antologia poezji dzieciecej wstep Cieślikowski


f.i

0x08 graphic
Redakcja, Bibl*s|^d Narodowej JAN BŁOŃSKI I ^l$CZY>i(A,W KLIMOWICZ

Redaktor N*nufraa«*Ca Pisowiczowa Redaktor techniczny: Anna Sikorska

_ WYdav/nictwo

© Copy,/^ by /aWod wodowy im OfSo

Wrocław 1981 Prlnted in Poland

ISSN 0208-4104 ISBN 83-04-00609-X

Zakład Narodowy im. Ossolińskich — Wydawnictwo, Wro­cław. Oddział w Gdańsku 1983. Nakład 50 000 egz. Ark. wyd. 18,60. Ark. druk. 13,25. Papier offsetowy W. V, 70X100, 72 g. Oddano do druku w czerwcu 1982 r. Druk ukończono

w kwietniu 1983 r. Zam. 1260. 1-15 Zakłady Graficzne w Gdańsku, ul. Świętojańska 19/23

WSTĘP I. CO SIĘ POSPOLICIE ZA WIERSZ I POEZJĘ UWAŻAŁO

Z popularnym i obiegowym sformułowaniem: „to jest wiersz" — spotykamy się od dzieciństwa. „Powiedzieć wierszem" albo „do wiersza" — znaczy powiedzieć „do rymu", a znów powiedzieć „do rymu" znaczy powiedzieć „do słuchu" czy „do słuchania'.'. „Wierszem" mówić albo „poezjować" znaczy: wyodrębnić z mowy zwyczajnej, tej, którą posługujemy się w komunikacji potocznej, inny spo­sób mówienia, nadający słowom i zdaniom wartości sa­moistne. Mówić „wierszem" — to znaczy najczęściej mó­wić — „ładnie", z użyciem takich słów i fraz zdaniowych, jakich się w mowie zwyczajnej nie używa, a które w wierszu są potrzebne dla wyrażenia uczuć i sensów oso­bliwych, świętalnych, albo wzniosłych i poważnych lub nawet i żartobliwych ale dowcipnych. Taka prymarna, podstawowa wiedza o poezji znana jest już i dziecku, bo najwcześniejszym utworem literackim, z którym się dziec­ko spotyka i spotykało, był — obok bajkiwiersz. Wierszem dorośli przemawiali do niemowlęcia, gdy go zabawiali mówiąc:

chodzi rak

nieborak

wierszem śpiewano mu do snu:

aaa

kotki dwa...

Z wierszem spotykało się dziecko w pierwszym redago­wanym dla niego pisemku, w pierwszej ofiarowanej


Oc:


IV

FOLKLOR SZKOLNY

mu książeczce. Literackość bowiem, w jej najbar­dziej pospolitym rozumieniu, spełnia się w poezji, a znowu poezja, w obiegowym rozumieniu, jest mówie­niem albo pisaniem „do wiersza". Rola poety jest naj­wcześniejszą, i do dziś w środowiskach nieuczonych na­turalną rolą literacką. W. naiwnym przeświadczeniu umieć mówić do rymu i do śpiewu — znaczyło być lub zapowia­dać się na poetę. Szkolny folklor zna takie powiedzenia i przezwania, które bywały zarówno aprobatą jak i ośmie­szeniem „poety-wierszoklety".

Uczyńmy uwagę, że ku zabawie, ku rozweseleniu in­nych, a i również zaimponowaniu własnym konceptem by­ło wszelkie oracje weselne, czy z innych okoliczności, najładniej i najzgrabniej wierszem wygłosić. W ludowej świadomości — mówić pięknie — to mówić wierszem, a również mówić tak, aby to utkwiło w pamięci. Stanisław Pigoń przytacza taki dwuwiersz mnemotechniczny:

Na dr°9ach

Więc w imię Boże, niech pióro kreśli Wierszem, by lepiej utkwiło w myśli *. Podobnie „ładnie" przyśpiewkę było zrymować i za­śpiewać; zrobić wierszem wpis do pamiętnika, inaczej i z niemiecka zwanego sztambuchem. Zwłaszcza poetyka szkolnego folkloru jest bogata w teksty „do wiersza", w stylizacje i pastisze tekstów dorosłych, zwłaszcza tych, które były poważne i kanoniczne. Folklor szkolny obfitował w makaronizmy polsko-łacińskie, niemieckie, _ francuskie, rosyjskie, w wierszowane formułki mnemo­techniczne, w poezję pure nonsense. Ten zwłaszcza ostat­ni rodzaj, obok proweniencji szlacheckiej i chłopskiej, był szkolnej, żakowskiej. Świadczy o tym m.in. i dedyka-

ludowej, Warsza-

LITERACKOSĆ — ŚPIEWNOŚĆ V

cja dzieł pisanych przez duchownych oraz profesjonalnych pedagogów i wychowawców. Jak choćby dzieło probosz­cza katedralnego krakowskiego Wacława Sierakowskie-go, dla którego poezja

jest to szlachetna sztuka składania wierszy w pewnej udecydo-wanej liczbie sylab, a zatem najstosowniejsza do najrozkoszniej-szej i najmilej rozrywającej rodzaj ludzki zabawy głosem1, to jest śpiewania, tak dalece, że jedno z muzyką czyni ukontento­wanie da zadziwienia 2

W dziele tym, po przytoczeniu wzorów z poetów łaciń­skich i z Boileau, następuje część „igraszek uczonego dowcipu", które tu zostały zebrane ,,dla szkolnej młodzi". Mowa tu o żakach, nieraz już i pod wąsem, ale odnotuj­my ten nurt poezjowania — żartobliwy i przewrotny, ku zabawie — bo choć dopiero późno podjęty przez literatu­rę oficjalną dla dzieci, wychodzącą drukiem, wcześniej stanowić będzie nieoficjalny, ludyczny wzorzec wierszo­wania dzieciom.

Wiersz dziecku najwcześniej objawiał się w śpiewie, w melodii słowa i w muzyce: w kościele, na różnych wiej­skich obrzędach, w pracy i w zabawie, w czasie wesela i pogrzebu, a i wtedy, gdy dorośli śpiewali dzieciom dla nich samych. Literackość, w tym jej pierwszym wyobra­żeniu, była śpiewaniem, była samą śpiewnością. Dziedzicz­ka lutni Kochanowskiego — ojca i poety — swoje uzdol­nienia poetyckie wypowiadała w śpiewaniu:

Nowe piosnki sobie tworząc, nie zamykając Ustek nigdy, ale cały dzień prześpiewając 3.

2 W. Sierakowski, Igraszki uczonego dowcipu czyli roz­
maitość gustu tworzenia wierszów [..-.] dla zabawienia szkolnej
młodzi wydane, Kraków 1800, s. 6.

3 J. Kochanowski, Tren VI [w:] Dzieła polskie. Oprać.
J. Krzyżanowski, Warszawa 1972, s. 604.


VI

WIERSZ DO CZYTANIA

LITERATURA DLA NAJMŁODSZYCH

VII



Grzegorz w Kordianie Słowackiego, stary sługa i wia­
rus, zapytuje swego panicza Kordiana, jaką ma mu bajkę
opowiedzieć: „Chcesz pan tej, co się gada? czy tej, co
się śpiewa?..." 4 '

Gadana — to była bajka narracyjna, bajka prozą, pod­czas gdy śpiewana — to poetycka, zinstrumentowana ryt­mem i rymem. Niemiecki poeta romantyczny Clemens Brentano wspomina z własnego dzieciństwa: „Ich. konnte ott den Abend nicht erwarten, wenn Sie (die Mułtet) die Wundermarchen uns gesungen"s. („Często nie mogłem doczekać się wieczoru, gdy ona (matka) cudowne nam baśnie śpiewała"; przeł. J.C.).

Wiersz w szkole był wierszem wydrukowanym w książce i utworem do czytania. Najwłaściwiej było go mówić czy czytać głośno, stojąc. Był bowiem do nauczenia się na pamięć i do recytowania g'o publicznie. Inaczej niż powieść, zawsze drukowana w książce, którą najlepiej czytało się po cichu, siedząc, albo jeszcze lepiej — leżąc. Wiersz, który był wydrukowany w książce, wyglądał ina­czej niż kartka zadrukowana zwyczajnie. Tradycyjny wiersz sylabotoniczny, zwrotkowy, układał się w „słupki". Już sam więc jego wygląd był porządkiem rytmicznym, jakby „klockowym". Jego zwrotkowa powtarzalność utoż­samiała się z jego śpiewnością. Podczas gdy znów wiersz współczesny, a szczególnie ten, który był wydrukowany w edytorsko ambitnej książce dla dzieci, graficznie odwo­łuje się bardziej do sensów. Obrazek, w jaki się ukła­da zadrukowana kartka dla dziecka nie umiejącego jeszcze czytać, już jakby swoim wyglądem opowiada treść wier-

0x08 graphic
4 J. Słowacki, Kordian [w:] Dzieła wszystkie, Wrocław 1952, t. 2, s. 114.

5C. Brentano, Romanzen vom Rosenkranz [w:] Wer/ce, Mtochen 1968, Bd. 1, s. 650.

sza. W ten sposób „obrazek" wiersza, wydrukowany lite­rami o różnej wielkości, o różnym wykroju i kolorze, „namalowany" ze słów ustawionych w linijkach o różnej długości, w różnych od siebie odstępach, kieruje uwagę na siebie samego. Dla dziecięcego odbiorcy wiersz może więc być także figurą6, zrobioną z liter i ze znaków prze­stankowych.

Wiersze można więc rozpoznawać słuchowo i wzroko­wo. I tylko taką ich identyfikacją się zadowolić. Ale są to rozpoznania, chociaż i naturalne, i spontaniczne, to jed­nak właściwe tylko dziecku oraz naiwnemu i niewykształ­conemu odbiorcy.

Na literaturę dla dzieci mniejszych, do lat mniej wię­cej ośmiu—dziewięciu, składają się przede wszystkim wiersze. Wiersze i jeszcze bajk-i (bajki magiczne, nazywa­ne również baśniami). Ale bajki literackie (zarówno jak i ludowe) są często wierszem pisane. Można więc powie­dzieć, że literatura „dla najmłodszych" — jak się ją na­zywało kiedyś, a i teraz tak mówi — to poezja, wiersze albo rymy. A

wiadomo jest na ogół — pisze Lucylla Pszczoiowska — że przez (długi czas rym znaczył to samo co wiersz. Nazwa zbiorku Set­nik rymów duchownych Sebastiana Grabowieckiego, wydanego w roku 1590, oznaczała więc, że książka zawiera wiersze o treś­ci religijnej, a bynajmniej nie stanowiła wyrazu poglądów auto­ra na naturę samych rymów w jego wierszach. To znaczenie rymu — obok oczywiście dzisiejszego — przetrwało dość długo. Jeszcze Pan Beniowski u Słowackiego „na gitarze grał i rym śpiewał włoski". A kiedy Kazimiera Iłłakowiczówna w dwudzies­toleciu międzywojennym dała swojemu zbiorkowi wierszy tytuł

0x08 graphic
6 Rzymianie nazywali takie wiersze carmina ligumta, a były one znane i wcześniej na Dalekim Wschodzie. Wróciły współ­cześnie pod piórem futurystów i dadaistów. Patrz bliżej o tym w rozprawce J. T u w i m a Wiersze-kobierce i wiersze-obrazkl [w:] Pegaz dęba, Warszawa 1950, s. 226—247,


VIII

STANISŁAW JACHOWICZ

POEZJA DYDAKTYCZNA



Rymy dziecięce, to nawiązywała do owego dawnego, podwójne­go znaczenia wyrazu „rym" 7.

Więc rymy. I same dzieci lubią rymować. W ich fol­klorze — czyli w bezimiennej i spontanicznej twórczości dzieci, zapisywanej przez zbieraczy — sporo znajdziemy takich tekstów. Nazywamy je nawet rymowankami8.

Podsumujmy: ponieważ teksty rymowane, „do wiersza", były najbardziej naturalne dziecku, a i mówić do dziec­ka — aby je pouczyć, zabawić i wzruszyć — wierszem wydawało się najbardziej właściwe ■— literatura dla dzie­ci, w ogromnej swej większości — wierszem była pisana.

II. NAJSTARSZA POEZJA DLA DZIECI '

Stanisław Jachowicz, pierwszy, który pisał d1a dzieci, był o dwa lata starszy od Mickiewicza. Był skromny. Nie uważał się za poetę, ale za wychowawcę i nauczyciela. Takim był zresztą z zamiłowania i z zawodu. Swoje wier­szowane utwory nazywał różnie: bajkami, bajeczkami, obrazkami, powiastkami, ale i również „zabawkami" oraz „żarcikami". Odróżniał jednak bajkę — apolog w stylu Ezopa, od „bajki dla dzieci", którą nazywa chętnie ba­jeczką. Pisze np. tak:

Dzieci nie znają się na wykwintności rymu, ja dla nich pi­szę, nie będą ode mnie tego wymagały; to tak podobne do tego, co same sobie czasem ukleją. Powtórzą, zaśpiewają moje ba­jeczkę, a ja tego pragnę, bo ja dla nich pisałem1.

0x08 graphic
7 L. Pszczołowska, Dlaczego wierszem?, Warszawa 1963,
s. 33.

8 Zob. na ten temat: J. Cieślikowskł, Folklor dziecię­
cy [w:] Literatura-i podkultura dziecięca, Wrocław 1975, s. 72—
—157.

'S. Jachowicz, Kilka słówek [w:] Bajki i powiastkl Wyd. 6, Warszawa 1842, t. 1, s. III,

Użycie poetyckiej formy dla bajeczki, powiastki, obraz­ka było dla Jachowicza i dla poetów pedagogów tego cza­su środkiem bardzo sprawnym dla przekazania nauki mo­ralnej. Służyły temu nie tylko rym, ale muzyka i śpiew. W 1854 roku wychodzą Śpiewy dla dzieci z wierszami Ja­chowicza, tym razem z ułożonymi do nich melodiami. O tym zbiorku pisał Józef Sikorski: „u nas pierwej niż gdzie indziej muzykę jako pomocnicę do wychowania dzieci wezwano..." A dalej czynił znamienną uwagę, że nuta, melodia — jak rym — przypominają wypadki, oko­liczności i osoby zapomniane:

Ileż to razy wyrazów piosenki niegdyś śpiewanej przypo­mnieć sobie nie można aż za pomocą melodii, z którą się one zrosły? Więc muzyka jest przynajmniej jednym ze środków mne­moniki, a więc cele pedagogiczne popiera •.

Tak więc takie środki artystyczne jak muzyka, mowa wiązana w twórczości dla dzieci, zostały wciągnięte w służbę celu głównego jakim było wychowanie moralne.

Podkreślmy, że dla pierwszej formacji literatury dla dzieci w Polsce — bajeczka, bajka oraz krótka powiastka, czyli gatunki małej epiki dziecięcej, gdy były pisane wier­szem, zaliczano je do poezji dydaktycznej. Temu rodzajo­wi, nazywanemu czwartym3, nie przysługiwał status poe­zji wysokiej — jak eposowi, liryce i dramatowi. Owe wierszyki pisane dla dzieci były traktowane jako spraw­ny, a czasem nawet i wdzięczny, niemniej tylko środek wychowawczej perswazji. Miały wartość przede wszystkim instrumentalną. P r a w d z i w ą natomiast poezję stano­wiły utwcrry przepisywane z literatury dla dorosłych do

0x08 graphic
2J. Sikorski, [rec.:] Śpiewy dla dzieci przez S. Jachowi­cza z melodiami J. Dobrzyńskiego, L. Lubomirskiego, S. Mo­niuszki, J. Nowakowskiego, «Gazeta Codzienna» 1854, nr 151.

s Zob. S. Skwarczyńska, Rodzaje przejściowe [w:] Wstęp do nauki o literaturze, Warszawa 1965, t. 3,


BAJKI JACHOWICZA

BAJECZKI DYDAKTYCZNO-MORALIZATORSKIE

XI



książek dla dzieci. Tak się stało np. z Powrotem taty Mic­kiewicza, przedrukowywanym już od 1827 r. w podręcz­nikach szkolnych i książkach dla dzieci *.

Przez cały więc wiek XIX na literaturą dla najmłod­szych składały się dwa rodzaje tekstów: teksty pisane specjalnie, w większości przez pedagogów oraz teksty wybrane z poezji ogólnej, przedrukowane do książek dla dzieci i do podręczników szkolnych.

Te pierwsze stanowiły literaturę stosowaną i aż do wystąpienia Marii Konopnickiej, czyli do końca lat osiem­dziesiątych, bez większych ambicji artystycznych.

„Bajki" Jachowicza — ten termin był najbardziej wte­dy i potem uniwersalnym przezwaniem jego utworów dla dzieci — stały się swoistym wzorcem wiersza dla dzieci, dydaktycznym i z morałem. Moralizatorskie formułki baj­ki Jachowicza są weryfikowane w duchu współczesnych prądów pedagogicznych, jak np. filantropistów, i pisane z wyraźnym adresem społecznym dziecka. Adresatami bo­wiem są dzieci środowisk o znacznej, czasem nawet wy­sokiej kulturze i statusie materialnym. Satyra Jachowi-czowskich bajek wytyka dzieciom łakomstwo, wybred: ność, nieposłuszeństwo i niegrzeczność wobec dorosłych i służby, okrucieństwo wobec zwierząt, lenistwo w nau­ce — a to są najczęściej wady dzieci społecznej góry.

Świat, przestrzeń zdarzeń tych bajek jest przestrzenią kameralną. Najczęściej dzieje się wszystko w mieszkaniu

0x08 graphic
* Zcb. np.: S. Jachowicz, Pamiątka dla dobrych dzieci, Warszawa 1827; A. Żdżarski, Wypisy polskie czyli książka do czytania dla dzieci ułożona z wyimkami różnych autorów polskich tak prozą jak wierszem na klasą pierwszą. Płock 1829; M. Mitera-Dobrowolska, Mickiewicz na tle dziejów na­uczania języka polskiego w okresie niewoli w latach 1820—1867. (Szkic z dziejów literatury i oświaty) [w;] Adam Mickie­wicz. Materiały Śląskiej Sesji Mickiewiczowskiej "Wyższej Szko~ iy Pedagogicznej. Red. J. Zaremba, Katowice 1958, s. 39—41.

lub w ogrodzie, w trakcie zabawy lub przechadzki, na wycieczce po mieście lub do Lasku Bielańskiego. W tej raczej „miejskiej" przestrzeni dzieci niegrzeczne plamią sukienki, nie myją rąk i uszu, niszczą książeczki, nato­miast grzeczne dzielą się bułeczką z rybkami i dają za­oszczędzony grosik ubogiemu. W tym gatunku poetyckim stworzył Jachowicz wiersz będący' portretem wad dziecię­cych. Stał się on wzorcem wiersza-bajeczki dydaktyczno--moralizatorskiej, ukierunkowanej na satyryczną najczęś­ciej, przedrzeźniającą identyfikację bohatera z odbiorcą. Niewątpliwy walor artystyczny wielu z tych portretów-ka-rykatur dał tym utworom długą, przez kilka pokoleń trwa­jącą popularność i wartość pragmatyczną. W mniemaniu o sobie skromny poeta w tym gatunku czuje się mocny, gdy przestrzega, że niegrzecznych włoży do swoich bajek

I wsadzę na całe życie, Za sto lat tam się ujrzycie!

Jachowiczowska formacja wiersza w typie Pan kotek był chory, czy Swawolny Tadeuszek, będzie miała swoją liczną progeniturę aż do dziś. Czasem rozbłyśnie świetnym blaskiem w takich wierszach jak Steiek Burczymucha Ko­nopnickiej, Zosia Samosia Tuwima czy Leń Brzechwy.

Prawie równolegle do wierszy pisanych w poetyce ro­dzaju czwartego — poezji moralizatorsko-dydaktycznej — pojawia się nurt wierszy, pisanych w duchu romantycz­nym, sięgający do ludowego folkloru. «Szkółka dla Dzie­ci*, wychodzące w latach 1850—1855 w Poznaniu pisemko pod redakcją wielkopolskiego pedagoga Ewarysta Estkow-skiego, przedrukowuje konsekwentnie wiersze poetów sta­nisławowskich, ale również i poetów romantyzmu. ,,Czy-

0x08 graphic
5 Cyt. za: I. S k o w r o n k ó w n a, Wstęp [w:] S. Jacho­wicz, Pan kotek był chory, Warszawa 1952, s. 2.


XII

„PIOSNKI WIEJSKIE"

,,ŚPIEWY HISTORYCZNE" J. U. NIEMCEWICZA

XU.<



tajcie pilnie poetów naszych — pisze Estkowski. — Mło­demu tak jest potrzebna poezja,-jak pokarm ciału"6. W «Szkółce» drukowano m.in. wiersze Teofila Lenarto-wicza, z tych niektóre weszły na stałe do książek i pod­ręczników szkolnych, jako „wiersze dla dzieci".

W roku 1862 wychodzą Piosnki wiejskie dla ochronek z Przygrywką, podpisane nazwiskiem Lenartowicza. „Pio­senka wiejska", utwór literacki, stylizowany na ludowy i pomyślany dla ludowego odbiorcy, stanowi w połowie XIX wieku gatunek liryczny przede wszystkim do śpie­wania. Ale wówczas już często posługiwano się analo­gią: luddziecko, również jako odbiorcy literac­kiego. Wspomniane Piosnki były „dla dzieci". Dla dzieci innych środowisk społecznych, niż praktyczni odbiorcy biedermeierowskich bajek Jachowicza, przestrzeni ' nie sztucznej ale otwartej szeroko. Był w niej prawdziwy las, pola, łąki. Biegały po nich zwierzęta, latały ptaki. Był to już świat pracy, choćby nawet i takiej na miarę dziec­ka — jak pasanie gęsi i krów. Jeśli były w tej naturalnej przestrzeni dzieci ze szlacheckich dworków, to bawiące się pospołu i w gromadzie. Piosnki Lenartowicza były tek­stami bardziej naturalnymi do śpiewania niż bajki Jacho­wicza. I w piosence powtarzał się jakby archetyp pieśni wędrującej. Tak pisze o niej Lenartowicz:

Świeża, jak ta ziemia z rana, We łzach rosy wykąpana, Idzie z serca, jakby z raju Na wędrówkę po swym kraju, Dziewczę poda je dziewczęciu, Pacholątko pacholęciu 7.

0x08 graphic
• Cyt. za: I. Kaniowska-Lewańska, Literatura dla dzieci i młodzieży do roku 1864, Warszawa 1973, s. 175.

7 T. Lenartowicz, Przygrywka do Piosnek wiejskich [w:] Piosnki wiejskie dla ochronek z Przygrywką /.../, Poznań 1862, s. 6.

Wiersz, który się śpiewał, unieść mógł i treści kształcące. Szczególnie te, które były w duchu edukacji patriotycz­nej. Śpiewy historyczne Juliana Ursyna Niemcewicza by-Jy nie tylko poezją retoryczną — do mówienia — one były również śpiewane. We wspomnieniach z lat szkolnych Kozieradzkiego czytamy, że Śpiewów historycznych „w czasie długich wieczorów zimowych uczyliśmy się śpie­wać, często przy gitarze"8. Śpiewano je na poważną nu­tę — dzieciom śpiewały je matki. Im bowiem przede wszy­stkim było powierzone wychowanie patriotyczne. W po­emacie Kicińskiego Kobiety czytamy:

Czasem gdy weźmie synka na swoje kolana, Odpowiada na jego pytania niewinne;

Czasem zajmie go jaką powieścią ciekawą,

W którą zawsze naukę zręcznie wsunąć umie,-

A tak poważne rzeczy mieszając z zabawą,

Kształci go w wiadomościach, cnocie i rozumie.

Ledwie jego pojęcia zdolności nabiorą,

Czyta mu matka z dziejów przykłady wybrane 9.

Tu matka jest nauczycielem — jeszcze w oświeceniowej roli i w klasycystycznym umiarze. Ale za lat kilkanaście nauka o dziejach Polski nabierze już dramatycznego wy­miaru. Narodowa duma stanie się charyzmatem, ape­lem i ananke polskiego dziecka:

O matko Polko! gdy u syna twego

W źrenicach błyszczy cjenijuszu świetność.

Jeśli mu patrzy z czoła dziecinnego

Dawnych Polaków duma i szlachetność;

0x08 graphic
8 A. Kozleradzki, Wspomnienia z lat szkolnych 1820
1831, Wrocław 1962, s. 58.

9 B. K i c i ń s k i, Kobiety. Poema w dwóch pieśniach, Min-
kowce 1818, s. 18.


XIV POEZJA ŚPIEWANA

■Jeśli rzuciwszy rówienników grono

Do starca bieży, co mu dumy pieje, Jeżeli słucha z głową pochyloną,

Kiedy mu przodków powiadają dzieje:

O matko Polko! źle się twój syn bawi!10

Elementarz nauki historii i cnoty patriotyzmu był pieś­niowy. Poezja śpiewana miała tę wyższość nad pisaną, że łatwiej trafiała do nie umiejącego czytać, lepiej utrwa­lała się w pamięci. Przekazywana na drodze ustnej, mniej była narażona na zniszczenie:

Płomień rozgryzie malowane dzieje Skarby mieczowi spustoszą złodzieje, Pieśń ujdzie cało, tłum ludzi obiega u.

Na początku XX wieku Maria Konopnicka pod pseudo­nimem Jana Sawy pisze swój Śpiewnik historyczny. Za mieszczone. w nim piosenki-wiersze patriotyczne są na nu­tę skoczną; mieszczą się bardziej w poetyce wierszy dla dzieci niż Pieśni Niemcewicza.

III. MARIA KONOPNICKA OTWIERA NOWĄ EPOKĘ

Debiut Konopnickiej jako poetki dzieci nastąpił dość nie oczekiwanie i nie od razu efektownie. Pierwsze jej wier sze, drukowane przez Michała Arcta w książeczkach ob razkowych, nie stanowiły jeszcze rewelacji, ale talen najświetniejszej poetki pozytywizmu nie mógł być be: wpływu na twórczość i dla dzieci. Konopnicka była pierw szą autentyczną jpoełką, która nie utwór pojedynczy, ale cały szereg tomików wierszy napisała dla dzieci. A po

0x08 graphic
w A. Mickiewicz, Do Matki Polki [w:] Dzieła. Wyda nie Narodowe, Warszawa 1948, t. 1, s. 251.

11 A. Mi c k i e w i c z , Konrad Wallenrod [w:] Dzieła, o[ dt, t. 2, s. 101.

XV

M. KONOPNICKA

nadto ona pierwsza miała świadomość, że dla dzieci pi­sać należy nie tylko wiersze, które by służyły różnym funkcjom praktycznym, ale poezję, która jest sama w sobie wartością. Ową wartość wychowawczo-estetycz- piosenki oraz poety dzieci, poety śpiewaka, uchwyciła Konopnicka w liście do ilustratora jej książki dla dzieci Nowe łatko, Piotra Stachiewicza, gdy pisała: „Nie przy­chodzę ani uczyć dzieci, ani też ich bawić. Przychodzę śpiewać z nimi" K Śpiewać z nimi, znaczyło inaczej i więcej niż układać piosenki i śpiewać dla nich. W tym liście wyrażała Konopnicka już bardzo dojrzałą świadomość potrzeby artystyczności wierszy dla dzieci, gdy formułowała, że dydaktyzm „nie wyczerpuje, nie za­spokaja delikatnych poruszeń duszy dziecka, która po­żąda wzlotu, dźwięku, tonu". Stąd już naturalnie wypły­wał wniosek o potrzebie

poezji samej w sobie, która bez żadnycl będzie budziła w duszy dziecka pewne nastrój* monię pod przyrodzoną dźwięczność tej duszy2.

W innym liście, pisanym do jej późniejszego wydawcy, — broni Konopnicka luźnej kompozycji wierszy dla dzieci, porządku uczuciowego a nie treściowego oraz prawa do liryki: „Dzieci mają zmysł muzyczny dość wy­bitny, śpiewność tych strof lubo złożonych, ale melodyj­nych, uderzy zapewne [ich] zmysł" 3. W roku 1902 z okazji jubileuszu poetki napisze Aniela Szycówna, że „do waż­niejszych zasług jubilatki tegorocznej należą niewątpliwie

0x08 graphic
XII 1892, rkps BN, sygn. 6007. Cyt. za:

a, Literatura dla dzieci i młodzieży u

1, Warszawa 1975, s. 313.

* Ibidem.


XVI

OKRES MIĘDZYWOJENNY

Z. ROGOSZÓWNA — J. PORAZIŃSKA

XVII



wozie po siano, po snopki żyta, z tych hucz-aycii dożynek, % tych chłopskich wesel, w których już jako pod-Ictak uczestniczyłam, z tych babki i dziadka opowiadań na scho­dach gaci™, narodziły się: W Wojtusiowej izbie i Wesele Mai-gorzalki, i Moja Wólka, i Pastereczka, i Trzy gadulki, i Kopciu­szek, i. Juś i Kasia, i zbiory polskich baśni ludowych. Polska i to, co nasze, narodowe, wciąż nam wydzierane, wciąż tratowa­ne — to stało się najbliższe, to czaiło, się na końcu pióra, by ■■• wydrzeć się z serca, wybiec ku dzieciom. Z tego źródła powstały moje książki ».

jej piękne i proste wierszyki i piosenki dla dzieci" *. A z okazji wyjścia poemaciku Na Jagody napisze recenzent w «Tygodniku Ilustrowanym*, że wiersze jej są „takie proste, a tak chwytające za serce, kiedy uczą małych czy­telników kochać lud i kochać naród" 6.

IV. POECI DWUDZIESTOLECIA MIĘDZYWOJENNEGO

Na przełomie wieków cudownym źródłem Aretuzy stała się twórczość ludowa, a w jej obrębie nie tylko poezja nieliczna i baśni, ale zagadki, dziecięce wyliczanki i ry­mowanki, zabawne i przekrętne powiedzenia oraz różne magiczne i zabawowe teksty, jakie się mówiło podczas gier ruchowych, na pastwisku, między sobą. Były to nie tylko teksty dawne, przekazywane ustnie, z pokolenia na pokolenie, ale i takie, które powstawały doraźnie, jeszcze ciągle w żywych, sprzyjających im okolicznościach: po­śród zabaw i resztek obrzędów dawnych i nowych, w ro­dzinie, w szkole. Była to poezja z dawien dawna, ale nikt jej nie zapisywał, a nawet przez długi czas była rugowa­na przez dorosłych, którzy uważali ją za mało wybredną czy wprost wulgarną. Z tych rymów, „bez sensu, bez skła­du i ładu", przemyciła trochę Konopnicka w swojej książ­ce Jak się dzieci w Bronowie z Rozalią bawiły (1884), ale dopiero w dużym wyborze wydała je Zofia Rogoszówna.

Pierwszy zbiorek w opracowaniu Rogoszówny, pt. Sroczka kaszkę warzyła, z obrazkami Zofii Stryjeńskiej i muzyką Michała Swierzyńskiego ukazał się w 1920 r. Książeczka miała podtytuł: Gadki dziecięce, spisane z ust

0x08 graphic
4 A. Szycówna, Maria Konopnicka jako autorka dk
dzieci, «Przegląd Pedagogiczny* 1902, nr 18.

5 [H. Galie?], Ostatnie wydawnictwa M. Konopnickiej, «Ty
godiiik Ilustrowany» 1910, nr 43, s. 880.

ludu i wspomnień dzieciństwa. Później, już po śmierci autorki, wyszły dwa inne tomiki: Klituś bajduś. Gadki, piosenki, zabawy dziecięce spisane z ust ludu i wspomnień dzieciństwa oraz Koszalki opałki. Gadki, piosenki, zabawy dziecięce spisane z ust ludu i wspomnień dzieciństwa. Zwróćmy uwagę na tę pedantyczną wszędzie sygnaturę: „z ust ludu i wspomnień dzieciństwa". Był to wiek etno­grafii i wiek.... dziecka.

Rymowanki dziecięce — zwłaszcza żartobliwe i non sensowne ■— nie znalazły tak od razu rychłej i twórczej kontynuacji., jak piosenki liryczne. Ale później, w lat dwa-dzieścia, ale tylko słowa czy motywy fabularne, bądź ko-miczne figury ptaków i zwierząt, ale same struktury „ba-jgk-wyiiczanek" (inaczej zwanych — bajki łańcuszkowe), czy śpiewanek z absurdalnym refrenem, dały -wzorce dla licznych n o w y c t utworów literackich dla dzieci.

W dwudziestoleciu międzywojennym najpopularniejszą poetką była Janina Porazińska. Ona też była najbardziej twórczą kontynuatorką ludowego nurtu w poezji dla dzie­ci. O swoich dziecięcych fascynacjach wiejskością, na zie­mi piotrkowskiej, gdzie spędzała wakacje u dziadków, zapisała:

Ż tych przeżyć chrustowskich, z tych wypraw czwórką w po-

le na drabiniastym



BN 1/233 (Antologia po.zji dziecięcej)

.. .


XVIII ■ „DZWONKI" J. PORAZINSKIEJ

Tak poświadczona dokumentacja wiejskości jest i syg­naturą ogólnonarodową. Autentyk ludowy, szczególnie ten wiejskiego folkloru dzieci, gdy jest żywy, i gdy jest jesz­cze ciągle w funkcjonalnym użyciu, przenoszony z czułej pamięci do książki, należy do języka langue i do języka parole 2. Poetka, po latach zapytana o pochodzenie pew­nych słów i zwrotów odpowiedziała, że nie pamięta, czy to ona tak słyszała dzieckiem, czy „wymyśliła", i po ia-tach wróciło to do niej jako dziecięca rymowanka.

Jeszcze w latach przed pierwszą wojną redagowała Po-
razińska w Krakowie pisemko «Promyk» z «Promyczkiem».
Potem, w 1923 roku, wydaje wspólnie z Chrząszczewską
i Siewierskim „śpiewnik dla dzieci" — Dzwonki. Są tu
wiersze, gry/ zabawy, obrazki. Nie był to pierwszy, ale
znaczący przykład książki dla dzieci, będącej antologią
różnych tekstów, które się artykułują w różnym tworzy­
wie: w czytaniu, w śpiewie, w geście i zabawie mimetycz-
nej. Utwory zebrane w podobnych antologiach są najczę­
ściej wiejskie, a i porządek kompozycyjny książki zrobio­
ny jest według pór roku, bądź kalendarza naturalnego —
jak święta kościelne, wycieczki, majówki, wakacje, „na
jagody", „na grzyby", „na gwiazdkę". Podobnie wiejski
i naturalny porządek jest organizacją dziecięcych pisemek,
wtedy i do dziś. „'■

Poezja Porazińskiej inicjuje mały świat dziecka: iskie­rek z popielnika, padających kropli deszczu;, cykającego zegara i cykającego świerszcza, psotek i śmieszek, sie­dzących na badylu.

Nadzwyczajna jest oczywistość tej treści i prostota w jej od­słanianiu, pokazywaniu przez autprkę. 2 najnaturalniejszą swe

0x08 graphic
* Pojęcia langue (język jako system) i parole (jednostkowa,1
konkretna wypowiedz) wywodzą się z koncepcji lingwistycznych
F. de Saussure'a. '

BWA SZELBUKU-ZAREMBINA XIX

bodą i żywością wplatają się tu znane powiedzenia, sposoby gadkowe, jakiś obrót piosnki ludowej, czyniąc od razu te wier­szyki jak gdyby nie tworem literackim i dzisiejszym, ale czemś, co sobie samo tak ładnie i samodzielnie urosło, jak sama mowa i sama piosnka ludowa8.

Kreowanie kosmosu dziecięcego, otwartego bezpośred­nio na „dziwy" i „bajki" — w wiejskiej izbie, ale i w mieszczańskim pokoju, podejmie Ewa Szelburg-Zarembina. Zwraca uwagę J. Z. Białek na analogie W Wojtusiowej izbie Porazińskiej i A... a... a... kotki dwa Zarembiny: „złoty jeż" jest zaczarowanym w jeża królewiczem, ale jest i jeżem...4 Ale — dodajmy — i jeż, taki zwyczajny, kolczasty, który chodzi nocą i tupie... też jest „jak z baj­ki". U Porazińskiej, Zarembiny, Iłłakowiczówny, Czecho-wicza, że wymienimy tylko tych najwybitniejszych z dwu­dziestolecia poetów, bajka jest w każdej zwyczajności, każda zwyczajność może być bajką... I to wszystko znaj­duje się tu i zaraz, na wyciągnięcie ręki, na szerokość pokoju, tuż za ścianą, za szybą okna. Wystarczy się tylko wsłuchać w padający deszcz:

Pada, pada deszcz Chlupu, chlupu, chlup! Idzie dziadzio Mrok Tupu, tupu, tup!5

Innym ewenementem w poezji dla dzieci był zbiorek Rymy dziecięce Kazimiery Iłłakowiczówny. Rymy krytyka odebrała jako utwory „chwytające na gorącym uczynku uczuciowe reakcje, powiedzenia i sformułowania dzieci;

0x08 graphic
0x08 graphic
•A. Gruszecka, Literatura dla dzieci, «Przeqląd War­szawski* 1924, nr 39, s. 397.

4 Zob. J. Z. Białek, Janiny Porazińskiej poezja dla dzieci
[w:] Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP, z. 17, Kraków 1963,

5 E. Szelburg-Zarembina, Dziadzio Mrok [w:] A...a...
3... kotki dwa. Wyd. II, Warszawa 1947, s. [25] nlb.

i* .


XX

K. IŁŁAKOWICZÓWNA — J. CZECHOWICŻ

„WIERSZE DZIECIĘCE" J. TUWIMA

XXI



zbliżone do typu wyobraźni dziecięcej i wysławiania się dziecka"6. Dzieciństwo, traktowane już jako osobna i u. prawniona kategoria estetyki odbioru, pozwalało na sfor. mułowanie przesłanek zbudowania modelu poezji dziecię, cej. Z okazji następnego zbiorku wierszy dla dzieci Iłła-kowiczówny pisała w roku 1933 Zofia Niesiołowska-Ro-therowa, że poezja dla dzieci powinna się odznaczać umie­jętnością odczuwania duszy dziecka, myślenia jego wy­obrażeniami i mówienia jego językiem; zbieżnością z ludo-wą piosenką: paralelizmem obrazów, magicznością moty­wów, animizacją, melodyjnością jako zasadą kompozy-cyjną; umiejętnością splatania realności z fantazją; opty­mizmem i pogodą, nawet przy ukazywaniu spraw tak osta­tecznych jak śmierć 7.

Józef Czechowicz był w latach 1932—1936 redaktorem dwóch najpopularniejszych wśród dzieci, wtedy i dziś, pi­semek: «Płomyka» i «Płomyczka». Był przedstawicielert tzw. II Awangardy, nazywanej „poezją środka". Pisał Ju lian Przyboś, że w „poezji środka" dominuje „liryka ko łysankowa" — z onomatcpeją i echolalią. W wierszach dla dzieci Czechowicza eufonia asonantyczna (samogłoski jasne a-e-o, spółgłoski nosowe m-n-ł) występuje w eklo gach i kołysankach: „siano pachnie snem". O lirycznej lo kalizacji poezji Czechowicza pisano, że jego „nieurojona ojczyzna" znajduje się na pograniczu wsi i miasta8.

Świat Czechowiczowskiej poezji, i tej dla dzieci, jesl wiejsko-miejski, taki, jakim był folklor dziecięcy sprzed lat pięćdziesięciu. „Jest jak łąka podmiejska, pełna zapa

0x08 graphic
6S. Szychowa, [rec:] Rymy dziecięce, «Bluszcz» 1923, ni 20, s. 155—156.

7 Zob. Z. Niesiołowska-Rotherowa, Pod znakiem
poetów, «Kobieta Współczesna* 1933, nr 43/44, s. 851.

8 Zob. J. A. Król, 0'jczyzna poetycka Czechowicza, «Pion>
1939, nr 5, s. 3.

chu ziół, kwiatów i traw, ale dolatują tu odgłosy miasta. Z obłokami mieszają się fabryczne dymy ..." 9 — pisał Ró-żewicz, a Kazimierz Wyka dodawał, że „u szczytu swego uświadomienia poetyckiego Czechowicz [...] przetworzy i zdobędzie miasto. Człowiek ziemi i człowiek wzruszenia zapanują nad obojętnością masy i kamienia" 10.

Wiersze Czechowicza publikowane w czasopismach mia­ły znaki przestankowe, duże litery. Publikowane w książ­kach — nie. To dla koneserów, którym daje się satysfak­cję kilkakrotnej lektury wymagającej uporządkowania. Wiersze dla dzieci miały interpunkcję. Ale wiersze — dzieci przede wszystkim słyszą. A gdy się ich nauczą na pamięć ■— „słyszą" i powtarzają z pamięci według swo­jej własnej porządkującej zasady.

Wiersze dla dzieci były drukowane albo w osobnych książeczkach albo w dziecięcych pisemkach. Na innych, jakby nieoficjalnych prawach, poza edycjami. Wieloto­mowe, zbiorowe wydanie Poezji Marii Konopnickiej, przy­gotowane przez Jana Czubka, nie obejmuje wierszy dla dzieci. Toteż zdarzeniem szokującym i rewelacją na mia­rę ogólnopolską było wydrukowanie przez Juliana Tu-wima w czołowym tygodniku literackim «Wiadomości Lite-rackie» w latach 1934 i 1935, na pierwszej stronie, kolum­ny pod ogólnym tytułem: Wiersze dziecięce. W ten spo­sób wiersz dziecięcy — jako komunikat poetycki skiero­wany do dziecięcego odbiorcy i jako swoisty gatunek po­etycki — otrzymał oficjalny status poezji, stał się równouprawnionym gatunkiem poezji ogólnej, zdobył do­rosłych, często entuzjastycznych czytelników i wszedł w obręb świadomości estetycznej krytyki literackiej. Do-

9 T. Różewicz, Z umarłych rąk Czechowicza [wstęp do:]
J. Czechowicz, Wiersze wybrane, Warszawa 1967, s. 7.

10 K. Wyka, O Józetie Czechowiczu, «Kamena» 1945, nr 1
(61), s. 9.


„LOKOMOTYWA" J. TUWIMA

XXIII



piero w roku 1938 wiersze Tuwima, drukowane wcześniej w «Wiadomościach Literackich®, wyszły w książkach dla dzieci.

Tuwim był ponadto pierwszym (lub pierwszym z pierw, szych), który oswoił w poezji dla dzieci „język" pta, ków i zwierząt, język zaumny (określenie poety ro. syjskiego Wielemira Chlebnikowa), język, będący poza granicami rozumu. Słowa, zwroty, które w swojej wymyśl, nej niezrozumiałości mogą pełnić funkcje magiczne, jafc również stanowić czystą zabawę w słowa, w brzmię, nia, w naśladowania głosów przyrody, szukania kontaktu ję zykowego z naturą, j^k i tworzenie języka swojego grupy wtajemniczonych itp.

W rozprawie pt. Atu]i mirohłady, traktującej o wszel kich walorach myślenia i dowodzenia naukowego, a jed nocześnie utrzymanej w poetyce ladycznego eseju, pisze Tuwim o glossolaliach (zgr. glóssa — język, la Ieo — bełkotać):

Zjawiskiem typowo glossolaliczmyin są niezliczone przyśpie wy pieśni ludowych, te wszystkie:

Pójdą ja z toporem do łasa, Bajer topór, konder honder Fitasom bałabasom Bałabinka opinka. Syli sektum rektum doktum. Albo:

Hopsztynder Madaliński Fika, z góry ta,

Zbara ciup ciup pinderynduin hura Barabana mazura

lub ten w dzieciństwie przeze mnie nad Pilicą słyszany:
Kołataj mama ciuciu
Mazuraj da madziary
Hopsasa wykrętasa
- Świńduryndu dana".

n 3. T u w i m, Atult miwhłady [w:] Pegaz dęba, Warszawę 1950, s. 292.

Nie były to tylko oczarowania Tuwima. W jego wier­szach dla dzieci nie odnajdziemy owych „mirohładów". Bo Tuwim nie pisał jeszcze wierszy w „języku dzieci" czy w stylizacji na język dziecka, a i również bariera dydak­tyczna w stosowanej literaturze dla dzieci i myśleniu (na­wet i najbardziej przewrotnym), jaką ta literatura być mo­że — nie pozwalała iść tak daleko. Ten nurt, a raczej jego cienką strużkę, glossolaliczną, odnajdziemy w niektórych wierszach naszej Antologii.

Jeśli chodzi o Tuwima, wspomnijmy tu jego Ptasie ra­dio (a w nim szczególnie śpiew słowika), które prowadzi nas do innego traktatu poety, jego Zarysu ćwierkologii. Znajdziemy również potwierdzenie tego w Ptasich kolę­dach. Dodajmy, że i klasyczna Lokomotywa Tuwima jest wierszem zrobionym z zabawy w pociąg. Jego in-strumentacja (porządek aliteracji, echolalii, glossolalii czy rymu i rytmu) stanowi w utworze warstwę podstawową i autonomiczną, na którą dopiero zostaje jakby „nałożo­na" warstwa semantyczna.. Posłuchajmy:

A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost! Po torze, po torze, po torze, przez most

i z zakończenia:

I koła turkocą, i puka, i stuka to:

Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!

{Lokomotywa, s. 146)

i podłóżmy to pod prawdziwą jazdę pociągu. Albo od­wrotnie: jadąc pociągiem, wymawiajmy te słowa pod me­lodię jego stukających kół.

Że i sam poeta warstwę glossolaliczno-brzmieniową ce­nił wysoko, niech świadczy jego autentyczny zachwyt dla translacji Lokomotywy na język dziecka, zrobionej przez 3-letniego chłopca, która tak się zaczyna:


XXIV

WYCHOWANIE PRZEZ SZTUKĘ

DZIECKO JAKO ODBIORCA POEZJI

XXV



Toi na tati koleją

cieja omoma i pom ej pyja

tusta oia

Toi i hapie

toi i mucha

zaj z oajec jej bucha bucha 12

V. POEZJA — JEJ MIEJSCE W WYCHOWANI!/ I W REFLEKSJI KRYTYKI LITERACKIEJ

Refleksja krytyki estetycznej nad historią i teorią wier­szy dla dzieci pojawiła się dopiero po drugiej wojnie. Już nie była wtedy literatura dla dzieci przedmiotem uwagi i troski tylko pedagogów, ale stała się troską i samych autorów piszących dla dzieci, krytyków zawodowych, his­toryków i teoretyków literatury. Na wyostrzenie tej re­fleksji wpływ miały odkrycia psychologów i pedagogów dotyczące twórczej osobowości dziecka.

Edward Claparede, szwajcarski psycholog i pedagog, w swoich pracach już na początku naszego stulecia pro­pagował wychowanie oparte na naturalnym procesie roz­woju istoty rosnącej: dzieci nie powinny być kierowane, ale powinny być wychowywane swobodnie 1.

Rozwijający się w latach międzywojennych międzyna­rodowy ruch pedagogiczny pod nazwą „Nowe wychowa­nie" eksponował rolę aktywności typu artystycznego, ro­lę ekspresji twórczej głosząc, że w dziecku jest naturalna skłonność do tworzenia, którą należy podtrzymywać. Dziec­ko w działalności artystycznej: plastycznej, muzycznej, choreograficznej, poetyckiej wypowiada swoje marzenia i wyobrażenia. Stąd wychowaniu przez sztukę przyznawa-

0x08 graphic
a J. T u w i m, Najpiękniejszy przekład, «Przekrój» 1948, nr 158.

1 Zob. E. Claparede, Psychologia dziecka i pedagogika eksperymentalna. Przeł, M. Górska,. Warszawa 1927, wyd. II;

wartości nie tylko autonomiczne, ważne dla okresu sa­mego dzieciństwa, ale wizję realizującą pełny rozwój czło­wieka. Sztuka bowiem — formułował angielski poeta i kry­tyk sztuki Herbert Read — jest szansą ocalenia człowie­ka w świecie alienacji, technokracji i konsumpcji, w epo­ce, która w teorii głosi ideały, a w praktyce stosuje okru­cieństwo.

„Człowiek jest przede wszystkim tym, który tworzy" (A.' Saint-Exupery). Twórczość jest psychologicznym zaprzecze­niem zniszczenia [...] Dzieło sztuki nie jest tylko ozdobą: jest wyrazem jednego z najgłębszych instynktów człowieka, instynk­tu, który go kieruje do rozszerzenia zakresu swego zmysłowego spostrzegania. Instynkt ten decyduje o rozwoju zmysłów w okre-sde dzieoińsitwa i jeśli zostaje przedłużony na okres życia doro-siego, zwykle podnieca ludzi do przedkładania działań kon­struktywnych ponad działania niszczące 2.

Ekspresję dziecka dostrzeżono nie tylko w akcie za­spokajania jego własnych potrzeb, ale w komunikacji spo­łecznej. Z tego wynikała ogromna rola dziecka czy dzie­ciństwa — jako odbiorcy sztuki, również literatury, a tu poezji szczególnie. Dziecko było konsumentem nie bier­nym, ale twórczym. Dziecko, będąc samo poetycko uspo-' sobione (świadczy za tym samorodna twórczość poetyc­ka dzieci) jest otwarte na poezję z zewnątrz, przyjmuje ją i twórczo adaptuje.

W takim rozumieniu dziecka i w lansowaniu teorii „No­wego wychowania", „Nowej szkoły" — zmienił się i sto­sunek do źródeł poezji dla dzieci, .do funkcji jakie ta po­ezja miała pełnić i do miejsca dziecka w akcie percepcji. Hanna Januszewska ■— poetka, jak Porazińska czy Cze-chowicz, sięgająca w swych wierszach dla dzieci również do wiejskich mitów dzieciństwa — pisze, że wzruszenie

0x08 graphic
2 H. Read, Warunki dla pokoju. Przeł. I. Wojnar, «Kwar-talnik Pedagogiczny* 1967, nr, 1, s. 7.


XXVI

MYŚLENIE MITYCZNE

JAN BRZECHWA

XXVII



podmiotu, lirycznego wiersza winno być wzruszeniem czy telnika i że dziecko jest czulszym odbiorcą niż dorosły

Artysta bowiem i dziecko posiadają wiele stwierdzonych przez psychologię podobieństw. Oboje są oddani poszukiwaniom w ota czającej ich rzeczywistości, oboje skłonni do uczuciowego poj mowariia zjawisk, oboje egotyczni i egocentryczni *.

Identyfikacja poety i dziecka, rozumienie poety jaki człowieka naiwnego, pierwotnego stało się współcześni! jednym z trendów poezji. Już XVIII-wieczny filozo Giambattista Vico, autor dzieła Scienza nuova (Na uka nowa, 1723—1744) twierdził, że poetyckość był, na początku dziejów ludzkości sposobem istnienia ludzi że wszystko co ludzie czynili i mówili stanowiło poezję że poezja więc była jedyną formą rozumienia i poznawa nia świata. Człowiek pierwotny — kontynuował tę myśl XVIII-wieczny filozof niemiecki Herder — myślał jak po eta — obrazami. Myślenie obrazami jest myśleniem mi tycznym i ono było właściwe człowiekowi pierwotnemu a jest i właściwe poecie i dziecku. Myślenie mityczne jes przeciwstawne myśleniu „zdrowo-rozsądkowemu", które t myślenie i pogląd na świat są właściwe „dorosłości". Po wstaje w XX wieku jakby opozycja poetów, artystów oraz dzieci wobec dorosłych: „logicznych, rozważnych i auto rytatywnych". Literaturę dla dzieci w wieku XIX robił tacy właśnie dorośli, przeciwnicy „wszelkiej bzdury, non sensu... i bajek". Oni to przekreślali dzieciństwo, uważając. je za stan barbarzyński i naiwny, z którego należy wy prowadzić co najrychlej do cywilizowanej dorosłości. I ten prymat dorosłych skończył się lub został poważnie za kwestionowany i w literaturze dla dzieci.

Ustalił się w wierszu nowy stosunek podmiotu liryczne

0x08 graphic
fH. Januszewska, Artyzm w poezji i baśni polskie dla dzieci, «Ruch Pedagogiczny* 1946/1947, nr 4, s. 281.

go do tzw. odbiorcy wirtualnego, znajdującego się we­wnątrz wiersza oraz stosunek podmiotu z zewnątrz — au­tora wiersza — do jego dziecięcego Odbiorcy. Był to sto­sunek konfidencjalny wzajemnego porozumienia na płasz­czyźnie wspólnej zabawy, albo tożsamego wzruszenia. Zresztą to partnerstwo bywało najczęściej mieszanej natu­ry, bo zabawa obejmowała igraszki językowe: brzmienio­we, słowotwórcze i semantyczne — sięgała do różnych ga­tunków ludycznych, takich jak limeryk, groteska, porzeka­dło i przysłowie — i w tej zabawie obie strony: poeta i dziecko, przeżywać mogli wiele podobnych emocji. Po­wstały z tego nowe bajki, poezja puie nonsense, n o-we liryki. Każdy z tych rodzajów miał swoje zaplecze: ludowo-dziecięce w folklorze i artystyczne w różnych kie­runkach estetycznych, takich jak dadaizm, futuryzm czy surrealizm.

VI. NOWA BAJKA JANA BRZECHWY

Nowa bajka rozbłysła najefektowniej pod piórem Brzechwy. Brzechwa zadebiutował już przed wojną, ale jego pełna twórczość dla dzieci przypadła na lata pięć­dziesiąte. Dał on początek całej szkole wiersza dla dzieci, który kontaminuje tradycyjną bajkę ezopową z żartem ję­zykowym, zabawę z przysłowiem czy porzekadłem, zloka­lizowaną trochę już w staroświeckim świecie prowincji, małego miasteczka. Fantastyka tych bajek jest racjonalna, świat rzeczy i sytuacji dramatycznych znajduje się w po­lu zwyczajnych doświadczeń i obserwacji. Te bajki mają rodowód ludowy, bazują na przysłowiu, kalamburze, ab­surdzie i rymie, i w tym sensie są bliskie poetyce folklo­ru dzieci. Ich wiejskość jest przetransponowana w świat mieszczański. Widać to np. w takich inwokacjach lime-rykowych:


JAN BRZECHWA

XXIX

Sto bajek, op, cit.,

83-84.

XXVIII

BAJKI J.' BRZECHWY

są tak bardzo zadomowione, iż przeniknęły do języka po­tocznego, i że w ten sposób zatraciły nie tylko swoje daw­ne walory dydaktyczne, ale i swoją urodę poetycką. Tak też często w sposób lapidarny i trafny oddają prawdy ludzkich sytuacji dramatycznych i myślenia, że aby od­zyskać, jeśli już nie ich żywą i uczącą mądrość, to ich oso­bliwą urodę, trzeba zwrócić na nie uwagę w inny sposób. Przysłowia, a czasem ich tylko części, a nawet odkruszone fragmenty, w zrutynizowanej mechanice mowy są niezau­ważalne, a przecież, gdy się im przyjrzeć bliżej, zaskakują swą archaicznością przedmiotów, których już nie ma i o których nie wiadomo co znaczą, jak ów sagan, co smoli i przygania garnkowi, czy zbitek frazeologiczny: „prawda w oczy kole".

Brzechwa wyjmował z pamięci i z mowy potocznej przysłowia, które układają się w metaforę i ściągają w elipsę, i odkrywał oraz racjonalizował ich przenośność, sprawdzał jakby mechanizm ich metaforyczności, tak jak to robią dzieci, gdy sprawdzają dosłownie np. powiedze­nie: „skocz na jednej nodze". Brzechwa odbiera przysło­wiu jego mądrość i tworzy sylogizm logicznego myślenia. Rozbraja je z genetycznej i naturalnej mu poetyczności, która z biegiem czasu starła się i spowszedniała, i przez przewrotną weryfikację poetycką — nadawał mu nową osobliwość, niezwyczajność, zatrzymując uwagę wyobraź-nr i języka. Jak w bajce o owej żabie, której „nie uszło na sucho" (Żaba, s. 185), czy o sójce, wybierającej się za morze 2, czy o dziurze w moście 3. Powiedzenie: jak dziura w moście, jest dla Brzechwy okazją do rozbudowania bajki opartej na rymie: moście — goście. A więc:

Miał pan rejent ze Zwolenia Twardy orzech do zgryzienia *.

Bohaterowie bajek są bardzo pospolici. Jeśli są to zwierzęta — to u Brzechwy najczęściej domowe (kaczki, kury), jeśli nie wprost „mieszkaniowe" (muchy, pająki, biedronki) lub przydomowe, pospolite z lasu, sadu, pola; lis, sroka, jeż, żuk. Te zwierzęta są także racjonalne i nie-poetyckie. Nie ma tu motyli, kolorowych, śpiewających ptaków, orłów czy zwierząt egzotycznych. Jeśli zdarzy się smok czy hipopotam to po to, aby wystąpić w roli pociesz­nej i niefortunnej. I flora jest pospolita: przyprawy do zu­py, identycznie jak w wiejskiej rymowance:

Tańcowała ryba z rakiem A pietruszka z pasternakiem; Cebula się dziwowała Że pietruszka tańcowała.

(Tańcowały dwa Michały, s. 367)

0x08 graphic
Użycie przysłowia jako scenariusza, bądź substratu fa­buły bajki, czy jako puenty, było praktyką dawnych utwo­rów dla dzieci. Wynikało to z przesłanek mówiących o mądrości przysłów, o ich walorach kształcących czy wy­chowujących, o ich właściwościach mnemotechnicznych. Szkolne podręczniki polskie i łacińskie podawały przysło­wia oddzielnie jako: nauki, przestrogi, mądrości. Podawa­ły je w rebusach, logogryfach, które należało rozwiązać, dopełnić. Przysłowia podawano w szkole jako tematy wy-pracowań, które trzeba było rozwinąć, zilustrować przy­kładami. Brzechwa, a po nim wielu innych, piszących dla dzieci, wychodzi z założenia, że wiele z przysłów należy do potocznej i ogólnej świadomości zbiorowej, w której


BAJKI J. BRZECHWY XXXI

liczności odkładania tej decyzji. Przysłowie jest wynikiem obserwowania przez lud odlatujących ptaków. Sójka — iak wszystkie zwierzęta w przysłowiach — to symbol. Zwierzęta bowiem w przysłowiach, jak i w bajkach, dają się zamieniać w ludzi. W bajce Brzechwy jest jednak jak­by utrwaleniem ptaka — to „prawdziwa" sójka wybiera się za morze. Ale jednocześnie, co to za „sójka", która:

Odwiedziła najpierw Szczecin, Bo tam miała dwoje dzieci, W Kielcach była dwa tygodnie, Żeby wyspać się wygodnie6.

Sójka nie sójka... ale faktem pozostanie, że to sójka będzie znakiem przysłowiowym dla uniwersalnej sytuacji niemożności podjęcia stale odkładanej decyzji. Bajka Brzechwy jest żartobliwym katalogiem miast w Polsce, jak lekcja wesołej geografii. Ale w zakończeniu bajki wraca raz jeszcze motyw przysłowia, odwrócony i zara­zem likwidujący jego abulię na rzecz postulatywnej dy­daktyki:

Pomyślała sobie wreszcie: „Kto chce zwiedzać obce kraje, Niechaj zwiedza. Ja — zostaję" °.

Jest tu tak, jakby serdeczna repetycja ojczyzny rehabi­litowała dawną przysłowiową negatywność sójki.

Czasem już nie przysłowia ale zwroty przysłowiowe, funkcjonujące w języku na prawach sformułowań goto­wych, prawdziwych, poręcznych i adekwatnych w użyciu, są dla Brzechwy inicjalne dla bajki, której tok rozwinie powiedzenie, podważy łatwą i schematyczną aksjomatycz-ność powiedzenia, sprawdzi jego poetycką, niewyczuwalną już metaforyczność. „Twardego orzecha" — próbowali róż-

6 Sójka, op. cit * Ibidem.

XXX JAN BRZECHWA

Na obiad jadą goście.

— Uwaga! Dziura w mościel

Ale gości dziura nie powstrzymała, więc powpadali do rzeki... I tu następuje ulubiona przez dzieci i stosowana przez piszących dla nich konstrukcja: wyliczenie, kto wpadł do wody:

Więc pierwszy wpadł do wody Aptekarz niezbyt,młody,

A za nim w ślad sędzina I doktor z Krotoszyna.

Wpadli, popłynęli aż do Płocka... i wyszli z wody, I wtedy następuje powtórka' — kto, z dodaniem w jakim stanie po tej kąpieli:

Mierniczy cały drżący I rejent kichający

A obiad zjadł kto inny. Ostatni dystych brzmi:

Bo czyż potrzebni goście? Owszem. Jak dziura w moście! 4

Sens zastosowanego w tej sytuacji przysłowia uogólnio­
ny jest z adresem mieszczańskim, taki bowiem jest skład
socjalny gości, i taka interpretacja gości jako dopustu.
Zwróćmy uwagę przy tej okazji na życzliwe traktowanie
gości w dawnych przysłowiach a na „mieszczańską demito-
logizację" w trawestacjach w typie: „goście w dom, pół­
miski do kredensu". ' I

Podobną technikę postępowania z przysłowiem znaj­dziemy i gdzie indziej. Przysłowie „wybiera się jak sójka za morze", otrzymuje w bajce Brzechwy cały zapis oko-

0x08 graphic
4 Ibidem.

XXXII BAJKI J. BRZECHWY

ni,; na różne sposoby i przy użyciu różnych narzędzi, aż przez przypadek zgryzła go łatwo i prędko wiewiórka W tę historię wpisane zostały i inne sformułowania przy! słowiowe, jak np. rekomendacja kowala, który powiadaj

Dla mnie to jest rzecz nienowa, Jestem, panie, z Żelechowa, A wiadomo, i:e Żełechów Słynie z dziadków do orzechów7.

Nie ma przysłowia łączącego Źelechów z dziadkami do orzechów, nie ma więc związku z przysłowiem, ale jest z rymem. A i zakończenie bajki ma starą inskrypcji poświadczającą wiarygodność zdarzenia: gdy wiewiórki zgryzła orzech -- „rejent jak najprędzej spisał akt w ogromnej księdze". To zostało napisa.ne.,. więc stało się dokumentem w księdze sądowei. Brzechwa tworzy no-wą księgę przysłów, małych mitów figurujących w aktacjh

Dwuznaczność słowa znosić i nie znosić (zno sić jaja, a nie znosić czegoś) wygrywana w potocznym języku, znalazła u Brzechwy całą obszerną inscenizację w bajce Kokoszka-Smakoszka 8.

Ulubiona wyliczankowa konstrukcja bajek jest twórcza onomastycznie będzie to wyliczenie imion, zawodów czynności) albo nazw miast, rzek — wszystkie nazwy' naj chętniej w pozycji rymującej się. Jest to w zgodzie ze sformuowaną przez Brzechwę poetyką -wiersza dla dzieci 9; jak i z faktem, że ryni prowokuje r\~Pi', Rym jest w bajkach Brzechwy takim samym sposobem dydaktycznym na zatrzymanie czegoś w pamięci, jak przysłowie. A ina czej: rym jest przysłowiotwórczy. Dwa, dobrze brzmienio wo odpowiadające sobie słowa (ale nie strywializowane

0x08 graphic
7 Orzech, op. cii.

8 Zob. Sto bajek, op. cit., s. 45.

* Zob. J. B rzechwa, O poezji dla dzieci «Twórczość> '19S5. nr 4. s. ifiS—170.

JAN BRZECHWA XXXIII

• zużyte rymoidy) są zdolne kreować całą przestrzeń n o-wej bajki. Przykładowo: „ryby" rymują się z „na niby",

żaby" z "na aby-aby", „rak" z „byle jak". Po jednej więc stronie mamy wyrazy, których spójność ma charakter śro­dowiskowy i bajkowy zarazem: ryby — żaby — raki są mieszkańcami jednej przestrzeni i bohaterami wielu trady­cyjnych bajek. Po drugiej stronie mamy słowa zupełnie

nowe", ich spójność, owego „aby-aby", to określenie chwiejności sytuacji, niedookreśloności sensów i wypo­wiedzi, a jednocześnie spójność tkwiąca w językowej za-bawności. Z tych szeregów powstał refren:

[•••] ryby

Śpiewały tylko na niby,

Żaby Na aby-aby,

A rak Byle jak ".

Okazało się, że najlepiej było je złączyć w śpiewaniu. Zwłaszcza, że tu ryby i żaby mają cechy wprost przeciw­ne (ryby — milczą, żaby — śpiewają). Do tego refrenu została już dopisana reszta bajki.

W wierszu Na straganien fabułę bajki określa i wy­pełnia w całości pewna finezja rymów: „oprze — koprze", „szczypiorku — wtorku", „kalarepka — krzepka", „gro­chu — trochu", „feler — seler", „cebuli — czuli", „fa­soli — gramoli", „marchewka — krewka", „kapusta — pusta". Niektóre z nich zrymował Brzechwa po raz pierw­szy, jak: „oprze — koprze"; inne były już od dawna w powszechnej pamięci, jak: „kapusta — pusta". Rym: „fe­ler — seler" brzmi dość ostro, jak wykrzyknik i dobitnie jak sentencja i on też znalazł się w pozycji refrenu, a po

0x08 graphic
10 Ryby, żaby i raki [w:] Sto bajek, op. cit., s. 28. u Zob. Sto bajek, op. cit., s. 91.


XXXIV

BAJKI J. BRZECHWY

JAN BRZECHWA

X



0x08 graphic
0x08 graphic
finalnym: „po co wasze swary głupie, wnet i tak zginie-cie w zupie", zabrzmiał katastroficznie.

Rymom głębokim — wyeksponowanym w tytułach bajek, powtórzonym w refrenach, w różnych miejscach znaczących tekstu, a trafiającym w „charakter" bohatera, zawdzięczają bajki Brzechwy swoją nie tylko wyraźną lo­kalizację w książkach dla dzieci, ale co ważniejsze, w pamięci zbiorowej już trzeciego pokolenia. Przeszły one do porzekadeł, do języka potocznego. A oto przykłady: „Kaczka-Dziwaczka" (s. 185), „Kokoszka-Smakoszka" (to już nazwy przedszkoli i barów mlecznych), a dalej: .,Jak pan może — panie pomidorze, „A to feler — wes­tchnął seler", „Spotkał katar — Katarzynę", „Poniedzia­łek już od wtorku — poszukuje kota w worku", „Pewna żaba — była słaba" (s. 184), „Posłał kozioł koziołeczka — po bułeczki do miasteczka", „Zyskał wiele mało — dobrze mu się działo", „Gadalińska z miasta Młyńska", „Na uli­cy Trybunalskiej — mieszkał sobie Staś Pytalski", „Panie chrzanie — niech pan przestanie", „Ach Filipie, ach Fili­pie — trzeba znać się na dowcipie", „Pojechał Michał pod Częstochowę — tam kupił buty siedmiomilowe", „Ciotka Danuta — robi swetry na drutach", „Po podwórku chodzą kaczki — wszystkie bose nieboraczki" (s. 189), „Na tap­czanie siedzi-leń — nic nie robi cały dzień" (s. 192), „Zam­knij buzię —■ arbuzie", „Samochwała — w kącie stała", „Mój ślimaku, pokaż rożki — dam ci sera na pierożki" i*. Te dwa ostatnie rymy są już tylko odnowieniem starych zamawianek dziecięcych. Nasze badania wykazały, że przedstawiciele pokolenia urodzonego w latach pięćdzie-

0x08 graphic
a Cytaty zlokalizowano wg tomu: J. Brzechwa, Sto ba­jek, op. cit., strony kolejno: 45, 132, 91, 118, 111, 139, 112, 142, 115, 76, 134, 178, 116, 148, 145, 176. Cytaty, przy których podano w nawiasie strony, pochodzą z utworów zamieszczonych w ni­niejszej Antologii.

siątych,. więc już zupełnie dorosłego w latach siedem siątych, którym w dzieciństwie czytano wiersze Brzec i z których' wiele owych znaczących — przysłowiowo rystycznych — fragmentów zapamiętali, sądzili, że np.

Zamienił stryjek siekierkę na kijek.

Zyskał wiele-mało — dobrze mu się działo 13.

jest samodzielnym przysłowiowym pomysłem Brzecł

Podobnie znany ludowy „skrętacz języka": „Nie pi

Piętrze wieprza pieprzem" uważali za jego obscenic
koncept.

Rym uczula na słowo, na jego możliwości wyprowai ne zeń etymologicznie poprawnie, ale i na możliwości bawowe, magiczne, na jego zagadkowość foniczną i trud artykulacyjny. Na to wszystko, 'co należało do wiecznych zabaw i zmór dziecięcych. To będzie „chrząszcz brzmi w trzcinie", a mieszkający u Brzecl ponadto w Szczebrzesżynie. W bajce Żółwie i krokodyt żółwie wymyśliły aby wymawiać swoje „eł" wszęd gdzie trzeba i nie trzeba. Jest to jakby uhistoryczniona neza popularnego wśród dzieci powiedzenia: „ja ci n wię, włóż obółwie". A może to powiedzenie od Brzech weszło do magiczno-pokrętnego języka?

Innym gatunkiem folklorystycznej typologii jest i grywanie efektów wynikających z przeciwieństw i k trastów: wyglądu, wielkości, charakterów. Szczególnie tym polu owocowały śmieszności par niedobranych swatach małżeńskich, w tańcu. W folklorze ludowym j tego bardzo wiele, ale również w miejskim i w szkolnym

0x08 graphic
■ » Stryjek [w.) Sto bajek, op. cit., s. 114 M Sto bajek, op. cit, s. 38.

*! Zob. J. Cieślikowski, Wielka zabawa. Wrocław 1S s. 9—182.


PTAKI I ZWIERZĘTA W BAJKACH BRZECHWY. XXXVII


xxxvi

DZIECIĘCA METODA OPISYWANIA

W okresie prima aprilis przesyłano sobie złośliwe kart­ki' pocztowe, na których były obrazki' i podpisy w rodza­ju: „Ą to para z nich dobrana — jak wieloryb do bara­na". U Brzechwy tak wygląda zabąwność swatów żurawia i czapli, żuka i biedronki, hipopotama i żabki, gęsi i pro­sięcia. Adynata ludowe, dziecięce wywracanki, myślenie i mówienie na opak, znajdują u Brzechwy liczne zastoso­wania od naiwnych wyliczanek, w których różnym pospo­litym rzeczom przeciwstawia się ich cechy podstawowe: „że cukier jest słony, a mrówka jest większa od wro­ny" 16 do bardzo wyrafinowanych, jak o kaczce, która „znosiła jaja na twardo i miała czubek z kokardą" (Kacz­ka dziwaczka, s. 186).

Dziecięca metoda opisywania i nazywania świata ucie­ka się do budowania okresów, w których rzecz się dodaje do rzeczy, cecha do cechy, czynność do czynności we­dług dwóch ciągów skojarzeń: semantyczno-logicznych i brzmieniowo-językowych. Tak jest zresztą i w ludowym folklorze: w bajce, w piosence. Taki porządek asocjacyj­ny jest właściwy każdej, narracji, zarówno potocznej — naiwnej, jak i literackiej. Mówienie, w którym mechanizm potoku narracji, nieograniczona swoboda skojarzeń wy­zwala się spod kontroli myślenia docelowego, zracjonali­zowanego, prowadzić może do mówienia, które nazywa­my „co ślina na język przyniesie", a co w praktyce mówie­nia dziecka może być, choćby i niezamierzonym, ćwicze­niem samej sprawności mówienia, radości z opanowania mechanizmów artykulacyjnych mowy, zasobu słownictwa, a może i przeżywaniem estetycznym, nazywaniem i opi­sywaniem świata w sposób poetycki. Jest to przykład skrajny: mowy wyzwolonej czy niepodporządkowanej. Bli­żej mowy praktycznej, nastawionej na funkcje informacyj-

0x08 graphic
« Sroka' [w:] Sto bajek, op. cit., s. 53.

ne i przedstawieniowe znajdują się wypowiedzi, które nazy­wamy potocznie obgadywaniem (jeśli nie obmową), plot­kowaniem. Te formy — druga z nich często otwarta na swobodny i hiperbolizujący tok informowania prawdzi­wego i zmyślonego — znalazły szczególne powodzenie w folklorze. Ludzie, podsłuchjąc „mowy zwierząt i ptaków", dopatrywali się w niej człowieczej właściwości: zwierzęta „rozmawiały ze sobą", ale najczęściej używały języka ekspresywnego: „kłóciły się" między sobą, „plotkowały", „obgadywały nawzajem". Niektóre z nich dlatego, że taki mają już „charakter": indyk bulgocze, czerwieni się w gniewie, rozindyczą; perliczki przeklinają — psiakrew; kaczka kwacze, a gęś gęga — w odniesieniu do lu­dzi „nakwakać" czy „nagęgać", to tyle, co nagadać, na-pytlować, zamęczyć, zanudzić gadaniem. Sroka — to plot­karka. W dwóch bajkach Brzechwy ukazane jest jak roś­nie i przeinacza się plotka, przekazywana metodą łań­cuszkową:

Usiadła zięba na dębie:

„Na pewno dziś się przeziębię!"

Podsłuchał to dąb i podał to dalej już jako fakt. Plotka zatoczyła wielkie koło i wróciła do zięby, że „zięba wła­śnie umarła na ciężką chorobę gardła"17. Podobnie jest z jeżem, który straszy swoimi igłami. Jest takie przysło­wie: „z igły zrobić widły", więc jeż je jak gdyby weryfi­kuje, co sroka roznosi do ludzi po wsiach najbliższych wo­łając:

„Otwierajcie drzwi sosnowe

Dostaniecie widły nowe" 18.

Ptaki i zwierzęta w bajkach Brzechwy mają ogólnie wiejski charakter, są ponadto bardzo zantropomorfizowa-

0x08 graphic
17 Ptasie plotki [w:] Sto bajek, op. cit., s. 58—59. « Jeż [w;] Sto bajek, op. cit, s. 14.


XXXVIII

ne: indyk chodzi po Warszawie i mieszka na Placu Be­ma, kaczki są też z Warszawy, buty zamawiają u szewca, który mieszka na ulicy Królewskiej. Jak już pisaliśmy, przestrzeń tych bajek jest swojską; — wiejska, lub mało­miejska. Nic tu się nie dzieje w jakiejś krainie fantastycz­nej. Nawet tak ładnie nazywające się Wyspy Bergamu-ty — podobne wyspom z teratologii średniowiecznej19na których mieszka kot w butach i „tresowane szczury na szczycie szklanej góry" (s. 192) są wyspami niepraw­dziwymi. O czym zapewnia narrator w ostatniej linijce wiersza. Jest tu tak jak na prima aprilis: wolno trochę zbujać i napisać nawet o tym w gazecie 1 kwietnia, ale nazajutrz trzeba wszystko odwołać,, bo w racjonalnie zor­ganizowanym świecie nie należy ani dzieci, ani dorosłych wodzić na pokuszenie fantazji i nonsensu poetyckiego. Takie są reguły bajki, chociaż otwartej na absurd i nonsens, przecież jednak racjonalnej i dydaktycznej. Uprawiają ją współcześnie liczni, przede wszystkim Wan­da Grodzieńska i Wanda Chotomska, Ludwik Jerzy Kern.

VII. POEZJA OKOLICZNOŚCIOWA DLA DZIECI

Już wspominaliśmy, że literaturę dla dzieci tworzą tek­sty o różnej proweniencji, tu dodajmy, że za dziecię-c e skłonni jesteśmy uważać i takie, które powstały z okoliczności różnych wydarzeń w życiu dzieci (np. ich urodzenia, imienin, śmierci), a również i te, które są napisane w poetyce języka dziecka, jego wyobraźni, cza­sem i sposobie widzenia przez dziecko świata.

Poezja ulotna — okolicznościowa — anonimowa — opa­nowana pamięciowo — wpisywana do imionników wieku

0x08 graphic
19 Teratologia (z gr. teras — potwór) — fantastyczne opo­wieści o dziwach i potworach. Zob. B. Olszewicz, Legendy geograficzne średniowiecza, Kraków 1927, s. 12.

KOLĘDY

XXXIX

dziecięcego, ale i dorosłego — przekazywana w trady­cjach rodzinnych, środowiskowych i szkolnych — wyma­ga również choćby i krótkiej refleksji. Tym bardziej, że jest to poezja jeszcze ciągle żywa i otwarta na nowo­czesność — kulturową, społeczną, polityczną, technicz­ną.

Poezja barokowa. Bożonarodzeniowa poezja baroku; ko­lędy, kantyczki, pastorałki, zawiera wiele miejsc — jak przytoczone w Antologii wiersze Grochowskiego i Twar-dowskiego — pisanych jakby w poetyce mówienia do dziecka. W Wirydarzu Grochowskiego, św. Józef zwra­cając się do małego Jezusa, próbuje przypomnieć sobie dziecinną mowę, jaką jest gaworzenie niemowlęcia:

Starzec dziecinną mowę znowu tworzę sobie. Blegocę momotowym przykładem, co owo Rzadko między tysiącem całe rzecze słowo. „uii tobie gram z tobą, jak druga dziecina1.

Tłumaczy się dalej, że każdemu dzieciństwu są zwy­czajne kołyski, ptaszki, pieszczoty, uśmiechanie, więc i on jest upoważniony do tego, aby „takie rzeczy nie tylko po­dobne do wiary, ale owszem rzeczywiste, w swych wier­szach, jako w żywych obrazach przed oczy ludziom" kłaść?.

Poetyka barokowa uciekała się często do użycia figu­ry retorycznej, jaką była antyteza. Samo narodzenie się Boga było antytezą. A w niej zawierały się inne: dziecię, niemowlę — Bóg; dziecię — starzec, jego opie­kun; narodzenie — dziewictwo matki; ubóstwo narodze-

0x08 graphic
lS. Grochowski, Wirydarz albo Kwiatki rymów ducho­wnych o dziecięciu Panu Jezusie [w:] Poezye. Wyd. K. J. Turow-ski, Kraków 1859, t. 2, s. 14 [liczbowanie trzecie].

*' S. Grochowski, Autor czytelnikowi na przestrogą [w:] Wirydarz, op. cit., s. 31.


XL

POEZJA BAROKOWA

UTWORY OKOLICZNOŚCIOWE

XLI



nia w stajence — królestwo boże; pokłon pasterzy — po­kłon królów.

Również obrazy i rzeźby tego czasu ukazują tę dzie-cięcąnaiwność a zarazem i wielką prostotę. Grochowski w Wirydarzu pisze o malarzach, którzy przedstawiają ubo­gą kolebkę, a w niej dziecię

kwiatek jaki w ręku, jabłko, albo pomarańczą trzymające; albo na tejże rączce ptaszka jakiego, na koniec i pieska wedle nóg jego, bądź i insze takowe rzeczy dziecińskiej zabawie przyzwoi­te8.

Krzątanie się aniołków w szopie w Kolebce Kaspra Twardowskiego (por. s. 5—6) przypomina treść obrazów zarówno sztychu Albrechta Durera zatytułowanego Świę­ta Rodzina w Egipcie, jak i obrazu Murilla (1617—1682) La „Cuisine des Anges" de Saint Diego d'Alcala*

Przytoczmy nazwisko jeszcze jednego poety barokowe­go, Jana Żabczyca, autora Symfonii Anielskich i zacytuj­my fragment z Symfonii czwartej:

Przy onej górze Świecą się zorze, Pasterze się uwijają I na multaneczkach grają, Nie wiem, dlaczego

oraz z Symfonii dwudziestej ósmej:

Abo pięknie zagrajcie,
Abo mi skrypce dajcie,
Ja będę grał,
Będę śpiewał
, I małe Dziecię z Józwem kołysał.

I z tej samej Symfonii zwrotka czwarta:

0x08 graphic
8 Ibidem, s. 30—31.

Zagram zaś do taneczku Przy małym Dzieciąteczku; Skaczcież kołem 4.

Bardzo jest to bliskie znanym piosenkom ludowym, śpiewanym dzieciom, a również bliskie i piosenkom lite­rackim, stylizowanym, zwłaszcza takim, jakie układała "Janina Porazińska.

Genethliaca. Staropolska poezja retoryczna zna cały szereg gatunków utworów okolicznościowych i panegi-rycznych. Nadworni poeci domów magnackich z tytułu różnych okoliczności rodzinnych swoich chlebodawców, takich m.in. jak: urodzenie, zaślubiny, otrzymane tytuły, śmierć — przygotowywali mowy prozą lub wierszem. Na okoliczność urodzenia się dziecka układano wiersz „na urodzenie", z łacińska zwany genethliacum. Konstrukcja tego utworu była dość schematyczna: wymieniano przod­ków niemowlęcia, wyrażano radość i powinszowania, skła­dano życzenia i słano modły do Boga o błogosławień­stwo dla dziecka. Genethliaca były adresowane do do­rosłych, ale można w nich odnaleźć zwroty skierowane do dziecka. Jak np. w Małemu wielkiej nadzieje Radziwił­łowi, pióra Jana Kochanowskiego:

Tak róść, mały Michniku, jakobyś mógł sławnych Przodków swych doróść, onych Radziwiłłów dawnych5.

— lub w wierszu Adama Naruszewicza pt. Dziecięciu no-wourodzonemu:

0x08 graphic
4 J. K. Dachnowski [J. Żabczyc], Symfonie aniel­skie. Wyd. A. Brodnicki, Kraków 1913, s. 12, 48, 49.

6 J. Kochanowski, Dzieła polskie. Oprać. J. Krzyża-nowski. Wyd. VII, Warszawa 1972, s. 228. Ten i dwa następne przykłady genethliakonu zestawił W. K u b a c k i, Do Matki Polki. «Przegląd Humanistyczny* 1961, nr 3, s. 18—19.


XLII WIERSZE URODZINOWE

Wróżyć nie umiem, ukochane dziecię

Jaka cię dola ma spotkać na świecie.

Wiele lat jeszcze porwie wiek skwapliwy,

Nim powiem, żeś jest grzeczny i cnotliwy.

To jednak śmiele mogę ci rokować, \

Jeśli rodziców będziesz naśladować,

Będziesz zapewne, łatwo tego dociec,

Piękny jak matka, poczciwy jak ociec6.

Franciszek Dionizy Kniaźnin napisał odę Na urodze­nie Konstantego Czartoryskiego, w której znajdziemy taki oto zwrot do dziecka:

Śpi zacne dziecię! Z samego imienia Już ma na sobie zaszczyt urodzenia. W miękkich pieluchach niemowlęce siły Zmacnia sen miły'.

Jak widać z powyższych przykładów, nawet bezpośred­nie zwrócenie się do dziecka miało przede wszystkim jed­nak schlebiać rodzicom.

Mitologiczne, a zarazem baśniowe poświadczenie waż­ności życzeń nowonarodzonemu odnajdziemy w bajce o śpiącej królewnie. Zwraca uwagę Wacław Kubacki, jak to w Baśni o uśpionej królewnie i najśmielszym królewi­czu Bazylego Żukowskiego, w przekładzie Odyńca

profetyczny moment genethliakonu [...] nabrał charakteru demo-nologicznego [...]:

I przez rymy, przez zaklęcia

Zarzekały los dziecięcia 8.

Treny i epitafia. Śmierć dziecka także stanowiła oka­zję do poezjowania. Tym razem tragiczną. ^.Najwspanial-

0x08 graphic
6 A. Naruszewicz, Liryków księga II, 5 [w:] Wybór
poezyj, Warszawa 1882, s. 84.

7 F. D. Kniaźnin, Liryków księga IV, oda 29 [w:] Dzieła.
Wyd. F. S. Dmochowski, Warszawa 1828, t. 1, s. 181.

8 W. Kubacki, op. cii, s. 17—18.

'

XLIII

TRENY I EPITAFIA

szym pomnikiem poetyckim w naszej literaturze, zmarłe­mu dziecku poświęconym, są Treny Kochanowskiego:

Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim! •

To pod wpływem Trenów Kochanowskiego powstawały liczne treny w wieku XVI i XVII. Oprócz trenów, po­święcano dzieciom także epitafia — malowane, bądź ryte na nagrobkach. Smutek, rozpacz, żałoba rodziców, po stra­cie dziecka — śmierci przedwczesnej, jakby przeciw na­turze, więc specjalnie okrutnej •— szukały dla siebie wy­razu zwłaszcza w wierszu. Nagrobkowe rymy dzieciom zawierają więcej elementów osobistych i poetyckich niż te, pisane dla dorosłych. Próbują one ponazywać — choć i w sposób konwencjonalny — uczucie żałoby, a zarazem wyrazić pewność i pocieszenie, że zmarłe dziecię powięk­szy grono aniołków:

Januszku, ty jesteś z gronem aniołków w niebie! A nam smutno żyć bez ciebie.

Cicho .ptaszęta nućcie, Naszego Kazia nie zbudźcie Bo nasz Kazio w grobie tym Odpoczywa wiecznym snem 10.

Jezu! — Serca nasze rozdarte -Gdyś zabrał od nas Czteroletnią Martę ".

0x08 graphic
» J. Kochanowski, Tren VIII [w:] Dzieła polskie, op. cit., s. 605.

10 Cyt. za: J. K o 1 b u s z e w s k i, Wiersze z cmentarza.
O współczesnej poezji nagrobkowej. «Literatura Ludowa» 1976,
nr 2, s. 13.

11 Ze zbiorów autora.


XLIV

EPITAFIA

Epitafia są do dziś jeszcze poezją „żywą", której jest wiele zwłaszcza w kwaterach grobów dziecięcych. Pisać bowiem wierszem dziecku wydawało się zawsze naturalne. Mówi Anna Kamieńska:

Podobno zupełnie zrozumiała i normalna poezja

jeszcze żyje na cmentarzach

tam kwitnie dosłownie czarno na szarym lastriku

Tam można jeszcze używać

niektórych słów wstydliwych

jak szczęście łzy tęsknota 12.

Inskrypcje na grobach dzieci układają się czasem w kształt rymów dziecięcych, a i zwrotów skierowanych do różnych odbiorców. Śmierć i sen stoją blisko siebie, a cza­sem znaczą to samo. Nic więc dziwnego, że napis na­grobkowy sięga również po poetykę kołysanki:

Drzewa nie szumcie,

Ptaki nie śpiewajcie,

Mojej siostrzyczce

W śnie nie przeszkadzajcie ls.

Zdarza się i epitafium sformułowane w poetyce wiersza jakby napisanego'do książki dla dzieci:

Janku i Tadziu,

Otrzyjcie łezki z liczka

I smutek z czołek.

Nic wam nie grozi!

Wasza mała siostrzyczka,

Biały aniołek

Modli się za was do Boził4.

Zbiory powinszować. W dawnych patriarchalnych ro­dzinach były szczególnie przestrzegane formy zachowań

0x08 graphic
12 A. Kamieńska, Dalsze rozmyślania o poezji. «Życie literackie* 1975, nr 1. s. 9. Cyt. za: J. K o 1 b u s z e w s k i, op. cit., s. 3.

ls Cyt. za: J. Kolbu szewski, op. cit., s. 14.

14 Ze zbiorów autora.

XLV

POWINSZOWANIA

się dzieci, wyrażające pamięć, szacunek, podziękowania, życzenia, akty skruchy, przyrzeczenia poprawy w sto­sunku do dorosłych. Okazje imieninowe miały charakter podniosłych świąt rodzinnych, na które dzieci robiły bu­kiety kwiatów, malowały laurki, uczyły się na pamięć ry­mowanych najczęściej powinszowań. Takich powinszować wiele wydawano drukiem, inne krążyły przekazywane ust­nie albo zapisywane w kajetach. Dawniejsze powinszowa­nia miały charakter bardziej retoryczny, były długie i bar­dzo uroczyste. Wypowiadało się je — stojąc — do siedzą­cych w krzesłach lub fotelach dostojnych jubilatów. Ten dystans wyrażał się również i w słowach, w których wię­cej było wyrazów czci i szacunku niż miłości. Teksty po­winszowań miały redakcję orientowaną na konkretnego w społeczności rodzinnej jubilata: ojca, matkę, dziadków, bądź miały formułę dość ogólną, pozwalającą w tekst tego samego powinszowania wstawiać, zależnie od potrzeby, różnych adresatów, zwłaszcza wtedy gdy tytuł pokrewień­stwa nie znajdował się w pozycji rymu:

Zaszumiały pod mym oknem Gałązki wierzbiny: Zosiu! Zosiu! Twojej Mamy Dzisiaj imieniny.

albo:

Krótki mój wierszyk I mowa krotka, Bo jestem, Dziadziu, Bardzo malutka15.

Zbiory powinszowań nazywano „Wiązaniami" lub „Wiązankami". To podkreślało ich poetykę — były bo­wiem układane mową wiązaną, ale podkreślało również

0x08 graphic
18 Or-Ot (A. Oppman), Powinszowania wierszem i pro­zą do użytku dzieci i młodzieży oraz toasty i wiersze okolicznoś­ciowe dla osób dorosłych. Wyd. III, Warszawa 1909.


XLVI

ZBIORY POWINSZOWAN

IMIONNIKI

XLVII



sam charakter wypowiedzi, która była: „wiązanką życzeń". Dodawano do niej wiązankę kwiatów! Tytuły: Wiązanki wierszyków dla dzieci, Wiązania życzeń i piosenek, Rów-niańki, Bukiecik dla dobrych dzieci '■— były częstymi na­zwami zbiorków i podkreślały nie tylko samą zasadę zbie­rania wierszy, ale również ich dziecięcą sielsko-wiejską estetykę.

Z czasem powinszowania okolicznościowe przekroczy­ły krąg ściśle rodzinny. Poetyka familiarności ogarnęła w pierwszym rzędzie środowisko szkolne. Pojawiły się po­winszowania dla nauczycieli:

Rolnik ziemię pługiem orze, Rzuca zboże w skibę czarną, Zaś Pan, Panie Profesorze, Siejesz w sercach wiedzy ziarno! '•

Różne sytuacje związane z życiem w szkolnej groma­dzie powołały poezję okoliczności poszerzonych — nie tylko więc życzenia, ale również wierszyki z okazji np. świąt narodowych i kościelnych, Gwiazdki, sadzenia drze­wek, karmienia ptaków i in. Czasem wierszyki te mogły spełniać funkcje wielorakie, być np. powinszowaniem a jednocześnie wpisem do pamiętnika:

Z myślą o Tobie, Pani, Uczyłam się wierszyka, Ktoś przepisał go dla mnie Do pamiętnika17.

Wiersz Słowackiego W pamiętniku Zotii Bobrówny (s. 23) i Karpińskiego Pieśń do Amelii Bassompier dzie­sięcioletniej (s. 30), które to utwory zamieszczamy w

0x08 graphic
16 Sto pięćdziesiąt powinszowań wierszem i prozą dla dziat­
wy polskiej. Drukarnia Nakładowa, Chrzanów [b.r.]

17 J. Baranowski, W dniu imienin nauczycielki [w;]
Z wiązanką życzeń i pieśni, Poznań 1958, s. 13.

Antologii, są przykładami inskrypcji do popularnego w wieku XIX i XX imionnika, inaczej zwanego pamiętnikiem (albo z niemiecka sztambuchem). Pamiętnik był albumem, często na pięknym papierze kredowym, bogato oprawnym. Jego tradycja wyprowadza się z renesansu, z albumu za­pisywanego nazwiskami sławnych ludzi. W takie albu­my zaopatrywali się uczniowie, wyjeżdżający np. na stu­dia za granicę. Zwano je wtedy album amicorum (album przyjaciół). W romantyzmie albumy stały się bardzo po­wszechne, zakładały je Sobie głównie kobiety.

Już wcześniej utarł się wpis „Do albumu", albo „Do imionnika", czy po prostu bez tytułu, sygnowany nazwis­kiem lub imieniem .adresata. Wpisywali się poeci, z oś­wieceniowych np. -Trembecki, z romantycznych wszyscy, ze Słowackim /Mickiewiczem na czele. A potem ten ga­tunek poezji okazjonalnej zaczęli uprawiać inni.

Imionniki fundowali również rodzice nowonarodzonym dzieciom. Np. Stanisław Jachowicz ufundował taki imion­nik swemu synowi Erykowi, a wpisywali się do niego przyjaciele i zaprzyjaźnieni. Z czasem posiadanie pamięt­ników stało się domeną dziewczynek w wieku szkolnym, wpisywały się koleżanki, koledzy, ale i dorośli — np. nauczyciele. Przeważały w pamiętnikach cytaty literac­kie, najczęściej poetyckie i to często nie dobrane do kon­kretnej osoby, ale zaczerpnięte z pamięci, przepisane z in­nego pamiętnika, często matek, a nawet i babć. Pewne wiersze, różne aforyzmy czy dowcipy, specjalnie powo­łane dla celów sztambuchowych, znajdowały się w pow­szechnym obiegu. Trwały przez dwa, trzy pokolenia, cza­sem i dłużej. Potem zastępowały je inne. Oto przykłado­wo w pamiętnikach trzech pokoleń znajdujemy taki za­pis:

Po wielu latach a szczęśliwej chwili Ręka Twa może pamiętnik rozchyli;


XLVIII RYMY SZTAMBUCHOWE

Być może, że o mnie wspomnisz.

Wspomnisz — podumasz — a potem zapomnisz!1S

Wpis, który cytujemy niżej, znalazł się jeszcze w pa­miętniku 11-letniej dziewczynki w roku 1973, ale ucho­dził już za „głupi":

Śmiej się wśród ludzi, Plącz tylko w ukryciu. Bądź lekką w tańcu. Lecz nigdy w życiu 19.

Prawdopodobnie adresatce wydawał się już staroświec­ki.

Mimo znacznej konwencjonalności wpisów, ich sen­sów nie zawsze w pełni zrozumiałych, pewne rymy miały odniesienia do współczesnych ideałów, norm etycznych, wzorców postępowania i ogólnych sytuacji rodzinnych czy narodowych. Wpis:

Przez góry i skały leciał orzeł biały, kazał mi się wpisać w twój pamiętnik mały 20 pięćdziesiąt lat temu i więcej oznaczał orła, rozumiane­go jako symbol narodowy. Tak został wyobrażony na ry­sunku obok wiersza w pamiętniku z roku 1926. Ten sam wierszyk wpisany do. pamiętnika w roku 1965, wpisująca się zaopatrzyła w rysunek orła dosłownego, lecącego na-tle stromych szczytów gór.

Do moralistyki rymów sztambuchowych odnoszono się kiedyś bardziej poważnie, chociaż rzadko miała ona cha­rakter osobisty. Z czasem zapanowała tu już zupełna kon­wencja pamiętnikowa. Wymagała ona jednak, aby wpisy były poważne i traktowane na serio. Stąd np. dziewczynki wyjątkowo dawały swoje pamiętniki do wpisania się chłop-

0x08 graphic
18 Ze zbiorów autora. « Ibidem. !0 Ibidem.

XLIX

WPISY PAMIĘTNIKOWE

com. Rym puerylny w rodzaju: „Ku pamięci mięci ku­pa — wpisał się Alojzy D..." — był unicestwiany, kartka wyrywana. Chociaż nie brak było wpisów żartobliwych w rodzaju powtarzanego od wielu pokoleń: „Fiku miku, miku fiku — jestem w twoim pamiętniku".

Można w jakimś sensie pamiętnik uznać za książkę osobistą. Jest on jedną z inicjacji — tak charaktery­stycznych w literaturze dla dzieci — ofiarowania wier­sza czy książki dziecku konkretnemu, z imieniem i na­zwiskiem, bliskiemu autorowi książki.

Wiersze moralizatorskie. Moralizująca dydaktyka wier­szy dla dzieci odwoływała się również i do bardziej dra­stycznie sformułowanych przykładów złego zachowania dzieci i okrutnych kar, które na nie spadały. Ckliwość i słodkość — czy choćby umiarkowana niegrzeczność bo­haterów Jachowicza — były nudne. W drugiej połowie ubiegłego wieku krążyła po Europie obrazkowa książka dla dzieci zatytułowana Der Struwwelpeter (Rozczochraniec) napisana przez frankfurckiego lekarza Heinricha Hoffman-na (1809—1894). Janina Wiercińska pisze, że Hoffman chciał czteroletniemu synowi ofiarować na Gwiazdkę książkę, ale

nadaremnie obszedł liczne miejskie księgarnie, a wreszcie nic takiego nie znalazłszy, kupił czysty zeszyt i sam zabrał się do pisania wierszyków i rysowania obrazków — i tak, wspomina Hoffman „o jedenastej w nocy, nie wiedząc prawie co uczyniłem, nagle zostałem pasowany na pisarza dla dzieci"21.

Struwwelpetera przełożono na wiele języków i na nim wzorowana jest polska książka Złota rószcz.ka, wydruko-

21 J. Wiercińska, Książka obrazkowa dziecka trady­cja i współczesność [w:] Sztuka dla najmłodszych. Teoria. Re­cepcja. Oddziaływanie. Praca zbiorowa pod red. M. Tyszkowej, Warszawa 1977, s. 95—96.

' ~ BN I/233 (Antologia poezji dziecięcej)



L i „ZŁOTA ROSZCZKA"

wana po raz pierwszy w roku 1858 22, a przyswojona, jak to podaje Estreicher, przez Wacława SzymanoWskiego23 (1821—1886). Złota tószczka miała kilka wydań, popra­wianych i ulepszanych, a zawarte w niej wiersze były nie­słychanie popularne". Zwraca uwagę Wiercińska, że ich reminiscencji można się dopatrzeć w Stówkach Boya Że­leńskiego w Tetralogii z kajetu pensjonarki, jak choćby w morale wierszyka Franio:

Złe sobie daje świadectwo, gdy kto wyszydza kalectwo24.

Znowu Anna Micińska pisze, jak to dwaj profesoro­wie krakowscy, Tadeusz Estreicher i Ignacy Chrzanowski, w czasie ostatniej wojny, zamknięci w więzieniu we Wroc­ławiu, przed wywiezieniem ich. do Sachsenhausen, prze­powiadali sobie na wyrywki całe ustępy z Rószczki*5.

Wspomniany Wacław Szymanowski sam pisał również wiersze dla dzieci, zachowując w nich, złagodzoną nieco, stylistykę makabresek Złotej rószczki:

Ot patrzaj dziecko, baranki dwa Ten czarną wełnę, ten białą, ma; Jak będziesz grzeczne przez cały ranek Popieści ciebie biały baranek. Ale ten czarny co obok leci Okropnie kąsa niegrzeczne dzieci2S.

0x08 graphic
28 Por. K. Estreicher, Bibliografia polska XIX stulecia, Kraków 1878, Ser. i, t. 4, s. 96: Złota rószczka. Książka obrazko­wa dla dzieci, Petersburg 1858.

28 Por. K. Estreicher, op. cit., Kraków 1916, Ser. 4, t. 4, s. 360: Szymanowski Wacław: Złota rószczka. Grzechy 4—6 let­niej dziatwy, opowiadanie wierszem, Petersburg 1882.

24 T. Z e 1 e ń s k i - B o y: Słówka [w:] Pisma, Warszawa 1956,

t. 1, s. 98.

86 Zob. A. M i c i 6 s k a, O „Złotej rószczce", «Przekró]»

1976, nr 1608, s. 18—-19.

28 W. Szymanowski, Dobre dziatki dobre matki, Pe­tersburg (1883).

LI

FOLKLOR

Folklor. Całą grupę wierszy dziecięcych stanowi folklor. Folklorem nazywamy anonimową, często spontaniczną twórczość literacką lub literackopodobną. Twórczość słow­ną przede wszystkim, ale również gry i zabawy ruchowe czy manualne, które dorośli wymyślili dla dzieci, dla ich zabawienia, lub same dzieci powołały dla siebie. A two­rzą dzieci folklor obserwując i naśladując dorosłych, pod­słuchując głosy przyrody, zwierząt i pojazdów mechanicz­nych. W tej twórczości werbalnej wiele znajdziemy tek­stów rymowanych, czasem nawet autentycznie poetyckich. Tych jest szczególnie wiele wśród dziecięcych śpiewanek, dialogów wypowiadanych w trakcie gier ruchowych i tzw. wyliczanek. Tworów na poły funkcjonalnych i magicz­nych, na poły „takich sobie" — do głośnego mówienia, kiedy się wylicza w czasie gry, wyznacza role, skazuje i wyróżnia. Wyliczanki należą do folkloru tworzonego przez dzieci, jeszcze ciągle żywego, zmieniającego się w swojej warstwie słownej, i nieznacznie w swej rytmice, ą szczególnie w okolicznościach ich wypowiadania.

Wyłiczankowe były również rymowanki, które należa­ło wypowiedzieć głośno i poprawnie, nie przekręcając i nie wypuszczając słów, jak ńp.: „król miał korale koloru koralowego". Miały one i wartość magiczną, bowiem coś, co sprawia trudność artykulacyjną i semantyczną, wypowiedziane poprawnie, daje władzę lub klucz do ta­jemnicy:

Na wysokiej górze rosło drzewo duże, nazywa się Aplipaplibliteblau, kto tego słowa nie wypowie, ten nie będzie spalM.

Krystyna Pisarkowa o tym drzewie pisze pięknie:

0x08 graphic
27 K. P i s a r k o w a, Wyliczanki polskie, Wrocław 1975,

s. 78.


LII

DRZEWO KOSMICZNE

NARRATORZY

LIII



0x08 graphic
Rozległe, zielone łąki, i góra. Wysoka, także zielona. Na go-, rze stanie duże drzewo. Obsypane kwiatami, bo to wiosna. Drze­wo nazywa się Aplipaplibliteblau [...] Wynika z tego paplania, że jest pokryte małymi, aż błękitnawymi od swej bieli kwiatami. ..Bliteblau" wywodzi się z niemieckiego Blute — kwiecie, pą­czek + blau — niebieski, błękitny 28.

„Apli" = Apłel (niem.) — jabłko, „papli" = Pappeł (niem.) — topola, „blite" = Blute (niem.) — kwiecie, czyli razem: Jabłotopolakwiecioniebieska. „Wypowiedzieć" po­trafi tylko ten, kto opanował na pamięć formułkę. Więc nie tyle w funkcji tkwi urok, ile w obrazie. Być może, że ma­my tu do czynienia ze zbanalizowanym i uinfantylizowa-nym reliktem archetypu: drzewa kosmicznego, rosnącego na wysokiej górze, które chronią różne złe moce (smoki). Opanować to drzewo, czyli w tym wypadku je nazwać, to" znaczy zdobyć je dla siebie i stać się jakby w skrócie bajkowej sytuacji substytutem herosa.

VIII. NARRATORZY I ODBIORCY WIERSZY DZIECIĘCYCH

Narrator w wierszach dydaktycznych, dawnych, był najczęściej nauczycielem, wychowawcą lub kimś przyj­mującym takie role kierujące i opiekuńcze na siebie. W przedmowie do tomiku wierszy na przykład zwracał się do rodziców prozą: „Nie pozwalajcie dzieciom, by całe przebiegały dzieło, by wszystko czytały bez różnicy". Do dzieci mówił trochę dalej wierszem:

Czegoście mnie, dzieciny, otoczyły wkoło

I, z oznaką radości, pląsacie wesoło?

Myślicie, żem wam przyniósł znowu bajki nowe?

Lecz na cóż tem na próżno zaprzątać wam głowę?

Cóż za korzyści, że bajkę na próżno trzepiecie,

Gdy z serca złych skłonności wygładzić nie chcecie? ł

28 Ibidem, s. 78—79.

1 S. Jachowicz, Bajki i powiastki, op. cit., s. IV, 3.

Z czasem familiarny sposób przemawiania do dzieci staje się regułą. Narratorzy wchodzą najczęściej w role rodzicielskie: ojca, matki, ciotek i wujów. Bywa, i to naj­częściej, że są to role rzeczywiste. Imię własnego dziecka lub dziecka bliskiego czy choćby znanego pojawia się w tytule zbiorku, pojedynczego wiersza, w dedykacji, w obrębie samej narracji.

Współczesne wiersze pisane są coraz częściej d o książek. Czyli powstają z myślą o określonym ich już z góry wyglądzie drukowanym: w znakach graficznych, układach stronicowych, w obrazkach. Miewają również formy otwarte na ich zaadoptowanie, aby mogły stać się własnością osobistą indywidualnego czytelnika. Tomik Wandy Chotomskiej Tere Fere (Warszawa 1958) ma na okładce winietkę:

Kochanemu

Kochanej

w dniu

imienin, urodzin

I mówienie poetyckie jest również mówieniem do swoich, do bliskich z pozycji równego partnerstwa dia­logu. Narrator — poeta (rola liryczna) nie ukrywa swojej profesji, czasem swojej zwyczajności:

Na oko biorąc, jestem w sam raz, ani za duży, ani za mały. Mam wyciętą ślepą kiszkę, proszę Was, i nie wycięte migdały 2.

Tak się prezentuje Ludwik Jerzy Kern. Nie ma w sobie

nic z powagi dawnego dorosłego. To ktoś swój — kumpel.

I w miejsce dawnego moralizatorskiego czy kształcące-

0x08 graphic
2 L. J. Kern, Ja o mnie [w:] Mądra poduszka. Wiersze dla dzieci, Warszawa 1972, s. 4.


"^r



LIV

OKOLICZNOŚCI POEZJORODNE

ODBIORCA WSPÓŁTWÓRCĄ

LV



go przemawiania do dzieci pojawia się rozmowa partner­ska. Narrator nie jest autorytatywnym i zawsze na serio dorosłym ani wszechwiedzącym poetą. On wie, że poetą nie jest się stale, że się nim tylko bywa. I tylko wtedy, gdy zaistnieją na zewnątrz nas i w nas samych okolicznoś­ci poezjorodne. I wtedy może być to przywilejem każ­dego:

Kiedy już księżyc nie płynie po niebie,

lecz w srebrnej zbroi chodzi —

poeta się rodzi

w tobie, koło ciebie *.

To samo powiedział inny poeta w rozmowie:

Dzieci są poetami w całej intensywności swego przeżywania. Dorośli bywają poetami, jeśli zdołali zachować choćby okruch dziecięcego zdziwienia światem, źdźbło dziecięcego olśnienia rzeczywistością, odrobinę dziecięcych mitotwórczych zdolności4.

Jeszcze inni sądzili, że trzeba. tylko spojrzeć na świat bezpośrednio oczami dziecka, tak jak dziecko widzi, obserwuje i odczuwa — aby skonstruować „coś w rodza­ju liryki dziecięcej" 8. Byli i tacy, co robili zapis automa­tyczny mowy dziecka — w wiersz. Jeśli dziecko bywa częściej i naturalniej poetą niż dorosły, może być też auto­rytetem w poezji dla dzieci — tak twierdził Julian Przy-boś6. Podobny autorytet a jeszcze wyższe „kwalifikacje" przyznawał dzieciństwu Pablo Picasso, gdy mówił, że „gdy

0x08 graphic
* J. Rata j czak, Nad kołyską poety [w:] Pożegnanie baś­
ni, Poznań 1972, s. 6.

4J. Ficowski, Poezja dla dzieci i wierszyki dla milusiń­skich [w:] „Nasza Księgarnia" 40 lat działalności dla dziecka i szkoły, Warszawa 1961, s. 97.

6 ,,Ńasza Księgarnia" 40 lat działalności, op. cit., s. 170.

Zob. J. Przy boś, Poezja dla dzieci, «Kultura» 1964, nr
19.

ma się 7 lat ~ wtedy się jest tym prawdziwym w sztuce, potem chodzi tylko o to, żeby do tego stanu wrócić" 7.

Jest jeszcze inny gatunek poetów i inna rola poety, nie demiurga i czarodzieja, ale subtelnego a zarazem dosko­nałego nauczyciela. Dla niego poezja nie jest tylko wspólnym z odbiorcą wiersza przeżywaniem; nie rodzi się i nie jest spisywana pod dyktando nastroju, chwili osobli­wej — ale jest pracą. Jest wysiłkiem równie rozumu jak wyobraźni, aby rzecz przenieść w słowo. Jak w jednej z rymowanek Przybosia, „żeby ten kasztan, cały w kwiatach od czuba do ziemi [...] kwitnąc w polu, w wier­szu arcykwitnął!" 8 W wierszu konstrukcyjnym, we współ-twórczym działaniu poety i dziecka — jeden uczy się od drugiego. Albo — jak to pisze Edward Balcerzan — poeta -wierszy dla dzieci żyje „życiem podwójnym, dwuczaso-wym: wytrawna «dorosłość» istnieje obok heroicznej «nie-dorosłości»" ».

Tomik zatytułowany Wiersze i obrazki a podpisany Uta i Julian Preyboś (Uta — to mała córka poety) — jest skonstruowany w formie dialogu dwóch podmiotów lirycz­nych — dorosłego i dziecięcego. Obli została przypisana zdolność kreacyjna:

Misz — masz! Wymów: chwilkę — wilgę

gniazdo — z — gwiazdą

obok — obłok...

Zgaduj!

— Zgadnąć zgadnę, jeśli ładne.

0x08 graphic
7 Cyt. za: J. P r z y b o ś, Uwaga! sztuka dziecka [w:] Sens
poetycki, Kraków 1963, s. 238.

8 Uta Przyboś, J. Przyboś, Rymowanka majowa [w:]
Wiersze i obrazki, Warszawa 1970, s. 40.

9 E. Balcerzan, Odbiorca w poezji dla dzieci [W pracy
zbiór.:] Społeczne iu&kcje tekstów literackich i paraliterackich.
Red. S. Żółkiewski [i. in], Wrocław 1974, s. 51.



0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

s. 206.

LVI

U. I J. PRZYBOS: „WIERSZE I OBRAZKI"

O, w lusterko chwytam słonko,
,,,:„,, puszczam złoty migot wkoło,

l!ilffl a z migotu

Misz — masz! To zwrot z języka magika, który zamie­szał w kapeluszu. I teraz następuję polecenie poety: — Wymów! „Wymówić" — to inaczej: — „powiedzieć". Ale „wy—mów" ma w sobie siłę kreacyjną, wy—zwajającą, podobnie jak: wy—jdź, wy—leć! Między słowami: „chwil­ka — wilga", „gniazdo — gwiazda", „obok — obłok" ist­nieje związek nie tylko brzmieniowy, związek wspólnego rymu, ale i semantyczny. „Chwilka" jest krótka. Rozbłysła i już zgasła. Ale w „międzyczasie" (w „międzysłowiu") wy—wołała „wilgę". Z „środka" chwilki, czyli z tego co jest najważniejsze, — z „wil", wy—leciała „wilga". Nowe słowo, które powstało z niczego — stało się rzeczą, ptakiem. Dla współczesnego dziecka i do tego dziecka z dużego miasta — wilga jest ptakiem, którego dotąd nie był o... „Wilga" wyleciała z „gniazda". Lot jest ruchem dó góry... tam jest „gwiazda", a „obok" — „obłok". One wszystkie znajdują się w tej samej przestrzeni... fonetycz­nej, przestrzeni brzmień, co i wysokości. W tej więc sy­tuacji otwartej na niezwykłość, z oczami podniesio­nymi w górę, wzywa poeta: — Zgaduj!

— Zgadnąć zgadnę, jeśli ładne.

to zdanie należy do kwestii dziecka. Zabawa w słowa jakby przygotowała scenerię na przyjęcie teraz gestu, któ­ry opisują słowa: „O, w lusterko chwytam słonko, |pusz-

0x08 graphic
10 Uta Przy.boś, J. Przyboś, Czary-mary [w:] Wiersze i obrazki, op. clt., s. 16.

O NAJODPOWIEDNIEJSZĄ LITERATURĘ DLA DZIECI LVII

czam złoty migot wkoło,[a z migotu..." Za migotem idzie wzrok, a za aliteracją okrągłych „o" (sł—o—>nk—o — zł—o—ty—mig—o—t — wk—o—ł—o), zwłaszcza, gdy się tó wzmocni inkantacją „czaru-maru", już w sposób zupeł­nie naturalny wyleci: ...gołąb!

IX. PROGRAM WYCHOWANIA ESTETYCZNEGO

Czy potrzeba pisać specjalne wiersze dla dzieci zamiast dawać im do czytania poezję ogólną? — zastanawiali się pedagodzy i poeci. Zwłaszcza, że ta „odrębność literacka", którą mamy — pisał na początku naszego wieku Stanisław Karpowicz — jest „nudną i naiwną częścią piśmiennic­twa" *. A Hanna Januszewska, poetka dla dzieci, w czter-dzieci lat póińiej, po przedziale dwóch wojen, powie:

Jeśli chcemy dać dziecku słowa poetów, nie możemy zamknąć jego lektury w tej specjalnej dziedzinie poezji czy baśni „dla dziecka", choć taka dziedzina poetycka dziś już niechybnie ist­nieje i posiada pozycje o niezaprzeczalnej wartości artystycz­nej2.

Dawać dzieciom po prostu dobrą literaturę — głoszą pisa­rze, krytycy i pedagodzy przy różnych okazjach.

Mw« literatura ala^iLy] Wa^awa^' ^

w dyskusji w pracy zbiór.:] Poe-H literacko-naukowej, Poznań 1973,

0x08 graphic
Twierdzę, że dzieci nasze — mówi Anna Kamieńska — po­winny karmić się w dzieciństwie wielką poezją, słuchać nie tyl­ko wierszy pisanych dla dzieci, ale wierszy Kochanowskiego, Mickiewicza, Leńartowicza, Syrokomli, Konopnickiej. Dawniej matki śpiewały dzieciom pieśni, czytały wiersze, poematy ro­mantyków nie troszcząc się zanadto o to, czy będą one w pełni zrozumiane *.



LVIII

WYBÓR WIERSZY Z POEZJI OGÓLNEJ

Wypowiedzi takich i podobnych było wiele. Zwracano uwagę na to, jak mocno zapadać mogą w pamięci, na dłu­go i na zawsze — wiersze czytane i słyszane, i uczone na pamięć w dzieciństwie. Nawet i wtedy, gdy były one nie­zupełnie zrozumiałe, ich sens i urok pełny odsłaniały się z latami, gdy usłużna pamięć przywoływała ich dawne ma­gicznie brzmiące wersy.

Edukację poetycką trzeba zaczynać wcześnie i nawet od wierszy starych. Pisze Mieczysława Buczkówna, że okazję do lekcji o staropolskim języku i wykładu o pierwszym w poezji polskiej opisie przedmiotu — dałyby wiersze Mikołaja Reja:

najpiękniejszy — Zwirzątka, któremu się przysłuchajmy:

Więc zwirzątka rozliczne pod drzewy bujają,

Rogi dziwne i barwy osobliwe mają. Łosie, łanie, jeienie, sarny, danijele

By najmniej się nie bojąc, chodzą sobie śmiele. Niemasz tam ani strachu ani żadnej trwogi,

Głaszcze je, kto chce, chodząc, za uszy, za rogi. Bo niemasz niedźwiedzia ani lwa strasznego.

Ni tygrysa, ni zubru srodze bodącego. Zajączkowie z króliki z krzów się wyrywają

A panienki za nimi igrając biegają.

Aż chciałoby się z nimi pobiegać w tym staropolsko sielan­kowym wirydarzu 4.

A' dalej proponuje poetka do lektury dla dzieci i Pieśń Świętojańską Kochanowskiego, i Laurę i Filona Karpiń-skiego; Leśmiana: Wiosnę, Pierwszy deszcz, Przed świtem, Koń, Z lat dziecięcych; Jasnorzewskiej: Słonecznik, Wie­wiórkę, Ropuchę, Wspomnienie z łąk, W lasach bieli się zawilec. Więc — jak widzimy — nie podział na wiersze dla dzieci i wiersze inne, ale od najmłodszych lat wybór wierszy z poezji ogólnej.

0x08 graphic
4 Cyt. za: ■ M. Buczkówna, Dzieci nie qąsi, «Literatura» 1977, nr 10, s. 8.

ii
ZMIANA REPERTUARU WIERSZY DZIECIĘCYCH TJX

Taki wybór — różnie zresztą pomyślany — dotyczy jednak zawsze poezji odznaczającej się prostotą obrazu, myśli i słowa: ich naturalnością i spontanicznością, nawet jeśli ta naturalność jest efektem świadomego i przemyśla­nego działania.

W wielu wypadkach o tym, że dany wiersz stał się utworem dziecięcym, przesądziła decyzja wydrukowania go w książce dla dzieci. Np. Bajka o Janku co psom szyi bu­ty jest fragmentem z Kordiana Słowackiego. W dramacie jest ona epizodem bez większego znaczenia, nie zaprzątała uwagi jego komentatorów. Ale fragment ten, wyjęty z ca­łości i opublikowany osobno, nabiera wartości autonomicz­nych. Staje się utworem skończonym, samym w sobie: książką „dla dzieci". To teraz bajce o Janku „niepotrzeb­na" jest reszta dramatu, a ponadto powstaje sytuacja znamienna w procesie edukacji literackiej: czytelnik do lektury Kordiana dochodzi poprzez wcześniejszą lekturę bajki, która pozostanie dla niego tekstem prymarnym w stosunku do tekstu macierzystego. I wtedy, w szkolnej lekturze, czy teatralnej percepcji Kordiana, bajka O Janku zajmuje w inicjacji kulturowej miejsce znaczące8. Podob­nie Mickiewicz, poeta z nazwiskiem, autor Dziadów i Pa­na Tadeusza, taki, jakiego poznaje uczeń w szkole, oka­zuje się autorem anonimowego dotychczas wiersza, za­czynającego się słowami: „Pójdźcie, o dziatki, pójdźcie wszystkie razem" (Powrót taty, s. 16).

Z biegiem lat zmieniał się repertuar wierszy dawanych dzieciom do czytania, wznawianych w kolorowych książ­kach z obrazkami. Wznowione po wojnie Bajki Krasickie­go czy wybór wierszy Jachowicza Pan kołek był chory nie pozostały w lekturze i świadomości współczesnych


LX

PROGRAM LITERATURY DLA DZIECI

dzieci. Podobnie jak nie są w świadomości tego pokolenia dorosłych, którego dzieciństwo przypadło na lata czterdzie­ste. Ale znowu ci dorośli pamiętają (potrafią wyrecytować z pamięci) wiersze czy fragmenty wierszy Tuwima i Brze­chwy. Gdy znowu dorośli o jedno pokolenie starsi „mówią z pamięci" fragmenty wierszy Kochanowskiego czy roman­tyków, nauczone w dzieciństwie. Wielu z tego pokolenia „dziadów" pamięta okolicznościowe wiersze na imieniny, których uczyło się w domu, tak jak pokolenie młodsze pamięta wiele piosenek i wierszy poznanych w przedszko­lu. W pamięci wielu dorosłych utwory „dla dzieci" i „nie dla dzieci" znajdują się obok siebie, na tym samym po­ziomie odczuwanych przez nich wartości i emocji este­tycznych. I nieraz odwołanie się do pamięci i zacytowanie wiersza, nawet dla dzieci, dać może autentyczną satysfak­cję uczestniczenia w kulturze literackiej.

Gdyby się zastanowić nad tym, jakiego programu win­niśmy oczekiwać od literatury dla dzieci, a więc .i od poe­zji — niezależnie od tego czy będzie to literatura specjal­na, czy ogólna — to należałoby odpowiedzieć, że dwóch programów: programu uwarunkowanej ekspresji i progra­mu alfabetyzacji kultury. A oto jak przedstawiają się one kolejno:

1. Jak to już pisaliśmy wcześniej tekst literacki dla dziecka jest tekstem do przeżywania; dziecko wy­powiada go w różnych artykulacjach i różnym materiale: w deklamacji, w śpiewie, w tańcu, w rozmaitych zacho­waniach mimetycznych, w rysunku. Traktuje go często jak partyturę do wykonania dla siebie lub traktuje go w sposób arbitralny. Ale jednak zawsze tekst literacki ogranicza, warunkuje tę swobodę zachowań odbiorcy i je­go interpretacji. I im bardziej utwór literacki jest m o c-n y, artystycznie samodzielny, tym bardziej to on określa, warunkuje kierunek i rodzaj jego artykulacji, sposoby je-

PROGRAM ALFABETYZACJI KULTURY LXI

go aktywnej percepcji. Tym bardziej jego dziecięcy od­biorca musi szukać i znajdować środki własne, adekwatne poetyce utworu literackiego. Dobry tekst literacki, a jed­nocześnie bogaty w immanentne wartości ekspresywne, uczy poetyki jego reprodukowania.

2. Tekst literacki dla dzieci jest jakby elementarzem, pierwszą książką uczącą dziecko związków, tradycji i war­tości kultury ogólnej i narodowej. Stare wiersze uczą ję­zyka, uroku i smaku języka artystycznego przede wszyst­kim. Wiersz może być alfabetem wiedzy nie tyle o fak­tach (chociaż i tych uczą wiersze epickie) ale o czasie. Dziecko — które żyje w czasie teraźniejszym, dla którego nie ma świadomego, refleksyjnego przedziału między wczoraj, dziś i jutro — poprzez literaturę wchodzi w od­czuwanie temporalności czasu historycznego. Jeśli nie od razu i nie w sposób uświadomiony, to intuicyjnie, uczy się odczuwać dawność w słowach archaicznych i w ję­zyku, w zachowaniach i zdarzeniach „niedzisiejszych" bo­haterów książek, a potem i w sposobie ich myślenia. A jednocześnie literatura uczy alfabetu rozumienia tego, co mimo czasu jest niezmienne, tożsame, co czyni, że jej odbiorca czuje się i współtwórcą kultury, człowiekiem społecznym, przynależącym nie tylko do rodziny, ale do narodu i do człowieczeństwa.

NOTA WYDAWNICZA

Na teksty Antologii składają się wiersze tworzone i dru­kowane ze świadomą intencją przekazania ich dziecięcemu odbiorcy, a wydawane najczęściej w zbiorkach specjal­nych lub w książeczkach obrazkowych, a także wiersze pi­sane nie z myślą o dziecku jako ich odbiorcy* ale z bie­giem czasu zaadaptowane dla dzieci oraz przez dzieci



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Antologia Antologia poezji dziecięcej
Antologia poezji polsko-lacinskiej , HLP I rok
A Jelicz, Antologia pl łac, wstęp
Antologia Rakietowe dzieci
literatura staropolska, NOTATKI Lacinska Poezja 16 wieku, ANTOLOGIA POEZJI ŁACIŃSKIEJ W POLSCE
Antologia poezji krajowej, Filologia polska spec. nauczycielska, Romantyzm
Antologia poezji polskiej 1914-1939, LEKTURY, 20-lecie międzywojenne
Antologia poezji łacińskiej w Polsce
Ewangelie dzieciństwa wstęp
antologia-poezji-polsko-lacinskiej TABELA[1], HLP I rok
Antologia poezji XX-lecia(2), Antologia poezji XX-lecia
antologia poezji sowizdrzalskiej
Antologia poezji polsko

więcej podobnych podstron