Juliusz Słowacki
Ksiądz Marek
opracowała Marta Piwińska
WSTĘP
Legenda księdza Marka
Powstawała najprawdopodobniej w 1843, kiedy Słowacki pisał swój dramat. Legendę tę romantycy podjęli po konfederatach barskich, choć konfederaci właściwie rozczarowali się do swego proroka. I oto na emigracji, o wiek prawie później, ten ksiądz, o którym jego współcześni nie zawsze byli najlepszego zdania, w ciągu niewielu lat wyrósł na jednego z narodowych świętych. Mówił nawet o nim Mickiewicz, który uważał, że uczestnicy walk barskich nie rozumieli idei ks. Marka, ale poeci tak. Postać ks. Marka rysowała się bardzo różnie. W 1840 roku wyszły Pamiętniki Józefa Wybickiego. Były konfederat widział jak w 1768 roku ks. Marek przypinał szkaplerzne związkowcom. Zarzucał mu projekt obrony Baru. Wybicki miał podobne poglądy jak Mochnacki, ze powstanie musi być przede wszystkim dobrze przygotowane. Natomiast Kitowicz mówił z niechęcią o ks. Marku.
Duże entuzjazm wśród romantyków wzbudziły Pamiętniki (Pamiątki) Soplicy Seweryna Rzewuskiego. Pamiętniki (Pamiątki) były literaturą całkiem świecką, rozrywkową, wzorowaną na sarmackich gawędach. Czytelnik mógł się identyfikować z Soplicą, który ciężko pracował, w razie potrzeby bronił ojczyzny i który wierzył, że Marek otrzymał rozkazy z nieba, że sam Bóg go broni. Pamiątki zaczynają się od kazania konfederackiego i z plotkarskimi gawędami Soplicy rytmicznie przeplatają się w nich kazania, w których ks. Marek gromi szlachtę i magnatów za grzechy odwieczne i tradycyjne: pychę, prywatę, lekkomyślność, rozrzutność, kłótnie, manię pojedynkowania. Rzewuski ukazywał ks. Marka jako męża cudownego, innego niż reszta.
Fanatyzm
Zaślepiał ks. Marka, sądził Wybicki. Mickiewicz uważał inaczej. Lucjan Siemieński w Trzech wieszczbach nadaje ks. Markowi rysy ks. Piotra z Dziadów. Stworzył w ten sposób mit, który nie odzwierciedlał cech charakterystycznych dla osoby ks. Marka.
Mickiewicz nauczył wszystkich polskich romantyków rozmieć głębiej ducha dziejów i wysoko cenić fanatyków, gdyż dostrzegał w nim rozum i sumienie narodowe. Ksiądz Marek jako człowiek-wzór.
Dlaczego polski wódz musi być święty?
Romantyków nikt nie uczył, że rola jednostki w historii jest niewielka. Myśleli wręcz przeciwnie, że historię tworzą ludzie wielcy np. Napoleon. Romantycy sądzili, że powstania upadły, dlatego, że zabrakło silnego wodza. Niby nie brakowało ludzi walecznych, np. Dąbrowski, Kościuszko, ale zabrakło zwycięzcy. Uważano, że zabrakło siły. Naród, który nie wydał zwycięzcy, czuł się upokorzony nie tylko militarnie.
Czytając Księdza Marka trzeba mieć stale w pamięci Kordiana, bo ten późny dramat o pierwszym polskim powstaniu powtarza wiele sądów młodego Słowackiego o powstaniu listopadowym.
Mickiewicz dał budujący mit: Polska nie miała Napoleona, ale miała Księdza. Twierdził, że ludzi święci nie muszą znać się na sztuce wojennej, by spełnić swa rolę. Gdyż mają oni wiarę i zdolność budzenia wiary. Ksiądz Kordecki i Ksiądz Marek nie dowodzili armią, bo armii nie było, gdy się pojawili. Armii nie ma i teraz mówił Mickiewicz.
Dla Słowackiego ks. Marek jest na pewno człowiekiem szalonym i fanatykiem w sensie najbardziej romantycznym i mickiewiczowskim, ale sam Bar przypomina nędzne miasteczko opisane we wspomnieniach Wybickiego.
Do Krasińskiego o powstaniu dramatu
Pisał Słowacki w liście „(…) obrałem księdza - a sama nędza zewnętrzna w wykonaniu świadczy, żem w szaleństwie pisał”. List ten powstał w 3,5 roku po tym, jak Słowacki napisał ks. Marka, a wtedy opracowywał nowy fundament dla poezji np. nauki genezyjskiej, dialogów filozoficznych?! Słowacki radził Krasińskiemu, by zawierzył natchnieniom. List ten powstał również, dlatego, że Krasiński obraził się na Słowackiego za napisanie Ks. Marka. Krasiński wiedział, że Bar w dramacie to Polska w czasie konfederacji, a wojska skonfederowanych rzeczywiście wyszły z granic Polski nie stoczywszy decydującej bitwy, zostawiając kraj na pastwę zemsty rosyjskiej. Krasiński wiedział, że nie tylko jego ojciec, generał Wincenty Krasiński, ale i ona sam, Poeta Bezimienny, byli „oderwani od narodu”. W dodatku zdrajca Branicki był krewnym Krasińskiego. Krasiński i Słowacki po listownym wyjaśnieniu sobie tej sprawy korespondowali potem, aż nie pokłócili się o coś innego. Trzeba też pamiętać, że Ks. Marek był odpowiedzią na Przedświt Krasińskiego, który po części atakuje Słowackiego.
Jak rozumieć autokomentarze Słowackiego?
Mickiewicz zgromił Słowackiego za to, że przedstawił ks. Marka na tych samych epickich prawach, co innych bohaterów poematu, że w ogóle śmiał pisać o nim (w Beniowskim?). Słowacki w niecały rok później napisał ks. Marka. Chciał on prawdopodobnie poprawić się z grzechu, jakim było epickie przedstawienie księdza w Beniowskim i ukazać go zgodnie z poglądami Mickiewicza? To bardzo mało prawdopodobna wersja.
Autokomentarze zawarte w liście do Krasińskiego wyjaśniają sprawę. Ks. Marek - pisał Słowacki - jest ideałem, czyli pierwszym uosobieniem tej idei. Słowacki przedstawił inną ideę niż Mickiewicz. Gdyż nie napisał tego, co wszyscy.
Można łatwo przełożyć autokomentarze Słowackiego na język współczesny np. pod maską księdza mówi sam Słowacki, tytułowy bohater jest jego porte parole; wydarzenia historyczne są pretekstem dla ideału, który współczesności jest, wedle niego, „potrzebny” - a więc to dramat z tezą. Od ks. Marka i już do końca historia ma dla Słowackiego ukryty sens, który należy rozszyfrować. Romantycy twierdzili, że sztuka powinna stać się „wiedzącą wiarą”, tak często nazywał Słowacki swą naukę genezyjską, która jest próbą określenia stosunku sztuki do świata.
Przeszłość mówi do przyszłości, tylko trzeba ją usłyszeć. Przez teraźniejszość prześwituje przyszłość. Ksiądz Marek w I akcie tłumaczy konfederackim władzom, co się właściwie dzieje, w czym uczestniczą, raczej uczestniczyć nie chcą, bo nie widzą znaków, nie czują, że tu, w Barze, rodzi się Chrystus narodów… Mówi do nich jako sarmacki kapłan a jednocześnie jak XIX wieczny mesjanista i polski emigrant. O przyszłości emigracyjnej mówi zresztą także, prorokuje ją tym dobrowolnym emigrantom, którzy nie wiedzą, jak strasznie grzeszą wychodząc z kraju. Łatwo mu prorokować, bo Słowacki przyszłość znał. Pisał dramat z perspektywy współczesnej.
Za kilka lat, gdy Lucjan Siemieński wyda w 1844 roku Pamiętniki o Samuelu Zborowskim, emigracja zacznie się interesować sporem Zborowskiego z kanclerzem Zamojskim. Zborowski wówczas stanie się bohaterem modnym. Słowacki napisze wówczas Samuela Zborowskiego. Utwór ten przypomina ks. Marka, bohaterami będą duchy tych historycznych postaci.
Mickiewicz konfederacji barskiej
Poświęcił aż trzy wykłady, gdyż zwiastowała nową Polskę. W Barze narodziła się nowa idea, czego dowodzi fakt, że sprzymierzyły się przeciw Polsce stare mocarstwa kierowane „instynktem samozachowawczym”. Według Mickiewicza konfederacja była wydarzeniem analogicznym do rewolucji francuskiej. Idea Baru była święta, ale konfederacja upadła, bo jej nie rozumiano. Francja i Polska powinny stanąć do wspólnej walki, głosząc ideę geniuszu socjalnego i objawienia miłości.
Nie Rosjanie, lecz Kossakowski
Jest głównym przeciwnikiem ks. Marka. Walka z oblegającymi toczy się na drugim planie, a jej wynik zależy od tego, co się dzieje w Barze: od siły natchnień księdza i od sekretnej pomocy Judyty. Zależy, więc od ich wiary.
Fabularnie rzecz biorąc Bar w dramacie Słowackiego upadł, dlatego, że Kosakowski ukradł konfederackie pieniądze. Od tego zaczęło się całe zło: Judyta mszcząc się za poniżenie, oszustwo, za śmierć ojca wreszcie, wskazała Rosjanom tajne przejście do miasta. To nie było zgodne z prawdą historyczna. Było już z nią jednak zgodne, że do Baru wszedł zdrajca, Branecki ( ten Branicki, ale zwali go Braneckim). Dodajmy, o czym Słowacki już w dramacie nie wspomniał, że Branecki stał na czele ułanów polskich, którzy z rozkazu Stanisława Augusta walczyli przeciw konfederatom.
Rzeczpospolita zostanie pokonana nie przez armie swych wrogów, ale przez ich pieniądze. I przez zdradę własnej elity społecznej. Konfederację barską często nazywano ostatnim czynem Rzeczypospolitej. Bar w ks. Marku jest symbolem. Dlatego pewnie w tym dramacie tak wielką rolę odgrywają pieniądze, ambicja, zemsta i zdrada.
Bar ginie, bo zwyciężyło w nim zło. Upada, bo upadł w nim duch. Za kradzieżą poszły zbrodnie
z zdrady. Można myśl Słowackiego zrozumieć tak: zwycięstwo i klęski na froncie zależą od tego, jaki duch panuje wśród walczących. Taka jest teza dramatu. Cuda spadają z nieba jako natychmiastowe reakcje na ludzkie czyny. Lecz Bóg, który rzuca piorunami, gdy modli się o nie ks. Marek lub gdy go zaklina Judyta, nie śledzi walki Polaków z Rosjanami, lecz walkę duchów w oblężonym mieście.
Ksiądz Marek jest prorokiem. Zapowiada nową Polskę. Wydaje nowe prawo narodowi. W nim wciela się święta i nowa idea miłości ojczyzny. Ale ks. Marek ma w I akcie przeciw sobie dygnitarzy: Marszałka, Regimentarza i Ks. Przełożonego Karmelitów, którzy zawiązali konfederację. W drugim - Kosakowskiego, który wręcz utożsamia się z Barem. On także ma w sobie magnetyczną moc skupiania i porywania ludzi, podobnie, jak ks. Marek.
Kosakowski nawet mógłby ocalić miasto, ma bowiem partyzantów wielu. Lecz ks. Marek to człowiek szalony i fanatyk, czyli działa on tak, jak nakazuje mu sumienie narodowe, nie licząc się z rozsądkiem,
a sumienie narodowe ks. Marka mówi w Słowackim, że ważniejsze niż ocalenie miasta przed Rosjanami jest, by Baru nie bronił zabójca i złodziej. Bo ks. Marek, bo Słowacki wie, kim jest Kossakowski. I z nim przede wszystkim walczy. Z nim i o niego.
Na drugim planie, za sceną, słychać pieśni i strzały armatnie, tam toczy się walka z Rosjanami. Na scenie Kosakowski kradnie pieniądze, oszukuje, napastuje Judytę, zabija w pojedynku Starościca i wydaje rozkaz zamordowania Rabina. Ksiądz odprawia nad nim egzorcyzmy i wyklina tego szlacheckiego warchoła, który jest wcieleniem zła.
Wygnany z miasta Kossakowski dał mu umówiony znak czerwoną chustą, którą kazał mu dać do ręki ks. Marek, bo tak mu się wyśniło. Należy to rozumieć, że co raz zostało pomyślane, nie może zostać cofnięte. Zło, jakie zasiał w Barze musi wydać owoc. Kossakowski okradł konfederację i zapewne miał zamiar okraść Rabina. Groził mu śmiercią i zabito go na umówiony znak. Szatan zwycięża w Barze. Na planie cudownym Bóg przestaje zwyciężać konfederatów, a na planie fabularnym, który opiera się na prawdopodobieństwie, Judyta mszcząc się za śmierć ojca wskazała ukryte przejście. Lecz gdy Judyta skruszona i pełna rozpaczy rzuca się do nóg księdza, on jej wybacza, bo wie, że miasto płonie z wyroku Boga.
Dal Słowackiego Polska była podwójna: nie była tylko Chrystusem narodów, ale ich papugą,
a sarmatczyzny Słowacki nienawidził. Kossakowski, który jest jego wcieleniem, to zapewne diabeł, zbójca i złodziej. Ma on włosy rude jak ogień, jeździ na koniu jak ogień czerwonym… z piekła przyszedł i obrócił Bar w piekło pełne trupów i ognia.
Ks. Marek to misterium, w którym Bóg i szatan walczą o dusze narodu. Natomiast Kosakowski cofa Polskę w byt cielesny i zwierzęcy, a więc w przeszłość, w piekło. Reprezentuje zło moralne
i historiozoficzne.
Źródła historyczne dramatu
Słowacki wiele korzystał z Rulhiere`a. Znał Pamiętniki Wybickiego i Kitowicza, komentarze Siemiańskiego. Twórczość Kaczkowskiego, Moszczeńskiego, Lelewela. Pisząc ks. Marka dużo korzystał
z historyków i kronikarzy. Zbadano dokładnie, co skąd wziął. Słowacki nie wymyślił cudów ks. Marka, Kosakowski (Szymon, nie Klemens) ukradł pieniądze, ale dopiero w Turcji.
Trudno jednoznacznie ocenić bohaterów tego dramatu, jak trudno było ocenić bohaterów rzeczywistych zdarzeń historycznych.
Ks. Marek jest obrazem dziejów, czyli dramatem historycznym do połowy I aktu, bo dalszych źródeł
o prawdziwości nie ma. Ten dramat nie jest apologią konfederacji. Ruch barski nazywano często „czynem szlachetnej rozpaczy”. Jednak Bar to najwznioślejsza chwila w dziejach narodu, która pozostanie
w historii.
Ksiądz Marek odnosi zwycięstwo nad swą rozpacza, Kosakowski nad pychą, Judyta nad zemstą i to jest w dramacie najważniejsze.
Własne dzieje
Słowacki wpisał także w ks. Marka, a zwłaszcza owo rozpoznanie, że historia polska nie musi prowadzić do rozpaczy. Ksiądz Marek stoi w obliczu klęski i nie wolno poddać mu się rozpaczy, broni skazanego na zagładę miasta i nie wolno mu zwątpić w sens tej walki. Od jego postawy zależy przyszłość.
Kiedy dzieje się dramat?
Data został oznaczona ściśle w drugim akcie: 20 czerwca 1768, w dzień Zielonych Światek. Słowacki pisze ks. Marka tak, jakby wszystko zdarzyło się w jednym dniu. Każdy dzień zaczyna się o poranku
i kończy nocą, ale każdy akt jest „jednym” dniem symbolicznym: bo jest dniem pierwszym polskich walk
o wolność.
W naszej świadomości polskie walki o niepodległość układają się w ciąg powstań: kościuszkowskie, listopadowe, styczniowe. Romantycy układali takie daty: 1768, 1794, 1831.
W ks. Marku przez rok 1768 prześwituje powstanie listopadowe. Słychać zmęczenie emigracyjne. Ksiądz Marek to misterium narodowe. Słowacki był już mesjanistą, pisząc ks. Marka.
Mesjanizm
W drugiej połowie XIX wieku analogię losów Polski do żywota Chrystusa-Mesjasza sprowadzano do podobieństwa w męce i ofierze. W analogii miedzy Polską a Chrystusem akcent padał wtedy na mękę
i śmierć. Wedle mesjanistów celem jest zbawienie ludzkości.
Słowacki twierdził, ze ludzie są odpowiedzialni za swoją historię. W ks. Marku Słowacki po raz pierwszy przyjął mesjanistyczną perspektywę, ale ten dramat jest polemiką z mesjanizmem Przedświtu
i nie powtarza też wzoru z III części Dziadów. Słowacki ukazał inne znaki, które pokazują święty wzór. Jakie?
Golgota czy Betlejem?
Jednym i drugim jest Bar w pierwszym akcie dramatu. Regimentarz opisuje krzyżową drogę Polski niczym XIX wieczny mesjanista. Jak mesjanista mówi też ks. Marek.
Mesjanizm romantyczny był nie tylko stylem myślenia, lecz także odczuwaniem i przeżywaniem zbiorowego losu. Ksiądz Marek i Regimentarz przedstawiają dwie różne jego możliwości: heroiczną
i martyrologiczną. W jednej akcent padał na to, że ofiara już się dokonała, że przez zbrodnię zaborców Polska urosła do świętości, a w drugiej, że misja Polski dopiero się zaczyna, że przynosi nową erę, misję zbawienia. Regimentarz i ks. Marek przez znaki czytają swoją własną rolę w dziejach polski. Regimentarz widzi w Barze grób i Golgotę, bo tym się dla niego stał. Słowacki chciał odsłonić twarz starej Polski. Nowa Polska była zwiastowana przez znak Betlejem. Przyszłość jako wola i wiara proroków. To oni, jak ks. Marek, nadają narodom „nowe prawo”.
W Barze inna Polska umiera, a inna się w nim rodzi. W Barze kończy się Polska Starego testamentu,
a zaczyna się NT. Ksiądz Marek ma dwa plany: plan faktów i plan znaczeń, plan ziemski i cudowny.
O dramacie słowiańskim
Wykład Mickiewicza miał wpływ na Ks. Marka. Mickiewicz bowiem dowodził, że „dramat słowiański” dotąd nie powstał (ejże, takim dramatem niewątpliwie były Ðziady). Dramat zapowiada niemal zawsze kres jednej a początek innej epoki. W Ks. Marku po piosence konfederatów następuje epicka opowieść Kosakowskiego, ale Słowacki rozumiał, że wedle Mickiewicza dramat powinien być syntezą wyobrażeń narodu o sobie, jego wrażliwości, uczuciowości i heroizmu.
Najtrudniejszym i najważniejszym zadaniem dla poety, który chce napisać taki dramat jest - jak sądził Mickiewicz - tajemniczy i żywy związek z światem nadprzyrodzonym. Tzw. cudowność!
W ks. Marku odnajdziemy wiele myśli Mickiewicza z Lekcji szesnastej, choć Słowacki sięgnął po inny wzór, gdyż cały czas miał w pamięci Dziady.
„Aktor straszny”
Tak nazwał Gustawa w IV części Dziadów, który żywy i umarły zarazem - gra samego siebie. W Ks. Marku grają podobni „aktorzy straszni”, bo wszyscy bohaterowie mówią o sobie jako o umarłych lub umierających. Rymkiewicz twierdzi, że to poemat głównie o śmierci. Jest to prawdą, ale przede wszystkim Ks. Marek jest o Polsce i jej historii.
Śmierć gra w tym dramacie wielka rolę, gdyż to dramat o wojnie. Zamiłowanie do scen wstrząsających jest cechą romantyczną. Z aktu na akt Słowacki piętrzy zgrozę.
„Sądny dzień” przedstawia Słowacki w III akcie. W mieście włada „dżuma i trwoga”. Kossakowski wrzuca „nagie do jamy” - tak jak wstaną na sądzie ostatecznym. Słowacki łączy naturalizm z wizją apokaliptyczną. Bo to ma być apokalipsa. Straszny jest Bar w III akcie.
Sąd nad umarłymi
W pierwszym akcie sprawuje na ambonie ks. Marek. Zapowiada w ten sposób i tłumaczy temat całego dramatu. Ks. Marek Słowackiego jest właśnie owym sądem, którym jego bohater groził swym słuchaczom, gdy stanął na kazalnicy „jak sędzia na majestacie”. Kazania ks. Marka należały do jego legendy.
Nad Barem u Słowackiego ukazał się już nie Anioł, lecz sam Chrystus z siedmioma mieczami w sercu, co ks. Marek „wytłumaczył na ambonie” traktując wizję jako alegoryczne malowidło. Według tradycji owe miecze zinterpretował jako grzechy, nie tyle jednak przeciw Bogu, co ojczyźnie.
W akcie II Bar sądzi Judyta, bo wydając miasto Rosjanom powołuje się na prawo. Judyta mści się na całym Barze za Kossakowskiego. Wzywa przeciw miastu zemstę Jehowy. W III akcie ks. Marek czyta na niebie wyraźnie wyrok Jehowy, Boga ST.
Jaki wyrok wydał poeta?
Słowacki osądził i potępił swych współczesnych w Kordianie, Grobie Agamemnona i Beniowskim. Ale Rzeczpospolitą szlachecką nie poeta sądzi w jego dramacie, lecz sam Bóg. Jego wyroki można czytać przez znaki. Tak właśnie przez znaki Mickiewicz w Ustępie III części Dziadów czytał, że wyrok na Rosję już został wydany. Bar ginie w ogniu, wojnie i zdradzie. Narody karane są sprawiedliwie, sądził Słowacki. I ksiądz Marek w jego dramacie nie prosi Jehowy o odwołanie wyroku, który jest świętą zemstą Boga za ludzkie grzechy. Ale on sam z własnego serca wyrzuca ideę zemsty.
Wątek żydowski
Fabularnie i symbolicznie jest bardzo ważny. Na pozór zaskakujący, gdyż Słowacki dotąd kwestią żydowską się nie zajmował. Skąd się wzięli w Barze Rabin ze swą córką Judytą?
W dużej mierze ze źródeł historycznych. Takie echa można już dostrzec w Beniowskim. Słowacki zapamiętał z młodości właśnie Żyda w Barze. Więc Rabin i Judyta mogli się znaleźć w Barze, że po prostu tam mieszali, zgodnie z prawdą historyczną.
Ks. Marek jest oparty na analogii i na symbolicznym związku między polską a Izraelem. W Barze spotykają się dwa narody o podobnych losach: dwa narody wybrane i wygnane. Spotykają się ze sobą stara Polska i stary Izrael, narody czekające na przemianę i zbawienie. Można się domyślić, że los Żydów jest historiozoficzną przestrogą dla Polski, która, o ile się nie Chrystusowi będzie żyła na emigracji.
Mickiewicz widział w Żydach naturalnych sprzymierzeńców wolności i Polski.
Starszy brat romantycznych narodów
Żydzi byli dla romantyków dowodem słuszności ich teorii narodu, który nie jest tożsamy z państwem, nie musi mieć ośrodka władzy, byle zachował życie duchowe: tradycję, język, religię, obyczaj. Mickiewicz zobaczył, że Izrael nie walcząc o niepodległość na własnym terytorium jest jednak naturalnym sojusznikiem wszystkich walczących. Jankiel jest patriotą polskim nie mimo, lecz właśnie dlatego, że jest Żydem. Słowacki raczej niewiele wiedział o Żydach, skoro Rabina uczynił karczmarzem. Judyta odbiera swą żydowskość jako przekleństwo.
Kossakowski najpierw poniża Judytę, chce zgwałcić, następnie oszukuje, okrada i morduje jej ojca.
I właśnie wtedy Judyta identyfikuje się ze swą żydowskością.
Nauka Towiańskiego o metempsychozie
Znalazła odbicie w zapowiedzi przyszłego powrotu Judyty. Metempsychoza ukazywała obrazowo podstawowe przekonanie o duchowości człowieka i świata. Jednym z jej źródeł była lektura Swedenborga. Romantyków pociągało w metempsychozie wtopienie duchów w historię. Judyta powróci nie jako osoba
w nowym ciele, lecz jako duch. Duch narodowy Izraela „odrodzi się”. Słowacki identyfikuje się z prorokiem Baru, budzi w sobie tego ducha, żeby tu, żeby działać z tą samą mocą proroczą i prawotwórczą.
Wpływ Towiańskiego na poetę wydaje się wątpliwy. Słowacki rozmawiał z nim jeden raz.
Związek z Kołem
Osłabł, gdy Słowacki pisał Ks. Marka, bo dramat powstaje po jego „cichym” wystąpieniu z Koła.
Cuda, wizje i sny
Słowacki uznał, że przez „cudowność” poeta ma wprowadzić czytelników w świat nadprzyrodzony. Ks. Marek przekonuje o potędze wiary. W ks. Marku niemal wszyscy są wizjonerami. Kiedy Judyta w I akcie klęka przed Kossakowskim, czci w nim tego, którego wczoraj widziała, gdy walczył „jako Juda Machabeusz” i „jak Golijat jaki”…opisuje więc co widziała przed oczyma duszy, patrząc na bitwę. Przez obrazy Biblii rozpoznaje w Kossakowskim święty wzór. Bohatera. I tak samo zobaczy go później, gdy ją będzie napastował. Wtedy on stanie się przeciwnikiem Boga.
Dwa są prorocze sny w tym dramacie. Gdy ks. Marek wyklina Kosakowskiego z Baru, każe posadzić go na konia i dać do ręki szable, którą ma trzymać uniesioną nad głową jak półksiężyc, bo tak go zobaczył we śnie. Rycerz na koniu w pełnym biegu, z podniesioną nad głową szablą, na czerwonym polu, to pogoń, herb Litwy.
Kossakowski w dramacie jest człowiekiem Radziwiłła, wodzem albeńskiej bandy, a historyczny Kossakowski walczył na Litwie. Słowacki nienawidził Litwy, była dla niego starym krajem. Starościc, który w połowie dramatu zostaje zabity przez Litwina, znaczyć może, że oto został zabity autor Beniowskiego.
Drugi sen jest równie wyrazisty i zagadkowy. Kossakowski widzi we śnie Judytę jako świętą męczennicę, która przez ogień idzie do raju. Tak samo zobaczył ją Kossakowski na jawie w akcie I, kiedy szła nocą przez zabłocone ulice Baru, a on się zachwycił.
Judyta
Judyta identyfikuje się ze swoją biblijną imienniczką. Judyta jest aluzją do „szatańskiego węża”. Judyta w chrześcijańskiej ikonografii była „jednym ze starotestamentowych typów Marii, Matki Bożej triumfującej nad szatanem, którego wcieleniem stał się traktowany przez Judytę Holoferens”. Judyta w III akcie zawiesiła sobie na piersi zielonego trupka dziecka zmarłego na zarazę. Judyta jest bohaterką
i morderczynią. Jest święta i skalana złem. Ukryta w Judycie matka Boska otrzymuje na chrzcie imię matki Słowackiego, Salomei. Jak matka stoi u kolebki nowej Polski stary duch Izraela w Barze-Betlejem. Ksiądz Marek, Judyta i Kossakowski są otoczeni jakby wirem symbolicznym.
„W najwyższej egzaltacji”
Mówi Judyta, gdy Bogiem się broni przed niegodna miłością Kossakowskiego i do Kossakowskiego.
Słowo egzaltacja w języku XIX wiecznym znaczyło, podobnie jak dziś, zapał nadmierny i trochę przez to podejrzany; uczucie, które samo o sobie wie. W Ks. Marku egzaltacja to głównie uniesienie święte.
Ksiądz Marek zawiera dialogi niedopuszczalnie długie.
Calderona
Słowacki czytał od lat i wspomniał o nim już w okresie florenckim. Romantycy uznali hiszpańskiego dramatopisarza za jednego ze swych wielkich mistrzów obok Szekspira i Dantego. Calderon był dla Słowackiego wzorem literackim, postawy duchowej, stosunku artysty do własnej sztuki.
Słowacki sięgnął po misterium, które miało budowę dość rygorystyczna. Rozgrywało się ono zwykle w czasie trzech dni i zwyczajowo wiązane było z jakąś datą: świętem, ważną rocznicą. Najważniejszą cechą jednak było zasada świata jako teatru, ale teatru Boskiego.
Z barokowego teatru pochodzi w księdzu Marku przede wszystkim „teatr w teatrze”. Barokowym widowiskiem jest kazanie ks. Marka. Kiedy Kossakowski bije szablą w drzwi karczmy, a przed nim staje
w szarym worku Judyta, to jakby wdzierał się do świętego teatru.
Wzór barokowy
Wybierając dla dramatów z ostatnich lat Rzeczypospolitej szlacheckiej, Słowacki szedł nie tylko za własnym upodobaniem artystycznym, lecz i za tradycją. Kultura sarmacka uformowała się na wzorach barokowych. Wpływ na to w dużej mierze miał kościół. Słynny serwis z pana Tadeusza jest pięknym przykładem owego zamiłowani do wizualności, przepychu i wyrazistej moralistyki, do teatru życia.
Ulubioną lekturą Słowackiego od młodości była Jerozolima wyzwolona Tassa, która w przekładzie Piotra Kochanowskiego stałą się epopeją szlachecką.
Walka woli z przeznaczeniem
Była tematem najważniejszych dzieł Calderona. Misteria hiszpańskie podejmowały bardzo ważny spór jezuitów z jansenistami (interpretował chrześcijaństwo podobnie jak nurty protestanckie - deterministyczne, byt ludzi wedle niego określały predestynacja i łaska).
Słowacki Sen srebrny Salomei zakończył w sposób barokowy „wiązaniem” imieninowym dla matki, która zresztą nie była zachwycona tym prezentem. I trudno jej się dziwić, bo raczej osobliwym hołdem
i darem był ów krwawy i okrutny dramat.
Misterium na Dzień Zielonych Światek
Bar wzięto 20 czerwca, kiedy Kościół obchodzi Zesłanie Ducha Św. Słowacki wyczytał tą datę
u Kaczkowskiego i pewnie wydała mu się ważnym znakiem w historii narodowej. Była dla niego też ważną datą, gdyż święto to hucznie obchodzono w Kole.
Nie sposób zrozumieć Dziadów, jeśli nie wie się czym jest Boże Narodzenie w chrześcijaństwie
i tradycji polskiej (no i Mickiewicz miał tego dnia urodziny). Nie sposób zrozumieć ks. Marka, jeśli się nie wie, czym jest Zesłanie Ducha św.
Dla ogółu oznacza „dar języków” zesłany dla apostołów.
Bar jest figurą i wzorem. To nie „przepowiednia”, ale proroctwo. W ks. Marku zawarta być miała przyszłość nie jako jedna lub trzy wieszczby, lecz jako siła transformująca ludzi i egzaltująca ducha.
Zaraza w Barze
Jest oczywistym znakiem kary Boskiej, plaga zesłaną za grzechy. Wiedzą o tym bohaterowie dramatu
i czytelnicy. Zaraza wybuchła w Barze, gdy „Moskale wiatr popsuli” mówi Kossakowski. Za chwilę jednak mówi, że właściwie winny jest on. W końcu drugiego aktu Judyta mówi, że ona zgubiła Bar. W Barze wybuchła zaraza, bo Polska była chora zanim zawiązała się konfederacja. Zaraza ujawnia ukryte grzechy. W akcie III jest jak wrzód na ciele świata. Podobnie jak rozpadają się w Barze ciała toczone chorobą, rozpada się w nim wszelki porządek społeczny. Tłum bluźni i modli się na przemian.
Ksiądz Marek ma przynieść ostateczne oczyszczenie, dlatego został w nim przedstawiony symboliczny cud zdjęcia zarazy z miasta. Ks. Marek ofiarowuje życie, aby odkupić naród, jak Chrystus.
Słowacki wystąpił z Koła m. in. protestując przeciw adresowi do cara.
Marek ofiarowuje życie za żołnierzy rosyjskiej armii, może dlatego Pułaski odmawia udziału w jego pogrzebie.
Ludzie nowi
Zostają w Barze, gdy z niego uchodzą ci, którzy oficjalnie reprezentowali naród i mieli urzędowe sankcje. Baru zapewne broni ów tak drogi romantykom „lud”. Lud to bohaterowie na pierwszym planie - samozwańcy i ochotnicy. Baru broni szlachecki awanturnik, przechrzczona Żydówka i ksiądz-cudotwórca. „Nowi” dla Słowackiego znaczyło nowi duchem, przemienieni.
Judyta wydała Bar Rosjanom ugodzona w serce zbrodnia i pogardą, Kossakowski zaś okradł i zabił Rabina, bo bał się pogardy, bo nie miał pieniędzy, żeby spłacić karciane długi. Kradzież, zbrodnia i zdrada w Barze, które są dziełem „ludzi nowych”, mają oczywiste źródło w poniżeniu społecznym w świecie starym. W Barze zaczęła się przemieniać Polska pod karzącym mieczem Archanioła. Słowacki nie szukał
w Barze wielkiego fanatyka, wodza, lecz sposobu na to, by wydobyć dusze anielską z czerepu rubasznego.
DZIEJE TEATRALNE
Prapremiera Księdza Marka odbyła się w Krakowie, w Teatrze Polskim, w roku 1901. Pierwsza inscenizacja miała charakter estetyzujący i rapsodyczny. W latach 1901-27 ks. Marka grano często
w Krakowie. Warszawa zobaczyła ks. Marka po raz pierwszy w roku 1915 w reżyserii Sosnowskiego.
W pierwszym ćwierćwieczu XX wieku ten dramat został wystawiony we wszystkich większych miastach. W okresie wojennym ilość inscenizacji spadła. Pierwsza powojenna inscenizacja ks. Marka odbyła się
w 1963 roku w Warszawie. Zaczął się nowy styl inscenizacji dramatów, który po części był powrotem do dokonań Schillera, a po części wyciąganiem z nich wniosków. W 1971 ks. Marka wystawiono w Łodzi
i Krakowie. Następnie Kraków - 1981, Olsztyn - 1982, Wrocław - 1983. W 1983 świetna inscenizacja Zbigniewa Zapasiewicza w Warszawie.
"Ksiądz Marek. Poema dramatyczne we trzech aktach", dramat Juliusza Słowackiego, powstały
w 1843, wydany tego samego roku w Paryżu. Stanowi poetycki wykład towianistycznej historiozofii
i prezentuje towianistyczny wzór osobowy. Akcja utworu oparta jest na epizodzie konfederacji barskiej - upadku Baru 20 VI 1768, a postać tytułowa nawiązuje do autentycznej osoby karmelity Marka Jandołowicza, który odegrał znaczną role w pierwszej fazie ruchu konfederackiego, podsycając atmosferę egzaltacji religijnej i patriotycznej. Jednakże autor nie respektuje ściśle danych historycznych (np. uśmiercając Ks. Marka w Barze), a zarówno sam fakt historyczny, jak i główna postać ulegają usymbolicznieniu i wyolbrzymieniu. Krwawy zryw konfederatów ukazuje Słowacki jako zasadniczy przełom w dziejach narodu, moment śmierci Polski dawnej - monarchiczno-magnackiej, reprezentowanej przez Marszałka (M. Krasińskiego) i warchoła Kosakowskiego (przyszłego hetmana targowickiego),
i narodzin Polski nowej - republikańskiej, demokratycznej, niosącej światu ideały prawdy, miłości i ofiary. Rzecznik nowej Polski i jej twórca to Ks. Marek: świadome narzędzie woli Boga, „Boży rycerz" wspierany przez „kolumny duchów", prorok na miarę Mojżesza i św. Jana Ewangelisty, rycerz chrześcijański, walczący mieczem o wiarę, kapłan reprezentujący przeciwstawiony oficjalnemu nowy Kościół i nową koncepcję Boga, rewelator rozumiejący oczyszczającą i odradzającą rolę cierpienia, konieczność krwawych ofiar w historii; to „duch przewodni", bez którego historia nie może się spełnić, charyzmatyczny przywódca i jednocześnie ofiara. Jest ideałem człowieka nowej epoki, przez którego działa Opatrzność i który rozpoczyna nowy etap dziejów ludzkości. Spośród innych osób na czoło wybijają się dwie postacie, złączone wzajemną fascynacją: Żydówka Judyta, która mszcząc się za niewinną śmierć ojca, umożliwia przez zdradę Rosjanom zdobycie Baru, rzuca następnie na nich klątwę zarazy
i wreszcie ginie w podpalonym przez siebie mieście, i Kosakowski. Historia Judyty to dzieje „silnego ducha", który przez upadek i zbrodnię przeciwko realizatorom boskiego planu świata dochodzi dzięki przebaczeniu Ks. Marka do przyjęcia wraz z chrześcijaństwem zasad nowej wiary. Kosakowski, potężny, ciemny antagonista Ks. Marka, uosabiający wszystkie wady magnaterii, ale jednocześnie zdolny do poświęcenia się sprawie narodu człowiek czynu, łączy cechy łotra i bohatera, co zbliża go do typu genezyjskich zbrodniarzy z "Króla-Ducha". Przeżycia postaci dramatu zostały podniesione do miary najwyższych namiętności i potraktowane jako wykładniki ich życia duchowego. Z perspektywy ducha interpretuje także poeta wydarzenia historyczne. Dramatyzm jest przede wszystkim dramatyzmem wizji, oddanym przez dynamiczny 8-zgłoskowiec o zmiennym rytmie, nawiązujący do form pobudki, marsza, pieśni i tańca. Utwór został przełożony na język franc., fragmenty na język czeski, dużą popularność zyskała "Pieśń konfederatów" z aktu I (inc. „Nigdy z królami nie będziem w aliansach"), trafnie, oddająca tonację autentycznej poezji konfederackiej. (źródło: Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny. Pod redakcją Juliana Krzyżanowskiego, od 1976 Czesława Hernasa. Autorka hasła: Małgorzata Nesteruk)
STRESZCZENIE
AKT I
- rozmowa Towarzysza Pancernego i Starościca z Baraku - rycerze śpiewając wracają z konfederacji barskiej.
- „Pieśń Konfederatów” - wiara, że Bóg jest z tymi, którzy pragną wyzwolić się spod niewoli.
- Towarzysz opowiada o kazaniu księdza Marka - mówił o mieczach, które są „bolące w Panu Jezusie”; te miecze to: francuszczyzna, szulerka, kieszeń stratna, kobiece rządy, „przedajne sądy”, zawiść, „zgniłe sumienie”. Kazał też przynieść starą trumnę, otworzył ją kopniakiem i powiedział, że tak jak te stare kości, każdy będzie kiedyś sądzony. Zwraca się ręki trupa, że jeśli walczył ze złem, to jest błogosławiony, ale jeśli dopuścił się haniebnych czynów, to pójdzie do piekła. Rzucił ręką w tłum, wyjął głowę i polecił ją pacierzom. Ozdobił ją tak, że wyglądała jak żywy człowiek i nauczała z ambony.
- wchodzą i zasiadają na ławach: Pan Marszałek Konfederacji Krasiński, Pan Regimentarz Pułaski, Ks. Przełożony Karmelitów i szlachta.
- przemawia Regimentarz (z manifestem w ręku). Mówi o miejscu, gdzie które jest miejscem wiecznych upadków - tak, jak Matka pod Krzyżem upadła, oraz o miejscu, gdzie choć są groby, ale nikt w nie nie wierzy, bo istnieje zmartwychwstanie - Bar. Należy umrzeć za ojczyznę. Marszałek się sprzeciwia - uważa, że Jezus chowa ich na większe czyny i nie należy mieć czarnych myśli. Dla Regimentarza wyjście żywo
z Baru to hańba. Ma 4 dzieci i jeśli okryje się hańbą, to również i rodzinę. Dalej rozmawiają o walce.
- wchodzi Ks. Marek, na stronie mówi, że czuje tu złe moce. Regimentarz mówi mu, że jest źle i muszą uchodzić z miasta, nikt nim nie będzie rządzić, bo nikogo już w mieście nie ma. Marszałek mówi, że dość byli wierni ojczyźnie, ale wszystkie ich zapasy się pokończyły, więc muszą się poddać (?). Ks. Marek pytał go, czy już doznał takiej nędzy i głodu, że chce opuścić naród. To nie nędza, ale tchórzostwo jest powodem jego decyzji. Ks. Mówi też o Polsce, która umarła, ale się odrodzi jak małe dziecko - jest to proroctwo na miarę Mojżesza i św. Jana. Prorokuje też, że żaden z nich nie zginie, ręczy za to sam Bóg, nawet będzie znak grzmiącego działa - i w tym momencie słychać strzał. Wchodzi Artylerzysta i mówi, że padł strzał, ale cudem nikomu się nic nie stało i nie wiadomo, kto podłożył ogień pod armatę. Marszałek i tak twierdzi, że to znak, aby odejść. Regimentarz popiera Marszałka, starzy wodzowie odchodzą, zostawiając broń młodszym.
- Ks. Przełożony Karmelitów mówi, że zabierze z kościoła wszelkie relikwia by nie zostały splamione. Ks. Marek się burzy. Ks. Przełożony mówi, że zabroni mu wygłaszać kazania na ambonie i odchodzi. Ks. Marek wzburzony: „Idźcie! Idźcie! - a ja w Barze/ Z ostatkiem ludu zostanę.” Postanawia też odprawić nabożeństwo. Wychodzi z resztą szlachty.
- Przychodzi Rabin i cieszy się z dywanów od Marszałka, będą mieli z tego zysk. Woła Judytę, córkę, która przychodzi zapłakana i mówi do ojca, by porzucił te dywany - oto stracili Ojczyznę. Rabin mówi, że zostawi dywany i prześcieradła na wiano dla Judyty. Ona mówi, że chyba ją zawinie w to prześcieradło, gdy będzie trupem i będzie pochowana nie jak chrześcijanie, wszyscy będą patrzeć na nią z pogardą.
- wchodzi Klemens Kosakowski i mówi, że teraz on jest panem gospody, Żyda każe zakneblować, a jak nie będzie posłuszny to go powiesi. Judycie nakazuje zdjęcie mu butów, a ta go całuje w stopy, bo mówi, że widziała jak ruszył na Rosjan i że jego szabli dopomogła. Potem odsłania welon i mówi, że na wszystkich sprowadzi zagładę. Ucieka. Kosakowski pyta, czy ona szalona jakaś nie jest. Wygłasza monolog, o swych zasługach, o tym, jaki jest waleczny ale i jaki potrafi być zły. Mówi też, że obroni Bar. Żąda też pieniędzy od rabina za skrypt pisany na Potockich, który ukradł - Kosakowski pierze pieniądze.
- Judyta i Jozafat. Judyta nakazuje mu zabrać skrzynię, chce iść z nią do Księdza. Wychodzą, wracają tamci. Kosakowski każe zawołać Judytę - zdaje mu się, że widział ją jak wychodzi. Boi się o swój sekret.
- pojawiają się Bojwił i kilkunastu Litwinów. Kosakowski robi z Bojwiła namiestnika i Litwinom każe pilnować Rabina.
AKT II Zielone Świątki
- Ks. Marek mówi do Judyty, że jest wdzięczny za skarby, które mu ofiarowała. Błogosławi ją i każe strzec się, bo przyjdzie czas, że jej dusza zostanie zatrzęsiona.
- Ks. Marek rozmawia ze Starościcem o Kosakowskim. Starościc mówi o nim: „głowa zła, lecz serce złote”. Ks. Marek mówi że go wygoni, miastu nie potrzebny jest on i jego ludzie, ale Bóg. Ks. odchodzi na nieszpory.
- wpada Judyta i Kosakowski. Judyta prosi Starościca o pomoc, bo Kosakowski się na nią rzucił. Nagle Kosakowski przysięga Judycie miłość wieczną i Bojwilowi każe ją zanieść do karczmy. Starościc każe ją wypuścić. Zaczynają się o nią pojedynkować i Starościc pada umierając. Kosakowski przyprowadza Księdza. Ks. modli się nad trupem, potem wygania Kosakowskiego, za to, że wylał krew brata ojczyźnie ofiarowaną. Kosakowskiego oniemiałego, prawie obłąkanego sadzają na rumaku i wyganiają z miasta szlachcice. Następnie wraz z Księdzem Markiem ruszają na wały.
- szlachta rusza na Moskali, zdarzają się cuda: ruska bateria z ziemi porwana, jakieś zjawy.
- Kosakowski spada z konia i rozmawia z Bojwiłem przy drzwiach do karczmy. Bojwił nie chce mu otworzyć, w środku jest Judyta i martwy Rabin. W końcu Kosakowski otwiera bramę szablą. W środku Judyta odprawia bosiny po ojcu.
- Kosakowski przybył by oddać pieniądze Rabinowi i porwać Judytę, ale jego słudzy źle odczytali machnięcie chustą, więc wypełnili rozkaz zabicia Rabina. Judyta przyznaje się za to do zdrady -
w karczmie pełno jest Moskali.
- Kreczetnikow, jenerał moskiewski, Suwarow, oficer, Adiutant i moskiewskie wojsko wychodzą
z karczmy. Dołącza Branecki. Wiążą Judytę. Wchodzi Adiutant prowadząc Ks. Marka pod strażą. Branecki nakazuje go wychłostać. Wcześniej jednak Ksiądz odpuszcza grzechy Judycie i ją błogosławi.
- zabierają Ks. by go ubiczować, ale w pomieszczeniu było ciemno i kaci sami zaczęli się okładać zamiast jego.
AKT III, panuje zaraza dżumy.
- Kosakowski opowiada o dżumie przyniesionej przez Moskali. Przychodzi Judyta, która teraz dostała imię Salomea. Nagle Kosakowski się jej oświadcza, a ona mówi, że ma zamiar podpalić miasto, by wszyscy ludzie prosili o pomoc Ks. Marka. Odrzuca oświadczyny - zbyt bardzo się różnią społecznie.
- rozmowa Braneckiego i Kreczetnikowa. Brancecki pyta czy caryca umarła. Kreczetnikow wpadł w szał, mówi, że każe całe miasto wyrżnąć. Wygania Braneckiego. Wchodzi Adiutant i mówi, że jenerał Branecki uprasza o zgodę, przynosi list, ale Kreczetnikow go drze, mówiąc, że nie jest konfederatem i nie ma zamiaru z nim się godzić.
- Kreczetnikow pyta Raportowego jak mają się wojska. Ten opowiada o zrazie, <po stu codziennie umiera>. Kreczetnikow mówi, że kto się podda zarazie i nie będzie walczył, za pierwszy raz dostanie tysiąc pałek, a za drugi zostanie rozstrzelany. Nie obchodzi go, że brakuje prochu i broni, wygania Raportowego, przychodzi ponownie Adiutant.
- Kreczetnikow cieszy się, że zapobiegli powstaniu Polaków, inaczej byłoby ciężko. Zbliżają się konfederaci, ale nie można ich wystrzelać, bo brakuje kul i granatów.
- przyjeżdża Kazimierz Puławski i Kosakowski w przebraniu. Chcą odebrać Ks. Marka. Kreczetnikow spostrzega się, że to Puławski i chociaż jest jego wrogiem, ma do niego szacunek i chce się z nim po przyjacielsku napić. Mówi też, że odda to, co zostało z Ks. Marka.
- wpada Adiutant Braneckiego i mówi, że ktoś pozapalał szpitale. Oskarżają o to Kreczetnikowa. Ludzie wybiegali ze szpitala z zakrwawionymi kołdrami, ktoś próbował ich pouczyć, ale go rozerwali. Pośród krzyków ludzkich, dały się słyszeć zwierzęce krzyki ludzi. Judyta stała pośród tych ludzi z zielonym dzieckiem na ramieniu i rozpowiadała o Księdzu ale zajęły ją ognie i zginęła. Teraz wszyscy pobiegli do Księdza.
- plac pełen chorych, wszyscy leżą, nawet prawie nadzy. Między nimi stoi Ks. Marek z krzyżem
w podartym i zakrwawionym habicie. Wygłasza do chorych przemowę. Wzywa o sprawiedliwość do Boga, bowiem tu zaczyna się niewola, która będzie trwała przez wiek. Zamierza uleczyć chorych. Gdy kończy przemowę, zaczyna umierać, wszyscy podbiegają do niego, całują ciało. Umiera z chwałą. Wszyscy zmartwychwstaną.
***
Wpływ Towiańskiego.
1) Wędrówka dusz - Zdaniem Towiańskiego nie ma kary wiecznej, wszyscy zostaną zbawieni, ale nim to nastąpi dusze wędrują. Po śmierci ciała oczekują na wcielenie nowe. Długie czekanie jest największą karą. Duchy pomagają ludziom, od człowieka zależy, jakie duchy mu pomogą: złe, jeśli chce popełnić zły czyn oraz dobre, jeśli pragnie dokonać dobrego czynu. Poemat pełny jest współdziałania duchów - konfederaci pieśnią i modlitwą jednają ich sobie. Gdy rycerze chcieli opuścić Bar, zebrały się tam złe duchy. Ks. Markowi stoją na usługi legie dobrych duchów. Judyta porusza fale duchów i raz pomaga Polakom, a raz Moskalom. Wiara w to, że piekło nie jest wieczne, znalazła odblask w mowie Kazimierza Pułaskiego: „Tak my… (głosy moje wieszcze!)/ Wszyscy, wszyscy zmartwychwstaniem!”
2) Przeznaczenie - człowiek, czyli duch wcielony, ma w ciągu swego życia w czymś się poprawić
i udoskonalić. Bóg wyznacza z góry człowiekowi drogi po których najłatwiej ten cel osiągnąć. Człowiek musi odnaleźć te drogi i pójść nimi, inaczej zejdzie na manowce i usidli go zło. Trzeba nieco zdusić własną wolę i w modlitwie wyżebrać objawienie się tej woli Bożej, należy się skupić, kontemplować lub dopatrzeć się tego w widzeniach sennych i znakach, których Bóg nie skąpi. Bóg nieraz odchyla zasłonę przyszłości, przeczucia mogą się zdarzać. Ks. Marek przeczuwa bliską śmierć i że Judyta zachwieje się w wierze. Judyta czyje, że zgubi konfederatów i użyje ognia jako broni, przeczuwa też swą śmierć. Kosakowski ma sen wróżebny o śmierci Judyty. Żaden jednak ze znaków nie ma wpływu na tych, którym jest przeznaczony. Najważniejszy jest sen Ks. Marka, który staje się przyczyną tragicznego węzła w poemacie.
GENEZA POLITYCZNA RUCHU BARSKIEGO
- Po śmierci Augusta III (5 paź 1763) w okresie bezkrólewia o władzę ubiegali się Potoccy (Karol Radziwiłł, Franciszek Salezy Potocki) i Czartoryscy (August i Michał Czartoryscy, Stanisław Poniatowski, Andrzej Zamoyski).
- 7 maj 1764 - Sejm konwokacyjny w Warszawie. Na życzenie Czartoryskich wojska rosyjskie wkroczyły do RP. Zamoyski chciał reform.
- 27 sierpień 1764 - otwarto sejm elekcyjny, a królem obrano Stanisława Poniatowskiego, który chciał uniezależnić się od Rosji, ale to skłóciło go z Czartoryskimi.
- 25 list 1764 - koronacja Stanisława Poniatowskiego. Rosja przed ewakuacją wojsk z kraju wystawiła niedopuszczalne warunki, a na dodatek wykorzystała sprawę dysydentów (którzy wraz z prawosławnymi nie mieli praw politycznych), poparła ich, a przeciw nim wystąpili i król i Czartoryscy. Katarzyna II zażądała cofnięcia reform. Wtedy w poszczególnych województwach zaczęły się zawiązywać konfederacje, wszystkie zostały połączone w generalną konfederację w Radomiu (1767), na czele stanął Karol Radziwiłł, który następnie podpisał akt bezwzględnego posłuszeństwa wobec posła carskiego Repnina. W Warszawie zwołano Sejm, więc Repnin by go rozwiązać aresztował i wywiózł do Rosji czołowych przywódców opozycji. Ustalono prawa kardynalne: wolna elekcja, prawo wypowiadania posłuszeństwa królowi, liberum veto, wyłączne prawo szlachty do piastowania urzędów i posiadania dóbr ziemskich, absolutną władzę dziedziców nad chłopami.
- 29 luty 1768 - w Barze zawiązano nową konfederację. Marszałkiem ruchu został Michał Krasiński,
a marszałkiem związku wojskowego Józef Pułaski. Na początku ruch był religijny i antyrosyjski, ale kiedy Stanisław August wysłał przeciwko konfederatom wojska, stał się antykrólewski.
- 20 czerwiec 1768 r. - upadek Baru. Rozbici konfederacji wraz z przywódcami znaleźli schronienie za granicą turecką, w Mołdawii.
TOWIANIZM
Andrzeja Towiańskiego uznawano za proroka, realizatora nowej epoki odrodzenia moralnego. Wokół Mistrza zakładano Koła Sług Sprawy Bożej. U postaw filozofii Towiańskiego leżało przekonanie, „że wszystko przez ducha i dla ducha stworzone jest, a nic dla cielesnego kształtu nie istnieje”. Za panujące
w świece zło obciążył rozum. Za jego pomocą możemy jedynie poznać świat cząstkowy, ale nie jesteśmy
w stanie zrozumieć całości i jej istoty. Prawda jawi się w postaci znaków, zadaniem człowieka jest umiejętne odczytanie znaków Bożych, do tego zaś można dojść jedynie sercem, dzięki sile uczucia i woli.
- Towiański wyobrażał sobie kosmos jako strukturę złożoną z hierarchii duchów o coraz wyższym poziome doskonałości, gradualizacja prowadziła do najwyższego dobra - Boga. Człowiek miał przechodzić po kolei wszystkie stopnie i do Niego się zbliżyć. Człowiek może dojść do zbawienia tylko dzięki swojej pracy. Stąd odpowiedzialność człowieka za swe czyny. Poprzez wiarę w metempsychozę, doskonalenie się i przechodzenie na wyższy szczebel rozwoju neguje się śmierć. Człowiek zostawia po sobie jedną formę życia i wciela się w nową, nie ma piekła.
- Filozofia towianizmu jest filozofią mistyczną. Dlatego czas w chronologicznym, historycznym wymiarze nie istnieje. Człowiek realizując plan Boski obcuje z wiecznością, z duchowo pojętym Absolutem.
- człowiek posiada też ciało, a więc jest umieszczony w historii - to historia jest miejscem ludzkiego postępu i koniecznym prologiem wieczności; przez historię ludzkość się zbawia, osiągając doskonałość. Celem człowieka jest realizacja na ziemi „Królestwa Bożego”, które może się dokonać tylko dzięki czynom i dzięki miłości do Boga.
- Naród wg Mistrza to grupa jednostek usytuowanych przez wspólną rewelację. Każdy naród ma swoje odrębne objawienie, które stanowi o jego duszy. Ale gdy naród odchodzi od Boga i zapomina o swojej misji, popada w grzech. Następują wtedy cierpienia i kary Boże, przejawiające się w wojnach, niewoli, kataklizmach. Towiański wyróżnia 3 wielkie narody Boże:
* Żydów
* Francuzów
* Słowian
Towiański uważa się za proroka, którego zadaniem jest uświadomienie Polakom ich dziejowej misji.
BUDOWA I KOMPOZYCJA DRAMATU
- dramat mistyczny. Największe dobro jakie może człowiek osiągnąć na ziemi to komunikacja między duszą a Absolutem. Wprowadza to pewną dychotomię dzieła, czyli przeplatanie się dwu płaszczyzn: realnej i symbolicznej.
- 3 jedności:
* Miejsca - w Barze, forteczce na Podolu. Bar to także miejsce święte, tu przez znaki, symbole i cudy objawia się Bóg.
* Czas - 3 akty, odpowiadające 3 dniom. I akt wieczorem, II nazajutrz, w dzień Zielonych Świątek, III trzeci dzień, ale po upływie jakiegoś czasu, o czym świadczy rozprzestrzenienie się zarazy dżumy.
* Przestrzeń - ma wymiary realny i sakralny. Akcja właściwa to czas Konfederacji barskiej. Inaczej czas ten jest miarą odległości człowieka od Boga do zbawienia.
AKT I
* Ekspozycja - sytuacja wyjściowa: Rozmowa Towarzysza ze Starościcem, Pieśń Konfederatów (wzorowana na Pieśni konfederackiej), Kazanie Ks. Marka (wzorowane na Kazaniach Piotrka Skargi).
* Akcja właściwa - zaczyna się gdy Regimentarz czyta swój manifest wzywający do oporu za każdą cenę. Po manifeście następuje dynamiczny dialog z Marszałkiem, Regimentarz przegrywa i opuszcza Bar pokonany. Zarys konfliktu między Ks. Markiem a Marszałkiem, Ks. Przełożonym. Pojawia się Judyta, Rabin i Kosakowski.
AKT II
Dzień bitwy z Moskalami. Błyskawiczna akcja. Judyta oddaje swe bogactwa Księdzu i przyłącza się do „Sprawy Bożej”. Potem rozmawia z Kosakowskim, następnie dochodzi między nim a Starościcem do pojedynku, gdzie ten ostatni przegrywa. Ks. wypędza Kosakowskiego z miasta i nakłada na niego klątwę. Rabina powieszono, Judyta odprawiła bosiny (żydowski obrządek po śmierci bliskich), zdradziła sprawę konfederatów wpuszczając do Baru Moskali (Kosakowski zdążył się nawrócić i przywiózł Rabinowi złoto).
- Ranny ks. Marek pojmany w niewolę. Spotyka się z Judytą i przebacza jej zdradę i nadaje jej nowe chrześcijańskie imię Salomei. Wokół ks. dzieją się cuda.
AKT III
- I odsłona: ten sam plac co poprzednio, Kosakowski spotyka się z Judytą, wyznaje jej miłość i dostaje kosza.
- II odsłona - w namiocie, gdzie oficerowie rosyjscy spotykają się z Kazimierzem Pułaskim. Gdzieś Judyta podpala lazarety, ginie w pożarze.
- Ks. Marek ranny i pobity w cudowny sposób zdejmuje z wrogów zarazę. Jeden z najpiękniejszych gestów w polskiej dramaturgii. Ks. umiera, ale kończące dramat słowa Kazimierza Pułaskiego zapowiadają zmartwychwstanie i wolność narodu polskiego.
=> Do wyższego świata bohaterowie różnie się odnoszą:
1. poprzez całkowitą unię z absolutem, zgodność własnego sumienia z planem boskim (Ks. Marek)
2. poprzez targanie namiętnościami, uniesienie: ku zemście, ale i świętości (Judyta),
3. poprzez rozumienie znaków Bożych, ale z rezygnacją z czynów i ustąpienia miejsca silniejszym (Regimentarz).
KS. MAREK - Marek Jandołowicz (1713-1399) był działaczem i kaznodzieją konfederacji barskiej na Podolu. W kazaniach przepowiadał upadek Stanisława Augusta i powrót dyn Sasów. W 1768 dostał się do rosyjskiej niewoli, zwolniono go dopiero po 6 latach.
1