Podbój Galii przez Juliusza Cezara


Podbój Galii przez Juliusza Cezara

30.08.2004 r., 19:53


Galowie byli ludem pochodzenia celtyckiego, zamieszkującym tereny dzisiejszej Francji, Belgii i Holandii. Nie stanowili jednolitego narodu, lecz tworzyli wiele plemion o mniejszym lub większym stopniu pokrewieństwa. Ich społeczeństwo dzieliło się na klasy: rolników, wojowników, arystokrację oraz druidów, każda zaś miała ściśle określoną rolę. Celtów uważano w świecie śródziemnomorskim za barbarzyńców, ale ich bohaterstwo w walce ceniono wysoko - często zaciągano na służbę całe plemiona. Tak było z Galatami zamieszkującymi dzisiejsze Bałkany czy plemionami z Galii południowej. W świetle najnowszych odkryć kultura celtycka wydaje się o wiele bardziej zaawansowana niż poprzednio sądzono, np. metalurgia stała na bardzo wysokim poziomie. Wydaje się, że Galowie byli o krok od porzucenia szczebla plemiennego i przejścia do bardziej zaawansowanej formy państwa. Być może historia potoczyłaby się inaczej, gdyby nie pewien ambitny rzymski namiestnik prowincji północnych - Gajusz Juliusz Cezar.

Pierwsze kampanie

W 58 r p.n.e. Cezar został prokonsulem Galii Przedalpejskiej i Ilirii, a potem także Galii Narbońskiej - prowincji rzymskich graniczących z ziemiami Galów. Rzymianie już od pewnego czasu grali dużą rolę w Galii południowej, pośrednicząc w sporach między plemionami i wygrywając jedne przeciw drugim. Cezar postawił sobie jednak ambitniejszy cel - chciał podbić całą Galię, aż do Atlantyku. Okazja do interwencji nadarzyła się szybko - olbrzymie plemię Helwetów porzuciło swe alpejskie siedziby i rozpoczęło eksodus w kierunku ziem zamieszkanych przez Eduów, którzy poprosili o pomoc Cezara. Rzymianie ufortyfikowali linię rzeki Arar (Sanona) i dzięki przeciąganiu negocjacji z posłami helweckimi zyskali czas na pobór dodatkowego żołnierza (początkowo w Galii Narbońskiej dyslokowany był zaledwie jeden legion). Po zerwaniu negocjacji najeźdźcy próbowali sforsować rzekę, lecz zostali z łatwością wyparci. Posuwali się wiec dalej na północ, po czym wtargnęli na ziemie Eduów. Cezar jednak doścignął ich i wydał im bitwę. Pod Bibracte zmierzył się z ogromna armią wroga - ok. 100 tys. wojowników. Bitwa składała się z dwóch faz - w pierwszej uległa rozbiciu rzymska jazda, ale natarcie Helwetów zatrzymało się na zdyscyplinowanej piechocie legionowej.
Druga faza to atak Cezara, który, mimo kłopotów na lewym skrzydle, ostatecznie pokonuje nieprzyjaciół i zmusza ich do ucieczki. Z całego plemienia pozostała przy życiu około 1/3.

W tym samym roku Cezar postanowił odpowiedzieć na prośby Sekwanów i Arwernów i stawić czoło pustoszącym ich ziemie Germanom Ariowista. Serią szybkich manewrów Rzymianie zmusili wroga do bitwy . Legioniści obawiali się rosłych Germanów, ale Cezar elektryzującą przemową obudził w nich odwagę. W starciu koło Cernay siły Ariowista wybito niemal do nogi, resztki uszły za Ren.

Na zimę Cezar wrócił do Galii Przedalpejskiej, aby nie tracić kontroli nad sytuacja polityczną w Italii (postępował tak podczas całej kampanii galijskiej). W roku następnym musiał podjąć wojnę prewencyjną przeciw plemionom Belgów (zbiorcza nazwa koalicji plemion zamieszkujących północno-zachodnią Galię), którzy na wiosnę mieli zamiar wyruszyć na południe. Cezar uprzedził przeciwnika i z 60 tys. ludzi stanął nad Aksoną (Aisne). Z obozu Belgów zdezerterowali Bellowakowie, co spowodowało panikę całej armii. W tym momencie Rzymianie zaatakowali i wycięli większość przeciwników. Kampania jednak jeszcze się nie skończyła - potężne plemię Nerwiów stawiało zdecydowany opór. Nad rzeką Sabis (Sambrą) Rzymianie zostali zaskoczeni w trakcie budowy obozu przez 75 tys. wojowników. Bitwa była ciężka, sam Cezar musiał walczyć w pierwszym szeregu. Ostatecznie dzięki dyscyplinie żołnierzy i odsieczy elitarnego X legionu Rzymianie wygrali bitwę i znieśli całe plemię, aczkolwiek i ich straty były poważne. W tym roku Cezar odbył jeszcze jedną kampanię, tym razem przeciw Atuatukom w północno-wschodniej Galii. Rzymianie oblegli ich główne miasto warowne na górze Mont Fahlize. Mieszkańcy, przerażeni postępem rzymskich prac poddali twierdzę, ale potem zdradziecko zaatakowali wkraczające wojska. Cezar kontrolował jednak sytuację i zdołał zwyciężyć przeciwnika. Miasto zdobyto i splądrowano, a mieszkańców sprzedano w niewolę. Legiony udały się nastepnie na leża zimowe, a ich dowódca powrócił do Galii Przedalpejskiej.

W roku 56 p.n.e. plemię Wenetów zamieszkujące wybrzeża Atlantyku uwięziło rzymskich posłów. Cezar kazał zbudować flotę i obsadzić ją żołnierzami Decymusa Brutusa, sam zaś z trzema legionami wyruszył do Armoryki, aby podporządkować sobie Wenetów. Kampania polegała głównie na zdobywaniu ich silnie umocnionych twierdz nadbrzeżnych. Wenetowie, będący ludem morskim, dysponowali silną flotą, mogącą ewakuować obrońców twierdzy, jeśli groził jej upadek. Tym sposobem Galom udawało się unikać poważniejszych strat w ludziach. Sytuacja zmieniła się dopiero po przybyciu Brutusa i jego floty. W bitwie morskiej w Zatoce Quiberon Rzymianom udało się pokonać siły Wenetów dzięki wykorzystaniu sierpów umocowanych na końcach długich żerdzi, którymi chwytali liny i maszty okrętów przeciwnika (były to okręty oceaniczne o wysokich burtach, górujące nad lekkimi galerami Rzymian). Cezar potraktował pokonanych z całą surowością, skazując na śmierć całą starszyznę plemienną.
Przed udaniem się na leża zimowe Rzymianie podjęli jeszcze kampanię przeciw Menapiom i Morynom, którzy skryli się na wyspach i mokradłach u wybrzeży dzisiejszej Holandii. Część plemion rozproszono, reszta uznała władzę Rzymu.

W roku następnym do Galii wtargnęły germańskie plemiona Uzytepów i Tankretów w łącznej liczbie około 400 tys. ludzi. Cezar szybkim marszem udał się nad Mozę, gdzie pod pozorem negocjacji zwabił do swego obozu wodzów Germanów, po czym uwięził ich. Następnie armia rzymska zaatakowała i jednym uderzeniem zgniotła nieprzygotowanych, pozbawionych przywództwa najeźdźców. Uzytepowie i Tankretowie zostali całkowicie wycięci, nie oszczędzono nawet kobiet i dzieci. Po tej masakrze Cezar dokonał wielkiego wyczynu technicznego - zbudował most na Renie (uważanym przez barbarzyńców za rzekę nie do ujarzmienia), po czym przeprawił po nim całą armię. Trwający kilkanaście dni wypad na tereny sąsiednich plemion nie doprowadził wprawdzie do trwałego podbicia tego obszaru, ale zrobił na Germanach olbrzymie wrażenie i powstrzymał ich napady na pewien czas.

W tym samym roku Cezar postanowił zaatakować Brytanię, zamieszkałą przez ludność pochodzenia celtyckiego. Oficjalnym powodem inwazji była pomoc Brytów dla rebeliantów na kontynencie, ale wydaje się, że dużą rolę grała tu także pasja odkrywcy cechująca prokonsula. W sierpniu przez kanał La Manche przeprawiły się 2 legiony, które mimo oporu uchwyciły przyczółek. Z powodu sztormów i nieprzyjaznej pogody Rzymianie musieli się jednak wycofać po trzech tygodniach walk.

W roku następnym (54 p.n.e.) Cezar powrócił na wyspę, tym razem ze znacznie większą armią. Po wyładowaniu wojsk udał się w głąb lądu, staczając potyczki z miejscowymi plemionami. Brytowie walczyli w sposób podobny co ich galijscy pobratymcy, wyróżniali się jednak użyciem małych wozów bojowych. Zaprzęgano je w dwa niskie, szybkie kuce. Pojazdy, których załogę stanowiło dwóch ludzi - woźnica i wojownik, podjeżdżały blisko linii wroga, po czym szybko wycofywały się. Powodowało to konieczność nieustannego pilnowania przez Rzymian ich własnych linii. Mimo tych przeszkód, legiony przekroczyły Tamizę i wkroczyły na ziemie najważniejszego króla w południowej Brytanii - Kasywelaunusa, zmuszając go do zawarcia pokoju. Cezar zakończył kampanię i wycofał się z wyspy, by wracać do Galii, w której narastało niezadowolenie związane ze świeżo zaprowadzonym rzymskim panowaniem.

Bunty w Galii

W 54 r. p.n.e. Galia znalazła się w stanie wrzenia, spowodowanego niechęcią wobec okupantów. Cezar postanowił rozmieścić żołnierzy na leżach zimowych w sześciu punktach najbardziej narażonych na rozruchy. Tymczasem wodzowie niektórych plemion szukali okazji, by zaatakować Rzymian w polu. Taka sposobność nadarzyła się wodzowi Eburonów z północnej Galii - Ambioryksowi. Najpierw zaatakował on obóz legata Sabinusa, lecz szturm nie przyniósł powodzenia. Wtedy zastosował podstęp - zaproponował Rzymianom prawo swobodnego odejścia, a gdy ci opuszczali obóz zaatakował i wyciął do nogi cały odział (jeden legion i pięć kohort). Następnym celem Eburonów był obóz Kwintusa Cycerona. Tutaj jednak nie udało się wyprowadzić przeciwnika w pole, wobec czego musiano założyć regularne oblężenie. Tymczasem Cezar, przebywający w Galii centralnej, zebrał najbliższe wojska (7 tys. ludzi) i szybkim marszem ruszył na północ. Ambioryks wyszedł mu naprzeciw z 60 tys. wojowników. Nie potrafił jednak wyzyskać swej przewagi liczebnej i dał się rozgromić w bitwie w okolicach Sabis. Cezar uwolnił od oblężenia Cycerona (który do tej pory umiejętnie odpierał wszystkie ataki) i wyznaczył legionom nowe leża zimowe.

Mimo porażki, Ambioryks gromadził nowe siły, składające się częściowo z germańskich Trewerów. Armia Cezara wzrosła w tym czasie do 10 legionów (nowe zaciągi w Italii i Hiszpanii), dzięki czemu mogła rozpocząć ofensywę. Kampania składała się z szybkich przemarszów i pościgów. Ostatecznie Rzymianie, którzy mimo kilku zwycięskich potyczek nie mogli dopaść rebeliantów, ogłosili tereny Belgów krajem otwartym - mógł je łupić każdy wedle woli. Natychmiast ściągnęło to watahy wojowników z całej Galii, którzy doszczętnie zrujnowali całą krainę. Szczególnie okrutnie potraktowano Eburonów, tępiąc całe plemię. Cezar z wojskiem ponownie przeprawił się przez Ren i, podobnie jak wcześniej, urządził krótką demonstrację swej potęgi.

Wercyngetoryks

W 53 r. p.n.e. niepokoje ogarnęły Galię Środkową - mordowano rzymskich kupców i grabiono magazyny. Na czele powstania stanął młody, utalentowany arystokrata z plemienia Arwernów, Wercyngetoryks. Siłą zmusił on sąsiednie plemiona do zjednoczenia się przeciw Rzymianom. Cezar, zawiadomiony o tych zajściach, ryzykownym marszem przeszedł przez ośnieżone Sewenny, góry oddzielające Galię Narbońską od Arwernii. Udało mu się zaskoczyć przeciwnika, który zawrócił bronić własnych ziem. Cezar zebrał wszystkie swe legiony i począł zdobywać miasta rebeliantów - armia galijska uchylała się jednak od starcia, stosując taktykę spalonej ziemi. Rzymianie założyli oblężenie Avaricum, które wkrótce zdobyli dzięki skomplikowanym pracom inżynieryjnym. Kolejnym ich celem była Gergowia, w której zamknęła się olbrzymia armia galijska. Była to twierdza położona na wysokim wzgórzu, bardzo trudna do zdobycia i zaopatrzona w obfite zapasy żywności. Mimo tego Cezar zdecydował się na oblężenie, choć dysponował tylko 6 niepełnymi legionami (ponad 20 tys. ludzi - reszta wojska pod dowództwem Tytusa Labienusa tłumiła powstanie na północy). Rzymianie z powodu chwiejnej postawy wiernych dotychczas plemion galijskich musieli podjąć szybko szturm na miasto. Zakończył się on klęską i dużymi stratami (ponad 700 legionistów poniosło śmierć). Cezar zmuszony był uznać porażkę i wycofać się spod Gergowii. Po połączeniu z Labienusem legiony ruszyły zabezpieczyć Galię Narbońską, której groził najazd. W czasie marszu Galowie próbowali zniszczyć Rzymian pod Dijon, ale jazda Cezara nie dała się zaskoczyć i odepchnęła nieprzyjaciela. Prokonsul tym samym powetował sobie straty spod Gergowii, ale jego sytuacja nadal była ciężka, gdyż odstąpiła go większość celtyckich sojuszników. Mimo tego, postanowił on ruszyć na Alezję - stolicę Mandubów, miejsce koncentracji sił galijskich. Wtedy Wercyngetoryks zrobił ogromny błąd - zamknął się w mieście, wysyłając tylko prośby o odsiecz. Cezar miał swego głównego wroga w garści, wystarczyło tylko zdobyć twierdzę. I chociaż nie była to sprawa łatwa, Rzymianin bardzo energicznie przystąpił do oblężenia. Wzniesiono dwa wały wokół miasta - wewnętrzny, skierowany ku obrońcom (contravallatio) oraz zewnętrzny, usypany na wypadek ewentualnej odsieczy (circumvallatio). Tak obwarowany, Cezar czekał - zamierzał wziąć miasto głodem, gdyż podejmowanie szturmu przeciw dwukrotnie liczniejszym siłom galijskim było zbyt dużym ryzykiem. Po około miesiącu blokady obrońcy musieli wypędzić swe kobiety i dzieci, aby starczyło jedzenia dla wojowników. Rzymianie nie przepuścili ich jednak przez swoje linie, wskutek czego w ciągu paru dni wszyscy nieszczęśnicy pomarli z głodu.

Kilka tygodni później pod miasto nadciągnęła olbrzymia odsiecz galijska - około 250 tys. piechoty i 8 tys. jeźdźców, dowodzonych przez Kommiusza. Dwukrotnie podejmowała ona próby ataku na umocnienia rzymskie, za każdym razem była jednak krwawo odpierana. Galowie w końcu spróbowali przedrzeć się do fortecy ostatni raz. Potężne natarcie zsynchronizowane z wycieczką oblężonych przedarło obronę na wale zewnętrznym, ale zatrzymało się na następnej linii. Cezar, dzięki umiejętnemu manewrowaniu odwodami (jego siły były sześciokrotnie słabsze), zdołał zorganizować kontratak, którym odrzucił i ostatecznie zniszczył nieprzyjaciół. Wercyngetoryks poddał się Rzymianom w zamian za darowanie życia obrońcom. Sześć lat później, po uczestnictwie w triumfie Cezara, został stracony. Tak poniósł śmierć największy orędownik sprawy zjednoczenia Galów i nieugięty bojownik o wolność, zaś stworzony przez niego sojusz szybko rozsypał się, co ułatwiło Rzymianom ponowne podbicie skłóconych plemion.

Zwycięstwo Rzymu

Nieudana obrona Alezji oznaczała klęskę powszechnego powstania. W 51 r. p.n.e. Cezarowi zostało jeszcze do spacyfikowania kilka plemion - w żmudnej kampanii pokonał on Bellowaków i innych rebeliantów. Ostatni akord wojny rozegrał się pod Uksellodunum, górską twierdzą, w której schronił się ostatni zdesperowany oddział Galów. Rzymianie podjęli olbrzymie roboty minerskie i odcięli oblężonych od wody, co spowodowało upadek miasta. Pojmanym obrońcom Cezar kazał odciąć ręce i puścić wolno, aby byli przestrogą dla innych potencjalnych buntowników. Tym samym padła ostatnia twierdza wolnych Galów, a ich kraj stał się kolejną prowincją imperium rzymskiego. W 46 roku p.n.e. Juliusz Cezar przedstawił senatowi raport swych poczynań w Galii: podbił i ujarzmił ok. 300 plemion, zdobył ok. 800 osad, milion Galów legł pod ciosami oręża rzymskiego, drugie tyle dostało się do niewoli. Kultura celtycka pozostała jeszcze tylko w Brytanii, chociaż za sto lat i tam sięgnęła władza potężnych cezarów.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dramat zatytułowany przez Juliusza Słowackiego
Ściągi z fizyki-2003 r, Podbój kosmosu przez człowieka
Pandowska, Włócznia Juliusza Cezara w Wolinie
Żyd Wywiad przeprowadzony przez Juliusza Osuchowskiego z Josephem Nichthauserem
Agnieszka Teresa Tys Aktualność mechanizmów dochodzenia do władzy na przykładzie biografii Juliusza
Cesarstwo Rzymskie za panowania Juliusza Cezara a czasy
Pokutta Dalia Podbój Italii południowej przez Normanów
Podbój ducha Narodu przez informację
WYCHOWANIE DO I PRZEZ SPORT
Odzyskanie niepodległości przez Polskę wersja rozszerzona 2
1 Przyswajanie białek przez organizmid 8658 ppt
Szkol Uszkodzenie ciała przez czynniki mechaniczne
Skutki przyjęcia przez Polskę wspólnej polityki rolnej UE
Ustalony ruch przez dyfuzje gazow wg Maxwella
Korzyści z podejmowania rekreacyjnej aktywności ruchowej przez osóby niepełnosprawne

więcej podobnych podstron