1 1000 years apart

background image

Rozdział 1 owy początek.

Nie mogę uwierzyć, że byłam taka głupia. Uwierzyłam w jego kłamstwa i w to, co wyglądało
na prawdziwą miłość. Cóż byłam w błędzie. Oczywiście on mnie nie kochał w sposób, jaki ja
kochałam go. W sposób, jaki myślałam, że go kocham. Teraz patrząc wstecz zakochałam się
w moim wyobrażeniu o nim. Nie w prawdziwym mężczyźnie. Sposób, w jakim mnie
zostawił; leżąca na ziemi w zimnym ciemnym lesie, sprawił, ze moja decyzja stała się jeszcze
prostsza.
Zajęło mi 3 tygodnie po tej potwornej nocy by wyjść z łóżka. Następne 2 tygodnie by zacząć
odpowiadać ludziom. Kolejny miesiąc żeby nareszcie zacząć sobie uświadamiać prawdę, że
byłam w błędzie kochając go a najgorsze jest to, że to nawet nie była prawdziwa miłość tylko
kłamstwa. Oraz następny tydzień by w
Wreszcie znaleźć wolę żeby przestać powtarzać sceny z życia, które dzieliliśmy razem.
Ale była spawa, która nigdy nie opuściła mojego umysłu. Volturi.
Mówił, że to jedyny sposób by uśmiercić kogoś z jego gatunku. A plan, jaki wymyśliłam
brzmiał doskonałym pomysłem. Czułam się niedorzecznie pyzatym i tak nie mam nic, co
utrzymywałby mnie przy życiu. I nie ważne, że Ed... On powiedział, że to "jego" rodzaj.
Wydawało się, że to jest jedyny sposób by dostać to, co chciałem, bilet w jedną stronę z tego
życia. Wiedziałam, że nie mam dość silnej woli by zrobić to sama, i nie znałam nikogo w
Forks, kto by był w stanie się zgonić mnie zabić; Volturi wybyli moją jedyną nadzieją.
Godzinę od podjęcia decyzji byłam już w panku. Oczyszczając moje konto. Miałam
wystarczająco pieniędzy by wyjechać z małego samotnego miasteczka Forks do Włoch. Po
pobraniu pieniędzy skasowałam moje konto zanim po raz ostatni wróciłam do domu by
napisać pożegnalny list do mojego ojca. Był krótki i odrobinę za ostry, ale powiedziałam
wszystko, co było potrzebne i nic nie wspominając o miejscu docelowym. Potem spakowałam
mała walizkę na ciuchy i odeszłam. Nawet nie zawracając sobie głowy by zamknąć drzwi na
klucz.

I tak oto siedzę w samolocie czekając na lądowanie. To był mój trzeci samolot w ciągu
ostatnich trzech dni, którymi miałam się dostać do Włoch i krótkie 25 minut, wydawała się
ciągnąć w nieskończoność.
W końcu, stewardesa ogłosiła godnej lądowania samolotu. Gdy samolot leciał w duł
wyjrzałem przez okno, a widok był niesamowity. Zajęło mi dech w piersiach, i musiałem
przyznać, że było pięknie. Wzgórza i drzewa, które pokrywały ziemię tworzyły doskonały
nastrój, który dopełniał zachód słońca. Pomyślałam, że to idealny krajobraz na ostatnie
godziny mojego życia. I ta myśl spowodował mały uśmiech na mojej twarzy, pierwszy raz od
miesięcy. Pierwszym razem i za razem ostatnim tez było to ze wyjechałam poza Amerykę.
Wychodząc z samolotu, stiuardesa uśmiechnęła się do mnie i życzyła miłego dnia,
odpowiedziałam jej uśmiechem i udałam się po mój bagaż.
Miałam szczęście. Moja torba wyjechała zaraz po tym jak ja przyszłam z terminala.
Nie odwracając się za siebie wyszłam z lotniska i zamówiłam taksówkę. Byłam zaskoczona,
w jakim tempie podjechała, szybko wskoczyłam na tylnie siedzenie i podałam kierowcy adres
to wszystko, co pamiętam. Nie spałam od 3 dni, więc siedząc na tyłach pojazdu nie
zagwarzyłam nawet, kiedy zmorzył mnie sen. Obudziłam się, gdy kierowca taksówki zaczął
mną potrząsać mówiąc coś.

-Tak?- Odpowiedziałam zdając sobie sprawę gdzie byłam.

background image

- Przepraszam panienkę za pobudkę, ale już jesteśmy na miejscu- byłam zaskoczona tym ze
mężczyzna znał angielski, ale kiedy wyjrzałam przez okno mogłam definitywnie stwierdzić
ze jesteśmy w mieście.
Podałam kierowcy reszt moich pieniędzy nie kłopocząc się liczeniem wysiadłam z taksówki
ciągnąc za sobą torbę.
Voltera była tak jak się spodziewałem, stare pełne budynków, budowlę, które mnie otaczały
były piękne. Były zbudowane ponad 1000 lat temu i nadal wyglądały tak dobrze, jak wtedy,
choć było ciemno mógłbym jeszcze zobaczyć szczegóły w budynkach. Nie spędziłam dużo
czasu podziwiając je, miałam jeszcze kilka wampirów do przekonania. Szlam by odnaleść
Volturi. Ale prawdą jest, że nie miałam pojęcia, czego szukałam, więc zacząłem stronę, która
wydawała się być dobrym kierunkiem.
Szłam małą wąską uliczką, stopniowo stawała się większa. I niebawem znalazłam się na
dużym placu wokół fontanny wody, które nadal działają w środku.
Rozejrzałam się i znalazłam coś, co wyglądało jak zegar wieżowy. I nie wiem, czy to było to,
czy nie, więc postanowiłam poczekać, aż znalazłam kogoś, kto mogłabym zapytać. Usiadłam
na brzegu wokół fontanny i umieściłam głowę w rękach na kolanach. Byłam ciągle zmęczona,
ale nie chcę spać. Nie trwało długo, dopóki nie dostrzegłam cień pozycji. Pozostawiłam moje
torby przy fontannie podążyłam za biegnącą osobą w kierunku cienia. Pobiegłam w dół ulicy
za właścicielem cienia. Dogoniłam tą osobę. Upadłam na ziemię i spojrzałam w górę i
zobaczyłam dziewczynę. Jej skóra była blada dało się to zauważyć nawet w ciemnościach i
oczywiście była piękne. Była wzrostu mojej byłej najlepszej przyjaciółki Alice. Tak, więc
wiedziałam, że znalazła, kogo szukałam.

- Mogę w czymś pomóc?- Zapytała głosem jak dzwonki, zaje mi chwile zanim odnalazłam
własny głos.

-Tak! Potrzebuję waszej pomocy! Wiem, czym jesteś!- Zdałam sobie sprawę, że krzyczałam
na nią, więc zniżyłam głos do szeptu - Proszę, Volturi jest moją jedyną szansą.
Oczy dziewczyny rozszerzyły się.

-, Co powiedziałaś?- Była w szoku przez to, co powiedziałam. Wiedziałam, że
prawdopodobnie nie ma ludzi, którzy wiedzieli o Volturi, i to zszokowało ją, kiedy użyła tego
nazwiska.

-Proszę, nie znam twojego imienia, ale wiem o Volturi, wiem o twoim rodzaju, a ja potrzebuję
twojej pomocy, potrzebuję was, aby mnie zabić- dziewczyna zachichotała, przed powtórnym
spoważnieniem, spojrzała na mnie przez około trzy sekundy, po czym jaj twarz Nie
zrozumiałam jej, ale potem szybko sprostowałam

-Proszę, proszę mi pomóc. Nie martw się nie powiedziałam o Tobie innym ludziom, więc nie
ma potrzeby bać się o to. I tak naprawdę potrzebuję kogoś do wykończenia mojego
bezużytecznego życia.
Dziewczyna nadal patrzyła na mnie, -Czekaj. Naprawdę nic nie czujesz?

- Czuć, co?- Byłam zmieszana, co miałam czuć. Miałam 100 różnych emocji w ciągu
ostatnich kilku miesięcy. Ale teraz nie czułam nic prócz nadziei na śmierć.

-O mój Boże!- Dziewczyna zachichotała i wyciągnęła rękę - Cześć, jestem Jane!- Chwyciłam
ją za -Wow, Aro cię pokocha!" Nie pamiętam, który to Aro, po prostu pamiętam imię, od

background image

kiedy Ed... On powiedział mi o przeszłości Carlisle i jak kiedyś mieszkał z Volturi, jednym z
nich był Aro.


-Miło cię poznać Jane, jestem Bella. Ale mogę zapytać, dlaczego on mnie pokocha?
Patrzyła na mnie przez chwilę, zanim odpowiedziała "czekaj, nie wiesz? Myślałam, że wiesz
o nas?

-Bo wiem. Wiem o wampirach i wiem, że możesz mi pomóc, ale nie wiem o was wszystkiego
oczywiście;.. Wiem tylko podstawowe rzeczy Jak na przykład to że Volturi to królewska
rodzina wampirów. Wiem że egzekwujcie prawo. Jednym z przepisów jest to ze żaden z ludzi
nie może o was wiedzieć. Ja wiem. Więc najlepiej zabij mnie teraz.- Spojrzała na mnie z
przerażeniem na jej twarzy, ale szybko zniknął i został zastąpiony uśmiechem.

-Bardzo mi przykro ale nie mogę cię zabić—czułam się zawiedziona. Jeżeli Volturi nie są w
stanie mnie zabić, kto jest? Nie mogę żyć życiem jakie miałam przez ostatnie kilka tygodni.
Musiałam umrzeć to jedyny sposób.

-Bella- Jane powiedziała przerywając moje myśli, -Bella nie mogę cię zabić, są rzeczy w
murach Voltery których nawet mi nie wolno. Mimo że pachniesz cudownie, ale Aro mnie
zabije jeżeli cie tam nie zaprowadzę. Widzisz, ja wiem że ty wiesz o wampirach, a wiem, że
wiesz o darach niektórych wampirów, ja także mam dar jestem w stanie tworzyć iluzje bólu.
Wszyscy ludzie i wampiry zazwyczaj wypadają w agonię. Ale ty moja droga- spojrzałem na
nią, patrząc w jej krwi czerwonych oczu- Ty na niego nie reagujesz. Aro musi cię poznać.
Wiem, że byłby bardzo zadowolony. Więc proszę... -Powiedziała, wyciągając rękę do mnie
- proszę za mną, a ja zobaczę, co mogę zrobić. -I wyciągnęła rękę i poszłyśmy na przód.
Nie czekając ani chwili dłużej zgarnęła mnie na swoje ramiona i pobiegła. Zatrzymałyśmy się
dopiero przed drewnianymi drzwiami. Jane zapukała 2 razy i drzwi się otworzyły.
Wnętrze było piękne. Tak jak co można oczekiwać pałac wyglądał. Jane Zaprowadziła mnie
do windy i nawet nie mogłam poczuć czy jedziemy w duł czy w duł w każdym bądź razie
chwile później drzwi windy się otworzyły. Jane podeszła do dużych rzeźbionych drzwi i
weszła do środka ciągnąc mnie za sobą. Tym razem Jane nawet nie pukała następne drzwi
zaczęły się otwierać. Po drugiej stronie, wydawało się ze była sala tronowa. -W ten sposób
- Jane powiedziała prowadząc mnie. W jednym z krzeseł, które wyglądały za nadające się dla
króla, siedział mężczyzna ze skórą bardzo blada, że wyglądała prawie przezroczyście. Miał
bardzo długie i czarne jak smoła włosy, a kiedy wstał i podszedł do Jane, wydawało się, że
płynął. Widziałam jak Jane wychodzi mu na spotkanie. Aro objął ją i ucałował w dwa
policzki.

-Droga Jane, wróciłeś! Mam nadzieję usłyszeć, że miałaś przyjemną wycieczkę, OH! I
przyprowadziłaś gościa!- Powiedział zwracając się do mnie.

-Tak Aro! Jestem prawie w domu gdy natknąłem się na nią. Cóż ona zaczęła mnie gonić.
Widzisz?- A z tym Jane sięgnęła ręką Aro i dotknęła go. Jego oczy zdawały się być
zamknięte, kiedy w końcu wrócił do rzeczywistości i zaczął sie śmiać.

-Więc to jest wspaniałe? Bella? Jestem Aro; miło mi cię poznać. Jane właśnie pokazywała mi
waszą małą konwersacje na dole mojej ulicy, muszę cię zapytać, kto powiedział ci o nas? I
dlaczego chcesz umrzeć?

background image

Wzięłam głęboki wdech i spojżałam na kamienną podłogę. Opowiedziałam im moją całą
historię. Jak spotkałam Edwarda, Jak opowiedział mi o Volturi oraz w jaki sposób mnie
zostawił i jak podjęłam decyzję o przyjeździe do Voltery. Poraz pierwszy odkąd Edward mnie
zostawił byłam w stanie wymówić jego imię i to ułatwiało mi opowiedzenie o tym Aro i Jane.
-Hmmm…-powiedział Aro zaraz po tym jak skończyłam opowiadać.- I to moja droga,
nazywa się interesująca opowieść.-Podniosła wzrok na Aro. Uśmiechał się do mnie i zaczął
się do mnie zbliżać.- Moja droga Bello, masz coś przeciwko wypróbowaniu moich mocy na
tobie? Widzisz, kiedy dotykam kogoś, widzę całe jego życie, wszystkie wspomnienia w
przeciągu sekund! I właśnie się zastanawiałem, bo skoro jesteś odporna na dar Jane to może i
na mój. Czy masz coś przeciwko?
Wiedziałam, że gdybym zgodziła się, Aro zobaczy całe moje życie z Edwardem, sposób, jaki
byliśmy razem, tak całował mnie, jak dotykał mnie. Ale zaraz przypomniało mi się, że i tak
niedługo zginę, więc, po co mam to ukrywać, jakie to miało znaczenie.

-Pewnie.- Powiedziałam- Czemu nie?- Wampir się rozpromienił szybko podszedł do mnie
złapał za dłoń. Najpierw jego twarz przecinał uśmiech później miejsce uśmiechu zajmowało
rozczarowanie.

-Hmmm…-powiedział i wziął kilka kroków w tył- Cóż to jest interesujące.- Spojrzał na Jane i
znów się uśmiechnął.

- Droga Jane miałaś racje przyprowadzając ja do mnie- gestem wskazując na mnie-Jest
wyjątkowa, i oby tylko.-Aro spojrzał na mnie i chwycił mnie za ramiona.

-Bella, mógłbym prosić o ponowne rozpatrzenie twojej woli śmierci, czy mogę prosić o
rozważenie innej umowy?

- I jakiej umowy?- Zapytałam Ara

- Zastanawiałem się czy nie zgodziłabyś się dołączyć do nas. Będziesz miała takie same
prawa jak Jane i będzie to leprze od śmierci. Obiecuje ci również że już nigdy nie zobaczysz
rodziny Cullen znowu. Plusem jest także to ze ludzkie wspomnienia wyblakną po 100 latach i
zapomnisz. Proszę cię Bello rozważ moją propozycję.
To wszystko jest dla mnie szokiem, czy mówił on prawdę? Od lat chciałam się stać jedną z
nich ale czy nada tego pragnęłam? Wiem że to o wspomnieniach jest prawdą. Wystarczało nie
myśleć o Miom ludzkim życiu przez parę lat i moje wspomnienia znikną.
I Aro miał racje lepiej byłoby zastać wampirem nić umrzeć. I kiedy Cullen tu przybędą…
niby, czemu mieliby tu przyjeżdżać? Nie przyjadą tutaj!

- Aro!- Zaczęłam i spojrzałam w jego oczy uśmiechając się się- Aro z niczego nie będę się tak
cieszyć jak na dołączenie do ciebie!- Aro zaśmiał się i zwrócił do Jane.
-Jane wiesz, co masz robić, do zobaczenia wkrótce moja najdroższa Bello.- Aro wyszedł
przez drzwi, którymi my weszłyśmy, i zawołał kogoś zwanego Kajusz i Marek.
Następne rzeczy potoczyły się szybko Jane podbiegła do mnie i ugryzła mnie w szyje. Ból był
nie do wytrzymania. Czułam jakby od mojej rany na szyi rozprowadzał się ogień po całym
moim ciele. Z każda sekunda ból stawał się gorszy. Teraz było sto razy gorzej, niż kiedy
James mnie ugryzł w rękę. Chwilę później nie widziałam nic słyszałam jedynie głos Jane
żebym, była cicho i ze niedługo to wszystko się skończy. Wydawało się, że zajęło lata, kiedy
ból zaczął słabnąć. Moje serce gnało galopem. Ale nareszcie ból zniknął a serce przestało bić.

background image

Ktoś szeptał mi do ucha zorientowałam się, że to Jane. Kiedy byłam pewna, że już nic mnie
nie boli otworzyłam oczy, by przyjąć moje nowe życie- nowy początek.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
3 1000 years apart
1000 years apart 1 10 PL
2 1000 years apart
4 1000 years apart
5 1000 years apart
1 1000 years apart
6 1000 years apart
4 1000 years apart
2 1000 years apart
5 1000 years apart
3 1000 years apart
6 1000 years apart
ROZSZERZANIE NUMERACJI DO 1000
1000 015id 11430
Wyprawa na polanę z 1000 letnim dębem, ZHP - przydatne dokumenty, Zbiórki pojedyncze
1000 024id 11439

więcej podobnych podstron