Wróżka» 2010 » 03
Ofiara podstępu
Nikotyna dociera do mózgu w ciągu siedmiu sekund od momentu, w którym zaciągniemy się papierosem. Na dodatek potrafi ten mózg oszukać i przekonać go o tym, że palenie jest dobre dla zdrowia.
Tytoń najprawdopodobniej trafił na stary kontynent za sprawą włoskiego zakonnika Romana Pane, który z polecenia papieża towarzyszył Krzysztofowi Kolumbowi podczas jego drugiej wyprawy (1493-1496). Pane przywiózł do Europy nie tylko liście o charakterystycznym aromacie, ale i zapisy swoich obserwacji sposobów ich użytkowania przez mieszkańców odkrywanych przez Kolumba ziem. To był początek zainteresowania medyków tą dziwną rośliną. Prawdziwa kariera tytoniu zaczęła się jednak w połowie XVI wieku. Pierwszą reklamę zrobił mu mnich-podróżnik, Andre Tivais, który nazywał jego liście lekiem uzdrawiającym i oczyszczającym soki mózgowe.
Jego teorie podchwycił francuski lekarz Jean Nicot, ogromny entuzjasta stosowania tytoniu do leczenia wszystkich i wszystkiego (zalecał on spożywanie tytoniu ówczesnej królowej matce Katarzynie Medycejskiej jako skuteczny lek na dręczące ją bez przerwy migreny, a jej poddanym jako środek wzmacniający poddańcze zachowania). To od jego nazwiska pochodzi nazwa związku chemicznego, jaki zawierają liście tytoniu - nikotyna. W efekcie propagatorskich zabiegów Nicota od 1600 roku na dworach od Hiszpanii po Anglię palenie tytoniu stało się niezwykle popularne. W następnych latach nałóg ten rozpowszechniał się coraz bardziej, by uchwycić w swoje szpony całe narody. I choć stosunkowo szybko pojawiły się próby zwalczania palenia, to niestety nie zdołały one zapobiec szerzeniu się tej plagi.
Pierwszym przeciwnikiem palenia był Ludwik XIII, który zakazał handlu tytoniem i wydał dekret, na mocy którego tylko aptekarze byli uprawnieni do sprzedaży tytoniu jako lekarstwa. W 1604 roku król angielski Jakub I usiłował zatrzymać nikotynową „zarazę”, ogłosiwszy obszerny traktat łaciński o szkodliwości nadużywania tytoniu. Dwa lata później wprowadził zakaz jego palenia. Przyłapanych torturowano, a nawet ścinano.
Papież Urban VII w 1624 roku rzucił na palących tytoń klątwę. Kardynał Richelieu karał palących wiezieniem i chłostą. W Szwajcarii nakładano karę grzywny, a w Niemczech dopiero w 1848 roku cofnięto zakaz palenia na ulicach Berlina. Car Mikołaj Romanow w 1634 roku wydał nakaz karania palaczy. Przyłapanych po raz pierwszy karano 60 kijami w stopy, a po raz drugi - odcięciem nosa lub uszu.
Kto wie, może te wszystkie zakazy odniosłyby skutek, gdyby nie... dżuma. To w czasie największych epidemii tej zbierającej śmiertelne żniwo choroby używano do odkażania domostw liści tytoniu, a lekarzom i grabarzom w czasie pracy zalecano palenie fajki. Kiedy okazało się, że przyniosło to jakiś skutek (do dziś nie wiadomo, czy był to rzeczywiście wpływ nikotyny), postawa władz wobec palenia tytoniu złagodniała. Palacze mogli bezpiecznie wrócić do nałogu. I wrócili, a ich szeregi zaczęły się powiększać.
Dlaczego palenie opanowało świat i choć od dawna wiadomo, jak bardzo jest szkodliwe, ludzie wciąż oddają się temu nałogowi? Do niedawna sądzono, że jedynym powodem jest uzależniająca moc nikotyny. Ostatnio okazało się, że jest także inna przyczyna: nikotyna bardzo skutecznie pobudza w mózgu neurony produkujące ważne neuroprzekaźniki, w tym dopaminę i noradrenalinę. Oba te związki chemiczne mają wpływ na zmiany naszego nastroju, ożywiają na krótko korę mózgu, ułatwiając koncentrację i zapamiętywanie. Nikotyna powoduje też uwalnianie się części morfiny, którą produkują nasze neurony, a morfina łagodzi lęki i emocje.
Wszystko to owocuje uczuciem ulgi i rozluźnienia, a naszemu mózgowi... bardzo się to podoba. Tym bardziej, że pierwsze pozytywne uczucia rozluźnienia i pobudzenia nikotyna wywołuje już w siedem sekund po pierwszym zaciągnięciu się papierosem. Żaden inny związek chemiczny nie działa tak szybko. Na domiar złego nikotyna potrafi przekonać ludzki mózg o tym, że palenie jest dobre dla zdrowia. Najgorsze jest jednak to że mózg przekonany o dobroczynnym działaniu nikotyny miewa czasem rację, bo substancja ta w określonych sytuacjach rzeczywiście działa leczniczo. Jak wynika z badań prowadzonych ostatnio w Europie i USA, nikotyna może skutecznie leczyć schorzenia układu nerwowego oraz wspomagać terapię niektórych schorzeń mózgu.
Zdaniem naukowców, substancja ta będzie powszechnie stosowana między innymi w leczeniu choroby Parkinsona i Alzheimera. Nikotyna bowiem nie tylko stymuluje neurony mózgowe, ale i chroni je przed uszkodzeniami. Działa też przeciwbólowo. Już w 1994 roku w amerykańskim piśmie naukowym „Psychofarmacology” opublikowano rezultaty badań, z których wynikało, że nikotyna może być pomocna w łagodzeniu objawów choroby Parkinsona. W schorzeniu tym zniszczeniu ulegają neurony produkujące dopaminę. Nikotyna rekompensuje tę stratę przez stymulowanie i uwalnianie dopaminy z innych, zdrowych jeszcze neuronów. Teraz prowadzi się badania nad zastosowaniem syntetycznych molekuł nikotyny. Dr Paul Newhouse z University of Vermont College of Medicine w USA zanotował poprawę pamięci oraz funkcji motorycznych i poznawczych u sześciu pacjentów z chorobą Alzheimera, którzy przyjmowali syntetyczne molekuły nikotyny.
W 2009 roku podczas zjazdu Amerykańskiego Towarzystwa Rozwoju Nauki w Waszyngtonie przedstawiono spektakularne wyniki eksperymentalnej nikotynowej terapii pacjentów z zespołem Tourette'a. Ludzie nim dotknięci cierpią na tiki ruchowe i głosowe, nie panują nad ciałem, mówią do siebie. Brian McConville z uniwersytetu w Cincinnati i Paul Sanberg z Uniwersytetu Florydy Południowej w USA dowiedli, że przyklejenie do skóry plastrów z nikotyną w połączeniu z powszechnie stosowaną terapią tego schorzenia zmniejsza objawy choroby i umożliwia ograniczenie dawek innych leków.
Czy w świetle wyników tych badań naprawdę można uznać, że rację miał szesnastowieczny lekarz Jean Nicot i nikotyna rzeczywiście jest zdrowa? Niestety - tego powiedzieć nie można. Jest dokładnie odwrotnie. Po pierwsze dlatego, że nikotyna jest związkiem trującym i - choć może w wyjątkowych sytuacjach pomagać - to jej dawki powinny być bardzo małe i ściśle określone przez lekarza. Po drugie zaś, palenie tytoniu dostarcza organizmowi nie tylko nikotyny, ale i około 500 związków zawierających ciała smoliste, które dla naszego mózgu są zabójcze.
Jerzy Gracz