INFRA / ULTRA.
MAŁE ARCHIWUM PSYCHOAKUSTYCZNE
Jacek Staniszewski
"Dźwięk tworzy podstawę naszej fizycznej egzystencji; wszystkie przejawy form występujących we wszechświecie są niczym innym jak dźwiękami, które przybrały widzialny zarys" ZBIGNIEW KARKOWSKI
"R. Levasseur, jeden z moich kolegów, który skonstruował silny akustyczny emiter, stał się ofiarą własnego wynalazku. Jeden z jego większych gwizdków wytwarzał dźwięk o częstotliwości 2600 Hz i mocy akustycznej 1 kW. To wystarczyło, by Levasseur stał się inwalidą na całe życie" VLADIMIR GAVREAU
Paradoksalnie, akustyczna rzeczywistość istnieje jednocześnie wewnątrz naszych organizmów i poza nimi. Już w 1863 roku H.L.F. von Helmholz odkrył, że dźwięk nie jest przejawem fal liniowych, ale sferycznych (kulistych) stref wibracji rozprzestrzeniających się wokół źródła dźwięku. W ten sposób, każdy docierający do nas sygnał jest odbierany przez narządy słuchu i wywołuje reakcję całego organizmu. Ludzki zmysł słuchu jest w stanie zarejestrować zjawiska akustyczne o częstotliwości od 20 do 22000 Hz. Poza słyszalnym pasmem, w świecie dźwięków występują także fale infradźwiękowe (o orientacyjnej częstotliwości 1-19 Hz) i ultradźwiękowe (powyżej 22000 Hz).
Każdy z nas jest w stanie bezpośrednio zareagować na szkodliwe natężenie dźwięków słyszalnych (bliskie odgłosy młota pneumatycznego czy eksplozji artyleryjskich zmuszają nas zazwyczaj do szybkiego przemieszczenia się), lecz pasmo niesłyszalne może być badane jedynie przy pomocy skomplikowanej aparatury pomiarowej. Nauka zdołała poskromić ultradźwięki, które są wykorzystywane m.in. do nieszkodliwego sondowania organizmu, usuwania kamienia nazębnego, sterylizacji narzędzi chirurgicznych i odstraszania owadów. Infradźwięki, do dzisiaj otoczone aurą tajemnicy, są wywoływane w naturze przez trzęsienia ziemi, erupcje wulkaniczne, wyładowania atmosferyczne, wiatr i fale przypływu. Badania wykazują, że źródłem infradźwięków mogą być również wibracje maszynowe, wytwarzane np. przez duże wentylatory przemysłowe czy pojazdy mechaniczne.
Ściany i materiały dźwiękoszczelne nie stanowią praktycznie żadnej przeszkody dla częstotliwości infradźwiękowych, które przy niskiej sile pola powodują nerwowe i fizyczne wyczerpanie, a w przypadku silnych pól - wibrację i uszkodzenia wewnętrznych organów oraz zatrzymanie pracy serca. Infradźwięki były obiektem zainteresowania wojska od czasów I wojny światowej, kiedy to przeprowadzono pierwsze próby wykorzystania ich do lokalizacji nieprzyjacielskich pozycji obronnych. Destrukcyjne działanie infradźwięków zostało także zaobserwowane wśród marynarzy niemieckich łodzi podwodnych. Fale rytmiczne pobudzane przez pracę silników wywoływały u nich patologiczne zmiany ucha środkowego. Jednakże dopiero w okresie zimnej wojny Amerykanie rozpoczęli zakrojone na wielką skalę badania nad ich wpływem na organizm ludzki.
Sponsorowany przez NASA zespół badawczy bazy lotniczej Wright-Patterson pod kierunkiem Henninga von Gierke przeprowadził na początku lat 60-tych całą serię eksperymentów z kandydatami na kosmonautów. Ich celem była obserwacja efektów infradźwiękowego hałasu towarzyszącego startowi rakiety, a próby w dynamicznych komorach ciśnieniowych wykazały u badanych rekrutów "wibracje klatki piersiowej, zniekształcenia pola widzenia, uczucie duszenia się i zmiany rytmu oddechowego".
Momentem przełomowym był rok 1965. Pracownicy laboratorium akustycznego w Narodowym Ośrodku Badań Naukowych w Marsylii, po przeniesieniu instytucji do nowych pomieszczeń, zaczęli się uskarżać na niewyjaśnione bóle głowy i ataki nudności. Natężenie wibracji było tak wysokie, że meble i szklanki wpadały w ciągłe drgania, a na powierzchni cieczy pojawiały się "zastanawiające wzory". Dyrektor laboratorium, profesor Vladimir GAVREAU, początkowo podejrzewał że kłopoty zdrowotne jego podwładnych mogą być efektem działania fal radarowych lub szumów ultradźwiękowych. Okazało się jednak, że szkodliwa wibracja jest emitowana przez przestarzały i uszkodzony wentylator przemysłowy pracujący w pobliskiej hali fabrycznej. Według zebranych przez niego danych, powolne wibracje wybrzmiewające poniżej poziomu słyszalności tworzą w ciałach stałych pewien rodzaj wahadłowego pogłosu o niezwykle wysokim poziomie natężenia. GAVREAU przez przypadek odkrył także kierunkowość infradźwięków i możliwość przestrzennego sterowania ich przepływu. Dla celów badawczych zbudowano cały szereg urządzeń emitujących infradźwięki - 24-metrową, odlaną w betonie replikę piszczałki organowej czy też "akustyczny laser" umożliwiający precyzyjną emisję fali do dowolnego punktu. Wykorzystując siebie samego w charakterze królika doświadczalnego, GAVREAU zauważył że negatywnie oddziałująca fala dźwiękowa o częstotliwości 7 Hz odpowiada zakresowi mózgowych fal alfa. Fale te pojawiają się najczęściej w momentach "pustki umysłowej", braku aktywności intelektualnej, przy zamkniętych oczach i w stanie oczekiwania. (Ponoć Albert EINSTEIN rozwiązywał w tym stanie złożone problemy matematyczne, ale najprawdopodobniej uaktywniał się wtedy dodatkowo jeden z pozostałych rytmów fal mózgowych). Nawiasem mówiąc, częstotliwość 7 Hz światła stroboskopowego jest znana jako "flicker effect" (efekt migotania) i pojawia się w wywołującym halucynacje urządzeniu znanym jako DREAMMACHINE (jego twórcami byli wybitni eksploratorzy ukrytych sił psychicznych William BURROUGHS i Brion GYSIN).
Zespół GAVREAU obliczył, że odporność ścian na infradźwięki o częstotliwości 7 Hz jest porównywalna do odporności zwykłej kartki papieru na dźwięki wyższej, słyszalnej częstotliwości! Niemieccy naukowcy badający oscylacje niskiej częstotliwości odkryli że, w zależności od ich natężenia, psychika ludzka może reagować na nie niepokojem lub paniką. Efekt ten jest łatwy do zaobserwowania podczas trzęsień ziemi. Psychoakustyczny potencjał infradźwięków stał się zatem przedmiotem intensywnych badań militarnych. Pismo "New Scientist" z września 1973 roku informuje o rozpoczęciu przez armię brytyjską w Irlandii Północnej prób z bronią służącą do kontrolowania tłumu. Urządzenie, opracowane w ramach ściśle tajnego projektu, składało się z dwóch równolegle pracujących emiterów ultradźwięków, a jego wysoka efektywność umożliwiała kierunkowy atak na pojedyncze osoby w tłumie. Niesłyszalna wibracja powodowała u zaatakowanych osób omdlenia i wymioty, a jej efekt psychologiczny również zdawał się być niezwykle obiecujący. W tym samym okresie Anglicy zakupili także od pewnej amerykańskiej firmy urządzenie o sugestywnej nazwie Sound Curdler (dźwiękowy ścinacz białka) Ten zmodyfikowany system transmisji dźwięku emituje na odległość 9 metrów falę o natężeniu 120 decybeli. Dla porównania, przebywanie w zasięgu dźwięku o natężeniu 113 decybeli naraża nas na działanie podobne do fali uderzeniowej startującego odrzutowca. Przenikanie tajemnic militarnych technologii jest dla niektórych twórców z kręgu sztuki dźwięku swoistym hobby.
Angielski grafik Joe BANKS, rejestrujący swoje ezoteryczne poszukiwania pod nazwą DISINFORMATION, kompiluje w jedną fascynującą całość informacje o współczesnej radiologii, wojskowych systemach łączności, akustycznych efektach słonecznego wiatru i transmisjach stacji orbitalnych. Zainteresowanie BANKSA pobudził emitowany przez BBC film dokumentalny o nieznanych zjawiskach radiowych związanych z burzami. Po przeczytaniu obowiązkowych lektur (np. radiologicznej Biblii Hiroshi Matsumoto) i odbyciu kilku decydujących rozmów z profesjonalistami, BANKS zakupił drogą pocztową kilka tanich odbiorników VLF (bardzo niskich częstotliwości) i rozpoczął ożywione kontakty z amerykańską organizacją INSPIRE. Jej eksperymenty obejmowały wówczas codzienne łączenie się ze stacją orbitalną MIR i promem kosmicznym, a europejski team nasłuchiwaczy liczył sobie zaledwie 5 osób! Posługując się niepozornym szarym pudełkiem, parą słuchawek i odpowiednio ustawionym DAT-em, BANKS rejestruje tajemnicze sygnały dźwiękowe emitowane przez burze magnetyczne i plamy na Słońcu, transmisje kodów czasowych i akustyczne koordynanty okrętów podwodnych. Utwór "Theophany", zarejestrowany na wydanej przez ASH INTERNATIONAL składance "Fault In The Nothing", jest "nie tyle zapisem samego zjawiska, co raczej świadectwem niemożliwości jego zapisu przez sprzęt". BANKS traktuje surowo większość produkcji techno i ambient z paranaukowymi pretensjami, uważając swoje płyty raczej za "znaleziska" niż muzyczne kompozycje. Osmotyczne przenikanie skomplikowanych teorii akustycznych i specjalistycznej wiedzy z zakresu radiologii, astronomii czy geografii do muzyki eksperymentalnej jest w ostatnich latach obiektem zainteresowania takich firm płytowych jak TOUCH, ASH, A-MUSIK, SAHKO, TRENTE OISEAUX, SELEKTION AKUSTIK, V2, IRDIAL, STAALPLAAT czy SUB ROSA.
Znana z promowania innowatywnej muzyki elektronicznej angielska firma IRDIAL wydała niedawno podwójny CD STEPHENA P McGREEVY'ego, amerykańskiego eksperta od ekstremalnie niskich częstotliwości oraz poczwórny CD "The Conet Project". Ten pokaźny zestaw jest owocem 25 lat nasłuchów tzw. numbers stations - stacji numerycznych, transmisji nieznanego pochodzenia emitowanych na wielu częstotliwościach fal krótkich i składających z układów liczb i kodów odczytywanych przez syntetyzowane głosy "z zaświatów". Według tekstów towarzyszących temu niecodziennemu wydawnictwu, "niektóre z organizacji powinny zaprzestać działalności wraz z upływem zimnej wojny, ale wciąż nadają z dokładnością zegarka", a materiał promocyjny jest opatrzony zagadkową fotografią chińskiej ambasady wykonaną z ósmego piętra londyńskiej siedziby BBC.
Na początku 1997 roku w ASH INTERNATIONAL ukazał się podwójny CD, dokumentujący próby interpretacji nagrań BANKSA przez kilkunastu wykonawców elektronicznej muzyki eksperymentalnej. Na fotografiach dołączonych do tego zestawu widzimy zrujnowane zwierciadła dźwiękowe, sprawiające wrażenie megalitycznych stanowisk obronnych.
Te ogromne, niby-wortycystyczne konstrukcje zostały wybudowane pod koniec lat 30-tych na wybrzeżu Szkocji jako obiekty eksperymentalnej bazy obrony powietrznej: rodzaj prototypowego systemu wczesnego ostrzegania. Program zwierciadeł dźwiękowych musiał ustąpić w realiach wojennych bardziej efektywnym metodom radiolokacyjnym, co wymagało intensywnego przeszkolenia personelu. Dość szczególny przypadek miał miejsce podczas przesilenia słonecznego w lutym 1942 roku, kiedy to operatorzy radarów spotkali się z ciągiem sygnałów nieznanego pochodzenia, które zostały mylnie zinterpretowane jako interferencje wywołane przez zbliżające się niemieckie eskadry. Na zlecenie armii, zapisy zostały zbadane przez fizyka Jamesa Heya, który zaobserwował silną korelację pomiędzy emisjami radiowymi i występowaniem plam na Słońcu. To, co pierwotnie uznano za odległy szum wrogich samolotów, okazało się głosem Słońca. Podobnego, przypadkowego odkrycia dokonali w czasie I wojny światowej niemieccy specjaliści od wywiadu radiowego. Poszukując źródeł wyładowań, które mogłyby dopomóc w lokalizacji telefonów polowych armii francuskiej, odkryli oni pewne fantomy dźwiękowe zbliżone do odgłosów wydawanych przez pociski artyleryjskie. Te charakterystyczne, gwiżdżące częstotliwości umożliwiły później Robertowi Helliwelowi obliczenie rozmiarów ziemskiej magnetosfery. Joe BANKS poszukuje znaczeń ukrytych w pozornie przypadkowych szumach, twierdząc że traktowanie "zakłóceń w odbiorze" jako właściwego "programu" wymaga swoistego przemodelowania logiki.
Pozostali wykonawcy zarejestrowani na "Antiphony" także preferują analityczne podejście do dźwięku, co można uznać za kontynuację drogi wyznaczonej np. przez futurystyczną "Sztukę hałasu" (1913) Luigi RUSSOLO czy kompozycje Johna CAGE'a i Karlheinza STOCKHAUSENA. Zbigniew KARKOWSKI, wybitny kompozytor i wykonawca muzyki elektroakustycznej (współpracował m.in. z Z'EVem, Johnem DUNCANEM, MERZBOW, HAFLER TRIO, Blixa BARGELDEM z EINSTURZENDE NEUBAUTEN itd) przedstawia w swoich tekstach programowych wiele fascynujących teorii akustycznych; w zasadzie, prowadzą one do centralnego wniosku o wszechogarniającej naturze wibracji. Zdaniem KARKOWSKEGO, "(...) kształt wszystkich istniejących form - roślin, drzew, minerałów, zwierząt, a nawet naszych ciał - określa rezonans pewnych częstotliwości".
Dźwięk, naturalny element konstrukcyjny rzeczywistości, jest medium umożliwiającym indywidualną podróż w porzucony przez współczesną cywilizację wymiar sacrum. Pośród wielu akcesoriów, nieodłącznie związanych z rytualną muzyką, jednym z najważniejszych wydaje się być bęben. Co ciekawsze, ten tradycyjny instrument magów i szamanów wszystkich kultur, posiada swój akustyczny odpowiednik wewnątrz ludzkiego ucha. Wszystkie bębny świata, kopiując działanie miniaturowej błony organicznej, mogą wywoływać okresowe zmiany metaboliczne organizmu. Stany odmiennej świadomości, wywołane seriami powtarzalnych bodźców, nie są bynajmniej wynalazkiem twórców acid house; wynikają one raczej z istnienia pewnych warstw "archetypalnego osadu" w lewej półkuli mózgowej. Wielopoziomowa natura rzeczywistości akustycznej jest od zamierzchłych czasów obiektem zainteresowania ezoteryków wszystkich kultur. Dźwięk i wibracja są centralnymi pojęciami starohinduskiej myśli tantrycznej, heterodoksyjnego systemu zorientowanego na różnorodne formy manipulacji symbolicznej.
Tantra wyodrębnia trzy rodzaje dźwięków, z których najbardziej subtelny jest Sphota-dźwięk transcendentny. Następny element skali, Nada ("naddźwięk"), może być słyszalny, lecz nie w każdych warunkach. Dhvani jest dźwiękiem słyszalnym, doświadczanym przez każdego. Powtarzanie mantrycznych sylab i ich kombinacji prowadzi do przebudzenia pewnych "pól psychicznych" (pozostających na ogół w uśpieniu). Zgodnie z wiedzą tantryczną, każdy przedmiot wibruje z określoną częstotliwością, a uzyskanie odpowiedniego akordu oktawy może spowodować ożywienie, zniszczenie lub przemodelowanie materialnej struktury przedmiotu. Spostrzeżenie to, choć odległe w czasie i pozornie usytuowane w zasięgu oddziaływania mistycznej noosfery, może być obecnie rozpatrywane w kategoriach mechaniki kwantowej. Koncepcje ezoterycznych technik akustycznych pojawiają się także starochińskich inwokacjach magicznych (bezdźwięczne wybrzmiewanie gongów), egipskich rytuałach "sekso-somniferycznej magnetyzacji" oraz w ceremonialnych praktykach magicznych voodoistycznego kultu Petro. Wielu współczesnych badaczy przestrzeni akustycznej wydaje się kontynuować tą szczególną linię myślenia naukowo-irracjonalnego.
Terapia APP (Audio-Psycho-Fonologia) doktora Tomatisa polega na elektroakustycznej stymulacji receptorów sensorycznych położonych w wewnętrznej części ucha. Ta wyjątkowa forma "reedukacji ucha środkowego" jest traktowana jako kompleksowy bodziec energetyczny, "doładowanie baterii biologicznych" i działa bezpośrednio na błonę podstawową kory mózgowej. O skuteczności terapii APP świadczy fakt, że emitowane dźwięki wysokiej częstotliwości przyczyniły się w wielu przypadkach do przywrócenia utraconego słuchu. Zastosowanie podwójnego systemu filtrów i nielinearnej, asymetrycznej stymulacji w poszczególnych kanałach powoduje stopniową adaptację i autoregulację muskulatury ucha oraz utrwalanie się mechanizmów wiernej percepcji.
Nieco bardziej niecodzienny charakter miały badania prowadzone w latach 60-tych i 70-tych przez łotewskiego psychologa Konstantina Raudive'a. Jego wydana w 1971 r. książka "Breakthrough" (Przełom) poświęcona jest próbom nawiązania elektronicznej komunikacji ze zmarłymi i tzw. zjawisku elektronicznych głosów (EVP - Electric Voice Phenomena). Raudive wykorzystywał różne formy zapisu, a najczęściej metodę diodową, w której dioda germanowa pełni rolę mikrofonu oraz metodę międzyczęstotliwości, polegającą na zapisach szumów radiowych pomiędzy stacjami. Ogromna ilość (100 000) próbek głosów zebranych przez Raudive'a jest ponoć świadectwem występowania pewnych werbalnych przekazów nieznanego pochodzenia. Szczegółową analizą tych glossolalicznych sygnałów zajmują się dziś spadkobiercy Raudive'a, m.in. George Meek z Meta Science Foundation w Karolinie Północnej. Urządzenia konstruowane przez Meek'a odbierają symultanicznie 13 różnych częstotliwości. Rozpoznawalne, artykułowane w różnych językach frazy są dwukrotnie szybsze od ludzkiej mowy i posiadają specyficzny, "płaski" rytm wewnętrzny. Wydaje się, że całkowita akceptacja tych dźwiękowych znalezisk jest równie trudna jak ich kategoryczne odrzucenie. Profesor Donald Tuzin z Uniwersytetu Kalifornijskiego pisze o fenomenie rytualnego dźwięku we wspólnotach pierwotnych: "Świadomość cywilizowanej osoby dorosłej opiera się na względnie swobodnej grze doświadczenia i interpretacji. Dlatego też, doświadczenie, którego nie jesteśmy w stanie zinterpretować ani zlekceważyć jako pozbawiony znaczenia szum (co samo w sobie jest formą interpretacji), wzbudza w nas niepokój".
Zjawisko EVP było również przedmiotem artystycznych interwencji Carla Michaela von Hausswolffa, Leifa Elggrena i pozostałych twórców uczestniczących w projekcie eksterytorialnego państwa KREV (Kingdom of Elgaland Vargaland). Celem akustyczno-okultystycznego performance Der Triumph Des Todes było nawiązanie radiowego kontaktu ze zmarłymi artystami, przywódcami politycznymi i wynalazcami oraz poinformowanie ich o możliwości składania wniosków paszportowych. Leif Elggren odwołał się do fragmentów wspomnień Napoleona, pisanych na Wyspie św. Heleny, w których wspomina on, że przed bitwami starożytni wodzowie kontaktowali się z nim poprzez miedzianą rurę unoszącą się w powietrzu. Elggren, negując znaczenie śmierci i sztywne aksjomaty kartezjańskiej logiki, zastosował fale dźwiękowe w celu nawiązania kontaktu z Napoleonem.
W 1991 roku Carl Michael von Hausswolff i Andrew McKenzie, wyposażeni w walkie-talkies i magnetofony, stanęli na dwóch przeciwległych krańcach bazy NATO w Keflavik na Islandii. świadomi faktu, że bazy NATO rejestrują wszelkie sygnały radiowe, artyści rozpoczęli transmisję dźwięków z 17 amerykańskich miast, zmiksowanych z zapisem katastrofy promu kosmicznego Challenger. Pomysł usunięcia NATO z Islandii nie powiódł się, chociaż von Hausswolff i McKenzie z satysfakcją dowiedzieli się kilka dni później o erupcji wulkanu na Filipinach, która zmusiła Amerykanów do opuszczenia tamtejszej bazy.
Sabotaż informacyjny i krytyka technik indoktrynacyjnych jest także elementem instalacji "Elevated Memories of Previous Guests" (1995), prezentowanej w hotelu Lydmar w Sztokholmie w ramach projektu Art Hotel. Wszystkie osoby korzystające z hotelowej windy miały okazję usłyszeć, zamiast akustycznej słodyczy muzaka, niepokojące radykalne wypowiedzi kulturowych heretyków - Williama Burroughsa, Marshalla McLuhana, Johna Lilly i Kurta Eulera. Przeważająca większość pasażerów windy zdawała się nie dostrzegać zmiany, rejestrując wypowiadane zdania poniekąd bez udziału świadomości.
Socjotechniczne możliwości dźwięku są obiektem badań i prób przeprowadzanych na skalę przemysłową. Zakładowe radiowęzły, ambientalno-popowa papka w supermarketach i na lotniskach, wszechobecność 8-bitowej wersji Für Elise w centralkach telefonicznych instytucji - to tylko niektóre z przejawów działań pacyfikacyjnych i neutralizujących, które zmierzają do substytucji dźwięku naturalnego (ze wszystkimi jego niedoskonałościami) obłą, sterylną i pozbawioną tarcia namiastką. Oczywiście, także i tutaj wyczuwa się obecność "ciemnej strony mocy". Joseph Lanza w fascynującej monografii poświęconej muzakowi ("Elevator Music" - muzyka windy) pisze, że "niektóre tła dźwiękowe mogą wywoływać objawy muzykogenicznej epilepsji, powodując zmiany chemiczne w mózgu, które często są źródłem myśli samobójczych czy morderczych".
Poszukiwanie dźwięku nielokalizowalnego jest dziś, w czasach rozwoju technik reprodukcji, syntezy i transmisji danych, zajęciem któremu z równym zapałem oddają się artyści i naukowcy.
W jakim jednak stopniu dźwięk jest konstruowany przez istniejące technologie (telefon, radio, Real Audio itd), a do jakiego stopnia możemy go uznać za sygnał zgodny z naturalnymi prawami kosmosu?