfield R.: Granice złożoności. Poszukiwania porządku w chaotycznym świecie. Prószyński i S-ka. Warszawa 1997.
[2] Kasprzak W., Pelc K.: Wyzwania technologiczne - prognozy i strategie. Wydawnictwo Profesjonalnej Szkoły Biznesu. Kraków 1999.
[3] Nehrebecki L.: Wspomnienia. Stowarzyszenie Elektryków Polskich. Gliwice-Katowice 1997.
[4] Patterson W.: Przeobrażenia w elektroenergetyce. Przyszłe pokolenia w obliczu zmian. Energoprojekt Consulting SA - Warszawa. Wydawnictwo Profesjonalnej Szkoły Biznesu - Kraków. 1999.
[5] Popczyk J.: Co dalej z elektroenergetyką? Zeszyty Naukowe Politechniki Śląskiej, Seria: Elektryka z. 175. Gliwice 2000. (Przedruk: Energetyka 6/2000).
[6] Praca zbiorowa: Historia elektryki polskiej. Tom II: Elektroenergetyka. WNT. Warszawa 1992.