II.2 Skąd wziął się pomysł „nowej polityki wschodniej” u Willy Brandta?
Kto to jest ten Willy Brandt? Tak naprawdę nazywał się Karl Herbert Frahm. Urodził się w 1913 roku w Lubece. Był samotnym zamkniętym w sobie człowiekiem, który od najmłodszych lat znalazł swoją drugą rodzinę w młodzieżowym ruchu socjalistycznym. Na pytanie - o jego życie - zadane mu przez Güntera Gausa w wywiadzie telewizyjnym Brandt odpowiedział: Nie chce niczego dramatyzować, z mojego trudnego, czy po prostu niełatwego dzieciństwa...Nie chciałbym przedstawiać go w ciemniejszych barwach niż ono było. Troszczono się o mnie, to prawda. Ale... różniłem się od innych. Wychowywał się bez ojca. Jego matka Marta Frahm była sprzedawczynią w „Konsumach” i nie miała zbyt wiele czasu, by zajmować się synem. Większy wpływ na Karla miał jego dziad. Ludwik Frahm, robotnik rolny, przybył do Lubeki z Meklemburgii. Najpierw był robotnikiem niewykwalifikowanym, potem pracował jako kierowca w wielkiej firmie transportowej. Tam stał się aktywnym członkiem SPD. Powróciwszy z pierwszej wojny światowej ożenił się po raz drugi (pierwsza żona zmarła), znalazł mieszkanie w robotniczej dzielnicy St. Lorenz i wziął do siebie wnuka.
Jego młodzieńczy bunt kierował się przeciwko mieszczańskiemu światu, w którym nieślubne dzieci były napiętnowane. Jego pragnienie sprawiedliwości i wiara w socjalizm zostały umocnione przez podwójne upośledzenie. Jego ojczyzną był świat lubeckiego proletariatu lat dwudziestych i trzydziestych. Na zadane mu kiedyś pytanie dlaczego został socjaldemokratą odpowiedział tak: ... dzięki mojej matce. Ona była wówczas wprawdzie jeszcze młoda (Marta Frahm miała 19 lat, gdy urodziła syna), ale w wieku 18 lat należała już do związków zawodowych, kółka kulturalnego i spółdzielni. W ten sposób byłem nie tylko wrodzony w ruch socjalistyczny i związkowy - wzrastałem razem z nim.
W wieku 14 lat młody Willy Brandt otrzymał miejsce w Jahaneum, w jednym z najstarszych gimnazjów w mieście. Od kolegów ze szkoły dzieliły go pochodzenie i zainteresowania. Moi koledzy szkolni byli ekspertami w sprawach samochodowych, piłce nożnej, żeglarstwie - ja byłem „politykiem”. Herbert miał obawy przed wiązaniem się z innymi ludźmi. Miałem wielu kolegów, ale w gruncie rzeczy żadnego, który był mi bardzo bliski...Przyzwyczajany przez lata do radzenia sobie sam, nie przychodziło mi łatwo dzielić się z innymi własnymi uczuciami i najskrytszymi myślami.
Jego ulubionymi przedmiotami z czasów szkolnych był język niemiecki i historia. Pracę maturalną z historii napisał o swoim największym autorytecie -Auguście Beblu, jednym z najwybitniejszych przedstawicieli socjaldemokracji niemieckiej i europejskiej przełomy XIX i XX w. Jego praca została oceniona na ocenę celujący.
Swój wolny czas poświęcał angażując się najpierw w „Czerwonym Sokole”, potem w młodzieży socjaldemokratycznej SAJ. W organizacjach tych zaczął zajmować się dziennikarstwem. W 1930 r. wstąpił do SPD, chociaż miał tylko 17 lat. Członkiem SPD można było zostać mając najmniej 18 lat. Młody Karl zataił swój prawdziwy wiek.
W roku 1930 SPD zdecydowała się udzielić poparcia rządowi Brüninga, w obawie przed przejęciem władzy w Niemczech przez skrajną prawicę. Wielu młodych ludzi odebrało to jako zdradę socjalizmu. Również siedemnastolatek z Lubeki, przyłączył się do Socjalistycznej Partii Robotniczej (SAP), stojącej na lewo od SPD. Była to rewolucyjna partia klasowa, składająca się głównie z intelektualistów i młodzieży socjaldemokratycznej. Wkrótce stanął na jej czele. Wraz ze swymi towarzyszami drukował i rozpowszechniał nocą ulotki. Po uzyskaniu przez Hitlera władzy w 1933 r., niektórzy z jego towarzyszy zostali aresztowani. Herbert Frahm, który dopiero w podziemiu przybrał nazwisko Willy Brandt, pojechał potajemnie do Drezna, by uczestniczyć w nielegalnej konferencji swojej partii. 31 marca musiał zdecydować się na ucieczkę. Pewien rybak przeprawił go nocą z Travenmünde przez Bałtyk do Danii, a następnie do Norwegii. Kilka następnych lat spędził w Norwegii, gdzie opanował płynnie norweski i w 1936 r. powrócił do Niemiec. Udając norweskiego studenta mieszkał w Berlinie i współpracował z ruchem oporu. W 1937 r. jakiś czas przebywał w ogarniętej wojnie domowej Hiszpanii, pisząc raporty dla swoich towarzyszy partyjnych w Paryżu, po czym wraca do Oslo. W tym czasie zostaje przez władze hitlerowskie pozbawiony obywatelstwa. W kwietniu 1940 r. Hitlerowcy dokonują inwazji na Norwegię. Gdzieś w północnej Norwegii, Brandt, przebrany za norweskiego żołnierza, trafia do niewoli niemieckiej, z której - nie rozpoznany - zostaje po kilku tygodniach zwolniony i ucieka do Szwecji. W końcu roku 1946 Brandt, jako attaché prasowy norweskiej misji wojskowej, przybywa do zburzonego Berlina. W 1947 r. Brost wydawca nowej gazety w Zagłębiu Ruhry, zaproponował jednemu z przywódcy SPD Eyrkowi Ollenhaerowi, na swojego następcę Brandta. Władze SPD zaakceptowała tę kandydaturę. Ponownie decyduje się przyjąć obywatelstwo niemieckie. SPD proponuje mu również stanowisko łącznika między kierownictwem partii a władzami alianckimi.
Willy Brandt w 1946 r. uważał, że: Niemcy... mogą wyjść z tego kryzysu tylko jako jednolite państwo, wtedy, gdy odbudowa będzie postępować w porozumieniu i współpracy tak Wschodu jak i Zachodu. Każde połowiczne rozwiązanie sprawi, że granice między strefami okupacyjnymi umocnią się. Brandt wyrażał ten sam pogląd co przewodniczący SPD Schumacher, dla którego Niemcy powinny być pomostem między Wschodem i Zachodem, a ceną za połączenie wszystkich stref okupacyjnych, była neutralność Niemiec. Jednak wobec przybierającego konfliktu „zimnowojennego” i komunistycznego zagrożenia Berlina Zachodniego Ernst Reuter burmistrz Berlina i członek SPD opowiedział się za polityką Adenauera, polegającą na integracji z Zachodem. Schumacher zwalczał tę politykę, ponieważ widział w niej groźbę utrwalenia podziału Niemiec. Reuter w tworzeniu niemieckiej demokracji widział dzieło wszystkich demokratów i był zwolennikiem porozumienia z CDU. Schumacher uważał, że niemiecka demokracja może być tylko socjalistyczna i stale spierał się z prawicą.
W tym konflikcie o przyszłość Niemiec i ich miejsce w Europie Brandt udzielił poparcia Reuterowi. W jego poglądzie na tę sprawę widać było wpływ norweskiej emigracji, kiedy od członków Norweskiej Partii Robotniczej nauczył się pragmatyzmu politycznego i zerwał z buntowniczą postawą, która odrzucała jakikolwiek kompromis, a wszelkie odejście od drogi do socjalizmu uznawała jako zdradę.
W 1952 r. Reuter podobnie jak Brandt uważali, że Berlin Zachodni należy włączyć do prawnych struktur RFN. Przeciwny takiemu rozwiązaniu był Franz Neumann przewodniczący SPD w Berlinie Zachodnim, wiernie wypełniając instrukcję Centrali SPD. Brandt dwukrotnie przegrywał z Neumannem wybory na przewodniczącego partii. Dopiero w 1958 r. udało mu się wygrać z Neumannem.
We wrześniu 1953 r. umarł Ernst Reuter burmistrz Berlina Zachodniego i przyjaciel Brandta. Jego następcą został Otto Surh, który umiera 4 lata później. Na jego miejsce zostaje wybrany Willy Brandt.
W 1957 r. I sekretarz SED Ulbricht wystosował prośbę do Moskwy w sprawie rozwiązania „problemu Berlina” przez, który do RFN uciekało coraz więcej obywateli NRD. W październiku 1958 r. Ulbricht oświadczył, że cały Berlin leży na terytorium NRD i zażądał zakończenia okupacji Berlina Zachodniego przez mocarstwa zachodnie. 27 listopada, rząd ZSRR zażądał od trzech władz okupacyjnych zmiany statutu Berlina Zachodniego w wolne miasto, w którym nie mogłyby stacjonować żadne wojska. Władze w Moskwie dla podjęcia rokowań w tej kwestii ustanowiły termin 6 miesięcy. Brandt bez konsultowania się z aliantami czy też z rządem w Bonn, z miejsca odrzucił ultimatum Chruszczowa jako nie do przyjęcia. Zachodowi natomiast zalecał ofensywne działania i nie przyjmowania żadnych radzieckich propozycji rokowań.
W 1960 r. prezydium SPD wysunęło nominację Brandta na kandydata do urzędu kanclerskiego. Na tą decyzję miała wpływ popularność Brandta w RFN i w świecie, którą zdobył nie tylko wydarzeniami w Berlinie, ale wizytami we Francji, w Anglii czy USA w latach 1958-1959. Ta popularność była siłą napędową SPD, chociaż wielu przywódcom SPD, tak jak rządowym kręgom RFN nie podobało się, że nadburmistrz Berlina Zachodniego chodzi własnymi ścieżkami i podejmuje decyzje bez konsultacji z nimi.
W 1961 r. Brandt liczył się z możliwością wywołania nowego kryzysu berlińskiego. Coraz więcej Niemców ze Wschodu zaczęło uciekać do zachodniej części miasta. W czerwcu 1961 r. Chruszczow oświadczył prezydentowi USA Kennedy'emu, że ZSRR zawrze do końca 1961 r. separatystyczny pokój z NRD i przekaże jej władzom kontrolę dróg prowadzących do Berlina Zachodniego. Brandt uważał tę groźbę jako bluff, nie wierząc, że Chruszczow „spuści ze smyczy” Ulbrichta. Pomimo tego burmistrz Berlina Zachodniego zaproponował zwołanie konferencji pokojowej w sprawie Berlina, przez co chciał umiędzynarodowić problem Berlina.
Wiadomość o budowie muru w Berlinie zastała Brandta w trakcie kampanii wyborczej, którą prowadził podróżując przez RFN. 13 sierpnia 1961 r. na wieść o zablokowaniu przez enerdowską straż graniczną wszystkich dróg prowadzących do Berlina Zachodniego Brandt przerwał swoją kampanie wyborczą i natychmiast powrócił do Berlina. Tego nie zrobił kanclerz Adenauer czym stracił na popularności w RFN. Brandt przemawiając przed demonstrującymi berlińczykami trzymającymi transparent z hasłem: „Zdradzeni przez Zachód” zażądał od Zachodu akcji politycznej i zwiększenie kontyngentu wojskowego w zachodniej części miasta. Ta polityczna demonstracja, w której uczestniczył sam Brandt wywołała irytację w Bonn i Waszyngtonie. Brandt w depeszy do prezydenta USA Kenne'yego, żądał aby Amerykanie wnieśli sprawę pod obrady Rady Bezpieczeństwa ONZ i wspólnie z Anglikami i Francuzami przekreślili czterostronny statut Berlina i ogłosili trzymocarstwowy status Berlina Zachodniego. Zaznaczył przy tym, że mocarstwa zachodnie nie mogą dopuścić do ostatecznej akceptacji podziału Niemiec i Berlina, który jest niezgodny z prawem narodu niemieckiego do samostanowienia. Takie słowa zawarte w depeszy do prezydenta USA świadczą o tym, że Brandt był jeszcze uniesiony gniewem na wydarzenia, które miały wówczas miejsce i mało realnie oceniał jeszcze sytuację jaka nastąpiła.
Strona radziecka i enerdowska tłumaczyła wybudowanie mury obroną przed „agenturalną” i „propagandową” działalnością państw zachodnich przenikającą na terytorium „Berlina Demokratycznego” i Niemieckiej Republiki Demokratycznej.
Wybudowanie muru berlińskiego spowodowało nie tylko trwały podział Niemiec i utworzenia granicy państwowej NRD w Berlinie, ale porażkę mocarstw zachodnich, którzy utracili ostatecznie możliwość decydowania o Berlinie jako całości, a ich odpowiedzialność za miasto ograniczyła się do trzech zachodnich sektorów okupacyjnych.
Dla zachodnioniemieckich polityków wybudowanie muru berlińskiego było szokiem, który burzył ich koncepcję zjednoczenia Niemiec. Największym szokiem dla Brandta i polityków Berlina Zachodniego nie był sam fakt postawienia muru, ale brak reakcji ze strony państw zachodnich i rządu RFN. Dla zachodnich przywódców najważniejsze było utrzymanie ich praw w mieście, które na mocy decyzji w Jałcie i Poczdamie zostało podzielone na strefy. Nie liczyli się z tym, że zachodnioniemiecka polityka zjednoczeniowa waliła się w gruzy. Ten brak reakcji na wniesienie muru w Berlinie, był dla Brandta i innych dowodem na to, że Zachód nie jest zainteresowany zmianą powojennego status quo. Politycy zachodnioniemieccy stracili resztki złudzeń, że Zachód chociaż „kiwnie palcem” w sprawie zjednoczenia Niemiec. Brandt bardzo dobrze zdawał sobie z tego sprawę już w 1959 r. kiedy ówczesny sekretarz stanu USA J. F. Dalles wytłumaczył mu, że w jednej sprawie Amerykanie i Rosjanie są zgodni - nie mogą pozwolić na to, by zjednoczone i uzbrojone Niemcy, balansowały między Wschodem i Zachodem.
Brandt wiedział, że porażką nie była sama idea zjednoczenia Niemiec lecz jej doktryny, które do niej miały prowadzić. Adenauerowska polityka „z pozycji siły” nie wytrzymywała konkurencji nawet z radzieckim propozycjami w sprawie stabilizacji europejskiej. Sam prezydent USA J. F Kennedy miał już dosyć Adenauera, którego przestarzałe poglądy hamowały jego politykę koegzystencji. Kennedy akceptował status quo w Europie jako niezmienne i chciał konstruktywnego kształtowania stosunków Wschód-Zachód. W wzmocnieniu NATO widział tylko przygotowanie najlepszych pozycji wyjściowych do pokojowej koegzystencji. Adenauer natomiast chciał utrzymać twardy kurs polityczny wobec Wschodu w interesie RFN, a siła NATO miała zmusić ZSRR do ustępstw. Nie przyjmował też do wiadomości żadnych propozycji ZSRR w kwestii berlińskiej i niemieckiej oraz uznania powojennego status quo. Takie założenia spowodowały, że Kennedy zaczął szukać innego polityka zachodnioniemieckiego jako partnera w jego polityce odprężenia.
Brandt rozumiał, że nastąpiły zmiany, których kręgi rządowe w Bonn nie chciały lub nie umiały dostrzec. Wiedział, że RFN musiało dostosować się do polityki krajów zachodnich. Upieranie się przy dotychczasowych założeniach nie tylko groziło izolacją, ale pogłębieniem podziału Niemiec.
Na wykładzie wygłoszonym w Harwardzie w październiku 1962 r. Brandt zaprezentował swoje założenia polityki odprężenia. Polityka odprężeniowa - według Brandta - miała ułatwić kontakty między obu częściami Niemiec i polepszyć stosunki z Europą Wschodnią. Taka polityka doprowadzić miała do tego, że atrakcyjny ustrój polityczny i dobrobyt gospodarczy Niemiec Zachodnich zacznie przyciągać jak magnes nie tylko samych Niemców ze Wschodu, ale społeczeństwa krajów socjalistycznych. Brandt brał wyraźnie przykład z amerykańskiej koncepcji rywalizacji z Wschodem na płaszczyźnie ekonomicznej i kulturalnej. Taka polityka była obliczona na długi czas i miała doprowadzić do liberalizacji systemów za żelazną kurtyną. Uważał, że skoro nie można usunąć muru berlińskiego należy uczynić go mniej szczelnym. Apelował do państwa zachodnich, żeby nie straciły z pola widzenia sprawy zjednoczenia Niemiec, uważając, że taki stan rzeczy jest nienaturalny i nie ma mowy o likwidacji napięć w Europie bez rozwiązania kwestii niemieckiej będącej źródłem napięć na kontynencie. Proponował wykorzystać sprawę niemiecką w pokojowej rywalizacji i przenikania, będącej środkiem do przyspieszenia transformacji w krajach Europy Wschodniej. Jeszcze wtedy Brandt, uważał, że podzielone Niemcy nie mogą wnieść trwałego wkładu w politykę odprężenia i koegzystencji.
Brandt w wystąpieniu na Harwardzie jeszcze pozostawał przy starym stanowisku sprawy niemieckiej i wschodniej. Jednak zdawał sobie sprawę z tego, że same zmiany są konieczne. Przed wyjazdem do USA w sprawie swojego wystąpienia na Harwardzie konsultował się z Adenauerem. Nie mógł jeszcze występować przeciw oficjalnej polityce bońskiej i działać na szkodę RFN swoimi przemówieniami. Na razie swoje realne poglądy na sprawę niemiecką i wschodnią przedstawiał tylko swoim politycznym przyjaciołom i współpracownikom.
Branadt chciał podjąć rozmowy w sprawie Berlina z samym Chruszczowem, gdy ten przybył do Berlina Wschodniego na zjazd SED w styczniu 1963 r. Przed takim ruchem nie protestowali ani zachodni alianci, ani sam Adenauer. Sprzeciw postawiła jednak CDU współrządząca Berlinem Zachodnim. Wprawdzie nie doszło do spotkania Brandta z Chruszczowem, ale koalicja z CDU rozpadła się po wyborach w Berlinie w marcu 1963 r. SPD zmuszone było oprzeć nową koalicję z FDP.
26 czerwca 1963 r. Brandt spotkał się w Berlinie Zachodnim z prezydentem Kenedy'ego. Po raz pierwszy spotkali się oni w lutym 1958 r. w Ameryce, gdy Kennedy był jeszcze senatorem. Amerykański prezydent przybył do Berlina na zakończenie wizyty w Niemczech. Podczas tej wizyty prezydent amerykański wyraził solidarność z mieszkańcami Berlina mówiąc: ja też jestem berlińczykiem. Jednak dla Brandta i jego późniejszej działalności politycznej większe znaczenie miało osobista rozmowa z Kennedy'm. Amerykański prezydent domagał się, aby Berlin uwolnił się od haseł i złudzeń, a Brandt zaakceptował fakty „takimi jakimi są”. Prezydent przyznał, iż sprawa zjednoczenia Niemiec nie może być rozstrzygnięta przeciw woli ZSRR i w sprzeczności z jego interesami. Proponował podjąć starania mogące doprowadzić do powstania takich stosunków między RFN i ZSRR, aby zbliżyć się - w ramach ogólniejszej normalizacji - do rozwiązań służących niemieckiemu zjednoczeniu. Problem niemiecki może być rozwiązany drogą pokojową, przy uwzględnieniu interesów krajów sąsiednich. Kennedy uważał, że dopóki miasto jest podzielone, należy próbować czynić wszystko, co tylko jest możliwe, aby polepszyć życie ludzi po drugiej stronie. W ten sposób prezydent amerykański zainspirował Willy Brandta do prowadzenia polityki małych kroków i określił podstawy jego przyszłej „nowej polityki wschodniej”.
15 lipca 1963 r. Brandt wygłosił przemówienie w Klubie Politycznym Akademii Ewangelickiej w Tutzing. Był to czas kiedy mówiono o odejściu Adenauera, a całą RFN obiegła wiadomość o „aferze Spiegla”. Według Brandta 14 lat rządów Adenauera przyczyniło się do wywołania w społeczeństwie zachodnioniemieckim „postawy oportunizmu” w spojrzeniu na politykę zagraniczną RFN. Społeczeństwo te zapatrzone w konserwatyzm polityki zagranicznej RFN nie umiało dostrzec zmian jakie zachodzą w świecie. Jest to efektem polityki w myśl hasła „żadnych eksperymentów” i łudzenia społeczeństwa, że taka polityka, a nie inna doprowadzi do zjednoczenia Niemiec. Nie chodziło Brandtowi o niszczenie wszystkiego co zostało wcześniej osiągnięte, ale dokonać korekty w polityce zagranicznej i wprowadzić nowe akcenty, aby uczynić politykę wschodnią i niemiecką „lepszą polityką”. Narodowi niemieckiemu należało wyjaśnić jaka jest rzeczywiście sytuacja, a podziału Niemiec nie da się przełamać w przewidzianym czasie i będzie trzeba szukać porozumienia z Moskwą w tej sprawie. Później w 1966 r. na zjeździe SPD w Dortmundzie Brandt przyznał, że będzie trzeba pójść na pewne ustępstwa terytorialne w przyszłym traktacie pokojowym, aby możliwe było zjednoczenie Niemiec. Warunkiem zjednoczenia Niemiec było doprowadzenie do całkowitego odprężenia w relacjach Wschód-Zachód i przekonanie sąsiadów Niemiec, że w przypadku zjednoczenia nie będą stanowić dla nich żadnego zagrożenia. Zmiana w relacjach między blokami polityczno-wojskowymi należy szukać poprzez zdynamizowanie kontaktów między Wschodem i Zachodem, w celu przeniknięcia granic bloków. W tej dziedzinie potrzebne były niemieckie inicjatywy odprężeniowe. Należało poszerzać kontakty i wymianę myśli, idei, informacji i ludzi. Brandt uważał, że będąc blisko przeciwnika będzie się miało lepsze pole działania i przyczyni się do transformacji stosunków politycznych, gospodarczych i społecznych „po drugiej stronie Łaby”. Polityka przenikania do obozu socjalistycznego była uzależniona od tego, czy polityka RFN zmieni swoje dotychczasowe doktryny. Niezbędnym warunkiem prowadzenia takiej polityki - według Brandta - jest oparcie RFN w zachodnich wspólnotach. Droga do zjednoczenia miała opierać się na „cierpliwości” i do tego czasu należy postawić „ludzkie ułatwienia” w kontaktach wewnątrzniemieckich. W celu osiągnięcia postępów w tej dziedzinie trzeba było pójść na porozumienia z NRD.
17 grudnia 1963 r. Senat Berlina Zachodniego i rząd NRD podpisali umowę o ruchu granicznym, która na wigilię Bożego Narodzenia umożliwiła mieszkańcom Berlina Zachodniego odwiedzenie rodzin i przyjaciół po tamtej stronie muru. Bez wątpienia ten krok w stronę NRD był spowodowany rozmową Brandta z Kennedy'm, który już nie żył.
Oceniając okres dojrzewania koncepcji Brandta, w latach 1961-1964, można zauważyć dwie zbliżone do siebie koncepcje. Pierwsza zakładała małymi krokami „troszczyć się o braci i siostry na wschodzie”, co miało przynieść poprawę sytuacji ludzi żyjących po wschodniej stronie Łaby i muru berlińskiego oraz związanie wschodnich Niemców z RFN. Druga koncepcja zakładała włączenie RFN do ogólnych zabiegów Zachodu wobec Wschodu i stworzyć zrozumienie dla rozwiązania kwestii niemieckiej, a poprze „małe kroki” utrzymać kwestię niemiecką na porządku dziennym.
Willy Brandt wyzywał często los, wystawiając na próbę swą suwerenność i niezależność, nie licząc się z opiniami otoczenia. Nie bał się podejmować decyzji, które mogły zakończyć jego karierę. Tylko taki człowiek mógł podjąć odważną decyzję zmiany polityki wobec państw bloku wschodniego, którą określano „nową polityką wschodnią”.
Cyt. za K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 9.
Sieci sklepów spółdzielczych, gdzie można było tanio zaopatrywać się w artykuły pierwszej potrzeby.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 9.
Cyt. za K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 8-9.
Cyt. za K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 10.
Cyt. za K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 10.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 10.
M. G. Dönhoff, Kanclerze Republiki Federalnej Niemiec jakich nie znamy, Warszawa 1999, s.162.
M. G. Dönhoff, Kanclerze Republiki Federalnej Niemiec jakich nie znamy, Warszawa 1999, s.162.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 13.
Zob. K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 17-34; M. G. Dönhoff, Kanclerze Republiki Federalnej Niemiec jakich nie znamy, Warszawa 1999, s.162.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 36-37.
M. G. Dönhoff, Kanclerze Republiki Federalnej Niemiec jakich nie znamy, Warszawa 1999, s.162.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 38-40.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s.40.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s.42.
M. G. Dönhoff, Kanclerze Republiki Federalnej Niemiec jakich nie znamy, Warszawa 1999, s.163.
Zob. Z. Kostecki, Kryzys berliński 1958-1961, Warszawa 1989, s. 87-98.
M. G. Dönhoff, Kanclerze Republiki Federalnej Niemiec jakich nie znamy, Warszawa 1999, s.163.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s.47.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s.48.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 50.
Z. Kostecki, Kryzys berliński 1958-1961, Warszawa 1989, s. 171-178.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 49.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 50.
J. Bartosz, Mitologia okrężnych dróg. Przyczynek do doktryny politycznej Willy Brandta, Wrocław 1977, s. 31.
Z. Kostecki, Kryzys berliński 1958-1961, Warszawa 1989, s. 194.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 50.
J. Bartosz, Mitologia okrężnych dróg. Przyczynek do doktryny politycznej Willy Brandta, Wrocław 1977, s. 26-31.
J. Bartosz, Mitologia okrężnych dróg. Przyczynek do doktryny politycznej Willy Brandta, Wrocław 1977, s. 26-27.
J. Bartosz, Mitologia okrężnych dróg. Przyczynek do doktryny politycznej Willy Brandta, Wrocław 1977, s. 26-27.
J. Bartosz, Mitologia okrężnych dróg. Przyczynek do doktryny politycznej Willy Brandta, Wrocław 1977, s.34-36.
J. Bartosz, Mitologia okrężnych dróg. Przyczynek do doktryny politycznej Willy Brandta, Wrocław 1977, s. 38.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 51-53.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 51-53.
J. Bartosz, Mitologia okrężnych dróg. Przyczynek do doktryny politycznej Willy Brandta, Wrocław 1977, s. 33.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 53-54.
J. Bartosz, Mitologia okrężnych dróg. Przyczynek do doktryny politycznej Willy Brandta, Wrocław 1977, s. 38-41 i 50.
K. Stern, Willy Brandt, Warszawa 1996, s. 54.
J. Bartosz, Mitologia okrężnych dróg. Przyczynek do doktryny politycznej Willy Brandta, Wrocław 1977, s. 43.
M. G. Dönhoff, Kanclerze Republiki Federalnej Niemiec jakich nie znamy, Warszawa 1999, s.164.