Ostatni Zajazd


Wtem z poza krzaków wyszedł ksiądz Robak z dwururką
i do zebranych mierząc, tymi słowy burknął:
Zbierajcie się stąd zaraz pijusy przeklęte,
bo jak wygarnę, pogubicie wszyscy pięty!
A Ty do karczmiska w podskokach wracaj Żydzie,
a z Tobą spity tłumek cymbałów niech idzie.
Tam wędziskiem Mazurka graj na pustych głowach,
by więcej nie chlali uczestnicząc w połowach.

Zaś wśród trzcin, śledząc okiem te dziwne obrazy
zasiedli z wędziskami Gerwazy z Protazym.
Radzi, że był ksiądz Robak przegnał Żyda z wody
zaczęli sami swoje wędkarskie zawody:
Wraz Gerwazy swą wędkę, klejoną z bambusa
przyozdobił glisteczką, co się wartko rusza,
splunął był na nią trzykroć jako we zwyczaju
jest u starszych wędkarzy w naszem pięknem kraju
i do wody zarzucił kędy liść liliji
blaskiem swym przypominał oblicze Zofiji.
Spławik, z korka od flaszy, zręcznie uczyniony
chwilę sterczał bez ruchu, potem, zaskoczony
wolno w odmęt podążył szlakiem .... chyba lina!
Ostro zaciął Gerwazy! Patrzcie, jaka mina!
Jaki błysk w starczym oku, jakie sprawne ruchy!
(jak w młodości, gdy w stajniach rad szczypał dziewuchy)!
Na polikach rumieńce, jak jabłuszka w sadzie,
usta ostro zacięte, siwy włos w nieładzie...
Ciągnie! Walczy zawzięcie! Protazy go wspiera
choć go zawiść zła kąsa i rzuca cholera.
Juz podbierak nadstawił, juz weń schwytał lina
wymyślając pod nosem mu od..... s....syna.
Ryba legła na trawie, długa i złotawa,
lsniąca łuski świeżością, choć nieco niemrawa.
Ta na miarę Victorii prawdziwie złowiona!
Więc Gerwazy z Protazym, biorąc się w ramiona
taniec zamorskich ludów dzikich odtańczyli
poczym- więcej nie tracąc ani jednej chwili
podążyli za tłumem i księdzem Robakiem
wprost do karczmy, gdzie raczył Żyd gości "arakiem".
Zaczem wspólnie tam pili hen, do rannej zorzy
aż ich znalazł uchlanych Sędzia z Podkomorzym.
I by wstydu nie było ( boć na świecie ranek)
przywiózł był ich do dworu chyłkiem przez zaścianek.
Tak się były skończyły pamiętne zawody
na których rzeka była - lecz... ognistej wody

Wieść o owych zawodach w naród chybko poszła
I wtedy nastąpiła możliwość najgorsza
Bowiem do Soplicowa razem z kamratami
Zjechał jenerał Grabow (co rządzi wodami)
A przynajmniej tak myśli pobierając haracz
Od każdego co kijkiem chciałby się zabawiać.
Tu - wykrzyczał - zrobimy ogromne narady
Zjazd prawdziwy na Litwie a nie dla parady.
Tu wybierzem najwyższą rybołapów władzę
(tylko cicho warchoły bo do turmy wsadzę)
Będziem radzić nad nowym (by ryb nam przybyło
A jak mnie wybierzecie będzie bardzo miło)
Przyklaśli mu kamraci do spółki z synowcem
A że reszta siedziała jak w zagrodzie owce.
Ciągnął dalej - Jak widzę tu jesteśmy w zgodzie
Teraz jest sprawa druga, otóż w świecie w modzie
Ostatnio sport jest wszelki więc my to wchodzimy
By zaś nań ciut zarobić młodych namówimy
Niech przychodzą i płacą za zgodę na łowy
(guzik złapią bo wszędzie kontrolne odłowy
zarządzim w całym kraju i w ten oto sposób
ściągniemy trochę grosza o naiwnych osób)
Ryby sprzedamy łatwo (bo jak pewnie wiecie
Umowę mamy z żydem w francuskim markecie).
Teraz proszę o aplauz (przecież nie przesadzę
Że cieszycie się bardzo mając nową władzę).
Ja też się cieszę bardzo a najbardziej na to
Że zjazd zadość uczynił naszym postulatom.
W uznaniu tych wnioskuję wymienić wałacha
Lanosia którym jeżdżę na niemca Majbacha.
Kto za a kto jest przeciw a kto głos zatrzymał?
Przyjęte, wniosek przeszedł więc koniec dyrdymał.
Ogłaszam koniec zjazdu a rzecznik do pracy
Niech napisze uchwały by mieli rybacy
O czym gadać nad kijem gdy ryba nie bierze
U Jankiela w markecie potem kupią świeże.

Roku 2005! Tyś rokiem Zjazdu Delegatów w Kraju!
Ten rok, każdy zwie, rokiem nieurodzaju.
A wędkarz rokiem porażki; choć z nich tylko starzy
Zgodnie rozprawiają i każdy z nich nadal marzy.
Żeby jeszcze jakimś niebiańskim cudem,
Choć przerażony wieścią krążącą między ludem
Że ich Petycyja zgasła wraz z jesiennym słońcem!
Mają dziwne przeczucie, jak przed wędkarstwa końcem.
Wspólne oczekiwania na cele tak wzniosłe.
Gdy wyruszą nad wodę, pierwszy raz na wiosnę,
Złowią jeszcze ryby, choć zgłodniałe i chude.
Wszystkie Zjazdu uchwały zdadzą się… psu na budę
Wybrano przecież znowu te sędziwe głowy,
A im tylko na myśli „Rozwój sportowy”.
Wam wieśniacy, zamiast wędek, pługi.
Cieszą się jak zwykle, z kadencyji długiej,
Śpiewają piosenki, pracując leniwo,
Zasiali niezgodę, będą mieli żniwo!
Co krok wstrzymują Nasze postulaty - stoją w obronie,
Z trwogą spoglądając ku niemieckiej stronie.
Czekają na cud, lecz nie byle, jaki,
W Niemczech nie są głodne żadne wodne ptaki.
Tam nawet Bociek jest zawsze radosny
Wije sobie gniazda już od wczesnej wiosny.

A ZG wciąz fetuje i wiwaty wznosi!
Grabow syt nowej chwały stare prawdy głosi:
gwałtem herb chce odbierać, pod którego znakiem
imć Żbik, nasz podkomorzy, znaczki sieje makiem,
z nich układa wyrazy, a z wyrazów zdania
i publicznie ogłasza wędkarskie przesłania.
Lecz pokąd wędka w ręce ( na sztorc nie przekuta!)
niech się strzeże bezmyślość, chciwość, próżność, buta!
Los się może odwrócić- tak bywa czasami,
że kto górnie się nosi- pójdzie dolinami.
A spadając ze szczytu- jak z Tarpejskiej skały,
łatwo zadek potłucze i schłodzi zapały.

I tak sie rozjechali wędkarze do domu.
Protestacji napisać już nie było komu
bo i po co! Nie będzie w świecie trubunału
co by koniec położył onych kryminałów.
Przeto tylko nadzieja jest w wędkarskiej braci
że za szable pochwyci i wrogów wytraci.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
154 Atomowa siła miłości, czyli Ostatni zajazd w Riddle Manor (cz 3)
FRANCZYZA W POLSCE ostatnia wersja
ostatni
Antologia Ostatni z Atlantydy
Crowley Aleister Ostatni Rytuał
Ostatni wykład z Dynamiki
przetworka spr ostatnie
Ostatnia+metoda, metodologia, materiały na zajęcia
Zapis ostatniego dialogu załogi z wieżą, !! Smoleńsk - analiza wydarzeń
ostatni wykład z 01 08
Ostatni apel Slobodana Miloševića do Słowian
wstęp ostatnie wykłady
monitoring ostatnie kolokwiump
to raczej ostatnie 2
trzy ostatnie wykłady
Ostatni zestaw zadan z Rach
Analiza regresji ostatnie notaki z wykladu

więcej podobnych podstron