4 1000 years apart


0x01 graphic

Rozdział 4- Obród wydarzeń.

Rozdział z punktu widzenia Edwarda.

Dwa lata minęło od mojej ostatniej wizyty w Forks. To wtedy powiedziałem kobiecie, którą kocham, że nie chce jej i odszedłem. Czułem się okropnie. Ale to właśnie należało zrobić. Teraz jestem na lotnisku i czekam na samolot do Seattle a potem do Forks, by odwiedzić moja rodzinę. Od razu ich uprzedziłem, że moja wizyta będzie krótka, nie chciałem Jej spotkać. Po prostu stęskniłem się za moją rodziną.

Kiedy opuściliśmy Forks, nie trwało długo bym i ja zostawił moją rodzinę. Nie mogłem znieść całej Miłości, którą dzielili SIĘ ZE sobą. Podróżowałem by zapomnieć o Belli. Ale ja nie mogłem jej zapomnieć każda moja myśl była na temat Belli. Więc kiedy Alice zadzwonił i powiedziała mi by wrócić do domu powoli tak też zrobiłem.

Moja rodzina znowu się przeprowadziła do Forks. Esme i reszta tęsknili za domem. Zdecydowali, że nie pójdą do szkoły przez następny rok lub 2 żeby nie natrafić na Belle, za bardzo za nią tęsknili. Osobiście uważam, że to ich sposób na utrzymanie na nią oko, po tym jak ją zostawiłem. I nie podoba mi się to. Jakie ona by miała życie ze mną, z wampirami w cieniach, które ją obserwują. Mówiłem im by tego nie robili. Ale oni nadal tam mieszkają.

W końcu, kiedy dojeżdżałem do Forks mogłem usłyszeć myśli mojej rodziny. Naprawdę się za nimi stęskniłem. W tej samej sekundzie, w której zatrzymałem samochód małe rączki Alice już mnie przytulały.

- Edward! Jak się masz? Ja tak za tobą tęskniłam! Wiesz jak dużo się działo jak cię nie było?! Mam więcej ubrań i skończyłam kurs mody, wyremontowałam mój pokój i twój przerobiłam na garderobę, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Kupiłam ci całą szafę nowych ubrań i...

-Wow Alice, pozwól mu oddychać- Jasper położył rękę na ramieniu Alicji, a ona cofnęła się o krok.

-Dzięki Jasper, - powiedziałem obejmując go szybkim uściskiem, -Cześć Alice, tak, jest dobrze. Tęskniłem za tobą również i nie mam nic przeciwko garderobie w moim pokoju, nie mam zamiaru pozostać długo i tak. Gdzie reszta?- Szybko zdałem sobie sprawę, że nasz trójka stała na dworze, więc zaczęłam kierować się do drzwi.

-Mówiłam ci, że nie będzie miał nic przeciwko Jasper- powiedziała Alice

-Nigdy nie powiedziałem, że nie, ja po prostu powiedziałem, że nie należy

-W każdym razie, każdy jest w środku. Esme powiedziała, że powinniśmy zaczekać w środku, ale ja się tak bardzo stęskniłam.

-Dobrze Alice i jak powiedziałem też za tobą Tęskniłem byłem bardzo samotny bez Ciebie wokół! CZEŚĆ!- Zawołałem do reszty mojej rodziny, kiedy wszedłem do środka. Alice miała rację. Carlisle i Esme czekali na mnie tuż naprzeciwko wejścia, a Emmett i Rose tuż za nimi. I nie tracąc czasu uściskałem Esme i Carlisle. -Cześć mamo, tato, tęskniłem za wami, przepraszam, za to, że byłem tak daleko przez tak długo- Puściłem Carlisle, za to Esme cały czas mnie trzymała.

-Oh Edward, ja za tobą tęskniłam tak bardzo, wszystko w porządku?

-Tak Esme ze mną wszystko dobrze, a co z Tobą?

- To dobrze synku, tak ze mną też jest okej, cieszę się, że znowu mam cie z powrotem, dobrze, że jesteś tutaj- gdzie twoje miejsce.- Carlisle okręcił rękę wokół ramion Esme i została zepchnięta z drogi, dość szybko przez Emmetta.

-Ed! Co jest brat, to już nie zabawa bez Ciebie. Słyszałem, że byłeś w Afryce, złapałeś coś dobrego? A może to o panienki tutaj chodzi?

-Emmett! Zamknij jadaczkę, przepraszam Edward on nie myśli, Cześć jak się trzymasz? Trzeba przyznać, Rose może być ogromnym wrzodem na tyłku, ale czasami mówi właściwe rzeczy we właściwym czasie.

-Tak, jest ok. A ty?

-Jest dobrze, ale muszę przyznać, to miejsce nie jest takie samo bez Ciebie!- Wszyscy zaśmiali się i zgodzili z nią. Brakowało mi ich wszystkich, ale teraz za to wiem, że im brakowało i mnie, może zostanę na troszkę dłużej, może to nie byłby taki zły pomysł.

Cała noc trwała tak samo, rozmawialiśmy i śmialiśmy się a w środku nocy poszliśmy na rodzinne polowanie. Gdy wróciliśmy wszyscy udali się do swoich pokoi. To miał być najtrudniejszy czas. Siedziałem na kanapie w moim pokoju patrząc przez okno na gwiazdy, podczas gdy moja rodzina przebywała sam na sam z tym, którego każde kochało. Wszystko, czego chciałem to położyć się obok Belli w jej małym pomieszczeni zwanym pokojem i wdychać jej zapach. Ale nie mogę sobie na to pozwolić.

Kiedy oglądałem gwiazdy zastanawiałem się czy ona również gdzieś leży i ogląda to samo niebo. Zastanawiałem się czy się za mną stęskniła czy już zapomniała. Zastanawiałem się czy nadal o mnie śniła i co się działo w jej snach. Wiedziałem, że już nigdy się o tym nie przekonam. Nawet, jeśli to tak boli to jest służne.

Siedziałem tak na mojej kanapie i się nie ruszałem dopóki Jasper nie wyciągnął mnie znowu na polowanie z nim, Alice i Emmettem. I tak nie miałem wyboru, ponieważ gdybym się nie zgodził misiek wyciągnąłby mnie siłą. Przyzwyczaiłem się polować sam, i to nie była zabawa. Ja zaczęłam polować na pumę a Emm z Rose na gryzzli. Zapomniałem już jak Alice i Jasper potrafili szybko i łatwo polować. Dziewczyna używała swojego daru by znaleźć ofiarę a Jasper wykorzystywał swoje umiejętności, które zdobył dzięki znajomości z Marią.

Nie trwało długo dopóki Emmett i Rosalie zaspokoili pragnienie. Chłopak jak zwykle doklejał mi łatki o mojej cnocie i nieobeszło się bez kilku popchnięć. W końcu Rose wyciągnęła Ema do miasta na zakupy. Jasper musiał jechać do Seattle na zajęcia historyczne. Tak, więc ja i Al zostaliśmy sami.

-Żal mi Emmetta Rose nie pozwoli mu wyjść z stamtąd żywy- Alice się zaśmiała a ja do niej dołączyłem.

- Biedny, Emmett, nie chciałbym być w jego butach.

-Nie sądzę, że to może być aż takie złe.- Uderzyła mnie w ramie,

- Tak Alice, ale ty lubisz zakupy, my faceci mamy leprze rzeczy do roboty.

-Ciekawe, co Edwardzie? Cały czas grasz na tym swoim głupim pianinie albo uczysz się rzeczy, które już wiesz.

-Tak, ale mamy męskości do prowadzenia.

-I, co to ma niby znaczyć?- Alice się roześmiała

- Musimy zaplanować jak utrzymać nasze panie szczęśliwe.

- OH naprawdę? A kim ona ma być?- Zapytała z uśmiechem przecinającym jej twarz.

-TY, moja mała kochana siostrzyczko oczywiście.- Kłamstwo! Kłamstwo! Kłamstwo! Bella była moim najbardziej kochanym, najwyżej cenionym, skarbem, jaki mogłem kiedykolwiek poznać, Alice nawet nie dosięga jej do stup.

- Jesteś słodki Edwardzie, ale znam cię lepiej niż sądzisz. No, ale oczywiście nie będziemy o niej rozmawiać.

- Dzięki Alice.

- Za co?

- Za bycie i nie mówienia nawet słówka. Kocham cię siostra!

Spojrzała na mnie z wielką miłością w oczach. "Ja też cię kocham Edward!" Pomyślała. I uśmiechnęłam się do niej, ale potem spojrzałem w dół. Musiałem poprosić ją, i to teraz albo nigdy.

- Co u niej Alice?- Wiedziała o co mi chodzi

-Nie wiem

-Czekaj, co? Myślałem, że zamieszkaliście tutaj by się nią zaopiekować.

-Zrobiliśmy się to Edward, ale Carlisle potem zaproponował abyśmy posłuchali ciebie, więc nikt z nas nie został nigdzie w pobliżu jej domu lub Forks high- Al zwiesiła głowę, widziałem w jej myślach, że naprawdę wstydziła sie że zrobiła inaczej niż chciała.

-A co z wizjami, pewnie widujesz ją od czasu do czasu.

- Tak, ale było to tylko przez parę pierwszych miesięcy, a potem nic. Ostatnia wizja polegała na tym że się gdzieś śpieszyłaby dokątś jechać ale potem już nic to tak jakby się odcięła.

- Dokąd jechała?

-No właśnie nigdy nie dotarłam do tej części.

-A co u niej przed tym?- Tak samo jak ja nie chciałem wiedzieć, musiałem dowiedzieć się, co się dzieje.

- Nie za dobrze Edwardzie.- Nie spojrzała na mnie w jej głowie zobaczyłem cień jej wspomnień z wizji z nią. Bella była w opłakanym stanie. Widziałem ją w szkole, nie słuchając nikogo, potem znowu w swoim pokoju płakała do poduszki, a potem krzyczała we śnie. W każdym bądź razie nie sądziłem że będzie się tak zachowywać. Nie chciałem by tak było. Moje zachowanie przyniosło odwrotny skutek niż się spodziewałem. To nie było życie jakie dla niej chciałem.

-Czy na pewno jest z nią ok? Mam na myśli teraz masz jakieś wizje o niej? Czy wiesz, dlaczego tak jest?- Musiałem się upewnić, że z nią było lepiej. Upewnić się, że jest bezpieczna.

-Nie wiem, ale rozmawiałam z Carlisle i on myśli, że zniknęła z moich wizji, bo pozwala nam odejść. Pamiętasz, kiedy pierwszy raz miałem wizję na temat Belli?- Oh oczywiście, że pamiętam, był to dzień po tym, jak uratowałem ją przed przygnieceniem przez ciężarówkę Tylera.- Wiedziała, że przypomniałem sobie, więc mówiła dalej. "Cóż to był dzień, w którym Bella pierwszy raz weszła w nasze życie. I myślę, że moja ostatnia wizja była tego dnia, kiedy ona pozwoliła ci odejść. Jestem pewna, że jest w porządku, Edward- chodziło jej o to, że był jej naprawdę przykro. Co jeżeli ona miała racje? Co jeśli Bella pozwoliła mi odejść i już mnie nie kocha? Czy tylko, dlatego Alice miała wizje z Bellą, dlatego, że była połączona z nami?

-Mam nadzieję, że masz racje- Mam nadzieję, że nie byli w błędzie, a jej nic się nic nie stało.

-Ja też, ale w tym czasie wszystko w porządku? Naprawdę? I nie próbuj kłamać, bo mogę to zobaczyć!

-Prawdę mówiąc... Nie- miała rację, gdybym skłamał ona by to zobaczyła.

-Porozmawiaj ze mną Edward, wpuść mnie, jestem tu dla ciebie" i była. Ona zawsze była. Była moją najlepszą przyjaciółką i siostrą.

-Nie wiem, od czego zacząć Alice

-Zacznij od porządku, jeżeli się zatniesz ja ci pomogę.- Położyła swoją rękę na mojej. Teraz naprawdę poczułem się jak w domu. Naprawdę kocham moją siostrzyczkę. Wziąłem głęboki wdech i zacząłem. Opowiedziałem jej wszystko począwszy od dnia, w którym spotkałem Bellę do tego, kiedy się wyprowadziłem. I przyznałem się do wszystkich moich uczuć głośno dla Alice, a ona siedziała obok mnie i chłonęła wszystko. Słuchała i zadawała pytania w razie potrzeby. Poczułem ulgę, gdy wszystko jej opowiedziałem, ale to i tak nie rozwiązało moich problemów. Nadal nie mogłem być z Bellą.

-Oh Edward, tak mi przykro!- Alice powiedziała, gdy wreszcie skończyłem i przytuliła mnie swoimi małymi rączkami.

-Przykro mi, że przerywam, ale Esme chce spędzić trochę czasu z rodziną. Myślę, że będziemy oglądać film, czy coś takiego, idziecie?- Jazz nie musiał krzyczeć, słyszałem go, jakby był obok mnie.

-Idziemy Jasper- Alice złapała mnie za rękę i zeskoczyliśmy z drzewa. Gdy doskoczyliśmy na ziemie Al. pocałowała mnie w policzek i złapała Jazza za rękę. Razem pobiegliśmy do domu.

Jasper miał rację, resztę nocy spędziliśmy na oglądaniu telewizji. Co chwilę każdy mówił coś o filmie, o tym, jaki jest świetny i jak czasy się zmieniły, od kiedy powstał? Co chwile łapałem się na tym, że myślałem o Belli. Alice powiedziała mi, że z nią wszystko okej i nikt inny się o nią nie martwił, ale ja musiałem wiedzieć, co się z nią dzieje. TO doprowadzało mnie do szaleństwa. Jak Bella mogła zniknąć z wizji Alice od tak po prostu? Musiałem ją zobaczyć. Wiedziałem, że cierpiał bardziej, jeżeli znów ją ujrzę, ale musiałem to zrobić. Widziałem Alice pogrążyła się w wizji i gdy czytałem w jej myślach widziałem mnie idąc do domu Belli. Wizja nie pokazywała dużo, ale wystarczająco i kiedy wizja się skończyła Al spojrzała na mnie. Spojrzałem na nią wymownie a ona pokiwała głową na drzwi.

-Idź Edward, powiem im, że będziesz polował i potrzebujesz czasu dla siebie, po prostu nie być tam zbyt długo! Powodzenia -Alice pomyślała patrząc powrotem na Telewizor. Wymamrotałem ciche dzięki i wybiegłem przez drzwi usłyszałem jeszcze jak Alice mówi reszcie, że poszedłem na polowanie. Ruszyłem w stronę domu Belli.

Biegnąc nie daleko sklepu Newtonów zauważyłem a raczej nie poczułem zapachu Belli a to oznaczało, że najprawdopodobniej już tam nie pracuje. Gdy byłem niedaleko Forks High postanowiłem obiec dokoła szkołę i zobaczyć „stare śmieci”, ale nadal nie wyczuwałem jej zapachu. Może przeniosła się do innej szkoły albo zachorowała, ale gdzieś w środku już zacząłem się martwić.

W końcu dotarłem do ulicy Belli, czekałem na jej zapach, który uderzyłby mnie im bliżej mam do jej domu, ale nigdy nie przyszedł. Szybko znalazłem się na drzewie tuż obok okna Belli. Spośród wszystkich miejsc, myślałem, że tu byłoby to miejsce gdzie jej zapach będzie najsilniejszy, ale nie mogłem nic poczuć.

Zastanawiałem się, czy czasem nie zapomniałem jej zapachu lub czy nie stałem się odporny. Ale wiedziałem, że to nie było w porządku. Zdecydowałem wejść przez okno. Wskoczyłem do środka i podziękowałem Bogu za to, że wylądowałem tak cicho nie robiąc żadnego hałasu w wypadku gdyby spała. Ale jej tam nie było. Nie słyszałem jej serca ani nie czułem jej zapachu. Na dole w holu coś biło, ale to zdecydowanie nie było serce Belli. Jej ojciec był jedyną osobą w domu. Jak to możliwe? Zacząłem chodzić po pokoju, gdzie ona może być? Jej zapach nie był świeży.

Mogła pójść do LaPush, jej ojciec przyjaźnił się z Bilim a ten miał chłopca w jej wieku, co jeśli oni byli razem? Może Bella pozostała tam na noc? Byłem tak zaobserwowany moim myślami, że niechcący przewróciłem kosz z brudnymi ubraniami. Zapach z tych ubrań uderzył mnie jakby został uwolniony. To był silny zapach Belli teraz wiedziałem, że jednak nie byłem odporny na jej zapach.

Rozważałem zapytanie się Charliego, ale szybko zmieniłem zdanie. On nie byłby szczęśliwy widząc mnie tutaj, ale jak inaczej mógłbym się dowiedzieć?

Zdecydowałem, że zapytam Carlisle. Wyskoczyłem z okna Belli i udałem się z powrotem do naszego domu.

Co będzie, jeśli coś poszło nie tak? Gdy tak biegłem zauważyłem, że coś jest przyklejone do skrzynki w małej uliczce. Przebiegałem obok tej ulicy wcześniej, ale nie zwróciłem Nan to uwagi. Było to coś w rodzaju listu gończego. Poszukiwanie jakiejś osoby. Było tam też zdjęcie tej osoby… zaraz to fotografia mojej Belli. W jednej chwili adrenalina zaczęła buzować we mnie. Puzzle zaczęły się układać w całość. Moja Bella zaginęła…, Co? Gdzie? Kiedy? Jaki?

Spojrzałem na ulotkę i szybko przeczytałem ją:

ZAGINIONA

Bella Swan

Zaginęła w dniu 22 listopada

Ostatnio widziana w czerwonej furgonetce rocznik 1953 Chevrolet pick up

Jechała w kierunku Seattle

Jeśli ją widzieliście lub słyszeliście coś o niej proszę o kontakt

Z Policja ASAP

Moja Bella zaginęła w listopadzie. Nie wiedziałem, w którym roku, ale ulotka była stara, musiała tu wisieć od dawna. Nie marnowałem ani chwili, zerwałem ulotkę i pobiegłem do domu. Nie wiedziałem, co mam zrobić, gdzie zacząć. Kochałem ją za bardzo by siedzieć i czekać, mając nadzieje, że wszystko nią dobrze. Co jeśli mnie potrzebuje?

Biegłem najszybciej jak mogłem. Musiałem zobaczyć się z Carlisle i nie miałem czasu do stracenia. Wbiegłem do salonu, strasząc wszystkich, którzy jeszcze oglądali film. Alice nie przewidziała mojego przybycia, bo spojrzała w szoku. Podałem ulotkę mojemu ojcu a ten dyszał czytając ją. Byłem już na komputerze. Musiałem dowiedzieć się, jak dawno temu zaginęła. Carlisle przekazał ulotkę do Esme, która mieli zareagowała tak samo jak Carlisle.

-Co to jest? -Emmett zapytał. Był zawsze niewzruszony.

-Bella zaginęła- Esme odpowiedziała zasłaniając usta i patrząc na mnie.

-CO!- Alice wstała z kanapy, gdzie była oparta o Jaspera. Esme przeczytała ulotkę dla nich, podczas gdy Carlisle podszedł do komputera, do mnie.

-Muszę się dowiedzieć kiedy- Powiedziałem mu. Pokiwał głową potem podszedł do swego gabinetu.

-Pomogę ci- wyszeptał, ale i tak go usłyszałem.

-Nie widziałam tego- Alice nadal wariowała.

-Nie widziałaś nic w ciągu dwóch lat, kochanie, nic dziwnego, że nie widziałaś tego- Jasper nastawił uspokajający klimat w domu, to pomogło, ale nie odebrał mi wytrwałości. Nic nie mogło tego zrobić.

Zacząłem przeszukiwać policyjną bazę danych. Sprawdziłem ten rok i zeszły, ale nic tam nie było na temat Belli.

-Bella gdzie do cholery jesteś!- Nie chciałem krzyczeć, ale to działało mi na nerwy. Moja Bella gdzieś tam, prawdopodobnie ma kłopoty a my siedzieliśmy tutaj i zaledwie godzinę temu oglądaliśmy sobie filmy w najlepsze. Popatrzałem na moją rodzinę, każdy patrzył się na mnie. Wszyscy myśleli o tym samym- kazali mi się uspokoić i martwili się o Bellę. Carlisle zszedł po schodach zatrzymuje się tuż przede mną.

-Znalazłem ją! Bella zaginęła zaledwie dwa i pół miesiąca po naszym wyjeździe. Więc to było dwa lata temu. Przykro mi Edward, ale nikt nie widział jej od tamtej pory. Wszyscy uznali ja za zmarłą. Przykro mi.- Zwiesił głowę, wydawało się że zabolało to go tak jak mnie.

-A co z pieniędzmi? Czy miała wystarczającą ilość, żeby wyjechać za granicą?- Emmett zapytał.

-Nie sądzę.

-Znajdziemy ją Edward, będziemy podróżować w całej Ameryce, gdybyśmy musieli- Esme oświadczyła podchodząc do mnie.

-Dziękuję Esme, ale wy tu zostańcie. Wiem, że lubicie tu mieszkać. I tak miałem niedługo wyjechać. Przepraszamy, ale naprawdę muszę już iść. Nie mogę czekać dłużej. I posłem do drzwi, gdy Alicja przebiegł obok mnie blokując mi drogę.

-Edwardzie Cullen nigdzie nie idziesz beze mnie! Wszyscy wiedzą to, że ją kochasz, ale my również. Myślisz, że nie możesz siedzieć tutaj i czekać na nią, my także! Idę z tobą!

My idziemy z tobą prawda Jazz? Może inni mają plany Carlisle-szpital, Rose i Emm-kolejną podróż poślubną, ale my nie. - Spojrzała na Jaspera

-Alice jeżeli sugerujesz, że ja mam jechać z wami to się zgadzam. Zawsze przydadzą się dodatkowe zmysły.

-Dobra zgadzam się. Ale zrozumcie, że chcę ją znaleźć jak najszybciej.

- Oh Edward rozumiemy, bardzo dziękuję. Pójdę się spakować.- Po chwili Alice i Jazz stali już przy moim Volvo. Pożegnaliśmy się z naszą rodziną i wyjechaliśmy kierując się w stronę Seattle.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
3 1000 years apart
1000 years apart 1 10 PL
2 1000 years apart
4 1000 years apart
5 1000 years apart
1 1000 years apart
1 1000 years apart
6 1000 years apart
2 1000 years apart
5 1000 years apart
3 1000 years apart
6 1000 years apart
ROZSZERZANIE NUMERACJI DO 1000
1000 015id 11430
Wyprawa na polanę z 1000 letnim dębem, ZHP - przydatne dokumenty, Zbiórki pojedyncze
1000 024id 11439

więcej podobnych podstron