6 1000 years apart


0x01 graphic

Rozdział 6- Nowe moce

-Bella!- Alec złapał mnie, łapiąc mnie w ramiona i kręcąc w powietrzu. Wydałam z siebie zabawny "przeraźliwy" krzyk. Alec i ja zaczęliśmy chichotać.

-Alec postaw mnie, mamy jeszcze dużo do zrobienia- westchnął i powoli umieścił mnie na nogach przed sobą, nie puszczając mojej talii. Jego uśmiech sprawiał, że za każdym razem moje nogi uginały sie w kolanach. Oczywiście, on nie musi o tym wiedzieć. -Teraz puść- Powiedziałam mu, uśmiechając się do niego.

-Ale...-Zrobił niewinną minkę i wydął trochę usta.

-Alec nie śmiej używać tą minę na mnie. To nie fair!- Patrzyłam jak najdalej od niego by wyglądać na obrażoną, ale tak naprawdę ja też nie chciałam go puścić.

-Hej...- Złapał mnie za brodę i odwrócił ją tak, że musiałam patrzeć na niego. -Chłopak ma prawo do trzymania swojej dziewczyny.-

-Naprawdę, to jest wszystko, co oni mogą robić.- Podeszłam do niego o krok bliżej i zarzuciłam mu ręce na szyję.

-Oni mogą również to.- Pochylił się i nasze usta spotkały się w połowie drogi. Pocałował mnie delikatnie i jak zawsze był pełen nadziei, miłości i pożądania.

Rok temu Alec i ja zrobiliśmy z naszego związku coś oficjalnego. Po 100 latach zakochania nadszedł czas bycia ze sobą. Wszystkie związki w Volturii są bardzo poważne. Więc bycie w związku jest prawie taka sama jak małżeństwo. Trzeba kochać osobę, z którą się jest. I jest Mark, który mówi, że nie wolno nam brać ślubu dopóki on nie zdecyduje, że jest się naprawdę zakochanym.

Ale oczywiście nie potrzebujesz czytnika relacji by mi powiedzieć, to, co już wiem.

Kochałam Alec. Co mnie zaskoczyło najbardziej to, że nikt nie był zaskoczony, gdy powiedzieliśmy wszystkim, że jesteśmy w sobie zakochani. Byli bardziej zaskoczeni tym, jak długo zajęło nam, aby to odkryć.

Oboje zdecydowaliśmy, że będziemy robić małe kroczki. To wszystko nadal było dla nas nowe. Lubiliśmy robić niektóre rzeczy razem, ale nie uprawialiśmy jeszcze seksu i postanowiliśmy się nie śpieszyć. Za to problemem było raczej to, że nie umieliśmy utrzymać rąk przy sobie.

-Kiedy wy dwoje przestaniecie ssać sobie twarze, Aro chce was widzieć w jego pokoju- Jane pojawiła się znikąd, stojąc u drzwi sypialni Aleca.

-Nie teraz Jane- Alec prawie warknął między pocałunkami.

Słyszałam chichot Jane i przeszłą w głąb sypialni Aleca, usiadła na kanapie. -W porządku, ale brzmiał wściekło i wspomniał coś o waszym ślubie- Alec i ja zatrzymaliśmy się nagle i mój chłopak spojrzał na Jane.

-Co?- Prawie szepnęłam, ale wyszło raczej jak sapnięcie.

-Hej, nie wiem, idźcie się z nim zobaczyć.- Jane położyła się na kanapie.

-Chodź mała- Alec powiedział trzymając mnie za rękę i wyszliśmy z sypialni. Nie mówił nic, aż doszliśmy do pokoju Ara. Spojrzeliśmy na siebie i oboje wzięliśmy głęboki oddech.

-Jak myślisz, o co chodzi?- Zapytałam go, czułam się nerwowego. Aro nigdy nie miał przeciwwskazań, co do naszego związku.

-Nie mam pojęcia. Chodź, panie przodem- otworzył drzwi a ja weszłam do środka.

-Aro?- Zawołałam weszłam.

Tutaj droga Bello!- Podążaliśmy za głosem Ara do gabinetu, gdzie siedział za jego biurkiem i przeglądał jakieś papiery.

-Jane powiedziała, że nas szukałeś- powiedział Alec.

-Tak, chcę, aby wasza dwójka reprezentowała nas na weselu. Dwa Wampiry mają jeszcze jeden ślub i jak zawsze potrzebuję kogoś, kto reprezentuje Volturi.

Myślę, że ślub odbędzie się w Kanadzie, i nie musicie zostać tam długo, wystarczy być miłym, później możecie wyjść z przyjęcia. Również daje zarówno wam dwa tygodnie na urlop sam na sam myślę, że wam się spodoba. -Aro uśmiechnął się do mnie i mrugnął. Podeszłam do niego i przytuliłam go.

-Dziękuję Aro- powiedziałam całując go w policzek i stanęłam obok Aleca.

-Tak dziękuję Aro, naprawdę to doceniamy. Więc kim są ptaki miłość, które chcą się związać na wieczność?- Zapytał Alec siedząc na jednym z krzeseł będących naprzeciwko biurka Aro.

-Wierzę, że to Rosalie i Emmett z rodziny Cullenów- powiedział Aro patrząc na Aleca. Alec wzmocnił uścisk na bokach fotela.

-Cullen? Kim oni są?- Zapytałam.

Patrzałam z Aleca na Aro, którzy nadal patrzyli na siebie. -Halo?- Nic. Oboje po prostu siedzieli wpatrując się w siebie. Nawet nie mrugali. -Aro!- Prawie krzyknęłam. Wreszcie Aro złamał kontakt wzrokowy z Aleciem i spojrzeli na mnie.

-Tak Bello?- Powiedział. On oczywiście nie słyszał moich pierwszych dwóch razy.

"Powiedziałam, którzy to Cullen? Położyłam ręce na moich biodrach i spojrzałam na Aro, który w końcu westchnął i spojrzał na mnie.

-Cullenowie to największa rodzina wampirów nie licząc naszej, która mieszka w południowej Ameryce. Większość członków ich rodziny posiada dary. Ich przywódca Carlisle, mieszkał kiedyś z nami. To przyjaciel Marka, Kajusza i mój. Odkąd nas opuścił wysyłamy kilku z naszych na ich śluby. Taki gest. Tym razem padło na was.- Aro zakończył i zaczął przeglądać jakieś papiery.

-Bella, masz coś, przeciwko jeżeli pomówię z Arem przez chwilkę?- Spojrzałam na Aleca, który wstawał z krzesła i podszedł do mnie.

-Dlaczego?- Zapytałam kiedy Alec zaczął prowadzić mnie drzwi.

-Nieważne kochanie. Co ty na to byś poszła do Jane i spakowała trochę rzeczy na naszą podróż?- Pokiwałam głową- To jest moja dziewczynka.- Alec pocałował mnie w policzek.

Kiedy tylko Alec zamknął za mną drzwi wiedziałam że gdybym jedynie stanęła obok nich usłyszałabym wszystko, ale tak naprawdę to się tym nie przejmowałam. Byłam zbyt podekscytowała wyjazdem na ślub Cullenów. To był pierwszy raz kiedy Aro pozwolił mi wyjechać w trasę i nie chciałabym tego przegapić.

Znalazłam Jane w pokoju Aleca, tam, gdzie ją zostawiliśmy. Po prostu siedziała tam i czekała na mnie. Powiedziałam jej, o co chodziło i była prawie tak podekscytowana, jak ja. Jak zawsze nie miałam nic do roboty. Wróciłyśmy do naszego pokoju i Jane kazała mi się położyć na łóżku a sama zajęła się resztą. Kochała pakować moje ubrania i kochałam ją gdy robiła to za mnie.

-Jane?- Powiedziałam w połowie oglądania poczynań mojej przyjaciółki -Dlaczego Aro i Alec się tak dziwnie zachowywali, kiedy wspomnieli o Cullenach?- Koszulka, którą Jane miała w dłoniach osunęła się wprost do torby. Dziewczyna usiadła obok mnie na łóżku

-Prócz tego co ci powiedział Aro, mogę ci jedynie powiedzieć to, że z rodziną Cullenów zawsze będzie istnieć ryzyko. Chodzi o to że większość z nich jest bardzo utalentowana. Takie jak manipulacja uczuciami, czytanie w myślach i przewidywanie przeszłości. Są to bardzo potężne moce. Aro starał się przekonać tych wampirów do przyłączenia się do Volturi ale zawsze odrzucają tą propozycję. Wampirami, które mają takie moce są również niebezpieczne. Mogą wyczuć każde uczucie które jest w tobie, znają każda twoja myśl, widzą co cię spotka w przyszłości i jak się zachowasz. Alec po prostu się o ciebie martwi. To wszystko. On cię kocha Bello. On nie chce ryzykować i cię stracić.- Jane potarła moje ramie i z powrotem zaczęła pakować rzeczy to torby.

-Ale Jane, jestem tarczą i mogłam ochronić siebie i Aleca od czytania w myślach, mamy praktykę;.. Teraz mogę powiększyć swoją tarczę na niewiarygodne odległości, bez żadnego wysiłku. Tak, jestem pewna, że nie mogę powstrzymać empatii czy wampir, który przewiduję przyszłość, ale czy nie jest największym problemem czytacz myśli? - Spojrzałam na Jane, która tylko pokręciła głową.

-Jest jeszcze zbyt niebezpieczne, ale hej nadal tam jedziesz! Więc nie martw się o to. Ale tak myślę, że nadal będzie to dobry pomysł, aby ukryć swoje myśli, wraz z Aleca- Jane uśmiechnęła się do mnie i wiedziałam, że miała rację, nadal tam jadę. Ale nie podoba mi się pomysł, że to do Cullenów. Nie brzmi to zbyt mile.

W końcu możemy pobyć na tym ślubie z godzinkę potem będziemy tylko we dwoje. To będzie doskonały moment na stracenie naszego dziewictwa.

Alec przerwał moje myśli, gdy wyszedł do pokoju. Spojrzał na Jane i widziałam jak lekko pokiwał głową. Jane westchnęła i wróciła do pakowania.

-Jest moja piękna dziewczyna-, powiedział podchodząc do mnie i dał mi szybki pocałunek, położył się na łóżko obok mnie.

-O, czym rozmawiałeś z Aro?- Zapytałam go.

-O niczym Kochanie. Czy wszystko gotowe? - Jane już prawie skończyła.

- Wiem, że coś przede mną ukrywacie i prędzej czy później się dowiem co to takiego.

-Oczywiście, że tak, ale wolę później niż wcześniej- Otworzyłam usta by podyskutować, ale Alec pocałował mnie. Uśmiechnęłam się. Dobrze wiedział jak mnie rozproszył, po prostu wiedział w czym jest dobry.

Alec przewrócił się tak, że leżał na mnie, nie troszcząc się, czy Jane była w pokoju, czy nie. -Kocham Cię i wiem, że jesteś zła, ale musisz mi zaufać-, powiedział w przerwie od pocałunku. Myślałam o tym przez chwilę, kiwając głową i odpowiedziałam: -Wiem i jestem-

Alec miał mnie pocałować ponownie, gdy jego oczy rozszerzyły się, a on zjechał na posadzkę, spadł z łóżka z hukiem. -Alec!- Krzyczałam, kiedy spojrzałam w dół i zobaczyłam go tam zwijał się z bardzo silnego bólu. Starał się nie krzyczeć. Widziałam tą reakcję przedtem, ale to nie miało sensu. Szybko spojrzałam na Jane.

-Co robisz?- Jej oczy rozszerzyły się, a ona była obok mnie w mgnieniu oka i spojrzała na Aleca.

-To nie ja!- Powiedziała. Alec zaczął krzyczeć.

-Nie kłam, widziałam to już wcześniej, przestań Jane!- Krzyknęłam, skacząc do Aleca i starając się utrzymać go. Walił swoim ciałem o ziemię w walce z bóle.

-Bella przysięgam, że to nie ja!- Spojrzałam na Jane i wiedziałam, że nie kłamie, ale to nie ma sensu.

-Alec Stop!- Krzyknęłam trzymając za jego twarz. W chwili, gdy krzyknęłam, Alec zamilkł. Leżał z zamkniętymi oczami. -Alec?- Szepnęłam, nie będąc pewna co tu się dzieje.

Bardzo powoli otworzył oczy i spojrzał na mnie. Wyprostował się i spojrzał w szoku na mnie a potem na Jane.

-Co się stało?- Powiedział tak cicho, że tylko ja i Jane mogłyśmy go usłyszeć. Biorąc pod uwagę jedynie wampirzy słuch. Spojrzałam na Jane, która patrzyła na mnie.

-Zapytaj Belli- Czułam, że moje oczy rozszerzają się i ciężko oddycham.

-Nie zrobiłam tego! Nie mogłam tego zrobić!-

-Na kilka chwil przed tym jak Alec zaczął się wic na posadce, poczułam coś- Jane spojrzała w dół na podłogę.

-Co czułaś, Jane?- Zapytałam.

-Trudno wyjaśnić, to było coś jak... Jakby część mnie wysychała, ale to trwało tylko chwilę, ponieważ potem Alec przestał krzyczeć- Spojrzała na mnie.

-Tylko część?- Zapytał Alec

-Jakby część mnie zginęła, jakby moja moc zginęła-wyszeptała

-I myślisz, że to z powodu Belli? Alec spojrzał na mnie i z powrotem na Jane.

-Dobrze, pomyśl o tym, to nie byłam ja i dobrze wiesz, że to właśnie tak działa moja moc. Skoro to nie ja, i nie ty, to jedynie pozostawia Bellę- Jane odpowiedziała Alecowi jej wersję wydarzeń.

-Ale ja nie chciałam nic zrobić, przepraszam Alec- Spojrzałam w dół na Aleca i pogłaskałam go po policzku.

Alec posłał mi mały uśmiech i usiadł ciągnąc mnie w swoje ramiona, "kochanie Wiem, że nie chciałaś mi nic zrobić, to nic złego "

-A, co to wszystko znaczy?- Zapytałam.

Oboje patrzyli na siebie, ale to Jane, przemówiła, jako pierwsza, -Bella Myślę, że masz nowa moc-

-Jaką moc?- Alec i ja powiedzieliśmy w tym samym czasie.

-Nie wiem na pewno, ale być może to dar do pożyczania innych uprawnień wampira. Myślę, ale nie jestem na 100% pewna, że możesz pożyczać je i możesz zostawić ich sobie. Mam na myśli to, że możesz zacząć dysponować tymi samymi darami, zabierać ich część. Wierzę, więc, że możesz teraz używać mojej mocy, jak również dysponować swoją tarczą- Jane uśmiechnęła się do mnie. Patrzyłam na Jane przez dłuższą chwilę,

-Jest to w ogóle możliwe?- Mam na myśli to, jak to może być możliwe. Mam tarczę i to było to. A teraz? Nie mam pojęcia, czym jestem.

-Bella kochanie, myślę, że Jane ma rację. To bardzo rzadkie, ale kilka wampirów w historii znane są z tego, że mają po kilka darów. Bella jeśli to, co Jane mówi jest prawdą. Możesz stać się najpotężniejszym wampirem w historii, możesz wchłonąć każdą moc, jaką chcesz - Alec powiedział, śmiejąc się chcąc mnie przytulić.

-Ale, co, jeśli nie chcę być najpotężniejszych wampirów? Co zrobić, jeśli tylko chcę być Bellą?- Szepnęłam do ucha Aleca.

-Kochanie, zawsze będzie Bellą. Zawsze będę cię kochać, bez względu na to, co możesz zrobić. Ja również daję wam moje słowo Aro i Volturi nie będą cię zmuszać do zrobienia czegoś czego, nie chcesz robić. Możesz żyć dokładnie tak, jak żyłaś przez ostatnich 100 lat "-objął mnie mocniej. Wiedziałam, że gdybym była w stanie płakać, teraz bym to robiła. Nie chciałam tego. Wiedziałam, że Aro będzie chciał abym wchłonęła tyle mocy, ile to możliwe.

. Wiedziałam, że będzie chciał mnie wysłać na misje do brudnej roboty. Ale ja tego nie chcę. Ale w głębi duszy wiedziałam, że mogę to zrobić. I zawsze robiliśmy co Aro kazał. To był mój ojciec, jedyny jakiego pamiętam. To on pomógł mi się stać wampirem jakim jestem dzisiaj. I jeżeli powie skacz, ja zapytam się jedynie jak wysoko?

-Bella?- Jane przerwała moje rozmyślania: -Bella spróbować pochłonąć moc Aleca, aby sprawdzić, czy moja teoria jest poprawna, a następnie możemy sprawdzić, czy można mieć więcej niż jeden dar w danym momencie-

Puściłam Aleca i jedynie trzymałam go za rękę, -jak?- Zapytałam Jane.

-Po prostu skoncentruj się na jego mocy, możesz być w stanie poczuć to, Alec powiesz mi, jeżeli poczujesz, że twoja moc wysycha albo znika.-

Spojrzałam na Aleca i wzięłam głęboki wdech. Po minucie usłyszałam tchnienie Aleca, w tym samym czasie poczułam jego moc przepływającą do mnie. Czułem, że jestem silniejsza i wydawało się, że coś przezroczystego i gęstego wpełza na mnie. Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam Aleca uśmiechającego się do mnie. On to poczuł.

-Czy to działa?- Zwróciłam się do nich. Twarz Jane była pełna radości i szoku, Alec z drugiej strony właśnie uśmiechał się do mnie, jego uśmiech pokazał mi, że nie myślał, że jestem dziwadłem, co było dobre.

-Oczywiście, że tak kochanie!- Alec pochylił się i pocałował mnie.

-Oh. Mój. Boże- Jane dyszała -Miałam rację! Na prawdę miałam rację. Chodźcie!- Powiedziała, chwytając mnie za rękę i ciągnąc mnie abym stała na nogi -Chodźmy to przetestować!- Nic nie mówiąc podążyliśmy za nią. Pobiegliśmy w trójkę do lasy za Volterą, aby nikogo nie skrzywdzić przy testowaniu ich mocy.

-Dobrze najpierw spróbuj mojej mocy. Skoncentruj się na mnie, mam taką samą moc, więc to nie powinno boleć mnie... Mocno- uśmiechnęła się, wzięłam głęboki oddech i koncentrując się na jej mocy, by ją wessać. Minęło trochę czasu, ale wkrótce duchy mocy zwiększyły się we mnie, kiedy otworzyłam oczy Jane runęła na ziemię. Zaczęła krzyczeć a to spowodowało u mnie szok. Zatrzymałam atak i pędem pobiegłam do niej.

-Przykro mi, tak bardzo przepraszam, nic ci nie jest Jane?- Pochyliłam się by jej pomóc, gdy zdałam sobie sprawę, że się śmiała. Puściłam ją i zrobiłam krok w tył.

-Wiec tak to jest. Użyłam mojego daru na tylu ludziach, ale nigdy sama tego nie doświadczyłam. Świetna robota Bello- Jane wstała i wskazała na Aleca -Teraz spróbuj jego moc-

Tym razem to było trudne. Miała opory. Jak mam zaatakować człowieka, którego kocham?

-W porządku Bella- Alec szepnął, czasem czuję jakby mógł czytać w moich myślach -Spróbuj i zaatakują mnie

Zrobiła tak samo jak poprzednimi razami. Wkrótce poczułam ducha mocy, który zaczął we mnie rosnąć. Alec legł na ziemie nie dając znaku życia. Podziałało, puściłam jego moc.

-To było super- Alec powiedział zrywając się z ziemi i biegnąc do mnie: -Jesteś niesamowita Bello-, powiedział.

-Sądzę, że jestem w szoku.- Powiedziałam do Aleca

-To zrozumiałe Bello, możesz pożyczyć czyjąś moc i zatrzymać jej trochę. Takim sposobem staniesz się najpotężniejszym wampirem na ziemi - Jane powiedziała zakładając ręce na biodra "Bella chodźmy przekazać tą wiadomość Aro, chciałabym zobaczyć jego twarzy, kiedy wykorzystasz jego moc przeciwko nim!- Jane zaśmiała się.

-Czekaj! Nie!- Niemal krzyknęłam.

-Co Bello?- Alec zapytał, chwytając mnie za rękę.

-Alec nie chcę mieć mocy, której nie chcę posiadać. Chcę mieć wybór, jaka moc będę posiadała- cofnęłam się o krok i od razu zauważyłam smutek na ich twarzach.

-Kochanie, nigdy byśmy ci tego nie zrobili to twój wybór- Podziękowałam mu i wróciłam w jego ramiona.

-Ale sądzę że powinniśmy powiedzieć innym- a my pokiwaliśmy. Jane odwróciła się i zaczęła biec. Już szykowałam się do biegu ale Alec złapał mnie za nadgarstek.

-Kochanie, Chcę odwołać nasza wyprawę.

Wiedziałam że byłam gotowa zrobić wszystko dla Volturi. Zaabsorbowałabym każdą moc jaką Aro by mim kazał. Rzecz w tym że byłabym zdolna zrobić wszystko dla mojego klanu. Jeżeli by mnie potrzebowali, sądzę, że nie byłabym w stanie powiedzieć nie i tym samym zrobić im przykrość.

Głęboko w sercu wiedziałam, że przez ten dar stanę się najpotężniejszą wampirzycą i nikt ani nic nie będzie w stanie mnie powstrzymać. Najgorsze było to, że trochę mi się to podobało: wkroczyć w świat w którym nikt nie może stanąć ci na drodze. Wiedziałam również że już wkrótce Aro uzna mnie za bardzo wartościową a co za tym idzie będzie kazał mnie pilnować bardziej niż Wielką Trójcę.

Wydawało się, że już moment później siedzieliśmy naprzeciw Mark'a, Aro i Kajusza opowiadając o moich zdolnościach. Pierwszy odezwał się Aro. Mówiąc jak to jest szczęśliwy i dumny natomiast druga część jego wypowiedzi zaskoczyła mnie jak nic nigdy.

-Bello, jak zapewne wiesz kiedyś światem wampirów zarządzały 4 osoby nie 3. Tak więc mam do ciebie pytanie czy zgodziłabyś się zostać pierwszą królową wampirów w historii naszej rasy i ustanawiała reguły razem z nami? - Nie chciałam tego, przynajmniej tak mi się wydawało. Jeżeli bym się zgodziła oznaczałoby to że „Wielka Trójca” niebyła by moimi ojcami tylko braćmi. Alec i Jane nie byli by dłużej moim bratem i siostrą tylko synem i córką. Ale jednak chciałabym być królową mieć coś do powiedzenia. Tak więc nie ufając swojemu głosowy jedynie pokiwałam głową.

-Wspaniale- wykrzykną Aro, odwrócił się w stronę straży- Ej ty tam, idź po ludzkiego sekretarza i sprowadź ją tutaj.- Aro miał zamiar przeprowadzić mnie na ich piętro ale się nie zgodziłam. Postanowiłam również traktować Aleca i Jane jak rodzeństwo. I zakazałam im mówić o moim darze i o tym że zostaje królową dopóki nie nauczę się jak nią być. Wszyscy się zgodzili z moimi postanowieniami Jedyną zmiana było to że teraz Ara, Marka i Kajusza będę traktowała jak braci. I przez następne 500 lat będę stała przy nich ucząc się jak być dobrą królową.

-Nie uważasz że powinnaś zamówić krawcową by zaprojektowała nową odzież dla ciebie?- powiedział Kajusz ze śmiechem

-Tak bracie. Jane spodoba się ta propozycja. - Odwróciłam się do niej a ona wyszeptała oczywiście”

-Widzisz bracie mówi jak prawdziwa królowa. Następne 500 lat będzie bułka z masłem.

-Zapewniam że Bella będzie najlepszą królową jaką kiedykolwiek ten świat mógł mieć.-Alec obrócił mnie i delikatnie pocałował.

-Ah i Bello?- zawołał Aro gdy zaczynaliśmy się oddalać.- Twoja nowa moc nie ma nic wspólnego z naszą propozycją. Od jakiegoś czasu chcieliśmy ci to zaproponować.

Gdy opuszczaliśmy salę nie mogłam nic poradzić na to, że ciągle myślałam o ślubie Cullenów.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
3 1000 years apart
1000 years apart 1 10 PL
2 1000 years apart
4 1000 years apart
5 1000 years apart
1 1000 years apart
1 1000 years apart
4 1000 years apart
2 1000 years apart
5 1000 years apart
3 1000 years apart
6 1000 years apart
ROZSZERZANIE NUMERACJI DO 1000
1000 015id 11430
Wyprawa na polanę z 1000 letnim dębem, ZHP - przydatne dokumenty, Zbiórki pojedyncze
1000 024id 11439

więcej podobnych podstron